1
Michael Weithmann, Kstantypa i Sokrates. Eros, małżeństwo, seks i płeć w antycznych Atenach, KDC
Warszawa 2005.
Uwaga numeracja stron oryginału, za tekstem danej strony w klamrze | ] . Podział wyrazów został usunięty (z wyjątkiem tych,
które w oryginale były podzielone między dwie strony)
Pedagodzy i pederaści (s. 19 – 25)
System nauczania w starożytnej Grecji był nierozerwalnie związany ze zjawiskiem pederastii (od:
pais – dziecko, chłopiec; eran – kochać, pożądać). Mężczyzna, mentor, zajmował się wychowaniem
powierzonego mu młodego podopiecznego tej samej płci również pod względem erotycznym, co nie
zawsze, ale jednak często oznaczało kontakty seksualne. W ten sposób osoba dojrzała miała przekazywać
chłopcu własne cnoty, męstwo i wiedzę, a jednocześnie przygotowywać go do późniejszego, już
heteroseksualnego, życia płciowego. W idealnym przypadku życzliwa i odpowiedzialna postawa
star-|19]szego wywoływała wdzięczność młodszego, co rodziło duchową więź pomiędzy kochającym
(erasthes) i kochanym (eromenos). Jeśli charakter związku przekraczał sferę etyczną i nabierał wymiaru
zmysłowego, był respektowany społecznie do czasu, gdy na brodzie i tułowiu eromenosa pojawiał się
zarost – znak, że okres dojrzewania młodzieniec ma już za sobą. Wiek chłopców, których względy starali
się zdobyć erasthes, wahał się od około 12 do 17 lat. Na greckich wazach i pucharach można ujrzeć wiele
malowideł, na których starsi mężczyźni za pomocą gestów i prezentów ubiegają się w gimnazjonie lub
palestrze o względy pięknych chłopców.
To, co z punktu widzenia dzisiejszej moralności zachodniej, wywodzącej się z wartości
chrześcijańskich, purytańskich, oceniamy jako zachowanie niezwykłe, a nawet perwersyjne, było i jest
zjawiskiem rozpowszechnionym na całym świecie. Mówiąc współczesnym językiem, jest to
„machohomoerotyzm", zakorzeniony w społecznościach krajów łacińsko katolickich i w muzułmańskich
kręgach kulturowych o dominującej roli mężczyzn, gdzie publicznie utrzymywana jest ścisła segregacja
męsko––żeńska. W tych społecznościach faza homoseksualna w okresie dojrzewania jest dla mężczyzny
czymś zupełnie normalnym. Pojęcie „macho" wiąże się z tym zjawiskiem o tyle, że pederastia w
kontekście greckim jest symptomem społeczeństwa wojowników! Mężczyźni złączeni więzami przyjaźni
organizowali się w tzw. heterie, związki {hetairos – towarzysz), które odgrywały ważną rolę w trakcie
wojen i w systemie obrony kraju. Podczas bitwy, stojąc w falandze (phalanx – szyk bojowy piechoty
greckiej), starszy, doświadczony wojownik, kochający, starał się ochraniać niedoświadczonego
młodzieńca, ukochane–|20]go. Przykładów dostarcza nam m.in. Uczta Platona, gdzie jeden z uczestników
spotkania, Fajdros, przedstawia zalety państwa lub wojska, które składałoby się wyłącznie z mężczyzn
związanych uczuciem miłości i gotowych ofiarnie pomagać sobie wzajemnie w przypadku zagrożenia.
Homoerotyzm oparty na pederastii uznawano więc za najtrwalszy element więzi pomiędzy członkami
heterii, związku, który podczas wojny tworzył szyk bojowy, czyli falangę. Analogicznie wyobrażano
sobie uczestników zawodów sportowych (agon).
Uczta, jedno z najważniejszych dzieł Platona, to relacja ze spotkania sześciu osób – jedną z nich
2
jest Sokrates – które usiłują wyjaśnić znaczenie pojęcia eros (miłość). Arystofanes na przykład opowiada
mit o pierwotnie żyjących na Ziemi trzech gatunkach istot ludzkich, których ciała wykazywały albo dwie
męskie cechy, albo dwie żeńskie, albo też męskie i żeńskie w formie dwupłciowej (androgynos). Kiedy
owe podwójne istoty zapragnęły władzy i zbuntowały się przeciw bogom Olimpu, Zeus za karę podzielił
każdą z nich na dwie części. Od tej pory owe przepołowione istoty nieprzerwanie usiłują połączyć się na
nowo i uzupełnić wzajemnie. Eros w takim razie to starania o odnalezienie swojej drugiej połówki i
połączenie się z nią w celu odtworzenia dawnej, perfekcyjnej harmonii. Ci, którzy pierwotnie stanowili
ową pełną formę androgyniczną (obupłciową), ustawicznie poszukują od tamtej pory istoty płci
przeciwnej, natomiast pozostali usiłują związać się z osobnikiem tej samej płci, męskiej lub żeńskiej. A
więc, według tego mitu, opisanego już przez Homera, homoseksualizm i heteroseksualizm to
równouprawnione i wcale niepatologiczne przejawy ludzkiego zespolenia. |21]
Inny mit wiąże się głównie ze zjawiskiem pederastii. Główną postacią jest tu Ganimedes, młody
syn króla Troi, który w Iliadzie Homera, jako najpiękniejszy spośród śmiertelnych, został uniesiony przez
bogów na Olimp, gdzie w charakterze podczaszego miał usługiwać Zeusowi przy ucztach. Dopiero
późniejsi poeci greccy, jak Pindar z Teb, dopatrzyli się w tej opowieści wątku pederastycznego i określili
Ganimedesa, obdarzonego przywilejem wiecznej młodości, mianem ukochanego Zeusa. Ów mit, który
zainspirował też wielu artystów, malarzy i rzeźbiarzy, stał się więc swoistą olimpijską obroną pederastii.
W innej Uczcie, pióra Ksenofonta, żaden z uczestników spotkania nie okazuje zgorszenia na wieść o
miłości Kritobulosa do młodego i pięknego Kliniasza, nie szokuje ich również przekazana przez
Sokratesa z zachowaniem ścisłej tajemnicy wiadomość, iż Kritobulos całował się z Kliniaszem. Może to
oznaczać, że istotnie chodziło tu „tylko" o erotycznie natchnioną przyjaźń, nie zaś o praktyki
homoseksualne. Pod koniec uczty Sokrates opowiada się za cnotliwą miłością dusz, odrzuca natomiast
miłość cielesną jako szybko przemijającą namiętność. Wywody biesiadników najwyraźniej dotyczą
jedynie mężczyzn i młodzieńców. Zdaniem Sokratesa bogowie sprowadzili Ganimedesa na Olimp nie ze
względu na jego niezwykłą urodę, lecz urzeczeni walorami jego duszy i umysłu. Ucztę Ksenofonta
kończy opis odbywanego na otwartej scenie aktu kopulacji parki przebranej za Dionizosa i Ariadnę, a
więc aktu zdecydowanie heteroseksualnego, który uczestników biesiady skłania do powrotu do domów i
ż
on. Jakież to osobliwe zakończenie po tych wszystkich mniej lub bardziej wyraźnych aluzjach na temat
pederastii – a także symptom, że zaspokajanie męskiej miłości cielesnej to jednak domena kobiet. |22]
Uczta Ksenofonta jest dziełem napisanym pół żartem, pół serio, pełno w niej też dowcipów, aluzji
osobistych i odwołań do czasów współczesnych autorowi – odwołań, których my, dzisiejsi
interpretatorzy, już nie rozumiemy ze względu na niedostatek materiałów źródłowych. Byłoby jednak
błędem brać za dobrą monetę wszystkie te zawoalowane wskazówki na temat preferencji seksualnych
biesiadników. Nie zmienia to oczywiście w niczym faktu istnienia pederastii.
Grecka pedofilia, jaką znamy z malowideł na wazach, strof liryki miłosnej i z Uczty Platona oraz
persyflażu Ksenofonta, była typowym elementem życia wyższych sfer w VII i VI wieku. W starożytnej
3
społeczności wojowników Sparty przetrwała ona jako reguła obecna wśród żołnierzy, natomiast w
Atenach obywatele, którzy w V wieku zdobyli wpływy polityczne, poczęli wzorować się na przekazach
dotyczących obyczajów arystokracji. Ale na swobodne oddawanie się pederastii mogli sobie pozwolić
jedynie obywatele wolni oraz ci, których było stać na hojne obsypywanie prezentami swoich ukochanych.
Nawet w Atenach była to w zasadzie nieliczna elita. Ówczesne komedie ludowe świadczą o tym, że
przeciętny obywatel uważał namiętność mężczyzn do pięknych chłopców za przejaw zmanierowania i
rozpasania. Komediopisarz Arystofanes wkomponowywał niemal w każdą ze swych sztuk rubaszno–
humorystyczne scenki, w których bezlitośnie ośmieszał i potępiał pederastię. Przynajmniej tu zapewniony
był szyderczy śmiech mas ze zdegenerowanych „prominentów".
Pederastia w Atenach i Rzymie podlegała oczywiście rozmaitym regułom. Tolerowano wyłącznie
pozycję tzw. międzyudową, przy której mężczyzna zaspokajał swoje pragnienie między udami partnera.
Eromenos miał przy|23] tym zachowywać postawę możliwie bierną, tak jak przedstawiały to malowidła
na wazach i jak uzasadniał w Uczcie Ksenofont ustami Sokratesa: że mianowicie młodzieniec – w
przeciwieństwie do kobiety – nie zaznaje uciech miłości wraz ze swoim partnerem, lecz beznamiętnie
obserwuje go w trakcie doznawania rozkoszy. Akty seksualne, które polegały na jakiejkolwiek penetracji
młodszego z partnerów, uznawano za moralnie zdrożne, dopuszczalne ewentualnie wśród przedstawicieli
niższych stanów lub wręcz niewolników. Stosunki homoseksualne mogły trwać do osiągnięcia pełnej
dojrzałości płciowej; potem postrzegano je jako nieprzyzwoite, bo pozbawione już elementu wychowaw-
czego i ograniczone wyłącznie do sfery fizycznej. Podejście czysto hedonistyczne do spraw seksu
stanowiło bowiem przełamanie tabu. Priorytet miały zawsze intencje pedagogiczne. Nie należy może
tego idealizować, ale pod tym względem pederastia helleńska podlegała ścisłej kontroli społecznej!
Honor młodzieńca wolnego musiał pozostać nienaruszony. Po upływie zaledwie paru lat ten sam
człowiek zmieniał przecież rolę: będąc uprzednio obiektem pragnień, sam znajdował teraz swojego
miłośnika. Zdobywał więc doświadczenia po obu stronach.
W idealnym przypadku kontakty homoseksualne dobiegały końca wraz z osiągnięciem przez
partnera wspomnianego wyżej wieku, a ich miejsce zajmowała odtąd trwała, dożywotnia więź koleżeńska
(hetairia), pozbawiona podtekstów seksualnych. Dlatego też Hellenowie znali jedynie pojęcie
„pederastia" (miłość do chłopców) nie zaś „homoseksualizm". Pedofilia miała charakter wychowawczy,
ale tylko w odniesieniu do chłopców i młodzieńców; stosunków homoseksualnych nie postrzegano
natomiast jako wzorca dla bardziej długotrwałych lub wręcz doży–|24]wotnich związków pomiędzy
mężczyznami. Za dorosłego osobnika uznawano jedynie (również pod tym względem widać uderzające
zbieżności ze społecznościami łacińsko–katolickimi i muzułmańskimi) mężczyznę, którego postawa była
w bardzo demonstracyjny sposób heteroseksualna; musiał mieć żonę i kilkoro dzieci, a także oikos
(gospodarstwo domowe). Oczywiście mimo wszystko zdarzały się sytuacje, gdy pragnienia
homoerotyczne i homoseksualne utrzymywały się nadal mimo przekroczenia progu dojrzewania; pisarze
antyczni wypowiadali się w tym względzie bez ogródek. W tej sprawie, jak zresztą w ogóle w kwestii
4
antycznej definicji seksualizmu, zajmiemy jeszcze stanowisko. |25]
„Fallokracja" stosowana (s. 51 – 62)
Szczególnym sposobem spędzania czasu przez mężczyzn był udział w sympozjonie; już sama
nazwa tej imprezy (od: sym – współ; posis – picie) wskazuje na jej charakter. W zależności od upodobań
uczestników sympozjonu mogła to być po prostu hulaszcza zabawa, powiązana z piciem na umór, lub też
uroczysta „uczta duchowa", odbywana ściśle według ustalonego rytuału, z udziałem znanych osobistości.
Ksenofont opisał przebieg normalnej pijatyki. Jej uczestnicy, po umyciu się, wyperfumowaniu i
przybraniu się wieńcami zajmowali miejsca na ustawionych w koło sofach. Najpierw wnoszono potrawy,
a chwile te urozmaicały występy młodych akrobatów, tancerek i kuglarzy. Następnie lało się wino – i to
szerokimi strugami – choć mieszane z chłodną wodą, przynajmniej początkowo. Filozoficzne dysputy,
jak podczas słynnego, opisanego przez Platona sympozjonu z udziałem Sokratesa, należały raczej do
rzadkości. Uczestnicy imprezy grali w kości i kottabos: należało chlusnąć przy tym resztką wina z
pucharu w zawieszoną szybę, tak aby ta spadła z brzękiem na podłogę. Recytowano też wiersze,
popisywano się grą na lirze, a w miarę rozwiązywania języków przez alkohol mówiono sobie nawet w
oczy – jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – przykre słowa prawdy. Jak pisze Ksenofont, „bie-
siadnikom do tego stopnia udzieliła się atmosfera eroty–|51]zmu, efekt aktu seksualnego w wykonaniu
tancerzy i tancerek, że młodsi czym prędzej poczęli składać obietnice matrymonialne, a starsi pośpieszyli
do domów, do swoich żon". Ale znany z surowych obyczajów Ksenofont tu na pewno nie przedstawił
całej prawdy: jak pokazują nam malowidła na licznych attyckich wazach, takie rozwiązłe zabawy
nierzadko kończyły się orgią z udziałem specjalnie w tym celu sprowadzanych prostytutek lub heter. I
malowidła te nie pozostawiają cienia wątpliwości: gdy hulanka dochodziła do zenitu, odrzucano wszelkie
hamulce, nie stroniąc od żadnych form uciech seksualnych.
Heterami, które w ateńskiej strukturze społecznej i męskiej kulturze komunikacji zajmowały
znaczące miejsce, zajmiemy się dokładniej nieco dalej. Hetairai (towarzyszki, przyjaciółki) to luksusowa
klasa prostytutek. Również ich działalność polegała głównie na uprawianiu seksu, ale koniecznie z
domieszką erotyki, powabu, wdzięku (charis), i to dopiero po wyrafinowanej grze wstępnej sugerującej
wstrzemięźliwość i opór. Posiadane przez nie umiejętności – potrafiły bowiem grać na instrumentach,
tańczyć i zabawiać inteligentną rozmową – sprawiały, że hetery miały dość wygórowane ceny za swoje
usługi, tak więc ich klientela rekrutowała się z zamożnych sfer.
Rozochoceni uczestnicy sympozjonu organizowali czasem po uczcie pochód (komos). W czasach
bardziej odległych określano tym mianem rytualną procesję ku czci boga wina, Dionizosa, jednak za
czasów Sokratesa były to już tylko nocne wypady hałaśliwych biesiadników, wywołujących na ulicach
burdy i wszelkiego rodzaju zamieszki. Zdarzały się nawet włamania do prywatnych domów i przypadki
bezczeszczenia świętych obiektów, a awantury i bijatyki przed wyszynkami przemieniały całe ciągi ulic
|52] w zakazane rejony, omijane skrzętnie przez przyzwoitych obywateli. Prostytutki przeganiały
5
awanturników zakłócających spokój pod oknami domów publicznych, wylewając na nich zawartość
nocników i obrzucając zgniłymi owocami. Nocne skandale pozwalały dostrzec świeże zjawisko, coś w
rodzaju rodzącej się subkultury, w której ton nadawała żyjąca z dnia na dzień złota młodzież ateńska.
Sokrates nie należał wprawdzie do tej grupy, ale obracał się w tworzonej przez nią atmosferze.
Dla młodszych, nieżonatych uczestników sympozjonu ekscesy te stanowiły rodzaj rytuału
inicjacji. Z jednej strony przyzwyczajali się traktować wino jako trunek uderzający do głowy, lecz
spożywany wyłącznie podczas takich właśnie biesiad (z tego powodu kultura śródziemnomorska nie zna
zjawiska alkoholizmu w wydaniu północnoeuropejskim), z drugiej natomiast uzyskiwali bliski kontakt z
płcią przeciwną, choć w sposób groteskowy, w dzisiejszym mniemaniu uwłaczający godności kobiet. Dla
nich jednak, młodych mężczyzn, sympozjon z udziałem doświadczonych heter nie był niczym zdrożnym.
Orgie usprawiedliwiano nawet za pomocą argumentów natury religijnej, a mianowicie interpretowano je
jako przejaw dionizyjskiego upojenia zmysłowego. Dlaczego więc młody Sokrates miałby nie
uczestniczyć w takich hulaszczych ucztach i grupowych orgiach seksualnych? Kodeks moralny wymagał
pewnego umiaru i wstrzemięźliwości jedynie od starszych, żonatych mężczyzn, będących głową domu.
Ksenofont opisuje między innymi wizytę Sokratesa u hetery Theodote (imię to oznacza: Dar
boży). Ale filozof był wtedy już w słusznym wieku i nie szukał uciech seksualnych, lecz pragnął w
towarzystwie swoich uczniów przekonać się ojej urodzie. Theodote była bowiem znaną w ca–|53]łym
mieście luksusową kurtyzaną i prowadziła wytworny salon. Kosztownie odziana, pozowała właśnie
jakiemuś malarzowi, kiedy Sokrates wszedł do jej domu i wszczął miłą pogawędkę na temat metod
„łowienia" mężczyzn. Ksenofont przedstawia tę scenę w formie typowego dla Sokratesa dialogu, którego
celem było wejrzenie w tajniki życia heter. O tym, że filozof był dobrze zorientowany w tej materii,
dowodzi jego odpowiedź na pytanie Theodote o sposób, w jaki mogłaby ona wzmagać żądzę mężczyzn.
Radzi jej bowiem, aby prowokowała ich najpierw dość przyzwoitą postawą, udając jednocześnie
przychylność, ale potem znowu okazała im chłód. Rada zaiste nader życiowa!
A jak przedstawia się sprawa męskiego homoseksualizmu, z jakim często utożsamiamy starożytną
Helladę? Wiemy już, że miłość do chłopców (pederastia) niekoniecznie pokrywa się ze współczesnym
pojęciem homoseksualizmu. Ale z drugiej strony nie można kwestionować istnienia zjawiska licznych
aktów homoseksualnych, znanych nam ze starożytnej sztuki i literatury. Kołtuńscy uczeni XIX–wieczni,
przerażeni tymi „wynaturzeniami", czym prędzej usunęli je z idealistycznego wizerunku klasyki greckiej.
W efekcie spora część przekazów antycznych padła ofiarą gorliwości „cenzorów", nieprzyzwoite teksty
czyszczono, a więc fałszowano, lub też marginalizowano jako nieistotne, błahe.
To, co starożytność miała do zaoferowania na rozległym polu seksualności człowieka,
oderwanym od życia naukowcom i uczonym molom książkowym rzeczywiście musiało wydać się czymś
wręcz monstrualnym. Prócz wszelkiego rodzaju wykraczających poza ich wyobraźnię pozycji współżycia
męsko–damskiego musieliby oni zaak–|54]ceptować także – o zgrozo! – miłość do chłopców oraz zja-
wisko męskiego homoseksualizmu. To prawda, w Atenach, podobnie jak później w Rzymie, domy
6
publiczne, w których oferowano usługi hetero– i homoseksualne w pełnej gamie, wyrastały jak grzyby po
deszczu, a na klientów czekały damskie (pornai) i męskie (pornoi) prostytutki. Ci ostatni zjawiali się –
bez ceregieli ukazują to malowidła na wazach – na sympozjonach i pijatykach (zazwyczaj w damskim
towarzystwie), gdzie prezentowali się swoim ewentualnym klientom we wszystkich możliwych pozach.
Należy tu podkreślić, że zawsze charakteryzowano ich jako niewolników lub przybyszów z innych miast
(metojków), podczas gdy ich partnerzy tej samej płci, niezależnie od stanu zamroczenia alkoholowego
lub ekstazy erotycznej, ani na moment nie tracili atrybutów obywatela. Oglądając owe malowidła na
wazach, można się też przekonać, że aktywny jest na nich z reguły mężczyzna wolny, pornoi natomiast
jest stroną bierną.
W tym miejscu wypada jednak zdefiniować dokładniej antyczne pojęcie seksualności. W uszach
współczesnego przedstawiciela cywilizacji zachodniej (na przykład protestancko–purytańskiej) może
zabrzmieć ono dość egzotycznie, nie byłoby jednak niczym niezwykłym dla mieszkańca Bliskiego
Wschodu lub Ameryki Łacińskiej. Wystrzegajmy się eurocentryzmu w podejściu do tych spraw i przede
wszystkim unikajmy przenoszenia naszych „nowoczesnych" wyobrażeń o życiu seksualnym na
przeszłość. Przełomowe okazały się badania Michela Foucaulta na temat dziejów życia seksualnego
(1976–1984). Ten filozof francuski dostrzegł w greckim podejściu do spraw seksu przede wszystkim
„dietetyczną" troskę o ciało, troskę o własne zdrowie. Wyrażała się ona w stylu życia prowa–|55]dzonym
według określonych reguł, które obejmowały ćwiczenia fizyczne, jedzenie, picie, sen oraz stosunki
seksualne (aphrodisia). W centrum uwagi znajdowały się właściwy moment (kairos) i właściwa miara,
nie zaś kwestia: jak lub z kim. Jeśli greccy filozofowie nawoływali do wstrzemięźliwości w sferze seksu,
nie miało to nic wspólnego z moralnym potępieniem popędu seksualnego, lecz z groźbą uzależnienia się
człowieka od tego rodzaju namiętności. Chodziło więc o „należyte folgowanie żądzom", do czego miały
prowadzić rozmaite doktryny filozoficzne; stosując się do nich, człowiek pozostałby istotą wolną,
panującą nad ciałem i duszą.
Według Foucaulta wszystkie społeczeństwa tworzą własny kodeks moralny i własne reguły
odnośnie zachowań seksualnych w kontekście i na tle wielkich wydarzeń historycznych. Konfrontacja
płci odbywa się wprawdzie na podłożu biologicznym, ulega też jednak wpływom kulturowym.
Współczesne badania w tym zakresie potwierdzają tę opinię, odróżniając płeć biologiczną (sexus), która
w swej istocie (potęga hormonów) i naturze, a więc niezależnie od czynnika kulturowego, jest
ahistoryczna, z drugiej jednak strony uznawała kształtowany przez wpływy kulturowe, a więc podatny na
zmiany rodzaj („gender"). Popularnym przykładem może tu być odwieczne uznawanie kobiety za słabą
płeć (rodzaj, gatunek, „gender"), mimo iż pod względem biologicznym jest to z pewnością płeć (sexus)
silniejsza. Taki pogląd służył utrzymywaniu patriarchatu.
W grecko–rzymskim świecie antycznym obok widocznych różnic płciowych życie seksualne
określały również realne stosunki władzy. Jedynie człowiek (mężczyzna) wolny, w Atenach pełnoprawny
obywatel, był w stanie sam |56]
7
kształtować własną seksualność. Postępował w tym względzie bez jakichkolwiek ograniczeń – z
jednym tylko wyjątkiem: musiał być zawsze stroną aktywną, nigdy bierną. Aktywność oznaczała w
sensie przenośnym posiadanie majątku i władzy, piastowanie urzędu, przynajmniej bycie człowiekiem
dorosłym, głową rodziny i gospodarstwa (oikos), a także pełnoprawnym obywatelem. W sensie czysto
seksualnym postawa aktywna oznacza penetrację – w dosłownym znaczeniu tego słowa! Jako
„niemęskich" partnerów seksualnych osoby aktywne miały do dyspozycji prócz kobiet również paides
(wolnych chłopców, którzy nie osiągnęli jeszcze wieku męskiego), jak również niewolników oraz pornoi.
Były to właśnie osoby bierne we współżyciu, penetrowane, a odbywanie z nimi stosunku w sposób
aktywny przez człowieka wolnego uznawano za normalną formę życia seksualnego. Na określenie
mężczyzny biernego istniało pojęcie kinaidos (kobiecy, miękki, tolerujący). Nie mógł nim być człowiek
wolny. Niektórzy z kinaidos otrzymywali sowite wynagrodzenie, a z czasem także status wyzwoleńca lub
metojka.
Ś
wiat antyczny nie interesował się tym, w jaki sposób ludzie niewolni i niewolnicy zaspokajają
swoje potrzeby seksualne – dopóki nie ponosił na tym uszczerbku ład publiczny. Jednych i drugich
uznawano za niepełnoprawnych; takimi też pozostawali oni do końca życia.
O ile człowiek wolny nie podlegał żadnym ograniczeniom odnośnie płci partnera lub partnerki, to
rola bierna podczas stosunku przynosiła mu hańbę, była oznaką jego bezsilności, a także zdrady systemu
patriarchatu. Podejrzani o takie „wykroczenie" mogli mówić o szczęściu, jeśli stawali się tylko obiektem
drwin, na przykład jako wyśmiewana postać w komedii satyrycznej. Na temat kinaidos |57]
z grona niewolników lub metojków krążyły niewybredne, lecz dobroduszne dowcipy, biada
jednak osobie wolnej, która ściągnęłaby na siebie takie podejrzenie. W Atenach kończyło się ono utratą
praw obywatelskich, konfiskatą mienia i wygnaniem z kraju. Stosunek homoseksualny nie był więc
sprzeczny z normą ani karalny, o ile partnerami byli człowiek wolny jako strona aktywna i nie wolny jako
bierna. Karano jedynie dobrowolne przejęcie biernej roli przez osobę wolną, to bowiem czyniło wyłom w
męskim systemie władzy. Takie podejście do sprawy pozwala nam zrozumieć, dlaczego oficjalnie
związki homoseksualne pomiędzy wolnymi obywatelami Aten nie istniały, jakkolwiek nie brakowało w
tym względzie pomówień i podejrzeń; nie ominęły one również Sokratesa.
Ś
wiat antyczny nie znał kryteriów moralnych, które dzieliłyby zachowania seksualne na normalne
i nienormalne. Niektóre praktyki seksualne uznawano wprawdzie za dziwaczne lub wszeteczne i dlatego
przedstawiano je na malowidłach wazowych lub w literaturze w sposób przejaskrawiony, nie potępiano
ich jednak jako sprzecznych z naturą. Dopóki mężczyzna wolny pozostawał w zgodzie ze społecznym
dyktatem postawy aktywnej, miał wolną rękę; wszystko, co czynił, było normalne i dozwolone.
Oskarżano go natomiast o postawę aspołeczną i szkodliwą wobec państwa, jeśli dobrowolnie rezygnował
z danej mu przez naturę władzy i przyjmował podporządkowaną rolę, zrównując się w ten sposób z
osobami niepełnoletnimi, kobietami, niewolnikami i dziećmi. W świecie antycznym wyłącznie taką
postawę uznawano za seksualnie perwersyjną! Analiza źródeł na ten temat wykazuje z jednej strony, że
8
znaczący udział w życiu seksualnym obywateli Aten za czasów Sokratesa odgrywały: męska |58]
prostytucja, kinaidos i seksualne wykorzystywanie niewolników, z drugiej zaś – że dominowały w nim
jednak kontakty seksualne z kobietami.
Gdyby sprawy przedstawiały się inaczej, komedia Arystofanesa Lizystrata byłaby strzałem w
pełni chybionym. Kwintesencją sztuki jest przecież postawa kobiet z Aten i Sparty, które za namową
Lizystraty (Lysistrate – Rozpuszczająca armie) postanawiają nie dopuszczać do swych łożnic mężów i
kochanków i w ten sposób skłonić ich do przerwania trwającej od wielu już lat wojny. Wobec żadnego z
aktorów, którzy na antycznej scenie paradowali z groteskowo sterczącymi, olbrzymimi sztucznymi
fallusami (są to bardzo popularne akcesoria również w nowoczesnych inscenizacjach Lizystraty),
Arystofanes nie wpadł na pomysł wprowadzenia wątku homoseksualnego jako sposobu na „złamanie
strajku" kobiet. Widocznie średnie i niższe warstwy ludu – a spośród nich głównie rekrutowali się
wielbiciele Arystofanesa – nie aprobowały takich praktyk seksualnych (choć nie stroniły od wszelkich
innych sprośności). Miłość do chłopców, kosztowne hetery i nie mniej drogie kontakty z prostytutkami
były na ogół domeną wyższych warstw społecznych, nie zaś ciężko pracującego ludu. W każdym razie,
gdyby wymowę Lizystraty przyjąć dosłownie, oznaczałaby ona, że większość obywateli Aten żyła w
związkach monogamicznych, w których prócz żony nie było miejsca dla innej kobiety.
A jednak: z powyższych wywodów może wynikać, że nasz zachodnioeuropejski model
seksualności, z wyraźnym podziałem na męski i żeński, heteroseksualny i homoseksualny, nie przystaje
w ogóle do świata antycznego, Hellady i Aten. Z tego względu do badań prowadzonych w tej dziedzinie,
począwszy od XIX wieku, wkradły się |59]
liczne nieporozumienia. Obecnie podejmowane są próby wyjaśniania antycznego modelu życia
seksualnego z jego podziałami na stronę czynną i bierną, zachowanie władcze i uległe. Trafne wydaje się
pojęcie „fallokracja" dla określenia tego właśnie modelu.
Wróćmy jednak do młodego Sokratesa. Od rówieśników z jego stanu odróżniały go dwie cechy.
Wszechstronne wykształcenie pozwalało mu brać udział w dysputach na różnorodne tematy i mierzyć się
przy tym z głośnymi wówczas sofistami. Tym samym budził zainteresowanie wśród przedstawicieli klas
wyższych. Opisane przez Platona dialogi Sokratesa z Protagorasem mogły mieć miejsce w latach około
445 i 444. Czterdziestoletni, w przybliżeniu, filozof Protagoras znajdował się akurat w szczytowym
momencie swojej kariery, był wychowawcą obu synów Peryklesa i w związku z tym częstym gościem w
domu pierwszego stratega i jego towarzyszki życia – Aspazji. W tym gronie Sokrates obracał się
początkowo wyłącznie jako jeden z licznych słuchaczy i aktywnych dyskutantów. Pozostawał jednak pod
wpływem wielkiego sofisty Protagorasa i w wieku około 30 lat asymilował się coraz bardziej w
ś
rodowisku myślicieli i „filozofów" (philosophos – miłujący mądrość).
Jest też druga cecha szczególna. Wolni obywatele Aten z reguły żenili się, mając 25–30 lat;
uważali, że to odpowiedni moment, aby zadbać o kontynuację rodu i utrwalenie na wiele pokoleń
własnego majątku – odziedziczonego oikos – oraz zajmowanej pozycji społecznej. Jeśli ktoś umierał, nie
9
pozostawiwszy pełnoprawnych spadkobierców, oznaczało to również śmierć społeczną. Do zawarcia
małżeństwa uprawniała pełnoletność mężczyzny. Ośrodkiem gospodarstwa domowego było małżeństwo
hetero–|60]seksualne, efekt z dużym wyprzedzeniem czasowym zawieranej umowy między dwiema
rodzinami. Podstawą takiego związku były oczywiście kwestie materialne, ale również miłość i
wzajemna sympatia. Aby móc odziedziczyć uprzywilejowany status społeczny, ateńskie prawo
matrymonialne wymagało pełnych praw obywatelskich obojga partnerów. Wszelkie rachunki i
zobowiązania regulowała precyzyjna umowa. Obowiązywała monogamia, która wprawdzie nie
wykluczała związków pełnoprawnych obywateli z metojkami lub niewolnicami, ale zrodzone z nich
dzieci w żadnym wypadku nie mogły liczyć na uzyskanie praw obywatelskich.
Właśnie w kwestii matrymonialnej Sokrates różnił się od rówieśników. Ze znanych nam
przekazów wynika, że w swoim najbardziej aktywnym okresie, a więc 20–40 lat, pozostawał on
kawalerem, mimo iż bezżeństwo nie było miłe bogom. Sam Sokrates, który należał do zeugitów, posiadał
pewien majątek i otrzymywał państwowe diety, dysponował więc czymś, co mógłby przekazać
potomstwu. Nie brakowało też w Atenach panien z domów obywateli, które wniosłyby do małżeństwa
pokaźne wiano.
Z pojęciem oikos zetknęliśmy się już parokrotnie. Jest ono kluczowe dla zrozumienia greckiej
polis i określa ścisłą wspólnotę prawno–ekonomiczną rodziny lub rodu. Pewna liczba oikoi tworzyła
grupę kultową lub wyznaniową, więzy sąsiedzkie i fratrie (bractwa). Te z kolei składały się na fyle,
których w Atenach było dziesięć. Państwo stanowiła gęsta sieć wszystkich oikoi, której zadaniem była
obrona przed zagrożeniem z zewnątrz oraz utrwalanie ładu wewnętrznego. Tak więc opinia dziwaka, jaką
cieszył się Sokrates u współczesnych, płynęła nie tyle z jego pokrętnej czasem ideologii, co raczej z faktu
jego bezżenno–|61]ści i braku normalnego domu. Utrata lub rezygnacja z własnego ogniska domowego
była wtedy równoznaczna ze zdeklasowaniem społecznym i politycznym. |62}