J Chodorowski Rewizja rewizjonizmu

background image

ARCHIWUM

Nowego Przeglądu

Wszechpolskiego

Jerzy Chodorowski

Polityka i Strategia

REWIZJA REWIZJONIZMU

NPW 3-4, 2005


Znane jest powiedzenie marszałka Ferdynanda Focha, że Narody giną tylko
wówczas, gdy straciły pamięć. Zapobiec temu może jedynie dobra w narodzie
znajomość własnej przeszłości. Do tego zaś potrzebna jest rzetelna historia: ale nie
jako „wyobrażenie historyków o naszej przeszłości” - jak to usiłuje dziś wcisnąć w
naszą świadomość relatywizująca postmoderna, - ale historia jako nauka stawiająca
sobie za cel odkrywanie, ustalanie realnych, obiektywnych faktów z przeszłości, ich
segregację i interpretację. Historia w pełni niezależna od polityki. Docierająca do
prawdy bez względu na to jaką może się ona okazać dla jej odbiorców: przyjemna

lub nie, gorzka i deprymująca czy krzepiąca na duchu. Historia taka jest szczególnie
potrzebna ludziom świadomym swego uczestnictwa we wspólnocie narodowej. W
każdej wspólnocie narodowej. Jeśli jestem Polakiem, wolno mi być dumnym z tego,
co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to,
co jest w nim marne
. (Dmowski). A tego zrobić nie mogę bez znajomości historii
rzetelnej, dążącej ponad wszystko do prawdy. I tylko do prawdy.

Z tak pojmowaną nauką historii wiąże się jednak koniecznie obowiązek historyka

wyrobienia w sobie postawy stałej gotowości do zrewidowania ustalonych już faktów
czy wypowiedzi na ich temat, jeśli tylko pojawią się wystarczająco mocne,
obiektywne ku temu racje. Chodzi o gotowość do korygowania własnych i cudzych
opinii, skoro tylko przedstawione zostaną nowe dowody podważające lub obalające
ugruntowane już poglądy na temat zdarzeń z przeszłości. Historyk musi być
potencjalnym rewizjonistą. Jeśli jego najważniejszym obowiązkiem jest dotarcie do
prawdy, zaletą jego nie może być kurczowe trzymanie się tez uznanych za
niezmienne, skoro przeczą im oczywiste nowe fakty.

Wspomniane zasady są na ogół dość szeroko znane, zaś przez historyków w
olbrzymiej większości aprobowane, a nawet wiernie realizowane i to wcale nierzadko
za cenę dotkliwych wyrzeczeń. A mimo to jednak problem gotowości historyka do
rewizji i korekty różnych tez w imię prawdy stale, i to coraz częściej, wraca na
warsztaty badaczy i do programów dyskusji w szerokich gremiach.

Ostatnio pojawił się on w najnowszej książce historyka opolskiego, doktora Dariusza
Ratajczaka

[1]

. W Spowiedzi „antysemity” – taki jest jej tytuł – stał się osią

Page 1 of 5

REWIZJA REWIZJONIZMU

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_03_04/PIS-C...

background image

tematyczną książki, będącej zbiorem artykułów opublikowanych w różnych
czasopismach prawicowych. W wielu bowiem poruszonych w niej kwestiach można
dostrzec próbę weryfikacji pojęcia rewizjonizmu historycznego.

Rewizjonizm może być rozumiany dwojako. Przede wszystkim jako rewizjonizm na
wielką skalę, podważający i korygujący jakiś cały zespół tez ze sobą powiązanych i
stanowiących specjalne zagadnienie czy odrębną doktrynę. W takim właśnie sensie

mówi się np. o rewizjonizmie Konstytucji, o rewizjonizmie żydowskiej wersji
holokaustu, o rewizjonizmie Marksowskiej doktryny socjalistycznej, o
rewizjonizmie niemieckim wobec granicy politycznej z Polską itp. Na ogół jest to
sens dominujący w używaniu tego słowa. Jednakowoż może ono być używane także
w odniesieniu do poszczególnych faktów, ocen, tez, a więc na małą skalę. Taki
rewizjonizm jest po prostu warunkiem koniecznym wywiązywania się historyka z
jego obowiązków zawodowych. Rewizjonizm w małym wymiarze wcale nie musi
prowadzić do rewizjonizmu na wielką skalę, a więc do rewizjonizmu jakiejś
Konstytucji, doktryny itp. On dokonuje jedynie korekty poszczególnych faktów,
wydarzeń, poglądów, nie naruszając całości, do których one należą. Podobnie jeśli

korekta ta odbywa się na terenie objętym już przez rewizjonizm w znaczeniu
szerokim, nie musi go podważać czy przekreślać.

Właśnie Spowiedź „antysemity” zawiera wiele przykładów takiego mini-
rewizjonizmu. Np. autor poddał rewizji fakty, na których oparta została pejoratywna
opinia o Włochach jako żołnierzach (klęska pod Aduą w walce z Etiopczykami
uzbrojonymi w dzidy, cięgi zebrane od Greków w Epirze w 1940 r., chaos
organizacyjny, dezorientacja wyższego dowództwa i pogrom na froncie wschodnim

w czasie II wojny światowej). Okazało się, że przeszłość kryje niemało wydarzeń
zadających kłam mitowi o wrodzonym tchórzostwie „makaroniarzy”: w maju 1942 r.
Mieli duże sukcesy pod El Ghazala, umożliwili zorganizowany odwrót „Afrika
Korps” Rommla, płacąc wysoką cenę – całkowite zniszczenie Dywizji Pancernej
„Ariete”, na froncie wschodnim we wrześniu 1941 roku forsowali Dniepr, a w
grudniu powstrzymali dużą ofensywę przeprowadzoną przez Rosjan i ustabilizowali
front, w czasie zaś morderczego odwrotu zdobywali się na heroiczne walki na
bagnety celem wydostania się z kolejnych okrążeń itd. itd. Odgrzebawszy te fakty,
autor Spowiedzi nie rozdmuchuje ich do rangi wielkiej rewizji, ani nie buduje na
nich rewizjonizmu kwestionującego opinię o armii włoskiej (urobioną głównie przez
generalicję niemiecką) czy podważającego ideologię faszyzmu włoskiego i jej

konsekwencje w polityce zagranicznej Włoch. Podobnie, znalazłszy kilka
przebłysków litości w życiorysie Himmlera (28 XII 1942 – żądanie od lekarzy
obozowych, by zmniejszyli współczynnik śmiertelności; 1 II 1945 – zezwolenie
Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża na zwiększenie dostaw
żywności do obozów koncentracyjnych), nie wyraża najlżejszej nawet sugestii, by z
ich pomocą dokonać próby rewizji sensu largo całej działalności Waffen SS, gestapo
i jej zwierzchnika. Fakty pozostają faktami i mimo ich wymowy łagodzącej
Himmler i jego podwładni nie przestają być zbrodniarzami. Tak samo wydobyte na
światło dzienne fakty kompromitujące nasz wywiad wojskowy w II
Rzeczypospolitej nie stały się filarami jego rewizjonizmu radykalnego i totalnego.

Nie obyło się także bez prób ustalenia liczby rzeczywistych ofiar, które pochłonął

Page 2 of 5

REWIZJA REWIZJONIZMU

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_03_04/PIS-C...

background image

niemiecki obóz koncentracyjny w Auschwitz-Birkenau, liczby przez historyków
(włącznie z co najmniej trzema historykami żydowskimi) stale obniżanej, począwszy
od 8 milionów (1945) aż po 630-710 tysięcy (1994). Autor Spowiedzi wyraźnie

odrzuca dane oparte całkowicie na oficjalnych obozowych dokumentach
niemieckich, przejętych przez władze sowieckie, jako drastycznie zaniżające liczbę
ofiar, zatem niewiarygodne. Odcina się również od danych publikowanych przez
rewizjonistów holokaustu. W końcu dochodzi do wniosku, że z powodu „istnej
karuzeli szacunków” i „niestałości naukowej” badaczy trudno udzielić właściwej
odpowiedzi na pytanie, ilu ludzi zginęło w Auschwitz. Stanowisku swemu daje
najgłębszy wyraz, stwierdzając, że Jedno jest wszak pewne: nawet pojawienie się w
przyszłości nowych liczb i szacunków nie zmieni istoty tragedii, jaka rozgrywała się
w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau
. (s. 28).

Droga, którą obrał dr Ratajczak, jest metodologicznie uzasadniona i etycznie
poprawna. Nie znaczy to jednak, że jest drogą łatwą. Wręcz przeciwnie, jest bardzo
trudna. Szczególnie niebezpieczne jest wyławianie jasnych plam na ciemnym tle lub
odwrotnie – ciemnych na jasnym. Bardzo tu łatwo ulec pozorom. Trzeba się poruszać
bardzo ostrożnie, jak na terenie podminowanym. Autor przytacza np. następującą
relację: W dniu kapitulacji 13 francuskich ochotników rozstrzelano bez sądu. Rozkaz
egzekucji wydał generał Jacques Leclerc, dowódca 2. Dywizji Pancernej. Generał
osobiście zainteresował się francuskimi jeńcami wojennymi i spytał ich: <Dlaczego
nosicie niemieckie mundury?>. Jeden z jeńców odparł: <A dlaczego pan, generale,
nosi mundur amerykański?>. To przesądziło o ich losie.
Niebezpieczeństwo pozoru
w tym wypadku polega na tym, że noszenie przez dwóch żołnierzy jednakowo
obcego (tzn. nie francuskiego) munduru tylko pozornie stawia ich na jednakowej
pozycji polityczno-moralnej. I tak się wydawało jeńcowi francuskiemu. Jednak w

istocie rzeczy tak nie jest. Gdyby gen. Leclerc zastanowił się przez chwilę, mógłby
spokojnie odpowiedzieć: „Dlatego, że w 1940 r. to nie Ameryka napadła na Francję,
a Niemcy”. Podobnie podejrzenie pozoru budzi zacytowany wyżej fakt udzielenia
przez Himmlera zgody na zwiększenie dostaw żywności do obozów
koncentracyjnych. Wiemy bowiem z pamiętników Speera, że niemal w przeddzień
pojawienia się tego gestu ludzkiego, Himmler na specjalnej audiencji u Hitlera
uzyskał jego zgodę na wyjazd do Szwajcarii celem wysondowania możliwości
zawarcia odrębnego pokoju z aliantami zachodnimi. Przestrzegł go także, by się nie
zdziwił, gdy otrzyma informacje o jego „niepochlebnych” krokach. Czy zatem był to
gest miłosierdzia, czy próbny balonik polityczny, ubrany w pozory humanitaryzmu?

(Niezależnie jednak od tego, dzięki niemu iluś ludzi przeżyło koniec wojny).

Poza tym lektura Spowiedzi rodzi jeszcze refleksję nad dwoma niebezpieczeństwami
drogi rewizjonizmu małego wymiaru. Po pierwsze, jak wszędzie, tak i na tej drodze
od cnoty do występku – malutki krok. Bardzo łatwo bowiem przekroczyć cieniutką
linię graniczną między niezawisłością intelektualną a przekorą intelektualną. Można
nie zauważyć, że już się utraciło niezawisłość intelektualną, a to, co pozostało, to
zwykła przekora: zadowolenie i zabawa z lęku, który pojawił się w oczach słuchaczy

na skutek szoku informacyjnego. Jest to jednak reakcja normalna, gdyż ludzie mający
już ustabilizowane poglądy na jakąś kwestię, otrzymawszy nawet małą porcję
rewelacji, czują się zagrożeni przypuszczalną koniecznością przebudowy całości

Page 3 of 5

REWIZJA REWIZJONIZMU

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_03_04/PIS-C...

background image

swych przekonań i dlatego stawiają opór. Sama przekora osoby prezentującej rewizję
może utrudnić im jej akceptację. Po drugie, jak wiadomo, zło nie ma samoistnego
bytu. By istnieć, musi być oparte na jakimś dobru. Można więc znaleźć takie dobro w
każdej instytucji czy akcji zaprzęgniętej jako środek do celów złych. Dlatego
odkrycie go przez historyka wywołuje u słuchaczy lub czytelników zdenerwowanie,
a niekiedy i gwałtowny sprzeciw: obawiają się bowiem, że odkrywca dobra chciał
zakwestionować samo zło moralne. Lękają się, że na tej podstawie ktoś może
przenieść pozytywną ocenę środka na sam cel, do którego został on użyty, cel
ewidentnie zły. Podejrzewają, że prezentacja małej rewizji (jakiegoś faktu) pociągnie
za sobą konieczność dokonania rewizji na wielką skalę: zespołu faktów, zjawisk czy

akcji. I tu autor Spowiedzi postępuje bardzo rozsądnie, ograniczając się do samego
faktu i odcinając od problemu jego następstw oraz ewentualnej konieczności
rozpatrzenia go na szerszym tle. Nie wyciągam żadnych wniosków, - pisze –
przedstawiam tylko fakty. Proszę mnie ewentualnie rozliczać ze sposobu – moim
zdaniem wyjątkowo oszczędnego – ich przedstawienia. Bezlitośnie okrutnie.

Skorzystamy. Choć bez okrucieństwa, ale także bez taryfy ulgowej. Sposób bowiem

prezentacji faktów – to nie tylko obfitość czy oszczędność informacji, ale to także
ogół środków wyrazu. Całą publicystykę historyczną dr. Ratajczaka przenika duże
poczucie humoru. Pisana językiem barwnym, jędrnym, nawet soczystym, często
gęsto „nie uczesanym”, może – nic w tym dziwnego – budzić u niektórych
czytelników pewne zastrzeżenia co do formy, choć jej treść jest akceptowana. Rzecz
gustu; przynajmniej do pewnych granic. Mnie natomiast ta faktura słowna przenosi w
lata II Rzeczypospolitej, kiedy to na łamach „Myśli Narodowej”, w rubryce
„Ofensywa”, podobnie szpadą polemiczną wywijał inny Harcownik – Adolf
Nowaczyński. Przez niektóre felietony Spowiedzi przewija się bowiem tyle epitetów,
synonimów, dowcipem lśniących neologizmów, kalamburów, malowniczych
wyrażeń ubranych w cudzysłowy, że w sumie stwarzają jedno nieodparte wrażenie:

ich autor – to iście sam Mistrz Adolf-Redivivus. Tak jednak jak Nowaczyński
porzucał język agresywnej publicystyki politycznej i posługiwał się innymi środkami
wyrazu, gdy pisał eseje literackie czy jeszcze innymi, gdy tworzył swe wielkie
dramaty, tak samo autor Spowiedzi potrafi przemawiać także spokojnie, chłodnymi,
wyważonymi zdaniami i umiejętnie operować siłą logiki, gdy np. polemizuje z prof.
Krzysztofem Kawalcem lub gdy udziela wywiadu wrocławskiej rozgłośni
archidiecezjalnej „Radia Rodzina” albo gdy pisze świetny referat (niestety, nie
wygłoszony) na temat stosunków polsko-żydowskich w pierwszej połowie XX
wieku.

W sumie: książka dr. Ratajczaka powinna zainteresować przede wszystkim
historyków nie kłaniających się poprawności politycznej. Jej autor bowiem zdobył
już duże doświadczenie (ściślej: został boleśnie doświadczony) w sprawach, bez
których znajomości i rozumnej akceptacji człowiek o nawet ogromnej wiedzy
historycznej nie może stać się historykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Za
uszanowanie wykpiwanych dziś imponderabiliów, na których opiera się nauka,
zapłacił cenę wysoką: wytoczono mu proces sądowy i dyscyplinarnie został usunięty
z Uniwersytetu Opolskiego z zakazem pracy w zawodzie nauczycielskim (od kilku

lat pracuje jako portier różnych magazynów oraz stacji paliwowej)

[2]

. Na Spowiedź

Page 4 of 5

REWIZJA REWIZJONIZMU

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_03_04/PIS-C...

background image

powinni zwrócić uwagę także ci spośród czytelników dzieł historycznych i

odbiorców publicystyki historycznej, szczególnie młodzi, którzy są wyczuleni na
niebezpieczeństwo intelektualnego zniewolenia Narodu. Tym bardziej, że jak na
ironię to właśnie Prezes Polskiej Akademii Nauk obdarował jeszcze w 1994 r.
wszystkich pracowników naukowych w Polsce zbiorem zasad i wytycznych pt.
Dobre obyczaje w nauce, w którym znajduje się znamienna zasada (1.8): W swojej
działalności profesjonalnej pracownik nauki szanuje poglądy autorytetów
naukowych, ale wyżej niż autorytety naukowe stawia rzeczowe argumenty. (...)
Pracownika nauki powinna cechować stała gotowość do kwestionowania,
rewidowania i odrzucania teorii, nawet będącej jego własnym dorobkiem, jeśli fakty
jej zaprzeczą.
No właśnie!

[1]

Spowiedź „antysemity”, Opole 2005. S. 129. Kom.: 0 606 179 986.

[2]

Cała tzw. sprawa dr. Dariusza Ratajczaka została przez niego szczegółowo

przedstawiona i wiarygodnie udokumentowana w książce pt. Inkwizycja po polsku ,
Poznań 2003, Wydawnictwo „Wers”.

Powrót do strony głównej Archiwum

Powrót do strony głównej NPW

Page 5 of 5

REWIZJA REWIZJONIZMU

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_03_04/PIS-C...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
103 Trudności konferencji międzyrządowej w procesie rewizji Traktatu z Maastricht i rezultaty Amste
103 Pokaż trudności Konferencji Międzyrządowej w procesie rewizji Traktatu z Maastricht i
OPINIA BEZ ZASTRZEŻEŃ Z UZUPEŁNIAJĄCYM OBJAŚNIENIEM, Licencjat UE, kontrola i rewizja finansowa
Sprawko lab1 rewizja1
rewizja wyklady
rewizja finansowa test PAFF bielsko
FPiC MSU niestacj rewizja w 1 3 2009 10 slajdy
Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej rewizja 1988
E Rewizja finansowa i audyt wew Nieznany
materiały cz. II, Rewizja
rewizja finansowa, ustawa o biegłych rewidentach(W)
test krzywda[1], UEK, FiR III SEMESTR - REWIZJA FINANSOWA, Międzynarodowe i Krajowe Standardy Rachun
OPINIA Z ZASTRZEŻENIEM - ODSTĘPSTWO OD ZASAD RACHUNKOWOŚCI, Licencjat UE, kontrola i rewizja finanso
3 Wytyczne do przeprowadzania inspekcji i rewizji badań
ODMOWA WYRAŻENIA OPINII, Licencjat UE, kontrola i rewizja finansowa
OPINIA Z ZASTRZEŻENIEM - OGRANICZENIE ZAKRESU BADANIA, Licencjat UE, kontrola i rewizja finansowa
soczowka -obrobione, Obrona pytania rachunkowośc i rewizja, Polityka finansowa opracowane pytania UE
Rewizja pogl dow Piagetakrotka

więcej podobnych podstron