47.WPŁYW PRAWA WYBORCZEGO NA POLSKI SYSTEM PARTYJNY
Notka: jest to temat wybitnie analityczny, dlatego jeżeli chodzi o literaturę jaką się posłużyłem do opracowania tego tematu to nie było jej wcale. Niestety. Gdyby były jakieś uwagi, proszę o kontakt.
Najpierw należałoby powiedzieć, że mamy/mieliśmy do czynienia w III/IVRP z trzema sposobami przeliczania głosów na mandaty. A mianowicie: z systemem d'Hondta, systemem Hare'a-Niemeyera oraz jedną ze zmodyfikowanych wersji systemu Saint-Lague.
Krótka - skrypt ich charakterystyka:
System d'Hondta - system ten obowiązywał przed wyborami do sejmu w 1989, 1993, 1997, 2005 i obowiązuje nadal). Sprzyja partiom większym, a tym badziej partii wygranej, gdy jej najbliższy konkurent odniósł relatywnie niewielki sukces (patrz: wyniki wyborów z 2001r. gdzie SLD miało 40% poparcia a następna w kolejności PO tylko 12,5%). System ten sprzyja stabilizacji sceny politycznej tym bardziej gdy stosuje się w owych wyborach progi zaporowe.
System Hare'a-Niemeyera - znana nam bardziej dzięki mgr. Foreckiemu jako metoda największej reszty. Jest on relatywnie mówiąc najsprawiedliwszy, a jeszcze bardziej: najbardziej oddający preferencje wyborców (spośród tych trzech systemów) (gdyby się uprzeć to jest on lekko korzystniejszy dla partii małych). W Polsce zastosowano to tylko raz - w 1991 roku. Obecnie została ona wyparta przez system d'Hondta.
Wybory w 1991 roku były skrajnie demokratyczne (można przypuszczać, że było to skutkiem pewnego rodzaju „głodu na demokrację”, który powstawał przez minione 50 lat). Nie zastosowano tam żadnych progów zaporowych (!). Efektem tego było ogromne rozdrobnienie parlamentu (do sejmu swoich posłów wprowadziło 29 komitetów wyborczych; w sejmie na pierwszym posiedzeniu było 30 (!) kół/klubów). Owo rozdrobnienie było powodem częstych kryzysów na przestrzeni parlamentarno-rządowej (były 3 zmiany szefa rządu - Olszewski - Pawlak - Suchocka - a sejm nie obradował do końca swej konstytucyjnie ustalonej kadencji!, w przeciwieństwie do sejmu IV kadencji).
zmodyfikowana wersja systemu Saint-Lague - jedna z form systemu Saint-Lague. Jej zastosowanie w wyborach w 2001 roku jest idealnym przykładem na pokazanie jak można zfalsyfikować wyniki wyborów (to nie to samo co oszukać!!! Tj. falsyfikacja jest dozwolona przez prawo). A było to tak: :P zbliżające się wybory oznaczały dla AW”S”(P) osiągnięcie mizernego rezultatu (tak przynajmniej sugerowały sondaże poparcia), tak więc owo ugrupowanie doprowadziło do zmiany ordynacji wyborczej (tuż przed wyborami), która zakładała zmianę z sytemu d'Hondta na zmodyfikowaną wersję systemu Saint-Lague. Rezultaty owej zmiany miały (wg AW”S”u) wyglądać następująco: SLD wygra, ale AW”S”(P) zajmie drugie miejsce, z tego powodu, iż owa zmodyfikowana wersja systemu S-L sprzyja generalnie partiom średnim. Paradoksem jest to, że AW”S”(P) najprawdopodobniej sądziło, że nie osiągnie tak niskiego poparcia by być małą partią (i dlatego nie zmieniono sytemu na S-L w wersji bazowej, która sprzyja partiom małym, a na S-L w wersji zmodyfikowanej). Jak wiadomo AW”S” znalazł się za burtą z 5%-wym poparciem (do sejmu nie dostała się, gdyż była koalicją partii, co oznaczało że by znaleźć się w sejmie musiałaby zdobyć co najmniej poparcie 8%-owe). Owa zmiana doprowadziła również do tego, że sojusz SLD-UP zdobywszy ponad 44%-owe poparcie nie miała większości by samodzielnie utworzyć rząd tj. nie miał większości absolutnej w sejmie). Najlepszym tego przykładem będzie porównanie wyników dwóch zwycięskich partii w 1997 i 2001: w tych pierwszych zwyciężyła AW”S”(P) z poparciem 34% (liczba mandatów to 210), w tych drugich SLD-UP z poparciem 44% i liczbą mandatów „tylko”, 216 (czyli różnica tylko 6! mandatów).
Teraz jeżeli chodzi o system większościowy to generalnie jest on korzystniejszy dla partii większych (patrz: wyniki wyborów do senatu dwa lata temu -> PiS zdobył 49 ze stu możliwych do zdobycia mandatów). Ogólnie mówiąc: system większościowy jest korzystny dla większych ugrupowań zarówno stosując wielomandatowe okręgi wyborcze a tym bardziej przy zastosowaniu jednomandatowych okręgach wyborczych (pierwsza osoba w okręgu zgarnia mandat). Czyli ugrupowania większe będą się opowiadać za zmianą ordynacji na większościową z jednomandatowymi okręgami wyborczymi (patrz: PO), a ugrupowania mniejsze (LPR, PSL) za pozostawieniem wielomandatowych okręgów z ordynacją proporcjonalną.
(!!!!)WAŻNE: Analizując problem postawiony w temacie zagadnienia doszedłem też do wniosku, że profesorowi Stelmachowi chodzi o ukazanie, że zastosowana w wyborach do sejmu ordynacja proporcjonalna z metodą d'Hodta i dwoma progami wyborczymi sprawia że mamy do czynienia w Polsce z systemem wielopartyjnym; podtyp: system rozbicia wielopartyjnego (system, w którym by zawiązać koalicję rządową większościową potrzebne są przynajmniej 3 partie -> PiS + Samoobrona RP + LPR / SLD + UP + PSL). Natomiast jeżeli chodzi o senat, to zastosowana tam ordynacja większościowa powoduje, że partia wygrywająca wybory w sejmie ma proporcjonalnie dużo większy procent przy podziale mandatów w stosunku do mandatów zdobytych w sejmie. (-> po wyborach PiS w sejmie miał 33,7% mandatów a w senacie 49%).
Jeżeli ktoś dotrwał do tego miejsca i ani razu nie wykrzyknął: „ale to jest bez sensu!”, tzn., że aż tak nie namotałem. W przeciwnym wypadku, proszę o kontakt. Podobnie w przypadku innych pytań też.
Pozdrawiam.
Marcin Łe