20 sierpnia 2003
Kamienie w szklarni
Kłótnia o Romana Giertycha, o której pisałem kilka tygodni temu, rozwinęła się w sposób, jakiego
nie przewidziałem - a mianowicie stała się kłótnią o dawno już nieżyjącego Jędrzeja Giertycha, działacza
przedwojennego, a potem emigracyjnego Stronnictwa Narodowego. Z grubsza biorąc, idzie o to, czy był
on wielkim myślicielem, czy durniem poruszającym się na pograniczu narodowej zdrady. Z lekka to
wszystko bez sensu, to znaczy bez sensu w tym akurat miejscu i czasie - bo, oczywiście, o Jędrzeja
Giertycha spierać się można jak o każdego innego, ale dla aktualnych porachunków wewnątrz LPR, od
których wszak wszystko się zaczęto, nic z tego sporu nie wynika. Czy Jędrzej Giertych był geniuszem,
czy wręcz przeciwnie, w najmniejszym stopniu nie wpływa przecież na ocenę jego wnuka.
Czemu jednak pozwalam sobie zwracać Państwu na te sprawy uwagę? Jest takie angielskie
powiedzonko: kiedy mieszkasz w szklarni, nie rzucaj kamieniami. Otóż powiedzonko to przypominało mi
się niemal nad każdym akapitem tekstu „ Giertych bez mitów", zamieszczonego przez Jerzego Roberta
Nowaka w tygodniku „Nasza Polska ".
Zastrzegam, że twórczość Jędrzeja Giertycha jest mi nieznana i w najmniejszym stopniu nie
roszczę sobie pretensji do rozstrzygania, czy zarzuty stawiane mu przez Nowaka są słuszne, czy nie. Chcę
je tylko Państwu pokrótce przedstawić. Oto, na przykład, cytuje Nowak słowa Wasiutyńskiego, że „w
oświetleniu giertychizmu 'Solidarność' była tworem trockistów", i dodaje od siebie krytykę Giertycha za
„potępianie 'Solidarności' i chwalenie rządów wojskowych" [tj. WRON]. O ile krytyka ze strony śp.
Wasiutyńskiego jest uprawniona, to jej cytowanie w piśmie, które niejednokrotnie w demaskatorskim
zapędzie objaśniało swym wyznawcom, że prawie cała PRL-owska opozycja była fasadą stworzoną przez
agentów SB i trockistów (wymienianych zresztą po nazwiskach: w kolejności alfabetycznej Geremek,
Kuroń i Michnik), wprowadza pewien dysonans poznawczy. Tym bardziej, że dalej krytykuje Nowak
Giertycha za „jego ulubioną spiskową teorię historii", za to, że wszędzie dopatrywał się drugiego dna i
roboty tajnych agentów (konkretnie, amerykańskich — to oni mieli inspirować wszelkie
antykomunistyczne protesty w kraju, które Giertych pryncypialnie potępiał). Kiedy czołowy autorytet
Radia Maryja oraz „Naszych" Polski i Dziennika sugeruje, że spiskowa teoria dziejów i wiara w
zakulisowe inspiracje jest czymś kompromitującym, to wierni odbiorcy tych mediów moją pełne prawo
się pogubić.
Istotny wątek zajmuje u Nowaka krytyka „skrajnej prorosyjskości Jędrzeja i Macieja Giertychów
". Prorosyjskość, według Nowaka, sama w sobie kompromituje polskiego polityka, ale zauważa on także,
iż zaślepiony nią Giertych w swoich krytykach Ameryki i Zachodu stoczył się - Nowak nie używa tych
określeń, ale taki jest sens — do roli „pożytecznego idioty" ipoputczika sowieckiego totalitaryzmu. Nie
czuję chęci się z tym spierać, ale trudno pogodzić prowadzoną z takich pozycji krytykę Giertycha z linią
polityczną środowiska, które od dawna obsesyjnie atakuje politykę amerykańska, widząc w niej tylko
realizację interesów żydowskich, a wojnę w Iraku i działania przeciwko islamskim terrorystom
relacjonuje w swych mediach w sposób skrajnie stronniczy, nawet nie próbując ukrywać, że jego
sympatia jest całkowicie po stronie Husajna i ben Ladena, a nie zlaicyzowanej demokracji. Zęby było
śmieszniej, tekst Nowaka zilustrowała „Nasza Polska" zdjęciem Chruszczowa z Fidelem Castro,
podpisanym: „zdaniem Giertycha, miejsce Polski było pośród takich sojuszników". Tak się składa, że ta
sama „Nasza Polska" co tydzień przynosi całe sterty elaboratów wymierzonych przeciwko zachodniej
kulturze, zachodniej demokracji, „masońskiej Unii Europejskiej" itd., z których jasno wynika, że zdaniem
tego pisma miejsce Polski jest wśród talach sojuszników jak Łukaszenka, Mecziar i Putin.
Do tego wplata Nowak w tekst cytat z roku 1938 pokazujący, jak obsesyjna niechęć do
panującego w Europie „masońsko-plutokratyczno-żydowskiego porządku" doprowadziła Giertycha do
pochwały hitleryzmu. Czy naprawdę nie przy szło Nowakowi nad tym cytatem do głowy żadne
Skojarzenie, żadna obawa o to, dokąd zmierzają bliscy mu demaskatorzy „masońskiej Unii Europejskiej "
i w ogóle liberalnej demokracji propagującej taką moralną zgniliznę jak książki o Harrym Potterze?
Ciekawe - czy Jerzy Robert Nowak faktycznie stal się przeciwnikiem histerycznych uprzedzeń i
fobii oraz sprowadzania złożonych problemów do prymitywnego schematu? Czy też po prostu AŻ TAK
zapędził się w polemicznym szale?