MAJA BŁASZCZYSZYN - DIETA ŻYCIA
CZTERY PORY ROKU - ZIMA
To już kolejna książeczka, którą oddaję do rąk moich Czytelników. Bardzo liczne listy, które otrzymuję świadczą o potrzebie przekazywania tego typu informacji. Zima to pora roku, która wzbudza wiele wątpliwości u osób stosujących odżywianie według systemu Diamondów. Znacznie mniej owoców, warzyw i jak tu komponować posiłki aby przewagę stanowiły surowe produkty? Wielokrotnie podkreślałam, że pewne odstępstwa od ogólnych zasad DIETY ŻYCIA nie przekreślają efektów tego stylu odżywiania. Nie należy nigdy wpadać w przesadę, a wszelka nietolerancja może być nawet szkodliwa. Dlatego w przepisach zawartych w tej książeczce znajdą Państwo kilka niezbyt zgodnych z zasadami DIETY ŻYCIA. To nie szkodzi - jeśli nie będziemy ich spożywać codziennie, a tylko od czasu do czasu - organizm nasz doskonale sobie z nimi poradzi. Przecież miliony ludzi żyje niezgodnie z DIETĄ i STYLEM ŻYCIA. Nasze organizmy mają ogromne możliwości dostosowywania się do niekorzystnych warunków. Dopiero całe lata nieprawidłowego odżywiania i sposobu życia niezgodnego z prawami natury powodują poważne, chroniczne choroby. Dlatego, nie wpadając w przesadę, starajmy się odżywiać w sposób zgodny z
potrzebami naszego organizmu. Ponad 50 procent populacji w Polsce cierpi na nadwagę.
Jedną z głównych przyczyn jest niewłaściwy sposób odżywiania. Pożywienie zawiera nadmiar białka, tłuszczu, cukru i skrobi. Składa się głównie z produktów rafinowanych, przetworzonych, sztucznie barwionych, aromatyzowanych, konserwowanych. Ponadto to
sztuczne, nienaturalne pożywienie jedzone jest przeważnie w przypadkowych, niestrawnych kombinacjach. Jedną z najważniejszych zasad diety Diamondów jest właśnie prawidłowe łącznie produktów w jednym posiłku i możliwie maksymalne wykluczenie przetworzonych potraw. Surowe, naturalne produkty powinny stanowić około 70 procent dziennego pożywienia. Pozostałe 30 procent przypadać powinno na mięso, mleko, jajka, pieczywo, kasze i inne skoncentrowane pokarmy. Według autorów nadmierne spożywanie produktów zwierzęcych jest przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych, reumatycznych, alergicznych, nowotworowych. A naturalne pożywienie - owoce, nasiona, warzywa, zboża - im bardziej jest popsute przez ogrzanie, konserwowanie, preparowanie tym mniej zawiera nieodzownych substancji witalnych i tym prędzej prowadzi do chorób. Niestety ludzie w krajach rozwiniętych, odżywiają się w 80 procentach żywnością oznaczoną jako - ŻYWNOŚĆ NIEZDROWA. A jak to wygląda w naszym domu? Czym więcej produktów przez nas spożywanych mieścić się będzie w ramce ZDROWA ŻYWNOŚĆ - tym lepiej dla naszego organizmu, tym zdrowsi i silniejsi będziemy.
Listy, które otrzymuję od Czytelników stosujących DIETĘ ŻYCIA świadczą o tym dobitnie. A oto parę cytatów: "Wyglądam młodziej ... i czuję się młodsza". "Moja cera
wygląda jak 25 lat temu". "Ciśnienie krwi, cholesterol i trójglicerydy wróciły do normy po 2 miesiącach stosowania (niezbyt ścisłego) Diety Diamondów". "Mam znacznie więcej energii - czuję się jak małe dynamo". "Zniknęła gdzieś bezsenność, sama nie wiem kiedy". "Mój umysł stał się jaśniejszy, pamięć lepsza". "Nie mam już zgagi, gazów, zaparcia - trawienie stało się całkiem prawidłowe".
Pan Paweł W. z Wrocławia pisze tak: "Jestem ogromnie wdzięczny za wydanie książki "DIETA ŻYCIA". Tego szukałem od wielu lat. Zgromadziłem sporo wiedzy z zakresu dietetyki, ale jak się okazało była ona nieuporządkowana i nieścisła. Dopiero ta publikacja zdjęła mi łuski z oczu i wszystko stało się takie proste i przejrzyste... Najbardziej przekonuje praktyka i jej efekty, które u mnie są aż nazbyt widoczne. Od 6 lat chorowałem na różne postacie nerwicy (ciągłe zmęczenie psychiczne i fizyczne, apatia, brak pamięci i koncentracji, stany lękowe, różne zaburzenia wegetatywne). Wszystko to miało miejsce w kwiecie wieku (24 - 30 lat) kiedy wprost należy radować się życiem. Wypróbowałem niemal wszystkie metody konwencjonalne i niekonwencjonalne (leki psychotropowe, psychoterapia, "właściwe odżywianie", akupresura i akupunktura, homeopatia, hydroterapia itd.) zawsze z bardzo miernymi efektami. Przyprawiało mnie to o rozpacz, tym bardziej, że jestem człowiekiem, który prowadził bardzo twórczy i treściwy styl życia. Kiedy ponownie zastosowałem głodówkę (jedyna metoda która pomagała mi na jakiś czas) 21 dni, zastanawiałem się jak dalej żyć, właśnie wtedy, jak to zwykle, "przypadkiem" wpadła mi w ręce "DlETA ŻYCIA". Jednym tchem "połknąłem" jej treść i wiedziałem, że poznałem już tajemnicę zdrowia, która przestała być tajemnicą".
Pani Alicja D. z Kalisza dzieli się swoimi wrażeniami: "Nie myślałam, że spotkam taką książkę, która w niezwykle przystępny i prosty sposób wyłoży zasady zdrowego żywienia. Od 2,5 miesiąca stosuję się do zaleceń zawartych w książce. W ciągu tego okresu schudłam z 61 kg na 54 kg przy wzroście 1,60 m (lat 44). Czuję się bardzo dobrze. Mam bardzo dużo energii i siły. Towarzyszy mi uczucie lekkości. Mimo, że kładę się spać o godz. 23.00 lub 23.30, wstaję o godz. 5.30 - czuję się wypoczęta i wyspana... Zauważyłam również rzecz bardzo istotną. Mimo, że nie miałam kłopotów z nadmiernym poceniem się... po przyjściu do domu odczuwałam nieprzyjemny zapach. Teraz po całym dniu pracy w upałach, mogę być bardzo spocona - ale ten pot jest bezwonny".
Tego rodzaju listy, których jest już kilkaset, utwierdzają mnie i przekonują, że warto na ten temat pisać, że informacje podane nie idą w próżnię, że komuś naprawdę pomagają. Oto kilka z nich: "Pragnę Pani podziękować za tak wspaniałą książkę, jaką jest "Dieta Życia". Może dzięki niej nasze społeczeństwo choć odrobinę schudnie. Może wreszcie przestaniemy wielbić tłuściutkie i okrąglutkie bobaski, a powiemy sobie SZCZUPŁE JEST ZDROWE! Jestem
wegetarianką już od prawie trzech lat (a mam teraz 20) od kilku miesięcy nie używam także mleka, jego przetworów i jajek, a od kilku dni żywię się wg zasad diety Diamondów. Czuję się tak wspaniale! Zawsze miałam problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi. Wystarczył jeden dzień słodkiego "nicnierobienia" bym zaczęła obrastać w tłuszczyk. A teraz w ciągu tych kilku dni ubyło mi 3 kg i to bez bólu. Mimo, że jem o połowę mniej niż poprzednio, nie jestem wcale głodna. Przybyło mi również energii. Łatwo mogę to zaobserwować przy porannym wstawaniu: odbywa się bez problemów co wcześniej było nie do pomyślenia. Prosiła Pani o uwagi. Po przeczytaniu książki nasuwa mi się jedna dotycząca przepisów. Czy Pani wie jak wspaniale smakuje zupa przygotowana bez bulionu? Robię takie już od kilku
lat, dlatego, że jak już wspomniałam jestem wegetarianką. Sposób przygotowania jest bardzo prosty: do wrzącej wody wrzuca się warzywa, gotuje, przyprawia do smaku, dodaje odrobinę tłuszczu roślinnego i zupa gotowa. Smaczna i nie truje. Czy Pani wie ile trucizn jest w wywarze z kości? Tam są wszystkie paskudztwa, które wchłonęło w siebie stworzenie. Antybiotyki, sztuczne dodatki paszowe (np. kurczakom dodaje się do jedzenia zmielone zdechłe kurczaki - na dużych fermach) trucizny, które są w roślinach (wszystkie się gromadzą w szpiku kostnym) a więc ołów, cynk, preparaty do tzw. ochrony roślin, nawozy. I to wszystko magazynuje w sobie zwierzak tak samo, jak dzieje się to u człowieka. Jednym słowem: kostka bulionu potrafi człowieka bardziej zatruć niż kilogram marchewki z dodatkiem ołowiu. Zauważyła Pani, że wiele osób zwraca się z prośbą o gotowe przepisy, ma żal o to, że "DlETA ŻYCIA" nie jest książką kucharską, do której wystarczyłoby tylko zajrzeć. To chyba jest najbardziej wyraźny dowód na to, że brak nam energii i wyobraźni. Przecież jest jeszcze kilka wydawnictw typowo kulinarnych, z których można czerpać pomysły (pomysły, a nie całe np. źle zestawione potrawy). Jest wspaniała książka p. Marii Grodeckiej "Zmierzch świadomości łowcy", w której można znaleźć ok. 100 przepisów, a oprócz tego dowiedzieć się kilku interesujących spraw o wegetarianizmie. Jest książka p. Celiny Tarnowskiej - Busza "Kosowska kuchnia jarska" (wyd. "Panta" - Lublin 90 r.)
w której jest również bardzo dużo przepisów na zdrowe bezmięsne potrawy. Mając kilka tego typu książek można śmiało (uwzględniając zalecenia Diamondów) komponować zdrowe posiłki. Ach, nie chciałabym być posądzana o utożsamianie diety Diamondów z wegetarianizmem dlatego tylko, że przytoczyłam tytuły książek o żywieniu bezmięsnym. Po prostu ze swojego doświadczenia wiem, że bardzo często przygotowanie posiłku bez mięsa (kiedy wcześniej używało go się do wszystkiego) jest dość trudne. Tak więc jeżeli zamierza Pani kiedykolwiek przygotować trzecie wydanie "DlETY ŻYCIA", proszę nie robić z tego książki kucharskiej. Nie ma nic wspanialszego, jak wymyślanie nowych potraw, odkrywanie nowych smaków (ostatnio "odkryłam" placki ziemniaczane z dodatkiem mąki kukurydzianej - smakuje bosko!)". "Kiedy koleżanka powiedziała mi pierwszy raz o książce "DlETA ŻYCIA" to stwierdziłam, że są tam wypisane herezje. Jednak ona nie zniechęciła się tym i przyniosła mi ją osobiście. Początkowo nie chciałam do niej zaglądać, ale... Od dłuższego czasu miałam kłopoty z trawieniem. Przejadałam się każdego dnia.
Przez cały czas byłam głodna. Powszechnie mówi się o tym, że owoce nie tuczą i są zdrowe, więc jadłam po każdym posiłku jabłka na kilogramy. To nic nie pomogło. Cierpiałam po każdym posiłku i... cały czas wpychałam w siebie najróżniejsze rzeczy. Przeważnie chodziłam po kuchni i zjadałam to co znalazłam. Najgorsze było to, że tyłam z dnia na dzień; a owoce tylko wzmagały mój apetyt. Więc przeczytałam książkę "DlETA ŻYCIA" i wtedy otworzyły mi się oczy. Zrozumiałam dlaczego mój żołądek, tak rozpaczliwie wołał "help"! Postanowiłam zmienić zasady spożywania posiłków. I od razu napotkałam na ostry sprzeciw rodziny. Mama stwierdziła, że "cuduję", a siostra kpiła ze mnie na każdym kroku. Mam bardzo słabą wolę i często nie mogę oprzeć się pokusie jedzenia, a one (mama i siostra) jakby
specjalnie kupują wspaniałe słodycze i przynoszą mi do pokoju, chociaż proszę je by nie dawały mi nic słodkiego. Zaczęły się także awantury o obiady, bo największy "odkurzacz" czyli ja, zrezygnował z pełnych obiadow. Jakby na złość na stole zaczęły się pojawiać pełne garnki jedzenia. Gdy starcza mi siły woli i stosuję się do "diety" to czuję się cudownie. Stałam się znowu jak dawniej, "ruchliwym robakiem" i nie czuję się tak ociężale. Co jednak robić gdy ma się przeciwko sobie całą rodzinę. Największy problem polega na tym, że ja jeszcze nie pracuję, a uczę się. Nie mam więc swoich pieniędzy. Szczególnie teraz gdy owoce są bardzo drogie, trudno jest przyrządzić potrawy według przepisów z "DlETY ŻYCIA", nie wchodząc w konflikt z mamą. Na moje zapewnienia, że czuję się o wiele lepiej odkąd zmieniłam program żywienia, uśmiecha się kpiąco. Wtedy ja opadam z sił i ze złości zaczynam jeść. To jest dla mnie tragedią, tym bardziej, że zdaję sobie sprawę co tam musi dziać się w moim żołądku. Proszę, pomóżcie mi. Czy mogłabym poprosić o przepisy, które zamknęłyby usta mojej mamie, że nie ma pieniędzy? Jolka".
Wiele przepisów, które podajemy nie wymagają dużych nakładów. Trzeba je tylko odpowiednio dobrać. "Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie wiadomości zamieszczone w "DlEClE ŻYCIA". To co mogę powiedzieć, myślę, że tylko potwierdza wszystko to o czym pani pisze: mam mnóstwo energii chudnę nie wpadam z powodu jedzenia w depresję nic mnie nie boli i nie mam mdłości jak wówczas gdy jadłam wszystko psychicznie jestem odporniejsza. J. K." "Ośmieliłam się napisać ten list po zapoznaniu się z Pani sposobem na życie w telewizji i po przeczytaniu książki. Zafascynowało mnie to do szczytu zachwytu. Ale na zachwycie się nie kończy. Dawno mam kłopoty ze sobą, to jest z nadwagą i wreszcie zobaczyłam szansę, która nie jest torturą. Propaguję sposób odżywiania wg Diamondów w swoim środowisku z całkiem niezłym skutkiem. Jesteśmy wdzięczni za wspaniały pomysł na życie i życzymy Pani dalszych sukcesów w propagowaniu "wywrotowego" sposobu odżywiania się i dalszych długich lat życia w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej. Dziękujemy w imieniu ok. 30 "dziwaków". T. N." "Przypadkowo zetknęłam się z "Dietą Diamondów"
(szkolna przyjaciółka przyjechała do mnie na urlop z Pani książką). Zaczęłyśmy stosować ją natychmiast, chociaż to bardzo krótki okres, bo 3 tygodnie. Jakie były tego rezultaty? zniknęły bolesne wzdęcia brzucha jelita pracują wspaniale, a całe dorosłe życie miałam z tym problemy nie wiem co to ból głowy odczuwam znacznie mniejsze dolegliwości żylaków czuję się lżejsza (obwód w talii zmniejszył się o 3 cm) nabieram ochoty do gimnastyki żyję radośniej na wyżywienie wydaję znacznie mniej niż poprzednio warzywa jadam przeważnie surowe, a mięso w ciągu 3 tygodni zjadłam 5 razy, a wędliny 4 razy. To wspaniałe przygotowywać posiłek 30 minut i spożywać 30 minut. A poprzednio gotowałam 1,5 godziny i jadłam 10 - 15 minut. Dziękuję Pani za drogowskaz gdzie pędzić po zdrowie i radość życia. Moim dorosłym córkom ofiarowałam Pani książkę, a u siebie w domu częstuję potrawami z Diety, a wszystkim smakują, chociaż przyznaję, że nie przygotowuję ich idealnie, zgodnie z Pani przepisami. Pani książka przekonała mnie, bo pojęłam w lot, o co chodzi w naszym odżywianiu. Gdyby medyczne książki napisane były tak przejrzyście i zrozumiale, to mimo 54 lat ukończyłabym medycynę. J. N." "Niedawno przeczytałam "DlETĘ ŻYCIA".
Uznałam tę książkę za niesamowitą, fascynującą i bardzo mądrą. Mimo iż jeszcze nie zaczęłam się stosować do zawartych w niej rad (zamierzam to już wkrótce), to już teraz nie mam najmniejszych wątpliwości co do ich skuteczności. Moje twierdzenie opiera się przede wszystkim na tym, że podany w niej styl życia jest w zgodzie z naturą, która jak wiadomo jest doskonała. Siłą rzeczy więc my, jako ludzie będąc jej cząstką też jesteśmy doskonali...
Na koniec bardzo chciałabym podziękować autorce książki za to, że chciała ją przetłumaczyć i za trud jaki niewątpliwie sprawiła jej zmiana jadłospisu na przystosowany do naszych możliwości. Do końca życia będę wdzięczna, ponieważ dzięki tej książce odkryłam wreszcie to czego szukałam. Po prostu wiem już teraz jak chcę żyć. Iwona lat 16"
"Zacznę od początku. Przy pierwszym zetknięciu z "DlETĄ ŻYCIA" nazwałam tę książkę "Jak sobie zaszkodzić". Owoce i warzywa doceniałam, ale nie mieściło mi się w głowie jak można tak dyskwalifikować mięso, to słynne białko i mleko nazywane "najzdrowszym produktem". Dopiero znajoma lekarka uświadomiła mi, że jedząc tak jak proponuje książka nie zaszkodzę sobie, a wręcz przeciwnie. Spróbowałam. Zainteresowałam się medycyną
niekonwencjonalną i wszędzie znajdowałam potwierdzenie, że natura jest najlepszym lekarzem. Żyję według nowego stylu od trzech tygodni, tzn. jem same owoce i warzywa, piję soki; od czasu do czasu pozwolę sobie na kawałek kurczaka, gdy mam na to ochotę. Od 8 lat leczyłam się w klinice na alergię. Wyobraźcie sobie każde wakacje z katarem, płaczem, chorym gardłem, zapaleniem spojówek itd. Po tych zaledwie 21 dniach alergia ustąpiła prawie zupełnie, gdyż zrezygnowałam z mleka i produktów pochodnych. Dotychczasowe szczepionki i leki nie pomagały. Przedtem samego mleka nie lubiłam, ale piłam kefiry, jogurty, lubiłam sery i bryndzę. Dalsze rewelacje to zniknięcie tendencji do przejadania się w ogóle, chęci na wszystkie przetworzone, słodkie, smażone "trucizny". Słodycze lubiłam
bardzo, dlatego miałam małą nadwagę. Teraz wracam do prawidłowej wagi i nie potrzebuję ich w ogóle. Odpowiada mi również czas jedzenia. Zawsze rano najlepiej czułam się na czczo i trudno mnie było namówić na obfite śniadanie. Bałam się tylko trochę, że szkodzę tym sobie. Teraz wiem, że nie. Oczywiście jak każda młoda dziewczyna stosowałam różne diety - cud. Chudłam, ale byłam rozdrażniona, osłabiona i cały czas myślałam o jedzeniu. Czysty
masochizm. Potem szybko tyłam z powrotem. Dzięki "Diecie" czuję się świetnie, lekka, pełna energii i sił witalnych. Nie zatruwam się już także ani herbatą ani kawą czy coca - colą. Brak ochoty."
"Od dawna poszukiwałam diety, która zapewniałaby szczupłą sylwetkę. Mimo iż mam dopiero 22 lata mogę się "poszczycić" ok. 20 kg nadwagi. Nie było tak jednak zawsze. Byłam normalnym, zdrowym dzieckiem. Jako nastolatka zawsze uważałam, że jestem za gruba - toteż robiłam wszystko na co mogłam sobie pozwolić w domu pod opieką mamy, tj. uprawianie joggingu, aerobicu, jazda na rowerze, pływanie a wszystko w dużych ilościach. Oczywiście były efekty - mnie jednak nic nie zadowalało, toteż gdy tylko "wyrwałam" się spod czujnego oka mamy i zamieszkałam w akademiku - zaczęłam eksperymentować. Dieta
hollywoodzka, kliniki Mayo, 1000 kcal dziennie - powtarzane po kilka nawet razy, dawały rezultaty niestety tylko przejściowe - zawsze wydawało mi się, że zwiększa się apetyt po każdej z nich, szczególnie na słodycze. Kilka miesięcy temu zetknęłam się z broszurą o terapii głodowo - dietetycznej. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zaaplikowała sobie tej diety. Głodówka (piłam tylko wodę) trwała 6 dni. Po tym jednak "ciosie" organizm zbuntował się i nie reagował już na nic. Tyłam. Obecnie ważę 71 kg, a mój organizm jest rozregulowany całkowicie. I teraz stykam się z Pani książką. Wszystko co Pani opisuje jest niesamowite, jedząc takie pyszności - można schudnąć - i jest to tylko efekt uboczny, bo przede wszystkim człowiek czuje się zdrowo i pełen energii. Przestudiowałam Pani książkę
kilka razy i właśnie zaczynam stosować Pani rady na co dzień. M. P."
"Muszę przyznać, że książkę "połknęłam". Poranne jedzenie owoców mocno usprawniło nasze wyjście do szkoły. Moje dzieci (w wieku 5 - 13 - 18) dużo mniej chorują. Ja zupełnie zerwałam z kawą. Gorzej ze słodyczami (głównie ciastami, z których wypieków słynęłam). Jak dotąd schudłam 6 kg w ciągu miesiąca (muszę jeszcze zrzucić 6 kg), ale czuję się o 10 lat młodsza. I przeszły mi migreny. Mój mąż niestety zupełnie programu Diamondów nie akceptuje i dlatego muszę kupować również zakazane produkty. G. S." "Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, oboje w wieku 54 lat. Od dziesięciu lat jesteśmy
wegetarianami. Z odrzuceniem mięsa nie mieliśmy kłopotów, a wolność od kartek i kolejek w stanie wojennym była dla nas stokrotną nagrodą. Oczywiście usiłowaliśmy się zawsze dzielić naszymi doświadczeniami z bliskimi ludżmi, ale to było bardzo trudne. Nawet czasem u cudownych ludzi każda inność wywołuje wręcz agresję, że znaleźli się "mądrzejsi" a wiadomo, że mięso jest konieczne dla zdrowia itp., itd. Dopiero gdy podczas wszystkich epidemii grypy, kiedy leżały pokotem całe rodziny, choroba zaczęła nas "bezczelnie" omijać, zaczęło się łagodniejsze zainteresowanie. Rodzina wpadając do nas na kilka dni przestała już przyjeżdżać ze swoją kiełbasą i coraz chętniej zaczęła poddawać się kilkudniowej diecie bez mięsa. No i Pani książka spadła mi jak z nieba, ponieważ godzi jednych i drugich. Dla nas
stała się czynnikiem porządkującym, bo oczywiście owoce jedliśmy na deser no i mnóstwo innych, tradycyjnych błędów było popełnianych, co po pięćdziesiątce zaczęło się odbijać systematycznym wzrostem wagi... Myślę, że ma Pani szansę zrobić rewolucję żywieniową w Polsce, bo z mojego otoczenia tylko starzy ludzie mają zakodowane nawyki, że na śniadanie musi być kakao i kanapka z masłem i serem, że tu się już nic nie da chyba zrobić. Natomiast
ludzie młodzi przyjmują te propozycje bez oporów. Czasem się okazuje, że córka, nastolatka usiłuje wcześniej niż matka w ten sposób się odżywiać, ponieważ robią to inne koleżanki. I dziwne, ale podobno u bardzo młodych ludzi po 2 - 3 miesiącach zaczyna pojawiać się awersja do mięsa. Na koniec jeszcze podzielę się z Panią jedną zdumiewającą rzeczą, którą przeczytałam kilka lat temu i tak mnie zdumiała, że ją przepisałam, bo książkę miałam w rękach przelotnie. Amerykański entuzjasta Zen, który ten system stara się zaszczepić zmaterializowanemu społeczeństwu Ameryki, Philip Kapleau ("Zen świt na Zachodzie") tak pisał: "... To zdumiewające, że niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego jak jedzenie nawet dobre, może być szkodliwe, jeżeli jest przygotowane i podawane przez kogoś pełnegoniepokoju czy lęku, lub przez kogoś o umyśle zdominowanym przez gniew lub urazy. Chemiczne przemiany wywoływane w ciele przez nieczyste wibracje mają moc "zatruwania" pokarmu przygotowywanego przez kogoś takiego, co wywołuje u wrażliwych osób, które to jedzą, bóle głowy, kłopoty żołądkowe i podobne niedomagania. Właśnie w klasztorach Zen jedzenie mogą przygotowywać tylko ci, których umysły są najczystsze i najbardziej zrównoważone". Dziękujemy Pani za wprowadzenie w przygodę jaką jest "Diamondowe życie" J. i M. O."
Ponieważ część Czytelników nie miała w ręku "DlETY ŻYCIA", podam znów w bardzo dużym skrócie podstawowe zasady
Diety Diamondów. Jedną z głównych wskazówek są pory spożywania posiłków, oczywiście orientacyjne - dostosowane do zwyczajów i programu dnia. Radziłabym jednak wziąć pod uwagę naturalne cykle organizmu. Aby nie przeszkadzać nadmiernie w cyklu wydalania do około 12 w południe nie powinniśmy jeść żadnych ciężkich i treściwych pokarmów. Możemy natomiast i powinniśmy jeść owoce. Owoce na pusty żołądek? Właśnie tak. Owoce są najłatwiej trawionym pokarmem. Przebywają w żołądku około pół godziny (banany trochę dłużej) nie przeszkadzając w procesie eliminacji i pomagając w oczyszczaniu organizmu. Czas na spożywanie właściwych posiłków obiadu i kolacji - to okres od 12 - 20 - tej. Jedzone w tym czasie posiłki powinny być PRAWIDŁOWO SKOMPONOWANE.
Co to znaczy? Znaczy to, że produkty spożywcze powinny być tak zestawione aby ułatwić, a nie utrudniać pracę organizmu w procesie trawienia. Najważniejsze jest nie łączenie produktów białkowych ze skrobiowymi produktami węglowodanowymi.
Tłuszcze zwierzęce - smalec, łój są nie zalecane. Masło i śmietana w ograniczonych ilościach mogą być łączone z warzywami, pokarmami skrobiowymi i białkiem, podobnie tłuszcze roślinne. Najlepsze są wyciskane na zimno oleje roślinne (nierafinowane), które są dobrym dodatkiem do różnego rodzaju sałatek. Do smażenia nadaje się olej z oliwek i olej rzepakowy - zawierający jednonienasycone kwasy tłuszczowe. Jeśli naszym celem oprócz zdrowia jest utrata nadwagi powinniśmy ograniczyć zarówno potrawy skrobiowe jak i tłuszcze, oraz mleko i jego przetwory. Jeśli pijemy mleko słodkie, nie powinniśmy łączyć go z niczym. Jogurt, kefir, ser - w niewielkich ilościach możemy łączyć z warzywami. Oczywiście pewne odstępstwa od tych zasad są zawsze dozwolone i nic się nie stanie, pod warunkiem, że nie będzie to praktyka codzienna. A teraz proponuję parę przepisów, które mogą urozmaicić Państwa jadłospis. Niektóre z nich nadesłane zostały przez Czytelników, którzy wreszcie zaczęli odpowiadać na mój apel o nadsyłanie własnych, ciekawych i nietypowych potraw.
PRZEPISY
I ZUPY
1) Zalewajka Polska
0,5 żurku z butelki lub (najlepiej) z własnego zakwasu z mąki razowej
6 - 7 ziemniaków pokrojonych w kostkę
1 cebula drobno pokrojona
1 - 2 ząbki czosnku (niekoniecznie)
1 łyżeczka majeranku
1/2 łyżeczki przyprawy
"Staropolskiej" lub "Myśliwskiej"
1 łyżka oleju sól, pieprz do smaku
Ziemniaki zalać wodą i podgotować, gdy prawie miękkie wlać żurek i jeszcze chwilę gotować, dodać przyprawy. Cebulę usmażyć na tłuszczu, pod koniec dodać drobno
posiekany czosnek i połączyć z ugotowaną zupą.
2) Polewka "Soplica"
1 filiżanka suszonych śliwek
1 wiązka włoszczyzny
2 - 3 ziela angielskie
1 - 2 liście laurowe
1 łyżeczka utłuczonego jałowca
5 goździków 1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki zmielonego kminku
szczypta mięty i majeranku
sól, pieprz, miód i sos sojowy lub przyprawa do zup
Ugotować śliwki z włoszczyzną i przyprawami do miękkości. Wyjąć pestki ze śliwek i zmiksować wraz z włoszczyzną. Doprawić pozostałymi przyprawami do smaku. Polewkę można podawać z makaronem, łazankami lub grzankami.
3) Zupa z porów francuska
4 - 5 porów pokrojonych w kawałki
3 - 4 ziemniaki pokrojone w kawałki
1 - 2 łyżki śmietany (niekoniecznie) sól, pieprz do smaku
Pory i ziemniaki ugotować w około 1 l wody do miękkości. Przetrzeć przez sito lub zmiksować. Przyprawić do smaku, ewentualnie dodać śmietanę lub łyżeczkę masła. Można podać z grzankami i posypać natką pietruszki.
4) Zupa z selera - zimowa
1 - 2 selery pokrojone drobno w kostkę
2 cebule pokrojone drobno
3 - 4 ziemniaki pokrojone w kostkę
1 łyżka oleju
1 - 2 łyżki śmietany lub łyżeczka masła
sól, pieprz do smaku
Selery i cebulę udusić na tłuszczu. Gdy cebula zmięknie zalać wodą, dodać ziemniaki i gotować do
miękkości. Przetrzeć przez sitko lub zmiksować. Doprawić do smaku, dodać śmietanę lub masło. Podawać z grzankami i natką pietruszki lub koperkiem.
5) Zupa fasolowa inaczej
2 filiżanki fasoli (Jaś lub innej)
2 filiżanki suszonych śliwek
2 łyżki sosu sojowego lub przyprawy do zup
2 - 3 goździki
sól, miód do smaku
Namoczoną poprzedniego dnia fasolę ugotować w tej samej wodzie. Dodać ugotowane w małej ilości wody śliwki, wypestkowane i pokrojone w paseczki. Doprawić do smaku przyprawami.
II SURÓWKI I SAŁATKI
(6) Sałatka z cebuli i jajek błyskawiczna
2 - 3 duże cebule pokrojone w kostkę
2 jajka ugotowane na twardo i pokrojone w kostkę
1/2 filiżanki majonezu przyprawionego dowolnymi ziołami
Składniki wymieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem.
7) Sałatka groszkowo - cebulowa Krysi
2 cebule pokrojone w kostkę
2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę
2 jabłka pokrojone w kostkę
2 filiżanki groszku
1/2 filiżanki majonezu
Składniki wymieszać i przyprawić do smaku.
8) Sałatka kukurydziana Katarzyny
1 mała puszka kukurydzy lub 2 kolby
2 cebule pokrojone w kostkę
2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę
1/2 łyżeczki mięty 1 łyżka soku z cytryny
3 łyżki oleju
sól, pieprz do smaku
Wymieszać składniki, polać sosem z oleju i cytryny z miętą.
9) Sałatka selerowo - ziemniaczana Basi
1 duży seler
5 - 6 ziemniaków
2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 1 cebula pokrojona w kostkę
1/2 filiżanki majonezu sól, pieprz do smaku
Ziemniaki i seler ugotować, obrać ze skórki i pokroić w kostkę. Zmieszać z ogórkami i cebulą. Doprawić majonezem.
10) Sałatka z buraków
4 - 5 buraków
2 jabłka
2 filiżanki groszku
2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę
2 cebule pokrojone w kostkę
1/2 filiżanki majonezu lub sos vinegrette
Ugotowane buraki utrzeć na tarce jarzynowej, dodać pozostałe składniki. Doprawić majonezem.
(11) Sałatka sojowa Andrzeja
2 filiżanki ugotowanej soi
1 seler utarty na tarce jarzynowej
2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę
2 jabłka pokrojone w kostkę
1/2 filiżanki śmietany przyprawionej dowolnymi ziołami
Składniki wymieszać, dodać śmietanę, przyprawić do smaku.
12) Henryka sałatka z soczewicy
2 filiżanki gotowanej soczewicy
1 cebula pokrojona w kostkę
1 jabłko pokrojone lub utarte na tarce
15 dkg żółtego sera pokrojonego w kostkę
1/2 filiżanki majonezu
1 łyżka soku z cytryny sól, pieprz do smaku pęczek natki z pietruszki
Składniki wymieszać, przyprawić do smaku, posypać natką z pietruszki. Dodatek sera nie jest konieczny, ale jeśli go dodamy, sałatka jest wtedy pełnym daniem obiadowym lub kolacyjnym. Przy okazji chcę zwrócić uwagę na mało jeszcze znaną soczewicę. Jest to roślina strączkowa, w przeciwieństwie do soi, fasoli, grochu nie wymaga uprzedniego namoczenia. Gotuje się około 30 minut. Zawiera dużo białka, witaminy z grupy B, witaminę C, cynk i żelazo. Jej zaletą jest to, że nie jest gazotwórcza. Smakowo nie ustępuje innym roślinom strączkowym.
13) Surówka tarnowska z kapusty
1/2 główki kapusty
2 - 3 marchewki utarte na tarce jarzynowej
1 filiżanka orzechów ziemnych
3 - 4 łyżki oleju
1 łyżka przyprawy ziołowej "Staropolskiej" lub "Myśliwskiej"
sól, pieprz do smaku
Drobno poszatkować kapustę, dodać marchew, posolić, odstawić na 1/2 - 1 godziny. Dodać olej i orzechy, przyprawę, doprawić do smaku.
14)
Surówka z włoszczyzny obiadowa
1 pęczek włoszczyzny
1/4 główki kapusty
1 filiżanka orzechów ziemnych lub innych
1/2 filiżanki majonezu
sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku
Kapustę drobno poszatkować. Seler, marchew, pietruszkę utrzeć na tarce jarzynowej, por drobno pokroić. Wszystkie składniki wymieszać, dodać orzeszki i majonez, doprawić do smaku.
(15) Sałatka Jadwigi z Krakowa
1 duży pomidor pokrojony w kostkę
1 cebulka pokrojona w kostkę
1 jabłko utarte na tarce jarzynowej
1 - 2 parówek pokrojonych w kostkę
1 - 2 łyżki majonezu
sól, pieprz do smaku
Wymieszać wszystkie składniki. Przyprawić do smaku.
16) Sałatka Alicji M. z Kwidzynia
3/4 filiżanki kabaczka (lub cukinii) utartego na tarce jarzynowej
Kabaczek polać sosem i odstawić w chłodne miejsce na 15 minut.
Sos: 4 łyżki oleju 1 - 2 łyżeczki soku z cytryny 1 czubata łyżeczka musztardy francuskiej
2 - 3 ząbki czosnku zmiażdżone sól, pieprz do smaku Składniki dokładnie wymieszać.
(17) Sałatka ogórkowa Alicji M.
2/3 części ogórków kiszonych obranych i pokrojonych lub startych na cieniutkie plasterki
1/3 część ogórków świeżych (mogą być mrożone w plasterkach) w cieniutkich plasterkach. Wymieszać, skropić lekko olejem. Posypać natką pietruszki, przybrać cząstkami pomidora lub czerwoną papryką.
(18) Surówka z cykorii
3 - 4 cykorie drobno pokrojone
2 jabłka (niekoniecznie) utarte na tarce jarzynowej i skropione cytryną.
Cykorię wymieszać z jabłkami i polać np. śmietaną z koperkiem lub musztardą, olejem z przyprawą ziołową, majonezem.
(19) Surówka z selera na słodko
1 - 2 selery utarte na tarce jarzynowej
2 - 3 jabłka utarte na tarce jarzynowej
1 łyżka soku z cytryny
2 - 3 łyżki rodzynek
1/2 filiżanki orzechów laskowych lub włoskich posiekanych
1 łyżka miodu
1/2 filiżanki śmietany
Seler i jabłko wymieszać i skropić cytryną.
Dodać pozostałe składniki, polać śmietaną z miodem. Dobrze wymieszać. Podawać oziębione.
20) Kapusta kwaszona błyskawiczna
2 kg kapusty
1 łyżka soli
1 szklanka wywaru z ziemniaków
Drobno poszatkować kapustę, wymieszać z solą. Włożyć do kamiennego garnka lub słoja, dobrze ugnieść i zalać gorącym wywarem odlanym z gotowanych ziemniaków. Przykryć obciążonym talerzykiem. Kapusta nadaje się do jedzenia już po kilku dniach stania
w temperaturze pokojowej. Nie nadaje się do dłuższego przechowywania. Powinna być zjedzona w ciągu 2 - 3 dni, może postać trochę dłużej jeśli przechowywana jest w lodówce. Z kapusty kwaszonej przygotowanej w ten sposób lub kupionej w sklepie możemy przyrządzać rozmaite surówki dodając kminek, utarte jabłko, marchew, dynię, chrzan, olej,
przyprawy ziołowe itp.
III DANIA GORĄCE
(21) Kasza gryczana z porami
2 filiżanki kaszy gryczanej
5 porów
pokrojonych
sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku
Zagotować kaszę w 4 filiżankach wody z solą. Po chwili dodać pory. Dogotować na małym ogniu około 20 minut. Dodać przyprawy. Podawać z surówką z kapusty kwaszonej.
22 Pasztet "razowy"
1/2 chleba razowego
1/4 kg podsmażonych pieczarek
3 cebule pokrojone i podduszone na tłuszczu
3 ząbki czosnku
4 łyżki oliwy
2 łyżki mąki kukurydzianej lub gryczanej
1 łyżeczka tymianku 1 łyżeczka rozmarynu
1 łyżeczka bazylii sól, pieprz do smaku
Chleb rozdrobnić i namoczyć w wodzie. Połączyć z pozostałymi produktami, zemleć przez maszynkę do mięsa. Przyprawić do smaku. Jeśli masa jest zbyt sucha dodać 1 - 2 łyżek oliwy. Dokładnie wymieszać i włożyć do foremki. Piec w piekarniku 40 - 50 minut. Chleb można zastąpić w części kaszą gryczaną lub płatkami owsianymi albo jęczmiennymi.
23) Omlet z płatków owsianych
1 filiżanka płatków
1 cebula drobno pokrojona
1 marchew pokrojona w drobne paseczki
2 łyżki prażonego siemienia lnianego lub ziarenek sezamowych
sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku
Płatki namoczyć na 2 godziny w wodzie. Dodać cebulę, marchew i przyprawy. Jeśli zbyt rzadkie zagęścić mąką. Smażyć na rozgrzanej oliwie lub oleju rzepakowym. Podawać z surówką.
24) Pasztet sojowy
1/2 kg pieczarek podsmażonych
2 - 3 jajka
4 cebule pokrojone i podduszone na tłuszczu
2 filiżanki ugotowanej soi
1 seler ugotowany
1 pietruszka ugotowana 1 marchew ugotowana
sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku
Składniki zemleć w maszynce do mięsa, dodać żółtka, przyprawić do smaku, na końcu dodać ubitą na sztywno pianę, delikatnie zmieszać. Włożyć do wysmarowanej tłuszczem formy. Piec 30 - 40 minut. Podawać na gorąco z surówką lub na zimno z wybranym sosem.
25) "Bigos" z kapusty lub kabaczka AlicjiM.
1 kabaczek obrany i pokrojony w "zapałkę" lub 1 główka kapusty drobno poszatkowana
2 - 3 cebule drobno pokrojone
1/4 kg pomidorów bez skórki (mogą być mrożone)
3 - 4 łyżki oleju sól, pieprz, przyprawy do smaku
Cebulę "zeszklić" na tłuszczu, dodać kabaczek lub kapustę, podlać wodą i dusić do miękkości. Pokrojone pomidory udusić na tłuszczu, dodać przyprawy. Wymieszać z kapustą lub kabaczkiem. Doprawić do smaku. Potrawa ta nadaje się do przechowywania w lodówce, na drugi dzień jest nawet smaczniejsza.
(26) Pieczarki w cieście
około 1/2 kg pieczarek, duże pokrojone w plastry, małe w całości
Ciasto: 1 szklanka mąki razowej lub gryczanej 1 jajko szczypta soli i pieprzu, woda. Zmieszać wszystkie składniki i dodać tyle wody, aby ciasto miało konsystencję gęstej śmietany. Maczać pieczarki w cieście i smażyć z obu stron na rumiano na oliwie lub oleju rzepakowym. Podawać z surówką. W takim cieście można smażyć również plastry selera, pory, jabłka, dynię, liście kapusty białej lub czerwonej itp.
(27) Czerwona kapusta duszona
1 główka czerwonej kapusty drobno poszatkowanej
2 łyżki masła lub oleju
1 łyżka soku z cytryny
1 butelka soku pitnego z czerwonych lub czarnych porzeczek
sól, pieprz do smaku
Na rozgrzany tłuszcz wrzucić kapustę, dodać sok z cytryny - aby nie straciła koloru. Dusić pod przykryciem do miękkości, dolewając stopniowo sok porzeczkowy. Zamiast soku można dodać czerwone wino.
(28) Curry z grzybów i jaj
1/2 kg pieczarek, boczniaków lub pierścieniaków
3 - 4 jajka ugotowane na twardo
1 łyżka masła 2 łyżki śmietany
1/2 łyżeczki przyprawy curry
1 łyżeczka indyjskiej przyprawy garammasala (niekoniecznie)
natka pietruszki
1 łyżeczka soku z cytryny
sól do smaku
Cebulę podsmażyć na maśle, dodać grzyby, chwilę dusić. Dołożyć pokrojone w plastry pomidory, pietruszkę, przyprawy, śmietanę. Dusić na małym ogniu pod przykryciem około 15 minut. Dodać jajka pokrojone w plastry, lekko wymieszać, krótko poddusić. Przed podaniem
skropić sokiem z cytryny. Podać z surówką.
IV DESERY
29) Halawa z dyni lub marchwi
1/2 kg dyni lub marchwi startej na tarce jarzynowej
4 łyżki masła lub oleju
1/2 filiżanki śmietanki (ewentualnie mleka)
3 - 4 łyżki miodu
bakalie rodzynki, migdały, orzechy)
przyprawy (imbir, cynamon, kardamon, gałka muszkatołowa, otarta skórka z cytryny,
mielone goździki) do smaku i to co mamy w domu do wyboru.
Do rozgrzanego w garnku tłuszczu dodać dynię lub marchew (można też użyć oba warzywa w dowolnej proporcji). Wlać śmietanę, miód i dusić na małym ogniu często mieszając, żeby uniknąć przypalenia. Gdy powstanie jednolita masa dodać przyprawy i bakalie, wymieszać i przełożyć do żaroodpornego naczynia wysmarowanego tłuszczem. Zapiekać w piekarniku około 15 minut. Można jeść na gorąco lub na zimno.
30) Kuleczki sojowe
2 filiżanki ugotowanej soi
2 - 4 łyżeczki miodu olejek migdałowy do smaku
otręby lub zarodki
bakalie (niekoniecznie)
Zmiksować dokładnie soję z miodem, dodać olejek migdałowy i ewentualnie bakalie (rodzynki, posiekane migdały, orzechy). Formować małe kuleczki i otaczać w otrębach lub zarodkach.
31) Deser bananowy polinezyjski
4 banany
1 - 2 łyżki miodu
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 szklanka wody
1/2 szklanki śmietany
cukier waniliowy bakalie (niekoniecznie)
Banany pokroić, zalać wodą, chwilę gotować, dodać miód. Rozgnieść widelcem, wlać mąkę zmieszaną z wodą, śmietankę i gotować aż masa zgęstnieje. Dodać cukier waniliowy, bakalie. Włożyć do salaterki lub oddzielnych pucharków. Oziębić. Można polać rumem lub udekorować bitą śmietaną.
Już po napisaniu ostatniego, 31 - szego przepisu, Szef Wydawnictwa zapytał mnie - "A co ze świętami? Przecież zima - to święta Bożego Narodzenia". A więc święta! Zależy od nas samych - albo zapominamy o wszelkich zasadach, jemy tak jak nam serce i tradycja dyktuje - robimy sobie pełny urlop od wszystkiego. Efekty tego mogą być różne. Przecież zawsze Pogotowie Ratunkowe ma w okresie świąt pełne ręce roboty: różne kolki wątrobowe, niestrawności, ataki itp.
Możemy również nie odstępując zbytnio od stylu Diamondów ułożyć sobie jadłospis Wigilijny. Oto moja propozycja:
Zupa grzybowa czysta, na wywarze z włoszczyzny (z łazankami lub dla odchudzających się lepiej bez)
Karp smażony saute lub gotowany w jarzynach lub w galarecie, do tego dowolna sałatka lub surówka
Na deser - najlepiej po 1 - 2 godzinnej przerwie:
32) Kutia
1 - 2 szklanek pszenicy
1 - 2 szklanek maku
1 - 2 szklanek śmietanki
bakalie do wyboru - rodzynki, migdały, orzechy, figi - pokrojone drobno, daktyle - pokrojone drobno, skórki z cytrusów itp. miód do smaku
Pszenicę przebrać i przepłukać. Namoczyć na noc. Ugotować do miękkości ale tak, aby ziarna nie rozlatywały się. Ostudzić. Mak wypłukać, zalać wrzątkiem, osączyć na sicie. Przepuścić przez maszynkę do mięsa z małymi otworami lub trzeć w makutrze. Połączyć wszystkie składniki. Przyprawić do smaku miodem. Można dodać cukier waniliowy, odrobinę rumu, araku. Pamiętajmy, że najważniejszą rzeczą przy świątecznym stole, ważniejszą od potraw i
prezentów pod choinką - jest wzajemna życzliwość i miłość, uśmiech, pozytywne podejście do świata i ludzi.
Wesołych świąt! Mam nadzieję, że podane przepisy wzbogacą Państwa jadłospisy i będą smakowały.
Jeszcze raz ponawiam apel o nadsyłanie ciekawych przepisów na adres: Przychodnia Medycyny Naturalnej KOMED 00-540
Warszawa Al. UJAZDOWSKIE 20 tel. 628-74-82(83)
13