Karol Irzykowski Pałuba Sny Marii Dunin wstęp BN


KAROL IRZYKOWSKI - PAŁUBA / SNY MARII DUNIN BN. OPRAC. ALEKSANDRA BUDRECKA

Wstęp

1.

Okoliczności powstania książki. Ważniejsze reakcje krytyczne

1899 - gotowa pierwsza wersja (praca 1891 - 1897)

Wg świadectwa przedstawionego przez autora w Szańcu „Pałuba” - została odczytana w gronie przyjaciół w 1899roku i pod ich wpływem modyfikowana.

Autor w latach, w których powieść była w mniejszym lub większym stopniu tworzona prowadził notatnik z lektur (m.in. Schiller, Grabbe, Schopenhauer, Hebbel - stają się fascynacją trwającą całe późniejsze rzycie Irzykowskiego). Studiował na wydziel filozofii uniwersytetu lwowskiego, gdzie uczestniczył w seminarium germanistycznym prof. Wernera, wydawcy Hebbla. Studia przerwał ze względu na konieczność podjęcia pracy zarobkowej.

Zgodnie z relacją autora, Pałuba narodziła się na podstawie pamiętnika z czasów młodości pisanego dla Erny Brandówny, który zaginął w czasie licznych przeprowadzek wojny i okupacji.

W trakcie pisania Pałuby Irzykowski stworzył swoją wizję literatury. Składają się na nią: nakaz absolutnej szczerości pisarza w czasie procesu twórczego, a w jego skład wchodziły dwie dyrektywy: intymizm - sięganie do przeżyć osobistych, do odkrywania tych pokładów myśli i emocji, które zwykle w kontaktach z innymi są nieobecne oraz postulat najściślejszego związku pisarstwa z porządkiem materii pozaliterackiej, która pisarstwu dostarcza impulsów, polegający na takim kształtowaniu fikcji, które oddawałoby złożoność rzeczywistości będącej przedmiotem literatury, jej wieloaspektowość i zmienność. W okresie powstawania powieści pisarz zafascynowany był procesem, który przenosi na tereny literatury coraz to nowe obszary rzeczywistości.

Koncepcja lit. wg. Irzykowskiego:

nakaz absolutnej szczerości, pisanie w czasie procesu twórczego:
* intymizm - postuluje sięganie przez twórcę do przeżyć osobistych
* najściślejszy związek pisarstwa z materią pozaliteracką, która pisarzowi dostarcza impulsów - takie kształtowanie fikcji, które oddawałoby złożoność rzeczywistości będącej przedmiotem lit., jej wieloaspektowość i zmienność - „zasada komplikacji”

„Pałuba” jest utworem w którym I. zawarł refleksję teoretycznoliterackie

Książka ukazała się nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego w roku 1903

Ten aspekt powieści będący traktatem psychologicznym zbudowany na kanwie historii Piotra Strumieńskiego budził najmniej zastrzeżeń krytyków, którzy określili autora jako wnikliwego obserwatora, zimnego analityka. Jakkolwiek krytycy aprobowali przedstawiony zespół problemów psychologicznych, tak nie akceptowali formy powieściowej.

„Pałuba” - studium idealizmu

zerwanie ze wszystkimi konwencjami powieściopisarstwa

w „Snach Marii Dunin” zawiera się ta sama teza o stosunku człowieka do ideałów, której ilustracją w studium biograf. jest historia Piotra Strumińskiego (sny nie tracą swojej autonomii literackiej)

Krytyków raziło swobodne łączenie tradycyjnej narracji powieściowej z dyskursem na temat powstawania utworu, szczególny dobór wydarzeń tworzących historię bohatera (Feldman zarzucał że wydarzenia składające się na fabułę powieści są przypadkowe, dając w ten sposób do zrozumienia, że dzieje strumieńskiego nie wyrażają żadnej ogólniejszej prawdy o losie ludzkim), konstrukcja postaci, które nastawienie analityczne autora odczłowieczyło i pozbawiło żywiołowości, czy wręcz uczyniło trupem.

Badania nad powieścią młodopolską wykazały, że powieść Irzykowskiego jest tekstem celowo i konsekwentnie sytuującym się w opozycji do istniejących w polskim modernizmie formuł powieściowych, a zarazem w opozycji do formuł wcześniejszej powieści realistycznej. Wyka określił to wydarzenie jako całkowite zerwanie z powszechnymi kanonami powieściopisarstwa. Ta opinia o powieści jest aktualna także dzisiaj. Irzykowski natomiast zrażony brakiem wnikliwej analizy Pałuby a jedynie jej powierzchowną krytyką odmówił wznowienia wydania.

Struktura fabularna i narracyjna „Snów Marii Dunin

Książka składa się ze Snów Marii Dunin, studium biograficznego noszącego tytuł Pałuba i trzech następujących po nim części: Uwagi do „Pałuby”, Wyjaśnienie „Snów Marii Dunin” i ich związek z „Pałubą” i Szaniec „Pałuby”. Sny Marii Dunin wymienione osobno w tytule książki, określane są jako pendant do Pałuby, jako jej odpowiednik nie wprost, bo korzystający z techniki, która posługuje się ujęciami symbolicznymi.

W utworze tym zawiera się ta sama teza o stosunku człowiek do ideałów, której ilustracją w studium biograficznym jest historia Piotra Strumieńskiego.

Mimo swojej paralelności do części nazywanej „Pałubą” Sny nie tracą swojej autonomii jako tekst literacki. Decyduje o tym ich całkowita odrębność fabularna - nowela może być czytana i interpretowana niezależnie od następujących po niej tekstów. Sny nie poddają się łatwo zabiegom objaśniającym, ze względu na trudność ustalenia związków między poszczególnymi obiektami symbolicznymi.

Ułatwieniem może być założenie, ze nowela mieści w sobie dwa różne problemy interesujące autora. Jeden z nich wyrażałby się poprzez fakty dotyczące dziwnej przygody Marii, jej chorobliwego - w opinii narratora - śnienia, w którym zachowana zostaje tożsamość śnionych osób, ciągłość wydarzeń itd. Tu znalazłaby się także stosowana wobec Marii terapia, epizod księgi tajemniczego mnicha czy wreszcie śmierć bohaterki (łączone przez krytykę z zainteresowaniami Poego, a także z prefreudyzmem Irzykowskiego). drugi bezpośredni odpowiednik historii Piotra Strumieńskiego. Obejmuje on oszukiwania tajemnicy BWD, przystąpienie do Bractwa Wielkiego Dzwonu i odkrycie istoty jego działalności.

Problematyka noweli ogniskuje się zatem wokół problemu związków między świadomym i nieświadomym życiem psychicznym i problemu idealizmu w życiu człowieka.

.- Sny zawierają jednak jeszcze jedną opowieść - opowiadanie o opowiadaniu. Chodzi o początek utworu, określający sytuację narracyjną: fakt opowiadania historii Marii Dunin staje się faktem jawnym, narratorem jest bohater tejże historii, ów doktor archeologii, którego perypetie zostają w końcu jego opowieści uwieńczone chwalebnym przyznaniem mu funkcji bibliotekarza królewskiego. Jednocześnie zaś zdania ujawniające sytuację narracyjną i istnienie narratora-bohatera tworzą dodatkowy porządek fabularny. Takie zastosowanie warstw narracyjnych prowokuje do pytania, co w opowiadaniu Irzykowskiego nazwiemy rzeczywistością przedstawioną

- Sny są palimpsestem do kwadratu (co mówił Irzykowski w Wyjaśnieniu),. Widać bowiem, ze narrator po dwakroć mówił o postaciach i wydarzeniach fałszywie. Naprzód więc, gdy przedstawiał je niezgodnie z „faktycznym stanem rzeczy” (Wyjaśnienie - narrator opowiada swoje przygody źle i fałszywie, opuszcza czasem najważniejsze szczegóły, przemilcza lub przekręca to, co mogłoby na niego rzucić niekorzystne światło). W tym sensie mona mówić o jego kompromitacji jak narratora. Narrator mijał się z prawdą nie tylko wtedy, kiedy twierdził że wygłasza historię Marii Dunin i BWD zgodnie z prawdą, ale również wtedy, gdy utrzymywał, że opowiedział tę historię w przedstawionych przez siebie okolicznościach. Zakwestionowany zostaje więc zarówno plan historii MD i BWD, a także ramę tej opowieści, a więc zdania o narratorze i sytuacji narracyjnej.

-rzeczywistość przedstawiona jest jako np. sama sytuacja opowiadania - narrator i jego słuchacze

palimpsest / mistyfikacja /

-dwie opowieści - Bractwa, a w nadbudowie nad tą opowieścią mówi się o tym, jak ta historia została opowiedziana słuchaczom żądnym opowieści „ze sfer mistycznych”

-W pierwszym etapie Irzykowski podaje nam do wierzenia opowieść i opowieść o tej opowieści przedstawione za pomocą wyrażeń fingujących, w drugim natomiast obraca się przeciw temu, co byliśmy skłonni zaakceptować, stwierdzając fałsz wszystkiego, co zostało dotychczas powiedziane. Ostatnie zdanie noweli pozwala mówić, że rzeczywistość w niej przedstawiona to narrator, ktoś, kto wypowiada zdania i kto konstatuje ich fałszywość (zabieg nowatorski).

Kompromitacja narratora

- 1 etap:
podwójnie uwarstwiona rzeczywistość przedstawiona: pewna opowieść i opowieść o tej opowieści

-2 etap:
I. stwierdza fałsz wszystkiego, co dotychczas powiedziane (ostatnie zdanie), burzy rzeczywistość przedstawioną i pozostawia nam jedynie rzeczywistość językową (!)
(czyli rzecz. przedst. opowieści to narrator, ktoś kto wypowiada zdania i kto konstatuje ich fałszywość)

-fikcja staje się przedmiotem świadomej czynności narratora

Zdania fikcjonalne i sądy w „Pałubie

Powieść o powieści

3 rodzaje powieści (!) :
1 - quasi-powieść analityczna: dzieje Piotra Strumieńskiego
2 - quasi-powieść o powieści - traktat psychologiczny poddający analizie szeroko pojęte zachowanie głównego bohatera i innych bohaterów utworu
3 - refleksje dotyczące pisania powieści

W pierwotnym zamyśle Irzykowski planował umieścić nad kreską zdania dotyczące fabularnej warstwy powieści, a pod kreską zdania o tych zdaniach. Ostatecznie jednak postawił obok siebie zdania o Strumieńskim i zdania o tych zdaniach.

Zdania z części opowieści o opowieści są zdaniami prawdziwymi bądź fałszywymi w pewnej dziedzinie empirycznej, realnej i nie tworzą żadnej rzeczywistości przedstawionej, będąc zespołem sądów składających się na wypowiedź, którą przywykliśmy nazywać komentarzem.

Autor - narrator

Największy udział w rekonstrukcji kształtu jaki „Pałuba” proponuje mają przekonania wypowiedziane wprost na kartach utworu. Są one porozrzucane po całości utworu, przypisuje się je autorowi.

Irzykowski nie był wszechwiedzący, dlatego też kwestia narracji i narratora odnosić się będzie tylko do tych partii tekstu, które zawierają zdania mające odniesienie w dziedzinie literackiej, wyeliminowane zostaną z rozważań te partie, które odnoszą się do dziedziny empirycznej.

W Pałubie znajdziemy bez trudności bardzo wiele zdań (spośród tych fikcjonalnych, odnoszących się do postaci), które mogą być uznane za klasyczny przykład wypowiedzi narratora wszechwiedzącego, dysponującego szerszą wiedzą niż postać, o której się mówi. Narrator przejmuje punkt widzenia postaci na chwilę, by zaraz potem ten punkt widzenia przekroczyć i zinterpretować zachowania postaci z pozycji wiedzy, która jest jej niedostępna.

Są też jednak w powieści zdania, które wszechwiedzy narratora przeczą. Takie zdania mają często wyznacznik graficzny (znak zapytania) przed jednoznaczną interpretacją zachowania postaci. Narrator jest wszechwiedzący wtedy, gdy potrafi rozstrzygnąć jednoznacznie dowolną z postawionych przez siebie kwestii. narratorowi opatrującemu swe określenia znakami zapytania takiego atrybutu przypisać nie możemy.

Narracja w powieści posługuje się wszechwiedzą swojego narratora, ale też w wielu miejscach manifestacyjnie z wszechwiedzy rezygnuje. Ideą Irzykowskiego było uświadomienie czytelnikowi, że narracja jest techniką pisarską, tworem językowym służącym literackiemu przedstawieniu, że pisarz może wybierać wśród różnych jej odmian i że konsekwencją takiego wyboru będzie różnoraki pokazanie bohatera i tego, co mu się przydarza.

„Powieść o powieści” - autotematyzm

wpisanie w powieść określonej koncepcji literatury (stosowanie narracji „P.” do powieść realistycznej i młodopolskiej)

dwoistość „P.” to pytanie, gdzie jest narrator a gdzie sam Irzykowski (zd. logiczne, a zd. fikcjonalne)

komentarz nieustannie ujawnia fikcyjność opowiadanej historii, fakt jej powstania „przed czytelnikiem”, w jego obecności

krytycy o autotematyzmie:
Sandauer - „słowo wskazujące swym znaczeniem na własne znaczenie” (dzieła zawierające „jakąś pośrednią lub bezpośrednią aluzję do aktu twórczego, któremu zawdzięczają swe powstanie”)
Werner - wyrażone ekspressis verbis refleksje nad własnym procesem twórczym”

brak różnicy miedzy językiem, a metajęzykiem

autotem. możemy w „P.” mówić, gdy nie wyróżniamy poziomów języka w tekście

tekst, zwracając uwagę na siebie jako na tekst, odwraca ją od fikcyjnych obiektów, do których się odnosi

jeżeli wyodrębnimy zdania logiczne obok fikcjonalnych, to mówienie o autotem. jest problemem pozornym. Wtedy pod tytułem „Pałuba” będzie się kryć tylko historia o Piotrze Strumieńskim, a nie komentarz, jest to jakby metajęzyk

inne teksty autotematyczne - Beniowski, Fałszerze.

2.

W kontekście Pałuby jako traktatu psychologicznego dwie kwestie szczególnie często zajmowały krytyków i historyków literatury: czy terminologia używana w powieści jest spójną siecią pojęć pozwalającą mówić o systemie psychologicznym i czy system ten jest oryginalnym tworem Irzykowskiego, czy też może należ go łączyć z istniejącymi już koncepcjami jednostki ludzkiej. Niektóre z elementów opisu psychologicznego uderzały swym podobieństwem do elementów teorii psychoanalitycznych. Zdawano też sobie sprawę z tego, że zawarty w powieści obraz człowieka i świata przekracza ramy freudyzmu i wychodząc od przedstawienia psychicznych zachowań jednostki, kieruje się ku ogólniejszym kwestiom antropologicznym.

Psychologiczny opis procesu poznania

Irzykowski zrekonstruował w Pałubie pewien szczególny tym procesu poznania, w którym czynnikiem dominującym jest tendencja do rozumienia świata czy jego wycinka poprzez ujęcie go w kategorię „ideału”, schematu pojęciowego, konstrukcji.

Wg Konińskiego tragedia Strumieńskiego polegała na niemożności osiągnięcia ideału, który przed sobą postawił i który należał do kategorii ideałów obiektywnie nie dających się w ogóle urzeczywistnić. Dramat Strumieńskiego widzi krytyk jako wynik splotu przyczyn leżących poza zasięgiem wpływów bohatera. Dla Strumieńskiego istnieją inne, równie abstrakcyjne jak wierność, obiekty, do których dąży i które tworzy i traktuje je tak, jakby przysługiwał im status realności. Podstawową dyspozycją Strumieńskiego jest dążność do uporządkowania zjawisk, które w codziennym życiu objawiają się jako chaos elementów bezładnie zmieszanych, przypadkowo ze sobą związanych, nie składających się w żadną jednorodną całość. Aby nad tym zapanować bohater tworzy konitruty rzeczywistości, pragnie ująć świat w tym, co typowe, co składa się na jednolitą linię wypadków. W opisie właściwej Strumieńskiemu percepcji rzeczywistości pojawia się także termin symetryzacja, którego najdobitniejszym przejawem jest widzenie świata jako układu antagonistycznych elementów (np. Angelika i Ola: kobieta zmysłowa-kobieta anielska). Strumieńskiego charakteryzuje skłonność do tworzenia konstruktorów teoretycznych, idealizacji. Najbardziej widoczna jest ona gdy bohater próbuje ująć w spójny i zamknięty system własną biografię. Tworzenie „historiozofii życia” obejmuje także biografię psychiczną. Strumieński wstydził się być wyjątkowym i dlatego m. in. zamiast uznać, że uczucie łączące go ze zmarłą Angeliką jest wiernością, zdecydował się na „komedię wierności”. Sprawa Angeliki staje się dla strumieńskiego instrumentem organizującym jego percepcję świata, powoduje, że otoczenie staje się zespołem uporządkowanych elementów. Ale idealizacja, której centrum stanowi kult Angeliki, ma najpoważniejsze konsekwencje wtedy, gdy obejmuje życie psychiczne bohatera. Chęć widzenia siebie w pewien określony sposób, jako część szerszej tendencji do widzenia świta w pewien określony sposób, tworzenie symetrycznej konstrukcji świata, odbywa się u Strumieńskiego często przy udziale refleksji.

W skład koncepcji Irzykowskiego wchodzi opis dyspozycji do tworzenia schematów pojęciowych i wskazanie na podstawowy błąd poznawczy, polegający na tym, że idealizację bierze się za element rzeczywistości obiektywnej. Dodajmy do tej koncepcji moment, kiedy do konstruktorów dołączają się norm nakazujące osiągnąć zjawisko czy sta, do którego „słowa fałszywe” miałyby się odnosić. Tworzą się wtedy słowa-postulaty, słowa-potwory, jakby spadłe ze słońca: prawda, piękno, sztuka, poezja, miłość. Strumieński nie tylko wytworzył idealizację zwaną „wiernością”, ale w dodatku zidentyfikował ją z faktem rzeczywistym a spełnienie tego faktu stało się celem jego działań.

Opis mechanizmów motywacyjnych

„pierwiastek pałubiczny” powstaje gdy pewien stan rzeczy obala pewien zespół przekonań (obala wieżyczkę nonsensu)

Rzeczywistość, pałubizm, bywają dla konstrukcji Strumieńskiego wielce niewygodne, ale jego uporczywość w podtrzymywaniu konstrukcji często zapewnia schematom zwycięstwo. Najciekawszy jest ten przypadek, kiedy Strumieński nie mogąc już dłużej trwać w przekonaniu o trafności swego systemu buduje z jego szczątków nowy. Kiedy gra między Olą Berestajką i Pauliną zaczyna w sposób zbyt oczywisty przeczyć ideałowi wierności, bohater sam odrzuca ten ideał, niszczy go. Z tego rumowiska wyłania się nowe ujęcie życia, nowy strumieński podporządkowany matce naturze.

W Pałubie całą koncepcja „szacherki” czy „kontrabandy psychicznej” wyczerpuje się właśnie w manipulacjach pociągających za sobą „grę motywów”, podstawianie w miejsce tego, co jest, tego, czego nie ma, czyli fałszowanie wiedzy o rzeczywistości, takie interpretowanie wydarzeń, które pozwoliło by utrzymać się w fałszywie powziętym przekonaniu, że idealizacja jest faktem i że spełnia się wartość, którą się z ową idealizacją łączy. Strumieński nie byłby poddawany tak surowej ocenie, gdyby był tylko obłudny, gdyby zachował pełną świadomość co jest „bezpośrednie”, a co „przybrane” dla podtrzymania konstrukcji. Ale u Strumieńskiego wszystkie zabiegi dla osiągnięcia tego celu przebiegają półświadomie. Aby to ukazać używa Irzykowski tylu cudzysłowów. Bo Strumieński jest wyposażony przecież w pewną wiedzę o rzeczywistości, której się całkowicie ze świadomości usunąć nie da, która przeszkadza wierzyć w nieistniejący obiektywnie „ideał”, ale którą można w pewnym stopniu zapoznać. W sformułowaniach, jakich Irzykowski używał do opisania tego stanu półświadomości widać, jak bardzo brakowało mu aparatury pojęciowej, przy pomocy której mógłby przedstawić stany psychiczne swojego bohatera. Pojęcia te bowiem, jak i badania nad tymi stanami dopiero zaczynał przeprowadzać Freud. Irzykowski stanowczo zaprzeczał, jakoby miał znać pisma Freuda przed bądź w trakcie pisani powieści. Motywy skodyfikowane przez psychoanalizę istniały jako składnik obserwacji potocznych o wiele wcześniej niż ich naukowe ujęcie.

Pojawiały się także na marginesie antropologicznie zorientowanych rozważań filozoficznych (np. drobne spostrzeżenia, którymi określał Leibniz nieuświadomionym zjawiskom psychicznym). Najbardziej widoczne są związki Pałuby z dziełem Schopenhauera. Najbliższe dział te są sobie w dwóch kwestiach: podejmując sprawę tzw. fałszywych przeświadczeń o samym sobie i sprawę tzw. dogmatu pojęciowego, któremu człowiek usiłuje sprostać obstając przy fałszywych przeświadczeniach będących wynikiem nieznajomości woli, a tym samym braku samowiedzy.

Modernizm przyniósł ze sobą także zainteresowanie procesami tzw. parapsychicznymi. Wśród przeczuć tego kierunku myśli o ludzkich zachowaniach można umieścić także propozycje psychologiczne Irzykowskiego. Jego zainteresowanie zjawiskiem snu, które zaowocowało jako jądro fabularne noweli o Marii Dunin, łatwo daje się połączyć z fascynacjami jego współczesnych. O ile jednak pomysł materializowania się snów, ich wędrówki mógł być wyrazem dość powszechnej i dość powierzchownej fascynacji tym, co niepokoiło niewytłumaczalną tajemniczością, o tyle Pałuba, daleka w swym nastawieniu analitycznym od epatowania nieokreślonym bliżej „mistycyzmem”, to, co niezbadane, starała się pokazać jako przedmiot godny ujęcia naukowego.

Nieautentyczność

- Sprawa szablonów, ról, min i kontrmin, które są dla bohatera pewnym sposobem egzystencji i które można traktować jako efekt czynności idealizacyjnych (wytworzonych przez kogo innego niż Strumieński, otwiera jeszcze jedną perspektywę dla problematyki Pałuby - między psychicznym wyposażeniem człowieka a szeroko rozumianymi formami kultury istnieje antagonizm, a nacisk form kulturowych na osobowość doprowadza do konfliktu, którego uniknąć można tylko za cenę rozbieżność między tym, co przeżyte, a tym, co zamanifestowane

- W Pałubie inklinacja do tworzenia pojęciowych schematów rzeczywistości jest właściwa każdemu człowiekowi. Niektóre zaś z wytworzonych indywidualnie schematów stają się „wspólnym dobrem”, schematem obiegowym. Dzieje się tak, że jednostka wyposażona w taką inklinację napotyka powszechnie funkcjonujące ujęcia schematyczne, które są wygodnym, bo gotowym już uproszczeniem świata. W ten sposób dyspozycja indywidualna spotyka się wytworami jakichże dyspozycji innych ludzi. I w ten sposób właściwa strumieńskiemu potrzeba widzenia świata w pewnym określonym kształcie spotyka się z identyczną potrzebą istniejącą w jego otoczeniu.

Najgroźniejszy zatem moment w życiu psychiczny Strumieńskiego to ten, kiedy bohaterowi udaje się przyjąć błędną postawę przekonaniową wobec rzeczywistości, uznać, że to, co jest wytworzonym czy przejętym skrótem rzeczywistości, instrumentem pozwalającym na ujęcie jej w porządkujące kategorie, jest samą rzeczywistością. Tu zaczyna i nieautentyczność Strumieńskiego, bo zajęcie fałszywej postawy przekonaniowej jest równoznaczne z wprowadzeniem „fałszu” w obręb życia psychicznego. Nieszczerość jest zatem wynikiem, nie ją się atakuje, lecz to, co wynik sprowadza. „Nieszczerość” Strumieńskiego obciąża go tylko z tego względu, że o niej nie wiedział, bądź wiedzieć nie chciał. Z nakazu zdobywania rzetelnej wiedzy o rzeczywistości wypływa więc nakaz samowiedzy, bo wiedza o świecie to również wiedza o świecie zjawisk psychicznych podmiotu poznającego. Refleksje o człowieku i literaturze przedstawione w powieści łączono niejednokrotnie z systemami myślowymi późniejszymi od niej. Łączenie nieautentyczności z brakiem samowiedzy pojawiło się na gruncie egzystencjalizmu.

Formuła idealizmu

- Maria Dunin okaże w bezwzględnej wierze w fantomy swoich snów tę ostateczną konsekwencję ideałów, o której mówił Irzykowski w Wyjaśnieniu, i która doprowadza ją do śmierci, a manipulacje psychiczne Strumieńskiego przestają być jedynie dowodem jego samozakłamania i stają się ośrodkiem w dążeniu do ideału miłości i wierności.

- Ideały, wzory i wyższe formy życia interesowały Irzykowskiego nie tylko w Pałubie, ale i później. Były wyrazem wysiłku skierowanego na opanowanie chaosu świata i w tym sensie były nie tylko usprawiedliwione, ale i pożądane. Autora interesowała w historii ideału praktyczna strona jego realizacji, fazy tej realizacji i ostateczna konkluzja, że ideał - w formie, jaką poziera w projekcji - można ocalić tylko za cenę jego nieziszczenia. Zajmowała Irzykowskiego sprawa destrukcyjnego działa tzw. ideałów, tkwiącej w nich siły obezwładniającej czyny podejmowane w wymiarze powszednim, realnym. Ideału absolutyzować nie wolno, bo istnieje o tyle, o ile istnieje ktoś, kto go przed sobą stawia i kto próbując go osiągnąć przeżywa rozczarowania i klęski. Tak ono ideał staje się uroczystą groteską, zawierającą w sobie niekwestionowaną wzniosłość, ale także śmieszność i płaskość - nieodłączny składnik wszelkiego ludzkiego działania.

3.

I. Refleksje na temat literatury

- Pałuba zawiera pewien program literacki. Jego konstrukcja bierze za podstawę te wypowiedzenia tekstu, które należą do warstwy utworu stanowiącej komentarz. Przemyślenia Irzykowskiego przynoszą głównie koncepcję powieści, często jednak wykraczaj poza kwestię gatunku powieściowego i rysują model literatury w ogóle.

- Najkanoniczniej i najostrzej wyraził Irzykowski swoją propozycję nowej literatury, literatury zrywającej z obowiązującymi do tej pory kanonami, w sformułowaniu „rozbrat z poezją jako z postulatem” (nazywał literaturę poezję, a pisarza poetą!). metaforycznie przedstawił swoje zamierzenie w obrazie konstrukcji, na którą składa się i dom i rusztowanie, i obraz ten pojawił się dla udokumentowania sprzeciwu autora wobec kształtu dotychczasowej literatury. W swej teorii Irzykowski odnosił się do tekstów będących aktualnymi realizacjami gatunku powieściowego, ale nie należy zakładać, że jego krytyka odnosiła się właśnie do tych konkretnych tekstów. Sformułowane przez niego postulaty nowej literatury były wynikiem takie spojrzenia na wcześniejsze powieści, ze w zasadzie każda z nich mogła się stać obiektem krytyk, dostarczając argumentów na rzecz odrzucenia kanonu, który reprezentowała.

II. Model powieści

- Zgodnie z jego przekonaniem, dzieło literatury fabularnej, które ogranicza się do przedstawienia jako ostatecznego wyniku procesu twórczego - pewnego zespołu faktów fikcyjnych jest zafałszowaniem rzeczywistości, bo w takim kształcie może ją co najwyżej reprezentować, nigdy zaś oddawać wiernie jej komplikacji. Punktem wyjścia każdej literatury jest doświadczenie tego, kto ą tworzy, jednakże w czasie kolejnych faz procesu twórczego doświadczenie to jest coraz mniej wyraźne, aż wreszcie, w skończonej formie dzieła, właściwie już niewidoczne. Ostateczny rezultat to właśnie stylizacja i teatralizacja życia. na pytanie, czy tzw. fikcja literacka może być traktowana jako element rzeczywistości, Irzykowski odpowiedziałby twierdząco. Sądził bowiem, że pierwiastek fikcyjny dzieła jest wycinkiem tej rzeczywistości, którą stanowi szeroko podjęte doświadczenie pisarza, doświadczenie, na które składają się także jego przeżycia powstające w trakcie tworzenia dzieła. Aby pokazać w jakim sensie bohater powieściowy i jego dzieje są prawdą, trzeba pokazać tę strukturę, w której prawdą staje się fikcja, a jest nią dla Irzykowskiego tekst stanowiący dokument procesu twórczego, czyli wszystkiego tego, co prowadzi do końcowego efektu.

- Dzieło w założeniu miało być bezpośredni wyrazem życia psychicznego pisarza, a tym samym stawać się zapisem jego doświadczeń żądanie od utworu literackiego, by spełniał warunek prawdziwości poprzez prawdziwość wszystkich swoich zdań pociągało za sobą eliminację fikcji w jej tradycyjnym rozumieniu, bo nakazywało taką interpretację zdań o postaciach i zdarzeniach zmyślonych, by były one rozumiane jako zdania o treści doznań pisarza.

III. Inne składniki koncepcji teoretycznej

- Postulat bezwzględnej szczerości wypowiedzi składających się na dzieło - wypływa bezpośrednio z nakazu wypowiadania się pisarza poprzez zdania prawdziwe. Irzykowski dołącza dodatkowy warunek: trzeba, by zdania o rzeczywistości dotyczyły przede wszystkim tej jej sfery, która jest sferą ściśle ukrywanej intymności, praktycznie nigdy nie ujawniającej się w dziele, a która ujawniona wyposaża dzieło w rodzaj napięcia towarzyszący stanowi odkrycia tajemnicy. Nie chodzi tu o tajemnice seksualne, bo wg Irzykowskiego mózg ma więcej części wstydliwych niż ciało.

- Warunek prawdomówności tekstu. Postulat szczerości gwarantował, że w dążeniu do prawdy pisarz nie będzie świadomie fałszował rzeczywistości, ale nie gwarantował jego nieomylności w kontakcie z rzeczywistością, czyli nie wykluczało fałszu nieświadomego. Dzieje się tak, gdy pisarz zapomina, że każdy fakt jest fenomenem wyjątkowym i jednorazowym, że fakty bywają podobne, ale nigdy nie identyczne. Uogólnienie prowadzi do przedstawiania abstraktu, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Takie postępowanie jest źródłem rodzenia się stereotypów, schematów, a schemat jest grzechem przeciw prawdzie. Domagał się do przedstawiena faktów w ich jednostkowości nie pozwalającej na żadną abstrakcję czy typizację.

- Język fałszuje rzeczywistość, nadając rzeczy imię, stąd Nakaz docierania do bezimiennych atomów zjawisk, do takich ich pokładów, które nie mają już nawet nazwy.

IV. Propozycja teoretyczna, a jej realizacja

- czy sam Irzykowski uważał, ze ta powieść jest zgodna z jego teorią. Na pewno gdy powstawała był przekonany, że tworzy ją w zgodzie ze swoimi postulatami. Tej opinii był wierny także później. Traktował Pałubę jako wyznanie, jako dokument własnego myślenia odrzucający wszelkie sposoby mistyfikacji właściwe literaturze i że w tej różnicy dzielącej go od współczesnej mu literatury upatrywał nowatorstwo swej książki. W Walce o treść natomiast pojawił się pogląd pisarza, że Pałubę cechował nadmiar formy, a brakowało jej treści.

V. Kontekst myślowy koncepcji Irzykowskiego

- Pałuba jest eksperymentem, dla którego Ne było przesłanek w postaci istniejących wcześniej utworów. Autor widzi powiązania myśli Irzykowskiego z literackim naturalizmem - można mówić o generalnie zbliżonym kierunku myślenia o literaturze, nie o tożsamości postulatów, tj. nakaz maksymalnego skrócenia dystansu między literaturą a życiem (czyli sprowadzenie tekstu do tzw. dokumentu ludzkiego), przed pisarzem stawiali naturaliści zadanie rejestracji faktów, przez co dzieło miało zbliżać się do obiektywności dzieła naukowego, a sam pisarz spełniać bardziej zadania myśliciela niż artysty. Odróżnia Irzykowskiego nakierowanie zainteresowania pisarza na życie psychiczne (Śmierć dąbrowskiego pokazuje, jak powieść wychodząc od przesłanek naturalistycznych staje się studium świadomości postaci). Można szukać związków teorii Irzykowskiego z naturalizmem niemieckim. Jeśli Irzykowski rzeczywiście wyszedł od przekonań zbieżnych z naturalistami, to jego punkt dojścia nie miał z naturalizmem nic wspólnego. Naturaliści zakładali, że dzieło ma przybrać taki kształt, by rzeczywistość literacka, do której zdania tego dzieła będą się odnosić, był możliwie najdoskonalszym zbliżeniem do rzeczywistości empirycznej. W tym założeniu zawierało się co najwyżej ograniczenie fikcji, a nie jej likwidacja. Irzykowski natomiast proponował zastąpienie rzeczywistości literackiej przez rzeczywistość empiryczną, którą, w jego szczególnym ujęciu, miała stanowić treść szeroko pojmowanych przeżyć piszącego. Irzykowskiego teorie współbrzmiały także z późniejszymi koncepcjami pod pewnymi względami (np. z naturalizmem), co nie znaczy, że irzykowski był ich prekursorem.

racjonalizacja a idealizacja

„pałubizm” - czynniki życia występujące w praktyce

„garderoba duszy” - nieautentyczność zachowań jako temat p. młodopolskich (role)

„ideał można ocalić tylko za cenę jego nieziszczenia”

sztuka nie może być fałszywa i trzeba ją „wyprowadzić za kulisy kulis sztuki” (jednak pierwiastek fikcyjny dzieła jest wycinkiem rzeczywistości)

prawda- najwyższa wartość

„prawdomówność dzieła”, mówienie faktami

opozycja „pierwiastka pałubicznego” i „pierwiastka konstrukcyjnego”

Sny Marii Dunin (palimpsest)

I.

Narrator pisze, że w związku z jakąś rozmową u X-ów poproszono go o opisanie jakiejś swojej historii w formie szkicu z podróży. Narrator był wtedy w stanie jakiegoś snu fantastycznego, cierpiał na samotność i skarżył się na brak miłosnych uniesień. Jeden sen był bardzo wyrazisty: narrator znajdował się w teatrze, w proscenium przed próbą. Na Sali chyba była widownia, narrator nie jest pewien, bo było ciemno. Odchyliła się kurtyna i stanęła przed nim piękna dziewczyna, zawołał ja do siebie, ale ona tylko pokręciła głową i sobie poszła. Narrator wszedł za kotarę i uganiał się za tamtą dziewczyną, nie zwracał uwagi na to, że nie widzi jej ciała tylko samą głowę, tak jakby nie miała ciała. W pewnym momencie dziewczyna się odwróciła, spojrzała na niego. W jej oczach nie było źrenicy tak jak u starożytnych posągów. Dziewczyna cos do niego powiedziała, jakąś głęboką myśl. Narrator zobaczył siebie śpiącego na łóżku i pochylającą się nad nim głowę dziewczyny. W końcu zaczął wracać do swojego ciała, budził się. Po obudzeniu przetarł oczy i przypomniał sobie, że tego dnia się przeprowadza. Nie pamiętał jednak co powiedziała mu dziewczyna ze snu.

Narrator przypomniał sobie, że podczas tamtej przeprowadzki zbito mu umbrę (osłonę ocieniającą zbyt jaskrawe światło). Opowiedział sen swoim przyjaciołom, fryzjerowi i jakimś ludziom, którzy uznali sen za dziwny.

Parę tygodni później narrator pojechał na wycieczkę w okolice N… Q…Okolica ta leżała wśród lasów. Opłacił woźnicę i zostawił go w karczmie, szedł przez jakiś las, doszedł na polanę, już miał się kłaść, ale zauważył niedaleko jakąś młodą kobietę, którą uznał za prześliczną. Zbliżył się do niej i ją obserwował. Zachwycił się jej wyglądem, uznał że jest ona w wieku dojrzewania. To było jego pierwsze wrażenie. Po kilku miesiącach doszedł jednak do wniosku, że kobieta którą spotkał wcale nie była piękna, uważał że było to tylko złudzenie. Dodał, jednak, że nie ma nic do Marii Dunin (tak właśnie nazywała się ta dziewczyna).

Narrator opisuje znowu pierwsze spotkanie z dziewczyna. Leżał sobie i ją obserwował, w pewnym momencie ona rzuciła jaką gałązkę za siebie, w jego stronę. Zastanawiał się jak z nią zaczął rozmowę, ale ona odezwała się pierwsza. Zapytała się go „Czy to ty jesteś?” i wyciągnęła rękę do uścisku. Wprowadziła ta sytuacja narratora w zakłopotanie. On zaczął do niej coś mówić, ona tylko potrząsnęła głową i zaczęła uciekać, narrator ją dogonił, złapał za ręce i opowiedział jej swój sen, potem ona zaczęła mu opowiadać swoje sny. Stali tak jakiś czas, potem on ją pocałował, ona się zdziwiła. Narrator poprosił ją, żeby zaprowadziła go do jej domu, bo chciał poznać historię tego miejsca, szli trzymając się za ręce. Po upływie pół godziny byli już na miejscu, w pałacyku, w którym mieszkała Maria Dunin. Z tym pałacykiem łączyły się inne domki. Kolonia leżała w odosobnieniu od świata wśród lasów, zamieszkiwał tą kolonię lub wymierający już. Ludzie przyjęli go bardzo serdecznie, okazało się, że tak jakby na niego czekali, ojciec Marii, a zarazem impresario, pan Acheronta Movebi uznał, że narrator szybko nauczy się kraść bimy i bamy z powietrza. Po obiedzie wyszli na werandę, narrator zobaczył staw, na którym były złote wysepki. Ojciec Marii, Maria, siostra Marii-Hermina i narrator wypłynęli na staw, żeby zaspokoić ciekawość narratora. Dopłynęli do tych wysepek, były to trzy wielkie litery B.W.D. Uwiązali łódkę do B, przeszli po literach i siedzieli na D. Narrator nie wiedział co to oznacza. Zaczął dzielić się swoimi przypuszczeniami z resztą, a ojciec Marii zaśmiał się i powiedział, że to złoto to posag Marii, a litery oznaczają, że narrator jest Bardzo Wielkim Durniem. Hermina się oburzyła i powiedziała, że jest to nazwa kraiku, pochodząca od D, którego tam nie ma. Ojciec zmiażdżył ją jednym spojrzeniem i się zamknęła. Maria w tym czasie patrzyła się raz na narratora, raz na wodę jakby sprawdzała czy odbicie w wodzie jest prawidłowe.

Gdy wrócili do domu, narrator notował sobie geograficzne położenie kraju B. W. D. i różne właściwości jego mieszkańców, wypadł mu jednak ołówek. Usłyszał jakąś melodię graną na instrumencie, którego nie znał, po chwili przyłączył się do niego drugi instrument. Jakieś dwie osoby grały w duecie. Narrator uznał, że to na jego cześć, postanowił, że na drugi dzień on im coś zagra i zaśpiewa, a potem usnął.

II.

Na drugi dzień gdy narrator widział się z Maria doszedł do wniosku, że czar prysł. Maria dawała mu się całować z łatwością, gadała jakieś głupoty, aż musiał ją prosić o wyjaśnienie, w końcu powiedziała, że żartuje i odeszła, narrator jej nie gonił. Potem Maria sam do niego przyszła i zaczęła opowiadać historię, którą początkowo narrator uznał za bajkę z Tysiąca i jednej nocy, ale potem zauważył sposób w jaki Maria mu opowiadała i zrozumiał, że jest to prawda. Maria od kilku lat miała senne widziadła, często zapominała co działo się dnia poprzedniego. Dzień dla niej nie istniał, za to o zmroku jej serce zaczynało szybciej bić, ubierała się wtedy uroczyście i pogrążała się w toń snów. Jej sny były pełne grozy i szaleństwa. Marii śnił się mężczyzna, którego twarzy nie widziała, przyciągało ją do niego mimo początkowego oporu. Ten facet prowadził ją wszędzie w jej śnie, a ona tylko za nim łaziła. Narrator mówi, że ciężko opowiedzieć te sny, jedno jest pewne ich uczucie stawało się silniejsze. W jednym śnie zobaczyli się w ogromnym tłumie ludzi i próbowali do siebie podejść, ale nie mogli, trwało to jakieś dwa lata. Nigdy się nie pocałowali, słowo miłość też nigdy nie padło. Czasami bywały takie sytuacje, że chcieli się zabić nawzajem, ale jakoś nie doszło do tego nigdy. Byli czasem razem, a czasem osobno. Umawiali się na jakieś spotkania we śnie. Jeden sen powtarzał się najczęściej: widzieli siebie nawzajem w zamknięciach, byli tego świadomi i tego, że śnią też, leżeli jakby w dwóch trumnach daleko od siebie tak jakby czekali na zmartwychwstanie.

Maria skończyła opowiadać, oparła się o narratora i płakała. Narrator wzruszył się i zaczął ją pocieszać, powiedział, że ją kocha i ją uratuje. Jednak z czasem zrozumiał, że to zwierzenie Marii utrwaliło ja w jej szaleństwach. Narrator zaczął więc działać, żeby pomóc Marii, rozmawiał z nią spokojnie i to pomagało. Narrator zrozumiał, dlaczego ludzie byli dla niego mili, było to związane z Marią i z tym, że jej pomaga. Doszedł do wniosku, że może należeć do tego społeczeństwa, ale musi odgadnąć co kryje się pod nazwą B. W. D. W końcu uznał, że to Bractwo Wielkiego Dzwonu. Powiedział o tym ojcu Marii, ten go pochwalił i zabrał do Hali Manometrów, gdzie była też Hermina. Dziewczyna dała ojcu manometr, ten manipulował przy nim jakiś czas, a potem powiedział, że to był dobry dzień i robota skończona. Na koniec kazał Herminie zatańczyć egzotyczny taniec dla narratora, a sam przygrywał na jakimś instrumencie.

III.

Narrator czytał jakieś książki o lunatyzmie i o spirytyzmie. Czytał niektóre fragmenty Marii, czasami do jakieś sytuacji z książki dopasowywał coś z życia Marii i spisywał, a potem odczytywał Marii. W końcu postawił dwie hipotezy. 1. Sny Marii były zwykłymi widziadłami, Maria śniła o tym co chciała. Narrator uważał, że w ciągu dnia wymyślała sobie jaką historie, o której będzie śniła i tak też było. 2. Narrator uważał, że może na świecie istnieje taki mężczyzna, który myśli o Marii i potem spotykają się we śnie.

Narrator zastanawiał się kim jest ów mężczyzna, który odebrał mu Marię, postanowić działać i jej pomóc. Denerwowało go, że nie może go najnormalniej dopaść, bo przecież był to fantom. Narrator ogłosił historię Marii całemu światu i się zaczęło. Ludzie omawiali przypadek Marii, oczywiście narrator nie podał jej danych. Narrator dostawał listy z radami, jakieś kobiety uważały, że są w tym samym stanie co Maria. Narrator i Maria się zaręczyli, a ślub miał się odbyć w dniu przyjęcia narratora do Bractwa. Listy, które dostawał narrator śmieszyły Marię, ale pewnego dnia narrator otrzymał książkę o końcu świata, był tam fragment o Wielkim Dzwonie. Książka wywarła ogromne wrażenie na Marii. Narrator zabrał książkę o oddał Bractwu, skutkiem tego było to, że usunęli go od wpływu na Marię, a jej ojciec doprowadził, że wróciła do tego stanu, w którym znajdowała się na początku.

IV.

Jakiś facet zarzucił narratorowi, że jego opowieść za bardzo stawia go na pierwszym planie, uznał, że narrator pastwi się nad Maria. Narrator doszedł do wniosku, że tak powinno był, bo on i Maria to dwa kontrasty. Potem wrócił do swojej opowieści. Powiedział, że Maria zmieniła się pod jego wpływem, przestała mieć te sny, ale jednocześnie coś się z nią stało. Nie chciał się z nikim podzielić swoimi spostrzeżeniami, czuł od Marii jakąś nadludzką siłę. Wkurzył się i wsiadł na konia. Jechał bardzo szybko, skaleczył się na czole, potem zatrzymał się w jakiejś karczmie, spał pod gołym niebem, rano znowu czuł, że jest wkurzony, wsiadł na konia i jechał bardzo szybko. Posłaniec doręczył mu jakieś pismo, na którym były pourywane wyrazy, podpisane było B. W. D. Ogarnęła go jakaś siła, wrócił, żeby pomagać Marii.

V.

Hermina opatrzyła ranę narratorowi, opowiadał mu o Marii, potem poszedł się spotkać z Maria, tamta mu pocałowała ranę, rozmawiali, potem oznajmiła, żeby jej nie dotykał, bo ona jest narzeczoną umarłego. Narrator się wkurzył, doszedł do wniosku, że jej pragnie. Postanowił, że wzbudzi w niej zazdrość, wiedział, że Hermina się w nim kocha. Kochał więc Herminę i pragnął Marii.

Dziś wspominając śmieje się ze swoich młodzieńczych wybryków.

VI.

Narrator w nocy zakradł się do pokoju Marii, żeby zobaczyć jak się zachowuje w czasie snu, a dodatkowo chciał przeprowadzić pewien eksperyment. Postanowił, że wyszepta jej do ucha ich imiona i opowie historię ich miłości, uważał, że dzięki temu odmieni Marię. Doszedł do jej łóżka i na początku nie mógł jej znaleźć z powodu ciemności, potem zobaczył, że Maria leży w jakiejś dziwnej pozycji, gdy na nią spojrzał obrzydził go jej wygląd, ale z drugiej strony przyciągało pragnienie, chciał ja pocałować, ale w pewnej chwili przyszło mu myśl, że pocałuje usta trupa, sam nie wiedział dlaczego o tym pomyślał. Wzdrygnął się, zaczął widzieć dziwne rzeczy, jego wyobraźnia szalała, wydawało mu się, że jakiś upiór wyciąga duszę z Marii, potem spojrzał na księżyc i się uspokoił, w końcu wyszedł. Idąc chodnikiem zauważył przed sobą oddalającego się ojca Marii, gdy tamten zniknął mu z oczu, poprosił jakiegoś faceta, żeby go kilka razy zanurzył w studni, chciał się upewnić, że nie śni. Potem wrócił do domu, znalazł liścik od pana Acheronta czyli ojca Marii, który napisał mu, że dziś narrator wstąpi do Bractwa, a potem weźmie udział w posiedzeniu Klapy Bezpieczeństwa. Wziął kapelusz i poszedł na to spotkanie.

VII.

Szedł ulicą i widział wiele ludzi, którzy byli członkami Bractwa, z dwoma się przywitał. Zaprowadzili go na plac Trzech Gwiazd. Zobaczył, że domy, które w ciągu dnia wyglądały jak nieuporządkowane miasteczko, w nocy tworzyły świątynię. Zaczęła się jakaś ceremonia. Jakiś człowiek stał w środku i ciągnął za długą, zaczepioną w górze taśmę, naśladują ruchy kogoś dzwoniącego, a członkowie Bractwa pokładali się ze śmiechu. W pewnym momencie ktoś wypowiedział jego imię, a Hermina wzięła go pod rękę, chciał z nią pogadać, ale kazała mu milczeć. Zaprowadziła go przed trybunał najstarszych członków Bractwa. Zaczęli gadać, że są jakimś bractwem, że nikt im nie podskoczy, że tych którzy będą ich oszukiwać otrują jego własną krwią wymieszaną z trucizną. W końcu powiedzieli, że są Bractwem Dzwonu, którego nie ma i nigdy nie było. Ojciec Marii zapytał narratora czy chce być ich bratem, Hermina zawiązał mu oczy, prowadzili go, a potem trochę nieśli do dzwonnicy. Upajał się tym, że obok niego idzie Hermina. Potknął się, a ona pocałowała go w czoło. W końcu zdjęli mu przepaskę, zobaczył przed sobą przepaść, podobną do wielkiego krateru wygasłego wulkanu. Schodziło się w dół, było tam mnóstwo świateł i ludzi, rdzeniem kopalni była góra, okrągła jak kopuła, ta przepaść wyglądał jak odwrócona do góry nogami forma na wielki kielich. Hermina powiedziała mu, że to dzwonnica, nikt nie wie gdzie jest dzwon. Narrator zaczął jakieś swoje filozofie snuć, ale Hermina się roześmiała i powiedziała, że wielu już było takich jak on i dużo literatury na ten temat powstało. Podzielono się nawet na dwa obozy- jedni utrzymywali, że negatyw jest dzwonem szczytnych ideałów, a inni, że jest kielichem użycia. Więcej mu nie chciała powiedzieć, bo najpierw musiał złożyć przysięgę jakąś. Narrator zapytał o robotników, Hermina mu powiedziała, że oni kopią za dzwonem na koszt Bractwa. Wszyscy wierzyli, że w głębi ziemi, na której mieszkają znajduje się dzwon. Biliony lat wcześniej słyszano bicie dzwonu i wtedy na ziemi szalały burze i latały dziwne zwierzęta, a linie psychiczne między ludźmi przedłużały się i przecięły. Dlatego też oni gdy słyszą jakieś echo wkurzają się, mordują, a potem znowu wracają do normalności i się kochają. Więcej nie chciała mu powiedzieć, narrator był ciekawy dlaczego, a ona mu powiedziała, że gdyby wygadał ich tajemnicę znalazłby się w takiej samej sytuacji jak pewien człowiek. Pokazał mu wtedy faceta, który był przybity językiem do skały, a ludzie stojący za nim śmieli się z niego i i szczypali go w tyłek. Hermina powiedziała, żeby się o niego nie martwił, zapytała czy już rozumie, a potem zjechali na dół, na próbę słuchu. Wsiedli do windy i zjechali na sam dół kopalni, narrator przyłożył ucho do jednego z lejków, ale nic nie usłyszał, zapytał Herminę po co kopią i nazwał ich paradoksiarzami. Hermina się roześmiała, dała mu różowe okulary, założył je i rozpoznał w tych robotnikach wszystkich członków Bractwa. Założono mu znów przepaskę i wrócili na tamten plac. Hermina przedstawiła narratora: „ Oto nasz brat, głuchman”. Zaczęli mu gratulować, a potem złożył przysięgę składającą się z trzech punktów, narrator nie mógł wyjawić jakie to były punkty, bo to tajemnica. Zabrali się znowu do pracy. Acheront wszedł na trybunę i rozpoczęli głosowanie Klapy Bezpieczeństwa. Przed nimi leżała wielka mapa z mnóstwem kółek połączonych ze sobą liniami. Każde kółko przedstawiało duszę ludzką, Acheront kazał Herminie wyjąć szpilkę z włosów, wzniosła oczy ku niebu, a na kilku punktach mapy kółka zaszły krwią. Serce ścisnęło się narratorowi i mimo głosowania nim nie wskórał. Zemdlał z żalu, ale jeszcze tej nocy ożeniono go z Herminą.

VIII.

Maria Dunin umierała powoli, cieszyła się z tego rozkładu ciała i duszy. Narrator i Hermina wyszli z nią kiedyś na pagórek, a Maria która zazwyczaj milczała, zerwała się i zaczęła krzyczeć, że do niej należy czarne wschodzące słońce, a na tej tarczy roztaczającej ciemność wokoło, błyszczy biała plama geniuszu. Zaczęli ją uspokajać, w końcu straciła mowę z osłabienia. Narrator mówi, że bardzo kochał wtedy Herminę. W końcu Maria umarła, jej ciało gniło już za życia, spalono też książkę napisaną niby przed tego mnicha. Na pamiątkę jej zgonu wykuli w podziemiach dzwonnicy jej imię i nazwisko, datę urodzenia i śmierci i złowrogi wierszyk: „oderwana od białości, nie urodzona prawie…córka niemego zła”.

Narratora wysłano w nagrodę w świat, a on z czasem zapomniał o Herminie i o Bractwie. Wciąż nie mógł udarować sobie tej całej sytuacji z Marią.

Narrator został bibliotekarzem królewskim, zajmuje się archeologią, w wolnych chwilach tworzy palimpsesty, a ten jest najbardziej wyrafinowany, bo narrator jest najznakomitszy z Bractwa Wielkiego Dzwonu.

Koniec

We wrześniu 1896r.

Pałuba

(studium biograficzne)

I. MIEJSCOWOŚĆ

Galicja, wieś Wilcza - majątek rodziny Strumieńskich. Piotr Strumieński, ostatni właściciel, jest głównym bohaterem tego studium. Dwór jest oddalony od wsi o 1km, dwór dzieli się na dwa skrzydła połączone małym korytarzem, schody prowadzą na piętro (facjatkę). Prawe skrzydło przeznaczone jest dla domowników, lewe dla państwa. Salon ma drzwi prowadzące do ogrodu, którym są kwiaty i owoce. Jest tam kaplica, cmentarz, są różne ścieżki, jedna z nich prowadzi na pola. Kawałek od dworu są wydmy pokryte wiklinami, za nimi piaszczysty brzeg jednej z większych rzek galicyjskich. Dopływ tej rzeki- Wontok- płynie po małymi kaskadami, wśród lesistego jaru. Po prawej stronie Wontoku są skały zwane Organami, na lewo jest park, z pałacem w środku.

II. PIERWSZE ZAŁAMANIE LINII

Rodzina Strumieńskich dzieliła się na dwa odłamy: jeden zamieszkały w Królestwie Polskiem, a drugi w Galicji. Żyli w nieprzyjaznych stosunkach. Ci z Królestwa (Mariusze) byli wojownikami i nie szczędzili ani krwi, ani pieniędzy, Adam Strumieński z Wilczy potępiał te zapędy, wierzył w wyższość ducha. Mariusz z Królewca wyparł się starszego brata i jego majątek zmalał, wtedy Adam Strumieński wzbogacił się o kilka folwarków pod Wilczą. Adam Strumieński był zwaśniony z sąsiadami i żył w Wilczy sam, ze swoim synkiem Robercikiem, chorowitym garbuskiem, którego chorobę każdy uważał za słuszna karę niebios. Rówieśnikiem i towarzyszem Roberta był bardziej ogarnięty Piotruś Włosek, A. Strumieński zabił jego ojca-leśniczego przypadkiem na polowaniu. Matkę Piotrusia wziął do siebie po tym na gospodynię. Piotruś opiekował się Robercikiem i doprowadzał go do porządku.

Na dworze Strumieńskiego działo się coraz gorzej, przekleństwa, dziwne obyczaje, niechlujstwo. Robercik traktował Piotrusia jak popychadło, straszył go jakimiś powieszonymi ptaszkami w krzakach, albo za oknem.

Piotruś był dobrym i mądrym dzieckiem, został przeznaczony na księdza, co było wielką karierą, chodził pomagać przy mszy księdzu do pobliskiej wsi. Robercik zazdrościł mu tego więc udawali, że odprawiają mszę w kaplicy w ogrodzie, Robert ukradł nawet wino ojcu i upili się raz aż ich zemdliło.

Z czasem chłopcy zaprzyjaźnili się, A. Strumieńskie wpajał w nich swoje ideały i nienawosc do drugiej strony rodziny, uwielbiał Piotrusia, traktował go lepiej niż Robercika. Po pewnym czasie zrodziła się plotka, że Piotruś jest synem Adama, Strumieńskiemu to pochlebiało, uważał to za pocieszenie po nieudanym Roberciku. Gdy plotka doszła do szkoły Piotrus początkowo zaprzeczał i bił się w imieniu matki, ale z czasem doszedł do wniosku, że jego sytuacja jest super. Robert nie był tego samego zdania. Nie chciał, żeby Piotr był jego przeciwnikiem w reprezentowaniu tej strony rodziny, kochał Piotra jak brata, ale nie chciał mieć w nim takiego prawdziwego brata. Piotrus pocieszał Roberta, że przecież jest rodzonym synem Adama. Robert uważał się za lepszego od Piotra, który zawsze stał z boku i przyglądał się jego wspaniałemu życiu. W końcu Robert wstąpił do szkoły sztuk pięknych, Piotr tez chciał, ale nie mógł, uczył się na księdza. Potem nie chciał już zaciągać długów u dotychczasowych dobrodziejów i zaczął uczyć, postanowił także zostać kowalem tak jak jego ojciec zanim został leśniczym. Uważał, że trzeba mieć jakiś fach w ręku. Strumieński dowiedział się, że jego syn prowadzi hulaszczy tryb życia będąc w szkole, ponadto wśród jego kumpli byli potomkowie Mariuszów z Królewca. Wezwał do siebie Piotra, ochrzanił go i kazał zająć się Robertem. Piotr miał pójść na agronomię, a Robert miał zając się polityką. Strumieński podczas tej rozmowy zachowywał się jakby naprawdę był ojcem Piotra i pocałował go w głowę. Piotr odegrał wtedy rolę wspaniałego syna. Był to pierwszy punkt w historii bohatera kiedy umyślnie zaniedbał prawdę.

Piotr początkowo sam wpadł w wir przyjemności do tej pory mu niedostępnych, ogarnął się jednak. Potem okazało się, że Robercikowi podoba się dziewczyna jednego z przeciwnych Strumieńskich. Chciano unicestwić Robercika, miało już nawet dojść do pojedynku, ale zapadł na suchoty z powodu wcześniejszego zaniedbania się. Wyjechał z Piotrem do Włoch i umarł. A. Strumieński całe zło w swoim życiu przypisywał Mariuszom, więc za śmierć syna też winił Mariuszów. Adoptował Piotra Włoska i uczynił go swoim spadkobiercą.

III. INTRUZ

Po śmierci A. Strumieńskiego, Piotr prowadził dawną politykę ojca wobec rodziny. Piotr był traktowany jak intruz. Wszczęto nawet postępowanie w sprawie niby ustnego spadku, nawet sąsiedzi namówieni przez Mariuszów się od niego odwrócili. Piotr wiedział, że życie w kłótni z innymi jest ciężkie, raz próbował się z nimi pogodzić, ale został odepchnięty. Olał ich więc.

Teraz narrator zaczyna opisywać charakter Piotra. Miały na niego wpływ nauki Strumieńskiego, o wyższości ducha, idealizm i realizm, materializm. Studiując wdawał się w kombinacje historiozoficzne i narodowe. Piotr jednak próbował oddalić od siebie to, czego nauczył się w młodości. Trochę przejął z charakteru Roberta. Piotr stał się również podejrzliwy, trzymał się na baczności. Nauczył się pesymizmu i hipochondrii. Miał upodobania szlacheckie i romantyczne. Kobiety były dla niego jak boginie, mimo że nie miał z nimi zbyt wiele kontaktu, ponieważ mieszkał na dworze starca gdzie nie było młodych kobiet, a poza tym był bardzo nieśmiały. Jego miłość wyglądała tak jak w „Dziadów” cz. 4. Piotr wiedział jednak, że jest przystojny i starał się o to by być w formie.

IV. ANGELIKA

Piotr pojechał do Włoch. Nie czuł się jak plebejusz, bo nikt go tu nie znał. Obracał się w artystycznym towarzystwie przedstawiając się jako Robert. Artyści traktowali go jako materiał na nowego mecenasa sztuki. Strumieńskie wolał zostać jej adeptem, chciał spróbować tego, czego uczył się Robert. Piotr przestał malować. Poszedł na wystawę obrazów Angeliki Kauffmann. Widział w jej obrazach smutek. Dowiedział się, że jest ona wariatką. Gdy ją zobaczył uznał, że jest w niej coś niekobiecego. Po jakimś czasie Piotr chodził uczyć się malować do Angeliki, zrozumiała, że Piotr tak naprawdę nie potrafi malować i uczyła go od podstaw. Z czasem Piotr zakochał się w Angelice, mimo, że była starsza, miał nadzieje, że pokaże mu ona miłość jakiej nie zazna od żadnej młodszej kobiety. Ona tez się zakochała mimo, że wątpiła w to, że jej się to przytrafi. Angelika czasami udawała obojętną, ale szybko jej przechodziło. Po jakims czasie zawarli ślub czystości, chcieli czymś zastąpić ten element w ich życiu. Angelika zaczęła malować kolorowe niebo, a nie smutne tematu jak dotychczas. Piotr zbierał dla niej informacje meteorologiczne. W drugim etapie ich stosunku nastąpiło bankructwo miłości platonicznej. Trzeci etap to Księga miłości czyli rodzaj pamiętnika erotycznego w obrazach, do którego strumieński chciał napisać tekst. Doszli oboje do wniosku, że miłosć jest problemem do rozwiązania, a wg nich rozwiązaniem może być śmierć ich obojga przez miłosc. Chcieli w tej księdze miłości opisać swoją drogę ku śmierci i pozostawic ją miłosnym parom, które chciałyby ich naśladować. Jednak na pomysłach się kończyło, żadne z nich nie powiedziało czy to zrobią. Angelika skompromitowała się, zarzucano jej plagiaty. Powodem naśladowania innych malarzy był zachwyt jaki wytwarzały w Angelice ich dzieła, był tak dobrą malarką, że potrafiła bardzo dokładnie odwzorować cudze obrazy. Piotr bronił jej i wydał jakąś broszurkę, że w sztuce plastycznej nie może być mowy o plagiacie, ale każdy go ochrzanił, nawet Angelika.

Postanowili wrócić do Polski. Oboje mieli różne motywy - ona poświęcenie się całkowicie pielęgnacji uczucia, on chciał lepiej zapanować nad nią. Ich miłość opierała się na kłamstwach, do których Angelika miała skłonność. Jednak żyli oni w harmonii. Strumieński przerobił kaplicę na atelier Angeliki i nazwał je muzeum Angeliki. Teraz Strumieński bierze w artystycznych pracach Angeliki coraz większy udział, przewyższa ją w wymyślaniu kłamstw. Chciał, żeby uczyła się po polsku, ale ona straciła cierpliwość do nauki tego języka. Angelika nudziła się w Wilczy uważała, że to zabija jej talent, ale nie mówiła tego Strumieńskiemu. Chciała podróżować, ale Strumieński gdy się tego domyślił uświadomił jej, że to nie możliwe. Namawiała go do sprzedaży majątku. On powiedział, że to niemożliwe. Chciał górować jakoś nad Angeliką, ich życie sobie płynęło, niby mieli jakiejś zatargi, ale wszyscy traktowali ich jak zakochanych wariatów, byli legendą. Przyszedł jednak trudny okres dla niej. Ciąża była dla niej ciężkim przeżyciem. Ubolewała nad utratą urody (trochę przesadzała). Uprawiała jakiś kult swojego ciała, nazwali ją niepokalaną Artemidą, próbowała założyć klub Amazonek. Odczuwała grozę, a nie radość, bała się, że Strumieński odkryje, że ona nie kocha swego dziecka tak, jak powinna. Ten bał się o nią, kazał jej pilnować starej ciotce i sam ją pielęgnował. Angelika uznała to za dowód, że tak, jak wcześniej narzucał jej swoje upodobania artystyczne, tak teraz traktuje ją jako naczynie dla dziecka. W końcu Angelika doszła do wniosku, że kocha Strumieńskiego nieskończenie. Angelika mówiła Strumieńskiemu, że mógł się ożenić z bogatą panna, bo tak chcieli Mariusze, a ona ją zapewniał, że wcale tak nie było i że woli ją. Ona niecierpliwie oczekiwała śmierci, którą sobie zaplanowała - rozmawiali często o jej śmierci ze Strumieńskim. On nie wierzył w to, że ona może umrzeć. Gdy go nie było zaczęła rodzić - dziecko umarło, a matka żyła. Stało się inaczej niż jak planowała, to ona miała umrzeć i pozostawić po sobie dziecko. Poród wywołał u niej zaburzenia umysłowe. Względem Strumieńskiego stała się zimna i odpychająca. Nie malowała, śpiewała włoskie piosenki. Strumieński postanowił wywieźć ją do Szwajcarii, ale nie zdążył, bo popełniła samobójstwo - wskoczyła do studni. Próbowali ją ocucić, ale się nie dało. Pod zmoczoną koszulą był list do męża, a w nim widoczne tylko pytanie - Czy dobrze? On odpisał, że tak i położył jej list na piersi przed zamknięciem trumny.

V. Próba w głąb

Strumieński dostał wstrząśnienia nerwowego. Na prośbę Angeliki siedział przed jej obrazem w muzeum. Zamknął muzeum Angeliki, ciągle chodził wokół studni (zastanawiał się, jak to wyglądało, gdy wpadała do niej). Widział widziadła żony - znalazł jej szal. Analizował szczegóły jej śmierci, czy specjalnie się utopiła czy też chciała się ratować ale nie zdołała się już wyślizgnąć. Zastanawiał się dlaczego zostawiła swój szal na krzaku, któreś nocy sam zawiesił w tym samym miejscu ten szal. Kazał pod ścianą dworu od ogrodu ustawić drabinę i zwój lin, ale nikomu nie powiedział dlaczego. Co noc miał ochotę biegać po domu i jej szukać, wychodził do ogrodu na spacery w półświadomości. Bał się, że może kiedyś sam wskoczyć do studni. Nakazał więc jej zasypanie, potem to cofnął i kazał ją zamknąć, a potem i to cofnął. Przeniósł się leśniczówki, oddzielił sie od świata. Nie obchodziły go sprawy majątku, które powierzył rządcy, ale z czasem wziął na siebie jeszcze więcej obowiązków, chcąc zapomnieć. Miłość do Angeliki przybrała formę panteizmu. Strumieński kontemplował przyrodę, w której odnajdywał spokój, a potem analogię do Angeliki. Do jego głowy napływały coraz częściej lubieżne myśli, żył wspomnieniami o Angelice.W jego życiu pojawiła się zmysłowość. Przyroda (od roślin po zgrabne wieśniaczki) kusiła go do grzechu, ale on nie potrafił tego zrealizować. Przebywał też w jej muzeum, oglądał obrazy, wspominał. Bał się zobaczyć jej ducha, a z drugiej strony bardzo tego chciał. Pewnego dnia poszedł na jej grób, wykopał trochę ziemi, wsadził do wazonu i zasadził kwiat - było to powtórne zakochanie się. W muzeum było lustro - ono podniecało go niemal do mistycznego stanu. Chciał, aby w nim mu się ukazała. Wyobrażał sobie, że sam jest duchem. Zamówił sobie książki o wywoływaniu duchów. Nie mógł ich jednak czytać, nudziły go, uważał je za prymitywne. Przeglądał ich wspólną „Księgę miłości” i miał ochotę ją kontynuować samodzielnie. Przestał wierzyć w duchy, a nawet w życie pozagrobowe - skoro Angelika mu się nie ukazał to nie ma życia po życiu. Ciągle przebywał w ciemnościach. Ludzie plotkowali o nim, uważali, że oszalał po śmierci żony. Wymyślali historię, o tym jak widzieli ducha jego żony itp. Strumieński dowiedział się o tych famach i zamiast wyczuć w nich głupotę, poczuł się wyjątkowy. Postanowił mieć halucynację - widzieć „oczyma duszy”. Próbował je u siebie wywołać, zrezygnował z narkotyków, które były dlań zbyt materialne. Dźwięczały mu różne słowa w uszach, wywoływał efekty akustyczne - chciał się z nią porozumieć. Eksperymentował ze snami, próbował wywołać halucynacje optyczne. Zamiast tego miewał dręczące go koszmary senne dotyczące dzieciństwa, dziwne obrazy przewijały mu się przed oczyma. Ćwiczył się w rysowaniu twarzy Angeliki - aby w końcu mu się przyśniła, ale jego próby były nieudolne. Wybrał się do lasu, gdzie widział zagłodzonego psa. Postanowił ulżyć mu w cierpieniu i go zastrzelić (trochę się poznęcał, choć nie specjalnie, nad zwierzem, gdyż nie trafił i dobijał go kolbą strzelby), pies w agonii ugryzł go. Pozornie gardził życiem; obawiał się wścieklizny. Poszła fama o tym, że próbował się zabić, przez co ludzie zaczęli mu być życzliwsi. Strumieński po jakimś czasie sprostował ten fakt. Mariusze na wieść o jego złym zdrowiu cofnęli proces. Jego wieś nawiedziła powódź - interweniował wtedy bardzo aktywnie.

  1. Ola

Ojciec Angeliki zaprosił Strumieńskiego do Drezna. Chciał wypytać o przeszłość Angeliki, ale ojciec niewiele mógł mu powiedzieć. Gdy tam był, uroił sobie, że córka Koffmana z drugiego małżeństwa jest podobna do Angeliki i chciał ją zabrać ze sobą, jednak opamiętał się. Koffamann chciał pożyczyć od niego jakąś kasę, ale Strumieński wykręcił się z tego. Postanowił uregulować jego stosunki ze Strumieńskimi z Królestwa po wygranym już procesie. Był tez ciekawy jak wygląda Ola - dziewczyna, którą mu rodzina wyznaczyła na żonę. Ola pochodziła od Strumieńskich - Mariuszy. Strumieński porównywał Olę do Angeliki. Była ona brunetką, a Angelika blondynką. Ola miała wrodzony szyk i urok, kochał się w niej Gasztold - młody malarz. Ola miała wyjść za Strumieńskiego ze względów finansowo-rodzinnych. S. obawiał się Gasztolda, wiedział, że jest utalentowany i bystry. Na początku przybrał pozę, w której pokazywał, iż nie chce psuć ich uczucia, zalecał się „z grzeczności”. Ola nabrała się na tę sztuczkę i faworyzowała Piotra. Strumieński był pod coraz większym wrażeniem Oli, pojedynkował się z Gasztoldem na polu teoretycznym - o sztuce, wygrywał zazwyczaj, mimo, że Gasztold był lepszym znawcą dziedziny. W końcu Strumieński ożenił się z Olą, przepisał na nią dwa folwarki i oddał w zarząd jej stryjowi. Po ślubie pojechali do Szwajcarii. Z jednej strony był w niej bardzo zakochany, a z drugiej czasem myślał o Angelice. On chciał zerwać wszystkie nici łączące go z Angeliką i przywiązać się do Oli, ale to nie było takie proste. Ona udawała przed nim, że żal jej Gasztolda. Ola była różna od Angeliki, co nie zawsze podobało się Strumieńskiemu. On postanowił ją sprawdzić - zaproponował jej dalszą podróż, gdyż on boi się powrotu i wspomnień. Ola chciała wracać, ucywilizować go trochę, nie mogła się już tego doczekać. Po tym otwarciu się męża, stwierdziła, że teraz dopiero go kocha.

  1. Nowa próba w głąb

„(…) są dwa więzienia w duszy ludzkiej, jedne pełne złodziei, drugie pełne aniołów, czyli że na marzenia zmysłowe i umysłowe nie ma odpływu.” Gdy przyjechali do Wilczy Ola miała już plan jak urządzić dom, Strumieński unikał wspomnień o Angelice, ale przychodziło mu to z trudem. Był przez Angelikę rozkapryszony, przyzwyczajony do innego sposobu kochania się. To, co z początku wziął u niej za nieśmiałość, okazało się chłodem. Ola miała pewien wzór do pojmowania mężczyzny i nie chciała go zmieniać - miał to być człek szorstkiej dłoni, dziki zdobywca, lekceważyć kobietę, a ona ma być kochającą i łagodzić jego gniew. Z drugiej jednak strony oczekiwała od męża pewnych uległości, zachowania „rycerskiego”. Ola w swoim zachowaniu powielała wzorce. Była radosna, cieszyła się tym, że panowała w domu. Nie uznawała pierwszej żony Strumieńskiego. On urządził komedię - co pewien czas wymykał się do muzeum Angeliki, aby tam pobyć sam, pokazać Oli, że potrzebuje czasu bez niej, często potem był smutny, albo opryskliwy. Ola była ciekawa, co on tam robi i co tam jest, bo początkowo nie pokazał jej muzeum. Strumieńskiego ta wojna z Olą bawiła. W końcu napisała mu list, w którym prosiła go o wybaczenie, bo czuje, że niedługo umrze i osieroci kogoś, kogo jeszcze na świecie nie ma. Strumieński udobruchał ją i zaprowadził Olę do kaplicy. Był tam kościotrup anioła - symbol właścicielki tego ustronia, pokazywał jej cykl obrazów Angeliki. Ola nie komentowała zbytnio obrazów, jedynie cykl malunków przedstawiających dzieci ją zachwycił, jako marzenia przyszłej matki. Strumieński chciał usłyszeć zazdrość w jej głosie, ale się nie doczekał. Powiedziała, że powinni urządzić tu galerię, aby inni mogli to oglądać. Strumieński tak naprawdę nie chciał, aby wszyscy mogli oglądać jego intymny świat. Ola pod jego nieobecność wysprzątała muzeum i pozmieniała wystrój. Strumieński złajał ją za to trochę. Pozwolił jej zabrać jeden obraz, lustro i rzeźbę (przedstawiała człowieka, który sam siebie wykuwa z kamienia) do dworu. Rzeźba się potłukła - co Piotra również zirytowało. Kiedy Ola zaszła w ciążę, Strumieński zakochał się w niej ponownie, jako w przyszłej matce jego dziecka. Strumieński uważał, że dziecko Oli będzie transcendentnie dzieckiem Angeliki(chodzi o nawiązanie do Powinowactwa z wyboru Goethego, gdzie małżeństwo odbyło stosunek, podczas którego każde z nich myślało o swoim kochanku i kochance - urodziło się dziecko o rysach kochanki i kochanka, a nie rodziców - taki plan Angelika mu podsunęła, aby zrealizował). Ola bała się, aby dziecko nie było podobne do ojca i Angeliki, ale ono było jej odbiciem - był to syn. Strumieński nie był z tego powodu zadowolony, uważał, że Ola powinna ich pierwsze dziecko poświęcić Angelice. Pokazał jej też Księgę Miłości jego i Angeliki. Bez przerwy porównywał obie małżonki. Opisywał Angelikę tak, że ją gloryfikował, a to wykorzystywał do tego, aby móc mieć coraz większe wymagania względem Oli. Ona po urodzeniu synka często przebywała w Warszawie. Strumieński chciał, aby Ola raz na miesiąc ubierała się w suknie Angeliki i ją udawała. Ola kategorycznie odmówiła. Syna nazwano Paweł - od imienia apostoła, który nie lubił kobiet (Piotra irytowało zachowanie Oli, które tłumaczył antagonizmem pomiędzy kobietami a mężczyznami). Ola ubolewała, że jej mąż jest tak bardzo kapryśny i dlatego odepchnął jej miłość. Inaczej wyobrażała sobie to małżeństwo, myślała, że będzie dumny z jej stanu i umiejętności. Chciała, aby zapomniał o Angelice. Obrażał ją, gdy stawiał jej za wzór inteligencji kobiecej Angelikę, Ola była jej przeciwieństwem - np. namiętnie zwalczała emancypację kobiet swoim zachowaniem.

  1. Naturam expellas furca

Narrator mówi, że chce zająć się głównie tymi rzeczami, które dotąd odrzucano. Na skutek przybycia Oli, Strumieńskiego zaczęto szanować i poważać. Miał wyrzuty sumienia, że pozwolił tak zawładnąć sobą kobiecie, odrzucał od siebie wspomnienia Angeliki. Zainteresował się książkami naukowymi, wierzył teraz w fizjologię, zajął się też kowalstwem. Zaszły w nim zmiany - z dualizmu romantycznego na modernistyczny. Panowało wtedy ogólne zafascynowanie Bez dogmatu Sienkiewicza. W stosunki do służby naśladował feudalnego pana, w mowie starał się unikać wyrażeń szorstkich i prostackich. Strumieński na nowych przyjaciołach stracił parę tysięcy - był to tzw. związek obywatelski. Był to sposób na rozwiązanie bankructwa p. X-a, na co Piotr dał się nabrać i miał z tego powodu same nieprzyjemności. Stryj Oli zajmujący się jej drugim folwarkiem od męża był butny, zaczepny i gwałtowny, rozpanoszył się całkowicie na ich folwarku i nie respektował decyzji Strumieńskiego; nazywał go „jego chamska mość” lub „pacholę hetmańskie”. Pewnego dnia spłonął dom stryja - on za swoje pieniądze go odbudował i wyrzucenie go stało się jeszcze trudniejsze. Kolegą Strumieńskiego był ks. Huk - prowadzili ze sobą dysputy religijne. Strumieński budował kościół, robi to ponieważ Adam Strumieński przeznaczył określoną kwotę na cele religijne, bądź dobroczynne. Piotr szybko zawiódł się na księdzu, który lekceważył jego argumenty w dyskusjach. Huk chciał, żeby Strumieński mu się wyspowiadał, ale nie udało mu się to.

  1. O punktach wstydliwych i o garderobie duszy (kontrabandzie)

Do Strumieńskich przyjechała kuzynka Oli - p. Mossorowa; młoda wdowa, była kokietką i zdobywała mężczyzn, chciała udowodnić Oli, że jej mąż może być niewierny. Ola była zazdrosna, poprzez starania Mossorowej mąż znowu jej się podobał, a Strumieński z próżniactwa ignorował ją. Wolałby uwodzić niż być uwodzonym, a poza tym przeczuwał podstęp. Mossorowa wyjechała, a on trochę za nią tęsknił, żałował, że stracił okazję z taką kobietą. Gdy opowiedział lubieżne zachowanie tamtej żonie, usłyszał słowa nagany, że w ogóle jej o tym opowiada. Narrator mówi, że aby pracować nad Pałubą, musiał porzucić źródło swego utrzymania, ale nie było to dla niego takie groźne. „Garderobą duszy nazywam miejsce, w którym się kryją wpół świadome, wpół musowe myśli z dziedzin kompromitujących, zanim się przebiorą w szatę, w której mogą się pokazać światu - w tzw. płaszczyk”. Np. niechęć Oli do Strumieńskiego przez jego powodzenie u Mossorowej.

  1. Tamen usque recurret?

Narrator mówi, że w tym rozdziale będzie się głównie zajmować psychologicznym przekrojem powrotu Strumieńskiego ku Angelice. Stało się tak na skutek zasłabnięcia. Skaleczył się w nogę - w to samo miejsce, w które kiedyś ugryzł go pies. Groziła mu nawet amputacja nogi, był przykuty do łóżka. Często myślał o śmierci, rosnący Pawełek był dla niego obrazem Angeliki. Ola pielęgnowała męża troskliwiej, choć dawała mu do zrozumienia, że trochę przesadza. Naśladowała męża w podejściu do Gasztolda, który miał nadzieję na romans z mężatką. Nie ubolewała nad jego cierpieniem, bo uważała, że rolą mężczyzny jest cierpieć. Gdy doszła do niej wiadomość, że Gasztold próbował się zabić z powodu nieszczęśliwej miłości - to w głębi duszy łechtało ją ego. Strumieński uznał twórczość Angeliki za wspólną z dążnościami modernistycznymi, mogła wywołać sensację i uznanie. Zajmował się wychowaniem Pawełka, chciał go wychować w sposób szorstki, robinsonowy. Chciał zapobiec wszelkim działaniom, które mogłyby jego syna zniewieścić, tolerował nawet jego skłonności do bitki czy okrucieństwa. Postanowił też pisać swoją biografię, w Angelice miały ucieczkę wszystkie niezaspokojone ideały. Zaczął nawet myśleć o wywoływaniu duchów, ale mu przeszło.

  1. Pierwiastek pałubiczny

„A tuś mi, tajemniczy pierwiastku! Przybywasz płatać figle mojemu bohaterowi, ty wysłańcze Bogini Rzeczywistości? Ale dobrze mu tak: dlaczego nie ukorzy się i nie uwielbia twojej Pani (…)”. Strumieńscy dowiedzieli się, że autor Snów Marii Dunin zmarł - chcieli poznać to dzieło. Obojgu utwór się podobał, ale wywołał różne wrażenia. Oli spodobała się Maria, ale całość uznała za nieudaną, stwierdziła nawet, że kiedyś napiszę ten utwór od nowa. Strumieński identyfikował się trochę z Marią, jeśli chodzi o jej sny - jego rozmarzenie i życie jakby innym światem. Ola nawet nazwała go „męską Marią Dunin”. Sprzeczali się na tle tego utworu, Strumieński starał się ukazać autora utworu w oczach Oli jako dekadenta, romantyka, który uszlachetnia erotomankę. Nie podobało mu się również to, że w utworze pierwiastek żeński góruje nad męskim. Narrator zapowiada, że pokaże interwencję „pierwiastka pałubicznego” (trochę tego nie rozumiem, dość skomplikowane) - Piotr ratował swój egoizm i ambicję przez pisanie życiorysu, równocześnie chodziło mu o to, aby nie przerywać swego życia podziemnego, które z tymi cechami było ściśle związane; pisał i myślał wg utartych wzorców, które czasem wykluczały siebie nawzajem; przypisywał Angelice patologiczny geniusz; przypisywał sobie udział w twórczości Angeliki; od czasu do czasu czuł pogardę dla jej malarstwa - w ogóle jego „splot psychiczny” pełny był sprzeczności. Podobnie było z jego urodą - którą uwielbiał, ale od której czasem chciał się odcinać. Miał przed sobą pozorny dylemat: zmysłowość czy świństwo. Pierwiastek pałubiczny Strumieński zauważał w historii Angeliki. Przypominał sobie sceny z porodu Angeliki, że nie chciała, aby długo przypatrywał się martwemu dziecku. - było ciemno i nie widział go dokładnie. Potem Angelika powiedziała, że udusiła ich dziecko i spytała czy nie będą już mieć dzieci - nie chciała już ich mieć. Ludzie mówili, że było to dziecko-potworek, ale akuszerka mówiła, że było normalne. Chciał nawet odkopać grób i zobaczyć szkielet dziecka, ale nie zrobił tego. [Ogólnie cały rozdział traktuje motywach różnych działań Strumieńskiego i o jego każdej, nawet najdrobniejszej myśli - w skrócie masakra!]

  1. Tenże sam pierwiastek z wizytą u Gasztolda

Pierwiastek pałubiczny polega na nieprzystawianiu obrazu w duszy, myśli, fantazji, teorii z odnośną rzeczywistością. Gasztold pisał powieści - porzucił malarstwo. Miłość do Oli nie była dla niego ważna, gdy wyszła za mąż udawał, że cierpi. Przez zadawanie się z dziwkami złapał chorobę i głównie dlatego chciał się zabić, innym powodem była zazdrość o nagrodzenie jego kolegi za obraz. Gasztold myślał już wcześniej o samobójstwie, ale brakowało mu powodu. Wziął morfinę - wstrzyknął ją pieskowi Oli, a potem sobie, jednak dawka, jaką zażył nie była dla niego ostateczna. Został odratowany, znalazł go właściciel domku, w którym mieszkał. Gasztold postrzegał siebie i Olę na wzór utworów „Bez dogmatu” i „Na jedną kartę” Sienkiewicza. Gasztold niby opisuje w swojej książce siebie i Olę, ale on jest muzykiem, a gdy ona wychodzi za innego, ten chce ją rozkochać, a potem odepchnąć. Muzyk jednak przegrywa, bo nie umie odrzucić jej oddania się, lecz gdy to się dzieje kochanka go odrzuca, bo pociągała ją w nim jego tajemniczość. Potem mówi, że kocha męża z wzajemnością i odchodzi. Swą powieść zatytułował „Chora miłość”, potem skrytykował bohatera i jego miłość - nie chciał, aby utożsamiano go z nim. Koniecznie też chciał, aby jego dzieło było aforystyczne, różnie mu to wychodziło. Jego utwór zyskał średnie powodzenie

  1. Dalsze fluktuacje

Kiedy Strumieński zagłębiał się w Angelice, to równocześnie oddalał się od Oli, ale starał się też wybić jej z głowy Gasztolda i wtedy kochał ją bezgranicznie. Podobnie było z Olą, kiedy obmówiła męża przed swoją rodziną, miała potem wyrzuty sumienia i starała się mu to wynagrodzić. Ola kreowała się na chłopomanię - chodziła do chłopskich domów, pomagała im. Ola stała się hałaśliwą i zapobiegliwa gospodynią, przejmowała się swoimi oznakami starości. Miała też litość dla Gasztolda - uważała, że jako mężatce przystoi jej mieć choć raz w życiu romans. Strumieński z powodu dzieła Gasztolda był bardzo rozgniewany. Ola z Gasztoldem zobaczyła się w Warszawie - myślała, że on nadal ją kocha, ale on pojawił się w jej domu rodzinnym, bo zabiegał o względy innej. Strumieński był o ten wyjazd bardzo zazdrosny, powodowało to sporo kłótni, ale godzili się za pomocą listów. Podobnie jak kiedyś Ola była zazdrosna o kuzynkę, ale trzymała jej stronę, tak teraz Piotr był zazdrosny o Gasztolda, ale trzymał jego stronę. Znaleźli wspólne zainteresowanie - botanikę. Narrator przywołuje obraz pana X, który z podróży przywoził pornograficzne karty, a dla swojej ukochanej - wierszowany modlitewnik; talizman miłości i czystości, oprawiony w białą kość słoniową.

  1. Architektura

Budowa kościoła we wsi otworzyła Strumieńskiemu nową dziedzinę zainteresowań - architekturę. Uważał, że architektura jest projekcją duszy, szukającą formy. Wspólnie z Mariuszem mieli wybudować cukrownie, ale obawa przed wywołaniem nastrojów socjalistycznych i śmierć Mariusza w tym przeszkodziły. Jednocześnie Piotr zyskał swobodę w gospodarce po śmierci Mariusza. Wymyślił zbudowanie pałacu - widział projekt takiego w szkicach Angeliki. Przy rozmowie z ks. Hukiem i architektem zasugerował, aby zbudować coś świeckiego - w kontraście do kościoła. Rzucił pomysł dla żartu, architekt podchwycił go (miał w tym swoje cele) i z pomysłu dla żartu zrobił się pomysł na serio. Architekt ingerował silnie w projekt Angeliki (miał własne aspiracje artystyczne), wywołało to serie dysput jego z Piotrem - w końcu architekt przystał na połączenie jego wizji z wizją Angeliki. Ola przystała na pomysł budowy. Gmach miał być w stylu secesji, było to kontrowersyjne, bo mówiono, że kto tak buduje nie jest Polakiem - jest ateistą, anarchistą i socjalistą. Pałać był kosztowny - Strumieński popadł w długi. Pałac miał być ziarnem Angeliki, które wyrośnie po jej śmierci, Strumieński chciał oddać jej hołd w ten sposób. Jednak końcowa wersja nie przypominała prawie wcale jego wyobrażeń i projektu Angeliki. Znielubił architekturę jako sztukę nieelastyczną. Pałac stał się dla niego pasożytem (pierwiastek pałubiczny). Piotr teraz zajął się wychowaniem Pawełka, odizolował go w pewnym stopniu od matki i reszty rodzeństwa (w tym momencie wynikam, że Strumieńscy mieli więcej dzieci, jednak nie wymienionych z imienia). Uczył go botaniki, ale ograniczał geografię, gdyż mogła zbyt wcześnie otworzyć umysł dziecka na realny świat. Strumieński rozwijał w Pawełku zmysł do kłamstwa artystycznego - do udanej wiary w rzeczy zmyślone i nie istniejące. Ola dawała na to ciche przyzwolenie, nie raz śmiała się z rozmów ojca z synem. Podczas wycieczki zaskoczyła ich burza, razem spacerowali i zbliżyli się wtedy do siebie, Strumieński wtedy nie żałował synowi oznak miłości. Postanowił poddać go silnemu wrażeniu, które mogłoby wpłynąć na jego zmysł artystyczny. Postanowił poznać chłopca z jego prawdziwą matką - Angeliką (ten, to jak coś sobie wkręci…).

  1. Gwiazda podziemia

Ola nie była bardzo zadowolona, że Pawełek brata się z chłopskimi dziećmi. Pawełek wieczorem zawsze się wymykał. Ola zaczęła go pilnować, zamknęła go. Była ciekawa czy Pawełek wejdzie do muzeum Angeliki - poszedł, a Ola za nim. Tam zobaczyła jak Pawełek wpatruje się z ekstazą w szybę, a za nią w obraz - tam na skutek światła wyłoniła się głowa Angeliki (jej ostatnie dzieło przed śmiercią). Pawełek rozmawiał z postacią z obrazu. Ola była przerażona, Paweł zobaczył ją i uciekł. Księżyc oświetlał cmentarz, wywołując upiorne wrażenie - memento mori. Ola przestraszyła się tego zjawiska i uciekła. Paweł początkowo chciał opowiedzieć o tym ojcu, ale on go nie słuchał i wolał już nic nie mówić. Ola była pewna, że syn opowiedział o tym ojcu. Myślała, że mąż boi się z nią o tym rozmawiać. Strumieński doszedł do wniosku, że teraz nadszedł czas, aby odciągnąć Pawełka od Angeliki, równocześnie sam chciał się odciąć od przesżłości. Pawełek, gdy mówił czasem o kobiecie z obrazu, nazywał ją PAŁUBĄ - słowo to usłyszał od parobków, ale nie wiedział w jakim sensie. Olę nawiedził pierwiastek pałubiczny - lubiła patos u męża, ale tylko skierowany do niej, miała mu za złe ukrywanie przed nią Angeliki, ale z drugiej strony widziała w tym romantyzm; była zazdrosna o Angelikę, ale wiedziała, że ona nie kocha i pewnie nie będzie tak mocno jak Strumieński i Angelika. Postanowiła zamienić zazdrość intelektualną na fałszywą.

  1. Próba próby

Ola dostała rano róże od męża - myślała, że to znak miłości. Przybyli goście - p. Jelonek i Berestajka - Rosjanka. Ola rozmawiała z Jelonkiem o Radomiu, który oboje dobrze znali. Zagrali lawn-tenisa, małżeństwo przeciwko sobie, ale oboje byli dobrzy w przeciwieństwie do gości, którzy również z nimi grali. Strumieński i Rosjanka ścigali się na koniach, dotarli nad rzekę, siedzieli na koniu. Strumieński chciał zobaczyć jej pierścionek, ale on wpadł do rzeki. Rosjanka zaczęła ściągać pończochy, żeby wyłowić pierścionek - celowo to robiła, polowała na Strumieńskiego. Przechodziła dziewczynka - Agatka, której kazano szukać zguby. Strumieński znalazł analogię pomiędzy swym nazwiskiem a strumieniem i powiedział, że teraz są symbolicznie zaręczeni. Ola całą scenę oglądała przez lunetę, była zazdrosna. Przy obiedzie Jelonek dostał jedną różę z bukietu Od Oli, Piotr zaproponował też jedną Rosjance - Olę to ubodło, bo ona wybrała sobie najpiękniejszą. Berestajka przypięła ją sobie do gorsetu. Strumieński zaczął myśleć, gdzie może się kochać z aktorką, która swoimi gierkami rozpaliła w nim żądzę. Strumieński wymyślił, że zabierze Rosjankę do muzeum Angeliki, pod pretekstem podarowania jej muszli w zamian za pierścionek, który się nie znalazł. Ola była zdziwiona, zaczęła mówić, że przecież tam nie wolno chodzić itp. W końcu poszli do muzeum Angeliki i tam to zrobili. Po wszystkim Rosjanka ignorowała Strumieńskiego, flirtowała z Jelonkiem. Strumieński był wściekły, a Ola śmiała się przez łzy. Goście musieli wyjechać. Strumieński czuł się oszukany. Ola chciała pokazać się w lepszym świetle od Rosjanki i była wyrozumiała, czuła, łagodna. Wiedziała, że zdrada męża nie była związana z Angeliką. Strumieński długo nie mógł zapomnieć Rosjanki. Pewnego dnia poszedł na grób Angeliki i napisał na nagrobku, że już jej nie kocha. Paweł dopiero teraz powiedział mu o zdarzeniu w muzeum - przeraziło to Strumieńskiego. Domyślił się, że Ola pewnie domyśliła się jego zdrady. Chciał ratować swój wizerunek tajemniczego człowieka.

  1. Komedia tryumfalna

Strumieński miał w nocy koszmar (śniło mu się, że ktoś mu wbija gwóźdź w głowę; efekt bólu głowy i że oddaje obraz przedstawiający mózgi ludzkie w morskiej toni Hiszpanowi Rosolo, a potem na dnie morza ścigały go żarłoczne ryby, w tym jedna miała głowę Żyda) - tak się przeraził, że gdy Ola przybiegła do niego, o mały włos jej nie udusił, bo myślał, że to koszmarna głowa ze snu. Strumieński pobiegł po wodę, a ona szpilką drasnęła swą szyję. Strumieński się przeraził, zaczął ją przepraszać i opiekować się nią. Ola powiedziała, że przyszła do jego pokoju, bo śniło jej się, że umarł, a ona płakała, a potem powiedziała, że chciał sprawdzić czy jeszcze go głowa boli. Opowiedział jej o przypuszczeniach, co do garbatego dziecka Angeliki. Mówił o liście, w którym napisała, że będzie przy nim w godzinie śmierci. Kłamał - chciał, żeby Ola dalej postrzegała go jako kogoś tajemniczego, opowiadał o Angelice - wychwalał ją i gardził jednocześnie. Strumieński zabrał Olę do muzeum Angeliki. Wyjaśnił Oli mechanizm optyczny głowy. Chciał, żeby się tu całowali, żeby zrobić na złość Angelice. Gdy usiadła, znalazła podwiązkę Rosjanki. Strumieński rzucił muszlą w szybę zakrywającą popiersie Angeliki, chciał wywrzeć silne wrażenie na żonie. Skaleczył się przy tym, ale stwierdził, że to nie jego krew, ale Angeliki - zachowuje się totalnie jak wariat. Powiedział, że zgwałcił Angelikę i to przez niego się zabiła. Ola już nie umiała udawać i krzyknęła, żeby nie udawał wariata, rzuciła mu w twarz podwiązkę Rosjanki. Uznała się za ofiarę Strumieńskiego i zaczęła szlochać (była zadowolona, że mu „dosoliła”, ale postanowiła grać ofiarę). Ola zaczęła uciekać przed nim, ale w końcu nie chciało się jej już kłócić, więc wybaczyła mu i wmówiła w siebie i jego, że żadnej zdrady nie było - dla świętego spokoju. On postanowił, że będzie wierny Oli. Kłócili się, godzili, w końcu odprowadził Olę do łóżka, poczekał aż zaśnie i odszedł. Przypomniał sobie, że nie zgasił światła u Angeliki i musiał tam pójść. Ogarnęły go znów fantastyczne i sprzeczne myśli o niej. Narrator wyjaśnia, że dziecko Angeliki nie było dziwolągiem. Angelika czuła niemoc artystyczną, zaplanowała, że umrze przy porodzie, ale tak się nie stało. Dlatego postanowiła się zabić. Nie umiała też pogodzić się z utratą dziwaczności i zależności od mężczyzny.

  1. Zrobienie fazy

Piotr zasmakował w zdradzie i szukał kolejnego „obiektu”. Strumieński doszedł do wniosku, że jego życie z Angeliką było pasmem kłamstw - np. ona wmawiał jej, że ma talent. Chcieli uszlachetnić miłość, ale pozostali na miejscu. Przerażało go jej śpiewanie po włosku, tzw. łabędzi śpiew (tak o nim mówiła). Uznaje moc natury za ogromną, która wszystkim rządzi. Doszedł do wniosku, że potrzebuje jakiegoś symbolicznego zamknięcia sprawy z Angeliką, np. zamknięcie muzeum. Pewnego dnia dostał list od Beretrajki - wyzywała go na pojedynek. Strumieński był zaskoczony, ale pojechał - ona powiedziała, że jest tu, aby zaznaczyć swoje prawo honoru; sugeruje, że chce korzystać z życia, nikt nie może jej oceniać, ani krytykować. Schadzkę przerwała im burza, Strumieński odprowadził ją na nocleg i uciekł. Następnego dnia dostał kolejny list, już nic do niej nie czuł. Pokazał Oli list od Rosjanki i chwalił się, że mógł pójść, ale nie poszedł. Ola stwierdziła, że wtajemnicza on ją w przykre dla niej rzeczy i że to powinno być oczywiste, że nie poszedł. Strumieński po pewnym czasie zwrócił uwagę na nauczycielkę dzieci - Pauliną. Zaproponował Oli, aby wzięła ją jako guwernantkę. Ola się zgodziła. Strumieńskiemu coraz bardziej chodziła ona po głowie - pożądał jej. Przyjechali do nich goście - architekt i jego młoda żona. Od Berestajki przyszedł posłaniec, że ona na niego czeka. Strumieński w odpowiedzi posłał jej 100 zł. reńskich i odpisał, że nie może przyjechać. Piotr napisał żonie na kartce propozycję schadzki w muzeum Angeliki, ale ona mu odmówiła, mówiąc, że jeżeli ma nadzieje na wdzięczność za wierność, niech lepiej idzie sobie na schadzkę z Rosjanką. Myślał o Angelice, Oli, Berestajce i Paulinie - kobietach, do których coś czuł i które zdradzał. Skierował swą uwagę na Paulinę i postanowił zburzyć muzeum Angeliki. Jej obrazy rozwieszono we dworze. Paulina czuła się źle z powodu romansu ze Strumieńskim, żal jej było Oli, że tak ją oszukała - swoją dobrodziejkę. Ola dowiedziała się o miłostce męża i nastąpiły kłótnie i wyrzuty. Strumieński był dla niej od tego czasu anielsko dobry. Ola chciała grać wyrozumiałą i wyjątkową żonę. Paulina raz padła do jej stóp i chciała wyjechać, ale Ola sama ją zatrzymała. Obdarzała męża pogardliwą tolerancją, a on był zafascynowany nową sytuacją - dwużeństwem prawie. Strumieński zaprosił Gasztolda, aby wypowiedział się na temat obrazów Angeliki - był on teraz znawcą malarstwa. Wprowadził go w historię Angeliki, ale ukazał tylko zewnętrzną warstwę. Gasztold widział w tym niesamowitą wierność i miłość i chciał to wykorzystać w swojej następnej powieść, jednak Strumieński był skąpy w wyjaśnieniach. Mówił, że obrazy są ładne, ale wobec Oli mówił, że te obrazy są nic nie warte. Gasztold był zły, że Pawełka uważają tu za małego geniusza, dlatego często drwił z chłopca, który go nienawidził za to. Narrator wspomina o wpływie Angeliki na Pawełka i postanawia dokończyć opowieść niedokończoną.

XVIII Trio autora

Narrator jakby polemizuje sam ze sobą - jest ciekawy czy jest to narrator wszechwiedzący i czy to, co opowiada jest rzeczywiste. Sugeruje sam sobie, że wprowadza za kulisy sztuki, ale czy na pewno? Czy lubi Strumieńskiego, jak mu się on podoba, jako człowiek? Polemizuje, nawiązuje do Ibsena i jego „Złotej kaczki”. Uważa, że za bardzo ulega się rozróżnianiu dwóch kontrastów: pozoru i istoty rzeczy. Zauważa, że Strumieński i Angelika brali miłość dosłownie; w czasie pracy autor zauważył, że słowa takie jak miłość, wierność w praktyce są formą na różne treści. Z biegiem czasu też różne słowa w mózgu ludzkim otoczone są pewnymi wyobrażeniami. Narrator mówi, że jego zamiarem było pominięcie poetycznej części na poczet psychoanalizy. Najpierw w swych dążeniach wymienia teorię bezimienności - wielka część słów, zwłaszcza w dziale zjawisk psychicznych, jest nie tylko niewystarczająca, lecz często fałszywa. Po drugie - słowa wytworzyły odrębny następczy świat zjawisk, z którym trzeba się liczyć, błędy występują jako fakty. Po trzecie - „niektóre słowa zakorzeniają się w mózgu, utrwalają, otaczają pewną melodią, pewną sferą uczuć i kojarzeń odsłownych”. Po czwarte - przy pewnych słowach stracono oczywistość ich genezy, „z narzędzi stały się one panami, tak, że teraz do słów doszukuje się pojęć i treści (…) Porobiły się więc słowa-postulaty, słowa-potwory (…). Po piąte - podobną do słów rolę z życiu umysłowym pełnią zdania, aforyzmy, szablony, sposoby zachowania się, problemy, teorie, dualizmy (np. forma-treść, istota-pozór, pierwotność-kultura, uczucie-rozum itp.), paradoksy, kontrasty. Narrator mówi, że tworząc charaktery bohaterów robił z nich zlepki różnych typów. Chciał oprzeć czyny i myśli bohaterów na motywach mechanicznych, które trudno określić słowami. Fakty życiowe bohaterów grupują się idyllicznie, komicznie, filozoficznie, problemowo, etycznie itd. Głównie starał się podkreślić tajemnice intelektualne i techniki zdarzeń. Po szóste opisuje stany psychiczne, które pozbawione są widocznego rdzenia, mgliste wrażenia. Podkreślić chciałby, że owych stanów nie da się opisać słowami. Powód tej sytuacji tłumaczy tym: „próbuje się w myślach, w jaki sposób objawiłby się pewien stan psychiczny, jeżeliby został kilkanaście razy natężony i miał odpowiednie warunki do wyłonienia się - tak otrzymuje się pewne zawarunkowane zdarzenie, przed które kładzie się czasem słówko „jakby”.” Właśnie tym sposobem posłużył się narrator np. podając motywy wstrzemięźliwości Strumieńskiego podczas wizyty Mossorowej, kiedy mówił, że bohater wierzy w zabobon, że Ola odgadnie jego zdradę. Twierdzi, że jego naukowe wstawki należy traktować jako jego zwierzenia, poemat filozoficzno-liryczny. Robi to, aby pokazać to, co dla niego samego było niewątpliwe i jasne. Po siódme - „(..)każda teoria jest tylko przybliżeniem, więc w ostatecznej instancji poezją, wieżyczką”. „(…) moje dzieło jest pod pewnym względem improwizacją, pełną niespodzianek dla mnie samego”. Po ósme narrator przyznaje, że podczas pisania głównie lubował się w podkreślaniu tajemnic intelektualnych i techniki zdarzeń. Materiałem dzieł literackich wg niego są szczegóły życiowe oraz ilościowy i jakościowy stosunek tych szczegółów do siebie - „morfologia życia”. Do zastanawiania się nad techniką faktów życiowych skłonili go Kleist, Hebbel i Schopenhauer. Po dziewiąte narrator tłumaczy się, że chodzi mu jedynie o doskonałą świadomość roli słów w procesie myślenia i ich względności oraz o większe uwzględnianie kształtów i treści stanów psychicznych, które słowami zwykle się rozbija, a nie opisuje. Chce ulepszyć aparat słów, aby móc sygnalizować słowami kształty duszy. Do tego, aby wyrównały się przepaście psychiczne między ludźmi potrzebne jest wydobycie na jaw życia podziemnego. Dotychczasowym błędem było sięganie, albo zbyt płytko, albo zbyt głęboko. Proponuje pojęcie - kultura mądrości. Stwierdza, że szczerość jest sztuką. Powtarza za Nietzchem, że o ile szczerość i prawda są bezkrytycznymi postulatami, to o tyle należy je odrzucć.

„Czy dobrze odegrałem rolę wyrachowanego, łamiącego wszystkie przeszkody myśliciela?” Narrator postanawia zdradzić jedną ze swoich tajemnic powyższych mądrości. Człowiek tylko dla drugich robi pewną sugestię jasności, sam sobie zostawiony zaczyna myśleć na serio - „to jest gubić się w przestrzeniach, które zabudowuje wieżyczkami nonsensu”.

„Dlaczego to wszystko mówię?”. Narrator przyznaje, że sprawa Strumieńskiego tkwi w nim samym. Przyznaje, iż bohater jest w pewnym sensie królikiem doświadczalnym, którego używa, aby dowieść to co chce. Uważa, że spełnia postulat Grossa, że dzieło poetyckie to myślenie całym sobą. Przyznaje, że dotarł do granic osobistych i powinien je przekroczyć, bo czy dzieło pałubiczne nie powinno również oddziaływać na samego autora? Mówi: „Miałbym pisać własną Pałubę? Zdaje mi się, że zapomniałem, w jakim towarzystwie się znajduję. Czy mam sam jeden - w literaturze - grać w otwarte karty? Tam gdzie się gra nawet fałszywymi?”.

  1. Pałuba

„Hejże ha, mój antypoetyczny pegazie - dość długo już oraliśmy ziemię zachwaszczoną kwiatami poezji, może teraz pohulamy po swojemu w „wyższych rejonach”, obryzgując „błotem” tych, którym ty wydawać się będziesz nie rumakiem, ale uskrzydlonym zwierzęciem o długim ryju! Ale wszak tobie w to graj, ty bestio apokaliptyczna, ty psiakrew jakaś, ty…”. Narrator mówi, że ma nadzieje, iż nikt nie będzie oczekiwał od niego, że zrobi z Pawełka jakiegoś geniusza - jak Krasiński postąpił z Orciem. Takim widzą go Strumieński i Gasztold, ale nie narrator. Strumieński zazdrościł Pawełkowi swego własnego wychowania i troskliwości. Zajmował się nim dopóki widział w nim swe dzieło, ale kiedy ujrzał w nim „resztę”, jakąś indywidualność - nie mógł nad tym zapanować, widział w nim obcego. Strumieński chciał oddać Pawełka do szkół średnich. Było mu to na rękę, bo pozbyłby się wspólnika w tajemnicy odnośnie Angeliki. Historia z Angeliką spowodowała w Pawełku to, że wiele rzeczy brał zbyt dosłownie, dziecinnie. Wydawał się ojcu parodią jego samego. Narrator wspomina o tym, że każde dziecko tworzy swoją własną dziecięcą filozofię, która opiera się na wrażeniach i fantazji. Na dowód przytacza cytaty Lwa Tołstoja z Dzieciństwo. Lata chłopięce. Młodość (1852-57) i Włodzimierza Korolenko z W nocy. Pawełek czuł, że ojciec wyrabia z nim dziwne rzeczy i miał do niego dystans. Miał on wrażenie (lub tylko chciał je mieć), że wszyscy dorośli knują przeciw niemu jakiś spisek, mają dla niego jakieś tajemnicze przeznaczenie i dlatego odgrywają komedię. Był w tym egoizm, jako, że Pawełek siebie uznał za centrum działań innych. Pocieszał go jedynie obraz Angeliki, który był dla niego gwarancją wyjątkowości i praw do bajkowego świata. Pawełek nazwał Angelikę pałubą, bo ojciec nie powiedział mu, kim ona jest, poza tym słowo miało dla niego wyjątkowy wydźwięk, więc połączył je z tym, co dla niego najcenniejsze. Pałuba - to ogromny taran do zabijania pali w rzece; manekin służący do przymierzania sukni kobiecych, ale pospolicie to pogardliwy przydomek brzydkich, nieprzyjemnych bab - coś dokuczliwego. Pawełek będąc świadkiem rozbiórki muzeum, tęsknił za kobietą z obrazu, dawał jej też inne nazwy, obraz go przerażał. Miało to wpływ na jego pierwsze kontakty towarzyskie - opowiadał koloryzowane historie o Pałubie. Kiedyś przeglądał z kolegami rocznik, gdzie znaleźli obrazek przedstawiający ukazanie się demona - zafascynował on Pawełka, przechowywał go u siebie i zaglądał tylko w chwilach, gdy czuł odwagę. Raz znów ujrzał wieczorem drzewo, które przypominało mu kobietę, za dnia rozwiał swe złudzenia. Próbował nadać Pałubie inne nazwy - Komoda, Metelewapu, Niwina, Lardilamia, Krucifigosa, ale „Pałuba” zawsze brała górę. W Pawełku wytworzyło się odrębne życie psychiczne obok zycia pospolitego dziecka zaczynającego gimnazjum. Pewnego dnia będąc w domu Paweł z ukryci a obserwował pastuchów - podeszła do nich długowłosa, ruda kobieta - wariatka, Pastuchowie nazywali ją Kseńką Pałubą. Raz ją pastuszkowie zgwałcili i nie mogli od tej pory się od niej uwolnić. Pawełek był w szoku. Nagle jego wyobrażenia nabrały rzeczywistej formy. Traktował ją jako uosobienie postaci z obrazu. Któregoś dnia Kseńka przyszła do pałacu po jałmużnę. Paweł po kryjomu dawał jej jedzenie, a Kseńka w zamian nosiła mu owoce. Któregoś dnia powiedziała mu, żeby przyszedł do lasu i będą rwali czereśnie (seks) - ich związek przerodził się w intymny. Była to miłość czysto zmysłowa. Raz zobaczono ich koło śluz - Paweł ze strachu wpadł do wody, leżał tydzień w pałacu, bo było mu wstyd. Gasztold robił aluzje do prawdziwej przyczyny jego stanu - Paweł rzucił się na niego i go opluł. Gasztold wyjechał z Wilczy. Paweł chciał uciec w nocy, ale poślizgnął się przy schodzeniu z okna. Znaleziono go nieprzytomnego - potem chorował, majaczył, mówił o Pałubie, Kseńce - używał wulgaryzmów, pornograficznych słów itp. Strumieński sam czuwał przy chłopcu, był przekonany, że to jego wina, wina obrazu, przygotował sobie nawet rewolwer - był gotów do samobójstwa. Piotr nabrał pogardy dla samego siebie, odnajdywał w głębi siebie cechy erotomana, lubieżnika. Widział w Pawełku zaczątki artysty, ale bał się, że może on zwariować. Nie wiedział tak naprawdę co się stało jego synowi i tylko się domyślał - w sumie strasznie wszystko wyolbrzymiał. Po kilku dniach ustąpiła gorączka. Strumieński zdrzemnął się trochę, jednak usłyszał szelest - do Pawła przyszła Kseńka. Gdy zobaczył ją Paweł krzyknął przerażony - Pałuba wściekła się i zaczęła mu targać włosy. Strumieński chciał ja złapać, ale uciekała po pokojach. W końcu zatrzymała się i chciała go pocałować - odrzucił ją od siebie. Wyjął dubeltówkę, ona schowała się w szafie, potem wychyliła się, robiąc zachęcający gest. Strumieński strzelił, a Kseńka wypadła z szafy we krwi. Paweł dochodził do siebie. Ciało Kseni leżało w chłopskiej chacie. Strumieński podglądał co tam jest, wydawało mu się, że Ksenia jest wilkołakiem. Nieraz też widział w niej uosobienie Angeliki po postacią owego wilkołaka. Chciał sprawić jej pogrzeb, ale nie był pewny swych przypuszczeń. Bał się reakcji Pawełka na wieść, że ojciec zabił jego kochankę. Zastanawiał się też dlaczego wybrał akurat ją, co widział w niej ładnego. Pawełek o nic nie pytał, a i nikt nie kwapił się, żeby mu opowiedzieć o tym, co się stało. Narrator przyznaje, że nazwał swój utwór „Pałubą” wtedy, gdy rozchwianie tematowości w życiu uderzyło Strumieńskiego żywiołową i brutalną potęgą. Narrator stwierdza, że mówiąc o pierwiastku pałubicznym, miał na myśli pierwiastek wyjaśniający, dementujący. Pałuba jest symbolem wszystkiego, co łamie urojoną linię wypadków od zewnątrz lub od wewnątrz, w formie brutalnej i niebezpiecznej, albo wstydliwej, wszystko to, co w człowiekiem jest niepewne. To symbol tych chwil, kiedy umysłowo traci się grunt pod nogami. Nazywa Pałubę - Boginią Rzeczywistości, która cicho zbiera haracz. „Ty mgło mistyczna w śnieżnych Montblancach myśli…”

  1. Ostatnia wieżyczka nonsensu

Narrator zauważa, że ludzie dojrzali i doświadczeni, którzy mieli styczność z pierwiastkiem pałubicznym, nabierają pewnego wewnętrznego cynizmu i stają się zarozumialcami. Strumieński zaczął myśleć, że widział rzeczy, o którym się filozofom i poetom nie śniło. Uznał, że wkroczył w wiek dojrzały. Zwrócił się ku literaturze i ponownie wrócił do nauki przyrodniczej. Pewnego dnia przy szampanie odnowił swoja znajomość z Berestajką. Utrzymywał dalej stosunki z Pauliną we dworze. Ola rezydowała w pałacu, a Paulina we dworze. Ola tolerowała Pauliną (jako wyrozumiała żona), a nawet gdy tamta miała wyjechać wyjść za mąż - Oli zrobiło się smutno. Paweł oddawał się z furią sportom - zginął ujeżdżając niesfornego konia - rozbił sobie czaszkę o bramę stajni. Koń, który zabił Pawła nazywał się Angelo. Zmarły Paweł był jeszcze bliższy Strumieńskiemu niż za życia. Strumieński zaczął sobie wyobrażać, że Angelika objawiała się im w różnych postaciach, aby odebrać swoje dziecko - Pawełka i zabrać je ze sobą, co w końcu zrobiła. Sprawa Angeliki wstąpiła w najwyższe stadium. Myślał, że gdy umrze, otoczy się obrazami swojej żony i wreszcie zobaczy jak to jest po tamtej stronie.

KONIEC

Pierwszy manuskrypt skończony 31 sierpnia 1899;

Drugi 12 lipca 1902.

UWAGI DO „PAŁUBY”

Autor umieszcza mapkę okolicy. [Dalej wygląda to tak, że cytuje on jakiś fragment książki i omawia go. Będę przytaczać tylko te ogólne uwagi] Narrator zaznacza, że nie chodziło mu tylko o przykłady służalczości, jakimi mógł Piotr nasiąknąć (kiedy mieszkał w ubogiej chacie) - pojmuje to psychologicznie, a nie fizjologicznie. Zastrzega, że nie zabiera tutaj głosu jako zwolennik jakiejś polityki, interesuje się tylko psychologią komunału. Wspomina książkę Hozalpfel'a pt. Wszechideał. Dla niego kwestia demokracji, arystokracji itp. nie istnieje, dopóki jest powleczona warstwą innych kwestii. Nie kreśli on reprezentanta jakiejś epoki, tylko człowiek - a każdy człowiek jest wyjątkowy. Zwłaszcza skupiał się na idei palingenezy - połączenie dalekonośnych i monstrualnych obrazów. Pragnie czytelnikowi przybliżyć atmosferę rzeczywistego życia. Imiona kobiece - pietyzm dla takich utworów, jak „Zamek kaniowski” - Ksenia. Znakomite niewiasty - Angelika, podróż - Berestejka.

- dusza wg autora to cząstka duszy wszechświata, jest znakiem konwencjonalnym - mówi o sumie zjawisk psychicznych. Rozważa taką możliwość, że autor „Pałuby” może zwariować i otworzyć sklep z gadżetami pałubicznymi. Narrator przyznaje, że czasem ujmując słowa „wydaje mu się” w cudzysłów, ponieważ jest to w pewnego rodzaju „proteścik literacki” - chce zaznaczyć, że nie wierzy w to, co bohaterowi „wydaje się”. W rozdziale V bada jak wygląda i ewoluuje pierwiastek pałubiczny. Strumieński odnajduje w objawach przyrody aprobatę wsych zamiarów - „… było mu, jakby smutek wystąpił z brzegó (…)”.Irzykowski kiedyś uprawiał intymizm - ukazywanie tajemnic seksualnych, pod wpływem Grossa, a z czasem autor uznał tajemnice intelektualne za ważniejsze. Wspomina o tym, że w powieści umieścił „punkty wstydliwe” - to momenty, kiedy bohater podczas myśli, dochodzi do wniosków, że podświadomie dotyczą go rzeczy, które budzą w nim wstyd - np. gdy Strumieński rozmyśla czy Kseńka nie była dla Pawełka zbyt brzydką. Podobnie umieszcza w powieści „punkty fałszywe” i „garderobę duszy”. Dawniej było w modzie opisywanie scen zmysłowych na sposób helleński, teraz transponuje się je na wizje fantastyczne. Narrator udowadnia, że myśl jest ważniejsza od czynu. „Komedia charakteru” stworzył jako schowek na różnorodne objawy, których powstawanie nie jest dla niego całkiem jasne. Uważa, że „komedia charakteru” to pewne typowe bardziej stałe zachcenie umysłu, aby rzeczy, zajścia i stosunki tak a tak pojmować. Kiedy narrator coś czyta śledzi starania pisarzy dramatów, aby pozostać obiektywnym, nie podpowiadać - pozostawić czytelnika, aby sam doszedł do odpowiednich wniosków. Jednak taka obiektywność nigdy się nie udaje. Traktuje słowo jako próbę opisu kształtów stosunków tak zewnętrznych, jak i psychicznych. Przyznaje, że jego pierwiastek pałubiczny wywodzi się od słów Hebbla: „pęknięcie idei” i „pomieszanie zmysłów”. Pierwiastek konstrukcyjny odnosi w końcu zwycięstwo nad Strumieńskim.

WYJAŚNIENIE „SNÓW MARII DUNIN” I ICH ZWIĄZEK Z „PAŁUBĄ”

M.D. jest mistyfikacją (palimpsestem) - pergamin, na którym wymazano jakieś pismo, a potem na nim napisano coś innego. Autor wypowiada swe przekonania, które należy odczytywać inaczej, rozumieć je wręcz przeciwnie. Ponieważ autor przy końcu sam te poglądy uznaje za fałszywe, można wiec powiedzieć, że Maria Dunin jest palimpsestem do kwadratu. Autor M.D. nie solidaryzuje się z tym, co mówi; doktor opowiada tą historię źle i fałszywie, przemilcza i opuszcza; Marię chciałby przedstawić jako dekadentkę, jako okaz patologiczny. Nie dorósł on do snów Marii, stąd jego nienawiść. Całość opisuje tak, jakby to Maria zabiegała o niego, tymczasem ona w końcu przyznaje, że nie jest nim w ogóle zainteresowana. Autor sam nie wie, która z teorii archeologa (narrator Snów Marii Dunin) o snach Marii powinna być prawdziwa. On sam tłumaczy to w ten sposób: Kiedyś zastrzelił się jakiś mnich, filozof, światoburca, zakochał się w kobiecie wymyślonej przez siebie, po nim zostały jego sny, błąkały się po świecie i szukały duszy, gdzie mógłby zamieszkać - tą duszą jest Maria. Bractwo wykorzystywał Marię jako szpiega - miała im powiedzieć czy z poza świata szykuje się zamach na świat. Jednak zamiast coś wyszpiegować popadają w niebezpieczeństwo. Cała treść listu od Bractwo do Doktora: „Zrobiliśmy głupstwo, wracaj koniecznie, w Tobie ostatni ratunek. Ufamy ci jako prawdziwemu opryszkowi. Co się tyczy Marii, to na wszystko pozwalamy”. Achreonta Movebo chciał się przekonać czy niebezpieczeństwo, o którym mówią manometry jest rzeczywiście tak groźne. Zwołuje więc posiedzenie, na którym kółko odnoszące się do Marii napełnia się krwią, wskutek czego Maria zostaje skazana na śmierć - natura wykonuje ten wyrok. Nowela Sny Marii Dunin powstała z dwóch źródeł: 1)fantastycznych; 2)ideowych. Autor wspomina, że powstawał ona w okresie, kiedy interesował się ideami Ibsena i Nietzchego, którzy żądali od człowieka ostatecznej konsekwencji jego ideałów. W noweli nie jest mowa o zniszczeniu jednego człowieka, ale i całego świata. Przypuszcza istnienie pewnego metafizycznego fluidum rozlanego wszędzie, które jest tak pomyślane, że w jakimkolwiek zakątku świata konsekwentnie spełniony ideał wydaje z siebie iskrę, która zapala owe fluidum. Maria Dunin ma być symbolem pierwiastka odśrodkowego, łącznikiem obu światów. Jednak z pierwiastkiem odśrodkowym walczy pierwiastek dośrodkowy, instynkt samozachowawczy ludzi i świata. Bractwo WD jest jakby uświadomionym działaniem instynktu samozachowawczego natury ludzkiej. Nowela ta jest palimpsestem, to znaczy, że autor jest niejako po stronie Marii D. i przeciwko bractwu, ale później sam zaprzecza sobie i staje się takim samym „klapiarzem”. Przed tym Bractwem w ogóle nie ma ucieczki, więc autor musi przyznać, że i on do niego należy. M.D. napisana jest techniką tajemnic, niedopowiedzeń, jakby autor bał się powiedzieć za dużo. Tajemnicza technika M.D pochodzi z lubowania się we fantastyczności, w baroku. Największym błędem tego utworu jest to, że ideał jest pojmowany całkiem mglisto, bez zastanowienia - poetycko. „Pałuba” nie wdaje się w żadne mistyfikacje - autor pokazuje czytelnikowi jak pisze. „Pałuba” jest wykonaniem programu, wypełnieniem ram zarysowanych w M.D.

SZANIEC „PAŁUBY”

W 1899 r. autor odczytał pierwszy manuskrypt „Pałuby” gronu młodych literatów; część uznała, że jest tu wiele rzeczy niepotrzebnych, realistycznych. Autor zaczął w utworze łączyć obserwowanie rzeczywistości i myślenie o niej z pisaniem poetycznych utworów. Przywołuje jedną postać - Stanisława Brzozowskiego. Do czasu napisania Pałuby autor patrzył na rzeczywistość osobno, a poezję pisał osobno, dopiero w tej powieści zeszły się oba punkty widzenia. Po tym posiedzeniu autor zaczął pisać utwór od nowa. Imiona Pałuba i Angelika stały się jakby symbolami dwóch sposobów pojmowania rzeczywistości, jako skrajne wobec siebie. Pałuba jest zlepkiem warstw: 1) fakta, 2) zdania, teorie, jakie o tych faktach mają działające osoby, 3) dialektyka samych faktów, czyli różne sposoby pojmowania ich, których osoby działające nie uwzględniły, 4) zdanie autora na temat tych 3 punktów, 5) tło jego zapatrywań filozoficznych i estetycznych. Mówi, że zanim ktoś zacznie mu mówić jak powinien napisać Pałubę to niech najpierw „pozamiata własne podwórko”. Wytwarza się tu ciągły kontakt między autorem a czytelnikiem, „Pałuba” jest książką pisaną bez względu na czytelnika, a dla niego i przed nim. Najpiękniejsze ustępy „Pałuby” oparte są na ukrywaniu i sekrecie. Zmusza ona do myślenia, a jednym z jej „rezultatów jest rozbrat z poezją jako postulatem”. „Pałuba” jest monstrualną miną - tylko stylizowaną; w każdym dziele autor na nowo bierze rozmach i na nowo stosunkuje się do kwestii poezji (Gross) dzieło jest tylko śladem tego stosunkowania się. Na koniec narrator raczy nas jeszcze swoimi poglądami na poezję.

KONIEC

Bohaterowie Pałuby:

  1. Strumieńscy z Królestwa, czyli Mariusze - krewni Strumieńskich, skorzy do walki o wolność, skłóceni.

  2. Adam Strumieński - ojciec Roberta, a potem przybrany ojciec Piotra Włoska.

  3. Robert Strumieński - garbaty syn Adama.

  4. Piotr Włosek (Strumieński) - główny bohater powieści, miał z Olą trójkę dzieci, jedno tylko z imienia wymienione - Pawełek.

  5. Sąsiedzi: Państwo X, Truskawscy (oportuniści), Przetoccy (nie występują w streszczeniu prawie w ogóle, gdyż ich rola polegała tylko na negowaniu lub aprobowaniu poczynań głównego bohatera lub też uważani byli za wrogów rodziny lub przyjaciół)

  6. Angelika Kauffmann - pierwsza żona Piotra, malarka i artystka, nazywana przez męża Gelą.

  7. Kauffmann - ojciec Angeliki.

  8. Ola - druga żona Strumieńskiego, wyswatana mu przez Mariuszów.

  9. Gasztold - konkurent do ręki Oli, artysta - najpierw malarz, potem pisarz.

  10. Pawełek - syn Oli i Piotra (transcendentnie też Angeliki =))

  11. Ksiądz Huk - kompan rozmów Piotra, wikary z pobliskiego miasteczka.

  12. Architekt - pomagał (a raczej realizował swoje koncepcję) Strumieńskiemu w budowie pałacu.

  13. Pani Mossorowa - młoda wdówka, kuzynka Oli z Warszawy, kokietka.

  14. Pan Jelonek - przyjaciel p. Truskawskiego, gość na dworze Strumieńskich, towarzysz Berestajki.

  15. Panna Berestajko (w skrócie Brestajka) - kochanka „na jedną noc” Piotra, Rosjanka, dawna aktorka, emancypantka.

  16. Paulina - nauczycielka dzieci Strumieńskich, kochanka Piotra.

  17. Ksieńka Pałuba - miejscowa wariatka, brzydka i rudowłosa, kochanka Pawełka (uosobienie Angeliki-wilkołaka_

  18. Koń Angelo - zwierze, przez które zginął Pawełek - następne wcielenie Angeliki.

Plan wydarzeń:

1) Opis miejscowości Wilczy i okolic.

2) Przedstawienie rodu Strumieńskich.

3) Adam Strumieński zabija przypadkiem ojca Piotra Włoska. Przygarnia go wraz z matką.

4) Piotr towarzyszem Roberta - kontrasty.

5) Śmierć Roberta, adopcja Piotra.

6) Proces przeciwko Piotrowi wytoczony przez Mariuszy.

7) Wyjazd Piotra do Włoch.

8) Poznanie Angeliki.

9) Ślub z Angeliką.

10) Małżeństwo, miłość a sztuka piękna, estetyka.

11) Poród - śmierć noworodka - szaleństwo Angeliki.

12) Samobójstwo Angeliki. List pożegnalny.

13) Strumieński kontra śmierć ukochanej - życie podziemne,

14) Wyjazd do Drezna do ojca Angeliki.

15) Swatanie z Olą, poznanie Gasztolda.

16) Ślub z Olą, powrót do Wilczy.

17) Strumieński pomiędzy Olą a Angeliką.

18) Przyjazd Mossorowej - próba uwiedzenia Piotra (nieudana).

19) Kłótnia - list - ciąża - narodziny Pawełka.

20) Ola i Gasztold - duma z próby samobójczej adoratora. Rozczarowanie Oli - Gasztold znalazł nowy obiekt adoracji.

21) Stosunek Strumieńskich do Snów Marii Dunin.

22) Pierwiastek pałubiczny u Piotra.

23) Pierwiastek pałubiczny u Gasztolda.

24) Odwrócenie się od Oli Piotra, zwrot ku Angelice.

25) Budowa kościoła, a potem pałacu.

26) Wychowanie Pawełka przez ojca.

27) Pawełek a Pałuba (podobizna Angeliki).

28) Paweł i Ola w muzeum Angeliki.

29) Wizyta p. Jelonka i Berestajki.

30) Zdrada Strumieńskiego z Rosjanką.

31) Koszmar nocny Piotra.

32) Wizyta Piotra i Oli w muzeum - demaskacja zdrady.

33) Zwrot ku Oli - niechęć do Angeliki, odrzucenie Berestajki.

34) Paulina - nowy obiekt uczuć Piotra.

35) Polemika Narratora z samym sobą.

36) Stosunek Pawełka do Pałuby i dorosłych.

37) Kseńka Pałuba - spotkania, związek intymny.

38) Przykry wypadek przy Śluzach - Pawełek wpada do wody.

39) Choroba - próba ucieczki - choroba i majaki (lubieżne i wulgarne).

40) Nocna wizyta Kseńki, zastrzelenie jej przez Piotra.

41) Trójkąt - Piotr, Paulina i Ola.

42) Wyjazd Pauliny w celu wyjścia za mąż.

43) Odnowienie znajomości z Brestajką.
44) Pawełek sportowcem.

45) Śmieć Pawełka - żal ojca.

46) Najwyższe stadium sprawy Angeliki.

(łac.) - pierwsza część funkcjonującego dziś przysłowia Horacego „naturam expellas furca, tamen usque recurret” (wypędzisz naturę widłami, a ona i tak powróci).

Trio (wł.) - środkowa część tańca kontrastująca z pozostałymi częściami pod względem tonacji, charakteru melodii, skromniejszej niż w częściach skrajnych obsady instrumentów i tempa, które jest tu z reguły wolniejsze.

20



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Karol Irzykowski Pałuba Sny Marii Dunin wstęp BN
3 Irzykowski Karol Pałuba Sny Marii Dunin, oprac A Budrecka
notatek pl paluba sny marii dun Nieznany
44 Karol Irzykowski Pałuba
Pałuba Karol Irzykowski
Nad Niemnem WSTĘP BN+ streszcenie
Bałucki M , Dom otwarty (wstęp BN)
Grube ryby Wstęp BN, Pozytywizm
Świętochowski A , Nowele i opowiadania+wstęp BN
Popioly Wstep BN
J Lechoń Poezje Wstęp BN
Słowacki J., Kordian (Wstęp BN), JULIUSZ SŁOWACKI
Słowacki J., Powieści poetyckie (Wstęp BN), POWIEŚCI POETYCKIE
Niemiecka ballada romantyczna (wstęp BN streszczenia), Filologia polska, Romantyzm
Micinski wstep z BN
Mkołaja Doświadczńskiego przypadki - opracowanie ogólne i wstęp BN, Filologia Polska, Oświecenie i r
Goszczyński - Zamek Kaniowski (wstęp BN), Romantyzm

więcej podobnych podstron