Zagadkowa historia portretów Chopina ze sztambucha księżniczki Elizy
„Pytasz się, czy i gdzie istnieje jego portret, nie wiem.
Tu zda się nie ma.”
Zygmunt Krasiński, Warszawa, 31 października 1849
Dwa rysunkowe portrety Fryderyka Chopina, wykonane w Antoninie przez księżniczkę Elizę
Radziwiłłównę, są jedynymi wizerunkami kompozytora z czasów jego młodości spędzonej w kraju, które
szczęśliwie się zachowały. Zaginął bowiem podczas niemieckiej okupacji olejny portret siedemnastoletniego
Fryderyka, wykonany w 1827 roku przez malarza Ambrożego Miroszewskiego, który namalował także
portrety jego rodziców i sióstr. Jeden z antonińskich ołówkowych wizerunków Chopina, ten przy fortepianie,
jest najprawdopodobniej pierwszym portretem w życiu kompozytora; o jakichkolwiek wcześniejszych jego
podobiznach nigdy nie słyszano.
Zajmująca jest historia odkrycia antonińskich portretów młodego Fryderyka, o których wspomniał on
w liście do przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego z 14 listopada 1829 roku. Dopiero po publikacji tego listu
w 1882 roku dowiedzieli się Polacy, że księżniczka Eliza „dwa razy” sportretowała młodego kompozytora w
swym sztambuchu, którego losy pozostały nieznane. Przez wiele lat tych portretów nikt nie widział, a ich
odkrycie w Antoninie w 1935 roku okazało się po niespełna dwudziestu latach ewidentną pomyłką, zresztą
bardzo interesującą. Niespodziewanie w 1954 roku sztambuch księżniczki Elizy został odnaleziony, nie w
Antoninie, lecz w innej byłej radziwiłłowskiej posiadłości , w pałacu w Nieborowie! Wtedy to obydwa
oryginalne rysunkowe portrety Chopina po raz pierwszy ujrzały światło dzienne, po 125-ciu latach od chwili,
gdy Fryderyk wspomniał o nich w liście do swego przyjaciela Tytusa. Rysunki te zawierają wszakże nie
rozwiązaną do dziś zagadkę : czy obydwa powstały podczas pobytu kompozytora w Antoninie jesienią 1829
roku, czy może jeden z nich jest wcześniejszy, z 1826 roku, jak głosi umieszczona na nim atramentowa
inskrypcja? W literaturze chopinowskiej spotykamy na ten temat sprzeczne poglądy, a jednoznaczne
wyjaśnienie tej zagadki wymaga dalszych dociekliwych badań. Sądzę jednak, że i przy obecnym stanie
wiedzy warto przedstawić historię rysunkowych portretów kompozytora, przede wszystkim publiczności
odwiedzającej Antonin podczas Międzynarodowych Festiwali „Chopin w barwach jesieni”.
*
List od Tytusa Woyciechowskiego wysłany z Poturzyna za Hrubieszowem, dotarł do Warszawy pod
nieobecność Fryderyka Chopina, który 20 października 1829 roku wyjechał do Strzyżewa i Antonina.
Rodzice Fryderyka przesłali mu ten list do miejsca jego pobytu („Ostatni Twój list, w którym mi każesz się
ucałować, odebrałem w Antoninie u Radziwiłła”- pisał Fryderyk w odpowiedzi już po powrocie do domu). W
tymże liście Tytus prosił, by Fryderyk przysłał mu swój wizerunek. Przyjaciele nie widzieli się już od ponad
dwóch lat, kiedy to Tytus studiujący na Uniwersytecie Warszawskim zmuszony został w lipcu 1827 roku do
opuszczenia stolicy z powodu choroby matki i udał się do swych dóbr ziemskich, zwanych przez Chopina
„państwem poturzyńskim”. Prośba o wizerunek dawno niewidzianego przyjaciela, z którym Tytus
utrzymywał korespondencję, była ze wszech miar uzasadniona. Po powrocie do Warszawy Fryderyk
odpisał Tytusowi na otrzymany w Antoninie list, a relacjonując swój pobyt u Radziwiłłów i odpowiadając na
prośbę przyjaciela, stwierdził : „Chciałeś mego portretu – żebym mógł był ukraść jeden X-żnie Elizie, to bym
go był tobie posłał; dwa razy mię w sztambuchu zrobiła i ile mi ludzie gadali, bardzo podobnie”.
Przyznanie się do niecnego zamiaru kradzieży było oczywiście żartem, a zarazem
usprawiedliwieniem, że Chopin nie ma aktualnie możliwości przysłania przyjacielowi swego wizerunku.
Ważne są słowa kompozytora o uchwyceniu podobieństwa jego rysów przez rysowniczkę, o czym
przekonywały go osoby również przeglądające szkicownik księżniczki. Możemy stąd wnosić, że młody
Fryderyk Chopin rzeczywiście tak wyglądał, jak został przedstawiony na rysunkach.
Listowna wzmianka o portretach nie zawierała bliższych szczegółów; Chopin nie wspomniał, że na
jednym z nich narysowano go przy fortepianie. Koniecznie trzeba tutaj wspomnieć, że o szczegółach pobytu
kompozytora w Antoninie, w tym o sportretowaniu go przez księżniczkę, moglibyśmy się nigdy nie
dowiedzieć, gdyby cytowany list Fryderyka do Tytusa zaginął, zanim został opublikowany. Wszakże
księżniczka Eliza, która 29 października 1829 roku pisała w Antoninie list do przyjaciółki pod Poznaniem,
nawet nie wspomniała o pobycie Fryderyka Chopina w pałacu myśliwskim! Na szczęście treść listu
Fryderyka do Tytusa została po latach opublikowana. Otóż krótko przed swoją śmiercią sędziwy Tytus
Woyciechowski przekazał listy otrzymane niegdyś od Fryderyka Chopina biografowi kompozytora
Maurycemu Karasowskiemu, który opublikował je najpierw w niemieckojęzycznym dziele „Friedrich Chopin.
Sein Leben, seine Werke und Briefe”, wydanym w Dreźnie w 1878 roku, a następnie w dwutomowej polskiej
wersji tej monografii zatytułowanej „Fryderyk Chopin. Życie-listy-dzieła”, wydanej w Warszawie w 1882
roku. A więc polscy czytelnicy dowiedzieli się dopiero w 1882 roku, z opublikowanego listu do Tytusa
Woyciechowskiego, że jesienią 1829 roku podczas pobytu Fryderyka Chopina w Antoninie, księżniczka
Eliza Radziwiłłówna „dwa razy [go] w sztambuchu zrobiła”. Portretów jednak nie miano okazji poznać, gdyż
losy sztambucha księżniczki Elizy pozostawały tajemnicze jeszcze przez wiele lat.
*
W początkach lat trzydziestych ubiegłego stulecia pani Maria Mirska odwiedzała miejsca, w których
kiedyś przebywał Fryderyk Chopin podczas pobytu w kraju, a relacje ze swych podróży „szlakiem Chopina”
autorka publikowała w różnych pismach. W roku 1935 pani Mirska dotarła także do Antonina, o czym
napisała w interesującym i odkrywczym artykule „Chopiniana antonińskie”. Autorka stwierdziła : „Rola, jaką
odegrał w życiu Chopina Antonin, była dla mnie dostateczną podnietą, by błądząc >>Szlakiem Chopina<<
nie pominąć w swej wędrówce również tej książęcej rezydencji. Co prawda, szukałam tam nie tylko
elegijnych przeżyć, lecz także bardziej realnych po Chopinie pamiątek, które w Antoninie spodziewałam się
znaleźć. Zabawiłam w Antoninie przez 3 dni, w czasie których dane mi było głęboko odczuwać żywe tu
jeszcze reminiscencje po Chopinie”. Pani Mirska odnalazła w pałacu myśliwskim „stary, sięgający jeszcze
początków zamku album, zawierający w chronologicznym porządku wpisy gości, wśród których nie brak
koronowanych głów, znakomitych uczonych, artystów itd., a przede wszystkim samego Chopina”. Autorka
sfotografowała stronę, na której wpisał się 20 sierpnia 1829 roku pan Mikołaj Chopin, który pod
nieobecność Radziwiłłów zawitał tutaj w drodze do Strzyżewa wraz z żoną oraz córkami Ludwiką i Izabellą,
zaś tuż przy nim, po upływie dwóch miesięcy, 26 października, dokonał wpisu Fryderyk Chopin (opisałem tę
historię m.in. w książce „Chopin na traktach Wielkopolski Południowej”).
Na prośbę pani Mirskiej „z lamusa, znajdującego się na trzecim piętrze [pałacu], zdjęto stojący tam
podobno od kilkudziesięciu lat ów >>Chopinowski fortepian<<. Co prawda, był to już raczej >>szkielet<<
fortepianu. Mimo to, z prawdziwym wzruszeniem śledziłam, jak służba poczęła go czyścić i myć i jak powoli
spod grubych warstw kurzu – wydobywać się zaczęły jego szlachetne linie i barwy. Byłże by to naprawdę
>>Fortepian Chopina<<?” – zastanawiała się autorka. Wskazano jej także miejsce w sali kominkowej,
„gdzie według tradycji miał stać ów instrument uświęcony grą Chopina”.
Wielkie zaskoczenie przeżyła pani Mirska, gdy w salonie dostrzegła oprawione w ramki dwa
rysunki, stojące na pianinie. Nawiązując do pobytu Chopina w pałacu myśliwskim, wzruszona autorka
napisała : „Na koniec października i początek listopada [1829] przypada ów pamiętny tydzień Antoniński w
życiu Chopina, ów >>raj z dwiema Ewami<<, z których jedna, Eliza, dwa razy go w swym sztambuchu
sportretowała. I oto jakby na czarodziejskie zawołanie – zjawiają mi się w tym samym miejscu oba owe
portrety, wprawdzie już nie w sztambuchu, lecz w ramkach stojące na pianinie!
Któż by się oparł głębokiemu wzruszeniu, patrząc na te podobizny – prawdziwie bezcenne dzięki prostocie,
z jaką ołówek rysowniczki utrwalił wygląd młodocianego Chopina […]
Przedstawiają nam one Chopina w dwu różnych epokach jego życia : jako 16-letniego i 19-letniego
młodzieńca – jak widać bowiem z umieszczonych u góry napisów, jeden pochodzi z r. 1826, drugi zaś z 7
listopada r. 1829”.
Dodajmy, że pierwszy rysunek przedstawiał Fryderyka przy fortepianie, drugi zaś jego popiersie w
lewym profilu, a u góry każdego portretu znajdowały się atramentowe inskrypcje z imieniem i nazwiskiem
kompozytora oraz wspomnianymi datami, w języku francuskim. Pani Mirska oczywiście sfotografowała te
portrety, a ich reprodukcje opublikowała 27 października 1935 roku w numerze 43. „Tygodnika
Ilustrowanego”, wraz z artykułem „Chopiniana antonińskie”.
Po wojnie, w 1949 roku, pani Mirska wydała swoje zebrane szkice w książce „Szlakiem Chopina”, w
której „bez większych zmian” zamieściła także artykuł o chopinianach antonińskich z 1935 roku, wraz z
reprodukcjami portretów Chopina odkrytych w antonińskim pałacu, które podczas wojny zaginęły. Ale ani w
przedwojennej, ani powojennej redakcji swego tekstu autorka nie podała wymiarów tych portretów, zaś w
książce zmieniła datowanie drugiego rysunku z „7 listopada” na „październik 1829 r.” Autorka nie
wspomniała także o losach sztambucha księżniczki, z którego obydwa portrety miały kiedyś zostać wyjęte w
celu umieszczenia ich „w ramkach”. Do czasu wydania w 1949 roku książki „Szlakiem Chopina” portreciki
kompozytora reprodukowano już w kilku pracach, zaś w 1952 roku opublikowano je jako reprodukcje
rysunków Elizy Radziwiłłówny w albumie, o którym należy szerzej wspomnieć.
Otóż w 1952 roku dwaj wybitni chopinolodzy Mieczysław Idzikowski i Bronisław Edward Sydow
wydali album „Portret Fryderyka Chopina” zawierający wybór wizerunków kompozytora powstałych za jego
życia. W układzie chronologicznym przedstawiono portrety Chopina wykonane w różnych technikach
(olejne i akwarele, rysunki, płaskorzeżby i popiersia), reprodukcje dagerotypu i fotografii, a także trzy prace
przedstawiające kompozytora na łożu śmierci i jego maskę pośmiertną. Za zaginione uznano m.in.
odnalezione w Antoninie w 1935 roku dwa rysunkowe portrety, które B.E. Sydow umieścił pod datą 1829
roku, opatrując informacjami: „Radziwiłłówna Eliza (1803-1834). Portret przy fortepianie. Cała postać
zwrócona w prawo; twarz w profilu. Włosy dość długie, układające się dość swobodnie. Rys. ołówkiem,
wym. 110 x 170, niesygnowany; u góry szkicu napis >>Frederic Chopin 1826<<. Rok oznaczony błędnie
(zob. poz. 3); napis zapewne dodany później i nie ręką portretującej”.
A przy pozycji 3. chopinolog stwierdził: „Szkic przedstawiający popiersie kompozytora w lewym
profilu. Włosy ułożone podobnie, jak na portrecie poprzednim. Rys. ołówkiem, wym. 110 x 160,
niesygnowany; napis >>Frederic Chopin 7 Novembre 1829<<, umieszczony prawdopodobnie przez autorkę
rysunku”.
Fakt, że Chopin w liście do Tytusa napisał, iż księżniczka Eliza „dwa razy [go] w sztambuchu
zrobiła”, stał się przyczyną kategorycznego stwierdzenia przez chopinologa, że na rysunku
przedstawiającym Chopina przy fortepianie „rok oznaczony błędnie, napis zapewne dodany później i nie
ręką portretującej”. Ciekawe, skąd autorzy albumu zaczerpnęli informacje o wymiarach portretów
odnalezionych 17 lat wcześniej w Antoninie, ale przecież zaginionych już podczas wojny? Kwestia ta
zresztą już wkrótce stała się nieaktualna, gdyż w 1954 roku okazało się, że porteciki Chopina
sfotografowane w Antoninie w 1935 roku, reprodukowane także w albumie „Portret Fryderyka Chopina” …
nie zostały narysowane przez księżniczkę Elizę Radziwiłłównę! Nie pochodziły one ze sztambucha, w
którym widział swoje portrety Fryderyk Chopin! Odnaleziono bowiem w … pałacu w Nieborowie ów
sztambuch z wieloma rysunkami księżniczki, a wśród nich znajdowały się obydwa rysunkowe portrety
kompozytora, które nigdy nie zostały ze sztambucha wyjęte! Portrety te były w najdrobniejszych
szczegółach identyczne z tymi, które w 1935 roku pani Maria Mirska widziała w Antoninie i po ich
sfotografowaniu opublikowała wówczas w „Tygodniku Ilustrowanym”!
Powstało więc pytanie : kto wykonał rysunki, identyczne z ołówkowymi portretami Chopina nigdy nie
wyjętymi ze sztambucha Elizy Radziwiłłówny, które przed wojną stały „w ramkach na pianinie” w salonie
antonińskiego pałacu? Niewątpliwie były to dokładne kopie oryginalnych rysunków księżniczki Elizy, zaś
autorką tych kopii – jak wskazywało kolejne znalezisko w Nieborowie – była księżna Pelagia z Sapiehów
Radziwiłłowa. Księżna Pelagia, urodzona jedenaście lat po śmierci Elizy Radziwiłłówny, była małżonką
Ferdynanda Fryderyka Radziwiłła, syna Bogusława („Boasa”, brata Elizy). To ona weszła w posiadanie
wspomnianego przez Chopina sztambucha i z upodobaniem oraz talentem wykonywała kopie niektórych
rysunków księżniczki.Odnaleziono bowiem w Nieborowie „jeszcze jeden sztambuch, pochodzący także ze
zbiorów radziwiłłowskich w Antoninie” oraz albumik z kopiami rysunków księżniczki Elizy z napisem : „Kopie
te zrobiła Pelagia ks-na Radziwiłłowa; oryginały są w Nieświeżu, zrobione przez Elizę Radziwiłłównę”!
W zasadzie można mieć pewność, że księżna Pelagia skopiowała również obydwa portrety
Fryderyka Chopina ze sztambucha księżniczki Elizy – i to te właśnie kopie stały w ramkach na pianinie w
antonińskim pałacu w czasie, gdy przybyła tam Maria Mirska. Pelagia Radziwiłłowa sporządziła kopie
bardzo starannie, wykonała nawet istniejące na oryginałach atramentowe napisy, naśladując charakter
pisma Elizy. Okazało się jednak, że pani Mirska – a w ślad za nią inni autorzy – błędnie odczytali datę na
kopii rysunku przedstawiającego popiersie Chopina w lewym profilu jako „7 Novembre”, podczas gdy był to
„4 Novembre”. Kopie tych portretów zaginęły, na szczęście odnalazły się ich oryginały, które jesienią 1829
roku o s o b i ś c i e oglądał Fryderyk Chopin i wspomniał o nich w liście do przyjaciela.
*
Interesujący artykuł na temat nieoczekiwanego znaleziska w Nieborowie napisał wówczas Jan
Wegner pt. „Odnalezione portrety Chopina (ze zbiorów antonińskich)”, który został opublikowany w 1954
roku w piśmie „Muzyka” (nr 3\4, s.36-44). Z tej pracy zaczerpnąłem szczegóły dotyczące sztambucha i jego
zawartości, a także cytowane uwagi autora.
Sztambuch księżniczki Elizy to album z okładką ze skóry ze złocistymi tłoczeniami, zaś jego karty
posiadają znak wodny o treści „Smith & Allnutt 1821”, co wskazuje na jego pochodzenie z angielskiej
manufaktury i rok wykonania. W chwili odnalezienia album posiadał 78 kart, w tym tylko cztery karty bez
rysunków. Stwierdzono, że zostało kiedyś z niego wycięte 14 kart. Licząc według jego obecnej objętości,
portret Fryderyka Chopina przy fortepianie znajduje się na karcie 13-tej, natomiast z popiersiem
kompozytora w lewym profilu dopiero na karcie 32. Dzieli więc te rysunki 18 kart, w tym wspomniane cztery
karty niezarysowane : 14, 17, 22 i 23. Portrety Chopina posiadają identyczne wymiary: 232 x 187 mm.
Na niektórych kartach z rysunkami widnieją daty wpisane atramentem. Portret przy fortepianie z
napisem „Frederic Chopin 1826” znajduje się pomiędzy rysunkami oznaczanymi tylko tą samą datą roczną,
1826! Jan Wegner sprawdził, że karta 1 „oznaczona jest datą maj 1826, k.6 – 1826, k.13 (z portretem
Chopina przy fortepianie) – 1826, k.17 – Antonin1826”. Zauważmy, że księżniczka w tym czasie, konkretnie
na rysunkach wykonywanych w 1826 roku, nie umieszczała dat dziennych! Oznaczone są dokładnymi
datami tylko niektóre rysunki wykonane w późniejszych latach, umieszczone na dalszych kartach
sztambucha, w tym portret Chopina na karcie 32 z atramentowym napisem „Frederic Chopin 4 Novembre
1829”.
Jan Wegner odnotował, że karta 39 opatrzona jest napisem „Ruhberg 16 sierpnia 1828”, karta 65
nosi datę „31 sierpnia 1829”, karta 66 – „19 czerwca 1829”, karta 68 – „20 czerwca 1829”, karta 74 „Teplitz
30 sierpnia 1831’, a karta 77 datowana jest „27 sierpnia 1829” (daty są w języku francuskim).Widoczne tutaj
zachwianie ścisłego chronologicznego porządku nie upoważnia jednak do upowszechnionych w niektórych
pracach sądów, że obydwa portrety Chopina powstały w tym samym czasie, podczas pobytu kompozytora
w Antoninie jesienią 1829 roku, i że na portrecie przy fortepianie rok (1826) został „oznaczony błędnie”, a
napis był „zapewne dodany później i nie ręką portretującej”. Zważywszy na usytuowanie obydwu portretów
w sztambuchu, mianowicie, że pierwszy z nich znajduje się w jego początkowej części (karta 13), pomiędzy
rysunkami wykonanymi w 1826 roku, kiedy to księżniczka używała wyłącznie daty rocznej, a drugi 18 kart
dalej (karta 32), wśród rysunków, oznaczanych już datą dzienną, miesięczną i roczną – możemy
wnioskować, że rysunki zostały wykonane w różnym czasie, zgodnie z atramentowymi napisami, którymi
zostały przez rysowniczkę opatrzone. Są również – o czym dalej – inne okoliczności uzasadniające taki
wniosek.
Stwierdzenie Fryderyka w liście do Tytusa, że księżniczka Eliza „dwa razy [go] w sztambuchu
zrobiła”, nie musi oznaczać, że miało to miejsce w tym samym czasie, podczas pobytu kompozytora w
Antoninie jesienią 1829 roku. Zwrócił na to uwagę już w 1954 roku w swym artykule Jan Wegner: „Ale
wróćmy do listu Chopina. Pisze on, że Eliza Radziwiłłówna >>dwa razy mię w sztambuchu zrobiła<< - a to
przecież wcale nie znaczy, że zarówno jeden portrecik, jak i drugi powstał w r. 1829. Chopin, który sam
przecież rysował, zapewne obejrzał i inne rysunki w sztambuchu, a m.in. i swój dawny wizerunek z r. 1826.
Przyjmując więc daty 1826 i 1829 czyż nie możemy powtórzyć za Chopinem, że Eliza dwa razy go
sportretowała w swym sztambuchu?”. Jan Wegner próbował także wyjaśnić, dlaczego na portrecie przy
fortepianie jest tylko data roczna, natomiast dokładna data jest na portrecie z popiersiem w lewym profilu.
Autor nie zastanowił się nad usytuowaniem portretów w sztambuchu, dlatego wysunął bardzo wątpliwą
hipotezę, twierdząc: „Na wcześniejszym portreciku jest napis atramentowy : >>Frederic Chopin 1826<<,
umieszczony bezwzględnie tą samą ręką, co na rysunku z r. 1829 i tym samym atramentem. Napis ten
mógł być jednak dodany później, ponieważ nie podaje dnia i miesiąca. Widocznie umieszczony był wkrótce
po 4 listopada 1829, a więc po trzech latach, kiedy już trudno było z pamięci określić dokładniejszą datę. W
każdym razie napis z datą >>1826<<, podobnie jak wiele innych napisów, został dodany własnoręcznie
przez Elizę Radziwiłłównę, co stwierdzają autografy jej listów. Ona zaś dobrze chyba wiedziała, w którym
roku rysowała owe portreciki…”
Znane mi są autografy pisanych po francusku listów Elizy Radziwiłłówny, podzielam zdecydowanie
pogląd, że atramentowe inskrypcje na obydwu portretach Fryderyka Chopina zostały umieszczone
„własnoręcznie” przez księżniczkę. Natomiast nie sądzę, by napis na portrecie przy fortepianie mógł zostać
„dodany później, ponieważ nie podaje dnia i miesiąca”. Przypomnę, że w czasie, gdy ten portret został
narysowany, księżniczka nie umieszczała jeszcze na swych rysunkach dokładnych dat, poprzestając na
podaniu roku ich powstania.
Rok 1826 jako czas powstania portretu Chopina przy fortepianie, postawił przed badaczami „pewien
problem biograficzny”, jak to już w 1935 roku zauważyła Maria Mirska. Nawiązując w „Chopinianach
antonińskich” do wpisu Mikołaja Chopina w albumie wystawionym dla gości w pałacu myśliwskim, a także
do daty 1826 na portrecie Fryderyka przy fortepianie, autorka zauważyła: „Podobnie jak nie wiedzieliśmy
dotąd o pobycie rodziny Chopina w Antoninie w sierpniu r. 1829, tak i o pobycie Chopina tamże w r. 1826
nic nam dotąd nie było wiadomo. W roku tym Chopin w miesiącach letnich (a tylko te mogły wchodzić w
rachubę) wyjechał z matką na kurację do Reinertz [Dusznik]. Miałże by już wówczas, bądź w drodze do
Reinertz, bądź z powrotem zatrzymać się w Strzyżewie, a stamtąd odwiedzić Antonin?”.
Pisałem już dość obszernie o podróży szesnastoletniego Fryderyka z matką i siostrą Emilką do
Dusznik w książce „Chopin na traktach Wielkopolski Południowej”. Z napisanego i wysłanego z uzdrowiska
listu do „Wilusia” Kolberga w Warszawie wynika, że trakt przemierzany przez Fryderyka w drodze do
Dusznik wiódł przez Antonin! Chopin wymienił w liście ważniejsze miejscowości, przez które przejeżdżano,
a wśród nich „Kalisz, Ostrów, Międzybórz, Oleśnicę, Wrocław”. Pomiędzy Ostrowem a Międzyborzem
musiano przejeżdżać przez okolicę, w której stał pałac myśliwski Radziwiłłów. Z cytowanego listu wynika
również, że do Dusznik nasi podróżni dotarli około 4 sierpnia („Dwa tygodnie już piję serwatkę i wody
tutejsze” – pisał Fryderyk 18 sierpnia). Podróż z Warszawy konnym powozem trwała w tym przypadku
tydzień, a więc wyjechano z domu zapewne 28 lipca, tuż po wręczeniu świadectw w Liceum Warszawskim,
z którego Fryderyk właśnie odszedł (winien osobiście odebrać świadectwo).Można więc przyjąć, że przez
Antonin przejeżdżano około 31 lipca. Czy Radziwiłłowie byli w tym czasie w pałacu? Jest pewne, że właśnie
w tym dniu, 31 lipca 1826 roku, księżniczka Eliza pisała w Antoninie list do przyjaciółki Luizy von Stosch. A
kiedy Fryderyk z matką i Emilką mogli przejeżdżać przez Antonin w drodze powrotnej? W liście napisanym
w Dusznikach 28 sierpnia do rektora Szkoły Głównej Muzyki Fryderyk stwierdził : „11 przyszłego miesiąca
myślimy stąd wyruszyć”.A więc przez Antonin przejeżdżano by około 13 września. Księżniczka Eliza pisała
z Antonina kolejny list do przyjaciółki 26 września. Jest więc możliwe, że przejeżdżając przez Antonin w
drodze do lub z Dusznik, pani Justyna Chopinowa oraz Fryderyk i Emilka złożyli krótką wizytę księstwu
Radziwiłłom w pałacu myśliwskim, obok którego przejeżdżali. Wtedy właśnie Fryderyk, który poznał księcia
Antoniego rok wcześniej w Warszawie, został zobligowany do popisu na fortepianie, podczas którego
księżniczka Eliza narysowała go w swym sztambuchu. Był to pierwszy w jego życiu wizerunek, ale że
portretowano go ukradkiem, Fryderyk zapewne o tym nie wiedział; zobaczył ten rysunek dopiero trzy lata
później, wraz z kolejnym portretem, do którego wtedy księżniczce pozował.
Obydwa rysunkowe portrety szesnasto- i dziewiętnastoletniego Fryderyka Chopina w sztambuchu
księżniczki Elizy Radziwiłłówny, wykonane w 1826 i 1829 roku w pałacu myśliwskim w Antoninie, to
bezcenny ikonograficzny skarb wśród szczęśliwie zachowanych pamiątek z czasów młodości kompozytora
spędzonej w kraju. Sztambuch księżniczki z portretami kompozytora znajduje się obecnie w zbiorach
Muzeum Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
*
Z wielkopolską tradycją Chopinowską związany jest jeszcze jeden wizerunek Fryderyka Chopina, o
czym wspomina się bardzo rzadko i jakby na marginesie dotyczącej go ikonografii. Dzieje się tak zapewne
dlatego, że ten portret nie został wykonany „z natury”, lecz jest kopią litografii wydanej w Paryżu,
sporządzonej na podstawie rysunku, do którego 23-letni kompozytor pozował. Ale owa kopia ma wielkie
znaczenie, ukazała się bowiem w 1836 roku w Wielkim Księstwie Poznańskim jako pierwszy i jedyny za
życia Chopina jego portret p r a s o w y ! Do upowszechnienia tego prasowego wizerunku wśród
Wielkopolan przyczynili się pośrednio dwaj bracia bliźniacy, synowie młynarza ze wsi Popłomyk koło
Ostrowa, Jan i Antoni Poplińscy, którzy w 1834 roku zostali współzałożycielami pierwszego na ziemiach
polskich pisma ilustrowanego, wydawanego w Lesznie pod tytułem „Przyjaciel Ludu”. W tym właśnie piśmie,
w styczniu 1836 roku, opublikowano portret młodego Chopina wraz z poświęconym mu trzyodcinkowym
artykułem. Pismo prenumerowano w zaborze pruskim, adresowane było do wykształconych Polaków.
Jak to się stało, że właśnie w leszczyńskim piśmie ukazał się portret 23-letniego Fryderyka? Próba
odtworzenia okoliczności powstania tego prasowego wizerunku młodego kompozytora, przebywającego już
za granicą, w Paryżu, przynosi następujące wyjaśnienie.
Jan Popliński w interesującym nas okresie był profesorem w poznańskim gimnazjum Marii
Magdaleny, do którego uczęszczał upośledzony fizycznie, ale uzdolniony literacko i muzycznie
dwudziestoletni Antoni Woykowski, syn restauratora i zamiłowanego skrzypka, grywającego w kwartecie.
Antoni był zafascynowany utworami Chopina, skrzętnie gromadził wydawnictwa nutowe możliwe do nabycia
w składach muzycznych w niektórych niemieckich miastach, starał się również zebrać możliwie najwięcej
informacji o życiu młodego i sławnego już w Europie kompozytora. Woykowski zdołał też nabyć i
sprowadzić do Poznania wizerunek Fryderyka Chopina, który na podstawie rysunku z natury P.R.
Vignerona z 1833 roku, wykonał paryski litograf G. Engelmann. Litografię z tymże portretem Chopina
można było nabyć w niektórych muzycznych magazynach, zaś kompozytor przysłał dwa egzemplarze do
Warszawy – dla swej rodziny oraz Józefa Elsnera.
W 1835 roku Woykowski napisał obszerny tekst o kompozytorze, jego życiu i twórczości, który
zaczynał się stwierdzeniem : „Polska wydała w ostatnich czasach światu muzykalnemu gieniusz, który
równego sobie nie ma, i długo pewnie mieć nie będzie : jest to Chopin”. Autor uznał, że kompozytor jest
„twórcą szkoły romantycznej w muzyce”, a także „Szekspirem, Bajronem i Mickiewiczem fortepianistów”.
Autor zapewne zapoznał z tym tekstem swego profesora Jana Poplińskiego, który ułatwił mu kontakt z
redakcją „Przyjaciela Ludu”. Woykowski przekazał swój tekst wraz z litografowanym w Paryżu portretem
Fryderyka Chopina. W owym czasie, w latach 1834-1842, współpracował z „Przyjacielem Ludu” działający
w Poznaniu rysownik i litograf Teofil Mielcarzewicz, który wykonywał zamieszczane w tym piśmie ilustracje.
Jego też dziełem była zapewne kopia paryskiej litografii z portretem Chopina, którą wraz z obszernym i
entuzjastycznym artykułem Antoniego Woykowskiego opublikowano w pierwszym styczniowym numerze
„Przyjaciela Ludu” w 1836 roku (tekst zatytułowany „Chopin” był publikowany w trzech odcinkach). Prasowy
portret Fryderyka Chopina przedstawia go zwróconego w lewo, a więc w przeciwną stronę niż na paryskiej
litografii, z której został skopiowany (wskazuje to na ówczesną technikę wykonywania kopii na kamieniu
litograficznym, który następnie w druku dawał obraz zwrócony w przeciwną stronę, niż kopiowany oryginał).
Na udział braci Poplińskich rodem z Popłomyka pod Ostrowem (pobierali oni także w Ostrowie i
Kaliszu nauki początkowe) w tym przedsięwzięciu wskazuje również fakt, że po kilku latach Antoni
Woykowski wraz z Antonim Poplińskim założyli i wydawali w Poznaniu „Tygodnik Literacki”, a więc
wcześniej bracia z pewnością służyli Woykowskiemu pomocą w jego debiucie na łamach pisma, które
założyli w Lesznie.
Pierwszy prasowy portret Fryderyka Chopina, który z początkiem 1836 roku dotarł do około tysiąca
prenumeratorów „Przyjaciela Ludu” w Wielkim Księstwie Poznańskim, był też jedynym (w Europie!)
prasowym wizerunkiem za jego życia ! Drugi prasowy wizerunek ukazał się dopiero w grudniu 1849 roku, w
„Bibliotece Warszawskiej” (nr 12) i przedstawiał głowę zmarłego 17 października tegoż roku kompozytora,
spoczywającą na poduszce. Ta litografia wykonana przez B. Podczaszyńskiego na podstawie rysunku „z
natury” Teofila Kwiatkowskiego, który był obecny przy śmierci kompozytora, została opublikowana wraz z
artykułem żałobnym Józefa Sikorskiego „Wspomnienie Chopina”.
Henryk F. Nowaczyk
Źródło: Stowarzyszenie „Wielkopolskie Centrum Chopinowskie – Antonin” w Ostrowie Wielkopolskim