Komentarze internautów do artykułu Seks boli


2008.01.18

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=71939564&v=2&s=0

Głosy internatów na temat artykułu Tomasza Kwaśniewskiego pt. „Seks boli”

[Duży Format (Gazeta Wyborcza) 12.11.2007]

Od 13.11.2007 do 29.11.2007 było 201 komentarzy do artykułu Seks boli

Od 30.11.2007 do 18.01.2008 nie było już żadnego nowego komentarza

Komentarze 1-100

 Seks boli

goon 13.11.07, 13:33 Odpowiedz

Troche niefajne kiedy taka naturalna czynność sprawiała problem i ból. Coś co powinno być urozmaiceniem życia seksualnego lub rozładowanie seksualnego napięcia, staje się fatum które prześladuje człowieka. co tu dużo mówić, uzależnić można się praktycznie od wszystkiego, a uzależnienie na poziomie manii i obsesji potrafi zamienić życie w koszmar.
--
www.fastfood.blox.pl/

Re: Seks boli

   nikodem123 13.11.07, 22:36 Odpowiedz

Ludzie opanujcie się! I chrońcie się od takich kół samopomocy!

Seks to są popędy pierwotne. Tak samo jak: jedzenie - uzależnienie
od czekolady, czy poszukiwanie ciepła - ciepłego pomieszczenia.
Przyrównywanie seksu do uzależnienia od obcych substancji
chemicznych: alkoholu, heroiny - to duży błąd.

Ja w tym artykule zobaczyłem normalnych facetów. Jeden wali konia
przy pornolach,fantazjując sobie. Inny korzysta z usług kobiet do
wynajęcia, bo lubi młode ciało.

Co w tym złego?

Chłopaki, dleczego czujecie, że jest to problem?!
Tu jest Wasz problem: czujecie, że jest to grzeszne, więc wzrasta w
Was poczucie winy. Poczucie winy trzeba więc czymś sobie
wynagrodzić. Wynagrodzeniem będzie czyn (nazwany przez innych
seksoholizmem), który Was jesycye bardyiej

Re: Seks boli

   tomaszek.tom 13.11.07, 23:03 Odpowiedz

Ales durny chlopie.
Ty nie widzisz z tego calego tekstu ze walenie paly moze sie
przerodzic w obsesje?? To przeczytaj jeszcze raz... Po prostu: co za
duzo to niezdrowo... A przy takim podejsciu do sprawy przypuszcza ze
za kilka lat i tobie bedzie mozna powiedziec: WITAMY W KLUBIE....

LUDZIE! alez w czym problem???

   mngr31 15.11.07, 18:25 Odpowiedz

bosz! w czym Ci ludzie widza problem? czemu maja takie poczucie winy??? przeciez
to normalne, ze facet ma w swojej historii wiele dziewczyn i ze czasem sobie
zrobi dobrze przy pornosie... tez mialem kilka fajnych dziewczyn, tez miewam dni
kiedy zrobie sobie dobrze przy fajnym filmie. i nie mam z tego powodu zadnych
wyrzutow sumienia...
mam swoja mala obsesje - lubie w druga dziurke... i nie mam z tym problemu.
wybieram takie dzieczyny ktore to lubia. nie jest ich wiele niestety - ale wciaz
szukam. i wiecie co? lubie poszukiwanie per se! :-) jak nie znajduje nie mam
wcale dola, bo w standardowa dziurke tez bardzo lubie :-)
mam 33 lata, jestem managerem, na kase nie narzekam, moja aktualna dziewczyna
moze sobie jezdzic moim prywatnym autem, moze zwiedzac sobie swiat razem ze mna,
a ja jestem wysoki, przystojny i mam swoja mala "analna" obsesje z ktora jest mi
bardzo dobrze :-)
nie obwiniam sie, nie trzesa mi sie rece, nie mysle wiecznie o jednym... lubie
to po prostu. zaakceptowalem siebie :-)
a jak w koncu znajde fajna dziewczyne, ktora bedzie lubic to samo, to moze sie
ozenie i bedziemy zyc dlugo i szczesliwie!
zazdrosccie mi teraz! ;-)

PS. sa chetne?

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   marusia07 15.11.07, 18:37 Odpowiedz

no własnie ? jesetem atrakcyjną kobietą i mam duzą satysfakcję z pożycia ...nie
tylko z jednym partnerem.Z przerażeniem zaś wysłuchuje opowiesci bezcielesnych
dusz , które niosą znisczenie , martwote , celibat tłumacząc naokoło swoja
wyższość.Takich ludzi powinno się leczyć na terapii Anonimowych Martwych
Bezcieleśników- w takich rodzinach , to jest dopiero horror.Nie każdego jednak
stac na samodzielne myślenie..stad żyja w kieracie obłedu uff, najdalej od nich
, codziennie sie "modlę"

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   troophel 15.11.07, 19:00 Odpowiedz

I za kilkanaście lat przestaniesz nią być. I wtedy pojawi się refleksja co
zrobiłaś ze swoim życiem, ilu facetom oddałaś to co najcenniejsze - swoją
kobiecość. Do czego to Cię doprowadzi? Chwilowa satysfakcja, chwilowe
odreagowanie. Chwilowe nie znaczy na pół minuty. Chwilowe zadowolenie to
przeciwieństwo permanentnego szczęścia.

A co do samego artykułu... Ci ludzie myśleli tak jak Wy! Prawdopodobnie gdyby im
pokazać te komentarze widzieliby swoje wypowiedzi sprzed terapii. Na wszystkich
odwykach podstawą jest przyznanie się do problemu. I dlatego problemy natury
seksualnej porównywane są do uzaleznienia od dragów i alkoholu, a nie np.
problemów z jedzeniem. A sprowadzanie seksu jedynie do instynktu, pożądania
pokazuję kruchość Waszego kręgosłupa moralnego. Bo każde prawo moralne (nie
tylko chrześcijańskie - zaznaczam chrześcijańskie, nie katolickie) bazuje na
szacunku dla drugiego człowieka i samego siebie. Odzieranie siebie i innych z
intymności jest oznaką braku szacunku - dla siebie i innych. To tak jak z
otrzymaną wielką sumą pieniędzy, która miałaby nam wystarczyć na całe życie.
Będą tacy co będą je oszczędzać, rozsądnie wydawać i inwestować. Będą też tacy
co pójdą na całego - wydając, szastając, szpanując. Będą się wyśmiewać z tych
pierwszych nazywać "bezcielesnymi duszami niosącymi zniszczenie, martwotę,
celibat" mówiąc że to oni ograniczają ich wolność. A ponieważ suma pieniedzy
jest duża to oddziaływania nie widać od razu. Ale po kilku, kilkanastu latach...
Jedni będą mieli więcej lub niewiele mniej niż na początku w wyniku mądrych
inwestycji. Inni zaś zostaną bez niczego - bez swojej atrakcyjności, satysfakcji
- stając się moralnymi żebrakami.
Skutków wychowania w całkowitym luzie nie widać jeszcze teraz, 18 lat demokracji
to jeszcze mało. Ale za jakiś czas okaże się kto myśli wielkoformatowo, a kto
nastawiony jest jedynie na osiągniecie chwilowych korzyści.

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   marusia07 15.11.07, 19:42 Odpowiedz

Ależ Panie Troophel( czy to ma brzmiec podobnie do trup?cielesny?) Nie będę
dyskutowała teraz, co jest straszniejsze - bezcielesna dusza , czy bezduszne
ciało?wszak problem mocno przez literaturę piękną opisany .Zechce pan siegnac do
Czarodziejskiej Góry T.Mana. Chcę mówic za siebie i nie widzę większej radości
na świecie jak szcelina w niebie , która otwiera sie przez zmysły.Zapewniam ,
nie jest to chwila , to wiecznosć !!!"Rozkosz za wiecznościa łka" , cytując
jednego mądrego.Co do jakości życia ?zapewniam , jest bez skazy.jeni piszą
wiersz , inni kupują pierścionki w podziękowaniu.
mam nadzieje ,ze pan mnie teraz inaczej odczyta.A za umiar bardzo pana szanuję,
tylko boje sie ,ze w życiu jest pan TROOPHEL

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   troophel 15.11.07, 20:57 Odpowiedz

Jeśli mój nick ma opisywać prowadzony przeze mnie żywot, to tak - jestem
TROOPHLEM, jako że nick pochodzi od polskiego słowa "trufel", które oznacza
cukierka (synonim słodkości) lub smacznego grzyba, czyli jak najbardziej -
jestem wielkim fanem sztuki gotowania :)

A schodząc z kulinarnych dywagacji - wieczność jest pojęciem na tyle względnym,
że naprawdę chciałbym żeby określiła je Pani ponownie za, już niejednokrotnie
wspomniane, kilkanaście lat. Póki co ocenia Pani szczęście "zmysłami płynące" z
perspektywy chwili. I tak jak już wspomniałem pod pojęciem chwili rozumiem
zarówno minutę, rok jak i nawet kilka lat... Bo w końcu czym są one w porównaniu
do wieczności?
Pani poglądy (przypuszczam) reprezentują kierunek liberalny, odrzucający bariery
w dążeniu do wolności, narzucone przez społeczeństwo i etykę. Jednak gdzie
kończy się przełamywanie zahamowań, a gdzie zaczyna się działanie na własną
niekorzyść? Nie piszę tego po to by oceniać Pani poglądy lub je wartościować,
jedynie przedstawić inny punkt widzenia, który być może (i mam taką nadzieję)
będzie impulsem do rozważań. W końcu właśnie myślenie odróżnia nas od zwierząt...

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   marusia07 15.11.07, 21:36 Odpowiedz

...zmysłami płynące , bo natura obdzrzyła mnie hojnie i nie zamierzam z tego
rezygnować .To byłby dopiero grzech1Mam taki kompas : żyje tak ,by nie ranić
.Czyli mola wolność jest ograniczona , o ile inni mieliby cierpieć, a z intuicją
i uczuciami jest u mnie w porządku.lata ćwiczeń, nauki, zadań trudnych... Wie
pan, ja byłam swiadkiem "okrucieństwa'tych "bezcielesnych dusz" .Ale i odwrotna
wersja(bezduszne ciała) przeraża mnie(chociaż z tego powodu nie cierpiałam
osobiscie).Przeglądałam pana wypowiedzi.ładne.Pytania, które pan
postawił,arcyważne, ale chyba zależą od indywidualnego przypadku,kontekstu,
uczuć....jest taki stan , kiedy przestajemy siebie lubić i wtedy włącza sie u
mnie myślenie , przyznam nieczęsto

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   te_rence 15.11.07, 23:19 Odpowiedz

Trzeba znac miarę mocium panie... czyli w za dużych dawkach to nawet witamina C
szkodzi

Fajnie mi się czyta większość tu postów... nie są głupie...a tego się spodziewałem.

"Łączmy się w pary, kochajmy się!"

Re: LUDZIE! Z gorączką.

   almagus 16.11.07, 13:21 Odpowiedz

Z gorączką.

Z gorączką faceci,
biorą wszystko jak leci.
Nie ucieka na drzewa,
chłopczyk czy dziewa.
Aż jest z tego z bolączką,
no to jeszcze z gorączką.
Z gorączką w łóżeczku,
z gorączką w piaseczku.
Z gorączka wspomaga,
gdy treść leci naga.
A najlepiej u Józi,
z gorączką da buzi!

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   troophel 15.11.07, 23:29 Odpowiedz

Rozumiem że nie sugeruje Pani, iż myślenie jest domeną jedynie ludzi
niezadowolonych z siebie, które wciąż muszą rozważać swoje doskonalenie.

marusia07 napisała:

> Mam taki kompas : żyje tak ,by nie ranić
> .Czyli mola wolność jest ograniczona , o ile inni mieliby cierpieć, a z intuicj
> ą
> i uczuciami jest u mnie w porządku.lata ćwiczeń, nauki, zadań trudnych...

I wydaje mi się, że tu jest źródło różnicy naszych poglądów. Pani jako układ
odniesienia zachowań dobrych i moralnych uznaje swoją intuicję - ja, nie ufając
jej, uznaję wartości mające korzenie w chrześcijaństwie.
Żeby podsumować swoje stanowisko - uważam, że życie w poligamii i seksoholizmie
jest krzywdzące nie tylko dla nas samych, ale również dla osób nam bliskich.
Argumentów nie przytaczam - zostały przedstawione w artykule. Jednocześnie
uspokoję Panią, że nie mam problemów z samoakceptacją, czy brakiem
zainteresowania ze strony płci pięknej :) Uznaję jednak seks za sferę
zarezerwowaną dla konkretnej osoby. Bo jeśli nie to, to co możemy wyjątkowego
jej dać? Pocałunki? Może mieć ich setki. Pierścionki? Tysiące...
Zachęcam Panią jeszcze raz do ponownego przemyślenia poglądów. Oczywiście Pani
zdanie dało mi również wiele do myślenia, co chyba widać po powyższych postach :)
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   marusia07 16.11.07, 10:11 Odpowiedz

Dzień dobry panie Troophel, pan jest bardzo logiczny, tak po mesku przecież.
Moją domeną jest inuicja i uczucie, tak po kobiecemu .To chciałam
powiedzieć.Chodzi o podzał C.G Junga .Wartości chrześcijanskie wyssałam z
mlekiem matki , i to jest kompas , który ma każdy, a jak mi się zdaje nie wymaga
on specjalnego wysiłku intelektualnego.Nie kradnij , nie zabijaj , nie cudzołóz-
gdyby pan wiedzał ile moich koleżanek-chrześcijanek cudzołoży z mężem -brrrr nie
lubie tych klamczuch..Mnie chodzi o delikatniejszą materie , o to by nie rzucac
monetą ( orzełak , czy reszka ) tylko ćwiczyć intuicję , zmysłowość , bo są na
tym świecie rzeczy o których nie śniło się filozofom.Wiem coś o tym.Oczywiscie ,
miłośc to nie jest penis w pochwie, koniec kropka.Potrzebna jest magia ,
misteryjność i jest to sfera sacrum, tu sie zgadzamy
Wchodząc na wyzszy stopień ogólnosci, to chcę zauwazyc ,ze trufle kosztuja .
hedonizm kosztuję . Stąd wciska sie nam kult rodziny , dzeicka , bo to tepi
zmysłowość , wrażliwośc, myślenie i tak umieramy nie mająć poczucia ,ze żyliśmy
naprawdę.

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   2lkad1 16.11.07, 08:22 Odpowiedz

Gdyby przeczytał ten artykuł przeciętny obywatel bliskiego wschodu,
pękłby ze śmiechu.
Tam to wszystko normalne, niezaleznie od wyznania.

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   xtrin 16.11.07, 10:06 Odpowiedz

mngr31 napisał:
> bosz! w czym Ci ludzie widza problem?

Seksualnie jesteś zdrowy, ale masz chyba problemy z czytaniem.
Nie ma nic złego w masturbacji czy pornografii, w "zrobieniu sobie dobrze przy
pornosie". Tak samo jak nie ma nic złego w winie do obiadu czy okazjonalnym
piwku w pubie czy drinku ze znajomymi.
Problem pojawia się wtedy, gdy przeradza się to w nałóg, zaczyna rządzić życiem
danej osoby. Gdy nie chodzi już o przyjemność (z picia czy seksu), ale o
zaspokojenie głodu.

Re: LUDZIE! alez w czym problem???

   kasielle 29.11.07, 00:35 Odpowiedz

może :-)

Czy współżycie raz w tygodniu to standard...

   wsypka 13.11.07, 23:13 Odpowiedz

dla około 6-letnich małżeństw i która ze stron ogranicza ilość
zbliżeń? Czy gdyby twój partner (partnerka) w celu rozładowania
napięcia masturbował sie fantazjując o seksie z toba to byłby to
problem? Mnie osobiście było by przykro, że nie jestem w stanie
zaspokoić jego potrzeb, ale poza tym nie widziała bym w tym nic
złego. Oczywiscie zdrada to co innego.

Re: Czy współżycie raz w tygodniu to standard...

   tfuj_aniou_strusz 14.11.07, 10:27 Odpowiedz

metoda rozwiazania problemu troche jak z sredniowiecza.
absolutna abstynencja.

idealnym odzwierciedleniem bledu tej metody w moim mniemaniu jest cytat(z pamieci):
"(autor)- a jak twoja zona radzi sobie z abstynencja?
(seksoholik) - niewiem. "

bardzo egoistyczne podejscie. a co jesli przez to zona, ktora chce pozostac wierna mezowi, poddana dodatkowemu stresowi sama w padnie w nalog masturbacji?

wychodzenie z nalogu razem tak, ale nie przez obarczanie odpowiedzialnoscia 2giej osoby ktora ma zapewne normalne potrzeby seksualne i potrzebe ich zaspokojenia, o ktorej w tym artykule przynajmniej nie bylo slowa.

terapia tego typu uzaleznien nie powinna polegac jedynie na spotkaniach grup AS czy pogaduszek ze "sponsorem". tu trzeba psychologa i seksuologa, niewykluczone ze takze psychiatry.
leczac sie "samemu" mozna wyzadzic spora krzywde nie tylko sobie.

--
Tfuj Aniou Strusz .

12 kroków - naokoło?

   v-ger 14.11.07, 20:11 Odpowiedz

Z Tfuj_Aniou_Strusz zgadzam się o tyle, że faktycznie podjęcie
długotrwałej całkowitej abstynencji przez osobę będącą w związku
małżeńskim jest bardzo egoistyczne, gdyż ignoruje potrzeby drugiej
strony. Tak, jakby JEJ nie było. Jakby był tylko ON i JEGO "12
kroków".
Po prostu zimno mi się zrobiło, gdy przeczytałem: "Umówiliśmy się [z
żoną] na celibat". Już go widzę, jak mówi: "Kochanie, nie będziemy
tego robić przez rok, a może półtora, bo JA pracuję na takim
programie i tam są takie zasady". Czyste okrucieństwo. A potem
jeszcze narzeka, że JEMU tak dobrze szło - "I wtedy nagle wypaliła,
że brak seksu jest dla nas niebezpieczny, bo nas oddala. Zaczęły się
awantury. Raz mi wygarnęła, że nie dość, że jestem bez pieniędzy, to
nawet seksu nie ma". Zupełny egocentryk - nie przyszło mu do łba, że
ONA mówi to wszystko po to, żeby JEMU popsuć terapię, tylko dlatego,
że cierpi. Powiem więcej: Ona jest aniołem, jeżeli w ogóle godzi się
na taki układ! A ON - duży dzieciak - zamiast okazać JEJ
przynajmniej odrobinę zwykłej czułości (żeby _przynajmniej_ ułatwić
JEJ ten przymusowy celibat, którego ONA ani sobie nie wybrała, ani
nie nastąpił z JEJ winy), zamyka się w SOBIE: "Przestałem mówić, a
ona nie wnika".
Zresztą ten JEGO egoizm widoczny był już wcześniej: "Z żoną
kochaliśmy się rzadko. Raz w miesiącu. Ona nie chciała częściej. Jak
mnie odrzucała, to zaczynałem się nad sobą użalać i oczywiście się
masturbowałem". Przecież jeżeli "ONA nie chciała częściej", to
najpewniej nie z powodu jakiegoś irracjonalnego wstrętu do orgazmu,
tylko dlatego, że ON przez lata dbał wyłącznie o SWOJĄ przyjemność,
JĄ traktując jak gumową lalkę. Wydaje się, że masturbacja tak go -
mimo bycia z partnerką - wciąga, że jedynie tam nie jest
odpowiedzialny za niczyją przyjemność poza własną.
Tantrycy - dla egoistycznego (w rozumieniu powyższym) mężczyzny i
wykorzystywanej (sic!) kobiety - proponują bardzo specyficzną
terapię polegającą na tym, że on zmienia swe nastawienie o 180
stopni i zaczyna dbać _wyłącznie_ o JEJ przyjemność, o swojej
starając się nie myśleć (a wręcz takowej unikać). Wierzcie mi, takie
doświadczenia zmieniają oboje nie do poznania.

To jedna sprawa. A druga:
Odnoszę wrażenie, że ta terapia "12 kroków" - być może skuteczna w
przypadku używek - tutaj jest rodzajem "drogi okrężnej". To tak,
jakby ktoś dojechał z Katowic do Krakowa przez Trójmiasto, a potem
głosił wszystkim, że "nie ma innej drogi". Oczywiście, można i tak,
ale bliżej będzie przez Dąbrowę Górniczą...
Na swej drodze spotkałem kiedyś... książkę amerykańskiej
psychoterapeutki Sondry Ray, która w latach 70/80 pomagała ludziom z
problemami seksualnymi. Jej metoda polegała nie na zwalczaniu
objawów, lecz ich zignorowaniu, zaakceptowaniu i dotarciu do
FAKTYCZNEJ PIERWSZEJ PRZYCZYNY w psychice. "Co mi ten problem daje?
Co mi załatwia? Z jakim PRAWDZIWYM problemem pomaga mi sobie radzić?
Co potrzebuję zmienić w sobie, aby tego PRAWDZIWEGO problemu już nie
mieć?". Potem następuje stopniowe leczenie owej pierwszej przyczyny,
które powoduje stopniowe zanikanie objawu. To tak, jakby zamiast
kosić chwasty, zniszczyć ich korzenie - chwasty wówczas uschną.
Chyba to mądrzejsze od długotrwałego "odejścia od seksu", a potem
zobaczymy, co dalej?

ERRATA

   v-ger 14.11.07, 20:15 Odpowiedz

> Zupełny egocentryk - nie przyszło mu do łba, że
> ONA mówi to wszystko po to, żeby JEMU popsuć terapię, tylko
dlatego,
> że cierpi.

POPRAWKA - miało być:
Zupełny egocentryk - nie przyszło mu do łba, że
ONA mówi to wszystko NIE po to, żeby JEMU popsuć terapię, tylko
dlatego,
że cierpi.

Mosz recht {v-ger'rze}

   dar61 15.11.07, 13:16 Odpowiedz

Re: Mosz recht {v-ger'rze}

   v-ger 15.11.07, 21:17 Odpowiedz

Cieszę się, że tak uważasz. Chętnie poznałbym też argumenty tych,
który się ze mną nie zgadzają. :-)

To chyba nie tak, v-ger!

   quadrophenic 16.11.07, 18:30 Odpowiedz

v-ger napisał:

> Tantrycy - dla egoistycznego (w rozumieniu powyższym) mężczyzny i
> wykorzystywanej (sic!) kobiety - proponują bardzo specyficzną
> terapię polegającą na tym, że on zmienia swe nastawienie o 180
> stopni i zaczyna dbać _wyłącznie_ o JEJ przyjemność, o swojej
> starając się nie myśleć (a wręcz takowej unikać). Wierzcie mi,
takie doświadczenia zmieniają oboje nie do poznania.

Ale nie seksoholików. To tak, jakbyś alkoholikowi dał sok
pomarańczowy i liczył, że w nim zasmakuje i znielubi alkohol.
Oczywiście, że sok pomarańczowy jest słodszy od wódy, ale alkoholik
pije wódę nie dlatego, że mu smakuje, tylko dlatego, że jest od wódy
uzależniony. Podobnie jest z każdym nałogiem. To nie jest tak, że on
sprawia przyjemność; to jest tak, że osoba znałogowana odczuwa GŁÓD -
niepohamowany głód - i MUSI oddawać się temu, od czego jest
uzależniona, nawet jeśli tego "na trzeźwo" nienawidzi.
Ale zainteresowała mnie druga część twojego postu. Podaj mi tytuł
tej książki, może znajdziemy w niej coś, co nam choć trochę pomoże?

Re: To chyba nie tak, v-ger!

   v-ger 16.11.07, 19:00 Odpowiedz

quadrophenic napisał:

> v-ger napisał:

> Ale nie seksoholików.
> osoba znałogowana odczuwa GŁÓD -
> niepohamowany głód - i MUSI oddawać się temu, od czego jest
> uzależniona, nawet jeśli tego "na trzeźwo" nienawidzi.

Mogę się mylić, nie jestem psychologiem, ale z własnego
doświadczenia wiem, że takie uzależnienie od rzeczy złych bierze się
z jakiegoś zranienia. Jeżeli zranienie zostaje uzdrowione,
przestajemy robić sobie rzeczy złe, a zaczynamy dobre.

> Podaj mi tytuł
> tej książki, może znajdziemy w niej coś, co nam choć trochę pomoże?

Sondra Ray: "Zasługuję na miłość". Raczej w księgarni już tego nie
kupisz, ale poszukaj w bibliotekach, lub... na aukcjach
internetowych.

Problemem nudny seks i uzależnienie od orgazmu

   ylemai 15.11.07, 19:37 Odpowiedz

Nie sam seks. Poziom wyrafinowania polskiej sypialni jest taki jak polskiej
kuchni. Nie ma praktycznie miejsca na eksperymenty, wszystko należy robić po
bożemu.

--
Wszystko o Internecie

Re: Seks boli

   ds.1 14.11.07, 15:47 Odpowiedz

Popraw mnie jeśli się mylę, ale jestem przekonany, że lekturę
artykułu skończułeś gdzieś na trzeciej stronie.

Jaka jest w tym rola mediów?

   mario-radyja 14.11.07, 19:15 Odpowiedz

Zastanawiam się czy osoby z tego artykułu są takie, bo takie są, czy też seksoholizm został wywołany przez otoczenie.

Powiedzmy, że zostaje zalegalizowana heroina i można ją kupić w każdym kiosku. Ilu byłoby w społeczeństwie narkomanów? 80 procent?

Niestety media, a szczególnie branża reklamowa robią to bezustannie. Wiadomo, "sex sells", zarówno jako produkt jak i opakowanie.

Dlatego jestem przeciwny ekspozycji i dostepności materiałów pornograficznych i erotycznych w zwykłych sklepach, kioskach, przeciwny nagości w reklamach zewnętrznych. Ciągłe pobudzanie instynktów seksualnych przez bodźce prowadzi do uwarunkowania i potrzeby jeszcze silniejszych bodźców.

Pojawia się kwestia, czy należy państwu pozwolić na autorytarne zakazywanie obywatelom swobodnego wyboru tego co chcą robić , oglądać i kupować. Pod tym względem po 1989 doszło do maksymalnego odchylenia w liberalno-lewacką stronę pod hasłem zwalczania cenzury.

Dziwi mnie tylko, że zwolennicy pełnej swobody nie potrafią dostrzec prawa obywatela do NIEOGLĄDANIA tego co inni chcą im pokazać. Ta przysłowiowa moherowa babcia ma święte obywatelskie prawo do nieglądania gołych dup o wymiarach 5 x 15 metrów na ulicy swojego miasta. Mamy prawo do prywatności we własnym mieszkaniu, ale gdzie jest prawo do prywatności we własnej głowie, którą chcą najechać spece od marketingu?

Liberalizacja miała doprowadzić do zaistnienia wolnego społeczeństwa. A społeczeństwo zamiast stać się wolnym stało się po prostu uzależnione.

P.s. Seryjny morderca o podłożu seksualnym Ted Bundy przed egzekucją twierdził, że jego dewiacja została wywołana przez używanie pornografii.

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   bromba_bez_glusia 14.11.07, 19:32 Odpowiedz

mario-radyja napisała:

> Powiedzmy, że zostaje zalegalizowana heroina i można ją kupić w każdym kiosku.
> Ilu byłoby w społeczeństwie narkomanów? 80 procent?
-------
Tak, tak, bo obecnie mamy 80proc alkoholików w spoleczenstwie:)

Bez obrazy, ale caly Twoj post to jedna wielka brednia. Nikt, kto nie ma
sklonnosci do tego typu uzaleznien, nawet otoczony pornografia 24h/dobre nie
bedzie sie masturbowal do bolu, bo po prostu mu sie to "opatrzy"...Z kolei ktos
z tymi sklonnosciami bedzie walil konia i na bezludnej wyspie, bo mu muszla cos
przypomni...

Zrszta, jakbys przeczytal dokladnie artykul zauwazylbys ze tych facetow podnieca
nie tylko pornografia, ale i gimznajalistki na przystanku lub, o zgrozo, wlasna
corka...

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   v-ger 15.11.07, 23:05 Odpowiedz

Myślę, że oboje macie trochę racji. Ja to postrzegam tak:
Współczesna popkultura - a dokładniej: jej część - tworzy chory
obraz seksualności. To już nie jest erotyka lat 60/70, próbująca -
że zacyutuję Leonarda Cohena - "zbliżyć się do naturalnej kobiety i
naturalnego mężczyzny". To nie scena erotyczna z "Zabriskie Point"
Antonioniego, w której on jest całkiem zwyczajny, a ona ma
(oczywiście jedynie wg kanonów narzucanych przez dzisiejsze pokazy
mody) "odrobinę za duży tyłek". Nie. To nierealny świat, w którym
supermeni spółkują z superdziwkami, wszyscy są idealnie zbudowani,
wszystkim zawsze staje lub nawilża się co trzeba i kiedy trzeba etc.
Dojrzały widz wie, że to fikcja większa od science fiction (bo SF
traktuje o rzeczach - jak pokazuje praktyka - tylko NA RAZIE
niemożliwych). Ale młoda osoba, która akurat jest nadwrażliwa,
nieśmiała i uważająca się za pełną (bądź pełnego) braków, stwierdza
z przerażeniem, że do takiego świata nie pasuje! Co wywołuje w
takiej osobie wrażenie, że nie ma dla niej miejsca w świecie seksu.
Wówczas masturbacja - która normalnie byłaby zaledwie wstępem do
podjęcia współżycia seksualnego (i, docelowo, wejścia w monogamiczny
związek formalny lub nieformalny) - staje się pułapką bez wyjścia. Z
kolei osoby atrakcyjne i pewne siebie idą czasami w "łatwy seks".
Oczywiście: jedno i drugie w tak skrajnej formie, jak to napisano w
artykule, dotyka tylko niektórych jednostek. Ale w ładodniejszych
odmianach... zdziwiłabyś się bardzo.
Żadna z tych dróg na dłuższą metę nikogo szczęśliwym nie czyni -
"Only love can bring the rain that makes you yearn to the sky" (The
Who) - co rodzi nowe frustracje i pokusę "ucieczki do przodu", w
coraz bardziej wymyślne praktyki (bądź fantazje, których
perwersyjność bije na głowę wszelką praktykę: pedofilia i co tylko
chcesz).
Byłem kiedyś na jednej z tych dróg - nieważne, której - drugą znam z
opowieści. I absolutnie żadnej z nich nie życzę nikomu.

Aha. Oczywiście ja też nie muszę mieć całkowitej racji... ale sądzę,
iż trochę jej mam.

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   pride_fc 16.11.07, 08:15 Odpowiedz

"To już nie jest erotyka lat 60/70, próbująca -
że zacyutuję Leonarda Cohena - "zbliżyć się do naturalnej kobiety i naturalnego
mężczyzny". "

Bzdury wypisujesz. W tamtym czasie powstał cały gatunek mocnego porno i był jego
największy rozkwit. Obejrzyj sobie może film "SKANDALISTA LARRY FLYNT".


"To nierealny świat, w którym
> supermeni spółkują z superdziwkami, wszyscy są idealnie zbudowani,
> wszystkim zawsze staje lub nawilża się co trzeba i kiedy trzeba etc.
> Dojrzały widz wie, że to fikcja większa od science fiction (bo SF
> traktuje o rzeczach - jak pokazuje praktyka - tylko NA RAZIE
> niemożliwych). Ale młoda osoba, która akurat jest nadwrażliwa,
> nieśmiała i uważająca się za pełną (bądź pełnego) braków, stwierdza
> z przerażeniem, że do takiego świata nie pasuje! Co wywołuje w
> takiej osobie wrażenie, że nie ma dla niej miejsca w świecie seksu. "

Bzdury po raz drugi.

Czyli młoda osoba co obejrzy sobie wyścigi formuły pierwszej uzna, że nigdy nie
będzie kierowcą? Oj...

--
body-factory.pl/

www.dailymotion.com/group/8703/1

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   v-ger 16.11.07, 11:21 Odpowiedz

pride_fc napisał:

> Bzdury wypisujesz. W tamtym czasie powstał cały gatunek mocnego
porno i był jego
> największy rozkwit. Obejrzyj sobie może film "SKANDALISTA LARRY
FLYNT".

Uściślam: chodziło mi o lata sześćdziesite i sam początek 70.

> Czyli młoda osoba co obejrzy sobie wyścigi formuły pierwszej uzna,
że nigdy nie
> będzie kierowcą? Oj...

Mimo wszystko do seksu podchodzi się jednak bardziej emocjonalnie,
niż do jazdy samochodem. Ani nie wiąże się jej tak mocno z poczuciem
własnej wartości. Jakoś nie słyszałem, żeby ktoś popadł w debresję
lub próbował popełnić samobójstwo z powodu niemożności zrobienia
prawa jazdy. A z powodu problemów seksualnych - i owszem.

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   czwarty_apokalipsy 16.11.07, 10:16 Odpowiedz

A ja myślę ,że kiedyś jak nie było wszechobecnej pornografii to
faceci walili konia na widok gołej łydki .

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   moon5 14.11.07, 20:27 Odpowiedz

Zgadzam sie zupełnie z "mario-radyja". W tym wypadku media niszczą ludzi.
Poza tym nikt mnie nie pytał, czy mam ochotę patrzeć na goliznę i "świństwa" w
miejscach publicznych i reklamach.
--
kratery.blox.pl

zgoda na zakaz reklam . KaŻdYcH rEkLaM!!!

   dar61 15.11.07, 13:18 Odpowiedz

Re: Jaka jest w tym rola mediów?

   armagon 15.11.07, 22:07 Odpowiedz

Słuchasz seryjnego mordercy? Przeciez to czlowiek, ktory nie umial zapanowac nad soba samym, a ty go sluchasz? Pozwalasz zeby taki czlowiek tlumaczyl Ci swiat? Na opisanie psychiki kogos takiego potrzeba psychologow.

Re: Seks boli

   444a 15.11.07, 01:33 Odpowiedz

> Seks to są popędy pierwotne. Tak samo jak: jedzenie

Tak samo są uzależnieni od jedzenia lub niejedzenia. Bulimia, anoreksja to
przecież choroby!

Re: Seks boli najbardziej

   pod_tapczanem 15.11.07, 04:08 Odpowiedz


--a niech to...
:/

Re: Seks boli

   as200 16.11.07, 00:15 Odpowiedz

Slyszeliscie o czyms, co sie nazywa "sublimacja popedow" ?
Pewnie nie, bo wyksztalcenie w narodzie slabiutkie, oj slabiutkie ....

W obecnych czasach permisywizmu, jakiekolwiek opanowywanie czegokolwiek nie
jest trendy - a jest to zasadnicza sprawa w rozwoju czlowieka.

Nie jest tak, jak nam tlumacza rozne "guru", ze wszystko jest OK.
Nie wszystko jest OK.
Bardzo duzo rzeczy nie jest OK.

Nie ma zadnego seksoholizmu

   bragiel 16.11.07, 02:09 Odpowiedz

nikodem123 napisał:

> Ludzie opanujcie się! I chrońcie się od takich kół samopomocy!
>
> Seks to są popędy pierwotne. Tak samo jak: jedzenie - uzależnienie
> od czekolady, czy poszukiwanie ciepła - ciepłego pomieszczenia.
> Przyrównywanie seksu do uzależnienia od obcych substancji
> chemicznych: alkoholu, heroiny - to duży błąd.
>
> Ja w tym artykule zobaczyłem normalnych facetów. Jeden wali konia
> przy pornolach,fantazjując sobie. Inny korzysta z usług kobiet do
> wynajęcia, bo lubi młode ciało.
>
> Co w tym złego?
>
> Chłopaki, dleczego czujecie, że jest to problem?!
> Tu jest Wasz problem: czujecie, że jest to grzeszne, więc wzrasta
w
> Was poczucie winy. Poczucie winy trzeba więc czymś sobie
> wynagrodzić. Wynagrodzeniem będzie czyn (nazwany przez innych
> seksoholizmem), który Was jesycye bardyiej
Zgadzam się z Tobą w 100%.
Gdy byłem chrześcijaninen też miałem poczucie winy podczas i po
onanizmie.
Teraz wiem, że seks to najważniejszy ludzki instynkt i największą
zbrodnią różnych religii, największą niemoralnością w dziejach
świata, jest wmówienie ludziom, że seks, onanizm, czy jakakolwiek
forma aktywności seksulanej(oczywiście wykluczając gwałty i
pedofilie) jest zła.

Ktoś ma większy popęd seskualny-więcej razy uprawia seks i więcej
razy się onanizuje. Ktoś inny ma mniejszy, robi to radziej i tyle.
Mówienie o uzależnieniu od sesku to kompletny idiotyzm.

Ten artykuł chyba zasposnorował Rydzyk, by zdobyć
biednych ,,uzależnionych od sesku ludzi", do spólki z psychologami,
którzy za 100Zł za godzinę będę wmawiać komuś, że jego najważniejszy
isntynkt, największy dar natury, jest czymś złym.

weź się nie oszukuj sam

   mario-radyja 16.11.07, 17:39 Odpowiedz

w tytule piszesz, że nie ma seksoholizmu wbrew temu co opisują w
artykule ci ludzie.

> Gdy byłem chrześcijaninen też miałem poczucie winy podczas i po
> onanizmie.

No a teraz jesteś fundamentalnym ateistą i wcale nie masz
mądrzejszego podejścia.

> Teraz wiem, że seks to najważniejszy ludzki instynkt i największą
> zbrodnią różnych religii, największą niemoralnością w dziejach
> świata, jest wmówienie ludziom, że seks, onanizm, czy jakakolwiek
> forma aktywności seksulanej(oczywiście wykluczając gwałty i
> pedofilie) jest zła.

Zgadzam się, że religie dokonywały silnej represji seksualności. Ale
nie jest rozwiązaniem to co proponuje lewica, czyli totalna
powszechność seksu.

> Ktoś ma większy popęd seskualny-więcej razy uprawia seks i więcej
> razy się onanizuje. Ktoś inny ma mniejszy, robi to radziej i tyle.
> Mówienie o uzależnieniu od sesku to kompletny idiotyzm.

Jest taka prosta definicja. Mówimy o uzależnieniu, jeżeli dane
zachowanie często powoduje, że zawalasz swoje inne priorytety:
rodzina, praca, zdrowie.

Seksoholizm, alkoholizm, narkomania, internetoholizm, uzależnienie
od gier, hazard, itp. wszystkie odbijają się na sprawach ważnych w
naszym życiu.

> Ten artykuł chyba zasposnorował Rydzyk, by zdobyć
> biednych ,,uzależnionych od sesku ludzi", do spólki z
psychologami,
> którzy za 100Zł za godzinę będę wmawiać komuś, że jego
najważniejszy
> isntynkt, największy dar natury, jest czymś złym.

GW jest znana z tego, że statutowo zwalcza Rydzyka. Tak więc
całkowicie i oczywiście się mylisz.

Re: Seks boli

   hiacynaa 16.11.07, 12:06 Odpowiedz

Moj maz jest seksoholikiem, tez wcale nie mial wiele partnerek, ale co do np.
ogladania pornosow przez internet - to po kilku latach on ogladal TYLKO pornosy,
filmy tez TYLKO porno, do tego jakies sms przez komorke z erotycznymi serwisami,
potem przyszla stala kochanka plus platne panienki, co mu zdominowalo zycie. 50%
pensji szlo na takie rzeczy.
Zaczyna sie niewinnie, a wciaga niesamowicie.

Seks boli czy raczej głowa?

   burlasino 14.11.07, 15:16 Odpowiedz

Do piątej strony (internetowej) czytałem ten tekst z pewnym
zaciekawieniem, ale kiedy okazało się, że i w terapii tego
uzaleznienia stosuje się odwołania do fikcyjnych postaci -
straciłem zainteresowanie dalsza lekturą. Przecież tzw. Bóg to
tylko wyobrażenie, symbol. A więc modląc się o "odstąpienie popędu"
czy też "oddając Bogu obrazy" zastępuje się jedną fantazję inną
fantazją. To tak, jakby "marychę" zastąpić "kompotem" ze słomy
makowej.
Pomijam już fakt, że traktowanie fikcyjnej, wyimaginowanej postaci
jak coś realnego, jest po prostu hipokryzją lub celowym ,
bezczelnym wciskaniem ludziom ciemnoty.

Wniosek - tylko wierzący mogą doznać ...

   dar61 15.11.07, 13:26 Odpowiedz

...wyleczenia , gdzieś indziej zwanego zbawieniem?
.
Jeśli tak, to ta terapia ma mnóstwo minusów. Choćby i
ten, że pomagierem (kolejna zmyłka w polszczyźnie z
tym "sponsorem") jest inny wymagający leczenia...
.
Już gdzieś śpiewał Jacek Fedorowicz w 60 min/godz.:
"A wszystko przez DU.PĘ" na tym świecie się kręci .
Nawet o nałogi można ją oskarżać.

Re: Wniosek - tylko wierzący mogą doznać ...

   burlasino 15.11.07, 14:15 Odpowiedz

dar61 napisał:
> Wniosek - tylko wierzący mogą doznać
> wyleczenia, gdzieś indziej zwanego zbawieniem?

Na to by wyglądało, bo skoro aż w kilku ze słynnych "dwunastu
kroków", jest mowa o Bogu, to znaczy, że ateista nie ma co szukać w
klubach AA, a teraz - jak się okazuje - również w grupach
terapeutycznych dla seksoholików.
Śmieszno i straszno - nie wiadomo co bardziej ...

A do tego to podobno to Wyobrażenie ...

   mikronezja 15.11.07, 16:35 Odpowiedz

stworzyło człowieka z jego popędami na swoje Wyobrażenie (to już do
kwadratu), więc sprzeciwiać się im (popędom) to sprzeciwiać się woli
Wyobrażenia (to już do sześcianu)... strach się bać !

Re: A do tego to podobno to Wyobrażenie ...

   troophel 15.11.07, 19:14 Odpowiedz

Tylko w Twoim myśleniu jest luka o nazwie "własna wola". Tak jest przecież
najprościej prawda? Wszystkie moje decyzje są usprawiedliwione bo tak zostałem
stworzony. Tylko ktoś kto jest przedstawicielem "ciemnogrodu" może mówić takie
bzdury. Człowiek, uważający się za oświeconego nigdy nie wyraża opinii na temat
poglądu, którego nie jest całkowicie pewien. I będzie zgłębiał ten temat tak
długo aż nie pozna szczegółowo jego brzmienia.

A wy co prezentujecie? Macie jakieś wyobrażenie Boga, oparte na szkolnych
lekcjach religii i forum gazety. Wygłaszacie osądy szafując na prawo i lewo
takimi określeniami jak "ciemnota", "zacofanie" jednocześnie mając się za
wielkich racjonalistów i filozofów, którzy w końcu "potrafią samodzielnie
myśleć". A tak naprawdę powtarzacie wciąż utarte slogany, kopiujecie postawy.
Wiem, że ten apel jest bezcelowy - przecież ludziom "oświeconym" i tak się nie
przemówi do rozsądku, napisałem go tylko w celu rozładowania frustracji, która
rodzi się po przeczytaniu podobnych bzdur. No i żeby nie było - nie jestem osobą
wierzącą, bardziej deistą. Także argumenty na poziomie "katolickiego fanatyka"
możecie sobie darować.

pozdrawiam

Re: A do tego to podobno to Wyobrażenie ...

   armagon 15.11.07, 22:29 Odpowiedz

Ja wszystko staram się sam pojąć, patrzeć obiektywnie - ale się nie da, w końcu jestem wytworem świata, który jest wokół. Przynajmniej na to wygląda, i tak powiadają. I nie pamiętam, co było przed tzw. urodzeniem, ale jest dookola pelno swiadectw, zwanych hiostoria, ktora jednakowoz, podobno, lubi się powtarzac. Generalnie, jestem dosc zalamany.

Re: A do tego to podobno to Wyobrażenie ...

   troophel 15.11.07, 23:02 Odpowiedz

Obiektywność nie istnieje. Poglądy, czy twierdzenia obiektywne zawsze wyrażane
są w języku, który został stworzony przez czlowieka, służy jego celom i nosi
znamiona indywidualnych cech jego twórców. Leibniz próbował stworzył "język
obiektywny", który miałby rozstrzygnąć wszelkie spory religijne, moralne i
naukowe, gdyż każde wypowiedziane w nim fałszywe twierdzenie brzmiałoby
absurdalnie. Jednak okazało się to niemożliwe, gdyż musiałby być to język
stworzony na nowo przez człowieka więc nosiłby brzemię ograniczonego wyobrażenia
człowieka. Do tego musiałby być to język, którego nikt nie używa aby usunąć
wszelkie prawdopodobieństwo subiektywnego odbioru. A język, który nie daje
możliwości wyobrażenia nie niesie za sobą wiedzy nawet o sobie samym.
Obiektywność tym samym nie istnieje. Obiektywizm nauki polega zaś na porównaniu
naszej intuicji z myśleniem logiczniejszym i nieustannie filtrowanym. Dlatego
też nauka wydaje się być całkowicie obiektywna, ale pamiętajmy, że zawsze
mogłaby być wyrażona bardziej obiektywnym językiem.

Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   mikronezja 16.11.07, 18:46 Odpowiedz

wrażenie, bo przecież może być odwrotnie: to 2+2 jest cztery a nie
2+2, że już nie wspomnę o 4=2+2 :(


Obiektywnie biorąc wszystko jest subiektywne ...

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   troophel 16.11.07, 21:17 Odpowiedz

Coś co prawdopodobnie miało być ironią, tak naprawdę jest szczerą prawdą. W
odpowiednio zdefiniowanej przestrzeni 2+2 może być dowolną liczbą. I to chciał
zmienić Leibniz i wszyscy naukowcy po nim. Chcieli aby język tak precyzyjnie
oddawał pojęcia żeby określały tylko jeden konkretny obiekt. Ale jak wyjaśniłem
w poprzednim poście do tego języka może jedynie dążyć.
Dziecko 6letnie myśli, że miliard plus miliard to nieskończoność - nie potrafi
sobie jej wyobrazić. Potem dorasta i abstrakcyjne pojęcie nieskończoności
zaczyna być dla niego bardziej jasne. Tak samo Ty - wydaje Ci się, że popierany
nauką osiągasz obiektywność tak naprawdę jedynie dodajesz do siebie dwie duże
liczby. A ponieważ ludzkość ciągle jest dzieckiem we mgle nie potrafi sobie
wyobrazić obiektywności. I tak jak sześciolatkowi nie wytlumaczysz pewnych
kwestii tak my nie jesteśmy w stanie ich pojąć. Ale możemy być na tyle dojrzali
by przyjąć do wiadomości, że poznanie pewnych prawidłowości jest dla nas
nieosiągalne.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   darr.darek 16.11.07, 21:32 Odpowiedz

troophel napisał:
>Coś co prawdopodobnie miało być ironią, tak naprawdę jest szczerą
>prawdą. W odpowiednio zdefiniowanej przestrzeni 2+2 może być dowolną
>liczbą.

Chłopie, pieprzysz jak potrzaskany. 2+2 w systemie zawsze jest 4 i można sobie
wymyślić sztuczki z systemem 3-kowym i systemem 4-kowym, że liczba wynikowa 4
zostanie inaczej zapisana, jednakże nie zmienia to prawdziwości twierdzenia, że
2+2 zawsze równe jest 4.

Tak się kończy, gdy pseudo-naukowcy biorą się za "rozważania"
pseudo-filozoficzne nie znając podstaw wiedzy, w tym np. arytmetyki, i wychodzi
... bełkot.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   matmis 16.11.07, 21:57 Odpowiedz

To twierdzenie (ze 2+2=4) jest prawdziwe o tyle o ile umowilismy sie wcześniej
co to znaczy 2,4,plus, równa się - oraz jak te pojęcia się łączą. Wyobraź sobie,
jakbyś chiał to twierdzenie przekazać obcej, pozaziemskiej cywilizacji.

Ale, żeby nie było - Wstęp do Filozofii, pierwszy wykład: pojęcie "ja" jest
hmm... nie do końca takie oczywiste... bowiem "ja", to mój umysł, a fizycznie -
mózg. Są ludzie, którzy po wypadkach mają uszkodzone więcej niż pół mózgu i
funkcjonują. No to teraz wyobraź sobie co będzie jeśli zrobi się operację
przeszczepu pół twojego mózgu do osobnego ciała, i oba osobniki przeżyją zdrowe.
Co się stało z "ja"?

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   darr.darek 16.11.07, 22:07 Odpowiedz

matmis napisał:
>To twierdzenie (ze 2+2=4) jest prawdziwe o tyle o ile umowilismy sie
>wcześniej co to znaczy 2,4,plus, równa się - oraz jak te pojęcia się
>łączą. Wyobraź sobie, jakbyś chiał to twierdzenie przekazać obcej,
>pozaziemskiej cywilizacji.

Dziecinne zadanie.
Jeśli jest to cywilizacja to wystarczy rozpoznać jak u nich zapisuje się '2',
'4', '+' oraz '=' i zrozumieją to w mig. Samo rozpoznanie tegoż też trwałoby w
dyskusji sekundy: kładziemy dwa kamyki po pauzie dodajemy dwa kamyki i robimy
równanie "równa się cztery kamyki". I mamy w mig zapis ichnich pojęć: '2', '4',
'+', '='.

Jeśli to nie jest cywilizacja ale społeczności na poziomie szympansów czy
niekórych prymitywnych plemion ludzkich (m.in. znad Amazonki), które nie sa w
stanie pojąć, że kogoś może intersować liczenie ponad dwa (w przypadku
szympansów nawet "dwa" już jest problemem zagłębiania się w abstrakcję), wówczas
nie ma sensu rozważanie tematu, bo takie istoty podobnie jak społecznośc
karaluchów nie są w stanie tego pojąć, a nie o to chodzi, że pojmują "w innym
wymiarze".

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   troophel 16.11.07, 23:39 Odpowiedz

No proszę. darr.darek rozwiązał nagle problemy, nad którym od ponad 500 lat
głowią się najtęższe umysły. Pogratulować geniuszu i umiejętności czytania ze
zrozumieniem.

Jeśli nie zauważyłeś to mój post mówił o braku możliwości stworzenia języka
obiektywnego. I jak zauważył Twój przedmówca żeby język zrozumieć musimy umówić
się jakie pojęcia będą opisywałem kolejne znaki. Ale ponieważ jest to
uzależnione od nas - nie jest to już obiektywne. Wiem, człowiekowi, którego
pojęcie o matematyce kończy się na wiedzy z podstawówki to wydaje się
absurdalne. Poza tym - uczysz się do liceum, że nie istnieją pierwiastki liczb
ujemnych po czym na studiach dowiadujesz się, że owszem istnieją. Coś co ludzie
przez wieki uznawali za obiektywną prawdę zostaje uścislone i na tym samym
polega proces uniezależnienia języka od twórcy. No ale... Dla osoby, dla której
wszystko jest dziecinnie proste to są przecież rzeczy oczywiste...

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   darr.darek 17.11.07, 00:27 Odpowiedz

troophel napisał:
>Wiem, człowiekowi, którego pojęcie o matematyce kończy się na wiedzy
>z podstawówki to wydaje się absurdalne. Poza tym - uczysz się do
>liceum, że nie istnieją pierwiastki liczb ujemnych po czym na
>studiach dowiadujesz się, że owszem istnieją. Coś co ludzie
>przez wieki uznawali za obiektywną prawdę zostaje uścislone i na tym
>samym polega proces uniezależnienia języka od twórcy.

Dziecko, przestań pleść o rzeczach, na których się nie znasz.
2+2=4 i nie pleć bzdur nie rozumiejąc arytmetyki.
A jeśli nauczyciel oszukiwał cię, że nie ma liczb zespolonych to miej pretensje
do nauczyciela. Sam fakt, że dla 99.99% ludzi dziś i dla wszystkich wieki temu
nie były znane ani potrzebne liczby zespolone a pierwiastek kwadratowy z liczb
ujemnych był równie przydatny jak liczenie do 3-ech w stadzie szympansów nie
oznacza, że taki byt nie istniał. Znajdując się w stadzie szympansów równość
2+2=4 nie traci na prawdziwości.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   qpalzm 20.11.07, 01:02 Odpowiedz

Kolego troophel! Zamiast mącić wodę dywagacjami o nieobiektywności
języka oraz domaganiem się definiowania oczywistych pojęć, podaj
realny przykład kiedy dwa plus dwa nie równa się cztery. I nie
szukaj wykrętu w postaci relatywizmy terminologicznego, ale połóż
obok siebie dwa (niezależnie jak to nazwiesz) kamienie, a następnie
dwa kolejne i wykaż, że nie są w sumie te kamienie cztery
(niezależnie jak nazwiesz tę liczbę) tylko ileś tam. No, żywo, do
dzieła! Ludzkość czeka na twoje genialne odkrycie!

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   widzetotak 20.11.07, 04:19 Odpowiedz

Jak przeczytałem ten artykuł od deski do deski i te wszystkie posty
tu to myślę, że mam powody do zadowolenia i satysfakcji. Już jako
nastolatek wracałem ze szkoły i pierwszą rzeczą jaka robiłem to było
dwugodzinne trzepanko i drzemka do póki byłem sam. Fantazje w tym
wieku erotyczne nie były wybujałe, ale raczej ulegałem nie im, lecz
zwykłemu biologicznemu popędowi. Tak było długie lata nim stałem się
dorosły. Potem gdy poznałem smak kobiety szukałem tych przyjemności
wszędzie gdzie tylko się dało i tak często jak było potrzeba. Nigdy
nie zastanawiałem się czy to normalne czy nie tylko zwyczajnie
sięgałem po sex w tedy gdy miałem potrzebę w takiej formie jaka była
dostępna na daną chwilę. Oczywiście nie zawsze była kobieta bo nawet
najprzystojniejsi nie codziennie jakby chcieli mają przy sobie
odpowiednią partnerkę, dla tego w ruch szły pisemka sprowadzane z
zachodu, świerszczyki no i już bardziej rozwinięte wizje i
wyobrażenia pobudzające i nakręcające popęd. A był nie mały bo by go
zaspokoić musiałem a właściwie chciało mi się po kilka razy na dzień
a nawet nieraz kilkanaście , zaspokajać się. Kiedy stawałem się już
bardziej dojrzały było pierwsze wideo no i oczywiście szał na filmy
porno. Kupowałem je w zależności od zasobności portfela i potrzeby i
po pewnym czasie uzbierała się niemała kolekcja na półce. Nie musze
pisać bo to się samo przez się rozumie co robiłem najczęściej gdy je
oglądałem. Z biegiem rozwoju technologicznego kupiłem DVD no i
oczywiście pojawiło się w mojej kolekcji sporo płyt o tej samej
tematyce. Poza filmami sensacyjnymi, horrorami i romansami pornole
stanowiły częsty obraz na moim TV. Właściwie codzienny a nawet
powiem więcej gdy byłem zaspokojony to też leciał pornol bo po
prostu lubiłem patrzeć jak to robią inni i nie koniecznie
podniecając się. Pornol leciał, z głośników dobiegało ciche
pojękiwanie panienek a ja robiłem coś domowego. Sprzątałem, czytałem
książkę czy pisałem coś akurat. Po prostu filmy erotyczne oczywiście
te z najładniejszymi laskami był takim nieodzownym dodatkiem podczas
zwykłego mieszkania we własnym domu. Tak mijały lata w, których
przewinęło się przez moje wyrko wieeeeele kobiet. Jak miałem ochotę
na sex to zwyczajnie nakręcałem się filmami, a jak już mnie
przyciskało to szedłem na łowy i coś sobie podrywałem. Robiłem to
tak często jak tylko miałem potrzebę i jak mi się chciało bo nie
zawsze potrzeba szła w parze z chęcią latania po mieście i szukania
jakiejś zagubionej duszy do pukania i kochania. A był to czas w,
którym walczyły we mnie dwie siły. Ta sexualna i ta romantyczna. Z
jednej strony niemal na okrągło mi się chciało dać upust
biologicznym potrzebom, a drugiej strony wewnętrzna potrzeba
połączenia duchowego z kobiecą namiętnością i wrażliwością wyzwalała
we mnie przymus poszukiwania tej jedynej miłości. No mogę
powiedzieć, że na szczęście często się zakochiwałem i jakoś te dwie
rzeczy udawało się połączyć niekiedy na dłuższy czas. W takich
chwilach było zajefiście. Była miłość było oporowo sexu i było
wszystko bez ograniczeń bo tylko wiązałem się na dłużej z takimi co
jak ja umiały te dwie sprawy łączyć bez żadnych ograniczeń. Pewnego
dnia spotkałem własciwą kobietę. Była wyrozumiała i akceptowała
fakt, że męska biologia rządzi się swoimi prawami. Sama z resztą
miała podobne potrzeby, które przy mnie rozwinęły się i
uwarunkowały. Dzisiaj spokojnie mogę powiedzieć, że nigdy nie miałem
konfliktu moralnego co do własnej sexualności. Miałem ochotę to
uprawiałem samogwałt lub sex w każdej dostępnej i pożądanej mi
formie tak często jak tylko była potrzeba i jak było można. Zawsze
umiałem pogodzić tę sferę życia ze zwykłym życiem i nigdy nie
zastanawiałem się czy to sexocholizm czy nie. Po prostu uważam, że
biologiczne potrzeby nie mogą być nienormalne a ich częstotliwość
nasileń również jest sprawą indywidualną organizmu i nie istnieje
żadne kryterium co do normalności i nienormalności w tym temacie.
Jeden zaspokoi się raz na tydzień a inny ma potrzebę kilka razy na
dzień. Jednemu wystarczy jeden film, a inny może bo ma potrzebę
oglądania, oglądać ciałka na okrągło i nie jest to żadnym
odstępstwem od normy bo tych norm nie ma. Normy ustala wyłącznie
społeczeństwo wraz ze swymi aktualnie panującymi zasadami i
przekonaniami, które jak wiadomo nigdy nie szły w parze z właściwą
naturalną skłonnością człowieka do zażywania rozkoszy i
przyjemności. Tak więc Panowie. Walcie ile się da, korzystajcie jak
się da z dobrodziejstw natury bo prędzej czy później przyjdzie czas,
że przestanie stawać i w tedy będziecie żałowali, że nie
wykorzystaliście w pełni możliwości jakie dała wam natura. A moralne
konflikty i religijne wpływy ograniczające waszą naturalną skłonność
olewajcie. Dobrze radzę uwolnijcie się od poczucia winy i rób-ta co
chce ta.|►
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   qpalzm 21.11.07, 14:47 Odpowiedz

Szkoda, że twój list ukazał się w takim peryferyjnym fragmencie
tego wątku, ponieważ jest bardzo bliski naturalnemu pojmowaniu
spraw seksu i chyba w ten sposób stanowi pewien wzorzec. Co
prawda "wzorzec" ten nie jest zgodny z modelem chrześcijańskim
(notabene, cholera wie dlaczego chrześcijanie uważają seks za
grzech, przecież to niby Bóg wymyślił i stworzył człowieka takim,
jakim jest, łącznie z jego seksualnością), niemniej dla wielu
kultur jest on do przyjęcia i w praktyce funkcjonuje zupełnie
dobrze.
Pozdrowienia.

Pomieszanie z poplątaniem

   v-ger 21.11.07, 19:47 Odpowiedz

qpalzm napisała:

> (notabene, cholera wie dlaczego chrześcijanie uważają seks za
> grzech,

Nie uważają. Gdyby tak było, nie istniałby sakrament małżeństwa.

> przecież to niby Bóg wymyślił i stworzył człowieka takim,
> jakim jest, łącznie z jego seksualnością),

I właśnie dlatego, że seks jest stworzony przez Boga i jest dobry,
nie powinno się go uprawiać z kim popadnie. Święte powinno się
realizować w świętym. Dlatego Komunię przyjmuje się podczas mszy. I
dlatego seks praktykuje się z żoną.

Pozdrowienia.

Poplątanie to w chrześcijaństwie

   qpalzm 21.11.07, 23:21 Odpowiedz

Chyba coś chrzanisz, Kolego. Jeśli seks jest święty i przeznaczonmy
do uprawiania z żoną, to dlaczego poczęcie Jezusa w naturalny
sposób byłoby "pokalane"? Z tego "pokalania" wynika niezbicie, że
seks jako taki jest "na indeksie" u Pana Boga, chociaż to wyżej
wzmiankowany sam go wymyślił.
Stąd też seks i seksualność są przez Kościół Katolicki
inkryminowane, a w każdym razie mocno podejrzane. Tymczasem w
kulturach naturalnych, nie obciążonych żadnymi przesądami
i "przykazaniami", seks nie jest ani wstydliwy ani "reglamentowany"
żadnymi sztucznymi regułami. Dlatego stanowczo bardziej autentyczny
i wiarygodny jest stosunek do seksu ukształtowany przez owe kultury
naturalne niż wyspekulowane i pogmatwane w swej historii
chrześcijaństwo.

Re: Poplątanie to w chrześcijaństwie

   moon5 21.11.07, 23:39 Odpowiedz

Jeśli Ci się nie podoba wpływ chrześcijaństwa na stosunek do seksu, to kopuluj
ze wszystkim, co nie ucieka na drzewo przed Tobą.
Kultura chrześcijańska ma większe szanse na przetrwanie, niż miała kultura
starożytnego Rzymu z jej rozwiązłością seksualną i zbrodniami na gladiatorach i
niewolnikach.
--
kratery.blox.pl

Re: Poplątanie to w chrześcijaństwie

   qpalzm 22.11.07, 15:02 Odpowiedz

To, że mi się nie podoba stosunek chrześcijaństwa do seksu nie
oznacza, że mam ochotę kopulować ze wszystkim co na drzewo nie
ucieka. Taka sugestia z twojej strony to oczywiste nadużycie w
dyskusji i oznaka słabości argumentacyjnej.
Sugerowanie, że kultura starożytnego Rzymu upadła z powodu
rozwiązłości seksualnej oraz zbrodni na niewolnikach to bardzo
oryginalna i nowatorska teza. Wyczuwam w Tobie zalążek naukowego
geniuszu.

Re: Poplątanie to w chrześcijaństwie

   moon5 22.11.07, 17:18 Odpowiedz

Czy ten wyzwolony seks tak wpływa na ludzi, że nie umieją normalnie rozmawiać na
forum tylko wymądrzają się jak chłop ze słoma w butach?
--
kratery.blox.pl

Re: Poplątanie to w chrześcijaństwie

   moon5 22.11.07, 17:24 Odpowiedz

Gdzie napisałam, że Rzym upadł głównie z powodu rozwiązłości, i czy zaprzeczysz,
że powstania niewolników przyczyniły się do upadku?
--
kratery.blox.pl

Poplątanie to u ciebie

   v-ger 22.11.07, 01:25 Odpowiedz

qpalzm napisała:

> dlaczego poczęcie Jezusa w naturalny
> sposób byłoby "pokalane"?

A gdzieś ty to wyczytał(a), że w naturalny sposób byłoby "pokalane"?
Jego matka była poczęta w całkowicie naturalny sposób, a przy tym -
jeśli wierzyć Kościołowi - niepokalana grzechem pierworodnym (i
stąd, a nie z żadnego innego powodu, Kościół nazywa jej
poczęcie "niepokalanym"). Z czego wynika, że jedno z drugim nie ma
nic wspólnego.
A poza tym spróbuj wyobrazić sobie niematerialnego Boga
poczynającego syna "w naturalny sposób" - życzę powodzenia
(aczkolwiek nie przewiduję).

Re: Poplątanie to u ciebie

   qpalzm 22.11.07, 14:52 Odpowiedz

Aha, niepokalana "grzechem pierwotnym" (nie wiedziałem, ale ciekawe
który katolik to wie), w wyniku którego człowiek stał się
śmiertelny. A więc to z tego powodu ta kombinacja, że Maria (o,
pardon, Maryja, też ciekawostka) nie umarła tylko "zasnęła" i
została "wniebowzięta".
Czy Ty potrafisz wyobrazić sobie to "wniebowzięcie"? Gdzie niby
jest to niebo i gdzie w tej chwili przebywa Maryja? A jeśli jest to
określenie symboliczne, to co fizycznie stało się z jej ciałem?
Odparowało, anihilowało? Przecież była jak najbardziej organizmem
fizycznym, złożonym z pierwiastków, a te - chociaż ulegają
najprzeróżniejszym (niekiedy wręcz fantastycznym) przemianom, to
jednak nie znikają bez śladu w jednj chwili. A zatem co się stało z
ciałem Marii w procesie "wniebobrania"?
A tak w ogóle to całość religii chrześcijańskiej, łącznie z
założeniem istnienia wszechmocnego Boga, jest niewyobrażalna, bo
nielogiczna. Aby Bóg mógł stworzyć świat musiałby
być "wszechmocny", zaś będąc wszechmocnym nie miałby żadnych
potrzeb do zaspokojenia. A zatem po jaką cholerę miałby stwarzać
cokolwiek, w tym tak nieudany produkt jak człowiek. I (pomijając
już kwestię celu) czy wszechmocnmy Bóg mógłby w ogóle stworzyć coś
niedoskonałego? Po co istota absolutnie doskonała miałaby tworzyć
słabego, ułomnego człowieka, obarczonego ciężkimi wadami i
przywarami, którego następnie poddawałaby nieludzkim "próbom
charakteru" i skazywała na ocean rozmaitych cierpień od człowieka
niezależnych (trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, powodzie,
straszliwe choroby, tsunami itp). Czy dla jakiegoś potwornego
kaprysu? Bo przecież nie dla żadnego eksperymentu, którego wynik i
tak byłby wszechmocnemu z góry wiadomy.
Potrafisz to wszystko sobie jakoś wyobrazić? Bo ja nie. To, po
prostu, nie trzyma się kupy, jest nielogiczne!

Re: Poplątanie to u ciebie

   v-ger 22.11.07, 15:09 Odpowiedz

Ciekawe pytania - raczej dla zawodowego teologa, niż dla amatora.
Ale odbiegliśmy trochę za daleko od tematu, jakim jest ludzka
seksualność, jej miejsce i patologie.

Re: Poplątanie to u ciebie

   qpalzm 22.11.07, 20:23 Odpowiedz

Dlaczego niby pytania te są "dla teologa"?
Czy tylko teolodzy deklarują wiarę w Boga? Na zadane przeze mnie
pytania powinien sobie odpowiedzieć każdy wierzący jeśli nie chce
być tylko wytresowaną małpiatką, powtarzającą bezmyślnie wbite do
głowy banały i wykonującą posłusznie rytualne gesty.
A propos teologów, to są oni uczonymi ... mniemanologami, bowiem
zajmują się bytem domniemanym. A jako tacy są dla mnie mało
interesujacy.
Seksualność, która jest przejawem zachowań prokreacyjnych, jak
najbardziej łaczy się z systemem poglądów, zwłaszcza na temat
istnienia i proliferancji własnych genów. Wyznawany światopogląd ma
w tej kwestii dość istotne znaczenie.

Re: Poplątanie to u ciebie

   v-ger 22.11.07, 21:53 Odpowiedz

qpalzm napisała:

> Dlaczego niby pytania te są "dla teologa"?
> Czy tylko teolodzy deklarują wiarę w Boga?

Bo oni mają najwięcej wiedzy i... wprawy w artykułowaniu odpowiedzi
na takie pytania.

> Na zadane przeze mnie
> pytania powinien sobie odpowiedzieć każdy wierzący jeśli nie chce
> być tylko wytresowaną małpiatką, powtarzającą bezmyślnie wbite do
> głowy banały i wykonującą posłusznie rytualne gesty.

Co nie znaczy, że ja Tobie odpowiem na te pytania krótko i zgrabnie
na forum GW. To trochę za obszerny temat. O każdym z tych pytań
można by napisać książkę z takiego czy innego punktu widzenia (i
wielu już to zrobiło). Poza tym co innego odpowiedzieć sobie na
pewnym etapie życia, a inna rzecz być gotowym "na zawołanie"
odpowiedzieć komuś, gdy na co dzień zajmuję się - zawodowo i nie
tylko - zupełnie czymś innym. Parafrazując McCoy'a: Jestem
filologiem, a nie teologiem! :-)

> Seksualność, która jest przejawem zachowań prokreacyjnych, jak
> najbardziej łaczy się z systemem poglądów,

Na tej zasadzie wszystko łączy się ze wszystkim. "All are one and
one is all" (Led Zeppelin). Ale przy takim rozumowaniu wpadlibyśmy w
chaos mówienia o wszystkim i niczym. Dopóki nasza rozmowa dotyczyła
religijności w odniesieniu do seksualności (lub vice versa),
mówiliśmy na temat. Teraz zaczynasz wchodzić w kwestie tyleż
zasadnicze, co... z tematem dyskusji niespecjalnie związane. Pytania
typu "po co Bóg stworzył świat" i "dlaczego stworzył go tak, a nie
inaczej" odwodzą nas od meritum.

> zwłaszcza na temat
> istnienia i proliferancji własnych genów. Wyznawany światopogląd
ma
> w tej kwestii dość istotne znaczenie.

A ja bym powiedział, że istnienie genów to kwestia faktów naukowych,
a nie światopoglądu. Kwestią światopoglądową może być co najwyżej
sens i cel ich istnienia (że w protestanckiej Ameryce próbuje się te
dwie sfery - naukową i światopoglądową - mieszać, to już problem
Ameryki i zamieszkujących ją protestantów, a nie mój).

Re: Poplątanie to u ciebie

   qpalzm 23.11.07, 22:07 Odpowiedz

v-ger napisał:
> Pytania typu "po co Bóg stworzył świat" i "dlaczego stworzył go
tak, a nie inaczej" odwodzą nas od meritum.

Bóg nie stworzył świata, bo nie istnieją logiczne powody, dla
których miałby go tworzyć, ani nie mógłby stworzyć go takim, jaki
jest.
Przepraszam, że tak lakonicznie, ale doprawdy nie bardzo jest sens
dyskutować z kimś, kto - jak echo - powtarza coś, czego ewidentną
wewnętrzną sprzeczność logiczną wykazałem w sposób nie budzący
wątpliwości. Niestety, katolicy (jak wszyscy zindoktrynowani)
wykazują takie właśnie cechy: są kompletnie głusi i odporni na
prostą logikę i reprodukują tylko frazy wbite im do głowy w
procesie indoktrynacji.

Re: Poplątanie to u ciebie

   v-ger 23.11.07, 23:20 Odpowiedz

Koniecznie chcesz to usłyszeć? Starałem się trzymać język za zębami,
ale zmuszasz mnie, żebym powiedział, co myślę:

Twoje argumenty opierają się na założeniach "wziętych z sufitu".
Takich, jak to, że "Bóg stworzyłby świat jedynie wówczas, gdyby
świata do czegoś potrzebował". Tak, jak człowiek wynalazł koło, bo
go potrzebował.
Czyniąc takie założenie, przypisujesz Bogu ludzki sposób
rozumowania. A coś takiego najpierw trzeba by udowodnić.

Wystarczy, czy chcesz jeszcze? Bo ja naprawdę nie lubię się kłócić,
ale drażnią mnie osoby, którym się wydaje, że pierwsze odkryły coś,
co w rzeczywistości wieki temu przeżuto i wypluto.

prawda,bóg,sex i koło

   widzetotak 24.11.07, 01:51 Odpowiedz

Co wy tu pierniczycie o bogu? Prawda jest taka, że ani ci co wierzą
nie mają pewności i nie wiedzą czy bóg jest, ani ci co nie wierzą i
chcą sądzić, że go nie ma nie wiedzą czy jest czy go nie ma. A jedni
i drudzy tak naprawdę nie wiedzą jaki jest jeśli jest i nie mają
najmniejszego pojęcia o tym. Jedni i drudzy to co wiedzą - wiedzą z
przekazów, które mogą być zwykłą chorą fantazją, nawiedzonym chorym
zwidem, albo prawdą, połową prawdy, albo ćwiercią prawdy wypaczoną
przez ludzi dążących niegdyś do podporządkowania sobie mas. Prawda
jest taka, że nikt nic nie wie, nie może wiedzieć i nie dowie się,
bo tej oczywistej prawdy nikt nie zna ponieważ nigdzie nie ma
niepodważalnych dowodów na tezy i argumenty żadnej ze stron. Każdy
zna tylko taką prawdę jaka mu się wydaje prawdziwa i nic poza tym .
Prawdą mogą być jedynie prawa fizyki, chemii, matematyki, geometrii
itp. Poza takimi prawdami może okazać się, że nie ma innych stałych
ustalonych i stałych niezmiennie prawd jak choćby moralne. Te
ostatnie mogą być tworzone przez aktualnie panujący gatunek
dysponujący inteligencją, ale nie koniecznie będą to prawdy jedyne i
mądre. Myślę, że powinniśmy zastanowić się nad właściwym
wykorzystaniem koła skoro jest to twór stworzony myślą ludzką. Tak
samo trzeba wykorzystywać wszystko co rodzi się w głowach ludzi i
każdy z tym musi sobie poradzić tak jak mu potrzeba i jak nakazuje
zdrowy rozsądek. Te wasze rozważania czy dużo seksu jest dobre czy
nie, czy uzależniające czy nie, czy to w ogóle jest uzależnienie
jest bezprzedmiotowe. Natura, bóg czy co tam chcecie obdarzył/a nas
ludzi potrzebą zaspokajania i trzeba to wykorzystać tak jak
wykorzystujemy wynalazek koła. Równie dobrze moglibyście się
zastanawiać nad tym czy wykorzystanie koła jest moralne i czy nie
jest przypadkiem grzeszne lub chore? Może nie powinniśmy
wykorzystywać koła do celów praktycznych tylko wyłącznie do celów
medytacyjnych i dzięki temu szybciej doszlibyśmy do prawdy
absolutnej niż na drodze postępu cywilizacyjnego, które właściwie od
tegoż koła się zaczęło.
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube

Re: prawda,bóg,sex i koło

   qpalzm 24.11.07, 02:54 Odpowiedz

Oczywiście, masz rację "widzetotak" pisząc, że nikt nie wie jak
jest naprawdę, bo przecież nikt nie może wiedzieć tego, co - z
założenia - jest niepoznawalne. Dlatego wiara nie jest wiedzą,
tylko właśnie wiarą. Można jednak zapytać i zastanawiać się nad tym
jakie podstawy - materialne i logiczne ma ta wiara oraz wyprowadzać
z tych rozważań wnioski. Moja wypowiedź była właśnie wynikiem
takiego procesu myślowego, który prowadzi do konstatacji, jaką
zaprezentowałem. I - jak na razie - nie spotkałem się z
konkurencyjnym, poprawnym logicznie wywodem, który prowadziłby do
wniosków odmiennych. Stąd też moje twierdzenie, takie a nie inne.
To wszystko.
W przypadku podjęcia polemiki z moim stanowiskiem oczekiwałbym
jakiegoś standardu intelektualnego, minimum poprawnego logicznie
myślenia, nie zaś uwag w rodzaju, że być może to, a być może tamto,
nikt nie ma pewności, nikt nie wie naprawdę, trudno jest zgadnąć
intencje, niezbadane są ścieżki itp itd.
Skoro człowiek ma już ten rozum, to powinien go używać. Z drugiej
jednak strony człowiek do poznania ma TYLKO rozum i na żadne
inne "instrumenty" liczyć nie może. Stąd też odwoływanie sie w
argumentacji do "elementów pozarozumowych" jest odwoływaniem się do
fikcji i - jako takie - jest w dyskusji niedopuszczalne.
To już lepiej powołać się na mędrca i zacytować jego słynną
konstatację: wiem, że nic nie wiem.

Re: prawda,bóg,sex i koło

   v-ger 24.11.07, 11:32 Odpowiedz

Kolego! Przeczysz sam sobie. Jak możesz przeprowadzić jakiekolwiek
poprawne logicznie rozumowanie nie mając żadnych pewnych założeń?
Twój wywód opiera się na podstawach, które dla ciebie są pewne. Co
jeszcze nie czyni ich pewnymi obiektywnie. Nie mówiąc już o tym, że
posługujesz się nie zdefiniowanymi - więcej: trudnymi do
zdefiniowania - pojęciami (co to znaczy "doskonały" i co to
znaczy "niedoskonały"?).
Twoje rozumowanie - wbrew temu co sądzisz - ma charakter raczej
intuicyjny niż stricte logiczny.

Re: prawda,bóg,sex i koło

   widzetotak 24.11.07, 20:40 Odpowiedz

qpalzm podobają mi się Twoje wywody bo jest w nich pewien logiczny
tok rozumowania, który jest jednym z wielu wątków myślowych jakie ja
stosuję w swoich rozważaniach o istocie bytu. Wydaje mi się z tego
co przeczytałem tu w tym tylko wątku, że zbyt mocno trzymasz się tej
przyjętej logiki, która wydaje Ci się nie mająca jakiejś racjonalnej
alternatywy. Proponuję wyjść nieco poza wąskie rozważania czy coś
czego doświadczamy, widzimy i postrzegamy ma jakiekolwiek racjonalne
lub logiczne powody istnienia. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i
istniejemy w tej określonej prawami fizyki, matematyki i chemii
czasoprzestrzeni i podłóg niej jesteśmy w stanie tworzyć teorie i
definicje, opierając się jedynie na subiektywnych odczuciach,
wrażeniach i przekonaniach wynikających z indywidualnych potencjałów
intelektualnych, które to w swojej skali i rozpiętości są równie
ogromne co poznawalny przez ludzkość wszechświat. A wiadomo, że jest
on tak rozległy, że można przypuszczać, iż istnieją w nim światy i
obszary tak odmienne od naszej rzeczywistości w, których nasza
logika oparta o istniejące tu prawa natury może nie mieć
najmniejszego sensu. Ale i w tej naszej czasoprzestrzeni znalazłoby
się logiczne wytłumaczenie dla sensu stworzenia takiego
wszech/świata przez domniemanego boga. Otóż jednym z wielu takich
wyjaśnień jest zwykła potrzeba twórczego tworzenia bez względu na
racjonalność, logikę i formę tego tworzenia. Oczywiście domniemany
stwórca musiał przed stworzeniem danego świata stosować się do praw
jakie w tym przyszłym świecie miały obowiązywać, a jakie sam musiał
założyć po to by to jego przyszłe dzieło mogło trwać i zwyczajnie
trzymać się „kupy”. Mam tu namyśli przedtem stworzone prawa
matematyki, fizyki, chemii i geometrii, które gwarantują możliwość
trwania jego dzieła. No chyba, że przyjmiemy, iż stwarzane dzieło
dla samego zaspokojenia potrzeby twórczej tworzy te prawa i je
warunkuje samo przez się i te prawa są zwykłym efektem ubocznym
tegoż stworzonego dzieła :) Ale tak czy siak nie można oprzeć się
pokusie zastanowienia czy to co jesteśmy w stanie postrzegać jest
aby na pewno tchnieniem boga/ jakiegoś tam/ Nie mamy najmniejszych
powodów mniemać, że tak jest a nawet jak to sam napisałeś nie ma
żadnych a tym bardziej logicznych powodów dla, których domniemany
bóg chciał stwarzać świat Jim on jest i w ogóle nie ma najmniejszych
logicznych i nielogicznych dowodów ani powodów dla których mógłby
istnieć domniemany bóg. Chodzi o to by w swoich rozważaniach nie
popaść w jakąkolwiek skrajność myślową i nie uwarunkować nią swego
toku myślenia i jako takiego postrzegania świata. Chodzi też o to
aby nie narzucać nikomu własnego toku myślenia, nie licytować się
skrycie w swych głębiach przemyśleń i nikomu nie udowadniać swojej
racji dotyczącej czegoś co z gruntu nie jest możliwe do określenia
ze względu na złożoność tematu daleko wykraczającą poza możliwości
analityczne ludzkiego umysłu. Trzeba to mieć jedynie w swej
świadomości i przy stawianych tezach i założeniach mieć zawsze
furtkę do odwrotu jeśli okaże się, że nasze założenie nie wyczerpuje
rozstrzygnięcia tematu. Tak przyjęty sposób myślenia może jedynie
wyeliminować przyjęcie tych warunkujących nasze myślenie przekonań i
subiektywnych odczuć prowadzących na manowce prawdy i możliwości
poznania istoty bytu.
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube

Re: prawda,bóg,sex i koło

   qpalzm 28.11.07, 03:19 Odpowiedz

Wiesz co, widzetotak, mam to gdzieś!
Nie, nie Ciebie tylko tę cała "wybiórczą"!
W odpowiezi na twój długi i poważny list napisałem równie
długi "elaborat", ale że jestem stary, schorowany i zmęczony późną
porą, pisałem go dość długo. A kiedy wreszcie skończyłem i
kliknąłem przycisk "Wyślij" komputer zakomunikował mi, że muszę się
ponownie zalogować, gdyż moja "sesja" wygasła. I cały mój wysiłek
szlag trafił, bo tekst zniknął bezpowrotnie.
Nie, to nie na moje nerwy ...
Pozdrawiam.
QP

Re: prawda,bóg,sex i koło

   widzetotak 28.11.07, 14:50 Odpowiedz

spoko dla tego poloecam pisanie w worldzie a potem wklejanie w Re :)
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: prawda,bóg,sex i koło

   qpalzm 28.11.07, 19:09 Odpowiedz

widzetotak napisał:
> PS Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo
muszę :)

No, to odetchnąłem, bo po wyrywkowej lekturze nie byłem całkiem
pewien.

> ...polecam pisanie w wordzie, a potem wklejanie w Re :)

Niby wiem o tym, ale często zapominam (się) i zaczynam
spontanicznie "klepać" w okienku odpowiedzi. A potem - bywa - tracę
cały tekst. Psia jego mać! ("jego" - znaczy się interfejsu
forum "wybiórczej") :)
Pozdrowienia.

Re: prawda,bóg,sex i koło

   widzetotak 28.11.07, 19:17 Odpowiedz

to i mnie się zdarza wklepać całkiem pokaźny tekst w oknie
odpowiedzi, ale mam taki zwyczaj, że jak piszę w Re. to zanim kliknę
wyślij kopiuje cały tekst tak dla zwyczaju i by ewentualnie poprawić
byki, które czasem przyznaję mi siem trafjajom :) Nieraz pisząc
szybko wbije się zamiast u-y albo zamiast ź-x itd, dla tego warto
pisać w wordzie by se :) nie robić łopciacha hehe.
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: prawda,bóg,sex i koło

   widzetotak 28.11.07, 19:27 Odpowiedz

Ale pisanie w wordzie ma jeszcze jedną zaletę i to kieruję do
wszystkich orłów interpunkcji i ortografii. Otóż jest taki program
Expressivo, który czyta zaznaczony tekst i nawet sobie nie
wyobrażacie jak to brzmi gdy Ewa czyta po polskiemu bez polskich
znaków tekst w, którym ktoś pisze na przykład tak: ktos, otoz,
orlow, ktory, wiadomosc itd. Program tak czyta jak widzi i wychodzi
z tego masakra i nie da się skupić często nad treścią słuchając
takich tekstów. Dla tego polecam pisać poprawnie i nie lekceważyć
polskich znaków i interpunkcji. A Expressivo polecam bo dzięki niemu
można w godzinę przeczytać masę postów.
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: Poplątanie to u ciebie

   wodud 29.11.07, 02:47 Odpowiedz

No dobra, to nie muszą być pytania do teologa.
Po prostu nie każdy chrześcijanin drąży takie pytania, tak jak nie
każdy obywatel zna na wylot prawo pod które podlega (prawo RP).
(Sprawa się ma też podobnie do praw fizycznych.) Po prostu nie dla
wszystkich ogromna wiedza oznacza bezpośrednio szczęście.

1. Sporo chrześcijan jakich znam, nie przeżywa swojej wiary jako coś
domniemanym, ale czymś co istnieje i oni doświadczyli tego
istnienia. Wielu ludzi spotkało Boga, wielu doznało cudów. Wielu
ludzi wierzy w miłość, a chrześcijaństwo jest wiarą w dobrą nowinę,
że Bóg nas kocha. Wiele ludzi doświadcza tej miłości. Ja też.
Po prostu mało wiesz o chrześcijaństwie, może nigdy nie spotkałeś
Boga, niegdy może nie chciałeś.
2. "Aby Bóg mógł stworzyć świat musiałby
być "wszechmocny", zaś będąc wszechmocnym nie miałby żadnych
potrzeb do zaspokojenia. A zatem po jaką cholerę miałby stwarzać
cokolwiek, w tym tak nieudany produkt jak człowiek."
"Bóg nie stworzył świata, bo nie istnieją logiczne powody, dla
których miałby go tworzyć, ani nie mógłby stworzyć go takim, jaki
jest."
Bóg jest wszechmocny i nieskończony (każda miara jest za mała żeby
go opisać) i nie potrzebował nic stwarzać, żeby mu było lepiej.
Rzeczywiście, to jest fakt, nie banalny fakt. (Niebanalny, bo jest
jedno ale. Właśnie poprzez stwarzanie mógłby zaspokoić potrzebę
tworzenia. Ale się okazuje że wtedy mógłby spróbować utworzyć coś
tak niesamowitego jak On sam. ).

Mimowszystko Bóg stworzył całe mnóstwo stworzeń, i nie dla tego,
żeby to mu coś dodawało, wszak już jest nieskończony.
Bóg mając wszystkie swoje potrzeby zaspokojone w sposób doskonały.
Zapragnął w swojej woli podzielić się tym szczęściem. I dlatego
stworzył byty widzialne i niewidzialne.
Więc nie potrzeba, a miłość była motorem stworzenia. Każdy znas
powstał bo Bóg zapragnął podzielić się swoją wszechmocą, i udzielić
nam swojej Miłości.
3. "A zatem po jaką cholerę miałby stwarzać
cokolwiek, w tym tak nieudany produkt jak człowiek. "
Bogu człowiek bardzo dobrze wyszedł. Jak się czyta Biblię, to jest
napisane, że wszystko co Bóg stwarzał było dobre. Przy człowieku
jest, że dzieło było bardzo dobre.
Aby człowiek był podobny do Boga musiał umieć kochać. Żeby można
było kochać kogoś (wybierać dobro dla kogoś), trzeba umieć wybierać.
Innymi trzeba mieć wolną wole. Ale jeżeli ma się wolę to możne też
dążyć do zła.
I pierwsi ludzie ulegli złu, przestali ufać Bogu i ulegli egoizmowi.
W następnym pokoleniu już były morderstwa itp. i tak to się
rozprzestrzeniło. Znamy tylko dwoje ludzi którzy nie zatracili
swojej pierwotnej (w zamyśle stwórcy) świętości: Miriam i Jej syn
Jezus z Nazaretu. Jeżeli chodzi o Miriam to wg. apokalipsy jest
Królową Nieba. Żaden anioł, archanioł, cherubin nie jest większy od
pewnej Kobiety. Co więcej, każdy z nas ma szanse się budować i
stawać się bardziej "prawdziwie ludzki" (tak jak Jezus czy Miriam).
(Inna sprawa, że mamy przeciwników w tym dążeniu.)
Więc nie jest prawdą, ze ludzie to nieudany produkt.
Rzeczywiście gdyby był nieudany, Bóg by ludzi nie stworzył.
4. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, poczytaj Biblie. Poczytaj mistyków
(ludzi którzy przeżyli niezwykłą bliskość Boga), poczytaj doktorów
kościoła.
Wierz mi wielu ludzi zastanawiało się nad takimi pytaniami jak ty.
Najmądrzejsi nawet filozofowie.
5. "Potrafisz to wszystko sobie jakoś wyobrazić? Bo ja nie."
Ja potrafie sobie to jakoś wyobrazić. Jak mam jakieś pytania to
szukam odpowiedzi. Do tej pory nie znalazłem dziury, a już trochę w
tym siedzę.

Re: Poplątanie to u ciebie

   qpalzm 04.12.07, 12:15 Odpowiedz

Niestety, na moje rzeczowe pytania odpowiadasz, jak wszyscy
teologowie, "doktorzy kościoła" i zwyczajni nawiedzeni wiarą -
"zaklęciami", które dowolnie mieszasz i utożsamiasz z
rzeczywistością. A oto dowody:

"Wielu ludzi spotkało Boga, wielu doznało cudów"

W rzeczywistości: WYOBRAŻALI sobie, że "spotkali Boga" i WYOBRAŻALI
sobie, że "doznali cudów". Wyobraźnia ludzka jest niemal
nieskończona. Widzowie spektakli iluzjonisty Cooperfielda zaklinają
się na wszystkie świętości, że widzieli na własne oczy jak zniknął
czołg oraz jak przepiłowano na pół kobietę, która następnie "zrosła
się" w jedną całość. Nie utożsamiaj wyobraźni i iluzji z
rzeczywistością, bo tak nie da się poważnie dyskutować.

"Wiele ludzi doświadcza tej miłości. Ja też."

Ani ci ludzie, ani Ty, ani wszyscy chrześcijanie nie jesteście
wyjątkami. Ja też doświadczam miłości. I o czym niby ma to
świadczyć? Powiem Ci więcej: moim zdaniem mój pies też doświadcza
miłości; kiedy widzę z jakim uwielbieniem patrzy na mnie i gotów
jest do wszelkich dla mnie poświęceń, nie mam wątpliwości, że po
prostu mnie kocha. Czy on tez jest chrześcijaninem?

> Po prostu mało wiesz o chrześcijaństwie, może nigdy nie spotkałeś
> Boga, nigdy może nie chciałeś.

Typowy retoryczny argument. Ty też nigdy Boga nie spotkałeś, a
tylko wyobrażałeś sobie to spotkanie. Ja chciałbym spotkać taki
absolut, ale nawet nie potrafię sobie go wyobrazić, bo jego idea
jest wewnętrznie sprzeczna.

> Bóg jest wszechmocny i nieskończony, każda miara jest za mała
żeby go opisać

No, tak, znam doskonale to zaklęcie, które ma zastąpić wszelkie
argumenty rzeczowe i logiczne. Tyle, że nie zastępuje ...

> Mimo wszystko Bóg stworzył całe mnóstwo stworzeń, i nie dla tego,
> żeby to mu coś dodawało, wszak już jest nieskończony.
> Bóg mając wszystkie swoje potrzeby zaspokojone w sposób
doskonały.
> Zapragnął w swojej woli podzielić się tym szczęściem. I dlatego
> stworzył byty widzialne i niewidzialne.

Przepraszam, ale to bełkot. Aksjomat na aksjomacie bez cienia
rzetelnej argumentacji. Można tak sobie gadać w nieskończoność, ale
to mowa mistyków i dla mistyków, nie do rzetelniej dyskusji.

> I pierwsi ludzie ulegli złu, przestali ufać Bogu i ulegli
egoizmowi.
> W następnym pokoleniu już były morderstwa itp. i tak to się
> rozprzestrzeniło.

Taaa. Wszechmocny i wszechwiedzący Bóg stracił kontrolę nad
człowiekiem, nie wiedział co stworzył - jaki produkt i jakie ma on
cechy.
Przepraszam, ale to ponad moje siły i ponad godność rozumnej istoty
zmagać się wciąż z tymi niedorzecznościami. Nie będę więc
komentował już baśni o cherubinach i innych nieziemskich stworach.
Należą one do tej samej kategorii co mity greckie, a z tymi wszakże
nikt poważny nie dyskutuje.
Pozdrawiam i życzę nadal tak dobrego samopoczucia w oparach magii i
mistycyzmu. Mój rozrywkowy przyjaciel mawiał niegdyś „Bóg na
trzeźwych zsyła troski”. I coś w tym jest, odurzeni religijnymi
zaklęciami nie mają - jak widać rozterek i wątpliwości i z tą swoją
pewnością przekonań są chyba szczęśliwsi. Zazdroszczę im, ale -
niestety - nie potrafię wyłączyć sobie rozumu jak światła w pokoju.

przychodzi bóg i pyta,

   widzetotak 05.12.07, 10:02 Odpowiedz

Świetna odpowiedź qpalzm. Z nawiedzonymi irracjonalistami nie ma co
dyskutować bo Omi już widzą niebiańskie światło w tunelu a nie
widzą, że żyją i są kupą bezdusznej masy mięsa umiejącą gadać i
trochę myśleć, a to ostatnie raczej przyrównałbym do odczytywania i
wypowiadania jakiegoś narzuconego programu a nie myślenia. Jedno co
mogę poradzić wiaro oszołomom to aby bardziej korzystali z
dobrodziejstw fizycznego istnienia a nie bujali w czarnych dziurach
własnej wyobraźni. Bo jeśli bóg jakiś istnieje to przyjdzie do
każdego i zapyta co zrobiłeś z tym co ci dałem? Czy uszom pozwalałeś
się napawać piękną muzyką i odgłosami natury którą stworzyłem? Czy
oczom pozwalałeś się cieszyć wspaniałością ludzkiego ciała jakie
stworzyłem? Czy ciału dałeś wszystko co możliwe by w doznaniach
możliwych tonęło tak często jak pragnęło? Czy umiałes wykorzystać
logikę i inteligencję jaką ci dałem? Bóg za pewne zadałby jeszcze
więcej podobnych pytań i okazałoby się, że na każde odpowiedź jest-
NIE. Na to bóg zapewne powiedziałby na koniec…to na ch….j ci to
wszystko skoro z tego nie umiałeś korzystać? Dalej jazda pętaku nie
zasługujesz na nic co dla ciebie stworzyłem i dla tego odbieram ci
wszystko głupcze-giń.

Ja wiem jedno na każde z tych pytań u mnie odpowiedź będzie po
trzykroć tak.

--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: Do widzetotak

   rebeca9999 18.12.07, 02:24 Odpowiedz

Nie mam juz sił do rozpisywania sie. Powiemtotak: Kocham Cie za wszystkie Twoje
wypowiedzi. Otwarta na WSZYSTKO any-:klerykałka, religijna, kołtuńska,
Dulszczyzne, itp. itd. Pozdrawiam.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   ania.downar 22.11.07, 17:51 Odpowiedz

Generalnie Twoj post trzyma sie kupy i niby przekonuje, ze taki styl
zycia jest pozazdroszczenia godny. Gdyby nie ten fragment:
"Tak mijały lata w, których
przewinęło się przez moje wyrko wieeeeele kobiet. Jak miałem ochotę
na sex to zwyczajnie nakręcałem się filmami, a jak już mnie
przyciskało to szedłem na łowy i coś sobie podrywałem. Robiłem to
tak często jak tylko miałem potrzebę i jak mi się chciało bo nie
zawsze potrzeba szła w parze z chęcią latania po mieście i szukania
jakiejś zagubionej duszy do pukania i kochania."

Zwlaszcza ta "zagubiona dusza" brzmi fatalnie. Jak znam zycie,
zostawiles po sobie pobojowisko kobiet, ktore przeklinaja Cie po
dzis dzien. Zgodnie z zasadami czystej bilogii masz oczywiscie prawo
miec to w d*.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   quadrophenic 22.11.07, 18:20 Odpowiedz

ania.downar napisała:

> Jak znam zycie,
> zostawiles po sobie pobojowisko kobiet, ktore przeklinaja Cie po
> dzis dzien. Zgodnie z zasadami czystej bilogii masz oczywiscie
prawo
> miec to w d*.

Moim zdaniem - ale tylko moim - facet albo jest uzależniony, albo...
jest kompletnym egoistą. Albo jedno i drugie.

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   ania.downar 22.11.07, 19:12 Odpowiedz

Nie wiem co gorsze...

Re: Fakt, to, że 2+2=4 to tylko nasze subiektywne

   qpalzm 22.11.07, 20:33 Odpowiedz

A dlaczego obie (przedmówczynie) wykluczacie istnienie kobiet,
które w kwestii seksualności mają poglądy (i potrzeby) podobne do
autora komentowanego listu? Ja zakładam, że autor nie jest
gwałcicielem, ani nie "polował na kobiety z nagonką", tylko
uprawiał seks z tymi, które również tego chciały. Skąd więc
owe "tabuny" nieszczęśliwych kobiet, jakie "zostawił za sobą"? Po
co ten patos i sztucznie wywoływana groza?

Re: Seks boli czy raczej głowa?

   aaron_agorenstein 15.11.07, 15:55 Odpowiedz

Ty obywasz się bez wyobrażeń? I pewnie uważasz się za "trzeźwego
racjonalistę"? W takim razie bądź konsekwentny i zrezygnuj np. ze
stawiania sobie celów, z planowania itp., gdyż tzw. przyszłość jest
nieuchronnie zawsze tylko wyobrażeniem. Nawet w zwykłym myśleniu o
tym, co zrobisz jutro, oddajesz się WYŁĄCZNIE fantazjom, a składając
dowolną obietnicę bezczelnie wciskasz ludziom ciemnotę wywołując w
nich określone wyobrażenia (np. wyobrażenie 100 złotych, które
oddasz pojutrze).

Re: Seks boli czy raczej głowa?

   acid.jazz 15.11.07, 22:26 Odpowiedz

Ale bredzisz

Re: Seks boli czy raczej głowa?

   burlasino 21.11.07, 14:55 Odpowiedz

aaron_agorenstein napisał:

> Ty obywasz się bez wyobrażeń? I pewnie uważasz się za "trzeźwego
> racjonalistę"? W takim razie bądź konsekwentny i zrezygnuj np. ze
> stawiania sobie celów, z planowania itp., gdyż tzw. przyszłość
jest
> nieuchronnie zawsze tylko wyobrażeniem. Nawet w zwykłym myśleniu
o
> tym, co zrobisz jutro, oddajesz się WYŁĄCZNIE fantazjom, a
składając
> dowolną obietnicę bezczelnie wciskasz ludziom ciemnotę wywołując
w
> nich określone wyobrażenia (np. wyobrażenie 100 złotych, które
> oddasz pojutrze).

Kombinujesz, Kolego, jak koń pod górę. Pojutrze to jest realność,
która (nieuchronnie) nastąpi, podobnie jak 100 złotych, które ma
fizyczny desygnat. Natomiast Bóg to TYLKO wyobrażenie,
nieziszczalne i niesprawdzalne w żaden sposób. Pojęcie, które nie
ma desygnatu (log. jednostkowy przedmiot materialny odpowiadający
nazwie).

Seks boli

   martwicamoozgu 14.11.07, 16:38 Odpowiedz

Jestem uzależniona od seksu. Moim wzorcem jest też masturbacja. Wiem jak to
boli. Uzależnienie może być fizyczne, jak od narkotyków - od substancji
wydzielanych podczas orgazmu. Tacy ludzie jak ja nie umieją w inny sposób
zaspokajać swojego olbrzymiego głodu bliskości, poczucia pustki i nieradzenia
sobie z uczuciami, jak tylko poprzez ucieczkę. Ja uciekałam w seks, w alkohol, w
papierosy, internet, jedzenie. Kiedy seks czy jedzenie niszczą ci życie to
wykracza poza zaspokajanie normalnych potrzeb. Abstynencja seksualna nie ma
trwać do końca życia. Wręcz przeciwnie. Ale potrzebna jest jako czas, w którym
chemia mózgu może dojść do równowagi i jako czas oczyszczenia.

Zdziwiła mnie tylko w tym artykule informacja, że wspólnota liczy sobie tak mało
osób. Zignorowano istnienie Wspólnoty Augustyńskiej SLAA czyli Anonimowych
Uzależnionych od Seksu i Miłości. Grup tej wspólnoty (do której należę) jest
około 30 w całej Polsce, więc jeśli ktoś nie mieszka w Warszawie też może
znaleźć pomoc.

Re: Seks boli

   maro29 14.11.07, 18:22 Odpowiedz

Hey hey.
Ludzie. Jesteśmy tylko chemią. Ludzki popęd był budowany od
początków naszej ewolucji. Bardziej bym się skupił na leczeniu
poczucia winy niż nad samym popędem. Jak czytałem o tych
małżeństwach które są w abstynencji to dopiero widziałem w tym
straszną chorobę. To tak jakby z obżarstwa leczyć się nic nie jedząc
przez pierwszy tydzień. To jakiś absurd. Może lepiej nauczyć się
kontrolować siebie. Wtedy może być łatwiej. A może zając myśli czymś
innym. (innym nałogiem) - czytanie książek, gry, sport, czy co tam
jeszcze.

Też jestem od jedzenia uzależniony. Próbuję...

   dar61 15.11.07, 13:39 Odpowiedz

...się uniezależnić. Całymi godzinami próbuję - nie
wychodzi!...
Kiedyś wytrzymałem 3 dni.
Na 3. dzień doznałem błogości "niechcenia"...
Zacząłem znów - z przyzwyczajenia.
Polską metodą: "NO CO, ZE MNĄ KANAPKI NIE ZJESZ?!!!"
.
Nb. dodam, że ani na nadczynność, ani na niedoczynność
żuchwy nie cierpię...

A może...

   v-ger 15.11.07, 21:05 Odpowiedz

> Tacy ludzie jak ja nie umieją w inny sposób
> zaspokajać swojego olbrzymiego głodu bliskości, poczucia pustki i
nieradzenia
> sobie z uczuciami, jak tylko poprzez ucieczkę.

Nie umiesz w inny sposób? Może... A może obawiasz się, że nie
umiałabyś "w inny sposób"? A może wydaje Ci się, że nikt nie
chciałby być z Tobą "w inny sposób", bo "nie jesteś dość dobra"?
albo jakiekolwiek inne destrukcyjne przekonanie, które uznałaś za
prawdziwe? Może uciekasz w masturbację, jedzenie, alkohol lub
cokolwiek innego, bo wydaje Ci się, że wszystkie inne drzwi są
zamknięte?
Nie, nie chcę, byś odpowiadała mnie lub komukolwiek na tym forum.
Zadaj to pytanie sama sobie. A potem skontaktuj się z terapeutą,
psychologiem, czy cholera wie kim. Bo to, o czym piszą w artykule,
wydaje mi się jakimś strasznym "chałupnictwem" psychoterapeutycznym.

ceną jest samotność, i czasami, w efekcie,

   abhaod 14.11.07, 20:45 Odpowiedz

wolność od Boga
--
Wszak nie to samo drzewo widzi motłoch i artysta...

Wszyscy jesteśmy nałogowcami

   dar61 15.11.07, 13:28 Odpowiedz

Wszyscy jesteśmy nałogowcami. Bez tych endorfin - ród
ludzki by zanikł!

zmyłka w polszczyźnie z tym "sponsorem"

   dar61 15.11.07, 13:31 Odpowiedz

Następne przyswojone polszczyźnie słowo podlega
degeneracji znaczeniowej.
.
Inne "degeneratyzmy":
"Dywizja przystępuje do walki...o koronę
pierwszeństwa" - to z informacji sportowych.
O hokeju albo o koszykowej piłce...

Seks boli

   andrecz 15.11.07, 15:32 Odpowiedz

a czemu jest mowa tylko o facetach? myslicie ze to tylko ich dotyczy?

niech mi ktos powie co to jest "myting" ?

   latkino 15.11.07, 16:56 Odpowiedz

meeting to wiem ale w tej formie i to jeszcze tak uporczywie powtarzanej sie
nie spotkalam....

Młot na AS, SLAA i 12 kroków!

Autor: v-ger 25.11.07, 20:09Dodaj do ulubionych Skasujcie

Odpowiedz

Znalazłem genialną stronkę - prowadzi ją profesjonalny terapeuta

(niejaki Joe Zychik)!

www.sexualcontrol.com/

Tutaj rozprawia się ze stereotypami na temat uzależnienia

seksualnego:

www.sexualcontrol.com/most-personal-addiction_04-15.html

Polecam zwłaszcza ten rozdział:

www.sexualcontrol.com/most-personal-addiction_04-15.html#07

...oraz następny. Powinni to przeczytać szczególnie quadrophenic i

martwicamoozgu (zakładam, że znacie angielski). Gość - na

przykładach z własnej terapii - udowadnia tam takie tezy, jak:

- seksualne uzależnienie nie jest per se efektem przeszłych zranień,

lecz zaczęło się w wyniku osobistych wyborów, trwa w wyniku

osobistych wyborów i tylko osobiste wybory mogą je pokonać;

- przekonanie o własnej bezsilności raczej szkodzi terapii, niż jej

pomaga;

- zdrowiejący winien polegać na sobie, nie na grupie, medykamentach

czy "sile wyższej";

- terapia grupowa jest mniej skuteczna od indywidualnej;

- istnieją różne uzależnienia seksualne i różne spowodowane nimi

problemy - logiczne, że nie ma na wszystkie jednej skutecznej

terapii, lecz każdy "przypadek" musi być traktowany indywidualnie;

- terapeuta pomaga skuteczniej od nałogowca z grupy;

- abstynencja seksualna w związku raczej zwiększa napięcia pomiędzy

partnerami, nikt je łagodzi i raczej potęguje ryzyko nawrotu

zachowań nałogowych, niż je oddala;

- celibat nie leczy związku - leczy go dążenie do intymnej więzi

emocjonalna i seksualna (cytując autora: "W dobrym związku nie ma

jednego bez drugiego");

- terapia 12 kroków może być skuteczna dla alkoholików, ale nie jest

najlepsza dla uzależnionych od seksu i miłości.

W innych rozdziałach na stronce gość obala też np. mit o potrzebie

przypomnienia i uzdrowienia przeszłości. Uzdrowienia - jego zdaniem -

wymaga teraźniejszość, a oglądanie się w przeszłośc tylko sprawę

utrudnia.

Życzę owocnej lektury! I pamiętajcie: autor nie wziął tego "z

sufitu", tylko ze skutecznej praktyki terapeutycznej!

Komentarze 101-200

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=71939564&v=2&s=1

Spoko, PWN tez nie zna takiego slowa

   rodned 16.11.07, 04:53 Odpowiedz

ale dzisiaj w gazetach uzywa sie slow "spieprzaj" "wku..c", wiec i myting sie da :)

Re: Spoko, PWN tez nie zna takiego slowa

   rodned 16.11.07, 04:58 Odpowiedz

ehhh no i o to mi chodzi, w komentarzu automatycznie wykropkowane, ale w gazecie
da sie wydrukowac w calosci.....zenada

Seks boli

   heinrichmiller 15.11.07, 17:01 Odpowiedz

wszystko pięknie, tego typu organizacje są potrzebne, tylko gnębi mnie jedna
rzecz: co z seksoholikami, którzy nie wierzą w Boga? komu mają "oddawać" swój
nałóg? czy żeby zerwać z nałogiem, rzeczywiście muszą zrezygnować ze swojego
światopoglądu i kwestii wiary/niewiary?

Re: Seks boli

   kocia_noga 15.11.07, 17:21 Odpowiedz

Niczego nie muszą i wersja oryginalna to 'istota wyższa,jakkolwiek
ją rozumiem' czy jakoś tak, może być to inny czlowiek lub cokolwiek,
np idea dobra.Autor ciut przekłamał albo niefortunnie użył słów
które źle się kojarzą, mianowicie z nahalnym katolicyzmem.
Niepotrzebnie włos się jeży.Chodzi o to,żeby uzależniony,cierpiący
człowiek odwołał się doczegokolwiek większego=silniejszego od niego.
Druga sprawa to ta modlitwa, też może się źle kojarzyć, a
wystarczyłoby użyć innego zwrotu,zeby było i prawdziwiej i
strawniej.Katolik może się pomodlić do swojego katolickiego boga,
ateista oddać swoje pokusy sile wyższej takiej jak ją rozumie.
--
Chrzanić sygnaturki

Re: Seks boli

   maymay 15.11.07, 17:35 Odpowiedz

kocia_noga napisała:

ateista oddać swoje pokusy sile wyższej takiej jak ją rozumie.

Ale wlasnie oto chodzi, ze ateista nie wierzy w istnienie
zadnej "sily wyzszej", ktore to okreslenie to po prostu inne
odniesienie do Boga. Ateista jest materialista i nie wierzy w jakies
nieokreslone byty typu "sila wyzsza".

Re: Seks boli

   racheela 15.11.07, 18:10 Odpowiedz

a skad ty masz taka wiedze, ze ateista to materialista? Bo ja mam
tak jakos podobne zdanie na temat wielu katolików, tylko że oni
mysla, że Boga i odpuszczenie grzechów mozna sobie kupic dając
wiecej na tace. Myslisz, ze dlaczego księza krzycza z ambony i
wymieniaja liste nazwisk tych, ktorzy nie wpłacili odpowiedniej
sumki na "nowy dach"? A Bóg, jesli JEST, kocha Ciebie - katolika,
tak samo jak ATEISTE. I nie łudź sie ze jest inaczej.

Re: Seks boli

   eo13303 15.11.07, 18:58 Odpowiedz

> a skad ty masz taka wiedze, ze ateista to materialista? Bo ja mam
> tak jakos podobne zdanie na temat wielu katolików, tylko że oni
> mysla, że Boga i odpuszczenie grzechów mozna sobie kupic dając
> wiecej na tace.

Się wtrącę, ale mam wrażenie że maymay chodzi o pierwotną definicję
materialisty, jako kogoś kto w swoim światopoglądzie odrzuca wszystko co
niematerialne (a dokładniej, niefizyczne). W takim znaczeniu, ateistę można
nazwać materialistą, chociaż w potocznym języku słowo to nabrało pejoratywnych
znaczeń.

> sumki na "nowy dach"? A Bóg, jesli JEST, kocha Ciebie - katolika,
> tak samo jak ATEISTE. I nie łudź sie ze jest inaczej.

A to już jest, jakby, Twoja opinia ;)

Re: Seks boli

   maymay 15.11.07, 18:58 Odpowiedz

racheela, twoj post jest zupelnie niepotrzebny. Zle mnie
zrozumialas, materailista w moim poscie odnosi sie do osoby
czerpiacej z pradu filozoficznego - materializmu. Wzielam mnie za
jakiegos zacietrzewionego katola, co nie moze byc dalsze od prawdy.

Re: Seks boli

   eo13303 15.11.07, 19:05 Odpowiedz

Q.E.D. :)

Re: Seks boli

   wodud 29.11.07, 03:03 Odpowiedz

To oznacz, że są psudokatolikami. Powiedz im tak:
Jr7,3:
To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Poprawcie postępowanie i wasze
uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu.
4 Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: "Świątynia Pańska,
świątynia Pańska, świątynia Pańska!"
5 Albowiem jeżeli naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli
będziecie się kierować wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec
drugiego,
6 jeśli nie będziecie uciskać cudzoziemca, sieroty i wdowy i jeśli
krwi niewinnej nie będziecie rozlewać na tym miejscu i jeżeli nie
pójdziecie za obcymi bogami na waszą zgubę,
7 wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu w ziemi, którą dałem
przodkom waszym od dawna i na zawsze.
8 Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach.
9 Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić
kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie...
10 A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad
którym wzywano mojego imienia, i mówicie: "Oto jesteśmy bezpieczni",
by móc nadal popełniać te wszystkie występki.

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   widzetotak 29.11.07, 04:49 Odpowiedz

MOJA ODPOWIEDŹ JEST DUŻYMI LITERAMI:

1. Sporo chrześcijan jakich znam, nie przeżywa swojej wiary jako coś
domniemanym, ale czymś co istnieje i oni doświadczyli tego
istnienia.TO TYLKO ICH SUBIEKTYWNE WYOBRAŻENIA NAKRĘCANE ZEWNĘTRZNĄ
INDOKTRYNACJĄ I UŁOMNOŚCIĄ WYOBRAŹNI, KTÓRA DZIAŁA U NICH NA
ZASADZIE CHORYCH WIZJI POWODOWANYCH SZWANKOWANIEM UMYSŁU.
Wielu ludzi spotkało Boga, wielu doznało cudów. PROSZĘ O JEDEN
DOWÓD NA FAKT SPOTKANIA BOGA PRZEZ KOGOKOLWIEK. BO JAK NA RAZIE Z
TYCH NIBY SPOTKAŃ BOGA NIC NIE WYNIKA DLA LUDZKOŚCI A TYLKO CORAZ
WIĘCEJ ŚMIECHU JEST Z TEGO. DOZNALI CUDÓW??? NIE MA CUDÓW I NAWET
JAK ODROŚNIE RĘKA TO RACZEJ ZA SPRAWĄ TKWIĄCYCH W CZŁOWIEKU SIŁ
REGENERACYJNYCH A NIE ZA SPRAWĄ BOGA I NAWET JAK W WYPADKU AUTOBUSU
ZGINIE PIĘĆDZIESIĘCIU A JEDEN SIĘ OSTANIE TO NIE JEST CUD TYLKO TAKI
PRZYPADEK AKURAT SZCZĘŚLIWY.Wielu
ludzi wierzy w miłość, a chrześcijaństwo jest wiarą w dobrą nowinę,
że Bóg nas kocha. TAK KOCHA, ŻE TĘ MIŁOŚĆ DZIELI SPRAWIEDLIWIE NO
NIE? HEHEHE RAZY 100! A NAJFAJNIEJSZE JEST W TYM TO, ŻE O TEJ
MIŁOŚCI BOGA NAWIJAJĄ CI CO MAJĄ RAKA, DAUNOWSKIE DZIECI, BRAK
PIENIĘDZY, I OGÓLNIE SĄ NIEUDACZNIKAMI, KTÓRYM ZWYCZAJNIE SIĘ NIE
WIEDZIE, ALE OCZYWIŚCIE TO JUŻ ZA SPRAWĄ SZATANA NO NIE? Wiele ludzi
doświadcza tej miłości. A ILU NIE DOŚWIADCZA? WYSTARCZY SKOCZYĆ DO
ETIOPII, AFRYKI CZY DALEKO SIĘGAĆ TU NA PRAGĘ GDZIE MAŁOLETNIE
PROSTYTUTKI WESPÓŁ Z NASTOLETNIMI ZŁODZIEJAMI GRASUJĄ PO
ZASMRODZONYCH PODWÓRKACH NAPADAJĄC NA STARUSZKI I SŁABSZYCH. Ja też.
TYLKO POZAZDROŚCIĆ!!!! Po prostu mało wiesz o chrześcijaństwie, może
nigdy nie spotkałeś
Boga, niegdy może nie chciałeś. O TAK NIE SPOTKAŁEM I NIE MAM
ZAMIARU BO BYM SIĘ TYLKO WKYRZYŁ I NIE WIEM CZY NIE PRASNĄŁBYM GO W
RYJ O ILE GO MA BO MOŻE ZAMIAST GĘBY MA COŚ W RODZAJU OBŁOKA ENERGII
LUB NIEBIAŃSKIEGO ŚWIATŁA?
2. "Aby Bóg mógł stworzyć świat musiałby
być "wszechmocny", zaś będąc wszechmocnym nie miałby żadnych
potrzeb do zaspokojenia. A SKĄD PEWNOŚĆ, ŻE BYCIE WSZECHMOCNYM
ELIMINUJE POTRZEBY? zatem po jaką cholerę miałby stwarzać
cokolwiek, w tym tak nieudany produkt jak człowiek." MOŻE PO TO BY
WCIELAC SIĘ WEŃ I DOŚWIADCZAĆ TEGO CO JEGO WŁASNE DZIEŁO? TO TYLKO
JEDNO PRZYPUSZCENIE Z TYSIĘCY MOŻLIWYCH.
"Bóg nie stworzył świata, bo nie istnieją logiczne powody, dla
których miałby go tworzyć, ani nie mógłby stworzyć go takim, jaki
jest."Bóg jest wszechmocny i nieskończony (każda miara jest za mała
żeby
go opisać) i nie potrzebował nic stwarzać, żeby mu było lepiej. A
CZEMU STWARZANIE PRZEZ DOMNIEMANEGO BOGA CZEGOKOLWIEK POSTRZEGASZ
POPRZEZ PRZEKONANIE, ŻE MIAŁOBY MU BYĆ PRZEZ TO LEPIEJ? PRZECIEŻ
JEGO STWARZANIE NI KONIECZNIE MOGŁOBY BYĆ KIEROWNE CHĘCIĄ
POLEPSZENIA SOBIE BYTU. PEWNIE STWARZANIE DLA DOMNIEMANEGO BOGA JEST
JAKIMŚ TAM BLIŻEJ NIEOKREŚLONYM DOZNANIEM I TO JUŻ SAMO W SOBIE MOŻE
BYĆ POWODEM. TAK SAMO JAK W BIBLI PISZĄ, ŻE BÓG LUBIAŁ SE PONIUCHAĆ
SMRÓD PALONYCH CIAŁ ZWIERZĄT BO TO MIŁA WOŃ DLA PANA PODOBNO BYŁA,
WIĘC CZY TO NIUCHANIE JEST LOGICZNE? POPRAWIAJĄCE JEGO BYT? I W
OGÓLE RACJONALNE?
Rzeczywiście, to jest fakt, nie banalny fakt. (Niebanalny, bo jest
jedno ale. Właśnie poprzez stwarzanie mógłby zaspokoić potrzebę
tworzenia. Ale się okazuje że wtedy mógłby spróbować utworzyć coś
tak niesamowitego jak On sam. ). O WŁASNIE I TU MOŻNA SIĘ ZGODZIĆ-JA
TEŻ GDYBYM MÓGŁ STWORZYŁBYM SOBIE RÓWNEGO MOŻE W TEDY MIAŁBYM
WREŚCIE Z KIM O TYM WSZYSTKIM POGADAĆ NA POZIOMIE :)

Mimowszystko Bóg stworzył całe mnóstwo stworzeń, i nie dla tego,
żeby to mu coś dodawało, wszak już jest nieskończony. SKĄD PEWNOŚĆ,
ŻE BÓG JEST NIESKOŃCZONY? SKĄD PEWNOŚĆ, ŻE ZWIERZĘTA I LUDZIE TO
JEGO DZIEŁO?
Bóg mając wszystkie swoje potrzeby zaspokojone w sposób doskonały.
Zapragnął w swojej woli podzielić się tym szczęściem. I dlatego
stworzył byty widzialne i niewidzialne.
Więc nie potrzeba, a miłość była motorem stworzenia. Każdy znas
powstał bo Bóg zapragnął podzielić się swoją wszechmocą, i udzielić
nam swojej Miłości. ZARAZ, ZARAZ SKORO NAJPIERW BYŁ BÓG I NIC POZA
NIM, TO JAK BÓG MÓGŁ CZUĆ MIŁOŚĆ SKORO NIE MIAŁ KOGO JESZCZE
KOCHAĆ? BÓG NIE MÓGŁ CZUĆ MIŁOŚCI BĘDĄC SAMOZASPAKAJALNĄ ISTOTĄ BO
PO CO MIAŁBY JĄ CZUĆ I DO KOGO? CHYBA, ŻE DO SAMEGO SIEBIE A TO
PARANOJA. NO, ALE DOBRA NIECH BĘDZIE, ŻE MIAŁ OD ZAWSZE TE MIŁOŚĆ W
SOBIE I TAK KOCHAŁ, ŻE COŚ MU SIĘ W TYCH NASZYCH GENACH POJ...ŁO, ŻE
STWORZYŁ DAUNÓW, PSYCHOLI, BANDYTÓW I KOGO TAM JESZCZE….HM NO TYCH
JAK IM TAM”PEDOFILI”
3. "A zatem po jaką cholerę miałby stwarzać
cokolwiek, w tym tak nieudany produkt jak człowiek. "
Bogu człowiek bardzo dobrze wyszedł. O TAK CZEGO JA JESTEM
PRZYKŁADEM!!! Jak się czyta Biblię, to jest
napisane, że wszystko co Bóg stwarzał było dobre. NAWET TEN WĄŻ CO
TO EWĘ ZWÓDŁ? Przy człowieku
jest, że dzieło było bardzo dobre. NO JEST TYLKO TO, ŻE TAK JEST
NAPISANE NIE OZNACZA PRAWDY-NIESTETY :(
Aby człowiek był podobny do Boga musiał umieć kochać. NO TO ZARAZ
JEST PODOBNY CZY NIE JEST BO JEŚLI MA BYĆ UDANYM PRODUKTEM TO SIŁĄ
RZECZY MUSI UMIĆ KOCHAĆ A JAK NIE UMI TO JEST DO D… MÓWIĄC
KOLOKWIALNIE A WIĘC NIE JEST DOBRY!!! Żeby można
było kochać kogoś (wybierać dobro dla kogoś), trzeba umieć
wybierać. NO TO WŁAŚNIE POKAZUJĘ, ŻE UMIEM :)
Innymi trzeba mieć wolną wole. O TAK TRZEBA MIEĆ WOLNĄ WOLĘ A SKORO
MAM WOLNĄ WOLĘ DANĄ OD BOGA TO SE ZMATERIALIZUJĘ ZARAZ WALIZKĘ
PIENIĘDZY BY KUPIĆ WYMARZONY SAMOCHÓD-CO TAM WALIZKĘ PIENIĘDZY!!!
ZMATERIALIZUJĘ SOBIE TEN SAMOCHÓD-O JUŻ STOI POD OKNEM POPATRZCIE
JAKĄ MAM WOLNĄ WOLĘ!!!! Ale jeżeli ma się wolę to możne też
dążyć do zła. DO ZŁA, KTÓRE PRZECIEŻ STWORZYŁ BÓG NO NIE? CZY MOŻE
SIĘ MYLĘ?
I pierwsi ludzie ulegli złu, przestali ufać Bogu i ulegli egoizmowi.
EGOIZMOWI? HM A SKĄD TEN EGOIZM SIĘ WZIĄŁ? CZYŻ NIE OD BOGA?
W następnym pokoleniu już były morderstwa itp. i tak to się
rozprzestrzeniło. EEE COŚ MI TU ZALATUJE NAJCZYSTRZĄ
IRRACJONALNOŚCIĄ DOMNIEMYWAŃ I PRZEKONAŃ. Znamy tylko dwoje ludzi
którzy nie zatracili
swojej pierwotnej (w zamyśle stwórcy) świętości: Miriam i Jej syn
Jezus z Nazaretu. Jeżeli chodzi o Miriam to wg. apokalipsy jest
Królową Nieba. NO-ALE TYLKO WEDŁUG APOKALIPSY-PISMA WYMYŚLONEGO
PRZEZ PARANOIKÓW LUB BARDZO PRZEBIEGŁYCH KRĘTACZY. Żaden anioł,
archanioł, cherubin nie jest większy od
pewnej Kobiety. Co więcej, każdy z nas ma szanse się budować i
stawać się bardziej "prawdziwie ludzki" (tak jak Jezus czy Miriam).
STAWAĆ SIĘ BARDZIEJ LUDZKI? TO ZNACZY CORAZ GŁUPSZY, BARDZIEJ ZŁY
NIŻ JEST I CORAZ BARDZIEJ NĘKANY PRZEZ CHOROBY I WADY GENETYCZNE?
CZY MOŻE CORAZ BARDZIEJ BOSKI I DOSKONAŁY POWINNO BYĆ?
(Inna sprawa, że mamy przeciwników w tym dążeniu.) NO A TY NIE
JESTEŚ TEGO PRZYKŁADEM??!!!
Więc nie jest prawdą, ze ludzie to nieudany produkt. WÓJT SWOJE A
CHŁOP SWOJE :)
Rzeczywiście gdyby był nieudany, Bóg by ludzi nie stworzył. ACHA TO
FAKT ISTNIENIA DAUNÓW, PSYCHOLI, CHORYCH NA RAKA, GŁÓPCÓW I
PEDOFILÓW NIE JEST PRODUKTEM NIEUDANYM?
4. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, poczytaj Biblie. JA JĄ CZYTAŁEM 3
RAZY. Poczytaj mistyków
(ludzi którzy przeżyli niezwykłą bliskość Boga), poczytaj doktorów
kościoła. POWINNO BYĆ - POCZYTAJ PARANOIKÓW, KTÓRYCH WIZJE NIE SĄ
INSPIROWANE BOSKĄ MIŁOŚCIĄ TYLKO WYOBRAŻENIEM BOSKIEJ MIŁOŚCI.
Wierz mi wielu ludzi zastanawiało się nad takimi pytaniami jak ty.
NO I DO JAKICH WNIOSKÓW DOCHODZILI, ŻE SĄ DOBRZY I NIE SĄ ZŁYMI
PRODUKTAMI?
Najmądrzejsi nawet filozofowie. OCZYWIŚCIE, KTÓRZY NIGDY SIĘ NIE
MYLĄ CO?
5. "Potrafisz to wszystko sobie jakoś wyobrazić? Bo ja nie." ŁOJ TO
COŚ CI BÓG MAŁO WYOBRAŹNI DAŁ, NO ALE TO TAKI MALUSIEŃKI DROBIAZG W
TEJ JEGO TWÓRCZEJ DOSKONAŁEJ PRACY CZEGO TY JESTEŚ PRZEJAWEM I
MANIFESTACJĄ BOSKIEGO DOBRA I DOSKONAŁOŚCI.
Ja potrafie sobie to jakoś wyobrazić. Jak mam jakieś pytania to
szukam odpowiedzi. Do tej pory nie znalazłem dziury, a już troch

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   widzetotak 29.11.07, 04:51 Odpowiedz

....a już trochę w
tym siedzę. TAK, TAK POTRAFISZ SOBIE TO WYOBRAZIĆ TYLKO NIE
POTRAFISZ SOBIE WYOBRAZIĆ, ŻE WYOBRAŻASZ SOBIE TO WSZYSTKO PATRZĄC
TYLKO POPRZEZ PRYZMAT POTENCJAŁU WŁASNEJ WYOBRAŹNI. ROZUMIESZ CZY
NIE UMIESZ SOBIE TEGO WYOBRAZIĆ? MÓWISZ, ŻE NIE ZNALAZŁEŚ DZIURY W
TYM WSZYSTKIM? KURCZE! NAPRAWDĘ NIE WIDZISZ ŻADNYCH SPRZECZNOŚCI W
TYM ZA CZYM TAK OBSTAJESZ? WIĘC JEŚLI TEJ ZIMY DOPADNIE CIĘ
KATARZYSKO I WYSOKA GORĄCZKA PRZEZ, KTÓRA BĘDZIESZ SIĘ DUSIŁ I
MĘCZYŁ TYDZIEŃ Z POWIKŁANIAMI TO TEŻ TEJ DZIÓRY NIE ZOBACZYSZ? A
JEŚLI UMYSŁ CI ZASZWANKUJE I ZAPOMNISZ WYCHODZĄC Z DOMU ZAMKNĄĆ
DRZWI I PO POWROCIE ZOBACZYSZ, ŻE ZOSTAŁEŚ OKRADZIONY TO TEŻ TEJ
DZIURY NIE ZOBACZYSZ?
PS
SŁUCHAJCIE CI CO MAJĄ KONTAKT Z BOGIEM. POWIEDZCIE MU, ŻE CHCĘ MIEĆ
TEN SAMOCHÓD, A JAK MI NIE DA TO CHMWD. :)

--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   wodud 01.12.07, 03:08 Odpowiedz

Moja odpowiedź była dla qpalzm. W niej były zawarte jego wypowiedzi
jako cytaty (były w cudzysłowiu). I widzetotak obsmarowywał moją
wypowiedź i qpalzm, obie przypisując mnie i posądzając jeszcze o
ewidentne sprzeczności.
No po prostu bomba.

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   widzetotak 01.12.07, 05:43 Odpowiedz

a wciale,że nie :) nikogo nie miałem zamiaru obsmarowywywać :) ja
tylko polemizowałem z tezami a nie z ludźmi je wysuwającymi no bo te
tezy kto by ich nie napisał nie są tezami tych co je napisali tylko
tezami dawno istniejącymi pod, którymi Ci co je napisali poniekąd
się podpisali co im wybaczam. :) No a tak na margynesie to
wiedziałem, ze coś chrzanię w tej odpowiedzi, ale tak mi sie dobrze
pisało, że wcale mi sie nie chciało dociekać kto co napisał a kto
komu na co odpowiedział :) hehe hrhr huhe heh eehh heee Grunt, żeśmy
doszli do sedna prawdy no nie? :))))
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   v-ger 01.12.07, 10:58 Odpowiedz

widzetotak napisał:

> ja
> tylko polemizowałem z tezami a nie z ludźmi je wysuwającymi no bo
te
> tezy kto by ich nie napisał nie są tezami tych co je napisali
tylko
> tezami dawno istniejącymi pod, którymi Ci co je napisali poniekąd
> się podpisali co im wybaczam. :)

Tezy, które ty wysuwasz, też są tezami dawno istniejącymi, więc o co
chodzi? :P

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   widzetotak 02.12.07, 01:59 Odpowiedz

g...prawda! moje tezy są wyjątkowe i putania też- w durzej mierze- a
przynajmniej w tej zasadniczej części :) Miało być"pytania" I tu
pomieszliśmy putina z putaną co oczywiście nie należy robić bo może
wyjść z tego całkiem niezła putina :)
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   v-ger 03.12.07, 00:23 Odpowiedz

widzetotak napisał:

> g...prawda! moje tezy są wyjątkowe i putania też

Widać mało czytałeś.

Re: Seks boli a głupota nie----każdego :)

   widzetotak 03.12.07, 03:13 Odpowiedz

Czy mało czytałem? Czy ja wiem? Na pewno wszystkiego nie
przeczytałem, a nawet nie wiem czy to co przeczytałem można nazwać
wiele lub niewiele. W każdym razie to i owo przeczytałem, ale nie w
tym rzecz czy dużo czytałem. Rzecz w tym, że czytając to co czytałem
umiałem wyciągnąć właściwe zdroworozsądkowe wnioski, które
oczywiście wielokrotnie analizowałem w oparciu o istniejące fakty,
artefakty i zjawiska tak umysłowe jak para umysłowe, dokładnie je
rozbierając na czynniki pierwsze, a i to nie jestem pewien w wielu
kwestiach czy dokopałem się do sedna sprawy. Tak czy siak moje tezy
są wyjątkowe co nie znaczy, że podobnym śladem myślowym do mojego
nie szło wielu przede mną i równocześnie ze mną nie idzie drugie
tyle. Logiczne wnioski i pewien rodzaj wewnętrznej oczywistej
wiedzy, niekiedy nie czerpie się z literatury lub przekazów przodków
tylko się go jakimś tam sposobem zwyczajnie ma i to wystarczy by nic
nie czytając wiedzieć bardzo wiele, ale tego nie zrozumieją ci,
którzy swoją wiedzę posiadają wyłącznie za sprawą nauki od innych.
Ta wiedza niezbędna do nieco głębszego pojmowania istoty bytu i
wielu rzeczy jest jakby czymś co emanuje w przestrzeni samą z siebie
i nie każdy ma te właściwości lub potencjał by ją wyczuć, poczuć,
odczytać czy jak kto woli przyjąć i zrozumieć. Mnie tego potencjału
za pewne również zbyt brakuje bo wielu rzeczy nijak nie idzie pojąć
i wytłumaczyć, ale na pewno mam jej wystarczająco dużo by chociaż
otrzeć się o prawdę a nie jak większość tworzyć ją i tak
paranoidalnie manifestować głosząc absoluty niedorzeczności,
konfabulacji i aberracji wyobrażeniowych. I kończąc ten wątek
powiem tak, że w większości kwestii jakie rozważam przyjmuję postawę
wyczekiwania na rozwiązanie zagadki. To tak jakbym usłyszał pukanie
zza drzwi i jeszcze ich nie otworzył by sprawdzić kto tam puka.
Zagadką jest kto jest za drzwiami a czas do jej rozwiązania jest
marszem do tych drzwi podczas, którego jedynie mogę się zastanawiać,
przypuszczać i domniemywać kto puka. Tego i wam radzę by zanim
otworzą się drzwi prawdy przed wami nie być pewnym kto za nimi stoi
tylko przyjąć tę właśnie postawę wyczekiwania. I uświadomcie sobie
jeden możliwy i chyba najbardziej możliwy fakt, że tej prawdy
stojącej za drzwiami nigdy możecie nie zobaczyć, a usilne otwieranie
tych drzwi w nadziei, że prawda tam stoi jest zbędne bo jeśli sama
nie zapuka to jej tam nie zobaczycie i pozostaje siedzenie w
wygodnym fotelu i snucie domysłów o tym kiedy prawda sama zapuka i
jak ona naprawdę wygląda. Oczywiście to była tylko przenośnia i
czasem warto otworzyć te drzwi i poszukać jej za nimi wykorzystując
zdrowy rozsądek i zmysły - tylko na domniemanego Boga- rozsądnie,
rozsądnie !!!!
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube
PS
Jestem ateistą, gardzę ludzką głupotą i zaślepieniem, katole
wzbudzają we mnie politowanie, wyznaję prawo kosmicznej
sprawiedliwości a prawo ustalone przez ludzi przestrzegam bo muszę :)

nachalny katolicyzm ?

   latkino 15.11.07, 17:35 Odpowiedz

-czy w tym kraju ludzie naprawde czuja sie zmuszeni do bycia katolikami do tego
stopnia,ze juz wszystko co zawiera slowa takie jak Bóg czy modlitwa utożsamiane
bylo właśnie z tym wyznaniem ?? - przcież chrzescijanstwo ma wiele odmian-to
raz,a poza tym skąd to przewrażliwienie - Twoja wypowiedz brzmi jakby w imię
"poprawności politycznej" należalo unikac wszelkich skojarzeń z religijnością
(katolicką w pierwszym rzędzie)
poza tym mały błąd logiczny - ateista to ktoś,kto nie uznaje żADNYCH sił
wyższych. niewierzący nie wierzy w nic. komuś takiemu faktycznie ciężko zerwać z
tego typu nałogiem - bo w jego świadomości może polegać tylko na własnych siłach

Re: nachalny katolicyzm ?

   greg_k 16.11.07, 12:37 Odpowiedz

"-czy w tym kraju ludzie naprawde czuja sie zmuszeni do bycia katolikami do tego
stopnia,ze juz wszystko co zawiera slowa takie jak Bóg czy modlitwa utożsamiane
bylo właśnie z tym wyznaniem ??"
...
tak

Re: Seks boli

   lukasz.k7 15.11.07, 18:14 Odpowiedz

Też się nad tym zastanawiałem czytając ten artykuł. Odniosłem
nieodparte wrażenie, że ktoś próbuje wtłoczyć do jednego kotła
rozwiązłość, uleganie słabościom, z brakiem religijności.
Tak, jakby nie było sekso-holików wśród księży i zakonników.

Re: Seks boli

   ewa_naranjes 15.11.07, 18:36 Odpowiedz

wiecie to nie jest wtłaczanie w katolicyzm.12 kroków obowiązuje i w
AA i uwspóluzaleznionych.Fakt ,że początkowo można ulec złudzeniu,że
chodzi tu o boga.Ale zapewniam was,że mozna również poslużyc się
ideą, umysłam itd.Modlić się tez nie trzeba.

Fikcja literacka Wybiorczej

   luminat 15.11.07, 18:43 Odpowiedz

To co redaktor opisal w tym eseju ma nie wiele wspolnego w prawdziwym
seksohlizmem. Wymyslil pare historyjek, ktore sie nie trzymaja kupy i mysli, ze
ludzie to kupią...

"masturbujacy sie siedmiolatek" - to pozostawiam bez komentarza, onża płytkość
wypocin redaktorzyny

Re: Fikcja literacka Wybiorczej

   aniaania20 15.11.07, 18:54 Odpowiedz

Zgadzam sie w stu procentach z przedmowca.

Re: Fikcja literacka Wybiorczej

   matrek 17.11.07, 04:09 Odpowiedz

aniaania20 napisała:

> Zgadzam sie w stu procentach z przedmowca.

To znaczym, ze macie mala wiedze o zyciu.

--
"валить,валить и еще раз валить! никаких извинений полякам за что бы-то ни было.
никакого польского дерьма в наших магазинах."

Re: Fikcja literacka Wybiorczej

   acid.jazz 15.11.07, 22:33 Odpowiedz

luminat napisał:

> To co redaktor opisal w tym eseju ma nie wiele wspolnego w prawdziwym
> seksohlizmem. Wymyslil pare historyjek, ktore sie nie trzymaja kupy i mysli, ze
> ludzie to kupią...
>
> "masturbujacy sie siedmiolatek" - to pozostawiam bez komentarza, onża płytkość
> wypocin redaktorzyny

Niewiele wiesz o życiu i małą masz wyobraźnię, tu nie ma żadnych zmyśleń

Sponsoruję gips, jak któremu od tasacji odpadnie

   patthecat 15.11.07, 18:53 Odpowiedz

Kretyni i popaprańcy to żadna nowość, tylko niektórym wydaje się, że są unikalni
:DDD

--
Kwaśniewski, czyli jak po 17 latach zmienić czyjeś poglądy... ;)

Jak mijam warzywniak - muszę zapakować w cosik :DD

   patthecat 15.11.07, 19:06 Odpowiedz

Ranek, dzień jak każdy inny. Mijam warzywniak. Nagle, ni z tego ni z owego,
widzę ananasa. Tak bujny, mięsisty, z bujną czuprynką na głowie. Coś we mnie
zaczyna się buntować. Drapie, swędzi, mrowi. Napięcie (nazwijmy to tak) rośnie.
A jeszcze te bulwy ziemniaczane. Bezwstydnie zalegające po bokach prężących się,
dorodnych marchew. Pot występuje na czoło. Zaczynam krzywić się, drżeć, ręce
mimochodem krążą w okolicach genitaliów. Ale powstrzymuję się. Umysł prymatu nad
żądzą. Ale potem wchodzę do marketu. Te arbuzy. Te banany prężące się dumnie w
promocji. Truskaweczki, że palce lizać. Staram się, robię, co mogę. Ale oto, już
przy mecie, przy kasie, czeka wyuzdana kusicielka. Kasjerka, której uniform
ciasno opina dorodne piersi. Puszczają mi bezpieczniki. Zaczynam walić,
wzbudzając oburzenie, przerażone krzyki matek i zainteresowane miny dzieci. A
może jednak? Może jednak szara substancja powinna wieść prymat nad mięśniem
między nogami? I jak już mnie tak pogięło, to powinienem z godnością palnąć
sobie między oczy? :DDD


--
Kwaśniewski, czyli jak po 17 latach zmienić czyjeś poglądy... ;)

Re: Jak mijam warzywniak - muszę zapakować w cosi

   marusia07 15.11.07, 19:44 Odpowiedz

PATHECAT, ja ci mówię - wykorzystaj swoja wrażliwość.Nie knebluj się tylko pisz
książki

Re: Jak mijam warzywniak - muszę zapakować w cosi

   abhaod 15.11.07, 20:04 Odpowiedz

popieram, nadliczbowe godziny miłości w supermarkecie.....rydzykowska cenzura
już odstawiła na najwyższą półkę :)
autsch.de/showfile.php?filepk=10443
--
Jeśli religia staje się przyczyną nieprzyjaźni, nienawiści i podziału, lepiej,
gdyby nie istniała i odejście od niej byłoby prawdziwym aktem religijnym.

Tytuł zapowiada artykuł o seksoholikach.

   uburama 15.11.07, 19:56 Odpowiedz

A w treści jest niemal wyłącznie o brandz...holikach. To permanentne rozmijanie
się tytułu i treści w mediach /w czołówce są gazeta a jeszcze bardziej onet/ to
już chyba jakiś zmyłkoholizm, którego bez 12 kroków nie da się wyplenić.

Powiedzmy że seksoholik idzie na zebranie grupy

   uburama 15.11.07, 19:58 Odpowiedz

i co mu tam proponują? 12 kroków...

Chwileczkę...

   drobny_rzezimieszek_niesiolek 15.11.07, 20:51 Odpowiedz

Żona chciała się kochać tylko RAZ na miesiąc? No to nic dziwnego, że facet wpadł
w kłopoty. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Oboje powinni się leczyć.
--
Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie
żadnego programu.
Stefan Niesiołowski

Re: Chwileczkę...

   v-ger 15.11.07, 21:37 Odpowiedz

> Żona chciała się kochać tylko RAZ na miesiąc? No to nic dziwnego,
że facet wpad
> ł
> w kłopoty. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Oboje powinni
się leczyć.

Zazwyczaj chętnie wracamy do tych doświadczeń, które sprawiają nam
przyjemność, a unikamy tych, które są dla nas uciążliwe. Jeżeli ONA
unikała współżycia, to może... może sam sobie dopowiedz?
A że oboje powinni się leczyć? Zapewne... ale nie tak.

każdy facet jest w jakimś stopniu seksoholikiem

   obywatel_piszczyk 15.11.07, 21:32 Odpowiedz

do takiego wniosku doszedłem po przeczytaniu tego tekstu

Re: każdy facet jest w jakimś stopniu seksoholiki

   latarnik69 28.12.07, 20:20 Odpowiedz

obywatel_piszczyk napisał:

> „do takiego wniosku doszedłem po przeczytaniu tego tekstu”

Każdy z nas jest uzależniony od oddychania, jedzenia i dobrego traktowania. Nie ma nic złego w sekse. Można przecież wykrwawić się dłubiąc w nosie, ale czasami trzeba bubę wydłubać i przestać.
Nie dajcie się nabrać na leczenie u purytanów, psujących rodziny i doprowadzających ludzi do depresji. Ja jestem uzależniony do obcowania z grzecznymi ludźmi a uczulony na chamstwo. Czy to źle? Unikajmy chamów, pożyjemy dłużej!

Uzależnione kobiety

   to_me 15.11.07, 22:27 Odpowiedz

Czy ktos o nich pomyślał? Bo są takie. I dla niech to jest
problemem, a raczej nie mają co liczyć na pomoc.

A ja siedzę i myślę.... jaką mam pewnośc, że mnie, jako przyszłej
żony to nei spotka...? bardzo mnie zabolal ten artykuł, bo
seksoholizm to chyba najgorsze z uzależnień.

Re: Uzależnione kobiety

   malia211 16.11.07, 00:10 Odpowiedz

Tak w artykule pominieto kobiety a przeciez takze one zmagaja sie z takim
uzaleznieniem. Seksoholizm to bagno i jak z kazdego nalogu ciezko z tego wyjsc!

Jeste mężem jednej z nich

   quadrophenic 16.11.07, 02:26 Odpowiedz

Moja żona zmaga się z tym problemem. Wyznała mi to - jakiś czas
temu, po dłuższym chodzeniu na te spotkania SLAA - i przeżyłem
szok. Nie chcę tutaj pisać - nawet anonimowo - o jej
przeszłych "ekscesach", o których mi powiedziała. To było dno dna.
Poznała mnie, wyszła za mnie i myślała, że to wszystko już za nią,
ale - jak się okazuje - później zaczęła prowadzić podwójne życie.
Tzn. nie zdradzała mnie, ale pod moją nieobecność sama "odtwarzała"
swoje "przedmałżeńskie doświadczenia". Więc opowiedziała mi o
wszystkim; na moich oczach wyrzuciła swoje "zabawki" do zsypu...
Długo płakała. Nie, nie przestałem jej kochać. Tylko poczułem dla
niej współczucie. Ona też mówi, że kocha mnie... Mam nadzieję, że
mówi prawdę, bo nie wiem, chyba bym zwariował...
Potem wydawało mi się, że wszystko jest już w porządku. Może jestem
egoistą, a może tylko ignorantem. W każdym razie wydawało mi się, że
nasze małżeństwo wraca do normy. A parę miesięcy później kolejny
szok. Powiedziała, że dla jej zdrowienia musimy na rok lub dłużej
zaprzestać współżycia.
Zgodziłem się - dla niej. Będę ją w tym wspierał, opiekował się nią,
pomogę jej przez to przejść. Gdyby nalegała, zacisnę zęby i będę
odmawiał. Ale boję się tego. Boję się, że nasze małżeństwo się
rozleci. Nie dlatego, żebym ja ją zdradzał - bo nie będę i wiem o
tym, ale... Boję się, że ona mnie zostawi.
Teraz przygotowujemy się do tej naszej abstynencji, a raczej ją
odkładamy. Dlaczego? Bardzo pragniemy mieć dziecko. A oboje jesteśmy
po trzydziestce i jeśli nie teraz, to... Dlatego ustaliliśmy, że
kochamy się do momentu jej zajścia w ciążę, a potem...
"Modlę się", żeby się udało. Ciąża i rodzicielstwo pomogłyby nam
przeżyć ten czas. Nie tylko w sensie utrzymania naszego związku. I
też nie tylko dlatego, że - choć przez jakiś czas - "wymusiłyby" na
nas rezygnację z seksu, a tym samym ułatwiły zachowanie abstynencji.
Chcemy, by ten trudny czas był jednocześnie czasem radości.
Na razie testy wychodzą negatywnie... A potem...

Re: Jeste mężem jednej z nich

   anonymous77 16.11.07, 04:26 Odpowiedz

Weź pod uwagę czy byłbyś w stanie być z nią w tym jej świecie? Nie, ja nie
szukam u Ciebie negatywnej odpowiedzi. Ja szukam pozytywnej. Pogadaj z nia o
tym. Łóżko to nie jest prawdziwe życie, można fantazjować, może kogoś kręcić coś
innego.

Zapomnienie (bo to tylko powoduje ta terapia) to nie wyleczenie. Pozatym trzeba
wziąć pod uwagę czy to coś jest do wyleczenia. Pewne zachowania seksualne mozna
wyleczyć za pomocą psychologa, ale nie wszystkie. Weź pod uwagę, że kogoś może
kręcić coś mocniejszego. Po zabawkach i opisie wnioskuje, że to było coś z BDSM.
Jeśli tak - weź pod uwagę, że chęc dominacji bądź uleglości nie jest chora, a
jest odreagowaniem. Łózko to miejsce gdzie partnerzy mogą sie rozładować, ale
też czuć że dalej czują coś do siebie. Spojrz na nią inaczej i sprobuj poszukac
tez innych rozwiazan. Pranie mozgu to nie rozwiazanie.

Życze szybkiego zostania tatą :)

Re: Jeste mężem jednej z nich

   quadrophenic 16.11.07, 18:41 Odpowiedz

Dzięki z odpowiedź. Cieszę się, że życzysz mi tego, czego oboje z
żoną bardzo pragniemy. Na resztę Twojej wypowiedzi odpisałbym ci,
ale nie na publicznym forum, a twój priv nie działa.

Re: Jeste mężem jednej z nich

   anonymous77 16.11.07, 23:42 Odpowiedz

Napisz na anonymous77@o2.pl.

Abstynencja - okazuje się, że 90 dni wystarczy!

   v-ger 16.11.07, 23:16 Odpowiedz

quadrophenic napisał:

> dla jej zdrowienia musimy na rok lub dłużej
> zaprzestać współżycia.

Kolego! Ale psycholodzy twierdzą (sprawdziłem), że za "detox"
wystarczą 3 miesiące abstynencji seksualnej, a czasem nawet...
jeden!
Weź ty i zabierz swoją panią do profesjonalnego psychologa od takich
rzeczy, lub seksuologa, a nie słuchajcie nawiedzonych "anonimowych"!
Oni mają paranoiczne spojrzenie na sprawę, wszędzie dopatrują się
nałogu lub zagrożenia jego nawrotem!
Załóżmy nawet owo maximum, czyli 3 miesiące - to załatwi wam (i
to, gwarantuję, z dużym naddatkiem, bo co najmniej dwukrotnym!)
końcówka ciąży (co najmniej końcówka!) plus pierwsze miesiące po
porodzie, a mówię to z (dwukrotnego) doświadczenia z własną ślubną.
Tak, że podejdźcie do tego spokojnie, bez paniki. Życzę zdrowego
dziecka i... zdrowej żony!

Re:

   lychee.82 22.11.07, 22:19 Odpowiedz

Martwi mnie to co piszesz... Z wlasnego doswiadczenia i z racji wyksztalcenia
odpowiem tak: Twoja zona ma duze potrzeby, moze robila glupstwa, moze
ryzykowala, moze miala wielu partnerow, ale to wszystko jeszcze nie znaczy, ze
musicie miec roczny okres abstynencji. Dlaczego? dlatego, ze na jej grupie tak
powiedzieli? (znam te grupy i uwazam, ze to pranie mozgu). Twoja zona ma teraz
wyrzuty sumienia, moze ze wzgledu na wychowanie, moze ze wzgledu na Ciebie. Ale
nie znaczy to, ze jest nienormalna. Lepiej idzcie do dobrego terapeuty
rodzinnego (psychologa) albo do seksuologa, a nie sluchajcie ludzi pozbawionych
kompetencji (jedyne co wiedza to to, ze sa "uzaleznieni", ale jakze subiektywne
moze byc takie przekonanie i jak skazone swiatopogladem religijnym czy pruderia
domu rodzinnego). Pozdrawiam i zycze wkrotce dzidziusia i radosci z dobrego seksu.

Re:

   quadrophenic 22.11.07, 23:04 Odpowiedz

Cieszę się, że dobrze nam życzysz. :-)

Nie uważam żony za nienormalną. To, że ma duże potrzeby, jest
zupełnie naturalne - ja też mam. :-) Ale jeżeli ktoś robi sobie
rzeczy, po których nienawidzi siebie, rzyga... Jeżeli robi sobie
rzeczy sprawiające autentyczny ból... Jeżeli robi takie rzeczy nie
dlatego, że chce, ale dlatego, że "coś w niej" ją do tego pcha... To
nie jest już kwestia pruderii.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to objaw jakiegoś głębszego
zranienia i że bez psychoterapii się chyba nie obejdzie (zresztą
mnie też się przyda). Tak, że będę ją na to namawiał. Ale na razie
jest tak "nakręcona" na fantazje, których nie chce (wiesz, co to
neuroza?), że - aby terapia była u niej w ogóle możliwa - może
potrzebować czasowego "wyciszenia" swojej sfery seksualnej. Nie
wiemy, czy aż przez rok. Różne źródła podają różne zakresy czasowe,
w sumie zawierające się w przedziale od 1 miesiąca do 2 lat.
Artykuł, do którego wczoraj dotarłem, jako przeciętną podaje 3 - 4
miesiące. Inni znów podają 90 dni jako absolutne minimum. Więc może
miesiąc, może kilka... A może dłużej. Wszystko zależy od tego, jak
szybko poprawiał się będzie jej stan. Zresztą ja też chcę kochać się
z nią, a nie z jej neurozą... wiedząc, że tylko wpędzałbym ją w to
bagno coraz głębiej. Egoistą może i jestem, ale nie aż takim.

Co do rodzicielstwa - zdecydowaliśmy się je na razie odłożyć.
Przynajmniej do chwili, gdy rozwiązanie problemów nie ukaże się
przynajmniej "na horyzoncie". W obecnym stanie psychicznym nie
bylibyśmy wzorowymi rodzicami. Poza tym "hormonalne trzęsienie
ziemi" jest ostatnią rzeczą, jakiej ona teraz potrzebuje.

Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Re: kontrola

   lychee.82 23.11.07, 00:00 Odpowiedz

Hej.
Dzisiaj wlasnie skonczylam rewelacyjna ksiazke "Utrata kontroli" Baumeistera
(naukowca przynajmniej). Polecam!
Poza tym dobra rada: nie mozna ograniczac myslenia o czyms, bo wtedy jeszcze
bardziej sie mysli (jesli ktos powie Ci, albo sam nakazesz sobie - nie mysl o
bialym misiu, to zaczniejsz jeszcze intensywniej to robic i bialego misia
zobaczysz wszedzie). W tej madrej ksiazce, bedacej przegladem calej masy badan,
autor radzi, zeby nie starac sie kontrolowac rzeczy niekontrolowalnych (np mysli
o seksie), a jedynie kontrolowac dzialanie.
Prosze napisz na priva cos wiecej o swojej zonie, odpisze (na forum nie moge o
pewnych sprawch dyskutowac - z wlasnego doswiadczenia).
Pozdrawiam

Re: kontrola

   quadrophenic 24.11.07, 21:41 Odpowiedz

lychee.82 napisała:

> nie mozna ograniczac myslenia o czyms, bo wtedy jeszcze
> bardziej sie mysli (...).
> nie starac sie kontrolowac rzeczy niekontrolowalnych (np mysli
> o seksie), a jedynie kontrolowac dzialanie.

Zgadza się. I terapia uzależnień polega właśnie na kontrolowaniu
zachowań (w tym zachowań prowadzących do określonych myśli i uczuć).

Najlepsze definicja uzależnienia od seksu...

   partyboi 15.11.07, 23:38 Odpowiedz

"Seksoholikiem jest ten, kto czuje, że odczuwa szkody w innych częściach swojego
życia w związku ze swoim życiem erotycznym".
W tym momencie seks i masturbacja mogą być rzeczywiście problemem, w przeciwnym
razie są normalnymi i ekscytującymi elementami życia - a kto ile razy to robi,
to już sprawa tego kogoś.

Re: Najlepsze definicja uzależnienia od seksu...

   v-ger 15.11.07, 23:50 Odpowiedz

> "Seksoholikiem jest ten, kto czuje, że odczuwa szkody w innych
częściach swojego
> życia w związku ze swoim życiem erotycznym".

Tzn. uściśliłbym: "w związku z ILOŚCIOWYM NADMIAREM życia
erotycznego". Bo np. problemy w życiu seksualnym - podobnie,
problemy jak w każdej innej dziedzinie życia - mogą rzutować na inne
dziedziny tak samo, jak rzutuje na nie np. choroba dziecka. Jest to
zupełnie normalne.

Re: Najlepsze definicja uzależnienia od seksu...

   partyboi 16.11.07, 00:41 Odpowiedz

To prawda. Bo za mało seksu i trudności w kontaktach z płcią przeciwną to
całkiem inny (ale też poważny) problem.

Re: Najlepsze definicja uzależnienia od seksu...

   moon5 16.11.07, 01:54 Odpowiedz

partyboi napisał:

> "Seksoholikiem jest ten, kto czuje, że odczuwa szkody w innych częściach swojeg
> o
> życia w związku ze swoim życiem erotycznym".
> W tym momencie seks i masturbacja mogą być rzeczywiście problemem, w przeciwnym
> razie są normalnymi i ekscytującymi elementami życia - a kto ile razy to robi,
> to już sprawa tego kogoś.

Sex jest normalnym elementem życia, ale nie masturbacja...
--
kratery.blox.pl

Chyba jestem sexoholikiem czy sa jakies grupy w NY

   nowojorczyk2 16.11.07, 00:43 Odpowiedz

Potrzebuje wsparcie najchetniej jakiejs pociagajacej laski z NY.

Poszukuje uzaleznionej od seksu z okolic NY

   nowojorczyk2 16.11.07, 00:46 Odpowiedz

Intersujace osobowosci prosze o kontakt.

Uzalezniony intelektualista/wyksztalciuch.
nowojorczyk2@NOSPAM.gazeta.pl

ten artykul to manifest zyciowy Michnika ??

   pierdot6 16.11.07, 02:16 Odpowiedz

oj chyba Michnik pod pseudonimem uwolnil wodze swych fantazji ...

czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomentuje

   arkadiusz.knapik 16.11.07, 03:02 Odpowiedz

Problem tych wsyztskich Panów to są głównie stare żony hipokrytki, które nigdy nie próbowąły zrozumieć potrzeby sexualne mężczyzn. Podejście kobiet do sexu jest czysto egoistyczne pod tym wzgledem i nie akceptują onanizmu jako traktujac to jako coś odrażajacego. W takiej sytuacji powinno się rozmawiac z kobieta na ten temat i starac się jej wytłumaczyć swoje potrzeby. W końcu produkcja nasienia odbywa sie cały czas i są mężczyźni z dużym popędem. To jest naturalne tak jak okres u kobiet. Czemu więc robi sie z tego problem? Jak jestem głodny to jem, jak jestem spragniony to piję, jak chce mi się to się masturbuję ( albo uprawiam sex jeśli jest możłiwość) i nie niszczy to mojego planu dnia, normalnie funkcjonuje. Gdzie w tym jest jakieś zboczenie? Ktoś gdzies mi kiedyś powiedizał, żę najłatwiej człowieka można kontrolować poprzez łużko i ten artykuł to właśnie sie stara zrealizować, wywołać wyrzuty i poczucie winy... to jest prymitywna próba feministycznej dominacji moralnej.

Re: czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomen

   moon5 16.11.07, 03:17 Odpowiedz

A kto Ci powiedział, że onanizm jest normalny, jak już napisałam powyżej? Jakiś
niedouczony seksuolog?
Taki facet robi się potem bardziej chory i uzależniony od tego niż heroinista od
heroiny, czytałam gdzieś zwierzenia jakiegoś amerykańskiego chłopaka, zniszczyło
to zupełnie jego życie, próbował odebrać sobie życie.
Obydwa nałogi wyzwalają w mózgu te same czy podobne substancje...
--
kratery.blox.pl

Kobieta ma najwięcej do gadania w kwestii walenia

   anonymous77 16.11.07, 04:13 Odpowiedz

...konia.

Re: czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomen

   petrucchio 19.11.07, 19:18 Odpowiedz

moon5 napisała:

> Obydwa nałogi wyzwalają w mózgu te same czy podobne substancje...

Także czekolada i wygrana w chińczyka pobudzają ośrodek przyjemności i domagają
się powtórki. Gdyby każdy, kto się masturbuje lub masturbował, był nienormalny,
nienormalne byłoby co najmniej jakieś 95% mężczyzn i 70% kobiet (reszta
populacji boi się przyznać nawet w anonimowej ankiecie :)). Powiedz jeszcze, że
masturbacja powoduje suchoty, uwiąd rdzenia kręgowego, ślepotę, drżenie rąk i
wieczne potępienie duszy, a będziemy z powrotem w czasach, kiedy (tak jak zawsze
od zarania dziejów) prawie wszyscy "to" robili, tyle że w strachu i z poczuciem
winy.
--
"Everyone who believes in telekinesis, raise my hand." -- James Randi

Re: czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomen

   marusia07 16.11.07, 09:49 Odpowiedz

panie Arkadiuszu, dodam ze hedonizm kosztuje,a większosć ludzi ma być zagoniona
do roboty, dlatego muszą oni zadowolić sie przysłowiowym świerszczykiem (cyt za
artyk:trójka dzieci,a ja onanizuje sie przed tv), stępić swoją potrzebę
przyjemnosci cieżką pracą, bo niezapłacone rachunki czekają.To jest polityka
czasów,w których zyjemy.Pan nie dał sie wyprowadzić w pole ,ale boję sie ,ze
kiedy zabraknie pieniążków wejdzie pan w kierat i będzie śpiwal jak inni.Trzymam
kciuki

Re: czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomen

   sonia1199 22.11.07, 18:59 Odpowiedz

Masz swieta racje. Sex, to nasza fizjologia. Jak mozna sie dziwic facetowi, że
chce go mieć częściej niz raz na miesiąc. Pytanie, po co żenił sie z kobieta
której kk związał nogi i powiedział, że sex jest BE. Mój mąż nie miał
potrzebsexualnych wogóle. Moglismy nie mieć sexu nawet rok. A jak chciałam o tym
rozmawiac, to zwalał na mnie, że jestem "niewyżyta", bo chciałabym miec sex
chociaż raz na dwa tygodnie. Swoją nieadekwatnościa obciążał mnie. I juz prawie
uwierzyłam, tylko czwarty sexuolog(kobieta), na którego go namówiłam, nie dał
sie omamic i poradził mi: "uciekaj od tego gościa". On nigdy sie nie zmieni, bo
nie chce a jest z tobą dla własnej wygody. I co? powinnam czuc sie
sexkoholiczką, bo to ON miał problemy? Panowie, jak macie baby ze zwiazanymi
nogami, to albo nie umieliscie ich rozbudzic (uprawiacie sex jak do dziury w
beczce) albo to są przypadki zimnych (spetanych) kobiet. Wyszły zamąż bo nie
chciały byc "starymi pannami" - tak jak mój mąż. Sex jest rzeczą naturalna.
Trzeba się tylko dobrać temperamentami a nie wpędzać drugiego w poczucie winy,
że ma wieksze potrzeby. Panowie, nie dajcie sie. Ten artykół to mambodżambo,
pseudo naukawe ruchy pozorne wypływajace z kultury restrykcyjnego i
kontrolującego KK.

Re: czytałem trochę z nudów i chyba nawet skomen

   quadrophenic 22.11.07, 22:05 Odpowiedz

sonia1199 napisała:

> Sex, to nasza fizjologia. Jak mozna sie dziwic facetowi, że
> chce go mieć częściej niz raz na miesiąc. Pytanie, po co żenił sie
z kobieta
> której kk związał nogi i powiedział, że sex jest BE.

Ja odniosłem raczej wrażenie, że ona straciła ochotę na seks z nim,
gdy odkryła jego pedofilne fantazje. Po prostu przeżyła szok; ten
facet i jego obsesje zaczęły ją przerażać. Zresztą zauważ (w
końcowej części artykułu), że teraz - gdy odstawili seks - to
właśnie ona się go domaga (czyli jednak ma potrzeby seksualne, które
zablokowała, gdy uznała męża za bestię).
To wszystko nie jest takie proste.

Seks boli

   aquus 16.11.07, 05:05 Odpowiedz

Przestancie wreszcie pi.....ic i zacznijcie normalnie zyc!!!!!!!!
Zachamowania seksualne to najgorsza rzecz, jaka sie moze przytrafic
spoleczenstwu. Wescie przyklad z jednej ze spolecznosci
melanezyjskich: tam seks uprawiaja juz kilku(nasto) letnie dzieci za
namowa rodzicow. I co? I JEST TO JEDYNE SPOLECZENSTWO NA ZIEMI, W
KTORYM NIE WYSTEPUJA TZW. 'CHOROBY PSYCHICZNE'!!!!!!!! Seks jest
cudowny bez wzgledu na dawke. Ona jest ograniczona JEDYNIE
jednostkowymi potrzebami. Jesli ktos chce miec TYSIAC partnerow,
chwala mu za to! Jesli tylko jednego - wtedy powinien sie leczyc, bo
to NIENATURALNE dla gatunku ludzkiego!!!!!!!! Przepraszam za kolejne
zdanie, ale... Jesli ktos uwaza inaczej, to... polecam terapie...
seksem!!!!

Jesli fakty świadczą przeciwko nam to.....

   ejkuraczek 16.11.07, 08:36 Odpowiedz

Starsznie głupie jest to co pisze tu wiekszosc.
Przeciez to sa konkretne historie konkretnych ludzi. Jesli ktos nie
wierzy warto spytac dowolnego psychologa albo znaleźć w inetrku
adresy takich klubów,jakie sa opisane w artykule.
Nareszcie ktos napisał co czego ostatecznie prowadzi masturbacja i
pornografia.
To w czasach nieograniczonej wolnosci(ktora- o paradoksie!- prowadzi
czesto do zniewoleń) takie teamty sa niemodne,a ci,ktorzy sami
sa "zaburzeni" jak mawiaja psychoterapeuci, teraz próbuja sobie
zracjonalizowac czyli usprawidliwic swoje własne zachowania
bagatelizując problem.
Czyli cos w stylu: "jesli fakty świadcza przeciwko nam to tym gorzej
dla faktów!"
Zenujace....

mowi sie o czyms nie rowna sie istnieje to cos

   lychee.82 22.11.07, 22:23 Odpowiedz

fakt, ze jak grzyby po deszczu wyrastaja jakies grupy, ze jacys psychologowie
naiwnie w cos wierza (psycholog tez czlowiek, poza tym psychologia to dziedzina
pelna sprzecznosci) i ze powstaje mnostwo porandikow na temat "uzaleznienia od
seksu" nie znaczy, ze cos takiego istnieje, to po 1) bardzo koscielne
schorzenie, po 2) biznes

Re: mowi sie o czyms nie rowna sie istnieje to co

   widzetotak 22.11.07, 22:28 Odpowiedz

Eh ludzie, ludzie widzę, że trzeba wam nieco przybliżyć temat a
szczególnie ani.downar i jej odpowiem w pierwszej kolejności. Mylisz
się Aneczko, że pozostawiłem pobojowisko kobiet, które mnie
przeklinają. Większość dupeczek jakie złowiłem i przeleciałem już
dawno o mnie zapomniała a to dla tego bo jak się dowiaduję od czasu
do czasu spotykając stare przyjaciółki, pozakładały rodziny i mają
dzieciaki. I żeby było ciekawie te wszystkie, które były super
kochankami i nie miały żadnych zahamowań za czasów kiedy ze mną
kręciły są naprawdę szczęśliwe, a przynajmniej wiodą zwyczajny
zgodny żywot ze swymi mężami. Mam tu oczywiście pewne podejrzenie,
że to po części za moją sprawą bo jak mi się zdaje moje
bezpruderyjne podejście do seksu i tych spraw jakiego doświadczyły
ode mnie wyzwoliło w większości ich, prawdziwą kobiecość oraz
odblokowało pewne potencjały, właśnie dzięki, którym udało im się
dać swemu jedynemu
po mnie to na co czeka każdy facet-miłość i dobry sex, a co jak
wiadomo jest podstawą ze strony kobiety do ułożenia sobie dobrego
układu partnerskiego. No, ale oczywiście nie wszystkie moje panienki
były super kochankami i nie wszystkie były aż tak piękne, że można
się nimi pochwalić. Bywało i tak, że zarywałem pannę tylko dla tego
bo miała np. zgrabny tyłek lub była zwyczajnie tylko sexy i nic
pyzatym nie miała we łbie. Ano tak też bywało. I dzisiaj co widzę?
Gdy spotykam taką lub dowiaduję się o takiej od starych znajomych to
właśnie te głupie, puste i zablokowane po mimo, że kiedyś ze mną
kręciły, dzisiaj raczej nie cieszą się zadowoleniem z życia. Już w
tedy gdy trafiała mi się jakaś głupia i zablokowana ci..,
wiedziałem, że na poważnie nie warto z taką kręcić i, że z takiej
nie da się zrobić normalnej wyzwolonej kobiety. Dla tego z takimi
długo się nie spotykałem bo zawsze były z takimi kłopoty. A to
trzeba było się za taką nauganiać, naprzekonywać do normalnych i
przyjemnych rzeczy i napierać o takie oczywistości, że nieraz ręce
opadały i nie tylko ręce :). Najdziwniejsze w tym wszystkim było to,
że te przeciętniary nie wyróżniające się urodą ani inteligencją były
najtrudniejsze do wyrwania. Tak, tak drodzy czytelnicy. Musicie mi
wierzyć, ale właśnie te najgłupsze i naprawdę niezbyt piękne mają o
sobie tak wielkie mniemanie, że trudno to opisać. Takiej wydaje się,
że są cholera wie kim i robią wszystko by wymusić na facecie usilne
zabieganie o ich względy. Te przeciętniary mówiąc krótko nie
potrafią dać facetowi tego co potrzebuje we właściwy sposób i nawet
nie chcą bo wydaje im się, że to byłaby zbyt wielka łaska dla
faceta. I choćby nie wiem jak za nimi latać, obdarowywać ich uwagą,
zrozumieniem, serdecznością, czułością itd., itp. To od przeciętnie
zablokowanej i pospolicie uwarunkowanej zewnętrznymi wpływami
społecznymi, nie da się uzyskać nic szczególnego ani w seksie, ani w
miłości i przyjaźni. Dla tego te przeciętniary istotnie
wykorzystywałem oszukując je czasem by dostać nieco seksu i tyle.
No, ale bym po zerwaniu z taką lub zwykłym rozstaniu się poprzez
naturalne znudzenie widział ją w jakimś duchowym lub psychicznym
pobojowisku to nie powiedziałbym ponieważ gdy z taką jedną czy drugą
przeciętniarą kręciłem to one już tkwiły właśnie w takim pobojowisku
i nawet takiemu jak mnie nie udawało się ich wyzwolić z tego.
Bywało i tak, że kręciłem ze zwykłą i przeciętną dziewczyną, ani
piękną, ani jakąś super zgrabną, ot zwykłą przeciętnie inteligentną
i normalnie usposobioną do życia i ludzi. Taki układ trafiał mi się
równie często i muszę powiedzieć, że i takich dziewczyn nie
pozostawiałem w jakimś pobojowisku. Ot zwykłe romanse, zwykłe
spotkania, zwykłe bzykanko i zwykłe spędzanie czasu no i zwykłe
rozstanie jak to zwykle bywa na zasadzie rozluźnienia więzów i
zauroczenia.
Bywało też tak, że niekiedy naprawdę wylatałem się za taką jedną z
drugą i w końcu dostawałem to o co zabiegałem, a tu okazywało się,
że dupa chce rządzić, dawkować i trzymać w niepewności i po mimo
mojego szacunku, właściwego i przemyślanego taktu, cierpliwości,
grzeczności i cholera wie jak to jeszcze nazwać- podejścia, panna
starała się trzymać mnie w jakimś niedosycie i niespełnieniu drocząc
się, przekomarzając, czasem złośliwie strojąc fochy lub jakże często
wahając i wycofując się w najważniejszej chwili. Ja tu naprawdę
zauroczony, szczery z dobrą intencją, a taka mi stroi fochy i
pokazuje niezdecydowanie. Mówiąc wprost nie raz doświadczyłem
spotkań pełnych gorącego flirtu słownego okraszonych wzbudzającymi
pożądanie gestami i dającymi nadzieję na coś głębszego deklaracjami,
które miało zakończyć się po długim zabieganiu tym co nazywa się
seksem, a ja nazywam uwieńczeniem normalnym oczarowania, a kończyło
się wycofaniem się panny i to nie bynajmniej z powodu jakiegoś
mojego złego zachowania czy złego podejścia. Po prostu te przeciętne
panny w swym wyolbrzymionym mniemaniu często działają irracjonalnie
i nieadekwatnie do wcześniejszych deklaracji i zachowań. No tak i tu
muszę przyznać, że gdy miałem do czynienia z taką dupencją to gdy
już po długich próbach widziałem, że nie ma co sobie nerwów szarpać
i tracić czasu, mówiłem koniec i żegnałem się nie zawsze w elegancki
sposób, a mówiąc wprost by nie kłamać zdarzyło mi się, że w środku
nocy gdy panna okazała się irracjonalna, złośliwa lub wykazująca
chęć trzymania faceta-mnie w niepewności dla podkreślenia swej
obłudnej i fałszywie pojmowanej wartości- lądowała za drzwiami. No
tak za drzwiami. Raz wstałem w końcu z łóżka wkurzony, że laska
zamyka mi nogi tylko po to by mnie podrażnić, sprawdzić wytrzymałość
czy cholera wie co tam sobie umyśliła i naciągnąwszy gacie,
zapalając papierosa mówiłem m/w tak: widzę, że to nie ma sensu, nie
pasujemy do siebie, ja nie lubię jak ktoś mi coś dawkuje i ogranicza
gdy wszystko wskazuje na to, że powinno być dane bez najmniejszego
oporu. I dodawałem, lub dawałem do zrozumienia, że najlepszym
wyjściem z sytuacji będzie pożegnanie się. Tylko dwa razy musiałem
dość nieładnie zwyczajnie wyżucić taką pannę z domu bo kiedy
zobaczyła, że przecholowała to nagle zmieniła zdanie chcąc się
normalnie oddać kończąc tak mile zapowiadający się wieczór, ale było
już za późno i moja irytacja nie pozwalała mi na chęć bycia z taką.
Wiem, wiem to może wydać się komuś niebywałe, ale takie jest życie,
że to co dla jednych kobiet wydaje się szczytem nagrody dla faceta,
dla innych jest normalnym gestem i zachowaniem. A dla ciekawości
waszej powiem, że te ładne i normalne zwykle traktowały sex jako
naturalną kolej rzeczy po udanych randkach i rozmowach i dawały go z
taką samą naturalnością jak poprzednio uśmiech, przyjacielski gest
czy zaangażowanie w normalnych kontaktach poprzedzających kontakt
fizyczny. Natomiast te przeciętne jak już wiecie kończyły całość nie
tak jak powinny. Różnorodność zachowań u kobiet jest tak
zadziwiająco różna, że mógłbym napisac o tym encyklopedię tu na
koniec dam tylko dwa małe przykłady i to okrojone z głębszego
opisywania sytuacji. Wyrywam pannę, dzwonię, gadamy godzinami,
spotykamy się/ różnie czasem tylko raz, a czasem kilka razy/
spędzamy mile czas chodząc to tu to tam, bywamy u mnie, u niej, aż
wreszcie nadchodzi wspólna decyzja o spędzeniu długiego wieczora sam
na sam z niedomówieniem, że całej nocy. Jesteśmy w domu, gadamy
słuchamy muzy itd., aż zbliża się ta chwila w, której powinno się
przytulić i zakończyć to wszystko naturalnym fizycznym kontaktem,
który z resztą wspólnie sobie nawzajem sygnalizujemy, że chcemy. W
pierwszym przykładzie panna oddaje się przyjemnościom i jest super,
normalnie i zadowalająco a przede wszystkim obiecująco, że będzie
rozwinięcie całej sytuacji, że będzie dłużej i, że dzięki temu
dłużej będziemy mogli przekonać się czy w ogóle będzie bardziej
długo lub bardzo długo i czy ta nasza znajomość przetwa.

częś 2 poprzedniego postu

   widzetotak 22.11.07, 22:31 Odpowiedz

W drugim przypadku w chwili gdy dochodzi do spędzenia wspólnej nocy
okazuje się, że panna nie ma zamiaru normalnie dać sobie nawzajem
przyjemności i szansy najlepszego poznania się i kończy się to jak
się domyślacie. W pierwszym przypadku panna jest po wszystkim
naturalna, zadowolona by nie powiedzieć rozanielona i wesoła,
okazująca czułość, serdeczność i otwartość na więcej, zaś w tym
drugim zła, zamknięta w sobie, prowokująca do sprzeczki i konfliktów
słownych, nierozumiejąca argumentów i racjonalnych zapytań czemu
postępuje w tak dziwny sposób. To są dwa przykłady skrajnych
zachowań. Ale muszę dodać dla zobrazowania jeszcze jeden przykład
irracjonalnego zachowania się kobiet w takiej sytuacji. Miałem jedną
taką za, którą latałem w normalny sposób. Spotykaliśmy się kilka
razy i wszystko wydawało się być normalne. Pewnego wieczora przyszła
do mnie i jak to zwykle bywało po jakimś czasie doszło do tego
tamtego:) . Kochamy się i z pozoru wszystko idzie normalnie. W
pewnej chwili obracam ją od tyłu i wchodzę. Nie mija kilka sekund a
panna wyrywa się i siada na wyrku z miną pełną oburzenia. Ja
zdziwiony tym zachowaniem nieruchomieję a ta mi wyjeżdża z takim
tekstem: co ty ! masz mnie za ku…wę?! Po czym wstaje zirytowana i
zaczyna się ubierać. Ja zaskoczony i oniemiały też się ubieram, ale
wzbierająca we mnie złość zastępuje zaskoczenie. Po chwili panna
siada na fotelu i coś mi mówi o przyzwoitości i klasie seksu. Ja
domyślam się o co jej chodzi odpowiadam by sobie darowała i, że nie
mam zamiaru kłócić się o to czy bzykanie od tyłu jest normalne i
przyzwoite czy nie i czy chęc wzięcia od tyłu kobiety jest przejawem
jej lekceważenia czy nie i mówię tak: to, że masz wypaczone i błędne
pojęcie o właściwym traktowaniu kobiet to nie moja wina i nie kłóć
się ze mną w moim domy tylko wyp…..aj! I tymi słowy wyżucam ją za
drzwi zły i wkurzony, że nalatałem się za nią a ta okazała się
idiotką. Minęło dwa tygodnie jak sama nieproszona zjawiła się u
mnie, odmieniona i całkiem przemieniona. Wpuściłem ją do chatki bo
akurat miałem ochotę na bzykanie i dobrze zrobiłem bo przez dwa
tygodnie panna przemyślała sobie swoje poprzednie kretyńskie
zachowanie i tym razem oddała się normalnie. Ten pierwszy raz ukazał
jej prawdziwą naturę i nie pozwolił jej traktować potem poważnie
mimo, że była oddaną kochanką kilka miesięcy. Rozstaliśmy się bo
akurat na szczęście poznała innego i zapomniała o mnie na długi
czas. Podobnych kobiet poznałem dziesiątki i musze dodać, że
niestety takie stanowiły jakieś 70% tych co w sumie miałem. I ten
typ kobiet istotnie wykorzystywałem egoistycznie nie zagłębiając się
w ich psychiczne ułomności, ani fałszywe wyobrażenia miłości i
przyjaźni. Reszta to były te normalne z, którymi też się kończyło,
ale dzięki dobremu poznaniu się i możliwości dokonania wyboru co
dalej w oparciu o pełną wiedzę i doświadczenie tychże kobiet na
własnej skórze i na własne uszy. Zawsze uważałem, że aby zdecydować
się na trwały związek z kobietą, trzeba ją poznać najlepiej jak się
da, poznac jej myśli, emocje sposób reagowania, potencjał, trzeba ją
zwyczajnie zerżnąć i spędzić z nią dłuższy czas wykorzystując go na
wszelkie kontakty od werbalnych po fizyczne. Większość kobiet ma
zwyczaj uwodzenia i zwodzenia faceta wiele tygodni nim się odda. Z
takimi nie kręciłem ani jednego dnia gdy zorientowałem się, że taka
jest. Nie miałem zamiaru mieć potem dupska co mi wydziela w nagrodę
lub z innych chorych powodów sex i czułość. Zaś te co nie miały
zahamowań i dawały sex normalnie i naturalnie cieszyły się u mnie
szacunkiem i wdzięcznością za to, że mogę je dobrze poznać i dokonać
prawdziwego wyboru bo jak wiadomo dobry sex i normalny sex rozbija
bariery i dzięki niemu pryskają sztuczne postawy i uprzedzenia.
No dobra na dzisiaj tyle. Na koniec dodam, że wcale nie jestem taki
ogier jakby się wydawało i nie jest ze mnie jakiś super facet. Ja po
prostu by mieć tyle kobiet musiałem często nieźle się nalatać by
taką jedną czy drugą zdobyć i przekonać się dogłębnie jaka jest
naprawdę. Bardzo często dostawałem kosza i olewkę i nie raz zdarzyło
mi się, ża dziewczyna po wszystkim wcale nie była zachwycona i
rozanielona. Po prostu przede mną nie raz miała lepszego ode mnie i
z większym sprzętem więc w takich przypadkach nie miałem szans, ale
i bywało tak, że to ja dla kobiety byłem tym <naj> mimo, że przede
mną bywali lepsi z pozoru…no, ale to na marginesie. Często
słyszałem, że biję facetów na głowę sposobem przyjacielskiego
traktowania i zadowalania kobiety i musze powiedzieć, że tym
bardziej mnie to łechtało im mówiąca to kobieta miała więcej
doświadczenia z facetami.
Tak więc droga Aniu.downar i Tobie podobne, mylisz się co do mnie
jak zwykle gdy pod osądu zabiera się kobieta nastawiona wrogo do
facetów, właśnie egoistycznie i życzeniowo a przede wszystkim nie
rozumiejąca facetów i nie mająca z nimi jakiś dobrych i udanych
doświadczeń czego życzę na przyszłość.
Podsumowując te moje sexualno romansowe przygody, nie sądzę bym
był bardziej egoistyczny od każdego faceta w tym względzie, nie
sądzę, że pozostawiałem kobiety na pobojowisku uczuć i oczekiwań. A
to, że większość kobiet ma zafałszowane pojęcie o rzeczywistości w
niczym nie przeszkadza mi szukać w nich głębi i spełnienia.
--
zobacz zdjęcia z czasów komuny, pośmiej się z kaczyńskich i polityków na YouTube

ciekawe...

   slubujacy 16.11.07, 08:51 Odpowiedz

Ciekawe na jakich czatach jeden z bohaterow wyhacza 16-18 latki
chetne na sex...
Nie myslalem ze znajduje sie "mlode chetne"... przerazajace.

Seks boli

   tylko1raz 16.11.07, 09:13 Odpowiedz

chętnie bym poznał jakąś seksocholiczkę (lub kilka) z trójmiasta. -
nałogowiec

Niektórzy chcieliby byc uzależnieni od seksu ,ale

   czwarty_apokalipsy 16.11.07, 10:13 Odpowiedz

są impotentami hahahah .

Dziekuje autorowi za artykul!

   janusz_janusz 16.11.07, 10:39 Odpowiedz

Wazny i madry. Nie wiem, czy sam mam z tym az taki problem, ale
jakis na pewno. Wielkie dzieki jeszcze raz!

jakis totalny bełkot bez sensu

   wejsunek 16.11.07, 11:39 Odpowiedz

ten materiał.. i tworzenie problemu tam gdzie go nie ma... wszyscy
faceci świata są podobni.... i nikt z tego nigdy sensacji nie
robił... a juz najlepsze to jest ta terapia abstynencja sexualną...
to wbrew naturze i fizjologii..szarlatani trzepia kasę...
ja walę konia jak mam ochotę i żadnej schizmy z tego powodu nie
mam..przy okazji bzykam regularnie żonę i miewam kochanki....
To nie jakaś baba ten sexoholizm wymyśliła?
a

Seks boli

   janonet4 16.11.07, 11:50 Odpowiedz

to śa lata ,gzie w naszym kraju o seksie mówino tabu ,a potem jak
przyszła wolnosc to mamy efekty .
--
jan paszek
skocz.net/wmce
pol-ska-to dziwy kraj,dziwni ludzie,historia tez dziwna,potrzeba tu
ładu,porzątku-a nie-BURDELU

Re: Seks boli

   rozowa_papuga 16.11.07, 12:15 Odpowiedz

Wypowiedzi niektorych osob swiadcza tylko o tym jak niewielu z nich
umie czytac.Autor artykulu nie pisze, ze seks jest wynalazkiem
szatana a jedynie ukazuje jakie spustoszenie w zyciu czlowieka moze
spowodowac jego nadmiar (podobnie jak jedzenie w nieograniczonych
ilosciach). Ktos pisze, ze seksoholizm nie jest problemem. Stad moje
pytanie- czy stanie sie nim , gdy ktos zgwalci ci zone, siostre czy
corke? Jeden z bohaterow artykulu wyraznie mowi, ze dopuscil sie
przemocy w stosunku do wlasnego dziecka (uderzyl je), a nawet mial
mysli o charakterze seksualnym przy kapieli malej coreczki. Jest to
normalne? Jest normalne, ze ktos masturbuje sie dniami i nocami, bez
umiaru az do bolu, a na widok kobiety stojacej w kolejce, czy
autobusie ma na mysli gwalt...?

Re: Seks boli. Z gorączką.

   almagus 16.11.07, 13:21 Odpowiedz

goon napisał:

> Troche niefajne kiedy taka naturalna czynność sprawiała problem i ból. Coś co p
> owinno być urozmaiceniem życia seksualnego lub rozładowanie seksualnego napięci
> a, staje się fatum które prześladuje człowieka. co tu dużo mówić, uzależnić moż
> na się praktycznie od wszystkiego, a uzależnienie na poziomie manii i obsesji p
> otrafi zamienić życie w koszmar.

Z gorączką.

Z gorączką faceci,
biorą wszystko jak leci.
Nie ucieka na drzewa,
chłopczyk czy dziewa.
Aż jest z tego z bolączką,
no to jeszcze z gorączką.
Z gorączką w łóżeczku,
z gorączką w piaseczku.
Z gorączka wspomaga,
gdy treść leci naga.
A najlepiej u Józi,
z gorączką da buzi!

Re: Seks boli

   hiacynaa 16.11.07, 13:22 Odpowiedz

Jak juz wspomnialam, moj maz leczy sie z uzaleznienia od seksu, ale zaden
terapeuta ani zadne zrodla nie wspominaly o pelnej abstynencji, tylko o
poprzestaniu na wspolzyciu w monogamicznym zwiazku, abstynencka - w pojeciu
zaprzestania dzialan typu ogladanie pornografii, onanizm czy tez przelotne romanse.

goon napisał:

> Troche niefajne kiedy taka naturalna czynność sprawiała problem i ból. Coś co p
> owinno być urozmaiceniem życia seksualnego lub rozładowanie seksualnego napięci
> a, staje się fatum które prześladuje człowieka. co tu dużo mówić, uzależnić moż
> na się praktycznie od wszystkiego, a uzależnienie na poziomie manii i obsesji p
> otrafi zamienić życie w koszmar.

Re: Seks boli

   quadrophenic 16.11.07, 18:18 Odpowiedz

hiacynaa napisała:

> Jak juz wspomnialam, moj maz leczy sie z uzaleznienia od seksu,
ale zaden
> terapeuta ani zadne zrodla nie wspominaly o pelnej abstynencji,
tylko o
> poprzestaniu na wspolzyciu w monogamicznym zwiazku, abstynencka -
w pojeciu
> zaprzestania dzialan typu ogladanie pornografii, onanizm czy tez
przelotne romanse.

Nie wiem, czy to tak jest. Mam wątpliwości, więc jeżeli masz dostęp
do jakichś materiałów, proszę, daj mi linki. Perspektywa "rozłąki
seksualnej" z żoną przeraża nas oboje. Mam nadzieję, że ją nie tak
bardzo, jak mnie.
Mnie tłumaczono to tak, że mózg seksoholiczki (lub seksoholika)
uzależnia się od substancji wydzielanych podczas seksu. Każdego
seksu. Dlatego jest wskazane, by osoba taka została na dłuższy czas
(rok lub dłużej) pozbawiona jakiejkolwiek stymulacji seksualnej -
nieważne z kim (czy bez nikogo), bo inaczej mogą nastąpić nawroty
uzależnienia od dawnych praktyk. Chodzi też o to, by seksoholiczka
została "odtruta" (tj. całkowicie uwolniona od wszelkich śladów
działania owych "naturalnych narkotyków"), by nauczyła się
rozróżniać autentyczne pożądanie i miłość od "objawów uzależnienia".
Użyto takiego porównania: to tak, jakby alkoholik postanowił, że
będzie pić mało i tylko słabe trunki - i sądził, że wtedy nie będzie
alkoholikiem. To się nie uda, bo i te niewielkie ilości alkoholu
będą utrwalały wzorzec uzależnienia, a organizm na powrót zacznie
domagać się coraz większych dawek o coraz większym stężeniu. Więc
podobnie gdyby moja żona-seksoholiczka przeżywała swoją rozkosz
tylko ze mną, byłoby ryzyko, że powróci do swoich destrukcyjnych
zachowań - nawet tych "przedmałżeńskich", tj. zacznie mnie zdradzać.
Strasznie się boję, że mogłaby złapać HIV - i już nawet nie dlatego,
że wtedy ja byłbym "następny w kolejce".
Ale - powtarzam - jeśli masz jakieś informacje przeczące temu, co mi
powiedziano, to proszę, proszę, napisz o tym.

Re: Seks boli

   quadrophenic 17.11.07, 23:42 Odpowiedz

Jeszcze raz odpisuję ci, bo na www.seksoholicy.webpark.pl znalazłem
coś takiego:
"Fakt, że osoby żyjące w małżeństwie mogą ze sobą współżyć i nazywać
się trzeźwymi wcale nie jest korzystniejszy.
Taka sytuacja może nawet działać przeciw zdrowieniu. Niektóre z osób
żyjących w takich związkach przyznają, że chociaż nie "uruchamiają
się" już, to zwycięstwo nad lubieżnością ciągle je omija.
Wydaje się, że w małżeństwie faktycznie trudniej o zwycięstwo nad
lubieżnością i uzależnieniem, dopóki nie przejdzie się przez
doświadczenie całkowitej abstynencji".
(www.seksoholicy.webpark.pl/definicja.html)

Pewnie z gorączką pisał list lewą rączką?

   almagus 16.11.07, 13:46 Odpowiedz

wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4678829.html
Tusk: List od b. premiera składa się z trzech zdań
mar
2007-11-16, ostatnia aktualizacja 45 minut temu


Pewnie z gorączką pisał list lewą rączką?



www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4660458.html


Z gorączką.

Z gorączką faceci,
biorą wszystko jak leci.
Nie ucieka na drzewa,
chłopczyk czy dziewa.
Aż jest z tego z bolączką,
no to jeszcze z gorączką.
Z gorączką w łóżeczku,
z gorączką w piaseczku.
Z gorączką wspomaga,
gdy treść leci naga.
A najlepiej u Józi,
jak z gorączką da buzi!

Seks boli

   va-banque 16.11.07, 15:59 Odpowiedz

- Kiedy ostatnio dotykales sie Synu?
- Alez nie, Przewielebny! Tych haniebnych miejsc nie dotykam nawet
mydlem.

Seks boli

   arras_1333 16.11.07, 16:33 Odpowiedz

Wszystko w nadmiarze jest niedobre, jak jedzenie, picie, oglądanie telewizji,
trzeba umieć powiedzieć sobie stop kiedy trzeba.

Seks boli

   kokota85 16.11.07, 21:46 Odpowiedz

Zgodnie z zasadą: najlepiej zwalczyć przeciwka jego własną bronią -
wszystkich seksoholików zapraszam na sexspotkania. Satysfakcja
gwarantowana:-)

Seks boli

   kurtyzana83 16.11.07, 21:56 Odpowiedz

Podsumowując z seksem jest jak z grą w brydża - jeśli masz słabego
partnera musisz mieć mocną rękę:-)

Seks boli

   latarnik69 18.11.07, 01:35 Odpowiedz

Wcale nie boli jeśli się go ma dosyć i nie jest się świętoszkiem. Cała ta nagonka na onanizm to proces judaizacji społeczeństwa. Żydom nie wolno się onanizować, by nie zmarnowali cennego nasienia. Za to ich kobietom... owszem wolno. Żydom wolno chodzić do burdelu i zmuszać do seksu służące i pracownice ich firmy. Tak podobno narodził się Hitler, którego matka była służącą u bogatych żydów. Był on przezywany przez rówieśników Jude, aż do wywołania w nim obsesji, która wiadomo jak się skończyła.
Powstrzymywanie się od onanizmu wiedzie do nadciśnienia nie tylko spermy ale i krwi, ale przede wszystkiem prowadzi do agresji, potrzebnej na przykład Krzyżakom i innym wojskowym. Krzyżakom wolno im było pić i gwałcić tylko jak byli na wojnie. Dlatego leżąc na twardych pryczach w Malborku, zały czas kombinowali: kogo tu teraz zawojować? Wybiliśmy Prusów, Polacy nam dali w skórę w 1410 roku, co tu robić? Dopiero jak im polski król kazał rozwiązać Zakon (sekularyzacja), pożenić się i mieszkać w domach to im przszła agresja na kilkaset lat!
Wszyscy purytanie z Cromwellem na czele nie mają żadnego prawa ustalać reguł gry, w którą się sami nie bawią. Celibat jest jak samobójstwo, aktem wolnej woli, jak komu pasuje to niech sobie znajdzie własną drogę do nieba lub do piekła. Tylko podżeganie do nich winno być karalne, jako nienaturalne i społecznie szkodliwe.
Tylko zaniedbana żona mogłaby się skarżyć na onanizm męża, ale jeżeli jest mądra i wie co jest dla niej dobre, to powinna sama to jemu zrobić, a jak nie lubi pornografii to niech zajmie się dopieszczeniem swojego męża, bez patrzenia na jego obrazki. Niech mu wreszcie dostarczy rozrywki erotycznej, aby nie musiał jej szukać w internecie lub sex shopie. W wielkich sypialniach królów, dworzanie i damy dworu często pomagali monarszej parze dojść do orgazmu. Czy tylko bogaci mają prawo do zadowolenia seksualnego? Wreszcie prawdziwy smakosz nabiera apetytu na mieście a zjada obiad w domu.
Kilkadziesiąt już lat temu jeden brytyjski arystokrata podróżował zawsze z żoną i jej kochankiem, wymagająć przebicia drzwi między ich sypialnią a jego pokojem. Nie chcieli aby służba wiedziała kto kogo w nocy odwiedza
Na wieść o brytyjskim oficerze gwardii przybocznej pilnującego i dopieszczającego księżną Dianę, żona jednego z angielskich lordów niedawno powiedziała, że seks jest zbyt dobry aby go dzielić z pospólstwem, bo jak się je dopuści do łóżka to chodzi na ulicę i się przechwala. Oficer ten napisał książkę o tym jak bronił honoru Królewskiej Gwardii, spełniając sumiennie wszystkie zachcianki Diany, w czasie kiedy jej mąż Karol bawił jakąś brzydulę.
Jeśli woli się onanizm niż seks z żoną, no to chyba jest wina żony. Niedawno w Ameryce ukazała się książka o tym że wiele Amerykanek woli czekoladę od seksu. Godne pożałowania, ale i w Polsce spotykane. Powstrzymywanie się od seksu prowadzi do rozbicia rodziny, a o to chyba tym wszystkim "terapeutom" chodzi. Za to pedofilia i homoseksualizm jest "cacy."

Masz trochę racji, ale tylko trochę

   v-ger 18.11.07, 18:41 Odpowiedz

> Jeśli woli się onanizm niż seks z żoną, no to chyba jest wina
żony.

Twoje rozumowanie można odwrócić: jeśli kobieta woli brak seksu od
seksu z mężem, to jest to także (choć nie zawsze tylko) wina męża.
Jeżeli mąż w seksie dba li tylko o zaspokojenie siebie, to...
trudno, żeby żona lubiła być jego "samozadowalaczem".

Ale to, niestety, nie takie proste. W seksie poza ilością i jakością
jest też rodzaj. I np. kobieta może mieć kochającego męża (i sama go
kochać), dbającego o jej potrzeby nawet bardziej niż o własne... ale
jednocześnie może być nauczona, że jeśli będzie lubiła seks
(zwłaszcza wyrafinowany) - choćby wyłącznie z mężem - nie będzie
już "porządna", a mąż straci dla niej szacunek. Pół biedy, jeśli
skończy sie na tym, że będzie w łóżku "zimna" i często niedostępna.
Gorzej, jeśli zacznie męża zdradzać, by z przygodnymi partnerami
anonimowo realizować to wszystko, czego nie robi z mężem (a co mąż
nierzadko chciałby robić z nią).

Może być też tak, ze owa kochająca i kochana żona jest - wskutek np.
pochodzenia z dysfunkcyjnej rodziny - uzależniona od promiskuityzmu
seksualnego. Wówczas - kompulsywnie - będzie się oddawała
przypadkowym kontaktom seksualnym nie z upodobania, lecz z przymusu
podobnego do tego, który narkomanowi każe sięgać po narkotyk.

Uzależnienie od seksu i miłości

   darek71m 19.11.07, 17:33 Odpowiedz

Mam na imie Darek i jestem uzależniny od seksu i chorej miłości.
Przeczytałem cały artykuł z uwagą. Wypowiedzi na forum też.
Pomijając wszystkie "żarty" smaczne i niesmaczne, bardzo sie cieszę
że Przyjaciele ze wspólnoty Anonimowych Seksocholików podzielili się
swoim życiem na łamach tego artykułu.
Nie jest to miejsce bym dawał swoje świadectwo ale chcę tylko
zauważyć iż chroba ta jest w naszym społeczeństwie chorobą
wsytdliwą, wykpiwaną i często, też przez
profesjonalistów "wypieraną" ze świadomości, niestety :(
A przecież w drugiej połowie XIX wieku tak było z gruźlicą, w latach
20-tych z alkoholizmem, w latach 50-tych z nowotworami...
Jeśli czujesz Przyjacielu że w twoim życiu zachowania emocjonalne
czy seksualne Cię rujnuję poszukaj w necie "Uzależnienie od seksu i
miłości"! Nie jesteś sam i nie musisz już walczyć...
Pogody ducha i dobrych 24h!
Darek SLAA

Re: Uzależnienie od seksu i miłości

   martwicamoozgu 19.11.07, 18:30 Odpowiedz

Jestem uzależniona od seksu i chorej miłości,jak już pisałam. Cała ta dyskusja
wydała mi się bardzo raniąca, szczególnie wypowiedzi osób, które nie przeczytały
artykułu uważnie.Dla mnie jest to jakiś obraz wiedzy na temat seksu i to obraz
przerażający. Czy pomiędzy zablokowanym i wstydliwym seksem a seksem bez
ograniczeń nie ma nic?
Nie zamierzam odstawiać seksu do końca życia.Ale uważam, że roczne odstawienie
seksu w związku jest po to, aby dać sobie szansę na obudowanie więzi.Dla mnie,
teraz, seks jest najpiękniejszym wyrazem miłości i bliskości. Jednak i miłość i
bliskość trzeba zbudować, a to trwa. Związek osoby uzależnionej zawsze jest
poharatany przez kłamstwa, zdrady, poczucie winy, różne rzeczy. Partnerem
seksoholika jest najczęściej osoba współuzależniona.Zdrowienie z nałogu jest
procesem. Potrzeba wsparcia, cierpliwości i szacunku. To powrót do życia. Cieszę
się. że mogę tego doświadczać. Nie miałam wrażenia, że ten artykuł jest wyssany
z palca, wręcz przeciwnie. Endorfiny są konieczne do życia, ale można ich sobie
dostarczać poprzez sport, bliskość czy twórczość, a także jedzenie czy seks ale
w sposób nieuzależniony, to znaczy nie po to, aby uciec od siebie. Ja cały czas
jestem w drodze.

Re: Uzależnienie od seksu i miłości

   quadrophenic 19.11.07, 20:01 Odpowiedz

Trzymam kciuki. Ty też trzymaj za moją żonę. Przy odrobinie
szczęścia może niedługo będzie na tej drodze, co Ty...

Przeczytajcie to

   v-ger 20.11.07, 00:58 Odpowiedz

Znacie angielski?
www.sexed.org/archive/article08.html
Nie ze wszystkim się zgadzam, ale w wielu punktach autor zdaje się
mieć rację. I co o tym powiecie?

Re: Przeczytajcie to o seksie

   latarnik69 28.12.07, 19:32 Odpowiedz

Onanizm to tylko namiastka. Najlepszy seks to MFM (Male + Female + Male) nauka po angielsku jest na stronie adultfriendfinder.com/blog/voyeurs69in2003

Re: Uzależnienie od seksu i miłości

   lychee.82 22.11.07, 22:05 Odpowiedz

Ok, rozumiem Twoja slabosc, ale blagam! nie uzywajcie pojecia "uzaleznienie" do
czegos, co nim nie jest. Nie wkladajcie do jednego worka roznego typu zaburzen:
braku asertywnosci, niskiej wartosci, problemow z podejmowaniem decyzji,
kompulsywnosci, impulsywnosci, skutkow skrzywdzenia w dziecinstwie, obsesji,
braku samokontrolii itd.
Powinniscie sie leczyc z powyzszych, a nie z "uzaleznienia", bo ono jest tylko
wyrazem glebszych problemow. Pomijam fakt, ze wiekszosc z was to po prostu
ludzie skrzywdzeni przez swiatopoglad katolicki.... I rada: idzcie do dobrego
terapeuty, a nie korzystajcie z tych pseudo grup terapeutycznych...
(przypominaja sekte)

Re: Uzależnienie od seksu i miłości

   quadrophenic 22.11.07, 22:18 Odpowiedz

lychee.82 napisała:

> nie uzywajcie pojecia "uzaleznienie" do
> czegos, co nim nie jest. Nie wkladajcie do jednego worka roznego
typu zaburzen:
> braku asertywnosci, niskiej wartosci, problemow z podejmowaniem
decyzji,
> kompulsywnosci, impulsywnosci, skutkow skrzywdzenia w
dziecinstwie, obsesji,
> braku samokontrolii itd.
> Powinniscie sie leczyc z powyzszych, a nie z "uzaleznienia", bo
ono jest tylko
> wyrazem glebszych problemow.

Właśnie z każdym uzależnieniem tak jest. Ono jest wyrazem głębszych
problemów.

> I rada: idzcie do dobrego
> terapeuty, a nie korzystajcie z tych pseudo grup terapeutycznych...

Jestem zdania, że walkę z takim czy innym uzależnieniem powinno się
wspomagać profesjonalną psychoterapią. Ale wspomagać, a nie
zastępować.

Re: Uzależnienie od seksu i miłości

   lychee.82 22.11.07, 22:46 Odpowiedz

Dokladnie. A to, co poza terapia, to silna wola i samokontrola, ktorej m.in
terapia ma uczyc. Grupy SLAA to nie terapia.

Seks boli

   veronika62 20.11.07, 11:27 Odpowiedz

Jest zasada, ba ! zlota regula, ze jeden nalog zastepuje sie drugim nalogiem. Z
nalogu nie wychodzi sie jak z ospy wietrznej, a i ta zostawia czasem slady.
Zajmuje sie psychoterapia, nie specjalizuje sie co prawda w uzaleznieniech tylko
w superwizji, personal coaching. Wsrod moich klientow obserwuje wlasnie takie
zjawisko. Zastepowanie jednego skrzywienia, drugim. Wiec jak juz sie nie
zapracowuja " na smierc " , to koniecznie musza sobie fundowac kick w postaci
wspinaczki po scianie. Niektorzy z nich oddaja sie rozpuscie( nie nazwalabym
tego sexoholizmem. nie dochodzi do zerwania wiezi ani zawodowych, ani
spolecznych. Zycie pod cisnieniem. Znam tez kompulsywnych obzartuchow. Zal patrzec
I cokolwiek nie napisalibysmy o dobroczynnym , badz zgubnym dzialaniu endorfin,
hormonow, to zawsze mnie zastanawia bezrefleksyjnosc takiego dzialania, jakby
dualizm, rozszczepiennosc . W pracy racjonalni, skupieni, innowacyjni,poza
praca- chaos. Czesto polecam moim klientom faze wyciszenia. Cos jak w zakoncie
klauzurowym. Przestac gadac, przestac czytac, przestac, gapic sie w media,
przestac przezuwac. Byc cicho...dobry i tydzien a najlepiej dwa. Mozna gdzies w
srodek lasu sie wybrac i palatke rozbic, nienachalne gospodartwo turystyczne
albo rzeczywiscie pojsc na dwa tygodnie do klasztoru. I byc w koncu
cicho....uspokoic ta gonitwe. Ludzie czesto sprawy sobie nie zdaja jakie poklady
energii , tej dobrej , w nich spia. A spia...przywalone blyskotkami, popedami,
chciejstwem.Starac sie mowic jak najmniej i jak najwiecej wedrowac. Nie zmuszac
sie do myslenia podyktowanego w takich sytuacjach najczesciej panika,lekka
fobia. Niczego od siebie nie wymagac oprocz niemowienia i wedrowania. Sprobowac
wrocic do siebie.

Re: Seks boli

   quadrophenic 20.11.07, 16:19 Odpowiedz

Dobrze powiedziane. To może być to.

Skąd seksoholizm?

   martwicamoozgu 20.11.07, 17:47 Odpowiedz

quadrophenic dzięki :-)
życzę Tobie i Twojej żonie zdrowienia
Vera się nie do końca zgadzam, że uzależnienia można wyleczyć spacerowaniem i
wyciszeniem :-), poza tym przecież w uzależnieniu ruina następuje po wielu
latach często, a znam człowieka, który rozkręcił biznes w czasie największego
apogeum nałogu. Z tego, co ja przeżywam wynika, że uciekać w uzależnienie
potrzebuję, bo uciekam przed nagromadzonym bólem z dzieciństwa, którego nigdy
nie było mi dane przeżyć. Zdrowieję, kiedy nie zakłamuję swoich uczuć i
wspomnień. To dlatego nawet siedmiolatki mogą uciekać w masturbację (ja miałam
10 lat). Robiłam to, po to, żeby zabić poczucie opuszczenia i samotność.Na
szczęście już nie muszę tego robić.
p.s.Proponuję ten link: www.slaa.pl/uzaleznienie_od_seksu_i_milosci

Re: Skąd seksoholizm?

   quadrophenic 20.11.07, 18:31 Odpowiedz

martwicamoozgu napisała:
> życzę Tobie i Twojej żonie zdrowienia

:-) Aż się cieplej robi... :-)

> Vera się nie do końca zgadzam, że uzależnienia można wyleczyć
spacerowaniem i
> wyciszeniem :-),

Jej, zdaje się, chodziło tylko o to, że takie wyciszenie może być
pomocne w wychodzeniu z nałogu i nie wpadaniu w następny. że po
prostu pomaga w odzyskaniu kontaktu z samym/samą sobą.

Pozdrawiam i wspieram!

Re: Skąd seksoholizm?

   veronika62 20.11.07, 18:45 Odpowiedz

Nigdy nie zajmowalam sie zawodowo leczeniem uzaleznien.Napewno nie leczy sie
alkoholizmu spacerkiem:) Napewno nie, tylko ze psychoterapia zaklada
komplementarna metode leczenia.
I to co opisalas:wnikliwa analiza przeslosci, no coz...od tego sie zaczyna droga
sanacji.

Seks nie boli, boli brak kontroli

   lychee.82 22.11.07, 22:07 Odpowiedz

Ok, rozumiem wasze slabosci, ale blagam! nie uzywajcie pojecia "uzaleznienie" do
zachowania, ktore nim nie jest. Nie wkladajcie do jednego worka roznego typu
zaburzen: braku asertywnosci, niskiej wartosci, problemow z podejmowaniem
decyzji, kompulsywnosci, impulsywnosci, skutkow skrzywdzenia w dziecinstwie,
obsesji, braku samokontrolii itd.
Powinniscie sie leczyc z powyzszych, a nie z "uzaleznienia", bo ono jest tylko
wyrazem glebszych problemow. Pomijam fakt, ze wiekszosc z was to po prostu
ludzie skrzywdzeni przez swiatopoglad katolicki.... I rada: idzcie do dobrego
terapeuty, a nie korzystajcie z tych pseudo grup terapeutycznych...
(przypominaja sekte), popracujcie nad nadaniem zyciu sensu, a nie nad proba
hamowania tego, czego hamowac sie nie da (popedu seksualnego)

Re: Seks nie boli, boli brak kontroli

   martwicamoozgu 23.11.07, 19:53 Odpowiedz

Zgadza się sanacja zaczyna się od uwolnienia nagromadzonego latami cierpienia
:-) wyciszenie potrzebne
lycheee
słyszałam takie powiedzenie, że jak ktoś musi, to niech idzie do weterynarza, bo
człowiek to umie się opanować...
Chyba, ze jest uzależniony
Seksualność jest częścią mnie,nie chcę jednak, żeby dominowała nad moim życiem.
Byłaś na mitingu, że wiesz, że to sekta?
Pozdrawiam

Młot na AS, SLAA i 12 kroków!

   v-ger 25.11.07, 20:09 Odpowiedz

Znalazłem genialną stronkę - prowadzi ją profesjonalny terapeuta
(niejaki Joe Zychik)!
www.sexualcontrol.com/
Tutaj rozprawia się ze stereotypami na temat uzależnienia
seksualnego:
www.sexualcontrol.com/most-personal-addiction_04-15.html
Polecam zwłaszcza ten rozdział:
www.sexualcontrol.com/most-personal-addiction_04-15.html#07
...oraz następny. Powinni to przeczytać szczególnie quadrophenic i
martwicamoozgu (zakładam, że znacie angielski). Gość - na
przykładach z własnej terapii - udowadnia tam takie tezy, jak:
- seksualne uzależnienie nie jest per se efektem przeszłych zranień,
lecz zaczęło się w wyniku osobistych wyborów, trwa w wyniku
osobistych wyborów i tylko osobiste wybory mogą je pokonać;
- przekonanie o własnej bezsilności raczej szkodzi terapii, niż jej
pomaga;
- zdrowiejący winien polegać na sobie, nie na grupie, medykamentach
czy "sile wyższej";
- terapia grupowa jest mniej skuteczna od indywidualnej;
- istnieją różne uzależnienia seksualne i różne spowodowane nimi
problemy - logiczne, że nie ma na wszystkie jednej skutecznej
terapii, lecz każdy "przypadek" musi być traktowany indywidualnie;
- terapeuta pomaga skuteczniej od nałogowca z grupy;
- abstynencja seksualna w związku raczej zwiększa napięcia pomiędzy
partnerami, nikt je łagodzi i raczej potęguje ryzyko nawrotu
zachowań nałogowych, niż je oddala;
- celibat nie leczy związku - leczy go dążenie do intymnej więzi
emocjonalna i seksualna (cytując autora: "W dobrym związku nie ma
jednego bez drugiego");
- terapia 12 kroków może być skuteczna dla alkoholików, ale nie jest
najlepsza dla uzależnionych od seksu i miłości.
W innych rozdziałach na stronce gość obala też np. mit o potrzebie
przypomnienia i uzdrowienia przeszłości. Uzdrowienia - jego zdaniem -
wymaga teraźniejszość, a oglądanie się w przeszłośc tylko sprawę
utrudnia.
Życzę owocnej lektury! I pamiętajcie: autor nie wziął tego "z
sufitu", tylko ze skutecznej praktyki terapeutycznej!

Komentarz 201

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=71939564&a=72656253&s=2

Re: Seks boli

Autor: lady_godziwa 29.11.07, 05:36Dodaj do ulubionych Skasujcie

Odpowiedz

"Miałem poczucie, że gniję. Z czasem pojawiło się drugie, trzecie dziecko, a ja

siedziałem przed telewizorem, ściszałem głos i onanizowałem się całe noce"

No to nie poczucie, po prostu gnijesz!

Czy to początek e-pedofilli?

Dzieci sie pojawiają a ty walisz konia po kasku!

"Na mityng Anonimowych Seksoholików trafiłem na ich własną prośbę. "

Me thing:

You need better meating? to brzmi bardziej e-Gay!

Seksoholic? To znowu jakieś anonimowe e-Gay society?

Oj seks naprawdę boli jak sie za mało pie..!

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wartosciowanie w internetowych komentarzach do artykulow prasowych dotyczacych stosunkow niemiecko p
Kilka komentarzy do artykułu Państwo socjalne kulą u nogi
TiME komentarz do artykułu
2007[1].11.12 GW Seks boli Uzależnienie od seksu, wprowadzenie do psychologii andrzej goląb
Komentarz do artykułów 114
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO FILIPIAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu EWANGELIA WEDŁUG ŚWIʘTEGO MARKA
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LISTY ŚWIʘTEGO PIOTRA
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LISTY DO TESALONICZAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO HEBRAJCZYKÓW
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST ŚWIʘTEGO JAKUBA
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO RZYMIAN
BYT zestaw3, Hurtownia książek i multimediów „Saruman” postanowiła wykorzystać Internet
Komentarz Zydowski do Nowego Testamentu popr
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA

więcej podobnych podstron