Henryk Sienkiewicz „W pustyni i w puszczy” -
opis pustyni. Pustynia, którą oglądali Staś i Nel -
opis krajobrazu
Pustynia, którą oglądali Staś i Nel porwani przez Beduinów i jadący na
południe Egiptu, to ogromna, nieskończona przestrzeń piasku,
rozciągająca się aż po horyzont. Skrajnie nieprzychylny dla
jakiegokolwiek życia obszar. Nie występuje tam prawie żadna
roślinność, oprócz suchych kęp róż jerychońskich, o twardych łodygach,
które Beduini wykorzystują do rozpalenia ogniska. Na początku podróży
pustynia nie jest jeszcze całkowicie piaszczysta, zdarzają się
kamieniste obszary, przecięte parowami, którymi po ulewnych
deszczach płyną rzeki. Raz po raz podróżni natykają się na osypiska
skał i wąwozy, wykorzystywane na nocleg.
Na pustyni zmrok zapada niemal natychmiast, w podobny sposób
wstaje dzień. Nie ma znanych z obszarów umiarkowanych zmroku i
świtu. Nagle pojawiają się promienie słońca i za chwilę pełny blask
rozjaśnia pustynię aż po horyzont. Trzeciego lub czwartego dnia
podróży karawanę z porwanymi dziećmi zaskakuje burza, wzmaga się
wiatr, piasek wciska się do ust, oczu i ubrań. W środku dnia robi się
niemal szaro, w powietrzu krążą drobiny piachu. Drugie uderzenie
burzy jest jeszcze straszliwsze, tworzą się wiry, wypełnione krążącym w
powietrzu piaskiem. Taki wir jest bardzo niebezpieczny dla karawany,
może w mgnieniu oku ją zasypać. Nawałnica trwa kilka godzin,
wielbłądy zbijają się w kupę, z łbami do środka, a ogonami na zewnątrz
i szeroko rozstawiają nogi, by wiatr ich nie przewrócił. Piasek i żwir
smaga podróżnych. Potem przychodzi ulewa. Karawan dociera do
wąwozu, gdzie znajduje niewielką jaskinię. Podróżni chronią się w
środku. Deszcz napełnia zagłębienia skalne, woda płynie dnem
wąwozu. Po takiej ulewie karawana nie musi martwić się o wodę, w
rozpadlinach i wąwozach będzie stała jeszcze przez kilka dni.
Pewnego razu jadąc galopem przez pustynię, Staś i Nel widzą
fatamorganę. W oddali ukazuje im się miasto, z wieżami, budynkami i
gajami palmowymi. Porwani myślą, że to Medinet, jedno z miast na
południu Egiptu. Ale widząc obojętną reakcję Beduinów, Staś domyśla
się, że ma przed sobą właśnie fatamorganę. W czasie postoju w
jednym z wąwozów słychać dziwne, piszczące odgłosy, jakby dźwięki
piszczałki. Porywacze wyjaśniają Stasiowi, że piszczy tak piasek, a jest
to niechybnym znakiem, że przez długi czas nie będzie deszczu. W
miarę jak karawana posuwa się na południe, upał w dzień staje się
coraz większy, a noce znacznie zimniejsze.
Po kilku tygodniach podróży karawana opuszcza pustynię i wjeżdża w
step, którym porośnięte jest terytorium Sudanu. Zamiast piasku,
pojawia się trawa i dżungla oraz kolczaste drzewa akacjowe.