Hiszpańska szkoła przywraca uczennicę w chuście
muzułmańskiej
Maciej Stasiński
2010-04-19, ostatnia aktualizacja 2010-04-18 19:44
Najwa Mahla, hiszpańska muzułmanka, wróciła na lekcje w chuście na głowie, za której noszenie
tydzień wcześniej zawieszono ją w prawach ucznia
Szesnastoletnia uczennica szkoły im. Camilo José Celi w Pozuelo pod Madrytem Najwa Mahla wróciła w piątek do klasy.
Dziewczynę w muzułmańskiej chuście na głowie (hidżab) powitali koledzy i koleżanki. Większość z nich wspierała jej decyzję o
noszeniu chusty na znak wierności religii i krytykowała postępowanie dyrekcji szkoły. - Czułam, że oni wszyscy są za mną. Od razu
było mi lepiej, właściwie radośnie - mówiła dziennikarzom uśmiechnięta dziewczyna.
Dyrekcja nie wyjaśniła, czemu tak nagle cofnęła decyzję o usunięciu Najwy z zajęć, choć wcześniej zapowiadała, że dopiero we
wtorek zbierze się rada szkoły, która rozpatrzy protest rodziców oraz organizacji muzułmańskich. Ojciec Najwy, Marokańczyk
przybyły do Hiszpanii w 1986 r. i zarazem przywódca muzułmanów w Pozuelo, uważa, że decydująca była obawa przed najazdem
dziennikarzy. Mogli oni sfilmować i opisać, jak przez sześć godzin dziennie Najwa siedzi sama w świetlicy, a koledzy i niektórzy
nauczyciele donoszą jej zadania domowe. Inni nauczyciele pytają zaś, czemu nie idzie do domu albo dlaczego nie zdejmuje chusty i
nie wraca na lekcje.
Szkoła powołała się na regulamin, który zabrania uczniom udziału w zajęciach w jakimkolwiek nakryciu głowy lub prowokacyjnym
stroju, choć przyznała, że pierwotnie zakaz wcale nie odnosił się do nakryć związanych z religią, jak hidżab czy kipa. Kiedy kilku
kolegów Najwy na znak solidarności z nią przyszło na lekcje w czapkach i kapturach, też ich zaraz zawieszono.
Najwa przez dwa miesiące opierała się naciskom szkolnych władz, by zdjęła chustę, którą zaczęła nosić z własnej woli, wbrew ojcu.
Wcześniej dyrektor placówki wstrzymał publikację zdjęcia szkolnej drużyny hokeja, bo dziewczyna - jako członkini reprezentacji -
widniała na nim w hidżabie.
Odsunięcie Najwy od lekcji odbiło się echem w całym kraju. Zaprotestowali jej rodzice i stowarzyszenia muzułmańskie w Hiszpanii,
powołując się na konstytucyjną wolność wyznania oraz podstawowe prawo do edukacji bez względu na wyznanie, także zawarowane
w konstytucji.
Władze oświatowe Madrytu uchyliły się od zajęcia stanowiska, twierdząc, że szkoła ma prawo do autonomicznej decyzji stosownie
do własnego regulaminu. Ta zaś broniła się, twierdząc, że nie robi wyjątków dla nikogo i zakazała noszenia czapki na lekcjach
jednemu z uczniów w trakcie chemioterapii. Dyrektor przyznał jednak, że regulamin jest przestarzały i niedostosowany do
pluralizmu wyznaniowego uczniów. Rada szkoły zajmie się ewentualną zmianą regulaminu we wtorek.
W Hiszpanii, w odróżnieniu od Francji, prawo państwowe nie zakazuje publicznego okazywania symboli religijnych przez uczniów
szkół publicznych i funkcjonariuszy państwowych .
Źródło: Gazeta Wyborcza