DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
Francis BACON
NOVUM ORGANUM
tłum. Jan Wikarjak
fragmenty wybrane
z ksi
ę
gi drugiej
[KSI
Ę
GA PIERWSZA]
aforyzmów o tłumaczeniu przyrody i o królestwie człowieka
I. Człowiek, sługa i tłumacz przyrody, tyle mo
ż
e zdziała
ć
i zrozumie
ć
, ile z ładu przyrody
spostrzeganiem lub umysłem zdoła uchwyci
ć
; poza tym nic nie wie i nic wi
ę
cej nie mo
ż
e.
II. Niewiele s
ą
warte zarówno goła r
ę
ka, jak i sam sobie pozostawiony rozum. Dzieł
dokonywa si
ę
przy pomocy narz
ę
dzi i
ś
rodków pomocniczych; w niemniejszym stopniu
potrzeba ich rozumowi ni
ż
r
ę
ce. I rzeczywi
ś
cie, jak narz
ę
dzia r
ę
ki powoduj
ą
ruch albo
nim kieruj
ą
, tak te
ż
narz
ę
dzia umysłu wspieraj
ą
rozum albo go chroni
ą
.
III. Wiedza i pot
ę
ga ludzka to jedno i to samo, gdy
ż
nieznajomo
ść
przyczyny pozbawia
nas skutku. Nie mo
ż
na bowiem przyrody zwyci
ęż
y
ć
inaczej ni
ż
przez to,
ż
e si
ę
jej słucha,
i to, co przy rozwa
ż
aniu gra rol
ę
przyczyny, w działaniu staje si
ę
niejako reguł
ą
.
IV. Wszystko, co przy działaniu człowiek zrobi
ć
mo
ż
e, to ciała stworzone przez natur
ę
przysuwa
ć
i odsuwa
ć
; reszty dokonuje w sobie sama przyroda.
V. W tajniki przyrody zwykle zagł
ę
biaj
ą
si
ę
(z my
ś
l
ą
o działaniu) mechanik, matematyk,
lekarz, alchemik i magik; lecz wszyscy (jak obecnie sprawy stoj
ą
) nie wysilaj
ą
c si
ę
zbytnio, niewiele osi
ą
gaj
ą
.
VI. Głupot
ą
wprost wewn
ę
trznie sprzeczn
ą
byłoby mniemanie,
ż
e czego dot
ą
d nigdy nie
zrobiono, tego mo
ż
na dokona
ć
inaczej ni
ż
za pomoc
ą
nigdy dot
ą
d nie stosowanych
sposobów.
VII. Wydaje si
ę
,
ż
e płodów umysłu i r
ę
ki znajduje si
ę
niezwykle du
ż
o w ksi
ąż
kach i
pracowniach. Lecz cała ta ró
ż
norodno
ść
polega tylko na wyszukanej subtelno
ś
ci
wniosków wyprowadzonych z nielicznych dobrze znanych przesłanek, a nie na liczbie
twierdze
ń
ogólnych.
VIII. Nawet dzieła ju
ż
istniej
ą
ce zawdzi
ę
czaj
ą
swoje powstanie w wi
ę
kszym stopniu
przypadkowi i
ś
lepemu do
ś
wiadczeniu ni
ż
naukom: nauki bowiem, które obecnie
posiadamy, s
ą
tylko pewnego rodzaju składnymi zestawieniami tego, co ju
ż
przedtem
wynaleziono, a nie metodami robienia odkry
ć
ani te
ż
wskazówkami prowadz
ą
cymi do
nowych dzieł.
XI. Podobnie jak nauki, które obecnie posiadamy, s
ą
bezu
ż
yteczne dla tworzenia dzieł,
tak te
ż
logika, któr
ą
obecnie posiadamy, jest bezu
ż
yteczna dla tworzenia nauk,. .
XII. Logika, która jest w u
ż
yciu, przyczynia si
ę
raczej do utrwalania i utwierdzania bł
ę
dów
(które zasadzaj
ą
si
ę
na pospolitych poj
ę
ciach), ni
ż
do poszukiwania prawdy; jest wi
ę
c
bardziej szkodliwa ni
ż
po
ż
yteczna.
Strona 1 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
XIII. Sylogizmu nie u
ż
ywa si
ę
dla uzasadniania pierwszych zasad nauki, a do twierdze
ń
ś
redniej ogólno
ś
ci pró
ż
no si
ę
go stosuje, poniewa
ż
daleko mu do subtelno
ś
ci przyrody.
Wymusza wi
ę
c uznanie, ale nie opanowuje rzeczy.
XIV. Sylogizm składa si
ę
ze zda
ń
, zdania ze słów, słowa za
ś
s
ą
znakami poj
ęć
. Je
ż
eli
wi
ę
c same poj
ę
cia (które stanowi
ą
podstaw
ę
) s
ą
niejasne i pochopnie wyabstrahowane z
rzeczy, nie mo
ż
e by
ć
silne to, co si
ę
na nich opiera. Jedyna, wi
ę
c nadzieja w prawdziwej
indukcji.
XV. W
ś
ród obecnych poj
ęć
nie ma poj
ęć
poprawnych ani w
ś
ród logicznych, ani w
ś
ród
fizycznych: substancja, jako
ść
, czynno
ść
, bierno
ść
, nawet byt, nie s
ą
dobrymi poj
ę
ciami;
jeszcze gorsze s
ą
poj
ę
cia: ci
ęż
kie, lekkie, g
ę
ste, cienkie, wilgotne, suche, powstawanie,
zagłada, przyci
ą
ganie, odpychanie, element, materia, forma i inne tego rodzaju;
wszystkie one s
ą
fantastyczne i
ź
le okre
ś
lone.
XVI. Poj
ę
cia najni
ż
szych gatunków: człowieka, psa, goł
ę
bia i bezpo
ś
rednich uj
ęć
zmysłowych: ciepła, zimna, bieli, czerni nie wprowadzaj
ą
zbytnio w bł
ą
d; jednak i one
wskutek płynno
ś
ci materii i zaz
ę
biania si
ę
rzeczy, niekiedy ulegaj
ą
zm
ą
ceniu. Wszystkie
pozostałe poj
ę
cia (którymi ludzie dot
ą
d si
ę
posługiwali) to poj
ę
cia bł
ę
dne, w
nieodpowiedni sposób z przedmiotów wyabstrahowane i utworzone.
XVII. Nie mniej dowolnie i bł
ę
dnie jak przy wyabstrahowywaniu poj
ęć
post
ę
puje si
ę
przy
ustanawianiu twierdze
ń
ogólnych i to nawet tych zasad naczelnych, które si
ę
opieraj
ą
na
pospolitej indukcji. Lecz w o wiele wi
ę
kszym stopniu dotyczy to tych twierdze
ń
i zda
ń
dalszych, które wyprowadza si
ę
przy pomocy sylogizmu.
XVIII. Dotychczasowe osi
ą
gni
ę
cia w naukach s
ą
tego rodzaju, i
ż
s
ą
niemal
ż
e z reguły
zale
ż
ne od poj
ęć
pospolitych. A
ż
eby za
ś
dotrze
ć
do dalszych, gł
ę
bszych tajników
przyrody,. trzeba zarówno poj
ę
cia jak i twierdzenia ogólne wyprowadza
ć
z faktów drog
ą
bardziej pewn
ą
i bezpieczn
ą
, i w ogóle stosowa
ć
lepsze i pewniejsze zabiegi rozumu.
XIX. Dwie s
ą
i tylko dwie moig
ą
.istnie
ć
drogi poszukiwania i odkrywania prawdy. Jedna
od zmysłów i twierdze
ń
szczegółowych wznosi si
ę
od razu do twierdze
ń
najbardziej
ogólnych, i na podstawie tych zasad naczelnych i ich niewzruszonej prawdziwo
ś
ci ocenia
i odkrywa twierdzenia
ś
redniej, ogólno
ś
ci; ta droga jest normalnie w u
ż
yciu. Druga
wyprowadza twierdzenia ogólne ze zmysłów i twierdze
ń
szczegółowych, posuwaj
ą
c si
ę
nieprzerwanie i stopniowo wzwy
ż
, aby na ko
ń
cu doj
ść
do tego, co najbardziej ogólne; ta
droga jest prawdziwa, lecz nie ucz
ę
szczana.
XX. Rozum pozostawiony samemu sobie wkracza na t
ę
wła
ś
nie drog
ę
(oczywi
ś
cie
pierwsz
ą
), któr
ą
odbywa stosuj
ą
c si
ę
do prawideł dialektyki. Umysł bowiem nami
ę
tnie lubi
przeskakiwa
ć
do tego, co bardziej ogólne, by przy tym si
ę
zatrzyma
ć
. Niebawem za
ś
czuje odraz
ę
do do
ś
wiadczenia, lecz to zło powi
ę
ksza dopiero dialektyka, sil
ą
c si
ę
na
efektowno
ść
w dysputach.
XXI. Rozum pozostawiony samemu sobie przy usposobieniu trze
ź
wym, cierpliwym i
powa
ż
nym (zwłaszcza je
ż
eli nie doznaje przeszkód ze strony ogólnie przyj
ę
tych doktryn),
próbuje nieco owej drugiej drogi, która jest wła
ś
ciwa, lecz niewielki czyni post
ę
p,
poniewa
ż
rozum bez kierownictwa i pomocy jest niekonsekwentny i w ogóle niezdolny
ido pokonania ciemno
ś
ci, w jakich pogr
ąż
one s
ą
rzeczy.
XXII. Jedna i druga droga wychodzi od zmysłów i szczegółów, a ko
ń
czy si
ę
na tym, co
najbardziej ogólne. Wszelako istnieje te
ż
mi
ę
dzy nimi niezmierna ró
ż
nica. Podczas gdy
pierwsza mimochodem tylko dotyka do
ś
wiadczenia i szczegółów, druga zajmuje si
ę
nimi
nale
ż
ycie i systematycznie; pierwsza ju
ż
na pocz
ą
tku ustanawia jakie
ś
oderwane i
Strona 2 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
bezu
ż
yteczne uogólnienia, druga stopniowo wznosi si
ę
do tego, co w rzeczywisto
ś
ci jest
bardziej znane według natury.
XXIII. Wielka zachodzi ró
ż
nica .mi
ę
dzy idolami umysłu ludzkiego a ideami umysłu
boskiego; to jest mi
ę
dzy jakimi
ś
pustymi urojeniami a prawdziwymi znakami i pi
ę
tnami
wyci
ś
ni
ę
tymi na stworzeniach stosownie do tego, jakimi s
ą
one naprawd
ę
.
XXIV. Nie jest to w
ż
aden sposób mo
ż
liwe, by twierdzenia ogólne uzyskane na drodze
argumentacji mogły si
ę
przyda
ć
do robienia nowych odkry
ć
; subtelno
ść
przyrody bowiem
jest wielokrotnie wi
ę
ksza ni
ż
subtelno
ść
argumentacji. Natomiast twierdzenia ogólne
wyprowadzone nale
ż
ycie i systematycznie ze szczegółowych faktów, łatwo z kolei
wskazuj
ą
i wyznaczaj
ą
nowe fakty; sprawiaj
ą
wi
ę
c,
ż
e nauki staj
ą
si
ę
czynne.
XXV. Twierdzenia ogólne, które s
ą
obecnie w u
ż
yciu, miały
ź
ródło w szczupłym,
potocznym do
ś
wiadczeniu i w nielicznych szczegółowych faktach, które najcz
ęś
ciej si
ę
spotyka; przewa
ż
nie te
ż
na ich miar
ę
zostały utworzone i zakrojone. Nic wi
ę
c dziwnego,
ż
e nie prowadz
ą
do nowych faktów. Kiedy za
ś
przypadkiem zajdzie jaki
ś
wypadek
niezgodny, którego przedtem nie zauwa
ż
ono albo nie poznano, ratuje si
ę
twierdzenie
przez wprowadzenie jakiego
ś
bezwarto
ś
ciowego rozró
ż
nienia, gdy tymczasem
słuszniejsz
ą
byłoby rzecz
ą
poprawi
ć
samo twierdzenie.
XXVI. Metod
ę
ludzk
ą
, jak
ą
zwykle stosujemy w odniesieniu do przyrody, w wykładzie
naszym nazywamy zwykle antycypacjami przyrody (poniewa
ż
jest to post
ę
powanie
lekkomy
ś
lne i przedwczesne), natomiast tamt
ą
metod
ę
, która w nale
ż
yty sposób
wychodzi od faktów, nazywamy tłumaczeniem przyrody.
XXVII. Antycypacje s
ą
do
ść
silne dla pozyskania zgody, bo gdyby nawet ludzie oszaleli,
byle na jedn
ą
modł
ę
i w podobnej formie, dosy
ć
dobrze mogliby si
ę
ze sob
ą
zgadza
ć
.
XXVIII. Co wi
ę
cej, antycypacje zdobywaj
ą
zgod
ę
o wiele skuteczniej ni
ż
interpretacje;
zebrane bowiem z kilku tylko faktów, i to przede wszystkim takich, które si
ę
spotyka na
ka
ż
dym kroku, natychmiast opanowuj
ą
rozum i wypełniaj
ą
wyobra
ź
ni
ę
. Tymczasem
interpretacje, przeciwnie, oparte na zebranych tu i ówdzie faktach nadzwyczaj
ró
ż
norodnych i bardzo od siebie odległych, nie s
ą
w stanie wstrz
ą
sn
ąć
nagle rozumem,
skutkiem czego musz
ą
si
ę
opinii ludzkiej wydawa
ć
twarde i dziwnie brzmi
ą
ce, niemal tak,
jak tajemnice wiary.
XXIX. W naukach, które zasadzaj
ą
si
ę
na pogl
ą
dach i mniemaniach, mo
ż
na posługiwa
ć
si
ę
antycypacjami i dialektyk
ą
; chodzi w nich bowiem o zdobycie uznania, a nie o rzecz
sam
ą
.
XXX. Nawet je
ś
liby wszystkie wybitne umysły wszystkich wieków zeszły si
ę
razem i
zł
ą
czyły swoje wysiłki przekazuj
ą
c sobie nawzajem ich wyniki, to a tak na drodze
antycypacji nie mogłoby doj
ść
do wielkiego post
ę
pu w naukach. Albowiem zasadniczych
bł
ę
dów popełnionych przy pierwszym kształtowaniu umysłu nie mo
ż
na uleczy
ć
przez
stosowanie pó
ź
niej znakomitych nawet zabiegów i leków.
XXXI. Pró
ż
no oczekiwałoby si
ę
wielkiego rozwoju nauk od powierzchownego
zaszczepienia nowego na starym. Nale
ż
y dokona
ć
odnowy od najgł
ę
bszych
fundamentów, je
ż
eli nie mamy ci
ą
gle kr
ę
ci
ć
si
ę
w kółko ze znikomym i pogardy niemal
godnym post
ę
pem.
XXXII. Nienaruszony pozostaje szacunek nale
ż
ny staro
ż
ytnym autorom, i to wła
ś
ciwie
wszystkim; nie przeprowadzamy tu bowiem porównania zdolno
ś
ci lub talentów, lecz
Strona 3 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
porównujemy tylko metody; nie podejmujemy si
ę
te
ż
roli s
ę
dziego, lecz jedynie roli
przewodnika.
XXXIII. Ani o naszej metodzie, ani o odkryciach według niej dokonanych (trzeba to
bowiem powiedzie
ć
otwarcie) nie mo
ż
na wyda
ć
ż
adnego słusznego s
ą
du na podstawie
antycypacji (to jest metody obecnie stosowanej). Nie mo
ż
na bowiem
żą
da
ć
, a
ż
eby wyrok
zale
ż
ał od kogo
ś
, kto sam stoi przed s
ą
dem.
XXXIV. Niełatwa. te
ż
rzecz wyło
ż
y
ć
to lub wyja
ś
ni
ć
, co zamierzamy przedstawi
ć
; bo to,
co samo w sobie jest nowe, b
ę
dzie mo
ż
na zrozumie
ć
jedynie przez zestawienie z tym, co
stare.
XXXV. O wyprawie Francuzów do Itailii powiedział Borgia co nast
ę
puje: przybyli z kred
ą
w r
ę
ku, a
ż
eby oznacza
ć
kwatery, a nie z broni
ą
, aby łami
ą
c przeszkody. Podobnie i
nasza metoda jest tego rodzaju,
ż
e do umysłów zdolnych i poj
ę
tnych nasza nauka
powinna sama wchodzi
ć
.
ś
adna bowiem polemika nie mo
ż
e mie
ć
miejsca tam, gdzie
panuje ró
ż
nica co do naczelnych zasad i co do samych poj
ęć
, a nawet co do form
dowodzenia.
XXXVI. Pozostaje nam jeden prosty sposób wykładu, polegaj
ą
cy na tym,
ż
e b
ę
dziemy
doprowadza
ć
ludzi do bezpo
ś
redniego zetkni
ę
cia z poszczególnymi faktami w ich
kolejno
ś
ci i porz
ą
dku; oni za
ś
ze swej strony powinni na czas pewien stanowczo wyrzec
si
ę
poj
ęć
i zacz
ąć
obcowa
ć
z samymi rzeczami.
XXXVII. Metoda tych, którzy stan
ę
li na stanowisku akatalepsji i nasza droga, zgadzaj
ą
si
ę
ze sob
ą
do pewnego stopnia w swoich pocz
ą
tkach; pod koniec wszak
ż
e niezmiernie
si
ę
oddalaj
ą
, a nawet si
ę
sobie przeciwstawiaj
ą
. Tamci bowiem twierdz
ą
po prostu,
ż
e w
ogóle nic nie mo
ż
na wiedzie
ć
, my natomiast,
ż
e niewiele mo
ż
na wiedzie
ć
na temat
przyrody, je
ż
eliby si
ę
szło t
ą
drog
ą
, która obecnie jest w u
ż
yciu; dalej tamci podkopuj
ą
powag
ę
zmysłów i rozumu, my za
ś
dostarczamy im obmy
ś
lone przez nas
ś
rodki pomocy.
XXXVIII. Idole i fałszywe poj
ę
cia, które opanowały ju
ż
rozum ludzki i gł
ę
boko w nim
zapu
ś
ciły korzenie, nie tylko w ten sposób osaczaj
ą
umysły ludzi,
ż
e prawda z trudem
tylko znajduje do nich dost
ę
p, lecz nawet po otwarciu i uzyskaniu dost
ę
pu, przy samej
odnowie nauk znowu stawa
ć
b
ę
d
ą
na drodze i przeszkadza
ć
, je
ż
eli ludzie, z góry
ostrze
ż
eni, w miar
ę
swych mo
ż
liwo
ś
ci przed nimi si
ę
nie zabezpiecz
ą
.
XXXIX. Cztery s
ą
rodzaje idoli osaczaj
ą
cych umysły ludzkie. Nadali
ś
my im w wykładzie
naszym nazwy; mianowicie pierwszy rodzaj to idole plemienia, drugi to idole jaskini, trzeci
- idole rynku, czwarty - idole teatru.
XL. Tworzenie poj
ęć
i wyprowadzanie twierdze
ń
ogólnych przy pomocy prawdziwej
indukcji jest niew
ą
tpliwie najwła
ś
ciwszym
ś
rodkiem, a
ż
eby idole powstrzyma
ć
i usun
ąć
.
Jednak zwrócenie uwagi na idole i ich omówienie jest te
ż
wysoce po
ż
yteczne. Nauka
bowiem o idolach pozostaje w podobnym stosunku do tłumaczenia przyrody, co nauka o
sofistycznych dowodach do zwykłej dialektyki.
XLI. Idole plemienne maj
ą
swe
ź
ródło w samej naturze ludzkiej, w samym plemieniu,
czyli rodzie ludzkim. Fałszem bowiem jest twierdzenie,
ż
e zmysły ludzkie s
ą
miar
ą
rzeczy. Przeciwnie, wszystkie percepcje, zarówno zmysłowe jak i umysłowe, s
ą
dostosowane do człowieka, a nie do wszech
ś
wiata. Rozum ludzki podobny jest do
zwierciadła, które b
ę
d
ą
c nierówne (dla promieni wysyłanych przez przedmioty), swoje
wła
ś
ciwo
ś
ci na te przedmioty przenosi, przez co je zniekształca i zmienia.
Strona 4 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
XLII. Idole jaskini to idole jednostki ludzkiej. Albowiem (oprócz bł
ę
dów zwi
ą
zanych z
natur
ą
ludzk
ą
w ogóle) ka
ż
da jednostka ma pewnego rodzaju jaskini
ę
, czyli pieczar
ę
osobist
ą
, która załamuje i zniekształca
ś
wiatło naturalne. A dzieje si
ę
to b
ą
d
ź
ma skutek
wła
ś
ciwej ka
ż
demu jednostkowej jego natury, b
ą
d
ź
na skutek wychowania i przestawania
z innymi, b
ą
d
ź
przez lektur
ę
ksi
ąż
ek i autorytet osób, które si
ę
czci i podziwia, b
ą
d
ź
przez
ró
ż
nic
ę
wra
ż
e
ń
zale
ż
n
ą
od tego czy wyst
ę
puj
ą
one w umy
ś
le uprzedzonym i
predysponowanym, czy te
ż
w umy
ś
le zrównowa
ż
onym i spokojnym. Tote
ż
duch ludzki
(stosownie do tego, jak kształtuje si
ę
w jednostkach) jest czym
ś
ró
ż
norodnym, zgoła
niespokojnym i jakby przypadkowym. Słusznie wi
ę
c powiedział Heraklit,
ż
e ludzie
szukaj
ą
wiedzy w małych
ś
wiatach, a nie w wielkim, czyli wspólnym dla wszystkich
ś
wiecie.
XLIII. S
ą
jeszcze idole wynikaj
ą
ce niejako z wzajemnej blisko
ś
ci i obcowania rodzaju
ludzkiego, które nazywamy idolami rynku, poniewa
ż
tam wła
ś
nie ludzie przestaj
ą
i
współdziałaj
ą
ze sob
ą
. Ludzie bowiem obcuj
ą
ze sob
ą
przez rozmowy; wyrazy za
ś
dobiera si
ę
stosownie do tego, jak je pospólstwo pojmuje. Tote
ż
zły i niezr
ę
czny dobór
wyrazów w dziwny sposób kr
ę
puje rozum. I ani definicje, ani obja
ś
nienia, którymi uczeni
w niektórych sprawach zwykle zabezpieczaj
ą
si
ę
i broni
ą
,
ż
adn
ą
miar
ą
nie poprawiaj
ą
stanu rzeczy. Słowa całkowicie zadaj
ą
gwałt rozumowi, wszystko m
ą
c
ą
i przywodz
ą
ludzi
do niezliczonych jałowych kontrowersji i wymysłów.
XLIV. S
ą
wreszcie idole, które weszły do umysłów ludzkich z rozmaitych doktryn
filozoficznych, a tak
ż
e z przewrotnych prawideł dowodzenia; nazywamy je idolami teatru.
Albowiem ile wynaleziono i przyj
ę
to systemów filozoficznych, tyle naszym zdaniem
stworzono i wystawiono sztuk, które przedstawiaj
ą
urojone i dla sceny wymy
ś
lone
ś
wiaty.
A nie mówimy tu tylko o obecnie panuj
ą
cych albo o dawniejszych doktrynach i sektach
filozoficznych; wiele bowiem innych tego rodzaju sztuk mo
ż
na by wymy
ś
li
ć
i uło
ż
y
ć
, gdy
ż
bł
ę
dy nawet zupełnie ró
ż
ne, maj
ą
przecie
ż
przyczyny po wi
ę
kszej cz
ęś
ci jednakowe. I
znowu mamy tu na my
ś
li nie tylko całe systemy filozoficzne, lecz równie
ż
wiele
naczelnych zasad i twierdze
ń
naukowych, które nabrały mocy przez tradycj
ę
,
łatwowierno
ść
i niedbalstwo. Lecz o tych poszczególnych rodzajach idoli nale
ż
y pomówi
ć
szerzej i dokładniej, a
ż
eby rozum ludzki przed nimi zabezpieczy
ć
.
XLV. Rozum ludzki ma t
ę
wła
ś
ciwo
ść
,
ż
e skłonny jest przyjmowa
ć
wi
ę
kszy porz
ą
dek i
wi
ę
ksz
ą
prawidłowo
ść
w
ś
wiecie ni
ż
naprawd
ę
znajduje, i jakkolwiek w przyrodzie istnieje
wiele rzeczy jedynych w swoim rodzaju i całkiem od siebie ró
ż
nych, to jednak rozum
wymy
ś
la mi
ę
dzy nimi paralele, odpowiednio
ś
ci i stosunki, które w rzeczywisto
ś
ci nie
istniej
ą
. St
ą
d owe fikcje,
ż
e wszystkie ciała niebieskie poruszaj
ą
si
ę
po doskonałych
koliach - po całkowitym odrzuceniu linii spiralnych i drakonów (z wyj
ą
tkiem mo
ż
e samych
nazw). St
ą
d wprowadzono tu ogie
ń
z jego kr
ę
giem jako element dodatkowy, a
ż
eby z
trzema pozostałymi, które podpadaj
ą
pod zmysły, utworzył czwórk
ę
elementów. Przyj
ę
ło
si
ę
tak
ż
e dowolnie,
ż
e tzw. elementy pozostaj
ą
do siebie pod wzgl
ę
dom g
ę
sto
ś
ci w
stosunku dziesi
ęć
do jednego i inne tego rodzaju mrzonki. Ta fantastyczno
ść
panuje nie
tylko w pogl
ą
dach, lecz tak
ż
e w prostych poj
ę
ciach.
XLVI. Rozum ludzki, skoro raz przyj
ą
ł pewien pogl
ą
d (czy to dlatego,
ż
e jest on
tradycyjnie uznawany, czy te
ż
dlatego,
ż
e nam jest przyjemny), wszystko inne
ś
ci
ą
ga na
jego poparcie i potwierdzenie. I cho
ć
wi
ę
ksza jest mo
ż
e siła i liczba wypadków, które
przemawiaj
ą
przeciwko temu pogl
ą
dowi, mimo to jednak nie zwraca na nie uwagi i albo
lekcewa
ż
y je, albo wprowadzaj
ą
c pewne drobne rozró
ż
nienie usuwa je i odrzuca -
kieruj
ą
c si
ę
uprzedzeniem gro
żą
cym powa
ż
nymi i zgubnymi nast
ę
pstwami, a
ż
eby tylko
powaga owych poprzednich koncepcji pozostała niezachwiana. Dlatego słusznie kto
ś
,
komu pokazywano zawieszon
ą
w
ś
wi
ą
tyni tablic
ę
z wizerunkami tych, co dopełnili swych
ś
lubów w podzi
ę
ce za to,
ż
e ocaleli z niebezpiecze
ń
stwa rozbicia okr
ę
tu - na natarczywe
pytania: czy i teraz nie uznaje pot
ę
gi bogów, odpowiedział pytaniem: A gdzie s
ą
Strona 5 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
wizerunki tamtych, co po zło
ż
eniu
ś
lubów zgin
ę
li? Tak samo przedstawia si
ę
sprawa z
wszelkim .zabobonem, a wi
ę
c z astrologi
ą
, snami, znakami, wiar
ą
w karz
ą
c
ą
sprawiedliwo
ść
itp. Ludzie znajduj
ą
cy upodobanie w tego rodzaju urojeniach zwracaj
ą
uwag
ę
na te wypadki, w których si
ę
one spełniaj
ą
, a te, w których zawodz
ą
(chocia
ż
zdarzaj
ą
si
ę
one o wiele cz
ęś
ciej) lekcewa
żą
i pomijaj
ą
. Lecz o wiele bardziej
niepostrze
ż
enie wciska si
ę
to zło do filozofii i nauk; w nich mianowicie to, co raz znalazło
uznanie, zabarwia i nagina do siebie wszystko inne, cho
ć
by nawet to inne było o wiele
silniejsze i słuszniejsze. Co wi
ę
cej, niezale
ż
nie od tych upodoba
ń
i uroje
ń
, o których
mówili
ś
my, rozum ludzki popełnia stale ten sobie wła
ś
ciwy bł
ą
d,
ż
e wi
ę
cej porusza go i
pobudza to, co twierdz
ą
ce, ni
ż
to, co przecz
ą
ce, podczas gdy wła
ś
ciwie powinien si
ę
ustosunkowa
ć
jednakowo do obu; a nawet przeciwnie, gdy
ż
przy ustalaniu prawdziwo
ś
ci
ka
ż
dego twierdzenia ogólnego wi
ę
ksz
ą
wag
ę
ma wła
ś
nie wypadek negatywny.
XLIX. Rozum ludzki nie odznacza si
ę
trze
ź
wym spojrzeniem, lecz podlega wpływom woli
i uczu
ć
; tak powstaj
ą
nauki zbudowane wedle upodoba
ń
człowieka. Albowiem człowiek
łatwiej wierzy w to, co wolałby, aby było prawdziwe. St
ą
d to pochodzi,
ż
e odrzuca rzeczy
trudne, gdy
ż
brak mu cierpliwo
ś
ci w prowadzeniu bada
ń
; rzeczy trze
ź
we, poniewa
ż
ograniczaj
ą
nadziej
ę
; gł
ę
bie przyrody, z powodu przes
ą
dów;
ś
wiatło do
ś
wiadczenia,
przez zarozumiało
ść
i pych
ę
, aby kto
ś
nie powiedział,
ż
e umysł jego zajmuje si
ę
rzeczami błahymi i przemijaj
ą
cymi; pogl
ą
dy przeciwne pospolitemu mniemaniu, ze
wzgl
ę
du na opini
ę
gminu. Niezliczone s
ą
wreszcie, a niekiedy nieuchwytne, sposoby,
którymi uczucia zabarwiaj
ą
i zara
ż
aj
ą
rozum.
LXII. (...)
W ogóle za
ś
filozofia albo brała za du
ż
o tam, gdzie było mało do wzi
ę
cia, albo za mało
łam, gdzie mo
ż
na było wzi
ąć
wi
ę
cej. W ka
ż
dym razie filozofia opierała si
ę
na zbyt w
ą
skiej
podstawie do
ś
wiadczenia i historii naturalnej, i wyrokowała na podstawie mniejszej ilo
ś
ci
danych, ni
ż
by nale
ż
ało. Albowiem tzw. racjonalistyczny kierunek filozofii wyrywa z
do
ś
wiadczenia ró
ż
ne i pospolite dane, i to bez nale
ż
ytego ich stwierdzenia, bez
dokładnego ich zbadania i odwa
ż
enia, polegaj
ą
c poza tym głównie na medytacji i pracy
umysłu. Istnieje te
ż
inna odmiana filozofów, którzy pracowali sumiennie i dokładnie nad
nielicznymi eksperymentami i st
ą
d wa
ż
yli si
ę
wyprowadzi
ć
i wymy
ś
li
ć
cały system
filozoficzny - w dziwny sposób naginaj
ą
c do niego wszystkie inne.
Istnieje te
ż
trzecia odmiana filozofów, którzy kieruj
ą
c si
ę
wiar
ą
i kultem religijnym
mieszaj
ą
do filozofii teologi
ę
i tradycj
ę
. Niektórzy spo
ś
ród nich w swoich rojeniach
posuwaj
ą
si
ę
tak daleko,
ż
e po nauki zwracaj
ą
si
ę
wprost do duchów i opieku
ń
czych
geniuszy, i od nich je wyprowadzaj
ą
. W ten sposób pie
ń
bł
ę
dów i fałszywej filozofii
rozdziela si
ę
na trzy odnogi: sofistyczn
ą
, empiryczn
ą
i zabobonn
ą
.
LXXI. Nauki, jakie obecnie posiadamy, pochodz
ą
niemal całkowicie od Greków.
Albowiem tego, co dodali pisarze rzymscy, arabscy czy pó
ź
niejsi, nie jest wiele i
niewielkie to ma znaczenie. Jakkolwiek zreszt
ą
oceni
ć
ich dorobek, opiera si
ę
on na
podstawie stworzonej przez Greków. A m
ą
dro
ść
Greków była szkolarska i zbytnio gubiła
si
ę
w dysputach - dla poszukiwania prawdy jest to za
ś
rodzaj najmniej przydatny. Tote
ż
owa nazwa sofistów, któr
ą
niektórzy, chc
ą
cy nazywa
ć
si
ę
raczej filozofami, z
lekcewa
ż
eniem odrzucali i przenie
ś
li na staro
ż
ytnych retorów, Gorgiasza, Protagorasa,
Hippiasza, Polosa, odnosi si
ę
tak
ż
e do całego tego rodzaju, a wi
ę
c do Pilaitona,
Arystotelesa, Zenona, Epikura, Teofrasta i ich nast
ę
pców: Chryzypa, Karneadesa i
innych. Ta tylko była mi
ę
dzy nimi ró
ż
nica,
ż
e pierwsi w
ę
drowali i zarabiali przenosz
ą
c si
ę
z miasta do miasta, wystawiaj
ą
c sw
ą
m
ą
dro
ść
na pokaz i
żą
daj
ą
c za ni
ą
zapłaty - drudzy
natomiast byli bardziej dostojni i wi
ę
cej mieli godno
ś
ci, zwłaszcza ci, co mieli stałe
siedziby, otwierali szkoły i darmo nauczali filoizofii. A jednak (cho
ć
pod innymi wzgl
ę
dami
zachodziła mi
ę
dzy nimi ró
ż
nica) jedni i drudzy po szkolarsku sprowadzali wszystko do
dysput, tworzyli pewnego rodzaju sekty i herezje filozoficzne oraz wzajemnie si
ę
zwalczali, tak
ż
e ich nauki były po wi
ę
kszej cz
ęś
ci (jak to dowcipnie okre
ś
lił Dionizjusz w
Strona 6 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
stosunku do Platona) słowami pró
ż
nuj
ą
cych starców do niedo
ś
wiadczonej młodzie
ż
y.
Lecz owi dawniejsi spo
ś
ród Greków: Empedokles, Aniaksagoras, Leukippos, Demokryt,
Parmenides, Heraklit, Ksenofanes, Filolaos i inni (Pitagorasa bowiem jako oddanego
zabobonom pomijamy) szkół (o ile nam wiadomo) nie otwierali, lecz w wi
ę
kszym
milczeniu, powa
ż
niej i pro
ś
ciej, to jest z mniejsz
ą
przesad
ą
i okazało
ś
ci
ą
oddawali si
ę
poszukiwaniu prawdy. Tote
ż
, naszym zdaniem, ich post
ę
powanie było o wiele
słuszniejsze, tylko ich dzieła z biegiem czasu zostały przy
ć
mione przez dzieła l
ż
ejsze,
które bardziej odpowiadaj
ą
c pospolitym upodobaniom i gustom, z wi
ę
kszym spotykaj
ą
si
ę
uznaniem; bo czas jak rzeka przynosi do nas to, co l
ż
ejsze i bardziej nad
ę
te, a
pogr
ąż
a to, co bardziej wa
ż
kie i stałe. A jednak i oni nie byli całkiem wolni od wady
swego narodu; ulegaj
ą
c ambicji i pró
ż
no
ś
ci, zbytnio si
ę
ka
ż
dy z nich troszczył o
stworzenie własnej sekty i zdobycie popularno
ś
ci. A nale
ż
y uzna
ć
za stracone usiłowanie
dotarcia do prawdy, kiedy si
ę
zbacza ku tego rodzaju błahostkom. Nie mo
ż
na te
ż
- jak si
ę
wydaje - pomin
ąć
owego s
ą
du czy raczej proroctwa pewnego kapłana egipskiego o
Grekach,
ż
e zawsze s
ą
dzie
ć
mi i nie posiadaj
ą
ani staro
ż
ytnej wiedzy, ani wiedzy o
staro
ż
ytno
ś
ci.
I niew
ą
tpliwie maj
ą
oni co
ś
z tego, co wła
ś
ciwe dzieciom: skłonni s
ą
do paplania, płodzi
ć
za
ś
nie s
ą
zdolni. Albowiem ich m
ą
dro
ść
wydaje si
ę
bogata w słowa, ale niepłodna w
czyny. Tote
ż
niedobre s
ą
oznaki, jakie dla filozofii, któr
ą
si
ę
dzi
ś
uprawia, mo
ż
na
wyprowadzi
ć
z jej pochodzenia i z jej rodu.
LXXII. Niewiele pomy
ś
lniejsze s
ą
oznaki, których dostarczaj
ą
wła
ś
ciwo
ś
ci czasu i epoki,
ni
ż
te, których dostarcza charakter miejsca i narodu. Ciasna bowiem i ograniczona była w
owej epoce znajomo
ść
czasu i
ś
wiata; a jest to okoliczno
ść
bardzo szkodliwa, zwłaszcza
dla tych, którzy ze wszystkim zdaj
ą
si
ę
na do
ś
wiadczenie. Nie mieli bowiem historii
tysi
ą
ca lat, która by była godna tej nazwy, lecz jedynie ba
ś
nie i pogłoski o staro
ż
ytno
ś
ci.
Z krajów za
ś
i okolic
ś
wiata drobn
ą
tylko cz
ęść
znali i wszystkich mieszka
ń
ców północy
nazywali Scytami, wszystkich na zachodzie Celtami - bez jakiegokolwiek rozró
ż
nienia; w
Afryce nie znali nic poza bli
ż
sz
ą
cz
ęś
ci
ą
Etiopii, w Azji nic z tamtej strony Gangesu.
Jeszcze za
ś
mniej wiedzieli o ziemiach Nowego
Ś
wiata, o których nie posiadali nawet
ż
adnych pewnych i zgodnych słuchów ani wie
ś
ci. Dalej, wiele klimatów i stref, w których
ż
yj
ą
i mieszkaj
ą
niezliczone ludy, uwa
ż
ali oni za nie nadaj
ą
ce si
ę
do zamieszkania. Co
wi
ę
cej, podró
ż
e Demokryta, Platona i Pitagorasa, które były raczej podmiejskimi
wycieczkami ni
ż
dalekimi wyprawami, sławili jako co
ś
wielkiego. W naszych za
ś
czasach
liczne cz
ęś
ci Nowego
Ś
wiata i najdalsze kra
ń
ce Starego
Ś
wiata zostały poznane.
Niezmiernie te
ż
powi
ę
kszył si
ę
zasób do
ś
wiadcze
ń
. Tote
ż
je
ż
eli (zwyczajem astrologów)
w czasie urodzin albo pocz
ę
cia doszukiwa
ć
si
ę
wró
ż
ebnych znaków, to o tych systemach
- jak si
ę
wydaje - znaki te nic wielkiego nie zapowiadaj
ą
.
LXXIII. W
ś
ród oznak pozwalaj
ą
cych oceni
ć
systemy filozoficzne nie ma pewniejszych ani
znamienitszych ni
ż
te, które si
ę
wyprowadza z ich owoców. Owoce bowiem i wynalazki
stanowi
ą
niejako r
ę
kojmi
ę
i gwarancj
ę
prawdziwo
ś
ci systemów filozoficznych. Lecz z tych
filozofii greckich i pochodz
ą
cych od nich nauk szczegółowych, w ci
ą
gu tylu lat nie mo
ż
na
przytoczy
ć
ani jednego eksperymentu zmierzaj
ą
cego do ul
ż
enia i polepszenia doli
ludzko
ś
ci, który by słusznie mo
ż
na było uzna
ć
za owoc rozwa
ż
a
ń
i doktryn filozoficznych.
Otwarcie i rozwa
ż
nie stwierdza Celsus,
ż
e najpierw oczywi
ś
cie powstała medycyna
do
ś
wiadczalna, a potem dopiero ludzie zacz
ę
li na te tematy filozofowa
ć
oraz wyszukiwa
ć
i podawa
ć
przyczyny; nie za
ś
odwrotnie,
ż
e z filozofii i znajomo
ś
ci przyczyn powstały
albo wyłoniły si
ę
dopiero do
ś
wiadczenia. Nic wi
ę
c dziwnego,
ż
e u Egipcjan (którzy
wynalazców zaliczali w poczet bogów i przyznawali im kult religijny) wi
ę
cej było
wizerunków nierozumnych zwierz
ą
t ni
ż
pos
ą
gów ludzkich; bo nierozumne zwierz
ę
ta
kieruj
ą
c si
ę
naturalnym instynktem dokonały wielu wynalazków, podczas gdy ludzie
przez dyskusje i rozumowania osi
ą
gn
ę
li niewiele albo w ogóle nic.
Wszak
ż
e pracowito
ść
chemików przyniosła pewne osi
ą
gni
ę
cia, lecz jakby
Strona 7 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
przypadkowo i mimochodem albo te
ż
przez pewne modyfikacje eksperymentów (jakie
zwykle stosuj
ą
mechanicy), a nie na podstawie jakiej
ś
sztuki albo teorii. Albowiem ta,
któr
ą
oni wymy
ś
lili, raczej m
ą
ci eksperymenty, ni
ż
je wspiera. Tak
ż
e ci, co zajmowali si
ę
tak zwan
ą
magi
ą
naturaln
ą
, niewielu dokonali odkry
ć
, a i te s
ą
bezwarto
ś
ciowe i polegaj
ą
raczej na oszustwie. Dlatego zasad
ę
, której przestrzega si
ę
w religii,
ż
e wiara przejawia
si
ę
w uczynkach, całkiem dobrze odnie
ść
mo
ż
na do filozofii: s
ą
dzi
ć
j
ą
po owocach, jakie
przynosi, i za bezu
ż
yteczn
ą
uzna
ć
tak
ą
, która jest bezpłodna, a tym bardziej, je
ż
eli
zamiast winogron i oliwek przynosi ciernie i osty dysput i sporów.
LXXIV. Nale
ż
y te
ż
wzi
ąć
pod uwag
ę
oznaki przejawiaj
ą
ce si
ę
; we wzro
ś
cie i post
ę
pach
systemów filozoficznych i nauk. Te bowiem, które opieraj
ą
si
ę
na przyrodzie, wzrastaj
ą
i
rozwijaj
ą
si
ę
; które za
ś
na opinii, zmieniaj
ą
si
ę
, lecz nie rozwijaj
ą
. Gdyby wi
ę
c owe
doktryny nie były jakby ro
ś
liny oderwane od swego korzenia, lecz tkwiły w łonie natury i
czerpały z niej soki od
ż
ywcze, nie doszłoby z pewno
ś
ci
ą
do tego stanu, który
obserwujemy ju
ż
przez dwa tysi
ą
ce lat, mianowicie
ż
e nauki drepcz
ą
ci
ą
gle w miejscu i
pozostaj
ą
prawie w tym samym stanie bez jakiegokolwiek godnego wzmianki rozwoju;
przeciwnie, raczej ka
ż
da za czasów swego zało
ż
yciela najbujniej kwitła, a potem
podupadała. W sztukach za
ś
mechanicznych, które opieraj
ą
si
ę
na naturze i na
ś
wietle
do
ś
wiadczenia, obserwujemy co
ś
przeciwnego: mianowicie, jak długo spotykaj
ą
si
ę
z
uznaniem, jak gdyby napełnione jakim
ś
o
ż
ywczym tchnieniem, ci
ą
gle s
ą
pełne sił
ż
yciowych i stale wzrastaj
ą
; najpierw surowe, z czasem zyskuj
ą
sprawno
ść
, nast
ę
pnie
staj
ą
si
ę
wytrawne, a zawsze posuwaj
ą
si
ę
naprzód.
LXXXI. Dalej pokazuje si
ę
znowu inna pot
ęż
na i wa
ż
na przyczyna, dla której nauki mały
poczyniły post
ę
p. A polega ona na tym,
ż
e nie mo
ż
na w biegu posuwa
ć
si
ę
nale
ż
ycie
naprzód, je
ż
eli sam cel nie został nale
ż
ycie ustawiony i wytkni
ę
ty. Prawdziwy za
ś
i
wła
ś
ciwy cel nauk - to nic innego, jak wyposa
ż
enie
ż
ycia ludzkiego w nowe wynalazki i
ś
rodki. Olbrzymia wszak
ż
e wi
ę
kszo
ść
ludzi nic z tego nie rozumie, lecz pracuje dla
zarobku i wedle rutyny. Czasem tylko traf zdarzy,
ż
e mistrz jaki
ś
o bystrzejszym umy
ś
le i
chciwy sławy przyło
ż
y si
ę
do jakiego
ś
nowego wynalazku, co zwykle ł
ą
czy si
ę
z
nakładem kosztów. Natomiast ogół ludzi tak daleki jest od tego, a
ż
eby postawi
ć
sobie za
cel powi
ę
kszenie skarbca nauk i umiej
ę
tno
ś
ci,
ż
e nawet z tego dorobku, który jest pod
r
ę
k
ą
, nic wi
ę
cej nie bior
ą
ani nie szukaj
ą
ponad to, co mog
ą
obróci
ć
na swój zawodowy
u
ż
ytek lub co mo
ż
e im przynie
ść
zysk materialny albo uznanie, albo inne tego rodzaju
korzy
ś
ci. A je
ż
eli kto
ś
z całej tej masy zapłonie szlachetnym uczuciem do nauki ze
wzgl
ę
du na ni
ą
sam
ą
, to jednak oka
ż
e si
ę
,
ż
e i jego interesuj
ą
raczej ró
ż
norodne
rozwa
ż
ania i doktryny ni
ż
powa
ż
ne i wytrwałe poszukiwanie prawdy. Je
ż
eli za
ś
wreszcie
znajdzie si
ę
mo
ż
e jaki
ś
inny powa
ż
niejszy badacz prawdy, to i on szuka
ć
b
ę
dzie takiej
prawdy, która by umysłowi i rozumowi dawała zadowolenie przez wskazywanie przyczyn
dla rzeczy ju
ż
poprzednio poznanych - a nie takiej prawdy, która by zdobywała nowe
gwarancje dla dzieł i nowe
ś
wiatło dla twierdze
ń
ogólnych. Je
ż
eli wi
ę
c nikt dot
ą
d nie
postawił nale
ż
ycie celu nauk, to nie mo
ż
na si
ę
dziwi
ć
,
ż
e si
ę
bł
ą
dzi we wszystkim tym, co
jest temu celowi podporz
ą
dkowane.
LXXXII. Cel i kierunek nauk
ź
le ludzie ustawili; lecz gdyby nawet ustawili je wła
ś
ciwie, to i
tak droga, któr
ą
wybrali, jest zupełnie bł
ę
dna i nie do przebycia. Tote
ż
gdy si
ę
wła
ś
ciwie
rzecz ocenia, zdumienie wprost ogarnia,
ż
e nikt ze
ś
miertelnych nie wzi
ą
ł sobie do serca
i nie zatroszczył si
ę
o to, a
ż
eby dla rozumu ludzkiego utorowa
ć
i umocni
ć
uporz
ą
dkowan
ą
i dobrze wytyczon
ą
drog
ę
od zmysłów wprost i od do
ś
wiadczenia
wychodz
ą
c
ą
, ale
ż
e wszystko pozostawiono mrokowi tradycji albo wirowi i zam
ę
towi
argumentów, albo falom i manowcom przypadku czy bezplanowego i
nieuporz
ą
dkowanego do
ś
wiadczenia. Niech
ż
e kto
ś
trze
ź
wo i dokładnie zastanowi si
ę
nad tym, jaka wła
ś
ciwie jest ta droga, któr
ą
ludzie zwykle post
ę
puj
ą
, gdy chc
ą
co
ś
zbada
ć
lub wynale
źć
, a niew
ą
tpliwie zauwa
ż
y najpierw,
ż
e sposób odkrywania, z którym
ludzie najbardziej s
ą
z
ż
yci, jest niewymy
ś
lny i nie trzyma si
ę
ż
adnych prawideł. Polega
Strona 8 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
on za
ś
na tym,
ż
e człowiek, który przygotowuje si
ę
i zabiera do odkrywania czego
ś
,
najpierw bada i rozwija to, co inni na ten temat powiedzieli, nast
ę
pnie dodaje własne
rozwa
ż
ania i przez wprowadzenie umysłu w o
ż
ywiony ruch podnieca i wzywa niejako
swego własnego ducha, a
ż
eby objawił mu swoje wyrocznie. Takie post
ę
powanie jest
całkowicie pozbawione podstaw i nie wychodzi poza wypowiadanie gołosłownych
pogl
ą
dów.
Kto
ś
inny znów przywoła mo
ż
e do pomocy w odkrywaniu dialektyk
ę
; ta jednak tylko z
nazwy ma jaki
ś
zwi
ą
zek z tym, o co tutaj chodzi. Dialektyka bowiem nie odkrywa
naczelnych zasad ani najwa
ż
niejszych twierdze
ń
ogólnych, na których opieraj
ą
si
ę
umiej
ę
tno
ś
ci, lecz jedynie te twierdzenia, które wydaj
ą
si
ę
zgodne z tamtymi. Dialektyka
bowiem ludzi bardziej ciekawych i natarczywych, lubi
ą
cych szuka
ć
trudno
ś
ci, którzy si
ę
od niej domagaj
ą
zarówno dowodzenia jak i odkrywania naczelnych zasad, czyli
pierwszych twierdze
ń
ogólnych, odprawia za pomoc
ą
dobrze znanej odpowiedzi - odsyła
ich mianowicie do zaufania, jakim nale
ż
y darzy
ć
poszczególne umiej
ę
tno
ś
ci, i do
zło
ż
enia im niejako przysi
ę
gi wiary.
Pozostaje czyste do
ś
wiadczenie, które, je
ś
li samo si
ę
nastr
ę
cza, nazywa si
ę
przypadkiem, je
ś
li si
ę
go poszukuje - eksperymentem. Ten za
ś
rodzaj do
ś
wiadczenia to
nic innego jak przysłowiowy groch z kapust
ą
i czyste chodzenie po omacku, jakie ludzie
stosuj
ą
w nocy - dotykaj
ą
c wszystkiego, czy przypadkiem nie uda im si
ę
wpa
ść
na
wła
ś
ciw
ą
drog
ę
. Ale byłoby z ich strony o wiele lepiej i rozwa
ż
niej poczeka
ć
do dnia albo
zapali
ć
ś
wiatło, a potem dopiero uda
ć
si
ę
w drog
ę
.
Prawdziwy natomiast tok do
ś
wiadczenia, przeciwnie - najpierw zapala
ś
wiatło,
nast
ę
pnie .za pomoc
ą
ś
wiatła pokazuje drog
ę
, zaczynaj
ą
c nie od kapry
ś
nego i
bł
ą
kaj
ą
cego si
ę
, lecz od nale
ż
ycie uporz
ą
dkowanego i uło
ż
onego do
ś
wiadczenia i
wyprowadzaj
ą
c z niego ogólne twierdzenia, a z ustanowionych twierdze
ń
znowu
dalsze .eksperymenty; albowiem nawet słowo Bo
ż
e w stosunku do masy
ś
wiata nie
działało bez porz
ą
dku.
Dlatego niech ludzie przestan
ą
si
ę
dziwi
ć
,
ż
e nauki nie przebyły swej trasy, skoro
całkowicie zeszły z wła
ś
ciwej drogi. Zaniedbały bowiem zupełnie i porzuciły
do
ś
wiadczenie albo te
ż
zabł
ą
dziły w nim (jak w labiryncie) i i biegały w koło. Wła
ś
ciwie
za
ś
ustalony tok prowadził pewn
ą
ś
cie
ż
k
ą
przez lasy do
ś
wiadczenia na otwart
ą
przestrze
ń
twierdze
ń
ogólnych.
LXXXIX. (...) Wreszcie stwierdzi
ć
mo
ż
na,
ż
e nierozs
ą
dek niektórych teologów niemal
całkowicie zamkn
ą
ł drog
ę
jakiejkolwiek, nawet ulepszonej filozofii. Jedni w swej
naiwno
ś
ci obawiaj
ą
si
ę
, a
ż
eby przypadkiem gł
ę
bsze dociekanie przyrody nie
przekroczyło umiarem zakre
ś
lonych granic; przekr
ę
caj
ą
oni fałszywie słowa Pisma
ś
wi
ę
tego skierowane przeciwko tym, co staraj
ą
si
ę
zgł
ę
bi
ć
tajemnice Bo
ż
e i przenosz
ą
je
na tajemnice przyrody, które
ż
adnym zakazem nie s
ą
obj
ę
te. Drudzy zbyt chytrze
kombinuj
ą
i rozumuj
ą
,
ż
e je
ż
eli przyczyny po
ś
rednie pozostan
ą
nieznane, wówczas
poszczególne wypadki łatwiej b
ę
dzie mo
ż
na odnie
ść
do r
ę
ki i berła Bo
ż
ego, co, ich
zdaniem, wyjdzie szczególnie na korzy
ść
religii, w rzeczywisto
ś
ci za
ś
nie jest niczym
innym jak ch
ę
ci
ą
przysłu
ż
enia si
ę
Bogu przez kłamstwo. Inni l
ę
kaj
ą
si
ę
działania
przykładu, mianowicie a
ż
eby poruszenia i zmiany powstaj
ą
ce w filozofii nie wtargn
ę
ły w
ko
ń
cu do religii. Inni wreszcie wydaj
ą
si
ę
zaniepokojeni tym,
ż
e przy badaniu przyrody
mo
ż
e si
ę
znale
źć
co
ś
, co mo
ż
e zburzy
ć
, a przynajmniej osłabi
ć
religijno
ść
(zwłaszcza u
ludzi niewykształconych). Lecz te dwie ostatnie obawy - jak si
ę
nam wydaje - tr
ą
c
ą
w
ogóle grzeszn
ą
m
ą
dro
ś
ci
ą
, jak gdyby ludzie w zak
ą
tkach swego umysłu i w ukrytych
my
ś
lach nie mieli zaufania do mocy religii i w
ą
tpili o panowaniu wiary nad zmysłami, i
dlatego l
ę
kali si
ę
ż
e ze strony poszukiwa
ń
prawdy w rzeczach zwi
ą
zanych z przyrod
ą
mo
ż
e im zagra
ż
a
ć
niebezpiecze
ń
stwo. Tymczasem je
ż
eli trafnie rzecz oceni
ć
, filozofia
naturalna jest po słowie Bo
ż
ym najpewniejszym lekarstwem przeciw przes
ą
dom, a
zarazem najbardziej wypróbowanym pokarmem wiary. Dlatego przydziela si
ę
j
ą
religii
jako najwierniejsz
ą
słu
ż
ebnic
ę
, poniewa
ż
jedna objawia wol
ę
Boga, druga - jego pot
ę
g
ę
.
Strona 9 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
Nie pomylił si
ę
bowiem ten, kto powiedział: "Bł
ą
dzicie nie rozumiej
ą
c Pism ani mocy
Bo
ż
ej" - splataj
ą
c i ł
ą
cz
ą
c w ten sposób nierozdzielnym w
ę
złem pouczenie o woli i
rozwa
ż
anie o mocy.
Wobec tego wszystkiego nie wydaje si
ę
dziwnym,
ż
e rozwój filozofii naturalnej został
zatrzymany, skoro religia, która ma najwi
ę
kszy wpływ na umysły ludzkie, wskutek
nierozs
ą
dku i niebacznego fanatyzmu niektórych ludzi, została gwałtem uprowadzona i
przeszła do obozu przeciwnego.
XCV. Ci, co zajmowali si
ę
naukami, byli albo empirykami, albo dogmatykami. Empirycy,
podobnie jak mrówki, zbieraj
ą
tylko i u
ż
ywaj
ą
. Racjonali
ś
ci na. wzór paj
ą
ków sami z
siebie snuj
ą
w
ą
tek. Natomiast pszczoła post
ę
puje w sposób po
ś
redni: zbiera wprawdzie
materiał z kwiatów ogrodu i pola, lecz własnymi siłami przerabia go i kształtuje. Nie inne
te
ż
jest prawdziwe zadanie filozofii: nie opiera si
ę
ona bowiem wył
ą
cznie ani szczególnie
na sitach umysłu, nie składa te
ż
materiału dostarczonego przez histori
ę
naturaln
ą
i
eksperymenty mechaniczne w pami
ę
ci w stanie surowym, lecz zmieniwszy i
ukształtowawszy go uprzednio w rozumie. Dlatego w
ś
ci
ś
lejszym i niezłomnym
przymierzu mi
ę
dzy tymi dwiema władzami, eksperymentaln
ą
i rozumow
ą
- w przymierzu,
jakiego dot
ą
d nigdy nie było - nale
ż
y pokłada
ć
jak najlepsze nadzieje.
XCVIII. A dalej, podstawy do
ś
wiadczenia (poniewa
ż
do tego tematu trzeba przyst
ą
pi
ć
)
dotychczas albo były niezwykle kruche, albo ich w ogóle nie było. Dot
ą
d jeszcze nie
zdobyto i nie zgromadzono materiału czy zapasu szczegółów, który by liczb
ą
, rodzajem
czy pewno
ś
ci
ą
wystarczał do o
ś
wiecenia rozumu albo pod innym wzgl
ę
dem okazał si
ę
dostateczny. Przeciwnie, uczeni (gnu
ś
ni zapewne i łatwowierni) jakie
ś
niepewne
do
ś
wiadczenia i jakby wie
ś
ci czy słuchy o nich przyjmowali dla zbudowania lub
potwierdzenia swojej filozofii i przyznawali im wag
ę
prawdziwego
ś
wiadectwa. I taki
system, je
ż
eli chodzi o do
ś
wiadczenie, wprowadzono do filozofii, jak gdyby jakie
ś
królestwo czy inne pa
ń
stwo wydawało ustawy i kierowało swoimi sprawami nie na
podstawie pism i sprawozda
ń
posłów i godnych zaufania informatorów, lecz na
podstawie miejskich i ulicznych plotek. W historii naturalnej nie znajduje si
ę
nic w
nale
ż
yty sposób zbadanego, nic sprawdzonego, nic policzonego, nic zwa
ż
onego ani
zmierzonego. A to, co zostało zaobserwowane w sposób nieokre
ś
lony i chwiejny, to jest
zwodnicz
ą
i niewiarygodn
ą
informacj
ą
.
A mo
ż
e komu te słowa wydaj
ą
si
ę
dziwne i podobne raczej do nieuzasadnionej skargi,
skoro tak wielki człowiek jak Arystoteles, wsparty ponadto zasobami tak wielkiego króla,
napisał tak dokładn
ą
histori
ę
naturaln
ą
zwierz
ą
t, do której inni z wi
ę
ksz
ą
staranno
ś
ci
ą
(cho
ć
z mniejszym rozgłosem) wiele dorzucili, a inni znowu pisali obszerne historie i
opowiadania o ro
ś
linach, o metalach i skamieniało
ś
ciach. Otó
ż
, zdaje si
ę
,
ż
e kto by tak
mniemał, ten nie zwraca w dostatecznym stopniu uwagi i nie rozumie, o co wła
ś
ciwie
obecnie chodzi. Inna jest bowiem metoda historii naturalnej, która została stworzona dla
niej samej, inna za
ś
tej, która została opracowana dla dostarczenia rozumowi wła
ś
ciwych
informacji dla zbudowania filozofii. Te dwie za
ś
historie ró
ż
ni
ą
si
ę
pod wielu innymi
wzgl
ę
dami, a szczególnie tym,
ż
e pierwsza z nich obejmuje rozmaito
ść
gatunków
przyrodniczych, ale nie eksperymenty sztuk mechanicznych. Albowiem jak w
ż
yciu
publicznym czyje
ś
zdolno
ś
ci i ukryte skłonno
ś
ci umysłu czy uczu
ć
lepiej wychodz
ą
ni
ą
jaw, kiedy zostanie on wytr
ą
cony z równowagi, ni
ż
w innych sytuacjach - podobnie i
tajemnice przyrody łatwiej si
ę
zdradzaj
ą
, gdy si
ę
je za pomoc
ą
sztuk poddaje naciskowi
ni
ż
wtedy, kiedy si
ę
je pozostawia własnemu biegowi. Tote
ż
wtedy dopiero filozofii
naturalnej b
ę
dzie mo
ż
na rokowa
ć
pomy
ś
lne widoki, kiedy historia naturalna (która
stanowi jej baz
ę
i fundament) zostanie lepiej ustawiona - ale nie wcze
ś
niej.
C. Lecz nie wystarczy szuka
ć
i stara
ć
si
ę
o wi
ę
ksz
ą
liczb
ę
eksperymentów, i to innego
cho
ć
by, ni
ż
dot
ą
d, rodzaju. Trzeba jeszcze wprowadzi
ć
zupełnie inn
ą
metod
ę
, kolejno
ść
i
tok przeprowadzania i posuwania naprzód do
ś
wiadczenia. Bezplanowe bowiem i id
ą
ce
samopas do
ś
wiadczenie (jak ju
ż
wy
ż
ej powiedziano) to czyste chodzenie po omacku, i
Strona 10 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
odurza ludzi raczej ni
ż
o
ś
wieca. Natomiast kiedy do
ś
wiadczenie post
ę
powa
ć
b
ę
dzie
według okre
ś
lonego prawa, w nale
ż
ytym porz
ą
dku i bez przerw, b
ę
dzie mo
ż
na co do
nauk nieco lepsze rokowa
ć
nadzieje.
CI. Lecz je
ś
liby nawet taki zapas i materiał historii naturalnej i do
ś
wiadczenia, jakiego
wymaga si
ę
od dzieła rozumu czy dzieła filozoficznego, był ju
ż
gotowy i pod r
ę
k
ą
, to
mimo to siły rozumu
ż
adn
ą
miar
ą
nie wystarczaj
ą
na to, a
ż
eby mógł on opanowa
ć
ów
materiał sam, polegaj
ą
c jedynie na pami
ę
ci. Nie wystarczaj
ą
one do tego tak samo, jak
nie usprawiedliwiaj
ą
nadziei, aby kto
ś
mógł obliczenia jakiej
ś
ksi
ę
gi gospodarczej
pami
ę
ciowo przeprowadzi
ć
i opanowa
ć
. A jednak dotychczas w badaniach naukowych
wi
ę
ksz
ą
rol
ę
odgrywało rozwa
ż
anie ni
ż
zapisywanie i dot
ą
d jeszcze nie powstało
do
ś
wiadczenie naukowe. A przecie
ż
ż
adnego odkrycia nie nale
ż
y aprobowa
ć
, je
ż
eli nie
jest sformułowane na pi
ś
mie. I dopiero, kiedy ten sposób wejdzie w u
ż
ycie i powstanie
do
ś
wiadczenie naukowe, b
ę
dzie mo
ż
na z nim ł
ą
czy
ć
lepsze nadzieje.
CII. Ponadto, wobec tak wielkiej liczby i jakby armii szczegółów, i to tak rozproszonych i
rozrzuconych,
ż
e do rozumu wprowadzaj
ą
rozbicie i zam
ę
t - niewiele nale
ż
y oczekiwa
ć
od tych harców oraz bezładnych i pobie
ż
nych czynno
ś
ci rozumu - chyba,
ż
e przy pomocy
odpowiednich, dobrze uło
ż
onych i jakby
ż
ywych tablic słu
żą
cych do odkrywania, nast
ą
pi
uszeregowanie i uporz
ą
dkowanie szczegółów odnosz
ą
cych si
ę
'do badanego przedmiotu
oraz
ż
e umysł skorzysta z porz
ą
dkuj
ą
cej pomocy tych tablic.
CIV. Nie nale
ż
y jednak pozwoli
ć
na to, a
ż
eby rozum od szczegółów od razu przeskakiwał
i niejako wzlatywał do oddalonych i jakby najogólniejszych twierdze
ń
(jakimi s
ą
tak
zwane zasady naczelne umiej
ę
tno
ś
ci i rzeczy), i według ich rzekomo niewzruszonej
prawdziwo
ś
ci uzasadniał i wyprowadzał twierdzenia
ś
redniej ogólno
ś
ci. Tak
post
ę
powano dot
ą
d z przyrodzonej skłonno
ś
ci rozumu, a tak
ż
e na skutek przyzwyczaje
ń
powstałych pod wpływem dowodze
ń
sylogistycznych. Lecz dla nauk wtedy dopiero
b
ę
dzie mo
ż
na rokowa
ć
dobre nadzieje, kiedy po wła
ś
ciwej drabinie i po kolejnych
szczeblach bez przerw i przeskoków wst
ę
powa
ć
si
ę
b
ę
dzie od szczegółów do twierdze
ń
ni
ż
szego rz
ę
du, od tych do twierdze
ń
ś
redniej ogólno
ś
ci, nast
ę
pnie do coraz wy
ż
szych i
na ko
ń
cu dopiero do najogólniejszych. Albowiem twierdzenia najni
ż
sze niewiele ró
ż
ni
ą
si
ę
od prostego do
ś
wiadczenia. Najwy
ż
sze za
ś
i najogólniejsze (jakie obecnie istniej
ą
) s
ą
czysto poj
ę
ciowe i abstrakcyjne i nie maj
ą
w sobie nic wa
ż
kiego. Natomiast twierdzenia
ś
redniej ogólno
ś
ci to owe twierdzenia prawdziwe, wa
ż
kie i
ż
ywe, od których zale
żą
ludzkie sprawy i koleje losu, a nad nimi wreszcie znajduj
ą
si
ę
owe wła
ś
nie twierdzenia
najogólniejsze - ale oczywi
ś
cie takie, które nie s
ą
czysto abstrakcyjne, lecz s
ą
rzetelnie
okre
ś
lone przez twierdzenia
ś
redniej ogólno
ś
ci.
Rozumowa wi
ę
c ludzkiemu nie trzeba dodawa
ć
skrzydeł, lecz raczej ołowiu i ci
ęż
arów,
a
ż
eby hamowały wszelkie wyskoki i wzloty. A dot
ą
d tego nie czyniono. Kiedy za
ś
to
nast
ą
pi, b
ę
dzie wolno co do nauk lepsze
ż
ywi
ć
nadzieje.
CV. Przy ustalaniu za
ś
ogólnego twierdzenia trzeba wymy
ś
li
ć
inn
ą
posta
ć
indukcji ni
ż
ta,
która dot
ą
d była w u
ż
yciu - i to nie tylko do uzasadniania i odkrywania tak zwanych zasad
naczelnych, lecz tak
ż
e do twierdze
ń
ni
ż
szych i
ś
rednich, krótko mówi
ą
c, do wszystkich.
Indukcja bowiem, która polega na prostym wyliczaniu, to dzieci
ń
stwo; jej wnioski s
ą
niepewne i wystawione na niebezpiecze
ń
stwo ze strony wypadku sprzecznego,
przewa
ż
nie te
ż
wydaje ona s
ą
d na podstawie mniejszej liczby faktów ni
ż
by nale
ż
ało, i to
tylko takich, które s
ą
pod r
ę
k
ą
. Natomiast indukcja, która b
ę
dzie u
ż
yteczna do
odkrywania i uzasadniania nauk i umiej
ę
tno
ś
ci, powinna analizowa
ć
natur
ę
przez
odpowiednie wył
ą
czania i wykluczania, a nast
ę
pnie wzi
ą
wszy pod uwag
ę
dostateczn
ą
ilo
ść
przypadków negatywnych przechodzi do wniosków na podstawie .przypadków
pozytywnych. Dot
ą
d tego nie robiono, a nawet zapewne nie czyniono prób w tym
kierunku - z wyj
ą
tkiem jednego Platona, który dla wyprowadzania definicji i idei
posługiwał si
ę
do pewnego stopnia t
ą
wła
ś
nie postaci
ą
indukcji. Lecz a
ż
eby z tej postaci
Strona 11 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
indukcji, czyli dowodzenia uczyni
ć
metod
ę
dobr
ą
i prawomocn
ą
, trzeba doło
ż
y
ć
wielu
stara
ń
, o czym dot
ą
d nikt ze
ś
miertelnych nawet nie pomy
ś
lał; i wi
ę
cej w to nale
ż
y wło
ż
y
ć
pracy ni
ż
dot
ą
d wkładano jej w zwi
ą
zku z sylogizmem. Z pomocy tego rodzaju indukcji
nale
ż
y korzysta
ć
nie tylko przy odkrywaniu twierdze
ń
ogólnych, lecz tak
ż
e przy
okre
ś
laniu poj
ęć
. W tej wła
ś
nie indukcji pokładamy najwi
ę
ksz
ą
nadziej
ę
.
CVIII. Tyle mieli
ś
my do powiedzenia o usuni
ę
ciu niewiary i nabraniu otuchy na skutek
porzucenia albo sprostowania bł
ę
dów minionego okresu. Obecnie trzeba si
ę
rozejrze
ć
,
czy istniej
ą
jakie
ś
inne podstawy nadziei. Narzuca si
ę
tutaj nast
ę
puj
ą
ca uwaga. Je
ż
eli
ludzie bez poszukiwa
ń
i zajmuj
ą
c si
ę
wła
ś
ciwie czym innym, jakby przypadkowo albo
okoliczno
ś
ciowo dokonali wielu po
ż
ytecznych odkry
ć
, to dla nikogo nie mo
ż
e ulega
ć
w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e ci sami ludzie stosuj
ą
c poszukiwania i zajmuj
ą
c si
ę
t
ą
spraw
ą
metodycznie i porz
ą
dnie, a nie impulsywnie i dorywczo, musz
ą
dokona
ć
bez porównania
wi
ę
cej odkry
ć
. Jakkolwiek bowiem raz albo dwa razy mo
ż
e si
ę
zdarzy
ć
,
ż
e kto
ś
przypadkiem wpadnie szcz
ęś
liwie na to, co przedtem wymkn
ę
ło si
ę
komu
ś
, kto z wielkim
wysiłkiem i staranno
ś
ci
ą
robił poszukiwania, to przecie
ż
ogólnie rzecz bior
ą
c, dzieje si
ę
niew
ą
tpliwie na odwrót. Dlatego bez porównania liczniejszych i cenniejszych odkry
ć
, i to
w mniejszych odst
ę
pach czasu, oczekiwa
ć
nale
ż
y od rozumnego, starannego,
kierowanego i zamierzonego wysiłku ludzi ni
ż
od przypadku, instynktu zwierz
ę
cego i tym
podobnych czynników, które dot
ą
d stanowiły
ź
ródło wynalazków.
CXVIII. Kiedy kto
ś
czyta
ć
b
ę
dzie nasz
ą
histori
ę
i tablice odkrywania, niew
ą
tpliwie
napotka w samych eksperymentach to lub owo, co mniej pewne albo zgoła fałszywe; i z
tego powodu mo
ż
e pomy
ś
li sobie,
ż
e nasze odkrycia opieraj
ą
si
ę
na fałszywych i
w
ą
tpliwych podstawach i zasadach naczelnych, lecz to nie ma
ż
adnego znaczenia, w
pocz
ą
tkach bowiem takie rzeczy musz
ą
si
ę
zdarza
ć
. Podobnie kiedy w pi
ś
mie albo w
druku postawi si
ę
jedn
ą
czy drug
ą
liter
ę
fałszywie albo w niewła
ś
ciwym miejscu, dla
czytelnika zwykle nie stanowi to wielkiej przeszkody, poniewa
ż
bł
ę
dy łatwo mo
ż
na
poprawi
ć
na podstawie samej tre
ś
ci. Otó
ż
nale
ż
y te
ż
stwierdzi
ć
,
ż
e tak samo w historii
naturalnej mo
ż
e zosta
ć
fałszywie uznanych i przyj
ę
tych wiele eksperymentów, które
krótko potem z odkryciem przyczyn i twierdze
ń
ogólnych zostaj
ą
wykre
ś
lone i odrzucone.
Niemniej jednak jest prawd
ą
,
ż
e je
ż
eli w historii naturalnej i eksperymentach cz
ę
sto
wyst
ę
powa
ć
b
ę
d
ą
powa
ż
ne i ci
ą
głe bł
ę
dy, to najwi
ę
kszy talent i najwi
ę
ksza umiej
ę
tno
ść
nie b
ę
dzie w stanie ich poprawi
ć
ani sprostowa
ć
. Je
ż
eli wi
ę
c w naszej historii naturalnej,
która z tak wielk
ą
staranno
ś
ci
ą
, powag
ą
i niemal religijn
ą
pieczołowito
ś
ci
ą
została
uzasadniona i wypracowana, zdarzaj
ą
si
ę
niekiedy w szczegółach pewne fałsze albo
bł
ę
dy, to có
ż
mówi
ć
o pospolitej historii naturalnej, która w porównaniu z nasz
ą
jest tak
niedbała i byle jak zrobiona, albo o filozofii! i naukach zbudowanych na tego rodzaju
piaskach (czy raczej mieliznach)? Dlatego niech nikogo nie niepokoi to, o czym
wspomnieli
ś
my.
CXXVII. Podniesie te
ż
kto
ś
w
ą
tpliwo
ść
raczej ni
ż
zarzut czy mówimy tylko o filozofii
naturalnej, czy ta
ż
mamy na my
ś
li udoskonalenie według naszej metody tak
ż
e
pozostałych nauk: logiki, etyki, polityki. Otó
ż
my oczywi
ś
cie to, co powiedzieli
ś
my,
stosujemy do wszystkich nauk i jak logika pospolita, która kieruje wszystkim przez
sylogizm, odnosi si
ę
nie tylko do nauk przyrodniczych, lecz w ogóle do wszystkich, tak
te
ż
i nasza, która post
ę
puje drog
ą
indukcji, obejmuje wszystko. Tworzymy bowiem
zarówno histori
ę
jak i tablice odkrywania dla gniewu, obawy, wstydu itp., a tak
ż
e dla
przykładów z dziedziny polityki; dla czynno
ś
ci umysłowych, pami
ę
ci, składania i
rozkładania, s
ą
dzenia i innych w nie mniejszym stopniu ni
ż
dla ciepła i zimna albo dla
ś
wiatła czy wegetacji itp. Jednak poniewa
ż
nasza metoda tłumaczenia po przygotowaniu
i uporz
ą
dkowaniu historii rozpatruje nie tylko ruchy i kolejne czynno
ś
ci umysłu (jak logika
pospolita), lecz tak
ż
e natur
ę
rzeczy, przeto tak kierujemy umysłem, a
ż
eby za pomoc
ą
sposobów nadaj
ą
cych si
ę
przy ka
ż
dym materiale mógł przystosowa
ć
si
ę
do natury
rzeczy. I dlatego w nauce tłumaczenia podajemy wiele ró
ż
nych wskazówek, które w
Strona 12 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
pewnej mierze przystosowuj
ą
nasz sposób dokonywania odkry
ć
do jako
ś
ci przedmiotu
naszych bada
ń
i warunków, w jakich si
ę
znajduje.
CXXIX. Pozostaje nam jeszcze powiedzie
ć
kilka słów o doniosło
ś
ci celu, do którego
zd
ąż
amy. Gdyby
ś
my wypowiedzieli je wcze
ś
niej, mogłyby si
ę
wydawa
ć
podobne do
pobo
ż
nych
ż
ycze
ń
, ale teraz po nabraniu otuchy i wyrugowaniu niesłusznych uprzedze
ń
,
b
ę
d
ą
miały mo
ż
e wi
ę
cej wagi. Gdyby
ś
my bowiem sami wszystko wykonali i całkowicie
doprowadzili do ko
ń
ca, i nie wołali raz po raz innych do udziału i uczestnictwa w pracach,
powstrzymaliby
ś
my si
ę
nawet od słów tego rodzaju, a
ż
eby ich nie wzi
ę
to za wychwalanie
własnej zasługi. Lecz poniewa
ż
musimy o
ż
ywi
ć
przedsi
ę
biorczo
ść
innych oraz pobudzi
ć
i
zapali
ć
ich umysły, wydaje si
ę
rzecz
ą
słuszn
ą
u
ś
wiadomi
ć
ludziom niektóre prawdy.
Najpierw wi
ę
c, jak si
ę
zdaje, dokonywanie znakomitych wynalazków zajmuje pierwsze
miejsce w
ś
ród ludzkich czynno
ś
ci. S
ą
dziły tak ju
ż
dawne stulecia. Wynalazcom bowiem
oddawały cze
ść
bosk
ą
; tych za
ś
, co zasłu
ż
yli si
ę
w dziedzinie politycznej (jak zało
ż
ycieli
miast i pa
ń
stw, prawodawców, wybawicieli ojczyzny z długotrwałych nieszcz
ęść
,
pogromców tyranów i tym podobnych) czciły tylko jako herosów. I zaiste je
ś
liby kto
ś
zasługi te trafnie porównał, z pewno
ś
ci
ą
uznałby za słuszny ten s
ą
d dawnego wieku.
Albowiem dobrodziejstwa wynalazców mog
ą
si
ę
odnosi
ć
do całego rodu ludzkiego,
polityczne za
ś
tylko do okre
ś
lonych ludzkich siedzib, te drugie nie trwaj
ą
dłu
ż
ej ni
ż
kilka
wieków, tamte pierwsze jakby po wieczne czasy. I reformy polityczne rzadko odbywaj
ą
si
ę
bez gwałtu i zamieszek, natomiast wynalazki uszcz
ęś
liwiaj
ą
i
ś
wiadcz
ą
dobrodziejstwa nie wyrz
ą
dzaj
ą
c nikomu krzywdy ani przykro
ś
ci.
(...)
Dalej, je
ś
li kto
ś
rozwa
ż
y, jak wielka zachodzi ró
ż
nica mi
ę
dzy
ż
yciem ludzi w jakiej
ś
najbardziej cywilizowanej prowincji Europy z jednej strony, a w jakiej
ś
najbardziej dzikiej i
barbarzy
ń
skiej okolicy Nowych Indii z drugiej, dojdzie do przekonania,
ż
e ró
ż
ni
ą
si
ę
one
tak bardzo, i
ż
zupełnie słusznie mo
ż
na powiedzie
ć
: "człowiek jest dla człowieka bogiem"
- nie tylko ze wzgl
ę
du na pomoc i dobrodziejstwo, lecz tak
ż
e w wyniku porównania ich
warunków
ż
yciowych. A sprawiaj
ą
to nie ziemia, nie klimat, nie ró
ż
nice cielesne, lecz
kunszty.
Warto dalej zwróci
ć
uwag
ę
na moc, wydolno
ść
i nast
ę
pstwa wynalazków, co w niczym
nie wyst
ę
puje tak wyra
ź
nie jak w tych trzech odkryciach, które były nieznane
staro
ż
ytnym, a których pocz
ą
tki, chocia
ż
niedawne, s
ą
nieznane i nikomu nie przyniosły
stawy; mamy na my
ś
li wynalazek druku, prochu strzelniczego i busoli morskiej. Te trzy
bowiem wynalazki zmieniły całkowicie oblicze rzeczy i stosunki na
ś
wiecie: pierwszy w
dziedzinie nauk, drugi w sztuce wojennej, trzeci w
ż
egludze morskiej. W
ś
lad za tym
poszły niezliczone dalsze zmiany, tak
ż
e
ż
adna władza,
ż
adna sekta,
ż
adna gwiazda nie
wywarła - zdaje si
ę
- wi
ę
kszego skutku i jakby wpływu na sprawy ludzkie ni
ż
te wynalazki
mechaniczne.
Prócz tego nie od rzeczy b
ę
dzie rozró
ż
ni
ć
trzy rodzaje i jakby trzy stopnie ludzkiej
ambicji. Pierwszy rodzaj wyst
ę
puje u tych, którzy swoj
ą
władz
ę
chc
ą
powi
ę
kszy
ć
we
własnej ojczy
ź
nie - to ambicja pospolita i niska. Drugi wyst
ę
puje u tych, którzy staraj
ą
si
ę
powi
ę
kszy
ć
wpływy i władz
ę
ojczyzny w obr
ę
bie rodzaju ludzkiego - ton rodzaj ambicji
ma niew
ą
tpliwie wi
ę
cej godno
ś
ci, lecz nie mniej ł
ą
czy sił
ę
z nim chciwo
ś
ci. Je
ś
liby za
ś
kto
ś
starał si
ę
ustanowi
ć
i powi
ę
kszy
ć
pot
ę
g
ę
i panowanie samego rodzaju ludzkiego we
wszech
ś
wiecie, to taka ambicja (je
ż
eli tym mianem jeszcze mo
ż
na to nazywa
ć
) byłaby
niew
ą
tpliwie bardziej zdrowa i dostojna, ni
ż
pozostałe. Panowanie za
ś
człowieka nad
ś
wiatem opiera si
ę
jodynie na kunsztach i naukach. .Nie mo
ż
na bowiem panowa
ć
nad
przyrod
ą
inaczej ni
ż
przez to,
ż
e si
ę
jest jej posłusznym.
Poza tym je
ż
eli u
ż
yteczno
ść
jakiego
ś
jednego wynalazku tak oddziaływa na ludzi,
ż
e
tego, który jakim
ś
dobrodziejstwem potrafił sobie zobowi
ą
za
ć
cały ród ludzki, uznali za
istot
ę
nadludzk
ą
, to o ile
ż
wspanialszym wyda si
ę
dokonanie takiego wynalazku, za
pomoc
ą
którego z łatwo
ś
ci
ą
b
ę
dzie mo
ż
na doj
ść
do wszystkich innych odkry
ć
? A jednak
(a
ż
eby powiedzie
ć
cał
ą
prawd
ę
) jak odczuwamy wielk
ą
wdzi
ę
czno
ść
dla
ś
wiatła,
Strona 13 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
poniewa
ż
dzi
ę
ki niemu mo
ż
emy wybra
ć
si
ę
w drog
ę
, uprawia
ć
umiej
ę
tno
ś
ci, czyta
ć
,
rozpoznawa
ć
siebie nawzajem, niemniej jednak sam widok
ś
wiatła jest czym
ś
wspanialszym i pi
ę
kniejszym ni
ż
wieloraki jego u
ż
ytek - tak z pewno
ś
ci
ą
samo ogl
ą
danie
rzeczy takich, jakimi s
ą
naprawd
ę
bez zabobonu albo oszustwa, bez bł
ę
du, albo
zm
ą
cenia, samo w sobie jest bardziej godne ni
ż
wszelki po
ż
ytek z wynalazków.
Je
ś
liby wreszcie kto
ś
wysun
ą
ł jako zarzut,
ż
e nauki i kunszty bywaj
ą
nadu
ż
ywane dla
zło
ś
liwych celów, zbytków itd., to niechaj si
ę
nikt tym nie przejmuje. To samo bowiem
mo
ż
na powiedzie
ć
o wszystkich dobrach tego
ś
wiata: o talencie, dzielno
ś
ci, siłach,
pi
ę
kno
ś
ci, bogactwach, nawet o
ś
wietle i innych. Niechaj tylko ród ludzki odzyska swoje
prawa w stosunku do przyrody, jakie mu si
ę
nale
żą
z boskiego nadania oraz ma
całkowit
ą
swobod
ę
w korzystaniu z nich, a sposobami wyzyskania ich kierowa
ć
b
ę
dzie
zdrowy rozs
ą
dek i prawdziwa religia.
CXXX. Obecnie nadszedł ju
ż
zaiste czas, aby przedstawi
ć
sam
ą
sztuk
ę
tłumaczenia
przyrody. Jakkolwiek podajemy w nim wskazówki, naszym zdaniem, bardziej po
ż
yteczne
i zupełnie prawdziwe, to jednak nie uwa
ż
amy jej za absolutnie niezb
ę
dn
ą
(jak gdyby bez
niej niczego nie mo
ż
na było dokona
ć
) ani te
ż
za doskonał
ą
. Albowiem jeste
ś
my tego
zdania,
ż
e gdyby ludzie mieli na swe usługi wła
ś
ciw
ą
histori
ę
natury i do
ś
wiadczenia,
gdyby si
ę
pilnie ni
ą
zajmowali oraz gdyby mogli sobie nakaza
ć
dwie rzeczy: jedno -
ż
eby
pozby
ć
si
ę
przekazanych pogl
ą
dów i poj
ęć
; drugie - a
ż
eby do czasu powstrzyma
ć
umysł
od najwy
ż
szych i najbardziej do nich zbli
ż
onych uogólnie
ń
, to wtedy nawet dzi
ę
ki własnej
i przyrodzonej zdolno
ś
ci umysłu bez jakiejkolwiek innej sztuki mogliby wpa
ść
na nasz
ą
form
ę
tłumaczenia. Tłumaczenie bowiem jest wła
ś
ciwym i naturalnym zaj
ę
ciem umysłu -
oczywi
ś
cie po usuni
ę
ciu przeszkód. Jednak dzi
ę
ki naszym wskazówkom wszystko z
pewno
ś
ci
ą
b
ę
dzie w wi
ę
kszej gotowo
ś
ci i o wiele pewniejsze.
Nie twierdzimy jednak bynajmniej, jakoby niczego ju
ż
do nich nie mo
ż
na było doda
ć
.
Przeciwnie, my, którzy rozwa
ż
amy umysł nie tylko w jego własnej zdolno
ś
ci, lecz tak
ż
e w
jego zwi
ą
zku z rzeczami, powinni
ś
my przyj
ąć
za rzecz pewn
ą
,
ż
e wraz z odkryciami
mo
ż
e rozwija
ć
si
ę
równie
ż
sztuka odkrywania.
KSI
Ę
GA DRUGA
aforyzmów o tłumaczeniu przyrody czyli o królestwie człowieka
I. Wytworzy
ć
a nada
ć
jakiemu
ś
ciału now
ą
własno
ść
czy nowe własno
ś
ci - oto zadanie i
cel ludzkiej mocy. Natomiast odkry
ć
form
ę
danej własno
ś
ci, czyli prawdziw
ą
ró
ż
nic
ę
, czyli
natur
ę
twórcz
ą
, czyli
ź
ródło emanacji (takie bowiem mamy wyrazy, które najbardziej
zbli
ż
aj
ą
si
ę
do oddania rzeczy) - oto zadanie i cel ludzkiej wiedzy. Tym zadaniom
naczelnym s
ą
podporz
ą
dkowane dwa inne zadania podrz
ę
dne i ni
ż
szego stopnia:
pierwszemu - przekształcanie konkretnych ciał jednego w drugie, w granicach
mo
ż
liwo
ś
ci; drugiemu - odkrywanie we wszelkim powstawaniu i ruchu ukrytego procesu
przebiegaj
ą
cego nieprzerwanie od widocznej przyczyny sprawczej i widocznej materii do
nadawanej jej formy; podobnie te
ż
odkrywanie ukrytej struktury ciał znajduj
ą
cych si
ę
w
spoczynku, a nie w ruchu.
II. Niepomy
ś
lny obecny stan ludzkiej wiedzy ujawniła si
ę
tak
ż
e w twierdzeniach, które si
ę
pospolicie przyjmuje. Słusznie zakłada si
ę
,
ż
e prawdziwa wiedza - to znajomo
ść
przyczyn. Nie bez słuszno
ś
ci te
ż
przyjmuje si
ę
cztery przyczyny: materi
ę
, form
ę
,
przyczyn
ę
sprawcz
ą
i cel. Lecz spo
ś
ród nich przyczyna celowa jest dla nauk raczej
szkodliwa i na nic si
ę
nie przydaje - z wyj
ą
tkiem wypadków, gdy chodzi o działanie
człowieka. Wykrywanie formy uwa
ż
a si
ę
za spraw
ę
beznadziejn
ą
. Przyczyna za
ś
sprawcza i materia (takie, jakich si
ę
poszukuje i jakie si
ę
przyjmuje, to znaczy jako
przyczyny odległe bez zwi
ą
zku z ukrytym procesem wiod
ą
cym do formy) s
ą
niedokładne
i powierzchowne, i nauce prawdziwej i czynnej nic wła
ś
ciwie nie przynosz
ą
. Nie
zapomnieli
ś
my jednak o tym,
ż
e pogl
ą
d, jakoby formom przysługiwał byt naczelny,
okre
ś
lili
ś
my wy
ż
ej jako bł
ą
d umysłu ludzkiego i sprostowali
ś
my go. Jakkolwiek bowiem w
Strona 14 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
przyrodzie nic naprawd
ę
nie istnieje oprócz ciał indywidualnych wykonuj
ą
cych
indywidualne czyste akty zgodnie z ustalonym prawem, to jednak w naukach, owo
wła
ś
nie prawo, jego poszukiwanie, odkrywanie i wyja
ś
nianie stanowi podstaw
ę
zarówno
wiedzy jak i działania. To wła
ś
nie prawo i jego paragrafy okre
ś
lamy mianem form,
zwłaszcza
ż
e ten termin przyj
ą
ł si
ę
i jest powszechnie w u
ż
yciu.
III. Je
ż
eli kto
ś
zna przyczyn
ę
jakiej
ś
własno
ś
ci (np. biało
ś
ci albo ciepła) w niektórych tylko
przedmiotach, to jego wiedza jest niezupełna; je
ż
eli kto
ś
potrafi wywoła
ć
pewien skutek
w niektórych tylko substancjach (spo
ś
ród tych, które si
ę
do tego nadaj
ą
) - to jego moc
jest równie niezupełna. I je
ż
eli kto
ś
zna jedynie przyczyn
ę
sprawcz
ą
i materialn
ą
(które to
przyczyny s
ą
płynne i stanowi
ą
tylko
ś
rodki przenosz
ą
ce i przyczyny wprowadzaj
ą
ce
form
ę
w niektórych tylko wypadkach), ten w odniesieniu do substancji, która w pewnym
stopniu jest podobna do dawniej znanych oraz stosownie dobrana, mo
ż
e doj
ść
do
nowych wyników, ale gł
ę
biej tkwi
ą
cych granic rzeczy nie poruszy. Natomiast kto zna
formy, ten chwyta to, co stanowi jedno
ść
własno
ś
ci w substancjach jak najbardziej do
siebie niepodobnych. Mo
ż
e wi
ę
c (czego dot
ą
d nie uczyniono) dokona
ć
takich odkry
ć
i
osi
ą
gni
ęć
, jakie nigdy nie zostały urzeczywistnione ani przez zmienne koleje przyrody,
ani przez najbardziej pomysłowe eksperymenty, ani nawet przez przypadek i jakie w
ogóle nie przyszłyby człowiekowi na my
ś
l. Dlatego z odkrycia form wypływa prawda
badania i swoboda działania.
V. Dwa s
ą
rodzaje przepisów, czyli zasad dotycz
ą
cych przekształcania ciał. Pierwszy
traktuje ciało jako zbiór, czyli zespół prostych własno
ś
ci. Na przykład w złocie schodz
ą
si
ę
nast
ę
puj
ą
ce własno
ś
ci: jest
ż
ółte, ma taki a taki ci
ęż
ar, jest kowalne i ci
ą
gliwe do
takiego a takiego stopnia, nie ulatnia si
ę
, w ogniu nie traci nic ze swej ilo
ś
ci, przechodzi
w stan ciekły o takim a takim stopniu płynno
ś
ci, daje si
ę
oddzieli
ć
i rozpu
ś
ci
ć
za pomoc
ą
takich a takich
ś
rodków; i tak dalej co do pozostałych własno
ś
ci, które spotykaj
ą
si
ę
w
złocie. Tego rodzaju wi
ę
c zasada wyprowadza rzecz z form prostych własno
ś
ci.
Albowiem kto zna formy
ż
ółto
ś
ci, ci
ęż
aru, ci
ą
gliwo
ś
ci, stanu stałego, ciekłego,
rozpuszczalno
ś
ci, a tak
ż
e formy pozostałych własno
ś
ci i to w ró
ż
nych ich stopniach i
odmianach, a nadto zna metody ich wprowadzenia do ciał, ten b
ę
dzie si
ę
starał i
troszczył o to, aby te własno
ś
ci mo
ż
na było poł
ą
czy
ć
w jakim
ś
ciele, aby w ten sposób
nast
ą
piła jego przemiana w złoto. Ten sposób post
ę
powania stanowi pierwsz
ą
metod
ę
.
Ta sama bowiem jest zasada tworzenia jakiej
ś
jednej prostej własno
ś
ci co i wi
ę
kszej ich
ilo
ś
ci - tyle tylko,
ż
e człowiek jest bardziej skr
ę
powany w działaniu i ma wi
ę
cej kłopotu,
gdy chodzi o wi
ę
ksz
ą
ilo
ść
, a to z powodu trudno
ś
ci zjednoczenia tylu ró
ż
nych własno
ś
ci,
które ł
ą
cz
ą
si
ę
łatwo jedynie na utartych i zwyczajnych drogach natury. Jakkolwiekby
jednak z tym było, nale
ż
y stwierdzi
ć
,
ż
e ten sposób post
ę
powania (który zwraca uwag
ę
na proste własno
ś
ci nawet w konkretnym ciele) wychodzi od tego, co w przyrodzie jest
stałe, wieczne i powszechne, i pot
ę
dze ludzkiej otwiera tak szerokie drogi,
ż
e w obecnym
stanie rzeczy, my
ś
l ludzka z trudem tylko mo
ż
e je uchwyci
ć
czy przedstawi
ć
sobie.
Drugi natomiast rodzaj zasad (który zale
ż
y od odkrycia ukrytego procesu) nie
wychodzi od prostych własno
ś
ci, lecz od konkretnych ciał - takich jakie znajduj
ą
si
ę
normalnie w przyrodzie. Jest tak na przykład w wypadku, gdy dochodzimy, z jakich to
pocz
ą
tków, w jaki sposób i przez jaki proces powstaje złoto albo jaki
ś
inny metal czy
kamie
ń
, i to od pierwszych jego zal
ąż
ków albo pierwocin a
ż
do całkowitego minerału;
podobnie te
ż
jest, gdy dociekamy, przez jaki to proces powstaj
ą
zioła, i to od pierwszego
krzepni
ę
cia soków w ziemi albo od nasienia a
ż
do ukształtowanej ro
ś
liny - nie
zapominaj
ą
c o całym owym pa
ś
mie kolejnych przemian oraz ró
ż
norodnych a
nieustannych wysiłkach, jakie przy tym wykonuje przyroda; podobnie te
ż
, je
ż
eli chodzi o
proces powstawania zwierz
ą
t w stopniowym rozwoju od pocz
ę
cia do wyl
ę
gu, a tak
ż
e w
odniesieniu do innych ciał.
Badanie takie jednak
ż
e odnosi si
ę
nie tylko do powstawania ciał, lecz tak
ż
e do innych
ruchów i działa
ń
przyrody. Na przykład, gdy przedmiot bada
ń
stanowi cały proces
Strona 15 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
od
ż
ywiania i kolejne jego stadia od pierwszego przyj
ę
cia pokarmu do całkowitej
asymilacji. Podobnie te
ż
, gdy chodzi o ruch dowolny istot
ż
ywych od pierwszego
poruszenia wyobra
ź
ni i ci
ą
głych wysiłków ducha a
ż
do zgi
ę
cia i ruchu członków; albo te
ż
o przedstawienie ruchu j
ę
zyka, warg i reszty narz
ą
dów mowy a
ż
do wydania głosów
artykułowanych. Albowiem ten rodzaj bada
ń
odnosi si
ę
tak
ż
e do własno
ś
ci konkretnych,
czyli zespolonych w jednym układzie, i zwraca uwag
ę
jakby na pojedyncze i specjalne
przyzwyczajenia przyrody, a nie na podstawowe i ogólne prawa, które ustanawiaj
ą
formy.
Jednak trzeba przyzna
ć
,
ż
e ta druga metoda wydaje si
ę
wygodniejsza, bli
ż
sza i bodaj
ż
e
wi
ę
cej rokuje nadziei ni
ż
owa pierwsza.
Podobnie te
ż
w dziedzinie praktyki, która odpowiada tej wła
ś
nie dziedzinie teorii,
rozszerza si
ę
kr
ą
g działania i post
ę
puje si
ę
od tego, co zwykle w przyrodzie si
ę
spotyka,
ku temu, co ciałom przyrodzonym najbli
ż
sze albo niezbyt od najbli
ż
szego odległe.
Gł
ę
bsze jednak i gruntowniejsze działanie maj
ą
ce za swój przedmiot przyrod
ę
,
całkowicie opiera si
ę
na zasadach pierwszego rodzaju. A nawet tam, gdzie człowiekowi
nie jest dana mo
ż
no
ść
działania, lecz tylko poznawania, jak np. w sprawach nieba
(człowiek bowiem nie jest w stanie wpływa
ć
na niebo, zmienia
ć
je albo przekształca
ć
),
badanie samego stanu faktycznego, czyli prawdziwego stanu rzeczy w niemniejszym
stopniu ni
ż
poznawanie przyczyn i powinowactw odwołuje si
ę
do owych pierwszych
powszechnych zasad dotycz
ą
cych prostych własno
ś
ci (takich jak spontaniczny ruch
obrotowy, przyci
ą
ganie, czyli siła magnetyczna i wiele innych, które s
ą
bardziej ogólne
ni
ż
same sprawy nieba). Niechaj te
ż
nikt nie spodziewa si
ę
,
ż
e b
ę
dzie mógł rozstrzygn
ąć
kwesti
ę
czy to ziemia, czy te
ż
niebo w rzeczywisto
ś
ci si
ę
obraca w ruchu dziennym, je
ż
eli
przedtem nie zrozumie istoty spontanicznego ruchu obrotowego.
IX. Z dwóch rodzajów twierdze
ń
ogólnych, o których wy
ż
ej była mowa, wywodzi si
ę
prawdziwy podział filozofii i nauk - je
ż
eli zastosowa
ć
do naszego celu przyj
ę
te terminy,
które najbardziej zbli
ż
aj
ą
si
ę
do oddania rzeczy. Mianowicie badanie form, które (w
zasadzie przynajmniej i według swego prawa) s
ą
wieczne i niezmienne, stanowi
metafizyk
ę
; badanie za
ś
przyczyny sprawczej, materii, ukrytego procesu i ukrytej
struktury (a to wszystko dotyczy pospolitego i zwykłego biegu natury, a nie
podstawowych i wiecznych praw) stanowi fizyk
ę
: im za
ś
odpowiednio s
ą
podporz
ą
dkowane dwie umiej
ę
tno
ś
ci praktyczne: fizyce - mechanika, metafizyce - magia
(w oczyszczonym tego słowa znaczeniu) - z powodu jej szerokich dróg i wi
ę
kszej władzy
nad przyrod
ą
.
X. Ustaliwszy w ten sposób cel nauki nale
ż
y przyst
ą
pi
ć
do wskazówek, i to o ile mo
ż
no
ś
ci
w porz
ą
dku najmniej wypaczonym czy zakłóconym. Wskazówki dotycz
ą
ce tłumaczenia
przyrody obejmuj
ą
w ogóle dwie cz
ęś
ci: pierwsza mówi o tym, jak z do
ś
wiadczenia
wyprowadza
ć
czy wyłuskiwa
ć
twierdzenia ogólne, druga - jak z twierdze
ń
ogólnych
wyprowadza
ć
czy wydobywa
ć
nowe eksperymenty. Pierwsza dalej obejmuje trzy działy
albo raczej trzy zabiegi: zabieg zmysłów, zabieg pami
ę
ci i zabieg umysłu, o
ż
yli rozumu.
Najpierw mianowicie nale
ż
y stworzy
ć
odpowiedni
ą
i rzeteln
ą
histori
ę
naturaln
ą
i
eksperymentaln
ą
, co stanowi podstaw
ę
całej budowy. Nie nale
ż
y bowiem niczego
zmy
ś
la
ć
ani wymy
ś
la
ć
, ale odkrywa
ć
, co przyroda czyni albo wytwarza.
Historia za
ś
naturalna i eksperymentalna tak jest ró
ż
norodna i rozpierzchła,
ż
e mo
ż
e
wywoła
ć
w umy
ś
le zam
ę
t i rozterk
ę
, je
ż
eli si
ę
jej nie zestawi i nie przedstawi we
wła
ś
ciwym porz
ą
dku. Dlatego nale
ż
y sporz
ą
dzi
ć
tablice i zestawienia faktów, i to w taki
sposób i w takim układzie, a
ż
eby rozum potrafił si
ę
z nimi obchodzi
ć
.
Ale chocia
ż
to nawet zostanie wykonane, to jednak rozum pozostawiony .samemu sobie i
działaj
ą
cy z własnego pop
ę
du bez kierownictwa i zabezpieczenia jest niezdolny i
niezdatny do tworzenia praw ogólnych. Dlatego po trzecie, nale
ż
y zastosowa
ć
wła
ś
ciw
ą
i
prawdziw
ą
indukcj
ę
, która wła
ś
nie stanowi klucz tłumaczenia. Zacz
ąć
za
ś
nale
ż
y od tej
ostatniej, a nast
ę
pnie posuwaj
ą
c si
ę
wstecz przej
ść
do omówienia reszty.
Strona 16 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
XI. Poszukiwanie form przebiega w nast
ę
puj
ą
cy sposób. Gdy dana jest pewna własno
ść
,
nale
ż
y najpierw stawi
ć
przed rozumem wszystkie znane wypadki, które si
ę
mi
ę
dzy sob
ą
co do tej własno
ś
ci zgadzaj
ą
, chocia
ż
by wyst
ę
powała ona w substancjach całkiem do
siebie niepodobnych. A tego rodzaju zestawienie nale
ż
y przeprowadzi
ć
w sposób
historyczny, nie wdaj
ą
c si
ę
w przedwczesne roztrz
ą
sania albo jakie
ś
nadmierne
subtelno
ś
ci. Na przykład przy poszukiwaniu formy ciepła bierzemy pod uwag
ę
wypadki,
w których własno
ść
ciepła wyst
ę
puje:
1. Promienie słoneczne, zwłaszcza latem i w południe.
2. Promienie słoneczne odbite i skupione, jak np. mi
ę
dzy górami albo po
ś
ród murów, a
przede wszystkim w zwierciadłach zapalaj
ą
cych.
3. Płon
ą
ce meteory.
4. Pioruny zapalaj
ą
ce.
5. Wybuchy płomieni z kraterów górskich itd.
6. Płomie
ń
wszelkiego rodzaju.
7. Roz
ż
arzone ciała stałe.
8. Ciepłe k
ą
piele naturalne.
9. Płyny wrz
ą
ce albo ogrzane.
10. Gor
ą
ce pary i dymy a tak
ż
e samo powietrze, które nabiera niezwykle silnego i
szalonego gor
ą
ca, gdy jest zamkni
ę
te; np. w tzw. rewerbatoriach.
11. Pewne stany atmosferyczne, które s
ą
pogodne dzi
ę
ki samej konstytucji powietrza
niezale
ż
nie od pory roku.
12. Powietrze zamkni
ę
te i podziemne w niektórych pieczarach, zwłaszcza zim
ą
.
13. Wszelkie ciała puszyste, jak wełna, skóry zwierz
ą
t, upierzenie ptaków, maj
ą
nieco
ciepła.
14. Wszelkie ciała zarówno stałe jak płynne, tak g
ę
ste jak rzadkie (jakim jest samo
powietrze) zbli
ż
one na czas pewien do ognia.
15. Iskry wydobyte z krzemienia i stali przez usilne uderzanie.
16. Wszelkie ciało silnie pocierane, jak kamie
ń
, drzewo, sukno itd., skutkiem czego
dyszle i osie kół niekiedy zapalaj
ą
si
ę
; u Indian zachodnich panował za
ś
zwyczaj
niecenia ognia przez tarcie.
17. Ro
ś
liny zielone i wilgotne, razem zamkni
ę
te i stłoczone, np. ró
ż
e upchane w
koszykach - i to do tego stopnia,
ż
e je
ż
eli siano zło
ż
ono w mokrym stanie, cz
ę
sto zapala
si
ę
.
18. Niegaszone wapno - skropione wod
ą
.
19.
ś
elazo, kiedy zaczyna si
ę
rozpuszcza
ć
pod działaniem
ż
r
ą
cej wody w naczyniu
szklanym, i to bez jakiego
ś
przysuwania do ognia; podobnie te
ż
cyna itd., lecz nie w tak
wielkim stopniu.
20. Zwierz
ę
ta, szczególnie i stale w swym wn
ę
trzu, jakkolwiek u owadów z powodu
małych rozmiarów ich ciała, dotykiem nie wyczuwa si
ę
ciepła.
21. Nawóz ko
ń
ski i inne tego rodzaju
ś
wie
ż
e ekskrementy zwierz
ę
ce.
22. St
ęż
ony olej siarki i witriolu działa jak ciepło, kłody spala płótno.
23. Olejek majerankowy i inne tego rodzaju działaj
ą
jak ciepło, spalaj
ą
c ko
ś
ci z
ę
bów.
24. Mocny i dobrze oczyszczony alkohol ma do tego stopnia działanie podobne do
działania ciepła,
ż
e je
ż
eli wrzuci
ć
do niego białko jajka, to
ś
cina si
ę
ono i staje si
ę
białe
całkiem jak białko gotowane; a tak
ż
e chleb wrzucony do niego schnie i twardnieje
podobnie jak chleb przy spieczeniu.
25. Przyprawy korzenne i ciepłe zioła, jak estragon, stara rze
ż
ucha itd., jakkolwiek na
r
ę
ce nie sprawiaj
ą
wra
ż
enia ciepła - (ani całe, ani sproszkowane) to jednak kiedy
zaczynamy je
ż
u
ć
, odczuwamy je na j
ę
zyku i podniebieniu jako ciepłe i jakby pal
ą
ce.
26. Mocny ocet i wszelkie kwasy, działaj
ą
c na jak
ąś
cz
ęść
ciała, gdzie nie ma naskórka,
jak na oko, j
ę
zyk albo na jak
ąś
cz
ęść
ciała zranion
ą
i niepokryt
ą
skór
ą
, sprawiaj
ą
ból
niewiele ró
ż
ni
ą
cy si
ę
od tego, który jest wywołany przez gor
ą
co.
27. Nawet ostre i silne zimno sprawia pewnego rodzaju wra
ż
enie oparzenia: "Albowiem
przejmuj
ą
ce zimno Boreasza przypieka".
Strona 17 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
28. Inne przykłady.
Ten wykaz nazywamy zwykle tablic
ą
istnienia i obecno
ś
ci.
XII. Po drugie, nale
ż
y stawi
ć
przed rozumem wypadki, w których dana własno
ść
nie
wyst
ę
puje. Albowiem (jak ju
ż
wspomniano) forma nie powinna by
ć
obecna tam, gdzie nie
ma danej własno
ś
ci - tak samo jak powinna by
ć
ona obecna tam, gdzie jest dana
własno
ść
.
Lecz wyliczanie wszystkich tych wypadków trwałoby niesko
ń
czenie długo. Dlatego
wypadki negatywne nale
ż
y skojarzy
ć
z pozytywnymi i brakowi danej własno
ś
ci przyjrze
ć
si
ę
jedynie w tych przedmiotach, które s
ą
najbardziej spokrewnione z tymi drugimi, w
których dana własno
ść
si
ę
znajduje i wyst
ę
puje. Ten wykaz nazywamy zwykle tablic
ą
odchylenia, czyli nieobecno
ś
ci w przypadkach pokrewnych.
Wypadki pokrewne, w których własno
ść
ciepła nie wyst
ę
puje:
(...)
2. (Odpow. 2 poz.). Promienie sło
ń
ca w tzw.
ś
rodkowym rejonie powietrza nie grzej
ą
.
Pospolite to zjawisko nie
ź
le si
ę
wyja
ś
nia w ten sposób,
ż
e ów rejon jest nie do
ść
bliski
masy sło
ń
ca, sk
ą
d promienie wychodz
ą
, ani ziemi, gdzie doznaj
ą
odbicia. Wynika to
jasno z faktu,
ż
e na szczytach gór (je
ż
eli nie s
ą
zbyt wysokie) nieprzerwanie le
ż
y
ś
nieg.
Lecz z drugiej strony niektórzy zauwa
ż
yli,
ż
e na wierzchołku Pico de Teneriffa a tak
ż
e w
Andach w Peru, same szczyty górskie s
ą
wolne od
ś
niegu, a
ś
nieg le
ż
y tylko ni
ż
ej na
stokach. Ponadto powietrze na samych wierzchołkach owych gór bynajmniej nie wydaje
si
ę
zimne, lecz tylko rozrzedzone i ostre - i to do tego stopnia,
ż
e w Andach przez zbytni
ą
swoj
ą
ostro
ść
kłuje i rani oczy, a tak
ż
e podra
ż
nia wpust
ż
oł
ą
dka i powoduje wymioty. Ju
ż
staro
ż
ytni zauwa
ż
yli,
ż
e na szczycie Olimpu powietrze było tak rozrzedzone, i
ż
ci, co
wst
ę
powali na t
ę
gór
ę
, musieli zabiera
ć
ze sob
ą
g
ą
bki zwil
ż
one octem i wod
ą
, i od czasu
do czasu przykłada
ć
je do ust i nozdrzy, poniewa
ż
powietrza (z powodu jego
rozrzedzenia) nie wystarczyło do oddychania. Opowiadano te
ż
,
ż
e na tym wierzchołku
panowała taka pogoda i cisza, wolna od deszczy,
ś
niegów i wiatrów,
ż
e litery napisane
przez kapłanów palcem w popiele z ofiar na ołtarzu Zeusa pozostawały nienaruszone do
nast
ę
pnego roku. A tak
ż
e w czasach dzisiejszych wspinaj
ą
cy si
ę
na szczyt Pico de
Teneriffa wchodz
ą
tam noc
ą
, a nie za dnia, i krótko po wschodzie sło
ń
ca przewodnicy
upominaj
ą
ich i przynaglaj
ą
, a
ż
eby spiesznie schodzili, z obawy (jak si
ę
zdaje), aby
rozrzedzone powietrze nie osłabiło ich tchnienia
ż
yciowego i ich nie udusiło.
(...)
8. (Odpow. 3 poz.). Komety (je
ż
eli mo
ż
na je równie
ż
zaliczy
ć
do meteorów) nie
wykazuj
ą
stałego ani wyra
ź
nego wpływu na zwi
ę
kszanie si
ę
upałów w ci
ą
gu roku,
jakkolwiek zauwa
ż
ono,
ż
e cz
ę
sto po ich pojawianiu si
ę
nast
ę
puj
ą
susze. Co wi
ę
cej,
ś
wiec
ą
ce belki i kolumny, rozst
ą
pienie si
ę
nieba itp. cz
ęś
ciej pojawiaj
ą
si
ę
zim
ą
ni
ż
latem
- a głównie w czasie bardzo silnych, lecz suchych mrozów. Uderzenia jednak piorunu,
błyskanie si
ę
i grzmoty rzadko zdarzaj
ą
si
ę
zim
ą
, cz
ę
sto natomiast w porze wielkich
upałów. Tak zwane za
ś
gwiazdy spadaj
ą
ce według pospolitego mniemania składaj
ą
si
ę
raczej z jakiej
ś
ci
ą
gliwej materii
ś
wiec
ą
cej i rozja
ś
niaj
ą
cej, nie maj
ą
za
ś
jakich
ś
silniejszych własno
ś
ci ognia. Lecz co do tego nale
ż
y przeprowadzi
ć
dalsze badania.
9. (Odpow. 4 poz.). Bywaj
ą
te
ż
pewne błyskawice, które daj
ą
ś
wiatło, lecz nie pal
ą
-
wyst
ę
puj
ą
za
ś
zawsze bez grzmotu.
(...)
18. (Odpow. 12 poz.). Wypadek negatywny stanowi powietrze zamkni
ę
te w pieczarach
w porze letniej. Lecz co do powietrza zamkni
ę
tego, nale
ż
y w ogóle przeprowadzi
ć
dokładniejsze badania. Najpierw bowiem powstaje uzasadniona w
ą
tpliwo
ść
, jaka jest
wła
ś
ciwa natura powietrza, je
ż
eli chodzi o ciepło i zimno. Powietrze bowiem wyra
ź
nie
przyjmuje ciepło na skutek działania ciał niebieskich, a zimno, by
ć
mo
ż
e, z wyziewów
ziemi, w tak zwanym za
ś
ś
rodkowym rejonie powietrza - z zimnych par i
ś
niegów.
Wskutek tego
ż
adnego s
ą
du nie mo
ż
na powzi
ąć
o naturze powietrza na podstawie
obserwacji powietrza znajduj
ą
cego si
ę
na zewn
ą
trz i pod gołym niebem, lecz
Strona 18 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
prawdziwszy b
ę
dzie s
ą
d powzi
ę
ty na podstawie obserwacji powietrza zamkni
ę
tego.
Nale
ż
y doda
ć
,
ż
e powietrze powinno by
ć
zamkni
ę
te w naczyniu z takiego materiału, który
by sam nie udzielał powietrzu własnego ciepła czy zimna i nie dopuszczał łatwo wpływu
powietrza zewn
ę
trznego. Dlatego do togo eksperymentu nale
ż
y u
ż
y
ć
garnka glinianego,
owini
ę
tego kilka razy skór
ą
dla ochrony przed powietrzem zewn
ę
trznym, który przez trzy
albo cztery dni powinien by
ć
dobrze zamkni
ę
ty; nast
ę
pnie po otwarciu naczynia nale
ż
y
zbada
ć
stan ciepła r
ę
k
ą
albo za pomoc
ą
szkła zaopatrzonego w podziałk
ę
.
XIII. Po trzecie, nale
ż
y stawi
ć
przed rozumem wypadki, w których własno
ść
stanowi
ą
ca
przedmiot bada
ń
, wyst
ę
puje w wi
ę
kszym lub mniejszym stopniu - czy to dokonuj
ą
c
porównania przyrostu i ubytku w tym samym przedmiocie, czy te
ż
dokonuj
ą
c porównania
ze sob
ą
danych własno
ś
ci w ró
ż
nych przedmiotach. Albowiem skoro forma rzeczy jest
wła
ś
nie najrdzenniej sam
ą
rzecz
ą
i nie ma innej ró
ż
nicy mi
ę
dzy rzecz
ą
i form
ą
jak mi
ę
dzy
zjawiskiem a rzeczywisto
ś
ci
ą
, albo stron
ą
zewn
ę
trzn
ą
i wewn
ę
trzn
ą
, albo mi
ę
dzy rzecz
ą
w stosunku do człowieka i t
ą
sam
ą
rzecz
ą
w stosunku do wszech
ś
wiata, to z tego
wynika,
ż
e w ogóle nie mo
ż
na uzna
ć
jakiej
ś
własno
ś
ci za prawdziw
ą
form
ę
, je
ż
eli si
ę
ona
nie zmniejsza zawsze wtedy, kiedy si
ę
sama ta własno
ść
zmniejsza i podobnie, nie
zwi
ę
ksza si
ę
zawsze, kiedy zwi
ę
ksza si
ę
sama, ta własno
ść
. Dlatego t
ę
tablic
ę
nazywamy zwykle tablic
ą
stopni, czyli tablic
ą
porównawcz
ą
.
Tablica stopni, czyli tablica porównawcza odnosz
ą
ca si
ę
do ciepła.
Najpierw wi
ę
c mówi
ć
b
ę
dziemy o tych przedmiotach, które przy dotyku nie wykazuj
ą
w
ogóle
ż
adnego stopnia ciepła, lecz widocznie maj
ą
tylko jakie
ś
ciepło potencjalne, czyli
dyspozycj
ę
i przysposobienie do ciepła. Nast
ę
pnie przejdziemy do omówienia tych
rzeczy, które s
ą
ciepłe aktualnie, czyli przy dotyku, oraz do ich intensywno
ś
ci i stopni.
(...)
4. W
ś
ród substancji ro
ś
linnych nie znajdujemy
ż
adnej ro
ś
liny ani cz
ęś
ci ro
ś
liny (jak jej
soki albo rdze
ń
), która by przy dotyku była ciepła. A jednak (jak wy
ż
ej była mowa) trawy
zielone w zamkni
ę
ciu staj
ą
si
ę
ciepłe. A przy wewn
ę
trznym dotyku, np. dla podniebienia,
dla
ż
oł
ą
dka, albo nawet dla cz
ęś
ci zewn
ę
trznych, po pewnym czasie (jak przy plastrach
czy ma
ś
ciach) jedne substancje ro
ś
linne odczuwa si
ę
jako ciepłe, inne jako zimne.
5. W cz
ęś
ciach zwierz
ę
cych, skoro obumarły albo zostały od ciała odł
ą
czone, nie
znajdujemy przy dotyku nic ciepłego. Albowiem nawet nawóz ko
ń
ski, je
ż
eli nie został
zamkni
ę
ty i zagrzebany, nie zatrzymuje ciepła. Jednak wszelki nawóz posiada, jak si
ę
zdaje, ciepło potencjalne, jak to si
ę
okazuje przy nawo
ż
eniu pól. Podobnie te
ż
trupy
zwierz
ą
t i ludzi posiadaj
ą
tego rodzaju ukryte i potencjalne ciepło; wskutek czego na
cmentarzach, gdzie codziennie odbywaj
ą
si
ę
pogrzeby, ziemia gromadzi pewne ukryte
ciepło, które zwłoki
ś
wie
ż
o pochowane niszczy o wiele szybciej ni
ż
czysta ziemia. A u
ludów wschodnich znajduje si
ę
podobno jaka
ś
delikatna i mi
ę
kka tkanina, zrobiona z
puchu ptaków, która ma t
ę
wrodzon
ą
własno
ść
,
ż
e je
ż
eli lekko zawin
ąć
w ni
ą
masło, to
rozpuszcza je ona i topi.
(...)
15. Według tego, co podaj
ą
astronomowie, jedne gwiazdy uwa
ż
a si
ę
za bardziej, inne
za mniej ciepłe. W
ś
ród planet bowiem za najcieplejsz
ą
po sło
ń
cu uchodzi Mars, dalej
idzie Jowisz, nast
ę
pnie Wenus; za zimne uchodz
ą
ksi
ęż
yc i najbardziej ze wszystkich
Saturn. W
ś
ród gwiazd stałych za najcieplejsz
ą
uchodzi Syriusz, nast
ę
pnie Serce Lwa,
czyli Regulus, dalej Psia Gwiazda itd.
16. Sło
ń
ce tym bardziej grzeje, im bardziej zbli
ż
a, si
ę
do linii prostopadłej, czyli do
zenitu. To samo nale
ż
y przyj
ąć
tak
ż
e dla innych planet odpowiednio do stopnia
wła
ś
ciwego ka
ż
dej, np. Jowisz wi
ę
cej u nas grzeje, kiedy znajduje si
ę
pod Rakiem albo
Lwem ni
ż
pod Kozioro
ż
cem albo Wodnikiem.
17. Nale
ż
y przyj
ąć
,
ż
e samo sło
ń
ce i pozostałe planety wi
ę
cej grzej
ą
w czasie swego
perigeum z powodu zbli
ż
enia si
ę
do Ziemi ni
ż
w czasie apogeum. A je
ż
eli zdarzy si
ę
,
ż
e
w jakiej
ś
okolicy sło
ń
ce znajduje si
ę
jednocze
ś
nie w perigeum oraz bli
ż
ej zenitu, musi
bardziej grza
ć
ni
ż
w okolicy, gdzie sło
ń
ce znajduje si
ę
równie
ż
w perigeum, lecz
ś
wieci
Strona 19 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
bardziej uko
ś
nie. Dlatego przy porównywaniu wzniesienia planet w ró
ż
nych okolicach
nale
ż
y uwzgl
ę
dni
ć
czy
ś
wiec
ą
bardziej prostopadle, czy bardziej uko
ś
nie.
18. Tak
ż
e o sło
ń
cu - i podobnie o innych planetach s
ą
dzi si
ę
,
ż
e daj
ą
wi
ę
cej ciepła,
kiedy znajduj
ą
si
ę
w pobli
ż
u wi
ę
kszych gwiazd stałych. Np. sło
ń
ce daje wi
ę
cej ciepła,
kiedy jest pod znakiem Lwa, znajduje si
ę
bli
ż
ej Serca Lwa, Ogona Lwa, Kłosu Panny,
Syriusza, Psiej Gwiazdy, ni
ż
kiedy znajduje si
ę
pod znakiem Raka, jakkolwiek wtedy
bardziej zbli
ż
a si
ę
do zenitu. I nale
ż
y przyj
ąć
,
ż
e cz
ęś
ci nieba tym wi
ę
cej wysyłaj
ą
ciepła
(jakkolwiek dotykiem si
ę
tego nie wyczuwa) im bardziej ozdobione s
ą
gwiazdami
zwłaszcza wi
ę
kszymi.
19. W ogóle ciepło ciał niebieskich zwi
ę
ksza si
ę
pod wpływem trzech czynników,
mianowicie prostopadłego poło
ż
enia, blisko
ś
ci ziemi, czyli perigeum i poł
ą
czenia gwiazd,
czyli konstelacji.
(...)
28. Przeprowad
ź
eksperyment ze soczewkami zapalaj
ą
cymi, przy których (je
ż
eli
dobrze pami
ę
tam) dzieje si
ę
tak,
ż
e je
ż
eli umie
ś
ci
ć
soczewk
ę
(na przykład) w odległo
ś
ci
jednej pi
ę
dzi od zapalanego przedmiotu, to nie zapala go ona ani nie ogrzewa tak łatwo,
jak kiedy umie
ś
ci
ć
j
ą
w odległo
ś
ci (powiedzmy) pół pi
ę
dzi, a nast
ę
pnie stopniowo i powoli
przesuwa
ć
do odległo
ś
ci całej pi
ę
dzi. Sto
ż
ek przecie
ż
i skupienie promieni s
ą
te same,
lecz sam ruch powi
ę
ksza działanie ciepła.
29. Po
ż
ary, które powstaj
ą
podczas wiania silnego wiatru - według ogólnego
mniemania - wi
ę
ksze czyni
ą
post
ę
py w kierunku pod wiatr ni
ż
z wiatrem. Dzieje si
ę
tak
zapewne dlatego,
ż
e płomie
ń
szybszym ruchem cofa si
ę
, kiedy wiatr nieco ustaje, ani
ż
eli
posuwa si
ę
naprzód, kiedy wiatr go pop
ę
dza.
30. Płomie
ń
nie wydobywa si
ę
ani nie powstaje, je
ż
eli nie da mu si
ę
pewnej pustej
przestrzeni, w której mógłby porusza
ć
si
ę
i igra
ć
. Wyj
ą
tek stanowi
ą
płomienie
wybuchowe prochu strzelniczego i tym podobne, gdzie stłoczenie i uwi
ę
zienie płomienia
powi
ę
ksza jego furi
ę
.
31. Kowadło od uderze
ń
młota bardzo si
ę
rozgrzewa, tak
ż
e gdyby było z cie
ń
szej
płyty, mogłoby - jak s
ą
dzimy - pod silnymi i ci
ą
głymi uderzeniami młota sta
ć
si
ę
czerwone
jak roz
ż
arzone
ż
elazo; lecz co do tego nale
ż
y przeprowadzi
ć
eksperyment.
32. Je
ż
eli w pal
ą
cych si
ę
ciałach, które s
ą
tak porowate,
ż
e ogie
ń
znajduje miejsce do
poruszania si
ę
, zahamowa
ć
ten ruch przez silny ucisk, ogie
ń
natychmiast ga
ś
nie.
Podobnie, kiedy hubk
ę
albo płon
ą
cy knot
ś
wiecy czy lampy, albo nawet pal
ą
cy si
ę
w
ę
giel
czy
ż
arz
ą
cy si
ę
w
ę
gielek drzewny przyci
ś
nie si
ę
gasidłem czy innym przedmiotem tego
rodzaju albo przydepnie si
ę
nog
ą
, natychmiast ustaje działanie ognia.
XIV. Jak uboga jeszcze jest nasza historia naturalna, łatwo mo
ż
na pozna
ć
z powy
ż
szych
tablic, gdzie zamiast sprawdzonego opisu i niew
ą
tpliwych faktów, przytaczali
ś
my
niekiedy podania i opowiadania (zawsze jednak z doł
ą
czeniem ostrze
ż
enia o ich
w
ą
tpliwej wiarogodno
ś
ci i por
ę
czalno
ś
ci), a tak
ż
e z tego,
ż
e cz
ę
sto musieli
ś
my u
ż
y
ć
tych
słów: "nale
ż
y zrobi
ć
eksperyment" albo "nale
ż
y przeprowadzi
ć
dalsze badania".
XV. Zadanie i funkcj
ę
tych trzech tablic okre
ś
lamy zwykle jako przedstawienie faktów
rozumowi. Dokonawszy za
ś
tego przedstawienia nale
ż
y zabra
ć
si
ę
do wła
ś
ciwej indukcji.
Nale
ż
y mianowicie we wszystkich przedstawionych faktach razem wzi
ę
tych i w ka
ż
dym z
osobna znale
źć
tak
ą
własno
ść
, która by jednocze
ś
nie z dan
ą
własno
ś
ci
ą
zawsze była
obecna i nieobecna, wzrastała z ni
ą
razem lub malała, która by stanowiła (jak wy
ż
ej
powiedziano) szczegółowy przypadek własno
ś
ci bardziej ogólnej. Je
ś
li jednak umysł ju
ż
od pocz
ą
tku b
ę
dzie usiłował to robi
ć
afirmatywnie (co zawsze zwykł czyni
ć
pozostawiony
samemu sobie), wyst
ą
pi
ą
urojenia, przypuszczenia, poj
ę
cia
ź
le okre
ś
lone, i zasady
wymagaj
ą
ce codziennie poprawek, je
ż
eli nie mamy (zwyczajem scholastyków) walczy
ć
w
obronie tego, co fałszywe. B
ę
dzie to jednak bez w
ą
tpienia lepsze lub gorsze zale
ż
nie od
zdolno
ś
ci i siły działaj
ą
cego rozumu. Udziałem samego Boga (dawcy i twórcy form), a
mo
ż
e tak
ż
e aniołów i wy
ż
szych inteligencji jest zna
ć
formy bezpo
ś
rednio przez afirmacj
ę
Strona 20 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
ju
ż
od pocz
ą
tku rozwa
ż
ania. Z pewno
ś
ci
ą
jednak przekracza to mo
ż
liwo
ś
ci człowieka,
któremu dane jest tylko post
ę
powa
ć
zrazu poprzez negacj
ę
, a dopiero po zastosowaniu
wszelkiego rodzaju wył
ą
cze
ń
zako
ń
czy
ć
wreszcie afirmacj
ą
.
XVIII. Nale
ż
y teraz przedstawi
ć
przykład wykluczenia, czy odrzucenia tych własno
ś
ci,
które, jak wynika z tablic obecno
ś
ci, nie nale
żą
do formy ciepła. Nale
ż
y przy tym
pami
ę
ta
ć
,
ż
e do odrzucenia jakiej
ś
własno
ś
ci wystarczaj
ą
nie tylko poszczególne tablice,
lecz nawet ka
ż
dy z poszczególnych wypadków, które one zawieraj
ą
. Wynika bowiem z
tego, co wy
ż
ej powiedziano,
ż
e ka
ż
dy wypadek sprzeczny obala przypuszczenie co do
formy. Niemniej jednak dla przejrzysto
ś
ci oraz
ż
eby przedstawi
ć
wyra
ź
niej u
ż
yteczno
ść
tablic, podajemy niekiedy dwa albo wi
ę
cej wypadków wykluczaj
ą
cych.
Przykład wykluczania, czyli odrzucania własno
ś
ci nie nale
żą
cych do formy
ciepła.
1. Ze wzgl
ę
du na promienie słoneczne odrzu
ć
natur
ę
elementu.
2. Ze wzgl
ę
du na zwykły ogie
ń
, a przede wszystkim ze wzgl
ę
du na ognie podziemne
(które s
ą
najbardziej oddalone i zupełnie odci
ę
te od promieni niebios) odrzu
ć
natur
ę
niebia
ń
sk
ą
.
3. Ze wzgl
ę
du na to,
ż
e wszelkiego rodzaju ciała (to jest minerały, ro
ś
liny, cz
ęś
ci
zewn
ę
trzne zwierz
ą
t, woda, olej, powietrze i inne) ogrzewaj
ą
si
ę
przez samo zbli
ż
enie si
ę
do ognia albo innego ciała ciepłego, odrzu
ć
wszelkie zró
ż
nicowanie czy subtelniejsz
ą
budow
ę
ciał.
4. Ze wzgl
ę
du na to,
ż
e rozpalone
ż
elazo i inne metale ogrzewaj
ą
inne ciała, a mimo to
nie trac
ą
na wadze ani na substancji, odrzu
ć
udzielanie czy domieszk
ę
substancji
jakiego
ś
innego ciepłego ciała.
5. Ze wzgl
ę
du na wrz
ą
c
ą
wod
ę
, powietrze, a tak
ż
e ze wzgl
ę
du na metale i inne ciała
stałe, ogrzane, lecz nie do
ż
aru, czyli do czerwono
ś
ci, odrzu
ć
tak
ż
e
ś
wiatło i blask.
6. Ze wzgl
ę
du na promienie ksi
ęż
yca, i innych gwiazd (z wyj
ą
tkiem sło
ń
ca), jeszcze
raz odrzu
ć
ś
wiatło i blask.
7. Ze wzgl
ę
du ma porównanie roz
ż
arzonego
ż
elaza z płomieniem alkoholu (z których
rozpalone
ż
elazo ma wi
ę
cej ciepła, a mniej
ś
wiatła, płomie
ń
za
ś
alkoholu wi
ę
cej
ś
wiatła,
a mniej ciepła), ponownie odrzu
ć
ś
wiatło i blask.
8. Ze wzgl
ę
du na złoto, i inne metale rozpalone, które w cało
ś
ci s
ą
ciałami o bardzo
wielkiej g
ę
sto
ś
ci, odrzu
ć
rzadko
ść
.
9. Ze wzgl
ę
du na powietrze, które najcz
ęś
ciej jest zimne, a mimo to pozostaje rzadkie,
ponownie odrzu
ć
rzadko
ść
.
10. Ze wzgl
ę
du na rozpalone
ż
elazo, które nie rozszerza si
ę
, lecz zachowuje
widocznie t
ę
sam
ą
obj
ę
to
ść
, odrzu
ć
ruch albo rozszerzanie si
ę
ciała jako cało
ś
ci.
11. Ze wzgl
ę
du na rozszerzanie si
ę
powietrza w termometrach i innych podobnych
przyrz
ą
dach, w których powietrze widocznie porusza si
ę
i rozszerza, a mimo to nie
nabiera wyra
ź
nie wi
ę
kszego ciepła, odrzu
ć
jeszcze raz ruch albo rozszerzanie si
ę
ciała
jako cało
ś
ci.
12. Ze wzgl
ę
du na to,
ż
e wszelkie ciała łatwo mo
ż
na ogrza
ć
bez jakiegokolwiek
niszczenia albo widocznej zmiany jako
ś
ciowej, odrzu
ć
własno
ść
niszcz
ą
c
ą
albo
gwałtowne udzielanie jakiej
ś
nowej własno
ś
ci.
13. Ze wzgl
ę
du na zgodno
ść
i podobie
ń
stwo skutków, wywoływanych przez ciepło i
zimno, odrzu
ć
zarówno ruch powoduj
ą
cy rozszerzanie si
ę
jak te
ż
ruch powoduj
ą
cy
kurczenie si
ę
ciała jako cało
ś
ci.
14. Ze wzgl
ę
du na to,
ż
e ciepło wzmaga si
ę
przez pocieranie ciał, odrzuci
ć
nale
ż
y
zasadniczy charakter własno
ś
ci. Przez własno
ść
zasadnicz
ą
za
ś
rozumiemy tak
ą
własno
ść
, która znajduje :si
ę
w przyrodzie jako co
ś
pozytywnego i nie jest skutkiem
jakiej
ś
własno
ś
ci wcze
ś
niejszej.
S
ą
te
ż
i inne własno
ś
ci. Nie sporz
ą
dzamy bowiem zupełnych wykazów, lecz podajemy
tylko przykłady.
Strona 21 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
Omówione własno
ś
ci, wszystkie razem i ka
ż
da z osobna, nie nale
żą
do formy ciepła. A
człowiek w swych dociekaniach nad ciepłem od nich si
ę
uniezale
ż
nia.
XX. A jednak poniewa
ż
prawda pr
ę
dzej wyłania si
ę
z bł
ę
du ni
ż
z zam
ę
tu, uwa
ż
amy za
rzecz po
ż
yteczn
ą
pozwoli
ć
rozumowi na to, by po sporz
ą
dzeniu i rozwa
ż
eniu trzech tablic
pierwszego przegl
ą
du (jakie przedło
ż
yli
ś
my) zabrał si
ę
i spróbował dzieła tłumaczenia
przyrody na drodze pozytywnej - opieraj
ą
c si
ę
zarówno na wypadkach podanych w
tablicach, jak i na tych, z którymi spotka si
ę
gdzie indziej. Ten rodzaj próby nazywamy
zwykle pobła
ż
aniem rozumowi lub pocz
ą
tkiem tłumaczenia, albo, pierwszym
winobraniem.
Pierwsze winobranie dotycz
ą
ce formy ciepła.
Nale
ż
y zwróci
ć
uwag
ę
,
ż
e forma rzeczy (jak to wyra
ź
nie wynika z tego, co wy
ż
ej
powiedziano) znajduje si
ę
we wszystkich wypadkach i w ka
ż
dym poszczególnym, w
którym znajduje si
ę
sama rzecz; w przeciwnym bowiem razie nie byłaby form
ą
; dlatego
nie mo
ż
e tu wyst
ę
powa
ć
w ogóle
ż
aden wypadek sprzeczny. Mimo to w pewnych
wypadkach forma okazuje si
ę
o wiele bardziej widoczna i oczywista ni
ż
w innych - w tym
mianowicie, gdzie natura tej formy mniej jest hamowana, kr
ę
powana i opanowana przez
inne natury. Wypadki za
ś
tego rodzaju nazywamy zwykle wypadkami
ś
wietlistymi lub
okazowymi. Nale
ż
y wi
ę
c z kolei przej
ść
do wła
ś
ciwego pierwszego winobrania
dotycz
ą
cego formy ciepła.
We wszystkich wypadkach razem wzi
ę
tych i w ka
ż
dym z osobna, własno
ś
ci
ą
, której
szczegółowym przypadkiem jest ciepło, wydaje si
ę
by
ć
ruch. Najwidoczniej wyst
ę
puje to
przy płomieniu, który stale si
ę
porusza, oraz w płynach wrz
ą
cych lub kipi
ą
cych, które
równie
ż
s
ą
w ci
ą
głym ruchu. Okazuje si
ę
to tak
ż
e przy powstawaniu albo przy wzro
ś
cie
ciepła powodowanym przez ruch, jak to ma miejsce przy miechach kowalskich i przy
wiatrach (zob. przykł. 29 tab. 3). Podobnie te
ż
jest przy innych odmianach ruchu (co do
których zob. przykł. 28 i 31 tab. 3). Ujawnia si
ę
to dalej w tym,
ż
e ciepło i ogie
ń
ga
ś
nie na
skutek wszelkiego silnego ucisku, który kr
ę
puje ruch i całkiem go usuwa (zob. przykł. 30 i
32 tab. 3). Okazuje si
ę
to tak
ż
e z tego,
ż
e pod działaniem wszelkiego ognia oraz silnego i
gwałtownego ciepła ka
ż
de ciało ulega zniszczeniu albo przynajmniej widocznej zmianie.
Wynika z tego jasno,
ż
e ciepło wywołuje w wewn
ę
trznych cz
ęś
ciach ciała tumult,
perturbacje i gwałtowny ruch, który wyra
ź
nie prowadzi do jego rozkładu.
Tego, co mówili
ś
my o ruchu (mianowicie,
ż
e stanowi on rodzaj dla ciepła jako gatunku)
nie nale
ż
y rozumie
ć
w ten sposób,
ż
e ciepło rodzi ruch albo
ż
e ruch rodzi ciepło (cho
ć
jedno i drugie w pewnych wypadkach jest prawdziwe), lecz
ż
e ciepło jako takie, czyli
istota ciepła jest ruchem i niczym innym, ale ruchem ograniczonym przez cechy
wyró
ż
niaj
ą
ce, które wkrótce doł
ą
czymy, uczyniwszy wpierw pewne zastrze
ż
enia
zmierzaj
ą
ce do unikni
ę
cia dwuznaczno
ś
ci.
(...) nale
ż
y przyst
ą
pi
ć
wreszcie do prawdziwych cech wyró
ż
niaj
ą
cych, które
ograniczaj
ą
poj
ę
cie ruchu i wyprowadzaj
ą
ze
ń
form
ę
ciepła.
Pierwsz
ą
wi
ę
c cech
ę
wyró
ż
niaj
ą
c
ą
stanowi to,
ż
e ciepło jest ruchem ekspansywnym,
przez który ciało d
ąż
y do rozszerzania si
ę
i uzyskiwania wi
ę
kszej przestrzeni, czyli
wi
ę
kszych rozmiarów, ni
ż
dot
ą
d zajmowało. Ta za
ś
cecha wyró
ż
niaj
ą
ca najwidoczniej
wyst
ę
puje w płomieniu, gdzie dym, czyli g
ę
sty wyziew wyra
ź
nie si
ę
rozszerza i
przechodzi w płomie
ń
.
Wyst
ę
puje ona tak
ż
e w ka
ż
dym wrz
ą
cym płynie, który wyra
ź
nie wzbiera, podnosi si
ę
,
wyrzuca b
ą
belki i uparcie d
ąż
y do rozprzestrzenienia si
ę
, a
ż
zmienia si
ę
w ciało o
znacznie wi
ę
kszej obj
ę
to
ś
ci, ni
ż
zajmował sam płyn - mianowicie w par
ę
, dym lub
powietrze.
Wyst
ę
puje ona tak
ż
e w ka
ż
dym drewnie i w ciałach palnych, które niekiedy wydzielaj
ą
pot, a zawsze par
ę
.
Wyst
ę
puje tak
ż
e przy topieniu metali, które b
ę
d
ą
c ciałami o najbardziej zwartej
budowie niełatwo nabrzmiewaj
ą
i rozszerzaj
ą
si
ę
. Gdy jednak ich tchnienia
rozszerzywszy si
ę
w sobie jeszcze dalej si
ę
b
ę
dzie chciało rozszerzy
ć
, wówczas
Strona 22 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
popchnie i rozrusza grubsze cz
ęś
ci ku stanowi ciekłemu. A je
ż
eli ciepło jeszcze bardziej
wzro
ś
nie, wówczas liczne cz
ą
stki wyzwoli do stanu lotnego.
Wyst
ę
puje tak
ż
e w
ż
elazie albo w kamieniach, które nie topniej
ą
wprawdzie ani si
ę
nie
rozpuszczaj
ą
, lecz mi
ę
kn
ą
. To samo dzieje si
ę
tak
ż
e z kijami drewnianymi, które ogrzane
nieco w gor
ą
cym popiele staj
ą
si
ę
gi
ę
tkie.
(...)
Druga cecha wyró
ż
niaj
ą
ca jest modyfikacj
ą
poprzedniej; polega mianowicie na tym,
ż
e
ciepło jest ruchem rozszerzaj
ą
cym, czyli skierowanym ku obwodowi - z tym wszak
ż
e
zastrze
ż
eniem,
ż
e ciało jednocze
ś
nie podnosi si
ę
ku górze. Nie ulega bowiem
w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e s
ą
liczne ruchy zło
ż
one. Na przykład, strzała albo pocisk jednocze
ś
nie
lec
ą
c naprzód obraca si
ę
, i obracaj
ą
c si
ę
leci naprzód. Podobnie te
ż
ruch ciepła jest
zarazem i ruchem rozszerzaj
ą
cym i unoszeniem ku górze.
Ta cecha wyró
ż
niaj
ą
ca wyst
ę
puje przy obc
ę
gach albo pr
ę
tach
ż
elaznych wło
ż
onych
do ognia. Bo je
ś
li si
ę
je wło
ż
y pionowo i trzyma r
ę
k
ą
od góry, szybko zaczynaj
ą
pali
ć
w
r
ę
k
ę
, natomiast je
ż
eli z boku albo z dołu, to w ka
ż
dym razie nast
ę
puje to znacznie
pó
ź
niej.
Widoczna jest tak
ż
e przy destylacjach per descensorium, jakie stosuje si
ę
przy
delikatniejszych kwiatach, których zapachy łatwo si
ę
ulatniaj
ą
. Albowiem przemy
ś
lno
ść
ludzka odkryła to,
ż
e chc
ą
c, a
ż
eby ogie
ń
mniej palił, nale
ż
y go umieszcza
ć
nie pod
czym
ś
, ale powy
ż
ej. Bo nie tylko płomie
ń
d
ąż
y ku górze, lecz tak
ż
e wszelkie ciepło.
Nale
ż
y te
ż
zrobi
ć
tego rodzaju eksperyment w stosunku do własno
ś
ci przeciwnej, tj.
zimna: mianowicie sprawdzi
ć
, czy zimno nie kurczy ciała zst
ę
puj
ą
c ku dołowi, tak jak
ciepło rozszerza ciało wznosz
ą
c si
ę
ku górze. Nale
ż
y wi
ę
c wzi
ąć
dwa pr
ę
ty
ż
elazne lub
dwie rurki szklane - poza tym całkiem równe - i nieco je ogrza
ć
, nast
ę
pnie pod jedn
ą
u
dołu poło
ż
y
ć
g
ą
bk
ę
nasi
ą
kni
ę
t
ą
zimn
ą
wod
ą
lub
ś
nieg, przy drugiej za
ś
podobnie, ale u
góry. Przypuszczamy bowiem,
ż
e ochłodzenie na ko
ń
cach nast
ą
pi szybciej w tym pr
ę
cie,
gdzie
ś
nieg poło
ż
ono u góry, ni
ż
w tym, gdzie poło
ż
ono
ś
nieg u dołu - przeciwnie ni
ż
to
si
ę
dzieje z ciepłem.
Trzecia cecha wyró
ż
niaj
ą
ca polega na tym,
ż
e ciepło jest ruchem, który nie rozszerza
ciała równomiernie w cało
ś
ci, ale jest ruchem rozszerzaj
ą
cym, dokonywaj
ą
cym si
ę
przez
mniejsze cz
ą
stki ciała i jednocze
ś
nie jest ruchem powstrzymywanym, odpieranym i
odbijanym. Wskutek tego powstaje ruch zmienny, ustawicznie drgaj
ą
cy, b
ę
d
ą
cy stanem
wysiłku, nat
ęż
enia i podniecenia. St
ą
d te
ż
bierze swój pocz
ą
tek owa furia ognia i ciepła.
Ta cecha wyró
ż
niaj
ą
ca najbardziej uwidacznia si
ę
w płomieniu i w płynach wrz
ą
cych,
które ustawicznie dr
żą
, i w małych dawkach to podnosz
ą
si
ę
, to znów opadaj
ą
.
Ujawnia si
ę
ona tak
ż
e w tych ciałach, które odznaczaj
ą
si
ę
tak zwart
ą
budow
ą
,
ż
e
ogrzane albo rozpalone nie rozszerzaj
ą
si
ę
ani nie powi
ę
kszaj
ą
swej obj
ę
to
ś
ci, jak na
przykład rozpalone
ż
elazo, w którym ciepło jest najsilniejsze.
Przejawia si
ę
tak
ż
e w tym,
ż
e w porach najzimniejszych ogie
ń
pali si
ę
naj
ż
ywiej.
(...)
Czwarta cecha wyró
ż
niaj
ą
ca jest modyfikacj
ą
poprzedniej; polega mianowicie na, tym,
ż
e ów ruch pobudzaj
ą
cy albo przenikaj
ą
cy powinien by
ć
nieco gwałtowny, a bynajmniej
nie powolny. Dalej powinien odbywa
ć
si
ę
w cz
ą
stkach, które chocia
ż
s
ą
małe, wszak
ż
e
nie s
ą
rozdrobnione do ostatecznych granic, lecz s
ą
troch
ę
wi
ę
ksze.
Wyst
ę
puje ta cecha wyró
ż
niaj
ą
ca przy porównaniu skutków, jakie wywołuje ogie
ń
, z
tymi, które przynosi czas, czyli wiek. Wiek bowiem, czyli czas, wysusza, zu
ż
ywa,
nadwyr
ęż
a, obraca w popiół w niemniejszym stopniu ni
ż
ogie
ń
, a mo
ż
e nawet daleko
subtelniej; lecz poniewa
ż
ruch ten jest niezwykle powolny i dotyczy cz
ą
steczek bardzo
małych, nie wyczuwa si
ę
przy nim ciepła.
Okazuje si
ę
tak
ż
e przy porównaniu roztworów
ż
elaza i złota. Złoto bowiem rozpuszcza
si
ę
bez wzniecenia ciepła, natomiast rozpuszczaniu si
ę
ż
elaza towarzyszy silne i
gwałtowne ciepło, jakkolwiek dla rozpuszczenia jednego i drugiego potrzeba tego
samego mniej wi
ę
cej okresu czasu. Przyczyna tego zjawiska le
ż
y zapewne w tym,
ż
e
je
ż
eli chodzi o złoto, ciecz rozpuszczaj
ą
ca wchodzi łagodnie, wciska si
ę
delikatnie, a
Strona 23 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
cz
ą
steczki złota ust
ę
puj
ą
łatwo. Natomiast je
ż
eli chodzi o
ż
elazo, ciecz wchodzi
gwałtownie, w
ś
ród zaburze
ń
, a cz
ą
steczki
ż
elaza stawiaj
ą
wi
ę
kszy opór.
Przejawia si
ę
te
ż
w pewnym stopniu przy niektórych gangrenach i obumieraniu tkanek.
Zjawiska te nie daj
ą
wielkiego ciepła ani nie wywołuj
ą
wielkiego bólu z powodu
subtelno
ś
ci rozkładu.
To byłoby pierwsze winobranie, czyli pocz
ą
tek tłumaczenia formy ciepła oparty na
podstawie pobła
ż
ania rozumowi.
Z tego za
ś
pierwszego winobrania wypływa forma nast
ę
puj
ą
ca, czyli prawdziwa
definicja ciepła (ciepła w stosunku do wszech
ś
wiata, a nie tylko w stosunku do zmysłów)
uj
ę
ta w kilku słowach: ciepło jest ruchem ekspansywnym, skr
ę
powanym i napieraj
ą
cym
poprzez mniejsze cz
ą
stki ciał. Nale
ż
y jednak ow
ą
ekspansj
ę
bli
ż
ej okre
ś
li
ć
w ten sposób,
ż
e rozszerzaniu si
ę
ku obwodowi towarzyszy jednocze
ś
nie pewna skłonno
ść
ku górze.
Owo napieranie poprzez cz
ą
stki ciał nale
ż
y bli
ż
ej okre
ś
li
ć
w ten sposób,
ż
e nie odbywa
si
ę
ono powoli, lecz szybko i z pewn
ą
gwałtowno
ś
ci
ą
.
Co si
ę
za
ś
tyczy strony praktycznej, sprawa przedstawia si
ę
tak samo. Przepis bowiem
jest nast
ę
puj
ą
cy. Je
ż
eli w jakim
ś
ciele naturalnym zdołasz wywoła
ć
ruch zmierzaj
ą
cy do
jego rozszerzenia lub powi
ę
kszenia i potrafisz ten ruch w taki sposób zahamowa
ć
i
odwróci
ć
, a
ż
eby owo rozszerzanie nie odbywało si
ę
równomiernie, lecz cz
ęś
ciowo
posuwało si
ę
naprzód, cz
ęś
ciowo cofało si
ę
- wtedy niew
ą
tpliwie wytworzysz ciepło, i to
bez wzgl
ę
du na to, czy owo ciało b
ę
dzie (jak to mówi
ą
) elementarne, czy te
ż
wyposa
ż
one we własno
ś
ci ciał niebieskich, jasne czy ciemne, rzadkie czy g
ę
ste, czy o
rozszerzonej obj
ę
to
ś
ci, czy te
ż
trzymaj
ą
ce si
ę
w granicach pocz
ą
tkowych rozmiarów, czy
to skłonne do rozpuszczania si
ę
, czy trwaj
ą
ce ci
ą
gle w tym samym stanie, czy to b
ę
dzie
zwierz
ę
, czy ro
ś
lina, minerał, woda, olej, powietrze, czy jakakolwiek substancja, byleby
tylko zdolna do wy
ż
ej wymienionego ruchu. A ciepło odczuwane zmysłami jest wła
ś
ciwie
tym samym, z t
ą
jednak analogi
ą
, która odpowiada zmysłowi. Obecnie za
ś
nale
ż
y
przyst
ą
pi
ć
do omówienia dalszych
ś
rodków pomocniczych.
Dalej, a fragment ten stanowi ok. 40% tekstu Novum Organum, Bacon wylicza dwadzie
ś
cia kilka rodzajów
zjawisk, które szczególnie wyrazi
ś
cie ujawniaj
ą
form
ę
danej własno
ś
ci. Rozwa
ż
ania te s
ą
pełne zam
ę
tu, a
mity mieszaj
ą
si
ę
w nich - podobnie jak we fragmentach przytoczonych powy
ż
ej - z faktami. Nie prowadzi
to do poprawienia uzyskanej w uwadze XX (pseudo)odpowiedzi na pytanie, czym jest ciepło. Wreszcie
nast
ę
puje podsumowanie.
LII. Tyle mieli
ś
my do powiedzenia na temat warto
ś
ci wypadków wyró
ż
nionych. Nale
ż
y
przy tym przypomnie
ć
,
ż
e w tym naszym Organum zajmujemy si
ę
logik
ą
a nie filozofli
ą
.
Lecz nasza logika uczy i kształci rozum nie po to, aby przy pomocy subtelnych niejako
macek umysłu chwytał i ujmował abstrakcje rzeczy (jak to czyni zwykła logika), lecz
a
ż
eby rzeczywi
ś
cie przeprowadzał sekcj
ę
przyrody, odkrywał siły i działania ciał oraz ich
prawa okre
ś
lone w materii, tak by ta wiedza wypływała nie tylko z natury umysłu, lecz
tak
ż
e z natury rzeczy. Nic wi
ę
c dziwnego, je
ż
eli na ka
ż
dym kroku jest urozmaicona i
ilustrowana przez rozwa
ż
ania i do
ś
wiadczenia przyrodnicze jako przykłady naszej
umiej
ę
tno
ś
ci. Istniej
ą
za
ś
(jak wynika z tego, co wy
ż
ej powiedziano) wypadki wyró
ż
nione
w liczbie dwudziestu siedmiu, a mianowicie:
1) wypadki samotnicze,
2) wypadki w
ę
drówki, czyli przechodzenia,
3) wypadki okazowe,
4) wypadki skryte,
5) wypadki konstytutywne,
6) wypadki zgodno
ś
ci,
7) wypadki jedyne w swoim rodzaju,
8) wypadki zbaczaj
ą
ce,
9) wypadki graniczne,
10) wypadki władzy,
11) wypadki towarzysz
ą
ce i wrogie,
Strona 24 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
12) wypadki ł
ą
cz
ą
ce,
13) wypadki przymierza,
14) wypadki drogowskazy,
15) wypadki rozł
ą
ki,
16) wypadki wrotne,
17) wypadki porywaj
ą
ce,
18) wypadki drogi,
19) wypadki uzupełnienia,
20) wypadki przecinaj
ą
ce,
21) wypadki pr
ę
ta mierniczego,
22) wypadki przebiegu,
23) dawki natury,
24) wypadki walki,
25) wypadki zach
ę
caj
ą
cego skinienia,
26) wypadki wielostronnej u
ż
yteczno
ś
ci,
27) wypadki magiczne.
Po
ż
ytek za
ś
z tych wypadków, którym góruj
ą
one nad wypadkami pospolitymi, odnosi
si
ę
w ogóle albo do dziedziny wiedzy, albo do dziedziny praktyki, albo do jednej i drugiej.
Je
ż
eli chodzi o dziedzin
ę
wiedzy, wspieraj
ą
one b
ą
d
ź
zmysły, b
ą
d
ź
rozum. Zmysły
wspiera pi
ęć
wypadków-pochodni. Rozum wspieraj
ą
one albo przez to,
ż
e przyspieszaj
ą
wył
ą
czanie formy, jak to czyni
ą
wypadki samotnicze, albo przez to,
ż
e zacie
ś
niaj
ą
granice i bli
ż
ej wskazuj
ą
stron
ę
pozytywn
ą
formy, jak to czyni
ą
wypadki w
ę
drówki,
wypadki okazowe i wypadki towarzysz
ą
ce wraz z ł
ą
cz
ą
cymi, albo przez to,
ż
e podnosz
ą
rozum i prowadz
ą
do rodzajów i natur wspólnych, i to albo bezpo
ś
rednio - jak to czyni
ą
wypadki skryte, wypadki jedyne w swoim rodzaju, wypadki przymierza, albo w stopniu
przybli
ż
onym - jak konstytutywne, albo w stopniu najni
ż
szym - jak zgodno
ś
ci; albo przez
to,
ż
e sprowadzaj
ą
rozum na wła
ś
ciw
ą
drog
ę
od manowców przyzwyczaje
ń
, jak wypadki
zbaczaj
ą
ce, albo przez to,
ż
e prowadz
ą
do wielkiej formy, czyli budowy wszech
ś
wiata,
jak wypadki graniczne, albo przez to,
ż
e ostrzegaj
ą
przed fałszywymi formami i
przyczynami, jak wypadki-drogowskazy i wypadki rozł
ą
ki. Co si
ę
za
ś
tyczy dziedziny
praktyki, to one albo j
ą
wyznaczaj
ą
, albo wymierzaj
ą
j
ą
, albo ułatwiaj
ą
. Wyznaczaj
ą
albo
przez to,
ż
e wskazuj
ą
, od czego nale
ż
y zacz
ąć
, a
ż
eby
ś
my mi
ę
robili tego, co ju
ż
zostało
zrobione - czyni
ą
to na przykład wypadki władzy, albo te
ż
do czego nale
ż
y d
ąż
y
ć
, je
ż
eli
dana jest mo
ż
no
ść
- jak wypadki zach
ę
caj
ą
cego skinienia. Wymierzaj
ą
praktyk
ę
owe
cztery matematyczne, ułatwiaj
ą
za
ś
wypadki wielorakiej u
ż
yteczno
ś
ci i wypadki
magiczne.
Dalej spo
ś
ród tych dwudziestu siedmiu rodzajów wypadków nale
ż
y niektóre zbiera
ć
ju
ż
od pocz
ą
tku (jak to, co do pewnych zaznaczyli
ś
my ju
ż
wy
ż
ej), nie czekaj
ą
c na
szczegółowe zbadanie odno
ś
nych własno
ś
ci. Do takich nale
żą
wypadki zgodno
ś
ci, dalej
wypadki jedyne w swoim rodzaju, wypadki zbaczaj
ą
ce, wypadki władzy, wypadki wrotne,
wypadki zach
ę
caj
ą
cego skinienia, wypadki wielorakiej u
ż
yteczno
ś
ci oraz wypadki
magiczne. One bowiem albo wspomagaj
ą
i uzdrawiaj
ą
rozum i zmysły, albo w sposób
ogólny zaopatruj
ą
praktyk
ę
we wskazania. Pozostałych za
ś
wtedy dopiero nale
ż
y
szuka
ć
, kiedy sporz
ą
dzimy tablice obecno
ś
ci, na których oprze
ć
si
ę
b
ę
dzie mo
ż
na przy
tłumaczeniu jakiej
ś
szczegółowej własno
ś
ci. Albowiem wypadki odznaczone i obdarzone
tym wyró
ż
nieniem s
ą
jakby dusz
ą
w
ś
ród pospolitych wypadków obecno
ś
ci, i - jak ju
ż
na
pocz
ą
tku zaznaczyli
ś
my - kilka z nich zast
ę
puje wiele innych. Dlatego, kiedy
sporz
ą
dzamy tablice, nale
ż
y z wielk
ą
gorliwo
ś
ci
ą
ich wła
ś
nie szuka
ć
i w tablicach je
umieszcza
ć
. W dalszym ci
ą
gu naszych wywodów b
ę
dzie jeszcze nieraz o nich mowa.
Dlatego nale
ż
ało im przedtem po
ś
wi
ę
ci
ć
osobne rozwa
ż
ania. Teraz za
ś
musimy
przyst
ą
pi
ć
do omówienia
ś
rodków, które wspieraj
ą
indukcj
ę
i sprowadzaj
ą
j
ą
na wła
ś
ciw
ą
drog
ę
, a nast
ę
pnie do konkretów, do ukrytych procesów i ukrytych struktur, i całej reszty,
któr
ą
przedstawili
ś
my po porz
ą
dku w aforyzmie dwudziestym pierwszym, a
ż
eby wreszcie
(sprawuj
ą
c niejako uczciw
ą
i wiern
ą
opiek
ę
) przekaza
ć
ludziom ich własne losy,
Strona 25 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
wyzwoliwszy ich rozum i uczyniwszy go niejako dojrzałym. W
ś
lad za tym pój
ść
musi
polepszanie stanu człowieka i powi
ę
kszenie jego władzy nad przyrod
ą
. Człowiek bowiem
przez upadek utracił stan niewinno
ś
ci i stoczył si
ę
jednocze
ś
nie z tronu królewskiego do
rz
ę
du stworze
ń
. Jedno za
ś
i drugie jeszcze w tym
ż
yciu w pewnej mierze mo
ż
na
naprawi
ć
: pierwsze przez religi
ę
i wiar
ę
, drugie przez umiej
ę
tno
ś
ci i nauki. Albowiem
wskutek kl
ą
twy nie zbuntowało si
ę
stworzenie całkowicie i do ostatka, lecz na mocy
owego dekretu: "W pocie oblicza twego b
ę
dziesz po
ż
ywiał swój chleb" poprzez ró
ż
ne
trudy (nie przez dysputy oczywi
ś
cie ani przez pró
ż
ne ceremonie magiczne) zostało
wreszcie w pewnej mierze zmuszone do dostarczania człowiekowi chleba, to jest do
oddawania usług
ż
yciu ludzkiemu.
Koniec ksi
ę
gi drugiej dzieła pt. Novum Organum
Strona 26 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20