Antologia poezji polsko-łacińskiej 1470-1543, oprac. A. Jelicz, Szczecin 1985 - Filip Kallimach, Jan z Wiślicy, oprac. Konrad Kiljan
Filip Kallimach
Do Fanni Swentochny
Na początku podmiot liryczny informuje, że wolałby nie opowiadać swoich dziejów, stanowią one dla niego bolesne wspomnienia, o których wygodniej byłoby zapomnieć. Zgadza się jednak, ponieważ Fannia tego pragnie i chce go lepiej poznać. Wymienia miejsca, które zwiedził podczas swoich podróży. Jest ich niezwykle dużo, min. Morze Tyrreńskie, Rzym, Peloponez, Morze Jońskie, Korynt, Cypr, Egipt, Rodos, Lesbos, grób Tezeusza itp. Nie tylko okolice przywodzą na myśl antyk, również styl w jakim o nich opowiada, wyrażając zachwyt nad wspomnianymi krainami, ciągle odwołując się do historii i mitologii, porównując swoje losy do antycznych bohaterów. Przyznaje on również, że wyprawa nie była zawsze przyjemna, podczas burz i cierpień pragnął śmierci (oczywiście mówi o niej jako o przecięciu jego nici przez Parki). Co ciekawe, opuścił Rodos ponieważ „jakąś pogłoskę wymyślono”, możemy tylko domyślać się, czego też się dopuścił. W końcu powrócił do Fanni i zdecydował się porzucić ojczyste strony, aby być bliżej niej, najważniejszej dla niego istocie.
Do Grzegorza z Sanoka
„Miłość - figiel” twierdzi Grzegorz, którego pl uważa za żartownisia. Twierdzi jednak, że w głębi duszy Grzegorz jest niczym Mars, który jest w stanie kochać gwałtownie i szaleńczo, miłością podobną do erupcji wulkanu, pełną żaru.
Do Grzegorza z Sanoka 2
Tekst mówi o nadchodzącym Bożym Narodzeniu. Oczekiwany Jezus zapowiedziany był przez proroków, ale także 10 Sybilli. Stajenka, w której się rodzi jest miejscem bardzo intymnym, wzruszającym, piękną scenerią. Syn Boży musi znosić zimno, co martwi jego opiekunów, jednak i tak widać jego boskość, przed którą klękają królowie całujący jego stopy. Pasterze przychodzą oddać hołd, bez lęku zostawiając swoją trzodę, przekonani że tak niesamowite wydarzenie wyklucza możliwość jakiegokolwiek zagrożenia. Biskup, który powinien pomagać swojej trzodzie, jest nieobecny, woli przebywać na prowincji. Wiersz zakończony jest prośbą o jak najszybsze przybycie i ogrzanie wiernych swoją obecnością i wypełnienie swojej misji.
Do Fanni Swentochny 2
Fannia złamała przysięgę, nie przyszła na ustalone spotkanie, sprawienie takiego zawodu kochankowi „to jak splamić krwią człowieka ręce”. Pl podaje przykłady z mitów, twierdząc że on podobnie mógł przecież odebrać sobie w akcie desperacji życie, był niesamowicie zawiedziony i zrozpaczony. Kiedy oczekiwał na jej przybycie, drogą przejechały 4 wozy, za każdym razem myślał, że to ona i jeszcze bardziej był załamany po kolejnych rozczarowaniach. Wszedł na wieżę i wyglądał jej przybycia, nastała jednak noc. Porównuje się do posągu, który nie ma życia. Ma jeszcze nadzieję, która mówi do niego, aby był silny. Błaga on ukochaną, aby nie zawiodła go znowu, on bowiem kocha ją wiernie, a wzgardzanie takimi uczuciami naraża ją na gniew bogów.
Do Jacyntusa Wawrzyńca
Pl opowiada o „pocałunku złotym”, który dała mu Fania. Nie był on jednak jak inne, zwykłe, ten podwaja ogień miłości obu kochanków. Bardzo dokładnie opisane jest zetknięcie warg, ruchy języka, poczucie błogości. Pl porównuje pocałunek z piciem słodkiego nektaru i przyznaje, że gdyby trwał on dłużej, jego dusza chciałaby już opuścić ciało, aby po śmierci być wiecznie złączona z ukochaną.
Do Jowiana Miriki
Jonian ukrywa w klatce „znaki zwycięstw”, czyli po prostu piękne ptaki z wielu stron świata. Jest to cudowna kolekcja, a same ptaki czują się u niego wspaniale, niczego im nie brakuje. Sam pl twierdzi, że wolałby jako ptak być jej częścią niż beztrosko latać nad łąkami.
Do Muz
Pl namawia do opiewania Dursilli. Obecnie wszyscy piszą i mówią o Fanilli, jest ona wielbiona (tutaj wielkie wyliczenie gdzie i przez kogo, pojawiają się lasy, łąki, wsie, drogi, a także kowale, piekarze, studenci itp.), a inne kobiety jej zazdroszczą. Jednak uroda Fupii jest jeszcze wspanialsza i to jej należy się większy poklask (tak, nie jest wyjaśnione, kim są te postacie, znamy tylko imiona)
Do Nigrinusa
Pl argumentuje, że nie powinien wstydzić się, że ojcem jego panny jest garncarz, jak twierdzi Nigrinus. Na świecie istnieją różne sztuki, ale kiedy dzieło malarza cieszy oczy, a muzyka uszy, garnki dostarczają przyjemności wszystkim zmysłom, są także bardzo użyteczne. Bez nich nie byłoby uczt, życia codziennego, tak naprawdę całej kultury, bylibyśmy zwierzętami. Czy teraz Nigrinus powtórzy, że to zajęcie przynosi wstyd?
Do Marka Jakuba z Dębna
Marek nazwany jest chlubą krainy, którego wielkie czyny są powszechnie znane. Pada prośba o wejrzenie na potrzeby królestwa, które jest zagrożone „fala Dunaju się wzbiera, powstaja gniew Scytyjczyka”, może wybuchnąć wojna. Padają przykłady starożytnych wojowników oraz twierdzenie, że ogień należy zgasić jak najszybciej. Marek jest niezgorszy od Fabiusza, a jeśli zbawi ojczyznę, będzie lepszy od Kamilusa.
Na Łyska Pasożyta
Łysek to błazen, który jest głupi, prostacki i do tego nudny. Kiedy król opowiadał przy stole o wielkich czynach Hannibala, on plótł plugawe błazeństwa, które nie pasowały do powagi tematu, król aż zarumienił się przed swoimi gośćmi. Następnie, skoro nie udało się zabawić przybyłych produktami mowy „wiatry tyłkiem wypuścił czterykroć z tyłka”. Zapanowała konsternacja i zażenowanie, w efekcie Łysek sam poczuł wstyd i opuścił izbę.
Do Senymoniusza
Senymoniusz nie radzi sobie na morzu. Ster jest ciężki, wody niełagodne, brakuje zapasów, statek nie jest odpowiednio wzmocniony, przesiąka, jego podróż jest niebezpieczna. Pada prośba o zaprzestanie szydzenia z sytuacji i przyznanie, że nastąpiła przesada, tak dalej się nie da. Oczywiście najprawdopodobniej chodzi o trudną sytuację życiową, ale z wiersza nie wynika, o co konkretnie chodzi.
Do Jakuba z Bokszyc
„Niech Ulisses chwali stoły Alkinoosa”, dla pl milsze są uczty u Jakuba. Są one skromniejsze, ale panuje przy nich miła atmosfera, toczą się także rozmowy na poważne tematy. Nikt się nie upija, jednak trochę alkoholu sprawia, że po uczcie nadchodzi przyjemny, głęboki sen, w którym „tuli Faniolę ma pierś”, a zatem należy podziękować podwójnie - za jadło i sen.
Do Mikołaja Mergusa
Dlaczego Mikołaj rzadziej pisze listy? Pl zadaje pytania: czy jego teksty to bzdury? A może są nudne? Czy może Mikołaj tak zajęty jest prawem, że nie ma na niego czasu? Niech nie przejmuje się on niezręcznym językiem i faktem, że obaj nie są wielkimi twórcami, warto pisać do siebie i pl czeka na kolejny list.
Jan z Wiślicy
Z wojny polsko-pruskiej wstęp i opis bitwy grunwaldzkiej
Jest piękny kraj, nazywa się Litwa. Tam zrodził się wielki Jagiełło, o którym dowiedzieć się miała cała Europa. Dobrze rządził on swoimi ludźmi, poprosili go także o panowanie Polacy, a zły lud niemiecki rzucił mu wyzwanie.
Przed bitwą wzywa do niej Mars, który czuje gniew, uwielbianą przez niego niesprawiedliwą wojnę i pobudza nienawiść. Najpierw wielkie ilości strzał „jak gromów” wystrzelone zostają przez koczowników, następnie na Niemców ruszają hufce Witolda i wyrządzają im wielkie szkody. Potem ich atak załamuje się, podnoszą się niemieckie chorągwie, a jeźdźcy zmuszeni są do ucieczki. W tym czasie Jagiełło modli się, Witold jest oburzony, prosi o wysłanie natychmiast do boju Polaków, ponieważ obecnie giną Litwini, „bracia króla”. Jagiełło odpowiada, że nie zaprzestanie modłów i najpierw do końca musi dotrwać msza. Błaga on Boga o zmiłowanie o obronienie jego ludu. W odpowiedzi na niebie ukazuje mu się biskup, który pociesza króla i zapewnia go o zwycięstwie. Jagiełło wsiada na konia, dodaje ducha swoim żołnierzom, każe im pamiętać o własnym honorze i dobru ojczyzny. Podochoceni, ruszają do ataku z Jagiełłą w pierwszym szeregu. Król oczywiście sam wyrządza wielkie szkody, „kładzie trupem jak Hektor”. Dookoła panuje krzyk, śmierć, „posoki pełne rowy”. Znowu uderza Witold, trupy są już wszędzie, jest to istna rzeź. Niemcy widzą klęskę, próbują uciekać, ale nie mogą tego zrobić. Gdzie podziała się ich pycha? Oto kara za złamanie obietnicy danej Konradowi Mazowieckiemu. Pośród wszechogarniającego jęku pada ścięta głowa wielkiego mistrza. Niemcy zostają wycięci bądź wzięci w niewolę, zaś łupy, głównie kosztowności i chorągwie, powieszone nad grobem św. Stanisława, gdzie iskrzą się jak mozaika.
Na zawistnego
„Czemu tak spoglądasz, Zoiku?” Adresat „szczekał” że poematy pl są nic niewarte, nie ma jednak racji. Gdyby znalazł jakikolwiek błąd teraz, jest on na pewno efektem pomyłki drukarza, nie autora i jego muz. Dodatkowe, a załączone właśnie sprostowanie błędów powinno wyjaśnić sprawę raz na zawsze.
1