Sesje 41 50 z Lucyna Łobos


ŚLĘŻA, LABIRYNT I GROBOWIEC (41)

WROCŁAW, 7 października 2004

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 41

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz, Andrzej Wójcikiewicz

IWONA: Pytanie od Iwony Stankiewicz
ANDRZEJ: Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza
SAMUEL: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

SAMUEL: Będziemy zaczynać. Ja, Samuel lub Enki jak wolicie, witam was serdecznie. To, że nie chciałem w szerszym gronie zbyt długo mówić jest rzeczą oczywistą. Mam prawo, i to prawo zatrzymam - nie mówić wszystkiego. Ale dzisiaj postaram się tobie, Andrzeju, odpowiedzieć na pytania. Zatem słucham.

ANDRZEJ: Witaj, Samuelu. Od pewnego czasu wydaje mi się, że cokolwiek robiłem w sprawie Ślęży, czy Egiptu, napotykałem na swego rodzaju "opór materii", jak to nazywam, czy powolność ludzi. Miałem wrażenie, jak gdybym nie miał wsparcia twojej energii. Bez tego wiem, że nic nie zdziałam. Czy możesz mi wyjaśnić, o co tu chodzi?

SAMUEL: Wyjaśnię, Andrzeju. My od kilku tysiącleci mamy opór waszej materii, i to ogromny opór. Od momentu właściwie, kiedy to ludzie zaczęli dysponować swoją wolną wolą. Mylisz się, Andrzeju. Gdybym tak ja, czy ktoś, kogo wysyłam do nadzoru nad tobą, nie czuwał, to twoje kłopoty byłyby większe. Wszystko, Andrzeju, jest pod kontrolą i wszystko musi się toczyć swoim torem, czyli wszystko w odpowiednim czasie. Nawet ludzie, którzy się przewijają - jedni przychodzą, inni odchodzą - i to jest wszystko zaplanowane. Andrzeju, co do Egiptu, to będziemy planować wyjazd i tego nikt nie przyspieszy i nie pozwolę wam przyspieszyć. Na wiosnę, czyli pierwszy dzień wiosny. I tu pomogę wam zorganizować wyjazd, żeby tam się znaleźć właśnie tego dnia. A co do Ślęży, czyli naszego kościółka, to znaki będą dawane coraz to mocniejsze. Przecież jest to góra magiczna, jest to góra, która otworzy drogę do Egiptu, do Faraona, Andrzeju. Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, w kontekście tego, co powiedziałeś na spotkaniu z Basią, z Łucją - jaka jest teraz nasza rola w Polsce, jeżeli cała misja Cheopsa jest w zasadzie przeniesiona do Chicago?

SAMUEL: Ile krajów jest na Ziemi, tyle krajów ma prawo i może pracować na Misję Faraon. Nie rozumiesz czegoś dalej, albo twoje ego się tutaj odzywa. Siedziba w Chicago jest oczywiście. Druga ma powstać tu, w Polsce. To dlatego nakazałem zarejestrowanie Fundacji, czyli inaczej otwarcie siedziby. Przecież jedna i druga strona ma dążyć do Faraona, czyli do tego wozu macie się zaprząść i ciągnąć w jednakowym tempie. Ani wolniej, ani szybciej. Jednakowo. Czy ty mnie zrozumiałeś? Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, ja to tak rozumiałem, niemniej to, co odczuwałem, że działania, które wykonuję jakoś nie dawały rezultatu. Dlatego zastanawiałem się co mam robić, jakie działania podejmować, żeby tę sprawę (przede wszystkim chodzi o sprawę Egiptu, bo Ślęża w tej chwili już jest załatwiona - z tego co rozumiem), żeby sprawy Egiptu zacząć wogóle załatwiać?

SAMUEL: To dlatego stają na drodze coraz to ciekawsi ludzie. Twoim zadaniem jest Egipt i dalej czuwać na Ślężą, bo od tego ciebie nikt nie zwolnił. W Chicago Ślęża, czyli kościółek i wykopaliska, były potrzebne po to, żeby udowodnić jakie predyspozycje posiada Lucyna, bo tutaj też trzeba było zaspokoić to ego ludzi, którzy posiadają złoto, bo jak wiesz bez złota, waszej tej ziemskiej mamony - nie ruszymy. Jest to obrzydliwe, ale prawdziwe. Tamtejsi zadufani bogacze, którzy posiadają złoto otrzymają dowody naukowe, gdyż o takie prosili, o takie krzyczeli, żądali. Mają dowody i mieć jeszcze będą. Ma się posypać złoto - z jednej strony i z drugiej, bo nie widzę takiego powodu Andrzeju, dla którego ty miałbyś nie potrząsnąć tymi bogaczami tutaj w Polsce. Bo kiedy zacznie się oczyszczanie, na nic im się nie zda to bogactwo. Złoto im się nie przyda, złotem życia nie uratują ani nie przekupią. Dla nas liczy się tylko serce, a nie wasze ziemskie złoto. I tutaj też, Andrzeju, masz bazować na wykopaliskach, które się rozpoczęły i toczą na górze Ślęża. I co do następnej sprawy, Andrzeju - nie bój się teraz ujawniać predyspozycji Lucyny, gdyż też jest to bardzo ważne i nie bój się tego, że będziesz uważany za wariata. Już żeśmy się zatroszczyli o to, żeby naukowcy zaczęli mówić o predyspozycjach metafizycznych lub inaczej, jak wolicie - tych parapsychicznych. Nikt ci nie wyłoży złota tylko na podstawie badań georadarowych, bo takie badania, Andrzeju, były już robione na Ślęży wcześniej - i cóż dziwnego, nic nie wykazały oprócz litej skały. A tutaj takie ciekawości wychodzą, nie mówiąc już o tym, jak to ujawniamy się na zdjęciach, na filmach, ale to już jest poza marginesem. Słucham.

ANDRZEJ: Mam inne pytanie. Mam pytanie w związku z energią, która nazywa się Andrzej Ćwiek, który jest archeologiem, którego spotkałem przez kolejne zbiegi okoliczności i który w czasie rozmowy wyraził zainteresowanie sprawą wyjazdu do Egiptu. Niemniej jednak jest bardzo twardym naukowcem, oczywiście nie wierzy w żadne energie duchowe czy inne. Sądzę, że odczuwasz jego energię przeze mnie. Czy możesz mi powiedzieć coś na jego temat? Czy warto w niego inwestować naszą energię?

SAMUEL: W takim razie, skoro niedowiarek potrzebuje dowodów, proponuję temu niedowiarkowi z tego ostatniego nagrania, które to ujrzałem, dać kilka zdjęć. Ty jesteś powiedzmy laikiem i pewnych rzeczy nie rozumiesz, więc niech ten naukowiec się wypowie. Niech tobie wytłumaczy, co to jest i co to znaczy. Jeśli twardogłowy Andrzej się wypowie, że jest to trick fotografa, powiedz mu, że bardzo mu dziękujesz za współpracę, bo do Faraona mają pójść ludzie otwarci. Dalej zaproponuj Andrzejowi, żeby przeczytał artykuł księdza z Watykanu, który już nie neguje obecności istot duchowych lub pozaziemskich w naszym czasie, czyli istot, które kontaktują się z wybranymi istotami ludzkimi. Daj mu te materiały, powiedz mu o tym i po prostu zostaw człowieka samego. Niech sobie przemyśli. Tyle na razie możesz zrobić. Jeśli te argumenty nie przemówią do niego, niech zostanie twardogłowy. To już niedługo, Andrzeju. Potem zobaczymy, kto będzie twardogłowy i kto będzie się śmiał ostatni. Słucham.

ANDRZEJ: Rozumiem. Czy jest sens robienia sesji z nim i z Lucynką, o którą prosił?

SAMUEL: Dopiero, kiedy otrzyma te materiały i będzie miał czas na przemyślenie. Wcześniej nie.

ANDRZEJ: Dziękuję. Teraz mam parę pytań w związku z książką, której ostatni rozdział, a właściwie dwa ostatnie rozdziały czytałeś. Jakie sugerujesz zakończenie książki? Jak uzupełnić rozdział 31?

SAMUEL: Sugeruję zakończyć książkę już Faraonem, czyli tym, co się wydarzy, kiedy Faraon zostanie wydobyty na powierzchnię i złożony w sarkofagu. Wtedy ujmij jak to pierścień zostanie utworzony wokół Ziemi, pierścień ochraniający Ziemię. I to wszystko. Większych zastrzeżeń nie mam co do tych rozdziałów, które zostały przekazane do przeczytania.
Co jeszcze mógłbym zasugerować? Chciałbym - ale dla nas, istot tych pozbawionych materii, przekraczanie bariery czasowej lub przemieszczanie się w terenie waszym ziemskim nie ma najmniejszego znaczenia ani trudności, ale wydobycie kogoś z innego kraju, to już jest problem. Jesteście mistrzami w sprawianiu sobie wzajemnych kłopotów. I tutaj, gdyby - i masz takie możliwości i chciałbyś się wykazać - to spróbuj sprowadzić Severiano do Polski. I tutaj mogłoby być jeszcze rozszerzone o spotkanie Severiano i Lucyny w Polsce. Słucham.

ANDRZEJ: Czy termin kwiecień przyszłego roku lub koniec kwietnia byłby dobrym terminem do takiego spotkania?

SAMUEL: Byleś tylko sprowadził. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze, zrobię wszystko co możliwe, żeby tego dokonać. Dziękuję za tę sugestię.

SAMUEL: Widzisz, Andrzeju, później, kiedy już umysły wasze zostaną oczyszczone, bo śmietnik jest ogromny w nich, dostaniecie dar, czyli będziecie się mogli teleportować, ale póki co, to trzeba go fizycznie będzie sprowadzić. Słucham.

ANDRZEJ: Mam takie formalne pytanie do treści mojego ostatniego rozdziału. Ja tam ustawiłem trzy osoby na wierzchołkach trójkąta, bo musiałem jakieś trzy osoby ustawić. Powiedziałeś, że to ma być trzech mężczyzn. Dla celów książki - jakie osoby tam sugerujesz?

SAMUEL: Jeszcze to zostanie owiane tajemnicą i na dzień dzisiejszy nie zdradzę tej tajemnicy, kto będzie na tym trójkącie stał. Wymyśl coś nie podając imion, bo imon tobie nie podam.

ANDRZEJ: Rozumiem, mnie chodziło raczej o fikcję, a nie o dokładność w tym momencie, ale dobrze, wymyślę coś bez podawania imion.

SAMUEL: Będą to mężczyźni, Andrzeju. Dwie damy zostały wykluczone. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze. Co się stanie w momencie, gdy mumia Faraona zostanie włożona do sarkofagu? Jakie będą objawy fizyczne otworzenia Piramidy?

SAMUEL: Faraon, kiedy zostanie złożony sarkofagu - sarkofag musi stanąć na środku, bo na dzień dzisiejszy to sarkofag został przesunięty i nie stoi na swoim pierwotnym miejscu. Musi stanąć dokładnie w miejscu, gdzie łączy się pierwsza gwiazda pasa Oriona z Piramidą i w tym kierunku trzeba głową położyć Faraona do sarkofagu. Już było mówione, że Faraon ma wmontowane urządzenie. Urządzenie połączy się następnym urządzeniem, które znajduje się w małej piramidzie, w pół szczytu Piramidy, w komnacie, do której nikt nie wejdzie chyba, że Piramida zostanie zburzona. Jeśli tak uczynią ludzie - no to spróbujcie, a wtedy zobaczycie efekty takiego poczynania.

ANDRZEJ: Dziękuję, Samuelu. W zasadzie to były moje wszystkie pytania, jeśli chodzi o tę sesję. Być może Iwona ma jakieś pytania.

SAMUEL: Słucham.

IWONA: Witaj, Samuelu, pozdrawiam cię bardzo serdecznie. Ja w zasadzie mam pytanie… trochę odpowiedziałeś już na to pytanie, ale tak to jest z naszym ziemskim pojmowaniem różnych nieprawdopodobnych rzeczy. Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć na temat tych zjawisk, które utrwalamy na zdjęciach, albo ostatnio - kamerą video?

SAMUEL: Iwono, a w jaki inny sposób mam dać wam sygnały, znaki? Kiedy ukazałem się jako postać w Chicago to były głosy, że jest to fotomontaż reportera, że jest to fikcja. Teraz na rozszerzoną skalę i to przez niejeden aparat, niejedną kamerę pokazuję wam, że jesteśmy wśród was. I to jest najlepszym dowodem i nie boję się teraz tego, że to może pójść do ekspertyzy. Eksperyza tak naprawdę nie będzie umiała wytłumaczyć tego zjawiska i tak naprawdę powiedzą tobie, że nie mają pojęcia, co to może być. A to po prostu dajemy wam znaki. Przecież nie możemy w ten sposób dać znaki, że potrząsnę tobą. I co to może tobie dać? To tylko ty wtedy będziesz wiedziała, a tak to może zobaczyć cała rzesza ludzi. I to zdjęcie, które na tej kamerze zarejestrowałaś, proponuję wysłać naszemu niedowiarkowi, czyli - Robertowi. Słucham.

IWONA: Dobrze, Samuelu, na pewno tak zrobimy. Ja chciałam ci bardzo podziękować za możliwość zrobienia tych zdjęć i nakręcenia tego, co nakręciłam. Dziękuję, to jest ogromne wyróżnienie dla mnie.

SAMUEL: Obiecujesz, Iwono, że wyślesz to Robertowi?

IWONA: Tak jest, obiecuję.

SAMUEL: Trzymam twoje słowo. Czy jeszcze słowo?

ANDRZEJ: Tak, jeszcze mam dwa pytania, Samuelu. Pierwsze - czy obecny skład Fundacji, z nowymi ludźmi, to jest ten skład, który już będziemy rejestrować, ten który ma twoje poparcie?

SAMUEL: Uważam, że tak. Wykreśliłem osoby, które nie bardzo mi pasowały i teraz uważam, że te osoby bedą nam służyć, chociażby początkowo z ciekawosci - tutaj mówię o naszym księciu. Jest jeszcze nieufny, mało wierzy, boi się demonów, ale ciekawość jest większa, więc w miarę upływu czasu jego ciekawość się przeobrazi w oddanie. Trzeba dać szansę i też nie tylko szansę, ale i pracę. niech się wykażą. Faraon potrzebuje mnóstwo rąk do pracy. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze, i jeszcze jedno pytanie. Czy teraz jest już czas, żeby otworzyć naszą stronę internetową dotyczącą projektu Cheopsa?

SAMUEL: Tak, Andrzeju - jest już czas, żeby otworzyć stronę internetową i pisać, pokazywać zdjęcia. Na razie Ślęża, ale tutaj trzeba nadmienić, że Ślęża jest drogą, która otwiera nam drogę do Faraona. Jest to to samo, tu misja i tam misja. Kiedy znajdziemy się już jeszcze trochę niżej, to zrozumiesz moje słowa, dlaczego łączę te dwie rzeczy, te dwie misje - Sobótka i Faraon, ale tutaj będzie "ale". To pozostanie też tajemnicą, by zaostrzyć wasz apetyt i ciekawość. Dzisiaj wam nie powiem, bo to, co powiedziałem, jest tylko częścią prawdy. Jest jeszcze sporo ciekawostek, które czekają was po drodze tam w głąb. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuję Samuelu, ja już nie mam więcej pytań. Dziękuję ci bardzo.

IWONA: I ja nie mam więcej pytań. Chciałam ci podziękować za opiekę, jaką nas otaczasz i prosić o dalsze poparcie.


SAMUEL: Nie mam wyjścia, choćbym nie chciał, to muszę was chronić. Czasu jest zbyt mało, żebym treaz mógł sobie pozwolić na wybieranie. Zbyt dużo już w was zainwestowaliśmy, więc nie pozwolę wam odejść. Czasami, kiedy będziecie starali się być niegrzeczni - mogę tylko przyłożyć klapsa, ale dalej będziecie parli do przodu. Czyli czułym punktem i najważniejszym punktem jest Faraon. Dziękuję za rozmowę.

SYMPOZJUM W CHICAGO (42)

SESJA PUBLICZNA,  "COPERNICUS CENTER"

CHICAGO, USA,  5 grudnia 2004

Sesja regresji hipnotycznej przeprowadzony z Lucyną Łobos 42

PROWADZĄCA: Danuta Zasada
ASYSTUJĄCA: Barbara Choroszy

UCZESTNICY: Publiczność przybyła na Sympozjum

DANUTA: Sugestie hipnotyczne
BARBARA:  Pytanie od Barbary Choroszy
PYTANIE: Pytanie od publiczności
LUCYNA: Odpowiedź od Lucyny Łobos w stanie hipnozy
SAMUEL: Odpowiedź od Samuela poprzez Lucynę

(Po wprowadzeniu Lucyny w stan zmienionej świadomości przez Danutę Zasadę)

BARBARA: Gdzie jesteś?

LUCYNA: Jestem na Ślęży w kościele… w wykopie…

BARBARA: Co widzisz? W którym miejscu jesteś w kościele?

LUCYNA: Jestem blisko ołtarza… Przechodzę przez zakryte wejscie…

BARBARA: Czy jest to wejście, które się uwidoczniło naszym naukowcom? Czy możesz tam wejść do środka?

LUCYNA: Wejść? Mogę wejść… Jestem… w niedużym pomieszczeniu jestem. Wejście znajduje się po prawej stronie. Jest to niewielkie pomieszczenie.

BARBARA: Co tam się znajduje?

LUCYNA: Taka skrzynia z kamienia… Zamknięta skrzynia kamienna.

BARBARA: Jak duża jest ta skrzynia?

LUCYNA: Duża… duża… Dużej wielkości. Dwa, może trzy metry długości… Półtora wysoka.

BARBARA: Czy wiesz, co znajduje się w tej skrzyni?

LUCYNA: Tak, wiem.

BARBARA: Czy możesz powiedzieć?

LUCYNA: Nie mogę… nie mogę powiedzieć. Jeszcze nie mogę, nie wolno mi powiedzieć.

BARBARA: Powiedz, kiedy będzie można dowiedzieć się, co znajduje się w tej skrzyni?

LUCYNA: Wtedy, kiedy zaczniecie kopać. Nie ma innej drogi. Trzeba rozkopać, żeby tam wejść.

BARBARA: Czy bezpiecznie nasi archeologowie będą mogli tam wejść, czy grożą im jakieś zagrożenia?

LUCYNA: Tak, tam mogą wejść bezpiecznie, nie ma zagrożenia. Zagrożenie jedyne jest, kiedy by chcieli się przebić w dół też po prawej stronie koło ambony. Nie rozumiem archeologii, ale otrzymałam pokaz. Gdyby mimo wszystko zaczęli kopać, to ściana od strony ambony się może obsunąć. Pokazano mi obraz, co by się stało.

BARBARA: Czyli które wejście dla archeologów jest bezpieczniejsze? W jaki sposób powinnii to uczynić?

LUCYNA: Było mówione - po sprowadzeniu uczonych trzeba wejść od podstawy nasypu. Innej drogi nie ma. Mury nie są stabilne, trzeba dbać o bezpieczeństwo ludzi.

BARBARA: Czy ten plan wchodzenia od zewnątrz do tego, co znajduje się pod kościółkiem jest bardziej bezpieczny i czy doprowadzi do tego samego, co w tej chwili próbują przekopać od strony kościoła naukowcy?

LUCYNA: Wejście od zewnątrz otworzy inną drogę, gdyż Ślęża, góra, kryje jeszcze wiele tajemnic, które będą ujawnione, będą kolejno przekazywane. I jeśli nauka otworzy się na to, co jest przekazywane, tajemnice będą ujawniane. Jest ich dużo.

BARBARA: Czy potwierdzenie księcia Piasta, tajemnicy jego, powinno prowadzić naukowców od strony kościoła, czy może być od zewnątrz?

LUCYNA: Pierwszą tajemnicę pokaże sarkofag, Druga będzie ujawniona po przekopaniu się od zewnątrz. Trzecia tajemnica, która może być ujawniona, kiedy nauka zechce wysłuchać, znajduje się w połowie drogi na Slężę. Miejsce wskaże nie Panna z Rybą i Niedźwiedź. Tajemnica rzeźby z rybą też będzie ujawniona, ale powtarzam - nie jest to Panna z Rybą. I tutaj postawimy trójkąt. Trójkąt pokaże jaskinię. Będziemy sukcesywnie odkrywać tajemnice, tajemnice Świętej Góry.

BARBARA: Napewno będą pytania z sali na temat Świętej Góry Ślęży. Czy możesz powiedzieć jakie czasy pamięta Święta Góra Ślęża?

LUCYNA: Odległe, odległe czasy. Czasy po potopie Noego, czyli licząc czas ery Ryby będzie 5000 lat. Wtedy to już rozpoczęło się życie i zakładnie tajemnic na górze. Nie jest tajemnicą, że góra Ślęża miała ogromne pokłady złota. Już wtedy to złoto było wydobywane. Złoto było potrzebne i było wydobywane na całej Ziemi.

BARBARA: Czy na Ślęży znajduje się głowa z drewna? Ma ona leżeć na czymś płaskim, jak wygładzony kamień. Czy tam jest coś takiego?

LUCYNA: Nie widzę tego obrazu. Nie widzę.

BARBARA: Czy możesz coś powiedzieć na temat odnalezionego szybu na Ślęży przez naszych naukowców. Do czego on prowadzi? Czym on jest?

LUCYNA: Mogę uchylić tylko rąbka tajemnicy z prostej przyczyny. Zakusy na to, co znajduje się w środku są ogromne, a chęć posiadania złota jeszcze większa. Dlatego nie mogę wyjawić, dlatego nie mogę wyjawić co znajduje się w kopalni… Tak, bo jest to wejście do kopalni złota. Mogę później udzielić informacji, wskazówek naukowcom.

BARBARA: Czy możesz powiedzieć, kto i po co przybywał na Ziemię, na Ślężę?

LUCYNA: Mogę, mogę powiedzieć. Jeszcze mogę, bo zaraz będzie chciała się podłączyć do mego umysłu istota duchowa, która będzie chciała tutaj na tym forum rozmawiać. Rozmawiać z ludźmi. Pytanie było po co i kiedy, i kto przybył? Był to Marduk, Marduk który podróżował po całej ziemi szukając złota. Polska była zasobna w złoto i zakładał kopalnie i to złoto było wydobywane.

BARBARA: Kto mu w tym pomagał? Czy współpracował z ludźmi?

LUCYNA: Ludźmi, wcześniej przeszkolonymi ludźmi. Sam nie mógł tego czynić. Rodzaj ludzki przecież istnieje przez wiele, wiele tysięcy lat, tylko był na różnym poziomie rozwoju. Istoty doskonałe, które jeździły po całej ziemi doskonaliły, szkoliły, uczyły… Ludzie… ludzie w kopalniach pracowali.

BARBARA: Czy możemy poznać imiona tych osób, które w Polsce współpracowały z Gwiezdnymi Braćmi?

LUCYNA: Głównym nadzorcą, motorem prac wykopaliskowych, czyli w kopalni, był Marduk. Nie było więcej Boskich Braci. On wybierał spośrod ludzi tych, którzy nadzorowali, którzy kopali.

BARBARA: Kto z polskich królów współpracował z Mardukiem?

LUCYNA: Piast… Piast, ale Piast już wtedy współpracował z Mardukiem jako istotą duchową. Bogowie, którzy posiadali ciała fizyczne, czyli materię - odeszli. Odeszli z Ziemi wraz z przyjściem Ery Ryby, wraz z narodzinami Jezusa.

BARBARA: Czy możesz powiedzieć, kiedy został zbudowany szyb do wydobywania złota na Ślęży? Kiedy to było?

LUCYNA: Szyb był zbudowany za czasów, kiedy Marduk był na tych terenach, to jest sprzed 4000 lat p.n.e. Dopiero Piast szyb umocnił, oczyścił i złoto było dalej wydobywane. Sam Piast kopalni ani szybu nie budował.

BARBARA: Co daje w tej chwili prowadzenie prac wykopaliskowych na Ślęży? Do czego to prowadzi i komu to służy?

LUCYNA: Ślęża, Święta Góra miała być tylko drogą, która będzie prowadzić do Egiptu, do Piramidy, do Faraona.

BARBARA: Co dla Polski dadzą wykopaliska na Ślęży?

LUCYNA: Sława na cały świat, uznanie i zmiana w historii, uznanie w oczach całego świata. Tutaj dadzą bogowie siłę. Jeśli prace będą dalej się posuwać, to Ślęża otrzyma moc… moc energii i to rozejdzie się po całym świecie. Kiedy dotrze się do kopalni, to otworzy sie coś jeszcze, tak zwane zabezpieczenie. Zabezpieczenie, które jest połączone z Egiptem. Wiadomo jest, że cała Ziemia jest pokryta siatką, siatką geomagnetyczną i w tej siatce znajdują się ukryte energie.

BARBARA: Padają pytania z sali - jaki jest sens naszego pobytu w Stanach Zjednoczonych? Czy Polacy powinni wracać do Polski?

LUCYNA: Polska, Stany, to wszystko jest Ziemia, wasza Ziemia. Jedna matka natura, czy to ten kraj, czy to jest inny kraj. Pytanie czy Polacy, którzy są tutaj, na tej ziemi mają wracać? Otóż odpowiem to co wiem, bo za chwilę będzie przemawiać przeze mnie istota duchowa. Wszędzie może być jednakowo bezpiecznie i jednakowo niebezpiecznie. Bezpieczeństwo znajduje się w waszych rękach. Na niebezpieczeństwo sami bedziecie pracować… Już muszę przekazać swoje ciało istocie duchowej, która będzie odpowiadać na pytania…

PYTANIE: Kto będzie teraz przemawiał przez ciebie?

SAMUEL: Jestem… jestem tutaj z wami. Jestem od samego początku. Przedstawiłem się jako Samuel, bo tak chciałem być przyjęty nie ujawniając prawdziwego imienia. Na prawdziwe imię nie był to czas. Dzisiaj, tu na forum wyjawię swoje prawdziwe imię. Kiedy pojawiłem się tutaj pierwszy raz, powiedziałem, że Chicago jest miłym sercu memu, ale nie powiedzialem dlaczego. Dzisiaj tutaj wobec zgromadzonych tutaj, przybyłych ludzi witam serdecznie was, ja - przybrane imię Samuel i moje prawdziwe imię EA. Takie imię otrzymałem od mego Ojca. Witam przybyłe jaskółki. Tak was nazwałem. Witam tych, którzy dzisiaj otworzą serca swoje. Ja, EA przywiozłem tutaj dla was prezent. Prezent, który udowodni, że istnieją istoty duchowe. Po wcześniejszym skonsultowaniu się z bratem moim, który się też przedstawi, uznaliśmy, że czas najwyższy wyjawić tajemnicę, jaka jest ukryta w Chicago. A tą tajemnicą jest czakram, czakram życia, inaczej - zdrowia. I to jest prezent od nas dla was, dla tych którzy wierzą i tych, którzy jeszcze nie wierzą. Czakram, który został otwarty i już działa. Tam, w tym miejscu, ludzie będą odzyskiwać zdrowie. Można tam pójść z pokarmem, z wodą, nawet z lekarstwami, które przepisze medyk. Czakram ten posiada ogromną siłę. Był uśpiony, bo to nie był czas. Teraz, kiedy zegar czasu w przyspieszającym tempie pędzi do przodu, trzeba dawać ludziom znaki. Tym znakiem dla was jest ten czakram. Czakram stoi na miejscu, gdzie była moja siedziba - na krótko, bo potem przeniosłem się do Afryki. A w siedzibie był syn mój, Marduk. I tutaj też było wydobywane złoto. Czakram po to został zainstalowany, żeby nie tylko zostawić znak dla przyszłości, ale i być takim punktem, gdzie możemy powrócić. Dlatego, kochane jaskółki, oddaję wam w wasze ręce skarb, skarb, który będzie wam służył. Otworzy niejedno skamieniałe serce. Teraz słucham.

PYTANIE: Co ludzie powinni czynić przychodząc na czakram życia do kościoła? Czy można tam przyprowadzać ludzi na wózkach inwalidzkich, na noszach, jeżeli są bardziej chorzy? Jak długo powinni tam przebywać?

SAMUEL: Energia tego miejsca jest bardzo silna, ale nie wystarczy być raz. Przede wszystkim ci, co będą przychodzić muszą ze sobą przynieść wiarę. Tu zacytuję słowa brata mego, Enlil, który powiedział: "Wiara ciało uleczy". Wszyscy mogą przychodzić, energii nie braknie dla nikogo. Czakram ma bezpośrednie połączenie z wszechświatem, a ludzie którzy będą w tym miejscu się znajdować, będą w kanale energetycznym. Każdy może. Nawet przyprowadzić można chore zwierzątko, też pobierze energię.

BARBARA: Czy do czakramu powinno się przychodzić raz, czy wiele razy?

SAMUEL: Organizm da odpowiedź - za każdym pobytem będzie odczuwalny powrót do zdrowia. Za każdym pobytem. Jest to uzależnione od stanu choroby samego człowieka. Jednej osobie wystarczy przyjść raz, a inna, bardziej chora, będzie musiała przyjść 10 i więcej… Jak się zachować w tym miejscu? To, że czakram jest w kościele, już wymaga szacunku do tego miejsca. Zachować się trzeba godnie. Wyzbyć się złych myśli, usiąść w skupieniu, poprosić Boga Ojca o zdrowie i to wystarczy. Nie ma większych zaleceń. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy możesz powiedzieć kim my naprawdę jesteśmy i dlaczego jesteśmy na Ziemi?

SAMUEL: Każda planeta, która jest zamieszkała, posiada swoich mieszkańców. Dziwne pytanie - "dlaczego, kim jesteście"? Istotami ludzkimi. Istotami, które zostały ukształtowane na boskie podobieństwo. Istotami, które otrzymaly wolną wolę, co nie do końca wyszło wam na dobre. Jesteście tu po to, żeby się doskonalić. Można potraktować Ziemię jako warunkowy przystanek przed dalszą podróżą. Wracacie na Ziemię po to, żeby się oczyszczać, żeby zrozumieć sens istnienia, żeby zrozumieć, że jesteście cząstką boskiej energii. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy Ameryka bedzie dalej prowadziła następne wojny? Czy obecne wydarzenia na świecie prowadzą do trzeciej wojny światowej? Kto naprawdę tym kieruje?

SAMUEL: Po to dał Bóg ludziom rozum i wolną wolę i prawo decydowania na Ziemi. Nie dał tego na wieki - na czas jakiś. Ludzie nie potrafią korzystać z tego daru jakim jest rozum i wolna wola. Kiedy to przed nastąpieniem Ery Ryby opuściliśmy Ziemię, ludzie zaczęli decydowć o sobie sami. Wojny - jak to często słyszymy - Bóg karze. Bóg nie karze, Bóg się tylko przygląda. Wszystkie okrucieństwa Ziemi są dziełem waszym, ludzkim.

PYTANIE: Czy biblijny antychryst już się narodził i jeśli tak, to w jakim kraju?

SAMUEL: Pytanie przyszło z sali… Pytanie jest takie, że nie mogę odpowiedzieć. Osoba, która zadała mi to pytanie, jeśli chce usłyszeć odpowiedź to proszę o to, żeby przyszła do mnie ososbiście. Pytanie jest zbyt trudne do zrozumienia i nie nadaje się do odpowiedzi na licznym zgormadzeniu. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy jesteś tym samym bogiem ENKI, który był czczony w Sumerze? Jeśli tak, to przez tysiące lat po stworzeniu rasy ludzkiej, według przekazów sumeryjskich, byłeś istotą cielesną. Czy to jest prawda i czy przybyłeś z planety Nibiru?

SAMUEL: Prawdą jest to, co jest mówione. Ja EA, ENKI, obecnie Samuel jestem tą samą postacią. Przybyłem na Ziemię - w istocie rzeczy tak jest. Ale, żeby przybyć na Ziemię musiałem się narodzić. Ojcem moim, Stworzycielem jest Bóg Początku Wszechrzeczy. Ojciec Wszechrzeczy skierował mnie i brata mego na planetę, gdzie mieliśmy się narodzić, wychować, nauczyć, a dopiero kiedy nasze umysły były na tyle przygotowane, mieliśmy być przesiedleni na planetę Ziemia. Już wcześniej planeta była przygotowana na zasiedlenie. Tak więc byłem istotą ludzką, tak samo jak mój brat ENLIL. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, skoro znamy sposób na ocalenie Ziemi, dlaczego staramy się przekonać niewiernych, że Ziemia jest zagrożona? Po co to mamy zrobić?

SAMUEL: Ziemia jest zagrożona poprzez planetę. Planetę, którą znacie, a jest to Planeta Dwunasta. Nie tylko Ziemia odczuła skutki tej planety, ale inne też. Cykle powtarzają się co 12.000 lat. Nie da się tego uniknąć, można tylko zapobiec. I to właśnie z tym apelem i z tą prośbą, którą niesiemy na cały świat, na calą Ziemię zamieszkałą do ludzi, żeby nam pomogli w ratowaniu Ziemi, bo Planeta Dwunasta krąży i krążyć będzie. Tak powstał i tak został zaprojektowany Układ Słoneczny i tego zmienić się nie da. Można tylko - to co się da - to zapobiec zbliżającej się katastrofie.

PYTANIE: Samuelu, czy jest prawdą, że w Kanadzie, w Toronto również jest czakram energetyczny?

SAMUEL: Na całej Ziemi - już było wspomniane, że Ziemia jest otoczona siatką geomagnetyczną i w każdym oczku siatki znajduje się tak zwany czakram. Są większe lub mniejsze, ale znajdują się na całej kuli ziemskiej. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, co istnieje naprawdę w zaświatach? Pani, która zdaje to pytanie mówi: "Wiem, że zgodnie ze słowem bożym istnieje tylko niebo i piekło". Czy ty z tym się zgadzasz?

SAMUEL: Pani, jak mówisz… Wobec tego żeby tą panią zadowolić, to proszę ciebie na sesję osobistą. Porozmawiamy o niebie i piekle, ale tu na forum tego tematu rozwijać nie będziemy. Jeśli masz odwagę - odeezwij się i przyjdź. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy Polsce uda się wyzwolić z jarzma niewoli oraz globalizacji i kiedy to nastąpi?

SAMUEL: Przewrót w historii już będzie tym dowodem, że w Polsce trzeba zmienić - przywrócić Polsce narodowe korzenie. Pytanie kiedy? Odpowiedź - spieszcie się. Zegar czasu naprawdę się nie zatrzyma i jeśli wasza opieszałość będzie dalej tak postępować, to nie będzie Polski, nie będzie innych krajów, nie będzie o co zabiegać, bo większość ludzi odejdzie, a ci co zostaną będzie im wszystko jedno z jakiej to są narodowości. Będą błogosławić niebiosa za to, że przeżyli. Więc teraz ludzie walczą o swoje korzenie, narodowość, ale chwila jedna i nie będzie o co walczyć. Dlatego raz jeszcze powtarzam - Polska odegra ogromną rolę w tym, że otworzy drogę do Faraona. Ślęża plus Faraon - to życie. Nie ma większego skarbu jak życie. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy energie otrzymaną z czakramu życia można przekazać innym osobom? Czy można być pośrednikiem tej energii?

SAMUEL: Można, bo osoba, która stanie na miejscu czakramu bedzie niczym pochodnia naładowana energią i kiedy pójdzie do drugiej osoby, będzie przekazywać, to ta druga osoba energię odbierze. Ale powtarzam - to ma być z wiarą. Bez wiary nie ma lekarstwa. Można to czynić i to każdy może zrobić. Słucham.

PYTANIE: Słyszałam kilka razy o tobie szefie… Kim jesteś, kim jest on? Ile jest bogów na Ziemi?

SAMUEL: Żartobliwe słowo "medium"… Istoty ludzkie myślą, bo tak zostali nauczeni, że jest jeden Bóg. W istocie rzeczy tak jest. Bóg Wszechporządku Wszechświata jest jeden, ale Bóg Wszechświata, Bóg Wszechrzeczy ma przecież synów. W obecnym czasie, w obecnej chwili w postaci duchowej na Ziemi przbywamy ja i brat mój ENLIL. Jak wspomniała medium, mamy poczucie humoru ziemskie i kiedy do mnie mówi "Szefie" nie ma gniewu we mnie. Często nie wymawiam imienia prawdziwego mego po to, żeby zmniejszyć dystans pomiędzy osobą, która rozmawia ze mną. Ludzie boją się, boją się nas. Dlatego to używamy różnych sposobów, żeby zmniejszyć ten dystans strachu pomiędzy czlowiekiem a nami. Szef - to ja, Samuel. Słucham.

PYTANIE: Czy nadal w Polsce jest jeden z czakramów życia, a jeżeli tak, to czy też zostanie otwarty?

SAMUEL: Polska posiada dwa główne czakramy w tej siatce geomagnetycznej. To jest na Ślęży i na Wawelu w Krakowie. W innych miejscach są to tylko czakramy pośrednie. Więcej jest, ale te główne czakramy mają moc najwyższą. Słucham.

PYTANIE: Czy jest prawdą, że Chrystus narodził się ponownie i w którym kraju żyje?

SAMUEL: I tutaj mógłbym tę osobę, która zadała to pytanie poprosić na sesję osobistą, ale nie uczynię tego z prostego względu. Często, żeby zaistnieć, zabłyszczeć istoty ludzkie piszą różne rzeczy. Jezus jest na Ziemi wraz ze mną, ale w postaci duchowej. Narodził się 2000 lat temu wraz z przyjściem Ery Ryby. Jeśli ta osoba, która zadała to pytanie, jest niezadowolona z tej odpowiedzi, to jednak poproszę na sesję osobistą. W ciele przyszedł 2000 lat temu. Narodził się, dostał imię Jezus. Prawdziwe imię to ENLIL. Nie ma innej prawdy i tej prawdy bedę bronił. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, jak dużo ludzi uratuje otwarcie Bramy Czasu w Egipcie? Ile przeżyje, jeśli ta brama będzie zamknięta w grudniu 2012 roku?

SAMUEL: Wszyscy ci co mają serca otwarte, ci co mają w sobie wiarę. Nie będziemy patrzeć na kolor skóry, czy na to, czy ktoś jest wierzący. Będziemy patrzeć na serce. Mogą przeżyć wszyscy. Jeszcze raz powtarzam - życie ludzkie jest w rękach ludzi. To od was zależy czy zechcecie żyć, czy też nie i opuścić Ziemię. Słucham.

PYTANIE: Czy możemy poznać przczynę zagłady Templariuszy?

SAMUEL: Templariusze - wcale nie było zagłady Templariuszy… Po prostu ten zakon ciągle zmienia imię. Ciągle są, tylko pod innym imieniem. Jest to kłamstwem co piszą, że Templariusze wyginęli co do jednego. Nie - ciągle się odradzają. I w Polsce jest zakon. Teraz nosi nazwę Rycerzy Maltańskich i osoba, która pytanie to zadała niech wie, że energia i duch Templariuszy odradza się coraz bardziej i coraz bardziej będzie dawał znać o sobie. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, jaką przyszłość ma Chicago i Stany Zjednoczone?

SAMUEL: Chicago… Chicago miasto, ziemia miła sercu memu. Już mówiłem wcześniej i osoba mało uważnie słuchała, dlatego chce usłyszeć jeszcze raz. Otóż Chicago będzie miejscem bezpiecznym. To znaczy nie do końca, bo i Chicago nawiedzą znaki. Pierwszym znakiem właśnie w Chicago bedzie większa zachorowaloność na tajemniczą chorobę, na którą lekarze nie będą umieli znaleźć odpowiedzi. I tutaj właśnie będzie ten prezent od nas - lekarstwem. Stany Zjednoczone na dalszych terenach nie są bezpieczne, a zwłaszcza Nowy Jork. Będzie nękany w dalszym ciągu przez żądzę nienawiści, więc jeśli możecie, to przesiedlajcie się na te tereny, które bedą w marę bezpieczne. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy wulkan w Parku Narodowym Yellowstone wybuchnie w najbliższym czasie?

SAMUEL: Nie lata… nie lata. Zostało wam do roku 012 niewiele czasu… Wiele musi się wydarzyć w ciągu tych kilku lat. Czy wybuchnie? Tak, jak już powiedziałem to, co uczyni Dwunaasta Planeta to jedno, a to co matka natura, to dwa. Wybuchnąć - wybuchnie, ale tu można jeszcze zaingerować, żeby to nie stało się z taką siłą, żeby skutki wybuchu były w miarę łagodnie. Jeszcze raz powtarzam - los Ziemi i los wasz jest w waszych rękach. Mogę tylko prosić, mogę tylko napominać, wskazywać drogę, pokazywać ludziom jak mają czynić, jak przetrawać ten cykl, który jest nieuchronny. Znacie zabezpieczenie, ale jeśli nie dojdzie do otwarcia zabezpieczeń, to pozostanie tylko poinformować tych, którzy będą chcieli słuchać - jak przeżyć, co robić, żeby przeżyć. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, jak traktować wizje senne, chociażby takie przekazy, jakie miały wypadki samolotwe 11-go września? Czy to są przekazy od kogoś?

SAMUEL: Tak, jeśli nie pomaga przekaz bezpośredni telepatyczny, często dajemy taką rzecz jak sen i we śnie-wizji podajemy informacje. Kiedy ktoś jest otwarty, potrafi sen odczytać. Często sny-wizje są prawdziwe, ale kiedy po takim śnie-wizji osoba idzie do naukowca - zostaje wyśmiana. Nie chcą słuchać, bo to takie jest nienaukowe. Dlatego my, istoty duchowe, przede wszystkim zwracamy się do ludzi prostych, gdyż ich umysły są otwarte. Umysł człowieka nauki szczelnie się zamyka i nie dopuszcza do siebie takich rzeczy jak sen, który coś przepowiada. A przyznać się jeszcze do takiej wizji, to już wogóle nie wchodzi w rachubę. Dlatego, jeśli posiadasz sny-wizje - nie bój się, nie bój się tego mówić, bo już od przyszłego nowego roku, a będziecie to mieć wkrótce, tych wydarzeń na Ziemi będzie przybywać i takich wizjonerów sennych też będzie przybywać. Słucham.

PYTANIE: Wiele pytań zostało odłożonych z sali, ponieważ są bardzo prywatne. Kolejne pytania zostały już zawarte w poprzednich sesjach, które są państwu udostępnione, dlatego nie bedę ich powtarzać. Jest pytanie: czy można coś więcej usłyszeć na temat tajemnic Ślęży?

SAMUEL: Muszę tutaj zrobić pokłon w kierunku naukowców siedzących na tej sali i z przerażeniem myślących, co też jeszcze zostanie powiedziane. Przyrzekłem powiedzieć tylko tyle, na ile jest to bezpieczne. Ślęża - wykopaliskami interesują się nie tylko ludzie nauki, ale też i tacy, którzy żądni są skarbów. Dlatego z troski o prace już rozpoczęte, z troski o dobre imię nauki, która włożyła tyle trudu, nie mogę ujawnić więcej. To co mogę powiedzieć, to nowe rzeczy będą się działy na Ślęży, czyli w miarę prosty sposób nauka wejdzie do jaskini, która się znajduje w połowie drogi na górę Ślęża. I to też nie jest opisane i też o tym nie mówi historia. Przestawimy tę rzeźbę, którą nazwaliście "Panna z rybą". To nie jest panna z rybą. Rzeźba ma stanąć w miejscu kultu Boga Słońca, tam, gdzie się odbywały rytuały. Odnośnie samych wykopalisk i tego co zostanie odkryte, co zobaczą uczeni w tej kopalni - powiedzieć nie mogę. Słucham.

PYTANIE: Samuelu, czy możesz powiedzieć, kim naprawdę był Piast? Jaka była rola Piasta? Dlaczego został ojcem narodu poslkiego? Jakie jest przesłanie?

SAMUEL: Istoty boskie, które przybyły na Ziemię przez erą wielu tysięcy lat, które cywylizowały ludzi, kiedy zachodziła potrzeba to przybywały na Ziemię, żeby wypełnić misję, zadanie. Zadane było pytanie: Piast - książę Piast, kim był? Zanim się narodziła bogini, która pracowała nad doskonaleniem rodzaju ludzkiego, nazywana była przez ludzi Bogini Matka, Rodzicielka. I ona chciała odegrać w historii pewną rolę. Góra Ślęża była od czasów Marduka tą tajemniczą, pełną mocy górą. Żeby się zapisać w historii ludzkości świata, Bogini Matka przyszła na świat, czyli urodziła się w Polsce i to jest właśnie Piast. Kiedyś była Matką, Rodzicielką, a później chciała się zapisać w historii Słowian i narodziła się. Słucham.

BARBARA: Czy w związku z tym potomkowie Piasta i Słowianie mają szczególną rolę do spełnienia?

SAMUEL: Rolę wszyscy mogą mieć jednaką. Misja i rola - to to samo. Rola do spełnienia to jest ratowanie Ziemi. Słowianie mają bardziej otwarte serca, są bardziej otwarci na miłość i gdyby Słowianie zechcieli popatrzeć głęboko na swoje serce, to mogliby się wpisać w dzieje nie Polski, ale świata całego. Słucham.
Barbara: Jaki był powód, że akurat w Polsce wcieliła sie w Piasta Bogini Matka? Czy z tamtych czasów pochodzi jakieś przesłanie? Czy naród polski powinien czegoś dokonać?Przesłanie, znaki i to jest w ludziach. Jeśli dotknę, to uwierzę. Bogni Matka, Rodzicielka, później Piast - oczywiście, że zostawiła znak dla przyszłości, dla tych, którzy bedą żyli w Erze koniec Ryby, początek Wodnika, bo to jest ten czas najistotniejszy i ten czas właśnie ma zadecydować o losach Ziemi. Zostawiła, ale do tego co zostawiła, inaczej - zostawił Piast - trzeba się dokopać. I to jest ukryte nie w tej skrzyni z kamienia, ale ukryte jest w kopalni. Następny znak od Pisata, czyli od Matki Rodzicielki możecie otrzymać, kiedy to rzeźba z Rybą zostanie przeniesiona w to miejsce, gdzie jest miejsce kultu. To są dwa miejsca na Ślęży, które dadzą taki namacalny dowód, że Piast był istotą wyjątkową, tak jak Słowianie wszyscy, którzy zrodziliście się w Polsce, macie we krwi naturę słowiańską. Doceńcie to, i tak jak przy słowie wstępu powiedziałem - otwórzcie serca i dajcie się poprowadzić. Słucham.

PYTANIE: Kolejne pytanie z sali. Czy chciałbyś zrobić przesłanie, Samuelu, do osób, które przybyły dzisiejszego dnia na nasze spotkanie?

SAMUEL: Przesłanie tak naprawdę zostało odczytane jako słowo wstępu. Mogę dodać tylko jedno słowo, które, jeśli otworzycie serca, to wryje się w waszą świadomość. Więc to słowo jest proste: MIŁOŚĆ. Druga istotna sprawa - powrócę do czakramu - chcieliście dowodów, znaków, więc ten znak ten dowód oddaję wam w wasze ręce. Jest to prezent mój i brata mego. Za to, że tutaj, za tą wielką wodą przyjęliście słowa, przyjęliście nas. Mogę jeszcze dodać - ci, co będą chcieli, to otrzymają ochronę, otrzymają nasze błogosławieństwo i naszą energię. Wasze życie i życie najbliższych jest w waszych rękach. Tyle mogę powiedzieć.

PYTANIE: Samuelu, jaką rolę obecnie odgrywa obecnie dla Ziemi Jezus, Bogini Matka i ty?

SAMUEL: Taką samą jak ja - chcemy uratować jak najwięcej istnień ludzkich. Chcemy, żeby jak najwięcej ludzi zrozumiało, nie zginęło, przed nadciągającą katastrofą. Wszyscy mamy ten jeden cel - ratunek dla Ziemi.

PYTANIE: Czy ludzie poprzez swoje starania ocalenia ludzkości ingerują w wolę Boga? Bóg stworzył Planetę Dwunastą, która ma spełnić swoje zadanie, więc może częściowa zagłada ludzkości powinna nastąpić, żeby ocalić matkę Ziemię?

SAMUEL: Matka Ziemia będzie nawet, gdyby Ziemia miała się stać martwą planetą. To nie jest ingerencja w dzieło Boga. To Bóg Ojciec zlecił nam, żeby ratować zamieszkałe istoty ludzkie. Już wspomniałem - każda istota, nawet ta zła, posiada w sobie pierwiastek boski i nie jest to naszym zadaniem, żeby usunąć wszystkich, ale uratować jak najwięcej. Uratujemy tych, którzy chcą być uratowani. Tych, którzy proszą się o zagładę - no cóż, odejdą. A tak jak było powiedziane przez samego Boga Ojca - planeta będzie Rajską Planetą, a zamieszkałe istoty będą posiadać pierwiastek boski i będą wiedzieć, jak ten pierwiastek wykorzystać. Wystarczy, że Planeta Dwunasta jest w tej chwili martwą planetą. Ziemia będzie zamieszkała. Słucham.

BARBARA: To wszystkie pytania już na dzisiaj, Samuelu. Dziękujemy Ci bardzo.

(Wyprowadzenie Lucyny ze stanu zmienionej świadomości przez Danutę Zasadę)

SESJA W CHICAGO - POŻEGNANIE (43)

CHICAGO, USA, 3 stycznia 2005

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 43
 
UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Barbara Choroszy, Ryszard Choroszy

BARBARA: Pytanie od Barbary Choroszy
RYSZARD: Pytanie od Ryszarda Choroszy
SAMUEL: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

SAMUEL: Witam was z całego serca, moje dzieci, jako wasz ojciec. Tego dnia i tutaj, Barbaro, zrobię to tak, jak ty to czynisz. Żeby nasze spotkanie, nasza sesja dzisiejsza - nazwijmy ją roboczą - była wiarygodna, żeby nikt nie zarzucił tobie, że coś spreparowałaś, przekażesz tę kasetę w oryginale wszystkim tym, którzy uważają się za moich współpracowników w misji. Zatem dzisiaj mamy 3 stycznia tego historycznego roku 05. Tego roku, który będzie obfitował w wydarzenia, o jakie proszą nie tylko ludzie, ale i jaskółki. Jaskółkami nazwałem was nie dlatego, że lubię te ptaki, ale dlatego, że jaskółka jest zwiastunem. Zwiastunem nadejścia wiosny. Wiosna niesie za sobą radość na lepsze jutro. Pozwoliłem sobie na to, żeby do was się zbliżyć i pozwolić wam zbliżyć się do mnie, czyli zostałem waszym przyjacielem. I tutaj to zaufanie zostało nadużyte. Przyjaciel - czy wy jaskółki rozumiecie to słowo "przyjaciel", czy też nie? I tutaj mogę tylko powiedzieć, przeprosić was - ja, jako wasz ojciec za to, że pozwoliłem wam na poufałość. Na to, że mówiłem zbyt dużo i nie zostałem zrozumiany. Przez tyle lat przekazów i tyle przekazów, co zostało przekazane wam, jaskółki, do przesłuchania, do waszej wiadomości, jeszcze nie nauczyliście się słuchać i odróżniać mojego żartobliwego tonu. Nie chciałem tej bariery między nami, chciałem zejść do waszego poziomu. Przez ten cały czas pobytu tutaj, od pierwszego dnia obserwowałem i robiliśmy wspólnie z moim bratem podsumowanie. Nie będę komentował, jakie podsumowanie zostało z tego wyciągnięte. Dzisiaj, na tej naszej sesji, na tej sesji końcowej w Chicago - mojej, naszej siedzibie, bo mogę tak powiedzieć, że jest to też wasza siedziba. Wybrałem to miejsce nie dlatego, że jest tutaj czakram, bo tych czakramów jest więcej. Nie dlatego, że jesteście wspaniałymi ludźmi, ale dlatego, że jest to miasto, kraj szczególnie miły memu sercu. Nie dlatego, powtarzam, że jest czakram. Inna przyczyna była, że to miejsce zostało wybrane. Teraz posłuchajcie jeszcze uważnie. Mogłem swojego imienia prawdziwego nie wymienić, dalej pozostać pod tym pseudonimem "Samuel". Chciałem w ten sposób zmniejszyć jeszcze większą barierę pomiędzy nami. Dlatego to przyznałem się do tego, jakie moje imię jest. Nic byś, Barbaro, ze mnie nie wydusiła, gdybym nie dał swojego przyzwolenia.
Teraz bedziemy uzupełniać to, co było mówione wczoraj. Zatem według moich tradycyjnych słów, kolejność proszenia was tutaj o pytanie będzie dowolna. Ta sesja mogła się odbyć równie dobrze wszędzie, przy każdej jaskółce. Każdy uważa się za niewinnego, byle tylko odrzucić od siebie piłeczkę, wybielić się w moich oczach, ale wszystkie moje jaskółki zapomieliście o jednej bardzo istotnej sprawie. Ja widzę inaczej, odczuwam i odbieram inaczej, A wy wszyscy, którzy zostaliście powołani do misji, zostaliście wybrani - to do czegoś zobowiązuje. Czy wystarczy powiedzieć "Kocham ciebie Samuelu lub Enki"? Czy wy, jaskółki moje, rozumiecie słowo "kocham", czy to są tylko słowa? Teraz, żeby przejść już do początku wczorajszej naszej sesji, pozwalam wam na pytania. Słucham ciebie, Ryszardzie. Czy pamiętasz, o co mnie chciałeś zapytać? Co chciałeś mi powiedzieć? Słucham.

RYSZARD: Tak, bardzo dobrze pamiętam. Mówiłem przede wszystkiem o tym, że… właściwie nie mam pytań, ponieważ to, co mam zrobić, to mam zrobić - nie potrzeba się powtarzać. Ale również zapytałem się o wskazówki i powiedziałeś mi, że to jest właśnie ta wskazówka. Dokładnie to tak powiedziałeś…

SAMUEL: Nie będę ci zmywał głowy, Ryszardzie, od tego jest woda i mydło, ale na tym naszym spotkaniu dzisiejszym, Ryszardzie, już coś mi odbiecałeś, tu, tego dnia, trzeciego stycznia zero pięć. Ryszardzie, bierzesz się do pracy. Zabawa ze mną się skończyła i teraz już bedę nie żądał - ja nigdy nie żądałem. Prosiłem, a potem wymagałem. Jestem waszym ojcem. Od dzisiaj jestem waszym ojcem. Nadużyliście mojego zaufania. Dlatego, Ryszardzie, osobiście będę doglądał ciebie od czasu do czasu. Takie same zmycie głów otrzymają w Polsce - Andrzej, Iwona i po kolei - reszta, którym muszę poprzycinać skrzydeł, bo na dzień obecny to, że Lucyna jest tutaj, to myślą, że mogą już sobie robić dowolnie wszystko i myślą, że ja nie będę doglądał. Wspomniałem już - nie muszę osobiście, bo współpracowników na całym globie ziemskim mam ogrom. Robią to inne istoty duchowe, ja mam tylko informacje. Informacje, które dotarły do mnie nie są radością i dlatego będzie dokładnie to samo, co uczynię z tymi jaskółkami tutaj, w Ameryce. Wy, istoty ludzkie, uważacie plemiona indiańskie, murzyńskie za prymitywne. I tu mogę powiedzieć wszystkim, nie tylko jaskółkom: uczcie się. Uczcie się pokory, szacunku do przyrody i do nas od tych właśnie "prymitywnych" ludzi. Wy jesteście oświeceni, wykształceni - i pytam się, co dalej? Barbaro, nie masz powodów ku temu, żeby się teraz denerwować, żeby brać leki uspokajające. To, co dzisiaj tutaj słyszycie, powinno być dla ciebie wodą na młyn i siłą do pracy. Słucham.

BARBARA: Samuelu… Cała reszta jest właściwie na dzisiaj nieważna… Najważniejsze jest to, co się stało…

SAMUEL: Barbaro, nic się nie stało… Jeszcze nic się nie stało. Wybrałem… wybrałem was na jaskółki, na pracę w misji. Misją jest Faraon, Faraon jest wybawieniem dla Ziemi. Chciałem - powtórzę się raz jeszcze - zanim pójdziecie do Faraona, tego prawdziwego Faraona, utworzyć z was piramidę. Fundamenty są, piramida zaczęła rosnąć i nagle - moje jaskółki, moje kochane jaskółki, którym dałem wolną rękę działania, zaczynały być ważne. Powtarzam dzisiaj raz jeszcze - nie ma, nie ma ważnego czy ważniejszego. Wszyscy, wszyscy jesteście na tym samym poziomie i każdy klocek piramidy jest potrzebny, od podstawy do wierzchołka. Czy myślisz Barbaro, że te słowa tutaj dzisiaj jest mi przyjemnie wypowiadać. Serce mi się rani, kiedy muszę powiedzieć, ale nie mam innego wyjścia i albo jaskółki się opamiętają i wrócą do gniazda, albo pracę rozpoczniemy od podstaw… Czas, właśnie ten czas nieubłagalnie płynie do przodu. Czy wy, jaskółki, które jesteście w misji, czy wy tego nie widzicie. Jest rok już 05, trzeci styczeń. Rozpoczął się rok i już są wydarzenia, już giną ludzie. Czy to jest tych znaków mało? Będą. Prosicie o znaki, znaki otrzymacie. To mogę wam obiecać. Nie będę operował datami, bo dosyć mam, dosyć mam prób jakie są poddawane i mówione medium Lucynie. To co jest mówione dzisiaj i ona też ma otrzymać ku pamięci, ku nauce. Jest szkalowane moje imię - powtórzę wczorajsze słowo. Dosyć mam być podnóżkiem istot miłym mojemu sercu. Czyli - moje jaskółki - na co sobie zasłużyłem, że zostaje tak traktowany? Na co, się pytam? Pytam się teraz was raz jeszcze - o co się kłócicie? O bzdury? O ważność? O kierownictwo? O to, kto ma być szefem? Ja tu jestem szefem - przyjmijcie sobie to do wiadomości - ja. Teraz użyję słowa "ja". Do tej pory przekazywałem wam pałeczkę. "Czyńcie waszą powinność" - mówiłem. Ale cały czas byliście obserwowani przez nas. Przeze mnie i przez mojego brata Enlil. Zrozumcie jaskółki - Enlil to Jezus, nie ma innej prawdy. I on też jest niedoceniony i jeśli, moje jaskółki, nie chcecie mnie szanować, mnie słuchać, to w takim razie zacznijcie słuchać Jezusa. I nie na zasadzie "Jezu, Boże, ja Ciebie kocham". Nie takiej miłości oczekujemy. Miłości nie ślepej, nie słownej, ale zdrowej miłości wobec nas. I tutaj dalej mogę tylko powiedzieć - to nie są ostre słowa, to są słowa ojca, który was kocha. Ojcem jest też waszym Jezus, bo to, że się narodził po raz drugi, to tylko po to, żeby wam dać miłość. Wam, ludziom. My też popełnialiśmy błędy, Wy też popełniliście teraz błąd i czas ten błąd naprawić. I teraz, kiedy to nagranie będzie przekazane jaskółkom, już nie proszę, ale wymagam, żeby jaskółki zebrały się w kościele i to w miarę możliwości te, które dzisiaj są najbardziej obrażone na siebie - tam na medytację. Nie po kątach medytacja i uważanie, że "moja medytacja jest najlepsza", czy "moje słowa są najlepsze". Tam macie dokonać zawieszenia broni. Jaskółki, istoty ludzkie, po co, po co wbiliście ten topór wojenny na swoją drogę, na swoją ścieżkę. Nie ma innej drogi, jak droga wybawienia, droga która prowadzi do życia. Czy naprawdę jesteście tak krótkowzroczni i nie widzicie co się dzieje? Czy uważacie, że żyjąc tu w Chicago, mojej siedzibie, moim ukochanym mieście, jesteście zupełnie bezpieczni? Wszystko ma swoje granice, moja cierpliwość też. Dlatego powtarzam raz jeszcze - po tym przesłaniu dzisiejszym będę do znudzenia wymieniał tę datę dzisiejszą: trzeci, zero pięć. Kiedy przetrawicie te moje słowa, więc zobaczę wtedy, ile jaskółek wróci do gniazda. Tym gniazdem będzie teraz czakram, i w tym czakramie ma dojść do tego aktu ponownego pogodzenia się. Macie być jednomyślni. Jedna myśl, jeden cel ma wam przyświecać. A teraz co się dzieje? Co się z wami dzieje, moje jaskółki? Wybrałem was i dalej bedę wybierał, ale tę lekcję, czy tego klapsa, otrzymacie wszyscy, bez wyjątku - i ci wszyscy, którzy dzisiaj tak zapewniają mnie o swojej miłości. Czy naprawdę jesteście tak naiwni, czy uważacie mnie za naiwnego. Ja mogę dać do zrozumienia, że nic nie rozumiem, że nie widzę, podporządkować się. Mogę pozwolić na wiele rzeczy, ale nie jestem naiwny. Ja widzę, ja odbieram energię i - moje jaskółki - w tych wszystkich przekazach była miłość, troska, strach mój przed tym, co się będzie działo. Moim zadaniem jakie otrzymałem od Boga, Ojca mego, było: "Ratuj, ratuj istoty ludzkie". A cóż ja mogę zrobić, kiedy istoty ludzkie same pchają się w tę otchłań. W jaki sposób mam dotrzeć do waszych umysłów? Może jestem ograniczony na umyśle? Zatem Barbaro, Ryszardzie - podpowiedzcie mi, jak mam dotrzeć do umysłów, już nie wszystkich ludzi, ale moich wybranych jaskółek? Jak, pytam się? Słucham.

RYSZARD: Myślę, że przez tę sesję dzisiejszą teraz. Myślę, że to się uda…

SAMUEL: Gdybyście w tej chwili mogli zobaczyć nas, mnie i brata mojego… Jesteśmy bezradni i serce płacze… Nie możemy nic zrobić, żeby ten proces zatrzymać. Taka była decyzja Rady i tak się musi wydarzyć. To co możemy zrobić, uczynić, to uratować jak najwięcej istot, które otworzą serca, które nas przyjmą. I tutaj powtarzam raz jeszcze. Kochać mnie, ani brata mego nie musicie, ale na Boga - ratujcie własną skórę, jeśli chcecie żyć. Jeśli dobra materialne, jeśli pyszałkowatość, zarozumiałość jest dla was ważniejsza - no cóż, pozostaje wam tylko…. nie powiem dalej. Dlatego, żeby was nie chłostać dalej, powtórzę moje słowa. Przez te wszystkie lata byłem szkalowany, deptany, ubliżano mi. Wszystko zniosłem cierpliwie dla dobra, dla dobra sprawy. Kiedy wyjawiłem swoje imię prawdziwe - dalej pytano: "A któż to jest Enki"? Jestem panem, panem Ziemi - jeśli chcecie to wiedzieć, moje istoty ludzkie, moje jaskółki, i panem Ziemi pozostanę nawet wtedy, kiedy Ziemię mogą zasiedlić zupełnie inne istoty, nie wy. Więc powtarzam, jeśli mnie nie szanujecie, bo to nie jest miłość, to nie jest szacunek. Kochaj mnie, ale miłością mądrą, wyrozumiałą. Mądrością dziecka, które kocha ojca, a jednocześnie się go boi. Nie chciałem, żeby się mnie bać, dlatego chciałem zostać waszym Przyjacielem. Nadużyliście mojego zaufania, nadużyliście mojej miłości. Kocham, kocham was ogromnie, dlatego tę lekcję dzisiaj dostajecie wszyscy, bez wyjątku. Lepszy, gorszy, wszyscy jesteście jednacy. I teraz jako moje słowa końcowe mogę powiedzieć. Jeśli mnie odrzucacie, przyjmijcie do swego serca Jezusa na zasadzie zdrowiej miłości i takiej miłości, która daje wzajemność. A wy co robicie? Mówicie: "kochamy was", "kocham", a chcecie, żeby zrobić za was wszystko. Czy nie rozumiecie jednej bardzo istotnej sprawy? Żeby uratować Ziemię, uratować was, potrzebujemy waszych rąk, waszego ciała, waszej energii. Miałyście się jaskółki rozlecieć na wszystkie strony - czyli dać ten promień światła, promień nadziei tym, którzy jeszcze są w ospałości duchowej. I co się dzieje. Między wami, w tym gnieździe, ze sobą walczycie? O co, pytam się? Pytam się raz jeszcze, o co walczycie? O dobra? O tytuły? Jeszcze parę lat, a te tytuły nikomu na nic się nie zdadzą. Z czym staniecie tam, po drugiej stronie? Czy nie z tym, że się nie wywiązałem z danego słowa? Przecież ja i mój brat nikogo nie ciągneliśmy siłą w nasze szeregi do współpracy. Przecież weszliście dobrowolnie, z miłością do mnie. Z ogromną miłością. I co jest na dzień dzisiejszy? Słucham. Barbaro, Słucham.

BARBARA: Nie ma już czasu, żeby powtarzać jakiekolwiek błędy. Prosimy o wskazówki, bo pewnie się różnią drogi. ale już nie ma czasu, żeby eksperymentować…

SAMUEL: Ile, ile tych wskazówek macie jeszcze otrzymać? Następną wskazówką moją, którą wam teraz przekazuję, to jest: ponownie jaskółki mają się zlecieć do gniazda. Do tego gniazda, w którym byliście. Jeśli, Barbaro, czujesz się słaba, to jako ten przywódca jaskółek oddaj to berło komuś mocniejszemu. Niech czasami tej jaskółce, która będzie chciała wylecieć z gniazda, powyrywa skrzydła, żeby nie wzleciała… Jeśli jest potrzebny mężczyzna - wybierzcie, ale przestańcie na litość, na miłość do tego Boga Najwyższego, przestańcie to czynić, co czynicie do tej pory. Czy to tak trudno zobaczyć, że nie chodzi mi o to, żebyście się czuli ważni, nawet to szefostwo, bo ktoś musi być przywódcą. Jak to dzisiaj Ryszard pięknie powiedział: "Szczur ma swojego króla". Więc moje jaskółki, jeśli obrazowo potrzebujecie mieć dowody, to weźcie przykład z tych szczurów, które żyją w zgodnym stadzie. Teraz mogę powiedzieć - ten szczur też opluwany, z obrzydliwością traktowany przez ludzi - przyjrzyjcie się temu szczurowi. Jaką posiada inteligencję, jaki jest mądry. Teraz wy, jako jaskółki, żeście sobie znaleźli jedną jaskółkę, którą trzeba bić. No bo trzeba - to jest takie mocne i takie piękne znaleźć sobie ofiarę. Nie będę wymieniał imienia, jaskółki moje, kto jest tą ofiarą do bicia. Więcej ofiar nie będzie. Dlatego teraz spotkania medytacyjne macie mieć w kościele. W moim czakramie, bodaj w piwnicy, gdzie będzie luz, gdzie będziecie mogli sobie powiedzieć, wyrzucić z siebie te brudy, które narastały i to musiało pęknąć. To, że zjednałem dla was kościelnych, to też nie jest przypadek, nie jest waszą zasługą. Szykowałem wam drogę. I dlatego wejdziecie w kontakt z kościelnymi, który wam umożliwi spotkanie w grupie tam, na dole, w piwnicy i tam macie dokonać tego historycznego momentu "zawieszenia broni". Ma być jedność. W waszym gnieździe ma być miłość. Tyle słów moich nauki i przekazów na dzisiaj. Dziękuję.

CHICAGO, EGIPT I ŚLĘŻA (44)

WROCŁAW, 7 stycznia 2005

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 44

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz, Andrzej Wójcikiewicz

IWONA: Pytanie od Iwony Stankiewicz
ANDRZEJj: Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza
PYTANIE: Pytanie od  "Osoby Anonimowej"
SAMUEL: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

SAMUEL: Witajcie w Polsce. Ja, Samuel, witam was serdecznie. Po wysłuchaniu kasety z nagrania, które było sporządzone dnia 3 stycznia roku 05 sami zdecydujecie, czy w dalszym ciągu będziecie chcieli mnie jako tego Przewodnika i Opiekuna. Wszystko, ale to wszystko, moi kochani, ma swoje granice, i cierpliwość też. To, co ostatnio się zaczęło dziać, już było ponad miarę i dlatego przy tym ostatnim spotkaniu - rozmowie było to pożegnanie. Moje pożegnanie. Dzisiaj moi drodzy, jeśli będziecie uważać, że ja, jako Opiekun, Przewodnik się nie sprawdziłem, możecie spokojnie powiedzieć: "Chcemy zmiany". Uszanuję, uszanuję was, wasz wybór. Pozostanę tylko w dalszym ciągu opiekunem Lucyny, u której nerwy, pomimo naszej pomocy i troski, są na wyczerpaniu nerwowym. Ale co tam, nie będę teraz się roztkliwiał ani nad sobą, ani nad Lucyną. Przyszliśmy tu po to, aby odpowiedzieć na wasze pytania. Zatem słucham. Kolejność jest obojętna. Słucham.

ANDRZEJ: Witaj, Samuelu. Ja jestem trochę zaskoczony tym pytaniem na temat zmiany. Wydaje mi się, że tak dużo dobrych rzeczy teraz się dzieje na terenie Polski, jeśli chodzi o naszą Fundację tutaj, tak dużo nowych zbiegów okoliczności, które prowadzą nas w stronę Egiptu się zdarzyło, że być może twoje rozczarowanie jest niekoniecznie uzasadnione tą sytuacją, która w tej chwili istnieje. Czy możesz to skomentować?

SAMUEL: Mogę skomentować, Andrzeju, i to uczynię. Co tylko się wydarzyło nie tak jak trzeba, to była wina albo moja, albo źle odebranej informacji przez Lucynę. Byłem nazwany w Ameryce nawet oszustem, kłamcą. To, że sprawa została doprowadzona do takiego już finału - to dobrze, bo w zespół z moim bratem nad tym pracujemy. I Andrzeju, sam rozumiesz co znaczy dostawać razy. To, że mnie nie widać, nawet nie słychać, to nie znaczy, że mnie nie ma. Muszę mieć przecież fizyczną materię, żeby móc przekazywać informacje. Tak działa energia pomiędzy materią a światem ducha. Będę dalej pomagał, ale czy dalej misja będzie moim udziałem - to się okaże. Okaże się po wysłuchaniu tej sesji z tego trzeciego dnia stycznia tego roku. Tego już za wiele, żeby nawet podważyć ten przekaz. I tutaj mogę skomentować dalej - od pierwszego do ostatniego to były słowa moje. Ciężko było Lucynie wypowiadać moje słowa, gdyż głos jej grzązł w gardle. Jest mi dalej ciężko, ale nie pozwolę na to, żeby biczować ją, Lucynę. Pytam się za co? Za to, że mi służy? Że jest posłuszna? I tu jest to słowo "kłamstwo". Jeszcze raz powtarzam - i to możesz, Andrzeju, rozgłosić na wszystkie cztery strony świata, kasetę też. Podczas tego nagrania mówiłem do wszystkich jaskółek, nie tylko amerykańskich, ale tutaj do was też. Wszyscy zostaliście potraktowani jednakowo i wszyscy powinniście z tego nagrania wyciągnąć jednakową lekcję. Potrzebuję was do współpracy, ale niech to będzie zgrana grupa, a nie wojująca ze sobą… Dlatego to, Andrzeju, będę po stokroć powtarzał: WSZYSTKIE SŁOWA, WSZYSTKIE SŁOWA SĄ MOJE I TYLKO MOJE. Słucham dalej.

ANDRZEJ: To jest bardzo smutne, co mówisz, jeśli chodzi o twoje własne samopoczucie… Czy możemy zrobić coś, co poprawi twoje samopoczucie, twój nastrój? Jak możemy w tym pomóc?

SAMUEL: Udowodnić swoim zaangażowaniem i pracą. Pokazać ludziom, że jesteście po naszej stronie, po stronie mojej i mego brata, bo razem pracujemy nad tym ratowaniem Ziemi. Tylko w ten sposób udowodnić nawet jaskółkom z Ameryki, na co was stać. Udowodnić, że można mi zaufać. O to tylko proszę, o nic więcej. Wiecie doskonale jaki mamy cel, jaką drogę. Droga jest jedna - Faraon. Innej drogi nie ma. Tyle razy było mówione: jeśli chcecie ocaleć, trzeba, trzeba uruchomić to zabezpieczenie i wtedy Ziemia będzie ochroniona i nie zginie tyle ludzi, co was zacznie ginąć już teraz. Czy to tak trudno zrozumieć? W Ameryce, Andrzeju - powiem teraz tobie - Lucyna i Patrick zostali nazwani oszustami przez istotę bardzo mądrą - tak się nazwała, bo Patrick w swym "kłamstwie" napisał, że będzie 12 roku koniec świata. Lucyna natomiast, wraz ze mną, poparła te słowa. Więc cóż, są kłamcami. Ja też przy tym wszystkim. Czy w takim przypadku, Andrzeju, można być radosnym? Słucham.

ANDRZEJ: Czy sytuacja w Chicago sama się rozwiąże, czy możemy pomóc w jakiś sposób, żeby naprawić to wszystko?

SAMUEL: Pomóc? Tak, pomóc można. Udowodnić tutaj, w Polsce, że jesteście zwartą grupą, grupą która idzie do celu, grupa która jest jednomyślna, bo to też powiedziałem, że macie być jednomyślni - nie tylko Ameryka i Polska, ale cała Ziemia. Cała Ziemia ma być jednomyślna. Wtedy dopiero, kiedy będziecie mogli udowodnić swoją pracę - w Ameryce zaczną myśleć, bo tam jaskółki jak na razie walczą. Walczą o to przywództwo w tym gnieździe. Czy takich jaskółek potrzebowałem, o takie jaskółki zabiegałem? Czy o takie, które będą fruwać z dobrą nowiną, z tym zwiastunem pokoju? Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, może zostawmy Chicago na chwilę. Chciałem teraz zwrócić się w kierunku przyszłości. Mianowicie - będąc w Budapeszcie spotkaliśmy osoby, które obiecały pomóc w Egipcie z Zahi Hawassem i z pozwoleniem na badania. Energia jednego z nich nazywa się Geza Kisteleki, drugi jest pół Egipcjaninem, pół Węgrem. Jego energia nazywa się Khaled Abou Samra. Czy odbierasz ich energię tutaj ze zdjęcia (przed Lucyną leżą zdjęcia obydwu osób). Czy możesz powiedzieć coś więcej na ich temat?

SAMUEL: Czy znasz, Andrzeju, słowo strach?

ANDRZEJ: Znam.

SAMUEL: Czy wiesz co czuje człowiek, który się boi?

ANDRZEJ: Tak.

SAMUEL: Tych dwóch młodych ludzi, Andrzeju, doskonale rozumieją, doskonale czują. Czują strach i widzą to, co się dzieje na Ziemi. Na zasadzie moich słów też chcą uratować swoją skórę i swoich najbliższych i to jest odruch prawidłowy. Oby takie otwarcie się umysłu nastąpiło. Bo to, co mówił Patrick o przebiegunowaniu Ziemi, to jeszcze nie wszystko, bo to przebiegunowanie następuje też wśród ludzi. Jedni się otwierają na pozytywne myślenie - to jest ten jeden biegun. Drugi biegun jest w dalszym ciągu nieosiągalny, zamknięty, czyli większość ludzi pozostaje w tym niższym poziomie. Nie chcą, nie chcą się otworzyć i nie chcą zrozumieć. Tak, na tych ludzi możesz liczyć, bo słowa zaczynają docierać. Chcą coś zrobić, i zrobić na zasadzie takiej jak każdy, kto chce żyć, a to jest chyba wszystko, bo życie jest najcenniejszym skarbem. Tak naprawdę wszystkie dobra materialne mogą być zniszczone, a dar życia, jeśli masz, to jest ten cenny skarb i wszędzie przeżyjesz. Dlatego to tych dwóch ludzi będzie chciało pomóc, pomóc w dotarciu do Faraona. Umysły ludzi są ograniczone i oni też sobie zdają sprawę z tego, żeby dotrzeć do Faraona trzeba najpierw dać jakiś znak, czyli dowód. Dowód, że poprzez te predyspozycje niekonwencjonalne można dotrzeć. I tutaj, tak jak obiecałem, dotrzemy do Labiryntu po to, żeby potem bardzo szybko iść do Faraona. I to jest właśnie to, co chciałem tobie powiedzieć. Zwłaszcza ten Egipcjanin będzie bardziej otwarty na wszystko. Ten drugi młody człowiek też będzie pomagał. Słucham.

ANDRZEJ: Ten drugi młody człowiek jest przekonany, że to cywilizacja z Syriusza chce uratować Ziemię.

SAMUEL: Częściowo ma rację, Andrzeju, bo jeśli dojdzie do przebiegunowania, o jakim pisze Patrick, to wiesz, ile trzeba lat ziemskich, żeby Ziemia ponownie zatętniła życiem?

ANDRZEJ: Nie…

SAMUEL: Bardzo dużo… A tamten czas istot z Syriusza też nieubłaganie się kurczy i muszą znaleźć szybko planetę, gdzie mogliby się ewakuować. Po oczyszczaniu… tym drastycznym oczyszczaniu na Ziemi pozostanie niewielka grupa ludzi otwartych, o otwartych umysłach i ta grupa spokojnie pozwoli zamieszkać przybyszom z innej planety, czyli z Syriusza, bo przecież to też jest istota żywa, ludzka. Po co czekać, aż nowe lądy się wyłonią, które będzie można przystosować, kiedy już teraz te lądy, które są, są przystosowane, przygotowane do zamieszkania. Dlatego to ten młody człowiek ma rację, że tym z Syriusza zależy na tym, żeby Ziemię uratować. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuję. Samuelu, planujemy wyjazd do Egiptu 18 marca w tym roku, przed przesileniem wiosennym, według twojego polecenia z jednej z poprzednich sesji. Chcemy zrobić badania przez Lucynę w celu umiejscowienia najłatwiejszego do odkrycia wejścia do Labiryntu i badania geo-radarowe w tym miejscu, które ona wskaże. Czy możesz w przybliżeniu określić obszar, na który należy uzyskać pozwolenie od Hawassa?

SAMUEL: Mogę zrobić to nawet dokładnie, ale nie przeceniaj moich możliwości, Andrzeju. Z reguły potrzebuję coś, co będzie dokumentem, czyli plan. Plan lokalizacji. Przynajmniej trzecia Piramida i otwarta przestrzeń w kierunku jeziora Moerisa. I wtedy mogę wskazać dokładnie lokalizację tego miejsca, gdzie będzie można wejść do Labiryntu i po niewielkim przekopaniu się - już do komnaty. Przecież teraz do tego celu, żeby zdobyć lokalizację, można poprosić Egipcjanina. Skoro już go mamy to, Andrzeju, tyle osób poddawałeś próbie, masz w tym wprawę. Zatem próba następna - Egipcjanin. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze, poproszę go o mapę tego obszaru i z tą mapą ustalimy miejsce.

SAMUEL: Ustalimy, słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, przesunęliśmy Sympozjum dotyczące Projektu Cheops w Polsce na 15 maja tego roku. To da nam więcej czasu na dobre przygotowanie tej imprezy. Myśląc o Sympozjum przyszło mi do głowy, że być może przydałby się nam ktoś znany, znaczący na świecie, kto mógłby przyciągnąć więcej ludzi na nasze Sympozjum i jednocześnie pomóc w naszym projekcie. Czy miałbyś jakieś sugestie?

SAMUEL: Widzisz, ludzie są jak marionetki zdalnie sterowane. Nie mówię o wszystkich, ale większość. Trzeba byłoby wtedy zaprosić kogoś ze świata artystycznego, na co was nie stać, bo to za sobą pociągnie ogromne koszty, a trzeba się liczyć z wydatkami, bo jak na razie to sponsorów nie ma. Z kimś, kto bardzo chce żyć, bardzo się boi, a ma dużo pieniędzy. Uważam, że Rosja, Rosja byłaby skłonna do tej współpracy, czy sfinansowania i Sympozjum i wyprawy do Egiptu i w tej sprawie też będziemy potem rozważać, kogo by tutaj zainteresować. Bo na cóż pieniądze się zdadzą, kiedy w perspektywie i w wizji masz utratę życia. Można zaprosić uzdrowicieli - to chwyta, z Filipin, z Rosji i wtedy można przyciągnąć ludzi… Dużo ludzi… bo jak na razie to chorób nie ubywa, ale przybywa. Taka moja jest sugestia - jak to powiedziałeś... może inaczej - propozycja. Może wreszcie zaczniecie jednak wykorzystywać te moje propozycje, bo jak na razie te moje słowa trafiają jak groch o ścianę. Masz rację, nie będziemy ruszać Ameryki. Mamy teraz Sympozjum - Polska i wyjazd do Egiptu. Dlatego daję propozycję i zobaczymy co z tej propozycji będzie, jak to wykorzystacie. Zaprosić kogoś ze swiata nauki to trzeba znawców, którzy by przyszli i chcieli słuchać. Więc najlepiej będzie przy tej okazji sprowadzić uzdrowicieli. Słucham.

ANDRZEJ: Co myślisz o energii Dalajlamy? Czy warto zainteresować go tym projektem?

SAMUEL: Jeśli Dalajlama nie zechce, żeby po niego wysłać prywatnego samolotu to owszem. To byłaby niezła propozycja. I tutaj trzeba byłoby wybrać takie najciekawsze sesje - bo jest to uduchowiony człowiek. Tego się ukryć nie da. Lubi wygodę, czego też się nie da ukryć, ale też widzi i widzi co się dzieje na świecie, na Ziemi. Zatem Andrzeju, wybierz najciekawsze fragmenty sesji i wyślij. Czas jeszcze mamy. Byłoby to niezłe. Można jeszcze dodatkowo poprzez te już znajomosci w Rosji zaprosić uzdrowicieli… Szamanów - uzdrowicieli, nie lekarzy, bo tych jest pod dostatkiem, ale szamanów. I wtedy takie sympozjum będzie cieszyć się ogromnym powodzeniem, ale bez historii Polski. Umawiamy się, Andrzeju?

ANDRZEJ: Tak… tak… Mnie interesuje raczej historia przyszła… nie przeszła.

SAMUEL: Bez rycerzy, Iwono…

IWONA: Nawet o tym nie mam zamiaru myśleć, Samuelu…

SAMUEL: … bo aktor ze mnie kiepski, Iwono. Nie bardzo potrafię rozróżnić pomiędzy grą aktorską a żartem.Taki już jestem - prostolinijny, chociaż wielki. Dlatego bez aktorstwa… bez teatru… To ma być Sympozjum… Jeśli chcecie mnie i Elil - to ma być Sympozjum nasze. Czy wyrażam się jasno? Słucham.

ANDRZEJ: Tak, oczywiście… To zresztą ustaliliśmy w poprzedniej sesji.

SAMUEL: Ustalone, Andrzeju… O czym ty mówisz? Umysł i pamięć wasza ludzka jest tak ulotna - zdążyłem się już o tym przekonać, co znaczą moje słowa. Ustalenie ustaleniem, a wolną rękę dostajecie i możecie podjąć decyzję, jaką chcecie. Tylko jeszcze raz zaznaczam - bez teatru! Słucham.

ANDRZEJ: Na następne pytanie częściowo odpowiedziałeś, chociaż nie do końca, ponieważ Sympozjum będzie później - nie mamy na razie funduszy na wyjazd do Egiptu w marcu. Czy możemy użyć funduszy fundacji THE MYSTERIES OF THE WORLD, czy może szukać innego sponsora?

SAMUEL: Myślę, że tak, bo na tamtym terenie, w tej Fundacji nastąpi zmiana, czyli Fundacja ma być oddana w ręce Wacława. Taka jest moja decyzja - nieodwołalna. I tutaj można już mówić o tym, że dojdziecie do porozumienia z nowym prezesem, czyli z Wacławem. Jeśli nie - no cóż, znajdą się fundusze. Będziemy starać się jak zdobyć potrzebne pieniądze na ten wyjazd, ale na pewno jeszcze w tym miesiącu będziesz już miał kontakt z Wacławem i o tym projekcie proszę porozmawiać. Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, Osoba z Nowego Jorku przysłała mi parę pytań. Czy chcesz na te pytania odpowiedzieć?

SAMUEL: Słucham.

PYTANIE: Samuelu, mam dwa pytania. Planeta Nibiru, a obecny Uran, według tego, co zapisano na tabliczkach sumeryjskich obiegała słońce w ciągu 3600 lat. Uran w czasach współczesnych odkryto w XVIII wieku i jego obieg wokół słońca obliczono na 84 lata. Co sie stało i kiedy nastąpiła taka zmiana?

SAMUEL: I ktoś tu kłamie w takim wypadku. Naukowcy, albo ja. Trzy tysiące sześćset lat trwa obieg tej planety Nibiru wokół Słońca. Słucham.

PYTANIE: Czy prawdą jest, że w pradawnych czasach, kiedy powstał nasz układ słoneczny, nasza Ziemia to ocalała część planety Tiamat rozbitej w niebiańskiej bitwie przez Nibiru?

SAMUEL: Jest to podane obrazowo tak podane, żeby można było to zrozumieć przez was, ludzi. Bóg ten Najwyższy Wszechrzeczy tworząc układ słoneczny tej galaktyki doprowadził do rozbicia tej wielkiej planety i z niej powstała właśnie Ziemia i księżyce. Na dzień dzisiejszy księżyc, ten ziemski - bo drugiego małego księżyca już nie ma. Jest to prawdą. Słucham.

PYTANIE: To wszystkie moje pytania. Dziękujemy Ci, Samuelu, za to, że jesteś i nie straciłeś jeszcze do nas cierpliwości. Obiecujemy działać rozsądnie.

ANDRZEJ: Teraz ja mam jeszcze pytanie. Jest wiele raportów na świecie dotyczących oczyszczania Ziemi, wiele przekazów. Każdej z tych grup wydaje się jednak, że oni mają jedyne rozwiązanie problemu. Dla jednych jest to modlitwa i medytacja, dla innych nie ma możliwości uniknięcia katastrofy. Czy możemy połączyć w jakiś sposób wysiłki tych grup i ich system przekonań, aby pomogły nam w Projekcie Cheopsa?

SAMUEL: Czy można zrozumieć, Andrzeju, co to jest miłość? O co ja tak naprawdę cały czas proszę, Andrzeju? O energię miłości. Czy to jest tak trudne? Te wszystkie przekazy, czy ci co przekazują, może w innej formie, Andrzeju, ale zmierzają do tego samego źródła, czyli do miłości. Miłość i Faraon może ochronić Ziemię, bo nawet naukowcy już stwierdzili, że trzeba w jakiś sposób zrobić ochronę energetyczną wokół Ziemi. W jakiś sposób. Nie wiedzą w jaki, ale wiedzą, że w jakiś. Czy można te wszystkie grupy połączyć. Byłbym - jeśli tak to można nazwać - wraz moim bratem bylibyśmy najszczęśliwszymi duchami w całej galaktyce, gdyby tak się stało. Ale ludzie ciągle potrzebują namacalnych znaków, dowodów. Kiedy mówię: "Dam wam dowód, dam wam znak - Faraon", to ileż to na tej drodze, żeby dotrzeć do Faraona, jest przeszkód. Co krok - przeszkoda. Na każdym kroku co się kto pojawi, żąda dowodów, znaków. Jakiż to dowód dla ludzi jest Ślęża? Któż taką Ślężę zna? Cóż ta Ślęża znaczy? Tak już się mówi, Andrzeju. To mało, wydarzenia na świecie - to mało, więc co jeszcze? Bo my już zaczynamy wątpić, czy cokolwiek zdoła ludzi zadowolić. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuje… Teraz Iwona ma do ciebie pytanie.

IWONA: Samuelu, witaj, chciałabym zapytać o taką rzecz. W jednej z sesji powiedziałeś, że Hitler był jednym z tych, który "oczyszczali Ziemię". Jak to należy rozumieć, skoro działał w imię nienawiści i poniżania ludzi? Jak to się ma do tego, co Ty głosisz? Chciałabym to zrozumieć?

SAMUEL: Trudno jest to zrozumieć, ale tak naprawdę to oczyszczanie rozpoczęło się od roku 1914-go, czyli od wybuchu Pierwszej Wojny Światowej. Już wtedy powoli wchodziliśmy w ten etap oczyszczania, tylko wtedy jeszcze ci, którzy ginęli - to powracali. Teraz już od 2000 roku ci co giną - większość nie ma już powrotu. Żeby dokonać oczyszczania - no niestety - używamy do tego matki natury, albo ludzi. Trudno mówić, że Hitler pałał nienawiścią. Miał też odruchy ludzkie, ale wiedział, że coś go pcha do tego. Czy myślisz, że Hitler o wszystkim wiedział, czy też miał współpracowników, którzy często w imieniu właśnie Hitlera wykonywali to, co ty nazywasz rzezią, usuwaniem ludzi. Trudno nazwać też było Hitlera "żniwiarzem". Po prostu taką dostał swoją misję. Okrutna misja, ale z taką przyszedł na ziemię. Słucham.

IWONA: Tak, dziękuję, ponieważ to jego działanie, które zostało określone jako oczyszczenie tak bardzo różni się od tego, co dzieje się z oczyszczeniem siłami natury, dlatego chciałam to poznać… Dziękuję za odpowiedź.

ANDRZEJ: Samuelu, w czasie chanelingu ze Zbyszkiem w Chicago użyłeś sformułowania: "Andrzej i Iwona zaczeli sobie roszczyć prawo władzy, podporządkowania sobie ludzi". W moim subiektywnym odczuciu nie miałem momentów, gdy rościłem sobie takie prawo. Wydawało mi się, że po prostu wykonuje Twoje polecenia. Czy możesz mi to dokładniej wyjaśnić, abyśmy na przyszłość unikali takch błędów?

SAMUEL: Nie ma istoty ludzkiej, Andrzeju, na Ziemi, która w pewnym momencie nie zaczyna odczuwać tej wyższości, władzy nad drugim człowiekiem. Jeśli użyłem takiego sformułowania, to po to, żeby (a wiedziałem, że to dotrze do was, bo jesteście lepsi od niejednej instytucji, która przekazuje informacje) to tylko po to, żeby pokazać wam, że wszyscy, ale to wszyscy jesteście jednakowi. Zauważ jedno, Andrzeju. Ja, jako istota duchowa, powinienem dopiero mieć władzę nad wami, się wywyższać, a ja zawsze zniżam się. Zniżam się do najniższego poziomu po to, żeby zbliżyć się do was najbliżej. Każde, Andrzeju, słowo wywyższania się odbierane jest przez ludzi jako energia. Pomyśl nad tym i ty, i ty Iwono. W tonacji głosu można nawet odebrać wywyższanie się jako "Jestem lepszy", albo "Jestem lepsza". Czasem dzieje się to poza waszą świadomością, ale wasza świadomość już wysyła te impulsy i ludzie to odbierają. Pomyślcie nad tym. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuję, to bardzo cenna uwaga i masz rację, że często to się dzieje poza naszą świadomoscią. Jeszcze mam tylko pytanie co teraz konkretnie, w tym momencie możemy zrobić, żeby pomóc ci poczuć się lepiej ?…

SAMUEL: Przesłuchaj kasetę. Już wspomniałem - to, o co zabiegam, o co proszę: jak można odbudować, odbudować to, co zostało nadszarpnięte, zburzone. Pojednanie, zawieszenie broni. Macie być naprawdę tymi jaskółkami, tymi zwiastunami. Bo jeśli nie będzie zgody pomiędzy wami, to cóż można mówić o misji Faraon, o obudzeniu Faraona… Przecież do niego też trzeba iść z miłością, szczerą miłością. Tu jeszcze zacytuję moje słowa: ja nie potrzebuję słowa, słów powiadam - "kocham", bo słowem "kocham" możecie oszukiwać siebie wzajemnie. Mnie się oszukać nie da, więc nie mówcie "kocham", ale czyńcie, czyńcie to z głębi serca. Słucham.

IWONA: Ja dziękuję, ja chciałam tylko powiedzieć, że zobowiązuje się do tego, żeby na naszym Sympozjum nie było żadnego teatru.

SAMUEL: Jesteś aktorką, Iwono, i masz być sobą, a nie aktorką.

IWONA: Właśnie dlatego o tym mówię…

SAMUEL: Bo kiedy grasz, to przecież wiem, Iwono… Nawet nie na scenie, ale ja widzę Iwono… Słucham, Andrzeju.

ANDRZEJ: Ja dziękuję bardzo, to wszystko, jeśli chodzi o moje pytania.

SAMUEL: W takim razie, moje dziatki, skoro pytania zostały dzisiaj wyczerpane i wyście dostali dzisiaj lekcję - i jeszcze dostaniecie następną, po tym 3 stycznia, czyli tym ostatnim spotkaniu, które się odbyło w Ameryce. Jestem - nie ciekaw - ale chciałbym, żeby nasz kontakt, nasza współpraca pozostała nadal, ale szanując waszą decyzję będę czekał na odpowiedź. Dziękuję.

EGIPT, JUNO I INNE (45)

WROCŁAW, 22 lutego 2005

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 45

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz

IWONA:  Pytanie od Iwony Stankiewicz
ANDRZEJ:  Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza zadane przez Iwonę
SAMUEL:  Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

SAMUEL: Urządzenie się kręci, a zatem możemy zaczynać. Witajcie obie na tym dzisiejszym, roboczym spotkaniu. Ja, Samuel-Enki witam serdecznie i możemy zaczynać. Proszę, Iwono, o przeczytanie pytania pierwszego.

IWONA: Witaj, Samuelu. Bardzo się cieszę, że gościsz znowu pod moim dachem, witam cię bardzo serdecznie. To są pytania głównie od Andrzeja i na koniec od Sławy. Przeczytam to, co napisał mi Andrzej.

ANDRZEJ: Witaj, Samuelu. Chciałem cię poprosić o radę dotyczącą naszych planów wyjazdowych do Egiptu 18 marca tego roku. Mamy trudności w zdobyciu georadaru i może być taka sytuacja, że nie będzie można pojechać do Egiptu z tym sprzętem. Czy powinniśmy pojechać tam mimo wszystko małą grupą (to znaczy Lucynka, Andrzej Kapłanek, Iwona, ja), aby Lucyna mogła zrobić pierwsze pomiary wahadełkiem i zapoznać się z terenem, poznać ludzi? Potem mogłaby pojechać już osobno tzw. "ekipa techniczna" ze sprzętem georadarowym, aby zrobić pomiary w rejonie, który ona wyznaczy. Czy to jest dobry pomysł?

SAMUEL: Historia kołem się toczy. Powtórka z historii, to znaczy mam na myśli Sobótkę. Dokładnie było tak samo. Najpierw wy, potem georadar dla potwierdzenia. Jeśli, Iwono, zasób sakiewki jest, czy będzie wystarczająco duży i wszystkie formalności będą załatwione, to oczywiście jechać można, bo tam na miejscu kiedy już wskażemy - bo błędem jest myśleć, że Lucyna pokaże. Lucyna jest tylko narzędziem, narzędziem w naszych rękach. Tu wyprostuję wasze myślenie. Wskażemy, to my wskażemy miejsca. I jeśli pojedzie Patrick, który tak bardzo chce od strony jeziora - pokażemy też wejście. Będzie to trudniejsze wejście, ale i tamtym wejściem można wejść do korytarza Labiryntu. To co chcemy wam pokazać, to jest droga prostsza, krótsza do tego dotarcia do tych komnat, Złotych Komnat, które tak mocno spędzają sen z oczu ludziom. Potem trzeba tylko zaznaczyć, zrobić plan i zaznaczyć miejsca wskazane przez nas. Następnie już nie musi się pojawiać Lucyna czy większa grupa, bo z planem i dokładnym namierzeniem wskazanego terenu mogą pojechać tylko naukowcy - i oni sprawdzą to, co było wcześniej pokazane. Georadar pokaże puste przestrzenie. Przy okazji, kiedy tam już się znajdziemy, to trzeba upiec pieczenie dwie przy tym jednym ogniu. Czyli tym samym wahadłem pokażemy miejsce spoczynku Faraona. Tylko pokażemy, Iwono. Niech przypadkiem komuś do głowy nie przyjdzie zacząć kopać, gdyż samowola może się zakończyć bardzo przykro dla tych, którzy się wyłamią z pod naszej kontroli. Słucham dalej.

IWONA: Dobrze, Samuelu, czyli ja rozumiem z tego, że ten wyjazd marcowy powinien się odbyć?

SAMUEL: Może, może się odbyć. Nie mówię rygorystycznie "Macie jechać". Jeśli będą się piętrzyć jakieś trudności, to wyjazd przełożymy i ustalimy taki dzień, w którym moglibyśmy się znaleźć w tym miejscu w pierwszy dzień pełni księżyca. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze, Samuelu, oczywiście przekażę te wiadomości. Kolejne pytanie. Obawy, które wyrażają niektórzy członkowie naszej Fundacji są takie, że kiedy Hawass otrzyma miejsce wyznaczone przez Lucynę radiostezyjnie, zrobi tam badania sam, bez naszego udziału i jeśli coś wykopie - ukryje te informacje przed całym światem, jeśli nie będą one pasowały do jego osobistych teorii archeologicznych. Czy takie niebezpieczeństwo istnieje i czy powinniśmy się przed tym jakoś zabezpieczyć?

SAMUEL: Tak samo, Iwono, jak ludzie powinni się zabezpieczyć przed naciągającą katastrofą. Czy katastrofa jest do uniknięcia? Jest. Pewnie że jest. Ale kiedy ludzie nie zechcą się podporządkować, to katastrofa będzie. Podobna sytuacja może zaistnieć, jeśli się tyczy naszych współnych wykopalisk. Miejsca będą wskazane i jeśli Hawass będzie chciał sam się wziąć do roboty i zacząć kopać - to chwała mu za to Iwono, bo wtedy "z głowy" - jak to się mawia - będą wydatki. Już nie trzeba się będzie martwić, skąd wziąć pieniądze. Ale Hawass otrzyma informacje o grożącym niebezpieczeństwie, jeśli się sprawa tyczy Faraona. Podobne zabezpieczenie posiada też Labirynt. Przecież ci, którzy zasypali, zabezpieczyli Złote Komnaty Iwono, nie byli głupcami, bo pozostawili też pułapki. Pułapki dla potomnych. Każdy śmiałek, który zechce dotrzeć do Złotych Komnat, nie ten wybrany, po prostu zginie. Lepiej żeby najpierw zaczął kopać samego Faraona - im głębiej, tym będzie działać mocniej zabezpieczenie. W pewnym momencie sam Hawass zobaczy, że coś tutaj jest nie tak. Mogą to nazwać klątwą - niech sobie nazwą jak tylko chcą. Mogą być wtedy prace przerwane i w popłochu zaczną szukać tych, którzy zapoczątkowali tą misję Faraon. Do samego Faraona nie dotrą. Tak, jak powiedziałem - chwała mu za to będzie, jeśli rozpocznie prace wykopaliskowe Faraona. Słucham.

IWONA: Dobrze, Samuelu, ja w takim razie myślę, że w imieniu nas wszystkich zdaję się absolutnie na Twoje prowadzenie i wiem, że doprowadzisz Lucynkę do tego miejsca i właściwe osoby odkryją Faraona.

SAMUEL: Robimy wszystko, co jest w naszej duchowej mocy. Po to jest taka selekcja, po to tyle dostajecie nauk, żeby już być czystym… Czystym na ciele i umyśle, kiedy dotrzecie do Faraona. Słucham.

ANDRZEJ: Dobrze, dziękuję ci… Dalej Andrzej pyta: Nie bardzo rozumiem pytania Barbary z Nowego Jorku dotyczące planety Uran. Czy mam rozumieć, że planeta Uran jest dawną Planetą Nibiru lub Dwunastą Planetą i ma czas obiegu wokół Słońca 3600 lat?

SAMUEL: Jakież to trudne do zrozumienia dla was. Ile razy mam powtarzać. Każda planeta z układu słonecznego tej Galaktyki, tego układu ziemskiego - może w ten sposób do waszej świadomosci to dotrze - obiega Słońce. Od Merkurego po Uran, Iwono. Każda ma swój obieg. Uran także obiega. Wszystkie planety zmierzają w kierunku Słońca. Czy jest to takie trudne do zrozumienia? Jest to ta sama Planeta Dwunasta, Planeta X, lub Nibiru. Różnie można tę planetę nazwać. Dzisiaj naukowcy mówią, że jest to Planeta X. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuję za to wyjaśnienie, z tego jeszcze jedno pytanie. Czy to znaczy, że to właśnie Uran przeleci niedaleko Ziemi i zawadzi o nią ogonem?

SAMUEL: Uran. Już minął Mars i teraz będzie już na wysokości Ziemi - i tego właśnie obawiają się naukowcy. Potem przeleci koło Ziemi i będzie się kierowała dalej w kierunku Słońca. Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, naukowcy odkrywają tzw. Kod Biblii. Podobno w Bibli są zakodowane wszystkie zdarzenia i nazwiska, które w obecnym czasie są znaczące. Jeżeli te wydarzenia były znane już tyle lat temu i przewidziane, skoro nasza przyszłość była już kiedyś wyznaczona, zdeterminowana, to gdzie jest wolna wola człowieka?

SAMUEL: No cóż, jest tutaj logika, bo przeznaczenie czy wyrocznia jest wpisana w kod, w kod - powiedzmy - waszej świadomości, waszego mózgu, czyli tak zwanego DNA. Ale już wspomniałem, Iwono - zarówno wyrocznia jak i przeznaczenie są ruchome. Kiedy zrozumie się sens życia i po co tutaj się żyje, to będąc świadomym swojego życia - można to zmienić i tu jest ukryta w tym kodzie ta wolna wola. Kieruj się rozumem, zobacz, zobacz co się wokół ciebie dzieje i zrozum jedno - co możesz zrobić dobrego i co możesz zrobić złego. W kodzie biblijnym, bo tak to zostało określone - jest to kod matematyczny, tak samo jak każda istota ludzka tą drogą eksperymentów została udoskonalona - też jak kod matematyczny, bo i dzisiejsi medycy głowią się nad tym cudem jak istota ludzka, a zwłaszcza mózg. Mózg, który potrafi niczym najlepszy komputer zbierać dane. Więc czyż tu nie jest też zapisana wolna wola, Iwono? Czyż każe tobie ktoś robić złe uczynki, czy też masz prawo decydowania o sobie. Możesz zobaczyć swoją przyszłość - i to jest właśnie wolna wola, której ludzie na dzień dzisiejszy albo nie widzą, albo nie chcą zobaczyć. Iwono, wolna wola - tak to zostało nazwane przez tych Braci jak ja, Enlil i innych - bo kiedy istoty ludzkie pierwszy raz zostały sprowadzone na Ziemię, ukształtowane, były podporządkowane prawom natury, Matce Ziemi i tej Istocie Najwyższej, czyli Bogu. Wtedy nie posiadały tej wolnej woli, czyli kierowały się tym, co miały przekazane. Dopiero myśmy wprowadzili ten kod - kod tak zwany - jak ty mówisz - biblijny, który zezwalał istotom ludzkim na decydowanie o sobie, o Ziemi i nawet o innych. I to jest ta wolna wola, Iwono. Słucham.

ANDRZEJ: Czy w Biblii jest zakodowane również odnalezienie grobowca Cheopsa?

SAMUEL: Jest, jest Iwono. I tutaj trzeba byłoby przeczytać Księgę Ezechiela w Starym Testamencie, kiedy to pojawili się przed jego oczami, jak on to nazwał - Aniołowie. Przeczytaj uważnie co przekazywali. Następnie Jezus też mówił. Nie mówił dosadnie o tym, o Faraonie, ale mówił o Górze. O Górze, która wybawi świat. I tu miał na myśli właśnie Piramidę Cheopsa, bo sam przecież w niej był. Ostatnia Księga Objawienia - Apokalipsa Jana Iwono, też wspomniane jest o Górze, gdzie "Wielka Góra się zatrzęsie, albo zapłonie". Biblijny Jan też miał na myśli Piramidę Cheopsa mówiąc o tym, co mówił Jezus, że wybawienie Ziemi jest w Wielkiej Górze, że otworzy się brama do raju. Czy biblijny Jan miał na myśli to niebo, do którego ludzie się modlą, czy też zmianę świadomości ludzkiej? Czy też miał na myśli to, że poprzez tę Wielką Górę połączą się energie? I tu sprawa jest jedna - ludzie czytają Biblię, ale jej nie rozumieją. Nie rozumieją, że w każdym wersecie biblijnym ukryte są słowa. Słowa, a zwłaszcza w ostatniej księdze, Apokalipsie Jana ukryte są słowa końca. Tego, tych czasów, w których teraz obecnie jesteście, czyli czasów Ery Wodnika. Słucham dalej.

ANDRZEJ: Samuelu drogi, teraz kilka pytań na temat Kapłana Juno. Kim był kapłan Juno? Czy możesz mi powiedzieć więcej o Juno, o jego życiu, o jego misji i skąd pochodził?

SAMUEL: Może zaczniemy, skąd pochodził. Wiadomo, że musiał urodzić się na Ziemi, ale czy urodził się tak tylko z przypadku? Tu zrobię pauzę - powiem skąd pochodził. Jego pra-przodkowie pochodzili z Planety Nibiru. Potem, kiedy już wiadomo było, że planeta… tutaj już możemy powiedzieć inaczej… Żeby było łatwiej zrozumieć nazwijmy to teraz waszym językiem, że jest to Planeta Uran. Kiedy ta planeta jako ostatnia… było wiadomo, że już nie ma szansy na uratowanie, więc ewakuować trzeba było istoty ludzkie tam zamieszkałe na wybraną wcześniej planetę. Tą planetą, którą teraz zamieszkują, jest obecnie Druga Ziemia w pasie Oriona. To jest ta druga ich ojczyzna, Druga Ziemia tych istot z Planety Uran. Przodkowie Juno przesiedlili się na tą planetę, na tę Drugą Ziemię. Juno urodził się już na planecie w pasie Oriona, czyli na Drugiej Ziemi. Pochodził z książęcego rodu, czyli pobierał nauki i był wykształcony wszechstronnie. Wiele takich istot szykowało się do tego, żeby odbyć misję na Ziemi, bo już było wiadomo o tym, że będzie budowane przesłanie - kod na tym centralnym punkcie osi Ziemi. I kiedy już ten wykształcony Juno… nadszedł czas jego zejścia na Ziemię… i wtedy zapadła decyzja, że Juno się urodzi. Urodził się tu, na tej ziemi w Egipcie. Miał ziemską kobietę i ziemskiego ojca. Za czasów ojca Faraona został oddany jako młody chłopiec do nauk, do posług u kapłanów i tam odbywał następne szkolenie. Był wybitnie uzdolniony, co wprawiało w zdumienie kapłanów. Juno był mniej więcej w tym samym wieku, co Faraon Cheops, dlatego potrafili się tak szybko zaprzyjaźnić. Kiedy nastał czas budowy Piramidy, to ojciec Cheopsa wybrał właśnie Juno na nadzorcę przy budowie Piramidy, kierując się jego uzdolnieniami jakie posiadał. I tak też było przez cały czas, że Juno i Faraon byli sobie przyjaciółmi i Juno nawet przewyższał swoją inteligencją i umiejętnościami wszechstronnymi samego Faraona, ale nigdy nie dawał odczuć swojemu przyjacielowi Faraonowi tego, że posiada większą wiedzę. Sam często Juno był zdumiony, skąd tak łatwo przychodzą mu te nauki do głowy, skąd tyle wiadomosci. Kiedy przybyli na Ziemię budowniczowie, którzy to byli odpowiedzialni za budowę Piramidy Cheopsa, Juno miał wizję i wtedy to zrozumiał skąd pochodzi i kim tak naprawdę jest. Co jeszcze chcesz usłyszeć?

IWONA: Czy potrafił w bezpośredni sposób kontaktować się z Białymi Braćmi, z budowniczymi Piramidy?

SAMUEL: Tak, Iwono. Rozmowa odbywała się tak jak już wiesz, albo bezpośrednio w specjalnym namiocie, kiedy to uczestniczyli oni obaj - Faraon i Juno, albo przy pomocy mowy telepatycznej. Jest to język znany i nikt nie zarzuci nawet dzisiaj, że jest to bzdura. Można uruchomić pokłady mózgu i rozmawiać tylko przy pomocy myśli. I tak oto, kiedy na placu budowy przebywali też Biali Bracia - oczywiście szczelnie ubrani w swoich kombinezonach - to wtedy Juno rozmawiał z nimi przy pomocy mowy telepatycznej. Mowa bezpośrednia była tylko wtedy, tak jak powiedziałem, w namiocie specjalnym. Słucham.

IWONA: Jak wyglądał Juno? Jakie było jego codzienne życie?

SAMUEL: Proste, proste jak życie każdego, kto pracował przy tym dziele, przy Piramidzie. Ubierał się jak przystało na Kapłana, czyli w tych długich, białych szatach. Niczym się nie różnił, Iwono, i nie chciał się wyróżniać. Nawet posiłki jadał razem z robotnikami. Taki był Juno - prosty, skromny i kochany przez wszystkich. Nie było w nim pychy i zarozumiałości. Była w nim miłość i troska. Tyle mogę powiedzieć o Kapłanie Juno. Słucham.

IWONA: Czy możesz powiedzieć, Samuelu, jak on wyglądał jako człowiek, jaka była jego sylwetka?

SAMUEL: Wysoki - tu muszę opisać fizyczny jego wygląd - wysoki, gdzieś około metra osiemdziesiąt, może i więcej. Jego ciało nie było białe, gdyż przecież miał rodziców egipskich, więc jego skóra była koloru ładnej opalenizny. Takiej śniadej. Piękne rysy twarzy - to, co się może podobać kobietom - i wtedy też Juno wyróżniał się swoim wyglądem, dostojny, piękny, zawsze ujmujący. To, co mogę jeszcze powiedzieć - to czynili wszyscy kapłani - łysy, ale to było spowodowane religią i potrzebą, żeby zachować higienę - golenie głowy. Czarne, piękne oczy - taki był Juno. Słucham.

ANDRZEJ: W jaki sposób Juno stał się Kapłanem?

SAMUEL: Poprzez swoją wiedzę. Wyróżniał się spośród przybyłych uczniów czy młodych kapłanów swoją wiedzą przede wszystkim. To cechowało Juno, że był wśród nowoprzybyłych najmądrzejszy. Uczył się szybko i często przewyższał mistrza. Uczeń często uczył mistrza i to spowodowało, że został wybrany na nadzorcę Piramidy, głównego nadzorcę, bo takich nadzorców, Iwono, kapłanów było dużo więcej. Juno nie mógł być odpowiedzialny za wszystko. Byli kapłani, którzy byli odpowiedzialni za część medyczną, inni za dostarczanie żywności, jeszcze inni za opiekę nad zwierzętami i za uprawę roślin, za ogrody, tak, że każdy, Iwono, miał swój udział w tym dziele przy budowie Piramidy. Juno był odpowiedzialny za budowę Piramidy, Iwono. Za tą część bezpośrednią. Słucham.

ANDRZEJ: Czy Juno i Kapłanka Ki byli kochankami?

SAMUEL Tak Iwono. Kapłanka Ki podczas hipnozy mówiła, że była przy Juno cały czas. Wspomniała nawet, że wykonywała wszystkie jego polecenia na jego usługi i potrzeby. Wtedy wszyscy kapłani Iwono, mieli przy sobie kapłanki, bo to w dzisiejszych czasach z seksu zrobiliście tabu. Zrobiliście coś, co jest grzeszne, a tak naprawdę spójrz na to inaczej. Jest to ogromna energia, która dodaje sił, która daje chęć do pracy, daje radość życia. Byli to wspaniali ludzie, zarówno Juno, jak i Kapłanka Ki. Dzięki tej wielkiej miłości to dzieło - Piramida też, można powiedzieć - każdy kamień mówi o ich miłości. Słucham.

IWONA: Czy mieli potomstwo? Czy mieli dzieci?

SAMUEL: Nie. Nie mieli potomstwa gdyż było to zamierzeniem celowym Białego Bractwa, żeby z tego związku potomstwa nie było. Więc zarówno Juno jak i Kapłanka musieli spożywać specjalne zioła, które powodowały, że potomstwa nie było. Słucham.

IWONA: Dlaczego Białym Braciom zależało na tym, by nie było potomstwa?

SAMUEL: Na to pytanie, Iwono, odpowiedzieć nie mogę. Jest to powiązane z tym, że Juno z prostej linii pochodził z innej planety, tylko się urodził. Kapłanka Ki była ziemianką i pewne okoliczności nie dopuszczały do tego, żeby z takieg związku rodziło się potomstwo. Jeśli zajdzie potrzeba - wytłumaczę, ale dzisiaj nie. Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, jakie były marzenia Juno? Co było celem jego życia? Czy tylko Piramida, czy jeszcze miał inne marzenia?

SAMUEL: Nie miał. Miał wszystko, Iwono, co mu było potrzebne do szczęścia, do miłości. Miał przesłanie, które musiał ukończyć - czyli Piramida. Miał kochającego przyjaciela - czyli Faraona. Miał przy sobie Ki. Miał też swoich pobratymców, czyli tych, którzy ciągle przybywali na Ziemię - Białych Braci. Jeszcze raz powtarzam - Juno był bardzo skromnym człowiekiem, a zarazem człowiekiem o wielkim sercu i wielkiej miłości. Słucham.

IWONA: Czy Juno często spotykał się z faraonem Cheopsem? Jeżeli tak, to jak wyglądały te spotkania?

SAMUEL: Podobnie, jak twoje z Lucyną. Nic się nie różniło pomiędzy tamtym spotkaniem, a waszym dzisiejszym, Iwono. Sam Faraon, Iwono, przyjeżdżał na plac budowy, do samej Piramidy. Często zostawał przez wiele miesięcy pośród ludzi i tak samo się do nich przyrównywał. Nie wymagał hołdów dla siebie. Wręcz przeciwnie, zachowywał się tak, że pośród pracujących, gdyby ktoś obcy przybył, nie wiedziałby kto jest faraonem. Tacy byli, Iwono. To wy teraz robicie z faraona jak nie tyrana, to tak wielkiego króla, do którego nie było dostępu, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Oni obaj wiedzieli, jaką mają misję do spełnienia i kto tę misję im kazał prowadzić. Oddani byli całym sobą i sercem temu, co robili. Tylko że jeden był - powiedzmy - panem, a drugi sługą, jeśli to określenie ciebie zadowoli. Obaj kochali to, co robili i obaj wiedzieli, że po zakończeniu tego dzieła - odejdą. Słucham.

ANDRZEJ: Samuelu, czy Juno został w jakiś sposób uhonorowany po swojej śmierci przez tych, którzy pozostali na Ziemi?

SAMUEL: Miastem Iwono, miastem. Dostał miasto, które jest zwane jego imieniem - Juno. I tylko tyle, Iwono. Nie oczekiwał żadnego majątku, nic nie chciał. Wiedział, że kiedy odszedł Faraon, on odejdzie też. Ale wszyscy, którzy kochali Juno dali mu ten prezent - miasto, i nazwali jego imieniem. Słucham.

ANDRZEJ: Dziękuję, to bardzo piękne. Samuelu, jakie jest w tej chwili zadanie Juno jako reinkarnacja w obecnym czasie?

SAMUEL: Zadanie jego i Kapłanki, to dotrzeć do Faraona, przerwać zabezpieczenie i uczestniczyć w tym orszaku pogrzebowym, kiedy to Faraon będzie przeniesiony do sarkofagu. I na tym ich rola się kończy. To jest końcowe, co uczynią. Ich rola w życiu i tak była długa i ciężka zanim dotarli do tej końcowej drogi, czyli już do Faraona i do Piramidy. Zakończą. Jeśli wszystko się powiedzie, to dzieło zostanie uwieńczone sukcesem. Jeśli nie dojdzie do wykopania Faraona, bedą oboje świadkami wydarzeń, które na Ziemi nastąpią. Przede wszystkim tych dwoje się zobaczy, tych dwoje się pozna i ROZPOZNA, Iwono. Słucham.

ANDRZEJ*: No, liczę na to i mam ogromną nadzieję. Samuelu, czy są jakieś przeszkody, aby obecny Don Severiano przyjechał do Polski na nasze majowe Sympozjum?

SAMUEL: Przecież obecny Don Severiano, a w środku Juno, bardzo chce, bardzo chce przyjechać do Polski. Do Ameryki nie chciał, bo się bał, ale tutaj coraz bardziej jest zaintrygowany i kusi go. Kusi go to, co może spotkać w Polsce, a ponadto i my też robimy swoją robotę, czyli w jego umyśle zaczynamy już działać. Chce poznać, chce poznać tę kobietę, o której już tyle słyszał i jeśli finanse - bo tu teraz już tylko się rozchodzi o finanse, czyli to złoto, a zrobimy wszystko, żeby tak było, to tych dwoje spotka się tu, we Wrocławiu. Słucham.


IWONA: Dziękuję Ci, Samuelu, za te wszystkie odpowiedzi i na koniec chciałam Cię prosić o pomoc i energię, Twoją cudowną energię w sprawie naszego Sympozjum, dla nas wszystkich. Dla Lucynki, dla Andrzeja, dla wszystkich, którzy próbujemy to tutaj urządzić, żeby jak najlepiej wyszło. Bardzo Cię o to prosimy.

SAMUEL: To też jest to moja sprawa. I Ślęża i Faraon. Będziemy parli do przodu, Iwono. Nie ma innej rady. Musimy, musimy iść do przodu. Dziękuję.

UZUPEŁNIENIE SESJI NR 45

Seans nr 45a (metodą channelingu telepatycznego)
WROCŁAW, 23 lutego 2005
UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz.

IWONA: Pytanie od Iwony Stankiewicz

LUCYNA: Odpowiedź poprzez Lucynę

"CZAS": Odpowiedź na pytanie od Istoty Duchowej biorącej udział w sesji za pośrednictwem Lucyny Łobos

LUCYNA: Wobec zwyczaju Enki, którego będę dzisiaj zastępował - witam was. Po uzgodnieniu i przekonsultowaniu niedokończonej sesji wczorajszej będę miał ten zaszczyt, by dzisiaj uzupełnić i odpowiedzieć na to pytanie, które było zadane. Jest mi wiadome, Iwono, że i ty jeszcze masz pytanie. Będę odpowiadał na to pytanie. Jestem - powiedzmy - w jego zastępstwie. Moje imię niech pozostanie w tajemnicy. Otóż, żeby być lepiej zrozumianym, cofnijmy się do czasów 4 tys - 3,5 tys lat przed narodzinami Jezusa. Bardziej jaśniej - przed Erą Ryby. W tamtych czasach - Biblia opisuje to w taki sposób, że w niebie był bunt Aniołow. Nie Aniołów to był bunt i nie w niebie, ale był to bunt natomiast na Marsie. Na Marsie, na jednej półkuli Marsa, bo druga półkula była już martwa, martwa z tej katastrofy wcześniejszej. Na tej drugiej jeszcze funkcjonowało życie. Na powierzchni już były budowane bazy pod powierzchnią. Byli to pracownicy z planety Nibiru. Kiedy przybywali na Ziemię po złoto - bo dopiero z Marsa złoto było transportowane na planetę Nibiru, widzieli ziemskie kobiety, a że nie należeli do ziemskiej rodziny - gdyż w ich krwi była krew nibiryjska, toteż nie było takiej zgodności - powiedzmy - krwi. Bardzo się podobały ziemskie kobiety. Bunt nastąpił tak jak powiedziałem około 4 tys. lat przed Erą Ryby, kiedy to pracownicy na Marsie opuścili Marsa i przybyli na Ziemię po to, żeby wybrać sobie i poślubić ziemskie kobiety. Tak się też stało. Z tego związku kobiety te były zabrane ponownie na Marsa. Z tego związku zaczęły rodzić się dzieci. Dzieci - tak zwane Giganty. I to nie tylko cechowalo wysokość, ale siła, wygląd - czasami odrażający - i to było złe. To wszystko działo się przed potopem, potopem Noego, Iwono. Rodzenie się takich dzieci stwarzało zagrożenie dla istot ziemskich, które w porównaniu z tymi gigantami byly jak robaczki. To trzeba było zniszczyć. Wtedy to też zapadła decyzja o potopie, o potopie Noego, gdzie w tym potopie mieli być wyniszczeni i rodzice tych gigantów i same giganty. Ale stało się tak, że pracownicy nibiryjscy wcześniej ostrzeżeni przed potopem, opuścili Ziemię uciekając już na planetę Drugiej Ziemi. W potopie poginęły właśnie te dzieci - giganty. Kiedy była budowana Piramida Cheopsa - te związki z istotami, z ludżmi pochodzenia nibiryjskiego były - ale już było powiedziane - nie będzie z tego związku dzieci. I dlatego to albo drogą operacyjną było usuwane u kobiety lub u mężczyzny, żeby nie był płodny, albo też zażywane były zioła. Tyle mogę powiedzieć odnośnie narodzin dzieci na Ziemi.
Natomiast chciałbym jeszcze uzupełnić co do kapłana Juno. Otóż wczoraj było trochę zaskoczenia, trochę zdziwienia - skąd takie umiejętnosci u kapłana odnośnie budowy. Otóż kapłan Juno wcześniej żył na Atlantydzie i tam też budował piramidę, bo tamta piramida i Piramida Cheopsa, to są dokładnie dwa takie same twory. Nie przesiedlił się wtedy, kiedy było przesiedlanie istot z tamtej ziemi, ale po prostu odszedł, czyli umarł. Umarł z pełną świadomością i obiecał, że powróci wtedy, kiedy to na Ziemi będzie budowana Piramida Cheopsa, właśnie w Egipcie, w Giza. Tyle mogę uzupełnić. Z tego, co wiem, masz jeszcze pytanie. Słucham.

IWONA: Tak ... Jestem troszeczkę zakłopotana, bo rozumiem, że nie rozmawiam z Samuelem. W jaki sposób, Istoto, mogę Cię nazywać - tak żebyś dobrze się czuł i żebym ja wiedziała do kogo się kierować. Oczywiście, nie musisz mi zdradzać swojego imienia. Ja to bardzo szanuję, ale jak mogę do Ciebie się zwracać?

LUCYNA: "Czas"... Powiedzmy, że kryję się pod "Czasem". ...Możesz bezosobowo, bezimiennie lub po prostu - Przyjacielu Enki. Słucham.

IWONA: Dobrze, bardzo, bardzo dziękuję Ci Przyjacielu Enki za to, że zechciałeś porozmawiać ze mną, wyjaśnić mi to wszystko, bo rzeczywiście było to dla mnie bardzo zaskakujące i bardzo ciekawe. Czuję się bardzo zaszczycona tym, że mogę z Tobą rozmawiać. Przyjacielu Enki - w takim razie - czy jeszcze możesz mi coś powiedzieć na temat tego, kim była energia duchowa Juno?

"CZAS": Iwono, energia duchowa - jak już było powiedziane, Juno - jego ojcem był Anu. Anu był stworzony po to, żeby mógł zasiedlić, osiedlić się na planecie Nibiru po to, żeby byli płodzeni następni. Pochodzenie ducha Juno jest nibiryjskie, tak jak już było mówione. Pochodzi z czystej, prostej linii książęcej lub królewskiej. Powiedzmy, że jest z prostej linii krewnym Enki. Słucham.

IWONA: Ojej… dziękuję, to nieprawdopodobne… Dobrze. Przyjacielu Enki, mam jeszcze takie jedno pytanie. Jest to pytanie, które się nasunęło Andrzejowi, mianowicie - w jednej z naszych sesji była mowa o tym, że do Ziemi zbliża się gigantyczna kometa, która co chwilę zmienia swój kierunek i której nie można namierzyć. Ta kometa może zawadzić swoim ogonem o Ziemię i spowodować ogromne zniszczenia. Wczoraj usłyszałam, że Planeta Uran, Planeta Nibiru i Planeta X - to jest to samo. W związku z tym - czy ta gigantyczna kometa - to jest inne ciało niebieskie, które może zagrażać Ziemi, które się zbliża ?

"CZAS": Co naukowiec - to nowa teoria. Jest to ciągle to samo ciało niebieskie. Nazwijmy to tak - ciało niebieskie. Bo inni mówią - kometa, drudzy - planeta, jeszcze inni - meteoryt. Czy to już takie jest istotne? Kim czy czym jest ten olbrzym? Jest martwą planetą. Jeżeli jest martwa planeta może być to ogromnej wielkości meteoryt. Jeśli jest to ogromna, martwa planeta - może być to kometa, ale ciągle jest to to samo ciało, które okrąża wszystkie planety znajdujące się w tym Układzie Słonecznym, Iwono. I tutaj bedę nie tylko wspierał, ale i potwierdzał słowa mojego przyjaciela Enki. Słucham.

IWONA: Dobrze, w takim razie… ja przepraszam, może to naiwne pytanie, ale czy w tej sytuacji można jakoś wytłumaczyć coś, co nazywamy "ogon komety"? Co to w tej sytuacji jest? Co się "ciągnie" za tą planetą ?

"CZAS": Jest to ogromna ilość gazów, i w tej ogromnej ilości gazu znajdują się właśnie mniejsze takie "meteoryty" - czyli inaczej mówiąc, prostym językiem, są to kamienie, skalne kamienie, bardzo twardej zawartości. Kamienie, które można przyrównać do tytanu. Tytan to jest metal, a to jest kamień o takiej samej twardości jak tytan. Taka przelatująca planeta martwa, rozbijając po drodze mniejsze ciała niebieskie, ciągnie za sobą te rozbite kawałki skał. To nic innego nie jest Iwono, tylko te skały, które są uwięzione w tej energii gazu zahaczą o Ziemię. Właśnie to… Słucham.

IWONA: Dobrze, ja bardzo dziekuję. To jest chyba już jest wystarczające wyjaśnienie. Jeżeli jeszcze będą pytania, bo to było pytanie Andrzeja, to ja wtedy jeszcze poproszę o wyjaśnienie. Dla mnie już to jest absolutnie jasne. Bardzo serdecznie Ci dziękuję. Jeszcze raz - czuję się bardzo zaszczycona, że zechciałeś ze mną porozmawiać i wyjaśnić mi rzeczy, które wczoraj nie były wyjaśnione…

"CZAS": Tylko warunkowo przybyłem tutaj Iwono. Trochę się mylę w tym obliczeniu lat waszych ziemskich. Łatwiej byłoby mi obliczać te lata nibiryjskie, czyli mojej planety, bo stamtąd pochodzę, Iwono, niż obliczyć wasze tysiąc lat. Tutaj się mylę. Jeśli się pomyliłem o jakieś tysiąc lat, to i tak już nie ma znaczenia. Jeszcze raz przypominam - pytania na które odpowiedziałem, czasy toczyły się przed Potopem, pomiędzy - po tej tradycyjnej Radzie Bogów, czyli na posiedzeniu Rady Bogów, kiedy to zapadały decyzje odnośnie istot ludzkich - po posiedzeniu i przed Potopem - pomiędzy tymi wydarzeniami właśnie były te czasy, kiedy na Ziemi żyły te giganty, których wzrost niekiedy sięgał do 4 metrów, Iwono. Póki co, nie ujawnię imienia swego, ale cieszę się ogromnie, że będę mógł czasami zastępować Enki i rozmawiać. Czy wyjawię swoje imię - to się okaże. Na razie - mówię waszym ziemskim językiem - do usłyszenia…

IWONA: Dziękuję bardzo… Do usłyszenia…

ŚWIAT DUCHOWY (46)

WROCŁAW, 30 marca 2005

Sesja indywidualnego chanelingu telepatycznego 46

Seans przeprowadzony przez Lucynę Łobos na podstawie pytań przesłanych przez Zbyszka Chuchrę z Chicago

SAMUEL: Odpowiedź Samuela na pytania przesłane przez Zbyszka Chuchrę za pośrednictwem Lucyny Łobos.

SAMUEL: Witajcie moje jaskółki. Jaskółki, które swoją misję, swoją fundację nazwałyście "Cheops - Światłem Pokoju". "Światłem życia" - dodałbym jeszcze… Powiedziałem "Witajcie" gdyż pytania, które są od Zbyszka i tak będą przesłuchane przez wszystkie jaskółki. Nie będę wymieniał kolejno was po imieniu, ale powiem ogólnie - witajcie. Witajcie dzisiaj wszyscy. I chociaż część pytań jest - można to nazwać - typowo osobistych Zbyszka, to na każde pytanie odpowiem tak, żeby mogło dotyczyć każdego z was. Żeby z każdego pytania i z każdej odpowiedzi każdy z was dla siebie coś znalazł.

Zatem pytanie pierwsze dotyczyło potrzeby spowiedzi. I tutaj Zbigniew zadał pytanie Lucynie - dlaczego? Dlaczego nie czuje potrzeby spowiedzi?

I tutaj chciałbym zacytować pewne słowa, które cytował Jezus. Jezus, który uczył uczniów, uczył też innych ludzi. Jezus wyraźnie powiedział: "Potrzebę spowiedzi lub inaczej - potrzebę rozmowy z Bogiem". I to jemu trzeba się spowiadać i tylko jemu. I nie nazwałbym tego jako spowiedź. Powiedziałbym raczej - jest to rozmowa, rozmowa z Bogiem. I nie potrzeba szczególnego miesjca, czy szczególnej wybranej osoby, do której przekazywałbyś słowa swoje, które uznasz za grzeszne. Ty, Zbigniewie, masz te słowa przekazywać Bogu… Bogu Ojcu, naszemu wspólnemu Ojcu, który wysłucha i który daje rozgrzeszenie każdemu bez wyjątku. Każdemu, kto zwróci się do niego z otwartym sercem i z pokorą poprosi o wybaczenie. Z pokorą też powie: "Więcej czynił tego nie będę". Dzisiaj ludzie chodzą do kościoła, wyznają swoje grzechy i obiecują poprawę, ale nie czynią nic w tym kierunku, żeby ta poprawa nastąpiła. Wręcz przeciwnie - dalej brną w tym samym grzechu.

Wszędzie, Zbigniewie, możesz dokonać takiej rozmowy-spowiedzi, wszędzie. Nawet Jezus będąc na Ziemi powiedział: "Wyjdź w pole i stań pod drzewem. I niech to drzewo stanie się twoim świadkiem rozmowy z Bogiem".

Zbigniewie, pytasz o przyjmowanie komunii świętej. Co to jest komunia święta?

Jeśli jaśniej można byłoby to wytłumaczyć, to jest to jedność. Jedność - połączenie z nami. I tutaj dalej zacytuję słowa Jezusa, który będąc na Ziemi wymienił takie słowa: "I wleją potem ducha mego na wszelkie ciało". Ten duch samego Boga Najwyższego może być w każdym z was. W każdym pokoleniu, i tym najwyższym, i tym najniższym, gdyż Bóg nie rozgranicza pomiędzy wami i wszystkie swoje dzieci traktuje jednakowo. Kapłani do tej jedności z Bogiem potrzebują symbolu i tym symbolem staje się opłatek. Ludzie małej wiary, Zbigniewie, potrzebują znaków, potrzebują symboli. I to dlatego kapłani zrobili coś takiego, żeby ludziom dać znak. I stąd to powstało słowo: komunia święta. Czyli inaczej mówiąc jedność, połączenie się twojego ducha z energią Boga Najwyższego.
Komunia - tak to nazwijmy, moje jaskółki - do czegoś zobowiązuje. Nie wystarczy połknąć opłatek i już jest sprawa załatwiona. Skoro masz już w sobie tego Ducha Świętego, to znaczy że masz się do niego upodobnić. Czynić tak, jak czynił Jezus. Komunia święta to też jest droga Jezusa, moje jaskółki, Zbigniewie.
Komunia… komunia święta, ta jedność z nami, jaskółki moje, to są następne słowa Jezusa. Skończyła się Era Ryby. Przy tych końcowych latach, kiedy to Ryba oddawała swą władzę Wodnikowi, były zacytowane takie słowa Jezusa dla potomnych, czyli dla przyszłości. Słowa te brzmią tak: "Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi". I te wszystkie słowa kryją się właśnie pod słowem: "komunia".

Musisz przyglądać się ludziom i przede wszystkim, Zbigniewie, zrobić coś, o czym ty podczas rozmowy z ludźmi zapominasz. Otóż, Zbigniewie, podczas rozmowy z człowiekiem, którego dopiero co poznajesz, zaczynaj odbierać energię. Te sygnały energetyczne, które są przekazywane od nas. Jak mamy tobie przekazać informacje, sygnał, jak nie przez twoje ciało. Więc przy rozmowie obserwuj, obserwuj co też podpowiada tobie twoje ciało. A jest to przecież takie proste do odczytania. Jeśli zapomniałeś - ja tobie przypomnę.
Otóż, kiedy rozmawiasz z osobą, która jest do ciebie pozytywnie nastawiona, która ma wobec ciebie szczere zamiary, to wtedy ty odczuwasz w sobie i na splocie słonecznym, wokół serca przyjemne ciepło. Jest to znak Zbigniewie, znak dany od nas.
Natomiast kiedy jest odwrotność sytuacji… Kiedy przy rozmowie z kimś innym odczuwasz lęk wokół serca, ucisk na splocie słonecznym, jest to też znak. Znak od nas, że trzeba ważyć słowa przy takiej osobie, dobrze się przyglądać i mieć się na baczności. To masz, Zbigniewie, czynić.

Następne pytanie… może nie pytanie, ale podziękowanie, które przesyłasz w moim kierunku. Dziękujesz za uczestnictwo w zebraniach, spotkaniach, medytacjach u Sławy. Proście - a będzie wam dane, zapraszajcie, a przybędziemy. Czy zawsze ja przybywam? I tutaj może być zaskoczenie dla was wszystkich, jaskółki i Zbigniewie. Pomimo że prosicie mnie, nie przychodzę na każde spotkanie ja. Bywa tak, że wysyłam kogoś w zastępstwie. Bywa tak, że na wasze spotkanie przybywa Jezus, przybywają inne istoty duchowe. Mieliście już gościa specjalnego. Tym gościem był sam Faraon, gdy Sława, podczas takiego jednego spotkania, takiej medytacji powiedziała wam, że czuje jakąś inną energię, jakąś wzniosłą, jak gdyby ktoś bardzo ważny przybył. Przypomnij sobie, Zbigniewie, ten dzień. Wtedy to mieliście tego gościa, a ten dzień był wtedy, kiedy to wybieraliście nazwę… nazwę, która miała być dla waszej Fundacji: Piramida Światłem Pokoju. Czy to był przypadek, że właśnie ta nazwa została wybrana, czy też może kierownictwo? A może tak zostało ustalone wcześniej i nie było to waszym dziełem, tylko byliście pokierowani? Tak czy inaczej, na waszych spotkaniach, na waszych medytacjach u Sławy jesteśmy. Jesteśmy zawsze. Czyli inaczej - energia jest z wami.

Zapamiętajcie moje jaskółki coś bardzo ważnego, o czym - zdaje mi się - zapominacie. Mianowicie, żyjecie na tym świecie, żyjecie teraz na Ziemi, ale tak naprawdę już nie należycie do tego świata. Już przekroczyliście barierę czasu i teraz mogę wam zacytować pewne słowa. "O kochankowie, czas opuścić ten świat. Bęben uczty niebiańskiej dotarł już do duszy twojej. Przewodnik już jest. Przyszykował karawanę prosząc was o pomoc". Czemu więc wędrowcy, którzy jesteście tym światłem pokoju - jeszcze śpicie? Czy nie czas już zacząć wędrować? Wyjść z tego letargu? Pomyślcie nad tym.

Jako ostatnie, Zbigniewie, zadałeś mi takie pytanie, jakbym to ja był głównym szefem.

Jestem szefem. Ale żeby być szefem - potrzebuję was. Waszego umysłu, waszej materii, żebym mógł prowadzić. Czy statut Fundacji jest dobry? A jak myślisz, Zbigniewie? A jak myślicie, jaskółki? Czy wasze światłe umysły byłyby w stanie ten statut tak dobrze opracować, czy też potrzebowaliście wspomagania? Czyli inaczej - potrzebowaliście energii. Naszej energii - jaskółki.

Jako moje ostatnie słowa, które dzisiaj tutaj kieruję do was, jaskółki, do ciebie Zbigniewie. Wodnik już rozpoczął wylewać swój dzban, który jest napełniony po same brzegi. Tego Wodnika możemy przyrównać z Jezusem. Jezus pojawił się już na tej scenie życia każdego człowieka i każe się teraz zastanowić, jaką wodę wybrać? Czy tę wodę, którą musi wylać, czy z tego drugiego dzbana, który też niesie, ale jest to ta żywa woda, o której tak często mówi Zbigniew. I tej żywej wody może się dać napić. Żywa woda oznacza życie i ten cud. Wylana woda przez Wodnika cudu nie czyni.
Zatem tym akcentem, tymi ostatnimi słowami moimi kończę, kończę dzisiejsze moje przesłanie, moją odpowiedź. Pamiętajcie, uczyńcie zaślubiny człowieka ze światem duchowym. Dziękuję.

HISTORIA ZIEMI (47)

WROCŁAW, 6 kwietnia 2005

Seans indywidualnego chanelingu telepatycznego 47


Seans przeprowadzony przez Lucynę Łobos na podstawie pytań przesłanych przez "Osobę Anonimową"

SAMUEL: Odpowiedź Samuela na pytania przesłane przez "Osobę Anonimową" za pośrednictwem Lucyny Łobos.

SAMUEL: Mamy dzisiaj dzień sześć zero cztery, rok zero pięć. Jest godzina dziewiąta. I takim oto sposobem będziemy teraz nagrywać i wyszczególniać datę i godzinę, żeby uniknąć ewentualnych nieporozumień lub żeby osoba, która będzie przekazywała kasetę do przesłuchania, nie była posądzona o to, że są jakieś spekulacje. Już będziemy zaczynać.

Witaj. Ja, Samuel - Enki witam ciebie. I zaczniemy od pytania pierwszego. Tutaj, w swoim pytaniu mówisz, że ja w sesjach mówiłem o planecie, która znajdowała się pomiędzy Marsem i Jowiszem. Mówiłem, że na tej planecie żyli ludzie, istoty ludzkie i były to istoty o bardzo wysokim rozwoju. Ich poziom rozwoju sięgał takiemu samemu rozwojowi, jak tym istotom, które zamieszkiwały planetę Nibiru. Pytasz się, czy przyczyną zła, które powstało na Ziemi były właśnie te istoty, które zostały przesiedlone i rozlokowane na różnych zakątkach Ziemi. Mówiłem też, że najwybitniejsze jednostki ludzie, czyli naukowcy, zostali ulokowani na Atlantydzie i oczywiście na Orionie. Jak też mówiłem, przy ewakuacji z owej planety brały udział cywilizacje inne.
Była to cywilizacja z planety, której tak się bardzo obawiacie, której tak się bardzo boicie. Była to planeta i istoty, które na niej zamieszkiwały - bardzo mądre. Ich inteligencja przewyższała inteligencje innych cywilizacji. I oni też pomagali przy tej ewakuacji, jak już tobie wiadomo. Z tego wynika, że muszę często się powtarzać. Albo inaczej, jakżesz to często chcecie mnie złapać na jakichś potknięciach lub na nieścisłościach, jak wy to mówicie. Gdybym mówił bardzo dokładnie, to czy bylibyście w stanie to zrozumieć? Przyjąć do wiadomości?

Kiedy była owa ewakuacja - na Ziemi było życie. Licząc czas - może tak będzie łatwiej zrozumieć - licząc czas od waszej dzisiejszej Ryby minęło 14 tysięcy lat. Od zapoczątkowania ery Ryby 12 tysięcy. Na Ziemi było życie i to bardzo tętniące życie. Nie było tylu mądrych istot co teraz, ale były jednostki wybitne, które przewodziły nad resztą ludzi. Cała reszta ludzi były to jednostki proste, ale nie było to istoty niewolnicze. Ich umysły były proste, ludzie byli szczęśliwi. Nie to, co teraz. Kiedy to przesiedleńcy z owej planety przybywali na Ziemię, trzeba było coś uczynić, żeby ci, którzy przybyli, nie zrobili sobie z rodowitych mieszkańców - niewolników. Bo łatwo było sterować umysłem ludzi prostych. Dlatego to użyliśmy sposobu, czyli umysł tych, którzy się przesiedlali, musiał być wyczyszczony, czyli sprowadzony do poziomu istot, które były mieszkańcami Ziemi. I tutaj jeszcze chciałbym dodać. Być może jeszcze nie powiedziałem, albo umknęło to mojej uwadze, ale rdzennymi mieszkańcami Ziemi nie były białe istoty, ale ciemni. To znaczy czarni lub o mocnym zabarwieniu skóry. Dopiero, gdy przybyłe istoty zaczęły się mieszać z rdzennymi mieszkańcami Ziemi, powstawały krzyżówki i zmieniał się kolor skóry. Na tamtej planecie mieszkały cztery kolory. I czarny, i żółty, i o zabarwieniu wiśni i biały.

Bogowie zezwolili na rozmnażanie się, czyli na zaludnienie Ziemi, gdyż Ziemia była słabo zaludniona, a Bóg Ojciec wyraźnie powiedział, że Ziemia ma być zaludniona. Więc bogowie, obserwując istoty ludzkie, zezwalali na zaludnienie planety Ziemia. Wybitne jednostki naukowców - tym nie wyczyścili umysłów. Te istoty żyły… żyły na wyspie Atlancie. Jak już powiedziałem, licząc czas wasz obecny, Wodnika, upłynęło 14 tysięcy lat. Licząc rozpoczęcie Ery Ryby, było to 12 tysięcy lat.

Wyspa Atlanta była przygotowana już wcześniej i na niej też mieszkały istoty… Ziemskie istoty, rodowici mieszkańcy Ziemi, którzy byli stworzeni przez samego Boga i drogą eksperymentu, … Tak będzie prościej, kiedy tak to nazwę. Bogowie doskonalili rodzaj ludzki, czyli wszczepiali… zaszczepiali do umysłów własny pierwiastek boski. Chciali, żeby istota ludzka była ukształtowana na ich wzór i podobieństwo, czyli nasze.

Atlanta, jak już wiesz była to wyspa. Wyspa, albo inaczej baza. Baza na którą przylatywały statki z Nibiru, bo wtedy jeszcze planeta Nibiru, chciaż już bardzo cierpiąca, ale jeszcze była zamieszkała. Jeszcze raz mówię wyraźnie, żebym nie musiał się znowu powtarzać, gdyż pamięć mnie nie zawodzi. Jeśli was zawodzi, to podpowiadam. Od czasu obecnego 14 tysięcy lat temu planeta Nibiru była jeszcze planetą zamieszkałą. Powracam do przerwanego wątku pytania. Otóż na Atlancie… na Atlantydzie też wydobywano złoto. Było tego złota bardzo dużo, ogromne pokłady w kopalniach. Tam też złoto ulegało obróbce, czyli oczyszczano, kruszono i stamtąd statki zabierały złoto na planetę Marsa, czyli następna przesiadka do dalszej podróży, bo bezpośrednio statki nie latały na ową planetę, z której i ja pochodzę.
Kiedy to planeta Nibiru, i licząc od daty rozpoczęcia Ryby, wyszła na kurs okrążenia Ziemi, czyli ziemskiego Słońca, to wtedy już zapadła decyzja. Decyzja, która miała być podjęta dużo wcześniej, czyli ewakuacja… Ewakuacja z tej planety, której już nie szło uratować. Tak więc planetę ratowano jeszcze wtedy, kiedy istaniała Atlantyda.

Jak już wiesz, i istoty ludzkie też powinny o tym wiedzieć, że to nie Słońce krąży wokół planet, ale planety krążą wokół Słońca. I dlaczegóżby to ostatnia planeta, dzisiaj nazwana planetą Uran miałaby nie okrążać Ziemi, ale tylko kręcić się wokół własnej osi, lub mieć niewielkie odchylenia? Takie same prawo kosmosu dotyczyło wszystkich planet, które znajdowały się i znajdują w Układzie Słonecznym. W tym Układzie Słonecznym, w którym znajduje się Ziemia.

I tutaj połączę odpowiedź na podpunkt, czyli nazwijmy to pytaniem drugim.
Twierdzisz, że Uran jest mniejszy od Ziemi i leży na boku, a nie w prostej linii wszystkich planet Układu Słonecznego. Zgadza się, ale jednej rzeczy nie zauważyłaś, albo nie doczytałaś z tych mądrych książek. Mianowicie planeta Nibiru, kiedy miała już swoje ostatnie okrążenie w całości jeszcze wtedy była tą ogromną planetą i kiedy to znalazła się na wysokości Ziemi, kiedy to doszło 12 tysięcy lat, obecne 14 tys. do tego tragicznego wydarzenia, czyli tutaj licząc wasz ziemski czas może być niewielka pomyłka o o jakieś 1000 lat, czyli pomiędzy 12 a 11 rokiem tysięcy lat, nastąpiła ta kolizja, czyli ten potop, który był spowodowany przez tę właśnie Planetę X… Nibiru. Kiedy planeta już znalazła się na wysokości Ziemi, czyli była w prostej linii do planety w pasie Oriona, pierwszej gwiazdy, wtedy to istoty zostały ewakuowane.

Dalej do Słońca poszybowała sobie już jako martwa… pusta planeta. Jest rzeczą normalnie zrozumiałą, że ewakuowaliśmy między innymi całe wyposażenie, wszystkie urządzenia. To, co tylko dało się, zostało zabrane, ale cała reszta pozostała na owej planecie. I tak sobie ten bączek poszybował już jako pusty w kierunku Słońca. Nie ukrywam też, że na owej planecie znajdowały się reaktory. Reaktory, które działały. Te reaktory już wtedy zaczęły przyciągać do siebie meteoryty, bo wytwarzały gaz. Kiedy planeta Nibiru wróciła na swoje miejsce i ustawiła się w linii prostej do Układu Słonecznego, wtedy nastąpiła eksplozja. Taka sama eksplozja jaką kiedyś przeżyła Ziemia, gdyż obecna Ziemia, to jest tylko część… część Ziemi. Nie jest to jej oryginalna struktura, tylko po wybuchu, po eksplozji jest teraz to, na czym ty teraz mieszkasz. To samo wydarzyło się i z planetą Nibiru, czyli nastąpiła eksplozja. Ogromna część tej planety oderwała się i wyskoczyła ze swojej orbity, czyli nie ma teraz stałego miejsca. Wiele kawałków owej planety pozostało. I tutaj część - jak to określiłaś - mniejsza od Ziemi, w istocie rzeczy dalej znajduje się w tym miejscu. I dzisiaj naukowcy nazwali tę ostatnią planetę, planetą Uran. A tego, co się oderwało i co krąży nie potrafią ani zlokalizować, ani nazwać. Zostało to nazwane Planetą "X". Ale ta planeta, która się rozbiła - część poszybowało w kosmos, część poszybowało za tą planetą, czyli w tym ogonie gazów, ale urządzenia, reaktory, ciągle aktywne, zaczęły przyciągać… Przyciągać do siebie planetoidy, meteoryty i planeta - bandyta Nibiru, zaczęła rosnąć w siłę… Taką siłę, że dzisiaj jest zagrożeniem dla tych cywilizacji, które zamieszkują planety. Największym zagrożeniem ta planeta jest dla Ziemi. Jest ratunek, ale jakoś nie potraficie z tego ratunku skorzystać.

Jest ciągłe sprawdzanie, szukanie dowodów faktów namacalnie. Czy istoty ludzkie jesteście w swoim zarozumialstwie tacy ślepi? Czy to, co się dzieje już obecnie, jest dla was tylko i wyłącznie tym, co tworzy Matka Natura? Ile razy powtarzałem - Matka Natura pracuje dla nas i wykorzystujemy Matkę Naturę po to, żeby tę planetę oczyścić. Planeta "X", planeta martwa Nibiru nie zaszkodzi. Nie zaszkodzi żadnej planecie Układu Słonecznego ziemskiego z prostego powodu. Wszystkie planety, oprócz Ziemi, są martwymi planetami. Życie jest tylko i wyłącznie tutaj. W tej Galaktyce, w tym Układzie Słonecznym ziemskim, powtarzam raz jeszcze, życie jest tylko tutaj, na Ziemi. Czyli jesteście - jakby na to nie patrzeć - istotami wybranymi, więc uszanujcie. Uszanujcie to, co wam dał Stwórca. Planeta "X", planeta Nibiru nie zaszkodzi. Nie zaszkodzi ani tym z Syriusza, ani tym z Oriona. Może zaszkodzić tylko i wyłącznie wam. Ale wam ludziom potrzeba ciągle dowodów, ciągle znaków. Jakież to jest smutne.

Planeta Nibiru, czyli planeta martwa, jeszcze inaczej Planeta "X", której bardzo się boją naukowcy, pozostanie. Pozostanie na tej drodze, po której sobie lata, tak jak w tym układzie słonecznym ziemskim pozostaną wszystkie inne planety i pozostać muszą. To też było mówione, ale tym razem powtarzał się nie będę. Ogromną radością jest dla mnie przekazywać informacje, ale jakżesz irytuje się moje serce, kiedy ciągle i to ciągle jestem sprawdzany.

Czy złoto, które było potrzebne dla ratowania Nibiru, do ostatnich dni było potrzebne? Było. Bo kiedy już wiedziano, że złoto nie uratuje planety, czyli nie zabezpieczy przed atakami z kosmosu planety, złoto - sproszkowane złoto - było transportowane na tę Drugą Ziemię, czyli na planetę w pasie Oriona. Psychoza strachu była ogromna i chcieli się zabezpieczyć. Zwiadowcy, którzy sprawdzili ową planetę i zbadali wszystko stwierdzili, że złota na planecie Nowej Ziemi jest mało. Jest wszystko, co jest potrzebne do życia. Były już zwierzęta i byly też prymitywne istoty ludzie, podobnie jak na Ziemi. Bo przecież Stwórca zasiedlał wszystkie planety, które nadawały się do życia.

Wydobywanie złota na planetę Nibiru ustało dokładnie 12 tysięcy lat przed Erą Ryby. Złoto było w dalszym ciągu wydobywane i transportowane na Marsa. Tam w bazach znajduje się jeszcze ogrom złota, które jest transportowane na Drugą Ziemię.

Następne sprawdzanie mnie - kiedy to był Potop?

Tu mogę naiwnie się zapytać: który potop? Bo tych potopów było więcej. I tutaj zatrzymam się na tym potopie, kiedy to uległa zagładzie Atlantyda, a było to dokładnie około 11 tysięcy lat przed Erą Ryby. Dolicz sobie jeszcze dwa tysiące lat do Ery Wodnika to będziesz miała datę 13 tysięcy lat. Wtedy to zatonęła Atlantyda, wtedy też inne kontynenty znalazły się pod wodą. Najmniej ucierpiały kontynenty dzisiejszej Nowej Zelandii, Australia i Ameryka Południowa i część Środkowej. Ucierpiała Ameryka Północna. Bardzo ucierpiała Europa. Myślę, że to, co powiedziałem dało dużo tobie do myślenia.
Wody się wycofały, gdyż jak wiesz, na biegunie północnym jest ogromnej wielkości, powiedzmy, dziura. I kiedy nastąpiło niewielkie przesunięcie biegunów, albo inaczej - Ziemia trochę się zatrzęsła, to nastąpił ubytek wody na biegunie północnym. Kiedy wycofały się wody i znalazły się na biegunie północnym, klimat się oczywiście zmienił, czyli minęła epoka lodowca i lodowiec pozostał tylko i wyłącznie na biegunie północnym i biegunie południowym.
Przyroda, Matka Natura, potrafi bardzo szybko leczyć swoje rany. Tak też uleczyła bardzo szybko rany po tym pierwszym potopie i życie… życie rozpoczęło się od nowa.

Następne pytanie - pytasz, czy takie istoty, które zamieszkiwały planetę Nibiru i miały na imię Alalu i Anzu, powróciły kiedykolwiek na Ziemię? Czy narodzili się jako ludzie?

Tak. Tak, byli… Byli na Ziemi w tych czasach, kiedy to uległa zagładzie owa planeta. Ta, która była pomiędzy Jowiszem a Marsem. I oni zadeklarowali swoją chęć pomocy istotom ludzkim i szerzyć swoją wiedzę na Ziemi. Czyli urodzili się na Atlantydzie i tam żyli, byli naukowcami, budowali budowle, budowali statki i tam pozostali do samego końca. Oczywiście, jako ziemscy ludzie - ich czas życia nie był tak długi jak istot, które mieszkały na planecie Nibiru. Kiedy opuścili swe ciała, wrócili już na planetę Nowej Ziemi i tam znajdują się do dnia dzisiejszego.

Jako ciekawostkę mogę tylko powiedzieć. Te historyczne postacie, które odegrały bardzo ważną rolę w życiu istot ludzkich, rolę samych istot z Nibiru - powrócą. Powrócą na Ziemię, ale nie wcześniej, dopóki Ziemia nie zostanie oczyszczona. Będą dalej brać udział w tej misji… Misji, która będzie miała nazwę Rozwój… Rozwój Istot Ludzkich. Będą uczyć… Będą nauczycielami, tak jak powiedziałem. Więcej na Ziemię nie schodzili.

Następne pytnia, o które prosisz, żebym odpowiedział jest takie. Pytasz czy znana jest mi książka "Życie i nauki Mistrzów Dalekiego Wschodu"? Jest w niej opisane, że Jezus przedstawił się jak gdyby był Buddą, albo Budda, że jest bratem Jezusa. Prosisz mnie, żebym odpowiedział kim był Budda?

Odpowiadam - nie będę tak obszernie odpowiadał, jak to uczyniłem w przypadku pytania pierwszego, ale odpowiem w prosty sposób. Nie był Budda bratem Jezusa. Był - nazwijmy to - kuzynem. Jeżeli był kuzynem Jezusa, to i moim - bo w istocie rzeczy mieszkał na planecie Nibiru.. Jakie jego imię? Jego imienia nie wyjawię… Buddy, czyli tej reinkarnacji. Mogę tylko powiedzieć, że w czasach, kiedy masowo było wydobywane złoto na potrzeby planety Nibiru, i jak już wiesz, było transportowane na ową planetę, ale bazą przeładunkową, przesiadkową był Mars. W owych czasach, bardzo odległych czasach, ta istota, która się reinkarnowała była dowódcą na tej planecie Mars. Nie był to ani Alalu, ani Anzu. Był zupełnie ktoś inny, gdyż doczekał czasów pierwszego potopu, który się odbył na planecie Ziemia.
Sam Budda był bardzo skromną postacią i nigdy się nie wywyższał. Głosił swoje orędzie miłości i poprawnego życia, tak samo jak głosił wasz Biały Ojciec… To samo zrobili z Buddą istoty ludzkie, co i z naukami Białego Ojca zrobili dzisiaj ludzie.

Następne pytanie - trudne pytania zadajesz. Chcesz żebym coś powiedział o proroku Mahomecie. Dlaczego ci, którzy wierzą w Mahometa są bardzo agresywni?

Odpowiem. Za wszystkimi religiami kryje się ten sam Bóg. Inaczej został nazwany, ale ciągle tutaj chodzi o tego samego Boga. Ich zasady są bardzo rygorystycznie przestrzegane i wszyscy, którzy nie stosują się do ich zasad, nie przestrzegają tych nakazów, które ich zdaniem przekazał sam Bóg, są od razu wrogami. Spójrz na tych ludzi inaczej. W nich jest naprawdę ogromna wiara. Wiara w Boga, za tym się kryje Bóg.
Dam ci przykład. Spójrz na istoty ludzkie, które mówią, że są chrześcijanami, katolikami. Co powinien robić prawdziwy chrześcijanin? Stosować się do jednego przykazania. Oni, mahometanie, szanują się. Szanują się wzajemnie i za nieposłuszeństwo - karają… Tak możnaby powiedzieć o wszystkich innych wyznaniach, że są złe. I tutaj kłania się brak tolerancji, zrozumienia drugiego człowieka.

Czy na Ziemię schodził nasz ojciec niberyjski jako człowiek?

Odpowiadam - nie. Nie… Reinkarnuje się, ale na Drugiej Ziemi, bo tam jest potrzebny. I jeśli zajdzie potrzeba, to dopiero zejdzie na Ziemię, ale wtedy, kiedy będzie Ziemia czysta.

I po tym krótkim wykładzie, jaki otrzymałaś - dziękuję tobie, za wysłuchanie tych słów kilku moich. Dziękuję.

KIEDY ŻYŁ CHEOPS? (48)

WROCŁAW, 26 kwietnia 2005

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 48

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz

IWONA: Pytanie od Iwony Stankiewicz
SAMUEL: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

IWONA: Samuelu drogi - mam takie pytanie. Po naszym ostatnim, piątkowym spotkaniu na konferencji prasowej miałam chwilę, by porozmawiać z Andrzejem Kapłankiem. Bardzo dobrze się stało, że odbyliśmy tę rozmowę, bo Andrzej Kapłanek jest naprawdę bardzo zaangażowany w naszą sprawę, ale ma też swoje przekonania. Podzielił się ze mną takim swoim dylematem, że temat, który ma wygłosić na Sympozjum w pewnych momentach troszeczkę odbiega od wiedzy, którą Ty przekazujesz. Mianowicie - on twierdzi, że Piramida Cheopsa została zbudowana 2000 lat przed tym, jak żył Cheops. Zastanawiał się, jak to wszystko pogodzić, żeby nie wprowadzić nikogo w błąd, a jednocześnie by trwać przy swoich przekonaniach. On uważa na podstawie badań - węglem aktywnym to zostało stwierdzone, że tak jest - że piramida, Wielka Piramida została zbudowana 2000 lat wcześniej nim żył Cheops, że Cheops ją tylko remontował, a nie budował. Czy możemy mu jakoś pomóc?

SAMUEL: Nie, Iwono, naukowiec zawsze pozostanie naukowcem. I tutaj mogę spróbować - jeśli to jest pomoc - to powiedzieć tak: Sfinks. Wiek Sfinksa jest datowany na 7000 lat, a Piramida - zaczęto ją budować 1000 lat po Sfinksie. Więc, jakby nie liczył - to wychodzi 6000 lat. Czy, Iwono, słyszałaś o czymś takim, jak mylne odczyty, albo wprowadzanie ludzi w błąd? To się teraz tak robi, a zwłaszcza naukowcy dają mylne informacje. Tę samą zagadkę tamtejsi ludzie, czyli ci, którzy budowali piramidę - kapłani wraz z Białym Bractwem, bo nikt inny, jak istoty z Oriona - też pozostawili łamigłówkę przyszłym naukowcom, czyli z tego czasu. Andrzej twierdzi, że Cheops żył 2000 i pół lat przed naszą erą. No cóż. Jego nauki, czy jego badania metodą węglową też mają swoje wady. Nie da się, Iwono, określić co do roku żadną metodą. Dzisiejszą nauką nie da się, a to dlatego, że dokładnie, ale to dokładnie wszystkie te "twory" zostały odpowiednio zabezpieczone. Czy Andrzej to ujmie w swoich wypowiedziach? No cóż… Cheops drugi, czy coś takiego - słyszałaś Iwono? Po Cheopsie pierwszym był Cheops też, który nadał sobie imię Cheops. Ale ten pierwszy, który żył wtedy 6500 lat przed tą erą był istotnym, istotnym władcą, który budował Piramidę. Nie od podstaw, bo podstawa Piramidy była już zbudowana. A zbudował ją ojciec faraona Cheopsa i tak naprawdę, to Andrzej ma rację, że faraon Cheops nie budował Piramidy, bo budowali ją inni "naukowcy". Czyli ci z Oriona. Tutaj Andrzej powiedział bardzo ciekawą rzecz, która umknęła uwadze. Otóż zabezpieczenie energetyczne Piramidy, zabezpieczenie energetyczne Sfinksa, grobowca.
I tutaj na pewno musieliby wypowiedzieć się fizycy. Powiedział Andrzej, że ktoś zrobił zdjęcie, zdjęcie Sfinksa, gdzie Sfinks był ukryty jak gdyby w piramidzie. To samo zdjęcie można zrobić Piramidzie z pewnej odległości, też podczerwienią, i dokładnie zobaczysz to samo. Czyli jest ta druga piramida, a ta, którą widzisz, fizycznie jest w środku - czyli Piramida posiada zabezpieczenie, dodatkowe zabezpieczenie energetyczne. I tutaj Andrzejowi można powiedzieć, gdyby inni naukowcy badali Piramidę Cheopsa obojętnie jaką metodą - to wyjdą coraz to inne odczyty. Czyli, mówiąc żartobliwie - w przeszłości naukowcy zostawili "orzech do rozgryzienia" przyszłym naukowcom. Naukowcy z przyszłości mieli się głowić, spierać co do daty budowy Piramidy. Tu można powiedzieć, Iwono, Andrzejowi - następni naukowcy podadzą też inną datę. I co wtedy powie Andrzej Kapłanek?  Słucham.

IWONA: Zapytam go, zobaczymy… Czyli Samuelu, ja tak się domyślałam i z tego rozumiem, że faraon, którego nazywają Cheopsem i którego określają, że żył 2500 lat przed naszą erą - to nie ten sam, który budował wraz z Białym Bractwem Piramidę, prawda ?

SAMUEL: Nie. Ten, który w tym czasie żył po prostu sobie imię przybrał takie - Cheops. Miał do tego całkowite prawo. Czy dzisiaj nie przybieracie sobie imion sławnych ludzi? Słucham.

IWONA: Tak, tak… Bardzo mi rozjaśniłeś tę sytuację i bardzo Ci dziękuję za te odpowiedż, bowiem tak rozmawiałam szczerze z Andrzejem i on był taki bardzo zatroskany. Powiedział: "Wiesz, uświadomiłem sobie, że mam pewien dylemat. Są pewne rzeczy, z którymi się nie zgadzam, ale jest cała masa takich, które mnie przekonują i po prostu - jak to ubrać? Jak to opowiedzieć, żeby powiedzieć to, co chcę powiedzieć, a jednocześnie nie mówić o swoich wątpliwościach?" Dlatego poprosiłam Cię o to wyjaśnienie i dziękuję Ci bardzo za to, bo myśmy jakby doszli do takiego wniosku, że jeżeli jest jakaś "niewygodna" sprawa, z którą on się nie zgadza - to lepiej, żeby jej nie poruszał, natomiast żeby się skupił na przykład tylko i wyłącznie na grobowcu, a nie na Piramidzie, skoro to jest dla niego z jakichś powodów niezręczne.

SAMUEL: Ja też tak uważam, Iwono, że dla Andrzeja będzie lepiej, kiedy się skupi na grobowcu, kiedy się skupi na labiryncie, a samą Piramidę - przecież my też jej nie ruszamy tak naprawdę. Wspomniane było częściowo, a obecnie to skupiamy się tylko na ustawieniu trójkąta od Sfinksa do Piramidy, ale będziemy się skupiać na grobowcu i będziemy się skupiać na labiryncie. To, co jest nam potrzebne. Andrzej, jako naukowiec chce ten "włos" jeszcze podzielić na więcej części. Czy to się da? Do momentu pewnego - tak, da się włos podzielić, ale koniec włosa się kończy i co dalej? Przecież, nie zapominaj Iwono, że na tym Sympozjum Lucyna będzie w hipnozie i nikt, ale to nikt mi "buzi" nie zamknie, kiedy się wtrącę. I mogę wyjaśnić wątpliwości tych twardogłowych naukowców, że każde odczyty - nawet najlepszymi "atrapami" mogą być mylne i odczyty mogą być takie na ile pozwolą Właściciele Piramidy. Niech się z tym liczą naukowcy i niech się też z tym liczy Andrzej. Mogę milczeć przy innej sytuacji, ale w tej sytuacji na forum mogę mówić. Takie same zabezpieczenie podczerwienią ma i grobowiec. I tu, to co można poradzić temu ścisłemu naukowcowi - kiedy znajdzie się na miejscu wyznaczonym do kopania labiryntu - zrobić zdjęcie. Kiedy będziemy na punkcie grobowca - zrobić zdjęcie i zobaczymy co wtedy powie ten naukowiec, którego tak naprawdę - lubię bardzo. Bo dobrze jest mierzyć się z takim przeciwnikiem, w którym mam też sprzymierzeńca. Ale wytłumacz Andrzejowi, że jeśli chodzi o Cheopsa, to ma rację. Cheops nie budował, tylko pomagał. Słucham.

IWONA: Dobrze, Samuelu… Dziękuję bardzo, że mi to wszystko mówisz. Ja też bardzo się cieszę, że Andrzej Kapłanek jest uczciwy i powiedział mi o tym, bo chce być w porządku wobec wszystkich. Wobec Lucyny, wobec Ciebie i wobec siebie, dlatego o tym powiedział i dlatego ja bardzo cenię to, że nie ukrywał tego, tylko powiedział o swoich wątpliwościach i zastanawia się jak to rozwiązać. Dziękuję Ci… Ja z wielką chęcią wysłucham tego parę razy i to, co najważniejsze przekażę mu z tej naszej rozmowy.

SAMUEL: Dobrze. Dziękuję za to, że przekażesz Iwono, bo pamiętaj - to Sympozjum może być sukcesem na świat cały, a może być porażką. Bo - jak już wiesz - sukces i porażka leżą na tej samej drodze i są do siebie do złudzenia podobne. Trzeba być bardzo rozważnym, żeby nie ponieść porażki. I to też możesz wytłumaczyć Andrzejowi. Czasami lepiej trochę przebiegłości zastosować, niż być głupio szczerym. I to też mu przekaż. My idziemy do grobowca, po drodze do labiryntu. To jest naszym głównym celem. Póki co, to przekaż tym mądralińskim, żeby Piramidę zostawili w spokoju. Piramida dopiero otworzy swoje "oblicze", kiedy już będzie wytyczony dokładny cel, kiedy już będziemy mieć otwartą drogę do grobowca. Wtedy dopiero Piramida się przed wami otworzy. Póki co, to ma zabezpieczenia, póki co - to da ten "orzech do zgryzienia" naukowcom i nie zgryzą. Słucham.

IWONA: Dobrze, bardzo Ci dziękuję… Samuelu, oczywiście jeżeli to nie jest pytanie na ten czas, na tę porę, to jak najbardziej szanuję to, natomiast obiecałeś mi kiedyś troszeczkę więcej powiedzieć na temat duszy samobójcy. Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć poza tym, co już powiedziałeś, że taka dusza musi zostać na ziemi, dopóki nie przeżyje swoich lat, które miała przeznaczone. Czy możesz coś więcej o tym powiedzieć ?

SAMUEL: Nie musi… Jeśli otrzyma pomoc taki duch samobójcy, to wcale nie musi przebywać na ziemi do czasu, kiedy ma upłynąć jego ziemski czas bytowania, czyli odrabiania tej ziemskiej lekcji. Dlatego to istoty duchowe samobójców szukają istoty ludzkiej, która by pomogła im odejść, przeprowadziła na tą drugą stronę, pokazała ten kanał. Często jest tak, że długo to trwa, zanim taka istota znajdzie odpowiednią istotę ludzką, która odbierze ten sygnał i która pomoże. Proces odprowadzania jest bardzo prosty. Trzeba tylko spełnić tę ostatnią prośbę tej istoty duchowej i wtedy odpowiednie istoty, te oczyszczone, wyzwolone - przybywają i zabierają takiego nieszczęśnika na naszą stronę. Kiedy nie znajdzie nikogo, to istotnie musi tak długo przebywać, aż upłynie jej ziemski czas życia. Czasami taka istota duchowa samobójcy - kiedy upatrzy sobie kogoś, najpierw prosi spokojnie poprzez sny, poprzez wizje. Kiedy to nie skutkuje, zaczyna mocniej ingerować w życie takiej osoby, potem często się irytuje i stąd te latające talerze, przesuwanie się mebli, ale to tylko jest manifestacja, krzyk. Krzyk istoty duchowej i prośba o pomoc. Jest to wołanie, wołanie jak gdyby mówiła "zobacz, ja tu jestem, pomóż mi, pomóż mi odejść". I wcale, wcale nie musi to być ktoś z członków rodziny. Taka istota - po prostu - wybiera. Wybiera sobie, czy to może być przypadek, albo energia danej istoty ludzkiej odpowiada i wtedy zaczyna się ta prośba. Czasami nie trzeba zbyt długiej manifestacji. Osoba odbiera, zaczyna się ten kontakt i pomoc w odprowadzeniu. I tutaj żadne egzorcyzmy, żadna siła wyrzucania, jaką się stosuje teraz, nie daje efektów. Może być skutek wręcz odwrotny. Bo do pomocy takiej wypędzanej istoty przybywają inne istoty. I dopiero zaczyna się zabawa. I co jest może najciekawsze w tym wszystkim, duchy wyższe widzą to, ale nie ingerują. Nie ingerują dlatego, żeby poskromić zarozumialstwo i pychę ludzi. Bo istoty duchowe, tu trzeba ludziom uświadomić, są po stokroć silniejsze niż cała armia ludzi. I żadna istota ludzka nie jest w stanie wypędzić ducha, jeśli on sam nie zechce odejść. Tak wygląda sprawa samobójcy. Słucham.

IWONA: Samuelu drogi, czy w Twoim wymiarze taka istota duchowa samobójcy jest w jakiś sposób potępiona? Bo u nas na ziemi, ludzie bardzo potępiają, włącznie z duchownymi - taką osobę, która uczyni coś takiego, jak odbierze sobie życie.

SAMUEL: Wręcz przeciwnie, Iwono. Taka istota, która przybędzie już do nas - jest traktowana na szczególnych zasadach. Należy jej się więcej troski i przechodzi tak zwaną "aklimatyzację". Traktowani są szczególnie, bo szczególna pomoc jest im potrzebna. Błąd, ogromny błąd czynią ludzie i kapłani. Bo ileż bólu, ileż nieszczęścia taka istota doznaje, kiedy czyni szkodę ciału, kiedy przerywa życie, tak naprawdę dane przez nas jako lekcję. Czyż karze się za jedno przewinienie całe życie, czy całe potem wieki, wieczność i nawet u nas w zaświatach? To tylko istoty ludzkie mają zakodowaną złość, karę, nienawiść. My leczymy, leczymy taką istotę. Kiedy się otrząśnie, kiedy już nabierze siły, to wtedy powraca z powrotem na ziemię.

IWONA: Czyli nie jest traktowana w jakiś szczególnie negatywny sposób w Twoim wymiarze? Jest po prostu jeszcze bardziej troskliwą opieką otaczana, tak to rozumiem, tak ?

SAMUEL: Miłością, serdecznością… To wszystko, czego nie miała na Ziemi. Słucham.

IWONA: Dobrze, Samuelu… Właściwie w tym momencie to są wszystkie pytania, jakie do Ciebie miałam. Bardzo chciałam Ci podziękować. Może jeszcze Ty chciałbyś coś mi przekazać, to bardzo proszę.

SAMUEL: Myślę, że taką sesję - spotkanie zorganizujemy, bo jak już podsłuchałem - wybieracie się na odpoczynek na Ślężę, więc odbyłbym rozmowę, gdybyście zechcieli ze mną pogawędzić. Potem, jak przyjedzie Andrzej, bo jeszcze sporo mamy spraw do omówienia, żeby to Sympozjum było nie historyczne, ale globalne, bo taka jest potrzeba czasu. Dziękuję.

IWONA: Dziękuję, Samuelu. Proszę o wsparcie, pomoc i Twoje błogosławieństwo w tych działaniach.

SAMUEL: Będzie, Iwono, bo taka jest potrzeba czasu powiedziałem i tak musi się stać. Dziękuję.

IWONA: Dziękuję bardzo…


DOGRYWKA DO PYTANIA - KIEDY ŻYŁ CHEOPS?

Seans metodą chanelingu telepatycznego
Wrocław, 27 kwietnia 2005

SAMUEL: Wyjaśnienie dotyczące budowy Piramidy - Bramy Czasu. Czy Piramidę budował Cheops? Istotnie nie, ale to, co powiem, zaskoczy. Nadzorował Ten, Co Przybył z Nieba. Tak został nazwany. Dalej, wyjaśniam dlaczego powstały sprzeczności co do imienia. Otóż wybitne jednostki ludzi, które miały nauczać prymitywny lud - pochodziły z Atlantydy. Po ewakuacji - ci, co przeżyli, rozjechali się po całej ziemi. Kiedy się rozjechali - był ten sam język i zwyczaje, wierzenia. Nie było podziału na kraje, kontynenty. Dopiero po drugim potopie nastąpiły zmiany.

Imię CHUFU - było znane już na Atlantydzie. Kiedy była budowana Piramida - Brama Czasu - Ten, Który Przybył z Nieba, a tak naprawdę to się narodził, był wyjątkowo uzdolniony. Lud uważał, że CHUFU przysłali bogowie. Kiedy rozpoczęła się budowa, Główny Nadzorca musiał posiadać imię. Bardzo żywy był obraz Atlantydy - więc otrzymał imię CHUFU. Głównymi budowniczymi byli Ci , Co Przybyli z Nieba. Prawdą jest natomiast to, że Cheops żył 2500 lat przed Erą Ryby i to on poprawiał okaleczoną Piramidę. Następną prawdą jest i to, że Cheops nie wchodził do środka piramidy. Cheops był pewny, że kości tego, co budował piramidę znajdują się w środku. Uszanował Piramidę.

Następną prawdą, jaką trzeba znać, było to, że mieszkańcy Atlantydy skracali imiona. Kości zarówno jednego jak i drugiego nie zostały znalezione. Kiedy otworzycie grób CHUFU - zobaczycie, kto spoczywa w tym grobie. Żaden z nich nie spoczywa w Dolinie Królów. To, że imię Cheops zostało zapożyczone na czas przekazów, było uczynione celowo. Stało się tak dlatego, by łatwiej było dotrzeć do umysłów i po to, żeby obudzić ciekawość ludzi nauki.

Faraon - znaczy Król. Król wysłany przez bogów. Bogowie przybyli z nieba. Zapamiętajcie - używano pierwszych liter alfabetu, albo końcówki. Alfabet ten przywieżli bogowie. Imię CHUFU - znaczy Wielki. Otwórzcie Labirynt albo grobowiec, a poznacie imię tego, który tam spoczywa. Poznacie tajemnice wszechświata i przyszłość Ziemi. Gdybyście mówili o królu - Ten, Który Przybył z Nieba, który nadzorował budowę Czasu, lub Kodu Ludzkości, kto by wam uwierzył ? A tak, kiedy powiedziało się "Cheops", wzbudziło się ciekawość i sprzeczność. I to się udało.

Piramida ma wiek 6000 i jeszcze trochę lat, a że to się nie zgadza z odczytami nauki - to też się udało. Otóż szanowni naukowcy - czy istnieje coś takiego jak "zakłócenia energetyczne", które można zastosować? Czekam na odpowiedż.

Jeszcze tylko kilka uwag. Czy w dzisiejszych waszych czasach nie nadaje się imienia Jezus? Czy nie ma nazwiska Mickiewicz ? Cheops był potomkiem CHUFU z prostej linii. Ponadto na kamieniach były wyryte imiona, daty i ważniejsze przesłania. Cheops to wszystko kazał usunąć, a budowali to dzieło istotnie tylko ludzie - nie całkiem budowali - poprawiam, gdyż analizujecie każde moje słowo i kłamstwa mi są przypisywane. Nie budowali - poprawiali to dzieło ludzie, dzieło które stało się teraz kością niezgody i dociekań.

Jeszcze słowo dodam - czy naukowcom znane jest takie słowo "zakłócenia" w odczytach lub badaniach? Jest wam znane wprowadzanie w błąd? Czy metoda węglowa jest tak dokładna, czy istnieje możliwość błędów? Ile to razy nauka się pomyliła, badania bardzo dokładne - a tu pomyłka. Czy ktoś ze świata nauki na to pytanie jest w stanie odpowiedzieć? Czy też może warto, zanim coś się podważy lub zaneguje - sprawdzić. To, co jest tak oczywiste wam naukowcom - sprawdzić. A może tak zwolnić tempo myślenia i zastanowić się dlaczego Cheops drugi zapożyczył to imię od budowniczego Piramidy ? A może w tym był cel, żeby zwrócić uwagę przyszłości. Pomyślcie proszę.

PROJEKT CHEOPS (49)

SULISTROWICZKI, 2 maja 2005

Sesja metodą chanelingu telepatycznego 49

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz, Czesława…, Janina…

IWONA: Pytanie od Iwony Stankiewicz
CZESŁAWA: Pytanie od Czesławy…
JANINA:  Pytanie od Janiny…
SAMUEL:  Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos

SAMUEL: Mam sposobność powitać w tym dniu dzisiejszym - to znaczy dzisiaj mamy 2 maja roku 05. Ja, Samuel - Enki, goszczę tutaj w tym urokliwym miejscu i zanim rozpoczniemy rozmowę, chciałbym wam złożyć podziękowanie za to, że odwiedziliście to miejsce mocy, czyli kościół na tej górze. Dziękuję też za to, że podczas tej wspinaczki, która trochę wam sprawiła trudności, rozmawialiście. Rozmawialiście o mnie. Dziękuję też wam za to, że kiedy byliśmy - byłem i ja, był też Bonifacy w kościele - za to, co odebraliśmy od was. Tę energię, która była w waszych sercach. A w sercach i w oczach mieliście wzruszenie. To, co zobaczyliście był dopiero wstęp. Wstęp do tego, co się ukaże, a tak naprawdę, to Ślęża, czyli góra i kościół jest dopiero początkiem. Początkiem naszej drogi, drogi, która wiedzie do Faraona, gdyż Faraon jest tym kluczem do historii. Teraz już chciałbym, goszcząc tutaj, żebyście się po kolei przedstawiły. Taka jest zasada, chociaż już odebrałem wasze energie, to teraz chciałbym po raz drugi usłyszeć. Takie formy grzecznościowe przedstawienia się. Zatem, zanim Iwona rozpocznie, bo pomoże wam wejść w ten kontakt - będzie to na zasadzie: pytanie do mnie, a ja udzielę odpowiedzi, nawet gdyby wam się wydało pytanie absurdalne, to dla nas może mieć znaczenie. Zatem oddaję wam głos. Słucham.

IWONA: Samuelu, pozwól, że przedstawię ci energię o imieniu Czesia.

CZESŁAWA: Witam cię, Samuelu. Jestem ogromnie wzruszona, że mogę przebywać w tym otoczeniu i po prostu ze wzruszenia odebrało mi mowę. Nie wiem, o co cię mam zapytać… Brak mi słów… No jestem cała wzruszona, że mogę być z tobą… Dziękuję bardzo…

SAMUEL: To ja pomogę tobie, Czesławo. Jestem normalnym duchem. Żyłem na ziemi i wiem jak wygląda życie istot ludzkich. Nie trzeba… nie trzeba, Czesławo, w stosunku do mnie używać wzniosłych słów, wyszukanych pytań. Prostota słów jest cenniejsza niż wyszukane słowa. Tutaj, Czesławo, więcej wiem niż ty myślisz. I tu w tym miejscu, przy tym spotkaniu chciałbym tobie, Czesławo, podziękować za współpracę, za okazaną pomoc i wiarę. Bo nie sztuka jest uwierzyć wtedy, kiedy się coś zobaczy, ale sztuka jest wtedy, kiedy się nie widzi, a wierzy. Ty, Czesławo, od momentu kiedy miałaś pierwszy kontakt z Barbarą - Barbara też tak naprawdę poszła "na żywioł" - i ty też, Czesławo. Chcę - powiedziałaś. Chcę i będę pomagać, bo wierzę. Teraz, Czesławo, liczy się każdy dzień, bo każdy dzień to jest czas. Czas to zegar, a zegar czasu tak naprawdę nieubłaganie posuwa się do przodu. Ludzie znaków potrzebują. Widocznych znaków. Te znaki, które dajemy, nie wystarczają. I tutaj, na tym spotkaniu, w tym dniu dzisiejszym mogę oznajmić. Nie złoto gromadzone w tych waszych bankach uratuje was, ale złoto, które zgromadzisz w sercu. Bo kiedy przyjdzie rozliczenie, a rozliczenie - takie już końcowe, przyjdzie w roku 12. Wtedy to rozliczenie nie będzie na zasadzie konta w banku, pięknych domów, samochodów, ale tego, co się zgromadziło w sercu. Tego, co się zrobiło dobrego. Ile ludzi będzie mogło powiedzieć… czy podnieść głowę do góry i powiedzieć tym, co będą się pytać "Co zrobiłeś, czy co zrobiłaś dla Ziemi, czy dla drugiego człowieka?" I tutaj Czesławo, ja, i nie tylko ja, ale całe zastępy tych, którzy pracują nad uratowaniem Ziemi i ludzi, możemy powiedzieć. Szkoda będzie tych, którzy odejść będą musieli. Ty, Czesławo, pracujesz nie licząc czasu swego i to co zrobiłaś już teraz zostało zapisane. I, Czesławo - powiedziałaś "zrobiłam niewiele". Zrobiłaś bardzo dużo. Jest taka przypowieść, Czesławo, w Nowym Testamencie - "wdowiego grosza". Nie sztuka jest dać bardzo dużo i spróbować się wykupić, ale sztuka jest dać od serca. A ty to uczyniłaś. Uczyniłaś od serca, Czesławo. Ręka ci nie drżała, kiedy trzeba było zapłacić, i nie myślałaś kategoriami, co z tego mieć będziesz. Powiedziałaś… bo, Czesławo - w momencie, kiedy wybierane są istoty do współpracy z nami, do pomocy, to przypisywany jest tak zwany opiekun, albo - jak to się nazywa w waszym języku… Taki, co to idzie i zbiera informacje… Nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa. Może być informator… nasz. I te punkty, które zdobyłaś, już są wystarczające, czyli masz zapisane życie. I nie tylko ty, Czesławo. Jeśli ktoś się deklaruje współpracować z nami, dla nas, dla Ziemi, to wystarczy, żeby otoczyć tym parasolem ochronnym całą rodzinę tej osoby, która dla nas pracuje. Mówię dużo, a lubię też słuchać. Teraz zamieniam się w słuch.

CZESŁAWA: Drogi Samuelu, dziękuję z całego serca za twoje słowa, które mi powiedziałeś, ale mam jeszcze pytanie, w jaki sposób mogę jeszcze pomóc?

SAMUEL: Czesławo, nie myśl, że tak szybko się mnie pozbędziesz mówiąc "Mam jeszcze pytanie". Ja się dopiero rozkręcam i próbuję was oswoić. Potrafię mówić - czasu mamy dużo, nawet godzin kilka. Tak długo, dopóki nasz łącznik Lucyna nie zacznie opadać z sił, bo tutaj muszę wam coś wytłumaczyć. Żebym mógł z wami rozmawiać, w tym momencie rozpoczęcia rozmowy czerpię jej energię, czyli Lucyna stała się kanałem, i gdyby nie to urządzenie, które jej teraz podtyka pod nos Iwona, to Lucyna nie pamiętałaby ani słowa. Dlatego, Czesławo - spowiedź ze mną jest o tyle dobra, że ja nie daję pokuty, a wręcz przeciwnie. Doradzam albo wspólnie zaczynamy rozwiązywać problem. Teraz tę drugą istotę poproszę, która tak siedzi wystraszona.

IWONA: Samuelu, przedstawiam ci energię Jasi - Janiny.

JANINA: Witam cię, Samuelu, i przedstawiam ci moją, ziemską energię. Dziękuję ci, że stawiasz na mojej drodze tak wspaniałych ludzi.

SAMUEL: Witaj… witaj Janino. Zanim przejdziemy do udziału w tej misji, do jakiej też weszłaś, bo czytając przekazy moje napewno doczytałaś się czegoś bardzo ważnego. Wszyscy bez wyjątku wchodzący w szeregi misji poddawani są próbom. Taką mamy zasadę i ci co wytrwali, co przeszli te próby - mogą potwierdzić. Z perspektywy czasu te próby i osoby, które je przeszły stwierdzą, że były potrzebne po to, żeby zrozumieć życie, zrozumieć co tak naprawdę chcemy. Zanim przejdziemy do tego, czego oczekuję od ciebie, to chciałbym jeszcze tutaj, w tym gronie, wśród tych, którzy cię otaczają, opowiedzieć tobie na temat twojego męża, który odszedł. Bardzo to przeżyłaś i do tej pory nie możesz się z tym pogodzić. Nie możesz się z tego otrząsnąć. Na początku miałaś żal do nas, do Boga zadając pytanie "Dlaczego?. Dlaczego został zabrany?" Tak naprawdę, to został zabrany. Widzisz, Janino - i tutaj spróbuję tobie tak pokrótce wytłumaczyć, bo każdy człowiek schodzi na ziemię na wybrany swój czas. Czas bycia tutaj i wypełnienia swojej misji. Twój mąż swoją wypełnił i wtedy nadszedł jego czas odejścia z ziemi. Ciebie napewno interesuje to, co interesuje każdą osobę, która straciła kogoś bliskiego. Co się dzieje z nim i czy jest mu dobrze w zaświatach? Odpowiem. Twój mąż już został zabrany na naszą stronę, bo przez parę miesięcy, Janino, przebywał na ziemi… I tutaj można by mieć do ciebie pewnego rodzaju żal za to, że zatrzymywałaś męża. Dużo pomogła tobie Czesława w tym, że stanęłaś na nogi. Gdy bardzo tęskniłaś, rozpaczałaś, to nie pozwalałaś swojemu mężowi odejść, a my nie byliśmy w stanie zabrać, gdyż wasze energie były ze sobą połączone. Kiedy w miarę się uspokoiłaś, znaleźliśmy taką lukę wyciszenia twojego i twój mąż został zabrany. Teraz już jest w naszym świecie, czyli w świecie przejściowym, bo twój mąż ma jeszcze powrót. Powrót na ziemię. Jego oczyszczanie jeszcze się nie zakończyło, ale czas powrotu sam wybierze. Nie będzie przynaglany, kiedy ma powrócić na ziemię. Najprawdopodobniej zechce dopiero wrócić wtedy, kiedy ziemia bedzie względnie uporządkowana. Janino, jeszcze moment co do męża twego. Jeśli naprawdę, naprawdę kochasz swojego męża, to wspominaj go tylko z miłością, a tu na ziemi ty sama zacznij żyć normalnie, gdyż już jest spokojny i szczęśliwy. Janino, czy zechcesz mi zadać pytanie odnośnie męża?

JANINA: Dziękuję ci, Samuelu (z płaczem)… Uspokoiłeś moje sumienie. Powiedz mi, czy mogę jeszcze coś dla niego zrobić? Czy mogę modlić się? Czy mu to potrzebne jest? I pozdrów go ode mnie.

SAMUEL: Miłe słowa, Janino - przekażę. Janino, co do modlitwy to właśnie, tutaj też pokrótce wyjaśnię. Istoty duchowe, które nie oczyściły się dostatecznie i mają powrotu, nie są w stanie pomagać tutaj na ziemi. Twój mąż będzie szczęśliwy wtedy, kiedy ty przestaniesz płakać i będziesz szczęśliwa. Czy jest mu potrzebna modlitwa? Nie. Jest mu potrzebne miłe wspomnienie i miłość, bo tej miłości wszystkie istoty potrzebują od was, istot ludzich. Słucham.

IWONA: Witaj, Samuelu, jeszcze raz dzisiejszego wieczora. Samuelu drogi, czy w związku z naszym Sympozjum masz jeszcze jakieś specjalne zadania dla Czesi i dla Jasi?

SAMUEL: A pewnie, że mam. Chociaż Czesława i tak bardzo dużo zrobiła. Takich uczniów Silvy, jak te dwie wystraszone dziewczynki, chciałbym dużo więcej. Z tego, co ja wiem, a wiem sporo, tych zaproszeń zostało wysłane bardzo dużo. I z tych zaproszeń tylko nieliczni zajrzeli do koperty. Ale daję tutaj uroczyste słowo, że te dwa i pół tysiąca, którzy odebrali zaproszenia, to jeśli myślą, że my jesteśmy - delikatnie mówiąc - poza zasięgiem, to się mylą. Tutaj prosiliśmy o symboliczny grosz. Wiele kopert ci "rozwinięci duchowo" uczniowie Silvy wrzucili do kosza. O jednej bardzo ważnej rzeczy nie wiedzieli, to to, że każda koperta, która była brana do ręki przez was, u ciebie Iwono i tych, którzy pomagali, już otrzymała pewien znak. I tu możnaby było serdeczne dziękuje, przez ten wasz internet przekazać tym wszystkim uczniom Silvy Andrzeja za pomoc, którą to dali misji. Słucham.

IWONA: Bardzo serdecznie ci dziękuję Samuelu. Ja przekaże to Andrzejowi i Andrzej na pewno umieści taką notatkę i na stronie Silvy i na naszej stronie. Czy jeszcze miałbyś jakieś sugestie dla nas na koniec?

SAMUEL: Rozmowa robocza, Iwono, odnośnie Sympozjum jeszcze się odbędzie, kiedy pojawi się Andrzej. Wtedy będziemy dopracowywać już wszystko na ostatni guzik. To Sympozjum będzie udane, bo to jest już czas taki, żeby ludziom przekazać to, co ich czeka. Jeśli naprawdę nie chcą uwierzyć, to postaramy się o to, żeby osoby wybrane do życia powiadomić o ewakuacji i ewakujemy was w bezpieczne miejsce. I z tego miejsca będziecie się przyglądać, jak Ziemia będzie oczyszczana. Z przykrością musiałem wypowiedzieć te słowa, te, które teraz wypowiedziałem. Ale Sympozjum tych co trzeba poruszy. Mamy trochę jeszcze czasu i te dwie nasze wystraszone dziewczynki też mają za zadanie jeszcze informować o Sympozjum. Słyszę słowa: "To jest tak dużo pieniędzy. To tak jest drogo". Czasami Lucyna odpowiada: "Na beznadziejne koncerty potraficie dać więcej, a na ratowanie Ziemi - szkoda". Kiedy to się zacznie, to na danie pieniędzy, żeby ratować skórę własną będzie za późno. Wtedy już nie trzeba będzie dać, bo nie będzie komu. Przyjdzie czas, że ci, co teraz mówią - zamilkną, bo mówić zabronimy. Tylko będą powiadamiane te osoby, które mają być ewakuowane. Słucham.

IWONA: Dobrze, ja bardzo ci dziękuję, Samuelu, za to dzisiejsze spotkanie. Dziękuję ci, że przyjąłeś nasze dwie jaskółki wspaniałe i że tyle pięknych i mądrych rzeczy im powiedziałeś. Bardzo cię proszę jeszcze raz o opiekę nad nami wszystkimi.

SAMUEL: Taką mam rolę do wypełnienia, Iwono. Taką misję otrzymałem względem Ziemi i ludzi, i tę misję doprowadzę do końca. Będzie nowa Ziemia i wy będziecie mieć nowe umysły. To jest w tak zwanym planie i to się wypełni. Póki co, to ja wcale nie odchodzę, Iwono, gdyż czekamy na gości. Teraz robimy przerwę. Dziękuję.

(przerwa)

Przybyli dodatkowo na spotkanie Lidia i Cezary…
LIDKA: Pytanie od Lidii…
CEZARY: Pytanie od Cezarego…

SAMUEL: Witajcie przybyli goście. Ty, Lidko i ty, Cezary. Zanim poproszę o podsumowanie, to powiem jeszcze słowo. Otóż przed przerwą powiedziałem, że pozostaję, i tylko krótka przerwa będzie. I ta wypita okowita wcale mi nie przeszkadza. Będziecie mieć lżejsze umysły, bo naprawdę ciężko jest wyciągać każde słowo z was. Teraz ja będę decydował, kogo poproszę o pytanie. Zatem słucham ciebie, Cezary.

CEZARY: Dobry wieczór, Samuelu. Dziękuję, że mogę się do ciebie zwrócić. Wiesz, jakie mam do ciebie pytanie.

SAMUEL: Powiedzmy, że nie wiem. Słucham.

CEZARY: …..?

SAMUEL: Cezary, podczas sesji tutaj w tym pomieszczeniu na tym spotkaniu nie znajdują się przypadkowe osoby. Czyli osoby, które znalazły się z przypadku. Przypadków, Cezary, nie ma. I na tym spotkaniu wybrałem was, dobrałem celowo tę grupę, dlatego, Cezary - półsłowek tutaj nie będzie. Zauważyłeś - w krótkim odstępie czasu, jak Czesława się otwarła, jak otwarła się Janina. To, że masz sprawę związaną i z firmą i z Fundacją, to ja wiem, dlatego chciałbym, żebyśmy słów kilka zamienili jak partnerzy. Zatem słucham.

CEZARY: Albo nie ma pytań, albo jest bardzo dużo… Jest bardzo dużo pytań. Dokąd zmierzam? Co mam zrobić?

SAMUEL: Zmierzamy, Cezary, do Faraona - tak jak obiecałeś na wstępie. Na tym wstępie, kiedy to my zgłosiliśmy się do ciebie. To, że ty stanąłeś na drodze Andrzeja, też nie jest przypadek. Inaczej powiedzmy. To myśmy stanęli na twojej drodze i myśmy ciebie przyprowadzili do Andrzeja. Tak jak to było na samym początku, żeby dotrzeć do Andrzeja musiała się pojawić Iwona, ale to już jest odrębny rozdział naszej misji. To że obiecałeś, Cezary - mamy gdzieś tam w naszych kartotekach zanotowane. Obiecałeś wraz z grupą i misją Faraon pójść do Faraona. Już na tyle sprawa została załatwiona, że tak zwanego Strażnika Faraona mamy po naszej stronie. Teraz trzeba będzie uzgodnić strategię działania, Cezary, czyli tak postąpić, żeby Strażnik Faraona myślał, że tylko jego zasługą będzie wykopanie Faraona. Zostałeś fundatorem misji DARU ŚWIATOWIDA. Tak naprawdę Światowid jest tą bramą na drodze. Bramą, którą trzeba otworzyć, żebyśmy przy waszej pomocy, wszystkich wybranych mogli iść do przodu. Bo droga została już tylko jedna, Cezary, ta która wiedzie do Piramidy. Innej drogi nie ma. Obiecałeś, Cezary, jeszcze jedno. Że zainteresujesz tym, co my robimy, co wy teraz czynicie, ludzi światłych. Ludzi, których to będzie interesować. Teraz chciałem usłyszeć tutaj, dzisiaj, jakie osiągnięcia masz, Cezary? Słucham.

CEZARY: Wiesz, jakie mam osiągnięcia, Samuelu. Potrzeba mi trochę pieniędzy. Za co bym się nie wziął, wszystko idzie do przodu… życie jest super ciekawe. Generalnie gdzie bym nie zastukał, to są jakieś efekty. Ale żeby ludzi zainteresować, potrzebne jest… nawet na to, żeby się ruszać, wyjeżdżać, spotykać - określona kasa. Czy ewentualnie mógłbyś mi wskazać, który projekt powienienem wcześniej robić, żeby otrzymać z tego pożytki finansowe?

SAMUEL: Przecież uzgadnialiście. Dałem wam znak - tak zwane logo. W znaku jest ukryte szczęście i było powiedziane, Cezary, żebyś tym znakiem zainteresował ludzi i ten znak mogą firmować inne firmy pod warunkiem, że ten znak, czyli za to logo zapłacą. Tak było uzgodnione. Przecież jesteś osobą inteligentną i potrafisz rozmawiać z ludźmi. Przemów do ich świadomosci, bo widzisz, Cezary - my możemy pomóc, ale zrobić za was nie możemy, gdyż przez tę waszą ziemską materię ciężko jest się przebić. Do tego, żeby sprawa szła do przodu - mówiłem już sto razy - powtórzę po raz sto jeden, potrzebujemy was, czyli waszej energii, a wy potrzebujecie tej nieszczęsnej ziemskiej mamony. Bez tego złota rzeczywiście ruszyć się nie da. Produkuj też wyroby, Cezary, i przecież możesz tym znakiem firmować swoje produkty. Wszystko, co może przynieść dochód. Nie pomogę wam wygrać w jakąś grę liczbową, bo też to było mówione. Nie jestem w stanie tego uczynić. To, co mogę, to czynię i pomagam, ale nasz czas na naszym wymiarze jest inny do waszego czasu ziemskiego i często nasze energie nie pokrywają się z waszym ziemskim czasem. To, co jest wam przekazywane, to co obiecujemy, to się sprawdza, ale rozciąga się w czasie. I o tym wszyscy powinniście już o tym wiedzieć. Cezary, co jest z obiecanym gośćmi z zagranicy na to nasze wspólne Sympozjum? Gdyż to wydarzenie nazwane Sympozjum jest nasze wspólne, nasza wspólna misja. Muszą się tym projektem i tą misja zainteresować inne kraje. Słucham.

CEZARY: Możemy wrócić do poprzedniego? Czyli pograjmy w taką grę. Ja nie chcę wygrywać, bo już wygrałem dużo, czy bardzo dużo. Od roku czasu praktycznie robię i realizuję wszystko to, co chcę. Ja będę podawał nazwiska, a ciebie proszę o to, żebyś określał, czy ten człowiek się przyda, czy nie przyda. Ja nie potrzebuję pieniędzy, bo sam wiesz, że ich nie potrzebuje, natomiast do tej ekspedycji potrzebne są olbrzymie pieniądze i musimy je zarobić. I to, czym dysponuję, i to, co dostałem, jest w stanie to zrobić, tylko w tej chwili mam sto koni, a trzeba wybrać najlepsze.

SAMUEL: Jeden, a dobry wystarczy. I tutaj, Cezary, też nie uchylę całego rąbka tej tajemnicy. Na dzień dzisiejszy to, o co proszę, to o pomoc w Sympozjum. Egipt to będzie już tylko nie całkowita wasza praca, ale pośrednia pomoc. Zainteresowałem się osobiście strażnikiem terenu Giza, czyli tym, którego się tak bardzo baliście. Jak na razie to niech zostanie tylko w projekcie waszym, ale nie będę uchylał rąbka tajemnicy. Na dzień dzisiejszy i jutro potrzebuję wsparcia i pomocy w tym, co się ma wydarzyć tutaj. Tu na tej ziemi polskiej, czyli wydarzenia 15 maja. Grać chcesz ze mną, Cezary? To by zajęło zbyt dużo czasu dzisiaj. To, co mogę zaproponować, to nazwiska - mówisz - mam wybrać osoby do współpracy się nadające. Poproszę je spisać. Spisać na kartce papieru. Będziemy wtedy wyznaczać, które osoby można w pierwszej fazie poddać próbie. Dopiero kiedy próbę przejdą pomyślnie - można powiedzieć tak, jak powiedziałem tobie: "Witaj, witaj w szeregach misji". Czasu masz trochę jutro, więc o listę poproszę. Lidko, teraz chciałbym, żebym mógł usłyszeć pytanie od ciebie. Pierwszy raz, tak naprawdę, uczestniczysz w tym wydarzeniu, i Lidko - ja istnieję naprawdę. To, że mnie nie widać, a tylko Lucyna, nasz pośrednik, odbiera nas - to niech ciebie nie zmyli. Jestem… jestem żywą istotą, tylko żyję w innym wymiarze. Też posiadam innego rodzaju materię. Ty masz ziemską, ja inną. Kontakt jest z ziemią i istotami ziemskimi potrzebny teraz po to, żeby ratować. Ratować to, co istoty ludzkie zniszczyły. Każdy, bez wyjątku, ma coś na swoim sumieniu, jeśli się tyczy zniszczenia ziemi. Lidko, słucham ciebie.

LIDKA: Witaj, Samuelu, cieszę się, że mogę z tobą rozmawiać, że zwróciłeś się do mnie. Jaka jest moja rola i jak mogę pomóc w tym wszystkim - to jest chyba najważniejsze pytanie?

SAMUEL: Pytasz się mnie, co możesz zrobić. Jest takie wasze ziemskie przysłowie, że kobieta kręci głową mężczyzny, więc prosiłbym ciebie, Lidko, żebyś trochę pokręciła głową swojego męża, a i czasami, jeśli trzeba - tupnęła nogą i powiedziała: "Masz to zrobić!" Cezary jest wspaniałym człowiekiem, ale często uparty. A ty, Cezary - słuchaj, bo pamiętaj : "Głowa bez szyi nic nie jest warta". Czy, Lidko, masz jeszcze pytanie? Słucham.

LIDKA: Dziękuję za tę odpowiedź. Myślę, że to jest nawet więcej niż wszystko na ten temat, ale myślę, że te słowa są głównie do Czarka skierowane.

SAMUEL: Cezary, wiesz doskonale o tym, że posiadamy sposoby na to, kiedy ktoś jest uparty. O tym się przekonali już niejedni. Cezary, kiedy mówię, że jesteś mądrym człowiekiem, to doceń słowa moje i swoją szyję zamień na szyję żony swojej. Już nie każę tobie wymieniać mózgów, co by się przydało, bo Cezary, pomysły masz wspaniałe, ale często cierpliwości ci brak. Cierpliwość posiada twoja żona, więc tu, wśród tych obecnych, tobie mogę powiedzieć: słuchaj jej. Po to was ściągnąłem tutaj, żeby i żona twoja mogła uczestniczyć. Janino, ja wiem, że chcesz mi pytanie zadać.

JANINA: Samuelu, właśnie myślę nad tym, że jeżeli bedę miała ciężką chwilę do podjęcia jakiejś decyzji, czy mogę intuicyjnie do ciebie się odwołać i prosić cię o radę?

SAMUEL: Tak, Janino, ale pod jednym tylko warunkiem, że nie pobiegniesz do żadnej wróżki. Bo jeśli dostanę wiadomość od istot, które teraz będą waszym drugim cieniem, to nie licz na żadne wsparcie. Nie pomogę i to jest moje słowo ostatnie. Kiedy się dowiem od przydzielonego wysłannika, opiekuna, który powie: "Janina korzystała z usług wróżki" - zabieram wsparcie. Dostajesz tylko ten ochrony parasol. Ten parasol ochronny macie też i wy - Cezary i Lidko - nad całą waszą rodziną. Czy macie być mi wdzięczni ze strachu? Nie. Oczekuję wsparcia z waszej strony i potraktowania sprawy poważnie, a mnie jako przyjaciela. Iwono, słucham.

IWONA: Lidko… Lidka miała pytanie… Czy mogę przekazać jej głos?

SAMUEL: Iwono… ja wiem. Ale teraz prosiłem ciebie. Słucham.

IWONA: Samuelu, ja mam pytanie związane z naszą poprzednią sesją. Czy to jest odpowiedni moment na zadanie tego pytania?

SAMUEL: Jeszcze nie zadałaś, a już masz wątpliwości. Słucham.

IWONA: Samuelu, myślę o naszej rozmowie na temat duszy samobójcy. Czy dusza, która wchodzi do ciała dziecka, która później kształtuje się wraz z rozwojem człowieka, wie o tym, że zakończy życie jako samobójca?

SAMUEL: Nie. Samobójca to jest choroba, Iwono. I taki duch, czy istota, czy istota już żyjąca na Ziemi, jeśli wybiera sobie życie trudne, gdyż wydaje jej się, że w ten sposób szybko się oczyści i wzniesie na poziom wyższy, to często jest tak, że nie jest w stanie podołać. To jest powodem samobójstwa. Ten temat, Iwono, był poruszany, do tego tematu powrócimy. Wiem, co masz na myśli. Zgadzam się na tą sesję, o której wspominałaś, a sesja ma się odbyć u ciebie w domu. Teraz, Lidko - słucham.

LIDKA: Chciałam tylko podziękować za wszystko.

SAMUEL: Nie teraz, Lidko. Podziękujesz dopiero wtedy, jak twój mąż, Cezary, pozwoli tą głową kręcić. Czy ty mnie słyszysz, Cezary? Słucham.

CEZARY: No… oczywiscie, że słyszę. Mam bardzo dobry słuch. Jeszcze raz podkreślam, że to, co stało się w przeciągu ostatniego roku, to wszystko graniczy z cudem. Osiągnąłem w ciągu roku tyle, czego nie osiągnąłem przez 50 lat, ani ja, ani moja rodzina, najbliżsi. I to, co w tej chwili mogę zrobić tu i na całym świecie, to też graniczy z cudem. Tylko potrzebuję mieć odpowiednich żołnierzy. Nie jestem w stanie tego sam zrobić.

SAMUEL: Cezary, ty masz słuch dobry, a ja pamięć, i naprawdę pamiętam, co mówiłem. Nie jestem przy tobie cały czas, bo gdybym tak powiedział, byłoby kłamstwem, ale Cezary - tak jak obiecałem, będziesz miał opiekę, będziesz miał prowadzenie. Słowa dotrzymałem. Teraz słowa kieruję do ciebie. Ty zakasaj rękawy i do Sympozjum trzeba się przygotować. Ty, Lidko, zamień tą szyję i zacznij nią kręcić. Żołnierzy potrzebujesz, dowódco? Tak usłyszałem. Ale do żołnierzy trzeba mówić. Jeśli słowa nie pomagają - to tak, jak często mawiam - zostaw, zostaw takiego człowieka, bo nie warto inwestować. Szkoda energii i czasu. Kiedy będziesz miał przed sobą ludzi, to waż każde słowo, nie mów za dużo. Powiedz tyle, żeby wzbudzić zainteresowanie. Pamiętaj - niedosyt jest lepszy niż przesyt. Kiedy jest niedosyt - będzie zainteresowanie. Dam ci moment ochłonąć. Czesławo, słucham.

CZESŁAWA: Samuelu, zatkało mnie. Nie mam pytań. Chciałam ci tylko podziękować, ale napewno to wiesz… że chciałam ci podziękować za to, co usłyszałam od ciebie i za dobre słowa, które do mnie kierowałeś… A oprócz tego… może rzeczywiście… Czy powinnam wydrukować te wszystkie zawiadomienia jeszcze raz i przekazać ludziom przypadkowym, czy tylko zostawić u mnie w biurze?

SAMUEL: I widzisz, Czesławo, jednak się pytanie zrodziło. Jest pomysł dobry, ale ludzie - nie wiem czy nie lubią czytać, czy też uważają, że już wszystko wiedzą, wszystkiego się nauczyli. Tu trzeba podać do ręki, ale już nie te 2.500 - co swoje wątpliwości przekazałem. I chciałem tutaj też Andrzejowi pokazać jak to jest, kiedy się nie chce słuchać, bo Andrzej stwierdził, że będzie to dobrze. Lucyna powiedziała, że ma wątpliwości. Ale to zostanie i bedzie procentowało, i każdy dostanie swój procent z tych istot, które otrzymały zaproszenie. Tutaj mogę na tym spotkaniu dzisiaj po raz drugi powtórzyć: każdy dostanie taką zapłatę, na jaką sobie zapracował, a zwłaszcza ci, co mówią dzisiaj o rozwoju duchowym. I Czesławo - nie dwa i pół tysiąca, ale sto, ale osoby, które usłyszą i zrozumieją powagę sytuacji. Są też słowa przekazane na stronie w tym waszym internecie. Ale internet ze strony amerykańskiej. Ja jeszcze muszę się uczyć na tych waszych atrapach, no ale cóż, taką dostałem rolę do odegrania tutaj na ziemi. Otóż, Czesławo, oprócz tej strony polskiej, na tej samej stronie będzie strona amerykańska. Tam jest raport Pentagonu. Jeśli ludzie potrzebują mocnych wrażeń, to niech wejdą na tę stronę amerykańską. Podniesie im się poziom adrenaliny, jak to przeczytają. Tak, że nie dwa i pół tysiąca, Czesławo. Sto, a konkretnych. Czy ktoś ma jeszcze pytanie? Słucham.

IWONA: Samuelu drogi, ja może powtórzę pytanie, które wyraziłam w stosunku do Czesi i Jasi. Czy w związku z naszym Sympozjum masz jakieś jeszcze specjalne oczekiwania wobec Lidki i Cezarego?

SAMUEL: Oni oboje doskonale wiedzą już, co mają robić, jeśli sprawa dotyczy Sympozjum. Też w swoim środowisku niech jeszcze mówią, przekazują i odwołują tych, którzy zaczną słuchać, do strony w internecie. I tutaj mogę powiedzieć, że na stronie tej polskiej bardzo łagodnie wszystko zostaje i zostało przekazane. Natomiast strona internetowa amerykańska pokazuje obrazy rzeczywiste i podaje informacje, co już się dzieje na Ziemi. Jeśli ludzie chcą się bać - to proszę bardzo. Lidko, Cezary - zafundujcie im ten prezent. Niech się boją. Czy ktoś ma jeszcze pytanie? Słucham.

(milczenie)

SAMUEL: To znaczy, wasza okowita nie za dużo wam pomogła, ale i tak przekazałem to, co miałem do przekazania. W tych słowach tu nagranych jest dużo informacji. Trzeba to raz jeszcze przesłuchać i w spokoju wysłuchać, a wtedy dotrą do was jeszcze dodatkowe słowa. Zatem cóż... Jeśli pytań nie macie wiecej do mnie, to na dzień dzisiejszy, który już się kończy, mogę powiedzieć: "Dziękuję".

SEANS HIPNOZY NA SYMPOZJUM
"PROJEKT RATOWANIA ZIEMI"(50)

WROCŁAW, 15 maja 2005

UCZESTNICY: Lucyna Łobos, Łucja Szajda, Anibal Canchaya,
Iwona Stankiewicz, Andrzej Wójcikiewicz , oraz Uczestnicy Sympozjum

ŁUCJA:  Wprowadzenie i pytania od Łucji Szajdy
IWONA:   Pytanie od Publiczności zadane przez Iwonę Stankiewicz
ANDRZEJ: Pytanie od Publiczności zadane przez Andrzeja Wójcikiewicza
ANIBAL:  Pytanie od Anibala Canchayi
LUCYNA:  Odpowiedź Lucyny w stanie regresji wieku
SAMUEL:  Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos jako medium

(po wprowadzeniu Lucyny w stan zmienionej świadomości przez Łucję Szajdę)

ŁUCJA: Swoim wewnętrznym okiem rozejrzyj się wokoło... Powiedz, co widzisz... Gdzie jesteś?


LUCYNA: Stoję koło Sfinksa... Patrzę na niego... Koło mnie już jest kapłan Juno... Ludzie pracują przy porządkowaniu po nocnej pracy... tu, przy budowie Piramidy. Jest senny dzień. Ludzie, którzy pracują w dzień, nie muszą się spieszyć. Nie ma pośpiechu, jest spokój. Ja też się cieszę. Przy mnie jest Juno.


ANDRZEJ: Kto jeszcze jest z tobą?


LUCYNA: Ma przyjechać faraon.. Czekamy na niego... Ciągle jest przy budowie... przy tym jego dziele, które ma nadzorować.


ANDRZEJ: Czy ma jakieś przesłanie dla przyszłości?


LUCYNA: Piramida... tak. Jest to sprawa dla przyszłości... Budowana z myślą o przyszłych pokoleniach. Jest to kod... kod, który ma być odczytany w czasach, kiedy Wodnik obejmie władzę. Nad budową Piramidy czuwają kapłan Juno... mój Juno i faraon Chufu... Taką mają pracę zleconą... Takie zadanie do wykonania dla przyszłosci... Dla tych, którzy będą żyć w Erze Wodnika. Dla tych ludzi, których trzeba będzie ratować - tak często powtarza Juno. Jestem tylko kapłanką, zwykłą kapłanką i wiele spraw nie rozumiem... Nie rozumiem często jego słów, które każe mi zapamiętać. Powiedział... powiedział Juno, że wrócimy. Wrócimy na Ziemię, kiedy to Ryba będzie przekazywać władzę Wodnikowi.
ANDRZEJ: Czy masz jeszcze jakichś innych opiekunów?


LUCYNA: Opiekunów teraz nie mam... Teraz mam tylko Juno, ale Juno mówi, że kiedy wrócę na Ziemię i będę miała za zadanie odnaleźć klucz... klucz do Bramy Czasu, wtedy będą opiekunowie. Opiekunowie ? budowniczy. Oliwier - tak będzie miał na imię mój opiekun, który będzie mnie prowadził. Jego imię En-Ki. Powiedział, że przybierze sobie imię... Nie wiem, jakie imię miał przybrać. Jest powiedziane ? stosowne do czasu, w którym będę żyła.


ANDRZEJ: Co jest kluczem do Piramidy?


LUCYNA: Kluczem jest ten, który tu nadzorował budowę, który prowadził, który otrzymywał instrukcje od tych, którzy budowali. Ludzie... ludzie nie budowali... ludzie tylko pomagali przy budowie. Całą budowę prowadzili Biali Bracia. Jest planeta równoległa do Ziemi - Juno mówi. Znajduje się w pasie Oriona i tam Biali Bracia mają swój dom. Na czas budowy Piramidy przejęli planetę Mars. Tam jest baza... Baza dla statków. Następną bazą, o której mówi Juno, co przekaże tym pokoleniom, które będą żyły w czasach Wodnika... bazą następną był Księżyc... Mały Księżyc... znajdujący się po drugiej stronie Księżyca, z niewidocznej strony od Ziemi... Ja mówię tylko to, co rozumiem... To, co mam przekazywane. Mam odpowiadać na pytania, kiedy będę w czasie Wodnika, gdy będę prowadzona...


ANDRZEJ: Poproś swoich opiekunów, Oliwiera i En-Ki, aby pozwolili ci posuwać się w czasie i żebyś mogła odpowiadać na pytania z czasu Wodnika.


LUCYNA:Mogę... mogę poruszać się w czasie... w dowolnym czasie i w każdym miejscu. Mój opiekun, nowy opiekun, który każe sobie mówić Samuel, albo En-Ki, przejmie kontrolę i przesunie ciało, abym mogła odpowiadać na pytania. Pytania, które będą zadane. Słucham.


ANDRZEJ: Jest rok 2012, 15 maja. Gdzie jesteś? Co widzisz wokół tego miejsca, gdzie jesteś?


SAMUEL: Dwa tysiące dwunasty...? Dlaczego, Andrzeju, narażasz ciało Lucyny na ten stres... Chcesz usłyszeć... Jestem Samuel... Jestem jej opiekunem i tu na tej sali, na tym forum, chcesz żebym powiedział, co może zobaczyć Lucyna... Usłyszysz zatem, co będzie 15 maja 12 roku. Idzie Lucyna, powiedzmy, tą ulicą, na której dzisiaj jest forum. Wszędzie wojsko ubrane w białe kombinezony... w maskach... Są tacy poprzykrywani folią... Nie ma czym oddychać... Idzie dalej... Wojsko jest zdumione, dlaczego jeszcze nie upadła... Po chwili dopiero się orientują, że jest to duch. Wojna... użycie broni biologicznej... Kiedy przed rozpoczęciem tego Sympozjum przysłuchałem się rozmowie naszej łączniczki z pewną osobą... Kiedy mówiła o zagrożeniu Ziemi, osoba odpowiedziała, że żyje w Polsce. I tu miała rację w pewnym tylko sensie. Położenie geograficzne Polski jest dobre, ale czy ludzie żyjący w Polsce nie widzą zagrożenia z innej strony? Terroryzm, czyli może być użyta broń biologiczna. Wyprowadzam Lucynę chwilowo z roku dwunastego. Słucham.


ANDRZEJ: Przesuń Lucynę do roku 2005. Jest w tej chwili 15 maja 2005. Jest Sympozjum. Jaka jest rola nas tutaj - zebranych ludzi w tej sali?


SAMUEL: Mogę powiedzieć "Witajcie". Witajcie na tym zgromadzeniu. Mogę przekazać, że teraz tylko użyczam umysłu Lucyny. Już nie przejmuję jej ciała. Mogę powiedzieć - zgromadziłem was tutaj wszystkich na tym forum, na tej sali, i jeśli ktoś z was myśli, że jest tutaj tylko przez przypadek, to jest w błędzie. Selekcjonowałem, wybierałem i przyprowadziłem... Wszyscy tutaj nie jesteście przypadkiem. Przybyliśmy też tutaj na to spotkanie, żeby uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu, żeby wam tutaj zebranym dać energię... Energię, którą będziecie przekazywać dalej. I tutaj mogę powiedzieć to samo, co mówiłem na forum w Chicago. Zakładam następne gniazdo z jaskółkami i wy, którzy tutaj przybyliście, będziecie zwiastunami tego orędzia, które dzisiaj bedę wam przekazywał. Oprócz tego będzie też przekaz energii... Naszej energii...Wy to nazywacie "inicjacją". Dla nas jest to inaczej... Jest to dany znak. I tylko raz jeszcze powtarzam... nie przypadek, pamiętajcie... Nie przypadek tutaj was sprowadził. Ci, co tutaj są, przyszli na nasze wezwanie. Jeszcze będę podczas tego seansu, przekazu, przekazywał dla was moje słowa. A teraz słucham.


ANDRZEJ: Czy jest możliwe uratowanie Ziemi poprzez skumulowanie energii miłości zamiast umieszczenia mumii faraona Cheopsa w sarkofagu?


SAMUEL: Gdyby to było możliwe, to nie zabiegałbym o to, żeby faraona wydobyć. Czy zdołacie uruchomić tak potężną energię milości na całej Ziemi? Czy ta grupa, Andrzeju, która tutaj została wezwana, zdoła wysłać tyle energii, żeby tą energią otoczyć Ziemię? Potrzebna jest energia wzmacniająca. Potrzebne jest wsparcie... Tym wsparciem będzie energia, która zostanie przysłana z Drugiej Ziemi i połączy się z tą Ziemią. Utworzy pas, ochronny pas wokół Ziemi. Pierścień. Będzie to pierścień energetyczny, który uratuje Ziemię, a ludzie... ludzie mają wybór. Sami zdecydują i opowiedzą się, po jakiej stronie stanąć chcą. Ja, Samuel, chcę żeby Anibal się odezwał. Żeby zadał pytanie. Anibalu, słucham.


ANIBAL: Jakie my mamy szanse, by znaleźć tę drogę odpowiednią?


SAMUEL: Droga... droga jest prosta, Anibalu. Chciałbym, zanim odpowiem na twoje pytanie, podziękować. Podziękować za to, że tu jesteś, za energię, którą przywiozłeś, która pomoże... Pomoże naszemu łącznikowi w dalszej pracy. Anibalu, droga jest prosta, tylko upór poszczególnych ludzi, którzy uważają, że posiedli wiedzę nad wszystkim, jest bardzo, ale to bardzo wielki. Ludzie nie chcą dopuścić do świadomości, że istnieje coś więcej poza ich zarozumiałością. Droga jest do przekonania ludzi światłych, którzy uważają się za mądrych, wszystkowiedzących. Trzeba tym ludziom przekazać, jak ważną rzeczą jest ratowanie Ziemi, a nie tylko własnej skóry, bo tych, co chcą się ratować, jest grupa niewielka, a cała wielka rzesza ludzi musiałaby odejść. Anibalu, bliscy są mi ludzie. Można powiedzieć ? każda istota ludzka nosi nasz pierwiastek. Po drodze czasu zagubiły tylko swój instykt, instynkt miłości, Anibalu. Dlatego sama energia miłości nie wystarczy. Trzeba uruchomić wszystkie te urządzenia, które są rozlokowane na całej Ziemi i wtedy można mówić o uratowaniu ludzi. Bo Ziemia, Anibalu, zostanie. Gdyby ludzie mogli oczami wyobraźni zobaczyć... zobaczyć tę pustą Ziemię, to na pewno ich sposób myślenia by się zmienił. Anibalu, słowa kieruję do ciebie, bo posiadasz w sobie też energię dzisiejszego Severiano ? Juno. Anibalu... Juno energię posiadasz. Kiedy zakończy się seans, kiedy wyczerpią się pytania, wtedy bardzo cię proszę, żebyś przekazał energię ludziom... Tym, którzy tutaj przyszli. Wyjaśnię dokładniej ? użyczę sobie twojego ciała. Poprzez rozłożone ręce, Anibalu, popłynie energia... Energia do wszystkich tutaj zgromadzonych. Jest część, którzy przyszli z ciekawości, dla zabawy. Przyszli tacy, ale wyjdą zmienieni. Zasieję... zasieję ziarenko w sercach waszych. Dobrą glebę przygotowałem i ta gleba będzie rodzić dobre owoce. Jeszcze Anibalu będę cię wzywał, a teraz słucham.


ANDRZEJ: Czy są jakieś istoty duchowe lub byty, które mogą przeszkodzić, czy chcą przeszkodzić w realizacji naszego projektu?


SAMUEL: I w tej chwili mógłbym powiedzieć tej osobie, która to pytanie zadała : przyjdź na sesję osobistą, ale odpowiem. Odpowiem dlatego, że ludzie którzy żyją na Ziemi, zaczną myśleć. Ziemia, Ziemia tak naprawdę jest klejnotem. Jest klejnotem w tym układzie słonecznym i tak naprawdę, to Ziemię niejedne cywilizacje mogłyby zasiedlić. Jest cywilizacja... i tutaj nie wymienię jaka... Osoba, która zadała to pytanie, będzie wiedziała, o jaką cywilizację chodzi. Tamta cywilizacja musi opuścić swoją planetę, ponieważ ich źródło ciepła, energii ? gaśnie, a bez takiego źródła energii planeta umiera. Polsce - o to też będą pytać ? nic nie grozi? Grozi. I tu mogę odpowiedzieć ? tak samo grozi, jak i innym krajom, ponieważ Ziemi zagraża planeta. Planeta, która pędzi w kierunku Słońca i to ona dokona tego zniszczenia. Przewidywane zetknięcie się owej planety z Ziemią jest właśnie na rok dwunasty. Słucham.


ANDRZEJ: Co każdy człowiek może zrobić, żeby uratować Ziemię?


SAMUEL: Każdy człowiek może coś zrobić ? mógłby dokonać tego cudu. Wspomniałem o energii. Energii miłości. Ci, którzy nazywają się niedowiarki, będą kpić. Jak można mówić, że miłość nie jest energią? Jest ogromną energią. I tutaj chciałbym cofnąć się w czasie, w krótkim czasie, kiedy to nasz prorok, nasza ostatnia jaskółka, wasz Biały Ojciec, kiedy to został zabrany, kiedy wrócił do domu. I wtedy był tak krótki czas, gdy istoty ludzkie potrafiły się zjednoczyć. Potrafiły być w stosunku do siebie życzliwe, okazywać sobie miłość. Ale to trwało bardzo krótko. Kiedy Biały Ojciec został pogrzebany, wszystko wróciło na swoje miejsce i dalej w kosmos jest wysylana energia taka, jaka jest na co dzień. Czy taka energia może uratować ludzi? Tutaj powiem, tu na forum ? mówiłem to już wcześniej, ale nie wszyscy słyszeli, ale powtórzę. Powtórzę to, co mowiłem. Ziemia... Ziemia przetrwa, ale mieszkańcy Ziemi mogą nie przetrwać. Ziemia wyleczy swoje rany i potem, kiedy już będzie wyleczona, będzie mogła być zasiedlona przez inną cywilizację. Ja teraz powiem, EN-KI - z bólem serca musiałbym patrzeć, kiedy to moje istoty miałyby opuścić Ziemię. I to przez własny upór, przez głupotę, bo jest tyle wołania. Biały Ojciec, który jeździł po całej ziemi, co głosił? Co głosił, pytam się tutaj, tu na tym forum? Co głosił? Głosił miłość, miłość wobec bliźniego, prosił o nawrócenie. Kiedy odchodził, zdołał powiedzieć, żeby się nie lękać. Biały Ojciec wiedział o ratunku dla Ziemi. Dlatego tak bardzo nie chciał odchodzić. Słucham.


IWONA: Modlitwy w intencji Jana Pawła II utworzyły warstwę energii. Nad Polską i Europą było to szczególnie widoczne. Czy taka energia tworzy warstwę ochronną dla Ziemi?


SAMUEL: Wspomniałem przed chwilą, Iwono, i na to odpowiem pytającej osobie. Faktem jest niezaprzeczalnym, energia została utworzona, ale ta energia powinna być cały czas. W tej chwili, na dzień dzisiejszy, ta piękna energia, jaka została uczyniona przez ludzi, jest poszarpana. Wymaga sklejenia, naprawienia. Czy jesteście w stanie wytworzyć sami taką energię, mocną energię, która by zdołała ochronić Ziemię, kiedy będzie przelatywać ta planeta? Nie jesteście sami w stanie. Dlatego to istoty, byty z pasa Oriona, wybudowały to główne przesłanie. Przesłanie, jakim jest Piramida, albo Brama Czasu. To przesłanie jest też rozsiane po całej Ziemi i wszędzie są tam ukryte zabezpieczone energie, które muszą być uruchomione do roku 12. Inaczej mówiąc, trzeba zdążyć z czasem. Słucham.


IWONA: Pętla Oriona, a więc cywilizacyjna zagłada opracowana przez Patricka, to jedna alternatywa roku 2012. Druga to faktor Majów, wywodzący się z tych samych źródeł, ale dający optymistyczną wizję 2012 roku i okresu po nim. Oba nie mogą być jednocześnie prawdziwe. Proszę o komentarz.


SAMUEL: Osoba, która zadała to pytanie, dzisiaj nie wierzy, ale tak jak powiedziałem ? po przekazie energii wszyscy stąd wyjdziecie z zasianym ziarenkiem. Twierdzisz, że te przekazy są nieprawdziwe. I tutaj gdybyś wiedział, jak bardzo... jak bardzo kochamy istoty ludzkie. Mogę powiedzieć - wystarczy zaczekać. Czy te wydarzenia, które już się rozpoczęły na Ziemi, którymi operuje matka natura, czy one nic nie dają do myślenia? Czy to jest tylko zwykły przypadek, czy też Ziemia zaczyna się buntować? Albo inaczej, planeta nazwana Planetą X - i niech tak zostanie ? trudno jest tu zarzucić kłamstwo, gdyż naukowcy już zbadali i wiedzą, wiedzą... wiedzą o zbliżającej się tej planecie. Planeta, która zagraża tylko Ziemi, bo przecież na Ziemi jest życie, życie w materii. Takie współżycie w materii istot ludzkich było na planecie, która znajdowała się pomiędzy Jowiszem a Marsem, tylko że tamtą planetę, tamte istoty było gdzie ewakuować. Zostali ewakuowani tu, na Ziemię. A teraz mogę się zapytać ? gdzie zdołają się ewakuować istoty ludzkie? Na jaką planetę zdołają wyjechać? Na Marsa? I jaka grupa istot ludzkich zdoła tam się schronić? A co z całą resztą? Czy te zjawiska, anomalie, to jest dalej mało? Wyznaczone są daty zjawisk... albo inaczej?... Daty, kiedy te zjawiska będą się nasilać. Daty te zostały podane w przekazach. Dwunasty rok będzie zakończeniem. Czy słowa, które dzisiaj wygłosił Patrick,są nieprawdziwe? Czy istoty ludzkie są tak małej wiary? Potrzebujecie dowodów, znaków. I tutaj mogę powiedzieć: będą... będą dowody i będa znaki. Słucham.


ANDRZEJ: W jaki sposób odnalezienie, odkopanie Wielkiego Labiryntu, oraz dotarcie do grobowca może zabezpieczyć przed Planetą X?


SAMUEL: Labirynt, jak i grobowiec, posiadają tablice? Tablice, na których są informacje. Grobowiec faraona oprócz tablic informacyjnych dotyczących Ziemi od początku do roku dwunastego zawiera dokładne informacje, instrukcje. Natomiast w grobowcu jest bardzo ważna rzecz, czyli sam faraon. Faraon, który jest kluczem... kluczem do Bramy Czasu. A Bramą Czasu jest Piramida. To faraon, czyli ten klucz, uruchomi główną Piramidę, czyli tę główną energię, która połączy się z innymi. Energia, która ma połączenie z Marsem i falami energomagnetycznymi. Energia ta będzie się łączyć, łączyć się będzie z innymi piramidami i to spowoduje, że powstanie pierścień, pierścień energetyczny. Gdybym powiedział, że po utworzeniu tego pierścienia, Ziemi zupełnie nic nie grozi ? byłoby to kłamstwem. Mogę natomiast obiecać, że skutki przelatującej planety bedą niewielkie. Mówiąc waszym ziemskim językiem ? da się to przeżyć. Ale powtarzam na każdym spotkaniu ? Ziemia jest w rękach waszych i to od was zależy, czy dalej będziecie jej mieszkańcami. Słucham.


IWONA: Na jednym z dzisiejszych wykładów było powiedziane, że w tym roku mieliśmy już do czynienia z ogromną masą trzęsień ziemi powyżej 4 stopni w skali Richtera. Co jest tego przyczyną i czy będzie się to nasilało?


SAMUEL: Tak, Iwono, to jest wstęp. Powiem obrazowo ? wstęp do wielkiej symfonii. I tutaj zacytuję słowa Barbary, która przysłala raport z Pentagonu o trzęsieniach ziemi. Ten raport miał odczytać Andrzej. No cóż, zacytuję słowa ja. Matka Ziemia ? tak wygląda ? rozpoczęła swój taniec. Czy symfonia, jaka zaczęła być przygrywana Matce Ziemi, czy jej się to podoba? Nie, bo istoty ludzkie są związane z Matką Ziemią, i jeśli ktoś powie ? to tylko Ziemia, to jest w błędzie. Matka Ziemia to energia, Matka Ziemia to miłość. I dlatego Matka Ziemia jest żywa i Matka Ziemia nie chce... nie chce, żeby ginęli jej mieszkańcy, czyli ludzie. Czy muszą opuścić Ziemię? Nie, nie muszą. I tutaj muszę coś jeszcze powiedzieć. Cofnę się do momentu, kiedy to był zabierany Biały Ojciec. W tym dniu, dla was smutnym, wojsko niebiańskie zeszło na Ziemię w oczekiwaniu teraz na rok dwunasty. I tu można też symbolicznie powiedzieć. Kiedy Ryba oddała władzę Wodnikowi, Wodnik już ma pełny dzban wody. I teraz mogę powiedzieć, dać ludziom do myślenia, a co z tego zrobią ludzie, to zostawiam do waszego myślenia. Dzban jest pełen wody i teraz się mogę zapytać, czy chcecie być wylanym z tego dzbana z tą wodą, czy lepiej by było, gdyby Wodnik po kolei dał się wam napić tej wody? Wody życia. I na to pytanie niech każdy z was da sobie odpowiedź sam. Słucham.


IWONA: Samuelu, czy na tej sali znajdują się osoby, które mogą wnieść istotne elementy do projektu Cheops?


SAMUEL: Iwono, tradycyjnie powiem raz jeszcze, Iwono... Czyż nie powiedziałem na samym początku? Nie przez przypadek zgromadziłem na tej sali tych ludzi. Te wszystkie istoty, które tutaj są, odegrają rolę. Anibal, który tutaj przybył, który przywiózł energię Juno ? przez jego ręce, powtarzam, przez jego ręce udzielę inicjacji, czyli ziarno zostanie zasiane. Ziarno padnie na dobrą glebę. Czy można jeszcze jaśniej, Iwono? Słucham.


IWONA: Nie..dziękuję, to jest bardzo jasna odpowiedź. Samuelu, czy Chufu i Cheops to ta sama osoba?


SAMUEL: Osoba, która zadała to pytanie - jej bardzo bliski jest Egipt. Jej bardzo bliska jest Piramida. Odpowiem. Nie, to nie jest ta sama osoba. Cheops ? tak zostało przyjęte, gdyż ludziom coś, co jest bardzo zawikłane, trudno zrozumieć, więc wybraliśmy prostszą drogę dotarcia. Z notatek, z zapisków wynika, że to Cheops budował Piramidę dwa tysiące i pół lat przed Erą Ryby. I tutaj jest pewna nieścisłość, gdyż Piramida już stała. Była mocno nadszarpnięta przez ząb czasu. Cheops tylko remontował. I istotnie, przy tym dziele remontu pracowali tylko ludzie. Teraz cofnijmy się troszeczkę, czyli cztery i pół tysiąca lat przed Erą Ryby. Wtedy to była budowana Piramida. Wtedy to przy Piramidzie, czyli nadzorcami Piramidy, byli ludzie, którzy pomagali przy budowie. Swojego budowniczego nazywali królem, faraonem. Jego imię jest podobne do Cheopsa. Jego imię to Chufu ? czyli Wielki - tak jak wielka jest Piramida. Cheops przypisał sobie budowę, inaczej przywłaszczył sobie tytuł i wszystkie inne zaszczyty. Piramidy nie budował. Jego zasługą było to, że ją poprawił. Takie miał zadanie, gdyż Piramida musiała... musiała dotrwać do czasów Wodnika. Dlatego to Cheops spełnił swoje zadanie przy tym dziele, przy tej bramie czasu. Słucham.


ANDRZEJ: Samuelu, za miesiąc współczesna Lucyna, grupa z Polski oraz Patrick wybierają się do Egiptu. Czy będą jakieś przeszkody ze strony Zahi Hawassa, dyrektora Piramid, jeśli chodzi o wstępne badania dotyczące Labiryntu?


SAMUEL: Jak już mówiłem, Andrzeju, długo pracowaliśmy nad strażnikiem Piramidy. Jest dobrym strażnikiem, przypilnował. Teraz jego wadą będzie to, że będzie chciał wszystko przypisać sobie, żeby mieć kontrolę nad wszystkim. Mówiłem, Andrzeju ? faraona, czyli ten klucz, wykopiemy właśnie rękoma strażnika, czyli Zahi Hawassa. Pytasz, czy będą problemy? Jeśli będziesz strażnikowi mówił, że chcesz ty kopać ? zgody nie wyrazi, więc pokażemy Andrzeju dokładnie, gdzie znajduje się Labirynt. Pokażemy, gdzie znajduje się grobowiec. Czas, Andrzeju, czas goni. Zegar czasu został włączony, kiedy to wybiła godzina 2000. Dlatego to Andrzeju na to, co powie strażnik, wyrażamy zgodę. Słucham.


IWONA: Samuelu, czy jest jeszcze coś, co chciałbyś powiedzieć zgromadzonym na tej sali jaskółkom?


SAMUEL: Mogę powiedzieć tym, którzy już mnie znają, tym którzy jeszcze mnie nie znają... Mogę powiedzieć ? energię... energię wam przekażę. Będziecie czuli... czuli w swoich sercach. Mogę przekazać, mogę powiedzieć ze swojej strony jako istoty duchowej ? pomóżcie mnie, a ja pomogę wam. Anibal... Anibal... Słucham.


ANIBAL: ...


SAMUEL: Czy Anibalu chcesz coś przekazać? Czy chcesz o coś zapytać? Słucham.


ANIBAL: (pytanie nieczytelne)


SAMUEL: Uczynisz... uczynisz to, o co prosiłem. Przez twoje ręce popłynie na salę energia. Słucham.


ANIBAL: Nie mam więcej pytań...


SAMUEL: Słucham dalej...


ANDRZEJ: Jest już czas kończyć sesję. Czy jeszcze jakieś pytania powinny być zadane, Samuelu?


SAMUEL: Pytań mogłoby być wiele... ale czy pytania i odpowiedź będą się pokrywać z czynami? Tutaj chciałbym, żeby każdy zgromadzony zadał sobie pytanie, czy jest gotowy do pomocy? Czy jest gotowy do tego, żeby ratować Matkę Ziemię? Czy jest gotowy do tego, żeby proroctwo Patricka się nie sprawdziło? Żeby się nie sprawdziło proroctwo Majów, Indian? To wszystko, to wszystko, co prorokują kończy się na roku dwunastym. Tyle mogę powiedzieć. Mogę jeszcze dodać, żeby istoty, które wyjdą tutaj, z tego forum, nie bały się, bo już nie ma miejsca na strach. Teraz trzeba podjąć działanie. Teraz jeszcze pozwolę Lucynie wrócić... Wrócić do Piramidy, do jej bliskich, którzy czekają na nią. Niech się pożegna przed podróżą, jaka ją czeka...


ŁUCJA: Weź głęboki wdech... i wydech... Oddychaj spokojnie, głęboko i miarowo...

(Wyprowadzenie Lucyny ze stanu zmienionej świadomości).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sesje 11 20 z Lucyna Łobos
Sesje 51 60 z Lucyna Łobos
Sesje 71 80 z Lucyna Łobos
Sesje 31 40 z Lucyna Łobos
Sesje 21 30 z Lucyna Łobos
Sesje 61 70 z Lucyna Łobos
Sesje 81 90 z Lucyna Łobos
Sesje 91 99 z Lucyna Łobos
Zdrowie z przekazow EN-KI Sesje 81-100, Projekt Cheops -Lucyna Lobos
Sesje 1 10 z Lucyna Łobos
Sesje z Lucyna Łobos 104 108
41 50
prawo karne 41-50 OGóLNA, Prawo karne
41-50 msg, IV semestr, Międzynarodowe stosunki gospodarcze, OPRACOWANE ZAGADNIENIA
odpowiedzi 41-50 i 71-80, lekarski umed łódź, giełdy, 2 rok, biochemia
41 50
41-50, Prywatne, Budownictwo, Materiały, I semestr, geologia - wykład
PROJEKT CHEOPS -SESJE LUCYNY 50-69, Rok 2012 i Projekt Cheops
41 50 msg

więcej podobnych podstron