Dzieci, prezenty, pieniądze kwiecień 2012 2


ROK 2012 - SPRAWOZDANIE Z SESJI FORMACYJNEJ DLA NAUCZYCIELI
„DZIECI, PREZENTY, PIENIĄDZE” 21 KWIECIEŃ 2012 R.

W tym roku szkolnym po raz trzeci gościliśmy, w kędzierzyńskiej parafii Ducha Świętego, brata Tadeusza Rucińskiego, który podzielił się z nami swymi obserwacjami i doświadczeniem w kwestii prezentów, które dzieci otrzymują przy różnych okazjach, ale szczególnie przy okazji I Komunii Świętej. Ksiądz proboszcz Edward Bogaczewicz, prócz spotkań z nauczycielami, powierza też Bratu głoszenie kazań w niedzielę. Tym sposobem większa grupa parafian ma dostęp do nietuzinkowych przemyśleń kaznodziei o życiu człowieka w kontekście wiary w Boga i o Bogu samym. 

Wszystko rozpoczęło się Eucharystią w intencji uczestników sesji i nauczycieli naszej parafii. W Kaplicy Miłosierdzia odprawił ją ks. Krzysztof Gbur, lekcję przeczytał p. Damian Dąbrowski, modlitwę wiernych przedstawiła Bogu p. Anna Penkala a śpiewy prowadziła nasza organistka p. Marta Otrząsek. W spotkaniu wzięło udział około 30 osób z okolicznych parafii o czym informuje p. Barbara Mańkowska, rejestrująca uczestników. Po krótkim poczęstunku wszyscy zgromadzili się w sali wykładowej.

Wykład

Brat rozpoczął pytaniem: Czy drogi prezent dużo kosztuje i czy jest on wiele wart dla obdarowującego i dla obdarowanego? Jak więc wychować siebie samych i swoje dzieci aby pieniądz był dla nas tylko dobrym sługą, a nie złym panem? Jeśli stwierdzenie biblijne „wszystko jest darem” zamieni się na współczesne „wszystko można kupić”, wyłania się nam postawa człowieka, który za nic nie dziękuje, wszystko przelicza, interesuje się tylko tym, czego jeszcze nie ma, natomiast wszystko, co posiada nudzi go. Otacza się rzeczami (bo tylko rzeczy można kupić) i sam powoli ( w swoim mniemaniu) staje się rzeczą i innych do niej sprowadza. 

Natomiast budowanie swej postawy na stwierdzeniu „wszystko jest darem” tworzy przeciwwagę do powyższych zachowań. Uświadomienie sobie, że darem Boga jest świat, drugi człowiek i ja sam, skłania do wdzięczności, radości, dzielenia się, szanowania tego, co się ma, a ponad wszystko uzdalnia do bycia darem dla innych i przyjmowanie innych jako dar, czyli tworzenia relacji. Niewątpliwie taki styl życia jest lekiem na współczesną samotność i podoba się Panu, zatem powinniśmy się przyjrzeć własnemu życiu, jak to wygląda w naszym wykonaniu. 

Tymczasem wszystko psuje pieniądz. Z jednej strony jest on niezbędny a z drugiej wielce zdradliwy. Pieniądz roztacza wokół siebie magię, to znaczy siłę niewiadomego pochodzenia, która bez wysiłkowo realizuje życzenia. W magii człowiek nią się posługujący niespostrzeżenie staje się jej sługą. Schemat ten sprawdza się też w obrębie pieniądza. Niewątpliwie ułatwia on życie, jest niezbędny, by utrzymać siebie i rodzinę, może być wyrazem miłości bliźniego (gdy kogoś wspomagamy). Jego funkcję dobrze oddaje porzekadło: „nie ma tak dobrze z pieniędzmi, jak jest źle bez nich”. 

Jednak, gdy zaczyna interesować człowieka moc pieniądza, jego siła nabywcza i zawładnie człowiekiem chęć jego mnożenia, to niespostrzeżenie pieniądz staje się panem i to okrutnym. Z czasem, wszystko co nie służy zarabianiu staje się bezwartościowe, czyli traci się radość, kontakt z ludźmi (są podejrzewani, że chcą naszych pieniędzy), kontakt z Bogiem (co prawda trwają praktyki religijne, ale bez spotkania z Bogiem: przychodzi się do kościoła smutnym i smutnym z niego wychodzi). Nade wszystko jednak traci się siebie samego. Człowiek gromadzący pieniądze dla pieniędzy staje się nerwowy, zaniepokojony, nie może wytrzymać bez ruchu i aktywności (łapie różne okazje i nakręca się, by szybciej i więcej), czyli popada w zniewolenie. Negatywne oddziaływanie pieniądza na człowieka ks. Jan Twardowski zawarł w porównaniu: „pieniądze są jak świnie, kto się kocha w wieprzowinie”. Coś w tym musi być, skoro większość skarbonek ma kształt świnki. 

Jak dziecku przedstawić wartość pieniądza, jego zalety i zagrożenia płynące z jego posiadania? Bardzo dobrze wprowadzają ten temat baśnie. Wiele z nich podkreśla lub ma morał, że wartość przedmiotów nie leży w ich cenie, ale we wspomnieniach z nim związanych, w ich użyteczności lub wyjątkowości danego przedmiotu dla danej osoby. Właśnie baśnie często ukazują, że bogactwo nie jest szczęściem, i dążenie do niego nie uszczęśliwia. Mnogość przedmiotów zatrzaskuje serce. Opowieści są po to, by odnaleźć samego siebie. Coś, co samemu się odkrywa jest bardzo ważne już od najmłodszych lat. 

Problem mocno zaznacza się przy prezentach pierwszokomunijnych. Gazeta prawna podaje, że pierwsze miejsca w rankingu darowanych rzeczy na I Komunię św. zajmują laptopy, gry aparaty, ipfone, biżuteria, skutery, albumy. Rzeczy te są drogie i nijak się mają do uroczystości. Podarunki te swą ceną wpływają na wycenę darujących (za ile i jakiej marki) i zaczyna się ranking. Tymczasem I Komunia Święta to dar samego Jezusa z siebie samego. Jak fakt ten pojawia się w umyśle dziecka, gdy my dorośli swoim działaniem tak go zamazujemy. Nawet nie mamy świadomości, że stanowi to efekt walki diabła z Bogiem, który cieszy się, że Bóg staje się tylko pretekstem dla otrzymywania prezentów i pieniędzy a istota Eucharystii – dar najważniejszy i nieoceniony nieraz jest na samym końcu lub wcale się nie pojawia. Może by więc zrobić różnicę między urodzinami, imieninami, Dniem Dziecka, prezentami pod choinkę, czy zajączku wielkanocnym a I Komunią Świętą. Na te pierwsze okazje dawać prezenty, a na tą drugą, jedyną w życiu – pamiątki. Nie jeden prezent z grupy wyżej wymienionych może zniszczyć w dziecku, to co było przed otrzymaniem tego prezentu. Im szybciej dziecko odkryje czczość (pustkę) gadżetów, łatwo osiągalnych przedmiotów, które cieszą tylko przez chwilę tym szybciej zwróci się ku pamiątkom i związanych z nimi przeżyciami, które sycą głody duszy na długie lata. 

Jednak zrezygnowanie z prezentów pierwszokomunijnych nie wszystkim rodzicom się spodoba. Wielu jest takich, którzy rzeczami (też pierwszokomunijnymi) chcą zakryć swój brak miłości do dziecka. Pieniędzmi chcą zrekompensować brak czasu dla dzieci, brak cierpliwości, brak czułości. Właśnie ci rodzice podnoszą rwetest na spotkaniach, kłócąc się o stroje, wystrój kościoła, wierszyki, poddają w wątpliwość zakaz picia alkoholu na przyjęciu i tym podobne sprawy. Zdecydowana większość rodziców, która ma inne podejście do uroczystości jest zakrzyczana i zdominowana. Może by jednak zabrali głos? 

Jak wielkim darem jest Eucharystia, sycąca wszystkie głody człowieka świadczy życie Marty Robin – francuskiej kobiety, która przez 50 lat przyjmowała tylko Pana Jezusa ukrytego w Hostii. Wystarczało to jej do życia fizycznego, natomiast życie duchowe przekraczało wszelkie kategorie i poziomy. 

Zatem, naszemu dziecku żyjącemu w takim a nie innym społeczeństwie trzeba zawczasu podawać szczepionki uodparniające od pewnego stylu życia, poglądów i dążeń, podobnie jak czyni się to chroniąc je przed epidemią pamiętając, że to, co się nabyło w dzieciństwie procentuje w życiu dorosłym. Tymi szczepionkami są:

Ciągłe uświadamianie, że nie ma życia bez pracy, że ktoś żyjący z pracy innych a nie ze swojej to darmozjad, 

Dziecko ma partycypować w wydatkach domowych (w miarę możliwości) nie może przyzwyczajać się do roli kogoś, kto jest stale utrzymywany z czyjejś pracy, 

Zwracanie uwagi, że pogoń za pieniądzem, łapanie różnych okazji źle działa na człowieka, a mnożenie pieniędzy dla mnożenia bez korzystania z nich jest bez sensu, 

Stawianie w centrum uwagi dziecka prawdziwe wartości, nie pieniądze, których dziecko nie zarabia, by w przyszłości nie stało się ciułaczem lub tylko groszorobem. 

Piętnowanie naciągaczy (konkretne osoby lub postaci z filmów), sprytne i efektowne wyciąganie od kogoś pieniędzy nie jest „zaradnością” lecz postawą naganną.

Prawdą jest, że wdrażanie dziecka do takiego stylu życia najlepiej się udaje, gdy my dorośli podobnie żyjemy. A z tym jest różnie. 

Ostatnio pojawił się Ruch Dobrowolnej Prostoty, której animatorką jest Joanna Mroczkowska. Żyć dobrze w prostocie zdecydowało się już 20 milionów Amerykanów. Zewnętrzna prostota – wewnętrzne bogactwo jest mottem tego ruchu, przy czym prostota to nie bieda, ale skutek wyboru, nie jest odrzuceniem materialności, ale odrzuceniem kultu pieniądza, kultu ciała, kultu stanowiska. Ludzie ci twierdzą, że wszystkie te rzeczy są potrzebne, ale nie w takiej formie jak to funkcjonuje w ich społeczeństwie. Zauważyli już jak szkodliwe jest nadawanie wyżej wymienionym rzeczom wartości absolutnej i dlatego od tego odchodzą. Doświadczyli już tego, że w głębi wyrzeczeń tkwi zaspokojenie tego, czego się wyrzekli, ponieważ jest to ich wybór, a nie jakaś siła bezwładu pchająca ich w konsumeryzm. Tam, gdzie mnogość przedmiotów nie przywiązuje się do niczego i niczego się nie szanuje. Gdzie jest niewiele rzeczy wszystko ma swoją wartość i znaczenie i głęboko cieszy i ta radość jest nagrodą. Interesujące jest również i to, że zwracają się do Boga chrześcijan, a nie do bogów New Age.

Warsztaty

Uczestnicy pracowali wokół trzech pytań: 
Pytanie 1 „Plusy i minusy kieszonkowego”. 
W kwestii: czy zasadne jest płacenie dziecku za pracę – wszyscy utrzymywali, że nie, ponieważ dziecko powinno mieć swoje obowiązki tak jak każdy domownik i ma się z nich wywiązać. Jednak powinno mieć niewielką sumę pieniędzy (ale nie za pracę w domu), by uczyć się gospodarowania, oszczędzania i szanowania pieniędzy w tym dobry rozumieniu. Jeśli dziecko starsze chce zarobić u ojca to może, ale powinny być wcześniej wyznaczone prace, które przynoszą zarobek. Wychowanie przez pracę to sprawdzony sposób wychowywania dzieci. Praca łączy z domem, hartuje, wdraża do życia ramię w ramię z ojcem. 

Pytanie 2: Jak dziecko może partycypować w kosztach utrzymania i obowiązkach domowych?
Jeżeli student pracuje, to powinien choć trochę dołożyć się do swego utrzymania. Partycypowanie w kosztach daje dziecku poczucie swej wartości i samodzielności. Stawianie tylko na naukę to zawężanie młodego człowieka i jego możliwości. 

Nie powinno się przedłużać okresu niedojrzałości u starszych dzieci. Grozi to syndromem „Piotrusia Pana”, który nigdy nie dorasta. Jednak, kiedy on fruwał można było przytrzasnąć jego cień i wtedy go zatrzymać. Można w tym dostrzec obowiązek czyli więź, zobowiązanie i to dopiera uzdalnia do odpowiedzialności, czyli wkorzenia. 

Powinniśmy niejednokrotnie mówić o pracy pozytywnie, ponieważ nastawienie do pracy zmienia jej wartość. To człowiek nadaje wartość pracy, a nie praca człowiekowi. Praca powinna być nie za coś, Tylko dla kogoś. 

Pytanie 3: „Jakie potrzeby i głody karmić mogą wspólne przeżycia religijne” 
Może by trzeba zwrócić uwagą na organizację świąt w domu. Generalnie jest tak, że przygotowujemy jedzenie, idziemy do kościoła, potem jemy i cierpimy na ciężkość żołądka i koniec święta. Przeniesiony został środek ciężkości ze spotkania z ludźmi na przygotowanie potraw. Jakby tak po uroczystościach w kościele wzmocnić jakoś to, co tam przeżywaliśmy, przygotowując w domu albo jakąś inscenizację (mogłyby się wykazać dzieci), albo przeczytać lub wysłuchać stosownego opowiadania, albo pośpiewać (najczęściej śpiewamy kolędy), albo każdy przygotowuje wiersz na dany temat, albo czytanie z podziałem na role. Scenariusze można znaleźć w Internecie. Tam również można poszukać obrazów np. o zmartwychwstaniu i zrobić małą prezentację, Można znaleźć legendy powstałe na podstawie danego święta. Wspomnienie tak przeżytych świąt wkorzenia w rodzinę i jest pięknym sposobem spędzenia czasu wspólnie. 

Następnym krokiem byłoby przejście do rubaszności, która też jest człowiekowi bardzo potrzebna, Zatem wzniosłość w Kościele (ma ogromne znaczenie w wychowaniu. Tam gdzie wzniosłość, tam ofiarność i gotowość oddania życia, a przeżyta też w domu ma moc wiążącą). Potem jakieś inscenizacje, które są łącznikiem między wzniosłością a rubasznością i rubaszność (tradycyjna i współczesna). 

Takie przeżywanie świąt zaspakaja potrzebę wspólnoty, spotkania się, powrotu do korzeni, ciągłego uświadamiania sobie kim jestem i skąd jestem a nade wszystko wypełnia radością.

Opracowała: Anna Nycz



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Padaczka u dzieci prezentacja
Kwiecień 2012
Zwierzęta egzotyczne, dla dzieci, Prezentacje
pieniadz PL 2012 slajdy 1 10 id Nieznany
Algorytm resuscytacyjny u dzieci, Prezentacje dla ratownika
Testy 2012 szkolenie%20korespondencyjne%20kwiecie%c5%83%202012
IBS u dzieci prezentacja II
2 kwiecien 2012
kwiecień 2012 rok 4 tydzień
konsultacje kwiecień 2012, z drugiego komputera
PLAN KWIECIEN 2012, plany miesięczne
3 Wczesne dzieciństwo prezentacja
SYMPOZJUM 1 Problemy wieku dziecięcego Prezentacje studenckie
kwiecień 2012 rok 2 tydzień
14 prezentacja pieniadz L
Zespół stresu pourazowego u dzieci, Psychologia UMCS (2007 - 2012) specjalność społeczna, Psychopat
Nadciśnienie tętnicze u dzieci i młodzieży 03 12 2012

więcej podobnych podstron