Stanisław Wyspiański żył w latach 1869 - 19 06, urodził się i na stałe związany był z Krakowem. Był młodopolskim artystą malarzem i pisarzem. Zarówno w malarstwie jak i literaturze próbował różnych form, największą sławę przyniosły mu jednak dramaty, wśród których największym powodzeniem cieszyło się "Wesele". Dramat został żywo przyjęty już podczas premiery i do dziś gości na deskach polskich teatrów, a kolejni adaptatorzy sztuki odnajdują w niej coraz nowe treści.
Początek wesela ,goście wzajemnie się zapoznają, wymieniają zdawkowe uwagi, ale od początki narzuca się odmienność obu środowisk. Dość szczegółowo określone miejsce akcji to izba wiejskiej chaty, gdzie zmęczeni weselnicy na chwile przystają i rozmawiają z innymi zaproszonymi. Goście weselni, jakby dla odpoczynku od gwaru weselnego, zatrzymują się i wymieniają uwagi na różne tematy.
W rozmowie Czepca z Dziennikarzem wyraźna okazuje się różnica stanowisk. Czepiec, autentycznie zainteresowany układem sił politycznych zadaje Dziennikarzowi słynne pytanie: "Cóz tam, panie, w polityce?". Jednak Dziennikarz nie ma ochoty na polityczna dyskusję, dla niego wesele jest okazją do oderwania się od spraw, którymi musi zajmować się zawodowo, ponadto nie widzi możliwości rozmawiania z chłopem o poważnych zagadnieniach. Stara się więc uciąć dyskusję epigramatycznym: "Niech na całym świecie wojna,/ byle polska wieś zaciszna/ byle polska wieś spokojna". Czepiec jednak nie daje za wygrana, przypomina więc inteligentowi o znaczeniu, jakie odegrali chłopi podczas powstaniu kościuszkowskiego, wyraża też przekonanie, że panowie powinni wziąć pod uwagę zapał i patriotyzm polskich chłopów.
Zosia i Haneczka to młode panny, które przyjechały z miasta i zachwycają się atmosfera wiejskiej zabawy, są one reprezentantkami młodego pokolenia, które ma pozytywne nastawienie do ludu.
Jasiek i Kasper są młodzi i pełni werwy, należą do przedstawiciele ludności wiejskiej, cechuje ich zdrowie wigor, humor i zdrowy rozsadek.
Radczyni przystaje w izbie z Gospodynią, z rozmowy wyłania się wyniosła natura inteligentki, która lud traktuje z rezerwą. Stara się podtrzymać rozmowę pro forma, zadaje więc pytanie: "Cóż ta, gosposiu, na roli?/ Czyście sobie już posiali?", które jest dość absurdalne w połowie listopada, co tez chłopka uzmysławia jej krotką odpowiedzią: "Tym ta casem się nie siwo". Jest to przejaw humoru w utworze, a jednocześnie krytycznej oceny środowiska inteligenckiego, które zachwyca się wsią, a nie ma pojęcia o panujących w niej realiach.
Kolejna scena przynosi obraz pary młodej, Pan młody jest bardzo szczęśliwy i zakochany w swej świeżo poślubionej żonie, zdradza swój zachwyt dla jej urody i prostoty.
Poeta próbuje flirtować z Maryną, jednak jest przy tym nieco cyniczny, dziewczyna podsumowuje jego starania, mówiąc: "Przez pół drwiąco, prze pół serio/ bawi się pan galanterią".
Do weselników dołącza kolejny gość, jest to Żyd, przedstawiciel mniejszości, wprowadzony tu, by podkreślić niezgody panujące w polskim społeczeństwie, podziały, dotyczące nie tylko warstw społecznych, ale także mniejszości. Wzajemne stosunki zostają tu określone mianem przyjaciół: "co się nie lubią".
Wraz z ojcem pojawia się też Rachela, dziewczyna rozmiłowana w poezji, dostrzegająca piękno i sztukę w powszechnych zjawiskach, to ona dostrzega w ogrodzie chochoła i proponuje , by i jego zaprosić na wesele. W rozmowie z nią zostaje też ukazana fascynacja, jaką Pan Młody darzy wieś, jego egzaltowane sława: "od miesiąca chodzę boso,/ od razu się czuję zdrowo,/ chadzam boso, z gołą głową; / pod spód więcej nic nie wdziewam,/ od razu się lepiej miewam" brzmią dość komicznie i zdradzają powierzchowną znajomość wsi. Dla młodego inteligenta to raczej przygoda niż świadomy i celowy wybór drogi życiowej. Wieś kojarzy mu się z chodzeniem boso i w tym upatruje jej największych dobrodziejstw
Młodopolscy artyści rozmawiają o sztuce, ale tylko we własnym gronie, poeta przedstawia Gospodarzowi swój plan nowego dramatu: "groźnego, szumnego, posuwistego", ale przerywa, kiedy tylko do izby wchodzą Czepiec i Ojciec. Poeta nie sadzi, by chłopi byli w stanie pojąć rozterki dekadenta, jednak zwierza im się, ze jego życie przypomina "żurawca", który nie ma stałego domu, a w kraju bywa tylko przelotem. Na to Czepiec radzi mu, żeby się ożenił: "Weź pan sobie żonę z prosta, duza scęścia, mała kosta".
Nastrój zabawy maca też kłótnie Żyda z Czepcem, dotyczące jakiegoś długu, którego chłop nie spłacił, do których włącza się jeszcze Ksiądz, również upominając się o jakąś pożyczkę. Świadkiem sporu jest Gospodarz, pamięć przywodzi mu obrazy z pamiętnego "roku czterdziestego szóstego", czyli zdarzenia jakie miały miejsce w Galicji w 1846 roku. Doszło wtedy do brutalnych mordów szlachty, na czele chłopów stanął wówczas Jakub Szela. Pan Młody również zna te zdarzenia, ale nie chce o nich myśleć, chciałby by w ogóle o nich zapomniano: "jak się wszystko dziwnie plecie;/ myśmy wszystko zapomnieli: o tych mękach, nędzach, brudzie;/ stroimy się w pawie pióra".
Poprawę nastroju przynoszą, wkraczający na scenę, Jaiek i Kasper, parobkowie z humorem, ale i butą komentujący swobodę miejskich panien.
Akt kończy się spełnieniem prośby Racheli, młoda para zaprasza na ucztę Chochoła i inne zjawy: "Sprowadź jeszcze, kogo chcesz, ciesz się z nami, ciesz godami".
Akt II
W dramacie zaczynają się pojawiać "Osoby Dramatu", czyli widma. Ich pojawienie się ukazuje "co się komu w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach". Dzięki nim, możemy lepiej poznać postacie i zrozumieć stan społeczeństwa polskiego na początku wieku.
Zjawy przybywają o północy, ich pojawienie się zapowiada Chochoł.
Marysi, (czyli najmłodszej z sióstr Mikołajczykówien), ukazuje się duch jej ukochanego 9czyli, idąc tym tropem Ludwika de Laveaux, z którym była zaręczona).
Do Dziennikarza przybywa Stańczyk, przypominając mu o tym, że naród tkwi w niewoli. Dziennikarz był redaktorem pisma konserwatywnego, pojawienie się postaci błazna ostatnich Jagiellonów, burzy jego spokój, jaki miał nadzieje uzyskać na wiejskim weselu, wlewa mu "jad goryczy w krew". Stańczyk uświadamia mu bowiem, że on, podobnie jak cały naród, pogrąża się w niemocy.
Poecie objawia się Rycerz Czarny, czyli Zawisza, symbol dawnej potęgi . Tetmajer sam był autorem fantazji dramatycznej, w której posłużył się tym symbolem narodowej chwały i potęgi. Jednak po rozmowie, gdy rycerz uchyla przyłbicę, ukazuje się tylko pustka.
Do Pana Młodego przybył Hetman - Branicki, symbol tego, co w szlachcie najgorsze, warcholstwa i zdrady narodowej. .
Na ucztę przybywa wspominany już Jakub Szela prz6ywódca rabacji galicyjskiej, jego widmo ukazuje się Dziadowi, postaci reprezentującej biedotę wiejską.
W końcu pojawia się też Wernyhora, duch tajemniczego Kozaka, wróżbity i barda, przybywa do Gospodarza, choć widziany jest też przez inne postacie. Wernyhora przybywa by porwać naród do działania, Gospodarz, przedstawiciel inteligencji, ma stanąć na czele tego zrywu, on ma zmobilizować chłopów, którzy tylko czekają na sygnał od szlachty. Wernyhora zostawia Gospodarzowi polecenia zebrania chłopów, daje mu też złoty róg, którego dźwięk będzie sygnałem do działania. Przypadkiem zjawa gubi złota podkowę, która jest dowodem jego obecności. Zmęczony gospodarz przekazuje polecenie Jaśkowi, razem ze złotym rogiem, sam zaś zasypia.
Tak kończy się trzeci akt, zapowiedzią wielkiego czynu.
Akt III
Wszyscy są zmęczeni, panuje nastrój ociężałości, goście snują się po chacie, tylko Nos, dekadent, szuka ukojenia w alkoholu.
Czepiec, któremu Kuba wyjaśnił powagę i doniosłe znaczenie, jakie może mieć wizyta Wernyhory, zaczyna mobilizować chłopów. Próbuje tez namówić do działania inteligencję, ta jednak jest zmęczona i zniechęcona, Gospodarz śpi, Pan Młody zachwyca się pięknem poranka, poeta nie chce słuchać, w końcu Czepiec grozi: "Panowie, jakeści som,/ jeźli nie pójdziecie z nami,/ to my na was - i z kosami!". W końcu budzi się Gospodarz, widma nocy zaczynają mu się przypominać, wszyscy z niepokojem i napięciem wsłuchują się w zbliżający się odgłos galopującego kona. Do izby wpada wyczekiwany Jasiek, ale bez złotego rogu. Tłumaczy, że go zgubił, kiedy sięgał po czapkę z pawimi piórami, która mu wiatr stracił.
Goście popadają w otępienie, brak złotego rogu, który mógłby ich zbudzić, pogrążają się w potępieńczym tańcu , do którego przygrywa im Chochoł, śpiewając: "Miałeś, chamie, złoty róg,/ miałeś, chamie, czapkę z piór:/ czapki wicher niesie,/ róg huka po lesie,/ ostał ci się ino sznur,/ ostał ci się ino sznur" .
Czy społeczeństwo polskie wyrwie się z tego chocholego tańca. Wymowa utworu nie jest jednoznaczna. Być może Chochoł jest różą, owinięta tylko słomą, by nie przemarzła w zimie i z wiosna znów zakwitnie?