Jan Kozłowski / 01.06.2010
Wiara
Homer i Eucharystia
Filolog klasyczny nie wchodzi w paradę teologowi, zdarza mu się jednak religijne zdumienie. Oto np. w „Iliadzie” dostrzega zostawiony przez autora (kto wie, czy w tej sytuacji nie natchnionego) trop, dzięki któremu odkryjemy jeszcze jedno piętro tajemnicy, jaką Jezus zostawił uczniom w Wieczerniku.
W „Liście
do Kościoła w Efezie” Ignacy z Antiochii, biskup
i męczennik z II w., pisze: „łamiąc jeden chleb,
który jest lekarstwem zapewniającym nieśmiertelność (phármakon
athanasías), i który chroni nas, abyśmy nie umarli, ale żyli
na zawsze w Jezusie Chrystusie” (20, 2). Najbliższe
odniesienie znajdujemy w Ewangelii Jana (6, 31-59), w której
Jezus zestawia eucharystyczny chleb z życiem. O ile wiadomo,
żaden ze współczesnych badaczy nie powiązał tego miejsca
z pewnym ustępem pisanej w VIII w. p.n.e. „Iliady”,
który starożytnym czytelnikom Ignacego mógł przychodzić na myśl.
Po tym, jak Afrodyta zostaje zraniona przez Diomedesa „popłynęła
nieśmiertelna, boska krew / ichor, która płynie w żyłach
nieśmiertelnych bogów / albowiem nie jedzą oni chleba ani nie piją
ognistego wina / Dlatego nie mają krwi i nazywani są
nieśmiertelnymi (athánatoi)” (5, 339-342).
To sytuacja
diametralnie odwrotna: u Ignacego łamany chleb (w kontekście
eucharystycznym implicite również i wino) jest lekarstwem
przezwyciężającym ludzką śmiertelność, ale dla Homera to
niespożywanie przez bogów chleba i wina (a w ich
miejsce konsumowanie ambrozji i nektaru) daje im
nieśmiertelność.
„Iliada” była dla starożytnych
literackim i etycznym punktem odniesienia, ale też inspiracją
do refleksji nad związkiem życia ze śmiercią. Ludzie, którzy ją
czytali – również w początkach chrześcijaństwa –
musieli mieć w głowach podświadomy lęk: spożywanie wina
i chleba sprawia, że człowiek przemija. Na jakiej podstawie
jednak spożywanie chleba i wina może się wiązać z ludzką
śmiertelnością?
Współcześnie także uderza, że
podstawowym elementem nastroju „Iliady” jest wszechobecność
śmierci. Powtarzające się zwroty: „ciemność ponura go
ogarnęła” czy „śmierć, co kończy wszystko, natychmiast go
okryła”, przypominają, jaki jest koniec ludzkich zmagań.
Najczęściej używane określenie ludzi w tekście to
„śmiertelnicy” (thnetoí oraz brotoí), zaś bogowie są
przede wszystkim określeni jako „nie-śmiertelni” (athánatoi
oraz ámbrotoi). Homer zestawiał je celowo. Najwyraźniej jego
zdaniem nieśmiertelność bogów jest w jakimś stopniu
proporcjonalna do śmiertelności człowieka. Nie miał co do tego
wątpliwości Lukian z Samosat, żyjący w II w. n.e.,
pisząc dialog „Vitarum auctio”: „Kupiec: Czym są ludzie?
Heraklit: Bogami śmiertelnymi (thnetoí). Kupiec: Czym zaś bogowie?
Heraklit: Nieśmiertelnymi (athánatoi) ludźmi”. Istota patosu
„Iliady” polega na tym, że jej protagonistami są ludzie, wierni
swemu potężnemu élan vital, „napędzają” potęgę śmierci aż
do chwili, gdy niczym ścięte toporem thanatosa dęby padają
w otchłań Hadesu.
Nie tyle życie kończy się więc tu
śmiercią, co śmierć od samego początku jest treścią i istotą
życia. Czym w tej perspektywie jest jedzenie, początek
wszelkiej ludzkiej aktywności? Mechanizmem paradoksalnie
„napędzającym” śmierć, tworzącym jej potęgę. W tej
perspektywie żarłoczność bohaterów jawi się jako istotny
element owego „śmiertelnie patetycznego” nastroju „Iliady”,
każdy syty posiłek wpędza ich wprost do grobu. Z tego też
powodu podstawę nieśmiertelności bogów stanowi pokarm, który
jest antytezą pokarmu ludzkiego; który – co Homer podkreśla –
nie jest „chlebem i winem”.
Czy Ignacy nawiązał
do Homera bezpośrednio, tego wykazać nie sposób. Jego czytelnik
jednak, wychowany na Homerze, może być w szoku – u biskupa
homerycka trucizna, coś, co człowiek musi jeść, ale przez co
nigdy nie będzie miał szansy na życie wieczne jak bóstwa, staje
się lekarstwem. Co sprawia, że eucharystyczny chleb chroni
człowieka przed śmiercią? Czyżby zachodząca na ołtarzu
przemiana w ciało Boga miała charakter magiczny,
„odrealniający”? Nie, chleb eucharystyczny, mimo że staje się
ciałem Boga, wciąż pozostaje chlebem powszednim, „owocem ziemi
i pracy rąk ludzkich”, zaś eucharystyczna przemiana wpisuje
się w szerszy kontekst nowej relacji między Bogiem a kosmosem
i człowiekiem, a w konsekwencji między życiem
a śmiercią.
Bóg, aby pojednać ze sobą świat,
staje się człowiekiem, wywodzi swe pochodzenie w prostej linii
od Adama; całe nauczanie katolickie poszło w tym kierunku, by
nie stracić z oczu rzeczywistego wcielenia Syna Bożego.
Relację tę można jednak odwrócić. Oto żyjący na początku
I w. n.e. w Izraelu człowiek okazuje się wcielonym
Bogiem. Jego pokarmem są wino i chleb, przy czym zarzuca mu się
nawet żarłoczność i nadmierne spożywanie wina (Mt 11,
19). Przez zmartwychwstanie ten sam Jezus potwierdza, że śmierć
„nie mogła nad nim panować” (Dz 2, 24), i że życie
„objawiło się” (1 J 1, 2), zaś Jezus zmartwychwstały to ten
sam Jezus z krwi i kości (Łk 24, 39), „jedzący
i pijący” (Dz 10, 41).
Życie, śmierć
i zmartwychwstanie Jezusa to droga, którą przejdzie każdy
chrześcijanin. Mamy naśladować Jego człowieczeństwo, którego
pełnię wyraził Piłat słowami: „Oto człowiek” (J 19, 5), co
zaprowadzi nas nie ku śmierci, ale do tego, „byśmy żyli na
zawsze w Jezusie Chrystusie”.
To, co pisze Homer,
tłumacząc przyczynę nieśmiertelności Afrodyty, niespodziewanie
pozwala wniknąć w sens orędzia chrześcijańskiego,
wyrażonego przez Ignacego. Święta księga Hellenów, ukazując
chleb i wino jako, parafrazując Ignacego, „truciznę śmierci”
(phármakon thanátu), pozwala odkryć rewolucyjność znaczenia
znajdujących się w centrum chrześcijaństwa eucharystycznych
chleba i wina. Spożywając „śmiertelny” pokarm,
chrześcijanin zdobywa nieśmiertelne życie.
Chrześcijaństwo
nie jest więc wzdychaniem za niedostępną boską kondycją, życie
chrześcijanina – inaczej niż w „Iliadzie” – nie jest
depresyjnym czekaniem na fatum. Uczeń Jezusa ma uznać, że jest
z krwi i kości człowiekiem i jako taki będzie
zbawiony, będzie żyć wiecznie. Nie ma sie wyrzekać
człowieczeństwa, ale – głęboko wierząc, że w chlebie
i winie spotyka żywego Chrystusa – utwierdzać się
w nim.
Dr
Jan Kozłowski jest pracownikiem naukowym Instytutu Filologii
Klasycznej UW, specjalizuje się w tekstach
wczesnochrześcijańskich. Członek zarządu Fundacji Babel,
promującej czytanie Biblii w językach oryginalnych.