Jaś i Małgosia
(Anna Świrczyńska)
Gadu, gadu gadka. Stoi sobie chatka. Kto w tej chatce mieszka? Jaś i Małgorzatka.
(…) Chłopiec – urwis, panna – trzpiot. A łakome niby kot. (…)
Wiewióreczka – śmieszka, co to w dziupli mieszka, bawiła się z dziećmi na zielonych
ścieżkach. Goniła za nimi gąszczami leśnymi, wodziła po krzaczkach pannę i chło-
paczka. Biegali, skakali, dróżeczki nie znali. Biegali, chodzili, dróżeczkę zgubili.
Stoją w rozpaczy – wtem – co to znaczy? W lesie jest domek niby pałacyk. Z cukru
ściany, z cukru drzwiczki, piernikowe okienniczki. Płot z migdałków, próg z migdał-
ków – zjemy sobie po kawałku. (…) Co kto może, zajada. Wtem ktoś z chatki wypada.
(…)
W piernikowych bucikach biegnie babka z piernika. Łapie Jasia, Małgosię i w ko-
mórce zamyka.
– Czy to rzeczy słyszane, by ogryzać mi ścianę? Czy to dzieciom wypada płot z mig-
dałów objadać?
Zamknęła ich na trzy spusty w komóreczce ciemnej, pustej. Na trzy spusty, na trzy
klucze.
– Ja rozumu was nauczę! (…)
Całą nockę płakali, ani jedli, ni spali. Kiedy ranek zaświtał, klucz z hałasem zazgrzytał.
Ktoś drzwi z wolna odmyka, dzieci trwoga przenika. W piernikowym kapturze
wchodzi baba z piernika.
– Macie tutaj trzy beczki pełne owsa i sieczki. Macie cztery koszyki pełne prosa
i gryki – krótko babka im powie. – Trzeba przebrać ten owies, trzeba przebrać te
jagły! – Wyrok srogi i nagły.
Słuchają z trwogą trzpioty, wzięły się do roboty. Pracują niestrudzone calutką noc
i dzionek. (…) Trzy beczki już przebrały, przebrały trzy koszyki.
Wtedy babka z piernika drzwi komórki odmyka. Wypuściła panienkę, wypuściła
chłopczyka. I na drogę im dała pół słodkiego migdała.
– Będzie teraz matusia już pociechę z was miała!
(Źródło: Irena Słońska, „W szkole i na wakacjach”,
WSiP, Warszawa 1982, s. 124-126)