23 lipca 2003
Elektorat uwięziony
Fakt, że Roman Giertych został na falach Radia Maryja zdemaskowany przez panów profesorów
Brodę i Nowaka jako wróg Polski i zwolennik „masońskiej Unii Europejskiej ", nie zdziwił mnie w
stopniu najmniejszym. Taka jest logika funkcjonowania sekty: stale musi ona oczyszczać się z nie dość
niezłomnych, stale znajdować i demaskować odstępców, aby ci najradykalniejsi z radykalnych i
najniezłomniejsi z niezłomnych mogli zamanifestować swój najradykalizm i swą najniezłomniejszość.
Jest tylko kwestią czasu, kiedy profesor Broda zdemaskuje jako antypolaka profesora Nowaka, względnie
odwrotnie - w obu wypadkach ksiądz Rydzyk udzieli na to czasu antenowego równie chętnie, bo stan, w
którym radykalna prawica jest mgławicą śmiertelnie pokłóconych grupek, które istnieją tylko o tyle, o ile
Ojciec Dyrektor darzy j e swą życzliwością, jest temu ostatniemu jak najbardziej na rękę. Przy proroku
nie ma miejsca na wiceproroków. A Giertych zaczął zanadto wyrastać, zaczął znaczyć coś także bez
Radia Maryja - na dłuższą metę nie mogło to być w toruńskiej centrali tolerowane.
Pomińmy tę część sporu o LPR, która polega na insynuowaniu sobie działalności agenturalnej
bądź komunistycznej przeszłości i zwróćmy uwagę na meritum. Pretekstem do ataku na Giertycha był
fakt, że udzielił on wywiadu „ Gazecie Wyborczej", uznał w tym wywiadzie swą przegraną w
eurorefrendum i zapowiedział dostosowanie dalszej strategii politycznej do faktów. To główny kierunek
natarcia. Był jeszcze poboczny - Giertych zaprezentował się jako liberał, zwolennik niskich podatków, a
nawet podatku liniowego, prywatyzacji i zmniejszania interwencji państwa w gospodarkę, co zostało w
Radiu Maryja skrytykowane pryncypialnie w imię narodowo-socjalistycznego fundamentalizmu. Mówiąc
krótko: pretekstem do ataku było to, że Giertych chce ze stworzoną na radykalnej prawicy siłą polityczną
coś zrobić, chce wejść w politykę, być może szukać partnerów do budowania koalicji rządzącej. Dla
radiomaryjnych radykałów to nie do przyjęcia. LPR powinna po pierwsze, uznawać referendum za
sfałszowane i jako takie nie wiążące, po drugie, nie podawać ręki nikomu i z nikim nie wchodzić w żadne
układy, po trzecie - czekać na cud, który w końcu nastąpi: całkowite i miażdżące zwycięstwo obozu
radykalnego. Dopóki zaś cudu nie ma, jedyną godną Polaka aktywnością polityczną jest namiętne
protestowanie przeciwko wszystkiemu i pozostawanie w nieprzejednanym sprzeciwie. Bardzo
wymownym przykładem jest pretensja, że Giertych w ogóle udzielił wywiadu gazecie Michnika.
Porządny, prawdziwie polski polityk nie udziela wywiadów niewłaściwym mediom i nie występuje
nigdzie, poza Radiem Maryja i Naszym Dziennikiem. Ci, którzy nie czytają Naszego Dziennika i nie
słuchają Radia Maryja, nie są prawdziwymi Polakami i o ich głosy w ogóle nie należy zabiegać.
Nic nowego. Stara choroba polskiej prawicy rozkwitła w środowiskach radiomaryjnych w mutacji
krańcowej. Powodem do wykluczenia z grona jedynie słusznych może być wszystko -przyjęcie
zaproszenia na imprezę, wśród gości której znalazł się daleki znajomy Michnika, publikacja w gazecie,
która kilka miesięcy wcześniej zrecenzowała pozytywnie Harry'ego Pottera etc. Biedni słuchacze ojca
Rydzyka wpędzani są w coraz głębszą paranoję - wróg czai się wszędzie, ludzie wczoraj uważani za
rycerzy polskości i wielkich patriotów nagle zrzucają maski i okazuje się, że od zawsze służyli
masońskiemu, antypolskiemu spiskowi i należeli do „wiadomej mniejszości”, każde wypowiedziane
zdanie ma drugie dno, po prostu - nikomu poza Ojcem Dyrektorem i jego gośćmi nie można wierzyć.
Łatwo się z tego śmiać, ale nie sposób nie zauważyć, że w ten sposób jakaś część bardzo
patriotycznego, choć nie zawsze szczególnie modrego elektoratu, jest przez Ojca Dyrektora prowadzona
na manowce i wyłączana z polskiej polityki. W praktyce te 5-10 proc. pozostaje elektoratem
zablokowanym, uwięzionym w jałowym proteście przeciwko wszystkiemu. Kiedy przyjdzie do
montowania koalicji, która mogłaby zagrodzić drogę do władzy postkomunistom z SLD i Samoobrony,
tych kilku procent może zabraknąć. Tak jak we Francji, gdzie - z innych powodów - lewica zawsze może
wejść w sojusz z komunistami, a centroprawica z radykałami nie, co spychają do opozycji.
Chyba że Giertychowi uda się wprowadzić LPR do następnego sejmu i politycznej gry pomimo
histerycznych oskarżeń na falach Radia Maryja i bez poparcia księdza Rydzyka, a nawet wbrew niemu.
Ale, przyznam, trudno mi sobie wyobrazić, żeby był w stanie dokonać czegoś tak karkołomnego.