Graham Masterton
Moc seksu
czyli
Co każda para wiedzieć powinna
Tytuł oryginału Wild in Bed Together
Przełożył Jacek Ławicki
Dla Wiescki
— bliższej im i droższej niż ktokolwiek
Gdybym ci powiedział, że zarabiasz zaledwie jedną ósmą tej sumy, którą mógłbyś zarabiać, na pewno zaniepokoiłbyś się i poszukał przyczyn takiego stanu rzeczy. Nie siedziałbyś spokojnie, nic nie robiąc w tej sprawie. Chciałbyś się dowiedzieć, jakie są twoje rzeczywiste możliwości, ile naprawdę możesz zarobić i dlaczego nie wykorzystujesz w pełni swych zdolności. Zrobiłbyś wszystko, aby tę sytuację zmienić, najszybciej jak to tylko możliwe.
Jesteś przecież człowiekiem ambitnym. Osoby bez aspiracji w ogóle nie zadają sobie trudu czytania książek, które mogłyby im dać klucz do poczucia satysfakcji z życia. Osobom bez motywacji i bez ambicji nie zależy, inaczej niż tobie, na osiąganiu prawdziwych sukcesów. A nie mówimy tutaj tylko o sukcesie finansowym, lecz także o twoich kontaktach z otoczeniem, twoim rozwoju fizycznym i psychicznym oraz wyznaczaniu sobie (i osiąganiu) dalekosiężnych celów.
A tobie na tym wszystkim zależy. Właśnie dlatego, jeśli tylko trochę zmienię sformułowanie z pierwszego akapitu i powiem ci, że nie chodzi mi o zarabianie pieniędzy, lecz o twój potencjał seksualny, na pewno będziesz chciał się dowiedzieć, jak możesz go w pełni wykorzystać.
Kłopot w tym, że przynajmniej do dziś nie istniały żadne podręczniki napisane z tym zamysłem, by pomagać w osiągnięciu maksymalnych doznań seksualnych. Jak sportowcy muszą trenować, by dochodzić do coraz lepszych wyników, tak samo muszą trenować kochankowie. Oczywiście, nie do końca tak samo, nie mechanicznie i bez uczucia, lecz troskliwie, z oddaniem i czule.
Jak trenować, żeby móc lepiej się kochać? No cóż, można co noc wypróbowywać inną pozycję, aby się przekonać, czy ci służy (raczej nie posłuży). Jednak seks bardzo wyczerpuje, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Inaczej niż w przypadku tenisa, biegów sprinterskich czy pływania, trudno byłoby podczas jednej nocy wypróbować więcej niż dwie, trzy pozycje, jeśli w ogóle aż tyle. Mogłoby to zatem trwać latami, zanim metodą prób i błędów udałoby ci się odkryć, co podnieca cię najbardziej.
Można jednak inaczej: przeczytaj tę książkę i opierając się na doświadczeniach innych osób, przekonaj się, jakie akty seksualne ekscytują cię najmocniej i czy potrafisz się nauczyć nowych dla ciebie technik.
Ta książka, jak wszystkie moje poradniki, opiera się na dziesiątkach wywiadów, listów i rozmów Informuje o prawdziwych przeżyciach osób, którym udało się dla siebie wypracować wspaniałe życie seksualne Korzystając z ich relacji, ty też możesz osiągnąć sukcesy w tej dziedzinie.
Często słyszę takie pytania „Co może mi dać książka; Czy książka naprawdę może coś wnieść do mojego życia erotycznego?”
Takie pytania są całkiem zasadne Udzielając na nie odpowiedzi, trzeba przyznać, że wiele poradników, mimo że podają podstawowe fakty i rzetelnie informują, jak zadowalać partnera w łóżku, w istocie jednak nie pomagają maksymalnie wykorzystać swych możliwości, choć to leży w gestu obojga partnerów.
Innymi słowy, te poradniki nie stawiają wymagań i nie rozwijają.
Zapewne masz prawo do zadowolenia z tego, co już osiągnęliście. Przecież wielu narciarzy satysfakcjonuje poziom oślej łączki i na nim poprzestają. Niezależnie jednak od tego, kim jesteś i jaka jest twoja obecna sytuacja, nawet jeśli akurat jesteś chwilowo sam (sama), stać cię na wiele, wiele więcej. Na pełniejsze zaspokojenie, więcej doznań, krótko mówiąc, bardziej „przygodowe” życie seksualne, zawsze podniecające, a nieraz wręcz zapierające dech w piersiach. Gwarantuję to, pod jednym wszak warunkiem że jesteś gotowy iść na całość.
Tę książkę od innych, podobnych, różni to, że wymaga ona od ciebie bardzo dużo. Owszem, udziela ci informacji, ponadto wspiera cię w twoich wysiłkach, tak jak powinny to robić dobre poradniki sztuki miłosnej. Ja jednak nie pozwolę ci wykręcić się sianem chcę, byś wykazał się maksymalnymi umiejętnościami za każdym razem, gdy uprawiasz miłość. Będę nalegał, byś poruszył ziemię, nawet wtedy, gdy tylko się masturbujesz.
Rzecz w tym, że nie jestem ani seksuologiem terapeutą, ani lekarzem klinicznym. Nie zajmuję się osobami, które cierpią na jakieś konkretne zaburzenia seksualne. Moim celem jest pomagać i edukować osoby takie jak ty, będące już doświadczonymi i kompetentnymi kochankami Chcę tak nimi pokierować, by odkryły, że seks to coś więcej niż tylko sposób na rozładowanie napięcia fizycznego i psychicznego, więcej nawet niż sposób pokazania ukochanej osobie, jak bardzo ci na niej zależy.
Mam przy tym podstawy nalegać, byście starali się o to, żeby seks za każdym razem był wręcz olśniewający. Wszystkie bowiem wskazówki zawarte w tej książce opierają się nie na pełnej dobrych intencji teorii, nie na artykułach w czasopismach kobiecych ani na danych pochodzących z gabinetów terapeutów. Moje wskazówki opierają się na prawdziwych, aktualnych doświadczeniach seksualnie aktywnych mężczyzn i kobiet, którzy różnymi sposobami dążą do udoskonalenia swego życia seksualnego. Niektóre z owych sposobów możesz sobie wyobrazić, ale chyba nie wszystkie.
Czytając tę książkę, będziecie poznawali doświadczenia erotycznych uniesień tych, którzy uprawiają miłość w myśl hasła maksimum seksu. Wasze informacje będą znacznie bardziej instruktażowe niż film erotyczny, ponieważ przeczytacie o tym, co robią, dlaczego to robią, co przy tym czują, jak to wygląda i, co najważniejsze, jak możecie to zrobić także wy.
Na przykład na filmie widzimy, że mężczyźnie i kobiecie przyjemność sprawia seks oralny. Film jednak nigdy nie może pokazać szczegółów, czyli tego, co czuje kobieta, biorąc do ust penis partnera, dlaczego to robi, czy to lubi, jak to smakuje, w jaki sposób liże i ssie. A rzecz w tym, że przy przygotowywaniu się do seksu na najwyższym poziomie znajomość przyczyn i reakcji ma zasadnicze znaczenie.
Wyobraźmy sobie na przykład scenę filmową, w której do sypialni wchodzi mężczyzna wycierający się ręcznikiem po właśnie zakończonej kąpieli pod prysznicem.
Zastaje tam swą młodą żonę, blondynkę, lezącą nago w łóżku. Kładzie się przy niej, całuje ją, jego penis się unosi. Żona popycha go na plecy, klęka przy nim i bierze jego penis do ust, drażni go szybkimi ruchami języka, jednocześnie pieści jego jądra i zaczyna masować wzdłuż trzon penisa. Po chwili mąż wzdycha i drży, a żona siada, ocierając usta wierzchem dłoni.
To na pewno jest erotyczny obrazek, zgoda. Ale co taka scena może nam powiedzieć? Czy dowiedziałeś się czegoś o tej parze, dlaczego żona chciała przystąpić do fellatio, czy naprawdę jej się to podobało, czy też znosiła to tylko dlatego, by dogodzić mężowi, czy połknęła spermę, czy nie, czy już to kiedyś robiła, czy jeszcze kiedyś to zrobi, jakie były jego doznania? Satysfakcja? Frustracja? Co pieszczoty oralne w ogóle wnoszą do związku? Czy seks oralny sprawia większą przyjemność mężczyźnie czy kobiecie? Jak smakuje sperma? Czy jest szkodliwa, czy korzystna dla zdrowia, czy od niej się tyje? Czy tej kobiecie odpowiadał jej smak?
Film nigdy nie udzieli odpowiedzi na żadne z tych pytań, tak samo zresztą jak większość poradników Zobaczmy, jak typowy pod tym względem jest fragment o seksie oralnym pochodzący z Encyclopedia of Love & Sex [Encyklopedia miłości i seksu].
„Na czym polegają te techniki seksu, które wywołują tyle dyskusji i zamieszania? Jest to szczególny rodzaj stosunku płciowego, w którym mężczyzna drażni językiem łechtaczkę i wargi wewnętrzne kobiety (cunnilingus), podczas gdy ona dotyka jego penis swymi wargami i językiem i bierze go do ust (fellatio.) Jak wszystkim innym kontaktom z użyciem ust i języka towarzyszy temu lizanie i ssanie.
Mężczyzna zwykle przystępuje do aktu oralnego, gdy kobieta leży na wznak, z nogami lekko ugiętymi w kolanach i szeroko rozsuniętymi. Kobieta może wykonywać fellatio, gdy mężczyzna leży, ale mężczyzna może preferować pozycję, w której on stoi albo siedzi na skraju łóżka, kobieta zaś klęczy przed nim. Jeśli oboje chcą to robić równocześnie, powinni się położyć w pozycji «69», nazwanej tak że względu na kształt, jaki tworzą ich ciała usytuowane na boku w przeciwnych kierunkach twarzami do siebie zagłębionymi między ich nogami” (s 144)
Rzecz jasna każdy, kto kiedykolwiek zapoznał się z pozycją „69”, wie, że ułożenie na boku jest najmniej dogodne, wręcz najbardziej niewygodne spośród wszystkich, jakie tylko istnieją. Głowę mężczyzny uciskają uda kobiety, chyba że ona jest primabaleriną i umie utrzymać wysoko uniesioną nogę przez dziesięć minut, i to bez drżenia. Jeśli nawet, to i tak mężczyzna ma żałośnie ograniczony dostęp do jej pochwy. A kobieta powinna przecież „otworzyć się” możliwie najszerzej, żeby partner mógł lizać i pobudzać każdy zakątek jej pochwy, ujście cewki moczowej, wargi mniejsze, łechtaczkę, a nawet odbyt.
Pominąwszy to, Encyklopedia w ogóle nie wspomina o kilku najistotniejszych kwestiach Czytelnik niczego się nie dowie o tym, jak skomplikowana jest motywacja skłaniająca do podjęcia seksu oralnego, dlaczego i jak to się robi i jakich doznań można przy tym oczekiwać.
Przypomnijmy stary dowcip: Pytanie „Jak było podczas twojego najgorszego w życiu dmuchania?” Odpowiedź „Fantastycznie” Mimo to wielu mężczyzn ma znacznie mniej zmysłowe doznania podczas seksu oralnego niż podczas stosunku. Choć widok ukochanej ssącej i liżącej jego penis jest dla mężczyzny ogromnie pobudzający, to jednak często nie wystarczy i potrzebuje dość zdecydowanego masturbowania zarówno ręką, jak i językiem, aby osiągnąć orgazm.
Czasami mężczyźni świadomie lub nieświadomie wzbraniają się przed wytryskiem w ustach partnerki. Mają zahamowania, bo poniekąd ich rola ma się ograniczać do biernego leżenia i czekania, aż ona wszystko zrobi, a nie odwrotnie, więc przekazanie partnerce kontroli nad sytuacją wywołuje niepokój. Trzeba podkreślić, że przede wszystkim problem polega po prostu na biologii. Mężczyźni czują nieodpartą, naturalną chęć do szczytowania w pochwie kobiety w celu przedłużenia gatunku. Oto, co powiedział mi 32–letni Peter z St Louis „Zawsze miałem taką fantazję, że wyciągam penis z pochwy mojej żony i sperma ląduje na jej brzuchu, a ja ją w niego wcieram. Jednak, gdy zbliżał się orgazm, całe moje ciało pragnęło tylko jednego wejść w nią jeszcze głębiej. Mój mózg może chciałby inaczej, ale ciało mówiło nie ma mowy. Wierz mi, po prostu nie potrafię wyjąć go z pochwy żony tuz przed orgazmem. Między innymi dlatego nigdy nie uznawałem stosunku przerywanego. No bo pokażcie mi faceta, który ma w sobie tyle silnej woli!”
W tym poradniku nie znajdziesz zbyt wiele teorii seksu, lecz praktyczne, wypróbowane i sprawdzone metody pobudzania erotycznego opisane przez mężczyzn i kobiety, którzy je sprawdzili. Mówiąc inaczej, każde zalecenie w tej książce opatrzone jest pieczątką kontroli jakości.
Często muszę odpowiadać na pytanie, dlaczego namawiam partnerów do tak znacznego wysiłku w celu doskonalenia ich życia seksualnego Oto, co napisała do mnie 27–letnia nauczycielka ze szkoły podstawowej w Port Charlotte na Florydzie „Jakbym miała mało na głowie praca zawodowa i dzieci, żona i kucharka, szofer rodziny, praczka i instruktorka pływania, a jeszcze do tego wszystkiego mam mieć lepsze orgazmy!”
Całkiem szczerze powiedziałem jej, że owszem, tak A to, dlatego, że korzyści płynące z osiągnięcia wszystkiego, co jest dla was dostępne w seksie, mogą być ogromne, zarówno dla ciała, jak i dla duszy I to nie tylko dla wysportowanych młodych ludzi, ale także dla mężczyzn i kobiet w każdym wieku, w każdej sytuacji życiowej Wykazano już przekonująco, że w pełni udane życie seksualne może nam pomóc we wszystkim, co robimy od pracy po rekreację. Jeśli chcesz radykalnie zmienić swe życie, w tym kontekście słowo radykalnie wcale nie jest przesadzone, nie ma lepszego miejsca, by przystąpić do dzieła, niż sypialnia (czy tam, gdzie uprawiacie seks)
Posłuchajmy 38–letniego Dave’a, pośrednika w handlu nieruchomościami z Wheaton w stanie Maryland: „Dopiero, gdy przeczytałem pana książkę Rozkosze miłości, czyli co robić, by kochać się sześć razy w tygodniu, dotarło do mnie, że jestem w stanie pobudzić moją żonę, Mary, znacznie bardziej niż dotychczas. Chociaż w moim pojęciu nasze życie seksualne było w miarę regularne i satysfakcjonujące Pomysł, żeby poświęcać na to więcej czasu i eksperymentować z nowymi sposobami, był mi raczej obcy. Ale im wiecej czytałem, tym bardziej mi się to wydawało logiczne Przecież dosłownie całymi godzinami ćwiczę grę w tenisa, dlaczego nie miałbym poświęcić trochę więcej uwagi doskonaleniu techniki seksu?”
Oczywiście powodem tego, że mężczyźni nie pracują nad poprawą swej sztuki miłosnej, jest fakt, że zawsze z ciężkim sercem przyznają, iż czegoś im nie dostaje, gdy chodzi o zaspokajanie ukochanej kobiety Wiadomo: macho! Jest jeszcze jedna przyczyna po prostu nie mają pojęcia, że powinni nad tym pracować równie dużo (jeśli nie więcej), co nad grą w tenisa. A jednak, czy w jakimkolwiek programie edukacji seksualnej chłopcy i dziewczęta dowiadują się, że sztuka miłosna to coś, co nie jest instynktowne ani przypadkowe? Sztuka miłosna jest pochodną wiedzy, zrozumienia, namiętności, cierpliwości i… praktyki.
Jednak najważniejszy powód niechęci mężczyzn i kobiet do podjęcia próby udoskonalenia swojej sztuki miłosnej polega na tym, że po prostu nie wiedzą, jak to robić, a na dodatek wcale nie jest łatwo się tego nauczyć. Czasopisma, takie jak „Playboy” i „Penthouse Forum”, zamieszczają, co prawda konstruktywne i potrzebne artykuły o doskonaleniu ars amandi, jednak wiele osób nadal krępuje się kupować pisma z „górnej półki”, tym bardziej, że w oczywisty sposób publikowane są one jako bodziec do masturbacji.
Dla Dave’a to, co napisałem o kobiecych narządach płciowych i o metodach ich pobudzania, było objawieniem. „Dzięki pana książce pierwszy raz udało mi się nakłonić Mary, żeby się położyła na wznak na kanapie z szeroko rozsuniętymi nogami, bym mógł faktycznie wszystko zobaczyć, co tam ma. Rozchyliłem jej wargi sromowe, dotykałem jej łechtaczkę, palcem i językiem, poczułem jej smak, odkrywałem ją do samego końca, powoli, bez pośpiechu. Nasze podniecenie stopniowo rosło, tak jak opisywała to książka. Dla Mary to też było objawienie, a ponieważ dla mnie była to wielka podnieta, ona też się ogromnie rozbudziła. Wkrótce jej pochwa połyskiwała od soków, więc mogliśmy przystąpić do seksu w nowym, udoskonalonym wydaniu.”
W podobny sposób penis swego męża „odkrywała” 22–letnia Katherine z Houston: „Wydaje mi się że było tak, jakbym się go zawsze bała. Z lekcji w szkole wiedziałam wszystko o seksie, ale miałam bardzo skromne doświadczenia z chłopcami. Dziewictwo straciłam w wieku 16 lat i, zanim wyszłam za Paula, spotykałam się z trzema chłopcami, to znaczy z trzema, z którymi spałam.
Ale, rzecz jasna, nigdy nie oglądałam dokładnie tego, co mają między nogami. To znaczy, prawie w ogóle ich tam nie dotykałam. Wchodzili we mnie i na tym się kończyło. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że powinnam się przekonać, jak wygląda penis z bliska, jak działa i w ogóle, o co w tym wszystkim chodzi. Ile kobiet wie, że sam koniec jest znacznie bardziej wrażliwy niż trzon, ile wie, jak go trzymać, dotykać i pocierać, żeby było tak, jak mężczyźni lubią najbardziej? Nikt ci tego nie powie na lekcjach, a mojej matce w życiu nie przyszłoby do głowy, żeby mi wytłumaczyć, «jak trzymać męski organ». Ona chyba wolałaby się zapaść pod ziemię.
Ale gdy Paul przyniósł do domu pana książkę, zaczęliśmy przeznaczać sporo czasu na poznawanie siebie. Można chyba powiedzieć, że bardzo zaprzyjaźniłam się z jego ptaszkiem już się nie boję go dotykać ani całować. Wcześniej obawiałam się tego chyba dlatego, że nie wiedziałam, czy Paul to lubi, czy to go nie boli, czy nie pomyślałby, że zachowuję się jak dziwka. Tak myśli mnóstwo kobiet, zwłaszcza jeśli ich mężowie są religijni albo pruderyjni. Kobiety nie chcą inicjować seksu oralnego z obawy, że mąż pomyśli, iż są ladacznicami. Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę ci mężowie uwielbialiby to, mówię wam.
Nauczyłam się korzystać z moich dłoni i palców, i to często. Czasami Paul siedzi sobie na kanapie i ogląda telewizję, a ja rozpinam mu spodnie, wyjmuję ptaszka i zaczynam go pocierać. Nie zdarzyło się, żeby nie miał erekcji, a dla mnie to jest jakby komplement. Nie oczekuję od Paula niczego w zamian, choć często się rewanżuje. Czasami wolę, aby tylko siedział i przezywał rozkosz. Lubię pocierać go aż do chwili, gdy sperma cieknie mi na palce. Uwielbiam ten moment. Nigdy wcześniej tego nie obserwowałam. Jego ptak robi się cały wilgotny i śliski na końcu, a potem widać jedną, dwie, trzy strugi. Czasami nadal go pocieram, aż znowu robi się wiotki. Moje palce, jego ptak i jądra są całe w spermie. Kiedy indziej na oczach Paula oblizuję zmysłowo palce. Raz wtarłam sobie spermę w twarz, ale najbardziej Paul podnieca się wtedy, gdy rozpinam sobie bluzkę, wyjmuję pierś że stanika i wcieram w nią spermę.
Przed sześcioma miesiącami nawet nie mogłabym pomyśleć o czymś takim, a co dopiero rozmawiać o tym, mimo że wiem, że moje nazwisko nie zostanie ujawnione. Kocham Paula i ma pan całkowitą rację, mówiąc, że w tym, iż dwoje ludzi robi to, co ich wzajemnie podnieca, nie ma nic, ale to nic złego. Powiedziałabym nawet więcej dwoje kochających się ludzi ma obowiązek zrobić wszystko, co tylko potrafi, żeby sobie sprawić maksimum przyjemności.”
Jednym z najważniejszych rezultatów seksualnego samokształcenia jest poczucie rozładowania połączone z uświadomieniem sobie, że możesz i powinieneś zrobić wszystko, aby przezywać głęboką radość z seksu.
Chociaż mnóstwo osób na pytanie o seks w ich życiu odpowiada, że są „w pełni usatysfakcjonowani”, jednak wciąż wielu kochanków ma ogromne zahamowania. Nie tyle z własnej winy, ile z tej przyczyny, że nigdy nie mieli w ręce praktycznego poradnika omawiającego arkana seksu.
„Ani myślę kłaść się na wznak z szeroko rozsuniętymi nogami, po to żeby mąż mógł studiować moją intymną anatomię, co to to nie. A dlaczego miałabym to zrobić? W końcu to sprawy intymne”. To jest wypowiedz 34–letniej mieszkanki Livingstone w stanie New Jersey, która właśnie dzięki tej „intymnej anatomii” urodziła swemu mężowi czwórkę dzieci. „Nigdy nie pozwolę, żeby moja żona mnie masturbowała, mowy nie ma. Mężczyzna ma się kochać że swoją żoną, jak Pan Bóg przykazał, a nie żeby ona go spuszczała!” To jest wypowiedź 33–letniego mieszkańca Akron w stanie Ohio, który przyznaje się do kupowania pornografii „co najmniej raz w miesiącu” i który regularnie się masturbuje.
„Jaki znowu trening seksualny? Seks to jest coś, co samo przychodzi. Jest nawet taka piosenka «Jak się włoży, to samo wyjdzie»„ To jest wypowiedź 41–letniego mechanika samochodowego z Bethlehem w stanie Pensylwania, dwukrotnie żonatego.
„Mamusia zawsze mi powtarzała, że seks należy do obowiązków żony wobec męża. Z rozmów z przyjaciółkami wiem teraz, że seks ma także sprawiać przyjemność. Bardzo długo trwało, zanim pokonałam to przeświadczenie, w którym wyrastałam, mianowicie że seks nie jest po to, żeby kobiecie było przyjemnie, że to nieciekawa i mechaniczna czynność, którą robi się z mężczyzną, tak samo jak naprawia się syfon pod zlewem. Nigdy nie przeżywałam orgazmu. Przynajmniej nie mam takiej świadomości. Przyjaciółki mówią mi, że muszę, że mnóstwo tracę, ale ja naprawdę nie wiem, co mam zrobić Często chce mi się płakać” To jest wypowiedź 32 letniej bibliotekarki z Cleveland zatrudnionej na pół etatu.
„Szef zaprosił mnie na kolację Bardzo go lubiłam, więc się zgodziłam. Późnym wieczorem poszliśmy do jego pokoju w hotelu, całowaliśmy się i w końcu zdjęliśmy ubrania. Całował moje piersi, i to mi się podobało, ale potem zaczął całować mnie między nogami i próbował dotykać językiem. Przekulał mnie na łóżku i zaczął lizać moje pośladki. Wtedy już nie wytrzymałam. Wstałam i ubrałam się. A on cały czas wrzeszczał na mnie, że jestem oziębłym krówskiem. Do końca życia tego nie zapomnę. Wiem, że jestem uczuciowa i namiętna. Wcale nie bałam się stosunku. Ale to nie znaczy, że jestem gotowa brać udział w dewiacjach.” Tę historię opowiedziała 28–letnia sekretarka z Norwich w stanie Connecticut, która była trzykrotnie zaręczona, i za każdym razem kolejny narzeczony zrywał zaręczyny.
Czy związek seksualny będzie satysfakcjonujący, czyli taki, w którym oboje partnerzy posiądą umiejętność obdarzania drugiej osoby maksimum rozkoszy i (co równie ważne) otwartego przyjmowania jej, to nade wszystko zależy od absolutnej otwartości.
Mam tu na myśli wolę odkrycia się całkowicie tak cieleśnie, jak i psychicznie. Ażeby osiągnąć wymarzone rezultaty oboje musicie się nauczyć absolutnej otwartości względem siebie i tego, by niczego przed sobą nie ukrywać. Jeśli jedno z was ma jakieś nie spełnione pragnienia, choćby wydawały się one najmniej ważne, zawsze powinno podzielić się nimi z ukochaną osobą Jeśli jedno z was ma ochotę cos zrobić, albo czegoś zaznać, też trzeba się nauczyć o tym rozmawiać. Seks opiera się na pełnej szczerości obojga partnerów i na otwartej, ciągłej wymianie myśli. Rozmawiajcie o waszych pragnieniach. Rozmawiajcie o tym, czego wzajemnie od siebie oczekujecie. A przede wszystkim niech każdy uświadomi sobie swe potrzeby. Wyzbycie się wszelkich zahamowań zaczyna się od samego siebie. Przyznaj się do tego że pragniesz seksu oralnego. Przyznaj się, że chciałbyś zobaczyć partnerkę ubraną w czarne pończochy i takież podwiązki. Przyznaj się że marzysz o ssaniu lizaniu i dotykaniu wszystkich tych miejsc, o których inne poradniki seksuologiczne w ogolę nie wspominają.
Posłuchajmy 19–letniej Vanessy dekoratorki wnętrz z Hartford w stanie Connecticut: „Kiedy zaczęłam chodzie na randki z chłopcami stroniłam od seksu, bo kiedy tylko się pobudziłam, zaraz robiłam się bardzo wilgotna. Jak tylko po randce pocałowałam chłopca, już miałam dosłownie mokre majtki. Uważałam że to cos nieprzyjemnego i dlatego zawsze wzbraniałam się przed bardziej intymnymi kontaktami. Za nic na świecie nie pozwoliłabym chłopcu włożyć ręki pod spódnicę, bo wiedziałam że mam wilgotne majtki.
Dopiero kiedy poznałam Carla, uświadomiłam sobie, że to mój plus, a nie minus. Teraz wiem, że ta wilgoć mężczyznę bardzo podnieca. Poznaliśmy się na przyjęciu zakładowym, a po przyjęciu Carl zaprosił mnie do siebie na kawę i, kto w to uwierzy, na słuchanie muzyki operowej. Miał że sto kompaktów z Verdim i Puccinim. Zaparzył najlepszą kawę z ekspresu, jaką kiedykolwiek piłam i słuchaliśmy Madam Butterfly. Siedzieliśmy na kanapie i całowaliśmy się, a ja poczułam, że robię się coraz bardziej wilgotna. Byłam taka zakłopotana, że zastanawiałam się, czy nie wymyślić jakiejś wymówki i iść sobie. Nie chciałam, żeby Carl mnie dotykał, przynajmniej nie tam.
A on zaczął pieścić moje piersi przez bluzkę. Bardzo mnie tym podniecał, bo miałam bluzkę z jedwabiu i od tej jej śliskości poczułam, jak sztywnieją mi brodawki. Potem zaczął wodzić rękoma po moich udach. Choć bardzo chciałam już iść, nie mogłam. Tak bardzo potrzebowałam Carla, chciałam, żeby się że mną kochał Pierwszy raz w życiu pomyślałam teraz albo nigdy.
Zadarł mi spódnicę, a majtki miałam tak wilgotne, że zrobiły się prawie przejrzyste. Lecz ku memu zdumieniu Carl zupełnie na to nie zwracał uwagi, takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Zachowywał się tak, jakby się tego spodziewał. Ściągnął je i rzucił na podłogę, bez jednego słowa. Starałam się trzymać nogi razem, bo nie chciałam, żeby mnie oglądał. Carl jednak rozsunął mi uda, delikatnym, ale stanowczym ruchem. Widział mnie w całej mojej nagości. Miałam kompletnie mokre włoski łonowe, przyklejone do skóry, cały srom połyskiwał wilgocią. Czułam to falę chłodu, to gorączki, tak bardzo byłam zażenowana. A wiesz, co on zrobił? Pocałował mnie w usta, długo i czule. Potem skierował głowę między moje nogi, palcami rozchylił moje wargi sromowe i zanurzył język głęboko w środku. Dokładnie widziałam, jak to robi. Widziałam, jak wsuwa język w moją cipkę, a potem liże dookoła. Zobaczyłam, że zlizuje całą tę wilgoć, której tak bardzo się wstydziłam. Zobaczyłam, jak cienka nitka łączy koniec jego języka z moim sromem. Zobaczyłam nawet, jak sam koniuszek jego języka wnika do środka mojej cewki moczowej. Mało brakowało, a zemdlałabym. W ogóle nie wiedziałam, że takie doznania istnieją. Zastanawiałam się, jak to możliwe ludzie robią takie rzeczy i nie mdleją.
Na własne oczy widziałam, jak Carl przyszczypuje moją łechtaczkę swymi wargami i pociąga ją — bardzo delikatnie, ale zdecydowanie. Powiedzieć, że byłam podniecona, to za mało byłam zafascynowana. No, po prostu zafascynowana. Nagle zrozumiałam, że dwoje ludzi, którzy chcą się wzajemnie pobudzić w łóżku, może zrobić wszystko, czego tylko zapragnie, absolutnie wszystko.
Seks z Carlem otworzył mi oczy na piękno erotyzmu. Czy jest coś piękniejszego na tym świecie, niż leżeć w łóżku w słoneczny niedzielny poranek i obdarzać partnera pieszczotami oralnymi? Możesz lizać jego jądra i bawić się nimi. Możesz przytulić policzek do jego penisa. Możesz go ssać, możesz robić, co tylko zapragniesz. To właśnie uwielbiałam z Carlem. Nie istniały żadne bariery między nami, żadne. Jeśli Carl w samo południe powiedziałby do mnie «Zdejmij majtki, chcę zobaczyć twoje futerko», zrobiłabym to. Prawdę mówiąc, kilka razy zrobiłam to naprawdę i zrobię chętnie z innymi mężczyznami. Pod jednym warunkiem że będę miała taką samą możliwość popatrzenia na ich ptaka”
Wiele par stwierdza, że kamera wideo, dzięki której mogą sfilmować swe łóżkowe wyczyny (jeśli je mają!), jest im bardzo pomocna, gdyż nagranie spełnia rolę silnego bodźca erotycznego w ich związku. Ponadto naprawdę zdziwisz się, ile możesz się nauczyć, wielokrotnie oglądając siebie na taśmie w momentach najsilniejszej namiętności.
Oczywiście, na początku obecność kamery bywa trochę deprymująca, lecz kiedy do niej przywykniesz, dzięki filmowi zobaczysz wyraźnie, że w przyszłości możesz spisywać się lepiej. Najbardziej instruktywne jest pokazanie seksu w aspekcie czasu. Chodzi o to, że w łóżku niemal zawsze tracisz poczucie czasu. Oglądając siebie na wideo, że zdumieniem się przekonasz, że coś robiłeś bardzo długo, a co innego znowu bardzo krótko. Mężczyźni niemal bez wyjątku są zdumieni, że tak szybko po immisji mają wytrysk: „Dotychczas wydawało mi się, że jestem «długodystansowcem»„ — powiedział 29–letni Clark, elektryk z Terre Haute w stanie Indiana, po obejrzeniu swojego nagrania. Wytrysk miał już po minucie i 17 sek(s)undach. A jego żona, Pam, powiedziała: „Mnie to wcale nie zaskakuje Kocham go, Clark to fantastyczny facet, mimo że gdy on już prawie kończy, ja jeszcze nie zdążę się rozgrzać” W tej sytuacji analiza nagrania dała Clarkowi niezbity dowód, że musi nad sobą popracować.
Być może największą zaletą korzystania z techniki wideo jest to, że kamera jest obiektywna. Może bezstronnie wykazać mężczyźnie, że ma jakieś braki. Jego partnerka wcale nie musi zdobywać się na odwagę, żeby mu wygarnąć, że szczytuje o wiele za szybko albo że nie dość czasu poświęca na pieszczoty i karesy, albo że za mocno pociera jej łechtaczkę. Film może do tych samych celów posłużyć też mężczyźnie.
Użycie kamery ma jeszcze jedną interesującą zaletę mianowicie kobiety (które niespecjalnie pobudzają się pod wpływem zdjęć pornograficznych) stwierdzają, że nagrania wideo są nie tylko instruktażowe, ale także erotyczne. Nieruchome zdjęcie przedstawiające nagiego mężczyznę nie robi na kobiecie wrażenia, za to oglądanie kolejnych scen łóżkowych często stanowi dla niej intensywną podnietę, nawet jeśli ta para w łóżku to ona sama i jej partner.
Posłuchajmy 23–letniej Terri, kosmetyczki Van Nuys w Kalifornii: „Mój chłopak nakręcił film, który zatytułował: Jeden dzień z życia Terri. Zaczyna się od takiej sceny: naga leżę na łóżku i udaję, że śpię, a kamera dokładnie pokazuje całe moje ciało. Ta pierwsza scena bardzo mi się podoba, bo ma nawet trochę artystyczny wymiar — włosy mam rozrzucone na poduszce, jedną dłoń trzymam na piersi, a palcami drugiej delikatnie dotykam łechtaczkę, jakbym bawiła się nią, mając erotyczny sen.
Potem kamera ukazuje mnie pod prysznicem. Myję się długo i dokładnie. Wychodzę z kabinki i siadam na taborecie w łazience. Rozchylam uda i pociągam włoski łonowe, pokazując, że są za długie i trzeba je skrócić. Przycinam je nożyczkami do paznokci, pociągając przy tym tak mocno, że odsłaniam srom. Następnie mydlę się obficie między nogami i zaczynam wygalanie. Robię to niespiesznie, zmysłowo, raz po raz wsuwając palce między wargi sromowe, mocno naprężając je, żeby wygolić włoski przy samej skórze.
Następnie przy umywalce zmywam pianę i wracam do sypialni. Kładę się na plecach i palcami odciągam wargi sromowe, żeby można było zrobić ujęcie w zbliżeniu. To ujęcie podoba mi się najbardziej. To ogromna podnieta, jeśli się widzi siebie samą w taki sposób. Mam paznokcie pomalowane na fioletowo, sama nazwałam ten kolor płomiennym fioletem. Widać, jak moje palce pociągają i pocierają wargi sromowe, a te długie, jaskrawe paznokcie wnikają głęboko do środka. To niewiarygodne, że mogę oglądać, jak moje wargi nabrzmiewają i jak pokazują się soki. Przez całą tę scenę słychać, że dyszę i wzdycham. Pod koniec moje palce nagle całe wnikają we mnie. Nie myślałam, że moja cipka jest aż tak głęboka. Rozciągam ją szeroko. A teraz można zajrzeć do środka! Moje palce tak szybko śmigają na łechtaczce, że w zasadzie obraz jest zamazany.
Potem następuje orgazm. Mało co widać, bo podskakuję jak szalona.
Następna scena. Zakładam minimajteczki, właściwie same tasiemki i trójkącik łonowy. Podciągam je tak wysoko, że prawie znikają między moimi wargami sromowymi, rozdzielając je, co wyraźnie widać. Zakładam spódnicę, bluzkę, czeszę się i tak dalej i wychodzę z domu. Dalej nie ma nic specjalnie ciekawego, ale jest jedna dobra scena, którą Jim nakręcił w parku. Siedzę okrakiem na murku z cegły, w tle widać przechodniów i normalny ruch drogowy, a ja zadzieram z tyłu krótką plisowaną spódniczkę, tak że widać moje nagie siedzenie. Jim robi zbliżenie, ja lekko się wypinam, i cały kadr wypełniają moje pośladki spłaszczone na tym szorstkim ceglanym murku. Widać elastil wciśnięty w przedziałek pośrodku, ręką sięgam do tyłu, odsuwam tasiemkę na bok i dotykam się między pośladkami. To jest piękna scena, ostra, i w takim wielkim zbliżeniu, że widać absolutnie wszystko .Słońce rozświetla króciutkie, złote włoski na moim ciele, palcami wciąż dotykam i pocieram sobie odbyt, taki jak kwiat, wiesz? Oblizuję jeden palec, żeby się zrobił śliski i wsuwam go do odbytu, widać, jak znika w nim ten fioletowy paznokieć, potem wsuwam dwa palce. Jestem maksymalnie rozciągnięta. Potem wysuwam je i odciągam pośladki na boki, jednocześnie delikatnie, okrężnymi ruchami pocieram siedzeniem o ten murek. A wszystko to w promieniach słońca, w parku, na świeżym powietrzu.
Następne ujęcia nakręcone są z powrotem w naszym mieszkaniu. Kamera stoi na statywie i filmuje, jak się kochamy Jim wchodzi do sypialni ubrany tylko w dżinsy, ja siedzę na łóżku i udaję, że czytam jakieś czasopismo. Wciąż czytam, podczas gdy Jim ściąga spodnie. Ma potężną erekcję, staje przy łóżku i kilkakrotnie się pociera. Ja nadal nie zwracam na niego najmniejszej uwagi, ale on kładzie się obok mnie, zaczyna całować mój brzuch i uda, a potem liże mnie między nogami. To jest moja kolejna ulubiona scena. Następnie zdejmuję kamerę że statywu i sama kręcę zbliżenia. Na filmie widać, jak Jim wsuwa we mnie język, widać jego język na mojej nabrzmiałej łechtaczce, a przez chwilę pod nią.
Po tym wszystkim kochamy się na całego. Jest taka scena, w której leżę na wznak na łóżku, Jim leży na mnie i ja go błagam, żeby we mnie wszedł. Zanim zaczęliśmy kręcić nasze zbliżenie, to się nigdy wcześniej nie zdarzyło, ale przecież teraz występujemy w filmie — jak to się nazywa? — improwizujemy. Błagam go więc i błagam! Nogi mam szeroko rozsunięte, palcami rozchylam wargi sromowe i wciąż go proszę, i błagam. Ale Jim tylko się że mną drażni, wsuwa samą główkę penisa i zaraz ją wysuwa. Wreszcie postanawia skrócie moje męki i wsuwa penis do samego końca, aż po jądra. Trzeba to widzieć, coś fantastycznego! Kiedy go wyjmuje, cały połyskuje od naszych soków.
Jim poruszał się we mnie bardzo powoli, na luzie. Kiedy filmowaliśmy, chcieliśmy, żeby to trwało jak najdłużej, ale pominąwszy wszystko inne, wtedy seks naprawdę podobał się nam bardziej niż zwykle, to znaczy o wiele bardziej. Największą podnietą było to, że się filmujemy i że później będziemy mogli ten film obejrzeć. To prawie tak samo ekscytujące, jakby oglądał nas ktoś obcy, ale intymność zostaje zachowana, wiecie, o co mi chodzi.
Na samym końcu nagrania tak kieruję Jimem, żeby jego penis był tylko trochę we mnie, a połowa tego jego otworka wystaje tuż nad mój srom. W tej chwili Jim szczytuje i dokładnie widać, jak sperma strzela, taka biała i gęsta, i ląduje między moimi nogami”.
Terri jest ekstrawertyczką, wygląda pięknie, jest bardzo zadbana i lubi się pokazywać przed kamerą Większość kobiet rzecz jasna jest bardziej nieśmiała i tak łatwo nie godzi się na to, by ją nagą i podczas stosunku filmować Mimo to dla seksualnego autotreningu takie nagrania mają ogromne znaczenie. Jeśli zdobędziecie się na odwagę i nakręcicie kilka akcji, oboje się przekonacie, że wiele z waszych zahamowań będzie należeć do przeszłości.
Kobiety opierają się przed „występem” przed kamerą najczęściej z tego powodu, że wstydzą się swego ciała. „O, Boże, nie miałam pojęcia, że mam taki wydatny tyłek!” — zawołała 31–letnia Candice, ekspedientka z Schaumburga w stanie Illinois, kiedy pierwszy raz zobaczyła siebie nagą na wideo. „Spójrz na mój biust, jaki wielki’”.
Nawet mężczyzn zaskakuje ich wygląd. 38–letni Ken, pracownik ochrony lotniska, powiedział „No, to koniec. Żegnajcie hamburgery, witaj korcie tenisowy!”. To prawda, że na filmie wyglądamy na tęższych, niż jesteśmy w rzeczywistości. Tak czy inaczej, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: zawsze warto dobrze się sobie przyjrzeć na ekranie i zadać sobie pytanie, czy w programie seksualnego autotreningu nie znalazłoby się trochę miejsca na choćby umiarkowaną dietę i nieco więcej ruchu.
O pożytkach z filmów wideo będziemy mówili jeszcze przy okazji oceny własnych możliwości w sferze seksu. Jednak bez wątpienia kamera stanowi dziś jedno z najbardziej przydatnych urządzeń w doskonaleniu sztuki miłosnej i uświadamianiu sobie roli erotyki w naszym życiu. Nawet wtedy, gdy jesteś sama (sam), też możesz sfilmować swoje reakcje w trakcie masturbacji. A kiedy znajdziesz partnera (partnerkę), będziesz doskonale się orientować, co cię podnieca najbardziej — i jak to osiągnąć.
Już się na pewno zorientowaliście, że nauka osiągania w seksie szczytu możliwości polega między innymi na korzystaniu z pochodzących z pierwszej ręki wnikliwych informacji o doświadczeniach innych osób i rozmawianiu na ten temat. Wielu z moich rozmówców, z którymi przeprowadziłem wywiady o ich życiu intymnym, przypominało Terri: byli bardziej otwarci na seks niż przeciętni ludzie (ale i tak Terri w porównaniu z nimi jest wręcz ekshibicjonistką). Wiele osób wolało opisać swe przeżycia, niż o nich mówić. Wszyscy jednak byli gotowi podzielić się swymi wrażeniami, ponieważ szczycili się swoimi osiągnięciami i chcieli, by inni ludzie też mogli się cieszyć szczęściem i niewiarygodnymi rozkoszami, jakie może zapewnić udany związek.
Czytając o ich doświadczeniach, wzbogacicie swoją wiedzę i umiejętności w ciągu zaledwie kilku dni. Dzięki temu, że będziecie się opierać na sprawdzonych metodach, którym towarzyszy fachowy komentarz, nie będziecie musieli się zastanawiać „Czy my w to dobrze gramy?” Będziecie w stanie bardziej się uwrażliwić na oczekiwania partnera, a w efekcie wzbogacicie swą sztukę miłosną i zwielokrotnicie rozkosz orgazmu. Przekonacie się, że warto korzystać z wszystkiego, od najprostszych, po najbardziej wyrafinowane pomoce seksualne. Zobaczycie tez, że wasze szare życie erotyczne zamieniło się w chwile pełne emocji, namiętności i miłości, a wasz związek się umocnił. Wasza aktualna sytuacja nie ma tu żadnego znaczenia. Nie ma znaczenia wasz wiek, sprawność fizyczna, osobiste problemy. Możecie wzbogacić swoje życie seksualne znacząco i trwale.
Zwiększenie satysfakcji z życia seksualnego nie jest oczywiście takie proste jak szlifowanie techniki pływania czy doskonalenie umiejętności zawodowych. Te ostatnie zależą wyłącznie od twojej osobistej inicjatywy, podczas gdy eksplorowanie swego potencjału seksualnego nie zależy tylko od ciebie. Musisz nakłonić ukochaną osobę, by ona też chciała poznać maksimum swych możliwości seksualnych, a wielu z nas bardzo trudno przychodzi złożenie takiej propozycji. Czasami zahamowania partnera okazują się jedyną przeszkodą na drodze do lepszego seksu. Aż 67% aktywnych seksualnie osób, z którymi przeprowadziłem wywiad w trakcie zbierania materiału do tej książki, oświadczyło, że seks w ich życiu mógłby znaczyć więcej, gdyby tylko partner (partnerka) był delikatniejszy, miał mniej zahamowań, był lepiej seksualnie wyedukowany lub odczuwał silniejszy popęd płciowy.
Posłuchajmy 33–letniej Winifred, pomocy stomatologicznej z Queens w Nowym Jorku: „Jestem osobą bardzo zmysłową. Uwielbiam seks i gdybym mogła, kochałabym się noc w noc przez kilka godzin. Ale kiedy zaczynam inicjować seks, mój mąż tylko się uśmiecha, a w najlepszym razie okazuje rezerwę. On chyba ma poczucie jakiegoś zagrożenia, że ja będę «rządzić», a nie on, i nie może się pogodzić z tym, że nie kontroluje sytuacji. A jednocześnie mam poczucie, że gdyby nie moja inicjatywa, w ogóle nic by się nie działo, żadnego ruchu z jego strony, absolutna stagnacja”.
Oto, co powiedział 26–letni Frank, bagażowy z Los Angeles: „Moja sympatia, Cindy, mieszka za mną od siedmiu miesięcy Kochamy się dwa lub trzy razy w tygodniu, co moim zdaniem jest dobrą średnią. Kocham Cindy. Z całym przekonaniem i najuczciwiej mogę powiedzieć, że ją kocham. Ale ona ma takie zahamowania. Nie protestuje, gdy chcę ją oglądać nagą… to nie chodzi o taką nieśmiałość. Chodzi o to, że dla niej istnieje tylko klasyczna pozycja: mężczyzna leży na kobiecie, a co najwyżej mężczyzna bokiem do kobiety. Tylko tyle. Nie pozwala mi nawet dotknąć jednym palcem swego sromu, gdy się kochamy, a już od jej pośladków muszę trzymać się w odległości pół kilometra. Całkiem dobiła mnie pewnego wieczoru, kiedy mi powiedziała, że właśnie odkryła, na czym polega «głębokie gardło». Oznajmiła mi, że nie może sobie wyobrazić nic bardziej nieprzyzwoitego i odrażającego niż taki seks ustami: «Frank, ty na pewno nigdy nie zechcesz, żebym z tobą robiła takie odrażające rzeczy, prawda?» — spytała. No cóż co można na to powiedzieć. Jeśli odpowiesz «tak, chcę», ona będzie cię uważała za odpychającego, jeśli odpowiesz «nie», skażesz się na życie bez seksu oralnego.
Zupełnie nie wiem, jak sobie poradzić w tej sytuacji. Jestem młody, sprawny fizycznie i wiem, że seks może dać mi o wiele więcej. Ale jak mam przekonać Cindy, że to nie tylko zboczenie i nieprzyzwoitość?”
Edukowanie partnerów i nakłanianie ich do udziału w rozkoszach seksu jest jednym z podstawowych tematów tej książki. Przekonasz się, że czasami potrafi ona mówić za ciebie. Otrzymałem dosłownie tysiące listów od czytelników moich poprzednich poradników, między innymi Magii seksu, czyli co zrobić, by twój mężczyzna był wspaniały w łóżku i Rozkoszy seksu, czyli co zrobić, by kochać się sześć razy w tygodniu, w których piszą, że dali je do przeczytania partnerom, a potem znacznie łatwiej było im rozmawiać o ich życiu erotycznym.
Zawsze podkreślam najistotniejszą zasadę wszystko, co dwie kochające się osoby robią razem dla zaspokojenia seksualnego, jest tylko i wyłącznie korzystne dla ich związku, pod dwoma wszak warunkami, że nigdy nie zrobią niczego, co mogłoby jednego z nich skrzywdzić, i że cokolwiek chcą zrobić, musi być na to obopólna zgoda, a rozkosze odwzajemnione.
Nie znaczy to wcale, że oboje będzie równo cieszył każdy akt. Mężczyźnie może mniej odpowiadać lizanie pochwy kobiety, podczas gdy ona może właśnie to uwielbiać. Kobieta może szaleć za seksem analnym podczas gdy dla jej partnera może on być zbyt wyczerpujący i ograniczający. W każdym związku musi istnieć dawanie i branie, a i tak rzadko kiedy oboje partnerzy osiągają najwyższy poziom pobudzenia erotycznego dokładnie w tym samym momencie. Z tym że wcale nie na tym polega udany seks.
Przekonanie, że udany seks zależy od równoczesnego szczytowania obojga partnerów jest moim zdaniem, najgłupszym i najbardziej szkodliwym przesądem który wymyślony został przez „miękką” pornografię, tak zwane chciejstwo, i autorów romansów. Mimo to wciąż straszy, chociaż normalnie pary rzadko przeżywają jednoczesny orgazm i nawet najsprawniejsze i najbardziej zgrane nie mogą go uzyskać na rozkaz. To fałszywe przekonanie powoduje, że mnóstwo kobiet udaje, iż przezywa orgazm w chwili, gdy partner szczytuje, chociaż wcale nie są jeszcze do niego gotowe. To z kolei prowadzi do sytuacji, że mężczyźni sądzą, iż zaspokoili partnerkę, a tak po prostu nie jest i nie zadają sobie trudu by się o to zatroszczyć także podczas następnego aktu. Tworzy się błędne koło i fakt ten jak żaden inny czynnik, niechybnie prowadzi do coraz silniejszej frustracji, do kłótni i niezadowolenia z seksu.
A oczywista prawda jest taka, że większość kobiet potrzebuje intensywniejszego niż mężczyźni pobudzania aby osiągnąć orgazm dłuższego, wolniejszego i bardziej konsekwentnego. Niekiedy mężczyzna musi się wykazać ogromną cierpliwością (i wytrzymałością), aby partnerkę do niego doprowadzić. Posłuchajmy 33–letniego Marka kreślarza z Seattle: Zajmowałem się łechtaczką Susan przez pięć minut… potem dziesięć. Już poczułem przykurcz ręki i pomyślałem, że mi ten palec odpadnie. Przerwałem a wtedy Susan westchnęła: «Nie przerywaj’» więc kontynuowałem. Stopniowo zaczęła rozluźniać mięśnie i szybciej oddychać ale za każdym razem, kiedy myślałem, że już będzie miała orgazm, nagle się dekoncentrowała, a ja miałem poczucie że muszę zacząć od początku. Wreszcie była już bardzo wilgotna, mocno napięła mięśnie i zaczęła zaciskać. W sumie to musiało trwać dobrych piętnaście minut, a spróbuj równo przez kwadrans zaginać palec, to zobaczysz, jakie to jest trudne. Ale w końcu Susan miała orgazm, dygotała cała i prawie płakała. Całowałem ją i mocno przytulałem. Pomyślałem sobie a co mi tam, warto było!
Czytelniku czy często zadajesz sobie trochę trudu i poświęcasz dość czasu na to by w taki sposób przygotować swoją partnerkę? Czytelniczko ile razy wymagałaś od ukochanego, aby cię dostatecznie pobudził i czy mu pokazałaś, jak ma to zrobić?
Większość seksualnie aktywnych ludzi uznaje, że dla osiągnięcia pełni życia udany seks ma „zasadnicze” znaczenie Ponad 65% osób, z którymi przeprowadziłem wywiady w trakcie pisania tej książki zgadza się, że dla nich satysfakcjonujące życie seksualne to jest coś, co pojmują w kategoriach obowiązku. Jednak zaledwie 27% uznało swoje życie seksualne za „umiarkowanie udane”. Z pozostałych tylko 13% „rozważało swój ewentualny udział w programie edukacyjnym w celu osiągnięcia maksimum satysfakcji seksualnej”.
Innymi słowy, wszyscy mamy przeświadczenie, że powinniśmy być lepszymi kochankami, ale kiedy chodzi o podjęcie konkretnych działań, większość z nas okazuje się zbyt leniwa/dumna/nieśmiała/zażenowana/zakłopotana itd., żeby coś zrobić w celu poprawy swej formy.
Chciałbym teraz wyjaśnić, co rozumiem przez słowo „forma”. Oczywiście nie mam na myśli seksu w wydaniu cyrkowym ani żadnych podobnych sztuczek. Chodzi mi o sprawne i umiejętne posługiwanie się swym ciałem i okazywanie uczuć, bo jedno i drugie w sumie sprawi, że nie tylko będziesz w stanie dawać ogromną rozkosz seksualną, ale także ją przyjmować.
Zawsze uważałem za kuriozalne to, że choć większość poradników objaśnia dokładnie, jak należy podniecać i pobudzać („uciśnij mu penis”, „drażnij jej łechtaczkę”), to jednak żaden jakby nie rozumiał, że równie ważny jest rewanż polegający na odbieraniu podniet a prowadzący do zaspokojenia.
Seks to skomplikowany splot dawania i brania, aktywności i bierności, a ponadto wiedzy o tym, kiedy być aktywnym, a kiedy biernym. On może zadecydować o wszystkim. Kobiety nie zawsze chcą zachowywać bierną postawę wobec działań partnerów. Czasami pragną być aktywne, chcą przejąć „stery” i robić to, na co one mają ochotę. Chociaż mężczyźni są fizycznie silniejsi i tradycyjnie raczej uznają, że to oni powinni wykazywać inicjatywę w łóżku, też czasami powinni ulec i pozwolić partnerkom, by nimi „rządziły”.
Posłuchajmy 25–letniej Heidi, sekretarki z Milwaukee: „Mój mąż, Charlie, zawsze jest w łóżku bardzo pewny siebie i zazwyczaj to on daje sygnał do seksu. Jeśli nie wyciąga do mnie ręki i nie zaczyna mnie pieścić, to tym samym daje mi do zrozumienia, że nie ma odpowiedniego nastroju — chyba rozumiecie, o co mi chodzi — i wtedy po prostu się nie kochamy i już. Któregoś dnia, mniej więcej dwa albo trzy miesiące temu, po powrocie z podroży służbowej do Kalifornii Charlie od razu poszedł do łóżka, bo był ogromnie zmęczony. Dałam mu pospać kilka godzin, a następnie przyszłam do sypialni, rozebrałam się i położyłam. Charlie był poza domem prawie tydzień i bardzo do niego tęskniłam.
Zaczęłam od pieszczenia jego ramion i torsu, a potem moja ręka stopniowo przesuwała się coraz niżej. Jego palik był początkowo wiotki, ale już po trzy–, czterokrotnym potarciu go dłonią zaczął się unosić. Nie byłam pewna, czy Charlie śpi, czy tylko udaje. Tak czy inaczej, nie otworzył oczu i nie poruszył się, ani nie dał mi żadnego znaku, że wie, co robię. W dalszym ciągu pocierałam go, aż zrobił się ogromny. Po chwili ściągnęłam kołdrę i, proszę bardzo, jaki widok!
Dziwne w tym wszystkim było to, że pierwszy raz trzymałam jego pal w dłoni i przyglądałam mu się z bliska. Zdumiało mnie to, że tak połyskuje na samym końcu. Taką niebieskawą różowością. A jaki był mięciutki! Potarłam ten otworek na jego końcu. Normalnie, w stałym związku, nie robi się takich rzeczy. Pal Charliego był wilgotny od tego przezroczystego, bezbarwnego i lepkiego płynu nawilżającego. Gdy zdjęłam palec, została na nim cieniutka niteczka, jakby sieć pająka. Napletek fantastycznie się obsuwał i nasuwał z powrotem, gdy pocierałam trzon. Jądra miał twarde jak orzechy włoskie, mosznę całą pomarszczoną. Miałam możliwość dotykania go wszędzie, pocierania pala i samego patrzenia. No bo czy tak wiele żon naprawdę dobrze zna intymną anatomię swego męża? Ja na przykład odkryłam, że Charlie z boku penisa ma pieprzyk, którego nigdy wcześniej nic zauważyłam.
Pocałowałam główkę penisa i zaczęłam pieścić ją ustami. Potem delikatnie ssałam i wsuwałam koniec języka do tego otworka. Poczułam smak tego płynu… Nie potrafię go opisać, ale nie był nieprzyjemny. Taki sobie słonawy i jednocześnie słodkawy, jak roztwór glukozy.
Ssałam i pocierałam przez dłuższą chwilę… a potem dosiadłam Charliego okrakiem, pocałowałam go i skierowałam jego pal między swoje nogi. Uwielbiam to poczucie władzy. Ja rządziłam nim, a nie on mną. Ujeżdżałam jego pal, w górę i w dół, jak woltyżerka ulubionego konia.
Charlie na pewno już nie spał, a teraz otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie i spytał: «Co ty robisz?» «Kocham się z tobą, nic innego» — odpowiedziałam. Wtedy zaraz spróbował mnie zepchnąć i położyć, żeby to on mógł być górą. Ale pochyliłam się nad nim, pocałowałam go i oznajmiłam: «Tym razem nie, teraz kolej na mnie». I musiał leżeć potulnie, podczas gdy ja go znowu ujeżdżałam.
Jemu to chyba niespecjalnie odpowiadało… na pewno nie za pierwszym razem. Czuł się bezradny. Nie chciał, żebym go dosiadała okrakiem. Za to mi się to bardzo podobało, bo dzięki temu, kiedy siedziałam wyprostowana, jego pal wnikał we mnie bardzo głęboko, a gdy się pochylałam do przodu, fantastycznie pocierał ścianki mojej pochwy. Nagle dotarło do mnie, że mogę sobie dawkować doznania, więc korzystałam z tego, dopóki nie poczułam, że za chwilę będę musiała mieć orgazm.
To było tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł ciepłej wody. Było tak cudownie, że myślałam, że oszaleję. Pochyliłam się i mocno objęłam Charliego, a on wykonał kilka bardzo energicznych suwów. Czułam na swoim uchu jego oddech i po chwili Charlie też szczytował. Poczułam wytrysk spermy, coś, czego nigdy wcześniej nie doznałam. Od tego miałam jeszcze jeden jakby dreszcz, jakby miniorgazm, a po nim jeszcze jeden i jeszcze jeden.
Po wszystkim leżeliśmy obok siebie i przez długi czas nic nie mówiliśmy. Nie musieliśmy. Sądzę, że oboje się czegoś nauczyliśmy. Charlie zrozumiał, że ja też mogę inicjować seks i że będzie się że mną kochał, choć wcale tego nie zamierzał… Coś podobnego zapewne odczuwają tysiące kobiet na świecie, które noc w noc muszą ulegać partnerowi, choć w ogóle tego nie planowały.
Tak jak pan pisze, to proces zwrotny: dawania i brania. Nauczyłam się dawać, a Charlie nauczył się brać. Choćby tylko trochę. On nadal woli być u steru. Z tym że kiedy mam ochotę na seks, wierz mi, że się kochamy, a Charlie w żaden sposób nie może mnie powstrzymać”.
W tym miejscu zadaj sobie pytanie, czego naprawdę oczekujesz od seksu. Przede wszystkim chcesz pokazać ukochanej osobie, że ją bardzo kochasz i że cię ekscytuje. Pragniesz podniety, ale i uczucia. Pragniesz zaspokojenia, co niekoniecznie oznacza, że oboje musicie przeżywać orgazm, a już na pewno nie oznacza, że musicie go mieć równocześnie.
Twój wiek i sprawność fizyczna nie grają roli. Choć mówimy tu o seksie maksymalnych doznań, nie chodzi o bicie rekordów. Mówimy o uzyskaniu wszystkiego tego, na co was stać, o docieraniu do granic waszych możliwości Jeśli zastosujesz się do zawartych w tym poradniku wskazówek, na pewno ci się uda. A raz po raz będziesz nawet sobą zdumiony — obiecuję ci to. Musisz jednak dokonać realistycznej i uczciwej samooceny i wyznaczyć sobie serię możliwych do osiągnięcia celów.
Zanim przystąpimy do tego zadania, konieczne są całkiem poważne słowa przestrogi:
Kochankowie zawsze powinni skrupulatnie przestrzegać podstawowych zasad higieny i upewnić się, że partner nie cierpi na żadną chorobę weneryczną, np. zapalenie cewki moczowej, rzeżączkę lub opryszczkę genitalną.
Dziś konieczna jest także ochrona przed AIDS. Wobec tego trzeba uprawiać tak zwany bezpieczny seks. W grupie osób podwyższonego ryzyka są narkomani używający igieł, mężczyźni homo– i biseksualni oraz prostytutki. Nawet wyeliminowanie ich z kręgu twoich potencjalnych partnerów nie jest żadną gwarancją. O ile nie masz stuprocentowej pewności, że twój partner nie jest nosicielem AIDS, powinniście zawsze nakładać prezerwatywę podczas stosunku i zawsze pilnować, żeby partner całkowicie wysunął penis z pochwy, zanim zdejmie prezerwatywę.
Unikać seksu oralnego i nigdy nie połykać nasienia ani moczu. AIDS jest przekazywane w trakcie wymiany wydzielin ciała, zwłaszcza przez krew i nasienie.
Unikaj seksu analnego bez zabezpieczenia. W trakcie stosunku może dojść do uszkodzenia tkanki wyściełającej odbytnicę, a to otwiera wrota zarażeniu.
Dziś nawet najwięksi macho spośród gwiazd porno domagają się wyników badań na obecność wirusa HIV, zanim w ogóle pomyślą o uczestniczeniu w seksie na ekranie. A są profesjonalistami. Dobrze będzie, jeśli pójdziecie za ich przykładem.
W tym poradniku znajdziesz liczne opisy stosunków oralnych i analnych. Są to przecież akty seksualne powodujące dreszcz emocji, dające zaspokojenie i największą intymność. Pominięcie ich w książce o ekscytującym seksie byłoby absurdalne.
Muszę jednak ostrzec was przed każdym stosunkiem bez prezerwatywy, szczególnie oralnym i analnym, chyba że partner jest po badaniach na obecność wirusa HIV. Wszystkie omawiane w tym poradniku akty seksualne podlegają tej żelaznej zasadzie.
Kolejne ostrzeżenie ten poradnik prezentuje najnowszą i najbardziej zaawansowaną wiedzę o seksie i związanych z nim doświadczeniach. Zakładam, ze jeśli zamierzacie przeczytać następne rozdziały, jesteście przygotowani na lekturę o praktykach seksualnych, które pięć czy dziesięć lat temu uznano by za zbyt ekstrawaganckie, by mogły się znaleźć w poradniku seksuologicznym dla szerokiego grona odbiorców. Na przykład nie do pomyślenia byłoby, aby w literaturze tego typu reklamować wibratory o kształcie specjalnie predestynującym je do „stymulacji analnej na wysokich obrotach” albo „superzmysłowe dildo wykonane według najnowszej technologu z miękkiego, śliskiego, elastycznego i żelowanego plastyku wynalezionego w Japonii”. Przed pięciu laty tylko tzw. encyklopedie seksu omawiały erotyczne działanie ubiorów wykonanych z gumy, wiązania partnerów, łagodnego sadomasochizmu, erotycznej bielizny, golenia owłosienia łonowego lub „mokrego” seksu..
Aby jednak osiągnąć więcej w seksie, będziecie musieli się wyzbyć zahamowań i zastrzeżeń i pójść na całość! Przeżyjecie doświadczenia zapierające dech w piersiach, podniecające, a czasami niepokojące. Będziecie musieli podjąć ryzyko osobiste i ryzyko wobec drugiej osoby. Na końcu jednak na pewno będziesz mogła przyznać, że jesteś znacznie lepszą kochanką i że twój partner jest znacznie lepszym kochankiem, a oboje osiągnęliście taki poziom rozkoszy, o jakim dotąd nawet się wam nie śniło.
Posłuchajmy, jak 23–letnia Alexandra z Charleston w Południowej Karolinie opisuje moment, w którym pierwszy raz uświadomiła sobie, że seks w jej życiu wcale nie musi być ograniczony konwencjami wychowania w duchu tego, co „uznawane jest za przyzwoite”.
„Boję się, że tę swobodę dało mi tylko to, że wypiłam o kilka kieliszków szampana za dużo. Poszłam z Peterem na takie sztywne przyjęcie przy grillu. To miało coś wspólnego z jego karierą prawniczą, więc miałam pięknie wyglądać i robić dobre wrażenie. Ale ja cały dzień nic nie jadłam, a nie miałam apetytu na te półsurowe kawałki mięsa. W końcu wypiłam całą butelkę szampana na pusty żołądek. O jedenastej byłam wstawiona i głupawo chichotałam.
Peter odwiózł mnie do domu i położył na łóżko. Prosiłam, żeby się ze mną kochał, ale odmówił. Powiedział, że bardziej niż seksu potrzebuję kawy. Rozebrałam się, bo jeszcze tyle miałam przytomności i siły. Naga położyłam się do łóżka, zamknęłam oczy i czekałam na Petera. Moja dłoń zabłądziła między nogi i zaczęłam się masturbować. Nie wiem dlaczego. Rzadko się masturbuję, choć robiłam to dość często, kiedy byłam młodsza. Po prostu byłam wstawiona i napalona. W każdym razie doszłam do momentu, w którym energicznie się pocierałam, mając szeroko rozsunięte uda. Wtedy właśnie wszedł Peter z dwoma kubkami kawy.
Nie wiedział, co robić. A ja powiedziałam «Zostań, zostań i usiądź, zaraz skończę». To, że mnie oglądał, spowodowało, że odczułam dodatkowy dreszczyk emocji, chóć przecież wiele razy spaliśmy że sobą i on widział mnie nagą, więc niby nie powinno być różnicy. Przysiadł na brzegu łóżka i patrzył na mnie. Nic nie mówił. Nie wiem, co sobie myślał. Po prostu obserwował mnie.
Już dochodziłam, gdy nagle poczułam ból pęcherza. Musiałam zrobić siusiu. Powinnam wstać, ale byłam zbyt pijana. Więc pomyślałam: «A co mi tam, widział wszystko, może zobaczyć i to.» Uniosłam nogę. W powietrze poleciała struga, długa i ciepła. Dotarła do mojej twarzy, na piersi, na brzuch. Wszystko było mokre, ciepłe, pachniało siuśkami, a ja dalej pieściłam swe piersi i brodawki i pocierałam się między nogami. Miałam taki orgazm, że myślałam, że mnie rozpołowi. Zanim skończyłam szczytować, Peter już zdążył zdjąć spodnie od smokingu i położyć się na mnie. Wchodził we mnie ostro i gwałtownie całował, jak nigdy dotąd. Miałam kolejny orgazm, potem on szczytował. Na końcu leżeliśmy obok siebie na łóżku i tylko na siebie patrzyliśmy. Wiesz, co powiedział Peter? Powiedział «Właśnie pokonaliśmy coś, co nas dzieliło, jakąś barierę. Nie wiem, co to za bariera, ale wiem, że była. Bariera seksualna, bariera zażenowania, trudno określić».
Teraz jesteśmy sobie bliżsi, jak… [splotła palce obu dłoni]. Tamtego dnia, wiesz, odkryliśmy, że on jest mężczyzną, a ja jestem kobietą, i się kochamy. Czemu cokolwiek przed sobą ukrywać? Czemu nie robić tego, na co się ma ochotę, po prostu wszystkiego.
Alexandra ma typowe podejście do seksu, właściwe dziś dla wielu młodych mężczyzn i kobiet. Są inni niż ich rówieśnicy z lat sześćdziesiątych. Nie są ani rozwiąźli, ani powierzchowni — są dojrzali i dostatecznie wyzwoleni, żeby tworzyć trwałe związki i dążyć w nich do osiągnięcia wspaniałych erotycznych uniesień. Ty też możesz ich doświadczyć.
Poniżej zamieszczam listę pytań zawierającą 37 pozycji, która ma na celu pomóc ci ocenić swoją postawę wobec seksu i określić potrzeby. Dzięki tej ocenie będziecie mogli sami ustalić, jak się przedstawia wasz seksualizm i co powinniście w waszym życiu erotycznym poprawić. Odpowiadaj tak uczciwie, jak tylko potrafisz, ponieważ im bardziej będziesz wobec siebie szczery, tym dokładniejsza będzie twoja samoocena. Dzięki niej będziecie mogli szybciej i skuteczniej osiągnąć szczyt swoich możliwości.
1. Na ogól odczuwam pobudzenie seksualne. TAK/NIE
2. Często jestem za bardzo zmęczony na seks. TAK/NIE
3. Seks zawsze sprawia mi przyjemność. TAK/NIE
4. Sądzę, że nie kocham się dostatecznie często. TAK/NIE
5. Lubię obnażać całe swoje ciało przed partnerem. TAK/NIE
6. Nie lubię się kochać przy włączonej lampie. TAK/NIE
7. Jestem gotów wypróbować każdy akt seksualny. TAK/NIE
8. Mało wiem o seksie. TAK/NIE
9. Chciałbym się dowiedzieć czegoś’ więcej o seksie i poznać inne pozycje. TAK/NIE
10. Nigdy nie pozwoliłabym sobie na to, by się masturbować na oczach partnera. TAK/NIE
11. Często angażuję się w seks oralny. TAK/NIE
12. Uważam, że miejsce na seks jest tylko w sypialni. TAK/NIE
13. Opowiedziałam partnerowi moje najbardziej skryte marzenia erotyczne. TAK/NIE
14. Nigdy nie będę używać wibratorów ani żadnych innych akcesoriów erotycznych. TAK/NIE
15 Powiedziałem partnerowi, co mnie najbardziej podnieca. TAK/NIE
16. Udawałam, że mam orgazm co najmniej dwa razy. TAK/NIE
17. Staram się oto, żebyśmy uprawiali seks częściej niż tylko raz na dzień. TAK/NIE
18. W czasie stosunku mam trudności z pełną koncentracją. TAK/NIE
19. Lubię częste pieszczoty erotyczne pod czas dnia. TAK/NIE
20. Uważam, że czasopisma i filmy erotyczne na wideo są odpychające. TAK/NIE
21. Całkowicie angażuję się w seks. TAK/NIE
22. Uważam, że rola seksu jest przeceniana TAK/NIE
23. Mogłabym ubrać się w erotyczną bieliznę, żeby podniecić partnera. TAK/NIE
24. Sądzę, że niektóre praktyki seksualne są nieprzyzwoite. TAK/NIE
25.
Sądzę, że warto utrzymywać dobrą formę fizyczną choćby że
względu na lepszy seks.
TAK/NIE
26. Nie uważam siebie za doskonałego kochanka. TAK/NIE
27. Zawsze staram się dowiedzieć, jakie potrzeby seksualne ma partner. TAK/NIE
28. Sądzę, że mój partner jest w pełni zaspokojony seksualnie. TAK/NIE
29. Zawsze staram się upewnić, że partnerka przeżyła orgazm. TAK/NIE
30. Nie lubię, gdy partner dotyka mnie analnie. TAK/NIE
31. Lubię całować i pieścić partnera, niezależnie od tego, czy wiąże się to z odbyciem stosunku. TAK/NIE
32 Spodziewam się, że kiedy będę starszy, moje zainteresowanie seksem osłabnie. TAK/NIE
33 Wciąż podnieca mnie oglądanie mojej partnerki nago. TAK/NIE
34 Seksualne wymagania mojego partnera czasami wydają się zbyt ekstremalne. TAK/NIE
35 Interesuje mnie doskonalenie mojej sprawności seksualnej. TAK/NIE
36 Nigdy nie pozwolę, żeby partner filmował mnie w sytuacji erotycznej. TAK/NIE
37 Chciałbym osiągać bardziej intensywny orgazm. TAK/NIE
Zapisz sobie po trzy punkty za każde pytanie oznaczone numerem parzystym, na które odpowiedziałeś „Tak”, i odejmij trzy punkty za każde pytanie oznaczone numerem parzystym, na które odpowiedziałeś „Nie”. Odejmij trzy punkty za każde pytanie oznaczone numerem nieparzystym, na które odpowiedziałeś’ „Tak” i dopisz trzy punkty za każde pytanie oznaczone numerem nieparzystym, na które odpowiedziałeś „Nie”.
Maksymalnie można uzyskać 108 punktów. Osoby, które zgromadziły od 93 do 108 punktów, prowadzą bardzo świadome życie erotyczne i uznają nie tylko znaczenie własnych potrzeb seksualnych, ale także potrzeb partnera. Są szczodre w miłości, ponieważ wiedzą, że dając rozkosz, mogą się jej również spodziewać. Nie uchylają się przed eksperymentowaniem i z szacunkiem, ale w sposób naturalny traktują własne ciało. Są otwarte na nowe doświadczenia erotyczne, choć mają skłonność do przekonania, że ich życie seksualne jest tak dobre, iż nie jest w nim konieczna żadna istotna zmiana.
Osoby, które zgromadziły od 72 do 93 punktów, są niezwykle czułymi i troskliwymi kochankami i uwielbiają seks. Nie zawsze jednak potrafią całkowicie skoncentrować się na sztuce miłosnej, bo pozwalają, by ich uwagę rozpraszały niepokoje rodzinne i zawodowe, zamiast myśleć tylko o rozkoszy zarówno własnej, jak i partnera. Mają pozytywne nastawienie do roli seksu w życiu, ale nie są tak przebojowe, jak być powinny. Są gotowe wysłuchać dobrych rad, ale najchętniej tylko tych, które nie wprawiają ich w zakłopotanie ani nie są sprzeczne z ich wyobrażeniem o tym, co jest, a co nie jest w seksie akceptowalne.
Osoby, które zgromadziły od 54 do 72 punktów, są świadome, że seks jest bardzo istotnym elementem naszego życia, ale brakuje im wiedzy i pewności siebie, co niekoniecznie wynika z ich winy. Zahamowania te związane są z przekonaniem, że na seks jest miejsce tylko w łóżku i tylko przed zaśnięciem, a o innej porze w ogóle się o nim nie wspomina. Mają bujne fantazje erotyczne, ale często boją się je przedstawić partnerowi, sądząc, że dla niego (dla niej) mogą być przykre lub niepokojące. Jakkolwiek seks daje im sporo satysfakcji, wolą raczej nie kryty kować partnera ani nie pokazywać mu, jak można ich życie erotyczne zintensyfikować. Kobiety wiele razy obywają się bez orgazmu albo udają, że go przeżyły.
Osoby, które zgromadziły od 33 do 54 punktów, mają silne zahamowania seksualne, które powinny jak najwnikliwiej przeanalizować. Zastanów się: Czy twoi rodzice byli bardzo rygorystyczni w sprawach seksu? Czy przeszłaś bolesną, nieudaną lub wprawiającą w zakłopotanie inicjację seksualną? Czy miałeś nieudany związek? Czy problemy osobiste albo rodzinne utrudniają ci koncentrację podczas aktu miłosnego? Czy cierpisz na zaburzenia seksualne, takie jak przedwczesny wytrysk (mężczyźni) albo niemożność uzyskania orgazmu (kobiety)? Niezależnie od stwierdzonych trudności nie wpadaj w rozpacz. Zaburzenia seksualne ze względu na wiążące się z nimi napięcia i przeżycia prawie zawsze osobie zainteresowanej wydają się poważniejsze, niż są w rzeczywistości. Później zobaczymy, w jaki sposób można przeanalizować swe zahamowania bez konieczności kosztownej i częstokroć wprowadzającej w błąd profesjonalnej pomocy, a także jak szybko i łatwo pokonać wiele problemów, które wydają ci się nie do przezwyciężenia.
Osoby, które zgromadziły mniej niż 33 punkty, być może powinny skorzystać z profesjonalnej porady terapeuty i omówić z nim swoje pełne lęków podejście do seksu. Miałem do czynienia z wieloma osobami cierpiącymi na poważne zaburzenia seksualne i przekonałem się, że jeśli komuś naprawdę zależy na jakości jego życia seksualnego, wykonuje pierwszy krok. Zaczynając czytać tę książkę, właśnie tyle zdołałeś już osiągnąć. Będziesz musiał wziąć głęboki oddech, rozluźnić się, a następnie spokojnie i systematycznie zacząć pracować nad zmianą swoich odczuć o miłości i seksie. Seks to przyjemność. Seks to radość. Seks jest źródłem satysfakcji i ekscytacji. Nie istnieje nic, czego nie moglibyście razem zrobić, co byłoby złe czy poniżające, jeśli obojgu wam sprawiłoby radość.
Oto fragment listu, który otrzymałem od 23–letniej Iris pracującej w salonie psiej kosmetyki w Chicago: „Właśnie wróciliśmy z zakupów i razem z Bradem wnosiliśmy pakunki. Nagle Brad powiedział «Kochanie, spójrz!» Zobaczyłam, że trzyma wielkiego zielonego ogórka przyłożonego z przodu spodni, tak że wyglądał jak wielki zielony penis. Roześmiałam się i upomniałam go, żeby nie był taki nieprzyzwoity. Ale Brad powiedział: «Wiesz, to ci się spodoba». Zaczął mnie gonić po kuchni z tym ogórkiem. Kilka razy okrążyłam stół, a następnie pobiegłam do salonu. Brad wpadł tam za mną i powalił mnie na kanapę. Opierałam się, ale ściągnął mi spódniczkę i rajstopy. Potem pamiętam już tylko, że palcami rozchylił mi wargi sromowe i wsunął we mnie tego potężnego ogórka.
Pewnie, że mogłam się rozzłościć. Ale nie złościłam się. Brad jest zawsze dowcipny i czuły, a to była w końcu tylko zabawa i nic więcej. Jeśli się kogoś kocha i wiadomo, że nie chodzi o nic innego, jak tylko o miłość i zabawę, nie trzeba robić nic więcej, jak tylko przyłączyć się do gry.
Uniosłam nogi, szeroko je rozsunęłam i ciężko dyszałam «Przeleć mnie! Przeleć mnie!» Więc Brad przez cały czas wsuwał i wysuwał że mnie tego guzowatego ogórka, aż usłyszałam plaskanie, bo taka się zrobiłam wilgotna. Bardzo mi się to podobało. Było to takie podniecające I czemu nie? Gdybyście widzieli tego wielgachnego zielonego połyskującego ogóra wsuwającego się i wysuwającego z mojej różowej dziurki, to chyba też bylibyście podnieceni.
W końcu Brad zrobił się zazdrosny o tego zielonego przystojniaka, rozpiął spodnie i zastąpił go. Zielony suw, czerwony suw. Niemal od razu miałam taki orgazm, w którym dygocę bez końca. Był fantastyczny, naprawdę. A wszystko dzięki temu, że nic pozwoliłam sobie na gniew i złość o to, że Brad użył tego ogórka. Jemu wolno wszystko że mną zrobić bo tak bardzo mnie kocha i zawsze jest namiętny. Ale i tak nic nie jest w stanie skłonić mnie do przejścia na wegetarianizm, przynajmniej w dziedzinie seksu”.
Często mówi się, że młodość należy spisać na straty, i to powiedzenie poniekąd stosuje się bardziej do seksu niż do czegokolwiek innego. W latach młodzieńczych nasze ciało jest sprawne, energia prawie nieograniczona, wyglądamy świeżo, a hormony pracują pełną parą. Młodzieniec może mieć erekcję na zawołanie i do tego trwałą, od samego myślenia o piersiach, a dziewczyna może mieć wilgotne majtki od samego pocałunku na pożegnanie.
Jedyny problem polega na tym, że nastoletni kochankowie są ignorantami, którym brakuje wprawy i pewności siebie. Głowy mają nabite na wpół zapomnianą wiedzą z lekcji biologii i plotkami że szkolnego podwórka. Ich technikę miłosną kształtują bardziej przesądy i spontaniczne zachowania niż umiejętności i doświadczenie. Nie może zatem dziwić fakt, że większość pierwszych zbliżeń nie jest łatwa i często rozczarowuje. To z kolei nierzadko rzutuje na naszą postawę wobec seksu w całym przyszłym życiu.
W filmach seks nastolatków często przedstawiany jest jako temat zabawny i źródło różnych kłopotów. No bo czy jest taki chłopak, który nie pamięta, że nie mógł wstać od stołu po kolacji, bo miał nagłą i nie dającą się kontrolować erekcję jakby schował w spodniach słupek od namiotu? Która dziewczyna nie rumieni się nadal, kiedy sobie przypomni, jaka była wilgotna, gdy chłopiec pierwszy raz ją tam dotknął?
Mówiąc poważnie, chodzi o to, że te pierwsze doświadczenia rzutują na nasze nastawienie do seksu i czasami wpływają na nie pozytywnie, ale częściej — negatywnie. Na pewno rodzice poinformowali nas, że tak naprawdę to dzieci nie przynosi bocian, nasi nauczyciele zapewne powiedzieli co nieco o biologii człowieka, a nawet próbowali przysposobić nas do życia w rodzinie. Czy jednak uczono nas o seksie w wymiarze praktycznym? I, co jeszcze ważniejsze, o tym, jakich można się spodziewać rozkoszy że zbliżenia seksualnego?
Z tego powodu większość młodych ludzi, mimo szczytowej formy fizycznej, ma nieporadne i mało satysfakcjonujące życie seksualne. Bardzo mało ponadto od niego oczekuje i ten minimalizm czasami przenosi już do dorosłego życia.
Posłuchajmy 47–letniej Norcen, mężatki z Paterson w stanie New Jersey: „Wyszłam za mąż za drugiego w moim życiu chłopca, z którym spałam. Miał na imię Eric i podobał mi się już w szkole. Był kapitanem drużyny koszykarskiej i był bardzo przystojny. Wychodząc za niego, miałam 19 lat i wydawało mi się, że moje życie będzie usłane różami. Tak się jednak nie stało. Po prostu oboje byliśmy niedoświadczeni w sztuce miłosnej. Eric tak samo mało umiał jak ja, choć spotykał się na randkach z dziesiątkami dziewczyn. Wydawało mu się, że seks polega na tym, żeby przez chwilę pobawić się moimi piersiami, ale tylko przez chwilę, a potem położyć się na mnie i przystąpić do stosunku, bez względu na to czy jestem do tego gotowa, czy nie. Stękał i jęczał aż do swego orgazmu, a potem schodził że mnie i zapalał papierosa. Przeważnie nie miałam nawet szansy na to, by się zacząć rozbudzać.
W rezultacie byłam przez dwadzieścia lat sfrustrowana, miałam fatalne usposobienie, przeżywałam depresje i w ogóle byłam okropna. Straciłam dla siebie szacunek i najzwyczajniej nie wiedziałam dlaczego. Musiałam brać tabletki na sen. Byłam wybuchowa i kłótliwa. Czułam się tak nieszczęśliwa, że zaczęłam myśleć o odejściu od Erica i zamieszkaniu samotnie tam, gdzie mnie nikt nie zna. Uważałam, że Eric nie zasłużył sobie na taką zrzędliwą żonę jak ja.
Nie przyszło mi na myśl, że za mało wymagałam od swojego życia seksualnego i że Eric nie dawał mi tego, czego mi potrzeba. Po prostu nie przyszło mi to do głowy. Wszystkie przyjaciółki mówiły mi, że mam wielkie szczęście, bo wyszłam za takiego przystojniaka. One mdlałyby na jego widok i chętnie flirtowały z nim Im częściej tak mówiły, tym bardziej byłam przekonana, że to, co się działo złego w naszym małżeństwie, to była moja wina, a nie Erica.
Mieszkałam wtedy w okolicy, którą trudno byłoby zaliczyć do centrów intelektualnych. Moje przyjaciółki zdawało się satysfakcjonować gotowanie, sprzątanie i wychowywanie dzieci. Czasami rozmawiałyśmy o seksie, ale najczęściej w kontekście ciąży i bolesnych miesiączek. Dla większości moich przyjaciółek seks stanowił kolejny obowiązek, jak umycie podłogi w kuchni. Zapewniam, że wtedy nie było jeszcze mowy o programie szerzenia oświaty seksualnej w społeczeństwie.
Moja matka nigdy nie rozmawiała ze mną o seksie, poza tym, że powiedziała mi, skąd się biorą dzieci, i że zawsze powinnam podkładać papier toaletowy na deskę sedesową w publicznych toaletach. Nigdy, ale to nigdy nie wspomniała nawet, że seks powinien być podniecający i przyjemny, i że to jeden ze sposobów okazania mężowi, jak bardzo się go kocha.
Oczywiście czytywałam romanse, ale wówczas jeszcze nie stawiano w nich kropki nad «i», jeśli chodzi o seks. Mowa była o fajerwerkach, falowaniu i burzy w łonie bohaterek, ale dalej autorzy już się nie posuwali.
O orgazmie nie miałam pojęcia. Nigdy go nie przeżyłam. Spytałam przyjaciółkę, jak to jest, ale ona tylko się zmieszała i skonsternowana odpowiedziała, że to coś, co występuje podczas stosunku. Potem przeczytałam poświęcony orgazmom artykuł w „Cosmopolitan”, ale autor jakby milcząco zakładał, że każdy czytelnik już wie, czym jest orgazm, więc niczego więcej się nie dowiedziałam — poza tym, że każda kobieta ma do niego prawo.
Z perspektywy dwudziestu lat małżeństwa, wydaje mi się to takie patetyczne i śmieszne, że tak długo nie miałam pojęcia o orgazmie. Po prostu zostałam tak wychowana, że to mąż ma wszystko wiedzieć o seksie, a ponieważ Eric był usatysfakcjonowany tym, co było między nami, ani myślałam kwestionować jego seksualne umiejętności. W końcu mój mąż był szczęśliwy, czyż nie tego właśnie oczekuje się od żony?
Punktem zwrotnym było spotkanie z Susan, moją dawną przyjaciółką ze szkoły. Zawsze była odważna i przebojowa. Tak jak ja wyszła za mąż zaraz po ukończeniu szkoły, ale odeszła od męża i przeniosła się do Kalifornii. Poszłyśmy na lancz i opowiedziała mi wtedy o swym nowym chłopcu, instruktorze tańca. Mówiła, że jest fantastyczny w łóżku, że daje jej «orgazm za orgazmem» — właśnie takiego sformułowania użyła.
I wtedy rozmowa zeszła na temat orgazmu. W końcu przyznałam się, że w zasadzie nie rozumiem, co to znaczy. Najpierw myślała, że je przeżywam, tylko nie wiem, że tak się nazywają. Ale po następnych kilku kieliszkach wina, rozluźniłam się jeszcze bardziej i opowiedziałam jej dokładnie, jak wygląda moje pożycie. Była zdruzgotana. Wytłumaczyła mi, na czym polega orgazm, co się wtedy czuje i że to jest cos absolutnie koniecznego może nie za każdym razem, ale dostatecznie często, by rozładować napięcie seksualne.
Muszę ci powiedzieć, że się rozpłakałam, naprawdę płakałam. Pomyślałam o tych wszystkich latach małżeństwa o mojej młodości. Nigdy nie doświadczyłam prawdziwej radości seksu! To jest tak, jakby po dwudziestu latach odkryć, że istnieje zjawisko, które nazywa się muzyką.
Susan ogromnie mi pomogła. Cierpliwie wytłumaczyła, jak sama mogę sobie dać orgazm, wiesz, przez masturbowanie się. Nigdy się tak nie dotykałam i początkowo byłam zszokowana. Jednak powiedziała mi, że to absolutnie normalne i że miliony kobiet regularnie się masturbują.
Potem kazała mi powiedzieć Ericowi, żeby zmniejszył tempo w łóżku i że mam prawo do gry wstępnej, by się w pełni przygotować do stosunku. Obiecała nawet, że przyśle mi wibrator, gdybym potrzebowała dodatkowej pomocy. Nadesłała mi też kilka książek, a wśród nich Magię seksu.
Tamtego popołudnia wcześnie wróciłam do domu. Poszłam do sypialni i rozebrałam się przed lustrem. Byłam sama, wiedziałam, że nikt mi nie będzie przeszkadzał, ale czułam się okropnie zdenerwowana i zawstydzona! Nastawiłam płytę z nastrojową muzyką i wtarłam sobie w dłonie trochę ulubionego balsamu. Uklęknęłam przed lustrem i zaczęłam dotykać swoich piersi i brodawek. Nie spieszyłam się, udało mi się odprężyć. Wciąż przypominałam sobie, co powiedziała mi Susan: «Jesteś kobietą i masz prawo wymagać od mężczyzny twojego życia, żeby pięknie się z tobą kochał. Masz prawo się cieszyć swoim ciałem».
Pieściłam swe piersi i drażniłam brodawki tak długo, aż sztywno się uniosły. Potem przesunęłam ręce na brzuch, dalej na uda, a następnie między nogi i zaczęłam się tam pocierać.
Jak już mówiłam, nigdy wcześniej tego nie robiłam, tylko podczas mycia albo zakładania tamponu. Nigdy nie dotykałam się tam po to, by się rozbudzić. Czułam się dziwnie zażenowana. Ale to uczucie było na swój sposób przyjemne, więc nasiliłam tempo pieszczot. Poczułam to samo mrowienie, co wtedy, gdy kocham się Erikiem, ale znacznie intensywniejsze. Po chwili wprowadziłam dwa palce lewej ręki do pochwy, prawą masowałam łechtaczkę.
W środku mnie narastało takie napięcie, jakiego wcześniej nigdy nie zaznałam. Zabawne w tym było to, że pragnęłam Erica, że pragnęłam, by był we mnie chociaż nigdy nie potrafił dać mi takich przeżyć. Wyobrażając sobie, że to jego pal wchodzi i wychodzi że mnie, wcisnęłam sobie do pochwy jeszcze dwa palce. Byłam niewiarygodnie wilgotna… Nigdy w życiu nie byłam tak rozbudzona. Kiedy się masturbowałam, moje palce wydawały niesamowity odgłos chlup, chlup.
Wtedy to nastąpiło. Poczułam, ze moja pochwa skurczyła się i mocno zacisnęłam powieki. Miałam orgazm, który sprawiał wrażenie trzęsienia ziemi. Drżałam, jakbym była szmacianą lalką, którą szamocze jakiś dzieciak. Kiedy otworzyłam oczy, naprawdę przez sekundę nie widziałam, gdzie jestem ani co się że mną dzieje. Potem dopiero zobaczyłam siebie na klęczkach przed lustrem. Pot przykleił mi włosy do czoła, mój dekolt był purpurowy.
Pobiegłam do łazienki i zrobiłam sobie kąpiel w wannie. Potem namydlonymi palcami znowu się powolutku masturbowałam i miałam następny orgazm. Wiesz, co czułam? Jakbym odkryła tajemnicę wszechświata. I mówiąc nie do końca żartobliwie, odkryłam.
Jeśli chodzi o Erica, rezultaty nie były zachwycające. Nabrał już rutyny i przyzwyczaił się do tego, co było dotychczas. Wcale nie podobał mu się pomysł, żeby żona była w łóżku tak aktywna. Mimo wszystko, zwłaszcza mimo jego doskonałej prezencji, Eric chyba nie należy do osób najbardziej zmysłowych. Nie lubi całować, pieścić i tak dalej. Dla niego seks to po prostu chęć na coś, jak apetyt. Jesteś głodny, jesz hamburgera. Czujesz skurcz między nogami, odbywasz stosunek. Byliśmy że sobą jeszcze przez mniej więcej sześć, siedem miesięcy, a potem odeszłam od niego. Wcale nie do innego mężczyzny, przynajmniej jeszcze nie wtedy, ale po to, by studiować w akademii muzycznej w Nowym Jorku. Ten rozwód nawet wyszedł nam na dobre nadal jesteśmy przyjaciółmi i od czasu do czasu się spotykamy. Teraz jestem mężatką po raz drugi. Mój obecny mąż jest bardzo czuły i kochający i wie, jak mnie zaspokoić w łóżku. W przeciwieństwie do Erica nie potrafi zamontować półki, a jego całą wiedzę o koszykówce można zapisać na odwrocie znaczka pocztowego, ale wie, jak mi dać szczęście w łóżku, a dla mnie to się liczy.
Postanowiłam, że opanuję całą dostępną wiedzę seksuologiczną. Uznałam, że lepiej jest wiedzieć, jak się kochać, niż jak gotować, prowadzić samochód czy dodać dwa do dwóch, żeby wyszło cztery. Przez tę swoją ignorancję i naiwność straciłam wiele lat rozkoszy i radości, co więcej, w ogóle dobre samopoczucie. Kto wie, co osiągnęłabym w życiu, gdybym miała o sobie lepsze zdanie. Ale nikt mi nic nie powiedział. Ani rodzice, ani nauczyciele, nikt. Wolę nie myśleć, ile jest takich kobiet, które nigdy (albo rzadko) mają orgazm nigdy nie przeżyły prawdziwej miłosnej ekstazy, która daje radość życia”.
Fatalne doświadczenia Noreen są udziałem nie tylko bardzo wielu kobiet z jej pokolenia, ale także dzisiejszych nastolatek. Młodzi ludzie są nadal żałosnymi dyletantami, jeśli chodzi o seks, nie tyle z własnej winy, ile z powodu milczenia ich rodziców i nauczycieli, którzy po prostu nie powiedzieli im tego, co im powinni powiedzieć, a to z powodu zażenowania lub przeświadczenia, że zbyt rozległa wiedza o seksie skłoni młodych ludzi do masturbowania się i do cudzołóstwa, ale także dlatego, że sami nie mają o tym żadnego pojęcia. Niestety, ta ostatnia przyczyna często sprawia, że ćwiczenie się w umiejętnościach seksualnych jest nieodpowiednie.
Piszę „ćwiczenie”, a nie „nauka”, ponieważ seks jest tak złożonym połączeniem reakcji fizycznych i emocjonalnych, że skuteczniej można się go nauczyć przez odpowiednio ułożone zadania praktyczne niż teorię i wykłady w sali lekcyjnej. We wszystkich moich książkach opisuję sposoby, którymi można wypróbować zdobytą wiedzę. Choć łatwiejsze jest to z partnerem, dobre efekty można osiągnąć także samemu poprzez masturbowanie się i różne formy ćwiczeń.
Ciekawy i prowokujący przypadek treningu seksualne go w życiu nastolatki opisała 22–letnia Kelly tancerka z Santa Barbara w Kalifornii. Kiedy miała 16 lat, jej rodzice się rozeszli, po czym ona i jej matka, Key, przeniosły się do mniejszego mieszkania w Montecito. Obie są uderzająco pięknymi blondynkami i jak powiedziała Kelly: „Zawsze byłyśmy sobie bardzo bliskie bo jestem jedynaczką, a ponieważ ojciec prawie cały czas przebywał poza domem, byłyśmy z Kay bardziej jak siostry niż jak matka i córka Nigdy nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic i dzięki temu zapewne byłam w stanie pomoc jej po rozwodzie.
Jeśli chodzi o seks, Kay była zawsze absolutnie otwarta. Powiedziałam wszystko, co trzeba wiedzieć, gdy tylko dorosłam na tyle, żeby to zrozumieć. Na przykład kiedy miałam pierwszą miesiączkę, nie był to dla mnie żaden szok, inaczej niż dla niektórych moich koleżanek Kay nie tylko powiedziała mi, skąd się biorą dzieci, ale przekonywała mnie tez, że seks jest rewelacyjny i że kiedy poznam chłopca, którego naprawdę pokocham, to będą najlepsze chwile mojego życia.
Kay nigdy nie była ani rozpustna, ani zepsuta. Zawsze podkreślała, jak ważne jest to, żebym znalazła odpowiedniego dla siebie mężczyznę. Nigdy też nie sypiała z wieloma facetami, jak rozgłaszały miejscowe plotkary. One chyba zwyczajnie jej zazdrościły i nie miały nic lepszego do roboty. Mężczyźni nas uwielbiają, ale ich połowice nie są dla nas specjalnie miłe. Być może to cena, jaką trzeba zapłacie za to, że się jest aż tak atrakcyjną! [śmieje się] Kay ma cudowny, żywiołowy charakter i miło na nią popatrzeć. Jest o trzy centymetry niższa od mnie, ale mamy identyczne niebieskie oczy i te same wymiary, 95–63–90, więc możemy nosie te same rzeczy i w ogóle.
Najbliżej byłyśmy że sobą tuz po przeprowadzce do Montecito. Ja zaczynałam dorastać, a Kay czuła się osamotniona, więc byłyśmy dla siebie bardzo dobre. Razem chodziłyśmy na pływalnię, razem robiłyśmy moje zadania domowe i spałyśmy w jednym łóżku.
Nigdy się siebie nic wstydziłyśmy. Zwykle brałyśmy prysznic razem, Kay mydliła mnie, a ja ją. Kochałam ją i nadal kocham. Nie sądzę, żeby cokolwiek złego było w tym, że dziewczyna czuje taki afekt wobec matki.
Kay zawsze mi powtarzała, że należy przywiązywać ogromną wagę do swego wyglądu Robiła mi manikiure i pedikiure, pokazała mi, jak się robi makijaż i fryzurę Woskowała mi nogi i wygalała włoski łonowe. Robiła to od czasu, kiedy tylko zaczęły rosnąć czyli gdy weszłam w okres dojrzewania.
Pierwszej nocy w nowym mieszkaniu, kiedy się położyłyśmy spać, Kay powiedziała, że będę musiała się przyzwyczaić do tego, iż ona często się masturbuje przed snem. Najpierw chciała to zachować w sekrecie, ale później uznała, że skoro zawsze była wobec mnie całkowicie szczera i otwarta, to dlaczego miałaby kryć się z czymś, co uważała za naturalne i normalne i co musiała robić, bo nie miała stałego partnera, a nie zamierzała przecież wyruszać na miasto na podryw.
To, że się masturbuje, wcale mi nie przeszkadzało. Właściwie tej pierwszej nocy poczułam się nawet w pewien sposób wyróżniona, dlatego że Kay zechciała podzielić się ze mną czymś tak intymnym. Mówiąc szczerze, dla mnie było to także podniecające. Obie sypiałyśmy zawsze w koszulach nocnych, ale gdy tylko zgasiłyśmy światło, Kay swoją uniosła, a ja poczułam, że łóżko się rytmicznie porusza. Zaczęła też ciężko dyszeć.
Otoczyłam ją ramieniem, bo jakoś chciałam w tym uczestniczyć. Kay przerwała i zapaliła światło. Wyglądała pięknie, była rozpalona. «Może zrobimy to razem? — spytała. — Pokażę ci, jak się to robi».
Zdjęłyśmy koszule. Kay mnie pocałowała, najpierw w policzek, potem w usta, a następnie pogłaskała moje piersi .«Jeśli cokolwiek masz po mnie, to na pewno te piękne, duże piersi» — powiedziała. Pocałowała moje brodawki, a ja pomyślałam, że to dziwne, iż własna matka ssie moje brodawki. Przysunęła się do mnie, tak by nasze biusty się stykały i pocierała swoimi brodawkami o moje. Potem jedna drugiej pieściłyśmy piersi. Pierwszy raz w życiu doznawałam takich pieszczot, do tego całkiem otwarcie. Wcześniej kilku chłopcom udało się wsunąć rękę do mojego stanika, ale nic więcej. Teraz, kiedy piersi Kay ocierały się o moje, przekonałam się, że to ogromnie podniecające, tym bardziej że to była Kay, moja matka, a nie żadna obca lesbijka.
Nieraz zastanawiałam się, czy w tym, co robiłyśmy, było coś lesbijskiego. Wiem jednak, że za bardzo lubię mężczyzn. Kay mnie nie uwodziła ani nie robiła niczego, co by mnie mogło zranić. Nie przekupywała mnie. Wręcz przeciwnie. Pokazywała mi, jak bardzo podniecający może być seks i że do tego wcale nie muszę spać z jakimś facetem, którego wcale nie kocham.
Wzięła małe lusterko i umieściła je między moimi nogami, palcami rozchylając wargi sromowe. Skierowała lusterko pod takim kątem, żeby odbijało światło z nocnej lampki i oświetlało dokładnie to miejsce. Kay pokazała mi, jak wygląda wnętrze mojej pochwy, którędy wypływa mocz i gdzie jest łechtaczka. Pokierowała na nią moją dłoń i pokazała mi swój ulubiony sposób masturbowania się — z koniuszkiem środkowego palca na samym szczycie łechtaczki, a palcem wskazującym pocierającym jej trzon. Pokazała mi, jak pozostałymi palcami pociągać wargi sromowe tak jak robi to penis mężczyzny podczas ruchów frykcyjnych.
Sama zaczęłam się masturbować, ale byłam spięta i onieśmielona. Więc Kay kazała mi się położyć na wznak i rozluźnić się — i wtedy zrobiła to za mnie. Pamiętam to do dziś. Myślałam, że jestem w niebie. Miała takie zwinne palce i się nie spieszyła. Delikatnie prowadziła mnie na coraz wyższe poziomy doznań, aż nagle poczułam, że objęła mnie wielka, ciepła, cicha eksplozja. Tamtej nocy zaczęłam naprawdę odkrywać, na czym polega rozkosz seksualna.
Teraz Kay się masturbowała, całkiem otwarcie, leżała przede mną na łóżku z szeroko rozłożonymi nogami. Widziałam dwa palce wsunięte w jej pochwę i kciuk pociągający wargi sromowe. Powiedziała, że każdy ma swój sposób masturbowania i że ona zna mnóstwo kobiet, które potrafią osiągnąć orgazm od samego leżenia na boku i ściskania ud.
Przez dwa, trzy miesiące masturbowałyśmy się razem prawie co noc. Z góry się na to cieszyłam. Nigdy mnie to już nie zawstydzało i ani przez chwilę nie pomyślałam, że to coś innego niż tylko niewinna zabawa. Jednak wiele się nauczyłam, szczególnie o moim ciele. Zrozumiałam, że należy ćwiczyć, żeby być lepszym w łóżku. Kay pokazała mi też rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Któregoś wieczoru otworzyła szufladkę swej nocnej szafki i wyjęła z niej dwa wibratory. Jeden był bardzo gruby, jak penis, i cały w żyłkach. Drugi był cieniutki. Leżałam wtedy na łóżku na brzuchu i czytałam jakieś czasopismo. Kay spytała, czy chcę wypróbować te wibratory. Uprzedziła, że nie muszę, ale ona z nich skorzysta. Poprosiłam, żeby mi to najpierw pokazała. Położyła się więc na plecach, rozsunęła uda i wsunęła ten wielki penisopodobny wibrator do pochwy. Miał prawie 25 centymetrów długości, ale ona go zmieściła w sobie prawie całego. Potem go włączyła i zaczął w niej buczeć. Widziałam, jak drżą jej wargi sromowe. Po jakimś czasie Kay wyjęła ten wielki wibrator i wsunęła sobie do pochwy cienki po to tylko, by go zwilżyć. Wyłonił się, cały połyskując od jej soków. Natychmiast sięgnęła do tyłu i wsunęła ten wibrator między swe pośladki, maksymalnie głęboko, i też go włączyła. Wielki wibrator umieściła z powrotem w pochwie i powoli obracała nim. Jednocześnie drugą ręką pocierała sobie łechtaczkę.
Zaczęła głośno dyszeć, wiercić się i wciąż powtarzała: «Przeleć mnie, przeleć mnie!»
Często widywałam, jak przeżywa orgazm, ale nie taki jak ten. Nastąpił bardzo szybko, a kiedy nadszedł, jej brodawki stały sztywno wzwiedzione, a biodra unosiły się. Kay krzyknęła i tak gwałtownie zacisnęła mięśnie, że ten cienki wibrator wypadł na łóżko.
Początkowo trochę się bałam tych wibratorów, bo dzięki nim Kay przeżyła tak szaleńczy orgazm. A do tego nigdy nie myślałam, że można sobie wpychać jakieś przedmioty do odbytu. Pewnie uznawałam to za coś nieprzyzwoitego. Ale Kay nalegała, żebym spróbowała. Poszła do łazienki, aby umyć wibratory. Czekając na nią, leżałam na plecach, i delikatnie pieszcząc swą łechtaczkę, wprawiałam się w odpowiedni nastrój. Mimo to nadal się bałam. Kay wróciła, uklęknęła przy mnie na łóżku i spytała: «Chcesz sama czy ja mam to zrobić?» Powiedziałam, że wolę, gdy ona to zrobi.
Włączyła wibrator i masowała nim moje piersi. Niewiarygodne, ale wyglądał jak prawdziwy penis, tyle że buczał! Poczułam niesamowite mrowienie brodawek. Zrobiły się twarde, ale Kay wciąż wirowała na nich tym różowym plastykowym penisem, aż już nie mogłam tego dłużej wytrzymać. Potem delikatnie rozchyliła mój srom i wprowadziła wibrator do środka. Przeżywałam to pierwszy raz. Wibrator był troszeczkę większy od prawdziwego męskiego organu i rozciągnął mnie, i przewibrował na wskroś. Kay chwyciła moją rękę i pokierowała ją w dół, żebym sama mogła trzymać wibrator u podstawy, a opuszkami palców dotykać swych warg sromowych. Doznanie było niewiarygodne, dzięki temu że mogłam kontrolować ruchy tego wielkiego kawałka plastyku w moim ciele. Mogłam nim pieścić szyjkę macicy, wsuwać i wysuwać, jak tylko chciałam. Zaczynałam rozumieć, dlaczego Kay tak szybko osiągnęła orgazm.
Teraz Kay wsunęła sobie do pochwy ten cienki wibrator po to by go zwilżyć. Po chwili poczułam że dotyka nim mojego odbytu i widocznie zacisnęłam mięśnie bo Kay powiedziała: «Musisz się rozluźnić, kochanie. Musisz na niego delikatnie napierać rozwierać mięśnie. Cała sztuka polega na kontrolowaniu mięsni». Sprobowała jeszcze raz ale znowu wzbroniłam jej dostępu. Pomyślałam że pewnie tego nie potrafię. Może też początkowo wcale tego tak bardzo nie pragnęłam.
Wtedy Kay oblizała dwa palce. Najpierw jeden z nich wsunęła mi do odbytu, po chwili drugi i rozciągnęła mnie nimi. Nie wiem czemu, ale sam fakt że to były palce Kay a nie kawałek plastyku, sprawił, że się bardziej rozluźniłam. Robiła to moja matka której absolutnie ufałam.
Kiedy maksymalnie szeroko rozciągnęła mój odbyt wsunęła do niego wibrator, najgłębiej jak się dało a następnie włączyła go. Wyjęła palce i ująwszy moją drugą dłoń dała mi do trzymania koniec wibratora tak samo jak tamtego pierwszego.
Tamtej nocy chyba poszybowałam w kosmos. Mówi się czasem, że ziemia się zatrzęsła to właśnie tak było. A zaczęło się od niezbyt silnych nadchodzących falami orgazmów, które wydawały się trwać w nieskończoność. Następnie miałam potężny orgazm jakby mnie cos rozrywało, a później kolejne mniejsze, po nich znowu bardzo silny, ale już nie tak jak ten pierwszy. A wibratory cały ten czas pracowały.
Gdy ostatecznie wyjęłam ten wielgachny wibrator pościel była dosłownie mokra. Delikatnie wysunęłam także ten cienki, bo miałam obolałą pupę. Kay powiedziała mi, że po nabraniu wprawy przywyknę do seksu analnego. Żeby mi udowodnić, że dla niej to nie jest dyskomfort wzięła ten wielki wibrator, jeszcze śliski od moich soków, uniosła obie nogi do góry i aż po uchwyt wepchnęła go sobie w pupę — całe osiemnaście centymetrów długości przy pięciu w obwodzie
Kay udowodniła mi, że jeśli dziewczyna regularnie ćwiczy mięśnie pochwy i odbytu, korzystając z czegokolwiek, od marchewki, przez świecę, długopis do grubego wibratora, może uzyskać fantastyczną kontrolę w sztuce miłosnej. Może w trakcie stosunku mięśniami pochwy uciskać penis mężczyzny tak mocno i tak rytmicznie, że dosłownie doi z niego spermę. To samo może zrobić mięśniami analnymi.
Nigdy nie mówiłam przyjaciółkom o tym, co robiłam z własną matką, bo nie zrozumiałyby Wiele byłoby zszokowanych. A ja nadal wspominam tamte wieczory jako nasze najlepsze wspólne chwile. Były bardzo seksowne owszem, i dobrze rozumiem, że rzadko która dziewczyna ma tego rodzaju fizyczną więź z matką. Ale Kay nauczyła mnie bardzo dużo i inne matki też mogłyby nauczyć córki prawie tyle samo niekoniecznie w tak intymnej zażyłości.
Ile matek rozmawia z córkami o mężczyznach: tych z którymi może im być dobrze i tych, od których powinny trzymać się z daleka, tak jak Kay że mną/ Ile matek rozmawia z córkami o seksie także o jego anatomii? Ile matek informuje córkę, że większość mężczyzn uwielbia zapach i smak soków z ich pochwy i uwielbia je lizać między nogami, tak szczerze, ile?
Ile matek uczy córkę, jak się masturbować, jak wzbogacać swe umiejętności miłosne, jak dawać mężczyźnie radość? Ile matek informuje córkę, że mężczyźni lubią seks analny i że dla kobiet też może być on przyjemny? Ile matek informuje córkę o orgazmie i o tym, jak go wyćwiczyć? Ile matek informuje córkę o seksie oralnym i o tym czy powinna, czy nie powinna połykać nasienia?
Myślę, że prawie nie ma takich matek jak Kay. Ona jest absolutnie wyjątkowa. Nie oczekiwałabym, że inne dziewczęta pójdą z matkami do łóżka i razem będą się masturbować. Kay musiało bardzo brakować seksu w tamtym okresie. Teraz ma partnera, fantastycznego faceta, z którym jest szczęśliwa, jej oczy błyszczą i świetnie się trzyma. A ja wyszłam za mąż przed czterema miesiącami. Moje życie seksualne jest satysfakcjonujące. Będzie jeszcze lepsze, gdy skończę szkolić mojego męża, by mi dorównał”.
Jakkolwiek należy uznać za mało prawdopodobne, że większa liczba matek dopuszcza myśl o aż tak wyraźnie seksualnym związku z własną córką, podobnie jak ojcowie nie myślą o kontaktach intymnych z synem, to jednak nadal na rodzicach i nauczycielach ciąży obowiązek szczerego rozmawiania o seksie z młodymi ludźmi. Zahamowania w tej sferze życia przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Rodzice o seksualnie represyjnych poglądach wychowują seksualnie niedostosowane dzieci, a wynikające stąd nieszczęścia prawie zawsze oddziałują na potomstwo dziecka, a także na inne bliskie mu osoby.
Rodzice nie pozwoliliby swemu dziecku siąść za kierownicą, nie poinstruowawszy go wcześniej, jakie są zasady jazdy samochodem, a także nie przekazawszy mu maksimum własnych doświadczeń w tym zakresie. A jednak bez najmniejszych oporów wysyłają swe dzieci w świat, gdy są one w takim wieku, że mogą już podjąć współżycie seksualne, a nawet zawrzeć małżeństwo, nie podejmując żadnych starań, by przekazać im podstawową wiedzę o sztuce miłosnej i uzyskaniu satysfakcji seksualnej.
Zapytałem ponad dwieście młodych mężczyzn i kobiet z różnych środowisk, jakie umiejętności seksualne posiedli dzięki swoim rodzicom. Niemal we wszystkich przypadkach padła odpowiedź „Żadne”. Następnie spytałem o to, jakich informacji na temat seksu udzielili im rodzice 42% kobiet powiedziało, że matka poinformowała je o używaniu tamponów, zaś 29% — skąd się biorą dzieci. Rodzice powiedzieli zarówno 33% kobiet, jak i mężczyzn o tym, że podczas stosunku trzeba używać prezerwatywy, ale zaledwie 24% badanej młodzieży dowiedziało się, że prezerwatywa to nie tylko ochrona przed AIDS, lecz także środek antykoncepcyjny. Wszyscy młodzi ludzie zgodnie stwierdzili, że edukujący ich seksualnie rodzice „mieli dobre intencje, ale efekty były niemal równe zeru”, że edukacja seksualna, którą zdobyli w szkole, „to wyłącznie fakty natury biologicznej, ani słowa o tym, jak wygląda rzeczywiste życie seksualne w prawdziwym związku”, i że ani nauczyciele, ani rodzice nie powiedzieli im, że seks może sprawiać wielką radość, ile można dzięki niemu zyskać i jak trzeba postępować, by sprawić maksimum przyjemności partnerowi..
Tak ujęła to 23–letnia Bonnie, informatyczka z Butte w stanie Montana: „Wygląda na to, że istnieje jakaś wielka tajemnica, której nikt nie chce zdradzić. Moja mama opowiedziała mi, jak przebiega ciąża. Mój tata coś tam napomknął o AIDS. W szkole były wykłady o porodzie i przezrocza przedstawiające uśmiechniętą i trzymającą się za ręce szczęśliwą rodzinkę na nagusa. Na pewno znacie te fotki: mamusia ma tam włoski, a malutka siostrzyczka tylko szparkę. A wszystko to objęte jest jakąś wielką tajemnicą, jakby wszyscy byli za bardzo zażenowani, żeby o tym mówić; zresztą może się nawet mówi, ale przy mnie nigdy.
W końcu odkryłam, że nie ma żadnego tabu, że każdy ma mniej więcej takie samo ciało i robi mniej więcej to samo. Poczułam się fantastycznie. Miałam ochotę głośno wykrzyczeć to na ulicy. Cała ta rzekoma tajemnica seksu polega na tym, że właśnie nie ma żadnej tajemnicy… że każdy chłopak ma penis, a każda dziewczyna pochwę, a cała zabawa polega na tym, że chłopak chce swój penis w nią wprowadzić. No więc pytam się: jak to się stało, że ludzie stworzyli z seksu takie wielkie tabu?
Do tego odkryłam jeszcze dzięki lekturze kilku książek, w tym pana, a także dzięki niesamowitemu romansowi z mężczyzną, którego bardzo kocham, że w tym, co dwoje ludzi postanawia robić, nie ma nic ani okropnego, ani odrażającego. Jeśli to coś podnieca, jeśli pobudza, jeśli obojgu się podoba… no to czy może być powodem poczucia winy?
Nikt i nigdy nie wytłumaczył mi, na czym polega seks oralny. Tylko koleżanki z liceum zawsze powtarzały, że to zgroza, żeby tak ssać faceta… brr! Ja natomiast odkryłam, że seks bez seksu oralnego w ogóle trudno nazwać prawdziwym seksem. Gdyby mężczyzna mojego życia przestał obdarzać mnie pieszczotami oralnymi albo ja nie mogłabym tak zadowalać jego, to cały ten seks nie miałby sensu, mam rację? To jest najbardziej intymny, najczulszy sposób kochania się, to jest ten moment, w którym jedna osoba chce przychylić nieba drugiej, rozumiecie? Jakby naprawdę dawała i ulegała, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.
Przed kilkoma tygodniami leżałam z ukochanym w łóżku, oglądaliśmy telewizję. Trzymałam głowę na jego kolanach i powoli lizałam i ssałam jego palik. Wodziłam językiem dookoła i wzdłuż niego, całowałam go i ocierałam się twarzą. Całowałam go, przelotnie muskając rzęsami, jak motylek skrzydełkiem! I nie było w tym nic złego ani nieprzyzwoitego. Większość poradników sugeruje, że każdy akt seksualny musi mieć wymiar trzęsienia ziemi, z fajerwerkami i tak dalej. A przecież nie zawsze masz na to ochotę, czasami pragniesz tylko pieszczot, czułości i wzajemnej bliskości. Lecz o tym nie wspomina żaden nauczyciel. Ani żaden rodzic. Nie mogę sobie wyobrazić, że moja matka mówi: «No cóż, Bonnie, uwielbiałam trzymać w ustach penis twego ojca, kiedy oglądaliśmy razem Bill Cosby Show». Ale mogła przynajmniej wspomnieć, że taka odmiana seksu w ogóle istnieje. Przynajmniej wskazać mi właściwy kierunek”.
Młodzi ludzie, którzy wcześnie poznają arkana seksu, niemal z reguły przekonują się, że z tych doświadczeń korzystają później przez całe swe aktywne życie erotyczne. Ich związki są przeważnie trwalsze i bardziej satysfakcjonujące, znacznie rzadziej się rozwodzą. Są pewniejsi siebie, mniej zestresowani, spokojniejsi, tak samo zresztą jak ich partnerzy. Co ciekawe, w powszechnym rozumieniu tego słowa, żyją też bardziej moralnie. Inaczej mówiąc, uznają trwałe związki, w których jest miejsce na miłość i przyjaźń, ale także na seks. Po zawarciu małżeństwa znaczny odsetek tych młodych ludzi potwierdza, że ich związki są „stabilne i szczęśliwe”.
Absolutnie nie jest prawdziwe stwierdzenie, że zdobywanie we wczesnej młodości wiedzy o seksie i jego technikach prowadzi do rozwiązłości i zerwania tradycyjnych więzi społecznych. W istocie jest dokładnie na odwrót. Młodzi mężczyźni i kobiety dysponujące wiedzą miłosną, o wiele rzadziej szukają „taniej rozrywki” erotycznej, bo mają świadomość, że wszelkie atrakcje mogą znaleźć w związku ze stałym partnerem. I choć dla wielu osób, nie dość seksualnie wyedukowanych, ich aktywność erotyczna w całej jej różnorodności i intensywności może się wydawać zdumiewająca, oni, tak jak Bonnie, uznają, że „czasami pragniesz tylko pieszczot, czułości i wzajemnej bliskości”.
Ankietowałem wiele dziewczyn na temat ich pierwszych przeżyć seksualnych. Prawie wszystkie dziewczęta, z którymi rozmawiałem, nie miały pojęcia o tym, czym jest fizyczny i emocjonalny związek. Chłopcy także nie. Wszyscy odpowiadali zuchowato i pyszałkowato, ale mało kto z nich rozumiał, że zaliczył zaledwie pierwszą, chwiejną przejażdżkę na dziecięcym rowerku bez dodatkowych kół i że (jeśli nie pogłębi swej wiedzy i umiejętności) nigdy nie osiągnie prawdziwej sprawności i nigdy nie będzie się w pełni cieszył seksem, ani w jego aspekcie fizycznym, ani emocjonalnym.
Inicjacja seksualna musi być powiązana z edukacją i ćwiczeniami. Ani przez chwilę nie zamierzam udawać, że szczera rozmowa o seksie nie wymaga pewności siebie — niekiedy nawet odwagi że strony rodzica lub nauczyciela. Jak ona będzie przebiegać zależy od samego zainteresowanego, jego środowiska rodzinnego i sposobu wychowania.
U schyłku XX wieku seks to wciąż temat związany z uprzedzeniami, zahamowaniami, urazami i lękami. Młodzi ludzie z największym trudem uzyskują obiektywną wiedzę o tym, czym w ogóle jest seks, a także co może nam dać. A przecież wystarczy jedno negatywne przeżycie, zwłaszcza we wczesnym etapie aktywności seksualnej, by uraz pozostał w nas na zawsze.
Nie potrafię zliczyć, dla ilu kobiet ten „pierwszy raz” był czymś groźnym i przykrym, od czego się dystansują. „Było fatalnie… W ogóle nie wiedziałam, że on już był we mnie”. „Bolało… był taki gwałtowny… to bardziej przypominało walkę niż miłość”. „Kiedy pierwszy raz poszliśmy do łóżka, spodziewałam się kwiatów i fajerwerków. Zamiast tego miałam raczej poczucie, że mnie ktoś zaatakował. On był taki gwałtowny. Zadawał mi ból, uderzał mnie w piersi i siłą pchał się we mnie, kiedy jeszcze w ogóle nie byłam gotowa… Miałam siniaki na ramionach. .. A potem, w środku nocy, kiedy spałam, sądząc, że już jest po wszystkim, zaczął we mnie wpychać palce. Byłam po prostu wściekła, a on wciąż pytał: «Co jest z tobą? Jesteś taka oziębła!» Na koniec spytał, czy go kocham. Kocham go? A ty jak myślisz? Przez ponad dwa lata nie kochałam się z żadnym mężczyzną”.
„Bardzo kochałam Johna. Mówiliśmy nawet o ślubie. Wreszcie kiedyś jego rodzice wyjechali na weekend i mogliśmy być sami. Kupiłam bieliznę i koszulę nocną. Wzięliśmy do sypialni butelkę wina. Całowaliśmy się i John mnie rozebrał. Czułam się tak, jakby to był nasz miesiąc miodowy. Potem położyliśmy się tak, że John był na górze i wszedł we mnie. Właśnie tak to sobie wyobrażałam i niczego innego nie oczekiwałam. Było cudownie. Pocałował mnie i powiedział, że mnie kocha… po czym zrobił się wiotki. I już za nic w świecie nie potrafił odzyskać erekcji.
Wtedy stracił zimną krew. Na pewno był zdenerwowany, ale nic go nie tłumaczy, że winę zwalił na mnie. A ja byłam taka niedoświadczona, że naprawdę uwierzyłam, że to moja wina… no, że to ja coś źle zrobiłam. Okropnie się pokłóciliśmy i poszłam sobie. Jeszcze raz czy dwa umawialiśmy się na randki, ale nic z tego nie wynikło. Potem przez długi czas nie spotykałam się z żadnym chłopcem, bo naprawdę uważałam, że nie potrafię dobrze się spisać w łóżku i że żaden mężczyzna nie będzie mógł się ze mną kochać. Miałam szczęście, że moja nauczycielka wychowania fizycznego lubiła mnie i dobrze rozumiała młodzież. Któregoś razu rozmawiałam z nią o chłopcach i o randkach i zeszłyśmy na temat seksu. Powiedziałam jej, że pewnie nigdy nie będę miała normalnego związku seksualnego, więc ona oczywiście spytała dlaczego. Opowiedziałam jej o Johnie, a ona bardzo mi współczuła. Przekonała mnie, że w tym, co się stało, nie było mojej winy, a John po prostu nie umiał się opanować.
Gdybyśmy wcześniej oboje więcej wiedzieli o seksie, sami doskonale poradzilibyśmy sobie. A tak, wszystko między nami się popsuło z powodu ignorancji w tej dziedzinie”.
Nawet wtedy, gdy rodzice czy nauczyciele nie potrafią mówić o seksie, młodzi ludzie mają do dyspozycji wiele wnikliwych poradników, jednak o ile się orientuję, ta książka jest pierwszą, która ma na celu pomóc czytelnikowi osiągnąć umiejętność wykorzystania wszystkich swych seksualnych możliwości.
Rzecz jasna, oświata seksualna zawsze będzie kwestią dyskusyjną. Wielu rodziców i nauczycieli mówi mi tak: „Czy pan na serio sugeruje, abym pozwolił memu 16–letniemu synowi czy córce czytać książkę opisującą masturbację, ćwiczenia mięśni pochwy, orgazmy, technikę pocałunku, seks oralny, podniety analne, akcesoria erotyczne, a nawet wiązanie partnerów i jakieś tam przebieranki?”
Podaję wtedy takie argumenty: im wcześniej młodzi ludzie zdobędą wszechstronną, uczciwą wiedzę o seksie, tym bardziej zrównoważone i satysfakcjonujące będzie ich pożycie i tym większe będą ich szansę na uzyskanie maksimum rozkoszy seksualnej. Złota reguła każe pokazać młodzieży, że na seks w choćby najbardziej „ostrej” odmianie zawsze jest miejsce w kontekście dobrego i udanego związku, niekoniecznie wieloletniego, ale takiego związku, w którym oboje partnerzy wzajemnie szanują swe uczucia i pragnienia, a także opory i sprzeciwy.
Młodzi ludzie dysponują szczytową formą fizyczną. Dzięki skutecznemu treningowi i oświacie mogą także wcześnie osiągnąć szczyt swych umiejętności seksualnych, a następnie doskonalić je do końca swego aktywnego życia płciowego.
Posłuchajmy Jacka, 19–letniego studenta medycyny z Florissant w stanie Missouri: „Sądzę, że studenci medycyny mają pewną przewagę nad innymi, jeśli chodzi o seks, bo siłą rzeczy muszą doskonale znać fizjologię człowieka. Szczerze mówiąc, zdumiewa mnie ignorancja moich rówieśników, zwłaszcza jeśli chodzi o reakcje seksualne naszego ciała Ale chyba nie można ich za to winić, bo to ich rodzice byli zbyt zażenowani, żeby im wyjaśnić te sprawy, a nauczyciele też nie umieli ich zastąpić To coś naprawdę niewiarygodnego, skoro dzisiejsi rodzice byli dziećmi w latach sześćdziesiątych, kiedy to rzekomo panowała tak wielka wolność obyczajowa Może jednak nie przyzwalano na aż tak wiele? Z absolutną pewnością mogę powiedzieć, że nie ma wolności seksualnej we Flonssant w stanie Missouri I spójrzmy prawdzie w oczy te rozpuszczone i rozwiązłe dzieciaki, o których się czyta, te, których rodzice są bogatymi producentami filmowymi z Hollywoodu, to tylko garstka Większość młodych ludzi mieszka dziś na przedmieściach i uznaje podmiejską moralność, aspiruje do miłości, bezpieczeństwa i szczęścia No bo jeśli uda się osiągnąć te trzy rzeczy, to co jeszcze pozostaje? No, może sława.
Cokolwiek robię — studia, sport, cokolwiek — zawsze staram się to robić jak najlepiej Lubię pływać, lubię ćwiczenia sprawnościowe, lubię futbol Jestem na pewno wysportowany, ale nic ponadto Lubię też ćwiczenia intelektualne, nie tylko fizyczne.
Poznałem Fran, kiedy byliśmy w szkole średniej. Teraz ma 17 lat i pod wieloma względami jest aż nadto dojrzała jak na swój wiek. Muszę przyznać, że z miejsca się w niej zakochałem, w okamgnieniu. Ma fantastyczne, kasztanowe włosy, zielone oczy i dokładnie takie rysy twarzy, jakie mi się podobają, do tego jest szczuplutka i może włożyć na siebie dosłownie wszystko, bo we wszystkim wygląda jak marzenie.
Chodzilismy ze sobą około trzech miesięcy i tylko się pocałowaliśmy Na pierwszej randce w ogóle nie umiałem się całować, a Fran wciąż się skarżyła, że choć ja wsuwam swój język w jej usta, ona nigdy nie może wsunąć swego w moje. To zdumiewające, ale bardzo wielu facetów też popełnia ten błąd. Nie mają pojęcia, że dla kobiety to jedyna szansa, by mogła «wniknąć do środka» mężczyzny, tak jak zwykle on wnika w nią. Jak o tym pomyśleć, wychodzi, że to całkiem seksowne, prawda?
W każdym razie pewnego ciepłego sierpniowego wieczora w zeszłym roku poszliśmy razem na prywatkę, a kiedy zrobiło się późno i prawie wszyscy poszli już do domu, my postanowiliśmy popływać. Basen był ciemny rozebraliśmy się do naga i przez jakiś czas pływaliśmy w tę i z powrotem. Potem stanęliśmy w płytszym końcu basenu i całowaliśmy się. Pierwszy raz trzymałem kompletnie nagą Fran w swych ramionach. Oczywiście miałem potężny wzwód i penisa długiego na milę. Fran chwyciła go i pocierała nim o swe włoski łonowe, i kulała go po gołym brzuchu. Robiła to tak naturalnie, że moje podniecenie tylko się wzmogło. W głowie mi aż zawirowało!
Pocałowałem ją. Miała mokre włosy, pachniała basenem kąpielowym. Pamiętam, jak nakryłem dłońmi jej piersi. Fran ma malutkie piersi, ale pomarszczone brodawki sterczały niesamowicie. Wodziłem po nich palcami i pociągałem je.
Znowu zaczęliśmy się całować, a wtedy Fran szepnęła mi do ucha: «Przeleć mnie, Jack!» Myślę, że sam fakt, że użyła nieprzyzwoitego słowa, podniecił mnie bardziej niż cokolwiek innego. Wiedziałem z całą pewnością, że jest dziewicą, ale oczywiście wszystkie jej koleżanki z klasy wyrażały się w ten sposób, więc Fran także znała takie słowa.
Wyszliśmy z basenu i rozłożyliśmy ręczniki na trawie, za grillem, tam gdzie nikt nas nie mógł zobaczyć. Gospodarze musieli pomyśleć, że wszyscy dawno poszli do domu, bo zaczęli gasić światła i usłyszałem, że zamykają drzwi na klucz. Zostaliśmy w ogrodzie sami. Było ciemno, ale my leżeliśmy akurat przy lampie oświetlającej jeden z klombów. Z domu nikt nas nie mógł widzieć. Fran położyła się na ręczniku z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. Wyjąłem z portfela jedyną prezerwatywę, jaką miałem przy sobie. Stanąłem przy Fran i zacząłem ją rozwijać, ale ona usiadła i powiedziała: «Pozwól… sama chcę to zrobić:». I rzeczywiście umieściła prezerwatywę na moim palu. Wzięła moje jądra w dłoń i trzymała je tak, jakby to były jakieś dziwne owoce, o których słyszała, ale których nigdy wcześniej nie dotykała.
Położyłem ją na tych ręcznikach i pocałowałem. Głaskałem ją po włosach i całowałem jej brodawki. Potem rozchyliłem jej uda i przysunąłem penis do jej cipki. Próbowałem raz i drugi wsunąć go w nią, ale była zaciśnięta i sucha… jakby Fran w ogóle nie była rozbudzona. Pomyślałem, że to dno i że nic z tego nie będzie.
Ale wtedy przypomniałem sobie to, co kiedyś przeczytałem i czego mnie kiedyś nauczono. W jednej z pana książek, chyba w Potędze miłości było coś, co na zawsze utkwiło mi w pamięci, ponieważ wydawało mi się takie profesjonalne. Jakiś facet opowiadał tam, że zawsze sobie radzi z dziewczynami, bo działa powoli… tak powoli, że po jakimś czasie one dosłownie błagają go o dalszy ciąg. Pamiętałem też jeszcze inną sprawę, że jeśli dziewczyna ma opory przed stosunkiem, często woli dosiąść partnera okrakiem. Ma wtedy większe poczucie panowania nad tym, co się dzieje, i czuje mniejszą presję, chociaż partner może trzymać ją za biodra i przesuwać w górę i w dół z taką samą energią, jak gdyby leżał na niej. Przypomniałem sobie jeszcze jedno, mianowicie że kiedy dziewczyna siedzi na mężczyźnie, on może z większą łatwością pieścić jej piersi i całe ciało, bo ma wolne ręce, nie musi się podpierać, żeby podtrzymywać swój ciężar. Pamiętałem też o tym, że w pozycji «na jeźdźca» dziewczyna może się znacznie bardziej pobudzić, bo od niej zależy głębokość immisji. Może się pochylić do przodu, jeśli chce, by była płytsza, albo usiąść wyprostowana, jeśli pragnie, by penis doszedł aż do macicy.
Całą tę wiedzę zdobyłem dzięki lekturze jednej z pana książek. Tego rodzaju informacji zwykle nie udziela nam poczciwy tatuś ani sympatyczny nauczyciel biologii, prawda? Przekulałem się na bok, na te ręczniki, i posadziłem Fran na sobie. Na początku wcale nie próbowałem podejmować nowej próby stosunku. Całowałem ją tylko i pozwalałem, by odwzajemniała pocałunki, głaskałem ją po plecach — tego też nauczyłem się z tamtej książki: głaskanie kobiety po plecach sprawi, że poczuje przyjemne mrowienie.
Fran chwyciła mój penis i pocierała go z góry do dołu. Muszę przyznać, że kiedy się używa prezerwatywy, taka dodatkowa podnieta ręką nie zaszkodzi. Po jakimś czasie sięgnąłem między jej uda i poczułem, że jest wilgotna i śliska. Delikatnie pieściłem jej wargi sromowe i łechtaczkę, a Fran robiła się coraz bardziej wilgotna. Dosiadła mnie okrakiem, oddychała bardzo szybko. Obie ręce trzymałem między jej udami, głaszcząc jej wargi sromowe i wsuwając palce do pochwy.
Muszę powiedzieć, że w środku była jak aksamit. Miękka i ciepła, a do tego zwarta i śliska od soków. Całowałem ją, wciąż to wsuwając palce do środka, to je wysuwając. Fran odwzajemniała pocałunki z taką siłą, że aż poczułem jej żeby na swoich wargach. I wciąż powtarzała: «Przeleć mnie, przeleć mnie! Musisz mnie przelecieć!»
Dwoma palcami rozchyliłem jej wargi sromowe, a ona natychmiast przysunęła się do mojego penisa ubranego w tę gumkę. Teraz była gotowa… teraz była bardziej niż gotowa — i ja też. Bardzo mocno chwyciła trzon, tak że poczułem, jakby moja żołądź miała eksplodować. Przez gumę widziałem, jak jej fiolet staje się jeszcze bardziej intensywny. Następnie Fran opadła, a moja żołądź zatopiła się w połyskującą głębię jej sromu, a po niej trzon penisa. Fran usiadła na mnie, dosłownie usiadła, tak że poczułem jej wilgotne wargi sromowe na moich nagich jądrach. Poczułem ciepło jej ciała, poczułem, jak szyjka macicy ociera się o moją żołądź. Powiedziałem coś w stylu: «Fran, ja chyba umarłem i już jestem w niebie», ale ona tylko pochyliła się do przodu, polizała moją twarz i pocałowała mnie.
Zaczęła ujeżdżać mnie coraz szybciej. Ale ja cały czas przytrzymywałem jej biodra i hamowałem tempo. Dzięki temu był czas, aby intensywność doznań mogła narastać. Mieliśmy czas, żeby się pławić w rozkoszy. To był pierwszy raz Fran, a ja chciałem, żeby kiedyś, z perspektywy czasu, mogła go sobie przypomnieć i stwierdzić, że był pierwszy i zarazem najlepszy. Uniosła się tak wysoko, że mój penis prawie się z niej wysunął, a jej wargi przywierały do samego jego końca w tej wilgotnej gumie. Chciała opaść ponownie, ale na chwilę ją powstrzymałem. Wtedy, ciężko dysząc, powiedziała: «Proszę cię, Jack, proszę!» Wtedy pozwoliłem jej zsunąć się do samego dołu, aż trzon penisa ponownie zniknął w niej.
Usiadła wyprostowana i kręciła udami na boki i dookoła. Patrzyłem na nią i pieściłem jej piersi. Miała głowę odrzuconą do tyłu, wilgotne usta. Nagle zaczęła kwilić i drżeć. Zacisnęła pięści, przygarbiła się i przez całe jej ciało przeszedł dreszcz. Jej twarde brodawki sterczały niewiarygodnie.
Czułem, że mięśnie jej pochwy zaciskają się i rozluźniają i chociaż bardzo chciałem dać jej nie jeden, a dwa orgazmy, już nie mogłem się powstrzymać. Sperma gwałtownie wypełniła prezerwatywę, trzema potężnymi falami, a po nich jeszcze dwiema albo trzema mniejszymi.
Zaraz wyszedłem z niej, bo nie chciałem ryzykować. Fran przywarła do mnie, całowała mnie, a choć była spocona, drżała. «Nie miałam zielonego pojęcia — powiedziała. — Zielonego. Powinniśmy byli to zrobić przed kilkoma miesiącami!»
Zamierzałem zsunąć prezerwatywę, ale kiedy Fran zobaczyła, co robię, poprosiła: «Mogę ja? Jeszcze nigdy tego nie widziałam». Delikatnie zsuwała gumkę. Mój pal był znowu częściowo wzwiedziony… a może tylko jeszcze nie całkiem wiotki — powiedzmy, że to zależy od tego, czy jest się optymistą, czy pesymistą.
Fran wywinęła prezerwatywę na drugą stronę, tak że jej zawartość wypełniła wnętrze jej otwartej dłoni. Roztarła spermę między palcami, a potem powąchała. «Pięknie pachnie» — oznajmiła. «Trochę ją czuć gumą» — powiedziałem, ale Fran to najwyraźniej nie przeszkadzało. To był zdumiewający widok, gdy tak obserwowałem, jak Fran wszystko to odkrywa po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej nie widziała spermy, a teraz miała jej pełną dłoń. Znowu mnie pocałowała, a potem posmarowała spermą piersi i wtarła ją w brodawki. «Julia powiedziała mi, że od tego powiększa się biust» — oznajmiła.
Dla mnie to, co się zdarzyło, to był seks na maks, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że nie kochaliśmy się wcześniej ani razu, że dla Fran to był w ogóle pierwszy raz w życiu i że wszystko odbywało się poza domem, a ja miałem prezerwatywę. Wydaje mi się, że wystarczyłby jeden z tych faktów, żeby wszystko się zawaliło, ajeśli nie zawaliło, to przynajmniej skończyło fiaskiem. Wtedy Fran mogłaby pomyśleć, że seks to coś przykrego, a co najmniej nic dobrego.
Fran mówi, że wiele jej koleżanek regularnie współżyje że swymi chłopcami, ale same szczerze mówią, że to nie jest nic wielkiego ani specjalnego. Po rozmowie z kilkoma ich kolegami naprawdę mogę powiedzieć, że wiem, dlaczego tak jest. Zastanawiam się, co z nimi będzie za pięć, dziesięć, dwadzieścia lat. Nadal będą fatalni w łóżku, jak dziś? A może będą tak znudzeni seksem, że w ogóle przestaną go uprawiać”.
Chociaż Jack, jak na 19–latka, czasami wydaje się mówić tonem besserwissera i jest trochę za bardzo z siebie zadowolony, to jednak rozumie, że sztuka miłosna to nie jest coś, co przychodzi samo. Ludzie są jedynym gatunkiem, który uprawia seks dla rozrywki i by okazać uczucia — stąd też potrzebne nam podniety bywają bardzo złożone. Na przykład jednego wieczoru mężczyzna może czuć potrzebę agresywnego seksu nie dlatego, że ma ochotę na przemoc wobec partnerki, ale dlatego, że podnieca go doznanie typu „macho”, kiedy wbija swój twardy organ w miękkie i bezbronne ciało kobiety. Kiedy będą się kochać następnym razem, ten sam mężczyzna może mieć ochotę na to, by położyć się na wznak i czekać na awanse że strony partnerki. Problemy powstają wtedy, gdy kobieta nie chce tego, co jej ukochany, i nie zamierza albo przejmować inicjatywy, albo ulegać według jego woli.
Klucz do seksu polega na ustaleniu kto, kiedy i na co ma ochotę, i co w związku z tym należy zrobić. Jak już mówiłem, możesz być fizycznie sprawny, zręczny i doświadczony, a także emocjonalnie zrównoważony, ale nie tylko o to chodzi. Różnica między seksem poprawnym a wspaniałym polega na tym, że w tym drugim ty i twoja partnerka łączycie swoje umiejętności.
Posłuchajmy Debbie, 17–letniej uczennicy liceum z Santa Cruz w Kalifornii: „Jestem bardzo wysportowana, bo uprawiam jogging, gimnastykuję się i trenuję lekką atletykę. Jestem dumna że swego ciała i jestem dumna z siebie. Jeśli chodzi o umiejętności seksualne, wiadomo, jestem bardzo młoda, a człowiek uczy się z czasem. Jednak moi rodzice zawsze bardzo szczerze że mną rozmawiali, a kiedy miałam mniej więcej 14 lat, mama powiedziała mi, czego należy się spodziewać po współżyciu seksualnym.
Ani mi było w głowie spieszyć się do tego, bo mama powiedziała mi także o masturbacji, o tym, że kiedy się czuje bardzo silny popęd seksualny, można zaspokoić go w ten sposób. Mnóstwo moich szkolnych koleżanek wierzy w te dziwaczne historie o masturbacji, że jeśli się masturbujesz, to nigdy nie będziesz mogła odbyć normalnego stosunku z chłopcem, albo że zaczną ci wypadać włosy, albo że przestaniesz miesiączkować. Mama wytłumaczyła mi, że masturbacja jest absolutnie nieszkodliwa, a nawet może być pożyteczna, bo pomaga odkrywać własne ciało oraz doznania związane z orgazmem i usuwa lęk przed dotykaniem intymnych sfer swego ciała. Nie masturbowałam się co minutę tylko dlatego, iż wiedziałam, jak to robić, tak samo jak nie szłam do łóżka z pierwszym lepszym chłopakiem, tylko dlatego że wiedziałam, co się tam razem robi. Moim zdaniem to, że się w i e o seksie, nie deprawuje człowieka ani nic w tym stylu. Wydaje mi się, że jest dokładnie na odwrót. Właśnie te moje przyjaciółki, z którymi rodzice nigdy nie rozmawiają o seksie, właśnie one najczęściej mają największe problemy z chłopcami.
Pierwszy raz odbyłam stosunek tuż po moich szesnastych urodzinach. On miał na imię Ted i znałam go od dzieciństwa. Jego rodzice pracowali, więc poszliśmy do niego do domu. Słuchaliśmy płyt, upiekliśmy pizzę i popijaliśmy wino. Pamiętam, że czuliśmy się bardzo dorośli.
Całowaliśmy się i pieściliśmy, a potem rozebraliśmy się i położyliśmy na podłodze przed otwartymi drzwiami prowadzącymi na patio. Zdumiewało mnie to, że penis Teda był taki ogromny… Nigdy wcześniej nie widziałam chłopaka z erekcją. Całowałam Teda i głaskałam, starając się robić to naturalnie i powoli. To jest bodaj jedyna rzecz, o jakiej powiedziała mi mama: w seksie nie spiesz się, bądź na luzie, rozkoszuj się każdą chwilą. Więc się starałam, ale Ted zachowywał się jak raptus. Położył się na mnie i już chciał przystąpić do stosunku, nawet mnie nie pocałowawszy. Więc powiedziałam mu: «Ted, spokojnie, rozluźnij się». Chwyciłam jego penis i nie minęła sekunda, a poczułam na skórze ciepłą spermę.
Później spróbowaliśmy jeszcze raz, ale Ted stracił całą pewność siebie. Czasami myślę, że szkoda, iż nie pozwoliłam mu zrobić tego tak, jak zamierzał, błyskawicznie, a dopiero potem mogłam zająć się nim na serio. Ale przecież, tak samo jak on, ja też nie miałam żadnego doświadczenia. Jedyna różnica między nami polegała na tym, że ja otrzymałam kilka dobrych rad.
Teraz chodzę z Paulem, który ma 19 lat. Kiedy kochaliśmy się pierwszy raz, pomyślałam sobie, że nigdy się nie zgramy, bo on ma zupełnie inny rytm niż ja. Ale po dwóch, trzech razach dotarliśmy się i teraz jest fantastycznie. Cóż, mówił pan o ekscytującym seksie… My chyba go osiągnęliśmy.
W pamięci na zawsze pozostanie mi jeden dzień. Rano poszliśmy razem na plażę. Chcieliśmy popływać, ale kiedy tam przyszliśmy, plaża była pusta. Dzień był piękny i ciepły, a ponieważ nikogo w pobliżu nie było, rozebraliśmy się do naga. Najpierw Paul gonił mnie po plaży, a potem przez jakiś czas pływaliśmy. Wyszliśmy z wody, wytarliśmy się, rozłożyliśmy koc i zainstalowaliśmy parasol plażowy.
Wstałam, żeby zmienić kąt jego nachylenia, a wtedy Paul pocałował mnie w pupę. Powiedziałam mu, że to miłe i jeszcze bardziej się wypięłam w jego stronę. Głaskał moje uda i całował pośladki, a potem rozwarł je i wsunął między nie swój język. Lizał, głęboko wsuwając koniuszek języka w mój odbyt. Nikt nigdy że mną tego nie robił… To było bardzo dziwne, ale bardzo podniecające.
Po chwili Paul zanurzył głowę między moimi nogami i zaczął mnie tam lizać. Już to kiedyś robił, ale nigdy na plaży. Żeby zachować równowagę, trzymałam się parasola i stanęłam w szerszym rozkroku. Paul klęczał i lizał mnie jak szczeniak. Było fantastycznie, po prostu fantastycznie. Czułam powiew wiatru, wilgoć i łaskotanie jego włosów. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że moje soki ciekną mu po brodzie.
Potem Paul wstał, chwycił mnie od tyłu, w pasie, i wsunął we mnie swój pal, gładko i zdecydowanie. Wciąż trzymałam się parasola, a Paul na stojąco że mną spółkował. Oboje weszliśmy w ten sam fantastyczny rytm, jakby to był taniec, jak lambada, suw w przód, suw w tył, o mało się nie rozpłakałam, tak mi było dobrze.
Byliśmy jednym w uniesieniu. Pochyliłam się, robiąc skłon i dotykając palców u stóp. Zobaczyłam, jak jądra Paula rytmicznie się poruszają. Przeżyłam pierwszy w życiu orgazm «na stojąco». Paul musiał mnie przytrzymać, żebym nie upadła. Chyba głośno krzyczałam. Paul trzymał mnie mocno w ramionach, a ja dosłownie podskakiwałam jak marionetka poruszana sznureczkami. To było zdumiewające… a tym, co mnie tak zdumiało, była nasza wzajemna bliskość”.
Słowa Debbie, że seks może być jak taniec, świadczą o tym, że udało jej się, mimo młodego wieku, doskonale opanować tę sprawność. Taniec kojarzy się z intymnością, zabawą, przyjemnością, wyczuciem rytmu… i gdyby więcej kochanków potrafiło postrzegać go w ten sposób, a nie jako wzajemne zmagania, o wiele szybciej i łatwiej nauczyliby się czegoś o seksie.
Dotąd mówiliśmy o tym, jak ćwiczyć umiejętności miłosne w młodości, ale wiek nie jest żadnym wyznacznikiem osiągania pełni erotyzmu i satysfakcjonującego współżycia. Zakładając, że zachowacie przyzwoitą formę fizyczną, nie ma najmniejszych przeszkód w czerpaniu radości z udanego seksu przez całe życie. Spotykałem bardzo sprawnych kochanków, którzy dawno przekroczyli siedemdziesiątkę. Zapewne brakuje im fizycznej wytrzymałości, ale z nawiązką wynagradza im to ich doświadczenie i inwencja.
Seksowi w późniejszym wieku przyjrzymy się później. Tymczasem zajmiemy się dość powszechnymi problemami, które kochankom w różnym wieku przeszkadzają w osiągnięciu szczytu swych możliwości seksualnych i które muszą zostać rozwiązane, zanim będą mogli przystąpić do doskonalenia swego życia miłosnego.
„Myślałem, że nasze życie seksualne jest rewelacyjne. Myślałem, że Susan jest zawsze zaspokojona. Przynajmniej tak mi się wydawało. Aż któregoś dnia pokłóciliśmy się o coś zupełnie głupiego, chyba o to, czy zapłaciłem jakiś tam rachunek, i Susan się wściekła. Powiedziała, że jestem najnudniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek znała — a co gorsza, że jestem nudny w łóżku”.
Oto słowa Mike’a, 29–letniego inżyniera elektronika z St. Paul w stanie Minnesota, odnoszące się do seksualnych problemów jego i jego 25–letniej żony, Susan. Mike przyznał: „z natury jestem osobą stateczną”, i zgodził się, że można przyjąć, iż jego towarzystwo nie zawsze jest najmilsze. Ale zupełnie nie rozumiał, co robi źle w łóżku.
„W porządku, nie byłem casanową, ale całowałem ją, pieściłem i dbałem o odpowiednio długą grę wstępną, zgodnie z tym, co zalecają poradniki. Zawsze staram się upewnić, że żona jest dostatecznie rozbudzona przed stosunkiem, i zawsze się upewniam, czy została zaspokojona”.
Nie potrzebowałem wiele czasu, aby ustalić, na czym polega problem. Mike był zawsze troskliwy. Zawsze się upewniał, czy Susan jest gotowa do współżycia, zawsze pytał ją: „Jak ci się podobało, kochanie?” Co gorsza, zawsze kochali się w tej samej pozycji: on na górze, ona pod nim.
Owszem, należał do czułych kochanków, ale pozwolił, by jego troskliwość przerodziła się w rutynę. Rutyna zaś jest tym, co bodaj szybciej studzi miłosne uniesienia niż wiadro zimnej wody. Seks stanowi wyraz naszych odczuć względem partnera: zawsze powinien zaskakiwać, być zróżnicowany, spontaniczny, namiętny. Czasami mężczyzna tak bardzo pożąda kobiety, że nie zadaje sobie trudu, by sprawdzać, czy jest już dostatecznie wilgotna, tylko od razu przechodzi do immisji (zresztą zdumiewająco często kobieta nie potrzebuje dużo czasu, jeśli mężczyzna potrafi jej okazać, jak bardzo jej pragnie). Czasami kobieta nie chce czekać, aż partner weźmie prysznic, usunie przed lustrem w łazience zbędne włoski w nosie i użyje dezodorantu. Czasami chce, by zadarł jej spódnicę, odsunął majtki w kroku i z miejsca ją posiadł.
Oczywiście, w stałych związkach łatwo o rutynę. Kochankowie robią się leniwi i zaczynają traktować się z obojętnością. Jeśli jednak zadasz sobie trud, by od czasu do czasu zmienić coś w łóżku, przekonasz się, że ten wysiłek naprawdę warto podjąć.
Jeden z powszechnie spotykanych problemów polega na tym, że mężczyzna uważa, iż jego ukochana byłaby zrażona albo wręcz zaszokowana, jeśliby zaproponował jej coś nowego. „Wiem, że Marjorie nie miałaby nic przeciwko zmianie pozycji co jakiś czas — powiedział 34–letni Hector, sprzedawca samochodów z El Paso w Teksasie — ale o akt oralny nie umiałbym jej poprosić. No, jeśli usiłowałbym ją wziąć oralnie, cóż, pewnie byłaby zaskoczona. Nie mam pojęcia, co by zrobiła, ale myślę, że byłaby zaskoczona, na pewno. Natomiast nie mogę sobie wyobrazić Marjorie, która bierze mój penis w usta. W żaden sposób nie mogę sobie tego wyobrazić. A o seksie analnym w ogóle nie może być mowy”.
Czy Hectorowi bardziej podobałoby się pożycie seksualne, gdyby żona praktykowała z nim seks oralny lub inne odmiany? „Oczywiście. Ale ona nie należy do tego typu kobiet”.
Przy okazji porozmawiałem z Marjorie. Zapytałem ją, jak ocenia swe życie seksualne? Jako zadowalające? Ekscytujące? Zwyczajne? Rutynowe? Nudne?
„Seks nie jest tak olśniewający, jak to opisują w książkach i czasopismach i pokazują w filmach”.
W jakim sensie?
„Sądząc według nich, powinien ekscytować, a wcale tak nie jest. Czasami się nawet zastanawiam, po co Hector w ogóle sobie tym zawraca głowę. On nie odczuwa silnego popędu seksualnego. W łóżku jest taki zdystansowany i ostrożny. Myślę, że seks wprawia go w zakłopotanie”.
Czy Marjorie kiedykolwiek pomyślała o tym, by urozmaicić ich pożycie? Co myśli o seksie oralnym, o przebierankach albo po prostu o kochaniu się w nowym, podniecającym otoczeniu?
„Nie sądzę, by Hector na to poszedł”.
A czy Marjorie ma jakieś zahamowania w tym względzie?
„Raczej nie, poza tym że nie przemawia do mnie idea sadyzmu, gdy dla przyjemności ludzie zadają sobie wzajemnie cierpienie. Mam taką fantazję, w której naga jestem przywiązana do drzewa w lesie i każdy przechodzący obok mężczyzna może że mną zrobić to, na co tylko ma ochotę, a ja w żaden sposób nie mogę mu niczego zabronić. Czasami wyobrażam sobie nawet, że kiedy przechodzi dwóch, obaj mogą mnie posiąść. Czasami nawet trzech, czterech albo pięciu. Jedna z przyjaciółek powiedziała mi, że kiedy była młodsza, kochała się równocześnie z dwoma chłopcami, a jej przyjaciółka nawet z pięcioma — dwaj po bokach, jeden w pochwie, a dwóch w ustach, wszyscy równocześnie”.
Czy jest coś, czego za nic nie zrobiłaby z Hectorem?
„Sądzę, że nie. Ale Hector nie bierze seksu tak lekko. Nie odważyłabym się na przykład zaproponować mu pieszczot oralnych. Pomyślałby, że jestem dziwką”.
Brak porozumienia między Hectorem a Marjorie był niemal stuprocentowy, i wcale nie taki rzadki. Miliony par nigdy nie wychodzą poza bardzo zwyczajny, pełen zahamowań seks, ponieważ partnerzy się siebie wstydzą. Jeden z pierwszych etapów szukania wyjścia z sytuacji polega na tym, by usiąść i otwarcie wyjawić oraz przedyskutować swoje pragnienia, zastanowić się, czy można je zaspokoić. Musi to być dyskusja bez zahamowań, w której wyjawicie sobie wszystkie nie spełnione pragnienia, wszystkie fantazje i fetysze, wszystkie najbardziej skryte myśli erotyczne, powiecie, co was najmocniej podnieca. Jedna rozmowa oczywiście nie wystarczy. Na to, by omówić wasze oczekiwania seksualne, o których (dotychczas) milczeliście, potrzeba więcej czasu. Możecie przeżyć szok. Ktoś może poczuć się zdegustowany. Mogą wyniknąć kłótnie. Ale ta metoda jest konstruktywna i celowa, i w rezultacie z takich obrad wynikną tylko rzeczy pozytywne — zaspokojenie seksualne, jak i emocjonalne.
Zaleciłem Hectorowi i Marjorie, aby odbyli taką właśnie rozmowę o seksie. Podczas tej rozmowy ogarnęło ich zdumienie, że od tak dawna uznawali się nawzajem za seksualnie zahamowanych. Z wiadomości, którą otrzymałem od nich tuż przed napisaniem tego rozdziału, wynika, że ich życie seksualne „absolutnie się zmieniło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki”. Marjorie donosi, że regularnie uprawiają seks oralny i raz, kiedy była przywiązana do bramki na ranczu u przyjaciół, wypróbowali seks analny. Na marginesie, jeśli ktoś nie wierzy w tę historię o pięciu mężczyznach jednocześnie, to przypominam, że znana dawniej gwiazda porno, Linda Lovelace, wspominała kiedyś o dwóch potężnych organach, którymi naraz się zabawiała: „Jednocześnie wzięłam je obywa do ust, a potem, także jednocześnie, do odbytu — powtarzam: jednocześnie”. Oczywiście, Linda Lovelace miała w tamtych czasach ponadprzeciętny apetyt seksualny, ale wiele z jej dawnych umiejętności i praktyk seksualnych przydałoby się także dzisiejszej przeciętnej parze, która pragnie maksymalnie korzystać z radości seksu.
Wiele osób niechętnie przyjmuje do wiadomości, że w ogóle potrzebna jest im rozmowa na temat ich problemów seksualnych. W celu umożliwienia wam oceny, czy w waszym związku panuje otwartość i intymna bliskość, zamieszczam poniższy test. Warunkiem powodzenia jest absolutna szczerość odpowiedzi. Można nie odpowiedzieć na trzy pytania (a partner nie ma prawa spytać, dlaczego „pasujesz”), ale warto wziąć pod uwagę pominięte punkty jako temat dociekań na przyszłość.
Co ukrywasz przed swoim partnerem?
1. Czasami po stosunku czuję frustrację. TAK/NIE/PASUJĘ
2. Czasami mam ochotę na miłość w nowym miejscu. TAK/NIE/PASUJĘ
3. Mam fantazje seksualne, które boję się przedstawić swemu partnerowi. TAK/NIE/PASUJĘ
4. Część zachowań partnera w łóżku irytuje mnie. TAK/NIE/PASUJĘ
5. Chciałabym, aby partner częściej mnie rozbierał. TAK/NIE/PASUJĘ
6. Chciałabym, by ukochany częściej mówił mi romantyczne i czułe słówka. TAK/NIE/PASUJĘ
7. Mój partner nigdy nie całuje mnie tak często, jak tego pragnę. TAK/NIE/PASUJĘ
8. Ukochany za bardzo się spieszy podczas gry wstępnej. TAK/NIE/PASUJĘ
9. Ukochany nigdy nie trudzi się, by prowadzić grę wstępną. TAK/NIE/PASUJĘ
10. Chciałabym, aby od czasu do czasu partner pieścił mnie, nie dając mi odczuć, że musimy odbyć stosunek. TAK/NIE/PASUJĘ
11. Chciałabym, aby partner częściej obdarzał mnie seksem oralnym. TAK/NIE/PASUJĘ
12. Chciałabym, aby partner zaczął inicjować seks oralny. TAK/NIE/PASUJĘ
13.
(dla mężczyzn) Moja partnerka potrzebuje bardzo dużo czasu, aby
się rozbudzić.
TAK/NIE/PASUJĘ
14. (dla kobiet) Mój partner często przystępuje do odbycia stosunku w chwili, gdy ja jeszcze nie jestem gotowa. TAK/NIE/PASUJĘ
15. Nie lubię pewnych rzeczy, które partner robi w łóżku. TAK/NIE/PASUJĘ
16. Chciałbym, aby partnerka aktywniej reagowała w łóżku. TAK/NIE/PASUJĘ
17. Chciałbym, aby partnerka częściej pozwoliła mi się oglądać, kiedy jest naga. TAK/NIE/PASUJĘ
18. Chciałbym podczas stosunku oglądać erotyczne filmy wideo, ale nie wiem, co na to powie partnerka. TAK/NIE/PASUJĘ
19. Czasami kusi mnie, aby kupić akcesoria erotyczne, ale nie wiem, czy taki zakup spodobałby się mojemu partnerowi. TAK/NIE/PASUJĘ
20. Mam sekretne pragnienia seksualne, które być może nie spodobałyby się mojemu partnerowi TAK/NIE/PASUJĘ
21. Moje sekretne pragnienia seksualne (zaznacz odpowiednio jedno lub kilka:
(i) seks w niezwykłym miejscu []
(ii) erotyczna bielizna, np. baskijki, pończochy i paski do pończoch, podwiązki []
(iii) ubiory że skóry []
(iv) ubiory z gumy []
(v) klapsy []
(vi) wiązanie partnera []
(vii) mundury (wojskowy, pielęgniarski itp.)
[] (viii) seks oralny []
(xi) odgrywanie fantazji seksualnych: niewolnica i jej pan, pani i jej służący, szejk i dziewczyna z haremu itp. []
(x) masturbacja, w pojedynkę lub wzajemna []
(xi) wspólne czytanie lub oglądanie pornografii []
(xii) kręcenie filmów erotycznych kamerą wideo albo robienie sobie nawzajem erotycznych zdjęć []
(xiii) golenie owłosienia łonowego []
(xiv) mokry seks []
(xv) seks analny []
(xvi) inne (wpisać).
22. Pewne rzeczy w wyglądzie zewnętrznym partnera można by poprawić. TAK/NIE/PASUJĘ
23. Chciałabym, aby mój partner był bardziej sprawny fizycznie. TAK/NIE/PASUJĘ
24. Gdyby mój partner bardziej dbał o higienę osobistą, byłby dla mnie o wiele bardziej ponętny seksualnie. TAK/NIE/PASUJĘ
25.
Pragnę, żeby mój partner zadał sobie trud sprawdzenia, co mnie
najbardziej podnieca.
TAK/NIE/PASUJĘ
26. Wiem, że są pewne rzeczy, których partner oczekuje ode mnie, aleja ich nie chcę, więc udaję, że nic o nich nie wiem albo podchodzę do nich obojętnie. TAK/NIE/PASUJĘ
27. Chciałabym, by partner częściej że mną flirtował i uwodził. TAK/NIE/PASUJĘ
28. Chciałbym bez pośpiechu obejrzeć z bliska i pieścić narządy płciowe partnerki. TAK/NIE/PASUJĘ
29. Czasami pragnę, by partner zrobił w łóżku pierwszy krok. TAK/NIE/PASUJĘ
30. Uważam, że moglibyśmy udoskonalić nasze życie seksualne, gdybyśmy byli wobec siebie bardziej otwarci. TAK/NIE/PASUJĘ
Nie ma odpowiedzi „dobrych” ani „złych”, test ten został po prostu opracowany po to, byście oboje go wypełnili, porównali swoje odpowiedzi, a następnie skorzystali z wyników jako podstawy do dalszych rozmów. Na przykład, jeśli kobieta oznaczyła punkt 21 (viii), musicie poruszyć wiele tematów. Czy ona chce uprawiać seks oralny biernie czy czynnie? Niektórzy mężczyźni nie aprobują całowania i lizania pochwy kobiety, bo nie lubią tego smaku albo też uważają, że taki akt ich deprecjonuje. Długo korespondowałem z pewną 25–letnią kobietą z Bostonu. Jej mąż lubił ją obdarzać seksem oralnym, ale nagle przestał to robić. Nie miała pojęcia, dlaczego tak się stało, a ponieważ on był z natury drażliwy, nie chciała poruszać tego tematu. W końcu okazało się, że kiedyś, mając głowę między jej udami, spojrzał na nią, a ona się roześmiała. Rozśmieszył ją jego widok, bo jej włoski łonowe wyglądały, jakby były wąsami jej kochanka. I wtedy przestał inicjować seks oralny, choć go tak lubił.
Zaproponowałem jej, by wygoliła włosy łonowe, i tak właśnie zrobiła. Później napisała do mnie, że efekt był znacznie lepszy, niż sobie mogła wyobrazić. Jej samej goły srom się podobał, a dla jej ukochanego okazał się wielką podnietą. Seks oralny powrócił, ku ogromnemu zadowoleniu i satysfakcji obojga.
Dość osobliwy problem z seksem oralnym wynikł wtedy, gdy pewna 21–letnia mieszkanka Berkeley w Kalifornii poprosiła mnie o radę w sprawie połykania nasienia. Lubiła „dmuchać” swego 26–letniego chłopca i wiedziała, że jemu sprawia tym wielką rozkosz. Jedyny problem polegał na tym, że nie odpowiadał jej smak i konsystencja nasienia. Niektóre kobiety je uwielbiają, niektórym to jest obojętne, inne tego nienawidzą.
Najpierw próbowała jakoś pokazać partnerowi, że nie chce połykać spermy, ale on zawsze tuż przed orgazmem mocno przytrzymywał jej głowę — nie przemocą, lecz zdecydowanie — więc nie miała żadnych szans, chyba że wyrwałaby się mu siłą. Całkiem słusznie uważała ten przymus za nie do przyjęcia. Więc przestała „dmuchać”, odwracając głowę, gdy partner jednoznacznie to sugerował. On z kolei, choć czuła, że jest coraz bardziej rozczarowany, głośno się nie skarżył.
Wciąż powtarzam, że seks nie ma być przyjemnością tylko dla jednego z partnerów, ale dla obojga. Jeden jego rodzaj może bardziej odpowiadać jednemu z nich, wtedy drugi powinien czerpać przyjemność z dawania mu tej rozkoszy, aby w perspektywie móc cieszyć się równie wielką wzajemnością.
Stąd też nasza mieszkanka Berkeley miała pełne prawo odmówić połykania spermy i powiedzieć partnerowi, dlaczego odmawia. Na marginesie: nasienie jest absolutnie nieszkodliwe… składa się głównie z prostych cukrów.
Po moim liście podjęła ten temat w rozmowie z partnerem i choć początkowo był oburzony, wkrótce zmienił zdanie, gdy poinformowała go, jakie zaproponowałem wyjście (na które ona entuzjastycznie przystała). Chodziło po prostu o to, by w chwili wytrysku partner wyjął penis z jej ust, tak by nasienie trafiło na jej twarz i piersi.
Odpisała mi tak: „Nasze życie całkiem się zmieniło. Ja to zawsze uwielbiałam i teraz mogę trzymać jego penis w ustach do woli, bez tej ponurej perspektywy, że będę musiała połykać spermę. Teraz jest cudownie. Przytrzymuję go tak, żeby struga nasienia trafiła dokładnie na moją twarz, na policzki, czoło i usta. Potem ścieka mi po twarzy, takie ciepłe i gęste, i muszę powiedzieć, że to mnie bardzo, bardzo podnieca”.
Powszechną przeszkodą na drodze do uzyskania szczytowej formy seksualnej jest po prostu niewiedza. Można by pomyśleć, że w dzisiejszych czasach ani dla mężczyzn, ani dla kobiet nie ma wymówki usprawiedliwiającej ignorancję w dziedzinie seksu. W końcu mamy tak wiele poradników, artykułów w czasopismach, dyskusji w telewizji. Kiedy przed dwudziestu laty pisałem pierwsze wydanie Magii seksu, młody mężczyzna czy kobieta, chcąc się dowiedzieć, jak wyglądają narządy płciowe płci przeciwnej, napotykali trudności że znalezieniem jakiegokolwiek materiału ilustracyjnego. Nie mówię tu o rysunkach i rycinach dostępnych w różnych encyklopediach seksuologicznych i poradnikach medycznych. Choć są one przydatne w nauczaniu i wprowadzają tak zwane nazewnictwo, nie dają pojęcia o rzeczywistym wyglądzie penisa czy pochwy ani o tym, jak dalece genitalia tej samej płci mogą się różnić.
Dziś natomiast mamy dziesiątki czasopism, w których są zdjęcia kobiet z szeroko rozchylonymi udami, a także sporo, choć mniej, czasopism zawierających zdjęcia nagich mężczyzn. W moim przekonaniu te publikacje stanowią tabu tylko dla osób, które mają całkowicie bezzasadne zahamowania. Oczywiście, ani myślę twierdzić, że takie pisma trzeba narzucać tym, którzy nie chcą ich oglądać, ale powinny być dostępne dla tych, którzy chcą. Jedno popołudnie spędzone z wiarygodnym i wszechstronnym poradnikiem seksuologicznym oraz kilkoma numerami „Cats” lub „Playgirl” może zdziałać cuda w życiu mężczyzny lub kobiety w każdym wieku, którzy mają pytania dotyczące seksu i budowy ciała ludzkiego.
W kolejnych rozdziałach przyjrzymy się ciału mężczyzny i kobiety, ich reakcjom seksualnym i temu, co można zrobić, by ich przeżycia były jeszcze silniejsze. Wspomniałem już wcześniej, że bardzo interesującym, nowym sposobem wzbogacania podstawowej wiedzy o anatomii i sztuce erotycznej, tak dla osób samotnych, jak dla par, jest wykorzystanie kamery wideo.
Dla osób robiących to w pojedynkę nieocenione jest duże lustro. Oprzyj je tak, byś mogła wygodnie usiąść przed nim z rozsuniętymi nogami i bez przeszkód oglądać swe narządy płciowe. Lustro ustaw pod takim kątem, by były one dobrze oświetlone przez słońce albo przenośną lampkę. Warto także zainwestować w statyw do kamery, ale równie dobrze można ją postawić na krześle lub na stole, tak by była skierowana na właściwe miejsce. Możesz także trzymać ją w ręce podczas ćwiczeń, choć to na pewno jest gorsze rozwiązanie.
Lepiej zrozumiesz to, co widzisz i robisz, jeśli wcześniej trochę poczytasz o anatomii człowieka. Zalecam zwłaszcza rozdziały poświęcone poznawaniu swego ciała z mojej książki Rozkosze miłości, czyli co zrobić, by kochać się sześć razy w tygodniu. Szczególnie dziewczęta mają nikłe pojęcie o własnej budowie po części dlatego, że ich narządy płciowe nie są tak widoczne jak u chłopców, a do tego dziewczęta mają o wiele mniej możliwości porównania swych genitaliów z narządami innych dziewczyn, choć pochwy różnią się wyglądem i kształtem, a nawet barwą w takim samym zakresie, jak różnią się penisy.
Nawet najbardziej pobieżne przeglądnięcie odpowiednich czasopism ujawnia, że niektóre kobiety mają bardzo uwypuklony wzgórek łonowy, podczas gdy u innych, zwłaszcza młodych, które jeszcze nie rodziły, jest on płaski. Dysponuję zdjęciami młodej kobiety z wargami sromowymi mniejszymi długimi na siedem centymetrów, a także innymi zdjęciami, na których jest młoda kobieta z wargami sromowymi małymi i wąskimi. Sromy kobiet różnią się zawartością pigmentu, jedne są czerwonawe, inne jasnoróżowe albo bardzo ciemne. Nie istnieje coś takiego jak standardowy srom, tak samo jak nie istnieje standardowa twarz ani standardowy biust.
Narządy płciowe mężczyzn ogromnie różnią się kształtem i wielkością, a także barwą. Mężczyźni o ciemnych włosach zwykle mają także penis ciemniejszy. Czasami wygląda to tak, jakby opalali go na słońcu przez dziurę w płocie — tak wyraziła się pewna dama, którą mam przyjemność znać. Kształtem „główka” penisa, czyli żołądź, może przypominać klin albo kopułę, napletek zaś (jeśli mężczyzna nie został obrzezany) może sięgać daleko poza żołądź albo ledwo ją zakrywać. Niektórzy mężczyźni mają żołądź jasnofioletową, niektórzy purpurową, inni brązową. Kolor nie ma znaczenia dla ich funkcjonowania, tak samo jak wibrator działa z równym efektem niezależnie od tego, czy jest wykonany z różowego, czy z niebieskiego plastyku.
Nawet trzon penisa może być bardzo różny W erekcji niektóre są lekko wygięte w prawo lub w lewo (to mieści się w parametrach różnic między osobniczych, jest normalne i całkiem nieszkodliwe — więc, chłopaki, nic próbujcie tego prostować!). Jedne trzony są cienkie i wąskie, podczas gdy inne grube i lekko łukowate. Nawet moszny są bardzo różne — pod względem barwy, wielkości, tego czy są luźne czy napięte. Także jądra mają najróżniejszą wielkość i kształt, ale jeśli działają prawidłowo, nie ma się czym przejmować. Nie każdy może mieć „wyposażenie” jak orangutan.
Od lat otrzymuję mnóstwo pytań dotyczących wyglądu narządów płciowych — rodzi on bodaj więcej wątpliwości niż jakikolwiek inny temat. Kobiety pytają, czy ich łechtaczka jest we właściwym miejscu, niektóre piszą, że chyba jej w ogóle nie mają. Mężczyźni są niezmiennie niespokojni co do wielkości ich penisów. „Nie wiem, czy będę w stanie zaspokoić moją sympatię” — wyznał swe obawy pewien zrezygnowany młodzian, który po dokonaniu pomiaru przekonał się, że w pełnej erekcji ma tylko 13,5 centymetra. Także kobiety martwią się wymiarami partnera: „On ma takiego małego, że ledwo go czuję. Czy można go jakoś powiększyć?”
Każda kobieta ma oczywiście łechtaczkę, choć z powodu niesamowitej różnorodności kształtów sromu, u jednych jest bardziej wyeksponowana, podczas gdy u innych niemal całkowicie schowana w ciele.
Każdy mężczyzna, niezależnie od wymiarów jego penisa, potencjalnie jest w stanie zaspokoić seksualnie każdą kobietę. Można ją pobudzić do orgazmu poprzez wprowadzenie do jej pochwy choćby np. długopisu, penisa lub całej pięści mężczyzny. Tu nie chodzi o wielkość — rzecz polega na umiejętnościach i w mniejszym stopniu na praktyce, co dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Do kwestii tych jeszcze wrócimy. A teraz posłuchajmy o tym, jak dwoje zwyczajnych ludzi skorzystało z kamery wideo, aby dokładnie poznać siebie, czego się nauczyli i w jaki sposób zastosowali tę nowo nabytą wiedzę, by udoskonalić swe życie seksualne.
Maureen, 18–letnia studentka Akademii Sztuk Pięknych w Madison w stanie Wisconsin jest jedynaczką mającą rodziców w starszym wieku. Otrzymała surowe, purytańskie wychowanie. Będąc nastolatką, o seksie wiedziała ledwo tyle, że służy do prokreacji. Rodzice zdawali się sugerować, że seks to „coś zbędnego, niezbyt przyzwoitego. Miałam wrażenie, że planeta Ziemia podobałaby się im o wiele bardziej, gdyby nie było na niej seksu” Zanim skończyła 16 lat, kojarzył jej się że „śmichami–chichami, klapą sedesową i tamponami, nieustannymi dyskusjami koleżanek na temat rozmiarów wypukłości dżinsów w kroku ich szkolnych kolegów”.
Maureen straciła dziewictwo, gdy miała 17 lat. Jednak spała że swym chłopcem, Mikiem, „nie więcej niż pięć albo sześć razy”. Nie dlatego, że seks jej nie satysfakcjonował, ale po prostu nie mieli warunków do częstszych spotkań. Powiedziała, że lubi się kochać, choć „w łóżku nie wiem, co się że mną dzieje, ani co robię. To jest jakaś wielka tajemnica. Moje doznania są bardzo intensywne, lecz nie rozumiem ich i nie umiem nimi kierować”.
Szczególnie dokuczała Maureen nieznajomość kobiecej i męskiej anatomii, a także brak wiedzy o reakcjach podczas stosunku: „Odkrywałam, że nagle mogłabym latać, ale nie miałam pojęcia, jak to się dzieje i dlaczego, i czy to się jeszcze kiedyś powtórzy”.
Kiedy jej rodzice wyjechali na weekend, ustawiła kamerę w sypialni, włożyła nową kasetę, którą specjalnie kupiła na tę okazję („nie chciałam, żeby rodzinka usiadła przed telewizorem, myśląc, że zobaczy nagranie z wieczerzy wigilijnej, a zamiast tego otrzymała przegląd mej intymnej anatomii w żywych kolorach”).
„Wzięłam lustro z korytarza, a obok ustawiłam na podłodze moją lampkę z biurka i tak pochyliłam abażur, by światło padało prosto między moje nogi. Nie mamy statywu do kamery, więc postawiłam ją na taborecie i ustawiłam pod odpowiednim kątem, podkładając pod nią dwie książki. Potem się rozebrałam. Z jakiegoś powodu brakowało mi tchu i czułam się winna, a choć w domu było ciepło, drżałam. Kiedy usiadłam na podłodze przed lustrem, miałam gęsią skórkę i sztywne brodawki. Zrobiłam kilka głębokich wdechów, spojrzałam na siebie w lustrze i powiedziałam sobie, że muszę się rozluźnić. Miałam się uczyć, a w dodatku nauka miała być przyjemna”.
Stosując się do moich zaleceń, Maureen zrobiła „przegląd ogólny”.
„Obejrzałam swoje jasnoblond włosy i uznałam, że mi się podobają. Może warto byłoby je jeszcze trochę rozjaśnić, ale generalnie mi się podobały. Przyjrzałam się też z bliska swojej twarzy. Moje silne punkty to duże niebieskie oczy i ładne zęby. Nigdy nie lubiłam swojego nosa. Jest zbyt zadarty. W sumie jednak pozytywy przeważały nad minusami.
Moje piersi, cóż, są niezłe. Do czternastego roku życia w ogóle nie miałam biustu, choć większość moich szkolnych koleżanek paradowała w stanikach o rozmiarze 90C.
Nadal mam małe piersi, ale sprężyste, więc mogę nosić wszystko, podczas gdy koleżanki skarżą się, że nie mogą wejść w kostium kąpielowy albo letnią sukienkę, a kiedy uprawiają jogging albo inny sport, piersi wyraźnie im podrygują.
Co do reszty mojego ciała, także mi się podoba. Jestem szczupła i w sumie wyglądam korzystnie. Jeszcze nigdy nie siedziałam nago przed lustrem i tak się sobie nie przyglądałam. Normalnie nikt tego nie robi, prawda. Ale jeśli podejść do tego z pozytywnym nastawieniem, można zyskać większą pewność siebie. Nawet jeśli się widzi coś, co niespecjalnie nam się podoba, można sobie powiedzieć dobrze, tak jest teraz, ale skoro już wiem, co mi się nie podoba, zrobię wszystko, żeby to zmienić. Pójdę do fryzjera, będę bardziej dbała o linię albo zrobię regulację brwi — cokolwiek trzeba, zrobię to. A po siedmiu dniach powtórzę ten «przegląd», zgodnie z pana zaleceniami. Dobrze jest się przekonać, że robimy postępy, że jest o czym napisać w swym pamiętniku, że coś już widać.
Z trudem zdobyłam się na to, by spojrzeć w lustro między swe uda, zwłaszcza przy włączonej kamerze. Na początek położyłam dłoń na sromie, w ogóle nie patrząc na niego. Ale po chwili pomyślałam sobie, że to przecież moje ciało i mogę z nim robić, co mi się podoba. Więc szerzej rozsunęłam nogi i spojrzałam w lustro. Obok mnie leżał poradnik seksuologiczny, więc mogłam z nim skonfrontować to, co widzę. Zobaczyłam oczywiście wargi większe, czyli labia maiora Moje intymne włoski są bardzo jasne i zwykle przycinam je bardzo krótko nożyczkami do paznokci, golić się nie muszę, bo po bokach mój wzgórek łonowy jest praktycznie nagi.
Palcami obu dłoni rozchyliłam wargi wewnętrzne, inaczej mówiąc labia minora, prawda? Moje są jasnoróżowe i dość cienkie. W tym momencie były wilgotne, bardziej niż normalnie. Myślę, że pobudził mnie fakt, iż to wszystko jest filmowane. Opuszkami palców wodziłam wzdłuż nich, po bokach i między wargami większymi i mniejszymi, a potem niżej, w miejscu gdzie się schodzą. Poznałam, jakie czułe są zakończenia nerwów, poczułam jeszcze większą ich wrażliwość, gdy mój palec zbliżył się do pochwy — przy czym wargi były zdecydowanie bardziej czułe na skraju niż po bokach. Moje soki były śliskie i miały konsystencję rzadkiego miodu. Kiedy odsuwałam palce od warg, na chwilę łączyła je cienka niteczka płynu, która zaraz się rwała. Powąchałam palec, popróbowałam, ale nie poczułam żadnego wyraźnego smaku, no, może leciutko słodkawy, dziwny.
Rozchyliłam wargi mniejsze i obnażyłam pochwę. Wewnątrz była jaskraworóżowa, prawie szkarłatna. Lekko się przesunęłam, aby kamera miała lepszy kąt do filmowania w środku. Oglądając film na kasecie, można zobaczyć połyskujące wilgocią ścianki pochwy. Wsunęłam w nią dwa palce, wprowadzając je maksymalnie głęboko. Najprzyjemniejsze było doznanie, gdy zaginając palce, przyciskałam je rytmicznie do przedniej części pochwy”. (W tym momencie Maureen pobudzała tak zwany punkt G, o którym więcej powiemy później). „Tak bardzo mi się to podobało, że zgodnie z instrukcją zamknęłam oczy i przez dłuższy czas po prostu rozkoszowałam się tym. Zrobiłam się bardzo wilgotna, od moich soków na dywanie powstała mokra plama.
Wysunęłam palce i szeroko rozchyliłam wargi sromowe, abym mogła zobaczyć ujście cewki moczowej. Znałam jej położenie, to znaczy wiedziałam, że siusiam inną dziurką, choć moje koleżanki, gdy były młodsze, nie wiedziały tego. Ale z takiego bliska nigdy się temu nie przyglądałam. Normalnie nie myślimy o tym, to jasne. Delikatnie dotykałam się tam i spostrzegłam, że tam też są bardzo czułe zakończenia nerwów. Udało mi się wycisnąć jedną kropelkę z cewki, po to żeby zobaczyć, jak się stamtąd wydostaje. Odkrywałam nie tylko to, jak niesamowite jest moje ciało, ale także to, że mogę je kontrolować.
Mam dość wydatną łechtaczkę, moje wargi nie zakrywają jej całej, więc nie miałam kłopotu z jej zlokalizowaniem. Wypróbowałam różne sposoby dotykania jej i pocierania. Najwięcej przyjemności dostarczyło mi bardzo delikatne drażnienie jej od spodu koniuszkiem palca środkowego z jednoczesnym szybkim muskaniem jej trzonu boczną powierzchnią palca wskazującego. Robiłam to bardzo, bardzo szybko, ale bardzo delikatnie, ledwo ją dotykając. Robiłam to już nieraz, leżąc w łóżku i rozmyślając o Berniem [jej chłopcu], ale nigdy nie oglądałam wtedy siebie.
Potem wykonywałam ćwiczenia mięśni pochwy, po prostu napinałam je, żeby się przekonać, jaki to ma wpływ na zmianę jej kształtu. To coś zdumiewającego, prawda? Zaciskasz je dwadzieścia czy trzydzieści razy i zaczynasz odczuwać ogromne podniecenie! I to właśnie odkryłam, nakręcając ten film: że mogę doskonale kontrolować reakcje swojego ciała. Nigdy na przykład nie przyszło mi do głowy, że jeśli podczas stosunku rozluźnię mięśnie pochwy, penis Berniego nie będzie tak mocno pocierany, dzięki czemu wytrysk nastąpi później. Wiem, że to brzmi jak coś oczywistego, ale to jest jedna z tych prawd, do których trzeba dojść samemu, samemu je przetrenować.
Nie miałam dildo ani wibratora, więc zamiast tego posłużyłam się marchewką. Mam nadzieję, że tak też jest okay! Przykucnęłam i wprowadziłam ją do pochwy tak daleko, jak tylko było to możliwe. Była większa niż ptak Berniego, ale mówił pan, że to nie ma znaczenia. Wsuwałam ją i wysuwałam z siebie, wypróbowując różne pozycje: na wznak z rozsuniętymi udami, na boku, na czworakach. Najwięcej podniet dawała mi pozycja na boku. Mogłam wtedy drażnić łechtaczkę… albo Bernie mógłby to robić, równocześnie kochając się że mną w pozycji tylnej.
W końcu wszystkie te pieszczoty tak bardzo mnie rozbudziły, że już się nie mogłam powstrzymać. W końcowych scenach leżę na plecach z szeroko rozsuniętymi nogami. Widać, jak na przemian to wsuwam, to wysuwam z pochwy tę wielką jaskrawopomarańczową marchew, a moje palce śmigają po łechtaczce tak szybko, że obraz jest w zasadzie zamazany. Wtedy też słychać, jak krzyczę. Ten głos nie jest podobny do mojego. Starałam się nie zwierać nóg, żebym mogła zobaczyć moment samego orgazmu, ale się nie udało… dopiero po wszystkim. Wargi zewnętrzne miałam czerwone, rozchylone i mokre.
Ta sesja nauczyła mnie bardzo dużo. Wcześniej czytałam o seksie, o budowie ciała kobiety, ale kiedy się to samemu zobaczy, wtedy jest zupełnie inaczej. Zwłaszcza kiedy się widzi takie reakcje własnego ciała.
Nauczyłam się, że nie można się wstydzić. Można się dotykać w intymnych miejscach i pobudzać je. Teraz też wiem, że ciekawość własnego ciała jest absolutnie naturalna. Jeśli mam ochotę popatrzeć na swoją cipkę, to patrzę i już. Jeśli mam ochotę się przekonać, jak to jest, gdy się wsuwa tam marchew, to wsuwam i już. Kiedy robiłam to pierwszy raz, to przede wszystkim myślałam, że nie będę umiała tego zrobić, a po drugie, że nigdy nie będę w stanie o tym komukolwiek opowiedzieć, zwłaszcza tak szczerze i używając słów takich jak cipka. Ale jest mi z tym bardzo dobrze, nie tylko w sferze seksu, ale tak w ogóle. Nadal uważam, że w seksie jest tajemnica, ale już mam przygotowanie do jej wyświetlenia. Znam własne ciało. Teraz zaczynam także ustalać, jakie są moje seksualne pragnienia. Nigdy wcześniej nie przychodziło mi do głowy, że kobieta może mieć seksualne preferencje. Sądziłam wcześniej, że po prostu kładzie się na wznak i tyle. A mnie pociąga seks pod prysznicem, który chciałabym przeżyć, będąc kompletnie ubrana, podczas gdy Bernie byłby nagi. Lubię też, kiedy dotyka mnie, gdy jesteśmy w towarzystwie, tak by nikt tego nie zauważył. Któregoś dnia przed południem poszliśmy na kawę do jego matki. Siedzieliśmy na kanapie przez prawie pół godziny i gawędziliśmy, a on przez cały ten czas trzymał palec w mojej cipce. Jeszcze bardziej podniecające było to, że kochaliśmy się tuż przed wyjściem z domu, więc jego palec zanurzał się teraz w jego własnej spermie. Wydawało mi się, że jego matka musi czuć jej zapach. Ja go czułam, a jej pies cały czas domagał się, by mu pozwolić powęszyć pod moją spódniczką.
Mówiąc jednak serio, moim zdaniem nie ma dla dziewczyny lepszego sposobu poznania własnego ciała niż nakręcenie filmu kamerą wideo. Oglądałam swoje nagranie cztery albo pięć razy, i myślę już o następnym. Może sfilmuję Berniego. Taki seans w łóżku byłby fantastyczny, jak sądzicie?”
Zanim przejdziemy do następnych zagadnień, warto wspomnieć o tak zwanym punkcie G. Być może już o nim słyszeliście albo czytaliście. Rzekomo to kobiecy odpowiednik męskiego gruczołu prostaty. Ma się znajdować w przedniej ściance pochwy, trzy do pięciu centymetrów od wejścia do niej. Przypisuje mu się wrażliwość na rytmiczne podniety palcem lub wibratorem. Niektórzy producenci akcesoriów erotycznych sprzedają nawet specjalny wibrator punktu G, który ma zagiętą do góry końcówkę, po to by kobieta mogła wsunąć go do pochwy i zapewnić sobie dodatkowe podniety. Podobno dają one kobietom szczególny rodzaj orgazmu, niczym erupcja wulkanu. Posłuchajmy wypowiedzi pewnej 27–letniej Niemki, gospodyni domowej: „Dwoma palcami pocierałam przednią ściankę pochwy, tuz ponad wejściem do niej, i nagle wyczułam w środku coś zupełnie nowego. Jednocześnie przytrafiło mi się coś dziwnego, cudowne doznanie. W chwili gdy to pocierane miejsce nabrzmiało, utworzył się twardy gruzełek, który zrobił się duży jak orzech laskowy. Pocierałam go nieustannie, przezywając niesamowite szczęście. I wtedy to się stało. Najpierw poczułam w sobie potężną falę ciepła, a krótko potem miałam taki orgazm, że cała się przygięłam i głośno krzyczałam. Zauważyłam tez, że zmoczyłam całą pościel”.
Trochę trudno wyobrazić sobie 27–letnią niemiecką gospodynię domową mówiącą o „gruzełkach”, jednakże były pewne poważne doniesienia, że punkt G naprawdę istnieje i że dzięki niemu występują nie tylko „głębokie” orgazmy, ale także kobieca ejakulacja — wytrysk płynu, który na pewno nie jest moczem. Ponoć wiele kobiet przezywa zakłopotanie z powodu obfitości tego płynu i udaje się do lekarza z prośbą o radę, jak go powstrzymać.
Poza takimi stwierdzeniami, nie ma żadnego dowodu, iż taki gruczoł istnieje, natomiast zdrowy rozsądek podpowiada, że każda kobieta, która odpowiednio długo pobudza przednią część ścianki pochwy, z pewnością osiągnie efekt — głównie dlatego, iż już czuje się dostatecznie podniecona, by tego chcieć.
Ponadto partner, który pobudza ją w zalecanej w niektórych znanych mi poradnikach i broszurkach specjalnej pozycji dla podniet punktu G, z dwoma zagiętymi palcami głęboko w pochwie i kciukiem przyciśniętym od zewnątrz naprzeciwko tamtych dwóch palców, stosuje mocny, rytmiczny i stały nacisk na łechtaczkę. Łechtaczka nie jest tylko małym groszkiem w kobiecym sromie — to tylko wierzchołek góry lodowej, sama żołądź. Cały zaś organ jest schowany niżej i (przeciętnie) ma około 2,5 centymetra długości. U każdej kobiety ma nieco inny kształt, jest krótszy i gruby, dłuższy i cienki, tak samo jak różnią się wargi sromowe. Zatem ów orzech laskowy to nic innego, jak pobudzona łechtaczka wyczuwana od środka, a nie od zewnątrz.
Nie jest niczym zaskakującym, że kobiety mają intensywny i bardzo satysfakcjonujący orgazm od silnego i konsekwentnego pobudzania łechtaczki, punkt G zaś jest raczej techniką niż organem. Także idea „kobiecej ejakulacji” moim zdaniem jest wysoce podejrzana. Seksuolodzy od lat spierają się między sobą o to, skąd faktycznie pochodzi ów płyn. Niektórzy twierdzą, że z gruczołu Bartholina (dziś się to raczej odrzuca), niektórzy, że z gruczołu Skene’a (czyjego??), a wszyscy rzecznicy punktu G utrzymują, że w ciele kobiety jest jeszcze całkiem inny, nowy gruczoł.
Kobieta umiejętnie i przemyślnie pobudzana przez partnera, który ma na względzie jej rozkosz i pragnie ją zaspokoić, niemal zawsze robi się bardzo wilgotna — tak bardzo, że mogą stąd wynikać opowieści o przemoczonych prześcieradłach i „kobiecej ejakulacji”.
Zasadniczo nie mam nic przeciwko technice punktu G. Z zadowoleniem dowiaduję się o wszystkim, co daje mężczyźnie i kobiecie intensywniejszą rozkosz seksualną i co inspiruje ich do starań ojej uzyskanie. Uważam jednak, że powinienem uprzedzić, iż nie ma żadnego magicznego pstryczka w pochwie kobiety. Silne „niczym trzęsienie ziemi” orgazmy uzyskuje się dzięki wielu różnym czynnikom, przy czym niektóre z nich zawsze będą przypadkowe: odpowiedni nastrój, odpowiedni mężczyzna, odpowiedni moment; coś, co ona zobaczyła, coś, o czym usłyszała, coś, co wypiła. Wszystko to może wpłynąć na kobietę, wraz z jej własnymi umiejętnościami seksualnymi, jak też z talentami mężczyzny, z którym podejmuje współżycie.
Kolejny aspekt teorii punktu G, którego nie lubię, to kładzenie nadmiernego nacisku na przeżywanie orgazmu. Jakkolwiek jest on jak najbardziej pożądany, a wiele kobiet, które nigdy go nie doświadczyło, wpada w depresję, to jednak kobieta na pewno może cieszyć się stosunkiem bez konieczności osiągnięcia orgazmu.
Oto, co powiedziała mi 35–letnia Cheryl z Houston w Teksasie: „Są takie dni, zwłaszcza tuż przed miesiączką, kiedy bardzo trudno przychodzi mi uzyskanie orgazmu. Czuję się bardzo pobudzona i mogłabym się kochać przez całą noc, ale nie przeżywam orgazmu. Czuję, jak we mnie narasta, ale potem zamiera, i tak w kółko. Mogłoby to trwać dosłownie godzinami, a ja czerpię przyjemność z każdej minuty. Ostatecznie do zakończenia doprowadza dopiero orgazm mojego męża”.
Te same trudności ma większość kobiet — tyle tylko, że słowo „trudności” nie jest najwłaściwsze, bo chodzi tu o naturalny cykl psychiczny i fizyczny. Zrozumienie, że nie zawsze musimy osiągnąć orgazm, potrafi złagodzić ogromnie dużo napięć związanych z życiem seksualnym tak u mężczyzn, jak i u kobiet. Mężczyzna też nie zawsze może mieć orgazm. Może być zmęczony, może wypić za dużo, może dokuczać mu stres. Najlepiej się wtedy nie zamartwiać. Najlepszy seks daje rozkosz, satysfakcję i poczucie absolutnej bliskości, i jeśli uda się wam to osiągnąć, przekonacie się, że orgazm nie jest najważniejszy.
Przejdźmy teraz do relacji Grega, 22–letniego inżyniera ciepłownika z Seattle, który wyraził chęć eksperymentowania z wykorzystaniem kamery. Greg ma dwóch starszych braci i otrzymał „piekielnie szczere” wychowanie seksualne. Kiedy miał dziesięć lat, jego rodzice się rozwiedli i zanim osiem lat później matka ponownie wyszła za mąż, związała się na krótko z kilkoma mężczyznami. Wielokrotnie Greg i jego bracia podglądali matkę w sypialni, więc: „chyba można spokojnie powiedzieć, że w wieku dwunastu lat już wszystko widziałem”.
Mimo to Grcgowi w jego własnym życiu seksualnym brakowało pewności siebie. Miał sześć lub siedem sympatii i z każdą z nich sypiał, ale coś mu mówiło, że czegoś w tym brak. „Miałem poczucie działania po omacku, bez celu. Wiedziałem, że mnie to podnieca, ale za każdym razem była to ta sama podnieta. I zawsze pozostawało we mnie uczucie pustki. Zrywałem z moimi sympatiami, bo czułem się znudzony. Teraz jestem zakochany i myślę o ślubie, ale przeraża mnie myśl, że Suzie też mnie znudzi. A może to ja jestem nudny?”
Znaczną część problemów seksualnych Grega można przypisać jego zaburzonej sytuacji rodzinnej i niechęci do zaangażowania się w stały związek. Jego narzeczona, Suzie, w rozmowie ze mną skarżyła się, że: „Greg zawsze wydaje się taki opanowany i zamknięty… jakby nie chciał podzielić się ze mną całym sobą”.
Wiele dzieci rozwiedzionych rodziców, albo żyjących w separacji, ma trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów, a kiedy już im się to uda, że statystyki wynika, że częściej niż dzieci ze stabilnych rodzin wiążą się z nieodpowiednim partnerem i z niewłaściwych powodów. To zrozumiałe zjawisko i można mu zaradzić, zwłaszcza jeśli zainteresowany postara się popracować nad poczuciem pewności siebie i wzbogaci swoje umiejętności seksualne. Jeśli się wie, jak dawać i jak otrzymywać rozkosz, można skutecznie wpływać także na swą osobowość i równowagę emocjonalną. W końcu udany i świadomy seks zależy od tego, czy potrafisz się zaangażować w dawanie radości i rozkoszy, a jednocześnie samemu czerpać z tego maksimum przyjemności.
Greg dysponował wiedzą o podstawowych faktach. Przynajmniej wiedział, że dzieci nie przynosi bocian. Znał metody antykoncepcji, a także kobiecy organizm. Jednak podglądanie matki poważnie spaczyło jego wyobrażenie, jak powinno wyglądać współżycie. Mamy tutaj kolejny dowód na to, że jakkolwiek edukacja seksualna zawsze winna być szczera, to jednak należy starannie ją stopniować, zależnie od dojrzałości emocjonalnej młodej osoby. Greg, mając 10 lat, widział, jak obcy mężczyźni spółkują z jego matką, i słyszał, jak niektórzy wykrzykują przy tym sprośne słowa. Wobec tego wyobrażał sobie seks jako coś, co odbywa się chybcikiem i czemu towarzyszy gwałtowność połączona z używaniem obscenicznych wyrażeń.
Żadne 10–letnie dziecko nie może, rzecz jasna, zrozumieć, że seks jest gwałtowny, kiedy zbliżenie prowadzi bezpośrednio do orgazmu (Greg nie widział pieszczot i gry wstępnej, zapamiętał tylko moment orgazmu). Dziecko nie ma też możliwości zrozumienia roli „nieprzyzwoitych słów” w seksie. Nawet najbardziej pruderyjne matki potrafią wykrzykiwać: „Pieprz mnie, pieprz mnie!”, w miłosnym ferworze, i to jest wyłącznie jej sprawa i jej ukochanego. Nie uważam też, by szkodliwe skutki wywierała pornografia: sądzę wręcz, że zasadniczo jest ona instruktażowa i że zapewnia wielu normalnym ludziom zabawę, podnietę i uwolnienie napięć seksualnych. W żadnym jednak razie nie zalecam jej młodym ludziom, którzy nie są dostatecznie dojrzali, by zrozumieć, co oglądają. Jestem też zwolennikiem otwartych rozmów rodziców i nauczycieli z młodzieżą, zanim zetknie się ona z seksem, przyznawania, że seks istnieje i ukazania go we właściwej perspektywie. Ludziom, których pornografia obraża, nie należy jej podsuwać pod nos, natomiast ci, którym się podoba, powinni mieć możliwość jej kupowania bez poczucia, że są traktowani jak zboczeńcy albo potencjalni seryjni zabójcy.
Oto relacja Grega o tym, jak poznawał własne ciało. „Wybrałem wczesne popołudnie, bo chciałem to zrobić za dnia, przy naturalnym świetle. Chyba coś mi mówiło, że tak będzie mi łatwiej. Poza tym mam balkon, przez który po południu wpada słońce, więc mogłem, siedząc na podłodze przy otwartych drzwiach balkonowych, oprzeć lustro o ich framugę i naprawdę dobrze się sobie przyjrzeć.
Nie mam własnej kamery wideo, więc ją wypożyczyłem wraz że statywem że sklepu fotograficznego. Był to sprzęt wysokiej klasy, profesjonalny. Cóż, jeśli chce się sfilmować najlepsze wyposażenie, to potrzeba do tego najlepszego sprzętu, prawda? Ustawiłem statyw i kamerę na balkonie i kilkakrotnie sprawdziłem jej działanie Potem poszedłem do łazienki, rozebrałem się i wziąłem prysznic. Czułem się dziwnie, bo normalnie nie jestem nerwowy, ale wtedy ściskało mnie w żołądku, jakbym miał przystąpić do egzaminu czy coś takiego.
Wytarłem się i podszedłem do drzwi balkonowych. Usiadłem na podłodze z szeroko rozsuniętymi nogami. Już miałem erekcję. Na początku nie bardzo rozumiałem, co właściwie mam tak długo oglądać. W końcu każdy facet patrzy na ten swój interes dzień w dzień przez okrągły rok, bo nie da się go nie zauważyć. W każdym razie zrobiłem to, co pan zaleca, i wycisnąłem na dłoń trochę kremu do rąk, i tak długo się pocierałem, aż uzyskałem pełny wzwód.
Sądzę, że mam dość okazały penis. Zmierzyłem go w stanie pełnej erekcji ma prawie 18 centymetrów długości i 6,5 centymetra w obwodzie”. [Długość penisa zasadniczo mieści się między 13,5 a 17,5 cm, natomiast obwód jest zwykle jednakowy, w małym przedziale od 6,8 do 7,5 cm ] „Nie jestem obrzezany, bo wszyscy rodziliśmy się w domu, a nasz lekarz rodzinny był temu przeciwny. Myślę, że dziewczynom taki podoba się bardziej lubią obciągać napletek i ponownie go nasuwać Słyszałem, że penis nie obrzezany jest mniej wrażliwy niż obrzezany, ale słyszałem także, że obrzezane są mniej czułe niż nie obrzezane, bo żołądź cały czas pociera o bieliznę i przyzwyczaja się do dotyku”.
Oczywiście nie ma niezawodnego sposobu, by ustalić, czy mężczyźni mający penis obrzezany są mniej czy bardziej czuli na bodźce niż nie obrzezani. Obie strony posługują się tu pewną dozą nienaukowej demagogii. Masters i Johnson w laboratoryjnych eksperymentach nie wykryli żadnej różnicy w tempie dochodzenia do orgazmu u mężczyzn obrzezanych i nie obrzezanych. W moim przekonaniu, jeśli nie ma powodów natury religijnej lub medycznej, wówczas napletek należy zostawić w spokoju.
„Główka mojego penisa jest o wiele bardziej czuła niż trzon, nie mam co do tego wątpliwości. Niektóre dziewczyny chyba o tym nie wiedzą. Nie rozumieją, że mogą trzymać trzon dość mocno, natomiast delikatniejsze pieszczoty rezerwować dla żołędzi, zwłaszcza przy samym jej otworku i tuz poniżej. Jeśli dziewczyna pociera to miejsce opuszkiem palca, jest fantastycznie. Co ciekawe, mój pal jest bardziej czuły pod spodem niż na górze, i to na całej swej długości.
Przez jakiś czas powoli się pocierałem, aż w otworku pojawiło się trochę przezroczystego śluzu. Było tego tylko kilka kropelek, ale wtarłem je w główkę, która zrobiła się śliska. Nie miałem pojęcia, że w tym płynie może się znajdować kilka zbłąkanych plemników. To mnie nauczyło, żeby się mieć na baczności! Kilka razy korzystałem z metody stosunku przerywanego, czyli wysuwania penisa z pochwy tuz przed wytryskiem, żeby dziewczyna nie zaszła w ciążę Nie zdawałem sobie sprawy, że to takie ryzykowne”.
Greg nie zdawał sobie także sprawy z tego, że tak zwany płyn przedejakulacyjny zawiera także substancje chemiczne, które neutralizują to, co w pochwie mogłoby potencjalnie zaszkodzić plemnikom, stąd też te zbłąkane (i wszystkie następne, pochodzące z wytrysku) mają większe szansę przeżycia. Z kolei wiele prezerwatyw nie tylko zapobiega dostaniu się plemników do pochwy, ale także zawiera substancje niszczące je.
„Zawsze nakładam prezerwatywę. Nie mogę powiedzieć, że je lubię, bo nie lubię, nawet tych udziwnionych, z żebrowaniem i wypustkami. Ale godzę się z tym, ze w obliczu ryzyka zajścia w ciążę i AIDS trzeba je stosować, i koniec. Zakładanie prezerwatywy należy traktować jako naturalny element sztuki miłosnej… Coś, co mężczyzna i kobieta mogą zrobić razem… Ale dziewczyny musiałyby się nauczyć, jak naciągnąć gumkę na penis. Przecież nie musiałyby ćwiczyć na prawdziwym, to jasne. No bo czyż nie uczą ich, jak wałkować ciasto? A co jest bardziej przydatne?
Teraz, według pana książek, wykonywałem «badania medyczne». Wyczułem te dwa twarde… jak one się nazywają?… ciała jamiste, czyli corposa cavernosa. Następnie wyczułem tę kolumnę pod spodem, no, ciało gąbczaste, czyli corposum spongiosum. Kiedy wypełniają się one krwią, w chwili gdy jestem podniecony, naczynia krwionośne, którymi krew odpływa, zamykają się. Mój penis jest wypełniony krwią jak balon powietrzem.
Dla mnie ciekawe było zaobserwowanie mechanizmu erekcji. Zdecydowanie ważne jest odpowiednie nastawienie psychiczne. Kiedy miałem 14 i 15 lat, osiągałem często natychmiastowy wzwód. Siedziałem na lekcji matematyki i mogłem go mieć na zawołanie. Ale teraz muszę najpierw wprawić się w odpowiedni nastrój. Mogę wywołać wzwód poprzez masturbację, lecz jeśli się zdekoncentruję, erekcja z miejsca zanika. Z drugiej strony bywa tak, że leżę w łóżku i fantazjuję na tematy erotyczne, wtedy mogę osiągnąć stan bliski wytrysku, w ogóle nie dotykając penisa.
Myślę, że mnóstwo dziewcząt naprawdę nie rozumie, że jeśli zepsują nastrój, mogą zakłócić koncentrację partnera, a jeśli tak się stanie, może on stracić erekcję. Do tego mężczyzna musi widzieć, że jego pieszczoty odnoszą jakiś skutek. Nie do wiary, ile dziewczyn leży tylko i nic. Podczas gdy on pieści jej piersi i srom i daje z siebie wszystko, ona tylko leży i nie wiadomo, czy jej się to podoba, czy nie. Po dłuższej chwili można pomyśleć: co ja tu, do licha, robię, równie dobrze mogę iść do domu i manipulować gałkami wieży stereo. I właśnie wtedy traci się erekcję… traci się nastrój. I rzecz jasna wtedy ona pyta: «Co, co się dzieje?», a ty uświadamiasz sobie, że jednak to ją rozbudzało. Problem zaś polega wyłącznie na tym, że nie dawała tego po sobie poznać.
Jak myśli mężczyzny mogą spowodować erekcję i mogą też ją osłabić, tak nastawienie dziewczyny może wywołać podniecenie. Jeśli da poznać, czego od ciebie pragnie, nawet nie musi cię dotknąć… choć ja nie mam nic przeciwko dotykaniu. Bo tutaj chodzi o to, żeby usztywnić i tak trzymać. Trzeba panować przede wszystkim nad myślami, a dopiero potem nad ciałem.
Następnie zająłem się jądrami. Dopóki się ich nie dotknie, nie masz pojęcia, jakie są skomplikowane. Większość dziewczyn, z którymi sypiałem, albo ściskała je za mocno, albo w ogóle bała się ich dotknąć. A delikatne ich trzymanie jest bardzo miłe, zwłaszcza gdy masz cały penis w jej ciele. Do tego trochę pocierania, trochę ssania… ale nie za mocno.
Przez dłuższy czas pocierałem i pal, i jądra, aż zaczęły się kurczyć i poczułem, że zbliża się orgazm. Więc przerwałem na chwilę i rozluźniłem się. Zauważyłem teraz sporą ilość tego płynu przedejakulacyjnego. Skorzystałem z niego, żeby zwilżyć kciuk przed kolejnym ćwiczeniem. Trochę miałem przed nim opory, ale uznałem, że jak trzeba, to trzeba.
Położyłem się na wznak na podłodze, z podgiętymi nogami. Następnie delikatnie wsunąłem zwilżony kciuk do odbytnicy, maksymalnie głęboko. Jednocześnie pozostałymi palcami pieściłem jądra. Przycisnąłem kciuk do przedniej ścianki odbytnicy i pomasowałem ją. Początkowo nie mogłem wyczuć gruczołu prostaty, ale później się udało — był miękki, gąbczasty. To doznanie zaliczyłem zaledwie do takich sobie, muszę szczerze przyznać. Dziwne, niepodobne do żadnego, jakie znałem. Ale po chwili okazało się podniecające, zacząłem fantazjować o dwóch dziewczynach jednocześnie ssących mój pal. Powoli masturbowałem się, wyobrażając sobie, że te dwie nagie dziewczyny mnie oglądają.
Nagle poczułem między nogami coś niewiarygodnego i nastąpił wypływ spermy. Faktycznie wypłynęła, a nie wytrysnęła. Leżąc na plecach, miałem swe nasienie na brzuchu i czułem się rozbity. Rozbity, ale zaspokojony. Gdyby kobiety wiedziały, co mogą dać mężczyźnie! Na pewno spotykalibyśmy więcej uśmiechniętych twarzy”.
Aby kobieta mogła w taki sposób masować prostatę partnera, musi się tego nauczyć (i dysponować pewną siłą). Jest to jednak na ogół skuteczniejsze jako technika masturbacji niż element gry wstępnej czy właściwego stosunku. Kobieta może z tej techniki skorzystać na przykład wtedy, gdy nie może współżyć z powodu miesiączki lub ciąży, albo kiedy po prostu nie ma ochoty na stosunek, ale jest gotowa zaspokoić partnera.
Tak czy inaczej, kobiecie trudno jest powstrzymać się przed dotykaniem albo pocieraniem penisa ukochanego, więc ten efekt wypływania prawdopodobnie przepadnie i wystąpi zwyczajny, typowy skurcz szczytowania.
Mimo wszystko o tej technice warto wiedzieć, ponieważ daje mężczyźnie innego rodzaju przeżycia i możliwość większego kontrolowania aktu seksualnego. Mężczyzna może napiąć mięśnie między nogami i ogromnie przyspieszyć tempo oraz intensywność szczytowania, ponieważ w ten sposób masuje swoją prostatę. Każdy mężczyzna może o każdej porze trenować to zaciskanie mięśni. To doskonałe ćwiczenie, dające możliwość przeżycia orgazmu bez dotykania penisa, nawet wtedy, gdy się siedzi w biurze.
Fakt, że kobieta może mieć trudności że zlokalizowaniem prostaty partnera w niczym nie przeszkadza, by podczas współżycia pobudzała go analnie. Sam odbyt jest wyposażony w czułe unerwienie, stąd też poprzez wsunięcie koniuszka palca do odbytu partnera i delikatne pocieranie kobieta może go mocno rozbudzić, znacznie wzmagając intensywność jego orgazmu. Wielu mężczyzn (gdyby tylko chcieli się do tego przyznać!) bardzo lubi mieć wibrator w odbycie podczas stosunku. Użycie wibratora także kobiecie może dać wysoce erotyczne poczucie, że wnika do jego ciała, w tym samym czasie gdy on jest w niej.
Jednak wielu mężczyzn ma zahamowania w związku z seksem analnym, ponieważ obawiają się, że wygląda to na homoseksualizm. W istocie wcale nie aż tak wielu homoseksualistów, jak się powszechnie uważa, praktykuje stosunki analne, a nawet ci, którzy uprawiają ten rodzaj seksu, robią to zaskakująco rzadko. Znacznie więcej stosunków analnych odbywa się między mężczyzną a kobietą. Istnieją dosłownie dziesiątki publikacji ze Skandynawii i Holandii (a także że Stanów Zjednoczonych) poświęcone wyłącznie temu.
Wróćmy jednak do Grega. Oto, co powiedział na koniec swej sesji: „Wyszedłem z tego z poczuciem, że w czasie pobudzenia seksualnego dzieje się we mnie o wiele więcej, niż sobie wyobrażałem, a także że powinienem postarać się jeszcze więcej nauczyć o fizjologii. Wielokrotnie oglądałem moje nagranie i dowiedziałem się z niego, jak reaguje mój penis i jak można mu dostarczyć największych podniet.
Przekonałem się także, że pragnę więcej wiedzieć o ciele kobiety. One nie mają po prostu szparki, w którą mężczyzna wkłada penis, choć sądzę, że wielu tak właśnie uważa. Można powiedzieć, że moje podejście do seksu się zmieniło. Nie mam poczucia, że wiem już wszystko na ten temat, a tak mi się wcześniej zdawało, bo spałem z kilkoma dziewczynami. Jestem gotów dowiedzieć się więcej. Ale uważam, że dziewczyny też powinny się uczyć w taki sam sposób. Czyli jak reaguje ciało mężczyzny, jak go dotykać, co go pobudza, a co go zraża.
Muszę przyznać, że już z mniejszą obawą myślę o ślubie z Suzie. Właściwie to już nie mogę się go doczekać. Odkryłem, że seks to nowy świat, który czeka na to, by śmiało zajść tam, gdzie nie był jeszcze żaden mężczyzna”.
Możesz posłużyć się kamerą wideo, aby ponownie sprawdzić swoje reakcje, reakcje partnera albo was obojga. Co zdumiewające, choć większość ludzi filmowanie w normalnych warunkach usztywnia i onieśmiela pozują, robią dziwne miny i w ogóle zachowują się nienaturalnie, występując nago, podczas masturbacji lub stosunku, wydają się znacznie bardziej naturalni. Posłuchajmy 35–letniego mieszkańca Filadelfii: „Moja żona bardzo niechętnie pozwala mi, bym patrzył na nią, gdy jest naga albo się masturbuje. Jednak kiedy moje oko było wyposażone w kamerę, to się zmieniło. Pozowała, występowała przed nią. Na końcu położyła się na łóżku, rozchyliła wargi sromowe i powiedziała: «Zrob takie ujęcie». To faktycznie jest bardzo erotyczny kadr, zapewniam. Kamera robi zbliżenie, potem obiektyw robi najazd do środka. Z największą ostrością widać każdy szczegół. Nigdy nie oglądaliście tego w takim zbliżeniu. A potem jest już tylko ciemność”. W podobnym zbliżeniu ujęła na filmie swojego partnera, Billy’ego, 28–letnia Joan, sekretarka z Flint w stanie Michigan: „Główka jego penisa zajmuje cały ekran i podskakuje na nim, bo on się spuszcza. Potem widać jak strzela sperma, trafia w obiektyw i cieknie po nim”.
Kolejna zaleta filmowania kamerą wideo polega na tym, że dzięki temu możesz spojrzeć na siebie oczyma swojego partnera, a nie tylko tak, jak widzisz siebie w lustrze. Masz przy tym możliwość „na zimno” obserwować siebie w stanie pobudzenia seksualnego, a twój odbiór tego, co robisz i jak to robisz, nie jest już specyficznie ukształtowany w sposób właściwy dla kogoś, kto jest bezpośrednio zaangażowany w akt seksualny.
Przypatrzmy się, w jaki sposób posłużyli się kamerą 41–letni Dean i jego 37–letnia żona Maria z Los Angeles Pragnęli dokonać analizy tego, co stoi im na przeszkodzie w osiągnięciu przez nich maksymalnie satysfakcjonującego seksu.
„Jak wiesz, mieliśmy z Marią permanentne problemy seksualne przez jakieś pięć, sześć lat. Maria coraz trudniej osiągała orgazm, więc w końcu pomyślałem, że to ja coś źle robię albo że nasze pożycie stało się zbyt rutynowe, albo że po prostu już jej nie podniecam. Wtedy zacząłem kwestionować swoje umiejętności seksualne i zdarzało mi się cierpieć na impotencję. Zacząłem się bać pójścia do łóżka, bo nigdy nie wiedziałem, czy powinienem inicjować seks, czy nie, a jeśli tak, to czy potrafię utrzymać wzwód. Nie ma chyba nic gorszego na świecie niż pobudzić żonę i podniecić ją tylko po to, by się przekonać, że nie możesz wywołać erekcji. Patrzysz wtedy między swoje nogi i chcesz, żeby ci stanął, ale nic z tego. Zwisa bezużytecznie, całkiem do niczego.
Wobec tego zgodnie postanowiliśmy, że sfilmujemy nasz seks, chociaż wcale nie mieliśmy pewności, czy to się uda. Na szczęście sam pomysł był dla nas obojga znaczną podnietą. Maria była pobudzona, a ja uzyskałem tę cenną erekcję. Sfilmowaliśmy się trzykrotnie, w trzech różnych pozycjach”.
Na kasecie widać sypialnię Marii i Deana i ich ogromne podwójne łóżko. Maria pojawia się w kadrze pierwsza. Ma ciemne włosy, ciemną karnację i południową urodę, ostro zarysowane kości policzkowe i pełne, zmysłowe usta. Ma trochę zbyt szerokie biodra i zaokrąglony po porodach brzuch, ale ma duże, sprężyste piersi i bardzo gładką, aksamitną skórę. Kładzie się naga na łóżku, czekając na Deana, który pojawia się po chwili. Ma już słabą erekcję.
Dean ma słuszną budowę, wzrost średni, posiwiałe włosy i mocną linię podbródka. Ma co najmniej 14 kilogramów nadwagi i okazały brzuszek piwosza: „Owszem, nie da się ukryć, popijam piwko”. Kładzie się obok Marii, podpiera na łokciu i zaczynają całować i pieścić. Na jego udzie widać penis w coraz większej erekcji. Maria sięga ręką i pociera go rytmicznie. Wszystko wydaje się przebiegać doskonale.
Jednak nagle Dean kładzie się na Marii, rozsuwa jej uda i wchodzi w nią. Zaczynają szybkie ruchy frykcyjne w rytmie stosunku, choć niezbyt płynne. Innymi słowy, to nie jest erotyczny taniec. Wyraźnie widać, że Dean pręży plecy i mocno się podpiera. Suwy są szybkie i gwałtowne, i już po trzech minutach następuje wytrysk. Jest po wszystkim, Dean zsuwa się z partnerki i całuje ją.
Drugim razem kochają się w pozycji bocznej. Znowu Dean całuje żonę, pieści jej piersi i znowu nagle dokonuje immisji. Wysoko unosi lewe udo Marii, żeby móc wniknąć w nią najgłębiej, jak tylko można, i trzyma rękę pod jej kolanem, żeby przez cały akt podtrzymywać w górze jej uniesioną nogę. Zaczyna suwy w bardzo ostrym tempie, po czym jakby brakuje mu sił, więc robi przerwę. Po chwili zaczyna znowu, tym razem także z krótkimi przerwami. Wreszcie, wyczerpany, rezygnuje, nie dochodząc do wytrysku.
Trzecim razem kochają się w pozycji od tyłu. Maria leży na boku z podciągniętymi kolanami. Dean całuje jej plecy i pieści delikatnie jej lewą pierś. Potem wchodzi w nią, odchylając tors pod lekkim kątem. Suwa bardzo powoli i dopiero po dziesięciu minutach następuje wytrysk. Przez cały czas brak widocznej reakcji Marii na jego poczynania.
Zastanawiające w tym eksperymencie z taśmą wideo było to, co powiedział Dean: „Nasze życie seksualne poprzednio było fantastyczne. Jeszcze pięć czy sześć lat temu w łóżku było nam rewelacyjnie. Robiliśmy wszystko jak leci, znaliśmy wszystkie pozycje. I nadal to robimy. Ale już nie ma tego zapału i żaru. Nie wiem dlaczego.” Maria to potwierdziła: „Nasze życie seksualne było doskonałe. Byliśmy sobie bardzo bliscy, wszystko układało się bardzo dobrze. Dean był bardzo troskliwym kochankiem.”
Z taśmy wideo jednak absolutnie jednoznacznie wynikało, że Dean nie osiągnął nawet przeciętnych umiejętności w tej sferze. Nie rozumiał, że Maria potrzebuje pieszczot, zanim przystąpi do immisji, ani też tego, że potrzebuje stałego pobudzania podczas całego aktu. Gdy przybyło jej lat, a oni coraz bardziej byli sobą znudzeni, potrzebowała intensywniejszych podniet. I nie tylko tego, potrzebowała także stałego upewniania jej, że jest wciąż atrakcyjna, wciąż seksowna, a Dean wcale nie wykorzystuje jej ciała po prostu dla zaspokojenia własnych potrzeb i uwolnienia napięć seksualnych.
Dean nie uświadamiał sobie, że powinien ją inaczej traktować.
Mówiąc jednak obiektywnie, Dean nie dysponował niezbędną wiedzą ani doświadczeniem koniecznym dla zaradzenia ich trudnościom, zresztą to samo dotyczy Marii. Dopiero po dłuższym czasie uświadomili sobie, że w ogóle mają jakieś problemy, a wtedy było już prawie za późno, żeby to naprawić. Niezdolność Marii do uzyskania orgazmu i nawracające ataki impotencji Deana stały się tymczasem niczym dwa zazębione że sobą koła. Jednak z pomocą taśmy wideo sami zdołali dostrzec i poprawnie ocenić swoje trudności stosunkowo obiektywnie, ponieważ wtedy żadne z nich nie było seksualnie pobudzone, ani nie starało się uzyskać pobudzenia.
Po urodzeniu ich ostatniego dziecka Maria przez pewien czas mniej interesowała się seksem, a kiedy jej apetyt zaczął powracać, przekonała się, że nie umie równie szybko jak przed porodem uzyskać orgazmu, co wcale nie jest zjawiskiem rzadkim. W tych miesiącach obniżonych potrzeb Marii, Dean zaczął wątpić w swoją seksualną atrakcyjność i swoją męskość, zaczął też cierpieć na impotencję. Bardzo trudno jest utrzymać erekcję, kiedy partnerce jest obojętne, czy ją masz, czy nie — a tak naprawdę, wolałaby raczej, żebyś jej nie miał.
W okresie gdy Maria na nowo zaczęła się interesować seksem, Dean tak bardzo się przejmował tym, by uzyskać i utrzymać wzwód, że gdy tylko mu się ta sztuka udała, bardzo szybko przystępował do spółkowania, żeby zdążyć, zanim erekcja ustąpi. Kiedy kończył, Maria jeszcze nie była rozbudzona, a już na pewno nie była przygotowana do przeżycia orgazmu. Dean oczywiście widział, że jest rozczarowana, wobec czego robił się jeszcze bardziej niespokojny i miał jeszcze mniejszą szansę na pełną i trwałą erekcję.
Zarówno Dean, jak i Maria zaniedbywali swój wygląd. Skoro ich pożycie było taką porażką, nie widzieli powodu, by o niego dbać. Maria zaczęła palić, Dean zaczął pić, przybrał na wadze, stał się ospały i w ogóle do niczego. Na taśmie wideo wyraźnie widać, że brakuje mu wytrzymałości. Do jego niepowodzeń przyczyniał się też jego wielki brzuch, bo gdy Dean chciał mocniej wniknąć w partnerkę, musiał się od niej odsunąć, wskutek czego w nikłym stopniu pobudzał łechtaczkę. Marii, choć wcale nie jest tak, że jej uciskanie samo w sobie wystarczy, by pobudzić kobietę do orgazmu.
Wciąż licząc na kamerę wideo jako na środek umożliwiający im kontrolowanie ich postępów, zaleciłem Deanowi, by następnym razem, będąc w łóżku z Marią, wcale nie przejmował się erekcją. Powiedziałem mu, żeby się o nią w ogóle nie martwił. Powinien natomiast skoncentrować się na doprowadzeniu Marii do szczytowania. Powinien ją całować, pieścić, bawić się jej brodawkami — całym sobą powinien jej zapewnić wiele erotycznych doznań. Powinien zajmować się łechtaczką, wsuwać palce w pochwę, a potem język, i robić to długo i zmysłowo. Dopiero wtedy, gdy potrafi dać Marii satysfakcjonujący ją orgazm, powinien pomyśleć o sobie. Ale wówczas będzie to już raczej niepotrzebne, ponieważ bez problemów uzyska pełną i trwałą erekcję.
Maria potrzebowała więcej flirtowania, więcej pieszczot, o wiele więcej. Dean musiał zadbać o to, by żonę konsekwentnie i odpowiednio pobudzać. Oznaczało to pieszczenie jej łechtaczki i robienie tego nadal, nawet po własnym orgazmie, bo tylko w ten sposób mógł zagwarantować jej, że ona też będzie szczytować.
Zaleciłem mu także dietę i ćwiczenia sprawnościowe. Niespecjalnie męczące, nie oczekiwałem, że będzie startował w maratonie na olimpiadzie. Każdy kochanek ma jednak obowiązek utrzymywania przyzwoitej formy, aby móc się kochać twórczo i energicznie, a nie padać po chwili bez życia jak worek siana.
Ponieważ Maria odczuwała coraz większą satysfakcję seksualną, zaczęła okazywać swe reakcje, a to z kolei pomogło przywrócić żar (niemal wygasły) ich związkowi.
Nigdy nie dość podkreślania, jak ważne może się okazać korzystanie z kamery wideo dla przeprowadzenia analizy życia seksualnego każdej pary. Przeglądając swoje nagranie, powinniście zwrócić uwagę między innymi na następujące kwestie:
1. Miejsce: Czy wasza sypialnia jest wygodna, romantyczna i niekrępująca? Wcale nie musi to być pałac, byle tylko miała miły wystrój i wyglądała przytulnie.
2. Wygląd zewnętrzny: Przyjrzyj się sobie na ekranie. Czy uważasz, że wyglądasz atrakcyjnie? Czy masz świeżo umyte włosy, czyste, lśniące zęby, obcięte paznokcie? Czy jesteś ogolony i pachniesz wodą kolońską? Starania o higienę pokazują, że zależy ci na partnerce.
3. Całowanie: Czy w ogóle się całujecie? Które z was bardziej tego pragnie? Kto trzyma język w czyich ustach? Czy pocałunki ustają z chwilą, gdy zaczyna się właściwy stosunek?
4. Gra wstępna: Czy jego ręka zmierza bezpośrednio ku pochwie? Czy on zapomina całkiem o twych piersiach (zdumiewające, jak wielu zapomina!)? Czy są jakieś inne pocałunki i pieszczoty, oprócz piersi i narządów płciowych?
5. Pieszczoty oralne: Czy ona całuje twój penis? Jeśli tak, czy robi to dobrze, rozkoszuje się tym? Czy on liże twą pochwę?
6. Immisja: Czy obojgu sprawia przyjemność? Czy oboje jesteście na nią przygotowani? Czy działacie zgodnie i razem? Czy mężczyzna zwraca uwagę na stopień twego pobudzenia? Czy ona pomaga ci wsunąć w siebie penis?
7. Stosunek: Czy wasza pozycja zapewnia wam wygodę? Czy macie poczucie komfortu? Czy wasze ciała sprawiają wrażenie, że tańczą, czy że zmagają się ze sobą? Czy widać, jak systematycznie narasta rytm współżycia? Czy mężczyzna robi coś, aby cię pobudzić (pieści piersi i łechtaczkę albo i jedno, i drugie)?
8. Orgazm: Czy wygląda na to, że któreś z was albo oboje staracie się o to, by orgazm nastąpił równocześnie, a przynajmniej prawie jednocześnie?
9. Orgazm II: Kto szczytuje pierwszy i czy stara się zapewnić orgazm partnerowi (z entuzjazmem, to nie nudny obowiązek!)?
10. Po stosunku: Czy widać, że panuje atmosfera zaspokojenia, zadowolenia, aż okazujecie sobie wzajemnie uczucie, łącznie z długimi pocałunkami i delikatnymi pieszczotami?
11. Odmiany seksu. Wynotuj różne odmiany seksu (na przykład z wiązaniem partnera, erotycznymi ubiorami itr;.) i zapytaj partnera, czy to go podnieca?
Uderzający jest fakt, że większość mężczyzn wie o wiele więcej o tym, jak działa silnik w samochodzie, niż o tym, jak działają męskie narządy płciowe. A pomimo to oczekuje od nich wielu lat szczęśliwego funkcjonowania, bez (miejmy nadzieję) jednej naprawy.
Czytelniczko, przeprowadź następujący test z mężczyzną swojego życia: spytaj go, (a) jaki jest mechanizm wtrysku paliwa, a następnie, (b) jaki jest mechanizm męskiego wytrysku? Stawiam dziesięć do jednego, że na pytanie (a) potrafi odpowiedzieć znacznie bardziej wnikliwie niż na pytanie (b).
Dla satysfakcjonującego i świadomego seksu sprawą podstawową jest zrozumienie przez mężczyznę tego, co dzieje się w jego ciele podczas całego aktu. Tylko wtedy będzie w stanie zmaksymalizować podniety, jakie może zapewnić kobiecie, i tylko wtedy będzie mógł sam przeżywać intensywne doznania erotyczne.
Kiedy już osiągniecie szczyt swych możliwości seksualnych i zdacie sobie sprawę, jak wielką rozkosz jesteście w stanie dawać i otrzymywać, wówczas spojrzycie na to, jak kochaliście się kiedyś i uświadomicie sobie, że seks dawał wam ledwie połowę podniet i ledwie połowę zadowolenia.
Jak widzieliśmy w poprzednim rozdziale, pierwszy krok w tym kierunku polega na wnikliwym poznaniu swego ciała i zrozumieniu, że pomyślność w życiu erotycznym zaczyna się od wiedzy i wiary we własne siły. W trakcie samopoznania i pobudzania powinieneś bez obaw dotykać i oglądać własne genitalia, bez zakłopotania i bez poczucia winy z tego powodu. Nic, co robisz sam że sobą (jeśli tylko nie powoduje to fizycznego bólu), w żadnym razie nie może być złe.
Oto, co pisze do mnie wielu mężczyzn: „Czuję się zawstydzony i mam poczucie winy, bo się masturbuję. Wielokrotnie próbowałem z tym zerwać, ale nie potrafię. Rzuciłem palenie, ale dlaczego nie potrafię się pozbyć tamtego nałogu?”
Największe poczucie winy mają ci mężczyźni, którzy nadal się masturbują, mimo że mają żonę lub stałą partnerkę. „Moja żona wściekłaby się, gdyby wiedziała, że kiedy ona idzie po zakupy, ja biorę czasopisma pornograficzne i masturbuję się przez pół godziny A przecież naszemu życiu seksualnemu nic a nic nie dolega Jest wręcz doskonałe”
Ci mężczyźni powinni przestać się obwiniać Tak jak nie jest szkodliwe masturbowanie się młodych chłopców, tak samo nie jest ono szkodliwe w przypadku dojrzałych mężczyzn, nawet żonatych, i znaczny odsetek z nich to robi. Wcale nie znaczy to, że są niezadowoleni ze swych partnerek, po prostu angażują się w fantazje erotyczne, których (z takiego czy innego powodu) nie chcą albo nie mogą zdradzie. Zwykle są one bardzo skrajne.
Posłuchajmy 32–letniegoGeorge’a, nauczyciela przedmiotów ścisłych z Pittsburgha: „Podczas masturbacji mam fantazje, od których sam się czerwienię, kiedy myślę o tym później .Wyobrażam sobie, że kilkanaście moich uczennic chwyta mnie, rozbiera i robi że mą wszystko, co tylko można pomyśleć no, na przykład trzy z nich jednocześnie ssą mojego ptaka. Nigdy nie czułem pociągu do żadnej z moich wychowanek i ani mi w głowie nadużywanie zaufania w tak odpowiedzialnej pracy jak moja ale ta fantazja jednak jest. Mówię o mej pierwszy raz, nikt o niej nie wie, także moja żona”.
Każdemu mężczyźnie wychowanemu tradycyjnie i mającemu takie poglądy na seks i małżeństwo wyjawienie partnerce swoich najbardziej skrytych marzeń erotycznych sprawia trudności, zresztą nie zawsze jest to celowe ani niezbędne. Wszyscy przechowujemy pewne ekstremalne autobodźce, które przywołujemy tylko w chwilach intensywnego pobudzenia seksualnego. Kiedy takie momenty przemijają, zapewne lepiej jest ponownie zamknąć je w swych myślach. W świetle dnia mogą wydawać się perwersyjne, wręcz groźne, i mogą do udanego związku seksualnego wprowadzić zamieszanie i niepewność.
Przykładowo oto co napisała 34–letnia Davina, ekspedientka z butiku w Fort Worth w Teksasie: „Kiedy czuję się bardzo podniecona, przywołuję to, co nazywam fantazją o lochach. Mój chłopiec, Ned, jest kompletnie nagi i przykuty łańcuchem do ściany. Ja jestem ubrana w obcisły staniczek z czarnej skóry, który ma wycięte otworki na brodawki, oraz w obcisłe szorty z czarnej skóry z wycie ciem w kroku Mam też nabijane ćwiekami bransoletki na przegubach dłoni i czarne skórzane kozaczki na szpilkach oraz splatany biczyk, którym coraz częściej smagam Neda po ramionach i torsie, aż na jego skórze pojawiają się czerwone prążki. Jest zlany potem i ma gigantyczny wzwód. Raz po raz smagam jego penis, który przy każdym uderzeniu podryguje, aż w końcu strzela z niego sperma. Nigdy ani słowem nie wspomniałam Nedowi o tej fantazji i pewnie nigdy mu o niej nie opowiem. W rzeczywistości wcale nie chciałabym go tak biczować, choć w łóżku jestem dosyć agresywna (na przykład lubię gryźć i drapać, lubię również skórzane spódniczki i szorty). Chciałabym jednak się dowiedzieć, czy w tym, że mam taką fantazję, jest coś złego, a także, czy nie mówiąc o nich Nedowi, postępuję wobec niego fair. Zawsze pisał pan, że pary powinny być względem siebie absolutnie szczere, a ja mam poczucie, że nie mówiąc mu o tej fantazji z lochem (i o innych), czegoś go pozbawiam”.
Zasadniczo Davina sama sobie udzieliła odpowiedzi. Uznała, że wcale nie musi opowiadać swojemu chłopcu swych fantazji po prostu dlatego, że mógłby mieć poczucie, iż jest niezaspokojona. Mógłby także pomyśleć, że dla jej pełnej satysfakcji powinien tę jej fantazję wcielić w życie. Nie ma w ogóle konieczności, ani że względu na potrzeby seksualne, ani emocjonalne, urzeczywistniania takich fantazji. Częstokroć pary, które starają się je zrealizować, przezywają druzgocące rozczarowanie. Fantazje o smaganiu biczem to jedno, zaś w rzeczywistości jest ono wyjątkowo bolesne. Fantazje o obcisłej skórze i lśniącej gumie są podniecające, ale skóra może się okazać niewygodna i po prostu cisnąć, a guma nigdy w rzeczywistości nie wygląda tak erotycznie jak w wyobraźni.
Rob, 51–letni księgowy z Chicago, miał taką fantazję: Niespodziewanie wraca do domu i znajduje swoją żonę spółkującą z wielkim psem. „To wyobrażenie pojawia się w mojej wyobraźni tuż przed orgazmem. Otwieram drzwi sypialni, a ona jest naga, na czworakach, i dosiada jej potężny dalmatyńczyk. Żona głośno jęczy, jej piersi kołyszą się w rytm suwów. Widzę czarny penis psa wchodzący w jej różową cipkę, tak wyraźnie jakby to była rzeczywistość. Czerń i róż. Zwierzę i człowiek. To jest wszystko: do tego sprowadza się ta fantazja. Opowiadając ją tutaj, w tym gabinecie, wstydzę się, bo wydaje się odpychająca. Mowy nie ma, żebym o niej powiedział Hattie. Pomyślałaby, że jestem stuprocentowym zboczeńcem. Kocham ją do szaleństwa, i to po 26 latach szczęśliwego związku. Jest dobra w łóżku. Chciałbym kochać się trochę częściej niż teraz, ale kto by tego nie chciał?9 Tylko raz zrobiłem «skok w bok», wtedy gdy żona była w ciąży z naszym drugim dzieckiem, ale to było bez znaczenia, skończyło się po dwóch czy trzech tygodniach, i też nic jej o tym nie powiedziałem”.
Jakie zatem podstawowe zasady przesądzają o tym, czy opowiadać, czy nie opowiadać o swoich fantazjach? Mówiąc ogólnie, waszemu związkowi dobrze zrobi, jeśli przedyskutujecie wszystkie wasze najbardziej plastyczne wizje. Jednak tylko ty sam możesz osądzić, jaka będzie prawdopodobna reakcja partnera. Niektóre kobiety są przerażone, dowiadując się, o czym mąż myśli w łóżku. Większość z tych kobiet, które tak reagują, nie ma poczucia pewności siebie i interpretuje fantazje ukochanego jako oznakę potrzeby, którą będzie teraz zobowiązana zaspokoić.
Nie tylko kobiety mają takie odczucia. Wielu mężczyzn reaguje podejrzliwie i wrogo, kiedy odkrywają fantazje kobiet. Są niespokojni i zadrosni o tych facetów, którzy w myślach uwodzą ich żony i sympatie, o wszystkich tych wysportowanych przystojniaków, aktorów filmowych i członków zespołu Chippendales.
Nie powinniście jednak zapominać, że fantazja jest tylko fantazją, bodźcem zrodzonym w wyobraźni. Nawet jeśli marzysz o seksie że swoją sekretarką, dwoma setkami nagich dziewic i dwoma osłami, to tylko marzenia, które się nie materializują i (niezależnie od tego, co Jimmy Carter powiedział o cudzołóstwie popełnianym w myślach) nie znaczy to wcale, że w twoim związku czegoś brakuje.
Ponadto, niezależnie od tego, o czym fantazjujesz, dozujesz sobie bodźce erotyczne. A im bardziej jesteś podniecony, tym lepiej pobudzisz swoją partnerkę. Trudno zatem uznać fantazje za przejaw niewierności.
Opowiedzenie wszystkiego jest jednak, w moim przekonaniu, najlepszym sposobem. Jeśli oboje jesteście otwarci w sprawie fantazji i z góry uzgodnicie, że choćby były one nie wiem jak perwersyjne, uznacie je tylko za to, czym są, czyli po prostu za fantazje, wówczas rozmawiając o nich, możecie się fantastycznie bawić i mogą one zainspirować was i obdarzyć pomysłami, które ożywią wasze życie seksualne.
Posłuchajmy 26–letniej Rity, stewardesy z St Louis „Któregoś wieczoru rozmawialiśmy z Judem o naszych fantazjach erotycznych. Wróciliśmy z przyjęcia u przyjaciół, gdzie wypiliśmy sporo wina, i byliśmy mocno wstawieni. Leżeliśmy na sofie przy kominku. Spytałam Juda, czy Laura (jedna z naszych przyjaciółek) podoba mu się na tyle, że mógłby z nią pójść do łóżka. Jud powiedział szczerze, że w swoich fantazjach idzie do łóżka z nami dwiema, Laurą i mną. Najpierw byłam zła, ale on odparł «Tylko nie wmawiaj mi, że ty nie masz żadnych fantazji». Więc uzgodniliśmy, że po kolei każde z nas opowie swoje ulubione fantazje. Rzucaliśmy kostką, żeby wybrać, kto będzie pierwszy.
Okazało się, że wypadło na mnie już takie mam szczęście! Musiałam opowiedzieć Judowi o mojej ulubionej fantazji, którą mam od mniej więcej sześciu czy siedmiu miesięcy, od czasu gdy obejrzałam w telewizji konkurs kulturystów. W marzeniach do moich obowiązków należy przed pokazem wysmarowanie muskularnych ciał zawodników olejkiem. Z jakiegoś powodu muszę pracować nago, więc jestem w szatni z kilkunastoma przystojniakami o fantastycznych torsach, wąskich w pasie, ubranych tylko w skąpe satynowe szorty i nic więcej. Wcieram olejek w ich torsy i plecy, ocieram się o nich piersiami, a im bardzo się to podoba. Niemal wyczuwam twarde sploty mięśni ich brzucha. Następnie smaruję sobie dłonie olejkiem i wsuwam je z tylu w ich szorty. Uwielbiam męskie pośladki, krągłe, twarde i małe. Uwielbiam ściskać te ich tyłeczki, wpychać palce między ich pośladki i pocierać odbyt. Potem wsuwam ręce z przodu w te ich jedwabne majtki i nacieram oliwką ich całkowicie bezwłose jądra i penisy. Pamiętam, że w jakimś czasopiśmie przeczytałam, że kulturyści się wygalają i to musiało mi utkwić w głowie! Masując ich, mam poczucie, że masuję wielką i twardą rzeźbę. W mojej fantazji wszyscy oni mają potężne, długie na prawie 30 centymetrów pale, które z ledwością mogę objąć dłonią.
W końcu jednemu z tych facetów ściągam z przodu spodenki, a za chwilę następnemu, i jednocześnie pocieram ich obnażone pale. Kiedy to robię, od tyłu podchodzi do mnie trzeci mężczyzna, chwyta mnie za biodra i wpycha we mnie ten potężny kutas. Więc pocieram dwa, a trzeci przelatuje mnie od tyłu. Kiedy zamykam oczy, penis Juda suwający się we mnie staje się penisem tego kulturysty. To jest marzenie, ale zarazem rzeczywistość. Miałam tę fantazję sześć lub siedem razy, ale nigdy nie doczekałam końca. Kiedy zaczynam myśleć o tych dwóch kutasach, już jestem bliska orgazmu więc gdzieś tam w krainie fantazji musi być mnóstwo rozczarowanych kulturystów!
Ciekawe w tym jest to, że nigdy nie widzę twarzy żadnego z nich. Wiem, że są przystojni, ale nic więcej. Dla mnie istnieją tylko ich ciała i narządy płciowe. Nie są to moi znajomi. A kiedy w fantazji idę do łóżka z dwoma albo trzema mężczyznami równocześnie, też nie są oni nikim realnym. Mówiąc absolutnie szczerze, chciałabym zaznać seksu z dwoma albo trzema partnerami naraz, ale każdy z nich musiałby być Judem.
Najpierw Jud był trochę zły, kiedy usłyszał o moich fantazjach, ale gdy dotarło do niego, że zależy mi wyłącznie na nim, uspokoił się i szczegółowo opowiedział mi o swoich wizjach, których inaczej nigdy by mi nie zdradził. Wypróbowaliśmy kilka z tych rzeczy, o których fantazjuje. Zaraz w sobotę Jud pozwolił mi wygolić mu włosy łonowe i wetrzeć olejek w jego ptaka. To było zdumiewające. Opowiedziałam o tym moim przyjaciółkom. Czuć kompletnie gładkie jądra i penis mężczyzny, wodzić ręką wzdłuż ciepłego, twardego trzonu i po mosznie, która jest kompletnie goła i gładka — nie może być nic lepszego pod słońcem. Jud postanowił nawet, że tak już zostanie bo kiedy raz kochałeś się z kobietą bez włosów łonowych, powrót do starego jest prawie tak fatalny jak noszenie prezerwatywy. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu, kocham go, a w przypadku seksu oralnego to rewelacja. Mogę, nie krztusząc się tą gęstwiną włosków, wziąć całego ptaka do ust.
Jud ma bardzo dziwną fantazję o nagiej dziewczynie, która klęczy pod jego biurkiem i ssie jego pal, w czasie gdy on pracuje. Jeszcze tego nie wypróbowałam, ale myślę, że to byłoby ekscytujące. Jedyny problem polega na tym, że biurko Juda nie ma przedniej ścianki, więc każdy widziałby, co się tam wyprawia. Jednak jedną z jego fantazji urzeczywistniliśmy. Jud zawiązał mi opaskę na głowie zasłaniającą mi oczy, rozebrał mnie do naga i zaprowadził do ogródka za domem, w ulewnym deszczu. Okręcał mną w kółko, aż w końcu nie wiedziałam, gdzie jestem, a wtedy kazał mi się położyć na mokrej trawie i dotykał penisem po całym ciele. Potem położył się na mnie i odbył stosunek. Było fantastycznie, było zdumiewająco dobrze. Lało jak z cebra, nawet grzmiało, ale deszcz był ciepły, a mi i tak było wszystko jedno”.
Z relacji Rity wynika, że postanowili z Judem zrealizować tylko te fragmenty swych fantazji, które były realne i dla obojga przyjemne. Niektóre skrajne marzenia erotyczne są możliwe do spełnienia, ale są niemiłe dla którejś że stron (na przykład oglądanie stosunku żony z dalmatyńczykiem). Należy kierować się tutaj własnym osądem.
Uporczywie powracająca fantazja seksualna może oznaczać, że masz jakieś silne pragnienie erotyczne, które pozostaje nie spełnione. Bądź wobec siebie szczery czy istnieje coś, co chciałbyś zrobić z partnerką albo chciałbyś, by partnerka zrobiła z tobą, i to coś naprawdę sprawiłoby wam radość, ale nie zdobyłeś się na odwagę, by jej o tym powiedzieć. W tym momencie musisz poddać próbie swoje zaufanie do niej i powiedzieć jej o tym, jakie snujesz fantazje. Do maksymalnie udanego seksu prowadzi też rozmowa o twoich pragnieniach i możliwościach. Nie da się osiągnąć sukcesu, jeśli zawsze będziesz myślał o czymś, czego nie możesz otrzymać.
Często zdumiewają mnie opory, jakie mają niektórzy kochankowie wobec przeprowadzenia ze sobą rozmowy o seksie. Nieraz dzielą to samo łóżko od wielu lat. Wychowali razem dzieci. A jednak nie potrafią znaleźć słów albo odwagi, żeby powiedzieć, że na przykład chcieliby się kochać na świeżym powietrzu, albo żeby partner ubrał się w erotyczną bieliznę, zechciał wypróbować jakieś erotyczne akcesoria albo razem obejrzeć film erotyczny na kasecie wideo.
Wielu kochanków w ogóle nigdy nie rozmawia o swoich fantazjach seksualnych. Czego się boją? Zażenowania? Tego, że wyjdą na zboczeńców albo nimfomanki? Tego, że okażą pozory braku zaspokojenia?
Żadne z was nie ma powodu do obaw. Fantazja to nic więcej, jak tylko sposób na to, by się rozbudzić seksualnie. Poprzez nie nasza wyobraźnia i myśli wyrażają podniecenie seksualne. Wielu terapeutów uważa nawet, że im bardziej nasze fantazje są „ostre”, tym bardziej powinno to pochlebiać naszemu partnerowi. Fantazje są bowiem barwną ilustracją stanu pobudzenia, jaki uzyskujemy dzięki niemu.
Tak samo jak Jud i Rita, wcale nie musisz urzeczywistniać swoich fantazji w całości, a nawet w ogolę nie musisz ich wprowadzać w życie Czasami wystarczą jako pod meta, jeśli się tylko o nich razem porozmawia. Michael, 39 letni technik z Seattle, od wielu lat snuł fantazje o tym, że zabiera żonę na zakupy, ubraną tylko w czerwony pas do pończoch i czerwone pończochy, a także płaszcz przeciwdeszczowy z czerwonej gumy. Wreszcie któregoś wieczoru wyznał jej swoją fantazję, spodziewając się, że żona będzie zszokowana lub co najmniej zaniepokojona. Nic podobnego. Nie tylko nie była zszokowana, ale dokładnie omówiła z nim ten temat i wzbogaciła jego fantazję własnymi pomysłami: „Jane powiedziała, że będzie musiała mieć z tyłu płaszcza długie rozcięcie, abym mógł wsunąć rękę pod spód, podczas gdy będziemy robili zakupy”.
Żona Michaela nie tylko wykazała zrozumienie dla jego fantazji, ale także ją doceniła. Zamówiła z katalogu wysyłkowego kilka ubiorów wykonanych z gumy. Kiedy któregoś dnia wieczorem Michael wrócił z pracy, „otworzyła drzwi ubrana w majteczki z czerwonej gumy, czerwone gumowe pończochy i spytała «No i co o tym myślisz ?» Co myślałem”? Myślałem, że głowa mi pęknie z emocji”
Jane stwierdziła, że jej guma w ogóle nie pociąga. „Nigdy nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo podnieca Michaela, i pewnie nigdy tego nie zrozumiem Ale pogodziłam się z tym, że go pociąga, czy mi się to podoba, czy nie, tak samo jak musi pociągać wiele osób, bo przecież w przeciwnym razie nie zadawaliby sobie trudu, aby w tym chodzić, prawda? I uznałam, że byłabym złą, nieczułą żoną, gdybym nie spróbowała ubrać tego, co jest tak bardzo atrakcyjne dla mojego męża Mnie podnieca samo to, że widzę, jak bardzo jego to raduje”
Działanie męskich narządów płciowych opisałem szczegółowo w moich poprzednich książkach, zwłaszcza w rozdziałach dotyczących wzajemnego poznania swej anatomii w Rozkoszach miłości, czyli co zrobić, by kochać się sześć razy w tygodniu. Teraz skoncentrujemy się nie na fizjologii, ale na procesach psychicznych i na tym, co zrobić (z tego, co leży w ludzkich możliwościach), by można nimi sterować i je kontrolować.
W nowoczesnym samochodzie liczy się nie tylko dobrze wyregulowany silnik i poprawnie skonstruowana karoseria, ale także komputer oceniający sytuację zewnętrzną i dostosowujący do niej funkcjonowanie różnych podzespołów (wtrysku paliwa, hamulców, zawieszenia), aby pojazd osiągał optymalne wyniki eksploatacyjne.
Podobnie sprawność seksualna człowieka zależy nie tylko od jego formy fizycznej i zrozumienia mechanizmu współżycia, ale także od nastawienia psychicznego i myśli, które można wytrenować tak samo jak ciało, a może nawet lepiej.
Na optymalny seks składają się w 10% sprawność fizyczna, w 20% wiedza i doświadczenie oraz w 60% procesy myślowe. Od tego nie da się uciec, stąd też tak obszernie omawiałem fantazje seksualne. Olśniewający seks nie zależy od tego, co masz między nogami, ale od tego, co dzieje się w twojej głowie. Możesz być najlepszym kochankiem dla twojej partnerki, pod warunkiem że masz motywację.
Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym męskim organom płciowym i temu, co mężczyzna i jego partnerka mogą zrobić, by poprawić ich działanie.
Jak się już przekonaliśmy, zewnętrzne narządy płciowe mężczyzny stanowią penis i jądra. Główka penisa to inaczej żołądź, która jest bogato unerwiona, zwłaszcza w miejscu styku z trzonem penisa, szczególnie na spodniej powierzchni, blisko otworka (czyli bardziej naukowo, ujścia cewki moczowej). Żołądź tworzy corposum spongiosum, jedną z trzech kolumn gąbczastej tkanki, która wypełnia się krwią w stanie pobudzenia seksualnego i usztywnia penis. Pozostałe dwie kolumny, corposa cavernosa, znajdują się na górze i są umocowane do kości miednicy.
Penis usztywnia się z wielu powodów. Jest to działanie automatyczne, wywoływane przez sygnały przesyłane z nerwów z rdzenia kręgowego. Sygnały te mogą być wynikiem bardzo różnych bodźców, z których nie wszystkie dają się kontrolować. Erekcję może wywołać widok nagiej kobiety albo zdjęcie nagiej kobiety, zmysłowa rozmowa lub oczekiwanie na seks czy też bezpośredni dotyk.
Główną rolę w wywołaniu wzwodu odgrywa jednakże świadoma myśl. Jeśli mężczyzna potrafi wytrenować się tak, by wywołać u siebie pobudzające go myśli i zachować koncentrację, będzie miał znacznie większą szansę na uzyskanie i utrzymanie pełnej erekcji.
Samą wolą niekoniecznie wywołuje się erekcję. Mężczyzna nie może, wpatrując się po prostu w swój penis, siłą woli spowodować, by się uniósł (a szkoda!). Może jednak radykalnie zwiększyć szansę na wywołanie wzwodu i następnie jego utrzymanie.
Oto kilka kwestii, o których warto pamiętać:
1. Bądź spokojny. Kiedy się kochasz, nie martw się, czy będziesz miał erekcję, czy nie, ani czy dotrwasz do chlubnego końca. Jak świat światem, zawsze obowiązkiem mężczyzny była erekcja umożliwiająca odbycie stosunku, a jak wiadomo, okazywało się to nieraz niemożliwe. Ten fakt ma się jednak nijak do twojej męskości. Więc się nie martw i przede wszystkim nie wpadaj w panikę (to tylko pogorszy twoją sytuację) i nie wściekaj się. Kobiety rozumieją, że czasem partnerowi nie staje, natomiast źle się czują w obecności mężczyzny, który zaczyna wtedy przewracać meble w sypialni, by dać upust swemu przygnębieniu.
2. Nie myśl o erekcji, myśl o zadowoleniu partnerki. Powiedz sobie tak: „Zrobię wszystko, żeby ta dziewczyna poczuła się jak w siódmym niebie”. Zatem nie koncentruj się na własnych małych niepowodzeniach, koncentruj się na niej, zwłaszcza na tym, co się tobie w niej najbardziej podoba, jej ustach i piersiach. Zobacz, jakie są miękkie i gładkie, jakie ciepłe.
3. Jeśli nie możesz od razu mieć erekcji, zaangażuj partnerkę, by ci w tym pomogła. Nie szukaj usprawiedliwień. Nie przepraszaj. To nie twoja wina (chyba że przed pójściem do łóżka wypiłeś ćwiartkę). A przede wszystkim nie wstydź się pokazać jej wiotki penis i pozwól jej się nim bawić. Będzie bardzo ucieszona, kiedy w końcu uda się go pobudzić do wzwodu. Jeśli twoje zadanie polega na podnieceniu partnerki i przygotowaniu jej do odbycia stosunku, to takie samo jest jej zadanie względem ciebie. W tym momencie wysoce skuteczny może się okazać seks oralny. Oto co powiedziała 23–letnia Joanna, plastyczka z Sausalito w Kalifornii: „W głębi ducha cieszę się, kiedy mój chłopak ma z tym kłopoty. Każę mu wtedy położyć się na łóżku na plecach, całuję jego ptaka i kulam z jednej strony na drugą. Potem biorę go do ust, razem z jądrami, i delikatnie ssę. Czuję, jak stopniowo rośnie w mojej buzi. To taka wielka podnieta. Robi się coraz większy, aż w końcu nie mieści się w niej, a wtedy mój chłopak jest gotów i jest już po kłopocie”.
4. Jeśli miałeś trudności z uzyskaniem erekcji, ale ostatecznie się udało, nie spiesz się z immisją, w obawie że wzwód zaniknie. Pośpiech tylko powiększy twój niepokój i wzrośnie możliwość, że znowu ją stracisz, albo nastąpi przedwczesny wytrysk, pozbawiając was cennego przeżycia. Zbyt wczesny wytrysk jest jedną z postaci impotencji. Nie spiesz się, nadal myśl o tym, jak możesz partnerce sprawić przyjemność. Całuj jej piersi, a potem srom. Liż ją między nogami, rozkoszuj się tym i myśl tylko o tym, co cię najbardziej podnieca. Dokonaj przeglądu swoich ulubionych fantazji.
5. Rytmicznie napinaj mięśnie krocza i mocno ściskaj penis ręką, pociągając lekko napletek, żeby pobudzić receptory nerwowe na żołędzi. Jednocześnie drugą ręką możesz pieścić partnerkę, która może wtedy pobudzać także ciebie.
6. Penisem masuj jej piersi i brodawki Pokaz jej, że wzwiedziona brodawka pasuje do zwilżonego otworka w twoim penisie. Wsuń penis partnerce pod pachę, przyciskaj go do jej policzka, zawijaj na nim pasemka jej włosów. Korzystaj z niego, to przecież część twojego ciała i wcale nie jest przeznaczona wyłącznie do odbywania stosunku.
7. Kiedy już dokonasz immisji, nie powinieneś mieć problemu z zachowaniem erekcji, jeśli jednak problem taki występuje, wybieraj pozycje współżycia, w której twój penis maksymalnie intensywnie pociera o ścianki pochwy. Pozycja „misjonarska”, czyli mężczyzna na górze, kobieta na dole, może być tutaj całkiem dobra, pod warunkiem że partnerka nie rozsuwa nóg zbyt szeroko, a ty utrzymujesz bardzo swobodny rytm kołyszący suwów, wnikając w nią maksymalnie głęboko. W innym przypadku dobra jest pozycja boczna, w której noga partnerki spoczywa na twojej. Możesz przyciągnąć jej drugą nogę ku sobie lub ściskać nogi partnerki razem, powiększając ucisk penisa przez pochwę. Możesz także jej sokami zwilżyć palec i wsunąć go do jej odbytu, by pobudzać nim penis przez tkankę oddzielającą jej pochwę od odbytnicy.
8. Już po swoim orgazmie możesz zwiększyć szansę na przeżycie drugiego, jeśli pozostawisz penis w pochwie partnerki. Utrata erekcji następuje w dwóch etapach w pierwszym penis zmniejsza się częściowo, tak że jest mniej więcej półtora raza większy niż wtedy gdy jest wiotki, w drugim — wraca do normalnej wielkości w stanie spoczynku.
Po orgazmie poprzednio miłe uczucie pocierania penisa o wnętrze pochwy staje się nieprzyjemne i już nie chcesz go przedłużać. Jeśli jednak będziesz spokojnie leżeć z penisem w pochwie i nadal pieścić partnerkę i przywoływać w głowie erotyczne obrazy, przekonasz się, że penis pozostaje w stanie półerekcji, a po mniej więcej pięciu minutach zacznie nawet się usztywniać i będziesz miał znowu ochotę na ponowne, nieśmiałe ruchy frykcyjne. Jeśli podejdziesz do tego na luzie i będą ci towarzyszyć erotyczne wyobrażenia, uda ci się uzyskać drugi orgazm, kilka razy donoszono mi nawet o trzech.
Jeśli jednak podejmiesz jakiekolwiek działanie lub zaczniesz myśleć o czymś innym, twój penis niemal niezwłocznie powróci do wielkości w stanie spoczynku. Jeśli wstaniesz i będziesz chodzić, jeśli pójdziesz do łazienki, jeśli sięgniesz po papierosa, stracisz wzwód.
Nigdy nie dość podkreślania, że dla sprawnego i zadowalającego aktu miłosnego niezbędna jest koncentracja. Potrafisz nauczyć się koncentracji podczas prowadzenia samochodu. Potrafisz posiąść tę umiejętność podczas gry na jakimś instrumencie, podczas serwu piłką tenisową albo w trakcie gry komputerowej. Dlaczego nie miałbyś potrudzić się dla koncentracji podczas stosunku? Koncentruj się, wykorzystuj całą swoją wiedzę, całe doświadczenie i każdą informację oraz radę, jakiej kiedykolwiek ci udzielono. To skupienie myśli jest tak zwanym sekretem bycia wspaniałym kochankiem. Kiedy wspaniały kochanek jest z nią w łóżku, myśli tylko o tym, jak rozbudzić kobietę, którą trzyma w ramionach, każdym możliwym sposobem, i o tym, jak bardzo ona w zamian go podnieci. Dzięki koncentracji sztuka miłosna elektryzuje, a wobec jej braku, w łóżku jest nudno i zwyczajnie. Od chwili gdy pierwszy raz zatrzyma na niej swój wzrok, do momentu kiedy da jej rewelacyjny i satysfakcjonujący orgazm, wspaniały kochanek daje partnerce odczuć, iż myśli tylko o tym, jak sprawić, by czuła, że jest dla niego kimś wyjątkowym i że nic innego go nie interesuje.
Koncentracja jest także sekretem tego, co moglibyśmy nazwać dobrą „dyspozycją mocy” penisa. Jeśli myślisz o seksie, o kochaniu się, myśli te przejawią się w postaci potężnej i trwałej erekcji, która daje zaspokojenie.
Wcale nie twierdzę, że zawsze łatwo jest skoncentrować się wyłącznie na seksie. Większość z nas ma pracę zawodową, rachunki do zapłacenia, odczuwa stresy właściwe współczesnej cywilizacji. Wszelki stres może radykalnie oddziaływać na wydolność seksualną mężczyzny, podobnie jak zmęczenie, alkohol, a nawet niepewna pozycja społeczna.
Jednak wpływ stresu na życie erotyczne mężczyzny prawie zawsze można wyeliminować dzięki samoanalizie. Ty sam znasz siebie lepiej niż ktokolwiek inny. Co może być czynnikiem oddziałującym na ciebie negatywnie? Odpowiedź nie zawsze jest jasna i oczywista. Rozmawiałem z 45–letnim biologiem oceanologiem z San Diego, który od przeszło pół roku nie potrafił osiągnąć erekcji i zaczął popadać w rozpacz. Okazało się, że zamartwiał się o zdrowie i bezpieczeństwo kilku delfinów powierzonych jego opiece, co przejawiało się w zahamowaniu jego życia seksualnego. Kiedy uświadomił sobie źródło swojego niepokoju, szybko pokonał problem i w ciągu kilku dni wszystko wróciło do normy.
Już słyszę, jak pytacie: „delfiny?”, ale prawda jest taka, że niepokoje oddziaływające na sferę naszych przeżyć erotycznych wcale nie muszą być w jakiś sposób związane z naszym życiem miłosnym. Zatem kiedy analizujesz swe problemy seksualne, nie ograniczaj dociekań do sypialni ani do osoby partnera i swojej rodziny. Każda trapiąca nas od jakiegoś czasu sprawa może mieć z nimi bezpośredni związek, począwszy od kłopotów w pracy zawodowej, przez lęk przed przeprowadzką, po przygotowania do wyjazdu na urlop.
Wakacje powinny być tym okresem, kiedy nasze życie seksualne jest najbujniejsze, jednak zdumiewające jest to, że tak wiele par ma rajzefiber i w rezultacie pakowanie się, podróżowanie i ustalanie planu relaksu okazuje się poważną przeszkodą dla sztuki miłosnej. Wiele par twierdzi, że podczas urlopu kocha się znacznie rzadziej, a spotykałem także takie, które twierdziły, że w ogóle nie uprawiają seksu podczas wakacji.
I w tym przypadku chodzi o brak koncentracji. Łatwo się rozpraszamy w nieznanym otoczeniu, każda zaś przyczyna może spowodować zanik wzwodu u mężczyzny.
Oto co opowiedział mi 39–letni Phil z Darien w stanie Connecticut: „Nagle przekonałem się, że nie potrafię osiągnąć pełnej erekcji. Jeszcze, jeszcze wystarczała, bym mógł w ogóle kochać się z Sylvią, ale to nie był satysfakcjonujący seks. Nie dawałem jej tego doznania, jakiego potrzebuje. Nie rozumiałem, skąd się wziął ten problem. Byłem w dobrej formie, nie piłem alkoholu. Miałem ochotę na seks. Dopiero po dłuższym czasie dotarło do mnie, co jest nie w porządku. Spadała wartość nieruchomości w naszej dzielnicy, a ja przejmowałem się, że niektóre większe domy wyceniliśmy za wysoko. Wyszło na to, że mój penis wpadł w depresję, jakby utożsamiał się z rynkiem nieruchomości”.
Przyjrzyjmy się temu, czym jest męski orgazm: jak przebiega i co mężczyźni, jak i kobiety mogą zrobić, aby z niego wycisnąć maksimum rozkoszy.
Męski orgazm obejmuje wiele podobnych reakcji fizycznych jak te, które zachodzą podczas szczytowania u kobiety, rzecz jasna z pewnymi specyficznymi różnicami wynikającymi z ich odmiennej budowy. Na przykład: szczytowaniu mężczyzny rzadko towarzyszy kurcz stopy, czyli mimowolne skurczenie mięśni stóp występujące podczas orgazmu, od którego kobieta dosłownie zawija palce do środka (choć zdarza się, że mężczyzna przeżywa to doświadczenie, kiedy leży na wznak, a partnerka na nim).
Przed orgazmem z penisa wydziela się kilka kropel przezroczystego płynu, który działa jak środek nawilżający, a ponadto chemicznie przygotowuje pochwę partnerki do wytrysku. Jak już mówiłem, ten płyn może zawierać zdolne do życia plemniki, stąd też mężczyzna jest w stanie zapłodnić kobietę, nawet jeśli nie szczytuje w jej pochwie albo w ogóle nie będzie szczytował. Miej się zatem na baczności: pamiętaj o zabezpieczeniu.
Ten przezroczysty płyn powstaje w gruczole Cowpera umiejscowionym głęboko u podstawy penisa, tuż poniżej prostaty. Wydzielaniu się go nie towarzyszy żadne szczególne doznanie (innymi słowy, mężczyźni nie czują jego wypływania), chyba jednak więcej się go wydziela podczas stosunku niż podczas masturbacji lub seksu oralnego. Dzieje się tak dlatego, że podczas stosunku mężczyzna stara się jak może, by powstrzymać swój orgazm, natomiast podczas masturbacji lub seksu oralnego chce, by nastąpił on możliwie jak najszybciej.
Im więcej tego płynu wydzieli się podczas stosunku, tym lepiej, ponieważ sprawi on, że główka penisa zrobi się bardziej śliska, co z kolei znacznie ułatwia mu wniknięcie do pochwy kobiety. Niektórzy lekarze dowodzą, że zwilżanie wcale nie jest naczelną funkcją tego płynu, i być może mają rację, ponieważ (sam z siebie) po prostu tylko sączy się na zewnątrz i wcale nie zwilża całej powierzchni żołędzi. Jednak zwinny palec może niezwłocznie go rozprowadzić i tym samym, czy takie jest przeznaczenie płynu, czy nie, tak właśnie działa.
Jeśli mężczyzna maksymalnie długo przeciągnie moment immisji, przekona się, że płynu przedejakulacyjnego wydzieli się dość dużo. Może wtedy skierować dłoń partnerki na swój wzwiedziony penis, po to by wmasowała tę śliską substancję w żołądź. Ta mała przysługa udowodni jej, że mocno rozbudziła partnera, a to z kolei wpłynie na nią. Często mówi się, że kobieta robi się wilgotna między nogami, ale rzadko kiedy wspomina się o wydzielanym przez mężczyznę płynie przedejakulacyjnym.
Posłuchajmy 22–letniego Brada, stażysty w firmie sprzedającej komputery w Birmingham w stanie Alabama: „Oczywiście, zaliczyłem mnóstwo dziewczyn, ale Cindy jest po prostu fantastyczna. Dzięki niej poczułem się jak dynamit. Jest brunetką z kręconymi włosami, ustami jak anioł i takimi długimi rzęsami, że jak nimi zamruga, to od powiewu powietrza można się przewrócić. Poszliśmy do restauracji na żeberka z grilla, a potem pojechaliśmy na przejażdżkę. Zaparkowaliśmy nad jeziorem i zaczęliśmy się pieścić. Całowała tak, jakby była nadal głodna i chciała mnie zjeść. Unosiła nogę i ocierała nią o moje uda. Jest inna niż wszystkie dziewczyny, nie mam wątpliwości. Ma stosunkowo szerokie biodra i bardzo, bardzo długie nogi.
Ubrana była w bluzkę w czerwoną kratę i najkrótsze dżinsowe szorty na szeleczkach, jakie kiedykolwiek widziałem. Odpiąłem te szelki i wsunąłem rękę pod jej bluzkę. Miała tylko półstaniczek, który nie zakrywa brodawek. Kulałem je w palcach i byłem w niebie przez duże N. Później rozpiąłem guziki i obnażyłem jej piersi: duże, miękkie i opalone na brązowo, więc musiała się opalać nago. Podtrzymywał je ten biały koronkowy staniczek z połową miseczki, a kiedy oddychała, unosiły się rytmicznie i opadały. Miałem erekcję jak stalowy pręt, a kiedy znowu zacząłem ją całować i pieścić jej piersi, Cindy przez materiał spodni chwyciła mój penis i zaczęła pocierać. W końcu rozpięła mi spodnie i wsunęła rękę w slipy. Chwyciła mój nagi pręcik i pocierała go powolutku. Następnie wydostała go ze spodni i zaczęła ściskać trzon, dość mocno zaciskając na nim swoją dłoń. Wycisnęła kropelkę płynu i kiedy drżała na samym czubku penisa, Cindy wysunęła język i zlizała ją. Zrobiła to cztery albo pięć razy, a następnie oblizała wargi i powiedziała: «Bardzo mi smakuje». Dotychczas sobie nie uświadamiałem, że aż tyle go mam”.
Większość mężczyzn przekonuje się, że przedłużony stan pobudzenia seksualnego (na przykład gdy ogląda się pornograficzne filmy na wideo albo czyta literaturę erotyczną) sprzyja wydzielaniu płynu przedejakulacyjnego. Ten sam efekt mogą wywołać podniety analne przed stosunkiem, zwłaszcza jeśli obejmują intensywny masaż przedniej ścianki odbytnicy, mniej więcej na głębokości równej długości kciuka. Kobieta może w ten sposób, w ogóle nie dotykając penisa, wywołać wydzielanie niezwykle dużej ilości płynu, a nawet doprowadzić partnera do orgazmu. Jeśli zrobi to podczas stosunku, ale użyje dildo lub stymulatora analnego, może ogromnie wzmocnić intensywność jego orgazmu.
Podczas gry wstępnej i stosunku mężczyzna staje się bardzo wrażliwy na wszelkie bodźce w okolicy genitalnej, a mimo to zdumiewająco mało kobiet w ogóle w tym czasie dotyka jąder lub odbytu partnera albo kieruje palec partnera na swe wargi sromowe, żeby oboje w jeszcze większym stopniu poczuli radość fizycznego zbliżenia.
Niektóre kobiety twierdzą, że nie lubią takiego dotykania własnego ciała, „zwłaszcza wtedy, gdy jestem taka wilgotna”. Inne żywią przekonanie, że to w jakiś sposób mogłoby się kłócić z zachowaniem partnera. W istocie zaś większość mężczyzn uwielbia dotykanie ich penisa podczas stosunku, pochlebia im to, że kobieta sama, jedną lub obiema dłońmi, rozchyla swe wargi sromowe, po to by on mógł wniknąć w nią jeszcze głębiej.
Sama kobieta może wiele zyskać na intymnych pieszczotach swego ciała podczas stosunku. Niektóre lubią w tym czasie bawić się łechtaczką, a nawet (w pewnych pozycjach, na przykład od tyłu) masturbować się. To w żadnym razie nie świadczy o braku męskości partnera, znaczy to po prostu, że kobieta pobudzi się szybciej i skuteczniej, a także że większe będą szansę na równoczesny albo prawie równoczesny orgazm.
Podczas stosunku mężczyzna oddycha szybciej, zamiast 12 do 16 oddechów na minutę wykonuje się 40, a nawet 50. Serce szybciej pompuje krew, następuje tak zwany częstoskurcz. Tętno wzrasta wprost proporcjonalnie do poziomu pobudzenia seksualnego, zatem serce bije najszybciej w chwili orgazmu, normalnie 110 do 180 razy na minutę. Ciśnienie krwi także rośnie, czyli występuje nadciśnienie.
Z tego też powodu względnie dobry stan zdrowia jest dla zadowalającego seksu rzeczą zasadniczą. Im zdrowszy jest mężczyzna, tym niższa liczba uderzeń serca i tym mniej podniesie się ona w trakcie stosunku. Mężczyzna będzie bardziej wytrzymały, będzie się bardziej cieszył orgazmem, a możliwość wystąpienia ataku serca zmaleje. Nie chcę jednak sugerować, że wszystko zależy od niezliczonych godzin uprawiania joggingu i zajęć gimnastycznych. Intensywne ćwiczenia nie służą nikomu. Każdy jednak mężczyzna powinien robić wszystko, co w jego mocy, by zachować dobry stan zdrowia i kondycję: spacerując codziennie przynajmniej przez pół godziny, ćwicząc na rowerze treningowym czy to w domu, czy w sali gimnastycznej. Kobiety także powinny to robić.
Jeśli tego rodzaju reżim wyda ci się nudny, spróbuj zamontować na kierownicy roweru treningowego uchwyt przytrzymujący książkę albo, idąc na spacer, weź ze sobą walkmana i słuchaj ulubionych taśm, na przykład tych romantycznych i namiętnych.
Do najlepszych ćwiczeń wyrabiających kondycję należą pompki. Jeśli ich ostatnio nie uprawiałeś, zacznij od pięciu i stopniowo dojdź do dwudziestu dziennie. Wykonuj je starannie, aby maksymalnie wzmocnić mięśnie i uzyskać kontrolę nad nimi.
Dysponujemy dziś wieloma rodzajami diety nisko–cholesterolowej, które nie tylko pomagają nam zachować zdrowie i kondycję, ale także zachować linię (wszyscy mężczyźni z brzuszkami i kobiety z fałdkami tłuszczyku na biodrach, proszę o uwagę!). Wpisz pozbycie się zbędnych kilogramów do swojego planu. Te starania wynagrodzi ci lepszy seks, a także aprobata twojego wyglądu ze strony partnera. Choć on może uważać, że jesteś wręcz perfekcyjna, nigdy do końca mu nie wierz, jeśli sama nie będziesz przekonana o swej atrakcyjności i umiejętnościach łóżkowych.
Dlatego zawsze warto się starać zlikwidować nadwagę i zachować dobrą kondycję fizyczną. Jeśli będziesz mieć lepsze samopoczucie i wyglądać korzystniej, w łóżku będziesz tez lepsza.
Wiele osób pyta mnie, czy znane są mi jakieś substancje, które (a) wpływają pozytywnie na potencję i (b) działają jako afrodyzjaki.
W pierwszym przypadku najlepsza jest po prostu zrównoważona dieta (dużo owoców, warzyw, świeże ryby, chude mięso i chleb pełnoziarnisty). Nie istnieją żadne magiczne witaminy, które poprawiałyby potencję, a nawet jeśli będziesz je zażywał w nadziei, ze uzyskasz większą wytrzymałość, twój organizm zwyczajnie wydali ich nadmiar, gdy przekroczą jego normalne dzienne potrzeby.
Żeń–szeń ma rzekomo sprzyjać zachowaniu długiej młodości i przedłużeniu aktywności seksualnej, ale nie zawiera on nic, co naukowo uzasadniałoby takie stwierdzenia Inne „panacea” na starzenie się i impotencję także nie mają żadnego racjonalnego potwierdzenia, ze dobrze służą człowiekowi.
Jeśli chodzi o afrodyzjaki, odpowiedz jest prosta nie istnieją. Możesz zjeść ostrygi z całej zatoki, ale to w ogóle nie pomoże ci w seksie i nie usztywni tego, co trzeba. W sprzedaży są rzekomo skuteczne produkty kapsułki z hiszpańską muchą („Przygotowuje cię, wzmacnia bodźce i ani się obejrzysz, a już pałasz miłosnym zapałem”), Mui–ra Puama („Na najlepsze ruchy frykcyjne, jakie tylko są możliwe do uzyskania”), cukier miłości („Zamiast zwykłego cukru dosypać do napoju — jest silnym afrodyzjakiem, będziesz zdumiony jego skutecznością”), jest nawet sproszkowany róg nosororzca (tak, tak, pisane przez „rz”!) — „Słynna naturalna receptura rozpuścić w napoju, a w twoim partnerze obudzi się zwierzę”, i wreszcie moje ulubione (szczyt bezczelności!) ogniste krople sporządzone przez lekarza później skreślonego z listy uprawiających ten zawód Ogniste krople należy „przemycić” do napoju, „są bez koloru, smaku ani zapachu 20 kropli wystarczy, żeby wywołać specyficzne doznania i nabrzmienie łechtaczki”
Żaden z tych i podobnych produktów nie ma w najmniejszym nawet stopniu działania afrodyzjaku i z całą pewnością nie ma w nich prawdziwego rogu nosorożca (co wcale nie znaczy, ze to coś zmienia) ani prawdziwej hiszpańskiej muchy Na marginesie, prawdziwa hiszpańska mucha to sproszkowana kantaryda, która niebezpiecznie drażni przewody płciowo–moczowe Sławny kochanek, Casanovą, podał ją pewnej dziewczynie, mając nadzieję na doskonały seks z nią, ale ona od tego umarła.
Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że nie ma żadnych napojów, kremów ani pigułek, które by w jakikolwiek sposób wzmacniały potencję, doznania seksualne albo sztywność penisa. Jeślibym znał coś, co ma takie działanie, wprowadziłbym to na rynek przed wielu laty i od dawna byczył się jako multimilioner na wyspach Bahama.
Niektóre leki, w tym nitrozwiązki, podobno mają takie działanie, ale korzystanie z nich dla wzmocnienia doznań seksualnych jest bardzo niebezpieczne Mogą one spowodować zawał serca, i powodują, a po dłuższym stosowaniu ich skuteczność znacznie maleje. Osoby, które korzystają z leków celem wzmocnienia doznań seksualnych, ostatecznie utracą zdolność do spontanicznego i niczym nie uwarunkowanego seksu, a także w dość krótkim czasie mogą w ogóle stracić zdolność do jego przeżywania. To nie jest moralizowanie ani wygrażanie palcem, tylko klinicznie zaobserwowany fakt.
Maksimum doznań można osiągnąć bez jakichkolwiek sztucznych pomocy, czy to w zakresie diety, czy środków mechanicznych lub chemicznych.
W tym miejscu warto także wspomnieć o „powiększaczach” penisa. Są to przezroczyste plastykowe cylindry, w których można stworzyć próżnię dzięki ręcznie poruszanemu tłokowi. Penis wsuwa się do tego cylindra przez uszczelkę (żeby powietrze nie mogło z powrotem się do niego dostać), a następnie wypompowuje powietrze. Każdy, kto w szkole średniej uczył się fizyki, wie, że natura nie znosi próżni, więc penis nabrzmiewa do ogromnych rozmiarów, żeby zastąpić brak powietrza. Niektóre z tych urządzeń mają nawet wibratory o zmiennej szybkości, aby podczas powiększenia można się było jednocześnie masturbować („Zapewnia stałą erekcję i wytrysk w próżnię”).
Nie mam nic przeciwko tak zwanym powiększaczom jako pomocom erotycznym podczas masturbacji. Owszem, to jest dość emocjonujące, jeśli się ogląda własny wiotki penis, jak wciąż rośnie w czasie wypompowywania powietrza. Jeśli mężczyzna ma uporczywy problem z uzyskaniem erekcji albo z jej utrzymaniem, to urządzenie może mu przywrócić wiarę w zdolność do osiągnięcia wzwodu. Moim zdaniem, to może być jedyny powód nabycia takiego urządzenia. Muszę jednak ostrzec, że jeśli myślisz o tym, by je kupić i stosować do powiększenia penisa, nie rób tego, oszczędź pieniądze. To urządzenie po prostu nie powiększa trwale, a jeśli w ogóle, to tak nieznacznie, że tego nawet nie daje się zmierzyć.
Dążąc do osiągnięcia swych maksymalnych możliwości seksualnych, trzeba wytrenować myśli i ciało tak, by zgodnie współdziałały w celu umożliwienia uzyskania erekcji w jak najkrótszym czasie. Ten trening ma ci zapewnić zarówno zaufanie do swoich umiejętności w wywoływaniu erekcji na zawołanie, jak też możliwość sprawowania nad nią później skutecznej kontroli.
Normalnie penis zaczyna się powiększać mimowolnie w momencie, kiedy przystępujesz do aktu seksualnego, ale jeśli tak nie jest i nie rośnie, co wtedy, a jeśli podczas gry wstępnej lub w połowie stosunku erekcja zanika? Co wtedy zrobić?
Przede wszystkim nigdy nie należy wpadać w panikę ani tracić wiary w możliwość ponownego uzyskania wzwodu. Jesteś w stanie go kontrolować w znacznie większym stopniu, niż to sobie wyobrażasz: poprzez procesy psychiczne i bodźce fizyczne, a także przez pokazanie partnerce, jak może ci pomóc, i zachęcenie jej do tego w danej sytuacji.
Przygotuj teraz notatnik. Jeśli z pełnym oddaniem podejdziesz do ćwiczeń, po dwóch tygodniach powinieneś nie tylko potrafić uzyskać erekcję, kiedy tylko zechcesz, ale także wywołać ją w połowie tego czasu, jaki potrzebujesz na to obecnie.
Podziel notatnik na czternaście sekcji, po jednej na każdy dzień treningu. Następnie podziel każdą sekcję na działy: „Czas erekcji”, „Czas orgazmu”, „Czas odprężenia”, „Długość”, „Obwód” oraz „Uwagi”. Do ćwiczeń będziesz potrzebował jeszcze tylko metrówkę, stoper, jeśli go masz, albo zegarek ze wskazówką sekundową oraz pióro.
Znajdź pomieszczenie, w którym codziennie o tej samej porze będziesz sam i na pewno nikt ci nie będzie przeszkadzał. Zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze będzie łatwe, ale mimo to spróbuj. W tym pokoju powinno być ciepło i wygodnie, ale jeśli okoliczności zmuszają cię do korzystania z łazienki albo WC, wtedy trudno, to też musi wystarczyć. W WC nie uzyskasz oczywiście pełnego rozluźnienia i twoje wyniki mogą nie być aż tak dobre, jak wtedy, gdy miałbyś możliwość prowadzenia ćwiczeń w prywatności własnej sypialni, ale i tak powinieneś odnotować względną poprawę.
Jeśli możesz, rozbierz się do naga i przyjmij taką pozycję, jaka najbardziej ci odpowiada podczas masturbacji. Nie powinieneś mieć przy sobie żadnych erotycznych zdjęć ani czasopism, żadnych sztucznych bodźców. Wszystkie podniety mają pochodzić z twoich własnych myśli, ponieważ to jest jeden ze sposobów, dzięki któremu można osiągnąć ścisłe współdziałanie myśli i penisa.
Włącz stoper i rozpocznij masturbację, możliwie w jak najszybszym tempie. Twoim celem jest szybki orgazm. Myśl o tym, co cię najbardziej podnieca. Powinny to być te najczęstsze, i wypróbowane fantazje erotyczne, które zawsze cię rozbudzają. Mogą to też być po prostu odczucia, jakie wywołuje stanie nago w tym pokoju w środku dnia i zapalczywe masturbowanie się.
Jeśli na początku nie miałeś erekcji, zapisz, jak dużo czasu upłynęło, nim ją spowodowałeś. Następnie masturbuj się nieprzerwanie aż do orgazmu, koncentrując się tylko na tym, co stanowi dla ciebie największą podnietę.
Naucz się skupiania na jednej rzeczy. Naucz się myśleć wyłącznie o swym silnym pobudzeniu seksualnym i o fantazjach, które coraz szybciej prowadzą cię do orgazmu. Całe twoje jestestwo ma być w twoim penisie i żądać, byś je uwolnił.
Posłuchajmy 28–letniego Kevina, ekspedienta w domu towarowym z White Plains w stanie Nowy Jork: „Mam uporczywie powracającą fantazję o tym, że zostałem porwany przez mniej więcej piętnaście dziewczyn że szkoły żeńskiej. Zaciągają mnie do swojej bursy i rozbierają, a następnie same też pozbywają się ubrań. Jedna po drugiej dotykają mnie, pieszczą i ssą mojego ptaka. Pocierają mnie swoimi biustami, trącają nimi moją twarz. Nie mogę nic zrobić. Przyszpiliły mnie do łóżka i jest ich za dużo. Zaczynają mnie spuszczać, szybko pocierając. W tym momencie fantazja zaczyna się przeradzać w rzeczywistość. Fantazjuję, że ręka, która mnie pociera, należy do jednej z tych dziewczyn, a nie do mnie. Stosuję naprawdę lekkie, szybkie muśnięcia żołędzi opuszkami palców. Czasami drugą ręką pieszczę sobie jądra i udaję przed samym sobą, że robi to jedna z tych dziewczyn. Wyobrażam sobie, że jeszcze inna kuca mi nad głową. Jej srom tak mocno przylega do mojej twarzy, że ledwo mogę oddychać, a ona tak się wierci, że całą twarz mam w jej sokach. Z otwartymi ustami dziewczyna pochyla się nad moim ptakiem, czekając na pojawienie się spermy. Dalej już na ogół nie muszę fantazjować, bo wtedy następuje wytrysk”.
Wielu mężczyzn donosi, że korzysta z podobnych fantazji podczas masturbacji, choć prawie wszyscy mówią, że kiedy kochają się z żoną lub sympatią, korzystają z nich zupełnie inaczej i znacznie rzadziej. „Czasami snuję różne fantazje, kiedy jestem w łóżku z Fredą, ale ona stanowi integralny element tej fantazji — powiedział 35–letni Leonard z San Francisco. — Zwykle jest niewolnicą, choć o tym nie wie. Kupiłem ją na targu albo dostałem w prezencie. Cały czas musi być naga, a ja mam prawo spółkować z nią, kiedy tylko zechcę i tak często, jak tylko mam na to ochotę”.
Zaciekawiło mnie to, co Freda pomyślałaby o tej fantazji. „Trudno powiedzieć. To dzieje się w mojej głowie. Nigdy jej o tym nie opowiadałem. Czasami to tylko przelotna myśl. Sądzę, że uznałaby mnie za dziwaka”.
Nakłoniłem Leonarda, żeby opowiedział Fredzie swoją fantazję, i oto co się okazało: ani przez chwilę nie pomyślała, że jest „dziwakiem”, ale że taki pomysł jest ekscytujący. Później odegrali wizje Leonarda kilkakrotnie, tak dokładnie, że Freda była przywiązana szalami w nadgarstkach i kostkach stóp do łóżka, a usta przepasywała jej chusta. Oboje stwierdzili, że ta zabawa odnowiła ich zainteresowanie seksem, a Leonard dodał: „Dzięki temu fantazja ta opuściła moją głowę i zadomowiła się naprawdę w naszej sypialni”.
W tym momencie, w którym następuje orgazm, kiedy pojawia się pierwsza struga nasienia, naciśnij przycisk stopera i zanotuj, ile czasu potrzebowałeś na osiągnięcie orgazmu. Możesz także zapisać, ile mniej więcej było nasienia i ile przeżyłeś skurczy.
Przy pierwszej takiej próbie prawdopodobnie będziesz miał orgazm dość szybko. Lecz na drugi, trzeci i czwarty dzień, kiedy wrócisz do swego pokoju, by ponownie się masturbować, przekonasz się, że na dojście do finału potrzebujesz znacznie więcej czasu. Przekonasz się także, że twoja uwaga zacznie się rozpraszać, ponieważ, przynajmniej z punktu widzenia fizjologii, dotychczasowa dawka seksu na ten tydzień już cię całkiem usatysfakcjonowała.
Od tej chwili w twoim treningu zaczyna się liczyć koncentracja. Możesz nie mieć ochoty na orgazm, możesz nawet nie mieć ochoty na masturbację, mimo to przywołaj w wyobraźni najbardziej sugestywne erotycznie obrazy, jednocześnie pocieraj swój penis w sposób maksymalnie cię pobudzający, tak szybko i intensywnie, jak tylko potrafisz. W trakcie masturbacji nieustannie napinaj mięśnie krocza, ponieważ to pomaga utrzymać wzwód i sprzyja wytwarzaniu płynu nasiennego przez gruczoł prostaty.
Możesz sobie pozwolić na najbardziej nawet ekstremalne fantazje, to jest bez znaczenia. Masz być „szybkim Billem”, bo twoim celem jest jak najszybsze osiągnięcie erekcji, a następnie orgazmu. W piątym, szóstym dniu powinieneś zauważyć, że poprawiła się twoja zdolność koncentracji, a dziesiątego dnia powinieneś poczuć, że potrafisz panować nad erekcją i decydować o tym, w którym momencie ma nastąpić orgazm.
Prawdopodobnie zauważysz, że ilość nasienia w wytrysku za każdym razem jest mniejsza niż pierwszego dnia, lecz może się zwiększyć wraz ze wzrostem kontroli nad mięśniami krocza — przede wszystkim dlatego, że będziesz pobudzał prostatę do wydzielania większej ilości płynu nasiennego.
Niekoniecznie dzień w dzień będziesz obserwował poprawę. Lecz na niepowodzeniach będziesz się uczył. Sprawdzisz, które fantazje gwarantują ci erekcję, a które nie. Zapewne stworzysz sobie nowe fantazje, jeszcze bardziej erotyczne niż poprzednie. Nauczysz się także większej koncentracji.
Warunkiem najlepszego seksu jest twoje całkowite oddanie się temu, co robisz, całkowite oddanie w dawaniu rozkoszy partnerce, całkowite oddanie się radości z otrzymywanej w zamian miłości.
Wiele osób, które uczyły się medytacji, stwierdza, że umiejętność usunięcia zmyśli drobnych, codziennych niepokojów jest nader pomocna, kiedy przygotowują się do seksu. Oto co powiedziała mi 27–letnia Denise z Los Angeles: „Nie można w pełni cieszyć się seksem, kiedy masz głowę zaprzątniętą budżetem domowym albo tym, co podasz jutro na kolację. Bywało, że kochałam się w takiej sytuacji. Dopiero gdy kiedyś Rick spytał mnie wprost: «Do diabła, co jest z tobą? Czemu jesteś taka oziębła?», uświadomiłam sobie, że tak nie można. Seks staje się rutyną, jak robienie zakupów. Kochałam się w taki sam sposób, jak robię turę po megasamie albo odbieram dzieciaki że szkoły”.
Po dwóch tygodniach masturbacji na „tempo” powinieneś stwierdzić znaczną poprawę, jeśli chodzi o umiejętność szybkiego uzyskania erekcji i wytrysku. Te ćwiczenia możesz prowadzić o każdej porze, niekoniecznie przez całe dwa tygodnie, ale tak długo, jak długo trzeba, byś opanował arkana koncentracji i zwiększył swoją wrażliwość na bodźce seksualne.
Co ciekawe, nasze ćwiczenia mogą także pomóc mężczyznom, którym doskwiera przedwczesny wytrysk. Choć mogłoby się wydawać, że ostatnią rzeczą, jakiej tym mężczyznom potrzeba, jest zdolność szybkiego uzyskania orgazmu. Jednak gwarantowana przez te ćwiczenia kontrola nad wytryskiem pomaga także we wszelkich problemach, jakie mężczyzna napotka w zakresie uzyskania erekcji i osiągnięcia pożądanego orgazmu.
Jeśli po dwóch tygodniach ćwiczeń szybkiej masturbacji mężczyzna nadal cierpi na zbyt wczesny wytrysk, powinien przejść do ćwiczenia powolnej masturbacji. Chodzi w nich o to, by to robić powoli i przerywać, gdy tylko orgazm wydaje się już bliski. Innymi słowy, mężczyzna powinien maksymalnie długo opóźniać moment nieuchronnej ejakulacji, pobudzając się seksualnie.
Po trzech tygodniach ćwiczeń w powolnej masturbacji mężczyzna, który „prawie zawsze” miał wytrysk niemal natychmiast po immisji do pochwy partnerki, przekona się, że potrafi kontynuować stosunek bez wytrysku przez „trzy do czterech minut na początek… dopóki nie zacząłem się niepokoić”, a później „nawet przez pięć minut i dłużej, aż wreszcie tak długo, jak tylko chciałem”. Podświadomie ten mężczyzna zaczął rozumieć, że jego penis nie jest samodzielnym bytem, nad którym on nie ma kontroli, ale stanowi integralną część jego ciała, która mu podlega.
Mężczyzna wcale nie musi sam prowadzić ćwiczeń w szybkiej (lub wolnej) masturbacji. Zależnie od jego sytuacji osobistej bardzo pomocny może być udział kobiety.
Posłuchajmy Clyde’a, 32–letniego naftowca z Pascagoula w stanie Missisipi: „Mój problem polegał na zbyt szybkim szczytowaniu. Zaczęło się to z moją pierwszą żoną, o dwa lata starszą ode mnie. Zawsze to ona rządziła w naszym związku i chyba dlatego stałem się nerwowy… Mój wytrysk wyzwalał pierwszy lepszy bodziec. Czasami wystarczyło, że dotknąłem ją między nogami. Kiedy poślubiłem drugą żonę (Belindę) na początku wszystko było okay, ale później znowu zacząłem się martwić swoimi umiejętnościami i stało się to samo… orgazm od byle czego. Wypróbowałem metodę szybkiej masturbacji. Nie bardzo pojmowałem, jak to ma mi pomóc, skoro mój problem polega na zbyt szybkim orgazmie, wydawało mi się, że raczej nie jest mi potrzebna wiedza o tym, jak to robić jeszcze szybciej. Lecz faktycznie dzięki ćwiczeniom uzyskałem lepszą kontrolę nad ejakulacją, ponieważ umożliwiły mi one w ogóle lepszą kontrolę nad sobą. Zacząłem odczuwać, że panuję nad swoim ciałem i jego reakcjami”.
Po dwóch tygodniach samodzielnego ćwiczenia szybkiej masturbacji Clyde spróbował przez tydzień bardzo wolnej masturbacji z Belindą. Miał na celu możliwie najdłuższe opóźnianie swojego orgazmu, a jednocześnie szkolenie Belindy w tym, jak powinna trzymać jego penis, by mu w tym pomagać.
„Nadzy położyliśmy się na łóżku bokiem do siebie i Belinda dłonią bardzo powoli doprowadziła mnie do erekcji. Chciałem, by robiła to szybciej, ale ona w wolnym rytmie suwała góra–dół, góra–dół, ściskała trzon i masowała żołądź opuszkami palców.
Już po kilku chwilach głęboko między nogami poczułem pierwsze zwiastuny skurczy przed orgazmem. Z penisa zaczął wypływać płyn, a Belinda wcierała go w całą powierzchnię żołędzi, aż zrobiła się od niego śliska. Wiedziałem, że zaraz po dwóch, trzech suwach będę szczytował, więc poprosiłem, aby przerwała. Mocno przytrzymała trzon, przyciskając swój kciuk tuż poniżej otworka na główce, i wykręcała go nieznacznym ruchem dłoni w nadgarstku; dzięki temu stopniowo potrzeba wytrysku zanikała.
Powtarzaliśmy to wielokrotnie, mój wzwód przetrwał prawie 45 minut. Jeszcze nigdy nie wytrzymałem tak długo. Z tym że po tych trzech kwadransach już marzyłem o wytrysku. Za każdym razem, kiedy czułem, że jestem u kresu wytrzymałości, prosiłem Belindę, żeby przerwała i powtórzyła tamten ucisk.
Wreszcie uznaliśmy, że potrafię się opanować dostatecznie długo. Belinda położyła się na mnie i skierowała mojego ptaka do swej pochwy. Niespecjalnie lubiłem to, że ona na mnie siedzi, ponieważ miałem to stare poczucie braku kontroli, poczucie, że nie jestem mężczyzną. Jednak teraz inaczej na to patrzę. Wsunąłem się w nią jeszcze głębiej. Uniosłem biodra tak, że faktycznie oderwałem ją od łóżka, a dzięki temu wszedłem w nią aż po macicę. Belinda głośno krzyknęła.
Wykonywałem energiczne suwy i nagle uświadomiłem sobie, że wcale nie będę miał natychmiast orgazmu, potrafiłem zapanować nad swoimi doznaniami. Belinda szczytowała pierwsza, co było zdumiewające, stało się to w ogóle pierwszy raz, zawsze była druga. Czułem, jak jej mięśnie się kurczą i zaciskają na moim ptaku, że aż nie do wiary. Dopiero wtedy ja też szczytowałem, i to było zdumiewające, a zaliczyłem jakieś pięć, sześć fal. Pomyślałem, że stracę przytomność. Po prostu zdumiewające. Belinda uniosła się, a wtedy z jej rozwartego sromu wypłynęła sperma i pociekła na jej udo”.
Clyde to klasyczny przykład mężczyzny cierpiącego na przedwczesny wytrysk. Częściowo przyczynił się do tego jego pierwszy związek małżeński. Oto co w Human Sexual Inadeąuacy napisali Masters i Johnson: „Impotent postrzega swoją żonę jako szczególne zagrożenie dla swojej wiary we własne siły. Ona jest jedyną osobą, która w całej rozciągłości wie o jego niedomodze: to daje mu poczucie, że przy niej nie może być mężczyzną. Seksualnie sfrustrowana kobieta czasami bierze odwet albo szuka usprawiedliwienia swojej swarliwości, napomykając o niedostatkach męża lub deprecjonując go w jakiś inny sposób. Jeśli powstanie taka sytuacja, należy gorąco zachęcać żonę, by współpracowała w trakcie kuracji”.
Pierwsza żona Clyde’a, choć on wyraża się o niej po dżentelmeńsku, uważała jego wczesny wytrysk za osobisty afront i oznakę tego, że Clyde’owi w ogóle nie zależy na tym, by ją zaspokoić. Jej postawa jest całkowicie zrozumiała, ponieważ frustracja seksualna łatwo wypacza naszą ocenę nawet najbardziej czułego związku. Jednak nie okazała krzty gotowości, by mu pomóc to przezwyciężyć, a kiedy Clyde sugerował skorzystanie z profesjonalnej porady, odmówiła swego udziału, mówiąc mu, że: „wystarczy, jak będziesz postępował jak mężczyzna”.
Rzadko kiedy niezdolność do uzyskania erekcji albo zapanowania nad wytryskiem świadczy o tym, co mężczyzna naprawdę czuje do swej ukochanej. Większość panów cierpiących na tę przypadłość gorąco kocha swoje partnerki i czuje się mocno przez nie pobudzana. Problem polega na tym, że mężczyźni stracili wiarę w to, że mogą zaspokoić kobietę, i z jakiegoś powodu wydaje im się, iż tej pewności siebie już nie potrafią odzyskać.
„Czasami udaje mi się uzyskać wzwód i wtedy myślę: «Udało się, mam erekcję! Oby tylko zaraz nie zanikła!» Ale z tego właśnie powodu, że tak pomyślałem, że tak się tym przejmowałem, od razu tak się stało. Mógłbym się rozpłakać, wierz mi, że mógłbym płakać rzewnymi łzami”.
Uciskanie penisa, które zastosowała Belinda po to, aby opóźnić orgazm Clyde’a, jest zmodyfikowaną wersją „techniki ucisku”, którą odkryli Masters i Johnson podczas sesji terapeutycznych z mężczyznami cierpiącymi na przedwczesny wytrysk. Okazała się rewelacyjnie skuteczna — w ciągu jedenastu lat w Fundacji Mastersa i Johnson w St. Louis w stanie Missouri wyleczono dzięki niej 186 mężczyzn, a tylko w czterech przypadkach kuracja się nie powiodła.
Rzecz polega na tym, że kiedy mężczyzna jest tuż—tuż przed orgazmem, jego partnerka mocno uciska penis palcem wskazującym od spodu trzonu, tuż poniżej korony, a opuszkiem kciuka przyciska mocno wędzidełko (cienki powrózek skórny tuż pod otworkiem żołędzi). Zazwyczaj, by powstrzymać wytrysk, wystarcza pięcio–, dziesięciosekundowe uciskanie. Oczywiście, wszystko to ma na celu pokazanie mężczyźnie, że potrafi utrzymać erekcję przez dłuższy czas.
Pary, które wypróbowały tę technikę w ćwiczeniach przygotowujących je do dobrego i świadomego seksu, przekonują się, że ucisk jest jeszcze skuteczniejszy, jeśli towarzyszy mu wykręcenie trzonu penisa o około 90°, tak by otworek przesunął się na bok. Żony i kochanki mogą być absolutnie spokojne, ponieważ penis w erekcji można uciskać bardzo mocno, gdyż to nie spowoduje ani bólu, ani żadnej kontuzji.
Wreszcie nadchodzi moment, kiedy mężczyzna chce szczytować. Prawdą jest, że gdy osiągnie fazę nieuchronnej ejakulacji, będzie miał wytrysk, czy tego chce, czy nie. Zewnętrzną oznaką zbliżającego się orgazmu jest znaczne zwiększenie tempa suwów, mocniejsze przyciskanie partnerki do siebie i wsuwanie się w nią najgłębiej, jak tylko można.
W momencie tak zwanej nieuchronności orgazmu wszystkie wtórne narządy płciowe mężczyzny angażują się w przekazanie płynu nasiennego do prostaty. W tym momencie, w pierwszym etapie orgazmu, mięśnie miednicy kurczą się mimowolnie, podobnie jak się kurczą mięśnie miednicy kobiety, podczas gdy przeżywa ona orgazm.
Plemniki wypływają z jąder przewodami zwanymi vasa efferentia do najądrza, czyli epididymis, które poczujesz jako splecione rurki, kiedy dotkniesz jąder mężczyzny. Stąd plemniki przemieszczają się przez następną rurkę zwaną vas deferens, aż dotrą do małego „zbiorniczka” znanego jako ampulla. Tutaj czekają do chwili ejakulacji.
W tym samym czasie, gdy trwa podróż plemników do zbiorniczka, prostata rytmicznie się kurczy i wydziela białawy śluz, który stanowi bazę nasienia. Z pęcherzyka nasiennego dochodzi jeszcze jeden rodzaj płynu. Kiedy pęcherzyk go wydala, jednocześnie wydostają się też z ampulli plemniki i łączą w prostacie z płynem nasiennym. Bańka w kroczu powiększa swoją objętość, przygotowując się na ostateczny silny wyrzut nasienia.
Na ułamek sekundy przed ejakulacją zwiera się wewnętrzny mięsień pęcherza, aby nasienie nie mogło się do niego dostać i mogło zostać wydalone tylko w jednym kierunku, i to pod możliwie największym ciśnieniem. Zapewnia to ponadto, że podczas ejakulacji nie wydostanie się mocz.
Następnie zwalnia się zewnętrzny mięsień pęcherza, w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych mięśni miednicy. Naukowcy wciąż nie wiedzą, jak działa ten refleks nerwowy, ale umożliwia on przepływ płynu nasiennego z prostaty do powiększonej bańki u podstawy penisa. Można ją porównać do gumowej pompki staroświeckiego klaksonu samochodowego.
Kiedy bańka wypełni się płynem, kurczy siei następuje wyrzucenie płynu nasiennego z penisa. Jednocześnie kurczą się dwa duże mięśnie dna miednicy mężczyzny, powiększając siłę wytrysku. Jeśliby nic nie stało mu na drodze, nasienie mogłoby pokonać odległość ponad pół metra, a czasami jeszcze większą. Skurcze drugorzędnych organów płciowych występują trzy do czterech razy, nieco częściej niż raz na sekundę.
Mężczyzna może na wiele sposobów zintensyfikować swój orgazm. Jeden z nich polega na możliwie jak najdłuższym jego opóźnianiu. Wzmaga to nie tylko jego rozkosz, ale także rozkosz jego partnerki. Jednak powstrzymanie orgazmu wcale nie jest takie łatwe, jak by się mogło wydawać. Naturalny instynkt mężczyzny każe mu zmierzać do wytrysku najszybciej, jak tylko potrafi, by zapewnić zapłodnienie. U zarania dziejów, gdy przetrwanie gatunku było sprawą zasadniczą, mężczyźni nie troszczyli się o jakość swojego orgazmu ani o to, czy przeżyła go także kobieta.
Opóźnienie orgazmu można uzyskać na wiele sposobów. To, jaki wybierzesz, zależy od twojej seksualnej wrażliwości. Jeśli masz skłonność do zbyt szybkiego wytrysku, być może uznasz za celowe całkowite wyjęcie swojego penisa z pochwy partnerki, a nawet zastosowanie techniki ucisku. Możesz to robić wielokrotnie, aż do momentu, w którym uznasz, że wreszcie nastąpi „wybuchowy” orgazm. Istnieje jednak ryzyko, że przegapisz swoje szczytowe podniecenie. Tylko poprzez stałe ćwiczenia zdołasz ustalić, ile razy powtórzyć uciskanie, aby efekt był dla ciebie najlepszy. Oczywiście, bardziej pożądane jest to, by ucisk wykonywała twoja partnerka, ale równie skutecznie możesz to robić sam.
Być może będziesz wolał po prostu wycofać penis z pochwy w trakcie stosunku i innymi sposobami nadal pobudzać partnerkę. W efekcie opóźnisz swój orgazm, a zarazem będziesz podtrzymywał i zwiększał jej napięcie.
Ta metoda znalazła uznanie u 33–letniej Sherri, ekspedientki z Austin w Teksasie, która wypróbowała ją ze swoim 31–letnim mężem, Rickiem, agentem handlu nieruchomościami. „Rick jakoś nigdy nie potrafił długo wytrzymać. Nie wiem, czy to była jego wina, bo zawsze miał orgazm za szybko, czy też moja, bo zawsze miałam go za późno. A może to nie była niczyja wina. Tak czy inaczej byłam stale sfrustrowana, nawet jeśli Rick działał potem językiem i palcami. On z kolei zawsze miał wrażenie, że nie potrafi mnie odpowiednio zaspokoić.
Zaczęliśmy więc od przerywania stosunku w połowie. To wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. To znaczy: gra wstępna w sposób naturalny prowadzi do stosunku, a następnie stosunek w sposób naturalny prowadzi do przeżycia orgazmu. Więc takie przerywanie w środku wydaje się nienaturalne, a mimo to wyjmowaliśmy penis.
Pierwszą próbę podjęliśmy w długi weekend w motelu za miastem, dokąd pojechaliśmy na wypoczynek razem z przyjaciółmi. Nie wiem, czy to pomogło, że byliśmy w nowym miejscu i czuliśmy się trochę tak jak kochankowie, a nie jak mąż i żona, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.
Rick uraczył mnie wspaniałą kolacją ze stekiem i butelką czerwonego wina. Następną butelkę zabraliśmy do pokoju. Gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi, Rick zaczął mnie całować i pieścić, jakby ogromnie mnie pożądał. To miłe uczucie tak wielkie pożądanie ze strony męża, zwłaszcza jeśli, tak jak ja, jest się od niego kilka lat starszą i potrzebuje się dodatkowego potwierdzenia, że partner wciąż uważa cię za tak samo atrakcyjną.
Rick rozpiął zamek błyskawiczny mojej sukienki i pozwolił, by opadła na podłogę. Znowu mnie pocałował, pogłaskał po plecach, przez stanik dotykał moich piersi, delikatnie przez jedwab pocierając kciukami brodawki, które się mocno uniosły. Nie miałam na sobie majtek, tylko same rajstopy, a Rick nakrył dłonią mój wzgórek łonowy i pocierał palcem. Poczułam, że moje rajstopy zrobiły się wilgotne. Właściwie były wilgotne prawie przez cały wieczór, bo panowała romantyczna atmosfera i już wtedy wiedziałam, że pójdziemy do łóżka.
Rick rozpiął mi stanik i zdjął go. Ściskał i pieścił moje piersi, całował i ssał brodawki. Zawsze uważałam, że mam o wiele za duży biust. Kiedyś poszłam nawet do lekarza, żeby porozmawiać o jego zmniejszeniu. Ale Rick uwielbia moje piersi, uwielbia je lizać i wtulać w nie twarz, to co mam zrobić? Jest moim mężem i jest moim kochankiem, więc jestem taka, jak mu się podobam.
Rick zaprowadził mnie do łóżka i położył, cały czas całując i pieszcząc. On naprawdę umie całować. Niektórzy faceci tak to robią, jakby wiedzieli, że to ich obowiązek, ale chcieliby już mieć go jak najszybciej za sobą i móc przystąpić do stosunku. Rick nigdy nie całuje w ten sposób. Całuje tak, jakby dzielił się ze mną swoją duszą. Dzięki temu ogromnie się roznamiętniam, czuję, jak bardzo mu na mnie zależy i jak bardzo mnie kocha. Sądzę, że to jest jedna z tych rzeczy, które w seksie naprawdę się liczą. Znałam wielu mężczyzn, którzy traktują to jak coś całkowicie mechanicznego, jakby naprawiali swój samochód czy coś w tym stylu.
Rick ściągnął mi rajstopy, a kiedy to robił, rozpinałam mu koszulę i pasek od spodni. Jest szczupły, ale muskularny, a ja uwielbiam wodzić rękoma po jego plecach i nagim torsie. Jego pal sterczał już w slipach, wsunęłam w nie rękę i pocierałam go i pieściłam. Był gorący i bardzo twardy, fantastyczny. Wsunęłam się pod Ricka i ściągnęłam mu slipki, a potem wzięłam jego ptaka w usta i systematycznie lizałam i ssałam. Nie ma nic lepszego niż ten zapach penisa tuż po tym, jak się go wyciągnie ze slipków… inny niż wtedy, gdy mężczyzna właśnie wziął prysznic. Smakuje podnieconym mężczyzną, nie kosmetykami, chyba mnie rozumiecie.
Rick głaskał moje uda i pieścił mnie między nogami. Zna taki sposób delikatnego kulania mojej łechtaczki między palcami, delikatnie, delikatnie, aż po jakimś czasie zaczynam czuć falę ciepła między nogami. Sięgnęłam ręką, żeby mu pomóc wejść we mnie, a potem zaczął wolne, bardzo wolne suwy. Uniosłam głowę, aby spojrzeć w dół. Zobaczyłam, jak jego ptak wsuwa się głęboko we mnie, tak że nasze włoski łonowe połączyły się i już nie było wiadomo, które są jego, a które moje.
Już wiedzieliśmy, że spróbujemy opóźnić orgazm Ricka, wysuwając jego penis ze mnie, ale chcę podkreślić z całą mocą, iż bardzo tego nie chciałam. Chciałam po prostu, żeby suwał dalej, bo było mi bardzo dobrze. Czułam się taka wypełniona, czułam jego jądra uderzające o moje pośladki przy każdym potężnym i ciepłym suwie.
Jednak Rick już po dwóch, trzech minutach zaczął przyspieszać i zorientowałam się, że za szybko się podniecił. To właśnie jest to, co zdarzało się zawsze i z czym był problem. Wysunęłam więc jego ptaka z siebie, chwyciłam go i powiedziałam: «Rick, wypróbujmy tę metodę… może naprawdę poskutkuje».
Rick zszedł ze mnie i uklęknął przy mnie na łóżku. Całował moje piersi. Przytrzymałam pierś w ten sposób, że włożyłam mu brodawkę w usta, żeby mógł ją ssać. On bardzo lubi delikatnie ssać moje brodawki i jednocześnie muskać je koniuszkiem języka. Ja też to lubię.
Rick nie przerywał pieszczot mojej łechtaczki, więc wciąż mnie rozbudzał. Rzecz w tym, że kobieta nie powinna się wyłączać… i to było skuteczne. Pocieranie łechtaczki zapewnia zupełnie inny rodzaj pobudzenia niż podczas stosunku, ale jest równie wielką podnietą, jest tak samo ekscytujące. Podobało mi się to, że pieszcząc mnie i całując, Rick zwalniał tempo własnego pobudzenia, tak by dorównało mojemu.
Uklęknął tuż przy mnie, a ja odwróciłam się twarzą w jego stronę i wzięłam w usta jego penis. Tym razem smakował mną i nim. Ssałam go bardzo delikatnie, starając się nie wywoływać zbyt intensywnych podniet, i aby powstrzymać orgazm Ricka, mocno uciskałam trzon, według instrukcji.
Kiedy ptak Ricka zrobił się śliski od mojej śliny, Rick masował nim moje piersi, wodził jego główką wokół brodawek. Ścisnęłam piersi razem, a on powoli suwał nim w przedziałku mojego biustu. Widziałam, jak między moim piersiami ta czerwona główka to się pojawia, to znika. Przedziałek biustu miałam cały lśniący od śluzu i śliny.
Następnie Rick znowu położył się na mnie i przystąpił do suwów w pochwie. Trudno powiedzieć, jak bardzo już tego potrzebowałam. Doznanie było fenomenalne. Rick był twardy jak skała i dawał mi wszystko to, czego najbardziej pragnęłam.
Sama nie wiem, jak to się stało, że przeżyłam orgazm. Jakoś tak nastąpił całkiem niespodziewanie. W jednej sekundzie Rick powolutku suwał we mnie, a w następnej już podskakiwałam, miaucząc z rozkoszy jak kotka. Wciąż czułam skurcze mięśni w chwili, gdy Rick po mniej więcej pięciu, sześciu suwach też szczytował. Coś do mnie powiedział, ale nie wiem co, zresztą on też nie pamięta.
Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam, jak wystrzeliła sperma. Poczułam, jakby miało go rozsadzić, a po chwili całą tę ciepłą powódź głęboko we mnie. Przeżyłam jeszcze kilka skurczy. Mogło ich być sześć, a może nawet siedem, a kiedy było już po wszystkim, czułam się jak wyżęty ręcznik do naczyń.
A było jeszcze coś, coś w rodzaju dalszego ciągu. Poszłam do łazienki, a Rick poszedł za mną. Usiadłam na sedesie i rozchyliłam nogi, żeby mógł zobaczyć, jak wypływa ze mnie sperma: «Patrz, to wszystko twoje» — powiedziałam. Stał przy mnie i pocałował moje włosy. Chwyciłam jego półsztywny palik i wzięłam do ust. Na trzonie wciąż było jeszcze trochę spermy, którą wyssałam tak, jak dopija się mleczny koktajl przez słomkę. Rick zaczął odzyskiwać erekcję i po chwili oboje leżeliśmy w łóżku i robiliśmy to jeszcze raz. Tym razem Rick nie miał wytrysku, ale ja przeżyłam ponowny orgazm już po kilku miuntach. Było mi fantastycznie, naprawdę fantastycznie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ile w nas jest energii i seksu… i jaki on może być wspaniały”.
Oczywiście, każdy mężczyzna reaguje odmiennie. Niektórzy, gdyby partnerka w połowie stosunku obdarzyła ich seksem oralnym, z pewnością mieliby od tego orgazm znacznie szybciej, a nie wolniej. To kwestia praktyki i znajomości swojego organizmu. Rozmawiałem z mężczyznami, którzy są tak bardzo czuli na punkcie piersi, że wystarczy, iż dotkną penisem brodawki ukochanej, a natychmiast mają orgazm.
Mięsień krocza umiejscowiony u dołu miednicy jest jednym z tych, które kurczą się podczas orgazmu u mężczyzny. Ten skurcz nie tylko wypycha dalej jego nasienie, ale także wzmacnia intensywność doznań erotycznych, jakie odczuwa w chwili wytrysku. Jeśli teraz, tak jak siedzisz, napniesz ten mięsień kilkakrotnie, powinieneś poczuć między nogami dość przyjemne doznanie.
Napinaj ten mięsień przy każdej sposobności tak długo, jak potrafisz. Kiedy pracujesz przy biurku, kiedy lecisz samolotem w podróż służbową, kiedy prowadzisz samochód. Gdy podczas stosunku dojdziesz do momentu orgazmu, napnij go świadomie tak mocno, jak tylko potrafisz. To nie jest łatwe, ale kiedy opanujesz sztukę synchronizacji, przekonasz się, że orgazm da ci znacznie większą rozkosz.
„Próbowałem tego cztery czy pięć razy. Któregoś ranka kochaliśmy się z żoną i świadomie ścisnąłem mięsień między moimi nogami. Ach, mówię wam, poczułem, jakbym miał napęd rakietowy. Poczułem skurcze, które trwały w nieskończoność i orgazm nad orgazmy”.
Inna metoda radykalnego zintensyfikowania doznań mężczyzny podczas orgazmu polega na pobudzaniu analnym w trakcie stosunku. Można to zrobić na kilka sposobów, zaś który z nich wybierzesz, zależy od twoich upodobań i reakcji. Niektóre pary mają opory przed seksem analnym, ponieważ boją się, że to jest niehigieniczne. Jednak w odbytnicy rzadko pozostaje treść fekalna i jeśli starannie umyjesz ręce, a także wszelkie wykorzystane akcesoria erotyczne, nie spotkają cię żadne przykrości.
Niektóre katalogi polecają „intymny żel nawilżający o smaku cynamonowym”, który stosuje się wraz ze stymulatorami analnymi, „aby złagodzić dyskomfort, nadać skórze elastyczność i analny kontakt intymny uczynić bezbolesnym… Silny zapach likwiduje wszelkie nieprzyjemne wonie”. Wcale nie musicie się posuwać do kupowania takich specjalnych środków, ponieważ do kontaktów analnych zupełnie wystarczy zwykły nawilżający żel intymny dla kobiet, na przykład Feminum.
Jak już mówiliśmy, kobieta może włożyć swój palec do odbytnicy partnera i silnie masując przednią jej ściankę, pobudzać prostatę. W efekcie da mu poczucie głębokiego zadowolenia i zintensyfikuje jego orgazm. Wpłynie to nawet na ilość nasienia w wytrysku.
Wada tej metody polega na tym, że nie każdemu mężczyźnie odpowiada, szczególnie w ciągu kilku pierwszych minut trwania aktu miłosnego, taki masaż, który może być odczuwany bardziej jako przykry niż pobudzający. „Bardzo dziwne doznanie — powiedział pewien mężczyzna. — Trudno orzec, czy przyjemne, czy nieprzyjemne”. Dodatkowy problem polega na tym, że kobiety mają długie paznokcie, a to co najmniej stwarza poczucie dyskomfortu, w najgorszym zaś razie sprawia ból i rani.
Tak mężczyźni, jaki kobiety mają jednak do dyspozycji bezpieczne i funkcjonalne stymulatory analne, dostępne na rynku w dużym wyborze. Jest „zestaw wibro”, w którym znajduje się cienki wibrator o zmiennej szybkości obrotów, do którego można założyć trzy różne nasadki przeznaczone do wywoływania zróżnicowanych doznań. Jedna jest cała pokryta małymi guzełkowatymi wypustkami, druga ma kształt bardzo cienkiego penisa, z żołędzia i trzonem z żyłkami, trzecia natomiast przypomina długi palec na szerokiej podstawie z wypustkami. Nadal są w sprzedaży najstarsze stymulatory analne świata — paciorki miłości — tyle że w ich współczesnych wersjach. Chińskie paciorki to sznur pięciu małych plastykowych koralików, które się lekko zwilża, a następnie tuż przed stosunkiem wciska jeden po drugim do odbytu. Na końcu sznura jest mosiężne kółko, które w chwili orgazmu mężczyzny należy lekko pociągać, tak by paciorki wyskakiwały na zewnątrz, wzmagając doznania.
Tajlandzkie paciorki miłosne są podobne, ale mniejsze i nadziane na sztywniejszą żyłkę plastykową. U podstawy mają uchwyt, dzięki któremu można nimi podczas stosunku kręcić, a następnie wyciągnąć je na zewnątrz w chwili wytrysku.
Do stymulacji analnej może też posłużyć każdy inny wibrator, ale z całą pewnością należy unikać wszelkich przedmiotów, które mogłyby pozostać w odbytnicy. Mogłoby to sprawić ból, a nawet spowodować konieczność chirurgicznego wydobycia tego przedmiotu. Podobnie jak wszystkie inne akty seksualne, także seks analny wymaga od nas kierowania się zdrowym rozsądkiem.
Sądzę, że najlepszym z dostępnych na rynku stymulatorów analnych jest „wibrujący czop”, wibrator w kształcie zatyczki z miękkiego, elastycznego plastyku, z bardzo szerokim kołnierzem u podstawy, dla zabezpieczenia przed zbyt głębokim jego wniknięciem do środka. W komplecie jest ponadto „mechanizm wibrujący o zmiennych obrotach”. Otrzymałem wiele relacji od par, które go stosują, i wszystkie są niemal entuzjastyczne. Wiele osób kupuje po dwa wibratory, aby oboje kochankowie mogli zaznawać analnych podniet, podczas gdy się kochają.
Innym urządzeniem zapewniającym podniety analne obojgu partnerom jest bardzo długie dildo z dwoma zakończeniami, popularnie znane w handlu jako „Podwójny doktor David”. Urządzenie „oscyluje i wibruje”, partnerzy mogą je równocześnie włożyć do swych odbytów, albo jej do pochwy, a jemu do odbytu (partner może wtedy wsunąć penis do odbytu partnerki).
Niektórzy mężczyźni mający trudności z utrzymaniem pełnej erekcji w czasie całego stosunku, a następnie mający problem z uzyskaniem orgazmu, przekonali się, że stosunek analny z partnerką może mieć niezwykłe efekty terapeutyczne. Ponieważ odbyt jest znacznie ciaśniejszy niż pochwa, mężczyzna otrzymuje silny i ciągły masaż. Dodatkowo kobieta może bardzo mocno napinać zwieracz, żeby penis partnera był obejmowany jeszcze mocniej przez mięśnie.
John, 29–letni inżynier budowlany z Boise w stanie Idaho, przeżył „siedem miesięcy niedoli i frustracji”, zanim zastosował seks analny ze swoją 26–letnią żoną, Pat, który przywrócił mu wiarę w to, że potrafi utrzymać pełną erekcję i uzyskać orgazm.
„Miałem kłopoty w pracy. Kolejne zimy były ostre, było też mnóstwo zwolnień pracowników. Do tego jeden z naszych klientów splajtował w trakcie budowy dużego obiektu i my sami nieomal znaleźliśmy się na skraju bankructwa. Wciąż myślałem o pracy i chyba dlatego nasze życie seksualne doznało uszczerbku. Pobudzałem się bez problemu, bez problemu zaczynaliśmy, ale potem moje myśli błądziły gdzie indziej, a penis robił się wiotki. Nie całkowicie, ale to już nie było to doznanie, jakie normalnie dawały mi suwy w pochwie Pat.
Rezultat był w sumie taki, że nie potrafiłem osiągnąć orgazmu, bo nie miałem dostatecznie silnych podniet, no a Pat, oczywiście, też nie przeżywała orgazmu, bo czuła moje przygnębienie i przeszkadzało jej to, że nie osiągam pełnego wzwodu. Coraz częściej myślała, że już mnie nie podnieca i że wszystko to j e j wina. Jestem zdumiony, że nasze małżeństwo w ogóle przetrwało. Zostaliśmy razem chyba tylko z jednego względu: bo bardzo się kochamy i uczepiliśmy się myśli o tym, że jakoś to się musi dobrze skończyć.
Ale nawet wtedy, gdy w interesach zaczęło mi się lepiej powodzić, moje erekcje pozostały takie jak wcześniej. Zacząłem się zastanawiać nad terapią seksualną… no wiesz, może zastępcza partnerka dałaby mi ponowny start. Nawet brałem pod uwagę pójście do prostytutki. Nie chciałem widzieć, że wina jest po mojej stronie, więc oskarżałem Pat. Często się kłóciliśmy.
Stosunku analnego osobiście nie byłbym skłonny traktować jako terapii. Zrobiłem to tylko raz w życiu, i nie z Pat. Sądziłem, że odrzuciłaby ten pomysł, bo nigdy specjalnie nie lubiła, jak dotykałem ją między pośladkami, a kiedy wsuwałem między nie palce, robiła uniki. Ale po rozmowie na ten temat postanowiła spróbować, pod warunkiem że to nie będzie bolało. Chyba była zdesperowana tak samo jak ja. Kłopot z problemami seksualnymi polega na tym, że trudno o nich rozmawiać, nawet z własną żoną, być może szczególnie z własną żoną, ponieważ zawsze pozostaje kwestia winy i wzajemnego oskarżania się. Zawsze jest też w tym to poczucie, że: «Ty nie kochasz mnie tak mocno, jak ja ciebie». A człowiek po prostu osłania się tą tarczą, żeby się ochronić przed urazami.
No, ale w końcu poszliśmy do łóżka, zabierając z sobą tubę żelu. Żeby osiągnąć odpowiedni nastrój, oglądaliśmy w sypialni film pornograficzny. Była tam scena z dziewczyną w typie sek(s)retarki, w okularach, która siedziała na brzegu biurka z zadartą spódniczką i pocierała się między nogami, głośno przy tym jęcząc i wzdychając. Następnie wzięła potężne czarne dildo i zaczęła je pchać sobie między pośladki. Musiało mieć z siedem centymetrów, potężne. Nie wiem, jak je tam zmieściła. Nogi trzymała tak szeroko rozsunięte, że myślałem, iż ją rozedrze na dwoje. W tym samym czasie pieściła swą łechtaczkę.
Kiedy oglądaliśmy ten film, wycisnąłem trochę żelu na końce palców i zacząłem nimi wodzić wokół odbytu Pat. Czułem, jak prze, tak właśnie, jak to trzeba robić. Dzięki temu odbyt się rozwarł i mogłem wsunąć palec do środka. Było ciepło i ciasno. Nadal wcierałem żel, aż wreszcie byłem w stanie wsunąć do środka drugi palec. Kilkakrotnie Pat tak mocno ścisnęła mięśnie, jakby chciała mi zakleszczyć palce, ale zaraz sobie przypominała, żeby przeć, aby jej odbyt otworzył się maksymalnie szeroko.
Rozprowadziłem trochę żelu na swoim ptaku. Był absolutnie twardy, absolutnie — ale taki był zawsze na początku każdego aktu. Palcami rozchyliłem odbyt Pat i wsunąłem do środka koniec penisa.
Znowu zwarła mięśnie, zrobiło się ciasno. Musiałem chwilę poczekać, aż się odpręży. A na ekranie naszego telewizora ta sekretarka na czworakach na dywanie prezentowała potężne czarne dildo w sobie i krzyczała z rozkoszy. Chyba dzięki temu Pat łatwiej to zaakceptowała. W końcu po dwóch, trzech bardziej zdecydowanych suwach wprowadziłem trzon aż do połowy do środka. Na początku czułem niesamowitą ciasnotę. Tak wielką, że pomyślałem, iż nie ma mowy o żadnych suwach. Pat tak zwarła się na nim, że ściskała jak jaskrawoczerwony elastyczny bandaż.
Po chwili jednak delikatnie zacząłem się poruszać, to w przód, to w tył. Jej mięśnie zareagowały, masując trzon. Mogłem już wykonać suw, choć nadal ściśle przywierała do mnie.
Miałem zupełnie inne doznania niż podczas seksu w pochwie. Czułem, jakbym się intensywnie, świadomie masturbował. Całkiem zapomniałem o zaniku wzwodu. Mój pal przy każdym ruchu robił się jakby coraz większy i twardszy. W końcu suwałem w niej jak wielki czerwony tłok. Pat szczytowała już po trzech, czterech minutach, mocno przywierając do mnie pośladkami. Ja też szczytowałem, wytrysk nastąpił głęboko w niej.
Po wszystkim pomyślałem, że może zrobiłem jej jakąś krzywdę. Trzeba użyć trochę siły, żeby się tam wcisnąć, i trzeba suwać dostatecznie energicznie, aby doprowadzić do orgazmu… zwłaszcza jeśli partnerka jest «od tyłu» dziewicą. Odbyt Pat był czerwony i nabrzmiały, lekko rozwarty. Jednak nic a nic jej to nie przeszkadzało. Powiedziała, że jej się bardzo podobało i że chętnie to powtórzy, gdy tylko będę miał ochotę. Myślę, iż największą przyjemność sprawiło jej to, że po siedmiu długich miesiącach dała mi orgazm i że ona też go przeżyła. Poszedłem do łazienki, a kiedy wróciłem, Pat leżała na wznak, z szeroko rozłożonymi nogami, i obserwowała, jak spomiędzy jej pośladków sączy się gęste, białe nasienie, jakby to był jakiś cud czy coś w tym rodzaju. Mówiąc żartem, to poniekąd był cud. Coś, co ocaliło nasze życie miłosne, tak bardzo pokiereszowane, zasługiwało na to miano”.
Każde dodatkowe doznanie może wzmóc rozkosz przeżywania orgazmu. Niektórzy mężczyźni lubią, gdy partnerka drapie ich wtedy po plecach, aż do krwi. Inni chcą, by nagle wrzucić im pomiędzy nogi kostki lodu albo posmarować maścią mentolową. Zetknąłem się z niesamowicie różnorodnymi bodźcami wzmagającymi intensywność orgazmu, od pocierania mężczyźnie pośladków twardą szczotką do włosów, przez pociąganie jego włosków łonowych, po ukąszenia w szyję. Pewien 41–letni mąż pragnął, by w chwili orgazmu wylewać mu na plecy ciepłą oliwę z oliwek. Inny chciał, by mu wciskano do odbytu rozgrzaną lokówkę do włosów (co może grozić utratą owej lokówki, znacznie bezpieczniej jest posłużyć się dostępnym w katalogach sprzedaży wysyłkowej wibratorem, który można włączyć na dogrzewanie „do temperatury rozpalonego penisa w akcji”).
Jednak, zmierzając do uzyskania szczytowej formy w seksie, zawsze pamiętajcie, że od wszelkich urządzeń o wiele ważniejsze jest nastawienie psychiczne. Jeśli skoncentrujesz się na obdarzaniu partnerki rozkoszą, tak by wyeliminować wszelkie inne sprawy, będziesz blisko uzyskania statusu kochanka doskonałego. Wtedy będziesz miał w perspektywie wiele, wiele nocy, których żadne z was na pewno nigdy nie zapomni.
Przyjrzeliśmy się dość wnikliwie temu, w jaki sposób wspomóc radość seksu u mężczyzny, a teraz…
Obecnie prawie wszystkie kobiety mają nie tylko świadomość potrzeby istnienia udanego seksu w ich życiu, ale także poczucie, że mają prawo go oczekiwać. Jednak z prawami łączą się obowiązki, a wiele kobiet wciąż zdaje się nie rozumieć, że seks zależy od nich w takiej samej mierze jak od ich partnera.
Jeśli kobieta ma jakieś zahamowania w sferze seksu, mogą one być tak samo poważną przeszkodą dla satysfakcjonującego życia erotycznego jak niemożność uzyskania erekcji przez mężczyznę.
Zanim kobieta w ogóle pomyśli o osiągnięciu czegoś w seksie, musi przeanalizować swoją postawę wobec męża lub kochanka, i to nie tylko swe uczucia, ale także swój stosunek do niego w aspekcie społecznym. Czy to brzmi dziwnie? Być może. Lecz seksualne reakcje kobiety wobec mężczyzny mogą poważnie zaburzyć nie tylko niepokoje związane z takimi problemami w ich związku, jak przedwczesny wytrysk lub impotencja, ale także sposób, w jaki ona patrzy na niego jako na mężczyznę.
Według Mastersa i Johnson: „Postawa kobiety wobec męskości jej partnera, jego inteligencji, cech charakteru, wyglądu, popędu i wielu innych zmiennych, musi odpowiadać wymaganiom psychospołecznego systemu wartości uznawanego przez tę kobietę, po to aby mogła ona okazywać swą seksualną reaktywność”.
Badacze ci opisali parę będącą od 23 lat w związku małżeńskim, którą skierowano do Fundacji Mastersa i Johnson na leczenie. Podczas pierwszych 12 lat małżeństwa żona osiągała orgazm, czasami nawet wielokrotny. Jednak później mąż został zwolniony z firmy, w której pracował od czasu ich ślubu. Przez półtora roku nie mógł znaleźć stałej posady. Popadł w depresję, rozpił się. W rezultacie częstotliwość współżycia tej pary zmalała. Po jakimś czasie mąż nawiązał romans, a kiedy jego żona dowiedziała się o tym, „pokłócili się na śmierć i życie”. Żona wymogła, żeby spali w osobnych sypialniach.
Przez mniej więcej pół roku para ta w ogóle nie odbywała żadnych intymnych zbliżeń, ale w tym czasie mąż znalazł stałą pracę, rzucił picie i zerwał z tamtą kobietą. Jednak po okresie tej sześciomiesięcznej separacji żona przekonała się, że nie reaguje pozytywnie na chęć zbliżenia ze strony męża i że nie potrafi osiągnąć orgazmu. Przestała go poważać jako mężczyznę, straciła dla niego szacunek i przestała mu ufać. To, że nie mógł znaleźć przyzwoitej pracy, to, że pił i spotykał się z tamtą kobietą — wszystko to wpłynęło na zmianę jej postawy wobec niego. Masters i Johnson ujęli to tymi słowy: „Jej system wartości psychospołecznych wysłał tak wiele negatywnych sygnałów, że zablokował jej seksualną reaktywność”.
Jeśli kobieta żywi jakiekolwiek negatywne odczucia co do swego ukochanego, rzeczą niezwykle ważną jest, by je zidentyfikowała i postarała się je odwrócić, lub co najmniej zanegować. W swojej fundacji Masters i Johnson korzystali z terapeutów, którzy pomagali kobietom ustalić przyczyny ich seksualnych zahamowań i przezwyciężyć je. Ty możesz zrobić to samo, sporządzając wykaz, bardzo szczery wykaz, tego wszystkiego, co cię w partnerze irytuje, a następnie zadając sobie dwa pytania: (a) czy to jest dla ciebie aż tak ważne, jak ci się wydaje; (b) jeśli jest ważne, co zrobić, żeby to zmienić?
„Uwielbiałam swojego chłopca — powiedziała 22–letnia Ellen, asystentka wydawcy z Nowego Jorku. Jedyny kłopot polegał na tym, że kiedy chodziliśmy na przyjęcia, on zawsze zachowywał się dziwacznie. Na przykład zaczynał się przechwalać, że jest w klasie szachowych mistrzów świata i miał inne, podobnie niezdrowe pomysły. Chodziło mu o zrobienie wrażenia na obecnych, a po tym jak się od niego odsuwali, łatwo było się zorientować, że mu nie wierzą. Był przystojny, seksowny, dowcipny, kiedy byliśmy sami… Choć mnie też wciąż usiłował okłamywać. Na początku nasz seks był rewelacyjny, ale później przestał mnie interesować. Nie wiedziałam, z kim mam przyjemność iść do łóżka: z szachowym mistrzem świata, z narciarzem—olimpijczykiem czy z autorem powieści szpiegowskich («O mojej ostatniej książce nie mogliście słyszeć… Właśnie miała się ukazać, ale w CIA powiedzieli, że fabuła za bardzo przypomina prawdziwe wydarzenia, więc kazali wydawcy oddać cały nakład na przemiał. Na dzień przed dystrybucją zniszczyli sto tysięcy egzemplarzy»)”.
Ellen straciła zdolność reagowania w kontaktach intymnych ze swoim chłopcem i przez pewien czas uważała, że jest oziębła. Rzecz jasna, on ją o to oskarżał, a jest to klasyczny (a niesprawiedliwy) męski atak na każdą kobietę, która nie chce się kochać tak często jak mężczyzna.
Nie ma czegoś takiego jak oziębłość. Istnieje natomiast zjawisko niemożności uzyskania orgazmu (z takiego czy innego powodu). Posłuchajmy jednak doktora Mastersa: „Oziębłość nie znaczy nic. Oznacza kobietę, która nie osiąga orgazmu, i oznacza też kobietę, która ma orgazm raz na tydzień, a jej mąż uważa, że powinna mieć go dwa razy. Jeśli chodzi o mnie, to słowo z żargonu, kiepskiego żargonu. Musiał je wprowadzić jakiś mężczyzna, który traktuje kobiety tylko jako przedmioty seksualne, ponieważ kobieta nie zastosowałaby tego terminu do nazwania tego, co jest jedną z form jej reakcji”.
Problem Ellen nie polegał na tym, że nie reagowała czynnie, ani też na tym, że zawsze nie miała ochoty na seks, kiedy miał ją jej chłopak. Jej nie pobudzał mężczyzna, który nie miał wiary w siebie.
Jeśli chciała kontynuować tę znajomość, miała oczywiście obowiązek szukania profesjonalnej porady lub sposobu przeanalizowania swych negatywnych reakcji. Powinna wytłumaczyć partnerowi sytuację i wyjaśnić mu, że od tego zależy być albo nie być ich związku. Szczerość i otwartość są absolutnie najważniejsze w dążeniu do osiągnięcia najlepszej formy seksualnej. Czytaj z moich ust: żadnych udawanych orgazmów.
Niektóre dolegliwości w życiu erotycznym kobiety mogą być stosunkowo niewinne. Pewna kobieta stwierdziła, że jej ukochany coraz bardziej ją zraża, ponieważ jest taki niechlujny i niezorganizowany. Znajdowała pod łóżkiem jego brudne skarpetki, które wrzucił tam w gorączce chwili: „Choć w tym momencie to mi się podobało, później ten widok trochę mnie zrażał, zwłaszcza gdy znajdowałam przepocone skarpetki pod łóżkiem mniej więcej po dziewięciu dniach”.
Niektóre kobiety zaczynają okazywać swojemu partnerowi brak zaangażowania, gdy wchodzi on w wiek średni, ponieważ zaczyna się zachowywać całkowicie przewidywalnie. ,,Jestem w stanic przewidzieć co do sekundy, kiedy odłoży gazetę, ziewnie, przeciągnie się i spyta: «Co powiesz na szklaneczkę ciepłego mleka przed pójściem do łóżka?» Czasami dziękuję Bogu, że nie mamy w domu siekiery, bo gdybyśmy mieli, to chyba wbiłabym mu ją w sam środek głowy”.
Problemy tego rodzaju wydają się trywialne, ale muszą zostać rozwiązane, zanim dana para może myśleć o jakichś osiągnięciach w seksie.
U młodszych kobiet mogą także występować pewne zasadnicze kłopoty, które swymi korzeniami sięgają ich sytuacji w domu rodzinnym i tego, jak do seksu podchodziła ich matka. Posłuchajmy 24–letniej Debbie, fryzjerki z Santa Fe: „Zawsze sądziłam, że moja matka jest bardzo otwarta i szczera w sprawach seksu. Podejmowała ten temat w rozmowie bez zażenowania, a kiedy wspominałam o tym moim koleżankom, bardzo mi zazdrościły takich bliskich kontaktów. Problem jednak polegał na tym, że miała ona strasznie staroświeckie poglądy. Całkiem poważnie uważała, że kobieta sama z siebie nie jest obdarzona żadnym seksualizmem, ale ma jedynie zaspokajać potrzeby mężczyzny. Powtarzała na przykład: «Mężczyźni potrzebują tego dwa czy trzy razy w tygodniu, a ty im to musisz dawać». W rezultacie, kiedy pierwszy raz poszłam z chłopcem do łóżka, wiedziałam, co robić, wiedziałam wszystko o narządach płciowych i gumkach, ale zachowywałam się tak, jakbym spełniała swój obowiązek. Nie myślałam o sobie… o tym, czy mi się to podoba. Leżałam biernie, a on robił swoje. Kiedy tak podskakiwał na mnie, pomyślałam sobie: «Boże, to coś okropnego, czy naprawdę muszę to znosić dwa czy trzy razy na tydzień? Wolę nie wychodzić za mąż. Wolę zostać zakonnicą». Podczas wszystkich tych pierwszych lat doświadczeń erotycznych w moim życiu ani razu nie przeżyłam orgazmu — ale to zdawało się nie przeszkadzać żadnemu z moich chłopców. Jeśli tylko im się podobało, jeśli oni byli zaspokojeni, zakładali wówczas, że wszystko jest w porządku”.
Debbi miała szczęście, ponieważ ostatecznie poznała mężczyznę, który pomógł jej zrozumieć, że ma własny seksualizm i że ma prawo spodziewać się takich podniet, które „spełniałyby swą rolę, jak też były do przyjęcia”.
W dobrym seksie niezbędny jest wysoki poziom ekscytacji. Tak ujął to doktor Masters: „Mężczyzna, który uzyska wysoki stopień podniecenia, na pewno jest w stanie doprowadzić mocno pobudzoną kobietę do orgazmu, bez myślenia o tym, jak to robi, lecz jeśli kobieta czuje, że brakuje napięcia, samo jego pobudzenie nie wystarczy”.
Debbie była zaskoczona, kiedy jej nowy chłopak całował ją i pieścił, a potem nagle przestał. „Spytałam go: «Co się stało? O co chodzi?» A on na to: «Czy to ci nie odpowiada?» Byłam zdumiona. Nie rozumiałam do końca, o co mu chodzi. Powiedziałam, że wręcz przeciwnie, podoba mi się. A on spytał: «W takim razie, czemu nie powiesz swojemu ciału, że ci się to podoba?»
Tamtego wieczoru Mark zaczął mnie uczyć tego, czego powinna mnie nauczyć moja matka: że kobieta ma własny seksualizm i własne potrzeby, tak jak mężczyzna. Nauczył mnie, że seks to partnerstwo, a nie usługi, jakie kobiety zapewniają napalonym mężczyznom.
Najbardziej niesamowitą rzeczą, która zaszła tamtego wieczoru, było to, że Mark wziął mnie oralnie, no… lizał moją pochwę. Byłam przerażona. Byłam piekielnie przerażona! Matka powiedziała mi, że czasami mężczyźni lubią kobiety całować intymnie, tak właśnie się wyraziła, ale z jej ust to słowo padło w kontekście przykrości, czegoś, co trzeba ścierpieć, wiesz, zacisnąć powieki, zatkać uszy palcami i powtarzać sobie: «Ku chwale ojczyzny!», aż będzie po wszystkim.
A okazało się to czymś najbardziej delikatnym, erotycznym, intymnym, co kiedykolwiek spotkało mnie w życiu.
Leżeliśmy na grubym kocu na podłodze przed kominkiem. Popijaliśmy czerwone wino i słuchaliśmy Vana Morrisona. Mark pocałował mnie w usta, potem pocałował moje piersi, a następnie niżej, i brzuch. Od tych jego pocałunków cała drżałam jak nigdy dotąd. Delikatnie rozchylił moje uda. Wtedy już domyślałam się, co będzie dalej, ale nie mogłam uwierzyć, że zdarzy się to mnie. Mark wodził językiem wzdłuż moich warg sromowych, co było dziwnie podniecające. Potem palcami rozchylił moje wargi sromowe i wsunął język prosto do środka, zaczął mnie tam lizać. Jeszcze szerzej rozchylił moje uda. Spojrzałam między nie i zobaczyłam, jak językiem muska moją łechtaczkę. Byłam spięta i on to chyba wyczuł, bo spojrzał na mnie i powiedział: «Rozluźnij się. Nie myśl o niczym. Nie zrobię ci krzywdy».
Więc położyłam się na tym kocu i pomyślałam, niech się dzieje co chce. Jego język wnikał wszędzie, jakby chciał mnie dokładnie poznać. Lizał na całej długości rowek między moimi pośladkami i odbyt. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że mężczyzna może robić takie rzeczy… a co dopiero, że to jest takie erotyczne. Następnie znowu zanurzył język w mojej pochwie, ssał wargi sromowe i drażnił łechtaczkę.
Ponownie spojrzałam między swoje nogi. Usta i policzki Marka w ogniu z kominka połyskiwały od wilgoci, tak samo jak wewnętrzne powierzchnie moich ud. Wtedy już chciałam, żeby się ze mną kochał, chciałam czuć jego penis w sobie, bardzo tego pragnęłam. Ale Mark wciąż lizał i lizał, aż poczułam taką potężną ciepłą falę jakby eksplozji. Dopiero kiedy minęła, uświadomiłam sobie, że przeżyłam orgazm, bo nie było to żadne ze znanych mi wcześniej przeżyć.
Kiedy byłam młodsza, czasami się masturbowałam, zwłaszcza podczas erotycznej lektury. Zawsze pobudzały mnie książki Judith Krantz. Ale te pierwsze orgazmy były całkiem inne… takie spokojne, jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć. Teraz przeżywałam pierwszy w swoim życiu orgazm, który z kimś dzieliłam, dzieliłam z mężczyzną. To było nie tyle zaspokajanie siebie, ile wyrażanie siebie, wyrażanie swojego seksualizmu, wyrażanie swoich potrzeb, a także wyrażanie tego, co czuję do Marka”.
Rzadko który mężczyzna toleruje krytykę swych „łóżkowych” osiągnięć i wskutek tego tak często kobieta nie może otrzymać w seksie tego, co potencjalnie mogłaby. Ze wszystkich problemów seksualnych, z jakimi się stykam, brak podstawowej wiedzy z zakresu fizjologii i brak podstawowych umiejętności w sztuce miłosnej są najczęstsze i najtrudniej im zaradzić.
Wielu mężczyzn dobrze zna takie odmiany seksu jak seks oralny czy grupowy, ale kiedy trzeba się zająć pobudzeniem ukochanej kobiety, mają bardzo mgliste pojęcie o tym, jak ją dotykać, całować, pieścić, zwiększać uczucie podniecenia i zagwarantować wreszcie osiągnięcie najbardziej satysfakcjonującego ją orgazmu.
To nie jest ich wina. Po prostu nikt i nigdy im nie pokazał, jak to należy robić. Jakże wiele kobiet skarży się na szybkie tempo, szorstkość i apodyktyczność partnera, i jakże wielu mężczyzn ze zdumieniem i przykrością dowiaduje się, że nie są w łóżku specjalnie dobrzy.
Jeśli kobiety nie satysfakcjonuje ars amandi ukochanego, wówczas jej zadaniem jest pokazanie mu, jak ma się z nią kochać, żeby jej było możliwie jak najlepiej. Zwracam uwagę, że napisałem pokazać, a nie powiedzieć. Mówienie mężczyźnie, iż sobie nie radzi, może spowodować jego gniew i niepotrzebnie zagrozić związkowi, który, poza seksem, może być całkiem udany.
Na przykład: kiedy mu powiedzieć? Tuż przed pójściem do łóżka? Jeśli zrobisz to w tym momencie, wywołasz jedynie kłótnię, w chwili kiedy oboje jesteście seksualnie i emocjonalnie rozbudzeni. Jeśli to zrobisz podczas odbywania stosunku, prawdopodobnie przekonasz się, że partner stracił pewność w siebie i erekcję, a zbliżenia nie da się dokończyć. Jeśli mu powiesz p o zbliżeniu, będzie (i słusznie) domagał się odpowiedzi na pytanie, dlaczego mu nie powiedziałaś wcześniej.
Czy masz mu to powiedzieć podczas kolacji? Podczas spaceru? Kiedy się obudzi?
Z mojego dwudziestoletniego doświadczenia w zakresie poradnictwa kobiety mające niezręcznych kochanków ignorantów muszę ostrzec, że właściwie nie istnieje idealna pora na to, by wywołać ten temat.
Ostatecznie, jeśli partner nadal nie pojmuje, gdy mu subtelnie pokazujesz, co lubisz, będziesz musiała wystąpić otwarcie. Jednak mimo wszystko najlepszy jest sposób dyplomatyczny: choćby wręczenie mu książki takiej jak ta z następującym komentarzem: „Wiesz co… w tej książce jest napisane, że jeśli się dotyka łechtaczki w taki sposób… [i tak dalej, i tak dalej] Ja o tym nie wiedziałam, a ty? Może byśmy spróbowali?”
Trochę to za bardzo upraszczam. Ty sama lepiej znasz swojego partnera niż ja. Jednakże większość mężczyzn cechuje drażliwość, jeśli chodzi o ich męskość. Zatem dla twojego własnego dobra lepiej zrobisz, nie podważając jego wiary we własne siły. Jeśli sprawisz, że partner poczuje, iż nie potrafi cię zadowolić w łóżku, wówczas oznacza to pierwszy krok na drodze do zrobienia z niego impotenta, a to jest ostatnia rzecz, jakiej pragniesz.
Kiedy się kochacie, wcale nie jest trudno skłonić partnera, by całował cię znacznie dłużej. Przytrzymaj jego głowę, tak by nie mógł się odsunąć, i dalej go całuj, nawet jeśli on najwyraźniej już chciałby przejść do dalszego ciągu. Jeśli mu pokażesz, że jego pocałunki cię podniecają, wówczas zwróci na nie więcej uwagi. Korzystaj z warg i języka, postaraj się uwięzić jego język między swoimi zębami (nie za mocno). Odwzajemniaj jego pocałunki. Całuj go w szyję, lekko przygryzając (ale nie powyżej linii kołnierzyka, jeśli pracuje w biurze, a w ogóle nie, jeśli jest żonaty — chodzi mi o to, że jego żoną jest inna kobieta. Jeden ślad po miłosnym ukąszeniu może być śmiertelnym zagrożeniem dla twojego związku).
Spraw, by partner odpowiednio długo pieścił twoje piersi. Tak wielu mężczyzn zaczyna seks od skierowania ręki albo języka prosto między nogi ukochanej, a kompletnie ignoruje jej biust, nawet jeśli jest hojnie obdarzona przez naturę.
Możesz opóźnić tempo poczynań partnera, podsuwając mu piersi do pocałowania, najpierw jedną, a potem drugą, dotykając jego twarzy i ciała brodawkami. Pamiętaj, że abyś mogła się kochać, tak jak lubisz najbardziej i w takim tempie, jakie tobie najbardziej odpowiada, będziesz musiała być aktywna i wyraźnie pokazywać partnerowi swoje reakcje. Nie ma nic złego nawet w pewnej dozie aktorstwa podczas gry wstępnej, lekkiej przesadzie w tym, jak bardzo jesteś pobudzona, połączonej z markowaniem cięższego oddechu, wzdychaniem i mruczeniem z zadowolenia.
Twój ukochany nie jest jasnowidzem, podobnie jak ty, więc po prostu nie może wiedzieć, ile potrzebujesz pieszczot i jakich, jeśli mu tego wyraźnie nie dasz poznać. Wielu mężczyzn ma sporo kłopotu, by szybko pojąć, w czym rzecz, więc upewnij się, czy twoje informacje do niego dotarły. Możesz aprobująco wzdychać i wydawać okrzyki zachwytu, kiedy ssie i drażni twoje brodawki, albo powiedz mu coś w tym stylu: „Ach… uwielbiam gdy ściskasz moje piersi/ssiesz brodawki/drażnisz je w taki sposób” i tak dalej.
Istnieje wiele możliwości opóźniania immisji, po to byś mogła nacieszyć się potrzebną ci grą wstępną. Możesz po prostu, przytrzymując swoją ręką jego penis, powoli go masować. Partner nie będzie miał nic przeciwko temu, ty zaś możesz go odsunąć odpowiednio daleko od swojej pochwy, dopóki nie będziesz gotowa.
Możesz się wsunąć pod niego (na niego, przysunąć bliżej albo zająć jeszcze inną pozycję) i masować jego penis pomiędzy swoimi piersiami. Jeśli delikatnie rozciągniesz jego otworek, przekonasz się, że twoja wzwiedziona brodawka mieści się w nim. Mężczyźnie taka rzecz w ogóle nie przyszłaby do głowy, ale doskonale ją (i ciebie) będzie dzięki temu pamiętał.
Możesz też przejść do seksu oralnego. Nie znam mężczyzny, któremu by on nie odpowiadał, jeśli partnerka chciałaby go podjąć w ramach gry wstępnej. Nie musisz doprowadzać aż do wytrysku, wystarczy, jak będziesz lizać, całować jego penis i trzymać go w ustach. Jeśli twoim życzeniem będzie, by przyspieszyć pobudzenie partnera, możesz podczas delikatnego ssania główki penisa jednocześnie koniuszkiem języka muskać go szybkimi ruchami tuż poniżej otworka. Jeśli twoim życzeniem będzie, by opóźnić pobudzenie partnera, możesz delikatnie ssać trzon z boku jak kaczan kukurydzy, precyzyjnie dozując intensywność bodźców, ssąc albo bliżej żołędzi (większa intensywność) albo bliżej podstawy trzonu (słabszy efekt). Możesz partnera rozbudzić znacznie bardziej, liżąc wokół rowka oddzielającego żołądź od trzonu.
Zapewne możesz jeszcze bardziej skutecznie (i miło!) opóźnić moment podjęcia stosunku, jeśli będziesz pieścić jądra partnera albo nawet weźmiesz do ust i (delikatnie!!) będziesz kulać językiem. Nie ssij ich zbyt mocno, bo spowodujesz trwały i mocny ból, który na pewno wam w niczym nie pomoże.
Podczas tych wszystkich zabiegów możesz zadbać o to, by partner pobudzał także ciebie, kładąc się w takiej pozycji, żeby miał łatwy dostęp do twoich piersi i pochwy. Jeśli na przykład zdecydujesz się na seks oralny, możesz uklęknąć przy nim, mając udo przyciśnięte do jego ramienia; możesz też położyć się okrakiem na jego klatce piersiowej, tak by twoja łechtaczka znalazła się w zasięgu jego języka. To jest owa słynna pozycja, znana jako „soixante–neuf’, ponieważ leżycie w kształcie liczby „69” (pewien mój tęższy przyjaciel przyznaje, że kiedy z żoną uprawiają seks oralny, to bardziej przypominają „88” niż „69”).
Teraz przekonamy się, że kobieta może w zasadniczy sposób wpływać na to, jak przebiega współżycie, wcale nie wywołując u mężczyzny poczucia, że został pozbawiony dominacji. W kontekście związku seksualnego wcale nie używam terminu „dominacja”, by powiedzieć, że kobieta stanowi zabawkę w rękach mężczyzny i że może on ją traktować wedle swojego uznania. Jednak z czysto biologicznych i kulturowych względów, które w ogóle nie mają związku z wzajemnym odnoszeniem się do siebie mężczyzny i kobiety, on cechuje się instynktem, który każe mu wprowadzić penis w swoją partnerkę i pokazać jej, że jest silny i męski i że potrafi ją zaspokoić. Jest to zachowanie o rodowodzie jaskiniowym, stanowiące ważny element jego pobudzenia seksualnego. Właśnie dlatego w poradnictwie zawsze kładę tak wielki nacisk na to, by kobieta pokazywała partnerowi i kierowała nim, a nie mówiła lub (nie daj Boże!) dokuczała mu i poniżała go, a niestety zbyt wiele kobiet tak właśnie czyni.
Jeśli będziesz krytykować mężczyznę za jego zachowanie w łóżku, stworzysz tylko nowe problemy i jeszcze bardziej pogorszysz sytuację. Za to jeśli pokażesz mu i pokierujesz nim, jeśli będziesz reagować (nawet jeśli częściowo będą to kobiece sztuczki), w efekcie zaczniesz korzystać z możliwości twojego ukochanego, który w pełni cię zadowoli.
Nie spodziewaj się, że wasze życie seksualne radykalnie odmieni się na lepsze w ciągu jednej nocy. Stare nawyki trudno wykorzenić, a stare przyzwyczajenia seksualne tym bardziej. Poza nieporadnością i brakiem wiedzy, mężczyźni grzeszą też powszechnie seksualnym lenistwem, najczęściej w długotrwałych związkach. Skoro już nie musi jej ścigać i co noc ciągnąć za włosy do swojego łóżka, nasz jaskiniowiec traci zainteresowanie seksem i całkowicie oddaje się pracy, golfowi i spożywaniu piwa. Wcale nie jest tak, że tylko kobiety unikają seksu z powodu „bólu głowy” lub zmęczenia.
Seksualnie leniwego mężczyznę możesz jednak podniecić, jeśli wprowadzisz coś nowego i ekscytującego do jego śmiertelnie nudnej rutyny. Dziś wieczorem wypróbuj jedną lub kilka z poniższych metod i sprawdź, jaki będzie skutek.
1. Wejdź z nim do wanny albo pod prysznic i umyj go żelem lub mydłem o nowym zapachu.
2. Zamiast ciepłego mleka przynieś mu butelkę schłodzonego szampana i powiedz, że chcesz uczcić rocznicę waszego pierwszego zbliżenia (albo, jeśli twój partner należy do tych wyjątkowych mężczyzn, którzy pamiętają tę datę, powiedz mu, że ta rocznica związana jest z dniem, w którym dał ci wielokrotny orgazm. Tego nie będzie wiedział za żadne skarby!).
3. Jeśli normalnie wkładasz koszulę nocną, idź do łóżka nago albo ubierz staniczek, który nie zasłania brodawek, albo seksowne body lub też majteczki z wycięciem w kroku.
Jeśli chodzi o erotyczne stroje, ważne jest, by nosić to, w czym ty się czujesz seksownie, jak też to, co na pewno podnieci twojego partnera. Jeśli w fioletowych satynowych minimajteczkach nie czujesz się dobrze, nie zakładaj ich. Twoja niepewność udzieli się partnerowi i na pewno nie wywoła odpowiedniego nastroju. Niektórych mężczyzn krępuje to, że podnieca ich erotyczna bielizna, i mogą zareagować negatywnie, jeśli partnerka całkiem niespodziewanie „wyskoczy” z czymś takim. „Nic z tego nie rozumiałam — powiedziała 31–letnia Jennie ze Springfield w stanie Massachusetts, która postanowiła podniecić swojego ospałego męża, ubierając się w długą, białą koszulę nocną bez góry. — Uważałam, że jest seksowna, a przy tym elegancka. Billy jednak się wściekł i powiedział, że wyglądam jak dziwka. Dopiero znacznie później mnie przeprosił i poprosił, abym się w nią znowu ubrała. Sądzę, że poczuł zakłopotanie z tego powodu, iż ten strój tak bardzo go podniecił. Nie spodziewał się zobaczyć swojej starej, nudnej żony wyglądającej tak seksownie”.
Moja rada jest taka: jeśli kobieta waha się, czy nosić erotyczne ubiory, jeśli ją to na przykład krępuje albo obawia się, że partner zareaguje negatywnie, wówczas nie powinna próbować robić z tego niespodzianki tuż przed pójściem do łóżka. Chodzi o to, że to także mogłoby stanowić zagrożenie dla owej cennej męskiej dominacji: mianowicie fakt, że to ty zrobiłaś pierwszy i nader jednoznaczny krok. Z całą pewnością kobieta może zainteresować swojego partnera, ubierając się w erotyczną bieliznę. Mnóstwo katalogów oferuje różnego rodzaju seksowne stroje. Jednak wiele kobiet przekonało się, że lepiej je kupić i zacząć nosić, nie robiąc wokół tego wielkiego szumu. Na przykład Norma, 27–letnia sekretarka z Buffalo w stanie Nowy Jork, która zamówiła sobie cały zestaw erotycznej bielizny (w tym majteczki na zamek błyskawiczny od przodu do samego tyłu) i czarny kombinezon z siateczki, zaczęła w niej chodzić bez żadnej okazji, a już po trzech dniach oświadczyła: „Moje życie seksualne nagle nabrało rozmachu”.
W większości katalogów z erotyczną bielizną są także „kostiumy”, czyli na przykład stroje pielęgniarki albo kelnerki. Heidi, energiczna 44–letnia mężatka z Indianapolis, kupiła sobie strój pielęgniarki, ponieważ jej drugi mąż, George, kilkakrotnie wspomniał o tym, że bardzo mu się podobało w szpitalu, gdzie przebywał po zwichnięciu nogi na skutek wypadku drogowego. Pytany dlaczego, mówił: „Siostry się mną tak fantastycznie opiekowały. Robiły za mnie wszystko, dosłownie wszystko”. Choć George nie rozwijał tego tematu, Heidi zakładała, że siostry własną ręką uwalniały go od napięć seksualnych albo też że George wciąż o tym fantazjuje. Tak czy inaczej wiedziała, że podniecają go pielęgniarki i postanowiła się wcielić w tę rolę.
„Strój kosztował mnie tylko 35 dolarów i moim zdaniem to były najlepiej przeze mnie wydane pieniądze od wielu lat. Dostałam biały czepek z czerwonym krzyżem, krótki fartuszek z białego jedwabiu zapinany na guziki od góry do dołu. Do kompletu należały białe kolanówki i białe tenisówki.
Było dość późno. George leżał w łóżku i pracował nad jakimiś dokumentami. Wyszłam z łazienki z ciepłą myjką w ręce i ręcznikiem. Powiedziałam: «George, czas na toaletę». Roześmiał się, ale był zachwycony. Odsunęłam te jego papiery na bok i położyłam go na wznak. Rozpięłam mu piżamę, umyłam twarz i tors, a potem wytarłam ręcznikiem. Miał tak wielką erekcję, że penis wystawał mu z rozporka spodni. Nie dotykałam go na razie, ale niby to przypadkiem muskałam fartuchem, ręcznikiem albo ramieniem.
George usiłował mnie chwycić, ale uderzyłam go w dłoń i skarciłam: «Nie wolno… Jestem pielęgniarką i ja tu rządzę». Rozpięłam mu spodnie piżamy i umyłam penis, bardzo delikatnie pocierając go w górę i w dół. George ciężko dyszał, jak po długim biegu! Potem wreszcie położyłam się na nim i zadarłam swój fartuch. Pierwszy raz w życiu wygoliłam włosy łonowe, a George na ten widok zbaraniał. Miał taką erekcję, że pomyślałam, iż go rozsadzi. «Dzisiaj musimy zastosować specjalną indywidualną kurację» — oznajmiłam i skierowałam jego penis do mojej pochwy. Ujeżdżałam George’a w takim tempie, jakie mi odpowiadało, pod takim kątem, że było mi fantastycznie.
Wszystko to miało tę zaletę, że robiłam coś, co podniecało George’a, ale jednocześnie robiłam to, co mi było potrzebne. George zazwyczaj jest o wiele za gwałtowny i za szybki. Tamtej nocy unosiłam się i opadałam tak wolno i delikatnie, jak pragnęłam. Przez fartuch George pieścił moje piersi, pocierał mi brodawki przez jedwab, a to mnie jeszcze bardziej podnieciło. W końcu pacjentowi się poprawiło, naprawdę poczuł się lepiej. Przewrócił mnie na wznak i położył sobie moje nogi w tych kolanówkach na ramiona i tak głęboko suwał, że pamiętam, jak głośno krzyczałam. Miałam dwa i pół orgazmu, jeden po drugim. Dwa potężne i jeden mały. Następnie George wyjął penis z mojej pochwy i cała ta ciepła sperma wylądowała na moim wygolonym sromie. Powoli wcierał ją w niego, a ja poczułam setki małych skurczy, bardzo przyjemnych, prawie zbyt przyjemnych.
Opowiedziałam przyjaciółce, że przebrałam się za pielęgniarkę, aby pobudzić George’ a. Chyba była zaszokowana, choć nie pokazała tego po sobie. Chyba myślała, że takich rzeczy nie powinno się robić, aby zadowolić własnego męża. Aleja wiem z doświadczenia, jak nudne może być życie seksualne, i wiem też, ile oboje partnerzy mogą zyskać dzięki takiej przebierance.
Nadal od czasu do czasu ubieram się w ten strój… może raz na miesiąc, raz na dwa miesiące. To jest bardziej ekscytujące, jeśli się tego nie nadużywa. I do tego tylko wtedy golę się między nogami, więc George zawsze wie, że może jeszcze tego oczekiwać, kiedy podniosę do góry fartuszek”. Rozmawiałem z innymi kobietami, które ubierają się w najróżniejsze stroje, od białej koronki do czarnej skóry, zależnie od upodobań partnera (i własnych). 28–letnia Katie, fotografik z Lansing w stanie Michigan, kupiła sobie czarną skórzaną baskijkę, która nie zakrywa jej lewej piersi, a między nogami jest tylko cienki, czarny, skórzany rzemyczek „zapięty bardzo ciasno, tak że cały znika w mojej cipce”, czarne skórzane kozaczki, czarne skórzane rękawiczki do łokci i czarne skórzane paseczki, które spinają ręce w nadgarstkach w odległości zaledwie 15 centymetrów od siebie, a stopy w kostkach rozstawione na 30 centymetrów. Ubrana w ten sposób zrobiła sobie dziesiątki zdjęć, a później ubrała się tak dla swojego 32–letniego partnera, Jima. Nadal czasami tak się ubiera. „Takich radykalnych inicjatyw seksualnych nie trzeba podejmować za często. Szybko okazałoby się, że potrzebujesz czegoś jeszcze bardziej ekstremalnego, a żadne z nas nie miało ochoty na takie skrajności jak fetyszyzm czy krępowanie partnera. Jednak kiedy to zakładam, Jim szaleje z podniecenia. Powtarza, że widzi we mnie tę część mojej osobowości seksualnej, którą nie zdołał zawładnąć. Dzięki temu rozumie, że mam własną indywidualność, własną tożsamość seksualną, że nie jestem tylko cała jego. Lubię, jak przywiązuje moje ręce i stopy do górnej i dolnej poręczy łóżka, a potem robi ze mną, co chce, a ja mu w niczym nie mogę przeszkodzić. To jest trochę groźne, ale zarazem fascynujące. Oczywiście, trzeba partnerowi bezgranicznie ufać, żeby się na to zgodzić, ale ja ufam Jimowi, mimo że czasami mnie zaskakuje. Kiedyś kupił dwa potężne wibratory. Mam je jeszcze gdzieś schowane. Są jakby półprzeźroczyste, wykonane z elastycznego plastyku, a w środku mają dziesiątki kuleczek, które kotłują się po włączeniu urządzenia. Jim zwilżył te wibratory, a następnie wsunął jeden do mojej cipki, a drugi do odbytu. Potem nastawił maksymalną szybkość i zostawił je we mnie, a ja nijak nie mogłam ich wyjąć. Jim wciąż mnie całował, całował moje piersi, po mniej więcej pięciu minutach miałam orgazm, a za chwilę następny i jeszcze jeden. W końcu błagałam go, żeby je wyjął. Tego było mi już za dużo. Innym razem Jim przyprowadził młodego owczarka niemieckiego z nabijaną ćwiekami obrożą i kazał psu lizać mnie między nogami. Coś przerażającego, ale dało mi to niesamowite doznanie, a ten pies na pewno nie miał nic przeciwko temu. Pewien weterynarz powiedział mi później, że sporo kobiet szkoli psy, żeby to robiły”.
Oczywiście, ani myślę sugerować, żebyś koniecznie zgłębiała tajniki takich ekstremalnych form seksu, aby móc uzyskać maksimum rozkoszy. Powtarzam wielokrotnie: jeśli dana czynność pobudza oboje partnerów i obojgu sprawia przyjemność (nawet jeśli jednemu z nich większą niż drugiemu) oraz nie wyrządza nikomu krzywdy, wówczas nie istnieją granice tego, co możecie zrobić. To jest twoje ciało, twoje życie. Nie ma powodu się obawiać ani wstydzić czegoś, co może się okazać dla was seksualnie ekscytujące.
Po tej krótkiej dygresji, wróćmy do tego, co możesz zrobić już dziś wieczorem.
4. Gdy tylko się położysz do łóżka, zsuń się odpowiednio nisko i zacznij całować jego penis. Jeśli spyta, co się dzieje, powiedz, że zaplanowałaś sobie ucztę o północy.
5. Wypożycz albo kup kasetę wideo z filmem pornograficznym dobrej klasy i włącz telewizor. Jeśli nie macie telewizora w sypialni, kup zamiast filmu czasopisma pornograficzne. Ich kupno zapewne wymaga pewnej odwagi, ale efekty (u partnera) mogą być spektakularne.
Głębokie gardło i podobne filmy obecnie mogą się wydawać zdecydowanie staroświeckie, tym bardziej że występujące w nich gwiazdy porno są dziś szacownymi paniami w średnim wieku. Jednak pośród wielu dostępnych dziś nowych pozycji filmowych jest na przykład Health Spa, w którym występują Abigail Clayton i Kay Parker: „Akcja toczy się w ośrodku gimastyki sportowej… W programie są «seksćwiczenia»„. Z kolei Traci Duzit i Fawn Paris grają w Cherry Busters: „Zobaczycie Mindy w akcie lesbijskim z jej piękną przyjaciółką, która później bierze na raz trzech mężczyzn, tracąc w ekstazie panowanie nad sobą, kiedy tych trzech bierze ją jednocześnie”. Są też filmy Teresy Orłowskiej (ponad 200 dolarów za kasetę, jedne z najdroższych na rynku): „Szczyt erotyzmu! Teresa ma piękne, olśniewające ciało z największym biustem, jaki kiedykolwiek zobaczysz… Uwielbia seks z trzema lub czterema mężczyznami naraz… w cipce, odbycie, ustach… albo ma butelkę wina w cipce i penis w pupie”. Niektóre filmy adresowane są do osób o jeszcze bardziej wyrafinowanych gustach. Chociaż wielu uznałoby je za niespecjalnie podniecające, a niektórzy nawet za odpychające, przekonałem się, że dzięki ich oglądaniu wiele par cierpiących na brak pomysłów zyskało nowe możliwości, a co najmniej zrobiło pierwszy krok w walce z zahamowaniami seksualnymi. Niektórzy mężczyźni i kobiety przekonywali się też, że jedno z nich głęboko tłumi pewne pragnienia seksualne, mając przeświadczenie, że to coś „nieprzyzwoitego” albo „zboczonego” i żadna osoba na świecie nie zniosłaby tego. Czasami oboje tłumili te same pragnienia i ze zdumieniem odkrywali, że będąc razem całe tygodnie, miesiące, a nawet lata, nie uświadamiali sobie tego.
Zatem jeśli nawet nie masz w planie wypożyczenia ani kupienia kasety z „ostrym” seksem, warto przejrzeć katalogi, aby się przekonać, czy jakaś szczególna jego odmiana wzbudzi twoją ciekawość. Pamiętaj o jednym: sam fakt, że ciebie lub twojego partnera podnieca oglądanie „ostrego” seksu, nie oznacza, że jesteś perwersyjna, ani że którekolwiek z was ma obowiązek wypróbować to, co zobaczyliście na ekranie. Może cię ekscytować film o akrobacjach spadochroniarzy, ale wcale nie musisz czuć natychmiast potrzeby wyskoczenia z samolotu.
Niektóre filmy wideo są bardzo dziwaczne, na przykład Bizarre Special: „Liliputka, tłuścioszka z ogromnym biustem, dziewczyna punk z tatuażem i dziewczyna wysoka jak tyka — wszystkie bawią się w niezwykle erotyczną grę”. Na ogół jednak filmy takie dzielą się na kategorie przypisywane dobrze znanym odmianom seksu. Liczne filmy mają za temat seks analny, na przykład W potrzasku od tyłu: „W obsadzie są utalentowane i piękne dziewczyny głodne seksu, Rambone i jego niewiarygodna, 40–centymetrowej długości rozkosz penetracji analnej”. Są też filmy o seksie wykonywanym zaciśniętą dłonią, w których mężczyzna wsadza swoją pięść do pochwy kobiety. Sporo tytułów dotyczy też krępowania partnera, choćby Kobiecy rozum: „Jan jest bogata i wpływowa, ale seksualnie ożywia się tylko wtedy, kiedy jej ciało jest związane, a ona ma knebel w ustach”. Znaczna jest liczba filmów z udziałem kobiet w zaawansowanej ciąży lub karmiących piersią, na przykład Mleczna droga, w której „cztery aktorki pokazują swoje nabrzmiałe od pokarmu, olbrzymie piersi… ale mleko nie jest jedynym płynem płynącym tam wartko”, albo Matki bez ślubu: „Tajemne pragnienia dziewczyn w ciąży i lesbijska orgia karmiących matek”.
Są też filmy pokazujące mężczyzn z niesamowicie wielkimi penisami oraz kobiety z niesamowicie wielkimi piersiami, kobiety uprawiające seks z psami, wieprzami i osłami, mężczyznę uprawiającego seks z drugim mężczyzną, kobietę uprawiającą seks z drugą kobietą, golenie włosów łonowych, mokry seks i lewatywy, transwestytów, transseksualistów oraz zmianę płci. Nakręcono filmy praktycznie o każdej odmianie seksu, jaka tylko przychodzi nam do głowy.
Jeśli zaakceptujesz te filmy jako erotyczną rozrywkę, absolutnie nieszkodliwy sposób osiągnięcia podniecenia, wówczas i ty, i twój partner możecie z nich sporo skorzystać. Jesteście dorośli, odpowiedzialni, więc was nie zdeprawują, nie wsączą trucizny, nie spowodują kwaśnych deszczy, skażenia środowiska ani powstania dziury ozonowej. Filmy te mogą być edukujące i mogą wielu parom pomóc w przezwyciężeniu ich zhamowań.
Posłuchajmy 24–letniej Nadine, mężatki z Tucson w Arizonie: „W wieku 19 lat zaszłam w pierwszą ciążę. Oczywiście wiedziałam, skąd się biorą dzieci, ale w sumie w sprawach seksu byłam ignorantką. Mama powiedziała mi, że w ogóle nie wolno uprawiać seksu, będąc w ciąży, bo jeśli penis uderzy płód w główkę, może spowodować uszkodzenie mózgu. Mówiła też, że kobieta tak bardzo przybiera na wadze, obrzmiewają jej piersi i tak dalej, po to by podczas ciąży była mniej atrakcyjna dla partnera, żeby nie miał ochoty się z nią często kochać.
Wobec tego nie pozwoliłam Rayowi, żeby mnie choćby dotknął, gdy tylko w klinice dowiedziałam się o ciąży. Po prostu nie pozwalałam mu nawet zbliżyć się do mnie. Ale on chyba wcale o tym nie marzył. Kiedy mówił, że wyglądam pięknie, sądziłam, że chciał mi tylko sprawić przyjemność. No, a ja z całą pewnością nie chciałam urodzić dziecka z uszkodzonym mózgiem.
Aż kiedyś w rozmowie przy kawie z przyjaciółką podjęłam ten temat. Powiedziała mi, że jej mąż widział mnie przed kilkoma dniami i wyraził życzenie, aby znowu zaszła w ciążę; oczywiście ona o tym w ogóle nie myślała. Powiedziałam, że nie miałam pojęcia, iż jej mąż tak bardzo lubi dzieci. Ale ona zaprzeczyła. Chodziło o to, że on po prostu zachwycał się nią, kiedy była w ciąży. Podobał mu się jej okrągły brzuch i ogromnie podniecała go myśl, że kocha się z kobietą, która nosi w sobie jego dziecko.
Po tym, co mówiła moja matka, byłam zdumiona. Lara jednak wytłumaczyła mi, że seks w ciąży jest dozwolony, pod warunkiem że będzie niezbyt gwałtowny i że lekarz nie stwierdzi przeciwwskazań. Powiedziała, że Mike’a tak bardzo podniecał jej wygląd, gdy była w ciąży, że nawet kupił kilka kaset z filmami z udziałem ciężarnych dziewczyn. Opowiedziałam o tym Rayowi, gdy tylko wieczorem wrócił z pracy. Najpierw był zły na moją matkę, za to że naopowiadała mi takich głupstw. Potem był zły na mnie, za to że w nie uwierzyłam. A na końcu śmiał się z tego wszystkiego. Sądził, że przeżywam jakąś «burzę» hormonalną związaną z ciążą i dlatego straciłam zainteresowanie seksem.
Nazajutrz rano przyszła Lara i przyniosła ze sobą tamte taśmy. Wieczorem wcześniej niż zwykle poszliśmy z Rayem do łóżka, żeby je obejrzeć. Tylko raz, tuż przed naszym ślubem oglądaliśmy jeden film pod tytułem Pragnienia młodych dziewcząt, a potem już nigdy więcej. Nie jestem pruderyjna ani nic z tych rzeczy. Właściwie nawet lubię erotyczne filmy, pod warunkiem że oglądam je z Rayem. Jednak tamte były całkiem inne.
W pierwszym występowały dwie bardzo młode dziewczyny. Były w siódmym albo w ósmym miesiącu ciąży i przelatywało je naraz dwóch facetów. Potem, kiedy oni skończyli, one na zmianę lizały się między nogami. W następnej scenie obie leżą na łóżku, jedna ma głowę przy stopach drugiej. Jedna z nich kładzie się na drugiej, tak że przywierają do siebie wielkimi brzuchami, wtedy ta, która leży pod spodem, rozwiera pośladki tej drugiej, z której pochwy i odbytu wypływa sperma i cieknie na biust pierwszej z dziewczyn. Potem przyciska ona swoje piersi jedną do drugiej, i widać, jak z jej brodawek kapie siara. Następnie wciera w siebie spermę i siarę, a ta dziewczyna, która na niej siedzi, musi lizać jej brodawki. Owszem, to jest dość ekstremalny seks, a ja z całą pewnością nie kochałabym się ani z dwoma mężczyznami jednocześnie, ani z inną dziewczyną, ale oglądanie tego było wielką podnietą. Zachęciło Raya i mnie do tego, by na nowo podjąć współżycie… aż do siódmego miesiąca.
Kiedy stało się to trudne, Ray zazwyczaj raz, dwa razy na tydzień zaspokajał mnie oralnie. Lubił lizać mój nabrzmiały srom, podobało mu się, że mam więcej soków niż normalnie. Kiedy przeżywałam orgazm, mój brzuch robił się twardy jak skała, a dziecko kopało jak szalone. Córeczka urodziła się zdrowa, co nie może dziwić, zważywszy, że ma zdrowych i szczęśliwych rodziców”.
Lekarz lub położna poinformują cię, czy z kontynuowaniem pożycia seksualnego podczas ciąży wiąże się jakieś ryzyko. Na pewno jednak nie istnieje niebezpieczeństwo, że penis twojego partnera zrobi krzywdę dziecku (choć z pewnością należałoby czasowo zrezygnować z wibratorów), a seks podczas ciąży jest bardzo korzystny dla twojego dobrego samopoczucia.
Pamiętaj, że dla mężczyzny ciąża jego partnerki jest prawie zawsze powodem do dumy i zadowolenia z siebie. Wszędzie, gdzie chodzi z partnerką, publicznie pokazuje dowód, że się z nią kochał i że ona z radością nosi w sobie jego dziecko.
6. I wreszcie ostatnia rzecz, jaką możesz zrobić już dziś: nad ranem objąć go ramieniem i powoli zacząć masować jego penis. A potem czekaj na miłe tego następstwa. Będziesz zdumiona, ilu mężczyzn lubi takie budzenie przed pianiem koguta.
Zapewne zauważyłaś, że każde z tych sześciu zaleceń wymaga od kobiety, by wykazała więcej inicjatywy, niż być może przywykła okazywać. Wymaga się od niej sporej wiedzy o seksie, sporej tolerancji i odwagi, by śmiało wkroczyć w sferę erotycznych przeżyć, które wiele kobiet uważa za perwersyjne, dziwne, a nawet groźne.
Z całą mocą pragnę podkreślić rolę kobiety we wzbogacaniu praktyk seksualnych i możliwości każdego związku. Mężczyźni są z reguły gotowi wypróbować niemal wszystko. Zapytaj jakiegokolwiek mężczyznę, czy życzy sobie mniej czy więcej seksu oralnego od partnerki, mniej czy więcej seksu analnego, mniej czy więcej seksu w różnych odmianach. Następnie te same pytania zadaj kobiecie. Szybko dojdziesz do wniosku (podobnie jak ja już przed wielu laty), że z zasady wyznacznikiem nieudanego lub satysfakcjonującego pożycia seksualnego danej pary są kobiece zahamowania i opory (lub ich brak).
W ostatecznym efekcie właśnie podejście do seksu kobiety zadecyduje o tym, czy para osiągnie szczyty swych możliwości seksualnych. Sprawność mężczyzny oczywiście odgrywa ważną rolę, jednak kobieta (poprzez swoje reakcje) decyduje o zasadniczym erotycznym klimacie związku, a im dłużej on trwa, tym bardziej jej stosunek do seksu będzie przesądzał o poziomie ich pożycia na co dzień.
Czy jest nieśmiała, ostrożna i czy ma zahamowania? Czy seks sprawia jej przyjemność, czy się go boi? Czy do seksu podchodzi z rezerwą i w milczeniu znosi afekty partnera? Czy przeciwnie, otwarcie okazuje swą namiętność i gotowość do czerpania zmysłowej rozkoszy, jaką może zapewnić wzajemny pociąg seksualny dwojga osób?
Jeśli kobieta dysponuje odpowiednią wiedzą na temat seksu, uwierzy we własne siły, a jeśli będzie pewna siebie, bez obawy podejmie próby zgłębienia granic swej namiętności i będzie to robić we właściwym dla siebie rytmie. W celu osiągnięcia maksymalnych doznań w życiu miłosnym ważne jest, by każda para potrafiła zniwelować przeszkodę, którą seksuolodzy nazywają „rozziewem w tempie pobudzenia”.
Oto co napisał jeden z ekspertów: „Jedno z najbardziej ewidentnych zjawisk z zakresu seksualizmu człowieka przejawia się w tym, że większość mężczyzn łatwo się pobudza pod wpływem czysto fizycznego, cielesnego bodźca, podczas gdy u kobiety pełna zdolność do reagowania zależy w o wiele większym stopniu od jej psychicznego nastawienia i całkowitego aprobowania działań partnera. Mężczyzna szybciej pobudza się w pierwszym etapie zbliżenia i potrzebuje do tego o wiele mniej bodźców, wystarczy widok brodawki czy uda, a dla naszych dziadków — nawet kostki”.
Co ciekawe, przekonałem się, że kobiety dysponujące wiedzą o seksie i pewne siebie rozbudzają się niemal równie szybko jak mężczyźni, a zatem są w stanie osiągnąć szczyty rozkoszy o wiele szybciej niż ich mniej seksualnie świadome i mniej pewne siebie siostry. Dość wolne tempo pobudzania seksualnego, jakie cechuje kobiety, wydaje się bardziej powiązane z ich psychicznym nastawieniem i uwarunkowaniami społecznymi niż z ich fizyczną i emocjonalną zdolnością do czerpania radości z udanego seksu.
Potwierdzają to obserwacje Mastersa i Johnson. Byli oni pierwszymi badaczami, którzy szczegółowo analizowali wszelkie zmiany w organizmach obojga partnerów podczas aktu seksualnego. Uderzające w wynikach ich dociekań było to, że fizycznie kobiety i mężczyźni wcale aż tak bardzo się od siebie nie różnią.
Przyjrzyjmy się teraz kobiecym narządom płciowym i temu, co się z nimi dzieje w czasie pobudzania seksualnego i orgazmu. Jednocześnie zobaczymy, jak kobieta może nauczyć partnera, by ją pieścił tak, jak ona najbardziej lubi, a także co oboje mogą zrobić, aby ona przeżywała najbardziej ekstatyczne orgazmy.
Sam fakt, że kobieta może urodzić dziecko, w sposób oczywisty świadczy o elastyczności jej pochwy, ale złożoność kobiecych narządów płciowych przez setki lat pozostawała tajemnicą. Fizjologowie po prostu nie wiedzieli, co dzieje się w organizmie kobiety, być może też wcale się nie kwapili, by się tego dowiedzieć. Z historii i z mitologii wynika, że mężczyźni zawsze trochę się bali tajemniczej pochwy, choć bardzo ich ona również intrygowała.
Dopiero w minionym ćwierćwieczu fizjolodzy i seksuolodzy terapeuci zaczęli poznawać skomplikowane funkcje kobiecych narządów płciowych podczas stosunku, a jeszcze później ustalili, jak tę wiedzę najpełniej wykorzystać, by móc zapewnić kobiecie maksimum rozkoszy seksualnej.
Już omówiliśmy zewnętrzne organy płciowe kobiety, jej srom, zlokalizowaliśmy również wargi sromowe większe i mniejsze, łechtaczkę, cewkę moczową i przedsionek pochwy. Zawsze żałuję, że nazwy najpiękniejszych i budzących największe pożądanie części kobiecego ciała są albo wulgarne i niemal obsceniczne, albo pompatyczne i archaiczne. Vulva to po łacinie „macica”, ale termin ten jest nieprecyzyjny, jak i nadmiernie naukowy. Angielskie cunt (ze staroangielskiego) także znaczy „macica” i jest pokrewne skandynawskiemu kunte. Być może najbardziej romantyczne są nazwy mindj lub minsh pochodzące z języka Romów, też określające zewnętrzne narządy płciowe kobiety. Być może Cyganie lepiej znali ars amandi niż Rzymianie czy średniowieczni Anglicy.
Kiedy kobieta jest seksualnie pobudzona, jej wargi sromowe mniejsze, labia minora, nabrzmiewają, osiągając swą trzykrotną wielkość spoczynkową, i przesłaniają labia majora. Każda kobieta sama to wyraźnie zauważy, jeśli będzie się masturbować lub kochać przed lustrem albo przed obiektywem kamery. Jej wargi mniejsze zmieniają też kolor, czasami bardzo znacznie, od różowego lub brązowaworóżowego do jaskrawoczerwonego albo barwy dojrzałego wina.
Już na początku aktu miłosnego twojego partnera może kusić, by niezwłocznie zacząć pieścić twoją łechtaczkę. Dziś większość mężczyzn wie o łechtaczce, ale niestety wielu traktuje ją jak coś w rodzaju guzika, którego przyciśnięcie wywołuje natychmiastowe pobudzenie kobiety i gwarantuje jej osiągnięcie orgazmu. Rzeczywiście w utworach erotycznych i w slangu najczęściej łechtaczkę opisuje się jako „guzik miłości”.
Posłuchajmy, jak 24–letnia Rhoda, asystentka dyrektora z St. Louis, opisuje zbliżenie ze swoim 33–letnim szefem, który najpierw zaprosił ją do lokalu na kolację: ,,Po kolacji odwiózł mnie do domu i zapytał, czy może do mnie zajść na kawę albo na drinka. Odmówiłam. Wiedziałam, że moja współlokatorka jest już w domu, więc sytuacja byłaby niezręczna. Poza tym to była nasza pierwsza randka i choć on mi się bardzo podobał, wcale nie byłam pewna, czy chcę z nim iść do łóżka.
Próbował nakłonić mnie, bym go wpuściła, ale kiedy zrozumiał, że tego nie zrobię, spytał, czy przynajmniej może mnie pocałować na dobranoc. Nie sprzeciwiłam się, bo on mi się rzeczywiście bardzo podobał.
Pocałował mnie i był w tym bardzo dobry. Przez sukienkę pieścił moje piersi, wsunął dłoń do stanika i bawił się moimi brodawkami. Potem zaczął sięgać pod spódniczkę. Nie opierałam się, bo to było miłe. Dotknął moich majtek i powiedział: «Jesteś wilgotna». Faktycznie byłam. A to chyba dla niego komplement, ponieważ był to efekt tego, że tak pięknie mnie całował.
Po chwili odsunął mi majtki na bok i zaczął mnie pieścić palcem, dość zdecydowanie i dość szorstko, przynajmniej tak to odczuwałam. Kazałam mu przerwać ale nie słuchał. W końcu musiałam cofnąć jego rękę i odepchnąć go. Był bardzo rozgoryczony. «Co jest z tobą? Jesteś oziębła czy co?» — spytał.
No cóż, czyż nie tak właśnie bronią się wszyscy mężczyźni, kiedy się wygłupią? Nie byłam oziębła. Stanowiłam przeciwieństwo oziębłości. Byłam gotowa kochać się z nim tam i teraz, na przednim siedzeniu samochodu, gdyby tego chciał. Ale on pocierał moją łechtaczkę, jakby papierem ściernym szlifował belkę, a to bo1ało. I tylko tyle mu powiedziałam: «Odsuń się trochę, trzesz za mocno i wcale mnie nie pobudzasz, tylko denerwujesz».
Ale problem polegał na tym, że on nie mógł pogodzić się z tym, że nie jest kochankiem doskonałym ani ekspertem w sprawach seksu. Zamiast pozwolić mi pokazać mu, jak to robić, tak jak lubię, wściekł się. Powiedziałam mu: «Nie wściekaj się, nie złość się, pokażę ci, jak to robić». Ale on nie chciał wiedzieć. Rzucił tylko: «Słyszałem o takich jak ty. Wszystkie jesteście lesbije, jeśli o to chodzi, jesteście lesbije i tyle»„.
Jednak jej szef się mylił. Rhoda nie była lesbijką i na pewno nie była oziębła. Jak już wcześniej podkreślałem, „oziębłość” z punktu widzenia fizjologii i psychologii seksu nic nie znaczy. Zwykle jest obelgą, którą się posługują mężczyźni nie potrafiący pobudzić kobiety tak szybko i z tak spektakularnym efektem, na jaki w ich wyobrażeniu zasługuje ich męskość.
Kobieca łechtaczka rzeczywiście jest bogato unerwiona. Między zakończeniami nerwów znajdują się mikroskopijne twory zwane ciałkami Paciniego, bardzo wrażliwe na ucisk. Koniuszek łechtaczki (jej żołądź) jest bardziej unerwiony niż jakakolwiek inna część sromu, a ciałka Paciniego są tam rozmieszczone jeszcze gęściej. Stąd też, kiedy mężczyzna dotykają palcem, wysyłają do mózgu kobiety silne sygnały nerwowe.
Jednak dotykanie łechtaczki to nic jest to samo, co dotykanie penisa. Łechtaczka pobudza się znacznie później. Podczas gdy penis u mężczyzny powiększa się po pierwszych bodźcach erotycznych, jej reakcja tego typu występuje później, po tym jak w pochwie zacznie wydzielać się śluz nawilżający. Bezpośrednie pocieranie łechtaczki, zwłaszcza jej koniuszka, nie jest zalecaną techniką gry wstępnej. Każdy mężczyzna, który będzie chciał od razu i bezpośrednio nacisnąć „guzik miłości”, prawdopodobnie spotka się z taką samą reakcją, z jaką spotkał się szef Rhody.
Znacznie rozsądniejsze jest, jeśli mężczyzna odpowiednio dużo czasu przeznacza na całowanie partnerki, na pieszczoty jej piersi i pokazanie jej, że je uwielbia, wodzenie rękoma po jej plecach i udach, i dopiero wtedy pomyśli o dotykaniu jej sromu. Takie było też zdanie ponad 80% kobiet, z którymi rozmawiałem na temat podniet łechtaczkowych. Najczęstsza skarga brzmiała następująco: „Mam poczucie, że on się uczył seksu z podręcznika, w którym napisano: «Łechtaczka jest dla kobiety najważniejszym ośrodkiem reakcji seksualnej», więc pociera ją, jakby to był jego penis, a ja od tego mam tylko podrażnienie i czuję się podrapana”.
Oto jak powinno to wyglądać: „Lubię, kiedy pieści dłonią okolice mojego sromu, kiedy pociąga lekko moje włoski łonowe, kiedy bardzo delikatnie wodzi palcami wzdłuż szparki od góry do dołu, a potem powoli rozchyla wargi sromowe. Lubię wszystkie pieszczoty przedsionka pochwy, a także kiedy mężczyzna raz po raz wsuwa częściowo palec do mojej pochwy, delikatnieją rozchylając, abym miała poczucie, że pokazuję mu wszystko… nawet wnętrze mojego ciała, które może sobie dokładnie obejrzeć i dotykać do woli. Lubię, gdy głaszcze moje wargi sromowe, tak miękko jakby to były pocałunki — delikatne palce i miękkie ciało. Lubię, gdy pieści trzon mojej łechtaczki, na początku powoli i tak delikatnie, że ledwo to czuję, jakby muskanie skrzydełek motyla… a następnie stopniowo silniej i szybciej, jeszcze szerzej rozchylając palcami moje wargi sromowe i eksponując łechtaczkę… później szybko i tak delikatnie, że ledwo to czuję… ale głęboko we mnie coś wciąż narasta… a kiedy to dociera na powierzchnię, wykwita jak wielki, ciemny kwiat, a ja kompletnie się w tym zatracam…”
Powyższy opis jest kompilacją nagranych na taśmę magnetofonową wypowiedzi 25 kobiet i dziewczyn, odpowiadających na zadany im przeze mnie temat: „Proszę, opowiedz własnymi słowami, jak najbardziej lubisz, by partner dotykał twój srom?”
Zauważmy, że kobiety wielokrotnie używają słów „delikatnie” i „miękko”. Cenią sobie mężczyznę, który ma pełną erekcję, a wraz z rozwojem wydarzeń i narastaniem ich namiętności sprawia im przyjemność coraz głębszymi i intensywniejszymi suwami twardego penisa w pochwie. Jednak pierwsze intymne pieszczoty powinny być delikatne, zręczne i prowokujące.
Oto co powiedziała mi 39–letnia Maggie, kelnerka z South Bend w stanic Indiana: „Wolę być dotykana zbyt delikatnie niż zbyt mocno. Szorstkość mnie zraża. Nie twierdzę, że czasami nie chcę, by mężczyzna chwycił mnie zdecydowanie za ramiona, ściągnął mi majtki i przeleciał na stojąco, opartą o drzwi… ale to musi być mężczyzna, którego doskonale znam, natomiast taki, który jest zawsze brutalny, zdecydowanie mi nie odpowiada. To, że mężczyzna stosuje delikatne pieszczoty, wcale nic znaczy, że jest słaby, skądże znowu! Może mocno cię trzymać w ramionach, ale dotykać z wyczuciem.
Lubię, kiedy zaczyna od dotykania, a nie zaraz na początku od ściągnięcia mi majtek, kiedy drażni mnie, wodząc opuszkami palców między moimi nogami. Lubię, kiedy sprawia, że robię się wilgotna, jeszcze zanim mnie rozbierze. Potem może już ściągnąć ze mnie majtki, albo odsunąć je na bok, obnażając srom. Lubię też, jak nakrywa go następnie swoją dłonią, jakby trzymał w niej na przykład gruszkę, i palcem środkowym wodzi w mojej szparce z góry do dołu, tak by moje wargi sromowe po troszeczku się rozwierały. Takie rzeczy mężczyzna może ze mną robić przez całą noc, a ja się nie poskarżę.
Czasami mam wielką ochotę, żeby od razu wszedł we mnie, ale się opanowuję, bo jeśli potrafię się opanować, to wiem, że kiedy ostatecznie to zrobi, będzie mi jeszcze lepiej. Lubię, by mężczyzna najpierw wsunął palce do środka, a dopiero potem dotykał łechtaczki. Lubię czuć, że on studiuje moje ciało. Lubię czuć, że chce poznać mnie całą. Uwielbiam, gdy mężczyzna wsuwa swój kciuk do mojej cipki, a potem dwa palce do odbytnicy. Uwielbiam to doznanie, szczególnie jeśli pociera palcami tę cienką oddzielającą je błonę i delikatnie przy tym pociąga ją, najlepiej w rytmie bossa novy [śmieje się].
Wielu mężczyznom wydaje się, że wszystkie kobiety marzą o tym, by je zgwałcono, o sile i przemocy. Rzeczywiście, często o tym fantazjują. Kiedyś widziałam film o Dżyngis–chanie i później przez długi czas miałam erotyczne fantazje o tym, że zostałam porwana przez słusznej postury, spoconego, krzepkiego Tatara w rogatym hełmie, no wiesz, wciągnął mnie na swego konia. Siedzę skulona za jego plecami, mocno obejmując go w pasie. W czasie jazdy moje ręce zaczynają masować jego muskularne, potężne uda… Mój Tatar ma na sobie skórzane spodenki, pod którymi uwypuklają się jego jądra. Mogę wsunąć rękę w te jego spodenki i pocierać jego penis i jądra. Tatar ma od tego wielką erekcję, jego penis liczy około 30 centymetrów długości, jest gruby i śliski, z potężnymi żyłami i śliwkowoczerwoną żołędzia, która pachnie skórą, potem i moczem. W tej fantazji jakimś cudem przesiadam się do przodu i w trakcie jazdy opadam na ten penis. Jest tak wielki, że krzyczę. Mój Tatar oczywiście pędzi galopem przez jakieś równiny, a jego masywny pal to wchodzi, to wychodzi z mojej cipki w rytm tego galopu.
Mam nic kończący się orgazm i krzyczę do niego, żeby się zatrzymał, bo już nie mogę tego znieść, ale on nie słucha.
No, to jest bardzo seksowna fantazja, którą miałam przez długi czas. Myślałam o niej prawie co wieczór i wymyślałam coraz to nowe szczegóły. Nawet zapach. Ale to jest tylko fantazja, nic więcej, jak artykuł w kobiecym piśmie albo powieść historyczna. Gdyby takie coś naprawdę mi się przydarzyło, byłabym zdruzgotana. Absolutnie nie życzę sobie żadnego seksu z niechlujnym Tatarem. I uważam, że mężczyźni powinni to zrozumieć. Muszą się nauczyć odróżniać to, o czym kobieta fantazjuje, od tego, czego rzeczywiście pragnie.
Moim zdaniem, kobiety pragną męskości, która dla mnie oznacza zdecydowanie, siłę i orientację w różnych sprawach, a także poczucie, że on troszczy się o mnie. Ale myślę też, że w przypadku seksu, kobiety pragną sprawnego partnera, faceta, który wie, na czym to polega i nie grzebie się nieporadnie, a do tego takiego, który wie, czego sam chce, ale przy tym się nie spieszy. Jak to było w tej piosence? «Nie bądź taki szybki Bili, wstrzymaj się na kilka chwil…» To lubią kobiety.
Szanuję mężczyznę i nigdy, kiedy dotykam jego penis, nie szarpię go, jakby to był hamulec bezpieczeństwa w pociągu. Trzymam go mocno, ale delikatnie, tak jak odpowiada to mężczyźnie i tak jak lubi, pocieram od góry do dołu, w tę i z powrotem. Kiedy on pierwszy raz dotyka moją cipkę, chciałabym, aby traktował ją z takim samym szacunkiem. To zdumiewające, ale tak wielu mężczyzn nadal chyba nie rozumie, że kobieta nie ma po prostu dziurki, po to by on się w nią ładował. Nie ma najmniejszego usprawiedliwienia dla męskiej ignorancji. Jest przecież tyle czasopism, w których widać absolutnie wszystko: wargi sromowe, łechtaczkę, przedsionek pochwy, odbyt, wszystko. W kolorze i wyraźnie. A mimo to, kiedy taki facet jest z prawdziwą kobietą, myśli chyba, że nie ma nic innego do roboty, jak tylko szybko trochę pomanipulować i zaraz pakować się do środka. Kiedy mężczyźni się nauczą, że kobietę trzeba dotykać delikatnie?”
Zacytowałem prawie całą wypowiedź Maggie na temat sposobu pobudzania kobiety przez partnera, ponieważ podejmuje ona wiele ważnych kwestii, łącznie z fascynującym tematem fantazji seksualnych. Wyobraźnia w przypadku obu płci jest teatrem, w którym wystawiane są bardzo erotyczne sztuki, jednak z samego faktu, że zaznajemy satysfakcji, oglądając je, wcale nie wynika, iż naprawdę chcemy w nich zagrać.
Fantazja seksualna odgrywa istotną rolę w trakcie stosunku, nadaje naszym pragnieniom erotycznym kształt i formę, a także koloryt. Jednak dojrzały i wyedukowany kochanek wie, że fantazje to fantazje i że kobieta, którą podnieca lektura o zbiorowym gwałcie, byłaby (w rzeczywistości) takim przeżyciem załamana. Mężczyzna może dotykać ją i pobudzać” z delikatnością i zręcznością, którą ona uwielbia, jednocześnie wykonywać mocne suwy i mocno ją obejmować, aby dać partnerce wrażenie siły fizycznej i dominacji (a proszę pamiętać o tym, co powiedziałem o tej potrzebie: należy ona do psychologicznych uwarunkowań towarzyszących stosunkowi i wcale nie musi świadczyć o nadrzędnej roli mężczyzny ani o tym, że dąży on do jej uzyskania).
Vera, 24–letnia projektantka mody z Atlanty w stanie Georgia, ma od czasu gdy wyszła za 35–letniego Bradleya, powracające od sześciu, siedmiu miesięcy fantazje. Bradley pracował jako pilot, zatem Vera dwie lub trzy noce w tygodniu spędzała sama.
„Zaczęłam fantazjować o związku lesbijskim. Wiązało się to częściowo z moją nauczycielką wychowania fizycznego z liceum. Kiedy miałam około 15 lat, bardzo mnie pociągała. Była brunetką i zaczesywała włosy do tyłu. Miała słowiańskie rysy i absolutnie największy biust. Do tego była bardzo surowa. Wyobrażałam sobie, że chciałabym razem z nią wykąpać się pod prysznicem i pieścić jej piersi. Bardzo mnie to zawsze podniecało. Oczywiście, nic takiego nigdy się nic wydarzyło. Była mężatką, jej mężem był wyniosły profesor chemii, a ona nawet na nas, dojrzewające dziewczyny, nigdy nic spojrzała.
Jednak w te wieczory, kiedy Bradley był poza domem, zaczęłam fantazjować o związku z kobietą bardzo podobną do mojej wuefistki. Wyobrażałam ją sobie dominującą, bardzo piękną, w czarnej baskijce, czarnych pończochach i bucikach na wysokim obcasie. Miała czarny biczyk i jeśli nie byłam natychmiast posłuszna każdemu jej słowu, smagała mnie nim. Kazała mi całować swe piersi i przygryzać brodawki. Następnie siadała na mnie okrakiem i żądała ode mnie seksu oralnego. Palcami rozchylała swoją pochwę i przyciskała mi ją do ust, prawie mnie dusząc. Jeśli, jej zdaniem, słabo się spisywałam, znowu mnie smagała. Gdy wreszcie była gotowa do przeżycia orgazmu, moja skóra cała była w prążki od czerwonych smagnięć. A kiedy już szczytowała, pocierała pochwą o moją twarz, tak że nawet rzęsy miałam sklejone od jej soków.
Kiedy uznawała, że byłam grzeczna, łaskawie wciskała mi głęboko między pośladki nabijany paciorkami uchwyt lego bicza i pozwalała mi na czworakach czołgać się po sypialni, z tym biczykiem wystającym mi z pupy jak długi ogon.
Podczas tych fantazji na ogół się masturbowałam i zawsze osiągałam orgazm, choć oczywiście nie miałam tego uczucia zaspokojenia co z Bradleyem. Z całą pewnością nie. Jest doskonałym kochankiem. W końcu jednak zaczęłam się przejmować nawrotami tej fantazji. Nie uważałam siebie za masochistkę i wiedziałam na pewno, że nic jestem lesbijką. Lubię inne kobiety, nie przeczę, ale one mnie po prostu nie podniecają.
Wreszcie zebrałam się na odwagę i opowiedziałam Bradleyowi o czym fantazjuję. Byłam przestraszona, że on to wszystko źle zinterpretuje i pomyśli, iż w ten sposób próbuję mu przekazać, że jestem lesbijką. Ale on słuchał, bardzo spokojnie i z wyrozumiałością, a potem potrząsnął głową i się roześmiał. Powiedział, że on wciąż snuje różne fantazje, kiedy jest z dala ode mnie. Jedna z nich, dodał, całkiem przypomina moją. Fantazjuje o tym, że musi podawać do stołu, golusieńki, a wytwornie i seksownie ubrane kobiety każą mu przynosić sobie dania i nalewać wino, a następnie domagają się, by mogły wziąć jego penis w swoje usta.
Długo o tym wszystkim rozmawialiśmy. I wiesz, dla nas obojga było to oczywiste, że kobiety mnie nie interesują i że naprawdę nie chciałabym mieć wetkniętego w pupę biczyka. Bradleyowi zaś wcale nie chodziło o to, by naprawdę serwować dania dwudziestu półnagim kobietom. Jednak podzieliliśmy się treścią swoich fantazji i to było wspaniałe. A potem kochaliśmy się, znacznie bardziej namiętnie niż kiedykolwiek, bo wydaje mi się, że czuliśmy się sobie bliżsi.
Nie zawsze jest łatwo opowiedzieć osobie, którą kochamy i szanujemy, jakie mamy nieprzyzwoite marzenia na jawie… ale powinno się to robić. Dla mnie była to ważna lekcja. Dowiedziałam się, że seks to coś, czym się dzielimy.
Ach, nadal miewam tamtą starą fantazję. I czemuż by nie?”
Jak już mówiliśmy, żołądź kobiecej łechtaczki jest bogato unerwiona, dzięki czemu kobieta może odczuwać intensywną rozkosz seksualną. Jednak niewłaściwe, szorstkie postępowanie mężczyzny może kobietę rozdrażnić. Sposób pobudzania narządów płciowych kobiety w początkowych etapach stosunku jest zasadniczy dla przebiegu i jakości całego zbliżenia, które ma nastąpić między nimi. To właśnie wybór metody pobudzania decyduje o tym, czy dany akt będzie pamiętny i satysfakcjonujący czy też chaotyczny, powierzchowny, niezsynchronizowany. Poza tym, że fizycznie połączy kochanków, nie da im niczego więcej.
Z tego względu uważam za tak ważne, by swobodnie i otwarcie kochankowie poznawali wzajemnie swoje narządy płciowe. Kobieta powinna mieć możliwość dotykania i oglądania penisa partnera, kiedy tylko wyrazi taką chęć. Na podobnej zasadzie mężczyzna powinien mieć możliwość oglądania i dotykania pochwy partnerki.
Kochankowie powinni siebie nawzajem masturbować, tak często, jak tylko mają na to ochotę, niekoniecznie do orgazmu, lecz po to, by odkryć, co jest dla nich miłe, co nieco mniej, a co całkowicie nie do przyjęcia. Rozmawiałem z 55–letnią Megan, mężatką z Vineland w stanie New Jersey, która poskarżyła się, że w ciągu 32 lat jej mąż, Lyle, ani razu nie masturbował jej aż do uzyskania orgazmu. „On nigdy nie korzysta ze swoich palców… tylko wtyka go we mnie, i więcej nic. Wydaje mu się, że na wszystko inne szkoda czasu i atłasu”.
Wcale nie należy do rzadkości, że kochankowie w średnim wieku nie są już skłonni uczyć się tych odmian seksu, których nie opanowali wtedy, gdy byli młodsi. Ponadto częstokroć ulegają przesądom i mają zahamowania. Wcale też nie jest czymś niespotykanym, że gdy ich dzieci dorastają i opuszczają dom rodzinny, oni ograniczają seks do rutynowego „raz na miesiąc” albo w ogóle rezygnują ze współżycia.
Kochankowie w średnim wieku mają jednak niepowtarzalną szansę, by kochać się do woli i kiedy tylko zechcą. A co jest jeszcze ważniejsze, powinni być ze sobą do tego stopnia zżyci, aby umieć wyjaśnić sobie, jakie mają nie spełnione fantazje i nie zaspokojone potrzeby.
Kiedy mężczyźnie i kobiecie przybywa lat, ich aktywność erotyczna obniża się. To jednak wcale nie znaczy, że już nie potrzebują zaspokojenia i rozkoszy seksualnej, które nadal, aż będą dobrze po sześćdziesiątce czy siedemdziesiątce, może im zapewnić ich związek. Po menopauzie wiele kobiet zaczyna myśleć, że są dla partnera nieatrakcyjne, bo już nie mogą rodzić. Mężczyźni z kolei zaczynają się martwić, że potrzebują więcej czasu na uzyskanie erekcji.
Jednak seks, którego tu się uczymy, oznacza korzystanie ze swoich wszystkich możliwości, niezależnie od wieku i kondycji. Dojrzali kochankowie mogą czerpać z seksu równie wiele zadowolenia, co pary o czterdzieści lat od nich młodsze. Nigdy nie jest za późno na to, by się nauczyć, jak zadowalać partnera. Mówię to na podstawie własnej praktyki. Przeprowadziłem rozmowy z dwudziestolatkami, którzy nie wiedzieli, jak należy dotykać narządów płciowych ukochanej. Rozmawiałem też z pięćdziesięciolatkami, którzy mieli ten sam problem. Jedni i drudzy jednak uświadamiali sobie w końcu, że chcąc zadowolić swoją partnerkę, muszą wiedzieć, jak to się robi.
Istnieje istotne podobieństwo łechtaczki i penisa. Kiedy płód rozwija się w łonie matki, ma między nogami małą grudkę tkanki, więc długo nie można określić jego płci. Jeśli będzie to chłopiec, z tej tkanki powstanie penis, jeśli dziewczynka, tkanka ta nie rozwinie się i powstanie z niej łechtaczka.
Nie ma ona otworka, jaki ma penis, jednak pod wieloma względami budowa obu narządów jest bardzo podobna. Trzon łechtaczki tworzą dwie kolumny gąbczastej tkanki, corposa cavernosa, które, tak samo jak ich odpowiedniki w penisie mężczyzny, podczas podniecenia seksualnego wypełniają się krwią. Dzięki temu łechtaczka powiększa się, choć nie ma wzwodu.
Mężczyźni powinni sobie uzmysłowić, że oba ciała jamiste łechtaczki odchylają się ku tyłowi i po obu bokach pochwy łączą się z kośćmi miednicy. Ciała jamiste opasują mięśnie, które się kurczą, gdy kobieta jest pobudzona seksualnie i nie pozwalają odpłynąć krwi. Inny mięsień podtrzymuje jej trzon od spodu. Jest on bezpośrednim odpowiednikiem tego mięśnia, który u mężczyzny kurczy się podczas orgazmu i wyrzuca nasienie przez otwór penisa. U kobiety mięsień ten poza łechtaczką rozdziela się na dwa i dochodzi do pochwy z obu jej stron.
Teraz widzimy, dlaczego z punktu widzenia fizjologii początkowe, delikatne pieszczoty warg sromowych i samej pochwy mogą skuteczniej pobudzić kobietę do orgazmu niż bezpośredni szturm na jej łechtaczkę. Mięśnie wokół pochwy kurczą się i nie tylko dają kobiecie doznania rozkoszy, ale także pomagają powiększyć jej łechtaczkę.
Do dziś, mimo połączonych wysiłków profesjonalistów seksuologów (ze mną włącznie), nadal panują liczne błędne teorie na temat łechtaczki. Postaraj się o to, byś ty nie należał do grona osób zdezorientowanych.
Dokonajmy krótkiego przeglądu owych „teorii” po to, by je po kolei odrzucić.
1. Wielkość łechtaczki wiąże się ze stopniem ekscytacji, jaki kobieta może osiągnąć. Nieprawda! Łechtaczki różnią się wielkością i kształtem dokładnie w ten sam sposób, jak różnią się wielkością i kształtem penisy. Stąd też każda kobieta, jeśli jest odpowiednio pobudzana, jest w stanie uzyskać maksimum seksualnej rozkoszy.
2. Kobiety potrzebują nieustannego pobudzania łechtaczki, po to by mogły uzyskać orgazm. Nieprawda! A zatem zupełnie niepotrzebnie są (mówiąc delikatnie!) wszelkie nasadki „do stymulacji łechtaczkowej”, jakie niektórzy mężczyźni zakładają na penis. Tuż przed osiągnięciem przez kobietę orgazmu, jej łechtaczka cofa się, ale choć jej nie widać i nie można jej bezpośrednio dotykać, to jednak nadal jest pobudzana dzięki rytmicznemu naciskowi na tę sferę ciała kobiety.
3. Bezpośredni nacisk na łechtaczkę jest nieodzowny, aby podniecić kobietę przed stosunkiem. Nieprawda! Oto co napisał jeden z seksuologów: „Kiedy kobieta się masturbuje, a większość robi to od czasu do czasu, prawie nigdy nie dotyka bezpośrednio żołędzi łechtaczki. Wiele kobiet pociera albo uciska jej trzon, ale wiele nawet tego nie robi. Natomiast pobudzają one łechtaczkę pośrednio (podkr. G.M.), dotykając jej okolic. Wolą uciskać wzgórek łonowy, znajdujący się tuż powyżej sromu, albo pocierać wargi sromowe mniejsze. Dotykanie samej łechtaczki może wywołać nieprzyjemne uczucie”.
4. Istnieją różne rodzaje orgazmu: pochwowy, łechtaczkowy i w punkcie G. Nieprawda! Chociaż orgazm mogą wywołać różnego rodzaju podniety: łechtaczkowe, pochwowe, analne, a nawet same pieszczoty piersi, to jednak każdy orgazm jest przejawem tej samej reakcji — skurczu zewnętrznej części pochwy, co z kolei powoduje serię rytmicznych skurczy dających rozkosz.
Ze względu na to, że istnieje wiele sposobów na podniecenie kobiety, ze względu na atmosferę, otoczenie i jej odczucia wobec mężczyzny, który ją pobudza, orgazmy na pewno są odczuwane odmiennie. Podobnie to, że kobiety płaczą z wielu różnych powodów, wcale nie znaczy, że są różne rodzaje łez.
W żadnym podręczniku nie znalazłem informacji o tym, że orgazmy mężczyzn są równie zróżnicowane jak orgazmy kobiet, choć w istocie są one odmienne. Raz orgazm może się łączyć z poczuciem eksplodowania żołędzi penisa, innym razem z poczuciem wypompowywania przez głęboko położone mięśnie. Może on też przypominać wypływ z bardzo ograniczoną akcją mięśni. I w tym przypadku zależy to od okoliczności i od tego, jaki był przebieg danego aktu. Jednak w rzeczywistości wszystkie męskie i wszystkie kobiece orgazmy zasadniczo polegają na tych samych reakcjach fizycznych.
A nam zależy przede wszystkim na tym, by je maksymalnie zintensyfikować.
Kiedy zbliża się moment orgazmu, łechtaczka robi się sztywna, twarda i przybiera kształt łukowaty — „jak dziobek”, takiego kiedyś użyłem określenia. Następnie jednak cofa się, więc mężczyzna, który sprawnie masturbował partnerkę, nagle stwierdza (ojej!), że nie bardzo jest co pieścić. To nie oznacza, że partnerka straciła zainteresowanie. Mówi to coś wręcz przeciwnego — że jest bliska orgazmu.
W tym momencie mężczyzna powinien delikatnie, ale zdecydowanie przycisnąć opuszki dwóch lub trzech palców do trzonu łechtaczki i masować go szybko i rytmicznie w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, najlepiej trochę mocniej naciskając środkowym palcem. Jego kciuk i mały palec wcale nie muszą w tym czasie pozostawać bezczynne, mogą pocierać wargi sromowe zewnętrzne albo delikatnie, ale konsekwentnie, pociągać włoski łonowe partnerki.
Intensywność i rozkosz orgazmu kobiety mogą osiągnąć szczyt, jeśli mężczyzna pobudza mięsień wokół przedsionka pochwy, ten sam, który zaczepiony jest do trzonu łechtaczki. Może to robić w trakcie stosunku, kręcąc biodrami podczas wykonywania ruchów frykcyjnych, tak by pociągać pochwę do dołu i jednocześnie silniej pocierać żołędzia penisa punkt G — innymi słowy, tył cofniętej łechtaczki.
Mężczyzna może też skorzystać z metody Mastertona, którą stworzyłem, opierając się na doświadczeniach setek kochających się par, i która gwarantuje obojgu partnerom uzyskanie bardziej intensywnego orgazmu. Metoda jest prosta, a dzięki temu znacznie skuteczniejsza niż większość metod zalecanych dla wywołania orgazmu. Dzięki niej zyskuje nie tylko kobieta, ale także mężczyzna, podczas gdy na przykład w jego wypadku metoda punktu G zawodzi.
Jak już mówiliśmy, seks, w którym wykorzystuje się wszystkie swe możliwości, łączy się z wzajemnym pobudzaniem i obopólną satysfakcją, a w jego efekcie oboje partnerzy powinni się czuć zaspokojeni.
Metoda Mastertona jest najefektywniejsza w takiej pozycji, w której kobieta leży na boku, a jej partner dokonuje immisji od tyłu.
Załóżmy, że nasza idealna para najpierw flirtowała, całowała się, zjadła dobry posiłek z winem, zaliczyła rozbieranie się, położyła się do łóżka i jest tuż po grze wstępnej. Doszła do punktu, w którym mężczyzna powoli, ale systematycznie wykonuje ruchy frykcyjne w pochwie partnerki, leżąc za jej plecami.
Ta pozycja ma szereg zalet. Przede wszystkim partner ma wolne ręce, może więc pieścić i pobudzać kobietę. W tradycyjnej pozycji (mężczyzna na górze, kobieta na dole) mężczyzna musi się podpierać na rękach, aby unieść ciężar ciała, więc nie ma możliwości obdarzania ukochanej subtelnymi, nieustannymi pieszczotami, na jakie zasługuje.
Bywa, że pozycja tradycyjna jest szczególnie pożądana, na przykład podczas romantycznego seksu w walentynkową noc, poza domem, pod chmurką. Jeśli jednak dążysz do tego, by uzyskać naprawdę intensywny orgazm w domu, pozycja od tyłu ma wiele zalet i nagrodzi cię tym, o czym nawet nie marzyłaś.
Metodą Mastcrtona może się posłużyć każdy. Nie jest ona skomplikowana, ale jest skuteczna. Spośród 225 par, które ją wypróbowały, zaledwie cztery doniosły: „nic zauważyliśmy żadnej różnicy, ani na lepsze, ani na gorsze”. Wszystkie pozostałe pary orzekły, że „było to naprawdę bardzo satysfakcjonujące przeżycie”, „orgazm lepszy od wielu lat, wierz mi”, jednoczesny orgazm, jakiego w ogóle się nie spodziewaliśmy”, „jak w niebie”, „fale orgazmu, które zdawały się nie mieć końca”.
Kiedy mężczyzna wykonuje ruchy frykcyjne w pochwie partnerki, powinien także delikatnie unieść jej nogę i przytrzymać ją w powietrzu, wspierając na własnej. Wtedy powinien pogłębić suwy, rytmicznie, mocno, ale nic gwałtownie — „ruchem swingującym”, jak zwykł to nazywać nieżyjący już doktor Robert Chartham, w czasie kiedy pisywał do „Penthouse Forum”. Doskonałe określenie!
Pogłębiając suwy, mężczyzna powinien po cztery palce obu dłoni położyć na wargach sromowych (lewej dłoni na lewej wardze, a prawej po drugiej stronie). Następnie powinien je szeroko rozchylić (tak szeroko, jak pozwoli mu partnerka) i zacząć szybko masować jej lewą wargę przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, a prawą zgodnie z nim, lekko, ale stale uciskając i leciuteńko pociągając ku dołowi. Mężczyzna powinien wykonywać ten masaż przez cały czas trwania stosunku.
Ta metoda ma szereg wyraźnych zalet w porównaniu z innymi metodami pobudzania seksualnego. Przede wszystkim angażuje ona oboje partnerów. Po drugie, w znacznym stopniu umożliwia mężczyźnie kontrolowanie momentu, w którym nastąpi jego orgazm. W pozycji tylnej mężczyzna może odchylić się do tyłu, aby zwiększyć pobudzanie pochwy partnerki penisem, albo pochylić się do przodu, aby je zmniejszyć. Może także zmniejszyć bodźce dla samego penisa, jeśli delikatnie nieco szerzej rozchyli wargi sromowe partnerki.
Jeśli mimo to mężczyzna czuje, że jego podniecenie narasta zbyt szybko, może łatwo całkowicie wycofać penis z pochwy, lecz nadal pocierać nim o nią w celu zachowania podniecenia płynącego z intymnego kontaktu genitalne—go. W pozycji tylnej najmniej wrażliwa część jego żołędzi pociera o pochwę, zatem jest mało prawdopodobne, że ten przedłużany masaż doprowadzi mężczyznę do orgazmu.
Korzystając z metody Mastertona, mężczyzna bezpośrednio pobudza nie tylko łechtaczkę partnerki, ale także przedsionek pochwy, i to oba te miejsca jednocześnie, ponieważ masuje mięsień opasujący wejście do pochwy, który złączony jest także z trzonem łechtaczki. Konsekwentny, szybki i czuły masaż przyniesie w efekcie nabrzmienie warg sromowych, nabrzmienie łechtaczki i wypływ śluzu z pochwy oraz orgazm, dzięki któremu kobieta będzie długo pamiętała swego partnera.
Na uzyskanie orgazmu metodą Mastertona zwykle potrzeba trochę więcej czasu. Jednak, jak twierdzą kobiety, które tę metodę wypróbowały, warto trochę poczekać. Spośród 30 kobiet aż 25 ocenia, że „orgazm był przynajmniej o 10 % bardziej satysfakcjonujący niż zwykle”. Wszystkie zaś powiedziały, że cały stosunek dał im więcej rozkoszy głównie dlatego, że „trwał dłużej i miałam mnóstwo czasu na to, by się pobudzić”.
Posłuchajmy 28–letniej Giny, tancerki z San Francisco: „Zawsze potrafiłam osiągnąć orgazm, ale zawsze potrzebowałam długiej gry wstępnej i oczywiście niewielu jest mężczyzn, którzy wiedzą, że powinni na ciebie poczekać, i którzy mają tyle cierpliwości. Miałam trzy dłuższe związki z mężczyznami, którzy bardzo mi się podobali, ale w każdym z tych związków musiałam się uciekać do masturbacji po stosunku, aby pozbyć się napięcia seksualnego. W dodatku w cyklu menstruacyjnym są dni, kiedy jeszcze trudniej mi osiągnąć orgazm. Czuję, jak on we mnie narasta, ale kiedy już się wydaje, że właśnie nastąpi, zanika.
Metoda Mastertona okazała się doskonała. Jest w niej miejsce na bardzo czuły uścisk, a ja uwielbiam, kiedy mężczyzna obejmuje mnie od tyłu. Jest wygodnie i ma się wolne ręce. Zachwycił mnie ten okrężny masaż. Czasami partner przyciska moje wargi sromowe mocno wokół trzonu swojego penisa, czasami odciąga je szeroko na boki. Mam od tego takie bardzo głębokie doznanie między nogami, zupełnie niepodobne do tych, jakie znałam wcześniej”.
Oto co powiedziała 46–letnia Loreen, nauczycielka ze szkoły podstawowej z Houston w Teksasie: „Sądziłam, że osiągnęłam już wiek, w którym już nie mogę oczekiwać rewelacyjnych orgazmów. Przeżywałam prawdziwą burzę hormonalną, a kiedy miałam 41 lat przeszłam operację częściowego usunięcia macicy, która rozwiązała moje problemy z krwawieniami, ale w najmniejszym stopniu nie uspokoiła mnie ani nie zlikwidowała napięcia przedmenstruacyjnego. Nadal są takie dni w miesiącu, kiedy potrafię być piekielnie nieprzyjemna.
Jednak razem z Jakiem wypróbowaliśmy tę metodę. Kiedy ją zastosować, ten powolny, nieustanny masaż wydaje się czymś oczywistym. Jak poprzednio już mnie dotykał w podobny sposób, ale nie tak konsekwentnie i świadomie aż do szczytowania. Można powiedzieć, że to sport dla długodystansowców. Ale po mniej więcej 10 minutach zaczęłam sobie uświadamiać, że będę miała orgazm i że będzie on bardzo intensywny. Kiedy nastąpił, prawie straciłam przytomność. A najbardziej zdumiewającym, dodatkowym plusem było to, że Jake szczytował niemal jednocześnie ze mną. To był nasz pierwszy wspólnie przeżywany orgazm od wielu, wielu lat.
Jake powiedział, że bardzo odpowiada mu taki sposób kontrolowania się, a jeszcze bardziej podobało mu się to, że dokładnie wiedział, jak może mnie pobudzać i dać mi prawdziwą rozkosz”.
Tajemnica metody Mastertona polega przede wszystkim na konsekwentnym pobudzaniu. Podczas normalnego stosunku mięsień opasujący wejście do pochwy jest pociągany i masowany dokładnie w taki sam sposób, a częściowo dzięki temu właśnie pociąganiu kobieta osiąga orgazm od samego wprowadzenia penisa w jej pochwę. Jednak niewielu mężczyzn potrafi, korzystając z samego tylko penisa, utrzymać to stałe, rytmiczne i stopniowo narastające masowanie, które prawic na sto procent gwarantuje doprowadzenie kobiety do orgazmu.
Ileż kobiet narzeka, że partner „ledwie zacznie coś robić, coś, co lubię, zaraz zmienia pozycję i wypada z rytmu, a całe moje pobudzenie po prostu diabli biorą”. Podobnie jak każda nowa technika, metoda Mastertona wymaga ćwiczeń i cierpliwości, szczególnie w odniesieniu do synchronizacji masażu i suwów, a także siły nacisku na wargi sromowe. Aby wszystko odbyło się prawidłowo, kobieta musi powiedzieć swemu ukochanemu, jakie preferuje tempo i jaki nacisk. Nie zaszkodzi, jeśli powie: „Mocniej! Szybciej!” albo „Mocniej! Wolniej!” lub „Nie tak mocno, nie tak szybko” i tym podobne.
Giną przyznała: „Potrzebowaliśmy dłuższego czasu, aby się do tej metody wdrożyć”. Jednak wciąż dochodzą do mnie potwierdzenia, że jest bardziej skuteczna dla zapewnienia kobiecie głębokiego i zaspokajającego orgazmu niż inne techniki, łącznie z wątpliwą celowością (i prowadzonego często na próżno) poszukiwania punktu G.
Para, która regularnie będzie stosowała metodę Mastertona, przekona się, że połączy ją nowa intymność, że potrafi lepiej zaspokajać potrzeby zmysłów, że uzyska o wiele większą satysfakcję seksualną ze stosunku. Innymi słowy, kochankowie zbliżą się do osiągnięcia szczytu swych seksualnych możliwości.
Na koniec poznamy cztery pary, którym się to udało dzięki samokształceniu, samopoznaniu i podjęciu decyzji, że kiedy idą do łóżka, pragną bardziej zróżnicowanego seksu.
Jeśli bierzesz pod uwagę możliwości radykalnej zmianę w swoim życiu miłosnym, ty i twój ukochany powinniście razem szczerze odpowiedzieć na pytania zawarte w zamieszczonym niżej teście.
Czy naprawdę zależy ci na bardziej ekscytującym życiu seksualnym?
1. Czy chciałabyś wiedzieć więcej o własnym ciele i własnych reakcjach seksualnych?
2. Czy jesteś gotowa pozwolić swojemu partnerowi na to, by długo, z bliska i do woli oglądał twoje genitalia?
3. Czy dopuszczasz, że w celu poznania swych możliwości, będziesz dotykać i pobudzać własne narządy płciowe?
4. Czy godzisz się na to, by razem z partnerem oglądać erotyczne filmy i czasopisma?
5. Czy ubierzesz się (rozbierzesz) tak, aby podniecić partnera?
6. Czy interesuje cię wypróbowanie nowych metod pobudzania siebie i partnera?
7. Czy chciałabyś, aby twój partner więcej czasu przeznaczał na grę wstępną (pocałunki, pieszczoty piersi itd.)?
8. Czy uważasz, że powinnaś poświęcać więcej czasu na grę wstępną?
9. Czy uważasz, że powinnaś intensywniej pobudzać partnera, oralnie lub genitalnie?
10. Czy chciałabyś, aby partner intensywniej pobudzał ciebie, oralnie lub genitalnie?
11. Czy bierzesz pod uwagę intensywniejsze analne pobudzanie partnera?
12. Czy chciałabyś, aby partner ciebie intensywniej pobudzał analnie?
13. Czy chciałabyś dysponować lepszą kondycją fizyczną, żeby seks był bardziej udany?
14. Czy godzisz się wykonywać ćwiczenia seksualne (napinanie mięśni krocza, masturbowanie itd.)?
15. Czy opiszesz partnerowi swoje najbardziej podniecające fantazje?
16. Czy chciałabyś, aby partner opowiedział ci swoje najbardziej erotyczne fantazje?
17. Czy rozważasz urzeczywistnienie tych fantazji, ich części albo całości?
18. Czy zgoliłabyś włosy łonowe tylko po to, by pobudzić seksualnie partnera?
19. Czy potrafiłabyś oddać mocz na oczach partnera?
20. Czy dopuszczasz możliwość nakręcenia kamerą wideo filmów erotycznych z waszym udziałem?
21. Czy zgodziłabyś się na wypróbowanie jakiejś odmiany seksu, która podnieca partnera, jak wiązanie, noszenie strojów z gumy lub ze skóry, przebieranie się w męskie ubrania?
22. Czy jesteś gotowa opowiedzieć partnerowi swoje najbardziej sekretne fantazje seksualne?
23. Czy jesteś przygotowana na to, by z partnerem odegrać część lub całą swoją fantazję seksualną?
24. Czy jesteś gotowa pokazać partnerowi, jakie pieszczoty najbardziej lubisz?
25. Czy jesteś gotowa bardziej otwarcie dyskutować z partnerem o seksie niż dotychczas?
Pytania te nie służą do formułowania żadnych ocen, więc nie bój się o swoje konto punktowe. Jednakże jeśli odpowiedziałaś TAK na więcej niż 20 z nich, najwyraźniej masz właściwe nastawienie do doskonalenia swojego życia miłosnego. Przede wszystkim mają one posłużyć jako wskazówki i podpowiedzieć ci, jakie etapy prowadzą do prawdziwych osiągnięć w seksie. Przyjmowanie bodźców erotycznych, jak każdy inny rodzaj pobudzania człowieka, jest sprawą gustu. Jednak w przeciwieństwie do słuchania muzyki albo spożywania egzotycznych potraw, seks musi być kompromisem między dwoma osobami, które mogą mieć całkowicie rozbieżne zdanie o tym, co jest podniecające, co jest do przyjęcia, a co jest całkowicie niedopuszczalne.
Jak wspomniałem na samym początku tej książki, dla uzyskania szczytowej formy seksualnej absolutnie nieodzowna jest otwarta postawa względem seksualnych skłonności partnera, a także jego oporów. Być może ktoś wychował się w rodzinie bardzo rygorystycznie nastawionej do seksu. Ktoś inny może się obawiać nowych pozycji współżycia. Kogoś innego może przejmować grozą myśl, że miałby otwarcie pokazywać swoje narządy płciowe, nawet osobie, którą najbardziej kocha.
Jednak budująca prawda jest taka, że jeśli ufasz partnerowi i kochasz go, a on z kolei ufa tobie i kocha cię, nie powinnaś się niczego bać i powinnaś pozbyć się swych zahamowań. W zamian odkryjesz, że prawda o seksie nie tylko wyswobadza cię, ale także może ci dać fizyczne i emocjonalne doznania, o jakich nie miałaś najmniejszego pojęcia.
Seksowne są nic tylko wspaniałe modelki i śmietanka towarzyska oraz elity Hollywoodu. Olśniewający seks jest w zasięgu każdego z nas, choćby już dziś wieczorem.
Oto co opowiedziała mi 36–letnia Velma, mężatka z Scattle: „Nie wiem, czemu dawniej tak bardzo bałam się seksu. John wciąż namawiał mnie, bym razem z nim oglądała filmy erotyczne, ale one wydawały mi się takie dziwaczne i wulgarne: kobiety z wielkimi biustami w czarnej bieliźnie, mężczyźni z potężnymi jaskrawoczerwonymi penisami. Dopiero kiedy przeczytałam pana ostatnią książkę, zaczęłam rozumieć, że właśnie ta wulgarność podnieca… że w mniejszym lub większym stopniu ona podnieca większość mężczyzn. Zaczęłam rozumieć, iż John wcale mnie nie poniża, dlatego że chce, abym oglądała erotyczne filmy i czasopisma. Wcale nic chciał mi przez to powiedzieć, że jestem mało seksowna. Po prostu usiłował mnie nakłonić do udziału w czymś, co jego raduje, a czym i ja mogłabym się cieszyć…
Wychowałam się w religijnej i konserwatywnej rodzinie, w której nikt nikogo nigdy nie oglądał nago w wannie. A lekcje w szkole na temat życia seksualnego nazywały się «higiena seksualna». Nadal bardzo szanuję moich rodziców i jestem wciąż osobą głęboko religijną, lecz Bóg dał nam ciała i umysły, abyśmy okazywali sobie miłość i w tym, że okazuje się tę miłość maksymalnie, nie ma nic złego.
Teraz mam duży wybór erotycznej bielizny, a nawet, przyznaję się, wibrator. Nie czuję się ani zdeprawowana, ani zepsuta pod jakimkolwiek względem. Nasze życie rodzinne jest szczęśliwe i stabilne, każdy chciałby mieć taką rodzinę, jaką mamy z Johnem. Dziękuję Bogu za to, że dał mi tyle radości w moim małżeństwie. Dziękuję Bogu za moje życic seksualne. I błogosławię wszystkich, łącznie z panem, którzy tak długo i z takim uporem walczyli o to, by zwyczajni ludzie, tacy jak my, mogli cieszyć się bożymi darami w całej pełni.
Kiedy pomyślę, że mogłabym do grobowej deski nie zaznać takich rozkoszy, wtedy boję się znacznie bardziej niż dawniej, kiedy bałam się seksu”.
Obecnie łatwo można kupić dużo dobrych i kompetentnych poradników miłosnych. Ponadto nauczyciele, popularyzatorzy i sławni seksuolodzy, tacy jak doktor Ruth Westheimer, podejmują ogromne i twórcze wysiłki na rzecz edukacji seksualnej. Mimo to wciąż przekonuję się, że wiele par nadal się oszukuje, ponieważ kochankowie nie potrafią zrobić pierwszego kroku na drodze do nawiązania porozumienia w sferze życia seksualnego.
Częstokroć wynika to ze zwykłego zażenowania i obaw. Jak on ma powiedzieć swojej dobrze wychowanej, przyzwoitej żonie, matce jego dzieci, rok w rok przygotowującej karpia na Wigilię, że ma plastyczną i gorącą fantazję o tym, by zobaczyć ją ubraną w czerwone pończochy i czerwony pas do pończoch, buciki na szpilkach i nic więcej, za to z kompletnie wygolonym wzgórkiem łonowym?
Jak ona ma powiedzieć swojemu statecznemu, solidnemu mężowi i żywicielowi rodziny, który co rano wyjeżdża do pracy i co wieczór wraca wykończony, wzorowemu ojcu i rodzinnemu szoferowi, że zawsze pozostawia ją w łóżku ledwie zaspokojoną i że chciałaby, aby lizał jej łechtaczkę, aż zacznie krzyczeć z rozkoszy, a potem dał je trzy orgazmy na dywaniku w łazience?
On jest przerażony, że jego fantazje ją zaszokują. Ona jest przerażona, że jej niezadowolenie zrazi go i rozeźli. I rzeczywiście są po temu powody. Najczęściej reakcją na rewelacje: „Nigdy nie nosisz erotycznej bielizny” albo „Nigdy nie starasz się o to, żebym ja też miała orgazm”, jest pytanie: „Dlaczego, do diabła, mi tego nie powiedziałaś(łeś) wcześniej?”, a towarzyszy mu krzyk adekwatny do braku porozumienia.
Ten krzyk i nieporozumienia są całkiem zrozumiałe. Służą: (a) zatuszowaniu prawdziwej frustracji tej pary, że te objawienia nie nastąpiły wcześniej; (b) zatuszowaniu złości, że partnerzy nie spełniają swych wzajemnych oczekiwań seksualnych; (c) zatuszowaniu zażenowania z powodu tego, co ostatecznie zdołali sobie wyjawić.
Po krzykach i nieporozumieniach zazwyczaj następują tłumaczenia: „Przecież nie chodzi mi o to, że jesteś całkiem do niczego w łóżku. Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że…”. „Przecież wcale nie musisz ubierać czarnej gumy, jeśli taki pomysł cię zraża”. Po takich wystąpieniach sytuacja tej pary staje się jeszcze gorsza niż poprzednio: jest nadal nieusatysfakcjonowana, nadal niespokojna z powodu wzajemnego zażenowania i zaszokowania, i nadal nie potrafi porozumieć się w sprawie swoich potrzeb seksualnych.
W erze tak zwanego wyzwolenia seksualnego socjologowie wciąż pytają, dlaczego rozpada się tak wiele długoletnich związków, dlaczego rozpada się tak wiele małżeństw i dlaczego tak wielu mężczyzn i wiele kobiet wciąż jeszcze niespokojnie poszukuje zapewnień, że seksualne gusta partnera i ich własne zachowania w łóżku są normalne.
Prawda zaś jest taka, że nadal partnerzy nie potrafią rozmawiać ze sobą o swych potrzebach seksualnych. Pierwszym przejawem tego braku porozumienia jest osławiona, patetyczna „wojna płci”, która sądząc po liczbie zerwanych związków, wydaje się nasilać, a nie wygasać. Narasta skłonność do pokazywania w filmach i opisywania w literaturze sadystycznego traktowania kobiet, wyraźnie narasta też wrogość ruchów feministycznych wobec mężczyzn.
Jednak ty i twój ukochany możecie być chlubnymi wyjątkami. Możecie mieć nic tylko bardzo intymny i otwarły na siebie związek seksualny, ale możecie też rozwijać go i doskonalić za każdym razem, kiedy się kochacie.
Wiele osób uważa seks za akt, który należy powtarzać zawsze tak samo, bez jakiejkolwiek zmiany. Masz pragnienie dziś wieczorem, pijesz zimne piwo. Poczujesz pragnienie w przyszły czwartek, wypijesz zimne piwo. Poczujesz pragnienie w niedzielny wieczór, wypijesz zimne piwo. Seks jednak nie jest ani zwyczajnym pragnieniem, ani zwyczajnym apetytem. Seks jest kwestią zarówno myśli, jak i instynktu oraz uczuć i formy fizycznej. Dlatego trzeba, by wasze pożycie dojrzewało, rozwijało się i zmieniało wraz z upływem czasu, w przeciwnym razie stanie się nudne, rutyniarskie i bez polotu. Innymi słowy, nie dopuśćcie, by stało się tak mało znaczące, jak następne zimne piwo.
Opracowałem plan pod nazwą „Seks maksymalnych doznań” i poprosiłem o jego zastosowanie dwanaście par. Dwie z nich oznajmiły, że ich związek jest „doskonały”, siedem, że „zupełnie dobry”, a trzy, że przeżywały ostatnio pewne trudności natury seksualnej.
Poprosiłem wszystkich uczestników, by wspólnie zebrali się na odwagę i wszystko zdradzili swym partnerom, obnażyli przed nimi ciało i wypowiedzieli każde nie spełnione pragnienie, jakie być może tłamszą w sobie.
Jako warunek wstępny musieli ogłosić dla siebie nawzajem bezwarunkową amnestię: cokolwiek powiedzą, jakiekolwiek mają fantazje lub uwagi krytyczne, wszystko to musi zostać zaakceptowane bez gniewu i wypominania sobie tego. Zakazane są też pytania typu: „Dlaczego nic mi wcześniej nie mówiłeś(łaś) o tym”?
Już po miesiącu jedenaście par donosiło o „naprawdę zachęcających” zmianach w ich życiu erotycznym. Jedna para niestety się rozeszła, ale w większym stopniu winiła za to silny konflikt osobowości, a nie życie seksualne.
Przyjrzyjmy się jednej z najbardziej typowych par. Udało się jej dzięki naszemu planowi ułożyć na nowo życic i ogromnie się do siebie zbliżyć. Fred ma 22 lata, studiuje zarządzanie na uniwersytecie w Michigan. Jest wysoki, wysportowany i fizycznie bardzo sprawny. Poznał Charlene przed trzema laty, kiedy miała zalewie 16 lat. Zaczęli wspólne życie przed rokiem, kiedy zamieszkali w mieszkaniu, za które prawie cały czynsz płaci Charlene pracująca jako kosmetyczka. Jest filigranową blondynką. Według określenia Freda „jest udoskonaloną wersją Barbie”.
Posłuchajmy ich historii, opowiedzianej przez Frcda: „Kiedy poznałem Charlene była bardzo młoda i niewinna. Wtedy grałem w piłkę nożną w drużynie college’u, a ona nam aktywnie kibicowała. Wpadła mi w oko i pomyślałem, że jest piękna, ale wtedy raczej umawiałem się ze starszymi kobietami. Chyba podobała mi się w nich ta ich pewność siebie i wyrafinowanie, a także to, że gdy miały ochotę iść z tobą do łóżka, to szły. Nic trzeba trzech godzin na tylnym siedzeniu corvetty pożyczonej od kolegi na namawianie smarkatej, żeby raczyła zdjąć staniczek.
Jednak któregoś razu Leanne, moja ówczesna sympatia, wystawiła mnie do wiatru. No i w ramach zemsty umówiłem się na randkę z pierwszą ładną dziewczyną, jaką spotkałem, a była to akurat Charlene. Nie miałem pojęcia, że Charlene chodzi za mną wpatrzona we mnie jak w obraz i że na okładce swojego podręcznika do angielskiego wypisała moje imię chyba z tysiąc razy.
Zaprosiłem ją na kolację, a potem poszliśmy na dyskotekę. W porównaniu z Leanne Charlene była niewinna i spontaniczna, tak że naprawdę dobrze się bawiłem w jej towarzystwie. Nagle uświadomiłem sobie, że fajnie jest chodzie na randki z młodszymi dziewczynami. No bo Leanne była fantastyczna, ale wciąż dawała mi do zrozumienia, że jestem ignorantem. A kiedy kochała się ze mną, to jakby nie ze mną. No, tak jakby była sama. Równie dobrze mógłbym być nadmuchiwaną kukłą faceta z różowego plastyku. No wiesz, taką, jakich używają sfrustrowane stare panny.
Charlene o seksie nie miała zielonego pojęcia, ale była bardzo seksowna. Jej rodzice to bardzo mili ludzie. Jej staruszek pracował w zakładach Forda i uznawał ideały uczciwości, przyzwoitości i ciężkiej pracy. Pierwszy raz kochałem się z nią wtedy, gdy jej rodzice na tydzień pojechali do Chicago. Tuliliśmy się na kanapie, wsunąłem rękę pod jej bluzkę z białej bawełny, z krótkimi rękawkami. Nigdy tego nie zapomnę. I jej krótkiej plisowanej czerwonej spódniczki, i białych kolanówek. Nie miała na sobie stanika, jej piersi były niesamowicie podniecające, spore jak na dziewczynę o wzroście tylko półtora metra, sprężyste i sterczące, z brodawkami w erekcji.
Przez chwilę pieściłem je, a potem rozpiąłem jej bluzkę i zdjąłem ją. Charlene wyglądała rewelacyjnie. Krótkie włosy, nagi biust, różowe brodawki. I wielkie, szeroko rozwarte oczy. Zacząłem wsuwać dłoń pod jej spódniczkę, ale złączyła uda i nie pozwalała mi na to. Kilka razy pocałowałem ją i powiedziałem: «Chcę się z tobą kochać». A ona odparła: «Ja też chcę się z tobą kochać… tylko poczekaj».
Poszła do sypialni i nie do wiary, ale zamknęła za sobą drzwi na klucz. Siedziałem, dopijając wino i oglądając Rewolwerowców w telewizji. Po mniej więcej kwadransie Charlene otworzyła drzwi i zawołała mnie. Kołdra była starannie zaścielona, a ona miała wyszczotkowane włosy i ubrana była w krótką różową koszulę nocną.
Poprosiła, żebym zgasił światło, ale stanowczo odmówiłem. Rozpięła mi koszulę i pasek od spodni, po czym powiedziała: «Położę się do łóżka i poczekam na ciebie». Rozebrałem się do końca i położyłem obok niej. Powiedziała, że jestem drugim chłopcem w jej życiu, z którym idzie do łóżka. «No, to przynajmniej nie jestem pierwszy — powiedziałem. — Chyba mi pomożesz to założyć». Rozerwałem opakowanie z prezerwatywą i odsunąłem kołdrę na bok. Chwyciłem penis, bardzo wielki, bo byłem już bardzo podniecony. Był też cały wilgotny od tych pieszczot jej piersi.
Charlene powiedziała: «Nie umiem. Nie wiem, jak to się robi». Więc jej pokazałem, jak ma ją naciągnąć na żołądź, i w końcu zaczęła ją rozwijać. Ręce jej się trzęsły, jak nie wiem co, ale to zrobiła. Jak tylko skończyła, zaraz wsunęła się głęboko pod kołdrę i mnie też nią przykryła. Była niewiarygodnie nieśmiała, ale przy tym taka młoda i niewinna, że nie zamierzałem na nic nalegać. A nawet spodobało mi się to. Leanne często kucała nade mną, rozchylała swoje wargi sromowe i drażniła się ze mną, opadając tak nisko, że prawie dotykała mojego pala, a następnie unosiła się poza jego zasięg. Charlene czegoś takiego z całą pewnością by nie zrobiła!
Uniosłem jej koszulę nocną i pocałowałem piersi. Była miękka i ciepła i pachniała czystością. Też mnie pocałowała i pogłaskała po plecach, ale nie dotknęła między nogami. Kiedy zacząłem wodzić ręką między jej nogami, przekonałem się, że jest już mocno wilgotna. Miękkie, mokre futerko — tak to czułem. Charlene zadrżała, a ja byłem już zdecydowany przystąpić do dalszego ciągu. Zwilżyłem penis jej sokami z pochwy i wprowadziłem w nią. Była ciepła. Po Leanne wydawała się bardzo ciasna. Poczułem się jak w niebie. I tak jest zawsze!
Pomyślałem sobie: ta młoda dama jest naprawdę podniecona. Nigdy nie spotkałem dziewczyny, która byłaby aż tak wilgotna. Do tego Charlene była taka drobna. Mogłem w niej silnie pompować, dosłownie pompować. Usłyszałem, jak powiedziała: «Mocno, Fred, mocno!» i wtedy miałem orgazm jak bomba atomowa, przysięgam. Opadłem bezwładnie na poduszkę i ciężko dyszałem. Czegoś takiego jeszcze w życiu nie zaznałem. Tylko z nią.
Później kochaliśmy się przy każdej nadarzającej się okazji. Charlene stopniowo wyzbyła się tej nieśmiałości i po pewnym czasie razem śmialiśmy się z tego, jak wtedy brała prysznic i chowała się pod kołdrą. Przyznała, że była skrępowana, bo jej majtki zrobiły się wilgotne. Sądziła, że mi się to nie spodoba albo że pomyślę, iż jest nadmiernie rozbudzona, albo że w ogóle z nią jest coś nie w porządku. Powiedziałem jej, że to absolutnie normalne i że prawie wszystkie dziewczyny mają wilgotne majtki, kiedy się podniecą, a ona akurat jest bardziej wilgotna niż większość.
Jeździliśmy na przejażdżki samochodem, a ja wsuwałem rękę pod jej spódnicę i celowo pocierałem ją przez majtki, żeby się robiły mokre. Charlene udawała, że się broni, ale bardzo to lubiła. Miała chyba dzięki temu poczucie, że jest dorosła. Siadywała też z podciągniętymi kolanami, tak że prowadząc samochód, mogłem zaglądać pod jej spódnicę. Widać było faktycznie tylko ten mały trójkącik przesiąkniętej wilgocią bawełny i jej włoski łonowe wystające po obu stronach. Była seksowna jak nie wiem co. Może troszkę za bardzo lubiła się drażnić.
Teraz jesteśmy ze sobą już ponad rok i nie wiem, co się z nami dzieje. Charlene nadal prawie nie dotyka mojego penisa, kiedy się kochamy… a do tego w ogóle kochamy się niespecjalnie często. I z jakiegoś powodu cała ekscytacja jakby całkiem przepadła. Czasami myślę o Leanne i o tym, jak paradowała w samych butach i niczym więcej i o tym, jak popychała mnie na łóżko i ssała mój penis, dopóki sperma nie ciekła jej po brodzie, a nawet wtedy nie przestawała ssać. A kiedy miała nastrój, kochaliśmy się w pozycji od tyłu. Kazała mi leżeć na wznak na łóżku, podczas gdy ona chodziła dookoła niego, wcierając pachnący żel nawilżający między swoje pośladki. Cały czas mnie prowokowała, zadając takie pytania: «Chcesz tego? Chcesz? Cóż, może ci to dam, a może nie».
Wtedy kładła się na mnie, plecami do mnie, i przez chwilę wierciła i wygodnie układała. Następnie masowała mój penis między swoimi nogami. Na końcu unosiła pupę o kilka centymetrów i przyciskała główkę penisa do swojego odbytu, zwartego, ale śliskiego. Brała głęboki wdech, a potem mówiła coś w stylu: «Ty brudny diabliku» albo «Ty bękarcie» lub coś podobnego i opadała, a mój penis wsuwał się maksymalnie głęboko w jej odbytnicę. Nie pozwalała mi się ruszyć, dopóki nic wyraziła na to zgody. To zasadniczo różniło mój związek z Leanne od związku z Charlene: Leanne mi rozkazywała.
Leanne czasem trzymała w ręce lustro, żebyśmy oboje wszystko widzieli. Widać było moje jądra, jej odbyt, rozciągnięty i czerwony, i trzon mojego penisa. Głębiej już nie dało się go wprowadzić. «Popatrz, jak pięknie jesteśmy złączeni» — mówiła wtedy i kręciła pupą. Potem mi wręczała to lustro, żebym mógł zobaczyć, co robi, a ona szeroko rozchylała wargi sromowe, przyciskała do nich dwa palce i od środka pochwy zaczynała pocierać mój penis. Miewała też wielokrotne orgazmy. Czasami myślałem, że nigdy się nie skończą.
Niespecjalnie przejmowała się tym, czy ja jestem zaspokojony, czy nie. Jak już mówiłem, interesowałem ją wyłącznie jako sposób na zapewnienie sobie rozładowania. Jednak kiedy przeżywało się tego rodzaju seks, naprawdę trudno jest wrócić do tradycyjnego, takiego jakiego oczekiwała Charlene. Raz spróbowałem włożyć palec w odbyt Charlene, w połowie stosunku, ale choć nic nie powiedziała, zacisnęła mięśnie tak mocno, że nic dałoby się tam wcisnąć źdźbła trawy, a co dopiero twardego pala.
Kilkakrotnie przymierzałem się też do seksu oralnego, ale Charlene zawsze tak się wywijała, że nijak nie mogłem jej dosięgnąć ustami. A ona sama nie okazywała krzty zainteresowania tym, żeby w ten sposób się mną zająć”.
Jak zatem Fred ocenia swój związek z Charlene? Początkowo określił go jako „dość dobry”, ale po szczegółowej rozmowie na ten temat zmienił zdanie i podsumował go jako „ogólnie katastrofalny. Sądzę, że odszedłbym już kilka miesięcy temu, gdyby mi tak bardzo nie zależało na Charlene. Tak, kocham ją. Ale nie sposób dalej kochać kogoś, kto ma tak wielkie zahamowania, że nawet nie można mu pokazać, jak chcesz uprawiać miłość”.
Charlene opowiedziała całkiem inną historię, lecz dzięki pogodzeniu obu tych punktów widzenia ostatecznie udało się im pokonać ich problemy.
„Tak, to prawda, byłam niewinna, kiedy pierwszy raz spałam z Fredem. O seksie plotkowało się na boisku szkolnym, a moje przyjaciółki prawie o niczym innym nie mówiły, tylko o tym, jak t o będzie za pierwszym razem. Moja rodzina była staroświecka, moi rodzice sami pochodzili z konserwatywnych domów. Pamiętam, że kiedy miałam około siedmiu lat i powiedziałam babci, że muszę iść się wypulać, mało się nie przewróciła.
W szkole mieliśmy całkiem przyzwoite lekcje wychowania seksualnego, ale choć obejmowało ono całą tę biologię i całą antykoncepcję, nikt nam nie powiedział, co się czuje, gdy się jest z chłopcem w łóżku, i jak rozmawiać z nim, czy później z mężem, o seksie. To, że nie potrafiłam o tym rozmawiać, zawsze stanowiło mój zasadniczy problem z Fredem.
W niektórych rzeczach Fred był bardzo dobry. Ach, wspominał o moich wilgotnych majtkach? No jasne! Ale był w tym dobry. Dał mi odczuć, że coś, co mnie krępowało, w istocie jest bardzo seksowne. Potem sama się tym prawie pyszniłam. Jemu to się podobało, a skoro jemu się podobało, to mi także. Na ogół problem polegał na tym, że ja nie wiedziałam, co mu odpowiada, co lubi i czego pragnie, a ja miałam za mało doświadczenia, aby samej się tego domyślić.
Kiedy pierwszy raz się kochaliśmy, byłam bardzo onieśmielona, ale starałam się, jak mogłam, żeby wszystko było prawidłowo. Teraz można się z tego śmiać, bo to nie było ani trochę spontaniczne, prawda? A ja po prostu przeczytałam w jakiejś książce o «nocy poślubnej». Było tam napisane, że panna młoda powinna wziąć prysznic, założyć nową koszulę nocną, starannie ułożyć kołdrę i zrobić wszystko, by sypialnia wyglądała zachęcająco dla pana młodego. To pewnie była książka napisana około 1901 roku, co?
Jednak już pierwszej nocy przekonałam się, że Fred jest w łóżku bardzo gwałtowny. W jednej sekundzie delikatnie mnie całował, a w następnej już macał między nogami, żeby sprawdzić, czy jestem wilgotna. A potem to już tylko prosto we mnie i bam! bam! bam! Tak mną potrząsał, jakbym była nie wiem czym. Potem znowu bam! i już po wszystkim. On skończył. Kładł się przy mnie i włączał telewizor, żeby obejrzeć Rewolwerowców. Jego samego powinnam nazwać Rewolwer, czyż nie?
Myślę, że gros problemów wynikało z mojej winy. Fred po prostu nie uświadamiał sobie, że w ogóle nie daje mi zaspokojenia. Ponieważ on szczytował, uważał, że mi to też wystarczy. A do tego z jego wypowiedzi wynikało, że dzięki niemu jestem taka szczęśliwa. On naprawdę w to uwierzył. Nawet wtedy, gdy byliśmy w większym towarzystwie, czasami obejmował mnie ramieniem i dawał do zrozumienia, że wiedziemy najszczęśliwsze życic miłosne na świecie. A skutek tego wszystkiego był taki, że stawałam się coraz bardziej nerwowa. On nie rozumiał, że choć robię się mokra między nogami, to nie zmienia faktu, że potrzebuję od niego wiele więcej, żeby móc osiągnąć orgazm. Potrzebuję dłuższego czasu, żeby się pobudzić. Kiedy się masturbuję, czasami to trwa dwadzieścia minut, pół godziny, a nawet dłużej. Lecz kolejny problem polegał na tym, że nie wiedziałam, jak Fred ma to ze mną robić. To, że się masturbuję, wprawiało mnie w zakłopotanie i nie miałam pojęcia, że mężczyzna może to zrobić dla kobiety, no wiesz, swoimi palcami, i że w tym nic ma nic zdrożnego.
Nic mówiłam Fredowi, co czuję, bo bałam się, że zranię jego dumę i że pewnie będziemy musieli się rozstać. Kocham go i to jeszcze w pewnym sensie pogarsza sprawę. Ale nie mogłam znieść tej jego szorstkości, tego dwuminutowego jęczenia i wzdychania, a potem nic, cisza. Doszło do tego, że zaczęłam nienawidzić seksu i Freda też.
Zgodziłam się zamieszkać z nim między innymi z tego powodu, że wydawało mi się, iż potrafi się opanować i zwolnić tempo, ponieważ nie będzie musiał się przejmować powrotem moich rodziców do domu ani niczym innym. Ale to nic a nic nie pomogło. Wręcz pogorszyło sytuację, gdyż Fred zaczął się robić przykry.
Kiedy usiedliśmy razem, żeby omówić plan poprawy naszego życia seksualnego, nasze potrzeby, pragnienia i fantazje, to muszę powiedzieć, że jakby zaświeciło dla mnie słońce. Tylko tak to mogę określić. Jakby wszędzie się rozjaśniło, jakby zapanowała nowa aura i rozdzwoniły się wszystkie dzwony. Kiedy zrozumiałam, że ja frustruję Freda, a on zrozumiał, że frustruje mnie, i dlaczego tak jest, wtedy otworzyliśmy butelkę szampana, właściwie wina musującego, tylko takie mieliśmy w domu.
Jakie to było niemądre z naszej strony, że w ogóle nie rozmawialiśmy ze sobą na ten temat. Rozumiem co prawda, dlaczego Fred nic chciał mi opowiedzieć o Leanne i o tym wszystkim. Bał się, że będę zdegustowana i zazdrosna. Do tego bał się, że nic zechcę spróbować niczego nowego. Tak samo ja się bałam, że on się wścieknie, jeśli skrytykuję go za seks, i odejdzie ode mnie.
Nie miałam wtedy pojęcia o żadnych odmianach seksu, jak seks oralny i inne. W liceum chichotałyśmy, plotkując na takie tematy, ale nie miałam zielonego pojęcia, jak się to robi. Czy mam nagle zrobić skłon, otworzyć usta i zacząć go ssać? Czy mam ssać mocno, jak nowy zelmer, czy jak? Po prostu nie wiedziałam tego, a ponieważ nie wiedziałam, bałam się spróbować.
Na naszą wspólną sesję wybraliśmy popołudnie tego dnia, w którym Fred nie miał wykładów i był wolny. Nie umiem opowiedzieć, co czułam. Byłam zdenerwowana, bardzo niespokojna… Bardzo bałam się powiedzieć Fredowi, że ani razu nie dał mi orgazmu przez cały ten czas, odkąd ze sobą śpimy. Jednak dzięki odpowiedniej lekturze doskonale wiedziałam, co każda para może razem zrobić, i przynajmniej poznałam podstawy seksu oralnego.
W salonie na podłodze rozłożyłam poduchy z sofy. Fred przyniósł dwa duże lustra, byśmy mogli wszystko wyraźnie zobaczyć. Rozebraliśmy się i coś niewiarygodnego, jacy byliśmy sobą wzajemnie onieśmieleni! Jak dwoje ludzi, którzy pierwszy raz oglądają siebie nago.
Fred zaczął pierwszy. Usiadł na poduszce przed lustrem. Miał potężną erekcję.. .jakby spodziewał się czegoś niesamowicie seksownego. Pokazał mi żołądź i to, jak lubi, by ją dotykać. Poprosiłam, żeby mi pokazał, jak on sam to robi. Byłam zafascynowana, obserwując, jak szybko i swobodnie się masturbuje, pocierając przy tym kciukiem szczyt żołędzi. Potem ja spróbowałam. Fred poprosił, żebym przerwała, bo za bardzo się podniecił.
Pokazał mi, jak pocierać jego jądra tak, by go to nie bolało. Wtedy nastąpiła wielka chwila! Pocałowałam żołądź i ją oblizałam, a Fred pokazał mi, co lubi najbardziej. Bardziej poklepywanie językiem i całowanie niż faktyczne ssanie. Ssałam też trzon penisa, a potem wzięłam do ust nawet jądra. Fred cały czas szeptał mi do ucha, że bardzo mnie kocha.
Stwierdził, że seks analny odłożymy sobie na później, ale ja się sprzeciwiłam. Skoro on mógł to robić ze mną, to ja mogę z nim. Posmarowałam sobie palce żelem, on szeroko rozsunął nogi, żebym mogła wsunąć palec w jego odbytnicę. Najpierw było mi trudno, bo Fred niespecjalnie mi pomagał i zwierał mięśnie. Więc po chwili poprosiłam, żeby się rozluźnił, i to poskutkowało. Zdołałam wepchnąć do środka dwa palce. Wyczułam, gdzie jest gruczoł prostaty. Kilka razy potarłam ją i na moich oczach z penisa Freda zaczął kapać ten przezroczysty płyn.
Tym razem już nie byłam nieśmiała. Wzięłam go w usta i oblizałam.
Potem nadeszła moja kolej. Fred pieścił moje piersi i brodawki, a ja pokazałam mu, że lubię ich delikatne przyszczypywanie i wykręcanie… nie za mocno, ale w sam raz, by się uniosły sztywno. Potem przed lustrem rozchyliłam uda i razem zlokalizowaliśmy pochwę, wargi sromowe, cewkę moczową i łechtaczkę. Sama mogłam siebie oglądać w tym lustrze. Byłam rozpalona, choć zażenowana. A Fred powiedział: «Coś pięknego! Pokaż mi, jak najlepiej dotykać».
Nigdy w życiu przed nikim nie przyznawałam się do tego, że się masturbuję, a co dopiero mówić o zrobieniu tego na oczach drugiej osoby, w jasnym świetle dnia, z szeroko rozchylonymi udami. Ale zdobyłam się na to… i Fred mnie obserwował, ucząc się, jak mnie dotykać, żeby mi się to podobało. Bardzo długo mnie masturbował, a ja tylko leżałam, coraz szerzej rozkładając nogi, i pozwalałam mu to robić. Wiedziałam, że po tym wszystkim, co mu powiedziałam, bardzo ważne jest, żeby doprowadził mnie do orgazmu… Zresztą dlaczego miałabym go powstrzymywać?
Jego palce dotykały i pieściły. Kiedy lekko mijały się z celem, delikatnie chwytałam nadgarstek Freda i kierowałam go tam, gdzie trzeba. Nie miał nic przeciwko temu. Nagle dotarło do mnie, że już nie potrafię się opanować”. Ścisnęłam uda, położyłam się na boku i drżałam w nieskończoność.
Fred z miejsca położył mnie na wznak, uklęknął między moimi nogami i wsunął we mnie swój penis. Poczułam kolejne wstrząsy, wtuliłam się w jego ramiona i rzeczywiście łkałam. Fred suwał tak wolno, tak zdecydowanie, tak delikatnie, rozkoszował się każdym suwem. Pierwsza struga jego nasienia poleciała we mnie… ale wtedy wyjął penis na zewnątrz i reszta wylądowała na moich włosach łonowych. Potem Fred położył się przy mnie i powoli wcierał w nie spermę, dotykając łechtaczkę dokładnie tak, jak trzeba.
Od początku żadnemu z nas plan osiągnięcia możliwie największej poprawy naszego życia seksualnego nie wydawał się łatwy. Łatwe było nauczenie się fizjologii, tego, jak mamy siebie nawzajem dotykać. Najtrudniejsze było powiedzenie partnerowi: «Kocham cię i cokolwiek ty chcesz robić, ja o tym chcę wiedzieć», a następnie wszystko zaakceptować i wypróbować… To jest najtrudniejsze.
Ale dzięki temu całkiem się odmieniło między nami. Powinniście zobaczyć, jak się teraz kochamy!”
Osiemnaście sposobów na osiągnięcie maksymalnych doznań seksualnych już dziś wieczorem:
1. Wyjdźcie razem do sklepu i kupcie kilka erotycznych czasopism i kaset. Weźcie je ze sobą do sypialni. Wybierzcie te, które podniecają was najbardziej.
2. Rozbierzcie się i po kolei zróbcie sobie wzajemnie masaż, wcierając w skórę oliwkę o subtelnym zapachu. Szczególną uwagę zwróćcie na narządy płciowe.
3. Powoli razem się masturbujcie przez trzy minuty, potem masturbujcie jedno drugie przez następne trzy minuty, potem wróćcie do pierwszej wersji i tak na przemian. Dokładnie obserwujcie, jak partner sprawia sobie rozkosz, i uczcie się.
4. Na przemian przez trzy minuty obdarzajcie siebie seksem oralnym. Powtórzcie to kilkakrotnie. Pokażcie, jakie pieszczoty najbardziej wam odpowiadają.
5. Razem kupcie sobie jakieś akcesoria erotyczne, przynajmniej po dwa różne przyrządy dla każdego z was. Wypróbujcie je i sprawdźcie, które są najlepsze.
6. Opowiedzcie sobie nawzajem własne fantazje. Urzeczywistnijcie te, które do was najbardziej przemawiają i najbardziej się wam podobają.
7. Połóżcie się obok siebie i wykonujcie ćwiczenia „mięśni seksu” między nogami, maksymalnie intensywnie i rytmicznie. Kobiety powinny ćwiczyć wypychanie wibratora z pochwy, a następnie ponowne jego wprowadzanie, korzystając z pomocy partnera.
8. Ubierzcie się w jakieś erotyczne stroje, według życzenia partnera.
9. Na przemian bądźcie swoimi niewolnikami, ty jego, a on twoim. Przez całe przedpołudnie niewolnik musi być nagi i wykonywać absolutnie wszystkie polecenia swojego pana. Nie ma żadnych wymówek!
10. Masturbujcie się razem najszybciej, jak potraficie, aż oboje osiągniecie orgazm. Następnie sprawdźcie, czy potraficie masturbować jedno drugie w jeszcze szybszym tempie.
11. Wieczorem kochajcie się gdziekolwiek, byle nic w sypialni.
12. Weźcie razem kąpiel, dokładnie myjąc jedno drugie, a następnie nawzajem ogolcie sobie włosy łonowe.
13. Zostawcie odkręcony kran i w strumieniu wody nasiusiajcie na genitalia partnera.
14. Kochajcie się w najwolniejszym tempie, w jakim tylko potraficie. Macie czasu w bród.
15. Zróbcie dla partnera coś seksownego, czego nigdy dotąd nie robiliście (nawet jeśli miałoby to być tylko ten jeden jedyny raz). Smaganie biczykiem? Krępowanie sznurem? Połykanie nasienia, podczas gdy (n)or(m)alnie nigdy nie połykasz?
16. Niech każde z was zacznie prowadzić erotyczny dziennik. Na koniec miesiąca porównajcie ich treść. Pamiętajcie o absolutnej szczerości, zapisujcie zarówno porażki, jak i sukcesy.
17. Podejmijcie postanowienie, że jeśli będziecie myśleć o czymś erotycznym, zawsze powiecie o tym partnerowi.
18. Podejmijcie postanowienie, że maksymalnie zaangażujecie się w swoje życie seksualne i za każdym razem, kiedy będziecie się kochać, będzie to seks na najwyższym poziomie.