Rozdzial XIII
Zabawa. Kłopoty
Byliśmy w domu, siedziałam na kanapie i jadłam ludzkie jedzenie, jakąś zupę. Nagle dostałam poduszkom, instynktownie warknęłam i wylałam na siebie zawartość talerza. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam że to był Emmett, Alice jak by mogła płakała by właśnie teraz.
-Taka piękna sukienka zniszczona….-powiedziała załamana.
Emmett się uśmiechał. Mi przez głowę przeleciała jedna myśl. Żeby rzucić się na Emma, tato zachichotał.
-Ja ci pozwalam- powiedział chichotając.
Jeszcze raz warknęłam, ale nie rzuciłam się na Emmetta, tylko wzięłam poduszkę i zaczęłam go nią okładać. Przyłączył się do mnie Jasper. Poduszki się rozwaliły i za każdym uderzeniem leciało pierze, Alice, Rose i Bella patrzyły się na nas ze złością w oczach. Skończyliśmy się okładać. Byłam cała w pierzu i to nie tylko ja bo salon także.
-Posprzątać mi to!- krzyknęła Bella.
Tato stanął pod ścianą i z trudnością pokonywał uśmiech który cisnął mu się na twarz.
-Tak posprzątajcie to- powiedział to krztusząc się ze śmiechu.
-Edward!- krzyknęła mama i spiorunowała go wzrokiem.
- No co? To jest takie śmieszne- powiedział tato. Gdy wypowiedział to ostatnie zdanie zaczął się śmiać.
-Dobrze, już to posprzątamy- powiedziałam, gdy mówiłam posprzątamy popatrzyłam się na Jazza i na Emma. Pokiwali głowami na znak że mi pomogą. Uśmiechnęłam się do nich.
-To jeszcze nie koniec Emmecie- powiedziałam
- Tak? To co jeszcze chcesz robić?-spytał
- Może posiłujemy się na rękę?- spytałam. Spojrzałam na Jaspera. Puścił mi oczko. Zarumieniłam się i zachichotałam.
-Dobrze……ale nie oszukuj- powiedział z niepewnością
-Tak jest!- odpowiedziałam
-Dobrze, ale najpierw to posprzątajmy- powiedział Jasper- Alice nie da nam spokoju-dodał
-Co racja to racja, Alice nas udusi jak tego nie posprzątamy- powiedziałam. Zaczęliśmy głośno się śmiać. Wzięliśmy się do sprzątania, mama z tatą pojechali do dziadka, dziadek Carlisle pojechał na dyżur, babcia Esme była na swojej wyspie, a Alice i Rosalie pojechały na zakupy. Zostałam w domu tylko ja, Emmett i Jasper. „Lepszej ochrony mieć nie mogłam”- pomyślałam. Posprzątaliśmy w pół godziny.
-To co do dzieła- powiedział Emmett.
Wyszliśmy na podwórko. Z tyłu domu był taki głaz budową przypominający stolik. Położyliśmy na nim swoje ręce. Jasper stanął za mną. W tym pojedynku Emmett nie miał szans. Po chwili siłowania się Emm osłabł i bez trudu go pokonałam. Uradowana podeszłam do Jaspera i przybiłam z nim piątkę.
- Oszukiwaliście!- powiedział Emm
-No może troszeczke- powiedziałam
-Ehhh……-powiedział Emm i wziął mnie na ręce i zaczął podrzucać.
-Co za rodzinna sielanka- powiedział ktoś melodyjnym głosem. Emmett złapał mnie i położył na ziemi, Jasper i Emmett ustawili się w znanych mi pozycjach. Byli gotowi do ataku.
-Bez nerwów drodzy panowie, ja w sprawach pokojowych- powiedział wampir
-Jakie sprawy pokojowe…- powiedział Emmett
-…my z żadnymi wampirami się nie biliśmy- dokończył Jasper
-Ja tak przede wszystkim do Renesmee- powiedział
-Skąd…skąd…skąd znasz moje imię -wyjąkałam
-Ja znam cie bardzo dobrze słonko- powiedział. Wmurowało mnie w ziemię, nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy mam oddychać czy nie, nagle zrobiło mi się słabo. Jasper złapał mnie, ale nie zemdlałam. Emmett nie zmienił pozycji.
-Tym razem mi się nie wymkniesz- zagroził Emm
-Czyżby?- spytał z drwiną gość
-Chcesz spróbować?- zapytał Emmett i zaczęła się pogoń. Jasper zaprowadził mnie do domu, i pomógł mi się położyć na kanapie.
-Sprzydało by ci się polowanie-powiedział
-Tobie też.-odpowiedziałam słabym głosem, widziałam jak jego oczy powoli czarnieją.
-Może gdzieś się jutro wybierzemy- powiedział, poczym położył mi swoją rękę na ramieniu. Poczułam się lepiej, ale nie spałam tym razem tylko spokojnie leżałam. Alice i Rosalie wróciły z zakupów. Znając życie na pewno mi coś kupiły.
-Renesmee! Renesmee!- zaczęła mnie wołać Alice
-Tu jestem- powiedziałam nie wstając z kanapy.
- Mieliśmy gościa- powiedział Jasper.
-Kogo?- spytała Alice.
-Tajemniczego wampira - powiedziałam- Emmett za nim pobiegł i jeszcze nie wrócił - dodałam
Rosalie stanęła wyprostowana. Nagle się odwróciła i już jej nie było.
- Szkoda że nie ma taty. Zatrzymałby ją wcześniej- powiedziałam
-Prawda- powiedziała Alice- trzeba do niego zadzwonić.-dodała
- Skoro musisz- powiedziałam
Alice wykręciła Umer i zaczęła rozmawiać z tatą.
-Trzeba będzie stąd wyjechać- powiedział Jasper.
-Dokąd chcesz jechać? -spytałam
-Na Alaskę- powiedział Emmett
-Emmett!- krzyknęliśmy churalnie
- No a kto? Duchy?- żartował
- A gdzie Rosalie?- spytała Alice
-Rosalie? -zapytał zaskoczony- Nie widziałem jej po drodze.
-Poszła cię szukać.- powiedziałam
-Ja bym się zgubił? Chyba żartujesz- żachnął się
-Teraz jej trzeba będzie szukać- powiedziałam
-Super!- powiedział z sarkazmem Jasper
W tym Momocie wszedł tato do domu.
-Co jest? -spytał. Po chwili dodał- Co? Jak to się zgubiła?
-Poszła szukać Emmetta i tak jakoś……..- powiedziałam
-No nie było ciebie to się zgubiła, nie miał kto jej głupoty wybić z głowy- powiedział Emmett
-I tak by jej tego nikt nie wybił z głowy Emm- powiedział tato
-Trzeba jej szukać.- powiedział Jasper.
-Alice masz jakieś wizje?- spytał tato
-Nie…..zaraz wracam- powiedziała i wyszła.
- No to niech Alice szuka, a ja postaram się skoncentrować na jej myślach.- dodał i usiadł na kanapie.
Stałam i wpatrywałam się w tatę, dobre kilka godzin. Gdy spojrzałam na zegarek była już 20:00 ten czas zbyt szybko zleciał, a cioci Rosalie jak nie było tak nie ma. Wszyscy się denerwowaliśmy. Postanowiłam że zadzwonię jeszcze do Jacoba i zapytam się co u niego jak tam zdrowie. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer
-Nessie!- powiedział Jake uradowanym głosem
-No witaj! Co tam u ciebie? -spytałam
- A no wszystko w porządku, wszystko ładnie się goi, jutro będę mógł zabrać cię na jakąś wycieczkę.-powiedział
-No to fajnie. Zadzwonie jeszcze jutro to się umówimy
- O nie! Jutro będę po ciebie o 10:00. Wyśpij się.-powiedział
-Nie ma sprawy.-odpowiedziałam radośnie, w tym samym Momocie tata krzyknął
-Mam!
-Przepraszam Jake, ale musze kończyć to do jutra- powiedziałam to i rozłączyłam się.
-Mam, znalazłem Rosalie, ma ją ten nasz tajemniczy wampir.- powiedział Tato. Wróciła Alice.
-Ja nic nie znalazłam- powiedziała
-Ale my mamy, znaleźliśmy ją-powiedział Jasper.
-Alice ty tu zostań z Nessie, a my pojedziemy po Rosalie -powiedział tato, Alice pokiwała głową, a ja powiedziałam
-Nie ma mowy! To przeze mnie Rosalie siedzi z tym sadystom!
-Ale Nessie…….
-Nie ma żadnego ale! Jadę i koniec, Alice też jedzie!- weszłam tacie w słowo. Natychmiast znalazłam się w samochodzie, tata był zły, ale nie potrafił mnie przekonać do swoich racji. Więc wyszło na to że pojechałam razem z nimi.