Historia i Legenda z Królewskiego Grodu Kraka
z ostatnich latach wierszem zapisana.
W zamierzchłych czasach, w odwiecznych borach,
żyła tubylców garsteczka spora.
Miał Piast Kołodziej przy autostradzie
warsztat blacharski i żył z dnia na dzień,
bowiem zły książę, zwany Popielem
zdzierał podatki, dając niewiele.
W kraju rozrastał się pomiot wraży:
przybyło ku*ew i misjonarzy.
Lecz nawet od nich, książę z Kruszwicy
słony podatek sobie zażyczył.
Czy dzień był letni, czy w lutym, krótki,
bulili mnisi i prostytutki.
Chłop więc niejeden, choć to ohyda,
z nędzy, swą córkę za Niemca wydał.
Tak uczyniła Wanda Piastówna,
żeby się budżet w domu wyrównał.
I chociaż sztuka była z niej twarda,
wyszła za Szwaba, Puschke Gerharda.
Potem wozili na wschodnią stronę,
za rzeką Odrą wozy kradzione.
Wtedy to właśnie smok spod Wawelu
przyjął do pracy kuzynów wielu.
By skarbowy się ich nie czepiał,
Szewczyk Dratewka prostował ślepia
wietnamskim krewnym smoka z Krakowa,
bo by afera była gotowa.
Kniaź Krak skarbówce próbował dopiec:
tam, gdzie stał urząd, usypał kopiec,
czym doprowadził się do rozpaczy,
gdy mu rachunek przyszło zapłacić.
Wszystko to sprawk i łotra Popiela,
który dochody szczodrze rozdzielał
pomiędzy swoich synów i braci.
Wujek ze stryjkiem, też się wzbogacił.
Czas już na myszy! - Ktoś mi podpowie
- bo wiersz się ciągnie jak wymię krowie!
Nic z tego, Złoci! Popiel żył zdrowo
sto lat lub więcej, gdyż to i owo.
Przeczytał w klechdach u bakałarza,
więc starych błędów już nie powtarzał.
I dla nas także płynie nauka:
mądrości trzeba w legendach szukać.
Słaba pamięć pokoleń utrwala legendy