Rozdział piąty

background image

Rozdział piąty

Słowo „nie” wzrosło we mnie, niemalże parząc moje wnętrze w 

potrzebie zostania wypowiedzianym na głos. Inne załamanie, tym razem w 
tarczach Bonesa, pozwoliło mi poczuć wściekłość, która przetoczyła się przez 

niego, w istocie widoczna była tylko w drgnięciu mięśnia jego szczęki.

– Dlaczego? Do czego potrzebny ci łowca czarownic? – zapytał z 

godnym podziwu spokojem.

Jej oczy wydawały się świecić wewnętrznym blaskiem.

– To nie twoja sprawa.
– Właściwie, to jest nasza sprawa od czasu, gdy ten sukinsyn uderzył 

we mnie samochodem, kazał swojemu wspólnikowi zastrzelić mojego 
najlepszego przyjaciela i, ah tak, podpalił mnie – powiedziałam kwaśno.

Kramer zrobił o wiele więcej, jednak wyliczenie wszystkich jego 

przewinień zabrałoby zbyt długo. On zwyczajnie był morderczym kutasem za 

życia i nawet przemiana w ducha go nie powstrzymała. To tylko pozwoliło mu
kontynuować swoje rządy terroru przez wieki. Niemalże zginęliśmy usiłując 

uwięzić Kramera, a teraz Marie chciała adres jego celi? Jeśli ona 
kiedykolwiek wypuściłaby go na wolność, Kramer przyszedłby prosto do 

mnie. W najlepszym razie, pewnego dnia spojrzę w dół i zobaczę srebrny nóż 
utkwiony w mojej klatce piersiowej. W najgorszym… cóż, wolałabym raczej 

srebrny nóż.

Sądząc po błysku w spojrzeniu Marie, wiedziała ona o wszystkich z 

powyższych zdarzeń, chociaż, oczywiście, jej widmowi szpiedzy nie odnaleźli 
celi Kramera.

– Twoja cena jest zbyt wysoka – powiedział Bones stonowanie.
– Wasza potrzeba uzyskania odpowiedzi od waszego ducha musi być 

tego warta, inaczej byście tutaj nie przybyli – odparła natychmiastowo Marie.

Wspomnienia, gdy ostatnio widziałam Kramera sprawiły, że chciałam 

polemizować. Nadawanie jednemu śmiertelnemu wrogowi władzy nad drugim
było zbliżone do posiadania nabitego pistoletu zawsze wymierzonego w twoje 

serce.

Wciąż jednak, to przeciwko czemu stawali teraz moi przyjaciele mogło 

być gorsze. 

– Załatwione. ­ Spojrzenie Bonesa odwróciło się ku mnie. Wyciągnęłam

rękę. – Ona ma rację. Potrzebujemy bardziej tego, co wie Don, niż tego, by 
zachować lokalizację Kramera w sekrecie.

– Don? – Mały uśmiech osiadł na ustach Marie. – Twój wujek jest tym 

duchem, który wciąż znika przed tobą?

– No wiesz, rodzina – mój głos był szorstki – to zawsze wrzód na tyłku.
Bones wpatrywał się w Marie. Wyraz jego twarzy nie wyrażał niczego, a

jego emocje były zablokowane, więc nawet jeśli stałam przed nim, to nie 
mogłam ustalić, co mówił do niej bezgłośnie. Jednak Marie wydawała się 

wiedzieć. Odpowiadała mu spojrzeniem w ten sam niezachwiany sposób nim 
pochyliła swoją głowę w lekkim skinieniu. Wtedy ich bezgłośna wymiana 

zdań dobiegła końca.

background image

– Cela Kramera jest pogrzebana w podziemnym systemie kanałów 

ściekowych, poniżej starej kombinacji funkcjonalnych przepływów

1

 

Ottumwa w Stanie Iowa – stwierdził Bones. – Jeśli zostanie naruszona, to 

Kramer zdoła się wydostać.

Wyraz satysfakcji rozbłysnął na twarzy Marie. Raz jeszcze, przejęłam 

się tym, czego chciała od tego ducha. Przy odrobinie szczęścia, Królowa 
Voodoo chciała po prostu zostać posiadaczką ducha najsłynniejszego łowcy 

czarownic – doceniałam ironię tej sytuacji, biorąc pod uwagę mizoginię

2

 

Kramera oraz jego nienawiść do wszystkiego co magiczne. Z drugiej strony, 

kiedy ostatni raz uwierzyłam w coś tak banalnego jak szczęście?

– Wywiązaliśmy się z naszej części, Majestic – powiedział Bones 

niezmiennym tonem. – Teraz twoja kolej.

Bones zapukał grzmiąco w drzwi. 
Po chwili, pytanie Tylera „Kto tam?” dało się słyszeć ponad ujadaniem 

Dextera.

– Właściciel tego cholernego domu.

Drzwi otworzyły się, ukazując szczerzącego się Tylera.
– Właściwie to twoje mieszkanie ma styl. Dodatkowo jest w samym 

sercu Dzielnicy Francuskiej! Powiedzcie mi raz jeszcze, dlaczego żyjecie w tej 
szopie pośrodku lasów…?

Przestał mówić, gdy zauważył, że nie byliśmy sami. Bones pchnął 

Tylera w bok, wystarczająco by pozwolić Marie i mnie wejść do środka. 

Mogliśmy załatwić to wszystko na cmentarzu, ale nie sądziłam, by Tyler mógł
wybaczyć mi, jeśli pozbawiłabym go szansy, by spotkał swojego idola.

 Teraz,

gdy zgodziliśmy się z jej warunkami, będzie to dla niego bezpieczne.

– Majestic, to nasz przyjaciel, Tyler. Tyler, poznaj Madame Laveau.

Wzrok Marie prześlizgnął się po Tylerze z uprzejmym brakiem 

zainteresowania.

– Bonjour.
Tyler wpatrywał się w nią, otwierając i zamykając swoje usta.

 Po kilku

sekundach, przestał nawet oddychać. Jedynym razem, gdy widziałam go 
równie zachwyconym, był moment, gdy poznał Iana.

 

– Madame – wykrztusił w końcu. – To zaszczyt.
Usta Marie wykrzywiły się, a ona rzuciła mi spojrzenie, które (gdyby 

była kimkolwiek innym) mogłabym przysiąc byłoby humorystyczną wersją: 
„W końcu ktoś, kto mnie docenia.”

Potem wyciągnęła rękę. Tyler złapał ją, ale nią nie potrząsnął. Skłonił 

się jednak z większą dozą formalności, niż sądziłam, że jest do tego zdolny.

Moja królowa, jego myśli wypowiedziały to z szacunkiem.

1

Niestety, ale nie mam pojęcia o co tutaj chodziło!!! Kramer’s cell is buried in the underground trunk sewer

beneath the old combined overflow facility in Ottumwa, Iowa. – ktoś, coś? /GatoEsquleleto

2

Mizoginia - nienawiść do kobiet (a to gnojek) /GatoEsqueleto

No też coś, już Lady Gaga byłaby lepsza, ale nieeee; Tyler jest medium, więc musi pałać sympatią do

popieprzonej władczyni kurczaków o ściętych głowach, która panuje nad umarlakami i wmusza krew w
bezbronne, zmodyfikowane wampiry, patrz i czytaj – Cat. /GatoEsqueleto

Oh, tak! Powal ją elokwencją, rybko! :o /GatoEsqueleto

Iaaaan – jeśli on się tutaj nie pojawi to chyba umrę. A przepraszam, ale ja go kocham ( jak każdego w tej

powieści, ale cicho szaaa!). /GatoEsqueleto

background image

Mój tyłek, nie opowiedziałam jednak na głos.

Ku mojemu zaskoczeniu, Marie uścisnęła dłoń Tylera, jej twarz 

wyrażała zadowolenie.

– Posiadasz moc, więc musisz być medium, o którym słyszałam.
Osłupienie Tylera było natychmiastowe.

– Słyszałaś o mnie?
Uwolniła swoją rękę.

– To leży w moim interesie, by wiedzieć o każdym, kto może 

sukcesywnie przywoływać duchy.

Nawet, gdyby wygrał na loterii, nie sądziłam, by Tyler mógł wyglądać 

na szczęśliwszego. Bones, jednakże, przeszedł do rzeczy.

– Potrzebujesz czegokolwiek zanim przejdziemy dalej, Majestic?
Rzuciła okiem na cały salon, zatrzymując się na urnie, którą Tyler 

umieścił na stoliku do kawy.

– Czy to zawiera prochy twojego wuja? 

Na moje skinienie głową, Marie wypuściła lekkie parsknięcie.
– Zatem to będzie proste.

Podeszła do kanapy i usiadła jak najbliżej urny. Bones i ja 

pozostaliśmy tam, gdzie byliśmy, ale Tyler zaczął rozpakowywać swoją 

walizkę.

– Tutaj, Madame – powiedział, podając jej swoją tabliczkę Ouija.

Posłała mu lekceważące spojrzenie, nim sięgnęła do urny.
– To nie jest potrzebne.

Tak szybko, jak jej place dotknęły prochów, lodowaty prąd przedarł się 

przez pokój, równie nagle i ostro, jak gdybym wpadła w centrum zamieci. 

Nim miałam w ogóle szansę zadygotać, mój wujek stanął pośrodku pokoju, 
materializując się wystarczająco, bym mogła zobaczyć, że jego szare włosy 

były potargane, jak gdyby został wyszarpnięty stamtąd, gdzie przebywał, tak 
mocno, że zaburzyło to jego firmowy styl.

– Co, do diabła? – zażądał wyjaśnień od Marie.
Wtedy dostrzegł mnie, Bonesa i Tylera.

– Tylko nie to, nie znowu – mruknął Don, zaczynając zanikać na 

brzegach.

W jednej chwili, Marie siedziała na kanapie z niczym więcej jak 

jedwabnymi meblami dookoła niej. W następnej, była otoczona aureolą cieni,

które wydawały z siebie miażdżące kości wycie, gdy zbiegały się przy moim 
wujku. Nie widziałam, by upuszczała sobie krew, która była katalizatorem do

przywołania szczątków, ale to, dlatego, że miała ona igłę ukrytą w swym 
pierścionku.

Siła szczątków emanowała trzaskając na mojej skórze, sprawiając, że 

instynktownie się cofnęłam. Ledwo słyszałam westchnięcie Tylera ponad 

okrzykami mojego wujka, gdy te przezroczyste formy zaczęły ciąć go, jak 
gdyby one były stalą, a on płynem.

– Teraz. – Głos Marie uległ zmianie, północne przeciąganie samogłosek,

zastąpione zostało niesamowitym echem, które brzmiało jak tysiące ludzi 

mówiących jednocześnie. – Zadajcie swoje pytania. On nigdzie się nie 
wybiera z nimi przytrzymującymi go.

Mówiłam pod wpływem szoku na widok tego, co ona zrobiła.

background image

– Odwołaj ich. To nie jest to, czego chcieliśmy.

Marie uniosła brwi.
– Jak inaczej sądziłaś, że zatrzymam tutaj twojego wujka? Poproszę go 

ładnie o pozostanie na miejscu?

– Nie mówiliśmy ci, byś go torturowała! – wybuchłam, poczucie winy 

miażdżyło mnie od środka, jako świeży akompaniament do okrzyków mojego 
wujka.

– Dałam słowo, że upewnię się, iż duch odpowie na twoje pytania, a ja 

zawsze dotrzymuję słowa. Im dłużej się ociągasz, Żniwiarzu, tym dłużej twój 

wuj cierpi.

Kolejne argumenty były bezużyteczne. Teraz jedyną osobą, która mogła

to powstrzymać był Don. Posłałam mojemu wujkowi błagalne spojrzenie, gdy 
się zbliżałam.

– Powiedz nam, co wiesz o Madiganie. Proszę.
Jego ciało zgięło się i wstrząsnęło, gdy formy bezlitośnie kontynuowały 

rozdzieranie go. Bones spojrzał w dal, jego usta się zacisnęły. Doskonale 
wiedział przez co przechodził mój wujek.

– Jak mogłaś mi to zrobić, Cat?
Dręczące oskarżenia szarpały moje serce. „Nie chciałam tego!” było 

zbyt bezużyteczne, by to wypowiedzieć. Poza tym, mimo, że tego nie 
chciałam, Don przyznał się do zesłania Tate’a i reszty na pewną śmierć. Jeśli

tylko powiedziałby nam prawdę, nic z tego, by się nie wydarzyło.

– To nie ma znaczenia – zmusiłam się, by to wypowiedzieć. – 

Odpowiedz na pytanie, albo Szczątki będą cięły cię, aż nie zostanie nic oprócz
ektoplazmy. 

To było kłamstwo. Nie można zabić tego, co już jest martwe, nad czym 

często ubolewałam polując na Kramera, ale Don tego nie wiedział.

– W takim razie umrę – wychrypiał, słowami przełamanymi bólem. – 

Lepiej… w ten sposób.

Nawet teraz, nie chciał wyjawić swojego sekretu?
Frustracja sprawiła, że przygryzłam wargi, by na niego nie nakrzyczeć. 

Nie czułam, by moje kły się wysuwały, ale sądząc po natychmiastowym 
smaku krwi – zrobiły to. 

– Nie bądź głupcem – powiedział Bones ostro. – Szczątki żywią się 

bólem, więc im bardziej wzrasta twoje cierpienie, tym większa staje się ich 

siła, by wyrządzić ci więcej krzywdy.

– Nieeee.

Mój wuj wyrzucił to słowo z taką rozpaczą, że moja kontrola pękła. Nie 

mogłam stać i przyglądać mu się w takim stanie, ale nie mogłam również 

tego zatrzymać, o czym przypomniał mi kamienny wyraz twarzy Marie.

– Powiedz mi, co do kurwy nędzy, Madigan zrobił, Don! Natychmiast!
– Genetyczne eksperymenty!

Moje usta opadły w odpowiedzi. Don zrobił to, nim kolejny krzyk agonii

wydarł się z jego gardła. Oprócz bólu, coś jeszcze błysnęło na jego twarzy. 

No uparty, gnojek! UGH. /GatoEsqueleto

Niby „WOW”, ale jakoś sama się tego domyślałam… /GatoEsqueleto

background image

Zaskoczenie, jak gdyby nie mógł uwierzyć, że odpowiedział mi zgodnie z 

prawdą.

– Genetyczne eksperymenty na czym? Na ludziach?

 ­ naciskał Bones.

Jęk oraz strumień przekleństw był jego jedyną odpowiedzią. Jeszcze 

raz, przygryzłam swoją wargę pod wpływem frustracji.

Pieprzony upór Dona.
– Odpowiedz mu – pękłam.

– Nie tylko ludziach – odparł Don zanim kolejny „Co, do cholery?” 

wyraz przeszedł przez jego twarz.

Marie zaczęła chichotać.
– Oh, rozumiem.

Ja nie rozumiałam. Jedynym momentem, gdy byłam w stanie zmuszać 

duchy do robienia tego, czego chciałam, był ten, gdy grobowa moc Marie 

krążyła w moich żyłach, ale pozbyłam się jej dawno temu.

– Zatroszczysz się o doinformowanie reszty z nas? – zapytałam mocno.

Jej spojrzenie było na poły niecierpliwe i rozbawione.
– Jak tak wielu z mojego rodzaju może obawiać się ciebie skoro jesteś 

taka naiwna? – Nim mogłam odgryźć się w odpowiedzi, kontynuowała. – On 
umarł w czasie, gdy jeszcze posiadałaś moje moce, czyż nie? A ty szlochałaś 

nad duchem opuszczającym jego ciało?

Nie doceniałam jej czy­to­nie­jest­oczywiste tonu.

– Czy nie wszyscy płaczą, gdy ukochana osoba umiera?
– Mambo nie – powiedziała, używając słowa, którym nazwała mnie, gdy

uświadomiła sobie, że zaabsorbowałam nowe moce po wypiciu jej krwi. – Nie,
chyba, że chcą, by dana osoba tutaj pozostała.

– Ale on nie pozostał – powiedziałam, a gniew powodowany bólem Dona

zaostrzał moje słowa. – On umarł.

– Ależ on tutaj jest – odparła Marie, pstrykając palcami w kierunku 

Dona. – Jako duch. Bądź bardziej precyzyjnie: twój duch.

Nie, Bones, na świnkach morskich -.-‘ /GatoEsqueleto

Doom, doom, doooom! *Muzyczka z horrou* /GatoEsqueleto


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tajemnice Grypserki, Tajemnice Grypserki cz.II, ROZDZIAŁ PIĄTY - ZJAWISKO SAMOAGRESJI I SYMULOWANIA
Rozdział piąty
Rozdział piąty
Rozdzial piaty bet
Rozdział piąty
Walking DISASTER ROZDZIAŁ PIĄTY TŁUMACZENIE DiabLica090
Światło pod wodą Rozdział piąty
Hiszpańska Trucizna Rozdział piąty
DOM NOCY 11 rozdział piąty
ROZDZIAŁ PIĄTY
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty piąty
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II

więcej podobnych podstron