Kabaret Afera
- Czyli co, przyszedł pan z gór, oświadczył, że chodzi pan po górach, no i co wtedy? Co mama wtedy powiedziała?
- „Obiad na stole”.
- Niech mi pan powie, co ostatnio zrobił pan sobie w górach?
- Rękę sobie złamałem.
- Rękę pan sobie złamał!... I nie bał się pan tak sobie w górach rękę łamać?
- Nie. I rodzice i sąsiedzi nic na ten temat nie mówili.
- Czyli co: tak po prostu poszedł pan sobie w góry i rękę pan sobie złamał?
- No tak.
- A jak pan sobie tę rękę złamał? Nie wiem... tak zwyczajnie, normalnie czy też może, nie wiem, jakoś dziwnie, z powikłaniami?
- Normalnie.
- Normalnie! Niesamowite!
- Trochę.
- A co na to wszystko znajomi, sąsiedzi?
- Już mówiłem - nic!
- Nic...
- Piąty raz nagrywamy, a pan się znowu myli! (...)
- Ale trzeba to dobrze nagrać!
- Tak? A jak będziemy nagrywać? Tak normalnie czy może na czworakach?
- Nie, nie, normalnie...
- Normalnie! Ho, ho, ho! A co na to znajomi? Rodzice?
- Proszę pana, ale niech się pan uspokoi, bo mi pan za chwilę rękę złamie!
- A jak mam złamać? Normalnie czy z powikłaniami?
Alosza Awdiejew
A mordy im się tak rozlazły, że mogą opluć cały świat.
A żeby państwo o tym typku miało sąd:
To był to gigant z tych olbrzymów-pasożytów,
Że gdyby go postawić nocą dupą w kąt,
To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
Który to był z tych dawnych dni? Ach, środa... tak.
Może ta prawda naprawdę nam zatryumfuje,
Jeśli od blagi nauczy się reguł złej gry!!!
Gimnastyka umysłowa
Gdzieś słyszałem bardzo ciekawą sentencję o tym, że ponury człowiek jest tak samo nienaturalny jak uśmiechnięty nieboszczyk. Ja was bardzo proszę, śmiejcie się, żeby was nie brali za nieboszczyków!
Głupota jest uniwersalna i szaleje wszędzie.
Kawiarnia jest poczekalnią dla tych, którzy nigdy nie odjadą.
(...) na dachu stał niedoszły samobójca, a na dole zebrał się cały tłum i w tym (...) stała taka babcia i patrzyła na tego samobójcę, i nagle zawołała: „Boże, jak on zaraz nie skoczy, to ja się spóźnię na autobus!”
Niedawno znalazłem bardzo ładne powiedzonko: „Różnica między dużym i małym miastem polega na tym, że w dużym mieści można dużo zobaczyć, a w małym dużo usłyszeć.” To jest bardzo subtelna różnica, prawda? Stąd prawdopodobnie tyle kawałów o Wąchocku. Nawiasem mówiąc, wyszła niedawno cała książeczka kawałów o Wąchocku, w której - niestety - najciekawszy był wstęp.
Oto Gimnastyka umysłowa dla tych, którym udało się dzisiaj wstać. I znów wita was Alosza Awdiejew z Piwnicy pod Baranami z Krakowa. (początek audycji)
(...) pewien bardzo brzydki pan poślubił przerażająco brzydką panią, w wyniku czego urodziło się tak brzydkie dziecię, że pierwszego trzeba było wyrzucić.
Tradycyjnym nosicielem głupoty w kawałach jest oczywiście, niestety, Rosjanin. Niestety, bo sam jestem Rosjaninem z pochodzenia i twierdzę, że nie jest to bezpodstawne...
Umysł trzeba też ćwiczyć.
Piotr Bałtroczyk
Wszystko jest piękne, ale kiedyś się kończy i potem na scenę wychodzę ja.
Krzysztof Daukszewicz
To jest tajemnica dziennikarska - „Sławomir W., syn prezydenta. Znów rozjechał na pasach...”
Tu się nie da dopasować
Z oryginałem dubler
Teraz jest podsumowanie
Bubel zawsze bublem.
Waltz-Gronkiewicz to Plater,
Choć obie poległe,
Andrzej Lepper nie Witosem,
Pawlak to nie Pola Negri!
Kabaret Długi
Coś jest w narodzie, że sąsiada to by w złote ramki oprawił, byleby tylko wisiał.
Czarno widzę. Jasnowidz.
Czas wolny powinien być szybki, a nawet dwie szybki.
Czerwone krawaty i AWS-u łzy, wielkie łzy.
Czynię wiosnę. Druga jaskółka.
Do mnie należą najważniejsze partie. Pierwsze skrzypce.
Dzięki audio-tele poziom telewizji podniósł się gwałtownie, podobnie jak nadepnięte grabie.
Ja jestem posłem i sam do tego doszłem.
Jeśli wydaje ci się, że ludzie patrzą na ciebie krzywo, sprawdź, czy trzymasz poziom.
Na Nysie Kłodzkiej ostatniej nocy przybyło dwa. Na żwirowisku przybyło cztery. Na Kasprowym Wierchu - bez zmian.
Obiekt jest wtedy, gdy wszyscy widzą to samo, a subiekt - gdy każdy widzi coś innego.
Spadł na cztery łapy - wszystkie cztery do góry.
Spieram się za żarcie - głodna koszula.
Tanio domalowuję aureole na portretach. Hiper-realista.
Z drugiej Japonii został tylko drogi ryż.
Ze wszystkich lokat alkohol jest najlepiej oprocentowany.
Znikam bez namoczenia. Punkt widzenia.
Parafonia
Mam dwie lewe ręce. Jednoręki bandyta.
Mam wszystko w nosie. Cyrano de Bergerac.
Oferuję tanie, lekkie, łatwe w montażu domki. Karciarz.
Sprzedam sałatę. Cinkciarz.
Strzeż się pociągu. Alkohol.
Szukam oryginalnego zajęcia w sezonie ogórkowym. Potwór z Loch Ness.
Uwaga, panowie! Trafiam przez żołądek do serca. Gronkowiec.
Uwaga, rolnicy! Skutecznie wyprowadzam w pole. Parlamentarzysta.
Zamieniam sezon ogórkowy na kokosowy interes. Badylarz.
Paweł Dłużewski
A ja tutaj pytam teraz naszego legendarnego trenera, co pan sądzi o formie naszych napastników, czy pan widzi szanse zespołu (...)? (Głosem Kazimierza Górskiego): Mi si wydaji, że tutej, no, napastnicy są w niezłej formie... Wczorej „Trybuna Ludu” napadła na „Gazetę Wyborczą” i odwrotnie... No Sejm jest okrągły i wiele może się wydarzyć...
Hamuję gwałtownie - ten z tyłu ma test na refleks!
I będzie miejsce w pu... na pudle!
Ja nie muszem nic mówić i tak nikt nie wie, o co chodzi. (parodia L. Wałęsy)
Ja sobie zdaję sprawę, że ten wytwór FSO... on wzbudza agresję...
Już za chwilę będą państwo mogli oglądać żużel... wyrzucany przez Hutę Warszawa na tereny działkowiczów...
Ludzie unikają teraz nazwisk - Siła Spokoju był, teraz Nadzieja jest... Stosują pseudonimy jak za okupacji. Jakaś psychoza strachu u nich była, skoro na premiera wzięli sobie zupełnie niezłego adwokata i odwrotnie - ministrem policyjnego ścigania uczynili historyka Półwyspu Iberyjskiego. To był zawód Macierewicza.
Mam lusterka elektryczne. Ja je odwróciłem taflami do przeciwników i zajączki puszczam tym, co jadą z przeciwka. No niech no mnie który oślepi długimi, jak z dwóch luster przyłożę...! Jak laserem! Trafiłem w rada - rozleciał się!
Na każdym egzemplarzu [samolotu] jest uczciwie napisane, ile osób się naraża - „Tu-134”, „Tu-154”.
Nie będę komentował decyzji sędziego, ale państwo widzicie, że to jest idiota!
Nie taki diabeł czerwony jak go oczerniają.
No mam coś takiego, że jak zdejmuję nogę z gazu, to mi cichnie radio. Kiedy wciskam hamulec, to mi się bagażnik otwiera i wysuwa się antena. Satelitarna. Nie pożałowałem - 2 m średnicy wsadziłem. Przy silnym wietrze (...) daję to do góry, mam żagiel, jadę za darmo!
Poczwarki niemieckie.
Przebija się tam Aleksander Kwaśniewski... Młody, utalentowany... Niespełna 30 lat... w Komitecie Centralnym. Nadal Kwaśniewski... aj, wyraźnie podcięty! Czyżby wczoraj jakieś imieniny?
Przecież my w kraju montujemy wszystko, w co da się włożyć silnik.
Rację ma nasz prezydent, mówiąc, że prawdziwych przyjaciół poznajemy... po biedzie. I rację ma nasz prezydent, mówiąc, że to my jesteśmy kluczem do Europy. Zgadzam się - niedługo się przekręcimy...
Raz jeszcze pokażemy bramkę sezonu... wmurowaną przez robotników na stadionie Legii...
Setki posłów! Jeden, drugi, tam widzę trzeci...
Schodzą z taśmy polonezy ekologiczne. Ekologiczny - on po trzech latach ulega biodegradacji.
Spodziewany sukces odniosła w Polsce sztuka Vaclava Havla Przygody dzielnego wojaka Kiszczaka.
Taki Rosjanin auta w Polsce pilnuje. On nie pójdzie spać w samochodzie.(...) Niektórzy bardzo fajnie się urządzili - firanki w oknach, szyby przyciemniane, żeby im tam w garnki nie zaglądać... Zresztą oni muszą najpierw na granicy udowodnić, że potrafią mieszkać w samochodzie przez tydzień, zanim ich wpuszczą do Polski... Ale do dziś nie było przypadku, żeby komuś w Polsce wołgę ukradli...
(...) u nas rowy odwadniające drogę nie ciągną się wzdłuż poboczy. One są wydrążone w asfalcie! Rozstaw przystaje do kół ciężarówek (...).
W wyniku ostrzału zniszczono w radiowozie tylną szybę i pojemnik na święconą wodę.
Wartburg z silnikiem golfa... To jest tak, jakby rozdanie Oscarów urządzić w stodole za Otwockiem mniej więcej...
Kabaret Elita
Estoniec, co ma zraniony koniec.
- Jak „Anna Maria”.
- Anna Maria Jopek?
- Nie, Jopek jest Kydryńskiego!
- Kydryńskiego jest Kunicka!
Michał Wołodyjowski, były pułkownik komputu, dziś prezes ciągarni drutu.
Na rynku w Tucholi chłop babę... za Łabę.
Nie będzie byle skryba prawych rycerzy jako stada małpów czytelnikom przedstawiał! Szable w dłoń!
(...) nasza armia ma być teraz jak Jolka Bobek.(...) nieduża, ale dobrze wyszkolona.
- Po czym poznać ten moment poczęcia?
- To proste: chłopem strasznie rzuca, a baba patrzy na zegarek.
Pułkownik Michał Wołodyjowski do Pana Hetmana Jana, któren ma aż po kolana... Kontusz ze złotym lampasem i szablę ze złotym... Niewyraźnie napisane...
Słyszałem też o pana hobby, podobno pan świetnie gotuje. (...) My słyszeliśmy o różnych zupach (...). Podobno - tak mówią zresztą o panu (...) - podobno pan w każdym mieście ma swoją ulubioną zupę...
Szable z pochew nie wychodzą, armaty przy strzale smrodzą...
To może ja ci wpłacę jakąś zaliczkę na poczet królów polskich?
Trylogia to powieść rzekomo osnuta na naszym tle.
- Współczuję bardzo temu panu z reklamy, który pobrudził sobie koszulę jajkiem.
- A po co on nosi takie długie koszule?
Z pannej Kazi cóś wyłazi... Tu pies, a tu katapulta, weźcie się i u... niewyraźnie... dulta...
Zajęcia rozpoczął pan Zagłoba i od razu obniżył ich poziom, gdyż - nie wysilając się zbytnio - powiedział do stojącego vis a vis pana Muszalskiego: „Ty wuju”... Czy jakoś tak podobnie... niewyraźnie...
Krzysztof Jaroszyński
Cekaemistów pod sklepami nie ma już... (...) Nocą przychodzili w rych płaszczykach pod sklep. Cekaemiści, bo oni wpadali do sklepu rano i - "cukier, kasza, mąka", "cukier, kasza, mąka", "cukier, kasza, mąka"... Pięć minut - nie ma sklepu.
Jaka ta historia potrafi być złośliwa: żeby koparka od Waryńskiego rozwaliła Dzierżyńskiego.
My gonimy Europę! (...) Ona jeszcze szybciej ucieka, to jest inna sprawa...
My, pedagodzy, od lat walczymy z pisaniem na ścianach sanitariatów na terenie naszy placówki. Próbowaliśmy wielu metod, np. likwidacji ścian, i tutaj wprawdzie chłopcy nas poparli gorąco, niemniej jednak weto podniosły dziewczynki.
Ona, ta Październikowa Rewolucja, nazywała się październikowa, bo ona wybuchła w listopadzie. Za tamtą granicą tak jest z wszystkim . Oni musieli mieć jesienną nazwę, bo oni szturmowali na pałac zimowy. To jest tak, jakby ktoś w lutym poszedł na nabożeństwo majowe z okazji Święta Zmarłych.
Ostatnio słyszałem zagraniczną wiadomość ze Związku Radzieckiego. Jest taki kraj jeszcze. No pewności nie mam, bo już po "Dzienniku jest"... Jak oglądałem "Teleexpress", to jeszcze był...
Po latach się okazało, gdzie on miał to rolnictwo.
Sam widziałem, jak torturowali generała Jaruzelskiego. Dwie godziny go torturowali. Jazzem w filharmonii. Jeszcze prymas obok siedział, żeby ostatnią posługę dać w razie czego... Nie, wytrzymał! Nie takie rzeczy wytrzymywał!
Tam w Europie są cuda! Cuda! (...) Tam są na przykład ruchome schody. To jest niesamowite, bo człowiek nie idzie, a idzie! Myśmy 45 lat mieli odwrotnie, bośmy stali, ale kroczyli.
Teraz jest Muzeum Lenina im. Józefa Piłsudskiego.
To też pomysł! Ja tu chleję lizol, to tam na elektrownię pomoże!
Urban głoduje! Głodówkę ogłosił, siedzi pod kościołem świętego Wojciecha... Głoduje codziennie od 10.00 do 13.00, po obiedzie od 15.00 do 17.00...
Wziął i upadł. Nie wiem co prawda, jak może upaść coś, co dawno leżało... (o rządzie, 1989)
Kabaret Jurki
No nie było mnie, bo w Egipcie byłam. No jak: po co, dlaczego. Nie chciało mi się na święta gotować!
Rafa, palmy, bieduini...
Kabaret Klika
Wyjdziemy z kryzysu, wyjdziemy… Nogami do przodu wyjdziemy…
Roman Kołakowski
A moja prawda jak struna drga, radośnie woła lub cicho łka.
Bo skat to forma artykulacji,
To układ sylab asemantyczny,
Uniwersalny w komunikacji,
Zrytmizowany kod fonetyczny.
Skat to eufonizm fascynujący,
System głoskowej instrumentacji,
Pełen wyrazu - nic niemówiący,
Po prostu sedno improwizacji.
Chociaż strawiłem śliczne plansze
I śmieszne z gipsu części obie,
Bo temat „Skąd się biorą dzieci”
Specjalnej troski nie wymaga -
Wszystkie pomoce naukowe
Noszą uczniowie wciąż przy sobie (...).
Dziś nowo-mowa to już wspomnienie,
To sztuczny język jak esperanto,
Bo tylko skat i jazzowe brzmienie
Zastąpią nudne marszowe canto.
Zjadłem w tej szkole prawie wszystko -
Zwierzątek parę w formalinie,
Równię pochyłą, szkielet, cyrkiel,
Bardzo mnie belfrzy nienawidzą.
Od czasu, kiedym pożarł mapy,
Historyk plącze się w zeznaniach,
A fizyk bez amperomierza
Mierzy prąd stały kukurydzą...
Jerzy Kryszak
Doleciało? Nie... tu się rozbryznęło...
Ja do Moskwy nie jadę, bo nie wszyscy stamtąd wracają.
Jakże inaczej na tym tle wygląda sylwetka prezydenta Aleksandra Kwa-Kwa-Kwa-Kwa. Kwa-Kwa-Kwa-Kwa... Cholera... Kwa-Kwa-Kwa-Kwa... Żeby się tu kaczki nie zleciały, bo pomyślą jeszcze, że je wabię.
Poszło tyle wódki, że ja się bałem, że dla krów trawy nie wystarczy.
Prezydent Czech Ha-Ha-Havel cho-cho-chory...
Reżim Buzka złamał Józka.
Szczęśliwej Polski, już czas!
Zenon Laskowik
Nie mówi się „przyszłem”, tylko „przyszyłem”.
Wasze zachowanie to jest takie... ni w PiS, ni w PO.
Marek Majewski
Ten przyrząd, który służy do pomiaru sytuacji koalicyjno-rządowej, się nazywa syfmiarka. Wcale się nie ma z czego śmiać - jaka sytuacja, taki przyrząd.(...) Jednostką miary tego przyrządu jest jeden (...) kiłamietr. No nareszcie wiadomo, skąd licencja.
Kabaret Mumio
I tam jest taka przebolesna scena, kiedy ta kamera biegnie na takim statywiku, biegnie i potyka się! I macha tak tymi nóżkami...
Mamo, mamo, a, a,
daj mi szmal na mydło „Fa”.
Bo przyjeżdża mój chłopak,
mamy zamiar się kochać, a, a.
Niektórzy nawet tak sklejają modele samolotów z tej rozpaczy.
Potem matka przychodzi i przy ścieraniu kurzu tam śmigło złamie.
A chłopak mówi - Mamo, ty mi złamałaś śmigło. To śmigło jest dla mnie ważne.
A matka mówi - Cooo??
A chłopak mówi - śmigło!!
Radość to mała dziewczynka, która sika do kawy.
Jan Jakub Należyty
Najlepsza jest woda z kałuży.
Żywię nadzieję. Jedz
Nie tylko dla orłów
„Baśnie nim zgaśniesz”: dziś „Legenda o chłopie, co miał płaskostopie”, a za miesiąc „Legenda o chłopie ckliwa, co miał z żeliwa”
Dziś w cyklu „Wiersze Najszczersze” Krystyna Garmaż z tomu „Mój warsztat w Karl-Marx-Stadt”. Wiersz w wykonaniu Feliksa Paprota czyta Jan Dąbal.
Dziś Krystyna Garmaż i fragmenty jej tryptyku zatytułowanego „Raz dwa trzy Baba Jaga patrzy”, zawartego w tomiku „Mein Bruder macht Puder”. Recytują dziewczęta z Nowolipek: Barbara i Bogumił.
Gabinet figur wioskowych.
Grog z kapustą.
Jak donoszą nasi korespondenci, w Togo nadal drogo, w Kamerunie zaraz lunie, a w Rumunii - leje.
Jak donoszą z Grudziądza, rośnie wartość pieniądza.
Jak powiedział Chmielnicki do Tuhaj-Beja, miałeś, chamie, złoty róg.
Jak powiedział pewien marynarz, kiedyś będę musiał się ustatkować.
Jak powiedział pewien maszynista: Pociąg już mam, teraz potrzebna mi żona.
Jak powiedział pewien starożytny alkoholik: wszystko w płynie.
Jak powiedziała pewna gospodyni domowa: chciałabym mieć talerz z Miletu.
Jak powiedział pewien bankier: wolę mieć długi niż krótki.
Klechdy sezonowe.
- Nam strzelać nie kazano, wstąpiłem na działo i spojrzałem na pole...
- Jechało gorzałą.
- Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi...
- Bo kiedy popiję, to mnie bardzo nosi...
- Padał deszcz. Baronowa Schlochen nie myśląc zgoła wiele...
- Dlaczego?
- Przecież już dawno ustaliliśmy, że był to jej permanentny stan.
- Ale dlaczego zgoła?
- Jak to dlaczego? Bo była zgoła, jak święty turecki, proszę księdza.
- A, to co innego, tak, turecki.
- No a więc zgoła nie myśląc wiele, zapragnęła zagrać w ruletkę.
Służba musi mieć stale zajęcie. Inaczej szybko się bisurmani.
- Tata nie wraca ranki, wieczory...
- Bo pewno popił i jest bardzo chory...
- To, co grałem Wam na basie, było pieśnią o juhasie, który sobie raz pod brzozą legł z baranem, a nie z kozą.
Trio: ojciec, wuj i stryjo.
Tu latający słój, który mówi!
- Dokąd lecisz, słoju?
- A co cię to obchodzi, gnoju?
W grę wchodziły domy hazardu w Londynie, Paryżu i w Monachium. Wybrała więc Monte Carlo.
W hotelu Saskim założono w muszlach potrzaski.
W Hucie pod Częstochową trwają prace nad sztuczną teściową.
W Terespolu wynaleziono kaszankę w aerozolu.
W Żaholcu wyhodowano jeża bez kolców.
Witam Państwa i zapraszam na spotkanie z zespołem, którego muzyczne osiągnięcia są tak rozległe i urozmaicone, iż przypomnienie ich w jednej audycji jest po prostu niemożliwe. A zatem do usłyszenia za tydzień.
Zwycięzcą samochodowego rajdu o kropelce okazał się mieszkaniec województwa ostrołęckiego, Kazimierz Dzban. Mimo iż wypił tylko pięćdziesiątkę, przejechał równo, bez zatrzymywania się 500 km z prędkością 140 km/h. Zapytany o źródła tego sukcesu, zbiegł.
Z kraju: grupa suwalskich inżynierów skonstruowała jednokołowy samochód. Na razie samochód nie jeździ.
Kabaret Paka
Minionej nocy w Warszawie spłonął Instytut Lecha Wałęsy. Były prezydent jest załamany - spłonęły wszystkie jego dwie książki. I prezydent jest zdruzgotany - jednej nie zdążył pokolorować...
Polska jest na skraju, pod wpływem w zatoce na froncie. W nocy gołoledź, w dzień goło nie leć.
Zespół Golden Burak.
Krzysztof Piasecki
A Pijanowski tak: „Państwo już wiecie...?” A cymbał nie wie...
Ja Pijanowskiego podziwiam. To jest najlepszy aktor na świecie. Jak on udaje, że się cieszy, kiedy komuś "bankrut" wypadnie... "Tadeusz, co mamy na kole?" "Na kole mamy bankruta, hy, hy, hy". (...) Do tego doprowadził, że tam całe rodziny przyjeżdżają teraz... A zwróciliście uwagę, że to cały czas ta sama rodzina jest? (...) Stoi facet wściekły (...), bo wszystko przegrał, a rodzina wybiega i się cieszy! Przecież to nie może być jego rodzina! "Tatusiu, tatusiu, tatusiu! Zobacz, ile mamy kawy w bagażniku!" "Ja nie chcę tej kawy! Ja chcę cały samochód! Do końca życia tej kawy nie wypiję!" On nawet nie wie, że wypije połowę tej kawy i będzie koniec życia...
Ja podejrzewam, że ci Amerykanie mają coś z wargami... Cały czas zęby na wierzchu!
Ja podejrzewam, że Pijanowski trzyma pod nogą ogon tej krowy. Nie ma głoski - "yyy". (o Kole fortuny)
Ja troszkę niemiecki znam, bo w dzieciństwie oglądałem Czterech pancernych mit Hund. To były czasy piękne... Oglądało się Czterech pancernych mit Hund, uczyło się paru słów po niemiecku i jechało się do NRD kupić czajnik mit gwizdok.
Ja z jednego powodu ten teleturniej lubię - on się dobrze nazywa (...): ''Koło fortuny''. Koło, czyli obok.
Po francusku znam jedno słowo - Napoleon. I to też tylko trzygwiazdkowy.
(...) podobno na szybie jednego z banków ukazała się Gronkiewicz-Waltz.
Stoi, ma napisane tutaj „Karol” i mówi: „K... k... k... jak... kurde, nie wiem!” A Pijanowski: „Frrrr... Mocniej tym kołem! Co to jest?! Frrr... Mocniej tym kołem!” „No to ja kupuję sa-sa-sa-sa-sa-sa-sa-sa...” „Czas minął!” (...) „To ja kupuję samogłoskę ę jak... Matko Święta! Ę jak ęteligent...”
Tam były takie te... kobiety nie najcięższego prowadzenia... co sprawdziłem... One tam stoją na wystawach, szyby są z pancernego szkła... co też sprawdziłem... Siedem cegieł i nic.
U nas kierowca wtedy się zatrzyma, jak poczuje, że ten, co stoi, ma gorzej niż on.
Kabaret Po Żarcie
I ludzie wtedy jeszcze do drzew okrutnie podobni byli.
I w raju było ekstra. Adam był cool, Ewa była cool, drzewo było cool, a na ziemi wcale nie było ekstra. Tylko uniwerek w Lublinie był cool.
- O, Boże!
(Z offu):
- Co?
W dodatku z obżarstwa zjedli węża. W dodatku wąż był pycha.
Kabaret Pod Egidą
Oj, urwał, urwał (...) nać!
Durszlak
Durszlak na głowę, bo się w wojnę bawiły...(...) jak to dzieciaki (...) - latały po mieszkaniu, telewizor przewróciły, książki wywaliły, kwiaty stały, znaczy blumen, blumen, blumen stały, to blumen weg na dywan, wasser na dywanie, kapcie podarły, rękawiczki też miałem ganc noje kaufen machen, to teraz już szajs... Gdzie się mnie pan, cholera, patrzysz, tu mnie się pan patrz, na usta mi się pan patrz! Rękawiczki! Rękawiczki! Daj pan, kurwa, ten durszlak, no co panu zależy...
Herr Sprzedawca, durszlak bitte.
Moja żona zdenerwowana. Majne żona... Żona rajzefiber! Żona zdenerwowana, bo obiad szajs. Obiad szajs, bo durszlak nyśt.
Nie no, jaki cug nach hauze? Nie, nie, nie! Panie, u mnie nie ma cugu nach hauze. Bo ja w arbajcie ajne wihajster machen, założyć to na okno i cug szlus, okno kaput, cug nyśt, niśt nach hauze!
Rozumiesz pan bitwa? Bitwa! Pod Grunwaldem! Urlich von Jungingen kaput! 1410! Jagiełło! Holoubek! (...) No nic nie kapuje, nie ogląda!
Studiuje u nas taki Gruzin, Goridze się nazywa, a na imię ma Awas. I jest docent Kitajew. Docent wzywa studenta i pyta - nazwisko? Goridze. A jak was nazywają? Awas. Mnie Mikołaj Stiepanowicz, a was? Awas.
Szprechen italiano? Języków byś się nauczył, baranie jeden!
Te majne dzieci to mnie ten durszlak zepsuły.
Ty, dojczland, chodź no tutaj!
Kabaret Pod Wyrwigroszem
I tam usłyszałem, jak jeden wzburzony młody człowiek powiedział do drugiego wzburzonego człowieka: „Spierniczaj, bo mnie wpieprzyłeś”. Proszę państwa, byłem zafascynowany tym krótkim, ale jakże treściwym sformułowaniem.(...) dwa słowa, słowa-klucze, wytrychy spożywcze, chciałoby się rzec - pieprz i piernik. A ja pytam, co z innymi? Przecież jest jeszcze chleb, prawda, sól, fasola, grzyb, chrzan. No bo przecież (...) można powiedzieć: „Nie przychrzaniaj się do mnie, ty stary grzybie, gdyż twoje schlebianie tak mnie wpiernicza, że ci przyfasolę!”
Komercjalizacja zatacza coraz szersze kręgi... Aż strach pomyśleć, co będzie za rok. Ale my się nie boimy pomyśleć. Wyobraźcie sobie państwo zatem, że jesteśmy w bliżej nieokreślonej przyszłości, że w telewizji nie ma już dawno Jedynki ani Dwójki, że prezydentem kraju jest np. Andrzej Gołota, który też nie ma już dawno jedynki ani dwójki...
No niechże on mu przyfasoli, przypieprzy, przypierniczy, ale niechże mu nie przykeczupia, a już nie daj Boże, nie przykeczapia.
To tłumaczka pana Bajera. Pani bajerka.
Andrzej Poniedzielski
Trzymaj się swoich chmur.
Janusz Rewiński
Często mnie słabo, tu - za tą ladą,
Gdy dane od branych odliczam,
Wiem, że mi dali, ale nie brali...
Już z tydzień nie brali... prysznica!
Drogi frajerze, ryba nie bierze,
Bo w ściekach zrodziła się śnięta!
Ręce by miała, to też by brała,
Najwięcej by brała na święta!
Andrzej Rosiewiecz
Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny.
Tadeusz Ross
Polska to bardzo dziwna kraj. (z programu Zulu Gula)
Stasiek nastawił radio, „Tu Warszawa” - rzucił spiker.
Jeden dzień z życia
Krzysztof Ibisz
Czas na angielskie śniadanie. Sok, płatki na mleku, jajka na bekonie, plama na obrusie.
Powrót do domu. Nikogo nie ma na ulicy, więc Krzysztof składa autografy na chodnikach i murach. Jutro pogada z prezesem, żeby kamery zainstalować również w jego mieszkaniu. Przecież śpi także pięknie!
Krzysztof je obiad w bufecie. Jest niespokojny. Prosi kogoś, żeby się dowiedział, czy nie ma protestów, że przez chwilę go nie ma na wizji...(...) Następnym razem będzie jadł obiad na wizji! Dziewiętnasta. Znów mała przerwa. Krzysztof musi do toalety. Jak to wynagrodzić telewidzom? No przecież nie będzie...
Po drodze wszyscy proszą go o autograf. Jeden nie prosi. Krzysztof wciska mu na siłę.
Szósta. Krzysztof śpi. Trochę mu gorąco w garniturze, ale przecież nie będzie spał w piżamie. W każdym razie nie on - gentleman! Ma zły sen - śni mu się, że nie wszyscy go poznają na ulicy. Na szczęście okazuje się, że to jakaś wycieczka egipska.
Michael Jakson
Michael śpi. Śnią mu się jakieś dzieci. Ale tylko sami chłopcy.(...) Śpi specjalnie metr nad ziemią, żeby nie zżarły go bakterie z podłogi.
(...) tańcząc, udaje się do łazienki. Jego ulubiony pajacyk też będzie się kąpał.
W jaki mundur dziś się ubrać? Wybiera mundur rosyjskiego konduktora z XVII wieku.
W samolocie trochę się bawi misiami, trochę tańczy... Samolot niebezpiecznie się przechyla...
Olga Lipińska
Co to jest, żeby aktor sobie siusiał! Albo Kabarecik, albo fizjologia!
Nagle w coś wpada. Okazuje się, że to histeria.
Olga bije wszystkich rózgą zakończoną trutką.
Śniadanie je w pośpiechu. Musi jeść w pośpiechu, bo inaczej nie potrafi. A jak raz zjadła wolno, to szybko zdjęto program.
Rossmówki
Tadeusz Ross: Dwa razy dwa?
Piotr Fronczewski: Cztery.
Tadeusz Ross: Za dokładnie. Jeszcze raz. Dwa razy dwa?
Piotr Fronczewski: Sztrrr...
Tadeusz Ross: O, teraz dobrze!
Piotr Fronczewski: Fronczewski.
Tadeusz Ross: Rosssssss...
Piotr Fronczewski: Co to tak syczy?
Tadeusz Ross: A teraz?
Piotr Fronczewski: Przestało...
Krystyna Sienkiewicz
A że kretyn był, więc istoty rzeczy - z każdym kilometrem kretyniał.
Bo nie tylko profesor może spływać w kajaku, ale również zwyczajny kretyn.
Jan Tadeusz Stanisławski
Jeżeli, daj Boże, Pan Bóg jest, to chwała Bogu; ale natomiast jeśli, nie daj Bóg, Pana Boga nie ma, to niech was ręka boska broni.
Maciej Stuhr
Ja bardzo lubię, kiedy poziom na widowni wzrasta powyżej 1,2 promila (...).
Malutkie ciasteczko, kruchutkie ciasteczko, słodziutkie, a w środku wisienka! Z niezwykłej foremki niezwykłe ciasteczko! Z ciasteczkiem się życia nie lękam!
Na ulicach Krakowa jest dorożka i konik, też by wiersz napisał - taki jest natchniony!
Od razu „poproszę”, od razu „poproszę”...! A porozmawiać?!
Pianinko tutaj pięknie ciągnie,
Ja też niebrzydko gram.
Naszej gry nie słucha byle cham,
Lecz pieśni pięknych myśli pełne
Dziś pokrył gruby kurz.
Dziś Bayer Full - dla uszu ból,
A mózg ma spokój.
Świat w oczach dziecka
Nowy rok przychodzi po to, żeby ludzie mogli na nowo się męczyć, bo i tak lepiej męczyć się na nowo, niż męczyć się po staremu.
Kabaret Tey
Ludzie w mieście gadają
A ja do miasta nie chodzę, bo po ryju można dostać... Pełno tych, co to Kochanowski fraszki o nich pisał... „Pełno ich, a jakoby nikogo nie było”.
A słyszałeś, że się jednemu chłopu zwiększyła wydajność? Wydał sąsiada, bo bimber pędził.
A Ślązacy byli tak pewni siebie, w piórka obrośli, że aż im przez czapki powychodziły.
Mi się podoba... Tylko że ja w Kanadzie nie byłem.
Mamuśka
Babcia będzie urządzać przyjęcie?... To niech babcia przesączy to przez chleb. Żeby to granatowe straciło...
I musztardę kupiłem. Uważajcie, żeby się nie zbiła, to będzie piąta szklanka do zastawy.
Ja się już z tatusiem umawiałem: ja idę na dziewiątą, tatuś na dziesiątą, ja mu buty zostawię!
Kolację ja zostawiłem tatusiowi przecież! Kaszanka jest w lodówce. Jak: w jakiej? Między oknami, tak się umawialiśmy!
Mamuśka, nikt mnie nie zamknie, mam klucze!
Oj, ja wiem, jak się mieszka w suterenie to musi być wilgoć. Przeproś tych, co pod nami mieszkają, że było głośno wczoraj.
Są ludzie... Ja wiem, jacy ludzie...? Skąd państwo są?... Taka zbieranina... Co? Mama mówi, że baranina...
Telewizję pooglądaj sobie. Telewizję! Czemu nie możesz? Firankę zasłonili, tak?
Ty pralkę zostaw! (...) Ja wiem, co tam jest. Tam nic nie ma, oczywiście! Ta blacha falista się wyprostowała.
W kredensie! Co? W kredensie! No na tej desce za tymi szmatami!
Wujek się wietrzy? A co się stało? (...) Całą drogę jechał w toalecie, taki ścisk był...(...) Wujek i tak miał szczęście. Szczęście miał, że mu zwrotnica nie zamarzła!
Monolog Janusza Rewińskiego 1975
Cała muzyka poszła mi w bary, przez to jestem baryton.
Jedna baba drugiej babie
wsadziła do torby pińcet złotych. - Taki u nas dobrobyt jest.
Opis: śpiewając na melodię ludową.
Joanna Ravensbrück.
Opis: o piosenkarce Joannie Rawik.
Najwyżsiejszą szkołę muzyczną skończyłem. W Poznaniu jest ten taki... Dusigrosza? Stulistówa? Schowane pieniądze w każdym bądź razie. Z tej szkoły wiele wyniosłem... krzypce, fortepiany wynosiłem...
Prowadzę ogólnie zakrojoną działalność literacką. Półliteracką też czasem...
Układ choreograficzny leworęczny...
W Poznaniu, w Poznaniu koziołki na wieży,
panie sekretarzu, u nas na wsi nikt w Boga nie wierzy.
Opis: śpiewając na melodię ludową.
Wyglądam, jakbym był z góry Synaj, ale to nieprawda.
Zespół Laskowicy pomaga...
S tyłu sklepu
- A to ja nie wiem, co robić, no!
- Dzieci rób, jak nie wiesz, co robić!
- Ege szege dreciokolo masajo onto kuto ojo todo buroki!
- Coś ty powiedział? Że co?
- No tak gość powiedział w Budapeszcie i buraki kupił.
Nie ma... Nie ma... Ale to jest fucha! Ludzie! Osiem godzin nie ma, nie ma, nie ma, bracie... Nie ma, nie ma Taka fucha a 3200 jest na koniec, hy, prawda...
No co ty... No co ty uczysz... No coo tyy... Wiesz kim ty jesteś? Klientem! Rozumiesz? Próbuj. No gdzie, prz... Jesteś klientem, patrz. Patrz jak klient wygląda! Masz, ja cię - oj, co za... Masz, patrz, uważaj! Tu, wchodzę do sklepu, jestem na ulicy, już na ulicy jestem już myślę co będę robił, rozumiesz? Miękko w kolanach, ręce po sobie, niziutko, skromniutko... Wchodzisz, lekko, rozglądasz się, bracie. Jesteś - nie ma cię, taki jesteś (pokazuje mu wielkość na palcach) Taki, rozumiesz? Taa, taki szczurek jesteś. Jesteś, wiesz? Tak nie ma cię taki, taa, no dawaj!
- Panie kierowniku...
- Co jest?
- Ja mam taki mały interes...
- To nie moja wina, nie?
- Dzień dobry, jesteśmy z telewizji! Już? Dzień dobry.
- Dobry!
- Czy może nam pani powiedzieć, na terenie jakiego zakładu się obecnie znajdujemy?
- Tego ni mogę powiedzieć, bo to jest tajemnica państwowa! Mogę tylko powiedzieć, że mam 5 złotych od bombki.
- Jak pani ma na imię?
- Pelagia! Jestem starszą pracownicą w tym zakładzie. Pracuję już tutaj ho-ho-ho-ho... a może i dłużyj. Mój mąż i dzieci też tu pracują, a ich zdjęcia są za zakładem.
- Przed zakładem.
- Za, bo się rozbudowujemy.
- Znaczy za starym.
- Stary też tam wisi. Z zakładem jesteśmy bardzo związani, szczególnie przez kasę zapomogową...
- Pani się uspokoi, to wszyscy tak mają, prawda. Pani Pelagio, czy pani jeszcze może...
- No pewnie.
- Czy pani jeszcze może nam powiedzieć, jakie bombki produkujecie?
- Panie, różne, różniste. Tu się robi tak: kuliste, w kształcie grzyba i cygara.
- Cały czas mowa o o bombkach choinkowych.
- Też. A, a wie pan, jaki mamy asortyment? Od A do N...
- Cicho!
- To się wytnie...
- Cicho! Pani Pelagio, eee, tutaj widzę ma pani napisane tutaj na karteczce, eee, brygadzist... brygadzistka oraz miszcz zmia... no „mistrz” się inaczej pisze.
- Sama pisałam. Jak coś czasem kombinuję, jak tak siądę i myślę...
- Głupieje na starość, ja wiem. Niech pani nam powie, ile pani sama takich bombek zrobi.
- Sama jak siądę i robię, to zrobię gdzieś tak... dwieście osiemdziesiąt trzy.
- To jest norma dzienna?
- A dla kogo ten wywiad?
- To jest dla telewidzów dziennika wieczornego.
- O, to bez kozery powiem pińćset! Dziesięć tysięcy! Pięćdziesiąt! Milion!
- Wy się tak chichracie i chichracie, a wy wiecie jak wyjść z kryzysu?
- Przecież oni nie wiedzą jak wyjść, wiedzą jak wejść.
- Dlatego myśmy weszli też na scenę, żeby... to jest ostatni dzwonek żeby wejść na te mównice i zaapelować! no...
- Teraz się na ambonę wchodzi...
- Stój... na mównice, a nie na ambonę! Gdzie ambonę, ambona jest wyżej... co ty?!
- Przez to dalej się niesie...
- (śmiech) No śmieją się z ciebie... Z ambony się nie niesie... no... (oklaski) A ja mówię o mównicy! Mównicy! Nie widziałeś mównicy? Stoją tam te...
- Katiusze!
- Taa - nie katiusze! Ojeej! Mikrofony stoją! Tu szklanka, tu zagrycha, nie widziałeś mównicy?
- No, jaka zagrycha jak tam w szklance jest woda?
- Byłaby woda by się gupot nie gadało, nie? (oklaski)
Tak jak na tym ostatnim... przedostatnim, ósmym, słynnym ple - ple - ple - ple - ple-
- Tyle godzin ple - ple - ple - ple - ple - ple - ple - ple - (oklaski)
- Więc uwaga - mamy pomysł. Trza zrobić ściepę narodową...
- I kupić bombę atomową!
- Załadować ją na ANTKA!
- ANTEK nie da rady...
- i lecimy... co?? To na IŁ-a...
- IŁ przeleci..
- I lecimy... oj Bodzio...
- Musi być taki żeby miał z tyłu... no te... kadafi
- Jakie kadafi??
- Żeby z dokładnością do jednego biurka (pink)
- Bodzio... Kadafi nie ma... Kadafi jest tutaj wczesnego ostrzegania... tu jest kadafi...
- Kadafi ma tuuu... (śmiech)
- Tu ma samolot śmigło... nie widziałeś samolotu??
- No widziałem ale był taki malutki to gdzie mu będę zaglądać no..
- Oj nie kłóćmy się znowu... To na kukuruźnik...
- Lot nad kukułczym gniazdem
- tak takim ostatnim... bez jaj... lecimy frrrrrr
- A wiesz gdzie?
- Nie bo w przyczepie lecę. (śmiech)
- I nie zapytasz się??
- Łączy mnie niezerwana więź przyjaźni
- Lecimy na Antarktydę!
- A dlaczego na tantarktydę?
- No bo tam naprawdę warunki dyktuje lód! No, co ty, nie wiedziałeś o tym? (śmiech i oklaski)
- To ja już wiem dlaczego u nas czasami na 1 Maja pada śnieg (śmiech i oklaski)
- Przyroda mam cały czas podpowiada tylko my jej czytać nie umiemy. Indian żeśmy się pozbyli i chodzimy jak te cepy.
- Jakich Indian??
- No górale wyjechali, nie ma kto pogody przepowiadać. Lecimy. frrrrrrr
- Lecicie z nami?? To trzymajcie się. Zapiąć pasy. Ty też.
- Ja rękach trzymam (śmiech)
- I nagle te bombę...
- Sruuuuu
- Antarktydzie się nic nie stanie, bo na lód nie ma siły, tylko góra pójdzie w powietrze! nabierze tej energii kinetycznej wysoko, wysoko, wysoko, wysoko i nagle w tę Szwecję...
- Sruuuuu
- Szwecja jak lód zobaczy załamie się, pęknie, odskoczy ślizgaczem przez Bałtyk przeleci i prosto w nas...
- Uderzy...
- I my z tego bloku wyskoczymy, a Szwedzi w to miejsce wpadną! (śmiech i oklaski).
I jak oni przez 45 lat dadzą sobie radę to my wszystkich przeprosimy i wrócimy na swoje miejsce!!! (śmiech i oklaski) A jak nie...
- To sruuuu....
1.
Niech skowronek w polu śpiewa i niech wszystko nam dojrzewa
Niech rozwija się rolnictwo, ogrodnictwo, warzywnictwo
Niech piękniejsze będą noce przez warzywa i owoce
i nich każdy będzie zdrów przez jabłuszka pełne snów
Ref.
Bo my musimy być silni i zdrowi
Choćby na skrobi choćby na skrobi
Bo my musimy być dziś mniej pazerni
Roślinożerni roślinożerni
Roślinożerni roślinożerni
Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw!!
2.
Niechaj rośnie nam koperek na przemianę, na wiaterek
niechaj rośnie nam rabarbar ku radości wszystkich Barbar
niech czerwienią się buraki kolor to nie byle jaki
niech wysoko rośnie seler(wszyscy)
mnie nie rośnie ja mam feler (Smoleń)
Niech cebula łzy wyciska w Wielkopolsce, w Pobiedziskach
i niech się nadyma dynia niech do słońca pierś wypina
i niech czosnkiem pachnie wielu... w PRL-u w PRL-u
niech się rozwijają pory bo kończymy nasze story
Ref.
Bo my musimy być silni i zdrowi
Choćby na skrobi choćby na skrobi
Bo my musimy być dziś mniej pazerni
Roślinożerni roślinożerni
Roślinożerni roślinożerni
Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw!!
Bo nam potrzebne są dziś witaminy więc się dajemy wpuszczać w maliny...
Inne
Kup pan kuchenkę, odkręć pan gaz i opuść pan nas!
Odbiliśmy się od dna… i dno się oberwało!
U nas na biedę to już nie ma miejsca...
W naszej szkole nie można się było uczyć o węglu. Dyrektor się nazywał Brykiet.
Jacek Ziobro
Monolog sportowy
Mnie się wydaje w tej chwili, że bramka jest okrągła, a piłki są dwie.
(...) ma kłopoty z korkiem... Nie, nie, nie, dał sobie radę z korkiem! Ale to wino chyba sam wypije, bo się dzielić za bardzo nie lubi z kolegami...
Poprzeczka?! Nie! Przeszedł flopem 2,20 - rekord Polski!
Przepiękny wykop, głęboki, głęboki! 3 metry pod ziemią! Już są w Sosnowcu.
Przepiękny wzwód, przepiękny!
Szczał...! W rogu boiska... Ten w żałobie to sędzia. Wyciąga za to żółte papiery - to się musiało tak skończyć.
Teraz powolutku, można sobie wyjść na papierosa, nikt się nie spieszy, bo to rzut wolny.
(...) w bramce wyjątkowo bramkarz, w obronie - obrońcy, w pomocy - pomocnicy, a w napadzie Al Capone!
Program wyborczy
Lewicowy
(...) film dla ludzi o mocnych nerwach - Przeminęło z wiatrami.
(...) film Dziarski pedzio... Perski dziadzio.
(...) Kto wyżej - magazyn dla saperów.
O godzinie 7.00 Ziarno - program dla niewierzących rolników.
(...) pani Gucwińska zaprezentuje najnowszy model trampek „Pumy”, a pan Gucwiński fiknie orła. Słucham...? Nie, pawia nie puści. Ale ze dwie lufy na sępa by zrobił.
(...) Krokodyl Ghandi.
(...) kwadrans dla rolników - program o Marchwi Brown.
(...) ta łysa taka... O, Blada O'Connor. Słucham...? Aaa... Sina O'Connor... Gang Marcela Nowotki i Hujeda Menuin... Yehuda Menuhin! Przepraszam, to z nerw!
Prawicowy
(...) adaptacja powieści Agaty Z Zachrystii Dwunastu małych ministrantów.
(...) dobranocka - tym razem Reksio na nieszporach.
(...) 997, czyli Kronika bezbożnika.
(...) Grobowe przedszkole oraz film Pokutnicze żółwie ninja.
(...) film dla drugiej zmiany Klasztor Koszalin.
(...) losowanie tacolotka.
(...) Nawrócenie Kaczora Donalda.
O godzinie 7.00 modlitwa poranna. O godzinie 8.00 Przyjemne z pożytecznym, a w nim Adam Słodowy pokaże państwu, jak z worka po ziemniakach zrobić włosiennicę, a z porzeczek różaniec.
Od godziny 12.00 do 14.00 przerwa duszpasterska, a o godzinie 14.05-Bzyk, bzyk - program dla dzieci poczętych.
(...) telewizja edukacyjna, tym razem rekolekcje z matematyki, a w nim m.in. kapliczka mnożenie oraz liczby sprzężone... z tacą.
(...) w muzycznym pojedynku wystąpią z jednej strony Carlos Szatana, a z drugiej orkiestra Glempa Millera.
Wizyta Berlusconiego w Polsce
- A morda solare.
- I Andrzeja Leppera.
- Don Vonso Stiropiano.
- Z Lechem Wałęsą.
- Saluto, alcoholico!
- Witam wszystkich Polaków!
- Uno lampucero.
- Jedna posłanka.
- Vivaldi diletanto.
- Skrzypienie władzy.
- Xero kurduplo directore.
- Brat prezydenta.
Zwierzenie Zdzicha Kidawy
A denaturat mnie nie rusza akurat.
A w sklepie chemicznym - jak nie ulec pokusie
- tyle łakoci na solidnym spirytusie!
Autowidolu raz popiłem wprost strasznie,
w kimę dałem przy minus piętnaście,
każden dawno już by wyciągnął kopyta,
a ja nic - bo mróz mnie nie chwyta.
Lakier do włosów, śmietana i smoła
i już mamy drinka „Upadek anioła”.
Aceton, pieprz, butapren, dziurawiec,
voila, koktajl „Dziurawy latawiec”.
Nazwa drinka ważną tajemnicę kryje:
kto spożyje, o podłogę wali ryjem.
Po benzynie migrena jedynie.
Po kleju to jakbym się najadł szaleju.
Po naftalinie kac szybciej minie,
a najlepiej w palnik wali rozpuszczalnik.
Inne
Jazz wgryza tylko się w elit wąskie grono
I czuć to, bo czuć i czuć, niechaj skonam!
Nie ubliżając akordeonom -
W jazzie jest po prostu harmonia!
Po prostu harmonia!
Ogarniam go w tej swingowej naturze,
Choć talent ukrywam za podwójną gardą,
Ja wiem, że Ella i Louis już na emeryturze,
Więc dlaczego nie ja na Madison Square Garden?
Wtedy właśnie bardzo wciąga bas mnie,
Nawet gdy we krwi płynie tylko pół basa.
Parodia piosenki Czerwone korale.