Świadectwo wiary

background image

Robert Trafny

Świadectwo wiary

Niniejszy e-book pochodzi ze strony

www.chomikuj.pl/e-Darmo

Licencja: Creative Commons BY-NC-SA 3.0 PL

Internet 2014-2015

background image

Pochodzę z rodziny, w której korzystanie z pomocy Pana
Boga nie jest czymś niezwykłym. Jest to naturalne zachowanie
w trudnych chwilach. Szczególną taką umiejętność posiada mo-
ja mama, która często korzysta z tej formy pomocy w pracach
codziennych. Ja staram się nie fatygować Boga do takich bła-
hych spraw. Kiedy nie udaje się coś mojej mamie, a straci już
cierpliwość, wtedy prosi Pana Boga o pomoc, czego sam byłem
wielokrotnie świadkiem. Jeden z takich przypadków pamiętam
jeszcze z dzieciństwa, kiedy drzwi do naszej piwnicy chroniła
felerna kłódka, którą otwierać to skaranie boskie. Klucz dawał
się przekręcić tylko w jemu znanym ustawieniu i zawsze trzeba
było się wiele nakręcić, aby trafić w ten punkt. Po kilku więc mi-
nutach prób i nerwów zniecierpliwiona mama prosi w końcu Bo-
ga o pomoc i klucz za pierwszym razem daje się przekręcić.
Zdarzenie może samo w sobie mało niezwykłe i zawsze można
je wytłumaczyć na inne sposoby, jednak takich „zbiegów okoli-
czności” moja mama ma bardzo dużo. Co ciekawe, za każdym
razem otrzymuje pomoc natychmiast, a nie po chwili, więc te
„zbiegi okoliczności” są bardzo konkretne. Ten typ zachowania
mama przekazuje teraz swoim wnuczkom. Jedna z nich dwa
razy już donosiła, iż rzeczywiście, kiedy poprosiła Pana Boga o
pomoc, pomógł jej. Taka może rodzina..., bo jak dotąd nie sły-
szałem od innych ludzi, aby mieli coś takiego, choć nie wyklu-
czam.
Tyle na temat mojej rodziny, niezbyt zresztą -o dziwo- pobo-
żnej. Moje świadectwo -jak całe moje życie i ja- jest bardzo po-
plątane. Nie brakuje w nim wzlotów i upadków. Najpierw była
nauka, fascynacja wiedzą, oraz -nieco później- nieświadoma je-
szcze, ale mocno zaangażowana wiara w Boga.Tak było gdzieś
do połowy szkoły podstawowej. Potem, w okresie dojrzewania,
troszeczkę może po rozmowach ze Świadkami Jehowy była
całkowita negacja nie tylko nauki Kościoła katolickiego, ale tak-
że Pisma Świętego, w którym nie brakuje sprzeczności i trudny-
ch interpretacyjnie miejsc, a co za tym idzie odwrócenie się od
Boga i zostanie młodym ateistą. To pewnie z tego okresu po-
chodzi moja, prawie że obsesyjna skłonność do sięgania i po-

background image

sługiwania się materiałami źródłowymi i nie poleganiu tylko na
tym co ktoś (człowiek, ksiądz) mówi. Taki stan ateizacji mojego
życia trwał kilka lat. Stałem się pod wpływem otoczenia prawie
zwykłym, współczesnym Polakiem, dla którego kombinacje i
drobne złodziejstwo (wynoszenie z pracy) to coś normalnego.
Piszę „prawie”, ponieważ jakoś nigdy alkohol nie podchodził mi,
chociaż pochodzę z rodziny, w której wielu miało, lub ma z nim
problem.
Jakoś po szkole średniej, nie pamiętam jak to się stało, byna-
jmniej zacząłem na powrót myśleć o Bogu. Być może moja na-
tura, która jednak jest inna od tego tzw. „normalnego” człowieka
wywoływała dyskomfort psychiczny, że to nie jest to, że źle się
czuję w takim środowisku. Stąd zapewne poszukiwanie innego
stylu życia i zwrócenie się na powrót w stronę Boga. Bardzo
szybko osiągnąłem moją nadal mało świadomą jeszcze wiarę,
jednak tym razem zacząłem odczuwać bliskość z Bogiem i moc
płynącą z tej bliskości. To było wspaniałe uczucie. Niestety, po
krótkim czasie -z braku świadomej wiary i wiedzy- popadłem w
pychę. Myślałem, że skoro odczuwam taką bliskość z Bogiem i
jestem przepełniony tą Mocą, to nic mi już złego nie grozi. W
końcu jest ze mną sam Bóg. Zacząłem więc pysznić się przed
szatanem, że teraz nic mi już nie może zrobić, że może mi
„naskoczyć” mówiąc po młodzieżowemu. Wtedy nie wiedziałem,
że nic tak nie razi Boga jak pycha człowieka. Na reakcję nie
czekałem długo. Po kilku tygodniach rozpoczął się najciemniej-
szy okres w moim życiu, który trwał około sześciu, siedmiu lat.
Zaraz zostałem pozbawiony bliskości z Bogiem, a do dzieła
zabrał się szatan. Nie wdając się w szczegóły, mówiąc ogólnie,
bardzo wiele złego wydarzyło się w moim życiu i często dozna-
wałem zła od ludzi lub sytuacji w sposób seryjny, jedno po dru-
gim. Nazwałem te okresy „atakami zła”.
W tym czasie jedynymi uczuciami jakie posiadałem były zło-
ść, agresja i nienawiść, zwłaszcza do ludzi, od których od dzie-
ciństwa doznawałem wiele złego. Często wręcz brzydziłem się
ludźmi i na samą myśl o nich robiło mi się niedobrze. Przez ki-
lka lat nie chodziłem nawet na cmentarz na Wszystkich Świę-

background image

tych, bo tak to odczuwałem, że gdybym zobaczył naraz tyle
ludzi to chyba bym zwymiotował. Myśląc tak bardzo źle o lu-
dziach nosiłem przy sobie nóż, albo gaz, albo jedno i drugie,
aby móc -w razie czego- obronić się przed nimi. Pojawiły się też
myśli „mordercze”. Z tej nienawiści do ludzi byłem nastawiony
zabić każdego, kto by mnie zaatakował, a -w apogeum tego
okresu- nawet każdego, kto by mnie nieprzyjemnie zaczepił. Ty-
lko Bóg wie jak niewiele czasami brakowało... Ci, którzy prze-
chodzili obok, lub szli za mną nie wiedzą nawet na jakiej cie-
nkiej krawędzi balansowali. Było kilka przypadków, że dosło-
wnie brakowała już tylko mała odrobinka...
Podczas tego okresu zatraciłem Boga i swoją „wiarę” całko-
wicie. Nie było we mnie niczego co boskie. Moim atutem jednak
zawsze był podwyższony poziom inteligencji, jako jeden z nieli-
cznych dobrych darów otrzymanych w genach od rodziców, w
tym przypadku od taty, w którego rodzinie wszyscy mężczyźni
są tą właściwością obdarzeni. To pozwoliło mi zmienić swoje
życie. Nie mogę powiedzieć, że upadłem na dno, z którego się
odbiłem. Nie odczuwam tego tak, choć zapewne od strony du-
chowej było to sięgnięcie prawie dna.
Zaczęło się od tego, że nosząc przy sobie nóż, spodziewany
atak ze strony „złych” ludzi nie następował. W końcu uznałem
irracjonalność takiego zachowania. Przecież na co dzień ludzie
nie atakują się nawzajem w biały dzień. Co innego wieczorem
jak są napici. Czasem ktoś może nas zaczepić. Drugim czynni-
kiem, po tych kilku latach zła w moim życiu, było zmęczenie tym
wszystkim. Był to najwyższy czas, aby w końcu zrobić coś ze
swoim życiem. Po apogeum tego okresu zacząłem zastanawiać
się co mogę zrobić, aby poprawić swoje życie. Szybko okazało
się, że w dużej mierze także i siebie muszę zmienić. Na moje
szczęście fascynacja wiedzą ciągle trwała i poszerzała się o
kolejne tematy i działy nauki. Często też w ciężkich chwilach
zamiast upić się jak „każdy normalny człowiek” rzucałem się w
odmęty nowej, trudnej wiedzy, jak chociażby teoria względno-
ści, czy chromodynamika kwantowa, aby tylko nie myśleć o tym
złu, które doświadczałem. Bez problemu więc znalazłem sposo-

background image

by i metody na realizację swoich celów. W tym czasie nie my-
ślałem jednak o Bogu. Zależało mi przede wszystkim na popra-
wie swojego życia. Zauważyłem jednak, że te „ataki zła” nie
tylko, że nie zmniejszyły się, ale wręcz nasiliły. Szatan czuł, że
wymykam mu się z rąk. Z uwagi na moje poprzednie doświa-
dczenia, było to dla mnie bardzo niepokojące.
Pierwsze myśli o Bogu pojawiły się jakieś pięć, sześć miesię-
cy od rozpoczęcia naprawy swojego życia. Przeciwnie jednak
niż można by tego oczekiwać nie spotkaliśmy się. Rozważając
bowiem swój rozwój osobisty i duchowy, oraz wyznaczając no-
we cele na najbliższy czas zastanawiałem się także nad swoją
religijnością, gdyż nauki przekazywane w Piśmie Świętym na
temat tego jak żyć są korzystne dla człowieka, choćby i niewie-
rzącego. Nie gardziłem więc tą wiedzą zebraną przez poprze-
dnie pokolenia, chociażby w moich ulubionych Mądrościach
Syracha. Jeżeli chodzi o samego Boga uznałem, że jestem
duchowo tak brudny, że nie śmiem nawet w myślach zwracać
się do Niego. Tak sobie umyśliłem, że na razie będę pracować
nad swoim rozwojem osobistym i poprawą swojego życia, a jak
wystarczająco oczyszczę się z tego brudu, to może Bóg sam
zauważy mój blask pośród szlamu tego świata i pociągnie mnie
ku sobie.
Rzeczywiście, po jakimś dłuższym czasie znalazłem w sobie
światło, aby odmawiać wieczorem „Ojcze nasz”, potem zaczą-
łem odmawiać także i rano, aż w końcu zacząłem zwracać się
w modlitwach do Pana Boga prosząc o pomoc, po pierwsze,
aby pomógł mi w moich dalszych zamierzeniach zmiany życia,
a po drugie, aby chronił mnie przed złem, bo nadal wszystko się
jeszcze mogło wydarzyć.
Ataki zła w postaci wielorakich złych zdarzeń w jednym cza-
sie nie ustawały. Czasami były dla mnie bardzo powalające.
Podczas właśnie ostatniego takiego zmasowanego ataku, kiedy
myślałem już, że zło zwycięży, że mnie pokona, postanowiłem
w akcie ostatniej nadziei zwrócić się do Boga o pomoc. Najpie-
rw przedstawiłem swoją prośbę o pomoc, potem złożyłem de-
klarację wiary, że chcę należeć do Boga, być po stronie Światło-

background image

ści i nic tego nie jest w stanie zmienić, a następnie odmówiłem
z głębi serca modlitwę „Ojcze nasz”. Ponieważ czułem, że to
jest jakby niewystarczające, więc zaraz powtórzyłem całą pro-
cedurę jeszcze raz. Nie upłynęło kilkanaście sekund, gdy du-
chowo poznałem, że w miejscu, gdzie -według wierzeń daleko-
wschodnich- mieści się siedlisko energii życiowej Ki (kilka cen-
tymetrów poniżej pępka) został mi umieszczony mały lampion
ze światełkiem. Nie czułem przy tym jakiś szczególnych rzeczy,
poza tym przekonaniem, że prośba ma została przyjęta. Rze-
czywiście, w ciągu kilku dni wszelkie złe sprawy w moim życiu
ustąpiły i już więcej tych zmasowanych i jawnych ataków zła nie
miałem. Od tamtej pory minęło cztery lata, a ja, choć czasem
potykam się w drodze do Boga, to jednak cały czas rozwijam
swoją duchowość i „wiarę” wiedząc, że otrzymałem od Boga
więcej niż na to zasłużyłem.
Jeżeli chodzi o te światełko, z początku myślałem, że ma to
być dla mnie taki papierek lakmusowy, który będzie wskazywał
poziom mojego rozwoju duchowego. Wyobrażałem sobie, że to
małe światełko będzie w miarę moich duchowych postępów ja-
śniało coraz bardziej, że zacznie rozświetlać mnie od środka, a
potem wyleje się na zewnątrz i cały będę emanował takim pozy-
tywnym, niewidzialnym, boskim światłem. Niestety następnego
dnia światełko zaczęło zanikać, by w kolejnym dniu zniknąć
zupełnie. Zacząłem więc interpretować sobie, że był to może
rodzaj zesłania Ducha Świętego. W tej chwili myślę jednak, że
był to chyba po prostu znak, taki stempel potwierdzający przyję-
cie mojej prośby. Zresztą nie wnikam w to. Liczy się dla mnie
tylko to, że odzyskałem swoje życie i Boga.
W ten sposób na przestrzeni kilku miesięcy odzyskałem ła-
skę Boga i chociaż nie odczuwałem już takiej bliskości z Nim
jak przedtem, ani nie odczuwałem tej Mocy jaka temu towarzy-
szyła, to jednak okazał mi wielką łaskę, spełniając prawie wszy-
stkie moje prośby w kolejnych miesiącach, często wręcz naty-
chmiastowo. Szczególnie chętnie spełniał moje prośby odno-
szące się do mojego rozwoju i zmiany życia. Pomimo tego
wszystkiego nadal niezbyt mocno wierzyłem w istnienie Boga,

background image

zresztą i dzisiaj nic się nie zmieniło. Zawsze miałem problemy z
odczuwaniem wiary. Nie odczuwam wiary jako takiej, a to, że
wiem, że Bóg istnieje wynika tylko z doświadczenia. Zawsze
więc rozbraja mnie pytanie „Czy wierzy pan w Boga?”, bo wie-
rzyć można w coś czego się nie widziało, ale jest się przekona-
nym, że to coś istnieje. Ja natomiast nie wierzę w to, tylko
WIEM z doświadczenia. W ten piękny sposób człowiek „szkieł-
ka i oka” jakim przez większość swego życia byłem poznał
Boga przez doświadczenie. Czyż to nie piękne? Nie. Choć to
może zabrzmi dziwnie, pomimo tej pewności, bardzo zazdro-
szczę ludziom, którzy wierzą w Boga poprzez wiarę. Uważam to
za rzecz duchowo bardzo cenną. Chciałbym mieć taką wiarę.
Taki może paradoks...
Wracając do tematu, kiedy zacząłem analizować to wszystko,
przypomniały mi się sytuacje, w których Bóg już wcześniej speł-
niał moje prośby, a nawet pomagał mi sam od siebie, w sytua-
cjach które wydawały mi się beznadziejne, kiedy wydawało się,
że już znikąd nie ma szans na ratunek, a tu nagle niespodzie-
wanie, ze strony z której bym się nawet nie spodziewał przycho-
dziła pomoc. W tych momentach byłem przekonany, że było to
działanie Boga. Choć takich sytuacji było wiele w całym moim
życiu, to jednak dawniej były one na tyle rzadkie, że po jakimś
czasie zapominałem o nich i o Bogu. W tym ostatnim czasie o
którym piszę, zdarzeń takich, razem ze spełnionymi prośbami
było tak dużo, że w połączeniu z otrzymanym światełkiem, na
gruncie czysto logicznym nie sposób było wyciągnąć innego
wniosku, jak tylko taki, że Bóg istnieje naprawdę.
W tej chwili zmierzam do Boga drogą mistyki mając nadzieję,
że w czasie próby wytrwam w „wierze”. Puki co, w dalszym
ciągu, poprawiam swoje życie i siebie samego dążąc do świętej
doskonałości, szczególnie uważając na to, aby nie pojawiła się
we mnie pycha, wręcz przeciwnie, staram się odnajdywać w
sobie pokorę i miłość, choć jest to dla mnie zbyt łatwe. Trudno
mi teraz oczekiwać od Boga kolejnych łask, ponieważ wiem
dobrze, że otrzymałem do tej pory bardzo, bardzo dużo, ale z
drugiej strony święty Jan od Krzyża pisze, że „tyle od Boga

background image

otrzymujemy, ile się od niego spodziewamy”. Tym przesłaniem
chciałbym zakończyć swoje świadectwo, zwracając uwagę na
fakt, że aby dobrze wykorzystać tę sugestię potrzebna jest
świadoma wiara, oraz wiedza duchowa, która pomoże nam
przygotować odpowiednie podłoże do otrzymywania przyszłych
łask. Szczęść Boże!

Więcej darmowych e-booków znajdziesz na stronie

www.chomikuj.pl/e-Darmo

Zapraszam także na moje blogi:

www.wiedza-jest-super.blogspot.com/

Blog tematyczny o szeroko rozumianej wiedzy: wiedzy zarówno praktycznej,

doświadczalnej, naukowej, jak i wiedzy duchowej, religijnej i metafizycznej.

www.jakzmnienicswojezycie.blox.pl/

Blog poświęcony rozwojowi osobistemu, duchowemu i religijnemu.

Szanowny Czytelniku,

Niniejsza publikacja elektroniczna jest darmowa, niemniej jednak,
gdybyś zechciał wesprzeć finansowo autora, proszę o przelew
w dowolnej wysokości (wg uznania) na konto:

Robert Trafny
nr konta: 72 1140 2004 0000 3702 6043 7322

W tytule przelewu proszę wpisać "datek" lub "darowizna".

Zgodnie z ideą Uwolnionej Książki sam decydujesz w jakiej wysokości
złożysz datek. Może to być nawet 1 zł, to od Ciebie zależy, od tego, jak
bardzo podobała Ci się książka, oraz od Twojej hojności.

background image

Pamiętaj, że Autor poświęca swój czas, a niejednokrotnie także
pewne koszta na przygotowanie książki. Kiedy otrzyma od Ciebie
datek, będzie mu miło, że ktoś docenił jego starania, a i przecież
"szczodrego dawcę wspiera Pan Bóg swoją hojnością".

(Prawo Dawania)

Za wszelkie datki serdecznie dziękuję. Bóg zapłać!

Autor

LICENCJA:

Niniejszy e-book jest całkowicie darmowy do niekomercyjnego użytku.
Możesz go w niezmienionej postaci pobrać na swój komputer, stronę
internetową, bloga, a także nieodpłatnie rozprowadzać dalej.

e-mail kontaktowy: robert-trafny@wp.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cud na Syberii, Świadectwa Wiary
świadectwo wiary4, Wychowanie i szkoła-Duchowość, Świadectwa wiary
Świadectwo wiary, wykłady-kazania, Kazania Dawida Wilkersona
ŚWIADECTWO WIARY WIELKIEGO TEGO ŚWIATA
ŚWIADECTWA WIARY I ROZUMU KONTRA ATEIZM 32 pozycje
ŚWIADECTWO WIARY SAKRAMENT BIERZMOWANIA
ŚWIADEK WIARY
Świadectwo wiary
ŚWIADECTWA WIARY (Każdy winien je przeczytać)
Święty Stanisław bp świadek wiary i moralności
Odważne wyznawanie wiary w Jezusa, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ############
obywatel a system represji swiadek
Ewangelizacja za barem (świadectwo), ŚWIADECTWA
Zmiana wiary, MITOLOGIE ŚWIATA
Błogosławieni smutni, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Symbole wiary kl. II, Gimnazjum i szkoła średnia
Litania do Wszystkich Świętych po polsku, W dogmacie wiary
Joga doprowadziła mnie do przedsionka piekła (świadectwo), ►CZYTELNIA

więcej podobnych podstron