Prasa współczesna - 10.11.16 r.
Witam serdecznie
Uprzejmie przypomnę, że niebawem kolokwium. Prośba o uwzględnienie tego w planach merytorycznych na najbliższe tygodnie.
Zacznijmy od zaległości. Co to jest doktryna rozwoju?
Ala: dotyczy krajów mniej rozwiniętych. Media pełnią w nich ważną rolę. Państwo ingeruje w treści
Co dodalibyście? Jak widzicie tę doktrynę?
Artur: nakłada się trochę z doktryną komunistyczną, bo wtedy dziennikarstwo jest związane z innymi sferami.
Wrócę do tego później. Czy jeszcze do krótkiej charakterystyki, dodadzą Państwo?
Coś wyjaśnili?
Anita: ta doktryna łączy doktrynę partycypacji społecznej. To jest mix trzech doktryn. Możemy mieć zastrzeżenia, że swoboda dziennikarska może być ograniczana
Ciekawe jest co Państwo powiedzieli odnośnie podobieństw z doktryną komunistyczną. Dominuje pogląd, że doktryna rozwoju jest pewną emanacją doktryny liberalnej dostosowanej do potrzeb trzeciego świata. Służyć ma wartościom postępu. Skąd ona się wzięła? Wzięła się z poczucia, że media podobnie jak system edukacyjny mają edukować, przyczyniać się do wzrostu świadomości, zatem powinny być one osłonięte pewnym parasolem państwa - chodzi również o ekonomiczną ochronę. Powinny służyć sprawie rozwoju. Ta idea została ubrana w tzw. zasady Shrama. Została przyjęta przez UNESCO jako wykładnia stanowiska rozwoju Trzeciego Świata. Później została ona zanegowana, bo krytycy twierdzili, że ukrywa się za nią import świata komercjalnego. Różnie to później bywało. Apropos zbieżności z ideologią komunistyczną: Związek Radziecki forsował ideę rozwoju samodzielnego. Doktryna rozwoju była uznawana za szkodliwą. Doktryna rozwoju była uznawana za amerykańską a nie sowiecką. Ale to nie znaczy, ze nie macie państwo racji. Mogą zetknąć się Państwo z odesłaniem do Egiptu za rządów Nasera - legendarny prezydent - on grał też prozachodnio - chodziło o wyperswadowanie inwestycji w tamę. Nie bez kozery można przypomnieć, że renesans doktryny rozwoju w czasie transformacji ustrojowej był związany z wielkim wsparciem idei przemian. Można doszukać się teoretycznego uzasadnienia w doktrynie rozwoju. Kojarzycie hasło Plan Balcerowicza
Michał: chodziło o zmiany poperelowskie. Maksymalna prywatyzacja. Pracownicy zakładów państwowych były dotknięte dużymi wydatkami.
Wizja szybkich, radykalnych przemian w duchu przekształcenia gospodarki na gospodarkę liberalną. Ta koncepcja była długo pod ochroną nurtu medialnego. Nie tylko Trzeci Świat, my też w pewnym momencie byliśmy Trzecim Światem.
Już Pani Anita i Pan Artur wywołali temat doktryny komunistycznej. Na czym ona polega? Wszystkie te doktryny, które do tej pory omówiliśmy mają punkt wyjścia pozytywny. Mają służyć czemuś pozytywnemu. Powiedzcie jakie byłyby punkty wyjścia pozytywne w doktrynie komunistycznej?
Michał: scentralizowane media mogły szerzyć komunizm i propagować pożądane postawy. Nie wiem czy to plus
Skąd się wziął komunizm? Z totalnej krytyki kapitalizmu. Mamy do czynienia z systemem opartym na wyzysku - należy to przewrócić i wprowadzić inną organizację społeczeństwa. W imię równości, dobrobytu szerokich rzesz społeczeństwa wprowadzamy centralne zarządzanie przez partię komunistyczną, która nie da się nabrać na liberalny język polityczny. Praca była tutaj najważniejsza.
Co z tego wynika dla mediów? Czym mają być one w społeczeństwie rządzonym przez jedynie słuszną partię?
Michał: to są media państwowe. Ważne, żeby ci ludzie byli wierni tej ideologii, szerzyć należy pochwały.
Krytykę się też dopuszcza, choć któż śmiałby się krytykować Stalina. Były takie okresy nawet w dziejach Związku Radzieckiego gdzie była dopuszczalna krytyka pewnych wypaczeń a nie osób. Pamiętajmy, że takie przedstawienie historii mediów w ustroju komunistycznych jest sprowadzone do definicji społeczeństwa totalitarnego jak np. Chiny Ludowe, Kambodża, Wietnam w pewnych okresach, Kuba. Nie mówiąc już o naszych doświadczeniach. Ważne jest pojęcie własności. Wobec mediów publicznych mamy debatę w liberalizmie, a w komunizmie wszystko ma być państwowe, nawet gdyby formalnie to państwowe nie było. Formalnie była to prasa spółdzielcza, która miała znamienną część czasopism itp. Kto był właścicielem większości udziałów? Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Komunistycznej. Własność to jest najważniejsze słowo. To nie jest partia rządząca w obecnym tego słowa znaczeniu, to jest partia, która nie ma konkurencji. Skoro w Warszawie wychodziło Życie Warszawy, to nie mogła być wydawana inna gazeta. Centralny komitet o wszystkim decydował. Dopuszczenie cenzury instytucjonalnej jest tutaj ważne. Jeszcze obsada stanowisk kierowniczych - w tym systemie zależały one od decyzji władz. Gdzieś w gabinetach Komitetu Centralnego decydowano kto będzie Redaktorem Naczelnym, kto będzie rządził telewizją, radiem. Inny model bardzo zidealizowany, co miało służyć „budowie socjalizmu”. Może jeszcze wspomnę o dwóch cytatach przytaczanych przez autorów podręczników na temat doktryn. Stalin miał powiedzieć, ze prasa jest pasem transmisyjnym od kierownictwa partii do mas. Mao to ujął jeszcze ciekawej, bo powiedział, że dziennikarze to są oczy i uszy partii. Spójrzcie to jest odwrócenie roli, bo Stalin mówił, ze treści powinny spłynąć do mas a w Chinach dziennikarze mieli informować partie co wiedzą, co zaobserwowali wykonując swoją pracę - taka rola zwiadowcy, emisariusza. Warto pamiętać, że nawet w Związku Sowieckim okresy szczególnych represji były do pewnego stopnia okresami pewnych odwilży - pewnego oddechu. Widziałem na własne oczy w dobie kruszenia komunizmu te media były tak otwarte, że dla kogoś przybywającego z innego kraju robiło to wrażenie zaskakujące. Były pewne narady odpowiedzialnych za politykę wydawniczą w całym bloku sowieckim i największe otwarcie przejawiali decydenci sowieccy. Oni naciskali na Czechosłowację, Rumunię, żeby tłumaczyć pisarzy wcześniej tam niepublikowanych. Z komunizmem kojarzy się centralne sterowanie.
Jakie podobieństwa znajdujecie w doktrynie rozwoju i doktrynie komunistycznej? A może nie widzicie?
Michał: obie te doktryny zakładają, ze państwo powinno kierować mniej lub bardziej tymi mediami dążąc do ideału postrzegania państwa. Podobne środki, inny cel
Coś jeszcze?
Anita: dopuszczenie cenzury
Tak. Dopuszczenie sterowania dziennikarzami.
Anita: tematyka tego co poruszają dziennikarze. Nie wyobrażam, żeby cały czas mieli pisać o podróżach w kosmos
Tak. Te zasadnicze cele. W tych dwóch doktrynach takim bożyszczem medialnym jest postęp - mamy zbudować komunizm lub mamy zbudować nowoczesne społeczeństwa. Temu ma służyć dobór tematów. Medioznawcy czasami powiadają i tu widać spór światopoglądowy, że istnieją podobieństwa między doktryną katolicką a doktryną komunistyczną. Gdzie tu może być jakiś punkt zaczepienia?
Michał: są ideologiczne. Mogą zakazywać pewnych rzeczy. Np. w komunistycznej może przyjść dygnitarz i strzelić w głowę, a w tej drugiej to ekskomunika. Nie można krytykować papieża.
Tak. Chodzi o krytykę władzy. A gdybyście mieli skrytykować te równanie tzn. gdybyście mieli znaleźć kontrargumenty, no na co byście wskazali?
Michał: w katolickiej było dopuszczalne pisanie z innej perspektywy, a w komunistycznej już nie bardzo.
Ja sądzę, że można rzeczywiście jako czynnik upodobniający doktrynę katolicką i komunistyczną potraktować prymat ideologii. Media katolickie mają służyć ewangelizacji swoich czytelników - mają nastrajać religijnie, natomiast u komunistów też jest misyjność. Komuniści nie dopuszczają istnienia innych mediów, a w katolickiej - można wystąpić o poddanie się cenzurze, ale niech też istnieją inne media. Poszanowanie religii to wymóg cywilizacyjnego świata. Jesteśmy na poziomie doktryny. Własność: rzecznicy doktryny katolickiej nigdy nie powiedzą, że ma być własność jedynie partyjna lub państwowa. Człowiek ma wolną wolę, a tu człowiek ma służyć postępowi - nie ma miejsca na wolne wybory (komunistyczna). Niechętni KK z reguły z lubością wypominają podobieństwa doktryn, a co neutralni ważą rację. Cel jest kompletnie inny.
Ala: czy jako podobieństwo można uznać cenzurę. Niektóre czasopisma mają asystenta kościelnego, który kontroluje czy dany tekst jest zgodny z tym, co głosi ewangelia.
Asystent kościelny w prasie katolickiej pełni lub pełnił rolę nie tyle redaktora, ale koncentrował się na tekstach stricte religijnych czy nie ma w nich herezji. Tak jak rozmawialiśmy czy zwierzęta mogą mieć dusze czy nie. Oficjalnie stanowisko kościoła to nie, ale można polemizować. Ale jeśli ktoś zakwestionuje dogmat Trójcy - to już definitywnie nie. Jak publikuje się tekst o tematyce społecznej, to też sprawdza się czy jest on akceptowalny. Sprawy dotyczące małżeństw jednopłciowych, aborcji itp. to jest ważne.
Anita: prasa katolicka jest głównie rozpowszechniana w kościołach. Gość Niedzielny jest sprzedawany w kościele. Gdyby nie wyrażono zgody na asystenta i publikowałoby rzeczy niezgodne z nauką kościoła to szybko zniknęłyby one z kościołów. Np. gdy kościół odcina się od telewizji, która miała być katolicka
Czy to świadczy o podobieństwie, czy nie. Chodzi o kwestię asystenta katolickiego
Michał: nie do końca to jest podobne. Asystent kościelny jest dobrowolny. Nawet jak asystent nie zatwierdzi danego artykułu ja mogę go wypuścić, natomiast w państwie komunistycznej jak cenzor powie nie to nie
Wiedzą państwo, ze w Związku Radzieckim po Stalinie nie było cenzury
Michał: Jak to wygląda w Watykanie? Czy istnieje jakiś zakaz prowadzenia działalności prasowej?
Nie wiem. Czy tam znajdują się jakieś inne redakcje. Chętnie się o tym dowiem. To jest państwo bardziej o charakterze ideologicznym
Anita: czytałam artykuł o prawie w Watykanie. W większości dziedzin jest to bardzo liberalne prawo, wiadomo oprócz aborcji itp.
Panie Michale wątpię, ale to jest czysty domysł. Nie wiem czy ktoś wpadł na pomysł aby założyć pismo ateistyczne na Placu Świętego Piotra. Jest inny sposób niż cenzura. Można podnieść czynsze itp.
Michał: jeśli mamy doktrynę katolicką, możemy mówić, ze jest doktryna islamska?
Przyznam, że nie znam się na tamtym porządku medialnym. Sądzę, że to jest coś innego. Tu mamy do czynienia z porządkiem euroatlantyckim. Sądzę, że Azja to zupełnie inny punkt wyjścia. Mamy Chiny - tam partia komunistyczna w sumie rządzi do dziś. Punkt wyjścia jest tak zupełnie inny, niż nauczanie Locka, Miltona, ze nie sądzę, żebyśmy mogli porównywać. Ład medialny w Chinach jest zupełnie inny.
Anita: mam koleżankę z Iranu, która studiuje w Niemczech. Myślałam wcześniej, ze to kraj ciemny, nie ma tam Internetu itp. Powiedziała mi, że w gazetach i książkach mają to samo co u nas. Bardzo promuje się wyjazdy zagraniczne. Chcą się otwierać. Kolega z Turcji powiedział, ze jest ogromna różnica między prasą turecką i zachodnią. Pisał mi, ze prasa zagraniczna wszystko wyolbrzymia, że są poważne zamieszki itp. Powiedział, że nie ma cenzury.
Być może doniesienia medialne są przekłamane
Marta: pamiętam jak mieliśmy zajęcia z panią z Pakistanu, która opowiadała nam, ze gdy pojawiały się filmy krytykujące Mahometa na Youtubie, to w Pakistanie całkowicie zamknięto Youtube.
Inna jest wrażliwość chrześcijanina z Europy i muzułmanina z Pakistanu. Bardzo fajnie się z Państwem rozmawia, ale mamy dziś coś b. ważnego do omówienia.
Podsumowanie: czy doktryny są potrzebne? Wiadomo, ze to jest teoria, ma swoje założenia, a życie idzie trochę obok, co państwo świetnie wypunktowali. Ktoś kto pobieżnie śledzi doniesienia medialne myśli, że w Turcji jest cenzura a tu okazuje się, że nie. Potrzebne są czy nie?
Michał: Potrzebne są jako punkt odniesienia dla dziennikarzy i całej reszty. Możemy obserwować jak wygląda stan w naszym kraju i możemy wiedzieć na jakim to jest poziomie.
Anita: z jednej strony się zgadzam, ale w dobie Internetu nie wiem czy to jest potrzebne. Kto z nas przed tymi zajęciami czytał o doktrynach. Nasi rodzice nie mają o tym pojęcia. Wątpię, żeby przeciętny obywatel sprawdzał w jakiej doktrynie jesteśmy. Jesteśmy w stanie zorientować się czytając prasę zagraniczną i wyjeżdżając zagranicę.
Michał: stosujemy odniesienie do zagranicy, ale zagranica też jest zmienna. Kierowanie się własnym instynktem bez definicji może być mylne. Dla konserwatysty czasopisma zachodnie mogą być inaczej odbierane niż przez liberała. Niemcy np. gdyby płynęłyby w stronę faszyzmu, to jak nasza prasa odbierałaby to.
To jest problematyka nieznana wszystkim konsumentom mediów odwołując się do wypowiedzi p. Anity, a p. Michał podkreślił rolę wiedzy eksperckiej - tak to rozumiem. Ekspertom doktryny są potrzebne w celu określenia ładu medialnego. On nam jest potrzebny. Sądzę, że przy tych zastrzeżeniach doktryny są potrzebne. Wszystkie proporcje są zachowane. To jest wiedza akademicko-ekspercka. Kończę ten wątek z dużym opóźnieniem.
Te zajęcia zatytułowałem między komercjalizacją a skomercjalizowaniem w oparciu o Kapuścińskiego. Kim był Kapuściński?
Studentka Dorota: sporo osób krytykuje go, ze był bardziej publicystą niż reportażystą. Dopisywał pewne historie.
Co jeszcze o Kapuścińskim? Najważniejsze tytuły?
Cesarz, Lapidarium, Podróże z Herodotem. Coś jeszcze?
Chrystus z karabinem.
A o Związku Sowieckim?
Imperium. Bardzo ciekawy reportaż.
Jeśli lubicie reportaże i interesują was klimaty związane z przeszłością polecam Busz po Polsce.
To jest jeden z najpopularniejszych Polaków wydawanych. Oprócz Lema? Sapkowski. Ze współczesnych? Ostatnie 50 lat? Dużą popularnością cieszy się Mrożek.
Eseista, reportażysta.
Dorota: był też fotografem.
Reportaż, esej reportażowy. Wspomnę, że po pierwsze co do uwag krytycznych streszczonych przez p. Dorotę pojawił się poważny zarzut, że jego reportaże są fikcją literacką. On był tam gdzie był, coś zaobserwował, ale bardzo dużo zdarzeń przedstawionych jako fakty to jest fikcja literacka. Dowiedziona jest współpraca Kapuścińskiego z wywiadem PRL.
Anita: dowiedziono, ze był w aktach a nie, ze współpracował z PRL
Słusznie. Są jego podpisy pod współpracą. Wdowa po nim broni się, że on nie stawiał żadnych meldunków. Kojarzycie Cesarza? Wnuk cesarza zakwestionował wszystkie tezy w Cesarzu, mówiąc, ze zawiera on kłamstwa.
Miałem przyjemność znać Kapuścińskiego. Dużo krzyku narobiła książka Domosłowskiego „Kapuściński. Non-fiction”. Zakwestionowano rozdział „Kapuściński i kobiety”. Okazało się, ze w tej książce są tezy, których ani Kapuściński ani p. Kapuścińska nieżyczyliby. Streszczając, istnieje taki spór czy można określić współczesne media jako skomercjalizowane. Komercjalizacja to oparcie działalności na zasadach handlowych zwykle kosztem jakości. Czy to jest prawda? Moim zdaniem komercjalizacja często służy wręcz przeciwnym celom - uatrakcyjnieniu mediów. Bardzo ważne jest również to, że wedle klasycznego podziału na prasę komercyjną służącą zarabianiu pieniądzy i podział na prasę opiniotwórczą - pierwsza powinność: krzewić. Można wskazać na media misyjne, które nie działają tylko w oparciu o rachunek ekonomiczny. Ten Gość Niedzielny jest sukcesem komercyjnym, ale są takie media, które były katolickie np. Przegląd Katolicki, który z powodów ekonomicznych został zamknięty. Mamy prasę związkowa. Jestem czytelnikiem pisma Solidarność. Nie jest ono pismem komercyjnym. Istnieje jeszcze prasa niekomercyjna, ale w moim odczuciu ogół prasy opiniotwórczej bardzo się skomercjalizował. Kapuściński powiada, że informacja to towar. Pojawia się reminiscencja, że publiczność jest towarem. Komu sprzedają media informacje? Czytelnikom, ale zwracam uwagę, ze media sprzedają informację również innym mediom. Najczęściej cytowanym dziennikiem w Polsce jest Rzeczpospolita. Dostarczycielami informacji dla wszystkich mediów są agencje prasowe. Dziś bardziej powiedzielibyśmy agencje medialne. Znacie jakieś agencje prasowa?
Anita: PAP. Routers
Tak. Jeszcze?
Paulina: ANSA
CO jeszcze?
Amerykańska najważniejsza obecnie: AP - Associated Press. Z ekonomicznych najbardziej prestiżowa jest Bloomberg. DPA - niemiecka, francuska - AFP. Rosyjskie: Interfax, TASS. Jeszcze na wszelki wypadek dowcip z okresu PRL: jak się woła kaczki polskie : taś, taś, taś a rosyjskie: tass, tass, tass. Chińska: Xinhua - oficjalna agencja chińska. Polskie: KAI, AS INFO - agencja sportowa.
R. Kapuściński dużo pisze o rewolucji mediów. Kiedyś misja medialna była ponad powinnościami komercyjnymi. Obecnie jest to wielki biznes korporacyjny. Pieniądz towarzyszy tym wydawnictwom od początku. Ta misyjność z biegiem stuleci się kurczy, ale komercyjność istniała genetycznie wraz z wynalazkiem Gutenberga. Coś w tym jest, ale mimo wszystko jest to pewna przesada. Mamy tytuł: Dwa światy - mamy świat realny, który nie równa się medialnemu. Media kreują swoją rzeczywistość. Dziewięćdziesiąt procent żyje w pokoju a tymczasem głównie media piszą o wojnie. Można odnieść wrażenie, ze większość świata jest pogrążona w wojnie. Śledząc audycje w mediach odnosimy wrażenie, ze cały świat żyje polityką. Tak wcale nie wiem o tym dowodzi liczba wyborców. Świat realny nie równa się medialnemu. Powinnością mediów jest przejaskrawienie, przerysowanie, pewne zatracenie proporcji. Kapuściński traktuje tę sprawę do pewnego stopnia jako nową, choć pamięta, że ten proces zaczął się dawno. Cechą mediów jest przekaz jaskrawy w celu oderwania się od szarej rzeczywistości.”Nic tak nie ożywia gazety jak świeży trup” - cytat z klasyka. Wypadki drogowe, klęski żywiołowe - mamy tego w nadmiarze. Pamiętajmy, ze rację ma Kapuściński. Powiada Kapuściński, że sprawy ludzkie pod wszystkimi szerokościami geograficznymi są takie same. Gdyby zdarzył się tragiczny wypadek na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej to wszystkie media pisałyby o tym, ale jak pisać, że nie było wypadku. Tabloizacja mediów z górnej półki jest faktem np. poprzez krótsze formy wypowiedzi, krzykliwe tytuły. „Był najmniejszy jest najdłuższy” - o moście. Prasą nie rządzą zawodowi dziennikarze można powiedzieć o mediach. Przedsiębiorstwami medialnymi rządzą menedżerowie. Mówi się o mediach tożsamościowych. Czytelnik będzie je kupował, aby się z nimi identyfikować. Tu komercjalizacja odcisnęła też swoje piętno. Przywołam przykład norweskiego koncernu panującego nad sytuacją medialną na kilku kontynentach, swego czasu wydawał on Rzeczpospolitą, powierzył zespołu prawicowego prowadzenie gazety, ale gdy koncern wycofywał się z Polski to nie przejmował się tym w jaką stronę pójdzie czasopismo. Kiedyś wydawano Dziennik - chciano aby był konkurentem dla Wyborczej, stąd optowano za konkrecją opcją polityczną.
Ślepota mediów. Wróblewski to doświadczony dziennikarz. Były redaktor naczelny Wprost, Newsweek, Dziennik. Wróblewski pisze o wielkim zagrożeniu jakim jest Brand jurnalism. Polega on na tym, ze zleceniodawca nie zamieszcza tekstu sponsorowanego tylko w innym artykule ktoś chwali markę konkretnego samochodu, telefonu itp. To jest wplecione w normalny tekst i ma służyć promocji. Pewna znana dziennikarka kiedyś opowiadała jak promowała znany jogurt. W ramach akcji promocyjnej iluś dziennikarzy miało układ komercyjny, ze w swoje teksty mają wplatać informacje o tym jogurcie. Ta dziennikarka opisywała gabinet pewnego pisarza i pisała o niedopitej szklance herbaty i marce jogurtu. Wróblewski pisze, że to jest korupcja prasy i słusznie. Media drukowane są zagrożone i nastąpiło rozchwianie kodeksów etycznych. Niestety w mediach internetowych jest podobnie. Z nazwą Brand jurnalism mogą się państwo spotkać w nieco innym znaczeniu. Te słowo znaczy wchodzenie w formy dziennikarskie w celu promocji np. Coca-Cola udostępniła swoje pismo life stylowe w którym marka jest dostępna, choć dyskretnie. Red-Bull stworzył story na temat osobowości sportów ekstremalnych. To jest też Brand jurnalism.
To tyle. Przepraszam za pośpieszną formę. Wdzięczny jestem za dzisiejsze zajęcia. Poproszę listę obecności.
Za tydzień oddziaływanie mas mediów na publiczność. Proszę o przeczytanie z Gobana-Klasa 11.5, 9.2-9.8. Oddziaływanie mediów na publiczność - temat.
Dziś dziękuję. Za 2 tygodnie będzie kolokwium.