Świat Słowian (cz.I) https://opolczykpl.wordpress.com/2017/02/19/swiat-slowian-cz-i/
.
.
Tematyka
słowiańska już od lat cieszy się wzrastającą popularnością.
Świadczą o tym nie tylko różne związki i organizacje
rodzimowiercze propagujące obrzędy, święta i kulturę słowiańską.
Wzrasta także ilość ludzi na własną rękę szukających
informacji o Słowianach, ich kulturze, zwyczajach i historii. Coraz
więcej jest też blogów i stron internetowych zajmujących się
tematyką słowiańską. Temat ten jest fascynujący przede wszystkim
dlatego, że Słowianie wytworzyli kulturę niepowtarzalną w skali
starożytnej, średniowiecznej i nowożytnej Europy. Kulturowo
górowali nad antyczną Helladą i Rzymem, w których do głosu
doszły cywilizacyjne zwyrodnienia jak choćby niewolnictwo, a w
Rzymie dodatkowo barbarzyńskie krwawe jatki na arenach cyrkowych ku
uciesze motłochu. Greków i Rzymian cechowała też pogarda dla
ludów żyjących w harmonii z Naturą które nazywano
„barbarzyńcami”. Choć to właśnie u Greków i Rzymian istniała
barbarzyńska instytucja niewolnictwa. Nawet „wielki” filozof
Arystoteles nie był wolny od pogardy wobec niewolników i
„barbarzyńców” („Słuszną
rzeczą jest, by Hellenowie nad barbarzyńcami panowali, jako że
barbarzyńca, a niewolnik to z natury jedno i to samo”),
przez co sam okazał się duchowym barbarzyńcą. Zanim jednak opiszę
świat Słowian, a zwłaszcza ich kulturę, skupię się najpierw na
różnych pseudosłowiańskich
nurtach,
które z samą Słowiańszczyzną, zwłaszcza z kulturą słowiańską,
niewiele mają wspólnego. A często dobremu imieniu Słowiańszczyzny
szkodzą czy wręcz wystawiają je na pośmiewisko. Wyróżnić można
kilka głównych pseudo-słowańskich nurtów.
.
Nurty
pseudo-słowiańskie
– Podszywające
się pod Słowiańszczyznę krystowierstwo. Tutaj mamy dwa
konkurencyjne nurty:
.
1) Nurt żydo-prawosławny i prawosławnofilski
Nazywa
on np. podstęp Cyryla i Metodego (tzw. „liturgia” w języku
słowiańskim) „rytem” czy „obrządkiem” słowiańskim.
Obrządek ten był oczywiście nadjordański, żydogenny, tyle że
podstępnie propagowany w języku słowiańskim po to, aby
nadjordańskie gusła wydawały się Słowianom bardziej swojskie.
Przy Cyrylu i Metodym nazywanych „apostołami
Słowian” (poprawiej
nazywać ich się powinno ogłupiaczami i podstępnymi zażydzaczami
umysłów Słowian) pamiętać powinno się o tym, że przy
ich „misjonowaniu” notorycznie
stosowali oni zwykły szantaż – wielokrotnie
ostrzegali „nawracanych” Słowian,
że jak nie przyjmą od nich krystowierstwa po dobroci, to przyjdą
inni i nawrócą ich siłą.
Kolejnym podstępem prawosławia
jest propagowany przez najczęściej niezorientowanych ludzi (w tym
nawet słowianofili, rzeczywiście interesujących się kulturą
Słowian) jako „słowiański”, kalendarz bizantyjski wymyślony w
III wieku przez wschodnich krystowierców, w którym czas mierzony
jest od żydo-biblijnego stworzenia
świata.
https://opolczykpl.wordpress.com/2017/01/30/nowy-prastary-kalendarz-slowian-wersja-wstepna-robocza/
.
Istnieją nawet pseudosłowiańskie strony i blogi, które bezmyślnie, jak papugi powtarzają za żydo-prawosławną propagandą brednie o „obrządku słowiańskim” krystowierstwa w wersji Cyryla i Metodego. Nazywają ten odprysk nadjordańskiej dżumy „chrześcijaństwem słowiańskim”.
.
2)
Nurt „katolicki”, który jest kilkuwątkowy
.
–
I tak np. katolactfo podszywa się pod słowiańskość nazywając
byłego herszta Watykanu JP nr 2 „słowiańskim”
papieżem.
http://www.ank.gov.pl/wystawy-i-galerie/jan-pawel-ii-slowianski-papiez
.
Tak
jakby Watykan nie był centralą jednego z głównych odprysków
żydogennej antykultury rodem znad Jordanu i jakby miał cokolwiek
wspólnego z niszczoną i zwalczaną przez wieki przez katolicyzm
kulturą słowiańską.
.
–
Katoliczenie przez perfidnego santo subito dębów, które
„święcił”:
https://pl.wikipedia.org/wiki/D%C4%85b_papieski
.
Jak
wiemy, prastare dęby były u Słowian świętymi drzewami. Gdy na
nasze ziemie przywleczono nadjordańską dżumę, święte dęby,
święte gaje były przez rzymskich szubieniczników wściekle
wycinane. A tysiąc lat później nagle santo subito zaczął sam
„święcić” dęby podszywając się pod kulturę słowiańską.
Nawet ich – dębów – nie oszczędzają szubienicznicy w ich
szale katoliczenia kultury Słowian.
.
– Stawianie
przez licznych katolików znaku równości, wręcz identyfikowanie
katolicyzmu i Słowiańszczyzny (znanymi z tego są np.
Sławomir Zakrzewski, Eugeniusz Sendecki czy Zygmunt Wrzodak). W ich
wypowiedziach (ustnych i pisanych) obok siebie występują
katolicyzm/krystowierstwo i Słowiańszczyzna, np. w
zwrotach: katolicka
słowiańska Polska,
czy słowiańska
katolicka Polska.
Polak to dla nich i katolik i Słowianin. I to choć żydogenny
katolicyzm zaciekle niszczył wszystko co było słowiańskie. A
ponadto katolicy sami definiują się jako „nowy
naród wybrany”.
Nie polski, nie słowiański, a „nowy
i wybrany” –
jednoczących wierzący w żydo-biblijne brednie o obrzezanym cieśli
w wersji watykańskiej. Łączyć żydo-katolicyzm i Słowiańszczyznę
mogą tylko ludzie o osobowościach schizofrenicznych.
.
Na
marginesie tylko wspomnę jeszcze spory pomiędzy prawosławnymi a
katolikami o to, który z tych odprysków żydowierstwa jako pierwszy
przywlókł rzymską szubienicę na ziemie Słowian. Przy czym oba te
odpryski uważają to za zasługę, a nie za niepowetowaną szkodę
dla słowiańskiej kultury i tożsamości. I oba uważają
wcześniejsze pogańskie ludy Słowian za barbarzyńską dzicz,
której dopiero one przyniosły „kulturę”.
.
3)
Nurt katolicko- i judeofilski
.
–
Do tego nurtu zaliczyć należy tych wszystkich propagatorów
pseudosłowiańskich, którzy za wszelką cenę starają się
przerzucić pomost pomiędzy Słowiańszczyzną a katolicyzmem lub/i
judaizmem. W tym kręgu znajdziemy takich zażydzaczy kultury Słowian
jak Szydłowski, Bieszk czy Białczyński. Ci pierwsi powołują się
np. na załgane lub wyssana z palca krystowiercze „kroniki”
uważając je za prawdę objawioną. Co gorsza, odwołują się także
do wyssanej z palca żydo-biblii uważając ją za wiarygodne źródło
wiedzy historycznej.
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/12/29/biblia-zydowska-ksiega-zbrodni-wyssana-z-palca/
.
Natomiast
Białczyński robi to w sposób bardziej podstępny niż ci pierwsi.
Propaguje on np. gorliwych katolików jako „strażników wiary
Słowian”. Propaguje też tzw. „słowiańskie msze św.” I
uważa, że „judaizm to młodsze dziecko, a chrześcijaństwo to
jeszcze młodsze dziecko Politeizmu Słowiańskiego”. I jako
co-autora na blogu przyjął krystowiercę Kopko-„Orlickiego”
(„Figury
świętych, rzeźby Jezusa, w którego osobiście wierzę, jako Syna
Bożego i Zbawiciela, lecz jako przedstawiciela Boga a nie Jego
samego.”).
Taki to blog „słowiańsko” – krystowierczy prowadzi
Białczyński.
.
– kolejną
nitką tego nurtu są organizacje odwołujące się niby do tradycji
słowiańskich, jawnie kolaborujące z katolikami. Np. stowarzyszenie
Niklot, które ogłosiło w 2013 roku chęć przyłączenia się do
fundamentalistycznego, ultrakatolickiego tzw. „ruchu narodowego”,
hańbiąc w ten sposób imię swojego
patrona:
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/07/22/stowarzyszenie-niklot-zdradzilo-niklota-oraz-shanbilo-i-splugawilo-jego-imie/
.
Kolejnymi
nurtami pseudosłowiańskimi są:
.
4) Wymysły o „Imperium Lechii” czy o „Wielkiej Lechii”
.
Ten
nurt kompensuje jak się wydaje głęboko zakorzeniony u jego
propagatorów kompleks
niższości.
https://opolczykpl.wordpress.com/2016/11/25/czy-istniala-starozytna-slowianska-lechia-lub-polonorum-imperium/
.
Choć
nie wykluczam, że są wśród nich świadomi prowokatorzy, którzy
tymi wymysłami chcą wystawić Słowiańszczyznę na pośmiewisko
takich publicystów jak Artur W – admin blogu Sigillum Authenticum:
https://sigillumauthenticum.blogspot.de/2016/08/styl-turbosowianskiego-mistrza-urojenia.html
.
W
tym miejscu nadmienię jeszcze, że całkowitym przeciwieństwem
turbo-lechickich wymysłów jest katolicka propaganda, jakoby
Słowianie byli ludem bez jakiejkolwiek kultury, żyjącym w lasach a
nawet na drzewach, dzikusami okrytymi w skóry zwierząt, którym
dopiero nadjordańska dżuma przyniosła kulturę. A przecież
słowiańska kultura niewyobrażalnie górowała nad krystowierczą
nadjordańską anty-kulturą pod każdym względem (o tym będzie
szerzej w II części niniejszego opracowania).
.
5) Łączenie Słowian z Ariami
.
Na
czoło wysuwają się tu tzw. „Wedy aryjsko-słowiańskie” –
ewidentna fałszywka. A także łączenie Słowian i Ariów w jeden
lud przy pomocy genetyki. A przecież drogi między tymi ludami
rozeszły się tysiące lat temu, kulturowa łączność została
przerwana, a Słowianom przez tysiąclecia obcy był wszelki, także
biały rasizm, jaki pojawił się u Ariów po ich dotarciu do
cywilizacji Indii.
.
6)
Nacjonalizm polski pseudosłowiańskich organizacji i propagatorów
.
Już na wstępie należy zaznaczyć, że samo identyfikowanie polskości ze słowiańskością nie w każdym przypadku jest uzasadnione. Dla katolikopolaków np. polskość to żydo-katolicyzm. Dla wielu innych Polaków polskość to cywilizacja zachodu wyrosła z rzymskich i krystowierczych tradycji. Polskość zresztą jest tożsamością znacznie późniejszą niż słowiańskość. W sumie jest niejako sztuczną tożsamością, niezwykle mocno zanieczyszczoną żydogennym katolicyzmem, „tradycją” szlachecką i zwyrodnieniami cywilizacyjnymi. No i niekoniecznie musi być zakorzeniona w tożsamości słowiańskiej, choć dobrze by było, aby tak właśnie było. Nie ma też monopolu na „słowiańskość”, tak samo jak nie ma go np. rosyjskość – która jest równie sztuczna jak polskość. Słowiańskość to tożsamość przednarodowa, wielo- i ponadplemienna i odnosi się do tożsamości wszystkich Słowian, a nie do konkretnego współczesnego narodu. Wprawdzie mówi się obecnie o państwach słowiańskich czy narodach słowiańskich, ale nie ma obecnie ani jednego państwa ani narodu słowiańskiego, którego prastara kultura słowiańska byłaby jego fundamentem. Te określenia odnoszą się po prostu do krajów i narodów wywodzących się ze zniewolonych przez różne odpryski rzymskiej szubienicy ludów/plemion słowiańskich, u których dodatkowo (o czym wiemy zresztą dopiero od stosunkowo niedawana) dominuje słowiański genoptyp. Niemniej z prastarą kulturą i tożsamością słowiańską ani jedno z tych państw i ani jeden z tych narodów nadal nie ma zbyt wiele wspólnego. Są to kompletnie odrębne rzeczy. Polskość może być słowiańskością, jeśli sama siebie uważa za jedną z gałęzi żywiołu słowiańskiego i odwołuje się do jego kultury.
Sam współczesny nacjonalizm polski, jeśli rozumiemy przez niego:
– poczucie polskiej tożsamości narodowej,
– miłość do kraju i narodu
– oraz pragnienie, aby Polska była suwerennym państwem,
– a władze służyły dobru Polaków,
jest
jak najbardziej pożądany.
Byłoby świetnie, aby odwoływał się do słowiańskich wartości,
jak choćby wolności, równości, egalitaryzmu i wspólnej troski o
wspólne
dobro:
https://opolczykpl.wordpress.com/2015/10/20/wartosci-poganskie-i-wartosci-chrzescijanskie/
.
Natomiast
jeśli współczesny „nacjonalizm” polski
łączony jest z żydogennym kosmopolitycznym katolicyzmem i służy
interesom zachodu i kk, a zwłaszcza jeśli jest narzędziem do
siania nienawiści wobec Rosji czy Ukrainy (pomijam banderowski
szowinizm, który należy wytępić) to jest
to patologiczne antypolskie zboczenie umysłowe a nie polski
nacjonalizm.
.
Kolejną
odmianą polskiego szowinizmu „słowiańskiego” –
i to kompletnie odlotową, jest nazywanie wcześniejszych Słowian, a
nawet pra- Słowian Polakami – np. w stwierdzeniach, że Polacy
zamieszkują swoje ziemie od przeszło 10 tys.
lat.
http://poloniae.neon24.pl/post/71557,polacy-zamieszkuja-swoja-ziemie-od-zawsze-od-przeszlo-10-tys-lat
.
Tożsamość
polska (a więc i Polacy) pojawiła się na ziemiach między Odrą a
Bugiem gdzieś ok. XV wieku. Wcześniej dominowała przez tysiąclecia
tożsamość plemienna i nazywanie wcześniejszych Słowian, a nawet
pra-Słowian „Polakami” jest kolosalnym anachronizmem i jest po
prostu idiotyczne.
A
już najwyższym przejawem polskiego szowinistycznego zacietrzewienia
i zaślepienia jest nazywanie Polakami np. Wandalów:
„Królestwo
Wandalów (Polaków) w
Afryce”
http://aryusslav.livejournal.com/3924.html
.
Na tę szajbę to nawet elektrowstrząsy nie pomogą. Jest to skończona szowinistyczna patologia.
.
7)
Szowinizm „lechicki”
.
To
kolejna odmiana szajby pseudosłowiańskiego polskiego szowinizmu.
Nie wiemy, kiedy termin „Lechici” (uwielbiany przez niektórych
szowinistów i pseudo-Słowian) pojawił się, ale nigdy nie
identyfikowali się z nim wszyscy Słowianie; nigdy „Lechici” nie
stworzyli imperium ogólnosłowiańskiego, ani nawet nie byli
wiodącym szczepem (o ile taki w ogóle istniał) w słowiańskim
żywiole. Niemniej wyznawcy turbo-lechityzmu zachowują się tak,
jakby „Lechitami” byli kiedyś wszyscy Słowianie (po czym różne
„renegackie” plemiona oderwały się nie wiedzić dlaczego w
krótkim czasie od „lechickiego pnia”), lub co najmniej jakby
Lechici byli wśród Słowian najważniejsi i dominujący. A tak jest
tylko w ich chorej, zakompleksionej wyobraźni. Podobna szajba
spotykana jest u co niektórych rosyjskich pseudosłowiańskich
szowinistów. Są wśród tacy, którzy np. starożytny lud Etrusków
uważają za odłam pra-Rosjan – wg nich przymiotnik etruski
pochodzi od zwrotu – Eta Ruski. W Ich koncepcji istniała nie
Wielka Lechia a Wielka Ruś.
.
8)
Biały, aryjsko-„słowiański” szowinizm
.
Wspomagany fałszywie interpretowaną genetyką rasizm niektórych organizacji i propagatorów pseudosłowiańskich. Znajdziemy go np. w fałszywce zwanej „Wedami aryjsko-słowiańskimi”. Jest tam taki wers: „Nie bierzcie żon z czarną skórą…”. Ciekawi mnie jak można było Słowianom nad Wisłą 2 tysiące lat temu zabraniać brania sobie za żon czarnoskórych kobiet, skoro oni takiej możliwości po prostu nie mieli. A ponadto – czy czarnoskóra kobieta jest gorsza? Biały rasizm widać też w kulcie Ariów łączonych ze Słowiańszczyzną czy w nawoływaniach do zachowania czystości rasowej a nawet genetycznej. Szowiniści-rasiści z wrocławskiej „Zadrugi” pisali kiedyś: „Zatem obowiązkiem każdego Lechity jest strzec genetycznego dziedzictwa Słowiańszczyzny i będziemy go strzec za wszelką cenę”. No cóż – ponieważ ok. 45 % Polaków nie ma genu słowiańskiego, ciekawi mnie, jak owa „Zadruga” rozwiąże ten problem? Ma do wyboru przymusowe sterylizacje, masowe deportacje lub czystkę etniczną 45 % Polaków.
.
Wszyscy
owi rasiści, szowiniści i strażnicy czystości rasy i genów
zapominają o kilku fundamentalnych sprawach. U Słowian, podobnie
jak u Indian wielkich prerii był zwyczaj, że podczas wypraw
wojennych uprowadzano chętnie z ziem pobitych wrogów młode kobiety
i dzieci. Indianie uprowadzali także białe kobiety i dzieci, a
Słowianie żyjący na obrzeżach Słowiańszczyzny kobiety i dzieci
niesłowiańskie. Po czym dzieci były bez wyjątku adoptowane, a
kobiety brane były za żony i traktowane równoprawnie z resztą
kobiet danego plemienia. Także jeńcy wojenni, jeśli nie mogli lub
nie chcieli się wykupić, mogli przystać jako równoprawni
członkowie do plemienia, które wzięło ich do niewoli – bez
względu na przynależność plemienną czy kolor skóry. Dzięki
temu zapewniony był od ciągły dopływ „świeżej krwi” – u
Indian i u Słowian, co z punktu widzenia genetyki było niezwykle
korzystne. I dzięki temu domieszka „niesłowiańskich” genów u
Słowian jest dzisiaj tak duża. Nawet w Polsce. Tutaj na
zróżnicowanie genetyczne miało wpływ kilka niezależnych od
siebie czynników. W czasach prehistorycznych, przy małym
zagęszczeniu ludności, Słowianie najpierw wchłonęli małe grupki
„Staroeuropejczyków”, potem zaś pozwalali osiedlać się na ich
ziemiach pokojowo nastawionym obcym – niekoniecznie Słowianom.
Jeszcze później, w czasach piastowskich, w drużynach książęcych
chętnie widziano obcych najemników/wojów. A podczas wojen
przeciwko sąsiadom graniczącym z niesłowiańskimi ludami (Ruś,
Czechy, Pomorzanie, Połabianie, Węgry) większość prostej
ludności branej do niewoli będącej już mieszanką genetyczną,
osadzano na wsiach jako niewolników. Mieszali się oni z miejscowym
chłopstwem wzbogacając pulę genetyczną mieszkańców państwa
Piastów – protoplasty późniejszej Polski.
.
Co
jednak najważniejsze – obrońcy czystości „białej
aryjskiej rasy” kompletnie
ignorują to, że „rasowo” czyste
są ludy negroidalne, czarne,
a przynajmniej bardzo mocno ciemnoskóre. Natomiast „rasa
biała” jest
zwykłym mieszańcem Homo sapiensów i Homo neandertalczyków.
Gdy praprzodkowie współczesnych
białych ludzi, także Słowian i Ariów,
opuszczali Afrykę jakieś 60 tys. lat temu, byli oni czarnoskórzy i
mieli kręcone „wełniaste” włosy typowe dla ludów
negroidalnych. Natomiast Neandertalczycy żyjący od co najmniej 300
tys. lat w Europie i na stepach centralnej Azji w klimacie
umiarkowanym, o dużo mniejszym nasłonecznieniu, już dawno utracili
ich pierwotne ciemne zabarwienie skóry. Byli oni już „biali” i
mieli proste włosy. Spotkanie tych dwóch (pod)gatunków ludzi nie
zawsze kończyło się wojnami. W Rumunii odkryto np. jaskinię,
którą zamieszkiwali żyjąc razem Sapiensi („Staroeuropejczycy”)
i Neandertalczycy. Na porządku dziennym były mieszane pary. A
ponieważ Sapiensi i Neandertalczycy mieli wspólnych przodków i
podobni byli genetycznie, mogli mieć wspólne potomstwo. Każdy
współczesny biały człowiek
posiada ok. 2 % genów neandertalskich. Ale nie wszyscy posiadają
identyczne neandertalskie geny. W sumie u
wszystkich białych przechowało
się ok. 30% genotypu Neandertalczyków. I od nich też Homo sapiens,
a więc i przodkowie Słowian i Ariów otrzymali za pośrednictwem
genów białą
skórę i proste włosy.
Owa wymiana genów i zamiana koloru skóry z czarnej na białą nie
nastąpiła natychmiast. Jeszce 7 tys. lat temu wśród Europejczyków
zdarzali się ciemnoskórzy
ludzie:
http://archeowiesci.pl/2014/01/27/kiedy-europejczycy-stali-sie-biali/
.
Wypieranie typowej
dla Homo sapiensa czarnej skóry przez białą skórę
Neandertalczyka trwało
więc dziesiątki tysięcy lat, w czasie których czarni
przodkowie Ariów, jako mieszańcy Sapiensa i Neandertalczyka
przejęli od tego drugiego białą skórę.
Po czym stali się rasistami i zaczęli walczyć o czystość
rasy, choć
sami są mieszańcami. A
największe zagrożenie widzą w „rasie”czarnej,
która „rasowo” jest
czysta i jednorodna i
z której sami się wywodzą,
Nadal mają biali
Ariowie ogromną
większość, murzyńskich,
afrykańskich, macierzystych i ojcowskich genów,
zanieczyszczonych genami Neandertalczyków.
Oto do jakiego
obłędu i pomieszania prowadzi biały
aryjski rasizm –
mieszańcy Sapiensów i Neandertalczyków walczą z
czystymi rasowo ludami
czarnymi o „czystość” ich „rasy”,
choć sami są mieszaniną dwóch ras – czymś w rodzaju krzyżówki
czarnego pudla (Homo sapiens) i białego terira (Homo neandertaler).
.
Słowianie
w czasach przed rzymską szubienicą nie znali ani rasizmu (a tym
bardziej pojęcia rasy), nie znali szowinizmu ani narodowego, ani
nawet plemiennego. A wręcz odwrotnie – „świeża krew” była u
nich ceniona. Znali z doświadczenia i obserwacji negatywny wpływ
związków małżeńskich w małych izolowanych wspólnotach.
.
Nauka
a Słowiańszczyzna
.
Do
najważniejszych nauk zajmujących się tematyką słowiańską
zaliczamy archeologię, historię, genetykę, ale przede wszystkim
etnografię. Przez długi okres odkryciom archeologicznym na naszych
ziemiach nadawano nazwy przeróżnych kultur, przy czym archeologowie
nie wiązali odkrywanych kultur z żadnym konkretnym ludem. Wiemy
jednak dzięki archeologom wiele o „dorobku materialnym” czyli o
przeróżnych wyrobach odkopywanych na naszych ziemiach. Niemniej
archeologia nie przypisywała ich konkretnym ludom. To było zadaniem
kierujących się różnymi ideologiami „historyków”.
Dominującym nurtem była do niedawna koncepcja allochtoniczna,
przypisująca prastare, nawet prehistoryczne kultury słowiańskie
istniejące na naszych ziemiach Niemcom identyfikowanym z
„Germanami”. Dopiero od niedawna, dzięki gernetykom wiemy, że
Słowianie żyją na naszych ziemiach od tysiącleci. A nie jak
niemiecka propaganda głosiła – że dopiero od V czy VI wieku. W
związku z czym odnalezione przez archeologów kultury (łużycka,
przeworska i in.) możemy śmiało uznać za słowiańskie czy
przynajmniej za pra-słowiańskie. Choć i one nie mówią za wiele o
kulturze duchowej Słowian, a jedynie o ich „kulturze materialnej”
– czyli o ich wyrobach (matalurgia, ceramika, narzędzia, broń,
ozdoby, biżuteria itp). Jedynie budownictwo, jak np. zrekonstruowany
gród w Biskupinie mówi nam o egalitarnej strukturze społecznej u
Słowian. A dzięki genetyce dowiedzieliśmy się, że na naszych
ziemiach geny słowiańskie są dominujące i że występują tu od
tysiącleci, co rozbiło w pył niemieckie brednie propagandowe o
„germańskich” –
czytaj – „niemieckich” –
ziemiach po Wisłę, a nawet jeszcze dalej na wschód.
.
Najważniejszą
jednak dziedziną nauki, dzięki której udało się praktycznie
całkowicie odtworzyć kulturę słowiańską, a więc zwyczaje,
obrzędy, święta, wierzenia/wiedzę, wyobrażenia i słowiański
panteon, to etnografia. Tak się szczęśliwie dla nas złożyło, że
wbrew katolickiej propagandzie, jakoby Polacy od 966 roku byli
gorliwymi katolikami, większość mieszkańców państwa Piastów,
później Jagielonów, na koniec szlacheckiej Rzeczypospolitej
elekcyjnej z uporem trwała przy swej pradawnej kulturze i
tożsamości. Dowody tego istnieją nawet w zapiskach kościelnych, w
których przez wszystkie te wieki potępiane było nadal utrzymujące
się w państwie nad Wisłą pogaństwo. Na koniec zainteresowali się
nim, nazywając je często eufemistycznie kulturą
czy tradycją ludową etnografowie.
Jedym z pionierów etnograficznych badań Słowiańszczyzny był Adam
Czarnocki,
znany szerzej jako Zorian
Dołęga-Chodakowski.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zorian_Do%C5%82%C4%99ga-Chodakowski
.
To
jemu zawdzięczamy dowód na to, że prastara kultura słowiańska,
mimo wściekłego jej zwalczania i katoliczenia, żywa była jeszcze
w pierwszych dekadach XIX wieku:
.
„Trzeba
pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych
odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne
przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się
jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów
prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”
.
A
także jakże trafną diagnozę utraty za sprawą krystowierstwa
własnej tożsamości przez elity:
.
„Czas
przyszły wyjaśni tę prawdę, że od wczesnego polania nas wodą
zaczęły się zmywać wszystkie cechy nas znamionujące, osłabiał
w wielu naszych stronach duch niepodległy i kształcąc się na wzór
obcy, staliśmy się na koniec sobie samym cudzymi.”
.
Tak więc obecnie jesteśmy w stanie opisać, bazując na archeologii, historii (mam na myśli nieliczne wiarygodne fragmenty starożytnych i średniowiecznych „kronik”), genetyki, a zwłaszcza etnografii, jak wyglądał świat Słowian. Pomocne będą przy tym także badania żyjących do niedawna a nawet nadal jeszcze w kilku zakątkach Ziemi ludów pierwotnych, których kultura przypomina w wielu aspektach kulturę Słowian. Była to kultura niezwykle wysoka, choć przedcywilizacyjna. Ale dzięki temu, że Słowianie przez tysiąclecia obywali się bez cywilizacji, także i ich kultura przez tysiąclecia wolna była od cywilizacyjnych zwyrodnień i wynaturzeń rodu ludzkiego. Był to po prostu naturalny świat Słowian. O nim będzie mowa w części II.