„DWORZANIN POLSKI” ŁUKASZA GÓRNICKIEGO
BN I 109
WSTĘP Z BN'ki
„Dworzanin polski” jest polskim przekładem-parafrazą jednego z najważniejszych utworów włoskich tamtego okresu - „Il Cortegiano” („Dworzanin”) Castiglione'a, pisanego w latach 1508-1516. Związany jest z późnym renesansem włoskim, czasami pierwszych przewartościowań tego, co ukształtowało włoskie quattrocento. Pisarze poszukiwali różnych dróg wyjścia, czego dowodem są trzy najważniejsze utwory tamtego okresu:
„Orlando furioso” Ariosta - baśniowy poemat, w którym sztuka ukazana jest jako uzupełnienie życia, bohater, genialny artysta, ucieka od dworskiego życia w świat ułudy, śnienia na jawie. Miesza się prawda ze zmyśleniem, następuje „uprawdopodobnienie nieprawdopodobieństwa”.
„Książę” Machavellego - to wiwisekcja panującego ustroju, stawiająca prawdę obserwacji ponad piękno przedstawienia. Ukazuje ciemną stronę ludzkiej natury i bytu społecznego, bezwzględną, twardą rzeczywistość, której odpowiadać muszą radykalne środki zaradcze
„Il Cortegiano” Castiglione'a - dzieło sytuujące się między dwoma biegunami wskazanymi powyżej. Unika zarówno fantastyki, jak i polityki. Z otaczającej rzeczywistości wybiera jednak to, co najwartościowsze, wbrew prawdzie historycznej, tworzy wyidealizowaną wizję dworu, która ma uczyć wytwornego życia.
Castiglione bezpośrednio czerpie z Cycerona, Plutarcha, Arystotelesa i Platona, ale też autorów renesansowych, zwłaszcza Boccaccia, Ficina i Bemba. Korzenie jego utworu sięgają jednak dalej, bo do całej literatury moralizatorskiej i parenetycznej (ukazującej wzorce osobowe).
W starożytności literatura moralizatorska odgrywała ogromną rolę. Były to zwłaszcza tzw. zwierciadła (łac. speculum), tworzące obraz idealnego człowieka, ale też idealnego władcy, wojownika, polityka, mówcy czy posiadacza ziemskiego. Przyjmowały one formę dialogów, traktatów, życiorysów, anegdot. Tworzyli je już Platon (np. w „Uczcie”, do której nawiązuje Castiglione pod względem kompozycji), Ksenofont, Arystoteles czy Plutarch, rozpowszechniły się one szczególnie w Rzymie, gdzie najistotniejszą role pełniły wzorce obywatela, ziemianina, żołnierza i mówcy.
Średniowiecze w szczególny sposób obfitowało w literackie wzorce osobowe. Były to wizerunki męczenników i ascetów, ale też królów, synów królewskich, nauczycieli i urzędników. Co oczywiste, odnosiły się one przede wszystkim do Biblii, przejmując często całe wersety, ale chętnie odnosiły się również do antyku. Wraz z rozwijającymi się rzemiosłami powstawały zwierciadła poszczególnych zawodów. W XII wieku zaś rozwinął się wzorzec dworzanina, który rozbudował potem renesans. Najważniejszym przykładem jest „Polycratus” Jana z Salisbury (właśnie z XII w.) traktujący o wychowaniu i wykształceniu idealnego dworzanina.
Zagadnienia podejmowane przez Castiglione'a były tematem licznych włoskich rozpraw, traktatów i dialogów z II poł. XV w. Wtedy zwłaszcza zajmowano się tematem miłości i kobiety, z tego okresu pochodzi komentarz Wicina do „Uczty” Platona oraz „Asolani” Pietra Bemba.
„Il Cortegiano” opisuje dwór w niewielkim mieście Turbino. Ma formę dialogów, „gier rozmownych” na zadany temat powadzonych przez ponad dwadzieściorga panów i dam, wśród których znaleźli się zarówno artyści, jak i politycy i książęta. Atmosfera tych rozmów przypomina „Dekameron” Boccaccia, choć ich treść czemu innemu służy. Uczestnicy rozmowy tworzą szeroko zakrojony obraz dworzanina i damy dworu, rozprawiają na temat miłości i życia towarzyskiego, w anegdotach czerpiąc obficie z ówczesnych włoskich zwyczajów i obyczajów.
„Dworzanin polski” powstał w 1566 r. jako piąty z kolei przekład. Czerpał nie tylko z włoskiego oryginału, ale też jego źródeł, czyli Cycerona, Platona, Arystotelesa, Plutarcha, Wicina, Berniego. Co ważne, często przedkłada te źródła ponad ich przekaz w „Il Cortegiano”, często odpowiednie fragmenty przekłada wierniej od Castiglione'a. Odnajdujemy tu również echa literatury polskiej - kronik (zwł. Kromera), „Satyra” czy „Zgody” Kochanowskiego, a także poprzedzających „Dworzanina” utworów parenetycznych. Wśród nich warto wymienić:
„Antigameratus” Frowinusa
Wiersz Słoty o chlebowym stole
średniowieczne wzorce osobowe zawarte w kronikach, listach, kazaniach, wierszach okolicznościowych
„Książeczki o wychowaniu dziatek” Kwiatkowskiego z 1564 r.
renesansowe rozważania o szlachectwie (Modrzewski, Rej), ale też zmienności strojów (satyra Janickiego), o tańcu (Gliczner), szachach (Kochanowski)
zwierciadła, np. biografia Grzegorza z Sanoka pióra Kallimacha, „Ekonomia albo Gospodarstwo” Seklucjana (podejmuje on wątek małżeństwa i życia rodzinnego)
Brak natomiast w literaturze polskiej przed Górnickim głębszych rozważań o kobiecie i miłości, Górnicki tworzy też pierwszą w Polsce teorię żartu [długą, nudną i z czapy - przyp. Adó]. Nie pojawiała się u nas również forma „gier słownych”, jakie znała i przed Castiglionem literatura włoska.
Akcja „Dworzanina” toczy się w 1649r., przeniesiona została z Urbino do podkrakowskiego Prądnika, gdzie znajdowała się willa biskupa i kanclerza koronnego Samuela Maciejowskiego. (warto wspomnieć, że najważniejszymi podówczas dworami w Polsce obok królewskiego były: dwór kanclerza Szydłowskiego, wojewody Tęczyńskiego, hetmana Tarnowskiego, biskupa Lubrańskiego i biskupa Tomickiego) W stosunku do oryginału zmienia się jednak nie tylko czas i miejsce, zmiany obejmują mianowicie:
bohaterów - są to autentyczne postaci, mniej lub bardziej istotne dla ówczesnego życia politycznego kraju. Zmiejsza się również ich ilość, z ponad dwudziestu do dziewięciu.
realia - w rozmowie nie uczestniczą w ogóle kobiety, także jej wizerunek jest inny. Zmienia się również podejście do kwestii religijnych - Castiglione chętnie krytykował kler, czynił wzmianki do reformacji.
Górnicki dodaje własne ustępy, powiedzenia, porównania
wprowadza retusze artystyczne tam, gdzie uważa za potrzebne zwiększyć ekspresję lub odwołać się bezpośrednio do źródła
usuwa epizody, które dla polskiego odbiorcy mogą być nieprzyzwoite (np. taniec w kościele wspominany przez Castiglione'a), nieinteresujące (np. niuanse dotyczące muzyki i znajomości nut), niemożliwe do przełożenia na kształtujący się dopiero język bądź jątrzące (wzmianki o reformacji)
znacznie mniej humoru, dowcipu niż w oryginale. W ogóle wymowa dzieła jest znacznie poważniejsza.
Język „Dworzanina…” cechują typowe dla ówczesnej prozy makaronizmy, ale też rusycyzmy i germanizmy. Górnicki stosuje również ciekawe porównania przybliżające wywody filozoficzne, do których nie byli przygotowani zarówno odbiorcy, jak i polszczyzna, będąca wówczas językiem obrazowym, zmysłowym. Zmagania z mową polską w „Dworzaninie”, wtłaczanie jej w materię, której dotąd nie służyła (czego Górnicki ma świadomość i o czym pisze wprost), przyczyniły się do jej ogólnego rozwoju.
Utwór mimo wysokich aspiracji nie zapisał się znacząco w polskiej kulturze. Przede wszystkim ukazany tam wzorzec, oparty na wzorcu włoskim, nie mógł odpowiadać rodakom Górnickiego, zwłaszcza, że w tamtych czasach kariera dworska przestała być interesująca, szlachta chętnie porzucała dwory dla spokojnego, ziemiańskiego życia. Dlatego też bardziej trafił w swoje czasy „Żywot człowieka poczciwego” Reja czy „Zbroja rycerza chrześcijańskiego”; one właśnie ukształtowały model ziemianina.
„Dworzanina” jednakże znano i cytowano. Traktowano go bowiem jako niezwykle cenny zbiór anegdot, pomijając właściwie zamierzoną przez autora wymowę dzieła. Pewną popularność zdobył utwór w oświeceniu (Krasicki, Bohomolec), jego echa pojawiają się w „Promethidionie” Norwida i staropolskich stylizacjach Boya-Żeleńskiego.
STRESZCZENIE:
Dedykacja dla Zygmunta Augusta.
KSIĘGA I
W przedmowie, umieszczonej na początku księgi pierwszej autor tłumaczy się szeroko ze zmian wprowadzonych w przekładzie - „Polakom pisząc, Polakom folgować chciałem”. To bardzo swobodny przekład z włoskiego „Dworzanina” Baldessar'a Castiglione'a. Czasem Górnicki tylko tłumaczy, czasem całe ustępy dodaje od siebie, albo dowolnie zmienia, tak żeby dopasować treść do polskich realiów i oczekiwań czytelników. Podkreśla też wpływ króla Zygmunta Augusta, bez którego ponoć ”Dworzanin” by nie powstał [w rzeczy samej, badacze doceniają rolę króla dla dzieła, choć zakres jego wpływów oceniają różnie].
Rzecz toczy się koło Krakowa, nad rzeczką Prądnik, w domu Samuela Maciejewskiego, krakowskiego biskupa i kanclerza koronnego. Biskup Maciejewski proponuje towarzystwu, żeby zamiast grać w karty zagrali na wzór Włochów w „gry rozmowne”. Sam biskup musi wyjść, odpisać na list królewski, a w grze zaczynają brać udział: pan Kryski, pan Wapowski, pan Aleksander Myszkowski, pan Derśniak, pan Bojanowski, pan Kostka i inni przyjaciele biskupa Maciejewskiego. (W „Dworzaninie polskim” nie ma kobiet!!!)
Proponują tematy: jaką cnotę i przywarę chcieliby widzieć w osobie, którą by miłowali?, czym można rozgniewać pannę?, lepiej żeby przyczyną sporu była ona czy on?. Wreszcie wyznaczony przez gospodarza, Maciejowskiego przewodniczący rozmowy - JMPan lubelski, zgadza się na temat: jaki powinien być prawdziwy dworzanin? Wywód prowadzić ma Kryski, a inni mogą zgłaszać wątpliwości i zadawać pytania. Sam Kryski zresztą na początku podkreśla, że czasem będzie mówił na opak, by ożywić zabawę i dać towarzyszom możliwość polemiki.
Dworzanin powinien być szlachetnie urodzony - jako taki zostanie łatwiej zaakceptowany, do tego nie odważy się postępować źle mając świadomość, że zhańbi nie tylko siebie, ale i swój ród. Nie zgadza się z tym Bojarski zauważając, jak wielu szlachciców żyło niecnotliwie. Kryski podkreśla jednak, że nieszlachcicowi trudniej wyrobić nieskazitelną opinię.
Dworzanin powinien być w pierwszej kolejności rycerzem, słynąć wiernością władcy, męstwem i siłą. Cnota ważniejsza jest jednak w małych sprawach, nietrudno się bowiem na nią zdobyć w sprawach wielkich. Dworzanin ma jednak czynić dobrze nie przez wzgląd na opinie, a własne sumienie.
Musi wykazać się również umiejętnościami także poza wojną - ma umieć się wysłowić, strzelać z łuku, jeździć konno, polować i uprawiać zapasy. Niech będzie ochoczy, silny i szybki, nie zniewieściały, najlepiej średniego wzrostu - to, co się wyróżnia, wzbudza drwiny. Ludzie muszą też widzieć, że nic nie robi na pokaz, mają odnosić wrażenie, że każdy jego gest i słowo jest naturalne, bez wysiłku, jakby niedbałe. Ważne, by unikał tego, co zniesmacza innych, nie stronił od uczt i biesiad.
Kryski gani „wydwarzanie”, skłonność Polaków do wtrącania obcych słówek i krytykowania swego języka po krótkim nawet pobycie za granicą. Porównuje to nawet do odbierania ziem rodakom i zapraszania na nie cudzoziemców, mówi, że słów mamy używać jak pieniędzy - brać tylko te, które znamy.
Dworzanie rozważają, czy pismo ma być podobne, czy różne od mowy, a także która mowa jest najpiękniejsza. Wg Myszkowskiego łacina i ozdobność dodaje pismu należną mu powagę, Kryski wolałby, żeby pismo odpowiadało mowie. Podkreślają niedoskonałość polszczyzny. Kostka uważa za najlepsze języki grekę i łacinę - stare i piękne języki prawa i filozofii. Krycki uważa jednak, że to nie kwestia języków a ludzi, pomógł fakt, że po łacinie mówili najwięksi władcy.
Następnie krytykuje „wydwarzanie” kobiet, które malują się, skubią brwi, stroją na potęgę, choć najpiękniejsze są nieuczesane, niewymalowane, skromnie ubrane
Drugim elementem po cnocie powinna być u dworzanina nauka, przede wszystkim humaniorów, literatury - przecież Aleksander wielki spał z „Iliadą” pod głową, Alcybiades pobierał nauki u Sokratesa, nawet Hannibal nabrał ogłady. Co więcej, sam powinien umieć stworzyć wiersz, mowę, list - tym ubarwi życie dworskie, a i sam lepiej pojmie literaturę. Powinien jednak krytycznie się oceniać i jeśli wie, że jego twórczość jest nienajwyższych lotów, pokazywać ją co najwyżej zaufanym przyjaciołom. Ważna jest znajomość języków - greki, łaciny, a najlepiej również niemieckiego, włoskiego, francuskiego i hiszpańskiego.
W tym miejscu wywiązuje się dialog pana Lupy, typowego przedstawiciela ówczesnej szlachty, z Kryskim. Lupa uważa, że większa cnota panowała, zanim Polacy nauczyli się czytać. Dziś więcej jest obłudy, każdy chce tworzyć własną Rzeczpospolitą, a z narad nic nie wynika. W dodatku chęć zabłyśnięcia wykwintną mową wydłuża sejmy i nie pomaga podejmować decyzji. Wapowski odwrotnie, wolałby postawić naukę ponad rycerskość. Kryski jednak jest realistą, zauważa, że żelazo łatwo pokonuje księgi. Najważniejsze jednak, by w idealnym dworzaninie oba te elementy współistniały - jak złoto jest ozdobą przedmiotów, które tworzy, tak sławne czyny zdobią literaturę.
Wreszcie stwierdza Kryski, że dworzanin powinien umieć śpiewać i grać na jakimś instrumencie. Gdy Lupa krytykuje to jako niepotrzebne zniewieścienie, Kryski przypomina, że starożytni uważali muzykę za świętą siłę organizującą świat, kształtującą charakter. Muzyka potrafi też zmieniać świat (jak gra Ariona obłaskawiająca delfiny), służy chwale Bożej, pomaga w pracy chłopom, jest rozrywką żeglarzy, pomocą mamek w usypianiu dzieci. Bojanowski pyta następnie, co i kiedy wypada czynić dworzaninowi? Maciejowski powraca, przerywa rozmowę i przenosi ją na kolejny dzień, jako że wieczerza już gotowa. Wyznacza Myszkowskiego na głównego mówcę.
KSIĘGA II
Otwierają ją rozważania Górnickiego na temat starości - dlaczego starcy chwalą wciąż dawne czasy i krytykują nowe? Kładzie to na karb samego starzenia się. Lata odejmują bowiem siłę i przyczyniają chorób, człowiek zaś przenosi tą zmianę na otaczającą go rzeczywistość, tak jak chory, któremu nie smakują najlepsze potrawy albo człowiek na statku, który ma wrażenie, że to ląd przed nim płynie, a nie on sam. Niemożliwe, by było coraz gorzej, przecież rozwinęła się literatura, lepiej żyją teraz ludzie i funkcjonują dwory. Natura zresztą nie chce naszego zła, skoro tylko rozum skryła pod twardą czaszką.
Kolejnego dnia przybyło więcej dworzan przysłuchiwać się rozmowie. Dyskutowano o mowie Kryskiego, zastanawiają się, gdzie, kiedy i jak dworzanin ma okazywać swoją godność. Może wystarczy rozum i ogólne wskazówki (jak te Kryskiego), a rozpatrywanie drobiazgów nie ma sensu? Myszkowski myśli jednak inaczej. Dworzanin musi zawsze uważać, co mówi i robi, do kogo, kiedy, po co i dlaczego. W walce na przykład lepiej wykazywać się męstwem przed niewielką grupą cnotliwych ludzi, najlepiej samym władcą, by nie myślano, że robi się to dla sławy. Nie warto też narażać życia, zdobywając tylko żywność dla wojska. Na turniejach zaś nie tylko trzeba być dobrze uzbrojonym, ale i pięknie ubranym (z dobrze dobranymi kolorami!), na pięknym koniu. W rozmowach z żołnierzem należy poruszać temat wojny, ale z uczonym umieć prawić o księgach.
W tańcu należy być niezbyt poważnym, ale też nie rozochoconym, na żywe, skoczne tańce w obecności pana można sobie pozwolić tylko na maskaradzie. Gdy gra się na lutni, to jakby od niechcenia i tylko na wyraźne życzenie. Staremu zaś nie wypada ani tańczyć, ani grać, lepiej niech w opowieściach przekazuje swoje życiowe doświadczenie, a okrasza je „statecznym żartem”.
Na tym Myszkowski gotów był zakończyć, Maciejowski wypomniał jednak, że przecież ludzie potrafią całą księgę napisać o musze, łysinie albo „febrze czterodniowej” [odwołanie do autentycznych utworów!]. Myszkowski rozwija więc - należy okazywać cześć panu, ale nie schlebiać, nie okazywać też wobec niego gniewu i żalu. Dworzanin powinien unikać plotkowania, kłamstw, prośby do pana ograniczać do minimum. Nie powinien natomiast nachodzić pana w jego pokojach, martwić go, gdy przychodzi w gościnę. Nie ma jednak jednej drogi do zyskania łaski, trzeba wyczuć sytuację i zachować cnotę. Pan Lupa zauważa jednak, że w praktyce jest dokładnie odwrotnie, to pochlebcy i kłamcy są pupilami. Myszkowski stwierdza jednak, że wielu panów miłuje tylko cnotę, a od innych należy szybko odejść.
Kostka pyta później, jak powinien się nosić dworzanin, zwłaszcza w panującej wówczas pstrokaciźnie, gdy każdy ma inny strój, brodę, wąsy i fryzurę. Myszkowski uważa, że dworzanin powinien ubierać się tak, jak większość, ale że takiej nie ma, niech chociaż nie odstaje i ubiera się stosownie do funkcji. Gani obce mody - skoro Persja padła po przejęciu wcześniej zwyczajów i strojów Macedończyków, a Węgry - Turków, to nas rozerwaliby na strzępy! Zaleca, by ubiór był czysty i wykwintny, dopracowany w całości - nic z pięknie uczesanej brody, gdy reszta byle jaka. Wapowski wprawdzie wtrąca się, że ubiór nie jest dla człowieka ważny, Myszkowski jednak zauważa, że strój jest sugestią wnętrza. Tak samo zresztą o nas samych świadczy dobór przyjaciół. Lepiej mieć dwóch-trzech przyjaciół niż więcej - łatwiej nastroić dwie struny niż dziesięć.
Z zabaw dworskich najpopularniejsze są karty i kości. Gra na pieniądze jest wskazana, należy jednak zachować się godnie w przegranej i nie żartować z innych po wygranej. Lepiej też nie grać za dobrze w szachy - to by świadczyło, że całe życie strawiło się na tą jedną grę.
Przed wyjazdem na obcy dwór dworzanin powinien zadbać, by krążyła o nim przychylna opinia, zachowanie potem ma tę opinię potwierdzić. Jak jest to ważne, obrazuje przykład z życia dworskiego - przyniesiono kilka wierszy Kochanowskiego i Reja, w których wszyscy się zaczytywali. Gdy jednak okazało się, że to falsyfikaty, natychmiast straciły popularność.
Dworzanin powinien umieć pochwalić się swoimi umiejętnościami, ale koniecznie tak, by wyglądało to na przypadek. Nimi też powinien sprytnie ukryć wady - tak Cezar chował łysinę pod wieńcem zwycięstwa.
Niezwykle ważna jest umiejętność wymowy, opowiadania historii, które zainteresują i rozbawią konkretnego słuchacza. Lepiej też unikać historii prawdziwych, choć niewiarygodnych - ludzie wezmą takiego za kłamcę. Nie da się jednak wykształcić daru żartowania, z tym trzeba się urodzić. Podstawą dowcipu jest obrazowa opowieść, nie za długa, dostosowana do okoliczności. Tu Myszkowski zaleca kontynuowanie tematu Derśniakowi lub Bojarskiemu, którzy słyną z dowcipu Maciejowski „przekazuje pałeczkę” temu pierwszemu
[Tu Derśniak wygłasza niesamowicie obszerną teorię żartu, podaję ogólniki i kilka przykładowych anegdotek.]
Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które się śmieje, śmiech zatem jest dowodem rozumu. Jego początkiem są „nieprzystojeństwa przystojne”, jakaś nieskładność, pozornie fałszywa. Kawałem może być wszystko, jeśli się to dobrze, obrazowo opowie. Może to być opowieść „długa i foremna”, a przy tym szlachetna, nie za złośliwa, by nie obróciła się w nieprzyjaźń. Może ona dotyczyć czyjegoś głupiego słowa lub zachowania, często jest to owo „wydwarzanie”. Przykład: pewien Wenecjanin, który nie umiał jeździć konno, a był zmuszony, poprosił przyjaciela, by wszystkie wskazówki wypisał mu na kartce. Ten spisał, co mu przyszło do głowy, zaczynając od ostróg i odpowiednich butów. Wenecjanin, pewny siebie, poszedł więc do sługi i, mimo powątpiewania i drwin tegoż, kazał założyć sobie najpierw ostrogi, a potem rozciąć buty, żeby dało się je jakoś włożyć.
Równie zabawne mogą być takie opowieści, gdy wiemy, że są całkowicie nieprawdopodobne (opowiada o pojedynku szachowym króla z małpą).
Drugi typ to żarty krótkie i zwięzłe, wymyślone na poczekaniu. I one nie mogą być zbyt jadowite. Derśniak wymienia ich całe mnóstwo: zabawne dwuznaczności, niespodziewane odpowiedzi, umiejętnie wykorzystane cytaty, przekręcenie słowa, obrócenie złośliwości rozmówcy przeciw jemu samemu, dosłowne potraktowanie metafory lub rozbudowanie metafory rozmówcy, całkowite zmyślenie, upominanie na kształt porady Ważna jest ironia, która może się rozmaicie przejawiać. Przykładowe anegdoty:
-pijany pan Kozieł wracał z biesiady, zapytał przechodnia, gdzie jest jego gospoda. Ten, poznawszy jego nazwisko, odesłał go do chlewu.
- pewien mnich w Padwie, opiekując się klasztorem, zapłodnił pięć mniszek. Oburzony biskup zapytał, co odpowie Panu Bogu na Sądzie Ostatecznym. Mnich zacytował: „Powierzyłeś mi pięć talentów, a oto ja zyskałem jeszcze pięć”.
- Jeden z braci Tarło przez wrodzony defekt nie mógł mieć dzieci. Drugi zaś na ucztach zwykł mawiać, że więcej nie pije, bo nie ma już głowy. Pani Kochanowska (matka Jana), ku uciesze biesiadników, rzekła na to: „od jednej matki różniejszych synów nie widziałam, jeden nie ma głowy, a drugi - sami wiecie!”.
- Bracia Karwiccy słynęli ze strasznego obżarstwa, jeden tylko przedkładał ponad jedzenie niebagatelne ilości alkoholu. Białobłocki tak to skomentował: „sami kuchmistrzowie wśród Karwickich, tylko jeden podczaszy!”.
Esencją żartu jest wg Derśniaka wyskoczenie ponad przewidywania, sposób myślenia rozmówcy. Należy jednak uważać, by nie przesadzić, nie żartować za często i zbyt ostro.
Wreszcie trzecim typem żartu jest „wrobienie kogoś” [nie mam pomysłu na lepsze określenie, a Górnicki nie określa tego wprost, wybaczcie]. Przykład: Pukarzewski zażartował kiedyś z pijanego Skotnickiego - odesłał jego sługi, zamknął go w lochu i postawił straż. Gdy się przebudził, wmówiono mu, że po pijaku zgwałcił damę dworu i zabił jej ojca. Dopiero gdy jeden ze sług się roześmiał, cała sprawa wyszła na jaw. Skotnicki się zresztą zemścił, upijając Pukarzewskiego, przewiązując mu głowę bandażami i wzywając lekarza. Wezwał przyjaciół, by czuwali przy jego łożu, sam zanosił się łzami - poprzedniej nocy pijany Pukarzewski miał się pojedynkować i został raniony w twarz tak nieszczęśliwie, że zranione miejsce dotknęła martwica. I ten dowcip w końcu się wydał, a przyjaciele pogodzili się.
Dworzanie zastanawiają się potem, czy należy żartować z kobiet (wg Derśniaka tak, ale nie z jej cnoty). Bojanowski nazywa jednak kobiety „najniedoskonalszymi zwierzętami”, których wrodzony wstyd służy tylko po to, ażeby cokolwiek dobrego w życiu zrobiły. Kryski zarzuca mu obrażanie nie tylko niewiast, ale i szanujących je mężczyzn, wobec czego postanawiają następnego dnia omówić wzorzec „dwornej pani”, by udowodnić, że kobieta w niczym nie ustępuje mężczyźnie. Maciejowski kończy spotkanie.
(są cztery części, ale pozostałe nie obowiązują)