Horace Walpole
Zamczysko w Otranto
Opowieść gotycka
KTO: pisarz angielski
URODZONY: 1717
ZMARŁ: 1797
Cytat z Walpole'a :
Świat jest komedią dla tych, którzy myślą
i tragedią dla tych, którzy czują.
***
Zamczysko w Otranto
Powieść Horacego W., osadzona w średniowiecznych realiach pt. The Castle of Otranto (Zamczysko w O., 1764), była pierwszą typową powieścią gotycką. Autor, syn słynnego brytyjskiego premiera, Sir Roberta W., szukając ukojenia w przeszłości pisał w liście do pani Du Deffand, że „stare zamki, stare malowidła, historie, gawędy sędziwy ludzi pozwalają człowiekowi żyć w danych czasach, które nie mogą sprawić nam zawodu”. Jak wcześniej Macpherson, również Walpole stworzył legendę wokół swojej krótkiej powieści, iż została ona - jak stwierdził w przedmowie do pierwszego wydania - rzekomo napisana przez Onuphrio Muralto, następnie znaleziona na północy Anglii, w bibliotece „starej katolickiej rodziny” i przetłumaczona została potem na angielski przez Williama Marshalla. Tekst tej powieści miał być rzekomo napisany w najdawniejszych wiekach chrześcijaństwa, ponieważ - jak dowodzi wstęp - jej akcja ma miejsce „pod koniec ostatniej wyprawy krzyżowej - terminus ad quem 1243”. Inna sprawa, że odstępując od powszechnie przyjętych konwencji literackich i ogólnie szanowanego zdrowego rozsądku (common sense), W. bał się kompromitacji i ośmieszenia. Uważał bowiem, że jego powieść jest raczej dla przyszłych pokoleń, czego dał wyraz w kolejnym liście do swojej francuskiej przyjaciółki pisząc: „Sądzę nawet, że w przyszłości, gdy gust wróci na miejsce zajęte dziś przez filozofię, mogę biedne Zamczysko znajdzie wielbicieli. Nie jest napisane dla obecnego wieku, który pragnie tylko zimnego rozumu” Oczywiście, ponure przewidywania Walpole'a nie sprawdziły się: pierwsza powieść „gotycka” odniosła nie tylko ogromny sukces wydawniczy, ale również znalazła uznanie w oczach krytyków, którzy docenili jej świetnie zarysowane charaktery postaci oraz sposób, w jaki buduje nastrój mrocznej tajemniczości i wstrząsającej grozy. Zachwycali się nią między innymi Walter Scott i Thomas Gray. Byron twierdził, że Walpole był autorem pierwszego romansu i ostatniej tragedii w naszym języku.
W powieści możemy znaleźć echa twórczości Szekspira - duchy, postaci Hipolity i ściganej Izabeli. Nic w tym dziwnego, bowiem Walpole uważał go za swojego mistrza. Bardzo też cenił Woltera, ale z nim nie we wszystkim się zgadzał (głównie z racji tego, że Wolter krytykował Szekspira).
Sukces powieści Walpole'a utorował drogę innym autorom piszącym w podobnym stylu, szczególnie Ann Radcliffe, Clarze Reeve czy Williamowi Beckfordowi.
Polskie tłumaczenie jest autorstwa Marii Przymanowskiej.
***
STRESZCZENIE
Rozdział I
Manfred, książę na Otranto ma dwójkę dzieci - Matyldę i Konrada. Konrad jest nieurodziwy, wątły i nie rokuje większych nadziei, ale mimo to jest oczkiem w głowie tatusia, wiadomo - męski potomek, spadkobierca całego majątku. Konrad ma wyjść za Izabelę - córkę markiza Vincenza. Manfredowi zależy na pośpiechu, bo obawia się spełnienia przepowiedni: Dobra i zamek Otranto przestaną należeć do rodu, który je posiada, gdy prawy właściciel wyrośnie zbyt wielki, aby mógł w nim mieszkać.
W dniu ślubu, a zarazem w dniu urodzin Konrada, pan młody - jeszcze przed sakramentem - ginie przygnieciony ogromnym szyszakiem. Okazuje się, że szyszak jest zaskakująco podobny do tego, który ma wykuta w marmurze postać Alonza Dobrego - jednego z dawnych panów Otranto. Kiedy okazuje się, że szyszak z posągu zniknął, Manfred rozkazuje uwięzić, pod zarzutem zabójstwa syna, młodego wieśniaka, który rozpoznał przedmiot.
Manfred odwraca się od reszty rodziny i każe posłać po Izabelę. Kiedy ta zjawia się w jego komnatach, wyjawia jej swój plan - otóż ożeni się z nią i ona będzie mu płodzić synów. Manfred nie może darować Hipolicie, że nie dała mu więcej potomków do tego stopnia, że zakazuje Izabeli w ogóle wspominania o niej. Izabela jest przerażona zachowaniem Manfreda.
Niespodziewanie na pomoc przychodzi jej zjawa z obrazu. Izabela ucieka, a Manfred, przestraszony, podąża za zjawą. Prowadzi go ona do komnaty, której drzwi są zamknięte i nie dają się w żaden sposób otworzyć. Manfred zostawia w spokoju drzwi i rusza w pościg za Izabelą.
Tymczasem niedoszła małżonka w czasie ucieczki spotyka młodego wieśniaka, który uwolnił się z więzienia. Chłopak pomaga jej uciec przez tajne przejście w podłodze, ale sam nie zdąża się schować, kiedy na miejsce przybywa Manfred.
Manfred wdaje się w rozmowę z chłopakiem, którego nie podejrzewa o pomoc w ucieczce Izabeli. Podbiegają do nich dwaj słudzy, którzy bardzo chaotycznie meldują, że w zamkniętej dla Manfreda przed chwilą komnacie widzieli stopy olbrzyma zakutego w zbroję. Manfred idzie do komnaty Hipolity sprawdzić, czy tam się nie skryła Izabela. Gdy jej tam nie znalazł, poszedł na dalsze poszukiwania, aż w końcu udał się do swojej sypialni. Chłopaka zamknął w komnacie na piętrze, obiecując rozmowę rano.
Rozdział II
Matylda, która była obecna przy spotkanie rodziców i wzburzyło ją dziwne zachowanie ojca oraz zniknięcie Izabeli, rozmawia z Bianką - swoją dwórką do towarzystwa. Banka przypuszcza, że bardzo szybko Manfred wyda za mąż jej panią, by mieć wnuki, które mogłyby odziedziczyć zamek. Tak sobie gaworząc nagle słyszą zza okna śpiew. Okazuje się, że to młody wieśniak, który został zamknięty w komnacie pod sypialnią Matyldy, sobie podśpiewuje. Panie wdają się z nim w rozmowę, z której Bianka, która jest wesołą i normalną nastolatką wnioskuje, że chłopak jest zakochany w Izabeli. Zaś Matylda, która stanowi znakomity materiał na bogobojną zakonnicę, nie chce w to wierzyć. Do komnaty wpada sługa, który mówi, że ojciec Hieronim - spowiednik Hipolity - znalazł Izabelę w kościele św. Mikołaja.
Hieronim odbywa rozmowę z Manfredem i Hipolitą. Mówi im, że Izabela poprosiła o tymczasowy azyl w kościele, aby tam czekać wieści o swoim ojcu. Manfred nie chce się na to zgodzić i między nim a zakonnikiem dochodzi do kłótni. Hipolita jest tym bardzo poruszono. Wie, że Hieronim, z racji tego, że przemawia w imieniu Jezusa, może mówić, co tylko chce na Manfreda. Z drugiej strony jako jego żona nie może tego wszystkiego wysłuchiwać. Wybiera więc najlepsze rozwiązanie i idzie do kaplicy, aby się pomodlić w intencji Manfreda i Hieronima.
Kiedy zostają sami, Manfred wyjawia swój plan mnichowi - poślubi Izabelę i będzie miał z nią dużo dzieci, a jego ród dzięki temu nie zaginie. Hipolitę zaś wyśle się do klasztoru. Hieronim jest zbulwersowany i poucza Manfreda. Wtedy książę obiera inną linię - próbuje przekonać Hieronima, że jego małżeństwo z Hipolitą jest nieważna, bo jest ona jego krewną czwartego stopnia.
Hieronim domyśla się, że Książe kłamie, ale udaje, że się wzruszył i obiecuje pomoc Manfredowi. Kiedy ten pyta się o młodego wieśniaka, sugerując, że może być uczestnikiem spisku, Hieronim - nie wiedząc, że młodzieniec jest zamknięty w zamku - dolewa oliwy do ognia. Wściekły Manfred postanawia jeszcze raz przesłuchać chłopaka (który od początku nie splugawił się kłamstwem).
Przesłuchanie niewiele daje Manfredowi - dowiaduje się, że chłopak ma na imię Teodor, pracuje na pobliskiej roli, a Izabelę spotkał w zamku po raz pierwszy w życiu. Manfred nie chce mu jednak wierzyć, ale chłopak mimo groźby tortur nie zmienia swoich zeznań. Manfred postanawia ściąć zuchwalca.
W tym samym czasie, galerią biegnącą nad salą gdzie przesłuchiwano Teodora, szły Matylda z Bianką. Usłyszawszy głos Manfreda przystanęły, żeby zobaczyć co się dzieje i przyjrzeć przesłuchaniu. Matylda rozpoznaje w młodzieńcu Alonza, którego portret wisi galerii. Kiedy jej ojciec wydaje wyrok na chłopaka pada zemdlona.
Teodor przyjmuje niesprawiedliwy wyrok z pokorą i prosi o możliwość spowiedzi. Manfred zgadza się, bo myśli, że będzie mógł podsłuchać co nieco na temat jego historii. Tymczasem, wezwany przez księcia ojciec Hieronim, pada kolana przed Manfredem i błaga go o darowanie życie chłopcu. Męczą go straszne wyrzuty sumienia, bo to on sam napuścił na niego Manfreda. Ten jest jednak nie przebłagany i każe ściąć chłopaka. Kiedy pochylił głowę zsunęła mu się koszula i na ramieniu ukazało się znamię w kształcie strzały. Po tym znamieniu Hieronim (sic!) rozpoznał w Teodorze swojego syna.
Okazuje się, że Hieronim to, tak naprawdę, hrabia Falconara - członek starożytnego sycylijskiego rodu. Błaga Manfreda, żeby ten darował życie jego synowi. Manfred jednaj ma pewne opory. Ostatecznie chce wymienić Teodora na Izabelę, ale na to nie zgadza się Teodor, więc ostatecznie staje na tym, że straci głowę.
Nim jednak do tego dochodzi od bramy słychać głos wiszącej tam mosiężnej trąby, a pióra hełmu (który ciągle leży na podwórzu) po trzykroć się skłaniają…
Rozdział III
Manfred jest przestraszony tymi znakami, które - jak sądzi - zsyłają mu niebiosa. Hieronim to wykorzystuje i prosi o ułaskawienie syna. Manfred się zgadza i wysyła ex-mnicha, żeby sprawdził kto to przyjechał.
U bramy stoi herold Rycerza Długiego Miecza, który chce rozmawiać z grabieżcą księstwa Otranto. Manfred dostaje piany i, kiedy widzi, że to nie ingerencja „góry”, wraca do pomysłu zamiany Teodora za Izabelę. Każe dopuścić herolda przed swe oblicze.
Dowiadujemy się, że herold jest wysłannikiem Fryderyka, markiza Vincenzy, który żąda wydania swej córki Izabeli. Fryderyk chce też, żeby Manfred ustąpił z księstwa Otranto. Sam zaś stoi nieopodal zamku i jeżeli Manfred nie spełni postawionych wymagań, to będą się pojedynkować.
Manfred trochę zbija z tonu, bo wie, że Vinceza jest prawowitym spadkobiercą Alojza Dobrego. On sam zajął Otranto, bo miał lepsze wojska, a przez małżeństwo Konrada z Izabelą chciał pogodzić oba rody. Skoro nadarzała mu się okazja rozmowy Fryderykiem postanowił szybciutko przekonać go, żeby oddał swoją córkę jemu. Kazał zatem zapraszać cały orszak markiza do swojego zamku na rozmowy, gwarantując że, w razie niemożności dogadania się, gotów jest się pojedynkować.
Tymczasem Hieronim udaje się do Izabeli. Po drodze spotyka mnicha, który mówi mi mu śmieci Hipolity. Hieronim nie chce w to wierzyć i biegnie do Izabeli, którą poinformowano o rzekomej śmierci Hipolity. Izabeli jednak nigdzie nie ma. Zakonnik jest przerażony, bo na niego spadnie wina. Teodorowi też to specjalnie nie pomoże. Postanawia udać się do Manfreda z kilkoma współbraćmi, którzy poręczyliby jego niewinność.
Manfred jednak przyjmował wtedy orszak przybyłego rycerza. Przybył on ze sporym odziałem wojska (pieszego i konnego) oraz setką rycerzy, którzy nieśli ogromny miecz. Manfred (lekko zdenerwowany tym, że przybysz nosi barwy Vincenta i Otranto na jednej tarczy) wita przybyłego Rycerza, który zamiast mu odpowiedzieć klęka jak do modlitwy przed wielkim hełmem. Kiedy orszak Rycerza udaje się na ucztę wielki miecz wypada niosącym go rycerzom i nieruchomieje obok hełmu.
Na uczcie rycerze z orszaku nic nie mówią (odpowiadając na pytanie jedynie skinięciem głowy), a przyłbice uchylają tylko na tyle, żeby coś zjeść. W końcu Manfred decyduje się, żeby z nimi porozmawiać, na temat Izabeli i Otranto. Odgrywa przy tym małą szopkę i tłumaczy, że jego syn zginą, a on sam nie może myśleć o sobie tylko o księstwie i, żeby zapewnić mu stabilność i dziedziców, powinien ożenić się z Izabelą.
Cały efekt przedstawienie psuje mu pojawienie się Hieronima i mnichów, którzy głośno oznajmiają mu o ucieczce Izabeli. Rycerz, przerywając milczenie, pyta Manfreda dlaczego Izabela była poza zamkiem. Manfred kłamie, że umieścił ją tam do czasu decyzji o jej losie (Hieronim, który bał się o syna nie prostował). Jednak jeden z braci wyjawił prawdę, co rozwścieczyło Rycerza, który razem z towarzyszami ruszył na poszukiwanie Izabeli. Manfred, pod pozorem pomocy w poszukiwaniach, wysłał za nimi swoich ludzi - również tych, którzy pilnowali Teodora.
Tymczasem Matylda, poruszona losem młodzieńca uwalnia, go z więzienia. Teodor jest jej bardzo wdzięczny i troszeczkę ją podrywa. Matylda pyta go o Izabelę, ale ten nie wie o kim mowa. W końcu, przestraszeni, że ktoś ich podsłuchuje, rozstają się i Teodor udaje się do klasztoru, aby spotkać się z Hieronimem. Tam dowiaduje się o sytuacji w zamku i postanawia podążyć na pomoc Izabeli. Ponieważ jednak nie wie, gdzie jest uciśniona dziewica, a i Matylda wpadła mu w oko, udaje się do lasu, aby tam przyczaić się w jaskini.
Dziwnym trafem okazuje się, że w tej samej jaskini kryjówkę ma Izabela, która, po głosie, rozpoznaje swojego wcześniejszego wybawcę i błaga, aby teraz także jej nie wydawał. Teodor, ponieważ też nie przepada za księciem, obiecuje ją bronić. Nie musi długo czekać na okazję do udowodnienia swojej waleczności, bo pod jaskinią zjawia się Rycerz, który już wie o kryjówce. Teodor walczy z nim myśląc, że jest on wysłannikiem Manfreda. Podobnie myśli Rycerz, który uważa Teodora, za sługę księcia. Teodor zwycięża w pojedynku, a kiedy nadbiegają ludzie Manfreda spostrzega swój błąd. Jednak jest już za późno - Rycerz jest w bardzo ciężkim stanie. Myśląc, że zaraz umrze, powierza Izabelę opiece Teodora i wyjawia jej, ze jest jej ojcem.
Rozdział IV
Izabela wysyła posłańca do zamku, aby uprzedzić Hipolitę i Matyldę, że zaraz zjawią się z rannym Fryderykiem. Sam markiz Vincenta jest niezbyt zachwycony takim obrotem sprawy - w końcu trafia do zamku wroga. Jednak dobroć i cnotliwość Hipolity oraz urok Matyldy, go przekonują. Opowiada paniom swoją historię.
Otóż będąc na wyprawie krzyżowej, dostał się w niewolę. Tam przyśniła mu się córka zamknięta w zamku. Kiedy wypuszczono go za wpłaceniem okupu, udał się na poszukiwanie zamku i lasu, które widział we śnie. Kiedy wraz z towarzyszami odnalazł las, spotkał w nim sędziwego eremitę, który wyjawił im, że maja kopać pod siódmym drzewem na lewo od jaskini i umarł. Kiedy panowie zabrali się z kopanie znaleźli ogromny miecz, który obecnie leży na dziedzińcu zamku. Na mieczu wyryty jest następujący wierszyk: Gdzie hełm, co z Długim Mieczem są parą samowtór, Groza straszna powisła nad twą zacną córą. Młodzian co z krwi Alonza - jej tarczą i osłoną Wraz ocali dziewicę i zjawę udręczoną.
Opowieść przerywa nagłe pojawienie się Manfreda i Hieronima oraz części świty. Manfred jest przerażony w pierwszej chwili, gdy widzi Teodora, bowiem myśli, że to duch Alonza. Kiedy okazuje się jednak, że to nie duch, jak zwykle wpada we wściekłość. Wtedy Teodor opowiada swoją historię.
Jako dziecko został, wraz z matką, porwany przez piratów. Jego matka umarła z żalu, zostawiając mu karteczkę, która głosiła, że jest synem hrabiego Falconara. Kiedy został w końcu uwolniony z niewoli korsarzy okazało się, że jego zamek jest zniszczony, z majątku nic nie zostało, a ojciec, wyprzedawszy resztę dóbr, schronił się w zakonie w Neapolu. Teodor ruszył więc, na jego poszukiwania, wiodąc ubogie życie robotnika. I tak trafił do Otranto.
Fryderyk jest pod dużym wrażeniem chłopaka i przebacza mu, że go zranił. Manfred jest jednak zatwardziały. W końcu Hipolita wyprowadza go z komnaty, aby Fryderyk mógł w spokoju odpoczywać.
Izabela i Matylda rozstają się w chłodnej atmosferze. Przez noc obie zastanawiają się nad ostatnimi wydarzeniami. W końcu spotykają się, żeby pogadać. Matylda jest przekonana, że Teodor służy Izabeli, ta jednak jest na niego wściekła, bo zranił jej ojca (chociaż wtedy nie wiedziała, że to jej ojciec). Matylda przekonuje ją jednak, żeby nie była taka obrażona, bo przecież tacie nic się stało (poważnego), a Teodor jest taki fajny. Obie panie zwierzają się sobie ze swoich uczuć wobec młodzieńca, aż w końcu wchodzi do komnaty Hipolita i oznajmia, że doradziła Manfredowi, aby zaproponował Fryderykowi, że odda mu Matyldę za żonę. Izabela opowiada wtedy Hipolicie o niecnych planach wobec nich, które miał Manfred. Księżna nie chce jednak w to wierzyć. W końcu jednak wszystkie trzy padają sobie w ramiona, poczym Hipolita idzie do klasztoru, aby spotkać się z Hieronimem.
Poprzedniego wieczora, Hieronim dowiedział się od Teodora, że darzy uczuciem Matyldę zalecił mu jednak pohamowanie swojej namiętności. Rankiem wyjawia mu, że nie jest zbyt dobrze wiązać się kimś, kto jest przeklęty, a jego ród zostanie do czwartego pokolenia starty. Teodor nie chce go słuchać i w tym momencie przychodzi Hipolita.
Księżna wyznaje zakonnikowi podsunęła Manfredowi pomysł ożenku Fryderyka i Matyldy. Rozmawiają także na temat ewentualnego rozwodu Hipolity z Manfredem. Zakonnik stara się to wyperswadować Księżnej.
W tym samym czasie Manfred z Fryderykiem ubili targ jeżeli chodzi ożenek - każdy ożeni się z córką drugiego. Jedynym warunkiem Fryderyka była zgoda Hipolity na rozwód. Kiedy Manfred rozmawiał o tym z Hieronimem z pomnika Alonza słynęły trzy krople krwi, które miały świadczyć o tym, że jego krew nie połączy się z krwią Manfreda. Hipolita jednak zgadza się na rozwód. Manfred bardzo się cieszy i postanawia wypędzić z księstwa Teodora, a Hieronimowi daje zakaz wstępu do zamku.
Rozdział V
Manfreda niepokoi podobieństwa Teodora do Alonza, bo, o ile mu wiadomo, ten zmarł bezpotomnie. Wędrując po zamku napotyka Biankę i wypytuje ją o sprawy sercowe Izabeli. Dowiaduje się, niewiele, ale Bianka mówi mu, ze wszystkie są zauroczone Teodorem. Kiedy się rozchodzą Bianka ma widzenie olbrzymiej ręki. Manfred i Fryderyk próbują dowiedzieć się jakiś szczegółów, ale Bianka jest za bardzo przerażona. Zdradza jednak, w zdenerwowaniu, że otrzymała od Manfreda pierścionek (którym ją przekupił) i wróży zagładę domu. Fryderykowi przestaje się podobać wchodzenie do tak przeklętej rodziny, jednak Manfredowi uda mu się jeszcze raz go ubłagać.
Panowie udają się na ucztę. Markiz spoglądał co chwila na Matyldę mając na nią coraz większą ochotę. Po uczcie udał się do kaplicy, gdzie ja mu powiedziano miała być Hipolita (chciał zapytać, czy rzeczywiście zgadza się na rozwód). Pod ołtarzem spostrzega jednak postać odzianą w habit. Kiedy postać się odwraca okazuje się, że to zjawa pustelnika, który poleca Fryderykowi zapomnieć o Matyldzie. Przerażony markiz pada przed ołtarzem. W takiej pozycji zastaje go Hipolita. Fryderyk ucieka z kaplicy i zamyka się w swoim pokoju.
Tymczasem Manfred dowiaduje się, że Teodor i jedna z dam (niewiadomo, która) są przy grobie Alonza w kościele św. Mikołaja. Manfred uda się tam i w afekcie rani kobietę, sądząc, że to Izabela. Okazuje się, że to Matylda. Śmiertelnie ranną zanoszą ją do zamku. Teodor postanawia się z nią szybciutko ożenić. Fryderyk próbuje oponować, mówiąc, że nie jest on dziedzicem Otranto. Wtedy do głosu dochodzi Hieronim i mówi, że Teodor jest spadkobiercą Alonza. Nie udaje mu się jednak opowiedzieć swojej historii, bo Matylda w między czasie umiera. W tym samym momencie słychać uderzenie pioruna. Wszyscy wybiegają z zamku, który się wali, a na jego zgliszczach ukazuje się olbrzymia postać Alonza, która mówi, ze Teodor jest jego dziedzicem. Po tych słowach na niebie ukazuje się św. mikołaj i zabiera do nieba duszę Alonza.
Manfred zrozpaczony opowiada swoją historię - otóż jego dziad Ricardo otruł Alonza i sfałszował jego testament. Dręczony wyrzutami sumienia postanowił przebłagać św. Mikołaja i ufundował mu kościół. Ten pozwolił mu rządzić na Otranto, ale do czasu, o którym mówiła przepowiednia.
Do historii dołączył się Hieronim, mówiąc, że wnuczka Alonza była jego żoną - stąd pokrewieństwa.
Koniec. Manfred zrzeka się księstwa i razem z Hipolitą udają się do klasztorów, Fryderyk ofiarowuje rękę Izabeli Teodorowi, ale ten dopiero po pewnym czasie dochodzi do siebie po śmierci Matyldy. W końcu i tak się żenią.
Matyldę rodzic dokumentnie olewa.
Nie chodzi o szyszkę tylko o szyszak - rodzaj otwartego hełmu z piórami na wierzchołku, który nosili wówczas rycerze.
Nie wnika w to, w jaki sposób młodziutki chłopak zamieniłby marmurowy szyszak na metalowy i w jaki sposób przeniósłby go z kościoła Świętego Mikołaja, gdzie był posąg.
Wypomina Hieronimowi vel hrabiemu Falconara, że jeszcze niedawno mówił, że śmierć Konrada jest wyrokiem boskim i trzeba się z nią pogodzić.
Który co jakiś czas powiewa piórami z niewyjaśnionych przyczyn.
No i fakt, że medycy opatrzyli mu rany i nie jest już umierający.
Patrz początek.
Horace Walpole, Zamczysko w Otranto (5 stron)
5