Związek inwalidów dostępny tylko dla...
sprawnych. Sprawdziliśmy [WIDEO]
Michał Janczura 2011-02-03, ostatnia aktualizacja 2011-02-03 09:57:45.0
Niepełnosprawni przyjmowani na korytarzu, a pies asystent w ogóle nie ma wstępu. Tak wygląda pomoc
inwalidom w siedzibie Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w centrum Warszawy. Reporterzy
TOK FM i Gazeta.pl odwiedzili siedzibę instytucji, która dla niepełnosprawnych jest praktycznie niedostępna.
Zarząd Związku nie widzi problemu i uważa, że nic nie powinno się zmieniać.
Informację o związku znaleźliśmy na stronie internetowej. Od początku mocno zdziwił nas fakt, że budynek jest
niedostępny dla niepełnosprawnych. Mieliśmy nadzieję, że to pomyłka, ale postanowiliśmy to sprawdzić. Na miejsce
pojechaliśmy z Dominikiem, który porusza się na wózku, a towarzyszył nam jego pies Kankan, asystent osoby
niepełnosprawnej.
Niepełnosprawny zgłasza się po pomoc... i zaczynają się schody
- Myślałem, że to się zmienia, że tych miejsc nieprzystosowanych jest coraz mniej. Okazuje się, że u podnóża, czyli w
budynku organizacji, która powinna pomagać niepełnosprawnym. Niestety, te utrudnienia są - mówił nam Dominik
jeszcze przed wejściem do siedziby Związku i jak potem przyznał, tego, co zobaczyliśmy w środku, się nie spodziewał.
Na początek domofon
Dominik bez przeszkód podjechał pod drzwi kamienicy, w której mieści się siedziba Związku. Tu zaczęły się realne
problemy.
- Niestety, nie ma jasno napisane, gdzie jest numer do związku - mówił zdziwiony i ze swojej perspektywy rzeczywiście
nie mógł go zobaczyć. Tabliczka z małymi literami była umieszczona nad domofonem około dwa metry nad ziemią.
Wybraliśmy jakikolwiek numer. Na nasze szczęście nikt nie odebrał, za to cichy dźwięk oznaczał, że drzwi się otworzyły.
Przeszliśmy jedne, potem drugie drzwi. Okazało się, że w budynku jest winda, ale - żeby się tam dostać - musimy
przejść jedne schody, a nad nimi czeka kolejna niespodzianka, czyli drugie schody, których, oczywiście,
niepełnosprawny mimo najszczerszych chęci nie pokona.
Zaczyna się błaganie o pomoc
Dominik zaproponował, że w tej sytuacji jedyne, co może zrobić, to dodzwonić się do Związku i poprosić o pomoc.
Wtedy jeszcze byliśmy przekonani, że PZERiI jako organizacja pomagająca inwalidom na pewno wie, jak rozwiązać
nasze problemy.
Wróciliśmy przez jedne potem przez drugie drzwi i znowu stanęliśmy pod domofonem. Dominik chciał wybierać numery
po kolei licząc, że w końcu się dodzwoni, ale ten odcinek pominęliśmy. Sami, choć nie bez problemu, znaleźliśmy numer
i wybraliśmy za Dominika.
- Dzień dobry poruszam się na wózku i mam problemy z dostaniem się na górę. Czy mogę liczyć na pomoc ? - słowa
Dominika najwyraźniej przejęły osobę, która odebrała, bo dwie minuty później starszy mężczyzna pojawił się na dole.
"Niepełnosprawnych obsługujemy na parterze"
Szybko okazało się, że mieliśmy rację i związek ma do perfekcji opracowany sposób pomocy niepełnosprawnym. Na
pytanie, jak możemy pomóc Dominikowi dotrzeć do biura, usłyszeliśmy, że to raczej niemożliwe. - Panie tutaj mogą
zejść i udzielić pomocy - odpowiedział nam starszy mężczyzna.
Staliśmy na klatce schodowej - sytuacja stawała się coraz bardziej zaskakująca. Szybko okazało się jednak, że
Strona 1 z 2
Związek inwalidów dostępny tylko dla... sprawnych. Sprawdziliśmy [WIDEO]
2011-02-18
http://www.tokfm.pl/Tokfm/2029020,103454,9046370.html?sms_code=
przyjmowanie osób na korytarzu to w Związku norma, co zresztą potwierdzili pracownicy.
Było nas dwóch i starszy pan, a Dominik uznał, że trzeba jakoś na górę dotrzeć. - Będzie to trudne, ale próbujmy -
powiedział, a my chwyciliśmy za wózek i wynieśliśmy go te siedem schodów.
Winda na nas czekała. To znaczy: na nas, sprawnych czekała. Bo dla Dominika to był kolejny problem. - Niestety, to jest
ten stary typ z otwieranymi drzwiami, które są ciężkie. Będzie mi je trudno otworzyć - mówił Dominik. Z naszą pomocą
dotarł na czwarte piętro, gdzie związek ma swoją siedzibę.
To nie jest dla petentów
Przewodniczącej zarządu związku pierwszy podpadł pies. - To jest urząd, tu się z psami nie wchodzi - zapewniała od
początku Elżbieta Arciszewska, która nie dała się przekonać, że od 2008 roku pies-asystent osoby niepełnosprawnej
może spokojnie po każdym urzędzie spacerować.
Dominik próbował sprawę wytłumaczyć, ale przewodnicząca dała do zrozumienia, że w tej kwestii nie ma dyskusji. - U
nas się nie wchodzi z psem, bo my petentów nie przyjmujemy - przekonywała Arciszewska i cały czas przypominała, że
siedziba Związku nie służy petentom. - Ci są obsługiwani gdzie indziej - mówiła, ale odpowiedzi a pytanie, co z tymi,
którzy przyjdą, tutaj nie usłyszeliśmy.
"Musi zostać tak, jak jest"
Przewodnicząca związku zapewniała, że w jej instytucji nigdy nie doszło do sytuacji, w której osoby niepełnosprawne
byłyby obsługiwane na korytarzu czy na parterze. Nie zważając na to, że 10 minut wcześniej Dominik w naszej
obecności otrzymał propozycję takiej pomocy, przewodnicząca szła w zaparte.
- Nigdy nie było takiej sytuacji. Pod słowem honoru, nigdy! - mówiła. Zapytaliśmy więc, czy jest szansa, by coś się
zmieniło. - Musi zostać tak, jak jest - usłyszeliśmy od przewodniczącej zarządu i w zasadzie na tym dyskusja się
zakończyła.
Dominik wizytą w Związku wydawał się mocno zniesmaczony. - Wystarczyłoby tylko stworzyć na tych schodach
platformę. Nie są to duże pieniądze, można tę sprawę w prosty sposób załatwić i obejść te siedem schodków - mówił
nam po wyjściu z siedziby. Tłumaczył też, że przy małym wysiłku można naprawdę wiele zdziałać, a takim osobom jak
on żyło by się wtedy łatwiej.
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -
www.gazeta.pl
© Agora SA
Strona 2 z 2
Związek inwalidów dostępny tylko dla... sprawnych. Sprawdziliśmy [WIDEO]
2011-02-18
http://www.tokfm.pl/Tokfm/2029020,103454,9046370.html?sms_code=