Podróż jako czytanie świata


PODRÓŻ JAKO CZYTANIE ŚWIATA

na podstawie „Biegunów” Olgi Tokarczuk

0x01 graphic

Ten obraz pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa. Reprodukcja „Pary butów”
Van Gogha wisiała w domu mojego wujka. Kiedy jako kilkuletni chłopiec dopytywałem się:
„Po co te buty takie stare?”, wujek odpowiadał: „Bo wróciły z dalekiej podróży”.

Wiele lat później dowiedziałem się, że zdaniem znawców malarstwa, buty z obrazu Van Gogha są symbolem ciężkiego życia robotników, zaś sam artysta kupił je na paryskim pchlim targu
z zamiarem wykorzystania w martwej naturze. Uznał jednak, że nie są jeszcze odpowiednio sfatygowane i wybrał się w nich na długi spacer w deszczowy dzień. Mimo tej wiedzy, buty
z obrazu dla mnie zawsze pozostaną symbolem dalekiej podróży, z której wraca się zmęczonym,
ale za to z bagażem zupełnie nowych doświadczeń.

Co sprawia, że od zarania dziejów człowiek uparcie przemieszczał się z miejsca
na miejsce? Zostawiał bezpieczną jaskinię, przytulny szałas, luksusowy apartament
i zaopatrzony w najpotrzebniejsze rzeczy szedł, jechał, leciał… w znane lub nieznane. Leszek Kołakowski w „Mini wykładach o maxi sprawach” wyjaśnia przyczynę wyruszania w świat, pisząc: „Nie, nie dla wiedzy podróżujemy. Nie po to też podróżujemy, by na chwilę
z codziennych trosk się wyrwać i o kłopotach zapomnieć [...] Nie, nie żądza wiedzy nas gna ani ochota ucieczki, ale ciekawość, a ciekawość jak się zdaje, jest osobnym popędem, do innych niesprowadzalnym.”

Jeśli na początku jest ciekawość, zdawałoby się, że na końcu winno być jej zaspokojenie. Tymczasem podróż często przynosi nam wiedzę, umiejętność rozumienia świata, inspirację
i cały wachlarz innych doznań, a więc wszystko… wszystko poza spełnieniem. Zaspokojenie jednych obszarów ciekawości odkrywa przed nami kolejne wątpliwości, nasuwa pytania, rodzi tęsknoty. I po chwilowym odpoczynku ruszamy w dalszą drogę…

Różne bywają te podróże. Wielu ludzi przemierza tysiące kilometrów nie wstając
z fotela. Wygoda, lenistwo czy strach przed nieznanym nie pozbawiają nikogo możliwości odkrywania wielkiego świata. Wystarczy przecież sięgnąć do literatury, która już od antyku ukochała sobie temat podróży, pozwalając czytelnikom oglądać nieznane lądy oczami wymyślonych wędrowców. Trwający 10 lat powrót Odyseusza spod Troi do rodzinnej Itaki pozostaje w literaturze najsilniejszym wątkiem podróżniczym. Dante Alighieri z „Boskiej komedii” przemierza zaświaty, Kordian w podróży szuka odpowiedzi na dręczące go pytania, Cezarego Barykę do Polski prowadzi marzenie o szklanych domach. A Mały Książę? Z ciekawością
i naiwnością dziecka opuszcza swoją planetę, by uczyć się otaczającego go wszechświata
i żyjących w nim dorosłych.

Filozofii ruchu i bezruchu Olga Tokarczuk - jedna z najwybitniejszych współczesnych powieściopisarek - poświęciła swoją książkę pt. „Bieguni”. Nie stworzyła przy tym dzieła mieszczącego się w kategorii „literatury drogi”. Daremnie by szukać w „Biegunach” fabuły
lub choćby wiodącej postaci, której podporządkowane są zdarzenia opisane w książce. Ta powieść jest niejako albumem ze zdjęciami z wielu podróży, pamiętnikiem ze spotkań z ludźmi, notesem,
w którym zapisane zostały ważne słowa zasłyszane w pociągach, samolotach, hotelach.
To pośpiesznie notowane na kartkach, serwetkach, czy na dłoni historie z życia ludzi nam współczesnych i tych z zamierzchłej przeszłości. „W moim pisaniu życie zamienia się w niekompletne historie, oniryczne opowiastki, niejasne wątki” - opowiada Tokarczuk. „Gdy namierzam życie, ono już zajmuje inną pozycję, mnie pozostają jedynie jego ślady”. - dodaje. Takie otwarcie kompozycyjne charakterystyczne jest dla powieści postmodernistycznej, w którym to nurcie często pojawia się wątek świata jako wielkiej biblioteki. Tym trafniejsze wydaje się być określanie poznawania rzeczywistości jako czytanie świata. Sama autorka czyta ten świat oczami wielu ludzi: podróżnika, kobiety, pisarki, historyka i badacza kultury.

Mimo chaosu fabularnego Olga Tokarczuk zaskakuje konsekwencją rozważań psychologicznych, filozoficznych i tych całkiem zwyczajnych - ludzkich. Wszystkich bohaterów jej powieści łączy jedno: mentalnie są Biegunami, którzy winą za całe zło świata obarczają bezruch.

Trzeba więc biec. By nie pozostać w tyle, nie dać złapać się w pułapkę.
Biec, aby przekraczać granice. Nie te państwowe - te mentalne. Czasem to, co wydaje się człowiekowi nie do pojęcia, w innym miejscu na świecie staje się dla niego naturalne. Jak zjedzenie pierwszego ślimaka w paryskiej restauracji czy zdjęcie butów przez wejściem do muzułmańskiej świątyni w Stambule. Dzięki podróżom odkrywamy ambiwalentność wpajanych nam przez całe życie reguł. Uczymy się tolerancji i pokory wobec obcych dotąd kultur. Opisane w „Biegunach” skandynawskie turystki na zawsze zapamiętają, że chasydzki taniec, nawet ten tańczony na ulicy
w rytm modnej południowoamerykańskiej muzyki nie służy wspólnej zabawie mężczyzn
i kobiet.

Zapuszczenie korzeni w jednym miejscu jest poddaniem się zniewoleniu.
Olga Tokarczuk popiera tę teorię przywołując odwieczną nienawiść tyranów do narodów wędrujących: Żydów i Cyganów. Ludzie w drodze są wolni, więc by ich zniewolić, desperacko starano się zamknąć ich w przestrzeni, przykuć do konkretnego miejsca łańcuchem adresu,
jak przyszpila się motyla w kolekcjonerskiej gablocie. Podróże uczą dystansu, spychają na plan dalszy przyziemne problemy. Wędrowcy skupiają się na rzeczach najważniejszych. A więc trudniej nad nimi zapanować.

W każdej wyprawie kluczowym zdaje się być gombrowiczowskie pytanie: Ku czemu? Jeden z bohaterów „Biegunów” za rumuńskim filozofem Emilem Cioranem powtarza, iż „nasza misja polega na wznoszeniu kurzu w poszukiwaniu jakiejś niepoważnej tajemnicy”.
A więc wracamy do wskazanej przez Kołakowskiego ciekawości - jako przyczyny przemieszczania się z miejsca na miejsce. „Celem mojej pielgrzymki jest zawsze inny pielgrzym” - polemizuje z nim Olga Tokarczuk, przewrotnie nadając drugiemu człowiekowi kształt zdeformowanego ciała zamkniętego w naczyniu z formaliną. Nie zaprzecza to jednak parafrazowanej na wiele sposobów prawdzie, że najważniejsi są ludzi, których spotykamy do drodze. To oni są księgą, w której czytamy świat podczas naszych podróży. W nich znajdujemy zaprzeczenie bądź potwierdzenie naszych teorii. A często nawet decydujemy się resztę drogi przebyć z napotkanym na niej człowiekiem. Albo być z nim jedynie przez chwilę, by samotnie ruszyć w dalszą drogę. O takich spotkaniach, rozstaniach i powrotach, kiedy na powroty jest już za późno, pisze autorka „Biegunów”. Jakże irracjonalne wydaje się pielgrzymowanie mężczyzny do miejsc (osad, strumieni, wzgórz) nazwanych imieniem jego zmarłej żony. A jednak te podróże pozwalają mu wierzyć, że ukochana kobieta „wcale nie umarła, że jest, tylko inaczej”.

Olga Tokarczuk przede wszystkim pisze jednak o podróżach w głąb człowieka. Po pierwsze tych metaforycznych, kiedy bohaterowie odkrywają swoje mniej lub bardziej skrywane prawdziwe ja, uświadamiają sobie własne pragnienia, stają w obliczu własnych ograniczeń. Jednak istotnym wątkiem w „Biegunach” jest poznawanie anatomicznych i morfologicznych tajemnic ludzkiego gatunku. Na prosektoryjnych stołach, w instytutach medycznych, w muzeach osobliwości objawia się czytelnikom często bolesna, ale zawsze fascynująca prawda o człowieku jako układzie kości, mięśni i naczyń krwionośnych.

Wyruszamy w podróż. Do konkretnego lub jedynie majaczącego w oddali celu. Od samego początku zakładając nieuchronność powrotu lub dojrzewając do tej myśli w trakcie wyprawy.
„Nie byli prawdziwymi podróżnikami, bo wyjeżdżali po to, by wrócić.” - ocenia swoich bohaterów Olga Tokarczuk. A jednak często to właśnie dzięki podróżom doceniamy miejsca, z których odeszliśmy. „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” - mówi znane przysłowie. Z pewnością zgodzi się z nim wielu emigrantów, których ciekawość świata i chęć zapewnienia sobie lepszego życia wygnała z rodzinnego domu, miasta czy kraju. Teoretycznie powinno zniechęcić to ludzi
do poszukiwania raju na ziemi, a mimo to w każdym pokoleniu rodzą się jednostki zdecydowane
na tułaczkę za chlebem, wolnością i szczęściem.

Nie czuję się Biegunem. W przeciwieństwie do autorki powieści, odnajduję w sobie umiejętność zapuszczania korzeni w jednym miejscu na świecie. Z drugiej jednak strony uświadamiam sobie, że myślenie o zawodzie aktora jest niczym innym jak pakowaniem walizek przed podróżą w nieznane. Obecność na teatralnej scenie daje sposobność swobodnego poruszania się w czasie i przestrzeni. Wymaga umiejętnego czytania świata ograniczonego jedynie ludzką wyobraźnią.

Jeżeli, jak dowodzi Olga Tokarczuk „jedynym sposobem ratunku przed złem jest ruch”, stanie w miejscu nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej przekonuje mnie teoria Ryszarda Kapuścińskiego, iż „podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej…”

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
e95 PilatR Umysl jako model swiata
podróż jako projekt?ukacyjny andragogka
Słownictwo jako interpretacja świata, etno, Lingwistyka antropologiczna
podroz jako projekt?ukacyjny andragogika
e95 PilatR Umysl jako model swiata
Mateusz Nowak – Magia jako zasada świata cyfrowych technologii
Olaf Jansen BOGATY BÓG (Podróż do zewnętrznego świata)(1829)
Podróż jako zjawisko kulturowe
Słownictwo jako interpretacja świata Ryszard Tokarski
Słownictwo jako interpretacja świata Ryszard Tokarski
Myślenie pytajne jako eksplorowanie świata
Czytanie Pisma Święteg1-rozdz.1, George Martin-Czytanie Pisma Świętego jako Słowa Bożego
Uroda i brzydota świata jako kategorie estetyczne w utworach Żeromskiego
PODRÓŻ DOOKOŁA ŚWIATA
Uroda i brzydota świata jako kategorie estetyczne w utworach

więcej podobnych podstron