WEISER DAWIDEK
Pierwsza powieść Pawła Huelle, „Weiser Dawidek”, wydana w 1987 roku, nie od razu stała się bestsellerem. Magazyn literacki „Twórczość”, w którym dotychczas publikował Huelle, odrzucił „Weisera Dawidka” w pierwszym podejściu. Osobą, która doceniła w pełni tę powieść, uznała ją za najlepszą książkę dziesięciolecia, był krakowski krytyk Jan Błoński. Po jego entuzjastycznej opinii czytelnicy i krytycy spojrzeli na „Weisera Dawidka” łaskawszym okiem. I zachwycili się. Zaczęto ją komplementować jako ”hipnotyczną, narkotyczną powieść”, „tajemniczą i urzekającą lekturę obowiązkową”, „arcydzieło”. Od dawna książki tej nie można dostać w księgarniach, choć była już raz wznawiana przez wydawnictwo Słowo/obraz/terytoria w twardej oprawie, z nastrojowymi zdjęciami Gdańska i okolic z lat pięćdziesiątych. Wciąż budzi emocje, wciąż zachwyca, wciąż pozostaje nierozwiązaną tajemnicą.
Streszczenie
„Weisera Dawidka” inauguruje moment, gdy trzej nierozłączni koledzy - Szymon, Piotr i Paweł (narrator powieści) - znajdują się w gabinecie dyrektora szkoły, do której chodzą. Powodem jest niewyjaśnione zniknięcie ich dwojga kolegów, Elki i tytułowego Weisera Dawidka. Przesłuchiwanie jest niejako nicią przewodnią, na której snuta jest opowieść o zagadkowym chłopcu. W tej powieści nie ma rozdziałów, jedynie tak zwane „światła” oddzielają wątek od wątku. Prawie każdy z takich wątków rozpoczęty jest od rzucenia czytelnika w sytuację przesłuchiwania. Oprócz trojga dzieci udział w nim biorą woźny, który pilnuje podejrzanych, dyrektor, prokurator i M-ski, nauczyciel przyrody. Pierwszy przesłuchiwany jest Szymon.
Następnie narrator opisuje, jak doszło do poznania Dawidka. Przedstawia chłopca jako tego, który zawsze stał z boku, wycofanego. Charakteryzuje go jako lekko przygarbionego i drobnego, chudego wręcz, o rudych włosach i ogromnych, szeroko otwartych, ciemnych oczach, kontrastujących z jego bladą cerą. Umieszcza Weisera w konkretnej przestrzeni, czyli kamienicy na pierwszym piętrze. Chłopiec mieszkał tam pod numerem trzynastym razem ze swoim dziadkiem (?), opiekunem, krawcem Abramem Weiserem.
Po raz pierwszy dzieci spostrzegają Dawidka pod koniec czerwca, w czasie procesji Bożego Ciała, kiedy chłopiec wyłania się z mgły kadzidlanego dymu. Już wtedy narrator ujawnia, że Weiser sprawiał takie wrażenie, jakby czekał na nich od zawsze. Bliższe spotkanie następuje pod plebanią, gdy Weisera prawie spotyka lincz jako tego, który nie chodzi na religię, jako Żyda. Gdy już już mają spaść na niego pierwsze ciosy, do akcji wkracza Elka, która odpędza dzieciaki od chłopca. Ten sprawia wrażenie, jakby nic się nie stało, nakłada na siebie koszulę i odchodzi, a za nim dziewczynka.
Lato jest tak upalne, że dzieci wsiadają w tramwaj, który zawozi je na plażę w Jelitkowie. Tam okazuje się, że kąpiel jest niemożliwa, bowiem brzeg zasłany jest zdechłymi rybami.
Dalej narrator rozpisuje się na temat M-skiego, jego roli w szkole (odpowiedzialny za wychowanie w szkole), jego udziału w pochodzie pierwszomajowym, odwiedzin u każdego, kto nie był na pochodzie, z wyjątkiem Weisera.
W tym momencie narrator z uporem zaznacza, że nie pisze książki, ale jeśli już, to to, co napisze za chwilę, powinno być jej pierwszym rozdziałem. Następuje opis zabaw trzech chłopców na brętowskim cmentarzu: Szymon jest dowódcą SS, a chłopcy żołnierzami partyzantki, których spotyka śmierć. Zabawie przyglądająją się Weiser i Elka, pojawiający się nie wiadomo skąd. W pewnym momencie Weiser zeskakuje z sosny, na której siedział, i wręcza chłopcom prawdziwą broń z czasów drugiej wojny światowej, po czym razem z Elką odchodzi.
Wątek zostaje przerwany i znowu wracamy do przesłuchania. Tym razem zeznania składa Paweł, czyli narrator. Następnie oddaje się on rozmyślaniom na temat istoty relacji Weiser-Elka. Zastanawia się, czy Elka była zakochana w swoim żydowskim towarzyszu, czy też łączyła ich jakaś inna więź. Potem opisuje, jak doszło do poznania przez Pawła, Piotra i Szymona uciekiniera z pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Nazwali go Żółtoskrzydłym (od szlafroka, w który ubrany był mężczyzna). Paweł kreśli, jakimi słowy odezwał się po raz pierwszy pomylony człowiek, oraz to, co wydarzyło się potem - człowiek uwiesił się dzwonu na cmentarzu, czym wywołał nagonkę na siebie i swoich nieletnich znajomych. Jednak ucieczka powiodła się - natrafiają na M-skiego, na którego spadają cięgi za domniemane zachowanie na cmentarzu, z którym przyrodnik nie miał jednak nic wspólnego. Dochodzi do kłótni między kościelnym a nauczycielem. Potem następuje opis śledzenia Elki i Weisera przez Szymona i Pawła. Okazuje się, że dziewczynka i chłopiec oddają się niecodziennym praktykom na lotnisku, a konkretnie na końcu pasa startowego. Mianowicie obserwują z pozycji leżącej brzuchy lądujących samolotów, których podmuch wznosi czerwoną sukienkę Elki w górę, odsłaniając jej podbrzusze. Zafrapowani śledzący rozpowiadają tę plotkę na podwórku (konkretnie Szymon), po czym naśmiewają się z Elki („daj nam też się pomacać”). Ta jest bliska furii, jednakże w ostatniej chwili do wszystkich zwraca się z wysokości pierwszego piętra Weiser oświadczający, aby przyszli następnego dnia do oliwskiego ZOO o dziesiątej rano. Znamienne jest to, że tak naprawdę Weiser zwraca się do Elki, aby im przekazała. Jest to specyficzny gest dla Dawidka, który traktował dziewczynę jako pośrednika między sobą a chłopcami.
Narrator tnie wątek i wraca do przesłuchania, w czasie którego dochodzi do spięcia między prokuratorem a dyrektorem. Paweł, obserwując zajście, dochodzi do wniosku, że prawda na temat tajemniczego zniknięcia Elki i Weisera jest niemożliwa do przyjęcia przez dorosłych. Następuje przesłuchanie Piotra, w międzyczasie chłopcy próbują ustalić jedną spójną propozycję zeznań, na co nie zgadza się Szymon. Paweł wspomina o odwiedzinach u Szymona.
Potem przenosimy się do ZOO, gdzie przed głównym wejściem spotyka się nierozłączna trójka kolegów oraz ich paru znajomych z podwórka. Wszyscy są świadkami, jak Dawidek staje przed klatką z panterą i bez słów ujarzmia rozwścieczone zwierzę. Później, jakby nigdy nic się nie stało, Dawidek zabiera „paczkę” na długi spacer po nieodkrytych dotychczas okolicach Gdańska (wskazuje im miejsce, gdzie odpoczywał w czasie polowania Fryderyk Wielki).
Znowu wracamy do gabinetu dyrektora szkoły, który odbiera telefon od ojca Hellera z żądaniem wydania mu syna. Później jednak narracja skacze do przodu - narrator opisuje poszukiwania dowodów na istnienie Weisera w kartotece miejskiej i szkolnej. Następnie wracamy do przeszłości - Paweł wspomina wycieczkę, na którą zabrali go Weiser i Elka po Gdańsku. Dawidek pełni funkcję przewodnika - wskazuje, gdzie mieszkał Schopehauer, opowiada o organach w gdańskiej katedrze, mówi o domu innego filozofa, Schichaua, wspomina, gdzie stał gauleiter na Długim Targu. Potem następuje scena gry w piłkę z zaczepnymi wojskowymi - tylko dzięki Weiserowi i jego umiejętności rozstawienia ludzi na boisku chłopcy wygrywają mecz 5:2. Wtedy właśnie chłopiec ujawnia kolejną ze swoich umiejętności.
Po krótkim opisie przesłuchania Pawła narrator opisuje swoje odwiedziny u Elki w Manheim, gdzie teraz mieszka przyjaciółka Weisera. Kreśli dzieje ciężkich początków życia bohaterki w Niemczech, a następnie mówi o swoistej grze o Dawidka, jaką prowadzi z nim Elka. Dochodzi między nimi do zbliżenia - jest to jeden z piękniejszych opisów w powieści, poetycki i nie mający w sobie nic z dosłowności. Paweł ponosi fiasko: niczego nie dowiedział się od Elki na temat tajemniczego zniknięcia Dawidka i jej amnezji po wybuchu w tunelu.
Przenosimy się do gabinetu, gdzie trzej chłopcy mają na piśmie złożyć zeznania. Paweł opisuje pierwszy wybuch, po którym - tydzień po - następuje kolejny, każdy aranżowany przez Weisera, który okazuje się nie tylko zaklinaczem zwierząt i zdolnym piłkarzem, ale i piromanem. Czwarty wybuch okazuje się nieudany.
Wątek przerwany jest wtrąceniem, że Szymon zdecydował się na napisanie o znalezieniu przez nich fragmentu sukienki Elki. Znowu cofamy się w przeszłość, czyli opisy nudy, jaka panuje w to upalne lato. Jedyną rozrywką jest tropienie Elki i Dawidka, który to wątek znowu zostaje przerwany i uzupełniony wtrętem o „rozmowach” narratora z nieżyjącym Piotrem na cmentarzu. Wracamy do prób śledzenia Weisera i jego przyjaciółki: chłopcy decydują się poczekać na nich w pustej krypcie na cmentarzu, miejscu ich zabaw. Gdy już już po długim oczekiwaniu mieli zrezygnować, spostrzegają obiekty ich zainteresowania. Śledzą tę dwójkę, jednak nic ciekawego się nie dzieje. Dawidek i Elka czekają na zachód słońca, by potem dojść do starego budynku nieczynnej cegielni. Sprawia ona wrażenie zamczyska, w którym roznoszą się głosy. Dwoje przyjaciół znajduje się na samym dole, w piwnicy. Elka rozstawiła w pomieszczeniu świece, tymczasem Weiser skulony klęczy i wygląda, jakby się modlił, co rejestruje trójka chłopców-podglądaczy. Dziewczynka wyciąga z torby fletnię Pana i zaczyna grać. Weiser rozpoczyna swój szamański taniec, po czym, gdy muzyka ustaje, przemawia w dziwnym niezrozumiałym języku i powoli unosi się w powietrze. Tę lewitację przerwie załamująca się pod podglądającymi powierzchnia. W ten sposób zostają zdemaskowani i zarazem zaprzysiężeni, że nikomu nie powiedzą o tym, co tu zobaczyli.
Dalej narrator wędruje do przyszłości, w której spotyka się z Szymonem w Gdańsku. Rozmawiają o fletni Pana skradzionej ze szkoły. Konkludują, że Elka mogła być instrumentem, narzędziem eksperymentów w rękach Weisera. Pada również parę myśli na temat okoliczności śmierci Piotra (trafiony przypadkową kulą w czasie zamieszek w grudniu 1970).
Spotkanie zostaje przerwane wtrąceniem narratora o niezgadzających się ze sobą zeznaniach trójki chłopców, po czym powraca do momentu, gdy piątka dzieci znalazła się z starej cegielni. Następuje wyżej wspomniana przysięga, po czym umawiają się na następny dzień na godzinę szóstą. W czasie drogi do domu, przechodząc obok cmentarza, rozlegają się dźwięki dzwonów - chłopcy domyślają się, że to Żółtoskrzydły, który ucieka przed kościelnym do krypty. Postanawiają, że będą go chronić. Przynoszą mu jedzenie, ubranie i papierosy, bez których chory psychicznie mężczyzna nie może funkcjonować.
Następuje ponowna retrospekcja, czyli cofnięcie się do przesłuchania, po czym narrator wraca do cegielni. Zanim Weiser odkryje przed chłopcami następną tajemnicę, każe im przysiąc na życie pozagrobowe, że przenigdy nie zdradzą nic z tego, co tu zobaczyli i co mogą zobaczyć, po czym prezentuje im swoje zbiory broni z czasów drugiej wojny światowej oraz imponującą kolekcję znaczków z Generalnej Guberni. Uczy chłopców strzelać (za makietę służy popiersie M-skiego wystylizowanego na Stalina), a potem wręcza im instrukcję obsługi broni oraz parabellum, rodzaj broni.
Narrator wraca na cmentarz, gdzie rozmawia z Piotrem, następnie wraca pamięcią do mszy i modlitw, jakie odbywały się w intencji rolników. Opisuje awanturę, do jakiej dochodzi pod barem „Liliput” między panem Korotkiem a jednym z murarzy i uniemożliwienie ćwiczeń w strzelaniu z racji nabożeństw. Elka przekazuje im wiadomość od Weisera o kolejnym spotkaniu, na cmentarzu zaś nie zastają Żółtoskrzydłego, który najwidoczniej wyprowadził się z ich pustej krypty. Chłopcy spotykają się na treningach w strzelaniu z parabellum, aż pewnego razu spostrzegają M-skiego, kierującego się w stronę lasu. Śledzą go, po czym doznają iluminacji - ich nauczyciel spotyka się w lesie z pewną czarnowłosą gospodynią, by otrzymywać od niej razy po twarzy (za co jej płaci), które doprowadzają go do rozkoszy. Trzej chłopcy nie nazwali tego, co zobaczyli, ale wspomnienie tego wydarzenia zostało w nich.
Heller opisuje kolejny wybuch przeprowadzony przez Weisera, umawiają się na wczesne popołudnie w cegielni. W międzyczasie Paweł opowiada Dawidkowi swój sen, w którym Weiser pokonuje monstrum z morza. Monstrum owo ma twarz M-skiego.
Znajdujemy się znowu w przyszłości, a konkretnie w 1971 roku, kiedy Paweł udaje się do proboszcza Dudaka na spowiedź mającą charakter rozmowy. Wielebny wykazuje się niezrozumieniem, Heller wypada z kościoła wzburzony.
Kolejna retrospekcja wyjaśnia trochę więcej: w czasie przesłuchania chłopcy na migi ustalają wspólną wersję dotyczącą skrawka sukienki Elki - ostateczną wersją będzie ta, że fragment został przez nich spalony.
Znowu znajdujemy się w cegielni, gdzie Weiser wyjmuje z klaseru dwanaście znaczków z podobizną Hitlera (tzw. Adolfów) i nakleja na makietę z podobizną nauczyciela biologii. Strzelają po kolei wszyscy oprócz Elki, ale znowu to Weiser okazuje się mistrzem. Następnie dzieci udają się w plener, gdzie Paweł rozstawia makiety. Tym razem będą strzelać z automatu. W pewnym momencie, gdy Weiser jest przy broni, a Paweł wraca do grupy po zmianie planszy, dzieje się wypadek - Paweł dostaje rykoszetem strzał nad lewą piętą. Weiser fachowo i bez paniki zajmuje się kolegą - wypala mu ranę, by nie wdała się gangrena. Instruuje, jak odpowiadać, gdy dorośli będą pytali, co mu się stało. Tym samym Paweł zostaje unieruchomiony w domu na dłużej, pomaga matce przy domowych czynnościach, a w tym czasie reszta grupy dalej trenuje strzelanie. Po trzech dniach Pawła odwiedza Piotr, streszcza mu, że teraz zmienili broń na nagana, a Weiser pokazywał im, jak chodzi po rozżarzonych węglach. W czasie tego wieczoru Weiser opowiada chłopcom o tym, jak chce zostać artystą cyrkowym.
Wracamy do gabinetu dyrektora - toczy się przesłuchiwanie Pawła, który dzieli się z czytelnikami refleksjami dotyczącymi M-skiego. Przypomina mu się, jak w czasie odwiedzin u Elki zobaczył swego nauczyciela w niemieckiej telewizji. Następuje opis przemian, jakie rejestruje Paweł z punktu widzenia dorosłego. Zauważa, że okolice Gdańska i same miasto bardzo się zmienia (na przykład dziewicze niegdyś tereny zostały zarekwirowane przez działki).
Pewnego dnia - to znowu powrót do czasów dzieciństwa - do miasta przyjeżdża cyrk. Piątka kolegów oczywiście bierze udział w występie i jest świadkiem, jak pantera rzuca się na żonę tresera. Wtedy po raz pierwszy Paweł jest wściekły na Weisera, że ten nie robi użytku ze swoich zdolności hipnotyzerskich. Są również świadkami linczu i złapania Żółtoskrzydłego, co zostanie odnotowane w lokalnej gazecie.
Potem dzieci uczestniczą w pikniku na pożegnanie wakacji. Weiser również prezentuje swój przedostatni wybuch, który wygląda jak trąba powietrzna. Dawidek i Elka żegnają się z towarzyszami, po czym odchodzą. Następnego dnia rano dziadek Dawidka wszędzie szuka wnuka, okazuje się, że nie wrócił do domu na noc. Zagadkę wyjaśnia matka Elki - dziewczynka zaprosiła chłopca na wycieczkę do rodziny w Pszczółkach.
W przedostatniej scenie z przesłuchań chłopcy podpisują zeznania. Do akcji wkracza ojciec Pawła, który informuje śledczych, że odnalazła się Elka, nieprzytomna oraz że zmarł dziadek Weisera.
Teraz następuje kluczowa dla całej powieści scena, gdy Weiser z towarzyszami przygotowuje ostatni, specjalny wybuch. Po czym znika wraz z Elką na końcu długiego tunelu pod torami kolejowymi. I nigdy już się nie odnajdzie.
Scena końcowa to przywołanie krainy dzieciństwa oraz bezradne wołanie Weisera przez dorosłego już Pawła.
Czas i miejsce akcji
Akcja „Weisera Dawidka” obejmuje dwie płaszczyzny czasowe: przeszłość i teraźniejszość. Przeszłość osadzona jest bardzo mocno w Gdańsku, mieście specyficznym ze względu na swoją historię i kulturę. W powieści wymienia się konkretne miejsca (kąpielisko w Orłowie, Wrzeszcz, Brętowo, Oliwa, sklepik Cyrsona, bar Liliput, kino Tramwajarz), jak i konkretny czas: lato 1957 roku, dokładnie jego początek, a koniec roku szkolnego. Ten rok to sygnał, że powieść zakorzeniona jest w osobliwym momencie historycznym, a mianowicie w okresie stalinizmu. Natomiast płaszczyzna teraźniejszości rozciągnięta jest między Gdańskiem (gdzie mieszka i skąd pochodzi narrator), Niemcami (gdzie żyje jedna z bohaterów „Weisera Dawidka”, Elka) a cmentarzem w Brętowie (gdzie leży inny z bohaterów, Piotr). Przeszłość wspominana jest z perspektywy „dwudziestu kilku lat” przez narratora, Pawła Hellera. Wątki z przeszłości mieszają się z wątkami teraźniejszymi, ale nie ma w tej kombinacji nic z zabawy postmodernistycznej. Wszystko jest usprawiedliwione i logiczne, choć treść wcale nie jest taka klarowna. Konstrukcja powieści ma niejako za zadanie zrekompensować miejsca niedookreślone w treści. I narrator doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że proces jest czczy.
Gdańsk kreślony jest jako przestrzeń mityczna. Stanowi on tu pewną figurę - Wolne Miasto Gdańsk, jedyne w swoim rodzaju miasto, gdzie styka się ze sobą triada kulturowa: niemiecka, kaszubska i polska. Gdańsk zraniony przez wojnę, dźwigający się z doświadczeń 1939 - 1945, ale również miejsce, gdzie rodzi się pewna formacja kulturowa: formacja ludzi związanych z kinem, muzyką i teatrem, Sopot i Teatrzyk Bim-Bom, molo, Agnieszka Osiecka, Krzysztof Komeda, Roman Polański, bikiniarze i jazz - to jest właśnie ten czas. Czas oranżady w krachlach, kina propagandowego i dixielandu. Gdańsk to również schron dla życiowych rozbitków, przesiedleńców, uciekinierów. Jednym z nich jest Abram Weiser, opiekun tytułowego bohatera.
Jednak w powieści nie samo miasto jest punktem odniesienia. Bardzo ważne są tu miejsca odkryte przez bohaterów w czasie wakacyjnych zabaw i wędrówek. Oczy otworzy dzieciom ich kolega, Dawidek. To on poprowadzi ich uliczkami, wskaże ważne z historycznego punktu widzenia miejsca. Huelle prowadzi narrację tak, że niemalże dotykamy podwórka, nasze oczy prześlizgują się po niszczejących kamienicach, wspinają się po schodach, zaglądają do wspólnej łazienki i latryny na piętrze. Narracja powoduje, że czytelnikowi wyostrzają się zmysły, że czuje na sobie pył podwórka, bezlitosny upał, przypomina sobie młodzieńcze smaki. Słowem - sposób opowiadania ma charakter zmysłowy. Mamy wrażenie, jakbyśmy wjeżdżali w przestrzenie z kamerą, bezpardonowo podglądali mieszkańców, rejestrowali życie ludzi w latach pięćdziesiątych.
Ale nie tylko czas i miejsce są istotne. Ważny jest również klimat, nastrój, w jakim utrzymana jest powieść. Inaugurują ją przecież sugestie iście apokaliptyczne: w morzu i na brzegu pływają zdechłe ryby (co uniemożliwia kąpiel), niebo jest nieskażone choć jedną chmurką, panują niespotykane od dawna upały, które powoli rujnują życie rolników... Te zjawiska odbierane są jako karę za grzechy, o czym nie omieszka wspominać proboszcz Dudak w czasie kazań. Ludzie dzielą się lękami, ktoś widział nawet na niebie nad zatoką kometę w kształcie końskiego łba (jawne odwołanie do Apokalipsy Św. Jana). Dodać jeszcze należy informację na temat zbiegłego pacjenta z pobliskiego szpitala psychiatrycznego... i już mamy wizję apokaliptyczną.
Charakterystyka głównego bohatera
Weiser Dawidek został opisany jako niewielki, chudy, drobny wręcz chłopiec o rudych włosach i przygarbionych plecach. Miał bardzo bladą, chorobliwie białą skórę, z którą kontrastowały ogromne, ciemne, szeroko otwarte oczy. Narrator podkreśla już na początku powieści, że Weiser swoją fizycznością sugerował przestrach, jakby się wiecznie czegoś bał. Przypominał ofiarę, proszącą się o karę. Innym razem narrator wspomina, że Dawidek przypominał motyla. Jak widać, nie tylko imię i nazwisko wskazują na żydowskość chłopca, ale i fizyczność: rude włosy bardzo często odbierano jako żydowskie piętno (np. w powieści Michała Choromańskiego „Zazdrość i medycyna”), ale dają też one sygnał do innego czytania tego symbolu. Osobę z marchewkowatymi włosami uważano w społeczeństwie jako złodzieja, oszusta, kłamcę. Istnieje też inna strona: rudzi byli postrzegani również jako dziwacy, jednostki tajemnicze, niepoznawalne. W przypadku tej historii mamy do czynienia chyba z drugą opcją.
Żydowskość Weisera nie opiera się jedynie na wyglądzie. Wiemy też, że chłopiec był sierotą, którym zajął się Abram Weiser, krawiec (często spotykany zawód u Żydów). Nie sposób ustalić, czy Abram Weiser był dziadkiem Dawidka (choć dziecko nosi jego nazwisko), ale wiadomo, że miał status prawnego opiekuna. W toku prywatnego śledztwa po latach przeprowadzonego przez Pawła, dowiadujemy się, że Dawidek urodził się 10 września 1946 roku w Brodach, w ZSRR. O rodzicach ani słowa. Mieszkał razem z panem Abramem w kamienicy pod numerem jedenastym, na pierwszym piętrze.
Wśród równieśników (ma 12 lat) odbierany jest jako nieśmiały ciamajda, milczący i nie biorący udziału w zabawach. Stoi niejako w opozycji do reszty: oni się bawią, korzystają z uroków młodości, a on się temu przygląda. Nikt nie wie, jakimi umiejętnościami dysponuje. O jego inności świadczy nie tylko wygląd chorowitego słabeusza, ale fakt, że Weiser nie chodzi na religię i nie uczestniczy w pochodach ku czci władzy. Jest jedynym takim uczniem, co budzi domysły dzieci. Z biegiem czasu Weiser odsłoni przed czwórką towarzyszy drugą stronę swojej osobowości: wykluje się z niego zaklinacz zwierząt, znawca historii Gdańska i okolic, entuzjasta poniemieckich rekwizytów, piroman, szaman wręcz... To wrażenie zostanie spotęgowane przez moment, gdy narrator z przyjaciółmi po raz pierwszy ujrzał Weisera. Stało się to w czasie procesji Bożego Ciała, kiedy drobna postać Dawidka wyłoniła się z kadzidlanego dymu. Po prostu im się objawił. Narrator notuje, że „Weiser sprawiał wrażenie, jakby czekał na nich od zawsze.”
Ten żydowski chłopiec będzie dozował wiedzę na swój temat. Towarzysze wiedzą o nim tyle, na ile on im pozwala. Do końca pozostanie tajemnicą. A wachlarz umiejętności rozwija stopniowo: zna historię miasta, posiada kolekcję znaczków niemieckich, uskakuje przed pędzącą lokomotywą w ostatniej chwili, obserwuje samoloty tuż przed wylądowaniem, potrafi posługiwać się bronią, świetnie strzela, bardzo dobrze gra w piłkę - te męskie, brawurowe niekiedy zachowania przeczą jego fizyczności słabeusza. I to właśnie on wędruje z Elką na pas startowy, by obserwować lądujące i startujące samoloty. Jednakże w gruncie rzeczy Weiser wprowadza Elkę pośrednio w sferę erotyki, czego symbolem jest zadarta wysoko czerwona sukienka w scenach na lotnisku.
Pozostali bohaterowie
Jak wspomniano, narratorem powieści jest Paweł Heller, który dokonuje rekonstrukcji wydarzeń sprzed lat, aby poradzić sobie z tajemnicą, którą wszyscy bohaterowie - Elka, Szymon, Piotr i on sam - zostali naznaczeni. Podkreśla zresztą nieustannie, że nie pisze powieści, że to tylko rozrachunek z przeszłością, sposób na poradzenie sobie z nią. Jest jedynym, któremu zależy na odkryciu prawdy niejasnego zniknięcia ich nieformalnego herszta, Weisera Dawidka. Pozostali bohaterowie albo nie chcą, albo nie potrafią, albo nie mogą już zmierzyć się z zagadką.
Elka Wiśniewska - jedyna dziewczyna w tej paczce - opisana została jako wiotka, blondwłosa, eteryczna panienka, prawa ręka Weisera, swoistego rodzaju megafon, pośrednik między swoim przyjacielem Dawidkiem a trzema chłopcami. Była jedyną osobą, która stanęła w obronie poniżanego Weisera. Tym zdobyła sobie szacunek dzieci, od tamtego momentu byli nierozłączni: Elka i Dawidek. Odbierano ją jako nieprzystępną, wtajemniczoną w poczynania chłopca, zdecydowaną i nie bojącą się artykułować własne zdanie. Te cechy określały ją podczas jedynego spotkania po latach, do jakiego doszło między nią a Pawłem Hellerem w jej domu w Niemczech. Tylko że Elka nadal nie chce mówić o tym, co się zdarzyło w tunelu pod trasą kolejową, albo tłumaczy się niepamięcią. Oboje wiedzą, że to tylko wymówka, że tak naprawdę ta tajemnica pozostanie tajemnicą do końca, a Elka stanowi swego rodzaju kapłankę pamięci zamkniętej na klucz, a Paweł tejże pamięci skrybą.
Poza Elką i Pawłem są jeszcze dwaj bohaterowie - poza Weiserem - o których trzeba wspomnieć. Jednym z nich jest Szymon Korolewski, „który coś w życiu osiągnął Piotr Wojtal, zabity przypadkiem na ulicy w czasie grudniowych zamieszek gdańskich w” oraz 1970 roku. To z nim narrator prowadzi „rozmowy” - przychodzi na cmentarz brętowski i wsuwa mu w szczelinę krypty notatki ze śledztwa, które prowadzi na własną rękę. „Śledztwa” oczywiście rozumianego w sensie przenośnym.
Ci dwaj chłopcy wraz z narratorem tworzą trójkę przyjaciół, która zostanie „uwiedzona” przez tandem Weiser-Elka. A kim i jak przedstawiony jest tytułowy bohater?
Znaczenie imion
„Weiser Dawidek” wydaje się być powieścią, w której nic nie jest bez znaczenia: ani czas akcji (upalne lato 1957 roku), ani miejsce akcji (Gdańsk i okolice). Podobnie ma się kwestia imion poszczególnych bohaterów: w imieniu i nazwisku narratora łatwo doszukać się zadziwiającego podobieństwa do godności autora powieści. Paweł Heller - Paweł Huelle. Sugeruje nam to pewną grę: albo czytelnik odbiera powieść jako zabawę, albo czyta tekst bezpośrednio, utożsamiając narratora z autorem. W wywiadach Paweł Huelle nie odżegnywał się od czerpania z własnej biografii, ale zaznaczył, że powieść jest fikcją.
Nie tylko to budzi podejrzenia. Poza Pawłem w powieści występują Szymon i Piotr oraz Elka i Weiser. Paweł, Piotr i Szymon to imiona zaczerpnięte z tradycji biblijnej, mianowicie z Nowego Testamentu. Są to przecież imiona trzech apostołów. Elkę odczytuje się czasem jako Marię Magdalenę. Również imię Dawid nie jest przypadkowe (w Biblii imię to nosił mądry król). Najciekawsze jednak jest znaczenie nazwiska Weiser: der Weise to po niemiecku mędrzec (w biblijnej interpretacji może być kimś na kształt Mesjasza).W tym świetle postać Weisera jawi się właśnie jako ktoś, kto doznał iluminacji, który ma kontakt ze sferą nadprzyrodzoną - wszelkie dookreślenia odzierają tę powieść z tajemnicy. Zatem potraktujmy te swobodne interpretacje jako wskazówkę i ciekawostkę.
„Weiser Dawidek” jako powieść inicjacyjna
„Weiser Dawidek” określany jest jako powieść inicjacyjna. Określenie to nie jest bezpodstawne. Jego trafność łatwo stwierdzić, gdy przyjrzymy się znaczeniu postaci Dawidka dla czwórki dzieci. Weiser pełni funkcję Charona, z tym że nie jest on towarzyszem przejścia z życia do śmierci, a z dziecięctwa w dojrzałość. Chłopiec posiada jakiś kontakt z tym, co transcendentne, ma umiejętności, o których nawet nie śniło się dzieciom. Jego brawurowe popisy zdolności przyciągają, oddalając tym samym czasy żołnierzyków, bezmyślnego kopania piłki, grania w kapsle. Weiser stawia chłopcom warunki, daje zadania do wykonania, które mają pełnić rolę testu. Gdy wszyscy przejdą przez ten konkurs, Dawidek dopuści ich do tajemnicy. W czasie strzelania narrator zostanie postrzelony przez Weisera, co niejako naznaczy go na całe życie. Blizna będzie piętnem, niezmywalnym stygmatem, który od czasu do czasu będzie o sobie przypominał uporczywym bólem. Mimo że Weiser zniknie po eksplozji w tunelu pod wiaduktem kolejowym, zostanie w bohaterach na zawsze. Nie da o sobie zapomnieć, czego dowodem jest pisanie uprawiane przez Pawła Hellera. Pisanie, które ma ocalić od zapomnienia, które ma też przynieść nieosiągalne katharsis, które ma wyjaśnić tajemnicę sprzed lat. Na marne. Poszukiwanie prawdy przez narratora to przecież nic innego, jak również wyraz tęsknoty za utraconą niewinnością, która pozwalała żyć w niewiedzy, w spokoju, bez pytań o porządek świata. Istotą niewinności jest życie nieświadome, jest brak pytań. Weiser wciągnął chłopców i Elkę w sferę, gdzie przechodzi się z wieku cielęcego w wiek pytań bez odpowiedzi.
Inicjacja ma również charakter seksualny. Co prawda, w powieści nie ma mowy o pierwszych pocałunkach i pieszczotach, ale narrator wspomina, jak podglądał z chłopcami Elkę i Weisera, którzy chadzali na pobliskie lotnisko i kładli się na pasie startowym, tuż przy jego końcu. Nie bez powodu Elka ma na sobie czerwoną sukienkę, której kolor symbolizuje namiętność i zmysłowość. Gdy nad dziećmi przelatuje samolot, sukienka wraz z Elką wędrowała w górę. Paweł sugeruje, że strach zmieszany z podnieceniem mógł wywoływać u Elki emocje bliskie tym wyzwalającym się w czasie rozkoszy fizycznej
Powieść o utraconej arkadii
„Weiser Dawidek” jest również powieścią o micie utraconej Arkadii. W mitologii greckiej Arkadia to legendarna kraina wiecznej szczęśliwości, umiejscowiona na terenie dzisiejszej Grecji, czyli ściśle związana z kulturą śródziemnomorską. Jej historia wpisuje się w ciąg domniemanych zagład cywilizacyjnych: mityczna Atlantyda, królestwo Majów... Na poziomie powieści Huellego ową utraconą przestrzenią - w sensie dosłownym - jest Gdańsk i jego specyficzna okolica. Są to kamienice, których po dwudziestu kilku latach już nie ma. Ludzie, którzy pamiętali, a odeszli (jak Piotr). Ta powieść to wyraz tęsknoty za pamięcią dziecka, za światem z perspektywy umysłu nieskażonego samoświadomością.
O czym jest ta powieść? Na pewno o niezwykłym dziecku, tajemniczym chłopcu Weiserze. Jest to też hołd złożony miastu i dzieciństwu. Przyjaźni, po której dzisiaj zostały tylko wspomnienia. Niezwykłej wakacyjnej przygodzie, która sprawiła, że zmienił się świat, że zmienili się wszyscy jej bohaterowie. O tajemnicy, która zostanie tajemnicą aż do śmierci - bo przecież poznanie to śmierć.
Nawiązania w powieści
Jak wspomniano, Huelle tworzy swoisty trójkąt autorów skupionych wokół problematyki Gdańska. Oprócz niego są to jeszcze Gunter Grass i Stefan Chwin. Zarzucano nawet autorowi „Weisera Dawidka”, że splagiatował noblistę Grassa. Faktycznie, Cech lektury „Blaszanego bębenka” i „Kota i myszy” można dopatrzyć się w powieści. Huelle nie wyrzeka się inspiracji, ale daleki jest od plagiatowania. Należy jednak pamiętać, że istnieją takie nawiązania.