Rozdział 26

background image

1

Tłumaczenie: bivi_bavi

Rozdział 26

„Poprosiłaś o pomoc Targona?” warknął Michael.

Jego znajomy głos huczący z słuchawek osłaniających moje uszy był jak kojące zaklęcie

kapłana voodoo. Wyjrzałam przez okno eksperymentalnego poduszkowca, chłonąc ciemne,
niemal aksamitne niebo i błyszczące diamentami gwiazdy. Silnik pojazdu był mały i cichy,
emitując tylko niewielki szum, kiedy maszyna za dwadzieścia trzy miliony dolarów wznosiła się
w powietrze.

Wyjaśniłam mu, jak działały rozbłyski słoneczne, a także temat naszyjnika.

Powiedziałam o posiadaniu przez ludzi EenLiego broni elektrycznej. Słuchał w kamiennym
milczeniu. Nie byłam pewna, co czuć skoro pierwszą rzeczą, na którą zareagował były moje
powiązania z Targonem.

„Czy zdajesz sobie sprawę,” kontynuował, mówiąc do swojego małego, czarnego

mikrofonu, „że ten Targoński król, jakkolwiek brzmi jego cholerne imię, może właśnie w tej
chwili ostrzegać przed tobą EenLiego? Twoja przykrywka może być całkowicie spalona.”

Moja przykrywka już została spalona, ale nie wspomniałam o tym. „Liczy się

uratowanie Luciusa. Uratowanie kobiet. Nic więcej.” A po złożeniu, przez Devyna przysięgi, nie
sądziłam, żeby mnie zdradził. To przyrzeczenie wydawało się tak… oficjalne. Dokładnie tak

niebezpieczne dla życia, jak twierdził. „Może Devyn powiedział EenLiemu, że jestem tu po niego,
a może nie. Tak czy inaczej go zdejmę”

Michael wypuścił sfrustrowany oddech przez zęby. „W porządku,” powiedział.

„Pozwolę ci wejść do budynku, ale zabierzesz ze sobą Rena i Marko. Oni –”

„Nie, idę sama.” Miałam zamiar użyć Targona. Miał moce, które mogłam obrócić na

swoją korzyść. Nie zabrałabym ludzi – a w szczególności nie agentów Michaela. Po tym jak
zobaczyłam EenLiego z bronią elektryczną, wiedziałam, że była bardzo realna możliwość, iż

Michael miał wyciek. Nie mogłam ryzykować żeby EenLi z powrotem zapadł się pod ziemię.

Wyjaśniłam to Michaelowi, ale on tylko pokręcił głową. „EenLi i ja pracowaliśmy nad

tym pistoletem razem. Nie było wycieku. Bierzesz moich ludzi, to moje ostatnie słowo.”

Może i nie było przecieku. Ja jednak nadal nie chciałam ryzykować. „Zgaduję, że to

oznacza, iż muszę odejść.” W końcu odwróciłam się i zwróciłam ku niemu. Jego wyraz twarzy był
twardy i zdecydowany. Myślę, że miał więcej siwych włosów niż przy naszym ostatnim
spotkaniu. „Spróbuj teraz wydać rozkaz.”

background image

2

Tłumaczenie: bivi_bavi

Coś zimnego i twardego błysnęło w jego oczach – błysk, który nigdy wcześniej nie był

skierowany w moją stronę. „Jesteś gotowa oddać swoje miejsce w agencji, poświęcić wszystko,
nad czym razem pracowaliśmy, tylko po to żeby na własną rękę uratować Luciusa?”

„Zgadza się,” odpowiedziałam bez wahania. „W ten sposób będzie bezpieczniej.”

„Więc, wiesz co? Człowiek, którego chcesz tak bardzo uratować, nie był opłacany przez

rząd, aby zostać twoim partnerem. Płaciłem mu, żeby pilnował twojego bezpieczeństwa. Ja
osobiście. A on zawiódł.”

„Że co proszę?”

„Miał cię powstrzymać przed dotarciem do EenLiego i zabić go osobiście. Miał cię

chronić i doprowadzić bez szwanku do domu. Nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Zawiódł.”

Mój żołądek zacisnął się, kiedy jego słowa zatonęły i przeniosły wspomnienia na

pierwszy plan mojego umysłu. Kiedyś, gdy po raz pierwszy spotkałam Luciusa, powiedział coś o

tym, że był opłacany przez Michaela. W tamtym czasie, myślałam, iż było to tylko
przejęzyczenie. Przelała się przeze mnie mieszanka szoku i wściekłości.

Lucius powinien mi powiedzieć. Miał wiele okazji, gdy byliśmy razem w łóżku. Nie

podobało mi się, że mnie okłamał. Wciąż jednak, nie zmieniało to, tego, co do niego czułam.

Oczywiście ukarzę go za kłamstwo, ale najpierw musiałam go uratować.

„Chcesz żebym była na niego zła i jestem. Ale jestem również wściekła na ciebie.

Płaciłeś mu Michael. Czy naprawdę tak mało mi ufasz?” Mój głos był cichy. Zraniony. „Czy

naprawdę jestem według ciebie tak nieudolna?”

Gdy zdał sobie sprawę, że najmroczniejsze płomienie mojej wściekłości nie były

skierowane na Luciusa, ale na niego, doświadczył własnej fali szoku. „Kocham cię. Zrobię

wszystko, co będzie konieczne abyś była bezpieczna. Proszę. Zabierz kilku moich ludzi ze sobą.”

To było to. To było wszystko, co musiał powiedzieć. Uderzył we mnie smutek. „Wiem,

że mnie kochasz Michael, ale teraz widzę, że nigdy nie postrzegałeś mnie tak, jak tego chciałam i
potrzebowałam. Jako silną i odważną kobietę, kobietę, która może wypełnić każde zadanie. W

sposób, w jaki widział mnie Lucius,” powiedziałam i zdałam sobie sprawę, że to była prawda.
Powiedział mi, że jest ze mnie dumny, że wykonałam świetną robotę. Wprowadził mnie do
jaskini lwa, że tak powiem i zaufał, iż odnajdę wyjście.

„Moja rezygnacja pozostaje,” powiedziałam „Idę sama.”

background image

3

Tłumaczenie: bivi_bavi

Jego nozdrza rozszerzyły się, a policzki zaczerwieniły, oczywiste oznaki wściekłości z

mojego braku kapitulacji. „Jeśli nie jesteś już agentem, nie masz prawa iść po Luciusa. Zabieram
cię do domu. Tak czy inaczej, potrzebujesz odpoczynku.”

„Zabierz mnie do Nowego Dallas,” warknęłam, „ albo przysięgam na Boga, że przyłącze

się do EenLiego i stanę się jego prawą ręką.” Zrobiłabym to. Zrobiłabym wszystko, co konieczne
dla Luciusa i kobiet. „Kiedy byłam małą dziewczynką, miałeś w zwyczaju liczyć do, trzech, gdy
odmawiałam wykonania twoich rozkazów. A jeśli dotarłeś do trzech, a ja nie reagowałam,
musiałam zostać ukarana. Nie to, żebyś musiał kiedykolwiek widzieć karę.”

„Nie bądź taka Eden.”

„Jeden.”

„Proszę. Po prostu daj temu spokój.”

„Dwa.”

„Dlaczego to robisz?”

„Trz –”

„Dobrze.” Usta Michaela zacisnęły się, ale skinął sztywno głową. „Zabiorę cię do

Nowego Dallas. Wyśle cię samą prosto w serce zagrożenia.” Wiedział, że nigdy nie rzucam
pustych gróźb. „Tylko później nie krzycz, kiedy wyślę za tobą moich chłopców. Zostałaś

ostrzeżona.” Sztywnym ruchem, nacisnął przycisk z boku swojego zestawu słuchawkowego,
przełączając łącze komunikacyjne do pilota.

Kiedy połączył się z powrotem ze mną, powiedziałam, „Daj mi mapę domu, w którym

mnie trzymano.”

Zrobił to, a chwilę później wylądowaliśmy w Nowym Dallas. Szybko przebrałam się w

standardowy strój agenta, który przyniósł mi Michael – czarne spodnie, koszulkę, buty i broń,
dużo, dużo broni – a następnie ukradłam czarny worek, załadowany jeszcze większą ilością

broni i środkami pierwszej pomocy z poduszkowca.

Opuściłam prywatny pas startowy pieszo, bez zbędnych słów od Michaela i do niego.

Wiedziałam, że w momencie, w którym znalazłam się poza słyszalną odległością, rozkazał dwóm

ze swoich ludzi deptać mi po piętach. Żeby mnie chronić, pomyślałam marszcząc brwi.

Kiedy dotrę do EenLiego, będą robić więcej szkody niż pożytku. Najprawdopodobniej

ostrzegając go. Odstraszając.

background image

4

Tłumaczenie: bivi_bavi

Udając obojętność, poprowadziłam mężczyzn w ciemny zaułek. Niestety broń ogniowa,

którą miałam w torbie ogłuszała i unieruchamiała tylko przybyszów. Na moje szczęście, torba
mieściła również nowy prototyp broni ogniowej na ludzi. Używałam tej broni wcześniej tylko
raz i teraz modliłam się żeby przypadkowo nie usmażyć ludzi Michaela, jak na czwarto lipcowym
grillu.

Kiedy prześlizgnęli się do alei, wycelowałam i strzeliłam. Cienki czerwony promień

wystrzelił, zamrażając pierwszego mężczyznę w miejscu. Drugi wyciągnął broń, ale zmieniłam
już cel. Pociągnęłam za spust, wypuszczając kolejny czerwony promień. Trafił go prosto w pierś.

„Przepraszam, chłopaki,” powiedziałam, wpychając ich znieruchomiałe ciała w cień.

Włączyłam im również jednostki komórkowe, tak żeby Michael mógł ich namierzyć, kiedy się nie
zameldują.

Teraz sama, wkroczyłam na ruchliwą ulicę zapełnioną samochodami. Wybrałam

najbardziej drogi i zabezpieczony, ponieważ wiedziałam jak go przeprogramować. Szczęście mi
sprzyjało. Czarny, luksusowy sedan ukryty był w cieniu

.

Klękając, otworzyłam mój worek. Po

wybraniu odpowiednich narzędzi, użyłam miniaturowego przecinaka do drutu żeby zmienić
układ klawiatury ID, a potem umieściłam nowy chip kontrolny. Standardowy problem. Drzwi od

strony kierowcy otworzyły się automatycznie. Następnie przeprogramowałam jednostkę
poleceń do moich specyfikacji i samochód ryknął do życia.

Szybko. Prosto.

Podążając za mapą, która dał mi Michael podjechałam milę od domu nie chcąc

ryzykować przez zatrzymanie się zbyt blisko ukrytych kamer i zabezpieczeń. Zaparkowałam
samochód w gąszczu drzew i wysiadłam. Nie kłopotałam się torbą. Wszystko, czego

potrzebowałam było do mnie przywiązane.

Obciążona bronią, powoli przemierzałam las. Prowadziły mnie odpryski światła

księżyca. Szkoda tylko, że powietrze było ciepłe i suche.

W końcu, w polu widzenia pojawił się stary dom. Wyglądał przeciętnie – dobrze

utrzymany, z szarego kamienia. Nie za duży. Dopadł mnie pęd emocji; wściekłość, nadzieja,
strach. Przez chwilę, cofnęłam się do pierwszej misji, która doprowadziła mnie do EenLiego.
Wtedy też wyruszyłam sama. I także zawiodłam. Ale teraz nie zawalę. Za wiele było do stracenia.

Chociaż światła były zgaszone, sprawiając, że odizolowany domek zdawał się pusty, nie

przestawałam być czujna. Mów wzrok nieustannie wchłaniał szczegóły otoczenia. Nie
chciałabym przecież wpaść na drut albo wykrywacz ruchu i ostrzec mieszkańców o moim

podejściu.

background image

5

Tłumaczenie: bivi_bavi

Z bronią ogniową w jednej ręce, a nożem w drugiej, weszłam do domu. Nie rozebrzmiał

żaden alarm. Przesunęłam się pomiędzy cieniami, przeszukując każdy pokój, każdy zakątek,
nawet loch. Strażnicy odeszli, kobiet również nie było.

Zniknął Lucius.

„Niech to szlag trafi,” Warknęłam. Oparłam się o narożną ścianę w salonie – w miejscu

gdzie odbyła się moja aukcja – patrząc na wyschniętą krew na dywanie. Krew Luciusa. Był jej
tam duży basen mieszający się z krwią Jonathana, sprawiając, że powietrze śmierdziało od

metalicznego posmaku.

Gdzie był Lucius? Gdzie zostały zabrane kobiety?

Myśl Eden, pomyśl. Gdzie EenLi mógł stąd odejść? Najprawdopodobniej w to samo

miejsce, w którym ukrywał się przez te wszystkie tygodnie – w miejsce, którego nie udało nam
się odkryć.

Zaskrzypiały deski.

Moje ręce zacisnęły się wokół broni. Instynktownie zatonęłam głębiej w cienie, powoli

odwracając się, aby zlokalizować źródło hałasu.

„Eden,” powiedział znajomy głos. „Wiem, że tam jesteś. Mogę wyczuć twoją woń.”

Moje usta wykrzywiły się w grymasie. Nie zwolniłam uchwytu na broni. „Jak się tutaj

tak szybko dostałeś, Targon? Ja musiałam wziąć poduszkowiec.”

„Wiedziałem gdzie wylądować.” Wszedł całkowicie do salonu. Światło księżyca wylało

się z odległego okna i skąpało go w świetle. „Nikogo tutaj nie znajdziesz.”

„Wiem.” Gdy w końcu odłożyłam broń ogniową również wyszłam z cienia. „Wiesz gdzie

jest EenLi?”

Uśmiechnął się, tym swoim znajomym wyrazem zadowolenia z siebie. „Oczywiście, że

wiem, gdzie jest. Jestem jego najlepszym klientem.”

Podeszłam do niego. „Przysięgłeś mi pomóc, a ja trzymam Cię za słowo. Zabierz mnie

do niego.”

Jego uśmiech poszerzył się, rozciągając na całej jego twarzy. Taki przystojny. Tak

potrzebujący porażki. „Ty także obiecałaś mi jedną noc. Nie udało nam się jednak dopracować
kilku szczegółów. Na przykład, kto pierwszy odbierze swoją nagrodę.”

background image

6

Tłumaczenie: bivi_bavi

Więc chciał renegocjować warunki. Udałam, że mięknę, tonąc w jego ciele. Jego

ramiona natychmiast owinęły się wokół mnie. Pozwoliłam swojemu ostrzu prześlizgnąć się
przez mankiet aż moje palce okrążyły rączkę, a następnie przysunęłam ostrą krawędź w
kierunku jego fiuta. „Ależ oczywiście, renegocjujmy.”

„Ach, Eden, jesteś tak przewidywalna. Jak możesz zauważyć, tym razem mam na sobie

metalową osłonę.”

Skrzywiłam się chowając nóż. Zastraszanie nie będzie działać na z tym facetem, tym

erotomanem. „Pomożesz mi za pocałunek?”

„Tylko jeden?”

„Z języczkiem.” Wyrzuciłam.

„Teraz?”

„Teraz.” Stanęłam na palcach, czekając aż do mnie przyjdzie.

„Stoi.” Powoli, bardzo powoli opuścił głowę. Nasze usta się spotkały, miękko i

delikatnie. Nie dał mi swojego języka. Nie, zmusił mnie abym to ja dała mu swój. Objęłam jego

policzki i pochyliłam jego głowę, a następnie przesunęłam swój język w jego usta.

Jego ramiona zamknęły się wokół mojej talii, trzymając mnie uwięzioną w jego

objęciach. Smakował gorąco i męsko. Był silny, całkowicie samczy. Ale nie był Luciusem i nie

sprawiał, że paliłam się po więcej.

Odsunął się ode mnie z żalem, przeciągając palcem po szwie moich ust. „Muszę tracić

swój dotyk.”

„EenLi,” Podsunęłam.

„Jest w swoim magazynie, a jeśli twój człowiek żyje, również tam będzie i wkrótce

zostanie sprzedany, jako niewolnik,”

Marszcząc brwi, pokręciłam głową. „Nie ma ich w magazynie. Mamy nad nim kontrolę.”

„Tak, słyszałem. Szkoda, że nie przejęliście tego drugiego.”

Oddech uciekł z moich płuc. Nigdy, nawet raz, nie przyszło mi do głowy, że EenLi może

mieć drugi magazyn. Poczułam się głupio, chciałam krzyczeć. I tańczyć. To było to, w końcu

znalazłam się na dobrej drodze. „Gdzie on jest?” Mój głos był surowy, ochrypły od emocji.

background image

7

Tłumaczenie: bivi_bavi

Devyn westchnął, a jego ciepły oddech owiał mój policzek. „Dlaczego nie obok

pierwszego. Czy to nie jest właśnie sposób? Ukryć się pod nosem swoich nieprzyjaciół, a oni
nigdy cię nie znajdą? Dzisiaj jest wielka sprzedaż, sprzedaż, na której pierwotnie planowałem
uczestniczyć.”

Tak, o to właśnie chodziło. Praktycznie zanuciłam z siłą mojego zapału. „Chcę żebyś

mnie zabrał na tą sprzedaż.”

„Jeśli obiecasz mi kolejny pocałunek.”

„Nie zawahałam się . „Stoi.”

„Uwielbiam robić z tobą interesy, cukiereczku.” Pochylił się, aż jego usta otarły się o

moje ucho. „Ale wiesz co? Zabrałbym cię na tą sprzedaż,” powiedział, wyciągając słowa i nadając
im Teksański akcent, „za darmo.”


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lista 11, rozdzial 26 EN
rozdział 26
27 rozdzial 26 mjtwzr7c54hzzud5 Nieznany
27 rozdzial 26 IK5YEFB7LBVB567D Nieznany (2)
Bestia Zachowuje się Źle Shelly Laurenston Rozdział 26
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 26 TŁUMACZENIE OFICJALNE
Lista 11 rozdzial 26 PL id 269815
4 Pretty Little Liars Unbelievable Rozdział 26
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 26
Rozdział 26 2
Rozdział 26 28
26 SOŁŻENICYN ALEKSANDER DWIEŚCIE LAT RAZEM CZĘŚĆ II ROZDZIAŁ 26 POCZĄTEK WYJŚCIA
Rozdział 26 2
Rozdział 26
Rozdział 26 Gringotts
Rozdział 26

więcej podobnych podstron