Projekt Camelot prezentuje kolejny ze swych wywiadów. Tym razem sprawa dotyczy sekretnego watykańskiego programu kosmicznego oraz rzekomych informacji o zbliżającym się do Ziemi ciele niebieskim. Miały one zostać przekazane przez jezuickiego informatora włoskiemu dziennikarzowi, C.Barbato. Ten długo zwlekał, nim zdecydował się na ich ujawnienie. Prawda okazała się co najmniej zaskakująca. W wywiadzie Luca Scantamburlo, jeden z ekspertów od tajemnic Watykanu, rozpatruje także nieznane aspekty Tajemnic Fatimskich.
część I / część II
Wstęp
Projekt Camelot prezentuje kolejny z serii niezwykłych i kontrowersyjnych wywiadów przeprowadzanych z osobami, które nie zawsze zgadzają się z oficjalnie akceptowaną linią myślenia. Wiele z nich spotkało się z informacjami, do których dostęp mieli nieliczni. Niektórzy zdecydowali się z różnych względów, na ich ujawnienie. Wywiady przeprowadzane przez zaprzyjaźniony z nami Projekt Camelot mają to do siebie, że pozwalają nam na własne oczy zobaczyć kim są osoby, które mówią o tak niezwykłych rzeczach. Czytelnicy powinni zawsze mieć na uwadze fakt, iż treść niekiedy kontrowersyjnych poglądów wypowiadanych przez rozmówców Projektu, jest wyrazem ich własnych opinii i przeżyć.
Niektórzy czytelnicy NPN kojarzą Lucę Scantamburlo z wcześniejszych publikacji na temat tajemnic Watykanu i Planety X. Bill Ryan i Kerry Cassidy postanowili osobiście spotkać się z nim osobiście. Ów włoski dziennikarz jest głównym ekspertem w tej sprawie obok Cristoforo Barbato - głównego bohatera tych wydarzeń.
Artykuł ten dotyczy poufnych informacji przekazanych Barbato przez informatora - funkcjonariusza watykańskich służb. Scantamburlo w pierwszej części wywiadu dokładnie opisuje okoliczności spotkań Barbato i Jezuity oraz treść przekazywanych informacji. Część z nich ma związek z najbliższymi wydarzeniami, w tym, jak to określa Scantamburlo, powrotem „Planety X”.
Barbato i Jezuita
Włoski dziennikarz Cristoforo Barbato zajmował się kwestią Tajemnic Fatimskich i dotychczas nieujawnionych treści trzeciej z nich. Wkrótce potem skontaktowała się z nim osoba przedstawiająca się jako Jezuita w służbie SIV - Watykańskiej Służby Wywiadowczej. Jej zamiarem było przekazanie mu ważnych informacji. Początkowo Barbato sceptycznie podchodził do całej sprawy, jednak po pewnym czasie był w stanie potwierdzić jego tożsamość. Jezuita był dokładnie tym, za kogo się podawał.
Na prośbę Barbato doszło do ich spotkania. Miało ono miejsce w Rzymie. Jezuita przekazał mu wówczas wiele ważnych informacji, w tym tych odnoszących się do powrotu Planety X, która jest szczegółowo śledzona przez Watykan i inne ośrodki badawcze. Informator przekazał dziennikarzowi dwuminutowe nagranie, przedstawiające Planetę X, zwaną przez starożytnych Nibiru, która sfilmowana została rzekomo przez tajną watykańską sondę Siloe…
- Wywiad -
[rozmawiają Kerry Cassidy & Bill Ryan]
Kerry Cassidy: Witam, jestem Kerry Cassidy z Projektu Camelot. Dziś rozmawiamy z Lucą Scantamburlo…
Luca Scantamburlo: Bardzo ładna wymowa [nazwisko], naprawdę [śmiech].
KC: Bardzo cieszy nas, iż jesteśmy z nim w pewnym miejscu we Włoszech (nie możemy powiedzieć gdzie). Zamierzamy porozmawiać z nim na kilka bardzo interesujących tematów. Luca jest dziennikarzem. Jest w kontakcie z Cristoforo Barbato, którego idee nas bardzo interesują. Luca napisał na ten temat kilka artykułów. Interesuje nas także postawa Watykanu oraz twoje osobiste wnioski.
LS: Nazywam się Luca Scantamburlo. Mam 43 lata. Urodziłem się we Włoszech i jestem z wykształcenia dziennikarzem. Co więcej, w przeciągu ostatnich dwóch-trzech lat napisałem kilka artykułów dotykających kontrowersyjnych treści, takich jak zjawiska UFO, istnienia życia pozaziemskiego oraz jego obecności na Ziemi czy w naszym Układzie Słonecznym. Jeden z nich ukazał się w australijskim dwumiesięczniku „New Nexus Times”.
KC: Powiedz nam może, w jaki sposób skontaktowałeś się z Cristoforo Barbato.
LS: Oczywiście. Cristoforo Barbato urodził się w Neapolu w 1972 roku. Pierwszy raz skontaktowałem się z nim w 2002. Był wówczas redaktorem jednego z ogólnokrajowych magazynów o nazwie „Stargate Magazine”. Tam, na półce znajduje się kilka jego egzemplarzy. Znajdują się po prawej. Po lewej widać egzemplarze innego pisma, dla którego pracował Barbato. Nazywał się „Extra Terrestere”. Dziś nie jest już wydawany. Był to jeden z magazynów zajmujący się zjawiskiem UFO i mu pokrewnymi.
Barbato pracował dla jeszcze jednego pisma, nie mam tu jednak jego kopii. Było to „Stargate" (w odróżnieniu od „Stargate Magazine”). W nim ukazało się kilka artykułow Barbato na temat Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Wówczas nie kupowałem ich, choć wiedziałem o ich istnieniu. W 2002 roku poprosiłem Barbato, czy nie byłby zainteresowany wydaniem jednej z moich prac. Wówczas opublikował on jeden z moich artykułów. Kolejny ukazał się w 2003… Co stało się potem… W 2003 magazyn przestał się ukazywać. Barbato stracił pracę.
Wówczas nie spotykaliśmy się, a jedynie kontaktowali za pomocą poczty elektronicznej czy telefonów. W 2005 roku przeczytałem krótki artykuł na temat badań Barbato. W nim zawarta była dziwna fotografia, którą po raz pierwszy pokazano publicznie w kwietniu 2005 roku w Pescara - dużym mieście na wybrzeżu Adriatyku.
Była to niezwykle ciekawa sprawa. Artykuł stwierdzał, że zdjęcia pochodzą od watykańskiego duchownego, który skontaktował się z Barbato w 2000 roku. Po kilku pewnym czasie otrzymał on od niego zdjęcia, które publicznie pokazał w 2005 roku. Wówczas materiał filmowy nie był dostępny w Internecie. Jest to dwuminutowe nagranie.
Kiedy zapytałem Barbato, czy istnieje możliwość zobaczenia nagrania (które jak mówiłem, nie było ogólnodostępne), zaprosił mnie on na konferencję do Santa Maria Magdalena - niewielkiej włoskiej miejscowości. Wówczas spotkaliśmy się osobiście i pojawiła się okazja obejrzenia filmu. […]
KC: Jest prawdą, iż Barbato milczał o swych kontaktach z watykańskim duchownym?
LS: Tak…
KC: Nim opublikował informacje?
LS: Wskazałaś na ważną kwestię. Należy zrozumieć pewną chronologię. W roku pracując w Rzymie 2000 otrzymał on pierwsze informacje - pocztą zwykłą i elektroniczną. Oczywiście podchodził do tego sceptycznie. Początkowo człowiek ten określał się jako watykański informator. Powoli budowała się także więź między nimi. Już na samym początku uzyskał on od niego wiele informacji.
Barbato nie był jednak zadowolony… Dobrze wiemy, że świat podobnych ludzi, tajemniczych informatorów bywa bardzo niebezpieczny i trudno odróżnić w nim informacje fałszywe od prawdziwych. Dlatego Barbato nie był usatysfakcjonowany. Poprosił go więc o spotkanie.
Możemy sobie wyobrazić, że dla informatora było to trudne. Jeśli nie był imitatorem, ryzykował swe życie i możliwe, że życie innych. Ostatecznie jednak doszło do spotkania. Było to pierwsze z serii.
KC: Odbyło się kilka spotkań. Czy wiesz, gdzie?
LS: Tak, Barbato mówił o tym. Pierwsze i drugie spotkanie odbyło się w 2001 roku w Rzymie, w miejscu publicznym. Nie wiem tylko dokładnie gdzie, ale rozumiem, że Barbato nie chce o tym mówić.
Bill Ryan: Z pewnością Barbato zapytał swego informatora: „Dlaczego pan mi to mówi”?
LS: Tak, oczywiście. Poruszyłem to nawet w wywiadzie z Barbato, który ukazał się w kwietniu 2006 w magazynie „UFO Notiziario”. Na kilka tygodni przed publikacją udzielił mi on wywiadu - pisemnego, nie mogliśmy się wówczas spotkać. Spytałem go wówczas o powody kierujące informatorem.
Jako odpowiedź przytoczył on słowa Jezuity [informator należał do zakonu Jezuitów]. On sam i kilkoro jego znajomych wchodzili w skład czegoś na podobieństwo agencji wywiadowczej, której oficjalnie Watykan oczywiście nie posiada. On i jego koledzy stanęli wobec moralnego problemu… tak myślę. Wiedzieli, że wcześniej czy później na Ziemi dojdzie do wydarzeń, które swym zasięgiem obejmą wszystkie żywe stworzenia… Tak było w roku 2000. Nikogo one nie ominą.
BR: Wszystkie stworzenia?
LS: Wszystkie - chodzi mi tu o każde miejsce na Ziemi. Osobiście uważam, że stanęli oni wobec moralnego problemu. W tradycji greckiej spotkać się możemy z postacią Antygony, której problem niego przypomina ich sytuację. Istnieje prawo, które jeśli jest respektowane, wpływa na uczucia i poczucie bycia człowiekiem danej osoby. Ma się zatem wybór - wypełniać prawo i nadwyrężać swe sumienie i świadomość bycia człowiekiem, a z drugiej strony łamanie reguł…
KC: Dlatego właśnie pojawił się Jezuita. On jest zakonnikiem?
LS: Tak, pojawił się, ale skontaktował się jedynie z Barbato, ponieważ on i jego towarzysze dokonywali wyboru. Zdecydowano, iż będzie to Barbato. Wybrali go.
KC: Dlatego, że był uznawanym dziennikarzem oraz…
LS: Powodów było wiele… Jednym z nich był fakt, iż Barbato był młody. Wiadomo, że młodzi ludzie są z reguły (choć nie zawsze) bardziej odważni. Chodzi o to, że wraz z postępującymi latami człowiek ma coraz więcej obowiązków… rodzinę, reputację i tak dalej.
KC: Ile lat miał zatem Barbato, kiedy doszło do kontaktu w 2000?
LS: Urodził się w 1972, miał zatem 28 lat. Ale istnieją i inne powody i to więcej niż jeden. Barbato, według mnie, to osoba lojalna. Nie da się go kupić. Tak właśnie sądzę. Jest też człowiekiem wytrzymałym… może dlatego, że jest szczery.
KC: Rozumiem. Zatem wyraźnie widać, że postawił Jezuicie dość wysokie wymagania. Innymi słowy, naciskał na niego. Dużo czas zajęło Barbato opublikowanie tej historii. Po drugie, musiał ją sprawdzić.
LS: Tak, ponieważ nie był w pełni przekonany. Starał się dotrzeć do jak największej liczby źródeł, aby potwierdzić te informacje, których Jezuita przekazał mu wiele. Wśród nich znajdowały się zdjęcia, nagrania… Otrzymał je (w 2000) nie w postaci nośnika danych, lecz w pocztowej przesyłce.
KC: Tak.
LS: W środku była kaseta video.
KC: Rozumiem. Czy sprawdził ją jakoś?
LS: Przetworzył oryginalne nagranie na cyfrową jakość, ale nie przy pomocy profesjonalnego sprzętu, jest więc ono nie najwyższej jakości. Myślę, że gdybyśmy mieli okazję zobaczyć oryginalne nagranie, być może dałoby się coś z niego wywnioskować. Mówimy tu bowiem o nagraniu wykonanym w przestrzeni kosmicznej, w wiadomych warunkach.
KC: Powiedzmy może, co na nim widać?
LS: Wydaje się, że na filmie widnieje nieznana astronomii planetoida - może oficjalnie nie znana astronomii. Istnieje druga ważna rzecz - chodzi mi o to, że łączą się tutaj dwie sprawy…
KC: Dobrze… Nagranie wykonano z pokładu statku kosmicznego?
LS: Pochodzi ono z kamery umieszczonej na pokładzie sondy, która zgodnie z informatorem należy do Watykanu. Jej nazwa to Siloe. Na marginesie, Siloe to wywodząca się z Biblii nazwa, która kilka razy pojawia się w Nowym Testamencie. Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale dotyczy to czynów Jezusa. Chodzi o historię ze ślepcem, któremu Jezus nakazał obmyć oczy w wodzie z sadzawki Siloe.
KC: W angielskim istnieje słowo „silo” (pol. silos).
LS: Tutaj chodzi o Siloe, święte miejsce dla chrześcijan. Sonda o tej nazwie stanowiła część programu.
KC: Kto ją zbudował?
LS: Rzekoma sonda miała zostać stworzona w Strefie 51 przez Lockheed Martin.
KC: To informacje od Jezuity?
LS: Tak. […] Jednak najważniejsza sprawa, którą chcę naświetlić, to fakt, iż przed spotkaniem Barbato i Jezuity, ten pierwszy sprawdził jego dane. Zrobił to przed i w czasie spotkania, ponieważ Jezuita ujawnił mu je. Choć Barbato był sceptycznie nastawiony, potem nie miał żadnych wątpliwości co do osoby informatora.
Nie mówimy tutaj o dowodzie, jakim jest nagranie czy inne zdjęcia a nawet cała historia. Barbato dowiedział się, kim jest jego rozmówca. Znał jego imię, nazwisko, dokonania. Oczywiście milczy na ten temat, chcąc zachować je w tajemnicy.
KC: Organizacja, w której służy Jezuita jest częścią sekretnego watykańskiego wywiadu. Jak się ona nazywa?
LS: Barbato dowiedział się tego. Jej nazwa to Servizio Informazioni del Vaticano - Watykańska Służba Wywiadowcza, w skrócie SIV.
Co ciekawe, Barbato natknął się potem w amerykańskim eseju historycznym napisanym przez Johna Loftusa i Marka Aarona na odniesienia do tej agencji. Jej nazwa brzmiała dokładnie tak samo, jak ta przekazana mu przez Jezuitę. Książka pt. „Ratlines”, w której znajduje się ten ślad opublikowana została także we Włoszech, więc sam miałem okazję to sprawdzić. […]
KC: Dobrze. Czym jest „Secretum Omega”?
LS: Secretum Omega, zgodnie z informacjami Jezuity, oznacza dostęp do najbardziej poufnych informacji agencji.
KC: Co mówił Jezuita?
LS: Secretum Omega dzieli się na trzy poziomy.
KC: Który z nich reprezentował informator?
LS: Tego nie wiem, nie pamiętam.
KC: Nie szkodzi.
LS: Wiecie, to dla mnie dość trudne.
KC: Zacznijmy jeszcze raz. Zatem Jezuita miał dostęp do najbardziej poufnych informacji SIV?
LS: Tak. Właśnie tak to odebrałem. Wówczas był on aktywnym jej członkiem.
KC: Był? To znaczy, że Barbato otrzymał informacje po opuszczeniu przez niego agencji?
LS: O tym nie wiem nic.
KC: Rozumiem.
LS: Wiadomo tyle, że byli oni w kontakcie przez kilka lat, ale uważam, że urwał się on. Co więcej, wykonał on swe zadanie. Zrobił być może więcej, niż zamierzał, ponieważ poprosił Barbato o spotkanie, którego mógł nie planować. Zwykle w przypadkach, kiedy ma się do czynienia z informatorami, nie zna się ich danych personalnych. W większości przypadków.
Jeśli dokonywał tego ktoś z Watykanu, musiał mieć wsparcie innych. Trudno sobie wyobrazić, że zdolna byłaby do tego jedna należąca to takiej agencji osoba… Agencji, która nie funkcjonuje przecież w normalnym kraju, tylko w Watykanie.
To małe państwo, ale ma swe tradycje, reputację. Co więcej, łączy ono sprawy religii z władzą. Tam spotykają się one razem…
KC: Zatem człowiek ten miał wsparcie innych ludzi z Watykanu?
LS: Nie wiem o liczbach, mogę natomiast powiedzieć, że było ich kilku. Chodzi oczywiście o mniejszość, ponieważ nie jest to oficjalne oświadczenie w imieniu Watykanu.
KC: Dobrze. Mówią oni zatem, że do naszego systemu słonecznego zbliża się planeta…
[Ważne: Scantamburlo twierdzi, iż nagranie Planety X NIE JEST oryginalnym nagraniem otrzymanym od Jezuity, ale kopią oryginału].
LS: Ona zbliża się do nas…
KC: Do nas, czyli do Ziemi?
LS: Tak.
BR: Czy to planeta, czy raczej inne ciało kosmiczne o dużych rozmiarach?
LS: Jest to właśnie interesująca sprawa. Podczas jednej z rozmów na ten temat Barbato powiedział mi, iż Jezuita mówił o nadciągającej planetoidzie. Ma to być tzw. Planeta X, czy też starożytna Nibiru.
Planeta X to naukowe określenie czegoś, co powinno istnieć. Jak na razie [oprócz przypuszczeń] nie ma na to dowodów. Mam na myśli to, że istnieją dowody niebezpośrednia, ale nie ma oficjalnie potwierdzonych astronomicznych obserwacji. Niebezpośrednie dowody wskazują jednak na jej istnienie.
Jezuita wskazał, iż to „sumeryjska planeta”. Chodzi o to ciało, które Sumerowie nazywali Nibiru - „planetą przejścia”, o której wiadomo m.in., z książek Sitchina. Jezuita powiedział Barbato, że planetoida jest tzw. Niburu.
BR: Czy wiesz jak nazywa się ja w Watykanie? Jakiej nazwy używają?
LS: Nie, tego nie wiem. Myślałem nad tym. Jeśli przejrzymy Nowy Testament, w Apokalipsie, którą zwykło się umieszczać na samym końcu Biblii, odnaleźć można odniesienie do tego obiektu, ale jeśli interpretować Apokalipsę nie w znaczeniu metafizycznym, lecz innym….Chodzi mi o to, jak ją określić.
KC: Prorocką…
LS: Ale posiadająca zawartą symbolikę…
KC: Język symboli…
LS: W języku symboli… Jeśli rozpatrzyć tą księgę pod pewnymi warunkami, dostosować ją do tej sytuacji, odnajdziemy dziwne słowo. Chodzi o „piołun”.
KC: Ah, tak.
LS: Zdaje się, że może mieć to jakiś związek z dziwnym zjawiskiem. Mam na myśli zjawisko astronomiczne. Ponieważ, jak pamiętam, ów werset mówi nam o dziwnej gwieździe, która zbliży się do Ziemi. Jej imieniem będzie „piołun”. Ale wracając do pytania, nie wiem i nie mam pojęcia jak nazywają oni to ciało niebieskie w kręgach swej organizacji.
KC: Możesz powiedzieć nam coś więcej o Jezuicie? Innymi słowy, co powiedział Barbato poza tym, że zbliża się do nas ciało niebieskie?
LS: Tak, potwierdził to.
KC: Czy było to połączone z Trzecią Tajemnicą Fatimską? Wiemy, że w przeszłości Barbato napisał na jej temat kilka artykułów…
LS: Tak, tak. Odpowiadając na to pytanie… Jednym z głównych powodów, które zdecydowały o tym, że Jezuita i jego towarzysze skontaktowali się z Barbato były jego artykuły opublikowane około 2000 roku w magazynie „Stargate” i dotyczyły fatimskiej tajemnicy, a szczególnie wniosków portugalskich badaczy, wśród których jest Fina d'Armanda… Drugim z nich [Joaquin Fernandes] jest historykiem.
Ich książka ma dość nietypowy tytuł, który brzmi mniej więcej w angielskim jak „Pozaziemska interwencja w Fatimie” [w języku angielskim ukazała się jako „The Apparitions of Fatima and the UFO Phenomena”]. W 2000 roku Watykan zorganizował konferencję na temat Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, która zawiera wizję kapłana, którego dosięga kula z broni palnej.
Nie ma tam mowy o katastrofach, problemach Ziemi. Ale Antonio Socci, znany włoski dziennikarz napisał interesującą książkę. Jej tytuł to „Quarto Segreto di Fatima”, co oznacza „Czwartą Tajemnicę Fatimską”. Nie oznacza to wcale, że taka istnieje, to jedynie słowny zabieg, który jednocześnie wskazuje, iż istnieć może kolejna część, której jednak nie zdecydowano się ujawnić. Jak mówi autor książki, Antonio Socci, wywnioskował on ze swych badań, iż tajemnica spisana przez Lucie Dos Santos podzielona została na dwie części.
Jedną z nich stanowi tzw. „wizja”, którą ujawniono publicznie. To oficjalna opublikowana przez Watykan wersja, ale wedle autora być może istnieje jeszcze jedna część, która wciąż stanowi sekret i która może w pewien sposób objaśniać wizję.
KC: Powróćmy do wizji „biskupa w bieli”…
LS: Dobrze.
KC: I innych ludzi…
LS: Chrześcijan.
KC: Którzy giną…
Podczas gdy materiał filmowy Jezuity nie jest dostępny w Internecie, na niektóych stronach można odnaleźć jego rzekomą część. Scantamburlo mówi, iż nie jest to oryginał, ale przypomina to, co Jezuita przekazał Barbato.
LS: Umierają, giną w przeraźliwy sposób.
KC: Jaki?
LS: Nie umierają z naturalnych przyczyn. Ktoś ich zabija.
KC: Ktoś?
LS: Tak. Jeśli dobrze pamiętam, to żołnierze.
[…]
KC: Wygląda to tak, jakby przyciągnęło to uwagę Jezuity…
LS: Tak. Dokładnie tak. Barbato był przekonany, że treść tajemnicy nie odpowiadała temu, co napisała s. Łucja. W portugalskim zawiera się ono w 20 - 25 linijkach. Jeśli zwrócić uwagę na oficjalną wersję, istnieje pewna rozbieżność, ponieważ jest ona dłuższa.
Łucja napisała wiele o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, niektóre odnosiły się do wizji, inne do jej wyjaśnienia. Mówimy tu o tym, co ukazała jej Matka Boska w 1917 roku w Portugalii. W książce Socciego natrafić można na relacje o badaniach wskazujących na to, że Łucja miała poważne problemy z przelaniem sekretu na papier, ponieważ wizja zawierała wiele trudnych do zaakceptowania rzeczy.
Jeśli zwrócić uwagę na dwie pozostałe tajemnice, Pierwszą i Drugą zauważymy, że dotyczą wojen, utraty wiary, rozwoju komunizmu w ZSRR. Mówimy o wydarzeniach na planecie. Dlatego wydaje się dziwne, że Trzecia Tajemnica dotyczy śmierci biskupa. Nie m to dla mnie większego sensu… Ale jednak…
Artykuły Barbato o Fatimie dotyczyły także kolejnego dziecka, które było świadkiem niezwykłych zdarzeń. Jeśli dobrze pamiętam, była to Carolina Carriera. Dlatego to czworo a nie troje dzieci było świadkami wydarzeń w Fatimie. Chodzi mi o to, że kiedy dochodziło do cudownych zdarzeń na oczach tłumu znajdowało się troje dzieci. Tak naprawdę istniało jeszcze czwarte.
Jednak najwięcej do sprawy wniosła książka napisana przez Finę d'Armanda i Joaquima Fernandesa. Autorzy tej niezwykłej ksiązki wydanej w 1982 roku w Portugalii i dotyczącej prawdopodobnej obecności pozaziemian, mówili o czwartym dziecku, które było świadkiem wydarzeń w Fatimie.
Najważniejszą rzeczą są ich dokonania. Sprawdzili oni oryginalny zapis relacji dzieci - to, co mówiły one na początku. Kolejną sprawą jest to, że chcę, aby wszystko wyglądało jasno. Nie mówię otwarcie, że Matka Boska istnieje. To ważne. W całej Europie dochodzi do objawień, wiele we Francji i Włoszech. Nie wiem nawet czy słyszeliście o przypadku z Medjugorje w Bośni.
KC: Tak, Z pewnością te wizje i objawienia, jak je nazywasz, mają związek z Matką Boską. Należy zadać sobie pytanie, czy mogą one być generowane przez inną inteligencję.
Obiekt z nagrania uznawanego za podobne do materiału Jezuity (za: Ufodigest.com)
LS: Ale z pewnością, coś tam się zdarzyło. W Fatimie doszło do tzw. „Cudu Słońca”, którego świadkiem były tysiące ludzi. Zgodnie z astronomicznym punktem widzenia, nic nie działo się ze Słońcem. Może cos przybyło z nieba i wyglądało jak Słońce, ale nie była to gwiazda, którą co dzień podziwiamy. Na miejscu było wielu świadków, dziennikarzy. Napisali oni wiele artykułów do portugalskich gazet. Coś się tam wówczas wydarzyło…
KC: Co mówiły dzieci? Mówiłeś, że portugalscy badacze odwołali się do oryginalnych relacji. W czym zawierała się różnica?
LS: D'Armanda i Fernandes przejrzeli oryginalne zapiski zawierające pierwotną treść przekazaną przez dzieci. Zrozumieli, iż na początku dzieci ujrzały dziwną przypominającą kobietę postać, która nie poruszała ustami. Wyglądała na nastolatkę (14-16 - latkę). Nie była to zatem kobieta, ale nastolatka. W ręku trzymała coś przypominającego włócznię. Miała na sobie dziewny ubiór, suknię, dziwny kostium. Nie przypominała Matki Boskiej.
KC: O czym więc pisał Barbato?
LS: Barbato przeczytał portugalską książkę. Nie została ona wydana po włosku, więc Barbato przeczytał ją w oryginale.
KC: To świetnie.
LS: Tak czy tak, z powodu tych czy innych spraw poruszanych przez Barbato na podstawie innych, duchowni, teolodzy i księża nie byli zadowoleni z oficjalnej wersji, Barbato napisał na ten temat kilka artykułów i wiadomo…
KC: Dlatego właśnie przyciągnął on uwagę Jezuity i pewnie dlatego go wybrano?
LS: Tak, przyglądali się mu już wcześniej.
KC: Rozumiem. Uważasz, że dlatego mu o tym powiedzieli?
LS: Tak, myślę w ten sposób. Takie odniosłem wrażenie po moich kontaktach z Barbato.
KC: Dobrze. Będziemy z nim dziś rozmawiać, prawda?
LS: Tak. […] Dziwną rzeczą jest to, że Barbato nie mówił o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, przy informacjach o Jezuicie. Może był to wybór jego lub Barbato.
W każdym razie, w mojej opinii, może istnieć pewien związek między tą planetą, która była intruzem w naszym systemie słonecznym w przeszłości a dziś wydaje się stanowić jego część a Trzecią Tajemnicą Fatimską.
KC: Wynika stąd, że Jezuita nie wspominał o tym związku i to jedynie twoje przypuszczenie.
LS: Barbato nie wspomina słowem o tym związku. Barbato wykonał znaczną pracę przed spotkaniem…
KC: Dobrze. Zatem wedle ciebie jest to coś, co nazwać możemy „synchronizacją”.
LS: Tak.
KC: Oznacza to, że zachodzą na siebie dwa zdarzenia.
LS: Barbato według mnie dobrze wie o związku z Trzecią Tajemnicą Fatimską. Po pierwsze dlatego, że zajmował się tym tematem. Książka Socci'ego wspomina postać Malachi Martina - byłego Jezuity, znanego w USA…
KC: Malachi Martina?
LS: Tak. Brał on udział w programie „Coast to Coast”…
KC: Dokładnie.
LS: Prowadzonym przez Arta Bella.
KC: Szanowanego…
LS: Malachi zmarł w 1999.
KC: To prawda.
LS: Miał on jednak coś wspólnego z fatimskimi tajemnicami. Nie był on już Jezuitą. Pracował dla Stolcy Apostolskiej w latach 60-tych. Był jednym z asystentów kardynała. Według mojej opinii mógł mieć dostęp do pewnych sekretnych spraw. W książce Socci'ego znajduje się kilka linijek mu poświęconych, jednak podchodzących do jego sprawy i świadectwa bez entuzjazmu. To ważne, ponieważ wspomina on w swej książce Martina a nie Barbato. Wspomina o Martinie z powodu rewelacji w programie Bella.
KC: Tak.
LS: Nie mówi ona jednak o tym, co powiedział Malachi na temat tego, co się do nas zbliża. A to ważna sprawa.
KC: Czy Malachi powiedział coś na ten temat?
LS: Tak.
KC: Pamiętasz, co?
LS: Tak, pamiętam. Mam spisaną transkrypcję. Mogę przeczytać… […] Główna sprawa dotyczyła budowy przez Watykan nowego teleskopu na Górze Graham w Arizonie. To oficjalne stanowisko obserwacji Watykanu, które prowadzone jest wspólnie z Arizońskim Uniwersytetem. Nazywa się Vatican Advanced Technology Telescope. To drogie przedsięwzięcie, warte kilka milionów dolarów.
KC: Ale dlaczego to takie ważne?
LS: To trochę dziwne, iż buduje się zaawansowany teleskop, jeśli zadaniem kraju jest skupianie się gównie na katolickiej wierze. Pozostaje pytanie, które Bell zadał Malachiemu: „Dlaczego on powstaje?”
Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: „Ponieważ ci, którzy znajdują się na głównych stanowiskach w Watykanie i geopolityce wiedzą, że to, co zbliża się do nas może mieć wielkie znaczenie w najbliższych 5, 10 latach.” Powiedział to w 1997. Dziś mamy 2008.
Problemem jest to, że stajemy wobec radykalnych zmian klimatycznych. Jeśli spojrzymy na artykuły naukowe dotyczące tego problemu natkniemy się na kilka linii myślenia. Jedni naukowcy twierdzą, że dochodzi do takich zmian. Winni jesteśmy my i zanieczyszczenia…
KC: Prawda… Inni mówią z kolei (rozmawialiśmy już z Davidem Wilcockiem i Richardem Hoaglandem), że wzrasta temperatura wszystkich zewnętrznych planet Układu Słonecznego.
LS: Jak pamiętam, Hoagland jest autorem (chyba dobrze pamiętam), pierwszego artykułu z 2003 dotyczącego zmian klimatu w naszym układzie słonecznym. […] Było to w 2003 roku. Jednym z najważniejszych punktów w kontaktach Barbato z informatorem było to, iż Jezuita twierdził, że rzekoma Planeta X, Nibiru, zacznie wpływać… zaczęła wpływać na Układ Słoneczny od roku 2004. Mówił o tym w 2000 lub 2001 roku.
KC: Dlaczego więc Barbato milczał o tym do 2005 roku? Dlaczego nie mówił o tym wcześniej.
LS: Był 2005 rok. Pojawił się z tym w kwietniu na konferencji w Pescara, którą organizowało miejscowe stowarzyszenie o nazwie UFObserver. Pierwszym powodem, dla którego nie zrobił tego wcześniej był fakt, iż nie zdawał sobie sprawy ze źródła swych informacji, mimo iż dołożył starań, aby sprawdzić wiarygodność jego i informacji, które mu przekazał.
KC: Długo zatem zajęło mu sprawdzanie tego, czy wszystko jest w porządku.
LS: Myślę także, że był przestraszony, ponieważ ta historia… Rozmawialiście z Bobem Deanem…
KC: Tak…
LS: Na określenie spraw związanych z pozaziemską inteligencją użył on słowa, które mi się spodobało… Powiedział: „Ta historia to dynamit!”
Zgadzam się z nim w zupełności. Historia ta to dynamit, ponieważ Nibiru istnieje. Po pierwsze, stwarza ona dla nas zagrożenie z powodu swej orbity. Jeśli wygląda ona tak, jak opisują to starożytne teksty, planeta w pewnym momencie znajdzie się blisko Słońca i innych planet. Jeśli jej masa jest większa od masy Ziemi, może dojść do licznych problemów.
Powodem jest także istniejące pole magnetyczne… Faktem są anomalie odnotowywane w systemie słonecznym. 24 cykl słoneczny osiągnie swój szczyt w latach 2011 - 2012… Ja nie wierzę w niezwykły splot przypadków. Co więcej, to nie moje wymysły, ani też nie informacje Jezuity czy Barbato. To naukowe przewidywania pracowników NASA.
BR: Muszę zadać to pytanie. Czy Jezuita dostarczył bardziej szczegółowych informacji o orbicie tego ciała niebieskiego, jego rozmiarach, naturze? Czy to planeta skalista, czy może gazowa… ?
LS: Planeta opisana została przez Sitchina. Mamy więc atmosferę i możliwość i istnienia życia na jej powierzchni.
BR: To właśnie powiedział Jezuita?
LS: Tak. To Nibiru. Ale znacznie więcej powiedział o rozwijanym przez nich tajnym programie kosmicznym. Mówiliśmy o programie Siloe, ale on jest częścią większej całości o nazwie Kerigma… Kerigma to słowo wywodzące się z greckiego… Oznacza: „ogłoszenie, proklamację”.
Druga część rozmowy z Lucą Scantamburlo na temat pogłosek o zdążającym ku Ziemi obiekcie kosmicznym zwanym Planetą X. W rozmowie członkowie Projektu Camelot zadają wiele trudnych pytań, które trapią osoby zainteresowane tą sprawą. Ponadto Scantamburlo kontynuuje opowieść o Barbato i Jezuicie, a także możliwych skutkach i cechach obiektu zwanego Planetą X. Wśród nich przejawiają się głosy o historii Nibiru i kwestii istnienia na niej form życia...
część II / część I
Luca Scantamburlo: Tam, na półce leży kopia magazynu, dla którego w 1996 roku Barbato napisał pewien raport. Było to „Notiziario UFO”, zaś raport dotyczył wojen gwiezdnych NASA.
Artykuł powstał przy współpracy innych osób: Adriano Forgione, Alberta Mancinelliego i Umberto Telarico. Dotyczył, jestem pewien, że pamiętacie, zdjęć wykonanych przez wahadłowiec Discovery, które przedstawia coś, co wygląda na próbę zniszczenia UFO z atmosfery, być może za pomocą „cudownych kamyków” (brillant peebles).
Kerry Cassidy: Tak, to zdjęcia STS.
LS: Istnieje drugi raport Barbato z 1997. To wywiad z Robertem O. Deanem, emerytowanym oficerem armii amerykańskiej.
KC: O tak, jest wspaniały.
LS: Tutaj zaś jest kopia magazynu, w którym opublikowany został mój wywiad z Barbato, który ukazał się w 2006.
Pokażę wam kadr ze wstępu do materiału Jezuity, ponieważ znajdują się na nim pewne oznaczenia. Tu jest klasyfikacja. U góry mamy trzy litery, S-V-S, co do dziś pozostaje tajemnicą. Do dziś Barbato nie chce mówić na ten temat.
Potem, pod spodem zobaczyć można pierwsze litery głównego programu kosmicznego, oczywiście nieoficjalnego, prowadzonego przez Watykan. Zgodnie z informacjami Jezuity, pierwsze litery - KE - oznaczają „Kerigma”.
Tutaj mamy SI, co oznacza pierwsze litery nazwy sondy kosmicznej wystrzelonej w pierwszej połowie lat 90-tych. Jej nazwa to Siloe i to ona zgromadziła materiał. To ważne. „Materiał Jezuity” to nazwa, którą nadałem tym kontrowersyjnym zdjęciom. Tutaj znajduje się rok (w cyfrach rzymskich), kiedy dane zostały wysłane do radioteleskopu na Alasce.
KC: Prawda… Ten teleskop na Alasce…
LS: To kolejne ważne informacje, ponieważ oficjalnie…
KC: Czy jest on w posiadaniu Jezuitów?
LS: Znajduje się w ich posiadaniu - Jezuitów należących do SIV. Oczywiście mówimy o informacjach niejawnych, jak zapewniał informator Barbato. Oficjalnie istnieje za to teleskop VATT w Arizonie. Oto kolejne zdjęcie nie stanowiące domeny publicznej, które Jezuita przekazał Barbato.
KC: Przedstawiające Aurorę?
LS: Tak. Zgodnie z nim, zdjęcie wykonała załoga wahadłowca w 2002 roku. Stanowi to jeden z dowodów, jakie Jezuita przekazał Barbato. Mamy też inne zdjęcia niepublikowane aż do 2006 roku.
[…]
Mamy tu dwóch panów, których wszyscy powinniśmy kojarzyć - jeden to prezydent Dwight Eisenhower a drugi James Fancis McIntyre - były biskup Los Angeles. Jezuita potwierdził Barbato, iż człowiek ten obecny był na lotnisku Muroc w lutym 1954, ponieważ Eisenhower potrzebował duchowego wsparcia, kiedy podejmował decyzje o tak wielkim znaczeniu dla ludzkości.
Istniały już wcześniej plotki o rzekomym spotkaniu (z lutego 1954) między delegacją z Ziemi a przedstawicielami rzekomej cywilizacji pozaziemskiej.
A Jezuita… To bardzo ważne. Po raz pierwszy informatory z Watykanu potwierdził to nam: „Tak, miało to miejsce. Uczestniczył w tym też McIntyre.”
Co więcej, Jezuita powiedział kilka dni potem Barbato, że James Francis McIntyre złamał zasady. Uczestnicy spotkania dali mu do zrozumienia, że znajduje się na nim wyłącznie dzięki decyzji Eisenhowera, jednak nie wolno mu informować o tym nikogo, nawet papieża.
Biskup podjął jednak kolejną decyzję. Kilka dni potem poleciał do Rzymu i spotkał się z papieżem, który oczywiście był tym zszokowany. Wtedy zaś, zgodnie z informacjami Jezuity, pojawiły się pierwsze powody do stworzenia rzekomych służb specjalnych - Servizio Informazioni del Vaticano (SIV).
bp McIntyre
Zgodnie z historycznym esejem pt. „Ratlines”, owe sekretne służby istniały już wcześniej, w czasie II Wojny Światowej. Ktoś może zatem pomyśleć: „Jezuita nie jest w takim razie osobą wiarygodną.” Z drugiej strony może był on przekonany, iż mówi prawdę… Kto może o tym wiedzieć…
Co równie ważne, ta sama nazwa służb pojawia się i w książce i relacjach Jezuity.
KC: Mówisz, że Jezuita miał odmienne wyobrażenie dotyczące celów i daty stworzenia tej organizacji?
LS: To niespójność. Nawet Barbato o niej mówi.
KC: Czy można to jakość wyjaśnić?
LS: Oczywiście. Pomyślmy o genezie CIA. Jeśli dobrze pamiętam, powstała ona w 1947 roku. Przed nią istniała inna służba o nazwie OSS (Biuro Służb Strategicznych). Dlaczego więc zmieniono nazwę, strukturę i hierarchię?
Według Barbato mogło tu dojść do czegoś podobnego. Służby specjalne Watykanu narodziły się z innych powodów, potem zaś z racji wydarzeń z 1954 roku podjęto decyzje o dalszym utrzymywaniu podobnej struktury.
Mamy tu kolejny problem. Inne inteligentne stworzenia z innych regionów wszechświata pojawiają się na Ziemi. To zagrożenie - oczywiście nie tylko dla ludzkości, ale najsampierw dla wiary katolickiej, a nawet dla istnienia samego Watykanu. Należy rozważyć ten problem. Jednym z powodów utrzymywania przy życiu służb specjalnych była próba uniknięcia…
KC: Zachowania tajności?
LS: Nie. Chodzi o zyskanie możliwości dowiedzenia się o tym, co inne tajne służby myślą na temat tych istot. Ja rozważam to w ten sposób. Tak mówił mi Barbato. Papież był zaniepokojony. W tym samym czasie - co jest równie ważne - inne inteligentne istoty zaczynają kontaktować się z Watykanem. Dochodzi nawet do kilku spotkań w Ogrodach Watykańskich, między istotami i m.in. samym papieżem.
KC: Dobrze, ale kiedy do tego doszło?
LS: Prawdopodobnie w latach 50-tych.
KC: Było to po spotkaniu z Eisenhowerem?
LS: Po nim. W jednym czasie pojawiają się dwie rasy. Zgodnie z relacjami, mamy do czynienia z dwoma - przedstawiciele jednej z nich obecni byli na Lotnisku Muroc, które potem stało się Bazą Lotniczą Edwards.
Niedługo potem pojawia się następna rasa przypominająca wyglądem ludzi. Nie można ich od nas odróżnić. Kontaktują się oni z odpowiednimi przedstawicielami amerykańskiej administracji.
W tym samym czasie kontaktują się też z Watykanem. Mówią m.in. o środkach ostrożności: „Musicie być ostrożni jeśli chodzi o inne istoty.”
To bardzo ważne, ponieważ jeśli w rozmowie pojawia się temat spotkania z 1954, mówi się o istotach przypominających wyglądem ludzi, ale mimo, iż byli humanoidami, byli inni.
Istnieje jeszcze jedna rasa, znacznie bardziej przypominająca ludzi. Jej przedstawiciele byli zmartwieni faktem zawarcia przez administrację Eisenhowera tajnego porozumienia z tymi istotami.
Bill Ryan: Czy Jezuita mówił Barbato o tym wszystkim, czy może to twoje własne podsumowanie sytuacji?
LS: Są to informacje od Jezuity. Barbato mówił o tym w wywiadzie i przy innych okazjach… Pierwszy raz na konferencji z 2005. […]
KC: Jak zatem zareagował Watykan po upublicznieniu tej historii przez Barbato?
LS: W ogóle.
KC: Zupełnie?
LS: Jakikolwiek brak reakcji.
KC: Czy grożono Barbato?
LS: Z tego, co wiem, to nie.
KC: Dobrze.
LS: Nie wiem nic o tym, co mogło mu się przytrafić. Według mnie nie groziło mu nic ze strony Watykanu.
KC: Jesteś dziennikarzem. Musiałeś zapytać go o groźby. Ty sam zetknąłeś się z telefonicznymi groźbami, prawda?
LS: Miałem problemy z łączami internetowymi, wiele prób włamań, ataków informatycznych. W ubiegłym miesiącu rozpoczęto nawet niewielką kampanię dezinformacyjną przeciwko mnie i mojej reputacji. Muszę wam powiedzieć, że ludzie ci igrają z ogniem, ponieważ niektórzy myślą, że jestem głupi. Może nie jestem znanym dziennikarzem, ale nie jestem głupi. Zatem nawet ta niewielka kampania przeciwko mnie i szarganie mojej reputacji to tylko mała część dużej zagadki, która wskazuje na to, że dotykam bardzo ważnych spraw.
Pozwólcie, iż napomknę o zagrożeniu ze strony istot pozaziemskich. Mam duży szacunek dla dr Stephena Greera za to, co robił i co robi. Mam na myśli jego ogromny wysiłek, podobny waszemu. Jestem zaskoczony, że istnieją osoby, które pomimo trudności starają się kontynuować swe zadanie. Nie poddają się…
Ale Greer dokonał rzeczy szczególnej, dokładnie w maju 2001 roku, kiedy kierował konferencją prasową zorganizowaną w National Press Club w Waszyngtonie. Uczestniczyło w niej ponad 20 świadków związanych ze zjawiskiem UFO oraz kwestią życia pozaziemskiego. Dziś Greer podkreśla, bazując na swych informacjach, że nie istnieje zagrożenie związane z obcymi.
Philip Schneider był postacią kontrowersyjną z powodu swych otwartych twierdzeń na temat czarobudżetowych prac rządu USA oraz zjawiska UFO. Jak twierdził, sam brał udział w budowie podziemnych baz armii amerykańskiej, gdzie miał zetknąć się z przedstawicielami obcej cywilizacji. Schneider potem udzielił wielu wypowiedzi na temat tych kwestii. Zmarł w 1996 w tajemniczych okolicznościach. Jego ciało pochowano w zamkniętej trumnie. Wątpliwości na temat przyczyn jego śmierci trwają do dziś. Odnośnie niebezpieczeństwa ze strony ciała niebieskiego, Schneider wspominał o obiekcie zwanym Nemezis (brązowym karle), który może stworzyć niebezpieczeństwo dla naszej planety, choć dopiero w połowie XXI wieku.
Ale pozwólcie, że ja coś o tym powiem… Poza tym co mamy tutaj, posiadamy też materiał od człowieka, który już nie żyje. Zmarł w 1996, w styczniu. Mówię o Philu Schneiderze. Mówił on o wielu sprawach. Jego żona, była żona, Cynthia Drayer stara się teraz o wszczęcie postępowania w sprawie dziwnych okoliczności śmierci Phila.
Przez lata Schneider w wielu wypowiedziach mówił: „Tak, istnieją rasy przyjazne, co najmniej dwie. Ale przykro mi - w kosmosie są też inni, którzy nie są już tak mili.” Nie mówił tak wprost, ale tak czy tak, przekazał za pośrednictwem tego wiele informacji. Wiedział dużo, zresztą nie tylko on.
Obok niego znajdował się Bill Cooper, który pracował dla Marynarki Stanów Zjednoczonych i Lotnictwa. Do 1989 wielokrotnie występował publiczne. Z jego wypowiedzi wyłaniała się rzeczywistość nieco inna od tej, jaką przedstawia Greer mówiąca o obecności obcych istot w naszym układzie słonecznym. Ale nie mówię o tym, że ten czy tamten mają rację… Mam na myśli coś innego.
Chodzi o to, że istnieją… istnieli… informatorzy, których relacje różniły się między sobą. Ponieważ nie ma to sensu, odwracamy się od nich, ale nie… należy rozpatrzyć wszystko.
KC: Ale co z Jezuitą? Czy mówił coś o tym?
LS: Tak. Powiedział coś, co zostało opublikowane. W wywiadzie, którego udzielił mi Barbato powiedział on, iż wedle informacji Jezuity, pozaziemska rasa, która przebywa na tym obiekcie, który się do nas zbliża to „rasa wojownicza”. Użył tu może innego słowa, ale chodziło właśnie o to.
KC: Użył nazwy „Anunnaki”?
LS: Jeśli dobrze pamiętam, to tak. Nie ma wątpliwości. Zidentyfikował on tą rasę, jaką tą, którą przed tysiącami lat czczono w Mezopotamii - Anunnaki. Wedle Jezuity, nie ma co do tego wątpliwości.
To chyba powód, dla którego cała ta historia wydaje się być tak sensacyjna. Zmieni to bowiem nie tylko nasze spojrzenie na miejsce ludzkości w kosmosie, ale również, jeśli to wszystko w ogóle prawda, przejście tej planety będzie stanowiło dla nas zagrożenie i to nie tylko z powodu obecności tej rasy na naszej planecie i ich działań w przeszłości.
BR: Czy wyjaśnił jednak, jak mogą oni żyć na planecie, której orbita przebiega przez zimną i mroczną przestrzeń, gdzie nie przetrwałyby żadne formy życia…?
Sutton Huntington w laboratorium
LS: Tak, tak… Oczywiście. To pytanie nasuwa się samo przez się. To zdjęcie należy do archiwów Obserwatorium Marynarki USA. Można je znaleźć na jej stronie internetowej. Po prawej widnieje na nim postać Roberta Suttona Harringtona - astronoma, który tam pracował. Po lewej jest jego były kolega, [James] Christy, który odkrył satelitę Plutona, Charona w 1978.
BR: Kim był Robert Sutton Harrington?
LS: Był to astronom związany z badaniami nad Planetą X. Na temat jej istnienia w naszym systemie gwiezdnym napisał on kilka artykułów. Pisarz Zecharia Sitchin udał się do laboratorium Harringotna, jeśli dobrze pamiętam, w sierpniu 1990 roku. Rozmawiali o możliwości istnienia kolejnej, jeszcze nie odkrytej planety.
Robert Sutton Harrington przy tej okazji wspomniał o możliwości istnienia na niej życia. Mimo wszelkiego rodzaju odległości oraz gęstej atmosfery, odpowiedział: „Tak, możliwe, że istnieje tam życie”.
Tutaj mogę dodać coś jeszcze. Jeśli ta planeta istnieje i była w przeszłości czczona przez Sumerów i inne cywilizacje, oznacza to, że jest to swego rodzaju „intruz” w Układzie Słonecznym.
Oznacza to, że w dawnych czasach nie stanowiła ona części naszego systemu gwiezdnego. Może to wyjaśniać pewne jego dziwne cechy. Pomyślmy na przykład o Uranie i jego dziwnym ruchu obrotowym, który wciąż stanowi przyczynę kontrowersji wśród astronomów.
Można założyć, że w przeszłości doszło między nim a innym ciałem do kolizji. Być może, jeśli doszło do tej kolizji, to opisują ją starożytne teksty, jak „Enuma Elisz” czy „Atra Hasis”, które choć uważane przez naukowców za grupę mitów, wedle Sitchina (który zwrócił na to uwagę jako pierwszy) mogły opisywać rzeczywiste zdarzenia.
Dr Harrington mówił o możliwości istnienia życia na tej planecie. Zmarł niestety w 1993. Był pracownikiem rządowym.
KC: Czy to prawda, że Sitchin zasugerował ci, że śmierć Harringtona nastąpiła w dziwnych okolicznościach?
LS: Miałem możliwość przeprowadzenia wywiadu z Zecharią Sitchinem dla magazynu „UFO Notiziario” w lecie 2006. Ponieważ był to wywiad w formie pisanej, z tekstu wynikało, że Sitchin zdziwił się, kiedy dowiedział się o śmierci młodego i pełnego życia człowieka, jakim był Harrington. Nie powiedział jednak na ten temat nic więcej - zakończył wypowiedź wielokropkiem. Sugerował tylko, że był bardzo zaskoczony, iż człowiek, z którym rozmawiał nie żyje. Był to wspaniały człowiek i naukowiec. Miał 50 lat. Zmarł na raka, tak przynajmniej sugeruje jego oficjalna biografia.
Jednak jak sugeruje owa bibliografia (spisana przez jednego z jego przyjaciół z obserwatorium, dr Worleya), Harrington pod koniec życia stracił zainteresowanie poszukiwaniem Planety X.
Jeśli jednak zwrócić uwagę na jego teksty, z których ostatni datowany jest na 1999 rok, można przekonać się, że było inaczej. Był on wciąż pewien, iż Planeta X błąka się gdzieś w naszym układzie słonecznym .
Różnica między twierdzeniami jego a Sitchina polegała na tym, iż Harrington przekonany był, iż jej orbita nie była kometarna, podczas gdy wnioski płynące ze studiowania starożytnych tekstów przez tego drugiego, sugerowały co innego.
KC: Wróćmy może do informacji Jezuity…
LS: Pewnie chcecie zapytać mnie o datę i czy Jezuita jakąś wysunął…?
KC: Dobrze…
LS: Nie ma żadnych dat. Chodzi mi o to, że większa część informacji, jakie Jezuita przekazał Barbato jest ujawniona…
KC: A co nie?
LS: Tego nie wiem. Nie potrafię na to odpowiedzieć. Wiem o kilku sprawach. Pierwszą są trzy litery - znaki, o których wcześniej mówiłem. Litery SVS stanowiły zagadkę przedtem i stanowią teraz. Barbato nie chce o tym mówić - to jego sprawa.
Kolejną rzeczą jest to, co Jezuita powiedział mu o naturze Anunnaki. To czuły punkt…
KC: Co rozumiesz przez pojęcie „natura Anunnaki”?
LS: Chodzi o ich wygląd, ich historię. Przeczytajcie „Zaginioną księgę Enki” Sitchina. Nie ma tam ani jednego jego komentarza. To przekład starożytnego tekstu. Kiedy się go czyta, można zrozumieć, że historia tych bogów w Mezopotamii, to historia wojen… okresów pokoju i tak na przemian z okresami wojny i ciszy.
KC: Powiedz mi coś. Czy Barbato posiada informacje od Jezuity, których nie ujawnił?
LS: Tak. Mówił mi o tym.
KC: Czy w jakiś sposób sprawiają mu one problem?
LS: Wyobrażam sobie czasem, że tylko połowa tej historii to prawda - nie całość, ale część się ziści. Czy możecie wyobrazić sobie, jaki nawet wtedy mieć będziemy problem? Ja, on, inni… W pewnym momencie, jeśli pojawia się cały obraz sytuacji, zaczyna się składać razem pewne elementy. Mówię o bardziej naukowym punkcie widzenia, czymś czego się nie spodziewacie…
Jakiś czas temu japońscy politycy mówili o UFO. Byli to trzej politycy, którzy wyrazili swe własne zdanie wobec dziennikarzy. Był wśród nich minister obrony, także minister edukacji włączył się w rozmowę. I to w ciągu jednego tygodnia… Jeśli inni przywódcy również zaczęliby mówić o tym problemie…
Myślę więc, że zaistniałaby taka sytuacja, w której… Nie wiem, jak to określić. Znacie mit o puszce Pandory? Problemem jest to, czy ludzie są gotowi. Chodzi nie o prawdę, ale o odpowiedzialność za stanięcie z nią twarzą w twarz, ponieważ jeśli taka prawda wyjdzie na jaw, będziemy musieli podjąć decyzje, co robić.
BR: Mamy tu jednak dwie różnie sytuacje. Jedna to istnienie dużego ciała niebieskiego, które czymkolwiek jest, kieruje się w naszą stronę, mogąc powodować zmiany w układzie słonecznym a także zmian na powierzchni Ziemi.
Druga sytuacja, o której wspominasz, to możliwość, iż obiekt ten jest zamieszkały. Musimy zadać pytanie w imieniu ludzi, którzy się temu przyglądają. Zdaje się niemożliwe, że to ciało kosmiczne zamieszkałe jest przez humanoidalne formy życia. Czy ktokolwiek mógłby mieszkać w miejscu, gdzie panują temperatury do minus 200 stopni Celsjusza?
LS: Tak.
BR: …gdzie słońce to niewielka jasna plamka na niebie i gdzie panuje zupełna ciemność?
LS: Masz zupełną rację.
BR: Jeśli to ciało jest na tyle duże, aby powodować problemy natury geofizycznej, może być to gazowy olbrzym, albo coś, co astronomowie nazywają brązowym karłem. To nie planeta.
Jak twierdzi Luca Scantamburlo, oryginalny materiał Jezuity ukazujący obiekt zwany Nibiru nie jest dostępny w Internecie. Na stronie Disclose.tv dostępny jest materiał, który według jego opinii bardzo przypomina to, co Jezuita przekazał Barbato, nie jest to jednak materiał pochodzący z tego źródła. Na zdjęciu, kadr z nagrania z Disclose.tv (kliknij na link, aby wyświetlić nagranie)
LS: Według mnie, po pierwsze Nibiru istnieje i dostała się do naszego systemu gwiezdnego jako intruz. Oznacza to, że w przeszłości należała do innego systemu gwiezdnego. Ludzie myślą o kosmosie jako o przyjaznym i cichym miejscu, ale tak nie jest.
Kosmos to miejsce niebezpieczne. Z racji naszego poczucia czasu, to nam się zdaje, ze w naszym systemie słonecznym nic się nie dzieje. Gdy jednak do czegoś dochodzi, mówimy: „No dobrze, wszechświat jest jednak nieco inny”. O innym niż pokojowy charakterze wszechświata przekonaliśmy się, kiedy parę lat temu części komety Shoemaker-Levy 9 uderzyły w Jowisza.
Miliardy lat temu to ciało kosmiczne [Nibiru] mogło stanowić część innego systemu gwiezdnego, może doszło na tej drodze do pewnych transformacji i opuściło ono swój macierzysty system…
[…]
KC: Czy Jezuita przekazał Barbato jakiekolwiek naukowe informacje?
LS: Nie uważam, aby przekazał mu naukowe dane, ale są one na wyciągnięcie ręki. Najpierw mówiłem wam o Robercie Suttonie Harringtonie, który interesował się Planetą X. Ale nie on jedyny na tym polu. Kolejnym znanym astronomem jest tu Patrick Moore. Napisał on co nieco o Planecie X… Jeśli przyjrzeć się jego poglądom, wywnioskować można, że dopuszcza on możliwość jej istnienia.
Są też inne osoby, które się tym interesują. Dla przykładu, kilka tygodni temu magazyn „New Scientist” opublikował artykuł na temat możliwości istnienia Planety X. Mowa tam o ostatnich dokonaniach matematyka i fizyka z Brazylii, który pracuje we Włoszech. Otrzymał on doktorat z nauk planetarnych na Uniwersytecie Kobe i teraz zajmuje się Planetą X.
Kolejny przykład… Oto książka napisana w 1926 roku i potem publikowana jeszcze wielokrotnie. To wydanie pochodzi z 1944 roku. Jej tytuł to „The Element sof Astronomy”, zaś jej autorem jest Edward Arthur Faith, profesor astronomi z Carleton College. Kupiłem tę książkę w czasie pobytu na Florydzie. Na stronie 221 mamy coś o Plutonie - mowa tam o jego masie, o której nie wiedziano do 1978, kiedy Christie i Harrington odkryli Charona. Cytat: „Masa jest dokładnie nieokreślona, jednak zgodnie z Willeyem, w przybliżeniu równa jest ziemskiej.” Wierzyli, że Pluton ma masą równą masie Ziemi.
„Nie może powodować perturbacji, które Lowell odkrył dla Urana (Lowell to naukowiec, który stworzył pojęcie „Planeta X”) ani tych, które Pickering odkrył dla Neptuna. Możliwe jest zatem, że wciąż istnieć może nieodkryta dotąd masywna planeta. Poszukiwania kontynuuje Lowell Observatory.”
To książka naukowa. Masa Plutona jest znacznie mniejsza od Masy Ziemi. To dane naukowe.
BR: Jednym z głównych problemów jest to, że nazwy Planeta X różni astronomowie używają dla określenia różnych rzeczy. Niektórzy mówią tak o nieznanej planecie, podczas gdy inni mówią, że to nieznana dotąd planeta leżąca za Plutonem.
LS: Za Plutonem w tzw. Pasie Kuipera leżą tysiące ciał kosmicznych...
BR: Tak.
LS: Problemem jest to, czy mówimy o ciele kosmicznym, które powraca do naszego systemu słonecznego, jak kometa, czy może masywnym ciele spoza systemu słonecznego. Tego dotyczy główne pytanie.
BR: Tak, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Muszę to powiedzieć, ponieważ jeśli załączymy to do wywiadu, nasi czytelnicy zorientują się, że nie odpowiedziałeś na pytanie. Zatem, jak może tam istnieć życie…
LS: Masz racje…
BR: … na planecie tak odległej od Słońca?
LS: Jak możemy dotrzeć na Księżyc? Pomaga nam w tym technologia kosmiczna, wypracowane loty. Jeśli rasy pozaziemskie osiągnęły odpowiedni poziom technologiczny, nie niszczą jeden drugiego, jak to się dzieje u nas na Ziemi. My, jak się wydaje, nie potrafimy zarządzać surowcami. Jeśli przeszli przez ten krytyczny okres, mogą przetrwać w każdych warunkach. W każdych. Ponieważ mogą… Mogą tworzyć podziemne struktury, budować ogromne statki.
W naturalnych warunkach, na pytanie o możliwość życia na tej planecie odpowiedź brzmi: nie dla inteligentnego życia, jak my. Ale w warunkach sztucznych, pod powierzchnią, już tak. Ponieważ wykształciliśmy skomplikowaną cywilizację, możemy dotrzeć na satelitę, wystrzeliwać w przestrzeń kosmiczną nasze sondy. Prawdopodobnie to jest odpowiedź na pytanie.
Jeśli ta rasa pochodzi z innego systemu gwiezdnego i jeśli przetrwała, być może pod powierzchnią, posiadają oni w systemie słonecznym wiele placówek - może na Marsie… może na którymś z księżyców Jowisza a może nawet i na Ziemi.
KC: Dobrze…
LS: To problem polityczny… sprawa natury politycznej.
KC: Prawda…
BR: Na materiale filmowym Jezuity pokazany jest niewielki obiekt. Wygląda on jak niewielki księżyc, statek kosmiczny, albo…
LS: Problemem jest to, że… Jak wiemy, jest to materiał filmowy. Mówimy tu o tysiącach klatek. Ale zachowanie obiektu nie przypomina zachowania satelity. Jest tak, ponieważ nagle, tajemniczy obiekt pojawia się a po kilku sekundach znika.
Jeśli zatem materiał jest prawdziwy, jest to prawdziwa obserwacja dokonana z przestrzeni kosmicznej, zatem może być to np. pojazd kosmiczny, który jest w stanie się materializować i znikać. Problemem głównym jest oczywiście to, czy materiał jest prawdziwy czy też nie.
Barbato mówi nam, iż sprawdził swe źródło, swego informatora i okazało się, że to rzeczywiście Jezuita pracujący dla Watykanu.
BR: Czy Jezuita mówił, czym był ten obiekt? Może Barbato miał na ten temat jakieś zdanie?
LS: Nie, nic o tym nie wiem.
BR: Kolejne pytanie wygląda następująco: Czy wiesz coś o poglądach dr Billa Deagle?
LS: Bill Deagle…
BR: Tak.
LS: Nie, niestety nie.
BR: Podsumujmy je zatem. Twierdzi on, iż przez wiele lat pracował dla amerykańskiego rządu, teraz jest informatorem. Mówi, że Jezuici znajdują się na szczycie piramidy wszystkich agencji wywiadowczych świata. Mówi on o Projekcie Omega. Dodaje, że Jezuici kontrolują teleskop znajdujący się na Biegunie Południowym, którego celem jest obserwacja nadciągającego ciała niebieskiego. Czy możesz jakoś się ustosunkować do tych twierdzeń?
Sumeryjska pieczęć przedstawiajaca Anunnaki
LS: Istnieje w tej sprawie jeden szczegół, o którym Barbato nigdy nic nie mówił. Nie wiem dlaczego nikt nie chciał się tym zająć. Chodzi o trzy litery na wstępie do materiału filmowego: SVS.
Na swej stronie internetowej, jeśli dobrze pamiętam, Barbato udostępnił treść jednego z wywiadów z Jezuitą. Pada tam stwierdzenie, iż SVS to jądro wszystkich tajnych stowarzyszeń na naszej planecie. Nikt jednak nic o tym nie napisał. Barbato milczy na ten temat, ponieważ… Mogę go zrozumieć, jeśli to delikatna sprawa…
KC: O co jednak może chodzić? Jakie masz przypuszczenia odnośnie SVS?
LS: Nic o tym nie wiem, ale mogę wam coś powiedzieć. Pomyślmy o dokonaniach dr Greera. Wielokrotnie mówił on, iż niszczymy naszą planetę z powodu technologii opartych na paliwach kopalnych. Być może pozaziemska inteligencja wypracowała nowe źródła pozyskiwania energii, które i my moglibyśmy stosować w razie kryzysu.
Dlaczego do dziś alternatywne źródła energii nie przyciągają większej uwagi? Dlatego, że większość niej skupia „czerpanie korzyści z ropy”.
Zadam pytanie: Czy możliwe, iż powstać może grupa, która opiera się idei wykorzystywania darmowej energii? Tak, oczywiście. Czy ludzie ci działają w ukryciu, a może robią to jawnie, na oczach społeczeństwa? Odpowiedź jest jasna…
KC: Dr Greer wspomina także w swej książce…
LS: Tak…
KC: Swej najnowszej książce o Jezuitach… Skontaktował się z nim jeden z nich…
LS: Tak, w przeszłości spotkali się. Pisze on o tym w jednym rozdziale. Mówi tam, iż doszło między nimi do spotkania w latach 90-tych ubiegłego wieku. Jeden z informatorów z „czarnego świata” powiedział mu, że jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej, pyta Jezuitów. Wszystko to pojawiło się już po oświadczeniu Barbato i jest to jakby niebezpośrednie potwierdzenie jego słów. Zaskoczony jestem też tym, że Greer w ogóle nie wspomina o Barbato.
Pragnę zauważyć kolejną rzecz. Wydaje się, że możliwe struktury SVS wskazywać mogą na istnienie tzw. Światowego Rządu… Mówi o tym wiele osób… Światowy rząd rzekomo istnieje, ale kim są ci ludzie? Może po raz pierwszy jednak przytrafia się nam materialny dowód na jego istnienie?
Co więcej, materiał filmowy - zgodnie z tym, co zrozumiałem, był, jak to się mówi, przemycony przez Jezuitę, który skontaktował się z Barbato.
Jeśli w Watykanie istnieje tajna służba, jej istnienie nie jest jawne, jednak ma ona naturę formalną. Chodzi o to, że stworzenie przez Watykan sekretnej służby w przeszłości… Można wyobrazić sobie, jak wiele sprawozdań przygotowywano dla następnych papieży. Ale mówimy tu o strukturze, która jest w pełni legalna.
Ale wyłania się tutaj kolejna, jak wymienione wcześniej SVS. Może to jest jedną z przyczyn tego, że Jezuita i jego towarzysze ujawnili się.
„Słuchajcie, mamy różne problemy. Jednym z nich jest przyjście Planety X. Kolejnym jest to, iż pewni ludzie zdecydowali się na pewien krok…” Może to właśnie ci ludzie odpowiedzialni są za sytuację, której jesteśmy obecnie świadkami. Może, bo to mój punkt widzenia. Może nawet ataki z 9/11 miały z tym związek.
Nie potrafię sobie wyobrazić tego, ze USA naraża i rzuca na szalę życie wielu swoich obywateli i zabija cywilów, tracąc swą reputację… Nie mogę pojąć, że dzieje się tak tylko z przyczyn ekonomicznych. Czerpią oni zyski z ropy… Ale nie, to niemożliwe - to jeden czynnik. Jestem pewien, że zamach na WTC, Planeta X i ta rzekoma struktura o której mówimy to różne części jednej większej całości…
Rozmowa z Gorbaczowem
KC: Za sobą masz fotografię…
LS: Tak.
KC: Czy możesz opowiedzieć nam jej historię jeszcze raz?
LS: Tak. Po lewej znajduje się mój identyfikator ze spotkania, które miało miejsce w Wenecji w 2006 roku. Jego tytuł brzmiał „Media - między obywatelem a władzą”. Byłem tam z ramienia Gruppo Editoriale Olimpia - wydawcy kilku magazynów. Jednym z nich jest „Tecnologia & Difesa”, drugim zaś „UFO Notiziario”, dla którego napisałem kilka artykułów.
Uczestniczyłem w konferencji Michaiła Gorbaczowa w czerwcu 2006 roku. Miałem na tyle szczęścia, że udało mi się zadać parę pytań byłemu przywódcy ZSRR. Było tam może 40-50 włoskich dziennikarzy i kilka ekip telewizyjnych. Zapytałem go wówczas o rozmowę z Reaganem, która w 1985 roku odbyła się w Genewie.
Moje pytanie dotyczyło niezwykłych deklaracji Paula Hellyera, byłego kanadyjskiego ministra obrony. W każdym razie, mówiłem o Reaganie i jego opiniach na temat możliwego zagrożenia z kosmosu, możliwej obcej planety. Sam Regan mówił o tym kilka razy. Chodziło o możliwe zagrożenie dla ludzkości płynące z obcej planety.
W czasie tej krótkiej rozmowy, Gorbaczow przerwał mi, mówiąc: „Tak, tak… wiem. Reagan mówił mi o tych sprawach.” Odparłem, iż wiem, że miało to miejsce w Genewie w 1985 roku, w czasie ich pierwszego wspólnego spotkania. Potem zapytałem go, czy rozmawiali o możliwym zagrożeniu z kosmosu, ze strony obcych, choć otwarcie nie używałem tej terminologii.
Wskazałem jednak na fakt rozmowy o możliwym zagrożeniu pozaziemskim. Zapytałem czy to prawda. Nie odpowiedział. Stwierdził: „Nie pamiętam". Dla mnie był to wyraźny sygnał mówiący: „zmieńmy lepiej temat”.
Tak czy tak, okazał się dżentelmenem. Dlaczego? Nie wyparł się bowiem i nie zaprzeczał, mimo iż zapytałem go publicznie o oświadczenia Hellera. Ten z kolei mówił, iż Bush i jego administracja przygotowują intergalaktyczną wojnę, co oczywiście, brzmi śmiesznie. Ale oświadczenie byłego przywódcy jednego z mocarstw wydaje się już mniej zabawne.
Ostatecznie na koniec Gorbaczow skomentował mi możliwość, jaką niosą ze sobą NEO, czyli ciała niebieskie znajdujące się w pobliżu Ziemi. Skomentował też deklaracje Heylera. Mówił, iż wszystko to kwestia hipotez. Była to szczera odpowiedź, ale wskazywała ona, iż albo nie jest tym zainteresowany, albo chce zmienić temat.
Co jednak równie ważne, w październiku 2006 roku Gorbaczow był gościem programu telewizyjnego. Przy tej okazji, w zasięgu wzroku kamer, zapytano go o UFO i jego rozmowę z Reaganem. Wtedy powiedział na ten temat troszkę więcej, chodzi o spotkanie z Reaganem i rozmowę na temat możliwego zagrożenia.
Panowała wówczas Zimna wojna, której nikt nie potrafił zatrzymać. Gorbaczow mówi, iż wraz z Reaganem znajdowali się w ogrodzie willi w Genewie, rozmawiając w czasie prywatnej rozmowy na wiele tematów. W pewnym momencie Reagan zatrzymał się i powiedział: „Słuchajcie, gdyby nastąpił atak z kosmosu, to czy możemy połączyć nasze siły? Stanąć razem?”
Gorbaczow odpowiedział: „Nie wiem, co myślicie, ale ja uważam, że możemy to zrobić.”
Nie powiedział tego dokładnie, ale to znaczenie jego wypowiedzi. Co to jednak oznacza? Oznacz to, iż w czasie kiedy świat dzieliła żelazna kurtyna, Reagan i Gorbaczow na oficjalnym spotkaniu mówili o zagrożeniu dla ludzkości płynącym z kosmosu. A Gorbaczow temu nie zaprzeczył…
16