Kącik złamanych serc, czyli wspomnienia
rezydenta z Hurghady
fot. Agencja BE&W
Wakacje, wczasy i romantyczne wspomnienia. Piękni, przystojni, szanujący kobiety Egipcjanie. Tak zdaje się opisują
to panie po powrocie z Egiptu. Ja niestety, jako mężczyzna, po pięciomiesięcznym pobycie i pracy jako rezydent w
Hurghadzie widzę to trochę inaczej.
Wakacje, wczasy i… seks. Wybrylantowani, prawiący płaskie komplementy, uganiający się w brudnych białych
skarpetkach za każdą kobietą – Egipcjanie. Wszechobecny podryw – kaleczonym angielskim, uśmiechem i banalną
gadką – nieważne, grunt, że skuteczny – bo seks w tym niewielkim mieście jest wszechobecny.
Gdy na liście rezerwacyjnej widzimy samotną kobietę – domysły cisną się od razu. Tak, tak wiem, że to
niesprawiedliwe…, że miłośniczki raf, wypoczynku itd. Niemniej jednak twierdzę, że wiele pań przyjeżdża specjalnie
w tym celu.
Te doświadczone wybierają, ze względów komunikacyjnych,
hotele
w centrum. Nie muszą to być przybytki wysokiej
klasy, wystarczy HB (czyli śniadanie i kolacja). Takie turystki i tak większość czasu spędzają poza hotelem. W
wczoraj, 10:45
Źródło: Onet.pl
Page 1 of 4
Wiadomość - drukowanie
2010-11-03
http://plaze.onet.pl/reportaze/3754928,artykul-drukuj.html
sezonie mieliśmy panie, które przyjeżdżały do tego samego miejsca po raz piąty, lub szósty.
A oto jedna z takich historii...
Pani Anna wybrała skromny hotelik, pięknie położony na Korniszu (Corniche - malowniczy bulwar nadmorski w
Hurghadzie
). W rutynowej pracy rezydent zwykle spotyka się z turystą w czasie transferu do hotelu, na dłuższym
spotkaniu informacyjnym zaraz po przyjeździe, potem na dyżurach (zwykle 2 razy w tygodniu) oraz przy wyjeździe
na lotnisko. Spotkania informacyjne, gdy w hotelu jest mało gości, przenosimy czasem do sąsiedniego, gdzie jest ich
więcej.
Pani Anna była w swoim hotelu jedyną osobą z grupy, i na spotkanie do innego hotelu nie przyszła. Jej sprawa,
spotkania nie są przecież obowiązkowe. Niemniej informację o dyżurach rezydenta opiekujący się tym hotelem
kolega wywiesił na tablicy informacyjnej, i na spotkanie się zjawił. Pani Anny w holu (miejsce spotkania) nie było.
Recepcjonista, po ustaleniu o kogo chodzi, uśmiechnął się szeroko i odpowiedział:
- Pani Anny nie ma w pokoju – jest na "Habibi Party".
Habibi – po arabsku znaczy "moje kochanie". "Habibi party" – z kontekstu wynika, że chodzi o "sex party". Za dwa
dni wypadał następny dyżur. Pani Anny znowu nie było. Recepcjonista uśmiechnął się jeszcze szerzej:
- Pani Anny nie ma – jest na "Big Habibi Party" (big – czyli wielki).
Pani Anna nie zgłaszała żadnych problemów, nie były potrzebne interwencje rezydenta, wizyty lekarza itp. Drugi
tydzień jej pobytu przebiegał podobnie – nigdy jej nie było w hotelu. Ponieważ w czasie transferów przy przyjeździe i
wyjeździe autobus, którym jechała pani Anna, pilotowałem ja, więc kolega, jej "urzędowy" rezydent, w czasie
dwutygodniowego pobytu turystki nie oglądał ani razu!
Wakacje w Egipcie - zobacz zdjęcia
Przeczekaj jesień pod palmami!
Gdy na liście rezerwacyjnej widzimy dwie panie (wiek nie ma większego znaczenia) – prawdopodobieństwo
"przygodowego" celu przyjazdu jest bardzo duże, co potwierdziło wiele naszych obserwacji. My, rezydenci, lubimy
takich turystów – mają dużo zajęć, nie nudzą się i w razie jakichś kłopotów zwracają się najpierw do swoich
znajomych.
Gdy na liście rezerwacyjnej widzimy mamę z dzieckiem… nie, nie, mamy też nie są święte.
Kolega w tym samym hotelu odwiedzał na dyżurach panią Alicję. Określenie "w hotelu" nie bardzo jednak pasuje,
ponieważ zwykle znajdował tę turystkę na plaży (publicznej) w towarzystwie 13-letniego syna i… kelnera z
pobliskiego baru. Pani Alicja nie mówiła w żadnym języku, podobnie jej znajomy. W rozmowach trochę pomocny był
Łukasz, jej syn.
Zabawne (dla nas, nie dla niej samej) były cierpienia pani Zofii, która przyjechała z synem (w podobnym wieku) do
hotelu położonego na Memszy (to ulica z samymi hotelami w tzw. Nowej Hurghadzie). Pani Zofia miała w tym
miejscu znajomą oraz umówione "kontakty", i nastawiała się na intensywnie rozrywkowy tydzień.
Niestety, przy rezerwacji pomyliła nazwy hoteli. Ten, który faktycznie wybrała, różnił się w nazwie od upatrzonego co
prawda tylko jedną literką, ale za to znajdował się w szczerym polu za miastem, w odległości 20 km od tego
właściwego. Budżet nie pozwolił na zmianę hotelu – jakaż to była rozpacz...
Gdy przyjeżdżają rodzice z dzieckiem...
Oferty Last Minute w najpopularniejszych kurortach.
Rezerwuj!
Tunezja, Sousse, 7 dni
od 1048 zł
Egipt, Hurghada, 7 dni
od 1005 zł
Turcja, Riwiera Turecka, 7 dni
od 980 zł
Rejsy, Morze Śródziemne
od 798 zł
Page 2 of 4
Wiadomość - drukowanie
2010-11-03
http://plaze.onet.pl/reportaze/3754928,artykul-drukuj.html
Oto opis pewnego dyżuru w hotelu. Pierwsi goście to rodzina, chcąca wybrać się na wycieczkę łodzią podwodną
"Sindbad Submarine". To dość popularna rozrywka wśród rodzin z małymi dziećmi. Trochę mnie jednak zdziwił taki
wybór, ale rezydent nie ma prawa komentować, ani pouczać. A korciło mnie! Bo córka tych państwa, Kasia, to
dziewczyna prawie już dorosła, fizycznie rozwinięta i całkiem atrakcyjna. Takie "dzieci" mają już inne
zainteresowania, a tu w Hurghadzie cieszą się szczególnym powodzeniem.
Po następnych gościach, którzy wybierali się do Luksoru (wypisałem bilet na wycieczkę) innych osób nie było.
Liczyłem więc na chwilę przerwy i coś zimnego do picia, gdy zobaczyłem, że... zbliża się do mnie Kasia. Tym razem
bez rodziców!
- Proszę pana, bo ja chciałam zapytać, jak się zachować? Taki jeden tutaj, który pracuje w hotelu, chodzi za mną i
namawia na wycieczkę. Że mi pokaże Hurghadę, oprowadzi po mieście... No i ja nie wiem, czy można z nim iść, czy
nie?
- Kasiu – odpowiadam – on Cię po prostu podrywa.
- Ale się trochę boję. Jak on tutaj pracuje, w hotelu, to jest chyba znany jakoś, nie sprzeda mnie chyba?
- Nie sprzeda, nie sprzeda, tego akurat się nie obawiaj. Ale miałaś już chyba chłopaka, więc chyba rozumiesz, czego
tak naprawdę chce od Ciebie?
- Ja teraz mam chłopaka, proszę pana, ale tutaj, to inna mentalność, więc trochę strach…
- Kasiu, moja droga – mówię – mentalność to może i inna, ale cel ten sam. Jak nie chcesz z nim iść, to powiedz, że
jesteś tu z rodzicami i musisz się ich słuchać.
- Ale on mówi, że rodzice też mogą iść na wycieczkę.
No i tu się zirytowałem. To on taki bezczelny - pomyślałem - że chciałby ją podrywać na oczach matki i ojca? No tak,
stary zazdrośnik ze mnie, ale im to naprawdę przychodzi za łatwo.
- Kasiu - perswaduję jej – Egipcjanie są niezwykle skuteczni w podrywaniu. Prawią gładkie komplementy, do tego,
jak to panie same określają, są tacy ładni i mili, aż dziewczynie miękną kolana, i ulega. Tak będzie i z Tobą, mama
Cię nie uratuje.
- Tak pan mówi, tak pan mówi – mruczała pod nosem, oddalając się, wyraźnie niezadowolona z moich porad.
Później okazało się, że wszystko opowiedziała mamusi, a ta miała pretensje, że córeczkę zniechęcałem do
nawiązywania nowych znajomości. Pewnie sama miała ochotę "na wycieczkę". Przecież "oni są tacy mili i ładni".
Dość, dość tych sprośności. Zaraz okrzyknięty zostanę rasistą i męskim szowinistą.
Zajmijmy się najczęstszym przypadkiem, gdy do hotelu przyjeżdża para – on i ona. Tacy turyści dają wreszcie
poczucie przyzwoitości, trwałości zasad etycznych i tradycyjnego modelu stosunków damsko–męskich...
Któregoś gorącego wieczoru zaalarmował nas telefon od menedżera jednego z hoteli. To nasi goście się pobili –
awantura, rany, krew, niezbędny natychmiastowy przyjazd rezydenta. Na miejscu zastajemy panią Małgosię, w
pokoju, z podbitym okiem i złamanym nosem. Pomoc medyczna została udzielona, został jednak szok:
- A wiązałam z nim takie plany życiowe! Okazało się, że on ma żonę i dziecko! Gdy się o tym dowiedziałam, doszło
do awantury, on mnie napadł, pobił i zniknął.
Pan Krzysztof, sprawca tego życiowego zawodu, gdy się w końcu odnalazł, wybuchł na taką wersję powodów
Kraje, które najlepiej odwiedzić jesienią
Page 3 of 4
Wiadomość - drukowanie
2010-11-03
http://plaze.onet.pl/reportaze/3754928,artykul-drukuj.html
pobicia:
- Co ona opowiada? Jesteśmy razem od trzech lat, i udaje, że nie wie, że mam żonę, z którą jestem w separacji? To
ona rozpoczęła awanturę i rzuciła się na mnie z pięściami, ja po prostu oddałem.
Awantura, według jego wersji wybuchła, gdy robił wyrzuty za skok w bok z pracownikiem hotelu.
Jaki by nie był prawdziwy powód, skończyło się tym, że pana Krzysztofa ewakuowaliśmy tej samej nocy do innego
hotelu, a pani Małgosia przedłużyła pobyt o dodatkowy tydzień.
Na szczęście nie wszystkie wydarzenia w czasie mojej pracy w Hurghadzie związane były z udziałem miejscowych
"habibi". Jest coś szczególnego w atmosferze tego miejsca, że kwestie miłosne wysuwają się na plan pierwszy. A
oto historia serc złamanych, ale szczęśliwie w Egipcie na powrót połączonych.
Państwo Malinowscy formalnie byli małżeństwem, ale w trakcie sprawy rozwodowej. Przyjechali z dwoma
rezerwacjami na dwa pokoje jednoosobowe. W wyniku pomyłki hotelu trafili jednak do pokoju typu "suite", czyli
połączonego apartamentu dwupokojowego. Kolega dowiedział się o tym wszystkim w trakcie pierwszego spotkania
informacyjnego. Naturalną reakcją rezydenta była naturalnie chęć naprawienia pomyłki.
- Nie, nie, nie ma potrzeby zamieniać, niech tak zostanie – usłyszał.
Na najbliższym dyżurze poproszono go jednak o interwencję:
- Skoro mieszkamy już razem, to chcielibyśmy poprosić o taki pokój, w którym byłoby jedno duże łóżko. Małżeńskie!
Opisane okoliczności są autentyczne, imiona zostały zmienione...
Tomasz Mroczek, rezydent Orbis Travel, Hurghada, lato 2010
Tylko w OnetPodróże!
Copyright 1996-2010 Grupa Onet.pl SA
Page 4 of 4
Wiadomość - drukowanie
2010-11-03
http://plaze.onet.pl/reportaze/3754928,artykul-drukuj.html