Idea@czat


W dzisiejszych czasach dostęp do Internetu to już prawie rzecz powszednia. Mimo to jednak nie każdy jeszcze ma Sieć w zasięgu ręki. Dla­tego też każdą lukę starają się wypełnić opera­torzy sieci komórkowych, dając swoim abonen­tom coraz to nowsze możliwości. Dzisiaj ko­mórka to już nie luksus, tylko standard. I nie trzeba mieć telefonu na abonament, wystarczy mieć telefon na tzw. kartę, w systemie pre-paid, czyli na zasadzie przedpłaty, by korzystać z no­wych możliwości telefonii przenośnej.

Tak też za namową kolegów skusiłem się na zestaw POP w sieci Idea. A szczególnie skusiła mnie możliwość czatowania za pomocą telefonu komórkowego. Wysyłanie krótkich wiado­mości tekstowych pod określony numer i określone pseudo otworzyło mi okno na świat w zakresie szukania nowych gej­znajomości. Wystarczyło wpisać konkretne słowo, np. "gej sex", i po chwili ktoś odpowiadał. Poznałem w ten sposób grupę wspaniałych kolegów, z którymi wspólnie założyliśmy swoją prywatną grupę dyskusyjną. Ale na tym się nie skończyło. Docelowo postanowiliśmy się poznać osobiście, mimo dzielących nas odległości. Każdy miał na to chęć.

Najlepiej pasowała wszystkim sobota. Nie było żadnego problemu w organizacji spotkania. Na początek dyskoteka, tam pi­wo na poznanie się, zabawa przy dobrej muzyce, potem przenocować gości. ­Z tym też nie było większego problemu. Załatwiłem chatę od znajomego w zamian za jej pilnowanie podczas jego nieobecności. Świetny i dogodny układ. On oczywi­ście nic nie wiedział o ewentualnych gościach, bo po co! Im mniej był wtajemniczony, tym lepiej. To totalny heteryk.

Do soboty czas wlókł się strasznie. Jak przysłowiowe flaki z olejem. Rozmawialiśmy w grupie na ten temat i każdy chciał, aby ta sobota była już jutro. A to dopiero poniedziałek. Musieliśmy przetrwać ten czas oczekiwania i udało się. Żeby wszystko się udało perfekcyjnie, na po­czątek umówiliśmy się w McDo­nald's przy Dworcu Zachodnim PKP w Po­znaniu. Tam było zgrupowanie. Jako że ja byłem jedyny ze stolicy Wielkopolski, cze­kałem na nich właśnie w owej restauracji. Do dwudziestej zlądowali wszyscy. W su­mie nie licząc mnie było pięciu chłopa­ków: z Łodzi, Bydgoszczy, Śląska i War­szawy. Niezła śmietanka wybuchowa w przedziale od 18 lat do niemal 30. W miłej atmosferze poznawania się wyru­szyliśmy do Skorpio. Dopiero tam pozna­liśmy się tak konkretnie. Widać już było coraz więcej, co nam chodzi po głowie. Chłopakom robiło się dosłownie ciasno. Ale niczemu nie można się dziwić. Każdy miał pościć przez tydzień, choć wątpię, czy tak było.

Pobawiliśmy się do drugiej w nocy. Potem wsiedliśmy w dwie taksówki pod klubem i pojechaliśmy na chatę. Był to domek jednorodzinny. Ful miejsca i przestrzeni. Wyposażenie wewnątrz jak w willi. Łazienka jak w Big Bro­ther-Bitwa dla zwycięzców. Tam też właśnie skierowały się nasze pierwsze kroki. Ogromna wanna z hydromasażem kusiła na dobry wstęp. Zatem napuściliśmy wo­dy do środka, wlaliśmy specjalne olejki eteryczne, by otrzymać wspaniałą pianę, i zaczęliśmy się wza­jemnie pozbywać odzieży - do slipek. Na nich właśnie za­przestaliśmy dalsze­go rozbierania. Wszystkim chłopa­kom jak jednemu mężowi stały chuje, jak z Poznania po Warszawę. Od razu widać było, kto nie przesadzał w swoich gabarytach.

W sześciu wylądowaliśmy w wannie. Było dość ciasno, ale to nawet lepiej. Można było sobie pomasować chuje pod warstwą piany i nikt nie wiedział, czyja ła­pa dotyka jego chuja. A co chwilę ktoś in­ny badał rozmiar innego kumpla. To było zabawne. Do wanny obowiązkowo po pi­wie w rękę. Tak sobie siedzieliśmy, sączy­liśmy browarek i masowaliśmy chuje pod wodą. Do tego doszły ostre sploty języ­ków i kolosalne pożądanie. Possałem so­bie chłopaków brodaweczki. Ale byli też śmiałkowie, co próbowali w tym gąszczu ciał zanurkować, by pomasować kutasa kumplowi w inny sposób. Zabawa nabie­rała coraz większej pikanterii.

Na początek jako pierwszy wstał z wan­ny i stanął na jej środku założyciel (niczym ojciec) naszej grupy - Jakub. Wywalił z gaci swego ptaka. Nie zdążył nic powiedzieć i miał już na swoim chuju trzy głod­ne pyski. Z tyłu dwa, wśród nich i ja. Jego slipy wylądowały w wodę. Polizałem sobie jego delikatnie włochate pośladki. Rozsta­wiliśmy mu szerzej nogi, by mieć dogod­niejsze dojście do krocza. Dzięki temu moja głowa, a właściwie język lizał jego jądra od spodu, a Michał z Bydgoszczy li­zał jego rów i pieścił jego spragnioną nor­kę. Damian z Zabrza, Grzegorz z Łodzi i Krystian z Warszawy pieścili Jakuba od przodu, bijąc się wręcz o jego maczugę. Tak napierali na niego, aż w końcu runął do wanny. Potem rozległ się jednobrzmią­cy głos:

- Teraz ENRIQE!!!

Był założyciel grupy, przyszła kolej na gospodarza spotkania. Nim zdążyłem się wynurzyć z wody, straciłem wszystko, co miałem na sobie. Było tego niewiele, ale zawsze coś. Mój maszt został odsłonięty.

- Mówił prawdę!!!

To były słowa chłopaków, stwierdzające, że mam spory kawałek mięsa do obrobienia. Jakub wraz z Damianem do­rwali się do masztu pierwsi i zaczęli mi ssać chuja na prze­mian. Gdyby tylko mogli, to równocześnie by to robili. Sęk w tym, że kutas był jeden. Ale zgrana grupa potrafi współdzia­łać. Dlatego też dwójka zajęła się moim przodem, a dwa go­rące języki moim tyłem. Czułem ich ciepło na kancie mojego zwieracza i owłosione­go rowu. Grzesiu z Łodzi pieścił mi bro­dawki, przygryzał je delikatnie i dawał na­miętne całuski.

Jednak w wannie zmieniało się wszyst­ko jak w kalejdoskopie. Wbijający język w moje usta Grzesiu stał się kolejnym obiektem ataku, ponieważ był w pozycji na stojąco, tak jak ja. Damian zaczął pie­ścić jego ptaka przez slipy i za chwilę już na żywca ciągnął młodemu mięsko. Kry­stian zostawił mój tyłeczek Michałowi, a sam zajął się szparką i całym kroczem łodzianina. Coraz częściej dało się słyszeć ciche pojękiwania, westchnienia. Grzesiu szczególnie lubił pieszczoty odbytu, zawsze pisał o tym w grupie. Dlatego też ję­zyk Krystiana sprawiał mu niesamowitą rozkosz. A gdy doszedł do tego palec, po­tem drugi - miał już niemal odlot. Chłopa­ka tak wrażliwego na pieszczoty odbytu jeszcze w życiu nie spotkałem. A może nikt do tej pory nie potrafił go tak zadowo­lić w tamtych okolicach swoim szorstkim dywanikiem!?

To był wstęp do dalszej wspólnej zaba­wy już na szerokogabarytowym łóżku i w innych dogodnych miejscach w wilii. Kolejny na tapetę poszedł Michał. Był naj­młodszy, ale nie znaczy, że zielony! Sporo podróżował po świecie, sporo smakował ciał po różnych krajach. Jednak to, co mnie cieszyło, to to, że Słowianie są w te klocki najlepsi. To było jego stwierdzenie. Zrobiliśmy mu z naszych kolan taki stolik i on się na nim położył. Reszta, w zależno­ści gdzie miała dostęp, pieściła jego ciało niczym młodego boga na piedestale. Na­sze języki dotykały go niemal wszędzie.

Damian z Zabrza i Krystian z Warszawy zanim doczekali się swojej kolejki na roz­grzewkę, zdążyli już zdjąć gacie z jędrnych tyłeczków. Ich sterczące maczugi przyciągnęły do siebie gorące usta chło­paków. Laseczki na ich ptakach były zaje­biste. Mocne i twarde, zwarte ruchy warg po ich chujach. Miałem niezłą frajdę ba­wiąc się jednym z nich. A zrobiło mi się jeszcze cieplej, gdy poczułem gorący ję­zyk kogoś na moim rowie, a po chwili na moim zwieraczu. Ktoś nieźle potrafił zaba­wiać te okolice. A kto to mógł być? Oczy­wiście, że Grzesiu - udzielał mi lekcji pieszczot norki. Byłem mu cholernie wdzięczny za to. Znał się na tym jak nikt inny!!! Jeszcze gdy dołączył swój palec, potem drugi i trzeci, miałem już pełny od­lot w dupie. No, niemal pełny. Brakowało w odbycie tylko prawdziwego chuja.

Po tym wspólnym wstępniaku, po roz­grzewce, znów wróciliśmy wszyscy na moment do wanny i oddaliśmy się chwilo­wemu działaniu masażu wodnego. Do te­go masowaliśmy ręcznie pod wodą nasze gruchy. Potem jako gospodarz zaprosiłem gości na pokoje. Spłukaliśmy pod natry­skiem pianę z naszych ciał i galopem, ze sterczącymi chujami udaliśmy się do sa­lonu - najbardziej dogodnego miejsca do dalszej zabawy i dalszego poznawania na­szych cielesnych potrzeb.

Ja od razu i bez ogródek powiedziałem chłopakom, że czekam na wsad za trzy punkty w moje dupsko. Miałem kurewską ochotę - po masażu mojej dziury języ­kiem przez Grzesia - na ostre jebanie. Moja szpara była gotowa na katorgi z ich strony. Jakub okazał się tym pierwszym szczęśliwcem, któremu udało się wejść we mnie dzisiejszej nocy. Jego sztywny i wypchany na maksa chuj delikatnie łbem otworzył sobie wrota do raju, po czym wlazł do środka, po jądra. One były ha­mulcem. Czułem go w sobie i każde jego otarcie o ścianki mego odbytu. Ogarniał mnie niesamowity dreszczyk roz­koszy. Chciało mi się dosłownie wyć. Jakub pokazał co potrafi jako ojciec grupy. Jest mistrzem i jest z nas najstarszy. To do czegoś zo­bowiązuje. Jego sztosy we mnie były wykonywane zajebiście, z iście lekarską precyzją. Jego ocierający się o mój zwieracz chuj sprawiał, że dosłownie wszystko mi falowało przed oczami. Począt­kowo jebał mnie leżącego na pie­cach, z nogami zarzuconymi na ramiona. Potem on położy t się na plecach, ja na nim też na plecach. Ruchał mnie w tej po­zycji przez chwilę, a potem zawołał do Do­minika, że robimy nakładkę. Chuj wie, o co mu chodziło?! Ale już po chwili wie­działem. Miałem być nadziewany na dwa kutasy jednocześnie. Pomyślałem sobie, kurwa, że oni mi rozwalą dupsko! Dominik był jednak tak wspaniałomyślny, że naj­pierw palcami przygotował zwieracz do kolejnego zaganiacza. Starannie się przy­gotował do wsadu. Naślinił dobrze kondo­ma i zaczął się pchać dosłownie na cha­ma do środka. Dobrze, że jego chuj był odrobinę mniejszy od chuja Jakuba. Być posuwany przez dwa fallusy jednocześnie - tego jeszcze nie przeżyłem. Dobrze, że dosłownie nie potraktowali moich słów, że chcę mieć wsad za trzy punkty w moją norę! Bo groziłby mi trzeci chuj w dupę! Czułem się świetnie. Dwa kutasy na raz to fuli service.

Reszta panów nie przyglądała się temu wszystkiemu biernie. Stworzyli tuż obok nas konkurencyjny jakby trójkącik. Tu od samego początku Grzesiu dawał dupy. Lubił pieszczoty dziury, lubił też mieć ją pełną. Spoglądał czasami kątem oka w moją stronę i chyba mi zazdrościł tych dwóch kutasów w mojej dupie. Ale on jest jeszcze młody. Ma zaledwie 18 lat. Takie numerki są przed nim. Ma jeszcze młody i ciasny odbyt. Musi go trochę poćwiczyć, aby móc spokojnie przyjmować dwa zaganiacze. Krystian dawał mu popalić w dziurkę. Grzesiu i tak miał frajdę. W usta przyjmował posuwiste ruchy fiuta Michała. Ja miałem dwa w jednym, a on dwa chuje w dwóch dziurach. Krystian to zdecydowanie najbardziej opanowany chłopak. Ostro ruchał Grzesia w szparkę, ale wszystko kątem oka kontrolował wokół siebie. Dla niego duże znaczenie mają odgłosy zadowolenia partnera. Zauważyłem to, że jak głośniej jęczałem, to on dosadniej ruchał swego partnera. Gdyby Grzesiu mógł sam krzyczeć i nie miał chuja w ustach, to pewnie by się zlał z wrażenia. Krystian po dobrych piętnastu minutach zrobił zmianę z Michałem. Dał swojego chuja do wylizania po penetracji, a Michał z łatwością po koledze wsadził swego kutasa i zaczął dawanie porcji rozkoszy spragnionemu Grzesiowi. Moja dupa kołysała się pod naporem dwóch chujów jak statek podczas sztormu. Chłopacy mieli coraz szybsze oddechy. Czułem już po swoim ciele i przebiegających po nim dreszczykach, że za chwilę będę miał dosłowny sztorm w dupie. Jakub trochę zwolnił, by zaczekać aż podgoni Dominik. Chciał z nim jednocześnie spowodować zalanie mojej komory. I udało im się. Poczułem, jak podwójna dawka nasienia zalewa mi dupsko od środka. Ale jazda. Zwieracz miałem tak rozjebany jak otwór w studni. Ze zwieracza naciekała mi sperma, a oni ją lizali swoimi jęzorkami. Takiego numeru to jeszcze moja dupa nie pamięta, a taka młoda to z kolei ona nie jest. Teraz kutasy kolegów opadły po tym wysiłku, ale mój ani trochę. Wylizałem Jakubowi zwiotczałego fallusa, a Jakub z kolei Dominikowi. Potem ja zabrałem się za nich. Początkowo sam na zmianę jebałem dwie dupy, bo potem, jak odsapnął Krystian trochę, to pomógł mi. Razem koło siebie stukaliśmy ich na różne sposoby. Na psa, na jeźdźca, z boku. Jak się dało i jak tylko się podobało. Dominik i Jakub tylko jęczeli i dawali do zrozumienia, że mało i mało im tego. Michał tymczasem finiszował z Grzesiem. Porcja spermy wylądowała na chuju młodego i jego jajach. Łodzianin ręką rozmasował sobie ten słodki nektar po członku i jądrach, po czym powiedział do kolegi:

- Wyliż mi teraz krocze. ,

Michał uczynił to z wielką frajdą. Lizał mu chuja i jądra, jakby lizał loda na patyku. Tylko ten się wcale nie topił i był cały czas gorący. Dlatego też po chwili inicjatywa należała już do Grzesia, a jego gorący języczek pieścił odbyt Michała. Teraz on mógł poczuć, co to znaczy pieszczota norki w wydaniu Grzesia. On mógł tylko cicho pojękiwać sobie pod nosem i czekać na decydujące starcie, które właśnie teraz następowało. Mokry łeb kutasa Grzesia właśnie wbijał się do środka. Michał z uśmiechem na twarzy czuł wchodzący każdy centymetr zaganiacza. Lubił, jak ma kutasa w dupie całego. W przeciwnym wypadku czuł się niespełniony wewnętrznie. Dlatego też Grzesiu wepchnął maczugę całą i zaczął posuwanie kolegi. Jego chuj, dość obszerny w obwodzie, szczelnie przylegał do ścianek zwieracza i za każdym razem, gdy wpychał chuja i wyprowadzał z odbytu, Michał mówił tylko:

- O tak! Jeb mnie starannie i niech twoje gorące jaja rysują mi lakier na dupie! O, kurwa, tak! Jesteś zajebisty!

I tak jest. Grzesiu jest zajebisty. Ma super zbudowane ciało jak na osiemnastolatka. Ćwiczy na siłowni, biega na solarium w okresie zimy, a latem opala się po gejowskich plażach. Często robi to na golasa. Dominik i Jakub też nie mogli narzekać na obsługę. Rypaliśmy ich równo, aż pośladki mieli czerwone od uderzeń naszych jąderek o ich tyłki. Umówiłem się z Krystianem, że razem skończymy te igraszki, tak jak oni równocześnie zwalili się w mojej dupie. Dlatego też gdy już dochodziłem, zwolniłem i poczekałem chwilkę na Krystiana. Razem wyjęliśmy chuje z odbytu i po dwóch machnięciach ręką polaliśmy ich jędrne tyłki białą polewą. A że polewa słodka, musieliśmy ją zlizać koniecznie. Dlatego też posuwistymi ruchami języka zlizaliśmy każdego pełzającego plemnika. To wyborny towar. Jak kawior. Niebo w gębie.

To wszystko, co robiłem z Krystianem tuż obok, podziałało twórczo na Grzesia i chłopaczek z tego wszystkiego zapomniał wyjąć chuja na czas z tyłka Michała i zlał mu się w środku. Wyjął kutasa po wszystkim i dał go do ust wyruchanego kolegi. Ten zadowolił się resztkami pełzających plemników, choć i tak reszta była w jego dupie, czyli i tak 100% było jego. Mieliśmy super jazdę przez blisko dwie godziny. Kolejna godzina to wspólne pieszczoty na wielkim łóżku w sześciu. Totalny oral w wydaniu wiecznie głodnych samców. Ależ byłem zrelaksowany po tym wszystkim, choć też nieźle wyjebany fizycznie. Wszystko to jednak się wyrównywało zdecydowanie na korzyść. Po wszystkim poszliśmy wspólnie zregenerować siły do wielkiej wanny. Z lampką szampana, by oblać to spotkanie teraz alkoholem, bo spermą już oblane. To był super weekend. I zawsze tak jest, że to, co jest miłe, szybko się kończy. Pocieszeniem były tylko kolejne zaproszenia składane przez chłopaków. Czekała nas zatem eskapada do rodzinnych miast wszystkich kolegów tu obecnych.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Idea koncepcyjnej teorii dziel Nieznany
Arszyński - Idea Pamięć Troska, UMK, Studia bałtyckie
Idea holizmu - wykład 2, podstawy pielęgniarstwa
Idea obywatelstwa Europejskiego
Idea polityki filozoficznej konspekt
idea wspomagania przedsiębiorczości (3 str), Firmy i Przedsiębiorstwa
Idea hospicjum
pismo idea i przedstawienie str c 120
Husserl E Idea?nomenologii (2)
i have no idea what i am doing
10 IDEA WSPÓLNEGO INWESTOWANIA
idea podróży w sztuce
Ideą zrównoważonego rozwoju jednostki samorządu terytorialnego
23 Idea imperium Jagiellonow w europie i jej realizacjia w 2 pol XVw
Czat z Vader
18 idea bóstwa w paleolicie, religioznawstwo, Etnolgia religii, pytania
IDEA OPIEKI HOSPICYJNEJ, Pedagogika - studia, II semestr - ogólna, Pedagogika społeczna
Idea domu pasywnego
Inne religie, REINKARNACJA, REINKARNACJA: idea wywodząca się z Religii Wschodu

więcej podobnych podstron