Czesław Miłosz „Rodzinna Europa”, Poezje wybrane.; Julian Stryjkowski „Austeria”; A. Chciuk „Atlantyda”, W. Odojewski „Zasypie wszystko, zawieje”.
Julian Stryjkowski, właściwie Pesach Stark (ur. 1905 w Stryju, zm. 1996 w Warszawie) - polski prozaik. Po śmierci pisarza, w sierpniu 1996 roku, w jednym z czasopism napisano znamienne słowa: „Przydarzyło mu się wszystko, co najgorsze w naszym stuleciu. Był Żydem, komunistą i homoseksualistą”. Dla czytelników pozostał przede wszystkim wielkim pisarzem, piewcą utraconej kultury.
W literaturze polskiej należał do twórców, którzy przywoływali po mistrzowsku światy odległe, należące do przeszłości. Paradoksalnie, było to także pytanie o tożsamość – o to, czy można zachować kulturową odrębność w rzeczywistości kultury masowej. Najbardziej cenione książki tego pisarza, takie jak „Głosy w ciemności”(1956) „Austeria” (wyd. 1966) i „Sen Azrila” (wyd. 1975) dotyczą tematyki żydowskiej.
Pochodził z ortodoksyjnej rodziny żydowskiej. Mimo, że jego ojciec był mełamedem (nauczycielem) w żydowskiej szkole, swego syna posłał do szkoły polskiej. Pisarz wspominał, że początki polszczyzny zawdzięczał siostrze, która uczyła go pierwszych słów w języku „odświętnym” – w środowisku, gdzie mówiono po żydowsku i hebrajsku (pierwsze próby pisarskie młodego Pesaha Starka to wiersze pisane po hebrajsku, w czasach jego przynależności do syjonistycznej organizacji młodzieżowej Szomer). Ale przynależność do języka polskiego stała się już faktem. Przykładem na to stały się studia polonistyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Jego wykładowcą był m.in. Juliusz Kleiner – to jemu zawdzięczał pisarz fascynacje romantyzmem. W 1932 roku J. Stryjkowski otrzymał tytuł doktora nauk humanistycznych. Temat jego pracy brzmiał: „Kobieta–zbrodniarka w literaturze romantyzmu”
W latach 1932–1933 był nauczycielem gimnazjalnym w Płocku. Przed wojną sympatyk i członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W latach 1935 – 1936 więziony za przynależność do niej. W latach 1937–1939 mieszkał w Warszawie. W czasie pierwszej okupacji radzieckiej (1939–1941) przebywał we Lwowie, gdzie redagował kolaboracyjny dziennik Czerwony Sztandar. W latach 1943–1946 był redaktorem tygodnika Wolna Polska w Moskwie. Od 1946 redaktor Polskiej Agencji Prasowej (od 1949 w Katowicach, następnie do 1952 w Rzymie). W latach 1954–1978 w redakcji miesięcznika Twórczość.
W 1982 jego powieść Austeria została sfilmowana przez Jerzego Kawalerowicza. W 1993 został laureatem Nagrody im. J. Parandowskiego przyznawanej przez Polski PEN Club.
Powieści Juliana Stryjkowskiego:
Bieg do Fragalà (1951),
Głosy w ciemności (1956),
Czarna róża (1962),
Austeria (1966),
Sen Azrila (1975),
Przybysz z Narbony (1978),
Wielki strach (1980) - powieść autobiograficzna nawiązująca wspomnieniami do miasta młodości, Stryja i przeżyć w okupowanym przez Sowietów Lwowie
Echo (1988).
Ostatnią książką Stryjkowskiego stało się „Milczenie” (wyd. 1993), mówiące o miłości homoseksualnej – będące swoistym wyznaniem własnej tożsamości pisarza. „Milczenie jest utworem konfesyjnym, odważnym, prowokującym – pisała o książce Helena Zaworska. - To milczenie jest pełne krzyku, tak jak miłość podobna jest tu do nienawiści”. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Stryjkowski odsłaniał intymną część swego życia mówiąc m.in.: „Miałem życie niełatwe. Upływało mi ono, także moja młodość – w obawie, by nie wydało się kim jestem”.
Najbardziej znane opowiadania:
Imię własne (1961),
Tommaso del Cavaliere (1982),
Syriusz (1984),
Wielki strach (1990).
W międzywojennej rzeczywistości procesy asymilacyjne ludności żydowskiej miewały skomplikowany przebieg. Popularny w tym czasie ruch syjonistyczny dla wielu młodych ludzi pochodzenia żydowskiego stanowił nadzieję na lepszą przyszłość, zwłaszcza w obliczu nasilającego się w Polsce antysemityzmu, czy trudnego startu życiowego w czasach kryzysu. Podobnie było w przypadku komunizmu. Stryjkowski uległ obu tym ideologiom. Został członkiem nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, za działalność komunistyczną był przez rok więziony. Niezależnie od powodów, dla których młody Stryjkowski uwierzył w komunizm i pierwszych sygnałów świadczących o utopijności systemu, któremu pozostawał wierny, rozliczenia z przeszłością nadejdą znacznie później, wiele lat po wojnie, gdy w 1966 roku odda legitymację partyjną w proteście przeciwko usunięciu z partii Leszka Kołakowskiego, a później napisze „Wielki strach” – powieść o wymownym tytule, której akcja toczy się we Lwowie lat 1939-1941.
Po wybuchu wojny pisarz przedostaje się do Lwowa. Pracuje w „Czerwonym Sztandarze”, pisze m.in. reportaże z fabryk. Po najeździe Hitlera na ZSRR ucieka dalej na wschód. W Moskwie, gdzie sprowadziła go Wanda Wasilewska, dosięga go wiadomość o upadku powstania w warszawskim getcie.
W tym czasie powstają „Głosy w ciemności”, które ukażą się jednak dopiero w 1956 roku. Przedstawiony w książce świat galicyjskiego małego miasteczka w przededniu wybuchu I Wojny Światowej jest pretekstem do pokazania środowiska żydowskiego – jego obyczajów, które równocześnie stają się przyczyną izolacji. Społeczność opisana przez Stryjkowskiego żyje własnym życiem, zamknięta we własnej kulturze i obyczajach, zdeterminowana przez religijne nakazy, które uniemożliwiają kontakt z żyjącymi tuż obok Polakami i Ukraińcami. Jednocześnie widać objawy wyłamywania się z owego schematu. Główny bohater, młody Aronek buntuje się przeciwko rzeczywistości, w której żyje. Ale uwolnienie się od owego świata, od kultury dzieciństwa, jest w pewnym sensie wyborem tragicznym – nie wiadomo, czy oznacza lepszą przyszłość, na której ciążyłoby przecież piętno odrzucenia własnych „korzeni”. To także konieczność odpowiedzi na pytanie, które nieobce było autorowi książki – czy pozostać w kręgu własnej kultury, czy zgodzić się na asymilację.
Motyw rozliczenia z własną tożsamością, ideologią komunistyczną, nastąpił po części, już w wydanej w 1962 roku powieści „Czarna róża”. Stryjkowski wystąpił w 1966 roku z partii komunistycznej, jego podpis pojawiał się na petycjach i listach skierowanych przeciwko systemowi PRL-u (m.in. Memoriał 59 intelektualistów z 1975 roku, protestujący przeciwko projektowanym zmianom w Konstytucji, czy „List trzynastu” w związku z wyrokami w procesach protestujących w Radomiu i Ursusie robotników - 1976 r.). Został objęty zakazem oficjalnego druku, byłwykładowcą „podziemnego” Towarzystwa Kursów Naukowych. – wykłady odbywały się w prywatnych mieszkaniach i kościołach wielu miast Polski. W drugoobiegowym wydawnictwie wydał powieść Wielki strach”, będącą rozliczeniem z komunistyczną ideologią i własna przeszłością. Jej akcja toczy się w zajętym przez Sowietów Lwowie lat 1939-1941 i jest odzwierciedleniem tego, co sam pisarz w owym czasie przeżywał. „Myślę, że udawanie naiwnego, udawanie niewiedzy czyli po prostu kłamstwa było swego rodzaju samoobroną w warunkach nowych, nieprzewidzianych, kiedy iluzje zostały rozwiane, nadzieje stracone, a został strach, do którego brakło odwagi się przyznać” – mówił w telewizyjnym „Pegazie” z 1991 roku. Podobną tematyką wyróżniała się także powieść „To samo, ale inaczej” (którą, w połączeniu z „Wielkim strachem” wydał, już oficjalnie, „Czytelnik” w 1990 roku).
Julian Stryjkowski „Austeria”, „Czytelnik”1973, ( wydanie III), str. 183.
Treść powieści:
Małe miasteczko galicyjskie. Pierwszy dzień wojny 1914 roku. Przed austerią (karczmą) na rozstaju dróg zatrzymują się furmanki z chasydami, uciekinierami z pobliskiego galicyjskiego miasteczka. Przyjmuje ich stary karczmarz Tag z rodziną ( z synową i wnuczką, jego syn został powołany do armii austriackiej). Karocą zajeżdża także baronowa, Żydówka, która bywała w najwyższych sferach Wiednia. Namawia karczmarza do ucieczki. Synowa Taga , Mina i 13 – letnia wnuczka Lolka boją się pogromu. O zbliżaniu się Kozaków informuje je Ukrainka Jewdocha, służąca i kochanka karczmarza. W pobliżu trwa bitwa. Pojawia się węgierski huzar, który zgubił swój regiment. Pod wieczór karczma zapełnia się dalszymi uciekinierami. Jest wśród nich młody Bum, który przyniósł w ramionach martwe ciało swojej ukochanej Asi. Dziewczyna zginęła od zabłąkanej kuli i oszalały z rozpaczy Bum siebie wini za jej śmierć, bo to on skłonił ją do opuszczenia miasteczka. ( W retrospekcji była opowieść o amatorskim przedstawieniu, w którym Asia i Bum zagrali młodych , nieszczęśliwych kochanków – rodzice chłopaka nie godzili się na małżeństwo syna. Na scenie para miała popełnić samobójstwo, ale wcześniej wybuchł skandal – publiczność zorientowała się, że Bum nie gra, tylko naprawdę namiętnie dziewczynę całuje).
Przybywają ojciec i macocha Asi, a także rodzice Buma. Zjawia się również cadyk z Żydaczewa w otoczeniu chasydów. Kantor śpiewa psalmy, chasydzi zaczynają ekstatyczny taniec.
Chasydzi, mistycy i fanatycy religii, nie zdają sobie sprawy z
tego, co się wokół dzieje. Na tle tej barwnej zbiorowości rysuje
się wyrazista postać Taga, filozofa i wolnomyśliciela, mającego
świadomość nadciągającej katastrofy. Pełen trzeźwego
sceptycyzmu otacza wszakże ciepłem i serdecznością wszystkich,
których jego austeria przygarnęła na tę noc. Przeczuwa, że z
nadejściem dnia nadejdzie także zagłada.
Tag nawołuje do uszanowania zmarłej. Tylko on zdaje sobie sprawę z
grozy sytuacji. Inni zagłuszają swój strach śpiewem i tańcem,
gwałtownymi sporami na tematy polityczne. Przyjeżdża katolicki
ksiądz, przyjaciel Taga z lat dziecinnych. Proponuje mu pomoc w
ucieczce, ale Tag chce pozostać; czuje się odpowiedzialny za swoich
gości. W izbie chasydzi tańczą coraz gwałtowniej, aż do
zupełnego wyczerpania. Tymczasem Bum zmusza księdza, aby przewiózł
ciało Asi na cmentarz. Jadą w stronę płonącego miasta. Łuna
wywabia z austerii uciekinierów. Niektórzy ruszają w stronę
miasta, aby ratować swój dobytek. Kozacy zatrzymują księdza z
furmanką i aresztują Buma.
W austerii pozostają tylko
chasydzi, śpiący po wyczerpującym tańcu, pozostał także Tag.
Staremu Tagowi śni się, że widzi Buma pod szubienicą oczekującego
egzekucji. Przerażony chroni się w ramionach Jewdochy. O świcie
chasydzi budzą się i zaczynają poranne modły. Śpiewając i
tańcząc, idą ku rzece, aby wziąć rytualną kąpiel. Salwa
karabinu maszynowego powala nagie ciała, woda zabarwia się krwią...
Do austerii wchodzi ksiądz, aby powiedzieć Tagowi, że Rosjanie
rzeczywiście chcą powiesić Buma. Obaj - ksiądz i karczmarz
ruszają w stronę miasteczka, by prosić o jego życie. Tag godzi
się wstąpić z księdzem do kościoła. Przerażona Jewdocha nie
chce, żeby Tag wychodził z domu, ale on jest uparty. Ostatnie
zdanie powieści: „Jewdocha wybiegła z austarii, stanęła na
środku gościńca i krzyczała za nimi: – Staryj czort! Ty staryj
czort!”.
Wybuch I wojny światowej oznaczał koniec epoki opartej na tradycyjnych wartościach. Był szokiem także dla żydowskiej społeczności. Masakra chasydów w trakcie rytualnej kąpieli była zapowiedzią przyszłej zagłady żydowskiego narodu.
Jerzy Kawalerowicz, reżyser filmu „Austeria”, nagrodzonego Złotymi Lwami Gdańskimi ( scenariusz napisał reżyser we współpracy z autorem książki, Julianem Stryjkowskim i Tadeuszem Konwickim, karczmarza Taga zagrał Franciszek Pieczka), powiedział:
„Zaginiony świat Żydów polskich długo czekał na utrwalenie w dziele filmowym. Ta oryginalna społeczność, z jej kulturą myślową, filozofią, obyczajowością, niepowtarzalnym urokiem i poezją, zasługiwała na trwały pomnik w kulturze światowej. Zawsze wydawało mi się, że tylko w Polsce można nakręcić odpowiednio reprezentacyjny film poświęcony tej tematyce. Żyją tu jeszcze ludzie, którzy pamiętają ten zaginiony świat, pracują artyści, którzy mają jeszcze w oczach kształt wizualny zamordowanej cywilizacji, którzy słyszą jeszcze dźwięki i melodie tamtych czasów. (...)Dążyliśmy do tego, ażeby to był film wielkiej metafory, podobny do namiętnego, dynamicznego fresku ukazującego świat Żydów na chwilę przed tragiczną zagładą. Dlatego za podstawę wzięliśmy książkę Juliana Stryjkowskiego 'Austeria', która wzbudziła zainteresowanie w całym świecie swoją oryginalnością, swoim szczególnym potraktowaniem tematu.
Zrealizowany przeze mnie film odbiega
więc od tradycyjnych sentymentalnych opowiadań. W dynamicznym
skrócie staram się odtworzyć świat marzeń, nawyków myślowych,
postaw filozoficznych Żydostwa wschodnioeuropejskiego w obliczu
ostatecznego zagrożenia. Fresk ten zamykam jakby w ramy Sądnego
Dnia - dosłownie i w przenośni. W ciągu jednego dnia i jednej nocy
staram się pokazać, może nawet zbyt brutalnie, postawy ludzi wobec
ostateczności jaką jest każda wojna niosąca ze sobą perspektywę
zagłady. Takie potraktowanie tematu staje się bardziej uniwersalne.
(Jan Słodowski, „Leksykon Polskich Filmów Fabularnych”,
Warszawa 1997, wypowiedź J. Kawalerowicza z roku 1983).
WYDANIA ZBIOROWE utworów poety:
Dzieła zbiorowe, Instytut Literacki, Paryż 1980-1981, (Biblioteka "Kultury", t. 325-331, 336, 339): t. l. i 2.Poezje(Cz. l i 2), 1981; t. 3.Zniewolony umysł, wyd. 2, 1980; t. 4.Zdobycie władzy, wyd. 2, 1980; t. 5.Dolina Issy, wyd. 4, 1980; t. 6.Rodzinna Europa, wyd. 2, 1980; t. 7.Prywatneobowiązki, wyd. 2, 1980; t. 8.Ziemia Ulro, wyd. 2, 1980; t. 9.Widzenia nad Zatoką San Francisco, wyd. 2, 1980; t. 10.Ogród nauk, wyd. 2, 1981
ESEJE I SZKICE LITERACKIE:
Zniewolony umysł, Inst. Lit., Paryż 1953; KAW, Kraków 1989
Kontynenty, Inst. Lit., Paryż 1958
Rodzinna Europa, Inst. Lit., Paryż 1959; Czytelnik, Warszawa 1990; Wyd. Lit., Kraków 1994, Wydawnictwo Literackie, 2001 (str. 412)
Rodzinna Europa – zbiór esejów. Nie jest to stricte
książka autobiograficzna, choć bardzo dużo w niej wspomnień
z młodości. Czesław Miłosz powiedział: W tej książce
opowiadam o sobie, ale nie są to wyznania. Zagadnienie szczerości
jest, jak wiadomo, zawiłe. Autorzy przeróżnych autobiografii i
wyznań dużo kłamią , świadomie albo nieświadomie, i prym
wiedzie tutaj Rousseau[...]. W dwudziestym wieku pojawiła się moda
na publiczne spowiedzi, w których nie oszczędza się żadnych
drastycznych szczegółów i im jaskrawiej, tym lepiej dla sprzedaży
książki...”Rodzinna Europa” to raczej próba
zobiektywizowanego, zdystansowanego spojrzenia na własne życie
wypływająca z chęci opowiedzenia o szczególnym historycznym i
społecznym fenomenie wschodnioeuropejskiej tożsamości. Wyprawa w
głąb własnej przeszłości przeradza się tu zatem w uogólnioną,
pogłębioną refleksję nad istotą kulturowej odmienności
przybysza ,,z gorszej części Europy”.... „Rodzinna Europa”
nie była zwrócona do polskiego czytelnika, choć ten może się z
niej sporo dowiedzieć. Była zarówno kazaniem misjonarza wśród
dzikich, jak próbą odpowiedzi na pytanie, kim jestem. Gdybym
pochodził z Warszawy czy Krakowa, byłoby mi trochę łatwiej to
wyjaśnić. Ja jednak chciałem wprowadzić na mapę literatury cały
nasz wschodni galimatias, nawet dla większości polskich czytelników
obcy”...
W dorobku pisarskim Miłosza obok poezji ogromna rolę odgrywa eseistyka. Problemem, który szczególnie poetę zajmuje, zwłaszcza od chwili, gdy stał się poetą – wygnańcem, pisarzem oderwanym od naturalnego zaplecza czytelniczego, jest świat krzyżujących się kultur, świat „Rodzinnej Europy”.
Andrzej Chciuk (1920 – 1978) Pisarz i dziennikarz; od 1940 we Francji, żołnierz armii polskiej i uczestnik franuskiego i polskiego ruchu oporu; po wojnie związany z socjalistyczną prasą we Francji; współpracował też z prasą krajową; od 1951 w Australii; wiersze, poematy, opowiadania Smutny uśmiech (1957), powieści współcz. Emigrancka opowieść (1975), Trzysta miesięcy (1983), dylogia wspomnieniowa z okresu młodości w Drohobyczu Atlantyda (1969) i Ziemia księżycowa (1972).
Andrzej
Chociuk, Atlantyda.
Opowieść o Wielkim Księstwie Bałaku,
I wyd.
krajowe.
Warszawa: Warszawska Oficyna Wydawnicza Gryf 1989,
przedruk z pierwszego londyńskiego wydania Londyn: Polska Fundacja
Kulturalna 1969).
Andrzej
Chciuk: Ziemia księżycowa. Druga opowieść o Księstwie
Bałaku.
Londyn:
Polska Fundacja Kulturalna 1972.
Gimnazjalnym nauczycielem Andrzeja Chciuka (rysunku) był Bruno Schulz. Swoją książkę o zaczarowanej krainie dzieciństwa pisał na wygnaniu w dalekiej Australii. Kiedy maszynopis "Atlantydy. Opowieści o Wielkim Księstwie Bałaku" otarł do Juliusza Sakowskiego - ten zmienił cały plan wydawniczy Polskiej Fundacji Kulturalnej w Londynie, by wydać książkę "poza kolejką". Książka jest pełna cudownych anegdot, czyta się ją łapczywie, jednym tchem.
Andrzej Chciuk przybył do Melbourne z żoną i dwójką dzieci w listopadzie1951. Życie na antypodach okazało się trudniejsze niż przypuszczał. Zaczął od pracy w spalarni śmieci, wylewał asfalt, czyścił kanały, aż wreszcie z ,,bezczelnością, która go samego zadziwiała, a którą błogosławił” podał się w Golden Age Hotel w górskim miasteczku Omeo za francuskiego szefa kuchni. Był już wtedy w separacji z żoną Barbarą, co bardzo przeżywał.
Niepowodzenia w życiu prywatnym nie powstrzymały A. Chciuka od współpracy z miejscową prasą i poczynań artystyczno-literackich. Wraz Barbarą Schenkel założył też polski kabaret w Australii. Udany występ kabaretu zbiegł się z wyróżnieniem w dziale poezji w konkursie literackim ,,Głosu Polskiego - Gazety Polskiej” z Toronto, przyznanym za wiersze: ,,Lokomotywa” i ,,Poemat o Brunonie Schulzu”.
Rok 1955 był rokiem udanego debiutu pisarskiego. Andrzej Chciuk został laureatem nagrody literackiej ,,Kultury”. Nagrodzone opowiadanie Smutny uśmiech, stylizowany dziennik emigranta, ukazało się późną jesienią 1956 r. W książce pod tym samym tytułem obok nagrodzonego utworu znalazło się również opowiadanie Słońce wschodzi i zachodzi – o przypadkowości i tragizmie w życiu człowieka. ,, Już teraz widać – napisała w ,,Tygodniku Powszechnym” Józefa Golmont-Hennelowa - że Chciuk dysponuje prozą efektowną, giętką, wielobarwną, że ma język zdolny do wyrażania bardzo różnorodnych odcieni i tonacji, sugestywny, zwrotny ”.
W 1957 r. Andrzej Chciuk zrezygnował ze współpracy z kabaretem. Podjął natomiast współpracę z londyńskimi ,,Wiadomościami”, Pisał do nich przez trzydzieści lat.
Fakt, że nazwisko Chciuk zaczęło na emigracji nabierać znaczenia, zadecydował o tym, że pisarz pozostał przy nim jako literat do końca. Oficjalnie natomiast w marcu 1959 r. zmienił je na Soddell. ,,Dostawałem czeki i przekazy z nazwiskiem Chomik, Chacik, Chuik, Cheniuk i 157 innych wariantów – napisał do Juliusza Sakowskiego ... zdenerwowałem się i zrobiłem się za Soddella [...] i w tym charakterze biegam”.
Pod koniec 1960 r w serii Biblioteki ,,Kultury”ukazały się opowiadania A. Chciuka Rejs do Smithton. Stary Ocean. Zostały bardzo dobrze przyjęty przez krytyków. Maria Danilewiczowa określiła nowele Chciuka jako ,,conradowskie”. ,,Jak utwory wielkiego ich patrona [...mają jako tło Tasmanię i Australię, znane autorowi z powszednich doświadczeń pracy na statkach lub w porcie, z kuchni portowej albo nadbrzeżnych magazynów. I coś więcej: podobnie jak utwory Conrada, z owego barwnego i egzotycznego tła czynią niejako pretekst opowiadania tragicznej i pełnej znaczeń historii zmagań ludzkich z losem, przypadkiem, przeznaczeniem". Zdaniem Danilewiczowej Rejs do Smithton to ,,ważny i pomyślny” etap w karierze pisarskiej Chciuka. Dla samego pisarza wiązał się on z tragicznym wydarzeniem osobistym. Dedykował Rejs do Smithton swojej drugiej żonie, która nie doczekała się ukazania się książki, zmarła bowiem nagle 4 marca 1960 r.
W 1962 r. ukazał się Pamiętnik poetycki – jedyny zbiór wierszy Chciuka a zarazem pierwsza polska książka w Australii, wydana staraniem grona przyjaciół pisarza i tygodnika z Sydney (,,Wiadomości Polskie”).
Pamiętnik poetycki był w druku, gdy jego autor rozpoczął swoją pierwszą podróż dookoła Australii. Jej pokłosiem miała być książka o Polonii australijskiej. Objazd, podczas którego odwiedził wiele ośrodków polonijnych na Tasmanii, w Australii Zachodniej, Australii Południowej, Nowej Południowej Walii i Wiktorii trwał prawie rok. Pisarz przebył w tym czasie różnymi środkami lokomocji 25 tysięcy mil. Z objazdu przywiózł trzecią żonę, młodszą od niego o 23 lata Barbarę z Wilczyńskich. Pobrali się w 1964 r.
W 1966 r. A. Chciuk rozpoczął pracę jako nauczyciel języka francuskiego i historii w jednej z melbourneńskich szkół średnich. Jednocześnie podjął zaoczne studia z zakresu języka i literatury francuskiej na Uniwersytecie Melbourneńskim.
W 1969 w Londynie wydana została „Atlantyda. Opowieść o Wielkim Księstwie Bałaku”. Atlantyda to książka o rodzinnym mieście pisarza, Drohobyczu i okolicach. Pełno w niej ludzi, miejsc i zdarzeń z dzieciństwa i młodości pisarza, o których opowiada, wręcz gawędzi z ogromną łatwością. Marian Hemar nazwał ją ,,dziełem wielkiego talentu, bardzo wzruszającym i arcyzabawnym”.
Jury dorocznej nagrody londyńskich ,,Wiadomości” uznało „Atlantydę” za najwybitniejszą książkę pisarza polskiego pochodzenia wydaną na emigracji w 1969 r. Sakowski określił Atlantydę jako ,,powieść pogodną, a zarazem liryczną, wspomnienie mądre i ludzkie, głębokie i rzewne o utraconym kraju młodości z jego słownictwem, folklorem i kolorytem polsko-żydowsko-ukraińskim, którego już niestety nie ma. Atlantydy gdzieś z początkiem roku 1991. Nawet nie przyszło mi wówczas do głowy, że któregoś dnia zacznę ją ,,rozbierać na czynniki pierwsze”.
Nikt jeszcze nie znał w Australii Atlantydy, gdy jej autor kończył Ziemię księżycową. Drugą opowieść o Księstwie Bałaku. Pisał ją podczas upalnych wakacji szkolnych w styczniu 1970 r. W marcu 1971 doniósł Sakowskiemu, że Ziemia księżycowa jest gotowa. Choć była czymś w rodzaju dokończenia Atlantydy, choć stanowiła całość sama w sobie. Z właściwym Chciukowi humorem i sentymentem, tym samym polsko-ukraińsko-żydowskim-kolorytem ,,tamtej ziemi”, więcej uwagi poświęcała krajobrazom, sprawom i zabytkom Lwowa, Podola i Podkarpacia. Aura jednakże w obu książkach była jednakowa.
Fragment „Atlantydy”, rozdziału „Góry, nasze góry...” dedykowanego Kazimierzowi Wierzyńskiemu, drohobyczaninowi:
„Modlę się, bym w chwili śmierci miał czas pomyśleć o tamtym krajobrazie jeszcze raz i jeszcze raz! W górach owych, więcej niż potem w różnych innych, najlepiej czułem obecność Boga i Jego, chciałoby się powiedzieć "ludzkość". Ten Bóg, który powołał do istnienia takie góry i ich piękno niegroźne, a bliskie, uspokajające i ładujące radością bycia oraz ciszę i doskonałą samotność ze sobą samym, gdyby był człowiekiem, byłby bardzo zacnym i dobrym człowiekiem. Tak samo jak spotkany nagle Łemko czy dorodny Hucuł, albo piękna Hucułka z jednym warkoczem /.../ bez słowa samotnemu harcerzowi gestem kazałby wejść do swej zagrody i wskazałby w milczeniu dzban kwaśnego mleka w piwnicy. /.../
W roku 1937 spotkaliśmy w zapadłym szałasie na trudno dostępnej połoninie za Burkutem w Czarnohorze starego, brodatego Hucuła. Był siwy i ogorzały, krzepki i spokojny właśnie ciszą i ładem gór. Ku naszemu niezmiernemu zdziwieniu zapytał, czy jeszcze żyje cesarz Franciszek Józef. "O, to dobryj pan - wzdychał. - Czy jeszcze we Lwowie jest namiestnictwo?".
Nie wiedział bowiem, że Polska istnieje. Było to dla nas, młodych harcerzy, czymś niepojętym. Zastanawialiśmy się, czy staruszek może stracił pamięć, bo na pewno nie udawał, tyle było w jego głosie zdziwienia, że jest Polska, że nie ma już Austrii i cesarza, że we Lwowie i Stanisławowie jest wojewoda, a w Kołomyi i Kosowie są polscy starostowie i polskie wojsko.
Jak on też tu żył? Ano raz do roku, pod jesień, spędzał w umówione miejsce owce, które miał pod opieką, z umówionej zagrody brał na osła worki z mąką, słoniną i tytoniem, czasem jakieś spodnie czy buty i wracał do swej siedziby pokrytej mchem. Na wiosnę odbierał owce przypędzone z dołu i pasł je aż do jesieni. Żył jak pustelnik, jak leśny człowiek - sam tkał wełnę i robił łapcie ze skóry, ogień krzesał z hubki i kamieni, zbierał jagody i grzyby, opalał i świecił drewnem, którego tu nie brakło, bo kosodrzewiny było wokół pełno, a niżej były lasy. Ścinał trawę i suszył zioła, jakoś tu żył i pokochał to swe życie, że nie zamieniłby go na żadne inne.
-
Przecież czasem spotykaliście ludzi, gdy schodziliście na dół,
spędzając owce lub idąc po nie, ażeby je z powrotem w góry
przypędzić?
- Ano, czasem spotykałem. Rzadko.
- I nic
nie wiedzieliście o wojnie?
- O jakiej wojnie? - pytał
zdziwiony. - Ta, każe tu czerez parę lit ne prychodyły do mene, to
wże dawno buło, ale ja cem dumał, to wże może były chore, albo
może ne chotiły prychodyty, a jak nie chcieli przychodzić, to pies
im mordę lizał, był spokój.
- A o wojnie nic nie
wiedzieliście?
- Jo, każe, tu nedaleko czasem była
strelanina, ale myślałem, że to może polowanie jakiego grafa,
albo maniobry. A szandarów [żandarmów] nie baczył.
Wtedy bardzo nas to dziwiło, było niepojęte, że można było takiego samotnika spotkać, a dziś myślę sobie czasem, że może i teraz w tamtych górach trwa jakiś jeden Hucuł, który nie wie, że w dole jest Rosja i komunizm. I dalej żyje sobie, jak żył? Sam z sobą i górami!
-
A jak spotkaliście raz na rok lub dwa jakiegoś człowieka, to nie
pytaliście się go o nic?
- A po co ludzi o cokolwiek pytać? -
dziwił się naszemu niedorzecznemu zapytaniu. - Taż ludzie są i
tak durne i fałszywe, to po co pytać? Kupował od nich, a czytać
nie umiał, to pieniądze nic nie mówiły.
- Lecz coście tu
robili całymi latami?
- W lecie było dużo roboty z owcami,
sianem, trzeba było źnuty trawy i hrabyty sino, a i w zimie zawsze
było coś do zrobienia. Ja w zimie dużo spił, bo mało jadł,
dumał i patrzył, i wcale mi skuczno nie było za światem. A jak
nie było tytoniu, to nie palił. A jak już bardzo musiał, to palił
zioła, też dobre. I tak żył, i tak żyję".
Przeczytałem ten piękny fragment kilka razy, przypomniałem sobie kilku starych górali, których znałem w latach 50., z okolic Witowa, Chochołowskiej, Kościeliska. Pozazdrościłem memu staremu kumplowi, himalaiście, który zaszył się w swej samotni w kanadyjskiej puszczy, z dala od zgiełku. Myślę, że pustelnictwo ma przed sobą wspaniałą przyszłość i będę czasem marzył, jak swoją betonowo-murowaną jaskinię na warszawskim Mariensztacie zamienić na drewnianą chatkę gdzieś w prawdziwym lesie.”
W 1975 r. ukazała się nakładem PFK ( Polskiej Fundacji Kultury) „Emigrancka opowieść” Andrzeja Chciuka. Pisarz rozpoczął prace nad nią jeszcze na początku lat pięćdziesiątych. Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie uznał ją za najlepszą książkę roku przyznając Andrzejowi Chciukowi nagrodę. Wysoko ocenili ją recenzenci: Tadeusz Wittlin określił ją jako ,,bezpośrednią i bliską poprzez prostotę wypowiedzi jej bohaterów, a przy tym wybitnie literacką, a nawet poetycką”. Jeśman uznał ją za ,,jedno z ciekawszych studiów socjologicznych i o Australii i o emigracji, i o Polakach i polskich Żydach i Żydach w ogóle”.
W Australii książka była traktowana jak sensacja. Zwłaszcza w Melbourne czytano ją jak raport czy dokument. Ktokolwiek zetknął się kiedykolwiek z pisarzem, szukał w Emigranckiej opowieści siebie. ,,Sprytny Chciuk pokazał światu to, co chciał – stwierdził satyryk australijskiej Polonii, Andrzej Gawroński w artykule opublikowanym w ,,Kulturze”. – Mianowicie przekręcając nieco nazwiska (ale tak, aby każdy Polonus wiedział o kogo chodzi) zmieniając fakty i zdarzenia według swego widzimisię, albo wcale nie zmieniając, dał obraz polonijnej społeczności w Melbourne, szokujący większość tych, którzy odnaleźli się w tej książce. Przez dobrych parę miesięcy nie mówiło się tutaj o niczym innym, tylko o Chciuku i jego 'niegodziwej' książce”. Na nic się zdały tłumaczenia autora, że ,,nie jest to powieść z kluczem, tylko wymieszana fikcja i prawda”.
Włodzimierz Odojewski (ur. 1930 w Poznaniu, od 1971 na emigracji).
Jest synem muzyka; liceum skończył w Szczecinie, studiował ekonomię i socjologię w Poznaniu (ukończył w 1953). W 1951 debiutował powieścią Wyspa ocalenia, zaprezentowaną na falach Polskiego Radia. Od 1959 w Warszawie, był m.in. kierownikiem Studia Współczesnego Teatru Polskiego Radia (od 1961). Stracił pracę w radiu po wydarzeniach marca 1968, w 1971 wyjechał na stałe z Polski.
Osiadł w Niemczech Zachodnich, gdzie został szefem działu kulturalno-literackiego Radia Wolna Europa. Otrzymał wiele wyróżnień literackich, m.in. nagrodę młodych im. Tadeusza Borowskiego (1951), Nagrodę Kościelskich (1966), nagrodę Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie i londyńskich "Wiadomości" (1973), Nagrodę Jurzykowskiego (1974), nagrodę Szwedzkiego Komitetu Katyńskiego (1976). Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Kresom ukraińskim Odojewski poświęcił także wcześniejsze powieści Wyspa ocalenia (Warszawa 1966) i Zmierzch świata (Warszawa 1962). W innych utworach - m.in. Miejsca nawiedzone (Łódź 1959), Kwarantanna (Warszawa 1960), Czas odwrócony (Warszawa 1965) - dominuje wątek wspomnień i przemijania.
Włodzimierz Odojewski „Zasypie wszystko, zawieje” pierwsze wydanie Paryż, Biblioteka Kultury, 1973. Pierwsze polskie wydanie 1990. Obecne wydanie: Wydawnictwo Świat Książki , 2006 , powieść trzytomowa , stron ponad 600.
Najbardziej znany utwór Odojewskiego, Zasypie wszystko, zawieje... ukazuje losy braci przyrodnich - polskiego partyzanta i żołnierza ukraińskiego oddziału SS na tle dramatycznych wydarzeń z wojennej historii stosunków polsko-ukraińskich; w powieści tej pojawia się wątek katyński.
Saga rodzinna - historyczny fresk z czasów walk polsko-ukraińskich w trakcie II wojny światowej .Wątek katyński, honor, polityka i wielka miłość. Słynna powieść, która ze względu na wątek katyński długo nie była w Polsce wydawana w oficjalnym obiegu. Panorama powikłanych losów polsko-ukraińskich w czasie bratobójczych walk II wojny światowej. Wybitna proza, odwołująca się do wielkich pytań egzystencjalnych, naznaczona obsesją pamięci, nieuchronności klęski i katastrofy. Niezwykła historia rodzinna i ponadczasowa opowieść o ludzkich wyborach, wartościach i namiętnościach.
Prawda katyńska to jeden z istotnych wątków twórczości
Włodzimierza Odojewskiego. W aluzyjnej formie podjął go już w
pierwszej powieści “Wyspa ocalenia”, nad którą pracował w
latach 50. Zainteresowanie tym tematem pisarz przyrównał kiedyś do
rany, którą uleczyć miało pisanie. Autor dotykał także innego
bolesnego miejsca polskich dziejów, kreśląc w swej prozie obraz
pogranicza, ukraińskiej kresowej ziemi, skazanej na powolne
umieranie, gdzie szalejący żywioł wzajemnej nienawiści niszczy
narody, a okrucieństwo przybiera obłędne formy.
Literacka
wizja zbrodni katyńskiej, pojawiająca się w najważniejszej
powieści Odojewskiego “Zasypie wszystko, zawieje...” (1973),
była już wolna od aluzji, sprawcy zaś zostali nazwani po imieniu.
Niemożność wydania w Polsce tego utworu w pełnym kształcie
zadecydowała o wybraniu przez pisarza emigracji. Już poza krajem
niejednokrotnie powracał do tego wątku, mimo rozczarowań
związanych ze zmiennym zainteresowaniem wydawców.
W najnowszej książce “Milczący,
niepokonani” Odojewski podejmuje znów temat katyński,
ale już z innej perspektywy. Utwór powstał właściwie na
zamówienie, z inspiracji Andrzeja Wajdy, miał być podstawą jego
filmu. Reżyser zrezygnował jednak z ekranizacji, a gotowy materiał
literacki przybrał kształt mikropowieści. Nie jest ona
rekonstrukcją historyczną, faktografia sytuuje się na drugim
planie. Autor “Jedźmy, wracajmy” pisał kiedyś, że obrazy
literackie “silniej działają na wyobraźnię (...) poruszają
głębsze, gorętsze złoże wrażliwości (...) trwalej zapadają w
pamięć czytającego”.
Tematem nie jest sama zbrodnia w lesie katyńskim, ale
kłamstwo z nią związane. Odojewski koncentruje się na
przygotowaniach, jakie podjęły polskie władze w 1945 roku, chcąc
doprowadzić, w porozumieniu z Moskwą, do procesu, który ubiegając
Trybunał Norymberski, miał ukazać światu niekwestionowaną winę
Niemców.
Bohaterem uczynił pisarz przedwojennego
prokuratora. Po powrocie z obozu jenieckiego w Murnau, gdzie
przebywał podczas wojny odcięty od wszystkiego, co działo się w
kraju, miał zgodnie z oczekiwaniem władz poprowadzić śledztwo w
pożądanym kierunku. Stwarzając tę postać Odojewski nawiązał do
biografii prawnika Romana Martiniego, prowadzącego śledztwo w
sprawie katyńskiej tuż po zakończeniu wojny i zamordowanego w
marcu 1946 roku. Dowody zebrane podczas śledztwa umocniły w nim
przekonanie co do tożsamości winnych.