cierpienie krzyża tajemnicą miłości rozważania x Marka Bałwasa


Cierpienie krzyża tajemnicą Miłości- rozważania x. Marka Bałwasa

na podstawie: Jose H. Prado Flores, Angela M. Cineze; Urzekająca śmierć Jezusa.

Z Ewangelii wg Św. Mateusza:

„Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: «Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić». A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
A oto zasłona
przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu.
Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym».”

(Mt 27, 45-54)

Święty Mateusz w tym fragmencie pokazuje nam kilka bardzo ważnych rzeczy.

Po pierwsze- CIEMNOŚĆ- która okryła całą ziemię; WOŁANIE pełne udręczenia- „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”; ZASŁONA ŚWIĄTYNI, która rozdarła się z góry na dół; TRZĘSIENIE ZIEMI, skały, które zaczęły pękać; ZMARTWYCHWSTANIE UMARŁYCH, WYZNANIE SETNIKA.

CIEMNOŚĆ- wiemy, że w ciemności nie widać nic, ale jak mówi Ewangelista Mateusz ciemności ogarnęły ziemię od godziny 6 aż do godziny 9, czyli można powiedzieć- od południa do godziny 15; ale ogarnął ten mrok całą ziemię przed momentem śmierci Jezusa.

Śmierć Jezusa nastąpiła o godzinie 15, czcimy tą godzinę jako Godzinę Miłosierdzia, pragniemy wtedy być z Jezusem, pragniemy przy Nim trwać, by nie czuł się osamotniony

w godzinie swojej śmierci.

Ciemność panuje wtedy, kiedy jest grzech i moment śmierci Jezusa zmienia zupełnie znaczenie ciemności, bo ciemność zostaje pokonana przez śmierć Jezusa.

Wszystko to, co było przed śmiercią stało się ciemnością, ale Jezus przynosi światło.

Zazwyczaj na krzyż patrzy się dzisiaj w ten sposób, że podkreśla się ból, cierpienie powieszonego na nim Jezusa. Wiele obrazów pokazujących Jezusa na drodze krzyżowej przepełnionych jest cierpieniem, smutkiem, tragedią.

Mieliśmy zapewne okazję oglądać film „Pasja” gdzie w sposób tak bardzo realistyczny zostało ukazane to jak Chrystus cierpiał, jak bardzo został poraniony, ale przez to, że tak często patrzymy na krzyż, na Chrystusa gubimy gdzieś to, co jest najważniejsze, gubimy to, że Jezus Chrystus woła: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?” ale nie ze względu na Jego całkowite zaufanie…

Często myślimy, że Jezus Chrystus na tym zakończył, ale Jezus zrobił to dobrowolnie- „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha Mojego”- poddał się śmierci dobrowolnie,

aby później powrócić i odzyskać życie.

Najgorszym z tego wszystkiego jest to, że reflektory ustawione są na cierpienie Jezusa. Słowo KRZYŻ jest synonimem bólu, a nie określeniem najwyższej miłości.

Dla wielu Kalwaria, Golgota odnosi się bardziej do udręczenia, smutku i żalu, niż do zbawienia, a właśnie krzyż jest tym narzędziem, które przyniosło nam zbawienie; to bowiem z krzyża popłynęła największa Boża miłość.

Ciemności okryły ziemię, ale moment śmierci Jezusa jest światłem. Jezus sam mówi

o sobie: „Ja jestem światłość świata”, „światłość ze światłości”. Dlatego przyjrzyjmy się jakim światłem jest Jezus, bowiem od ciemności przechodzimy do światła.

Ciemność jest grzechem, ale Chrystus na krzyżu umierający daje nam nadzieję na nowe życie.

Światło Chrystusa, światło Jego męki, śmierci, blask Jego bóstwa, napełnia nas nadzieją na to, że można zacząć wszystko od nowa.

Jezus jest światłem, Jego śmierć otworzyła nam wszystkim drogę. Nie ważne, że żyjemy w mroku, że ten mrok tak bardzo nas wyniszcza, że ciemności grzechu tak bardzo nas dołują, ale teraz od nas zależy, czy wystawimy się na promienie zbawienia, to od nas zależy nasze uzdrowienie, to my możemy otworzyć się na Bożą miłość.

Śmierć Jezusa staje się znakiem nadziei dla wszystkich, zwłaszcza dla tych, którzy żyją

w cieniu śmierci.

Zbliża się godzina 3, czas, w którym moc zbawcza Jezusa nadchodzi, by rozproszyć ciemność bezpłodnego bólu, złości, niesprawiedliwości, nienawiści na całym świecie, ale nie tylko na całym świecie, także w świecie każdego z nas.

Zobaczmy ile jest ciemności grzechu, zobaczmy jak szatan bardzo zaczął się panoszyć, jak on nas bardzo nienawidzi, jak on pragnie, abyśmy schodzili na złe drogi.

Pokazuje nam, że świat jest bardzo często pod jego władzą, że on sprowadza ciemności grzechu na ten świat, a wartość krzyża przemienia ten świat.

Ból dla samego bólu w rzeczywistości nie ma żadnego sensu, bowiem Jezus Chrystus umierając na krzyżu pokazuje nam taką drogę, o jakiej każdy z nas marzy, pokazuje nam drogę miłości.

Zobaczyliśmy pierwszy kolor tęczy, oddający piękno i moc stwórczą, która wyszła ze szczytu Golgoty. Ona nie stworzyła ciemności, przeciwnie, sprawiła, że ciemności, w których żył pogrążony świat zostały rozproszone, aby dać początek nowemu stworzeniu ze swoim światłem, lub lepiej- z Jezusem, który jest światłem świata.

Możemy teraz wspiąć się na Golgotę, wiedząc, że ze szczytu Golgoty my jako pierwsi będziemy mogli dostrzec światło nowego dnia, które wschodzi dla całej ludzkości.

Kolejny kolor, który się pojawia to KRZYK, krzyk Jezusa, to Jego krzyk udręczenia. To nie było jakieś tam ciche słówko, ale to był KRZYK: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?!”

To nie jest normalny głos. Jezus podnosi swój głos, woła głośno, ale wypowiada te słowa nie do ludzi, tylko do Boga, ale jest to słowo, które musi być usłyszane przez wszystkich i wyryć się w pamięci każdego z nas.

Mówi się, że krzyczymy wtedy, gdy inna osoba nie słucha, lub gdy jest daleko.

Jezus odchodząc z tego świata pozwala sobie dotknąć najczulszych strun swoich uczuć. Jezus krzyczy, przeżywa opuszczenie przez samego Boga.

Można powiedzieć, że jest to krzyk czasami wielu z nas, bo wielu z nas doświadcza takiego bólu, takiego smutku, takiego cierpienia jakby Boga nie było i wtedy powtarzamy te słowa: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”; czemu Panie Boże nie wysłuchujesz mnie?

Jezus mógłby przecież powiedzieć: Boże, przecież jesteś wszechmogący, możesz sprawić, by nie dotknęło mnie to cierpienie; ale Jezus przeżywa na krzyżu to opuszczenie przez Boga zamiast mnie, bo przeżył twój grzech i mój grzech; to z powodu naszych grzechów.

On obarczył się naszymi grzechami. I jak mówi Święty Paweł: „Tego, który nie znał grzechu Bóg uczynił grzechem”. Bóg uczynił Jezusa grzechem, tego, który nie znał grzechu, ale uczynił Go twoim i moim grzechem.

Z drugiej strony Święty Paweł mówi 3 razy o opuszczeniu grzesznika przez Boga, to zaś oznacza, że grzesznik jest pozostawiony własnemu losowi, który go prowadzi do przepaści i do totalnej samotności.

A gdy Paweł po raz pierwszy pisze o śmierci Jezusa, interesuje go najbardziej nie tyle sam fakt, co powód zdarzenia- UMARŁ ZA NAS- to znaczy, że wszystko to, co wydarzyło się na Kalwarii, to wszystko, czego jesteśmy świadkami na Golgocie to jest dla nas, dla naszego zbawienia.

Wielu młodych ludzi czasami się pyta: „Proszę księdza, po co Jezus umarł na krzyżu?” Nie miał innego powodu, aby dać się przybić do krzyża, jedynym powodem była miłość. Umierał nie za sprawiedliwych, ale za grzeszników, wtedy, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. To jest największy dowód miłości Bożej- Bóg oddaje za nas życie.

Pan Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie wieczne, i dlatego ten krzyk Jezusa na krzyżu; umiłowany Syn Ojca odczuwa milczenie i opuszczenie przez Boga, ponieważ nie tylko obciążył się naszymi grzechami, ale wręcz stał się naszym grzechem.

To za nas, zajmuje nasze miejsce. Jezus z miłości bierze na siebie grzech i jego największą konsekwencję- na sobie samym doświadcza opuszczenia przez Boga, bo chce nam pokazać, że jesteśmy tak cenni, jak Jego własne życie- nie więcej, ale też nie mniej.
Jezus w ten sposób uśmiercił nasz grzech i dzięki temu my grzesznicy mamy pokój z Bogiem; w ten sposób Jezus zapłacił za nas rachunek, za nasze grzechy; Jego drogocenna Krew obmyła nas z grzechów, dlatego być z Jezusem, tym opuszczonym na krzyżu, to znaczy zrozumieć, że w ten sposób On bierze na siebie cenę, jaką ja i ty powinniśmy zapłacić za nasze grzechy, a to Jezus tą cenę zapłacił swoim życiem; bo my jesteśmy powołani z miłości i do miłości, i tej miłości od Jezusa możemy się uczyć; to właśnie tajemnica miłości zaprowadziła Jezusa na krzyż.

To wielka, niepojęta miłość Boga sprawiła, że Bóg przeżył twoją śmierć, że Bóg przeżywa to, co należy się tobie, za twoje grzechy[…] To jest niepojęta, niewyobrażalna, wręcz po ludzku rzecz biorąc nielogiczna miłość, ale tak właśnie, tak szalenie kocha nas Bóg, że aż życie swoje oddał za nas.

Setnik stojący pod krzyżem zrobił wyznanie: Ten prawdziwie był Synem Bożym”.

On widział, że ten, który umiera na Golgocie to nie jest zwykły śmiertelnik, bo zwykły śmiertelnik nie umiera w taki sposób.

To coś pięknego, to była urzekająca śmierć; tak go urzekła, że zrobił wyznanie, wyznanie, które każe nam tak patrzeć na Jezusa.

Ten drugi kolor tęczy krzyża wydawał się tak ciemny i dramatyczny, ale przemienił się w niezwykły poemat miłości Boga do nas, miłości Tego, który nie tylko stał się grzechem, ale także przyjął wszystkie konsekwencje naszych grzechów na siebie, aż do akceptacji opuszczenia ze strony Boga. To własnym cierpieniem Jezus zapłacił to, co my mieliśmy przecierpieć z powodu naszych nieprawości i jeśli Jezus już zapłacił rachunek, my nic nie jesteśmy dłużni Bogu i nie ciąży nad nami żadne potępienie.

Nie wolno jednak pomniejszać głębi wspaniałomyślnej miłości Jezusa, który oddaje życie za tych, których kocha.

Poznaliśmy już dwa kolory z tęczy Nowego Przymierza- pierwszy to światłość, która w momencie śmierci Jezusa pojawiła się. Drugi kolor to ten dramat, krzyk Jezusa, który pokazuje opuszczenie nawet ze strony Boga, ale w ten sposób przywraca nam pokój z samym Bogiem.

Teraz przyjrzymy się purpurze tej ZASŁONY, która była w świątyni Jerozolimskiej- „A oto zasłona Przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół.”

Święty Mateusz przez ten symbol chciał pokazać, że oto to co stare przemija, a wszystko rodzi się nowe; ta zasłona Przybytku rozpada się.
Jak byśmy znali budowę Świątyni Jerozolimskiej to były tam różne dziedzińce, przedsionki itd. I jeszcze było tylko miejsce święte świętych, i to miejsce święte świętych mógł odwiedzić tylko najwyższy kapłan raz w roku, i to właśnie do tego miejsca świętego świętych prowadziła ta zasłona.

I Ewangelista Mateusz pokazuje, że w tym momencie, w tej właśnie chwili ta zasłona się rozdarła z góry na dół, czyli że inicjatywa pochodzi od Boga, że to Bóg rozrywa tą zasłonę,

to Bóg tą zasłonę zdejmuje, bo teraz możemy już przyjść do Boga bez problemu, każdy z nas.

Kiedyś, w Starym Testamencie każdy Żyd musiał się wiele razy obmywać[…], aby móc wejść w ogóle na dziedziniec, a dzisiaj, w dzisiejszym świecie, po śmierci Jezusa, w Nowym Testamencie, możemy przyjść do Boga brudni, z naszymi grzechami i to Bóg nas oczyści.

Kochani, dzięki śmierci Jezusa każdy z nas, jako grzesznik może stanąć przed Bogiem bez lęku, że zostaniemy ukarani, aby otrzymać przebaczenie swoich win. Jezus to co uczynił, to otworzył nam bramy świątyni, otworzył bramę nie dla sprawiedliwych, ale dla grzeszników, dla każdego z nas. Grzech, który wcześniej był przeszkodą, bo trzeba się było

z niego oczyszczać, aby móc wejść do świątyni, teraz, ten sam grzech, wyznany Bogu z żalem

i skruchą, zamienił się w warunek wejścia do Królestwa Niebieskiego.

Gdy żołnierz przebił bok Jezusa włócznią i setnik zobaczył, że zostało otwarte serce, może wtedy właśnie opadły z jego oczu łuski i zobaczył, że rzeczywiście ma dostęp do Boga,

że serce Boga zostało otwarte dla każdego, a szczególnie dla tych, którzy są daleko od Boga. Nie ma potrzeby żeby się oczyszczać, aby wejść i stanąć w obecności Boga, gdyż wchodząc do nowej Świątyni, do Ciała Jezusa Chrystusa jakim jest Kościół, to tam możemy wejść takimi, jakimi jesteśmy i wtedy zostajemy oczyszczeni mocą Jezusa.

W Jezusie Chrystusie, który jest nową Świątynią zostaje całkowicie oddalona ta przeszkoda, jaką jest grzech. Teraz gdy przybliżamy się do Boga zamiast strachu i kary zostajemy oczyszczeni z grzechu, zostajemy oczyszczeni drogocenną krwią Jezusa, stajemy się Synami Bożymi. Nie ma więcej muru, który nas oddzielał od Boga, nie ma grzechu.

Jezusa bok otwarty jest dla nas bramą, która pozwala nam powrócić do domu Ojca gdzie sam Bóg, zamiast czynić nam wymówki, da nam nową szatę, założy nam pierścień na rękę i sandały na nogi.

Tęcza nowego przymierza na której rozważaniu trwamy, teraz przyjmuje kolejny kolor -jest to jeden z ważniejszych. To TRZĘSIENIE ZIEMI, które ma miejsce w chwili śmierci Jezusa. Oczywiście nie chodzi tutaj o zdarzenie w sensie geologicznym, ale o wymiar teologiczny tego wydarzenia. Trzęsienie ziemi. „Ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Zasadniczo myśli się, że śmierć Jezusa była tak tragicznym wydarzeniem, że nawet ziemia się zbuntowała i zaczęła się trząść, ale podczas trzęsienia ziemi doświadcza się całkowitej niepewności. […] Wszystkie ludzkie zabezpieczenia są wtedy już nieskuteczne.

Na szczycie Golgoty wykopano zapewne niewielki dół, aby w nim postawić krzyż. […] pod tym krzyżem nie było fundamentów, nie było zbrojenia, dlatego... miał stać ten krzyż kilka godzin, do śmierci skazańca, dlatego podczas trzęsienia ziemi ten krzyż powinien upaść jako pierwszy. Ale nie - krzyż Chrystusa stoi.

Krzyż nie upada, bo wyraża on wierną, stałą i trwałą miłość Boga do człowieka. Krzyż nie upada ani tamtego popołudnia, ani tamtej nocy, ani nie upadnie żadnej innej nocy, przy żadnym innym trzęsieniu ziemi. Nikt i nic nie jest w stanie doprowadzić do tego, aby krzyż mógł upaść.

Jak mówi prorok Izajasz: „Bo góry mogą się poruszyć i pagórki się zachwiać, ale moja miłość nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju.”

To trzęsienie ziemi, o którym mówi św. Mateusz reprezentuje wszystko to, co dzieje się

w twoim życiu. Ile razy zatrzęsła się ziemia twojego życia... bo przyszła choroba, cierpienie, ból, smutek, może zostawił cię chłopak, może rzuciła cię dziewczyna, może mąż alkoholik robi ci piekło na ziemi, może dobija cię samotność, starość, może nie widzisz już żadnej drogi wyjścia, może zatrzęsła się ziemia twojej wiary, może ziemia twojego kapłaństwa, męczy cię twoja parafia, a może męczy cię życie...

Wszystko się trzęsie, tak jakby, czasami się mówi, że wszystkie kamienie lecą mi na głowę, że przeżywam takie straszne trzęsienie ziemi, ale wtedy właśnie, nawet gdy zdradzają nas przyjaciele, gdy załamuje się nasze zdrowie, cierpienie, niesprawiedliwość, gdy to wszystko przeżywamy, to wtedy, tym, co nigdy nie opadnie, wtedy tym, na co możemy zawsze liczyć, zostanie krzyż Chrystusa, który ciągle stoi, nie upadnie.

Spójrz na krzyż , spójrz na Jezusa, to Jezus doda Ci sił.

Doda ci sił na każda chwilę twojego życia.

Trwamy w tym trzęsieniu ziemi bo także nasza wiara czasami przeżywa takie trzęsienie ziemi. Wielu młodych ludzi piszących do mnie pisze: „Proszę księdza, ja już nie wierzę w Boga, ja nie wierzę, bo ja już tyle się modlę, tyle proszę Pana Boga i nic, i Bóg mi nie odpowiada.”

Wydaje się, że sam Bóg się ukrył przede mną, nie odpowiada na nasze modlitwy, na zawołania. A tymczasem Bóg nie odpowiada bo nie ma takiej konieczności, aby to czynić. Wystarczy spojrzeć na krzyż, żeby zobaczyć Jego obecność, żeby zrozumieć jego odpowiedź. Miłość objawiona na krzyżu pozostaje niezachwiana. Mimo, że wszystko wokół nas trzęsie się i drży.

Gdy słabnie nasze zdrowie lub umiera najlepszy przyjaciel to gdzie wtedy Pan Bóg?

To Chrystus wiszący na krzyżu, przebity i zraniony, pokazuje, że On jest przedsionkiem zmartwychwstania. Kiedy zaczyna brakować pieniędzy, szczególnie teraz w czasie kryzysu, możemy popatrzeć na Jezusa. On nie ma nic, ogołocił samego siebie, ale On jest właśnie promykiem nadziei. Gdy czasami dotyka nas wielki ból, tak jak mnie ostatnimi czasy też straszliwie bolą plecy, to gdy pomyślę i gdy spojrzę na krzyż, który wisi w moim pokoju nad drzwiami, wtedy jest naprawdę lżej. Proszę Jezusa, żeby zabierał ten mój ból i ofiaruję go zawsze za dusze w czyśćcu cierpiące.

Kiedy my jesteśmy ranieni przez tych, którzy są nam najbliżsi, może często przez rodziców, może chłopak przez dziewczynę, dziewczyna przez chłopaka, to gdy spojrzymy na krzyż, widzimy tam rany i w tych ranach Chrystusa jest nasze uzdrowienie.

W chwili gdy wszystko się wali, wszystko się trzęsie, Bóg pozostaje wierny i niezachwiany. To trzęsienie pozwala nam zrozumieć, że nic z tego co mamy i kim jesteśmy, nawet ziemia

po której chodzimy i ją depczemy nie jest stała, trwała i wieczna. Jedyną stałą i pewną,

i pełnym zabezpieczeniem naszym na ziemi jest Jezus Chrystus, Jezus ukrzyżowany.

To największy dowód miłości Boga do nas. Nikt i nic nie może nas odłączyć od miłości Chrystusowej. Ponieważ miłość nigdy nie ustaje.

Ten krzyż, który stoi pewnie, niezachwiany i nieporuszony wobec wszystkich przeciwności, jest dla nas konkretnym znakiem nadziei we wszystkich wstrząsach i trzęsieniach jakie pojawiają się w naszym życiu. Chociaż upadły wieże World Trade Center to wszystko się może zawalić, ludzie giną w katastrofach, to jednak jedyną rzeczą stałą, trwałą i mocną, potężną i nieusuwalną na tym świecie jest miłość Boga do Ciebie. Dlatego trzęsienie ziemi na Kalwarii nie jest po to, aby wzbudzać alarm przed końcem świata i rodzić strach przed zagładą, ale by zapalić światło nadziei złożonej i nieodwracalnej, niepojętej, cudownej, pięknej, wspaniałej, miłości Boga.

Piąty kolor tej tęczy o której mówimy to wywiera bardzo mocne wrażenie-

otóż ZMARTWYCHWSTANIE LICZNYCH UMARŁYCH.

Święty Mateusz mówi: „groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało.

I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu weszli do miasta świętego i ukazali się wielu.”

Zobaczmy punkt tego fragmentu: groby się otworzyły. Umarli mają otwartą drogę wyjścia. Nie wszystko jest skończone, jest nadzieja. Nie ważny jest czas jaki spędzili w grobie.

Umarli zmartwychwstali. Nie wiemy czy wtedy gdy otworzyły się groby umarli zmartwychwstali czy też z tego powodu że zmartwychwstali ich groby się otworzyły. Najistotniejszy jest tu fakt, że dzieje się to w momencie śmierci Jezusa na Golgocie.

Wyszli z grobów, Jezus otwiera bramy więzienia. Śmierć nie ma władzy, […] na śmierci się nie kończy. Nie ma absurdalnego labiryntu śmierci bowiem Chrystus wyprowadza z grobu. Ale jednak człowiek sam decyduje czy wyjść z tego grobu, czy nie, czy zacząć nowe życie. Sprawiedliwi, którzy zmartwychwstają- może to byli Ci ze Starego Testamentu, może Abraham, może Mojżesz, ale to także Ci, którzy uważają się za sprawiedliwych, ponieważ są dobrzy i byli wierni Bogu i Jego planom. Mogą otrzymać nowe życie dzięki Jezusowi, dzięki zasługom tego, który umarł za tych którzy zmartwychwstają. I dalej ukazują się wielu. Znaczy to, że dają świadectwo zwycięstwa Jezusa nad śmiercią.

I wchodzą do miasta świętego, czyli istnieje możliwość bycia mieszkańcem nowego Jeruzalem.

Kim jest umarły w Biblii? Umarły to ten, który grzeszył. Być umarłym, to tak jak słyszymy

w opowieści o synu marnotrawnym, ojciec mówi: „Ten syn mój był umarły, a znów ożył.” Także grzech powoduje naszą śmierć. Ale Chrystus, Jego przebaczenie, Jego miłość, daje nam zmartwychwstanie.

Trzeba umieć powstawać z grzechów. My którzy byliśmy martwi z powodu naszych grzechów zmartwychwstaniemy. Możemy zmartwychwstać przystępując do sakramentu pojednania. Ja widzę to na rekolekcjach, które prowadzę. […] ludzie, którzy przychodzą do spowiedzi, wyglądają na początku jakby byli umarli. Oczy pełne łez, drżące ręce, drżący głos, smutek, ale gdy wyznają wszystkie grzechy, gdy ja obwieszczam im miłość Boga i Jego miłosierdzie i przebaczenie, gdy mocą kapłańskiego rozgrzeszenia odpuszczam im grzechy, to sam Bóg im odpuszcza grzechy. Wtedy czują się, jakby zmartwychwstali, wtedy widać te roześmiane usta, roześmiane oczy pełne łez.

To jest niesamowity widok. I to właśnie ten moment zmartwychwstania umarłych

w momencie śmierci Chrystusa pokazuje, że Jezus Chrystus jest źródłem nowego życia.

I każda spowiedź to może być początek Twojego nowego życia.

Aby uczynić nas uczestnikami zbawienia Św. Mateusz przeprowadził nas przez pięć wydarzeń, ale szczytem i zakończeniem tego wydarzenia, aby tęcza mogła być w pełni widoczna to schodzimy znów na ziemię, a schodzimy do WYZNANIA WIARY RZYMSKIEGO SETNIKA- „Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie widząc trzęsienie ziemi i to co się działo zlękli się bardzo i mówili: <Prawdziwie Ten był Synem Bożym.>”

Zlękli się bardzo; autor ukazuje normalny odruch człowieka, któremu objawia się Bóg.

Wiele razy w Piśmie Świętym można spotkać tych, którzy boją się rozmawiać z Bogiem.

To bojaźń boża; taką bojaźń przeżywała Maryja, przeżywał Mojżesz, przeżywał Abraham.

To przyjście Boga czasami w człowieku powoduje lęk, ale to jest taka bojaźń boża, nie strach przed Bogiem, tylko lęk.

Widząc to, co się działo… żołnierze mnie byli przypadkowymi przechodniami, oni patrzyli na wszystko, oni są świadkami tych wydarzeń; widzą co się dzieje, są głęboko poruszeni.

I „prawdziwie, był Synem Boga…”- setnik poświadcza to, i jest to jego wyznanie wiary, że ten Człowiek, który przed chwilą umarł jest osobą Syna Bożego.

Poganie uwierzyli, że Jezus jest Synem Boga i ogłaszają tę prawdę publicznie, bo głośno wypowiadają te słowa; bo według Św. Pawła uwierzyć w sercu i ogłosić swą wiarę ustami, to są warunki konieczne do tego, aby uczynić swoim zbawienie dokonane przez Jezusa. Kto w sercu uwierzy i ustami wyzna, że Jezus jest Panem, ten rzeczywiście będzie miał udział w zbawieniu. Usta i słowa, z tego powodu, że są elementem bardziej zewnętrznym, oznaczają, że nasza wiara powinna objawiać się na co dzień. Świadectwo domaga się uzewnętrznienia wiary w świecie. Jak uwierzyć? Wiara jest aktem osobistym i nieprzekazywalnym; nie należy jednak, w jego rozumieniu, popadać w to, co jest taką egoistyczną pobudką, że próbujemy sami tylko, swoimi siłami.

Osobiste wyznanie wiary jest aktem, który wymaga jedności z Kościołem; to wiara wspólna wszystkim, podkreśla, że nie tylko rzymski setnik, ale także jego towarzysze ogłaszają, ze Jezus Chrystus jest Synem Bożym i Zbawicielem świata.

Jezus z pewnością już nas zbawił dwa tysiące lat temu, ale to zbawienie nie stanie się skuteczne aż do dnia, w którym uwierzymy, że Jego śmierć wystarczyła, aby zapłacić cenę naszego zbawienia, oraz że Jego zmartwychwstanie jest całkowitym zwycięstwem nad wszelką niesprawiedliwością i niegodziwością tego świata.

Kochani, to wyznanie wiary… każdy z nas jest do tego wezwany, aby to wyznanie Bogu złożyć. Setnik powiedział, że „ten prawdziwie był Synem Bożym”, ale dla nas ważne jest powiedzieć, że On jest Synem Bożym[…] jest Zbawicielem świata, jest Panem nieba i ziemi, jedynym Pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, i że w żadnym innym nie ma zbawienia, bo nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym mogli byśmy być zbawieni, tylko imię Jezus.

Każdy z nas może się dzisiaj powierzyć Jezusowi, możemy od dzisiaj zacząć żyć Jego miłością.

Trzeba umieć dostrzec to, co wynika z tej śmierci. Z tej śmierci Jezusa na krzyżu płynie miłość; to Chrystus, z rozłożonych ramion, z krzyża, mówi do ciebie „KOCHAM CIĘ CZŁOWIEKU! Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić. Co jeszcze mam dla ciebie zrobić, żebyś ty mnie pokochał, lub żebyś chociaż pozwolił mi na to, żebym Ja ciebie kochał?...”

Audycja CZAS WZRASTANIA; Radio Maryja, 13.03.2009.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TAJEMNICA MIŁOŚCI I KRZYŻA
Courths Mahler Jadwiga Tajemna miłość , tajemne cierpienie
Courths Mahler Jadwiga Tajemna miłość, tajemne cierpienie
Courths Mahler Jadwiga Tajemna milosc, tajemne cierpienie
KRZYŻACY DZIEJE MIŁOŚCI ZBYSZKA I?NUSI W PUNKTACH
TAJEMNICE RÓŻAŃCA ROZWAŻANIE
107 TAJEMNICA MIŁOŚCI
43 TESTAMENT EUCHARYSTII TAJEMNICA MIŁOŚCI I WIARY
Rozważania różańcowe (ZNAJDZ CZAS NA MODLITWE), CO MOŻE MIŁOŚĆ-rozważania różańcowe, CO MOŻE MIŁOŚĆ
Rozważania różańcowe (ZNAJDZ CZAS NA MODLITWE), CO MOŻE MIŁOŚĆ-rozważania różańcowe, CO MOŻE MIŁOŚĆ
W JAKI SPOSÓB MIŁOŚĆ ODMIENIŁA MARKA WINICJUSZA
Tajemnice światła - rozważania dla dzieci, KATECHEZA DLA DZIECI, Pomoce do katechezy
CO MOŻE MIŁOŚĆ rozważania różańcowe, Katecheza, Różaniec
Nogami nie można się zbawić... - Świadectwo x. Marka Bałwasa, HTML, ks Marek Bałwas-jpg
Kazanie ks. Marka Bałwasa w kościele NSPJ w Turku, studia, ks.Marek Bałwas
Tajemnice radosne (rozważania)
Uśmiecham się każdego dnia... - świadectwo x. Marka Bałwasa, HTML, ks Marek Bałwas-jpg
ROZWAŻANIA O MIŁOŚCI rozważania o Miłości ucieleśnionej

więcej podobnych podstron