August Strindberg Taniec śmierci (całość)

background image

AUGUST STRINBERG
TANIEC ŚMIERCI
/ Dodsdansen /
PRZEKŁAD - JÓZEF JASIELSKI
SZTOKHOLM - 2006
OSOBY:
EDGAR – kapitan artylerii
ALICJA – jego żona, była aktorka
KURT – kuzyn, szef kwarantanny
oraz
JENNY
STARUSZKA
WARTOWNIK
Wnętrze okrągłej kamiennej wieży fortecznej. Przez dwie oszklone bramy w głębi widać
morze i wybrzeże z bateriami dział. Kwiaty i klatki z ptaszkami w oknach. Pianino, dwa
fotele, biurko, kredens i szezlong. Na ścianie wisi portret kobiety w kostiumie teatralnym.
Na lewo od drzwi wisi barometr. Ciepły jesienny wieczór. Kapitan siedzi w fotelu z
wygasłym cygarem, ubrany w wytarty mundur, w butach do konnej jazdy z ostrogami.
Alicja także siedzi w fotelu. Oboje wyglądają na zmęczonych.

KAPITAN
Zagrasz mi coś ?

ALICJA
Zagrać co?

KAPITAN
Co tam chcesz

ALICJA
I tak nic ci się nie podoba!

KAPITAN
I wzajemnie!

ALICJA
Drzwi mają być otwarte?

KAPITAN
Twoja wola!

background image

ALICJA
Niech już będą otwarte! (pauza) Nie zapalisz?

KAPITAN
Ten tytoń już dla mnie za mocny...

ALICJA
Możesz palić słabszy! Często powtarzasz, że to twoja jedyna przyjemność...

KAPITAN
Przyjemność! A co to jest?

ALICJA
Mnie o to pytasz?! (pauza) Nie czas na twoją whisky?

KAPITAN
Jeszcze trochę! Co zjemy na kolację?

ALICJA
A bo ja wiem! Zapytaj Krystynę.

KAPITAN
Najwyższy czas na makrele... Toż to już jesień!

ALICJA
Ano jesień!

KAPITAN
Wszędzie! Tu i tam! Ale zostawiając na boku ochłodzenie w domu i na dworze, nie
wzgardziłbym makrelą z rusztu z plasterkiem cytryny, podlaną kieliszkiem białego
burgunda! / pauza / Zostało trochę burgunda w piwnicy?

ALICJA
A mamy jakąś piwnicę z winem?

KAPITAN
Tego też nie wiesz... A co z zaopatrzeniem na nasze srebrne wesele?

ALICJA
Mówisz poważnie?

background image

KAPITAN
Tak jest!

ALICJA
Chcesz świętować nasze nędzne i ponure dwadzieścia pięć lat?

KAPITAN
Bywało różnie, droga Alicjo! Ale nie brakło i zabawy... Do diabła, jeszcze to pamiętam!
Czas ucieka... Trzeba zdążyć przed ostatecznym końcem!

ALICJA
Nie mogę się doczekać tego końca!

KAPITAN
Tego końca! Resztki rozrzucą po grządkach w naszym ogródku! Amen.

ALICJA
Była poczta?

KAPITAN
Była!

ALICJA
Rachunek od rzeźnika?

KAPITAN
Tak jest!

ALICJA
Duży?

KAPITAN
(wyjmuje z kieszeni papier) Sprawdź sama!

ALICJA
Coś z twoimi oczami?

KAPITAN
Nie wiem!

ALICJA
To starość!

background image

KAPITAN
Brednie! Ja i starość!

ALICJA
Masz pieniądze?

KAPITAN
Tak! Ale potem!

ALICJA
Potem! Jak za rok dostaniesz dymisję, marną emeryturkę, dopadnie cię choroba...
„Potem” to będzie za późno!

KAPITAN
Choroba? Nie wiem, co to jest choroba... Może tam raz... Przeżyję jeszcze co najmniej
dwadzieścia lat!
ALICJA
Zapomniałeś, co mówił doktor?

KAPITAN
Powtarzam: nie wiem, co to takiego choroba. Stary wiarus nie umiera; po prostu pada!

ALICJA
Aha! A czy wiesz, że twój doktor wydaje dzisiaj przyjęcie?

KAPITAN
No i ?! Zerwaliśmy stosunki z jaśniepaństwem, bo nam nie pasowało. Leję na nich...
Kanalie!

ALICJA
Dla ciebie wszyscy to kanalie!

KAPITAN
Bo to kanalie i koniec!

ALICJA
Tylko ty - nie!

KAPITAN
Ja - nie! Zawsze zachowywałem się przyzwoicie... I nie mam z nimi nic wspólnego!

background image

ALICJA
(po chwili) Masz ochotę na karty?

KAPITAN
Dawaj!

ALICJA
(tasuje karty) Orkiestra wojskowa na prywatnym przyjęciu doktorostwa?!

KAPITAN
Włazi w tyłek pułkownikowi... Lizydup! To nie dla mnie!

ALICJA
Zawiodłam się na Gerdzie... fałszywa...

KAPITAN
Banda łobuzów! (po chwili) Atu jakie?

ALICJA
Włóż okulary!

KAPITAN
Do niczego!

ALICJA
Atu pik!

KAPITAN
(niezadowolony) Pik?!

ALICJA
(zagrywa) W oczach tych nowomodnych oficerskich żoneczek wyglądamy jak
napiętnowani...

KAPITAN
Mnie to wisi! Kto tutaj nas ogląda... Stać mnie na samotność.. Tak było zawsze...

ALICJA
Mogę powiedzieć to samo... Ale mamy dzieci... Nie można je pozbawiać towarzystwa...

KAPITAN
Znajdą je w mieście! Moja lewa! Zostało ci atu?

background image

ALICJA
Aha! Teraz moja lewa!

KAPITAN
Sześć i osiem... piętnaście...

ALICJA
Czternaście, czternaście!

KAPITAN
Czternaście... Pusta głowa! I jeszcze dwa to szesnaście... (ziewa) Ty rozdajesz!

ALICJA
Zmęczony?

KAPITAN
Ja?! Też coś!

ALICJA
(nadsłuchuje) Nawet tutaj słychać muzykę... (pauza) Czyżby zaprosili Kurta, jak myślisz?

KAPITAN
Zjechał pewnie o świcie, to i zdążył wdziać fraczek... ale już nie zdążył powiedzieć nam:
dzień dobry!

ALICJA
Szef kwarantanny? Tu będzie kwarantanna?
KAPITAN
Tak jest! Czy jest lepsze miejsce na dogorywanie?

ALICJA
Jest moim kuzynem i miałam nawet nazwisko...

KAPITAN
Też mi zaszczyt!

ALICJA
Ejże! Trzymaj się łaskawie z daleka od mojej rodziny... tak jak ja od twojej.

KAPITAN
Ho, ho! Znowu wojna?

background image

ALICJA
(po chwili) Szef kwarantanny musi być lekarzem?

KAPITAN
Nie, to taki cywilny urzędas... W sam raz jak na możliwości Kurta!
Wpakowałem w niego sporo forsy... A ten zachował się jak sukinsyn, porzucając żonę i
dziecko...

ALICJA
Czy to nie dziwne, że Kurt zjawił się akurat w nasze srebrne wesele..?

KAPITAN
Żadne „dziwne”! Przecież to on nas ożenił, a raczej wydał ciebie za mnie!

ALICJA
A mogłam zostać w teatrze! Moje przyjaciółki porobiły wielkie kariery...

KAPITAN
Chyba tańczą... Słychać trąby... raz...-dwa...-trzy... Bum!

ALICJA
Ja słyszę walca „Alkazar”... Tak się chce zatańczyć!
KAPITAN
Z twoim zdrowiem?

ALICJA
Z moim tak!
KAPITAN
Ale tańce mamy już oboje z głowy.

ALICJA
Jestem od ciebie młodsza o dziesięć lat!

KAPITAN
To znaczy, że mamy tyle samo. Kobieta ma być o dziesięć lat młodsza!

ALICJA
Nie masz wstydu! Jesteś już starym pierdołą, gdy ja przeżywam swoje najlepsze lata!

background image

KAPITAN
Rzeczywiście! Potrafisz jeszcze wydusić z siebie resztki uroku dla obcych, gdy widzisz w
tym interes!

ALICJA
Zapalmy lampę!

KAPITAN
Tak jest!

ALICJA
Zadzwoń!

KAPITAN
(podchodzi do biurka i dzwoni. Wchodzi Jenny)
Bądź tak miła, Jenny, i zapal tę lampę.

ALICJA
(ostro) Zapal lampę!

JENNY
Tak, proszę jaśnie pani! (zapala lampę)

ALICJA
Wyczyściłaś szkło porządnie?

JENNY
Nieco…

ALICJA
(do Jenny) Wynocha! Sama to zrobię! (zapala lampę)

JENNY
No i dobrze!

ALICJA
Odejdź!

JENNY
Co pani zrobi, jak odejdę? (wychodzi)

background image

ALICJA
Chyba nas nie zostawi, co?
KAPITAN
Nie zdziwiłbym się, ale wtedy...

ALICJA
Byłoby okropnie, gdyby odeszła! Tyle pracy zniszczyłoby mi ręce!

KAPITAN
Twoje ręce to betka! Ale jak zabierze się stąd Jenny, odejdzie także Krystyna, a wtedy już
żadna nie zawita na tę wysepkę szczęścia... Zapomniałaś, że jesteśmy postrachem
służących? / zapala cygaro /

ALICJA
Nie jest wesoło!.. Pogramy jeszcze?

KAPITAN
Już nie. Co za dużo, to niezdrowo. (pauza)

ALICJA
Powiem ci, że irytuje mnie to, że mój kuzyn Kurt wybrał się z pierwszą wizytą do naszych
wrogów...

KAPITAN
Szkoda gadać.

ALICJA
W gazecie przy jego nazwisku napisano: „rentier”. Widziałeś to? Znaczy się – ma sporo
pieniędzy!

KAPITAN
Rentier! Ho, ho! Nadziany krewniak! Pierwszy w rodzinie!

ALICJA
W twojej – pierwszy! Bo w mojej było wiele bogatych osób.

KAPITAN
Teraz pewnie odstawia ważniaka, ale ja go potrafię sprowadzić do parteru! Mnie nosa w
karty nie będzie wtykał!
(stukot aparatu telegraficznego)

ALICJA
Kto to?

background image

KAPITAN
(znieruchomiał) Cicho, zaraz, cicho no, proszę!

ALICJA
Rusz się do aparatu!

KAPITAN
Wszystko słyszę! (podchodzi do aparatu i zaczyna go obsługiwać)

ALICJA

Co?

KAPITAN
Zaraz! (stuka) Nasze dzieci! Judyta znowu chora i opuściła lekcje...

ALICJA
Chora? Co tam jeszcze?

KAPITAN
Pieniądze, a jakże!

ALICJA
Dlaczego Judyta jest taka niecierpliwa? Nie wystarczy, jak zda maturę za rok?

KAPITAN
Nasze dzieci robią, co tylko chcą!

ALICJA
W tym domu na pewno! (kapitan ziewa) Jak możesz ziewać w obecności żony?

KAPITAN
Co mam zrobić, skoro gadanie w kółko o tym samym pozbawia mnie życiodajnego tlenu i
nuży jak diabli...

ALICJA
Uprzejmość twoja osiągnęła dzisiaj apogeum.

KAPITAN
Apo... Czy czasem nie pora, żeby coś przekąsić?

background image

ALICJA
Państwo doktorostwo konsumują teraz kolację z Grand Hotelu!

KAPITAN
Palce lizać!

ALICJA
Zagrać ci coś?

KAPITAN
Dieta muzyczna! Tylko nic żałobnego, bo odbieram to jako aluzję: „Boże, zabierz czym
prędzej mego drogiego małżonka”. Bum! I proszę bez szampańskiego walca „Alkazar”...
Zaraz, zaraz! Chyba zostały jeszcze jakieś dwie butelki?.. Rozlejemy je i będziemy
udawać, że też mamy gości.

ALICJA
O, nie! To moje butelki!

/ słychać pukanie do drzwi /

ALICJA
Ktoś o tej porze?

KAPITAN
Jenny wchodzi bez pukania.

ALICJA
Otwórz! Tylko bez tego: „wejść”... No, idź!

KAPITAN
(otwiera drzwi i odbiera bilet wizytowy) To Krystyna. Czy Jenny odeszła? (nie słychać
odpowiedzi) Jenny wyniosła się!

ALICJA
No i zostałam znowu służącą!

KAPITAN
A ja parobkiem!

ALICJA
Można wziąć jakiegoś żołnierza do pomocy w kuchni?

background image

KAPITAN
Nie te czasy.

ALICJA
Nie podejrzewam, aby to Jenny przysłała ci ten bilet wizytowy.

KAPITAN
(podaje bilet Alicji) Czytaj, niedowidzę!

ALICJA
To Kurt! Kurt! idź go przywitać!

KAPITAN
Kurt! Co za miła niespodzianka! (wychodzi. Alicja poprawia fryzurę, ożywiona. Po chwili
wraca kapitan z Kurtem)
Oto nasz zdrajca we własnej osobie! Witaj, stary!
ALICJA
Witam cię serdecznie w moim domu, Kurt!

KURT
Bardzo wam dziękuję... Kopę lat!

KAPITAN
A ile? Z piętnaście! I starość nas...

ALICJA
Kurt nic się nie zmienił!

KAPITAN
To przez to, że niedowidzę. Siadaj już! Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?

KURT
Mam być u doktorostwa, ale to może poczekać.

ALICJA
Zatem zostaniesz z rodziną!

KURT
To zrozumiałe, ale jak wiecie, doktor jest teraz moim przełożonym i nie chcę mieć później
nieprzyjemności...

background image

KAPITAN
Na tej wyspie ja panuję! Ze mną nie zginiesz!

ALICJA
Przestań wreszcie! (do Kurta) Niezależnie od tego, kto tu panuje, zostajesz u nas.

KURT
Skoro tak! Tym bardziej, że spotkało mnie tak miłe przyjęcie.

KAPITAN
Spodziewałeś się czegoś innego? Nic takiego nas nie różni, co by... (Kurt próbuje ukryć
zakłopotanie) Nic takiego! Trochę narozrabiałeś... grzeszki młodości... mam krótką
pamięć!

ALICJA
(z udręką w głosie) No i co tam? Dużo podróżowałeś… po świecie?

KURT
Dużo, tak…I wreszcie wylądowałem u was…

KAPITAN
Jak widzisz, jeszcze dychamy. Bywało rozmaicie, ale nadal w kupie. Alicja też nie miała na
co narzekać... starczało nam na wszystko... forsy w bród! Pewnie nie wiesz, że jestem
znanym pisarzem, autorem podręczników...

KURT
Tak! Kiedy wyjeżdżałem, wydałeś podręcznik do nauki strzelania. Miał powodzenie. Czy
obowiązuje jeszcze w szkołach wojskowych?

KAPITAN
Ma się rozumieć! Nadal jest najlepszy... chociaż próbowano go zastąpić znacznie
gorszym... jest w użyciu, ale bez wartości...
(milczenie)

ALICJA
Może…może miałeś jakieś wieści... od swoich dzieci?

KURT
Nic!

ALICJA
Nie gniewaj się, mój drogi, ale nie powinieneś je tak zostawić...

background image

KURT
To sąd przyznał je matce...

KAPITAN
Dajmy temu pokój! Dobrze, że masz to już za sobą.

KURT
A co słychać u twoich dzieci?

ALICJA
Dziękuję. uczą się w mieście, no i szybko dorastają.

KAPITAN
I zdolne! Szczególnie chłopak... ma wspaniałą głowę! Wybiera się do szkoły Sztabu
Generalnego...

ALICJA
Wybierać to on się może.

KAPITAN

To przyszły minister obrony!

KURT
A jeśli o mnie chodzi... Wiecie już o kwarantannie... takie nieprzyjemne
sprawy... Ten doktor... co to za człowiek?

KAPITAN
Człowiek? To szumowina ograniczona na umyśle! To swołocz! tak jak reszta – poczmistrz,
celnik, telefonistka, aptekarz, pilot portowy... no i szuja – burmistrz... Dlatego zerwałem z
nimi wszelkie stosunki!

KURT
Z wszystkimi?

KAPITAN
Z wszystkimi!

ALICJA
Ci ludzie nie są warci...

KAPITAN
Ta wyspa to śmietnik! Miejsce zesłania dla wszelkich tyranów!

background image

ALICJA
(ironicznie) Nie zaprzeczę!

KAPITAN
Aluzja do mnie? Jaki tam ze mnie tyran... na kanapie!

ALICJA
W domu się kamuflujesz.

KAPITAN
(do Kurta) Nie wierz w to! Jestem przyzwoitym mężem, a ona jest wzorową żoną.

ALICJA
Coś do picia, Kurt?

KURT
Dziękuję. Może potem.

KAPITAN
Ja się nie ograniczam. Jak pić to pić! Męska sprawa!

KURT
Nie uważacie, że to okropne tak żyć wśród samych wrogów?

ALICJA
Nie jest przyjemnie...

KAPITAN
Wprost przeciwnie! Najwięcej pożytku w życiu miałem z wrogów. Tylko przyjaciel wsadzi ci
nóż w plecy... Niczego nie dostałem na piękne oczy...
Rozumiesz to ?

KURT
Tak. Ale dziesięć lat temu zrozumiałem, że to jeszcze nie wszystko.

KAPITAN
To jesteś dupa!

ALICJA
Edgarze!

background image

KAPITAN
Jeżeli nie możesz zdać się na własne siły?! Dopóki człowiek funkcjonuje, musi walczyć,
zębami i pazurami, aż zamieni się w kupkę nawozu pod grządkę. Oto moja filozofia.

KURT
Brzmi nieźle...

KAPITAN
Ty w to nie wierzysz?

KURT
Ani trochę.

KAPITAN
To nie ma znaczenia!
/ zrywa się wiatr /
Zaczyna dmuchać! Czułem to w kościach.

ALICJA
Zjesz z nami kolację?

KURT
Chętnie, dziękuję.

ALICJA
Chcę cię uprzedzić, że będzie raczej skromna... porzuciła nas służąca.

KURT
Wszystko, co podasz, musi być dobre.

KAPITAN
(przy barometrze) Spada! Czułem to! Ha!

ALICJA
(do Kurta)
Jest trochę nerwowy...

KAPITAN
Co z kolacją?

ALICJA
Zaraz coś przyrządzę. Pogadajcie sobie tymczasem. (do Kurta) Nie sprzeciwiaj mu się, bo

background image

straci humor... Aha! Nie pytaj, dlaczego nie został majorem. (rusza do wyjścia)

KAPITAN
Spraw się ładnie, złotko!

ALICJA
Daj pieniądze, to się sprawię!

KAPITAN
Ciągle te pieniądze! (Alicja wychodzi) Pieniądze! Mam wrażenie, że sam jestem
portmonetką, z której ktoś przez cały dzień wyciąga pieniądze. Wiesz o czym mówię. /
pauza / Ty też myślisz, że życie jest, mimo wszystko, dziwne ?

KURT
Mimo wszystko.

KAPITAN
Starość nie budzi wesołości, ale przynajmniej zaciekawia! Tak, tak... Zaczynam to
odczuwać, chociaż do starości mi ho, ho... Znajomi wokół padają jak muchy i człowieka
dopada samotność... Ot tak! (chwyta się za gardło)

KURT
To jednak szczęście starzeć się razem z żoną.

KAPITAN

Nie powinieneś opuszczać swojej rodziny !

KURT
Sąd o tym zadecydował, nie ja.

KAPITAN
/ po chwili / Coś ty porabiał przez te piętnaście lat? Wieść niesie, że dorobiłeś się
majątku !

KURT
Co to za majątek...

KAPITAN
Nie proszę o pożyczkę...

KURT
A dlaczego by nie...?

background image

KAPITAN
Posiadam konto w banku... Ale dziękuję. Widzisz, gdyby w tym domu nagle czegoś
zabrakło, Alicja natychmiast by odeszła.

KURT
Nie wierzę.

KAPITAN
Wiem to! Nie może się doczekać chwili, kiedy brakuje mi pieniędzy... Ma przyjemność w
udowadnianiu mi, że nie jestem w stanie utrzymać rodziny..

KURT
Powiedziałeś, że masz spore dochody...

KAPITAN
Spore... ale nie na tyle...

KURT
Nie na tyle, to znaczy, że...

KAPITAN
Dziwne to życie. My także!
/ stuka aparat telegraficzny /

KURT
Co to?

KAPITAN
Sygnał czasu!

KURT
Nie macie telefonu?

KAPITAN
Jest w kuchni. Nie korzystamy z niego, bo siksy z centrali podsłuchują i wszystko
roznoszą.

KURT
Życie towarzyskie na tej wyspie to okropność.

background image

KAPITAN
Potworność! Jak i samo życie! A ty, który wierzysz w to, co pośmiertne, sądzisz, że tam
będzie wieczny spokój?

KURT
Nie mam takiej pewności!

KAPITAN
Nawet tam – jeśli rzeczywiście istnieje jakieś „tam”! To już lepsze samo...
samozniszczenie!

KURT
To przecież także boli?

KAPITAN
Padnę jak rażony piorunem! Żadnego bólu!

KURT
Nie masz przyjemności z życia?

KAPITAN
Przyjemności? Przyjdą jak wyciągnę kopyta!

KURT
Tutaj też nie ma pewności. Zostawmy to. Chciałbym wiedzieć, co się tu u was dzieje,
między wami... Żyjecie jak w trupiarni dusznej od nienawiści... (Kapitan wpada w
otępienie) Edgarze, co ci jest?! (uderza go w ramię) Edgarze!

KAPITAN
(wraca do przytomności) Coś mówiłeś? (rozgląda się) To Alicja? O, to ty?
Widzisz... (znowu otępiały)

KURT

Alicjo !

ALICJA
(wchodzi w kuchennym fartuchu) Coś się stało?

KURT
Nie wiem! Zobacz co z nim!

background image

ALICJA
(spokojnie) Czasem tak się... zamyka. Budzi się, jak coś zagram.

KURT
Nie rób tego! Co mu jest? Słyszy, widzi...
(zza okien dobiega sygnał trąbki. Kapitan podrywa się, chwyta szablę i czapkę, wychodzi)

KURT
Jest chory?

ALICJA
Nie wiem!

KURT
Zwariował!

ALICJA
Nie wiem!

KURT
Musimy porozmawiać! Szczerze.

ALICJA
Niby o czym? Że całą wieczność siedzę w tej wieży nadzorowana przez człowieka,
którego tak nienawidzę, że mogłabym zatańczyć na jego grobie...

KURT
Trzeba było się rozejść.

ALICJA
Próbowaliśmy wielokrotnie... Chyba jesteśmy skuci ze sobą jak skazańcy... Tylko śmierć
może nas uwolnić o siebie...

KURT
I ta wasza samotność!

ALICJA
Odgrodził mnie od świata! „Wytępił” jak powiada, najpierw moją rodzinę, potem przyjaciółki
i znajomych... Tylko ten telegraf łączy mnie z utraconym światem... Nie zdradź mu tego, bo
gotów mnie zamordować.

background image

KURT
Twierdzi, że to moja wina! Przyjaźniliśmy się od dzieciństwa. Kiedy zakochał się w tobie,
prosił mnie nawet, żebym został pośrednikiem jego uczucia... Stanowczo odmówiłem!

ALICJA
Nie mam już siły!

KURT
A wiesz przynajmniej skąd ta nienawiść między wami?

ALICJA
Nie! Nie wiem skąd przyszła, dlaczego i dokąd prowadzi... Jest ślepa, głucha i kulawa! Czy
ty wiesz, dlaczego śmierć budzi taki lęk w Edgarze? Bo nie może znieść, że wyszłabym
ponownie za mąż.

KURT
Jednak cię kocha !

ALICJA
Być może! Ale od tego nie ubywa nienawiści.

KURT

Lubi, jak grasz na fortepianie ?

ALICJA
Same okropne melodie... „Marsz bojarów”... zachowuje się wtedy jak szaleniec... chce
tańczyć.

KURT
Tańczy?

ALICJA
Czasem bywa dziwny!

KURT
Wybacz, że pytam. Ale gdzie są dzieci?

ALICJA
Nie wiedziałeś, że dwoje zmarło?

KURT
I to musiałaś znieść?

background image

ALICJA
Czego ja nie zniosłam.

KURT
A pozostałe?

ALICJA
Przebywają w mieście. Musiały opuścić dom... Napuszczał je na mnie...

KURT
Ty robiłaś to samo.

ALICJA
Oczywiście. Trzeba było ratować dzieci w tej wojnie i dlatego rozstaliśmy się z nimi po
zawarciu rozejmu... To, co miało nas łączyć – rozdzieliło nas. Wydaje mi się czasem, że
reprezentujemy jakiś przeklęty gatunek!
/ pauza / Kiedy przed chwilą zaprosiłam cię na kolację, byłam pewna, że znajdę coś w
spiżarni... Nie ma nawet kawałka suchego chleba!

KURT
Biedna Alicjo.

ALICJA
Wścieka się, gdy jest głodny...

KURT
Jeśli pozwolisz, to coś załatwię?

ALICJA
Na wyspie nic nie dostaniesz!

KURT
Coś wymyślimy! Zagraj mu tego „Marsza bojarów”... Ma być miło!

ALICJA
Zobacz, jak wyglądają moje ręce! Zniszczone przez brud, pomyje, sadzę...

KURT
A dwie służące?

background image

ALICJA
Odchodzą... Dlatego często... przeważnie muszę sama... Nie dam chyba rady... z tą
kolacją? Niech coś się stanie, nawet pożar!

KURT
Spokojnie, Alicjo, spokojnie!

ALICJA
Boże, żeby tak potop!

KURT
Nie będę tego słuchać!

ALICJA
Nie zostawiaj mnie, Kurt!

KURT
Już dobrze! Nigdzie się nie ruszam...

ALICJA
Ale kiedy musisz...

KURT
Czy on cię bije?

ALICJA
Wie, że wtedy bym odeszła!
/ słychać: „Stój, kto idzie ? – Swój !” /

KURT
Jest ! Co teraz zrobimy ?

ALICJA
Co teraz? Nie wiem, nie wiem...

KAPITAN
(wchodzi wesoły) No, i po robocie! Starczyło czasu, żeby się poskarżyć? Nieszczęśliwa,
co?

background image

KURT
Co z pogodą?

KAPITAN
Zbliża się sztorm! Tra – ta – ta - tra! (wymachuje szablą) Zatańczymy taniec z mieczami?
Kurt, musisz to zobaczyć!

KURT
Wolę „Marsz bojarów”, jeśli pozwolisz.

KAPITAN
Znasz „Marsz bojarów”? Zuch! Alicjo, zagraj nam! No, co powiedziałem! (Alicja niechętnie
podchodzi do fortepianu. Kapitan uszczypnął ją) Znowu obrzuciłaś mnie błotem!
ALICJA
Ja ? / zaczyna grać, kapitan tańczy, ale po chwili osuwa się na ziemię,
Alicja i Kurt nie zauważyli tego/ Jeszcze raz? /oboje odwracają się/ Boże!

KURT
Co to?

ALICJA
Może nie żyje?

KURT
Nie mam pojęcia. Pomóż mi!

ALICJA
Nie chcę go dotykać! Czy na pewno nie żyje?

KURT
Żyje! Oddycha.

KAPITAN
Co się stało? / pauza / Co, co...?

KURT
Upadłeś w tańcu bojarów...

KAPITAN
Co w tańcu
KURT

background image

Upadłeś na podłogę. Jak się czujesz?

KAPITAN
Ekstra ! Nic mi nie jest! Nie wiem tylko... Co tak wytrzeszczacie ślepia?!

KURT
Jesteś chory!

KAPITAN
Co ty bredzisz ! Graj, Alicjo… (złapał się za głowę, zatacza się)

ALICJA
Nie widzisz, że jesteś chory!

KAPITAN
Nie wrzeszcz! To głupi zawrót głowy!

KURT
Trzeba wezwać lekarza!

KAPITAN
Nie życzę sobie żadnego konowała!

KURT

Musimy wezwać lekarza !

KAPITAN
Wykopię go za drzwi!.. Zastrzelę!.. O, znowu! (łapie się za głowę)

KURT
Pójdę zatelefonować... (wychodzi)

KAPITAN
Podaj mi, łaskawie, szklankę wody!

ALICJA
Nie mam wyjścia! (podaje mu szklankę z wodą)

KAPITAN
Co za uprzejmość!

background image

ALICJA
Czyżbyś był chory?

KAPITAN
Przepraszam za kłopot.

ALICJA
Będziesz się leczyć?

KAPITAN
Popsuje ci to plany?

ALICJA
Właśnie!

KAPITAN
Długo na to czekałaś, prawda?

ALICJA
Miałeś nadzieję, że się nie doczekam!

KAPITAN
Myślę, że wybaczysz mi tę zwłokę!

KURT
(wchodzi) Przykra sprawa...

ALICJA
Jak zareagował?

KURT
Rzucił słuchawkę!

ALICJA
(do Kapitana) To przez tę twoją pychę!

KAPITAN
Kończę się!.. Ściągnijcie doktora z miasta!

background image

ALICJA
Spróbuję zatelegrafować.

KAPITAN
(zdumiony) Umiesz?

ALICJA
Umiem.

KAPITAN
Co za podstępna żmija! (do Kurta) Siadaj tutaj! Weź mnie za rękę. Jakbym się w coś
zapadał... Lecę na zbity łeb! Dziwne, cholera...

KURT
To pierwszy taki atak?

KAPITAN
Tak jest!

KURT
Pójdę i pomówię jeszcze z doktorem... Leczył cię kiedyś?

KAPITAN
Tak jest!

KURT
A więc zna twój organizm! (wychodzi)

ALICJA
Zaraz będzie odpowiedź. Wracaj szybko, Kurt!

KAPITAN
Zacny chłop!

ALICJA
Szkoda tylko, że absorbujemy go tak swoimi sprawami.

KAPITAN
Niech Krystyna przyniesie mi świeżej wody. Zadzwoń!

background image

ALICJA
(dzwoni) A jeśli... Nie słyszy!

KAPITAN
Sprawdź!.. A jak też odeszła?

ALICJA
(otwiera drzwi) Jej kuferek jest w korytarzu.

KAPITAN
Znaczy się – odeszła!

ALICJA
To koniec! (pada na kolana, wybucha płaczem)

KAPITAN
Czarna seria! I na dodatek na oczach tego Kurta.

ALICJA
Czuję, że Kurt już nie wrócił

KAPITAN
Wcale bym się nie zdziwił! Czmychnął..

ALICJA
Bo jesteśmy przeklęci!

KAPITAN
O czym ty mówisz, kobieto

ALICJA
Wszyscy unikają nas jak trędowatych!

KAPITAN
Olewam to ciepłym moczem! (telegraf stuka) Mamy odpowiedź! Ciszej!.. Słucham!.. Nie
mają czasu, padalcy! Kręcą!

ALICJA
Odpłacają ci za pogardę i długi...

background image

KAPITAN
E tam!

ALICJA
Jesteśmy winni Krystynie za pół roku!

KAPITAN
Więcej nakradła.

ALICJA
Pożyczyła mi pieniądze!

KAPITAN
To do ciebie podobne!

ALICJA
Żeby dzieci miały za co wyjechać do miasta!

KAPITAN
A nasz tchórz nie wraca! Baluje u doktorostwa... Przestraszył się twojej kolacji.

KURT
(wchodzi pospiesznie) Drogi Edgarze, wygląda to tak... Twoje serce zdaniem doktora...

KAPITAN
Serce?

KURT
Masz zwapnienie...

KAPITAN
Zwapnienie?

KURT
I...

KAPITAN
To niebezpieczne?

KURT
A więc...

background image

KAPITAN
Więc niebezpieczne!

KURT
Tak!

KAPITAN
Śmierć?

KURT
Trzeba uważać! I koniec z paleniem! Z whisky także! No i do łóżka!

KAPITAN
(przerażony) Łóżko – to koniec! Dzisiaj śpię na kanapie! A ten doktor?

KURT
Uprzejmy. Zjawi się na wezwanie.

KAPITAN
Uprzejmy? Szczwany lis! Nie dam się podejść!.. Mogę chociaż jeść?

KURT
Dzisiaj już nie. Potem, przez jakiś czas, tylko mleko.

KAPITAN
Fe! To świństwo!

KURT
Dasz radę!

KAPITAN
Chyba już wyrosłem z oseska? (łapie się za głowę) O! (nieruchomieje)

ALICJA
Co powiedział doktor?

KURT
Może umrzeć.

ALICJA
Dzięki Bogu!

background image

KURT
Alicjo! Przynieś koc i poduszkę. Będzie leżał na kanapie... Posiedzę przy nim w nocy...

ALICJA
A co ze mną?

KURT
Lepiej, jak pójdziesz do łóżka... Będzie spokojniejszy.

ALICJA
Jeśli tak uważasz... Chcesz nam przecież pomóc.

KURT
I w waszych sporach nie stanę po żadnej stronie. (Alicja wychodzi. Po chwili Kurt bierze
karafkę i też wychodzi. Zrywa się wiatr. Podmuch otwiera bramę w głębi sceny. Do
wnętrza zagłąda zabiedzona staruszka.)
KAPITAN
(przytomnieje) Łajdacy, zostawili mnie na pastwę losu! (do staruszki, pełen lęku) Co? Co
tu robisz, kobieto?

STARUSZKA
Tylko zamknę bramę, jasny panie.

KAPITAN
Nie trzeba!
STARUSZKA
Trzeba zamknąć, kiedy wiatr ją otworzył.

KAPITAN
Coś tu kradniesz?
STARUSZKA
Niewiele stąd już można wynieść... wiem od Krystyny.

KAPITAN
Krystyny!
STARUSZKA
Życzę spokojnego snu. Dobranoc jasnemu panu! (odchodzi, zamykając bramę)

background image

KAPITAN
Ktoś tu był! Był?

ALICJA
(w drzwiach, z poduszkami i kocem) To ta staruszka z przytułku...

KAPITAN
Z przytułku?

ALICJA
Masz stracha?

KAPITAN
Ja i strach? Nic z tych rzeczy!

ALICJA
Jeśli wolisz położyć się tutaj...

KAPITAN
(kładzie się na kanapie) Właśnie tutaj! (chce wziąć Alicję za rękę, ale ona usuwa się.
Wchodzi Kurt z karafką wody) Kurt, zostań ze mną!

KURT
Zostanę całą noc. Alicja pójdzie spać.

KAPITAN
Dobranoc, moja droga!

ALICJA
Dobranoc, Kurt.

KURT
Dobranoc. (Alicja wychodzi. Kurt przysuwa fotel do kanapy i siada) Zdejmiesz buty?

KAPITAN
O, nie! Żołnierz musi być zawsze w pełnej gotowości.

KURT
Przewidujesz bitwę?

KAPITAN
Niewykluczone. (unosi się na kanapie) Kurt! Tylko ty znasz moją zafajdaną duszę...

background image

Słuchaj!.. Jeśli umrę w nocy, nie zapomnij o moich dzieciach.

KURT
Przysięgam.

KAPITAN
Dzięki, stary. Można na tobie polegać.

KURT
Na pewno?

KAPITAN
Trudno nas nazwać przyjaciółmi, bo nic takiego nie istnieje... nasze rodziny zawsze
wojowały ze sobą...

KURT
I mimo tego...

KAPITAN
Ufam ci! Choć nie wiem, dlaczego... (milczenie) Jak myślisz, umrę?

KURT
Boisz się śmierci? Tych twoich taczek i grządek?

KAPITAN
Może to nie jest koniec?

KURT
Dla wielu – nie.

KAPITAN
A później?

KURT
To już same niespodzianki!
KAPITAN
Nic pewnego?

KURT
Trzeba być gotowym na wszystko...

background image

KAPITAN
Wierzysz w te dziecinne historie o piekle

KURT
Żyjesz w piekle i trudno ci w nie uwierzyć?

KAPITAN
Tak się tylko mówi, dla porównania.

KURT
Ale zrobiłeś to tak sugestywnie, że nie można tego uważać tylko za poetycką przenośnię.

KAPITAN
(po dłuższej chwili) Przeżywam męki, Kurt.

KURT
Fizyczne?

KAPITAN
Nie, nie fizyczne!

KURT
Zatem duchowe. Albo-albo.

KAPITAN
(po chwili) Nie chcę umierać.

KURT
Jeszcze niedawno chciałeś.

KAPITAN
Gdyby nie bolało.
KURT
Ale boli.

KAPITAN
Czyżby to było unicestwienie?

KURT
Początek.

background image

KAPITAN
Dobranoc.

KURT
Dobranoc.
(Poranek. Kapitan śpi. Kurt siedzi na fotelu obok. Wchodzi Alicja)

ALICJA
Śpi?

KURT
Zasnął tuż przed wschodem słońca.

ALICJA
A noc?

KURT
Zasypiał, budził się, gadał i znowu...

ALICJA
O czym?

KURT
Snuł wielce uczone dywagacje religijne, żeby nad ranem odkryć nieśmiertelność duszy.

ALICJA
Był z siebie dumny!

KURT
I to jak! Nie spotkałem większego zarozumialca. „Skoro ja istnieję, musi także istnieć Bóg!”

ALICJA
Popatrz na te buciory! Deptał nimi wszystko na swojej drodze... Rozgniatał ludzi, mnie...
Ale trafiła kosa na kamień.

KURT
Jest tragikomiczny aż do bólu. Masz dla niego chociaż jedno dobre słowo?

ALICJA
Edgar wyrósł w strasznej biedzie. Musiał wyrzec się wszystkiego, harując na swoje liczne
rodzeństwo... Często przemarzał bez płaszcza... Obserwowałam go przez okno, będąc
jeszcze małą dziewczynką... Był taki brzydki!

background image

KURT
W jego powierzchowności jest coś odpychającego! Po naszym rozstaniu, nawet straszył
mnie w snach.

ALICJA
A co ja mam powiedzieć! Pierwszy okres jego kariery zawodowej to prawdziwa katorga...

KURT
Miało być chociaż jedno dobre słowo!

ALICJA
Po jego śmierci!

KURT
Dlaczego nie awansowano go na majora?

ALICJA
To przez tę jego dyktatorską naturę! Rozpowiada, że nie chciał zostać majorem... Mówił
coś o dzieciach?

KURT
Tęskni za Judytą.

ALICJA
Wychował ją na mojego wroga!

KURT
Za dużo tego!

ALICJA
Cicho! Budzi się! Mógł coś usłyszeć. Jest sprytny.

KURT
Budzi się!

ALICJA
Czy nie wygląda jak potworek-troll? Boję się!

KAPITAN
Nareszcie ranek!

background image

KURT
Jak się czujesz?

KAPITAN
Marnie!

KURT
Posłać po lekarza?

KAPITAN
Nie! Chcę rozmawiać z moim dzieckiem. Z Judytą!

KURT
Nie myślałeś o testamencie?

KAPITAN
To jakiś głupi żart?

KURT
Na wypadek, gdyby...

KAPITAN
Nie cieszcie się przedwcześnie! Nie dam się tak prędko wywieźć na grządki...

KURT
Tu chodzi o dzieci! Zrób testament...

KAPITAN
Nie za mojego życia!

KURT
Ale gdyby coś się stało, Alicja może się znaleźć bez środków do życia! Zostaw jej chociaż
meble...

KAPITAN
Nie!

KURT
Nie przypuszczałem, że jesteś taki okrutny! (Kapitan osuwa się na posłanie, półprzytomny)

ALICJA
Ktoś jest w kuchni! Muszę wyjść. / wychodzi /

background image

KAPITAN
(przytomnieje) Kurt, weźmiesz do siebie dzieci...

KURT

Jeżeli zechcą.

KAPITAN
Jeżeli zabierzesz się do tego, jak prawdziwy mężczyzna… Zrobi to na ludziach dobre
wrażenie... Że i ty w tej kwestii...

KURT
W tej kwestii zawsze byłem w porządku!

KAPITAN
Ta kwestia to twój najsłabszy punkt!

KURT
Powiedziałem ci...

KAPITAN
Nie zostawia się dzieci...

ALICJA
(wchodzi z kwiatami, listami i telegramami). Dla ciebie! (rzuca kwiaty na biurko)

KAPITAN
Dla mnie! Możesz...

ALICJA
Proszę./ podaje mu listy i telegramy / To tylko jacyś podoficerowie, orkiestra i żołnierze!

KAPITAN
Zazdrosna?

ALICJA
Też coś!

KAPITAN
Taak... Telegram od pułkownika... czytaj, Kurt! Okazał się dżentelmenem, chociaż jest
kretynem... A to co? List od Judyty? Zatelegrafuj, że ma przypłynąć najbliższym statkiem!
No... nieźle! A nawet przyjemnie, że ma się... przyjaciół... przyjemnie, że pamiętają o
schorowanym, ale wybitnym i zasłużonym wojaku...

background image

ALICJA
Czegoś tu nie rozumiem! Gratulują ci, że jesteś chory?

KAPITAN
Ty, hieno!

ALICJA
Kiedyś wydano na tej wyspie uroczysty bankiet z okazji wylania znienawidzonego lekarza.

KAPITAN
Włóż kwiaty do wazonu... Wprawdzie ludzie to na ogół hołota, ale taki gest to dowód
szacunku. Wierzę, że jest szczery! Jest!

ALICJA
Dureń!

KURT
(z telegramem) Z powodu sztormu Judyta nie może się tutaj stawić.

KAPITAN
Tylko tyle?

KURT
A! Jeszcze coś.

KAPITAN
Dalej!

KURT
Prośba, aby tata nie pił za dużo...

KAPITAN
E! Bezwstydna! Miej tu dzieci! I to właśnie Judyta... jedyna... kochana... mój skarb!

ALICJA
Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz! Nastawiałeś ją przeciwko matce, teraz staje
przeciwko ojcu. Czyż to nie boska sprawiedliwość ?

KAPITAN
(do Kurta) Cóż tam pułkownik?

background image

KURT
Masz urlop.

KAPITAN
Nie prosiłem, do diabła, o urlop!

ALICJA
Ty nie – ale ja!
KAPITAN
Pluję na to!

ALICJA
Rozkaz to rozkaz!

KAPITAN
Mnie to nie dotyczy!
ALICJA
Popatrz, Kurt, na tego megalomana, który wszystko i wszystkich ma za nic! Pępek świata!
A to taki sobie kapitan, co nawet nie nadawał się na majora... Nadęty zarozumialec,
wyśmiewany przez wszystkich... Tchórz, który boi się ciemności i ufa tylko barometrom... A
skończy jak śmieć wywieziony na taczce!

KAPITAN
(w dobrym nastroju, nie słucha Alicji) Zaprosiłaś Kurta na śniadanie ?

ALICJA
Nie!

KAPITAN
Przygotuj dwa soczyste befsztyki.

ALICJA
Z czego? Kurt siedział przy tobie całą noc bez kolacji, a nawet kawy...

KAPITAN
Ma do mnie żal, że wczoraj nie umarłem!

ALICJA
Nie wczoraj! Ale dwadzieścia pięć lat temu... Wcześniej! Przed moim urodzeniem!

KAPITAN
Widzisz, Kurt! Oto efekt kojarzenia małżeństw! Tu na ziemi, bo przecież nie w niebie... Idę

background image

na służbę!(wkłada hełm, przypasuje szablę, narzuca na ramiona płaszcz. Mimo sprzeciwu
Kurta i Alicji rusza do wyjścia) Przejście! (wychodzi)

ALICJA
Idź sobie! Zawsze dezerterujesz, mięczaku, a żona musi osłaniać twój błazeński odwrót.
Tfu!

KURT
Nie przypuszczałem, że wasze życie...

ALICJA
Biedaku! Gdzie ty wreszcie coś zjesz?

KURT
O! U doktora. A ty? Pozwól, abym coś dla was załatwił.

ALICJA
Ale on nie może się dowiedzieć... Może mnie zabić!

KURT
(przy oknie) Stoi na wietrze!

ALICJA
Szkoda, że jest taki!

KURT
Alicjo! / pauza / To on odebrał mi dzieci po moim rozwodzie?

ALICJA

On !

KURT
Nie miałem pewności. To on!

ALICJA
Zauroczył twoją byłą żonę i pomógł jej uzyskać opiekę nad dziećmi!

KURT
Spryciarz !

background image

ALICJA
To jego druga twarz!

KURT
(po chwili) A dziś w nocy, kiedy rzekomo umierał, wymógł na mnie przyrzeczenie, że będę
czuwał nad jego dziećmi.

ALICJA
Weźmiesz odwet na moich dzieciach, Kurt?

KURT
Boże uchowaj! Będę o nich zawsze pamiętał.

ALICJA
Chociaż zemsta jest sprawiedliwą odpowiedzią na zło!

KURT
Jeszcze w to wierzysz!

ALICJA
Wierzę! Wszystko inne byłoby obłudą.

KURT
A tolerancja, Alicjo! Wszyscy jej potrzebujemy.

ALICJA
Ja – nie! Nie mam nic do ukrycia. Gram czysto!

KURT
Mocne słowa!

ALICJA
Zbyt słabe! Tyle cierpienia bez miłości!

KURT
Ale wyszłaś za niego!

ALICJA
Wyszłam? Zabrał mnie! Omotał! Już nie wiem... Imponowały mi wyższe sfery...

background image

KURT
Kosztem twojej sztuki!

ALICJA
Sztuki pogardzanej! Obiecywał złote góry, a miał same długi. To oszust!

KURT
Kiedy się kocha, zawsze się ma nadzieję. To, że potem... Mam podobne rzeczy na
sumieniu, ale nie uważam siebie za oszusta... Co tak wypatrujesz?

ALICJA
Może upadnie.

KURT
Może?

ALICJA
Niestety! Oszust!

KURT
Zajrzę do doktora i sędziego.

ALICJA
Zrób to!
/ Dzień. Alicja, osiwiała, siedzi w fotelu. Wchodzi Kurt /
KURT
Dzień dobry, Alicjo.

ALICJA
Dzień dobry, mój drogi. Usiądź, proszę.

KURT
Co on robi?

ALICJA
Składa wizyty.

KURT
Wczoraj był taki spokojny... Prawda? To dlatego, że przestał pić...

ALICJA
Ale przez to staje się groźny! Na szczęście zdążył się wystarczająco skompromitować

background image

swoją skłonnością do whisky... Być może coś knuje!

KURT
A ty osiwiałaś przez dwie ostatnie noce, Alicjo.

ALICJA
Nie farbuję już włosów... Skoro mój mąż to żywy trup!

KURT
Co nas czeka, Alicjo?

ALICJA
Frontalny atak!

KURT
Na mnie?

ALICJA
Wczoraj przez cały dzień wypytywał cię o kwarantannę, o twoje dzieci... To żarłoczny
wilkołak! Kończy się i dlatego...

KURT
Też tak myślę. Idzie! Nie przyszło ci do głowy, że może być zazdrosny?

ALICJA
Jest na to zbyt zarozumiały!

KURT
Mam wyjść mu naprzeciw?

ALICJA
Uprzejmość uważa za obłudę! Udawaj, że wierzysz we wszystko o czym będzie mówił...
Do dzieła!
(Wchodzi Kapitan w galowym mundurze, w hełmie, w płaszczu i w białych rękawiczkach.
Jest spokojny, ale blady i ma podbite oczy. Potykając się podchodzi do fotela i siada)

KAPITAN
Dzień dobry! Wybaczcie, że tak od razu usiadłem, ale jestem zmęczony.

KURT i ALICJA
Dzień dobry.

background image

ALICJA
Jak się czujesz?

KAPITAN
Doskonale! Tylko zmęczony!

ALICJA
Co słychać w mieście?

KAPITAN
Rozmaicie. Lekarz, mianowicie, powiedział mi, że pożyję jeszcze ze dwadzieścia lat, jeżeli
będę dbał o siebie.

ALICJA
(do Kurta) Kłamie. (do Kapitana) To dobra wiadomość, mój drogi.

KAPITAN
I tyle!

ALICJA
(do Kurta – po długiej chwili) Niech sam mówi.

KAPITAN
Słucham?

ALICJA
Nic.

KAPITAN
(powoli) Kurt, posłuchaj! Spotkałem w mieście... między innymi... młodego artylerzystę.
Uzgodniłem z pułkownikiem, że go skieruje tutaj... Będziesz zadowolony, bo to... twój syn!

ALICJA
Wilkołak!

KURT
To przykre!

KAPITAN
Nie rozumiem!

background image

KURT
I dobrze! Ważne, że ja na to nie zezwalam!

KAPITAN
Ty?! Zatem musisz przyjąć do wiadomości, że ten młodzieniec został tutaj
odkomenderowany... Jest pod moimi rozkazami!

KURT
Przeniesie się do innego pułku!

KAPITAN
Nie masz nad nim żadnej władzy!

KURT
Nie mam?

KAPITAN
Komu sąd przyznał nad nim opiekę?

KURT
Uzgodnię to z jego matką!

KAPITAN
Za późno!

KURT
Za późno?

KAPITAN
Już to zrobiłem! Tak jest!

ALICJA
(do Kurta) Musi zdechnąć!

KURT
To potwór!

KAPITAN
To na tyle! (do Alicji i Kurta) Słucham?

ALICJA
Tracisz słuch?

background image

KAPITAN
Trochę! Dlatego zbliż się... Coś ci powiem do ucha.

ALICJA
Nie musisz! Ale świadek zawsze się przyda.

KAPITAN
O, to, to... Przyda się niewątpliwie! / pauza / Macie testament?

ALICJA
(podaje mu dokument) Jest gotowy.

KAPITAN
I korzystny dla ciebie! Doskonale. (czyta, a następnie rozdziera dokument na
kawałeczki) To byłoby na tyle. Tak jest!

ALICJA

Co to za człowiek!

KAPITAN
Wychodząc naprzeciw twojemu pragnieniu, aby zakończyć życie w tym okropnym związku
bez miłości do męża i dzieci, a także ze względu na twoją nieprzydatność jako gospodyni,
złożyłem w sądzie pozew o rozwód.

ALICJA
Tak! Z powodu?

KAPITAN
Pozostałe dwadzieścia lat życia zamierzam spędzić z kobietą oddaną mi, młodą, no i – co
tu mówić – urodziwą!

ALICJA
(zdejmuje obrączkę i rzuca w Kapitana) Proszę!

KAPITAN
Świadek zauważył: rzuciła obrączkę!

ALICJA
Chcesz mnie wyrzucić z mojego domu i zakwaterować tutaj tę... młodą i urodziwą!

KAPITAN
Tak jest!

background image

ALICJA
Skoro tak! Kurt, oświadczam, że ten człowiek chciał mnie zamordować!

KURT
Próba morderstwa!

ALICJA
Zepchnął mnie do morza!

KAPITAN
Bez świadków!

ALICJA
Na oczach Judyty!

KAPITAN
Co z tego?

ALICJA
Złoży zeznanie!

KAPITAN
Powiedziała, że nic nie zauważyła.

ALICJA
Wyedukowałeś ją!

KAPITAN
Ty zrobiłaś to wcześniej.

ALICJA
Widziałeś się z Judytą?

KAPITAN
Uhm!

ALICJA
Boże mój!

background image

KAPITAN
Kapitulacja przyjęta! Nieprzyjaciel może wycofać się z twierdzy bez przeszkód w ciągu
dziesięciu minut!(kładzie na stole zegarek) Dziesięć minut! (chwyta się za serce)

ALICJA
Co ci jest?

KAPITAN
Nie wiem!

ALICJA
Może wody?

KAPITAN
Nie chcę umierać!.. Nie dotykaj mnie! Powiedziałem: dziesięć minut! (wychodzi z
podniesioną szablą)

ALICJA
Trzeba zebrać jego wrogów i sprzymierzyć przeciwko niemu.

KURT
Udało mu się odszukać moją żonę!

ALICJA
Trafił swój na swego! Trzeba ich rozdzielić! Chyba znam jego słaby punkt...

KURT
Jego największy wróg na wyspie?

ALICJA
Kwatermistrz!

KURT
Pewny człowiek?

ALICJA
Tak! Wie to, co ja... i znacznie więcej o przekrętach naszego kapitana.
Złodziejstwo, korupcja, nadużywanie stanowiska!

KURT
Coś takiego! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego!

background image

ALICJA
Nie potrafisz wygrywać!

KURT
Dawniej tak, dzisiaj – już nie!

ALICJA
Jestem siwa, ale moje włosy są zdrowe... dotknij! Będę mogła ponownie wyjść za mąż, ale
on już nie zdąży. Za dziesięć minut zabiorą go do aresztu, tutaj na dole... Wolność!
Zatańczę nad jego głową „Marsza bojarów”.. (tańczy, śmieje się) I zagram na fortepianie
tak, że na pewno mnie usłyszy! (bębni po klawiaturze)

KURT
(z narastającym pożądaniem) Alicjo! Jesteś diablicą?

ALICJA

Jeszcze nie jestem stara, Kurt !

KURT
Jesteś demonem!

ALICJA
Przecież jesteśmy w piekle! Pójdę się przebrać! (rozpuszcza włosy) Moment! Dwie
minuty... dwie minuty do spotkania z kwatermistrzem... A potem cała ta twierdza – bum!

KURT
Jesteś demonem!

ALICJA
Nazywałeś mnie tak, kiedy byliśmy dziećmi... i byliśmy zaręczeni! Pamiętasz? Byłeś taki
nieśmiały i płochliwy...

KURT
Alicjo!
ALICJA
To prawda ! Ale było ci z tym do twarzy ! Bo widzisz…swawolne kobiety
lubią nieśmiałych mężczyzn, tak jak czasem nieśmiali mężczyźni pożądają takich kobiet !
Wtedy... lubiłeś mnie? Tak?

KURT
Coś się ze mną dzieje! Co ja tu właściwie robię?

background image

ALICJA
Jesteś gościem aktorki, która ma... swawolne maniery... Poza tym jest, co widać,
wspaniałą kobietą! I wolną, wolną! Nie patrz tak! Chcę zmienić bluzkę! (rozpina bluzkę)

(Kurt bierze ją na ręce, podnosi w górę i gryzie w szyję. Potem rzuca ją na szezlong i
wybiega)
*

Ta sama dekoracja. Wieczór. Kapitan siedzi przy biurku i kładzie pasjansa.
Niezadowolony wyrzuca karty przez okno. podchodzi do kredensu i wyjmuje trzy
butelki whisky, które także wyrzuca przez okno. Zamyka klawiaturę pianina na klucz
i wyrzuca klucz przez okno. drze na strzępki portret żony i rzuca je na podłogę.
Zapala świece. Cały czas ogląda się niespokojnie. Wreszcie, ukrywszy na piersi
portrety syna i córki, siada zmęczony przy biurku i chwyta się za serce. Pojedyncze
stuknięcie w aparacie telegraficznym wzbudza w nim śmiertelne przerażenie. Gdy
telegraf cichnie, podchodzi do drzwi i nadsłuchuje.

Po czym otwiera je i podnosi kota. Wychodzi.

ALICJA
(wchodzi i zatrzymuje się zaskoczona nieładem w salonie)
Mamy wigilię? (obchodzi porozstawiane świece)

KURT
(wpada zdenerwowany) I co?

ALICJA
(podsuwa mu dłoń do pocałowania) Podziękuj teraz! (Kurt całuje ją w rękę bez
przekonania) Mam sześciu pewnych świadków. Doniesienie złożone! A co dalej – dowiemy
się z tego oto telegrafu!

KURT
O!

ALICJA
Zamiast: O! wypadałoby podziękować!

KURT
Po co mu ta iluminacja?

ALICJA
Boi się ciemności…

background image

KURT
Po co zdemolował pokój?

ALICJA
Może myśli o przeprowadzce! Oczywiście, tam na dół!

KURT
Daj spokój! To nie jest zabawne... Kiedyś był moim przyjacielem... Żal mi go.

ALICJA
A kto użali się nade mną? Nie jestem tego warta? Poświęciłam dla niego karierę..

KURT
Wspaniałą karierę?

ALICJA
(z gniewem) Nie znasz mnie, nie wiesz kim byłam!

KURT
Tak, tak, tak...

ALICJA
I ty także?

KURT
Także?
(Alicja rzuca mu się na szyję i całuje. On gryzie ją w szyję)

ALICJA
A! Gryziesz!

KURT
Chcę zatopić w tobie kły i pić twoją krew! Obudziłaś we mnie bestię, którą przez tyle lat
próbowałem ujarzmić... Myślałem, że jestem lepszy od was... teraz czuję się jak łajdak! To
namiętność sprawiła, że nie odróżniam już dobra od zła... Chodź do mnie!

ALICJA
Zerwałeś moje kajdany!

KURT
Założę ci nowe!

background image

ALICJA
Pójdziemy do teatru pokazać się! Skompromituję go! Rozumiesz?

KURT
Teatr, kolacja... Myślałem o moim synu!

ALICJA
(uderza go rękawiczką w usta) Głupek! (Kurt chce jej wymierzyć policzek) Tout beau!

KURT
Wybacz!

ALICJA
Na kolana! (Kurt klęka) Twarzą do ziemi! Pocałuj moją stopę! (Kurt całuje stopę) Nie rób
tego więcej! Wstań!

KURT
(podnosi się) Co się ze mną stało?

KAPITAN
(wchodzi słaby, opierając się na lasce) Mogę mówić z Kurtem? W cztery oczy!

ALICJA
W sprawie wycofania się z twierdzy?

KAPITAN
Proszę, usiądź przy mnie, Kurt! Alicjo, wyjdź gdzieś na chwilę!

ALICJA
Coś nowego? (do Kurta) Możesz usiąść. Dowiesz się, co mają do powiedzenia szlachetny
wiek i głębokie doświadczenie... W razie telegramu... wołaj! (wychodzi)

KAPITAN
(z godnością) Zrozumiałeś coś z naszych ludzkich losów?

KURT
Nic a nic!

KAPITAN
Jest jakiś sens w tej szarpaninie?

background image

KURT
W lepszych czasach wierzyłem, że sens tkwi w pokorze, nie w dociekaniu sensu...

KAPITAN
W pokorze! Bez oparcia nie jestem w stanie przybrać pokornej postawy.

KURT
Racja. Jako matematyk potrafisz chyba znaleźć ten punkt oparcia...

KAPITAN
Diabli tam! Nie udało się!

KURT
Błąd w obliczeniach! Spróbuj jeszcze raz.

KAPITAN
Wierz mi, spróbuję! Eliminowałem w życiu wszystko, co mi przeszkadzało...
rozdeptywałem w marszu. Naprzód! Wszystkie upokorzenia ładowałem do worka – i do
morza. Przepadały na zawsze!

KURT
Żyłeś w jakimś urojonym świecie.

KAPITAN
Tylko w takim mogłem przeżyć! (chwyta się za serce)

KURT
Co ci jest?

KAPITAN
Kiepsko! (pauza) I nagle przychodzi chwila... urojenie pęka jak bańka mydlana i ukazuje
się naga, okropna rzeczywistość. Widzisz, drogi przyjacielu, rozmawiałem z lekarzem...
Kończę się!

KURT
Oszukałeś nas?

KAPITAN
Tak jest!

background image

KURT
I wszystko inne też nie było prawdą?

KAPITAN
Inne?

KURT
O moim synu?

KAPITAN
Nic o tym nie wiem!

KURT
Zdumiewasz mnie! Ten rozwód też...

KAPITAN
Nic o tym nie wiem!

KURT
Zatem zrozumiałeś ostatecznie, że...

KAPITAN
Wybacz mi, mój drogi! Wybacz wszystko.

KURT
To szlachetne słowa!

KAPITAN
Życie mnie pokiereszowało, Kurt! Co tak zerkasz na boki?

KURT
Można by wyłączyć telegraf...

KAPITAN
Wykluczone!

KURT
(wygląda przez okno) Jacyś ludzie idą tutaj z latarnią.

background image

KAPITAN
Pewnie ront! Może jakiegoś biedaka mają zamiar wsadzić do pierdla!
Poznałeś bliżej Alicję... Jaka jest?
KURT
Słabo znam się na ludziach... Nie rozumiem was! Dlaczego zepchnąłeś ją do morza?

KAPITAN
Czort wie! Wydawało mi się logiczne, że jak stoi na pomoście, to powinna znaleźć się w
morzu.

KURT
Nie żałowałeś tego?

KAPITAN
Nie, nie!

KURT
Mogła się przecież zemścić?

KAPITAN
Już to zrobiła z nawiązką. Rozumiem to. Gdy śmierć zagląda w oczy, poprawia nam
wzrok! (po chwili) Po której stronie stanąłbyś jako sędzia..?

KURT
Po żadnej! Z przewagą współczucia dla ciebie.

KAPITAN
Daj mi rękę, Kurt! Stary przyjacielu!

ALICJA
(wchodzi z parasolką) Cóż to za przyjaźń! Był telefon?

KURT
(chłodno) Nie.

ALICJA
Niecierpliwość zmusza mnie do przyśpieszenia rozwoju akcji! Popatrz, Kurt, oddaję do
niego śmiertelny strzał. Zaraz padnie! Najpierw ładuję – znam to ze słynnego podręcznika,
który zalega w magazynie – a potem celuję, i bach! (celuje parasolką) Co słychać u twojej
młodej, urodziwej i tajemniczej nowej żoneczki? Nie wiesz? Za to ja wiem, jak się miewa
mój kochanek! (obejmuje Kurta i całuje. Ten odpycha ją) Jest trochę nieśmiały! A ty,
nędzniku, jesteś zbyt zarozumiały, żeby okazać zazdrość! Nawet nie zauważyłeś, że

background image

wystrychnęłam cię na dudka! (Kapitan rzuca się na nią z szablą. Kurt nie reaguje).

KAPITAN
(pada zmęczony) Judyto! Pomścij mnie!

ALICJA
Zdechł?

KAPITAN
O, nie! (wstaje i rusza na fotel) Judyto! Judyto!

ALICJA
(do Kurta) Wychodzę – z tobą!

KURT
(odpycha ją tak, że Alicja pada na kolana) Wracaj do piekła! Żegnam! (rusza do drzwi)

KAPITAN
Nie zostawiaj mnie, Kurt! Gotowa mnie zabić!

ALICJA
Kurt! Zostań!

KURT
Żegnam na zawsze! (wychodzi)

ALICJA
Łajdak! Masz przyjaciela! Tfu!
/ milczenie /

KAPITAN
(łagodnie) Przebacz mi, Alicjo. Chodź, chodź... szybko!

ALICJA
Największa kreatura, jaką spotkałam... Nie dorasta ci do pięt!

KAPITAN
Posłuchaj... Już długo nie pociągnę!

ALICJA
Taak?

background image

KAPITAN
Wiem od doktora.

ALICJA
I wszystko inne też nie jest prawdą?

KAPITAN
Tak jest!

ALICJA
W takim razie... Co ja, głupia, zrobiłam!

KAPITAN
Głupstwo!

ALICJA
To nie jest głupstwo!

KAPITAN
Trzeba wymazać i iść dalej!

ALICJA
Telegram!

KAPITAN
Jaki?

ALICJA
(pada przed nim na kolana) Podłożyłam minę pod nas oboje! Ty uprawiałeś swoje gry... on
mnie uwodził... Już po nas! Gdybyś mi mógł wybaczyć, to może...

KAPITAN
Wybaczyć?

ALICJA
O! Gdybym mogła wyjść z tego, opiekowałabym się tobą, Edgarze... kochałabym!

KAPITAN
Mniej gorączki, więcej sensu!
ALICJA
Wyrzucą dzieci ze szkoły…/ pauza / Nie rozmawiałeś z Judytą, prawda ?

background image

KAPITAN
Nie! Wymaż to! (stuka telegraf)

ALICJA

Zatkaj uszy !

KAPITAN
Nie słucham! Spokojnie, moja droga...

ALICJA
(wygląda przez okno) Nie słuchaj! Nie!

KAPITAN
(zatyka uszy) Zatkałem uszy!

ALICJA
(pada na kolana) Boże, miej nas w swojej opiece! Idzie ront! Boże mój! (telegraf stuka, po
czym cichnie. Alicja odrywa pasek papieru i czyta. Podchodzi do Kapitana i całuje go w
czoło.) Już po wszystkim! Nic ważnego! (płacze)

KAPITAN
Jakaś straszna tajemnica?

ALICJA
Przeszło! Szkoda słów!

KAPITAN
Skoro przeszło, moje dziecko!

ALICJA
Jeszcze trzy dni temu tak byś do mnie nie powiedział... czemu teraz?

KAPITAN
Kiedy byłem jedna nogą po tamtej stronie. odniosłem wrażenie...

ALICJA
Jakie?

KAPITAN
Że jest nadzieja na coś lepszego!

background image

ALICJA
Lepszego?

KAPITAN
(siada) Co z twoją wolnością i moim uwięzieniem?. (Alicja jest zaskoczona) Wiedziałem,
że chcesz mnie załatwić. Ale wymazuję to!.. Masz na sumieniu gorsze rzeczy... A ja nie
popełniłem żadnego przestępstwa! Nie udało się…

ALICJA
Znowu mam się tobą zajmować?

KAPITAN
Twoja wola!

ALICJA
A mam wybór?

KAPITAN
Cóż!

ALICJA
Znowu ta sama katorga! Bez końca?

KAPITAN
Trzeba tylko cierpliwości! Przyjdzie śmierć i zacznie się życie... Może!

ALICJA
Niech się tak stanie!

KAPITAN
(po chwili) Kurt jest obłudnikiem, tak?

ALICJA
Tak! I jeszcze raz: tak!

KAPITAN
Niezupełnie! Każdy dzięki nam staje się zły i odchodzi... Zło było silniejsze od niego. (po
chwili) Mam pewność, że za trzy miesiące urządzimy srebrne wesele... Kurt wróci i będzie
świadkiem! Będą doktor i Gerda... Kwatermistrz wzniesie toast: „Niech żyją!” A pułkownik
sam się do nas wprosi. Śmiej się, śmiej! Pamiętasz jak Adolf na swoim srebrnym weselu
odciął swojej wybrance palec nożem do cięcia faszyny?(Alicja przykłada chusteczkę do
ust) Płaczesz czy się śmiejesz, dziecinko? Co za różnica! Nigdy nie zgadnę, czy życie to

background image

farsa, czy może tragedia. Radość też może nam dopiec do żywego... smutek może dać
ukojenie... Ale znowu, gdy jesteś poważny, przychodzi taki Kurt i wykręca jakiś farsowy
numer! Robimy w końcu te srebrne wesele? (Alicja milczy) Zgoda?! Będzie dużo śmiechu
z nas, ale i z wszystkich dookoła. Będziemy też poważni! Jak wypadnie!

ALICJA
Zgadzam się! Niech będzie!

KAPITAN
(poważnie) Mamy srebrne wesele (wstaje) Wymazać i maszerować dalej! Maszerujmy
zatem!


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
August Strindberg Ojciec (całość)
ROZPRAWKA 49 Taniec śmierci,August Strinberg
Taniec śmierci, Szkoła
TANIEC ŚMIERCI
August Strindberg Ojciec
August Strindberg
August Strindberg Panna Julia (streszczenie)
Gra snow August Strindberg
Taniec śmierci sredniowiecze
Lekcja argentyńskiego tanga Kolej Europy na finansowy taniec śmierci – Adrian Salbuchi
August Strindberg Pelikan
August Strindberg Bajki
Prolog Taniec śmierci
Gra snów August Strindberg
August Strindberg Ojciec (omówienie)
August Strindberg Bajki
August Strindberg Bajki
August Strindberg Panna Julia (streszczenie)

więcej podobnych podstron