Na własne oczy
20
nowiny
piątek
•
niedziela, 1 - 3 września 2006
Grzegorz Król
DwadzieÊcia koz∏ów ginie
zanim s∏oƒce wychyli si´ zza
gór. Zwierz´ta zabija si´ tak, by
reszta stada nie widzia∏a krwi i
ostatnich sekund agonii. Po
chwili mi´so làduje w
olbrzymich garach. Beduiƒski
mensaf b´dzie przysmakiem
dla weselnych goÊci.
S∏oƒce pra˝y niemi∏osiernie. Dopiero, gdy
zaczyna chyliç si´ ku zachodowi,
temperatura nieznacznie spada. W domu
Ahmada, w le˝àcej u podnó˝a gór spokojnej
wiosce Szobak, to znak, by rozpoczàç
pierwszy dzieƒ weselnych uroczystoÊci. Za
dwa dni m´˝czyzna zostanie m´˝em
m∏odziutkiej Menal.
Kobiety bawią się osobno
Pod pod∏u˝nym namiotem,
przygotowanym z grubych p∏acht i koców,
powoli gromadzà si´ m´˝czyêni z ponad
stuosobowej rodziny. M∏odzi ubrani sà w
d˝insy i koszulki b´dàce podróbkami
zachodnich marek. Starsi przychodzà w
d∏ugich szatach i bia∏ych, wyszywanych
czerwienià chustach – „arafatkach”. To oni
zaczynajà imprez´.
Ustawieni w rz´dzie nucà tradycyjne
melodie, które przeradzajà si´ w nabierajàcy
coraz wi´kszego tempa, donoÊny Êpiew.
Biegajàcy wzd∏u˝ szeregu „dyrygent”
wymachuje drewnianym kijem. T∏um
podskakuje, wykonuje sk∏ony, jak w
transowym, plemiennym taƒcu.
Klaskanie, Êpiewy i rytmiczny odg∏os
b´bnów s∏ychaç równie˝ z niewidocznego dla
m´˝czyzn zadaszonego tarasu. Tam bawià si´
kobiety. Ca∏y dzieƒ sp´dzajà osobno.
Czasami tylko wychodzà, by popatrzeç na
taƒczàcych m´˝czyzn.
Menal miała szczęście
Pot´˝ne fajerwerki i rozdzierajàca cisz´
seria z ka∏asznikowa to znak do rozpocz´cia
drugiego dnia zabawy. Âpiewom i taƒcom
nie ma koƒca.
Podobna impreza odbywa si´ kilka
kilometrów dalej, w domu panny m∏odej.
- Taka tradycja. GoÊci panny m∏odej
ugoÊcimy jutro wspania∏ym obiadem, na
którym b´dzie beduiƒski mensaf. Gotowanie
zaczniemy przed piàtà rano. Trzeba zabiç 20
koz∏ów - zapowiada Mazin, brat pana
m∏odego.
˚eby o˝eniç si´ z Menal, Ahmad musia∏
powiadomiç o tym zamiarze swoich
rodziców. Ci udali si´ z proÊbà do domu
dziewczyny. Dwa tygodnie póêniej odby∏o si´
niewielkie przyj´cie. W jego trakcie spisano
ma∏˝eƒski kontrakt, a m∏odzi za∏o˝yli sobie
obràczki na palce prawych d∏oni.
Od tego czasu mogli zaczàç si´ spotykaç.
Narzeczonej parze nieod∏àcznie towarzyszyli
bracia lub siostry dziewczyny. Mo˝na
powiedzieç, ˝e Menal mia∏a sporo szcz´Êcia
– Ahmad nie by∏ zupe∏nie przypadkowym
m´˝czyznà. Mieszkajà niedaleko, z widzenia
znali si´ niemal od dziecka.
Tak powstaje mensaf
Noc z czwartku na piàtek nie nale˝y do
zbyt d∏ugich. Koz∏y muszà zginàç nim s∏oƒce
wyjrzy zza widocznych na horyzoncie
izraelskich gór. Rzeê odbywa si´ niezwykle
sprawnie. Ofiary pojedynczo wyciàgane sà z
liczàcego ponad sto sztuk stada. W ruch idà
ostre jak brzytwa no˝e. Ziemia szybko
nasiàka krwià, a pozbawione g∏ów cia∏a
podawane sà dalej.
Nad przygotowaniem obiadu pracuje
kilkudziesi´ciu m´˝czyzn. Jak przy
taÊmociàgu w fabryce - jedni Êciàgajà ze
zwierzàt skóry, inni dzielà mi´so na porcje.
Gdy po niespe∏na godzinie wschodzi s∏oƒce,
dwadzieÊcia zwierzàt nie ˝yje.
Pozostaje nape∏niç olbrzymie
gary. Mi´so gotowaç si´ w nich
b´dzie przez kilka godzin.
Najpierw w wodzie. Po pewnym
czasie dodany do niej zostanie
specjalnie przygotowany jogurt w
postaci zbitego w kule
wysuszonego, bia∏ego proszku.
Gdy m´˝czyêni kr´cà si´ nad
paleniskiem, kobiety gotujà ry˝ z
dodatkiem kurkumy. Po
powrocie z meczetu, wyk∏ada si´
go na olbrzymie, metalowe tace.
Na nim làdujà odcedzone
mi´so, pietruszka i posiekane
orzechy. Za dekoracje s∏u˝à
wygotowane koêle g∏owy.
Pół godziny w gościnie
Wybija czternasta.
Nadchodzà m´˝czyêni z
rodziny Menal. Zajmujà
miejsca przy
czteroosobowych
stolikach. Nawet nie
siadajà. Rzucajà si´
na jedzenie. Biorà
w palce cienki
chleb, wyciàgajà co
lepsze kàski mi´sa,
wprawnymi
ruchami zlepiajà je
z polanym
jogurtem ry˝em i
wk∏adajà do ust.
Obiad zostaje
dos∏ownie
poch∏oni´ty. Nie
mija nawet pó∏
godziny i... wszyscy
rozchodzà si´ do
domów.
To koniec
wizyty? - Ka˝dy ma
swoje zaj´cia i
interesy. Grunt, ˝e
sobie dobrze
pojedli. Teraz nasza
kolej – Êmieje si´ jeden z kuzynów Ahmada.
– Póêniej posprzàtamy to wszystko, a
wieczorem jedziemy po narzeczonà.
Rodzina Ahmada nie potrzebuje nawet
plastikowych stolików. Siadajà wokó∏ tac
pe∏nych jedzenia. Tu˝ obok kuchni, na
pokrytej py∏em ziemi. Smakuje wybornie, nic
tylko lizaç ociekajàce t∏uszczem palce.
W końcu będą sam na sam
Gdy s∏oƒce chyli si´ ku zachodowi,
jedziemy po Menal. Kawalkada
samochodów tràbi zawzi´cie, gdy pokonuje
górskie dró˝ki i wje˝d˝a do centrum
Szobaku. Po dziewczyn´ wchodzà wy∏àcznie
kobiety. Po kilkunastu minutach po˝egnaƒ
zabierajà jà z rodzinnego domu.
Po przyjeêdzie Menal trafia na specjalnie
przygotowany tron. Wyprowadzeniu
Ahmada towarzyszà strza∏y z karabinów. Jest
pierwszym m´˝czyznà, który w trakcie tych
trzech dni wchodzi na terytorium
zarezerwowane dla kobiet.
Znów s∏ychaç Êpiewy i muzyk´. M∏odzi
przek∏adajà obràczki na lewe d∏onie. To
znak, ˝e zostali m´˝em i ˝onà.
Ahmad w koƒcu mo˝e poca∏owaç
dziewczyn´.
Gdy wychodzà, twarz Menal
skrywa ogromny, spiczasty kaptur.
M∏odzi wsiadajà do bia∏ego
mercedesa i udajà si´ na noc
poÊlubnà. W wynaj´tym na
te okazj´ apartamencie, w
koƒcu b´dà mogli byç ze
sobà sam na sam.
g.krol@gcnowiny.pl
017 867-22-32
N
Naa iissllaam
msskkiim
m w
weesseellu
u w
w JJo
orrd
daan
niiii rro
od
dzziin
nyy n
naarrzzeecczzo
on
nyycch
h b
baaw
wiiąą ssiięę o
osso
ob
bn
no
o..
N
Naaw
weett o
ob
biiaad
d jjeed
dzząą o
od
dd
dzziieelln
niiee.. N
Naasszz rreep
po
orrtteerr b
byyłł g
go
ośścciieem
m p
paan
naa m
młło
od
deeg
go
o
Ahmad się żeni
Ślub po islamsku
W islamie małżeństwo, chociaż ma znaczenie
religijne, nie jest sakramentem. To kontrakt
cywilnoprawny między mężczyzną i kobietą.
Tradycyjnie aranżowane jest przez rodzinę.
Ustalane są warunki kontraktu ślubnego. Można
w nim ustalić np. to, że mężczyzna nie będzie miał
więcej żon. Podaje się też wysokość mahru - daru
ślubnego ofiarowanego kobiecie przez rodzinę
małżonka. Jest on zabezpieczeniem na wypadek
ewentualnego rozwodu. Ostatecznym
potwierdzeniem małżeństwa jest podpisanie aktu
ślubnego. Zazwyczaj robi się to w trakcie wesela.
Pierwsze dwa wieczory upływają na śpiewie i tańcach.
Nad przygotowaniem mięsa pracuje kilkudziesięciu mężczyzn.
Całość zajmuje ok. półtorej godziny.
Ahmad tuż przed spotkaniem ze swoją wybranką. Do domu
wprowadzony zostaje przez licznych braci i kuzynów.
Na wiwat strzela
się ze
wszystkiego co
jest pod ręką. W
ruch idą
amerykańskie
karabinki i
rosyjskie
kałasznikowy.
GRZEGORZ KRÓL (5)
Mensaf podaje się na wielkich blaszanych tacach. Sztućce są tu
niepotrzebne.
Więcej zdjęć:
www.gcnowiny.pl/fotogaleria