Rozdział 25 ostatni Andrea

background image

Rozdział 25 Andrea
Lekka bryza dmuchnęła przez kampus i sprawiła, że kręcone pasy

tańczyły wokół mojej twarzy. Może minęła godzina, odkąd Syd mnie

zostawiła, a ja napisałam do Tannera. Mój telefon był w mojej
kieszeni przy

mnie, ale nie czekałam na odpowiedź, jakoś obsesyjnie.

Nie wiedziałam, czy Tanner przyjdzie, czy nie. Minęło trochę czasu

odkąd odwiedził mnie w klinice i trochę odkąd zostałam zwolniona.

Mógł zdecydować żeby o mnie zapomnieć. To nie było tak, jakbym

poważnie oczekiwała, że będzie na mnie czekać. Życie może się

całkowicie zmienić w ciągu kilku minut. To było łatwe. Tanner

powiedział, że mnie kocha. Ale nawet jeśli miłość jest bardzo silna,

wszystko może się zmienić.
Jeśli tak, to byłoby przykro. To prawda, w terapii było wiele

momentów, w których trzymałam się myśli o Tannerze i mnie;

obietnica wspaniałej przyszłości. To marzenie pomogło mi przejść

przez najgorsze momenty. Ale gdyby nie było ... Cóż, wtedy
mo

głabym z tym żyć. Byłabym smutna. Płakałabym. I chciała bym

sięgnąć po drinka. Ale nie zrobiłabym tego.
Dzisiaj byłam gotowa stawić czoła przyszłości z Tannerem lub bez
niego.

Położyłam dłoń na moim nadgarstku i bawiłam się z moim
najnowszym dodatkiem. Szykowna bransoletka medyczna, która
uświadomiła ludziom, że brakuje mi śledziony. Nie groziło mi

przewrócenie się, ale bez organu byłam bardziej podatna na choroby

zakaźne. Dobrą wiadomością było to, że nie musiałam przyjmować

antybiotyków na stałe. Ale pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po moim

pobycie w klinice, było zaszczepienie się na różne sposoby.
To był kolejny punkt, w którym zmieniło się moje życie. W klinice nie

otrzymywałam środków przeciwdepresyjnych w leczeniu
nierównowagi chemicznej w moim mózgu. Tamtej

szy zespół

początkowo szukał bardziej holistycznej terapii, ponieważ oczywiście

background image

miałam dość uzależniający potencjał; dlatego były rozmowy, różne

strategie radzenia sobie i tak dalej. Ale po kilku tygodniach stało się

jasne, że potrzebuję więcej. Tak więc w ciągu ostatnich kilku dni

zaczęłam dostawać lek w klinice. Myśl, że mogę brać te pigułki przez

resztę mojego życia, była dziwna ... ale wciąż lepszą alternatywą.
Patrzyłam, jak ptak przeskakuje w połowie trawnika, na wpół

trzepocząc skrzydłami. Zatrzymał się, spojrzał w moją stronę i

wylądował na stosie liści. Widziałam w klinice, jak liście zmieniały

kolor. Kilka liści, które wciąż wisiały na gałęziach, wkrótce spadnie na

ziemię powolnymi spiralami.
Cień padł na mnie.

Mój oddech

staną, gdy podniosłam głowę.

Tanner stanął na drugim końcu ławki, z rękami w kieszeniach swoich

ciemnych dżinsów. Miał na sobie ciemnoniebieską czapkę z daszkiem,

która ukrywała jego oczy.
Przez chwilę żadne z nas się nie poruszyło, ale jego usta uniosły się w

krzywym uśmiechu. -Hej, ty- powiedział.
Serce biło mi dziko, a nadzieja płonęła jak pożoga w mojej klatce
piersiowej. -

Przyszedłeś.

-

Oczywiście.- Usiadł obok mnie, tak blisko, że jego udo przycisnęły się

do mojego. Nie spuszczał ze mnie wzroku przez chwilę, ale patrzył na
mnie

tak mocno, że moje policzki zaczęły płonąć.

-Co?-

Wyszeptałam.- Dlaczego tak na mnie patrzysz?

Jego uśmiech rozszerzył się. -Wyglądasz inaczej. Nie wiem, dlaczego

tak jest. Może dlatego, że minęły czterdzieści dwa dni, odkąd ostatni

raz cię widziałem.
Uniosłam brwi. -Liczyłeś dni?

background image

-Cholera, tak,

liczyłem.- Odwrócił górną część ciała i położył rękę na

oparciu ławki. -Tęskniłem za tobą, Andy. Wyglądasz dobrze - świetnie.

Pięknie.

-

Też za tobą tęskniłam- przyznałam.

Ramiona opadły mu na piersi, jakby cały czas je ciągnął. Wydawał się

jak by odczuł ulgę.

- R

ozmawiałaś ze swoim opiekunem?

Zamrugałam zaskoczona. -Skąd o tym wiesz?- Tanner uśmiechnął się.
-

Nie powinno to zabrzmieć dziwnie, ale byłem na bieżąco z tym, co

robiłaś.- Kiedy uniosłam brew, skrzywił się. -Zapytałem Sydney.

Wiem, że mogłem cię poprosić, ale chciałem ... Nie, po prostu

wiedziałem, że muszę ci dać czas.
Syd nie powiedziała mi o tym. Jedna połowa mnie wiedziała, dlaczego

to zrobiła. Druga połowa chciała udusić moją przyjaciółkę.

-Tak, ro

zmawiałam z moim opiekunem. Byłam ... szczera

powiedziałam mu, dlaczego wróciłam prawie w połowie semestru. W

międzyczasie nie mogłam tego nadrobić, ale chcą mi dać drugą

szansę. Stara się dowiedzieć, czy nauka może zostać przeniesiona na

następny semestr. W tej chwili badamy, w jaki sposób mój wypadek
jako

pijany kierowca wpłynie na moje szanse na rynku pracy. -Nadal

trudno mi było wypowiedzieć słowa- to znaczy jazda pod wpływem

alkoholu, ale musiałam to zrobić, był to jedyny sposób, aby uczynić go

rzeczywistym. Może to być problem z pracą nauczyciela.

-

Co chcesz zrobić, jeśli nie będziesz mogła uczyć?

To było ważne pytanie. Dobrze, że spędziłam dużo czasu na myśleniu
o tym.

-P

amiętasz, jak zapytałeś mnie, dlaczego nie zostałam terapeutą?

Okazało się to dobrą opcją.
Uśmiech powrócił a jego twarz lśniła. -Brzmi nieźle.

background image

Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. -Oczywiście, mam pewne

bezpośrednie doświadczenia z niektórymi problematycznymi

obszarami i myślę, że ... Myślę, że mogłabym pomóc innym ludziom.

Nie wiem. Przynajmniej o tym myślę. Nadal mam czas na podjęcie

decyzji i mogę ponownie zmienić zdanie. W porządku - w obie strony.
Nic nie jest jeszcze wyryte w kamieniu.

-

Masz rację,- zgodził się, szturchając mnie lekko w kolano. -Możesz

robić, co chcesz.

-

To taka ulga wiedzieć,- powiedziałam. Zdałam sobie sprawę, jak

bardzo zaskoczyło go to, że wypowiadałam te słowa na głos. Nawet ja

byłam trochę zaskoczona. Ale ostatnio zaskakiwałam się prawie

codziennie. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na zielone wzgórze.
-

Kiedy mnie odwiedziłeś, powiedziałeś ...

-

Powiedziałem ci, że cię kocham- wtrącił, a moje serce podskoczyło

trochę. -To się nie zmieniło, Andy. Kocham cię.
Sapnęłam. -Nie byłam pewna, czy nadal tak czujesz.

-

Dlaczego? Myślałaś, że moje uczucia zmienią się z powodu depresji?

-

Zapytał, patrząc mi prosto w oczy, jednocześnie podnosząc rękę i

pchając czapkę nieco do tyłu. -Andy, naprawdę mam nadzieję, że nie

masz tak złego zdania o mnie.

-Nie,-

odpowiedziałam natychmiast. -Jesteś świetną osobą.

-

I ty też. Jesteś niesamowita, Andrea. Uczciwa. Zrobiłaś coś, czego

wielu ludzi nigdy nie robi w

życiu. Rozumiesz, że masz problem i

chętnie pomagasz. Jasne, trzeba było drastycznego przypadku i

wszystko mogło być o wiele gorsze. Ale zrobiłaś to. Nadałaś swojemu

życiu nowy kierunek i nadal to robisz.
Zamrugałam, widząc łzy. Och, człowieku, sprawiłby, żebym płakała
tak bardzo.

background image

-

Tak jak powiedziałem wcześniej, podjęłaś głupią decyzję, która

mogła mieć znacznie gorsze konsekwencje. Mogłaś umrzeć. Mogłaś

zabić kogoś innego. Naprawdę miałaś szczęście, że nic takiego się nie

stało. Ale nie użalałaś się nad sobą i nie popełniłaś kolejnych błędów.

Przyznałaś się też do swoich błędów i do tego, co mogło się stać.

Widziałem, jak złamało ci się serce, kiedy mi o tym powiedziałaś. Tej

samej nocy zrozumiałaś, że mogłabyś umrzeć. Nie opierałaś się

życzeniom swojej rodziny. Zgłosiłaś się na ochotnika do leczenia i

zostałaś dłużej niż jest to konieczne z powodów prawnych. Dajesz
sobie pomóc. I Andrea,

musisz wiedzieć, że mam wielki szacunek.

Szczerze mówiąc. -Tanner uśmiechnął się do mnie. -Jesteś

niesamowicie odważna i silna. Jesteś piękna i zabawna. I jesteś miła -

ciągnął. -Dlaczego nie powinienem to do ciebie czuć?

-Ale ja ...-

Prawie przerwałam zdanie i zachowałam dla siebie to, co

chciałam powiedzieć. Prawie. Ale częścią procesu leczenia była

szczerość. Mówić otwarcie. Nie gnieść wszystkiego w sobie. -

Zabieram ze sobą bagaż emocjonalny. Poważne problemy. Pracuję

nad tym, oczywiście, ale są momenty, kiedy po prostu gryzę się i

ciężko mi to wytrzymać, to jest niesamowicie trudne, wejdziesz w to

ze mną.

-

Widziałaś, jak uciekałem?

Pokręciłem głową.

-

I chcę, żebyś wiedziała coś jeszcze, ok? Słucham cię.

Gardło mi się ścisnęło. -Tanner ...

-

Słucham cię. W porządku? Zawsze będę cię słuchać- powiedział.

Moje serce złamało się i uzdrowiło w tym samym momencie.

Przypomniał sobie, co mu powiedziałam o ludziach, którzy dzwonili
na

infolinię, ponieważ potrzebowali kogoś, kto by ich wysłuchał.

Tanner opuścił nieco brodę. -Mam tylko jedno pytanie, Andy.

background image

-Co?-

Wyszeptałam, wciąż desperacko próbując powstrzymać łzy.

-Dlaczego do licha

miałaś kiełbaski i farbe w swoim samochodzie?

Słowa zabrały mi chwilę, by zanurzyć się w moim mózgu, w końcu

zaczęłam chichotać w niekontrolowany sposób. Chichot zamienił się

w śmiech, który trwał przez chwilę. I Boże, ten śmiech był dobry. Łzy

popłynęły mi z oczów. Chichocząc, wytarłam je.

-

Tak, założę się, że to dziwna kombinacja.

-To wszystko.-

Podniósł rękę i delikatnie wytarł łzę z mojego policzka.

-

Tęskniłem za twoim śmiechem.

Mrugając, napotkałam jego oczy. -Ja też.

-

Mam ci coś do powiedzenia. - Pochylił się tak bardzo, że myślałam,

że już skosztuję jego pocałunku. -Zniszczyłaś mnie,- powiedział blisko

moich ust. Jego oddech był gorący. -Zrujnowałaś mnie dla wszystkich
innych. Wiesz o tym, prawda?

Moje serce znowu

ścisnęło się, ale tym razem nie bez powodu. -Nie

jestem pewien, czy to dobrze.

Tanner oparł czoło o moje. -Zrujnowałaś mnie w najlepszy możliwy

sposób. Cóż, to dobrze.

-

Naprawdę tego chcesz?- Zapytałam.

Tanner spojrzał mi głęboko w oczy, po czym przyłożył mi dłoń do
brodzie

i przesunął kciukiem. Nagi Mikołaj mógł wyjść zza drzew i nie

odwróciłabym wzroku od tych pięknych jasno niebieskich oczu.

-

Kocham cię, Andrea. Jestem w tobie zakochany - powiedział z

przekonaniem. -

I będę z tobą, tak jak mogę. Tak właśnie działa

miłość.
Pochyliłam głowę i delikatnie przesunąłam wargami po jego wargach.

Mimo wszystko poczułam dotyk. Każda komórka mojego ciała

background image

wydawała się rozgrzać. I kiedy Tanner spojrzał mi w oczy, byłam
pewna

, że zobaczył tam tylko radość.

-

Kocham cię, Tanner, - powiedziałam. - Widzisz to?

Tanner wydał cichy jęk, który nie tylko usłyszałam, ale także

poczułam. Jego ręce zatrzęsły się, gdy powiedział: -Widzę to. Widzę

szczęście w twoich oczach.
Pełna nadziei iskra w mojej klatce piersiowej stała się ogniem, który

rozjaśniał się, chciałam, aby paliło się jasno i gorąco. Nadzieja ...

nadzieja nie była wrogiem. Nadzieja była przyjaciółką, moim

wybawcą. Nadzieja oznaczała coś więcej niż tylko początek. Nadzieja

była moim jutrem. I to był symbol mojego rozwoju, naprawiając złe

decyzje z przeszłości i nigdy więcej ich nie powtórzyć. Nadzieja

oznaczała więcej niż szansę na wyleczenie. Obiecała, że pewnego dnia

znajdę spokój i wybaczę sobie.

I

było w tym coś więcej. Nadzieja była także moim dzisiaj, a dziś było

tak niesamowicie ważne. Nie będę już liczyć sekund i minut. Sama to

robiłam. Żyłabym, nawet jeśli czasami było mi ciężko. Nastąpiłyby

komplikacje i dni, kiedy wszystko było bezbarwne i nudne. Miałam

jednak nadzieję i miałam wiedzę, by stawić czoła cierpieniu. Miałam

przyjaciół. Miałam Tannera.
I co najważniejsze, miałam siebie.

Dwa miesiące później ...

Andrea

-Twoi rodzice mnie

lubią.

Uśmiechając się, spojrzałam na Tannera, który stał w drzwiach mojej

sypialni, obserwując mnie, kiedy ściągałam pierścionki z palców, aby

background image

je

schować do małego pudełka z biżuterią na komodzie. -Ja też myślę,

że oni cię lubią.
Złożył ręce na szerokiej piersi, tak że prosty biały T-shirt, który nosił

pod koszulą podniósł się. Zdjął ją, gdy tylko weszliśmy do mojego
mieszkania. Teraz

wisiała na krześle. Śmiejąc się, przewróciłam

oczami, ale szczerze, to ułatwiło moim rodzicom powitanie Tannera z

otwartymi ramionami. Odłożyłam jego oficjalne przedstawienie i

czekałam do dzisiaj - kilka dni przed Bożym Narodzeniem -
przyprowadzenie go na niedzielny obiad.

Jak tylko

pozbyłam się pierścionków, zdjęłam wysokie buty i weszłam

do środka sypialni. - Szczerze mówiąc, naprawdę myślę, że cię lubią.
Wydaje

się że mama chcie cię adoptować.

Tanner uśmiechnął się. -Nie mam zastrzeżeń do bycia adoptowanym
przez bogatych lekarzy ... ale

to może skomplikować sprawy dla

ciebie i mnie.

-

Tylko trochę.- Podeszłam do niego. Moje serce biło szybciej, gdy

odepchnął się od ramy drzwi i podszedł do mnie. Objęłam go w pasie.

Przycisnęłam policzek do jego piersi.
Jedna z jego rąk zakryła mi plecy, druga dotknęła mojego karku. Nic

nie powiedział, kiedy się przytulaliśmy. I to było w porządku.

Zgodziłam się ... z tym milczącym momentem; z radością słuchają
spokojnego bicia serca Tannera.

Było spokojnie.

Ostatnie mies

iące były mieszanką klęski i triumfu, spokoju i chaosu.

Tanner i ja

traktowaliśmy moją trzeźwość jako leczenie. To nie zawsze

było łatwe. Były czasy, kiedy chciałam czegoś więcej niż coś innego.
Z

a każdym razem gdy myślałam, że wkrótce Tanner pójdzie na

ak

ademię albo, gdy pozornie niekończące się konsekwencje moich

działań znów obudziły się, uderzając mnie w twarz.

background image

Dave zasugerował, żebym przez jakiś czas nie zgłaszała się na gorącą

linię samobójstw ani w szpitalach. Odpowiedzialni za to

administratorzy zgodzili się, uważali że najlepiej będzie, jeśli zrobię

sobie przerwę. Można było powiedzieć, że nie byli pewni, czy potrafię

sobie poradzić z presją. Zrozumiałam to. Choć denerwowało mnie to,

naprawdę to rozumiałam. Uświadomiłam sobie również, że choć nie

mogłam sobie poradzić z depresją ale sposób, w jaki sobie z tym

próbowałam poradzić, był okropny. I teraz musiałam udowodnić, że

mogę poradzić sobie z chorobą i stresem.
Nadal martwiłam się o konsekwencje moich działań w przyszłości,
szcze

gólnie, że pijaństwo w połączeniu z kierowaniem samochodem

wpłynie na moje szanse na rynku pracy. Nadal musiałam się

przyzwyczaić do życia bez śledziony. I poczułam się winna, bo moi

rodzice zapłacili wszystko, co spowodował mój wypadek, a także
prawnika, który nie

pozwolił mi pójść do więzienia. Miałam szczęście.

Fakt, że do tej pory nie zrobiłam nic złego, zgłosiłam się na ochotnika
na terapi

ę i zostałam dłużej niż to było konieczne, również pomogło.

Ale w niektóre dni trudno było mi spojrzeć w lustro. I zastanawiałam

się, jak Dave mógł to robić każdego dnia.
Przez ostatnie kilka miesięcy zdarzały się chwile, kiedy miałam zamiar

zafundować sobie piwo i powiedzieć sobie, że to tylko piwo i że nie

miałbym nic przeciwko piwu. Ale udało mi się powstrzymać i stłumić

myśli. Piwo zraniłoby mnie. Byłam pijakiem. Piwo nigdy by mi nie

wystarczało. Nie przestałabym, kiedy pierwsza kropla dotknęłaby

mojego języka. W chwilach, kiedy chęć stała się zbyt silna, by walczyć

ze zdrowym rozsądkiem, byli moi przyjaciele. Był Tanner.
Alkoholizm i depresja, jak się dowiedziałam, nigdy nie były

problemem tylko jednej osoby. Choroby te obciążały każdego, kto

miał kontakt z dotkniętymi chorobą, czasami w sposób, którego tak

naprawdę nie rozumieli - i niekoniecznie w negatywny sposób. Jeśli

chcieli cię zrozumieć, musieli pozwolić ci odejść...

background image

A więc wciąż przypominałam sobie o najważniejszej rzeczy: nie byłam
sama. Syd i Kyler byli tu

dla mnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy,

towarzyszyli mi przez wszystkie wzloty i upadki, jakich doświadczyłam

od momentu opuszczenia kliniki. I Tanner był tu dla mnie. Był jak

niekończące się źródło miłości, aprobaty i wsparcia. Nawet w
chwilach, kiedy

byłam pewna, że wolałby mnie udusić.

-Hej,-

mruknął Tanner, gładząc moje włosy. -Gdzie teraz jesteś?

Podniosłam głowę, uśmiechnąłam się do niego i poczułam, jak moja

klatka piersiowa kurczy się z miłością, jaką do niego czułam. Czasami

to uczucie było niemal przerażające. Ale było też piękne, super-
magiczne

i wiedziałam, że nigdy nie zamieniłabym miłości na piwo.

-Jestem tutaj,-

powiedziałam mu.

Tanner pogłaskał mnie po policzku. Jego niebieskie oczy pełne

czułości szukały moich. Stałam na palcach i owinęłam ręce wokół jego

szyi. Nie musiałam go długo prosić. Przyłożył usta do moich.

Pocałunek rozpoczął się łagodnie jako delikatna eksploracja, która

wysyłała przyjemne ciepło przez moje żyły. Ale wtedy, gdy jego język

dotknął mojego, eksplodowało we mnie czyste pożądanie.
Ścisnęłam szyję i przycisnęłam biodra do przodu. Wciągnął powietrze
na moich ustach

i poczułam, jak twardnieje na moim brzuchu.

Przesun

ęłam dłoń po jego piersi i pociągnęłam za rąbek jego koszulki

w milczącym błaganiu. Tanner odpowiedział, odrywając się ode mnie.

Jego oczy płonęły z pasji.

-

Jesteś pewna?- Zapytał, patrząc głęboko w moje oczy. -Czy

naprawdę jesteś gotowa?
Tanner i ja odtworzyliśmy nasz związek przed wydarzeniami w chacie.

Mój terapeuta zniechęcił mnie do uprawiania seksu, było całkiem

możliwe, że mogłabym zastąpić jedno uzależnienie drugim, by

poradzić sobie z depresją. Na początku nie miało to dla mnie żadnego

sensu, nigdy nie stosowałam seksu jako strategii na nic.

background image

Aż zauważyłam na moich cotygodniowych sesjach, że bardzo dobrze

wykorzystałam seks, aby odciągnąć się od innych rzeczy. Zrozumienie,

jak głęboko moja choroba przenikała każdą część mojego życia,

doprowadziło mnie do szału. Ale chciałam robić postępy. Chciałam się

rozwijać, więc przestrzegałam zasad. I chociaż seks był dozwolony od

kilku tygodni, wstrzymywałam się. Tanner to rozumiał. Był cierpliwy.

Czekał.
Ale cholera, miałam ciężko. Silna chemia między nami, była zawsze

obecna. Odmawianie było dla mnie czystą torturą ... mimo że nie

byłam w przeszłości gotowa.
Ale teraz byłam gotowa.

-Tak.-

Aby podkreślić moje słowa, opuściłam rękę i dotknęłam go

przez spodnie. Był twardy i gruby, prawie rozrywający materiał. -
Jestem gotowa

. Szczerze mówiąc, jesteśmy więcej niż gotowi.

Tanner zamknął oczy i dreszcz przebiegł mi po plecach. Kiedy

przemówił, jego głos był szorstki. -Możemy poczekać.
Otarłam się o niego moimi dżinsami i uniosłam brwi.

-

Cholera! Ok. Czekaliśmy wystarczająco długo.

Złapał mój chichot ustami. Pocałunek nie był delikatny ani słodki.
Usta Tannera

podbiły moje i zapalił ogień głęboko wewnątrz mnie.

Pchnął mnie do tyłu z rękami mocno ściskającymi tkaninie mojej
bluzki. N

ie mając cierpliwości dla guzików, po prostu naciągnął cienką

bluzkę przez moją głowę, gdy ja szarpałam jego koszulką. Rozstaliśmy
s

ię na wystarczająco długo, tak aby mógł rozebrać się i drogi Boże,

nigdy nie widziałam nikogo tak szybko zrzucił ubranie. I choć

zapomniał zdjąć swoje buty, które spowodowały chwilowe problemy.
Ja też nie marnowałam czasu. Drżącymi palcami otworzyłam zamek

błyskawiczny moich spodni i pchnęłam je wraz z majtkami. Kiedy się

wyprostowałam, palce Tannera znalazły się już na moim staniku.
Z

naleźlibyśmy czas na powolne uwodzenie. Naprawdę nie mogłam się

background image

doczekać bycia rozbieraną przez Tannera kawałek po kawałku, jedno
ubranie po drugim

. Ale teraz moje pragnienie było po prostu zbyt

silne i wiedziałam, że on myśli tak samo.

J

ego ręce i usta poruszały się po całym ciele, całując i drażniąc,

dotykając i pieszcząc. Byłam niesamowicie mokra, a on był jeszcze
twardszy

. Zatrzymaliśmy się na tyle długo, aby mógł założyć

prezerwatywę, położył ręce pod moimi ramionami, podniósł mnie i

rzucił na łóżko. Wylądowałam śmiejąc się na materacu. Natychmiast

był nade mną. Jego usta podbiły moje, a jednocześnie sięgnął między

nas, by ocierać się o mnie. Pozwolił, by jego biodra opuściły się,

wchodząc we mnie i prawie eksplodowałam w tej chwili. Tanner

zaczął się ruszać, naciskając na mnie raz za razem. Przycisnęłam się

do niego, owijając moje nogi wokół jego talii, biorąc go jak najgłębiej.
Nasze pocałunki były wypełnione chciwością, nasze ciała wypełnione

pożądaniem. Zatopiliśmy się w sobie, ignorując, jak głowa uderzyła w

ścianę ... całkowicie skupiona na przyjemnym naszym połączeniu.
Napięcie wzrosło, gdy wielka dłoń Tannera objęła mój policzek z

czułością, która doskonale kontrastowała z ostrym rytmem jego
bioder. -

Kocham cię- powiedział. -Cholera, kocham cię.

Zacisnęłam się wokół niego i rozbiłam na tysiąc kawałków, gdy

powtarzałam słowa, raz za razem, aż jego ruchy zwolniły, a on
do

szedł z ochrypłym krzykiem. Myślałam, że jestem rozdarta

wewnątrz, całkowicie przytłoczona pożądaniem. Kiedy powoli się

uspokoiliśmy, prawie mnie zaskoczyło, że wciąż jestem cała.

L

eżymy obok siebie, splecione ręce i nogi, policzek na piersi. Nie

musieliśmy rozmawiać, gdy jego dłoń delikatnie gładziła moje plecy.

Nie wtedy, gdy ostatnie słowa, które wypowiedzieliśmy, były pełne

miłości.
Ciche chwile mogą być naprawdę złe, ale nie zawsze były złe. Na

moich ustach pojawił się senny uśmiech. Nie. Czasami takie ciche

chwile były po prostu cudowne.

background image


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 Rozdzial 25 26
Kod Biblii, 8) KB-Rozdział ósmy-Ostatnie dni
26 rozdzial 25 nealxkacg62juqze Nieznany
Rozdział 25-26, Dni Mroku 1 - Nocny wędrowiec
Rozdziały! 25
Opieka w położnictwie i ginekologii, Rozdział 25 Utrata dziecka, WPROWADZENIE
rozdział 25
11 Rozdział 25
25 Ostatnia zagadka
26 rozdzial 25 PK6QXDXOCBYMLC6T Nieznany (2)
08 Rozdzial 25 26
Rozdział 25
25 SOŁŻENICYN ALEKSANDER DWIEŚCIE LAT RAZEM CZĘŚĆ II ROZDZIAŁ 25 NAWRÓT OBWINIEŃ ROSJ
ROZDZIAŁ 25 WESELE
Rozdział 25 Wataha
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 25
Rozdział 25 Muszlowa Chatka
Sunrise historia Renesmee Rozdział 25
Rozdział 25

więcej podobnych podstron