ROŹDZIAŁ XIII…
- Czy musimy tak szybko iść?- dopytywała się Kanzaki -Nogi mnie już bolą.
-Wyrocznia prosiła żebyś jak najszybciej do niej przybyła.- Odpowiedział jej z rozbawieniem Ayame
Była to jedyna rozmowa w drodze do Świątyni. Chłopak wciąż chichotał pod nosem, natomiast Riku nadal był w szoku. Miał zaciśnięte ręce na brzuchu, głośno oddychał. Kanzaki miała przed oczami Ayame bijącego mężczyznę po całym ciele tylko po to aby zabić węża, który nieoczekiwanie sam zniknął.
-Jesteśmy.- Niezręczną cisze przerwała Mime.- Wiesz Kan, lepiej już chodźmy.- Dodała po zerknięciu na Riku.
Szły przez ogromne, ozdobione korytarze prosto do Sali Obrad, kiedy otworzyły się masywne wrota Kanzaki oślepiło jaskrawe światło. Dostrzegła, że Mime poszła usiąść obok ojca na wysokim tronie. Dziewczyna natomiast podeszła do porcelanowej balustrady ustawionej na środku sali, na około której siedzieli zebrani Nogi jakby wrosły jej w podłogę, a na skórze poczuła setki zaciekawionych spojrzeń. Przełknęła nerwowo ślinę i zacisnęła pięści.
- Teraz możemy zacząć zebranie.- Usłyszała donośny głos Króla dochodzący zza jej pleców.- Dertey, proszę, chciałeś coś powiedzieć.
Kanzaki zobaczyła wstającego małego, krępego mężczyznę o ogniście czerwonych włosach i brodzie, wyglądał jak duże prosie tonące w szarawej zbroi. Drgnęła kiedy mężczyzna spojrzał na nią małymi, czarnymi oczkami i wyciągną w jej kierunku rękę umorusaną w sadzy.
- Chciałem wystąpić w imieniu wszystkich krasnoludów w Finemandii!- Zagrzmiał.- Moi pobratymcy nie zgadzają się na udział ziemskich istot w sprawach dotyczących naszego świata! My mamy zabronione ingerowanie w ich życie, to wara im od naszego!
Mówiąc to krasnolud cały się opluł. Po jego ognistej brodzie ściekało kilka strużek gęstej śliny. Na ten widok Kanzaki stłumiła odruch wymiotny.
-Mhm… Dobrze. Czy ktoś jeszcze chce wystąpić?
Natychmiast poniosła się wysoka kobieta o jaskrawo zielonych oczach i śnieżno białych włosach opadających jej luźno na bardzo blade ramiona. Miała na sobie perłowy gorset ozdobiony fioletowymi muszelkami i cieniutką chustę zrobioną jakby z błękitnych rybich łusek.
- Ja natomiast uważam, że ta młoda dama powinna zostać w Finemandii, skoro już tu jest. To bardzo nieładnie w taki sposób wyganiać gości.- Powiedziała melodyjnym głosem i uśmiechnęła się do dziewczyny. - Jak nie ma dla niej miejsca, to może zamieszkać ze mną i moimi siostrami w Perłowej Grocie.- Mówiąc to wyszczerzyła w uśmiechu idealnie białe zęby.- Lubisz morze Rybko?- Zwróciła się do Kanzaki i wszyscy zgromadzeni podążyli za jej wzrokiem. Kanzaki nie wiedziała co ma odpowiedzieć, odwróciła się i utkwiła wzrok w Mime.
-Dziękujemy Astarllo, ale Kanzaki ma gdzie mieszkać.- Pośpieszyła jej z pomocą Księżniczka.
- Ja także uważam, że dziewczyna powinna zostać.- Z ławy podniósł się wysoki, przystojny brunet z burzą krótkich loczków i promiennym uśmiechu, na policzkach zrobiły mu się dwa urocze dołeczki. Był opasany jedynie białą tkaniną. Kanzaki zauważyła, że na twarzach większości zgromadzonych kobiet wystąpiły płomienne rumieńce.
- Dobrze Danielu. Czy ktoś chciałby coś jeszcze dodać?- Spytał wyraźnie zadowolony Król.
- Owsssem.- Odezwała się piskliwym głosikiem mała kobietka o bladej cerze, błekitnyck oczach i kasztanowych włosach z głębi sali. Ubrana była w czarną obszerną suknie. Wyglądała na przerażoną. - Cccy Panie jessstesss pewien, zzze ona nam pomozzze, zzze jessst dosssccc sssilna?- Spytała nieśmiało.
- Droga Judi, nie możemy ciągle się zastanawiać tylko działać.- Odparła jej dotąd milcząca Wyrocznia. - Władcy Czarnego Grodu nie poczekają aż rozważymy wszystkie za i przeciw.
Na te słowa Judi zadrżała i powoli usiadła.
- Dobrze jeśli to wszystko to rozpocznijmy głosowanie. - Zadecydował Król
- Jeszcze ja!- Zagrzmiał znajomy bas. Kanzaki podążyła ,tak jak wszyscy, wzrokiem za źródłem pięknego głosu.- Ona jest nam potrzebna, sami zdołamy odeprzeć ataki, ale nie pokonamy Cesarzowej. Sam trenowałem Kanzaki do walki i musze stwierdzić, że ma ona wielki potencjał na doskonałego rycerza.- Dante patrzył na dziewczynę z kamienną twarzą, nie okazywał żadnych uczuć. Kanzaki czuła pieczenie na policzkach, a serce pulsowało jej dwa razy szybciej niż powinno. Nigdy nie czuła w sobie tyle radości i jednocześnie tyle nieśmiałości na widok jakiegokolwiek chłopaka.
Dante nie usiadł z powrotem na ławie tylko zszedł do Kanzaki i położył swoją dłoń na jej prawym ramieniu. Pod jego ręką delikatny materiał sukni ześlizgną jej się odsłaniając ramie, w taki sposób, że cała ręka chłopaka spoczęła na jej nagiej skórze.
- Głosuje, aby Kanzaki Hitomi została w Finemandii.- Powiedział. Dziewczyna próbowała oddychać miarowo, ale utrudniał jej to ogień w miejscu zetknięcia dłoni Dantego z jej skórą.
- Ja też głosuje, aby Kanzaki z nami pozostała.- Powiedziała Mime i położyła Kanzaki rękę na lewym ramieniu.
Zaczęło się głosowanie. Wszyscy po kolei podnosili białe lub czerwone, iskrzące się sopelki wielkości słomki. Dante i Mime także podnieśli białe sopelki.
- Głupie baby, dają się omotać.- Doszedł do niej stłumiony głos Derteya, ale była tak oszołomiona pożarem na jej prawym ramieniu, że nie zwróciła uwagi na te słowa. Natomiast dłoń Dantego zacisnęła się mocniej, tak że Szuła płomienie liżące namiętnie jej kiści.
Radni zaczęli liczyć sopelki, a Kanzaki pomału traciła kontakt z rzeczywistością, płomienie paliły jej kręgosłup. Serce waliło jak oszalałe. Jej wyobraźnia podsuwała najróżniejsze wizje. Wiedziała tylko, że Dante jest blisko, za blisko. Płomienie dotarły do jej rąk. Podsuwając jej pomysł objęcia chłopaka. Usta paliły ją niemiłosiernie, a oczy zaszły gęstym dymem.
- Przegłosowano, że Kanzaki Hitomi zostaje w Finemandii. - Usłyszała daleko w oddali głos Króla. Po tych słowach omdlała runęła prosto w ramiona Dantego.