Zamiast chirurgii naczyniowej
Lekarze w New York Hospital-Cornell
Medical Center pod kierownictwem
Ronalda G. Crystala zaczynajà próby
z nowà obiecujàcà terapià genowà.
Polega ona na wprowadzeniu genów
czynnika wzrostu Êródb∏onka (vascular
endothelial growth factor – VEG-F) za pomocà
wektora wirusowego bezpoÊrednio do mi´Ênia
sercowego. Lekarze majà nadziej´, ˝e pod
wp∏ywem tego bia∏ka wytworzà si´ naczynia
krwionoÊne omijajàce niedro˝nà t´tnic´.
Próby leczenia z zastosowaniem tych genów
zawiod∏y, poniewa˝ ich produkt, by mieç
jakàkolwiek wartoÊç terapeutycznà, musi
byç wytwarzany w sposób ciàg∏y.
Jednak˝e testy na zwierz´tach Êwiadczà,
˝e do pobudzenia wzrostu wystarczy
krótka obecnoÊç VEG-F.
B jak banan
Neuroanatomowie od dawna ∏àczyli planum
temporale – obszar mózgu d∏ugoÊci oko∏o
2.5 cm – z kontrolà funkcji j´zykowych.
Badania wykaza∏y, ˝e u ludzi struktura ta jest
zwykle wi´ksza w lewej pó∏kuli mózgu.
Ostatnio jednak badacze z Columbia
University, Mount Sinai School of Medicine
i National Institutes of Health odkryli takà samà
asymetri´ u szympansów. Mo˝liwe jest kilka
wyjaÊnieƒ: albo pojawi∏a si´ ona u wspólnego
przodka, albo szympansy i ludzie u˝ywajà
lewego, wi´kszego planum temporale do celów
innych ni˝ porozumiewanie si´, albo te˝
szympansy majà znacznie bardziej z∏o˝ony
system j´zykowy ni˝ dotychczas sàdzono.
Co za zapach!
Receptory zapachowe to transb∏onowe
bia∏ka komórek nerwowych jamy nosowej,
które wià˝à czàsteczki zawieszone
w powietrzu i inicjujà ca∏à seri´ reakcji
chemicznych. Niektóre z tych bia∏ek naukowcy
zidentyfikowali w 1991 roku. Nie potrafili
jednak „przyporzàdkowaç” ˝adnemu
z nich konkretnego zapachu. Obecnie
uda∏o si´ to Stuartowi J. Firesteinowi i jego
wspó∏pracownikom z Columbia University.
Stwierdzili oni, ˝e do receptora w´chowego
szczura pasuje oktanal, zwiàzek b´dàcy
sk∏adnikiem aromatu mi´sa poddanego
obróbce termicznej. Wspó∏autor odkrycia
Darcy B. Kelley nazwa∏ je „kamieniem
z Rosetty oftalmologii”.
Chc´ byç du˝y!
Patologiczne zainteresowanie
w∏asnà muskulaturà
J
estem zadowolony z mojego cia∏a.
Mniej wi´cej trzy razy w tygodniu
podnosz´ ci´˝ary, poza tym je˝d˝´
na ∏y˝wach, p∏ywam i biegam, a tak˝e
demonstracyjnie pogardzam t∏ustymi,
dietetycznie podejrzanymi frykasami
podawanymi na kolegiach redakcyjnych
Scientific American.
Nie uwa˝am si´ jednak za kulturyst´,
poniewa˝ nie mam wymaganej rzeêby
mi´Êni, twardych jak kamieƒ bicepsów,
a powrozy ˝y∏ nie pokrywajà wypuk∏o-
Êci mego cia∏a, których widokiem móg∏-
bym delektowaç si´ przed lustrem. I nie
jestem pewien, czy nawet majàc te
wszystkie atrybuty, zauwa˝y∏abym je.
Sàdz´, ˝e niektórzy umi´Ênieni faceci,
kiedy gapià si´ w lustro, w ogóle nie wi-
dzà swoich olbrzymich musku∏ów, lecz
raczej skór´ i koÊci.
Ta rozbie˝noÊç mi´dzy postrzeganiem
a rzeczywistoÊcià zwana jest dysmor-
fià mi´Êniowà* i nale˝y do wi´kszej
grupy zaburzeƒ polegajàcych na tym,
˝e dany osobnik wpatruje si´ z rozpa-
czà w swoje rysy, pewnà cz´Êç cia∏a
bàdê te˝ ca∏à sylwetk´. Wiele ostatnio pi-
sano o tym syndromie, m.in. w New York
Times, Muscle & Fitness oraz czasopiÊmie
Psychosomatics. Psychiatra Harrison G.
Pope, Jr., który przyczyni∏ si´ w stopniu
wi´kszym ni˝ ktokolwiek inny do od-
krycia i opisania tego stanu, twierdzi, ˝e
„dysmorfików mi´Êniowych” mo˝na
rozpoznaç po ich patologicznym zainte-
resowaniu rozwojem w∏asnego umi´Ênie-
nia. Pope jest chyba jedynym profesorem
Harvard Medical School, który przysia-
da z przesz∏o 180-kilogramowà sztangà
i çwiczy szeÊç razy w tygodniu.
Sam, jak twierdzi, nie uskar˝a
si´ na dysmorfi´ mi´Êniowà
(prosi∏ jednak, by nie zdradzaç
w Scientific American jego wzro-
stu, wagi ani zawartoÊci t∏usz-
czu w ciele).
Jak zatem rozpoznaç patolo-
giczne zainteresowanie w∏asnà
sylwetkà w sali pe∏nej ludzi ga-
piàcych si´ w swoje lustrzane
odbicie? Mo˝e to wymagaç
opuszczenia si∏owni i chodze-
nia od drzwi do drzwi. Pope
i jego koledzy spotykali dys-
morfików wa˝àcych dobrze po-
nad 90 kg, którzy tak si´ wsty-
dzili swego „mizernego wy-
glàdu”, ˝e prawie nie wycho-
dzili z domu; tam zaÊ pracowicie pod-
nosili ci´˝ary, robiàc przerwy g∏ównie
po to, ˝eby regularnie spo˝ywaç bia∏ko.
WstydliwoÊç towarzyszàca dysmorfii
praktycznie uniemo˝liwia oszacowanie,
jak wielu ludzi dotyczy to zaburzenie –
zauwa˝a Pope. Spotka∏ on równie˝ dys-
morfików, którzy porzucili wysokie sta-
nowiska w kancelariach adwokackich
lub w biznesie, kariera bowiem poch∏a-
nia∏a im zbyt du˝o czasu przeznaczone-
go na si∏owni´.
Choç steroidy anaboliczne nie sà by-
najmniej powszechnie stosowane przez
dysmorfików, Pope pozna∏ wielu, któ-
rzy „za˝ywaliby bàdê te hormony, bàdê
Êrodki odchudzajàce, nawet gdyby spe-
cyfiki te powodowa∏y powa˝ne skutki
uboczne”. Jakie na przyk∏ad? Chocia˝by
zarost i g∏´boki baryton u kobiet, wzrost
poziomu cholesterolu, stwardnienie t´t-
nic i zmarnia∏e jàdra u m´˝czyzn.
Zaintrygowany zaczà∏em o tym roz-
mawiaç z moimi kumplami z si∏owni
w Vanderbildt YMCA w Nowym Jorku.
Stwierdzi∏em, ˝e prawie ka˝dy, kto dêwi-
ga sztangi, ma pewne cechy dysmorfika.
„Czy nie cierpimy na to wszyscy? – zapy-
ta∏ 39-letni Chris, adwokat odwiedzajàcy
si∏owni´ szeÊç razy w tygodniu, upra-
wiajàcy oprócz tego boks i biegi. – To tyl-
ko kwestia zaawansowania.”
W nowojorskich si∏owniach przepro-
wadzi∏em wywiady z 13 m´˝czyznami
wa˝àcymi od 84 do 132 kg. Wszyscy,
oprócz jednego, uwa˝ali, ˝e nie sà „wiel-
cy”, bàdê z innych powodów nie byli
zadowoleni ze swej postury. Cz´sto, mó-
wiàc o sobie, u˝ywali s∏owa „ma∏y”.
W Diesel Gym przy 23 Zachodniej roz-
mawia∏em z 33-letnim Yves’em, który
przy wzroÊcie 178 cm wa˝y 95 kg. åwi-
czy on podnoszenie sztangi przez blisko
10 godzin tygodniowo. „Jestem zadowo-
lony, ale wcià˝ chcia∏bym mieç lepsze
wymiary – twierdzi. Bra∏ kiedyÊ stero-
idy, ale przysi´ga, ˝e skoƒczy∏ z tym. Czy
14 Â
WIAT
N
AUKI
Maj 1998
Ciàg dalszy ze strony 12
Ciàg dalszy na stronie 16
KULTURYSTYKA
PODNOSZENIE CI¢˚ARÓW mo˝e przerodziç si´
w niebezpiecznà obsesj´.
GREG WEINER
Liaison International
KENNNAN WARD
Bruce Coleman Inc.