K o ƒ P o l s k i 8 / 2 0 0 1
31
P
O
T
R
E
T
ryla˝a wymyÊli∏ sobie Jacek. Nie
pami´tam ju˝, kiedy w domu po
raz pierwszy pad∏o to imi´. Poja-
wia∏o si´ jednak coraz cz´Êciej,
z ciàgle nowymi informacjami, kr´pujàcy-
mi nas jak sieç paj´cza, z której jedynym
wyjÊciem mog∏a byç tylko decyzja – kupu-
jemy. A Jacek ku∏ ˝elazo, póki goràce, bo
sytuacja wydawa∏a si´ znakomita – po Bar-
celonie, gdzie pierwszy nasz zakup, Ibis,
by∏ najlepszy z polskich koni. Liczni podpo-
wiadacze roztaczali przed nami wizj´ ró˝o-
wej przysz∏oÊci, wpisanej zresztà w rodo-
wód Gryla˝a – syna znakomitego Jarabuba
i wnuka legendarnego Mehariego. W Pru-
chnej urodzi∏a go ma∏opolanka Gryzelda.
Jacek zna∏ Gryla˝a z zak∏adu treningo-
wego w Kwidzynie. – To najlepiej galopu-
jàcy koƒ w stadzie – powtarza∏.
Z Kwidzyna przeniesiono Gryla˝a do
Braniewa. Wyda∏ si´ tam jakby niepo-
trzebny, chodzi∏ troch´ w rekreacji, a˝ do-
bieg∏ oÊmiu lat. I tak, dzi´ki ˝yczliwoÊci
Wojciecha Ganowicza, sta∏ si´ nasz.
Ju˝ pierwsze treningi obna˝y∏y niedo-
skona∏oÊci konia – braki w uje˝d˝eniu,
jeszcze wi´ksze w technice skoku, ma∏o
efektowny ruch. Rekompensowa∏ je nie-
zwyk∏à si∏à i odwagà. Zacz´∏a si´ ˝mudna
praca uje˝d˝eniowa, çwiczenia gimna-
styczne, odrabianie z∏ych nawyków.
W pierwszych zawodach sz∏o jak po gru-
dzie. Pami´tam derby Starogardu. Jacek
startowa∏ jeszcze w NadwiÊlaninie. Siedz´
na trybunie z Lenkà Zagorowà i Jackiem
Goszczyƒskim. Gryla˝ kosi wszystko, co na
drodze. Obok przechodzi Hubert Szasz-
kiewicz. – Lena, a tego siwego te˝ chcesz
sprzedaç? – Êmieje si´ rozbawiony. A pó∏-
tora roku póêniej Gryla˝ przeszed∏ ju˝
Luhmühlen, wszystko na wprost, bez b∏´-
dów na przeszkodach.
W Rakowcu sta∏ si´ suwerennym
w∏adcà stajni. Ka˝dy przemarsz z boksu,
padoku czy trajlerka odbywa∏ si´ w pasa-
˝ach, przy akompaniamencie r˝enia.
W stajni nie tolerowa∏ sàsiadów, ale wy-
starczy∏o wejÊç do boksu i groêny król
zwierzàt natychmiast zmienia∏ si´ w ∏agod-
nego baranka – ˝adnego straszenia, wierz-
gania, czy nawet nerwowych ruchów.
Na zawodach mia∏ swoich sta∏ych fa-
nów; zwykle zaraz po przyjeêdzie zg∏asza-
∏y si´ nastolatki z ofertami zaplatania czy
piel´gnacji. A goÊcie Rakowca z zachwy-
tem oglàdali, widocznà nawet o zmierz-
chu na tle ciemnego lasu, siwà sylwetk´
wierzchowca.
Niestety, temperament Gryla˝a by∏ przy-
czynà ró˝nego rodzaju urazów i kontuzji.
Szczególnie niebezpieczne wydawa∏y si´
zgrupowania. Taka sytuacja zmusza∏a Jac-
ka do pewnej asekuracji nie zawsze zrozu-
mia∏ej dla ludzi, którzy przywykli liczyç ko-
nie na sztuki.
Po zawodach w Luhmühlen Gryla˝ mia∏
byç podporà ekipy na mistrzostwa Europy.
Nie pojecha∏ na proÊb´ Jacka zaskoczone-
go tym, ˝e ten zdrowy i pewny do tej po-
ry koƒ pod koniec zgrupowania w Bia∏ym
Borze wydawa∏ si´ niezbyt czysty. Rok
póêniej kolejne zgrupowanie – tym razem
przed Atlantà. Gryla˝ zakula∏ jakoÊ nagle
przed odlotem, w dniu przyjazdu komisji
decydujàcej o ostatecznym sk∏adzie.
Rok 1998 to Luhmühlen po raz drugi.
Z silnej ekipy polskiej do koƒca zawodów,
obok Gryla˝a, dociera tylko jego kole˝an-
ka ze stajni Arina. Gryla˝ jest jedynym pol-
skim koniem z prawem startu na MÂ, ma
sponsora gotowego pokryç koszty w ca∏o-
Êci, ale nie ma zgody decydentów. Zamiast
tego kolejna kontuzja, w sytuacji jak
w specjalnie re˝yserowanym filmie – Gry-
la˝ na odizolowanym padoku, a daleko od
niego pod lasem kilka koni. Byç mo˝e
wiatr przynosi mu zapach m∏odej klaczy
Czary, towarzyszki Ibisa, bo rusza nagle
w stron´ lasu, forsujàc kolejne przeszkody;
rwà si´ taÊmy, ˝erdzie trzaskajà jak zapa∏-
ki. Rozpoczyna si´ szaleƒczy wyÊcig do
stajni. Najpierw Czara, za nià Gryla˝ i sta-
rajàcy si´ go odp´dziç Ibis. Dla Czary
skoƒczy∏o si´ to trwa∏à eliminacjà ze spor-
tu, dla obu rywali – kontuzjami.
W nast´pnym roku Luhmühlen po raz
trzeci – tym razem mistrzostwa Europy.
Gryla˝ koƒczy je razem z Hazardem. Oba
konie wype∏ni∏y podstawowà norm´ na
Sydney, co jednak przesz∏o jakoÊ bez echa.
Rok 2001 mia∏ byç ostatnim w mi´dzy-
narodowych startach 16-letniego ogiera,
zakwalifikowanego do mistrzostw Europy.
Pierwszym powa˝nym sprawdzianem by∏
Bia∏y Bór. Ustawionà przez Wolfganga Fel-
da kombinacj´ sto∏ów Gryla˝ przechodzi
jak pi∏eczka pingpongowa – bez draÊni´-
cia. To usypia troch´ czujnoÊç jeêdêca –
niezbyt precyzyjny najazd na k∏od´ z wody
i Jacek musi skr´ciç w lewo, bo Gryla˝, jak
zawsze, próbowa∏by zapewnie forsowaç
nast´pnà, co grozi∏o upadkiem. I to by∏
trzeci b∏àd na przeszkodach we wszystkich
dotychczasowych startach tej pary!
Czwartego czerwca po po∏udniu, jak
zwykle przed treningiem, wypuszczono
Gryla˝a na padok. W∏aÊnie zbiega∏ z górki
tym swoim nerwowym k∏usikiem, gdy na-
gle zachwia∏ si´, zako∏ysa∏ i pad∏ przez ta-
Êmy ogrodzenia. Jeszcze poderwa∏ si´ po
raz ostatni, a˝ znieruchomia∏ na oczach
swego jeêdêca.
Spoczywa na zawsze obok padoków,
pod sosnami, z których wy∏ania∏ si´ zwykle
po letnim spacerze. By∏ koniem ufnym,
szczerym i dzielnym.
ZYGMUNT KRUKOWSKI
fot. Ma∏gorzata ˚ó∏taƒska
W Rakowcu Gryla˝ sta∏ si´ królem stajni.
Ka˝dy przemarsz z boksu, padoku czy trajlerka odbywa∏
si´ w pasa˝ach, przy akompaniamencie r˝enia.
Dzielny siwek
G