Historia pisze swoje scenariusze. Nie zawsze są one pozytywne i dobre. W przeszłości nie obeszło się bez wojen i rozlewu krwi. Czy bez chwil znacznie przyjemniejszych, jak czyjas pomoc w trudnej sytuacji. Te wydarzenia na pewno odcisnęły piętno na ludzkiej psychice. Nie łatwo jest zapomnieć o wydarzeniach, które były tak drastyczne w skutkach i zagrażały życiu. Historia jest ciągle żywą przeszłością, która istnieje w ludzkiej pamięci.
Podczas zaborów, polscy chłopi potrzebowali działania. Nie mogli czekać bezczynnie, jkiedy ich państwo zniknie z map politycznych, a oni biernie podporządkują się zaborcom. Szlachta w tym przypadku podjęła bierną postawę. Dlatego w 1846r chłopi podjęli się Powstania Krakowskiego, które zakoczyło się wygraną. Chłopi potrzebowali zwartej armii by wyruszyc dalej jednakże mieszczaństwo odczuwało do tego niechęć. Przez to właśnie wybuchła rabacja Galicyjska – bunt chłopów względem mieszczan. W akcie I „wesela” Stanisłąwa Wyspiańskiego widać, iż inteligencja nadal pamięta tamto wydarzenie i jest ono zakorzenione w ich pamięci. Choć piszą że „..wszystko zapomnieli”, śmierć ich przodków jest nadal sporym przeżyciem dla m. in. Pana Młodego i Gospodarza. Obawiają się oni chlopów i tego, jakie rzeczy dokonywali oni na ich przodkach. Czują do nich dystans.
Jednak uraz i pamiętliwość idą także w drugą stronę, ponieważ chłopi winią mieszczaństwo, za dopuszczenie do zaborów. Z Powodu złych rządów szlachty, która kompletnie nie myśląc o możliwości wojny, nie przywierała wagi, to tworzenia i szkolenia armii odpowiedzialnej za ochronę państwa. W całości utworu Wyspiańskiego Gospodarz uważa, że inteligencja szuka tylko rozrywki i relaksu, zamiast zacząć mysleć o odzyskaniu Państwa Polskiego. Są oni bierni w swojej postawie i nie przejmują się aktualną sytuacja w jakiej się znajdują. Natomiast chłopi w dramacie Wyspiańskiego ukazani są jako osoby rwące się do walki, lecz nie posiadające zdolności przywódczych, których szukają w inteligencji.
Podobną wymowę ma inny utwór opisujący losy ludzi uwikłanych w doświadczenia II wojny światowej. Mam tutaj na myśli "Medaliony" Zofii Nałkowskiej. Powstały tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej, w roku 1945 (wydane rok później). Ich autorka brała udział w pracach Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, gdzie poznała wiele przerażających świadectw czynów, jakich dopuszczali się faszyści na Żydach, Polakach i ludziach innych nacji. "Medaliony" są niewielką książeczką. Stanowią zbiór jedynie ośmiu króciutkich opowiadań, ale wystarczyło to, by pokazać ogrom zbrodni hitlerowskich oraz nieludzkie wprost cierpienie ludzi znajdujących się w różnych obozach zagłady. Całość Nałkowska poprzedziła zaskakującym mottem: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Jakże jest ono trafne porównaniu z tym, o czym można przeczytać w tej książeczce. W sposób niezwykle wyrazisty oddaje ono całokształt poruszanych tam kwestii. "Medaliony" są swoistym oskarżeniem zbrodniarzy hitlerowskich, ale również pomnikiem pamięci dla potomnych, by nigdy nie zapomnieli tych, co zginęli, nie zatracając w sobie cech człowieczeństwa.
Podsumowując,
historia, choć jest już przeszłością, nadal pozostaje żywa w
ludzkich umysłach, na których odcisnęła swoje piętno, złem i
okrucieństwem, bądź dobrem, które zostało docenione.
Ludzie, którym wyrządzono zło, bądź ludzie, którym przodkom sprawiono nieszczęście nieustannie noszą w sercu uraz, który najprawdopodobniej nigdy nie zniknie z ich pamięci.