Maciej Psyk
Spis tre ci:
Od Redakcji
Przedmowa
Encyklika „Imitatio Papae” Pradziadka wi tego Jana Pawła VII
JEZUS PRZEDSTAWIA SENS YCIA
JEZUS UCZY RELIGII W SZKOLE
JEZUS WYCHOWUJE SZMULA
JEZUS ANTYDATUJE DYSPENS
JEZUS ROZMAWIA Z NIEWIERZ CYMI
CHRZE CIJANIE STARTUJ W WYBORACH
JEZUS PREZENTUJE POLITYK WOBEC KOBIET
JEZUS WYGRYWA PRZETARG NA RELIGI PA STWOW
JEZUS PRZESTRZEGA PRZED HEREZJAMI
JEZUS UNAOCZNIA RÓ NIC MI DZY WIERZ CYMI A NIEWIERZ CYMI
JEZUS MAKSYMALIZUJE ZYSKI
JEZUS WPROWADZA ROZDZIAŁ KO CIOŁA OD PA STWA
JEZUS PROWADZI PORADNI KATOLICK
JEZUS WALCZY Z ZEREM
JEZUS KUPUJE MARI MAGDALEN
JEZUS SPRZEDAJE OPASKI CBZGBU
Wydanie I
© Copyright Maciej Psyk, Racjonalista.pl E-Book 2003
Wszelkie prawa zastrze one. adna cz
niniejszej ksi ki nie mo e by przedrukowana, reprodukowana ani wykorzystywana w
jakiejkolwiek formie, czy to z zastosowaniem rodków elektronicznych, mechanicznych, czy wszelkich innych, znanych obecnie lub
wynalezionych w przyszło ci – bez pisemnej zgody autora. W sprawach zwi zanymi z prawami autorskimi prosz pisa :
Od Redakcji
„Ewangelia według Pradziadka wi tego” jest satyr na leniwych ksi y, nieskorych na przestrzeni
swych dziejów, a do dzi , wypełnia nakazy Pana. Powołuj si oni na Bibli i na Jezusa, lecz wiat
katolicki i wiat biblijny maj ze sob tyle wspólnego co Polacy z Sarmatami. Mog co najwy ej
odwoływa si do dwójki uczniów Jana i Jakuba, synów Zebedeusza: byli to „porywczy bracia, którzy
chcieli niego cinn samaryta sk wiosk obróci w popiół ogniem z nieba (Łk 9, 54), mieli ambitne
plany, którym - według Mateusza - sprzyjała tak e ich matka. Pragn li mianowicie w Królestwie
Niebieskim zaj miejsca bezpo rednio po prawicy i lewicy Jezusa." (U. Ranke-Heinemann). W Biblii
jest ponadto wiele fragmentów, które z punktu widzenia doktryny ko cioła mog uchodzi za czyste
herezje. Ko ciół zdawał sobie z tego spraw . „Ko ciół katolicki zawsze bardzo niech tnie dopuszczał
(a có dopiero mówi o zach caniu!) laików do lektury Pisma wi tego. (...) Niech Ko cioła do
udost pnienia wszystkim Pisma wi tego miała przyczyny oczywiste: była to ksi ga heretyków i
swobodna jej lektura mogła doprowadzi jedynie do nast pnych herezji” (L. Kołakowski). To tak
jakby dzi Polakom zabroni czyta Konstytucji i obok prawnych obostrze w tym zakresie spali
wszystkie polskie egzemplarze wydaj c ograniczon ich ilo dla komórek rz dowych w j zyku
francuskim. Konstytucyjne byłoby to co władza mówi, e jest konstytucyjne, gdy przecie najlepiej o
tym wie. Tak post powano w wiecie katolickim odno nie Biblii. W 1229 synod w Tuluzie umie cił
jej tekst obok pism zakazanych. Kanon 14 synodu mówił: „Ludzie wieccy nie mog posiada Ksi g
Starego i Nowego Testamentu; wolno im mie tylko psałterz i brewiarz albo godzinki maryjne, ale i te
ksi gi nie w tłumaczeniach na j zyki narodowe”. Kiedy zacz ły si upowszechnia tłumaczenia na
narodowe j zyki, to była dopiero tragedia! W 1545 r. na soborze trydenckim autorytet tradycji
ogłoszony jako równoznaczny z autorytetem Biblii, pot piono te „plag Biblii drukowanych w
j zykach narodowych”. Fragment ekspertyzy wewn trzko cielnej sporz dzonej za pontyfikatu
Juliusza III (1550-1555) mówił: „I wreszcie: spo ród wszystkich rad, jakich mo emy obecnie udzieli ,
najwa niejsz jest ta, by doło ono wszelkich stara , i by nikt nie miał sposobno ci przeczyta cho by
niewielkiego fragmentu ewangelii w swoim j zyku narodowym i eby z takiej sposobno ci nie
skorzystał...” Zarz dze w podobnym duchu w ci gu wieków było bardzo wiele. W zamian dano
wiernym swoj wersj Biblii - w postaci okrojonej, poci tej na kawałki i rozło onej na cały rok
liturgiczny. Z roku na rok czytano te same fragmenty pomijaj c inne, mniej wygodne. Praktycznie
dopiero w ci gu ostatnich dekad, po Soborze Watyka skim II, realne stało si upowszechnienie Biblii
w ród katolików. Ci jednak, bogu dzi ki!, niezbyt skwapliwie korzystaj z tego przywileju...
Antoni Pawlak (poeta, dziennikarz, wydawca, redaktor naczelny portalu literatura.net.pl) pisał w
zwi zku z tym: „Kiedy czytam Kazanie na Górze, wracaj do mnie pytania, które dorosły człowiek
wstydzi si zada (...) To proste pytania o katolicyzm kapłana błogosławi cego oddziały ołnierzy
id cych gin i zadawa mier . Błogosławi cego ich w imi tego samego Boga, który wygłosił owo
kazanie. Pytania o katolicyzm innych ksi y, siej cych w kazaniach, audycjach radiowych i listach
pasterskich nienawi do ludzi my l cych inaczej, odmiennie rozumiej cych otaczaj cy ich wiat,
wyznaj cych inne warto ci (...) Tych zasadniczych pyta wstydzimy si dlatego, bo doskonale wiemy,
e zaraz jaki uczony m drala od teologii wy mieje nas publicznie. Powie, e nie rozumiemy prostych
przeno ni i metafor w tek cie, w których przecie nie ma metafor i przeno ni. (...) Nasz polski
katolicyzm nie jest podbudowany gł bsz refleksj etyczn . Jest płytki i płaski jak nale nik" ("Krótka
pami chrze cijan”, Newsweek)
Krótk pami chrze cijan w tym zakresie od wie ali my na stronach: 474, 1024, 335, 331, 336, 329,
340, 333, 338, 339, 341, 337, 332, 330, 334, 342, 328, 1241, 1255, 235, 1047 (Racjonalista.pl) - o
najwa niejszych przyczynach dla których ko ciół nie mo e odwoływa si do Biblii. Teraz jednak
inna propozycja: napisanie takiej wersji ewangelii, która mogłaby by bez obaw promowana w
naszym wiecie „cywilizacji miło ci”.
Jest to jednak uj cie satyryczne, napisane wprawdzie z niezwykł lekko ci i dowcipem, lecz polecane
tylko dla tych, którzy jak my, mówi za dawnym Kołakowskim, i s w stanie „trwałego zaniku
poczucia wi to ci”, albo te dla tych których cechuje zdolno do krytycznej oceny własnego
ko cioła, czy te pewien dystans wobec Transcendencji. Przede wszystkim nale y podkre li , i utwór
poni szy nie ma nic wspólnego ani z Bibli , ani zasadniczo z dogmatami ko cielnymi – Ewangelia
według Pradziadka wi tego jest bowiem swoist ekstrapolacj dziejów ko cioła i post powania „sług
bo ych”. Cho wydarzenia i postacie s fikcyjne, jednak ka da niemal scenka znajduje swoj analogi
w faktach historycznych oraz naszym yciu codziennym (tutaj odniesie do stron w Racjonali cie
podawa nie b d , gdy zbyt wiele miejsca by to zaj ło). Cały utwór jest satyr z gatunku theology-
fiction: oto fikcyjny papie przyszło ci wydaje encyklik Imitatio Papae w której wyja nia gł boki
kryzys jaki trapi jego ko ciół, po czym proponuje uzdrowienie sytuacji poprzez wydanie nowego
pisma wi tego, które stanowi zał cznik do encykliki. Zbie no imion, nazwisk, tudzie symboli jest
czysto przypadkowa, w czym upewni Was encyklika.
Jednostkom „uczuciowym” czytanie odradzamy, a jednostkom które maj zwyczaj traktowa
wszystkie przejawy ycia społecznego w pryzmacie interesów partyjno-religijnych – odradzamy w
szczególno ci. Wszystkim innym – serdecznie polecamy, wierz c, e dowcip autora zapewni Wam nie
tylko wiele „wra e ”, ale i powa nych przemy le . Jak by uj ł to Boccaccio: „Umysł spaczony
adnego słowa w jego prawdziwym nie we mie znaczeniu. ... Kto jednak korzy ci i nauki b dzie
pragn ł, ten si nie zawiedzie. Je li teksty te b d czytane ... przez osoby, dla których je napisano -
po ytecznymi i przyzwoitymi si oka . Kto przekłada nad nie trzepanie ojczenaszków albo gniecenie
kiszek czy placków dla spowiednika, ten niechaj ich nie rusza. Nie uganiaj one za nikim, nie prosz ,
aby je czytano.”
Mariusz Agnosiewicz
Szanowny Czytelniku!
Oddaj w Twe r ce "Ewangeli według Pradziadka
wi tego". Zbiór opowie ci do
pornograficznych by si zaczerwieni , do erotoma skich by poczu obrzydzenie, do
nihilistycznych by zje kebaba w pi tek, do beznadziejnie ł cz cych psychopatyczny koszmar
made in inkwizycja z pieprzeniem o miło ci i prawach człowieka czy infantylnym "agugowaniem" by
si roze mia oraz do odwa nych, by - za kardynałami i Magisterium - o zało enie tego wi tego
cyrku oskar y Jezusa. Krótko mówi c - całkowicie katolickich.
Nie wiem czy w przyszło ci który papie wł czy to do ksi g kanonicznych, ale faktem jest, e
ka dy ma do tego pełne prawo. Katolicy i tak nie czytaj Biblii - na całe szcz cie dla hierarchów -
wi c ró nicy nawet nie zauwa . Co najwy ej zapłac dwa złote wi cej za now wersj , gdy b d j
kupowa na Pierwsze Legalne Zjedzenie Jezusa dla swoich chrze niaków, którzy odło j na półk i
zaczn gra na otrzymanym z tej okazji komputerze. A ksi a b d mogli czyta na mszy ile wlezie
bez obawy, e przeczytaj co nieodpowiedniego. Hunwejbini cywilizacji miło ci ( rednia wieku 75
lat, powszechna umiej tno czytania i pisania i zawodowe bronienie Polski) zyskaj wreszcie dowód
czarno na białym, e Bóg jest katolickim klech w randze Uberpapst. Je li jaki kardynał dopisze
werset: "I chwycił Jezus miotł i zacz ł goni z ni staruszk , która otworzyła przed nim Tor i
przeklinaj c j wrzeszczał, e jak jeszcze raz zadzwoni do mieszkania to wezwie policj " otworzy to
mo liwo zgodnego z biblistyk podej cia do sekt z gatunku domokr nych. W zasadzie katolicy w
ogóle nie potrzebuj nic innego ni Ewangelii według Pradziadka wi tego natomiast Watykan
potrzebuje jej jak kania d d u. Wystarczy przypomnie to, co głosi si od stuleci – tzn., e poza
Ko ciołem nie ma zbawienia – a heretycy z całego wiata podnosz wrzaw , e to okropnie
nieekumeniczne i e nie ma tego w Biblii. Nie mo e Mahomet do góry – wi c musi góra do
Mahometa.
Hitler miał pełn wiadomo , e eksterminuj c europejskich
ydów wy wiadcza
chrze cija stwu przysług . e za pomoc dwudziestowiecznej techniki, biurokracji i reszty zdobyczy,
które pozwoliły pojawi si totalitaryzmowi wykonuje jedynie to, o czym teolodzy redniowiecza
mogli zaledwie marzy . Była to przysługa – by tak rzec – przedsoborowa, jak przedsoborowy był
Hitler. Palenie ywcem, pieczenie stóp, mia d enie w imadle, łamanie kołem, gwałcenie, głodzenie –
tak, tak, to wszystko bardzo przedsoborowe! Jaka post powa (posoborowa...) zmiana obecnie!
Bredzenie do mikrofonu o miło ci, godno ci i tych, no, jak im tam – prawach człowieka;
przytupywanie w ko ciele na sakrokoncertach, walka o klienta mi dzy proboszczami („Uwierzy pani?
Ten proboszcz z Naj wi tszego Serca jest za t cał Uni ! Ju tam nie wejd . Teraz chodz do
wi tego Jacka”), segmentacja mszy zgodnie z potrzebami klientów. Co tam dalej – rywalizacja
bezplemnikowo zrobionego Tatusia wi tego z Mickiem Jaggerem na listach przebojów, pierwsza na
wiecie wypo yczalnia ró a ców, giga krzy e do skoków band i, liberalna i modernistyczna
akceptacja szczepionek, awansowanie przy niemym zachwycie całego pogłowia i dy urnych
klakierów ydów z bogobójców na standardowych sekciarzy bez szans na zbawienie, pluralistyczna
rywalizacja Jezusa z Okiem Horusa o miejsce na moim mostku, przeja d ka na rowerze w wykonaniu
prymasa, ba! nawet przeprosiny za co poniektóre zbrodnie, w Polsce za ksi y-patriotów (tym razem
to nie jest art)! No, to po prostu wierzy si nie chce jaka reforma nastała. Czy nie wy wiadczam
tym specom od moralno ci szyjki macicy podobnej przysługi? Tyle, e jak e posoborowej!
A wi c – czy Czytelniku sw powinno , to znaczy – czytaj.
Maciej Psyk
Encyklika „Imitatio Papae” Pradziadka wi tego Jana Pawła VII
Do czcigodnych braci kardynałów, arcybiskupów, biskupów, proboszczów, ksi y oraz całej
wieckiej hołoty.
Wiadomo Wam, czcigodni bracia, jak w przeszło ci Poprzednicy Nasi, to znaczy Jana oraz
Pawła, wszelkich stara dokładali aby my wszyscy a zwłaszcza umiłowani przez Nas wieccy
wierzyli w to, e mamy co wspólnego z ydowskim m drcem Jezusem.
Nie tylko mordowali oni z wielkim zapałem tych, którzy z niesłychan zuchwało ci o mielali
si mówi , e tak nie jest, ale równie tych, którzy nie wzdragali si głosi , e odeszli my od nauk
Naszego Pana. Wiadomo wam dobrze, e pracowicie i niezmordowanie, bez adnej korzy ci własnej,
jedynie dla zbawienia dusz powierzonych Naszej opiece przez Boga, mordowali oni stulecie za
stuleciem jedn sekt za drug , cho były ich dziesi tki i całe setki, a do całkowitej eksterminacji i
spalenia przywódców.
Ale cho zbo na ta praca i ich niesłychany wysiłek nie poszły na marne i zachowały Nasz
władz nad wiatem na całe stulecia, to bezbo ne umysły ry pocz ły w historii aby odrze
wspomnianego rabina z mitów i cudów, które tyle korzy ci Poprzednikom Naszym i całej strukturze
przysporzyły, gdy wiat przy ich staraniu i błogosławie stwie pozostawał ciemny, głupi i
barbarzy ski. A inni, całkowicie zuchwale, nie zwa aj c ani na to, e jak najsurowiej zostało zakazane
czytanie Biblii ani na kar spalenia na stosie, któr w przezorno ci swojej wszyscy kolejni
Poprzednicy Nasi przyrzekali ka demu, kto pozbawi ich najmniejszego skrawka władzy, maj tków i
bosko ci, porównywa pocz li nasz wi t Wiar do sekt poga skich, które zast pili Nasi wielcy
Poprzednicy z takim profesjonalizmem, e ludy, które obj li pod swoj władz , nawet si nie
spostrzegły, e zabrano im ich religi i dano now . Cho nigdy nie ustawano w tropieniu i
torturowaniu tych przewrotnych ludzi, to jednak rozeszła si fama, e nasza wi ta Wiara to przeróbki
wszystkich starszych, przezornie przez Poprzedników Naszych wyt pionych i wszystko, co jest dobre
w jej teorii zostało po prostu przywłaszczone przez Ojców i Doktorów Ko cioła z tego, co było na tym
wiecie na długo przed niepokalanym zapłodnieniem Matki Boskiej. Nie trzeba wam tłumaczy ,
czcigodni bracia, jak wielkie spustoszenia ta my l poczyniła i ilu duszom odebrała nadziej zbawienia.
A jeszcze inni wymy lili demokracj i wieck etyk oraz nowo ytn nauk , tak, e nie tylko stali my
si niepotrzebni, ale wszystkie bez wyj tku papieskie bajki, od dyktowania Nam encyklik przez Boga
do Naszej władzy nad wiatem, zostały wy miane i o mieszone.
W tych straszliwych czasach naj mielsi z wrogów wi tej Wiary, której My, Jan i Paweł,
jeste my stra nikami, nazywali ju ka dego kolejnego Piusa „Piusem ostatnim”. Ale pró ne były to
oczekiwania, bo nieocenieni Poprzednicy Nasi zastosowali ryzykowny lecz arcymistrzowski manewr
taktyczny czyli znan wam dobrze „ucieczk do przodu”. Nie bez powodu jakobini, karbonariusze,
bolszewicy, mienszewicy, faszy ci, monarchi ci, komuni ci, ludowcy, chadecy, socjali ci,
konserwaty ci, liberałowie, anarchosyndykali ci, junty wojskowe i cała reszta wieckiej hałastry w
niemym zachwycie ogl dała przez wieki nasz polityczn mimoz z któr nikt i nic równa si nie
mo e. Podeptali my to, co mówili my dzie wcze niej i zostali my przyjaciółmi demokracji i praw
człowieka. Nasz wielki Poprzednik, Jan Paweł II, doszedł w tym do perfekcji i ogłosił wprost, e jest
obro c praw człowieka, które wynikaj z chrze cija stwa. Na dobr spraw ogłosił, e wszystko, co
dobre, wynika z chrze cija stwa. Zapewniło to całej strukturze spokój na pół wieku.
Niestety, znów odezwały si bezbo ne głosy i to ze zdwojon sił , ju nie tylko wieckich, ale
nawet samego kleru, e jeste my, to znaczy Jan oraz Paweł, nieprzyjaciółmi prawdy, sprawiedliwo ci,
post pu oraz szcz cia wszystkich ludzi, cho Bóg raczy wiedzie , ile razy Poprzednicy Nasi
tłumaczyli, e jest odwrotnie. Nie tylko nie mo emy za to ju mordowa , nie tylko – cho ju tutaj
słusznie załamywali Poprzednicy swoje wi te r ce – nikt ju nie boi si i do piekła, cho by mu
nawet papie kułakiem wygra ał przed samym nosem, ale nawet tego ostatniego, co nam, zdawa by
si mogło, zostało, to jest tego, e jeste my wielk rodzin dzieci Bo ych i si wszyscy kochamy i
ogólnie jest bardzo fajnie, zwłaszcza na koncertach w ko ciołach a płyty Nasze s lepsze ni Deep
Purple, ZZ Top i ABBA razem wzi te, nikt ju nie chce słucha . Wierni Nam ksi a s o mieszani na
lekcjach religii bezbo nymi pytaniami o zygot Jezusa, zupełnie nie licz c si z tym, e jest to Wielka
Tajemnica Wiary. Za wycieraczki limuzyn wiernych Nam biskupów młodzie wkłada wi te obrazki i
zakłada prezerwatywy na lusterka boczne, mówi c, e to dla ochrony przed diabłem. I coraz wi cej
Naszych poddanych zaczyna u ywa rozumu przez co nieuchronnie stwierdza, e aby by wiernym
Jezusowi trzeba opu ci nasze szeregi i ani pro b ani gro b nie mo na im ju wytłumaczy , e jest
odwrotnie, bo to co My, Jan oraz Paweł, mówimy, to mówimy dlatego, e przekazujemy nauczanie
Jezusa na którym znamy si My a nie oni. Ju nawet ksi a nie boj si otwarcie mówi , e chc od
Nas prawa do uprawiania miło ci bez hipokryzji i wyrzutów sumienia, całkiem w swej głupocie nie
wiedz c, e je li nie b dzie hipokryzji i wyrzutów sumienia to nie b dzie niczego a przynajmniej
niczego co chrze cija skie.
W tak straszliwych czasach, cho wszystko wydaje si by ju tym razem naprawd stracone,
nie załamali my Naszych ob linionych r k i gdy tylko zrz dzeniem Opatrzno ci, przy minimalnym
tylko wsparciu Naszej kandydatury przez Centraln Agencj Wywiadowcz , Federaln Słu b
Bezpiecze stwa, Urz d Ochrony Konstytucji i MI-5, zasiedli my na Stolcu Piotrowym, podj li my
działania zmierzaj ce do zatrzymania tego trendu, po którym niechybnie nie zostanie ju zbawiona ani
jedna dusza. Dzisiaj ogłaszamy urbi et orbi wyniki pracy Naszej osobi cie oraz ostatniej kopy
wiernych i posłusznych Nam teologów. Korzystaj c z faktu, e Nasze dzieła maj by traktowane tak
jak pisma kanoniczne, wydajemy przeto now , pi t ewangeli zwan od dzisiaj „Ewangeli według
wi tego Pradziadka” i polecamy wszystkim, którzy wzgl d na ycie wieczne maj , aby wszystko, co
w niej zapisane, za prawdziwe i potwierdzone Nasz nieomylno ci uznawali. Ewangelia ta, na któr
jest dziesi procent rabatu przy zakupie tysi ca egzemplarzy, przełamuje ten pozorny i jak e
fałszywy dystans mi dzy Nami a Jezusem. Pozwoli ka demu zrozumie , e argumenty jakoby
Poprzednicy Nasi pobł dzili i nie przedstawiali prawdziwych nauk Naszego Pana s całkowicie i z
gruntu kłamliwe.
Nie omieszkajcie jej czyta dziatkom do poduszki, naturalnie, o ile maj r czki na kołderce.
Ewangelia według wi tego Pradziadka jest zał cznikiem do niniejszej encykliki.
Pradziadek wi ty
Jan Paweł VII
Kigali, wi to Sło ca 2035
ZAŁ CZNIK: Ewangelia według Pradziadka wi tego
JEZUS PRZEDSTAWIA SENS YCIA
Pewnego razu, gdy Jezus miał w Jerozolimie odczyt na temat moralno ci kalendarzyka
mał e skiego, podszedł do niego biskup diecezji jerozolimskiej i powiedział:
- Rebe, mam tutaj pewnego bardzo namolnego wiernego, który od dwóch miesi cy usiłuje dosta si
do mojego pałacu i porozmawia ze mn na temat sensu ycia.
- To nic wielkiego. – Odparł Jezus. – Powiedz mu po prostu co co go uspokoi.
- Nie mog . Odpowiem jemu to przyjdzie stu nast pnych eby ze mn rozmawia i nie b d miał
czasu na obowi zki biskupie. Ale skoro jeste tu z nami to mo e powiesz mu co takiego, eby si
odczepił i do tego był zadowolony? – Poprosił hierarcha.
- Jak e ja mam z nim rozmawia , skoro ty sam z nim nie chciał a przecie ty jeste biskupem a ja
samym Bogiem?? – Zdumiał si Jezus. Biskup zrobił si p sowy a wszyscy, którzy to słyszeli spu cili
głowy lub zacz li si od nich oddala . Jedynie najstarszy po ród grupki otaczaj cej Jezusa kardynał
chrz kn ł i wzi ł oddech, by powiedzie co o pogodzie.
Wtem z tłumu wysun ł si m czyzna redniego wieku i raptownym susem przedzieraj c si
przez kordon ochroniarzy padł jak placek przed Jezusem. Ochroniarze doskoczyli, ale Jezus dał r k
znak by go nie odci gali wi c obszukali go jedynie czy nie ma przy sobie czego przydatnego do
zamachu – no a lub czego w tym rodzaju – i dyskretnie odeszli.
- To wła nie ten facet. – Wydusił blady z przera enia biskup.
- Jezusku kochanie ki, poratuj- e ty mnie! Nie wiem co jest sensem ycia. yj sił inercji, e si tak
wyra , bo jedyne co chc to spyta ci o to a je li mi nie powiesz to ycie moje b dzie definitywnie
bez sensu. – Spazmował, przerywaj c od czasu do czasu na pocałowanie Jezusowych laczków.
- Nic si nie przejmuj, bracie mój we mnie. – Uspokoił go Mistrz. – Sprawa jest bardzo prosta i a si
dziwi , e sam na to nie wpadłe . Sensem ycia jest zbieranie czapek.
- Słucham?? – Wykrztusił wierny.
- Tak jak słyszałe . Najwi ksz rado w yciu daje zbieranie czapek. Zbierasz, zbierasz a je li masz
wi cej ni dwie szafy to idziesz do nieba.
M czyzna nie miało podniósł si na kl czki a pó niej w pokłon.
- No jasne! Faktycznie! Od razu moje ycie nabrało kolorów i sensu. Jak e jestem ci wdzi czny, rebe!
- Dziesi srebrników. – Odparł spokojnie Jezus.
- A niech tam! Dam pi tna cie! Od dzisiaj zaczn zbiera czapki. Ludzie, ludzie – moje ycie ma sens!
Po wi c si utworzeniu najwi kszej kolekcji czapek na wiecie. Muzeum czapek na dwa, albo nawet
trzy pi tra. Czapki rzymskie, ydowskie, murzy skie, fenickie, babilo skie. Sam b d oprowadzał. –
Krzyczał. Wyci gn ł z kieszeni pi tna cie srebrników i ochoczo wrzucił do skarbony.
Zdumieli si wszyscy – i dostojnicy i wieccy – e tak łatwo mo na komu przywróci sens
ycia. I rozsławiano t metod jako „terapi Jezusa” po całym Bliskim Wschodzie.
Zdarzyło si , e pół roku pó niej Jezus był ponownie w Jerozolimie i spotkał tego samego
człowieka. Miał on ju wówczas całkiem poka n kolekcj czapek z pi tnastu krajów, podpisane
umowy na dostaw czapek ze wszystkimi wła cicielami karawan w Jerozolimie i wci ogromny
zapał do dalszej samorealizacji. Zacz ł z dum pokazywa Jezusowi swoje eksponaty, które
zajmowały ju cał cian w jego domu na pi ciu regałach. Jezus po kilku minutach usiadł i zapłakał.
- Có w nich złego, rebe? – Przeraził si kolekcjoner.
- Ty o le! – Wyszlochał Jezus. – Ty tr bo jerycho ska! Co ty najlepszego zrobił?!?
- Przecie ... tak jak powiedziałe ... zbieram czapki. – Zadr ał nieszcz nik odruchowo padaj c na
kolana. – Sam przecie powiedziałe , e jest to celem ycia.
- Czapki, czapki. – Burkn ł Bóg. – Ale jakie masz, niedojdo?? Przecie to jasne, e tylko czapki
Z POMPONEM. – Powiedziawszy to, wyszedł poci gaj c nosem od nagłego wzruszenia.
W domu rozległ si straszliwy lament i zawodzenie. Serce si ciskało od słuchania tego
nieludzkiego wycia. Trwało to z dziesi minut i nikt nie odwa ył si wówczas wej do domu. Gdy
płacz i lament ustał s siedzi, s dz c, e si uspokoił, weszli do jego domu. Na haku wbitym w sufit
obok przewróconego krzesła bujał si jeszcze kolekcjoner czapek.
JEZUS UCZY RELIGII W SZKOLE
Poniewa nikt nie wiedział jak uczy religii w szkole, Jezus wzi ł ze sob dwunastu uczniów z
przygotowaniem pedagogicznym i poszedł do dyrektora liceum w Tel-Awiwie.
- Dzie dobry. Jestem Bogiem. – Przedstawił si Jezus. – Chciałbym uczy mojej religii w pa skiej
szkole.
- Niestety to niemo liwe. Nie mo emy robi wyj tków nawet dla Boga. – Odparł uprzejmie dyrektor.
- Zapewne pan nie wie – powiedział Jezus z niezm conym spokojem – e doktryna konstytucyjna
Imperium Rzymskiego podlega ewolucji i wyklucza zachowywanie skamielin konstytucyjnych.
- No dobrze. – Rzekł dyrektor po chwili namysłu. – Ale bez wynagrodzenia i na pierwszej lub
ostatniej lekcji. – Jezus skin ł głow . – I jedna godzina w tygodniu.
- Graba! – Potwierdził przybysz i wyci gn ł swoj . Targ został dobity.
- I co teraz? – Spytał papie Piotr Pierwszy gdy wyszli z gabinetu.
- Spoko wodza, Piotru . Napisz program nauki a dyrektorem zajm si pó niej.
Nim min ł miesi c Jezus uczył ju religii na pełnym etacie. Apostołowie jako praktykanci
siedzieli z tyłu co rusz robi c notatki.
- Siemanko, bracia i siostry we mnie. – Powitał uczniów Jezus. – Jestem Bogiem i b d was
uczył swojej religii. Musicie wiedzie , e mog ka demu załatwi trafienie do piekła wi c lepiej ze
mn nie pogrywajcie.
Uczniowie – w wi kszo ci potomstwo obywateli rzymskich i co bogatszych rabinów – słuchali
go z pewnym zainteresowaniem.
- Najpierw musicie mie zeszyt z moj podobizn na okładce. Tak si składa, e mam je tu ze sob w
cenie hurtowej. – Skin ł na wi tego Marka, który z neseseru wyj ł trzydzie ci zeszytów i rozdał
ka demu z uczniów. – Na jutro chc mie od wszystkich po dwadzie cia srebrników, bo b dzie
obni ona ocena ze sprawowania.
Nast pnie – ci gn ł – długopis. Nie zwykły, ale religijny. Mam tutaj takie z napisem „Jezu
kocham Ciebie”. Na religii piszemy tylko tymi długopisami, bo inaczej b dzie obni ona ocena ze
sprawowania. – Skin ł na wi tego Andrzeja, który rozdał długopisy. – Długopisy po pi talu. Razem
dwadzie cia pi srebrników na jutro, albo b dzie obni ona ocena ze sprawowania. Jak si komu
wypisze to niech si zgłosi po nast pny.
Dalej – jutro o szesnastej po wi cenie tornistrów w ko ciele mojego serca. Obecno
obowi zkowa. Czy s jakie pytania do tej cz ci? – Nie było.
wietnie – Jezus a zatarł r ce z ukontentowania. – Piszemy. Katecheza pierwsza. Temat –
Jezus mnie kocha. Ju ? Piszcie: „Bóg stworzył cały wiat a tym Bogiem jest mój nauczyciel religii
Jezus Chrystus. Poniewa stworzył tak e ludzi to znaczy, e... no to pisz gamoniu a nie si rozgl daj...
powtarzam – poniewa stworzył tak e ludzi to znaczy, e jeste my jego dzie mi. A poniewa rodzice
kochaj swoje dzieci to znaczy, e Jezus mnie kocha”. Wszyscy maj ? Czy s jakie pytania? Nie
widz . Piszemy. Katecheza druga. Temat – ja kocham Jezusa. Punkt pierwszy. Miło Jezusa do mnie
– zobacz katecheza pierwsza. Punkt drugi. Jezus jest moim ojcem. Punkt trzeci. Kocham moich ojców.
Punkt czwarty. Kocham Jezusa. Wszyscy maj ? Bardzo dobrze. Czy s jakie pytania? Nie widz . I o
to chodzi. Piszemy. Katecheza trzecia. Temat – moralno onanizmu. Punkt pierwszy. Moich organów
płciowych u ywa b d zgodnie z przeznaczeniem. Punkt drugi. Bo inaczej b d mie grzech. Punkt
trzeci. Znaczy si , e b d ich u ywa do robienia dzieci oraz miksji. Punkt czwarty. Znaczy si , e
onanizm jest sprzeczny z planem Jezusa odno nie teleologicznego przeznaczenia moich narz dów
płciowych. Punkt pi ty. Onanizm jest czynem niemoralnym i gorszym ni zabójstwo. Punkt szósty.
Nie b d si onanizowa , bo pójd do piekła. Wszyscy maj ? Czy s jakie pytania? Tak Icek?
- Przepraszam bardzo. – Odezwał si Icek Rubermann. – Ale ja nie widz zwi zku przyczynowo-
skutkowego mi dzy poszczególnymi punktami. Wydaje mi si ...
- No wła nie, Icek. Wydaje ci si . A nie widzisz zwi zku bo głupi. Ja mówi , e to wszystko prawda
a jestem Bogiem. Potrzebujesz czego wi cej? Czy wyobra asz sobie, jakie masz szcz cie, e ciebie,
głupiego ydziaka, uczy religii sam Bóg? Wydaje ci si , e tak b dzie za sto, dwie cie czy tysi c lat w
Tel-Awiwie albo gdziekolwiek indziej? Mylisz si Icek. Jeste cie wszyscy naprawd cholernymi
fuksiarzami. Nie macie kompletnie adnych problemów z przekazem mojego nauczania, z
fałszerstwami, z wymy laniem dogmatów słu cych osobistym celom papie y – nic, kompletnie nic z
tego, co w przyszło ci, je li wszystko le pójdzie oczywi cie, mo e si jeszcze wydarzy . I ty na to
wszystko Icek mówisz, e masz w tpliwo ci?! Pała Icek. Pała na czerwono. – To mówi c, wzi ł
wielki czerwony długopis i wstawił do dziennika wielk czerwon pał na półtorej kratki. – Czy
jeszcze komu co si wydaje? – Powiódł wzrokiem po klasie. Nikomu si nic nie wydawało. – OK.
Na nast pne zaj cia ka dy napisze sto razy: „Kocham Jezusa”. I na jutro dwadzie cia pi srebrników
a o szesnastej po wi cenie tornistrów. Zbiera si .
Kiedy dzieciarnia wyszła, Jezusa otoczyli praktykanci.
- Jak zwykle byłe rewelacyjny, Mistrzu. – Zacz ł Piotr.
- Czy wyobra acie sobie ile osi gniemy, je li obejmiemy tym programem wszystkie szkoły w
Imperium? – Rozmarzył si Paweł.
- Ci, którzy mnie ogl dali nie odejd do mojego starego zanim si to stanie. – Rzekł uroczy cie Jezus.
Uradowali si wielce, e tak dobrze id ich sprawy lecz Jezus odwrócił si na pi cie i
zakomenderował: - A teraz wszyscy na Rad Pedagogiczn . Pami tajcie eby wykrzykiwa , e mam
racj i nie b dziecie niewolnikami Persów.
Rada Pedagogiczna wła nie si zaczynała. Pod oknem u szczytu stołu siedział dyrektor.
Widz c nauczyciela religii wchodz cego z dwunastoma praktykantami dyrektor zmarszczył brwi i
zrobił usta w ciup.
- Zaczynamy Rad Pedagogiczn panie Chrystus. Zechce nam pan nie przeszkadza ? – Rzucił oschle.
- Panie dyrektorze wielka krzywda si dzieje i my chcemy ratowa nasz naród ydowski. Czy my
mamy by niewolnikami Persów? – Spytał Jezus.
- Nie pozwolimy rozkra Izraela! – Wrzasn ł papie .
- A dy ! Nie b dziemy z ynteligencyj gada , bo wi kszo inteligencji ydowskiej przestała by
narodem! – Darł si wi ty Jan. Powstało zamieszanie. Nauczyciele zacz li si przekrzykiwa , e nie
pozwol to na to, to na tamto, e na sali s ydzi i e oni s ydami co mog w ka dej chwili naocznie
i namacalnie udowodni . Dyrektor przestał panowa nad zebraniem i korzystaj c z okazji upu cił
cukierka w dekolt pani od hebrajskiego. Apostołowie darli si jak Pan Bóg przykazał – e ha ba,
zdrada, pi tnasty rozbiór Izraela, nie b d niewolnikami Persów i tak dalej. Gdy si troch zm czyli,
dyrektor zwrócił si wreszcie do Jezusa:
- Panie Chrystus, ale o co tak naprawd si rozchodzi?
- No bo lekcje religii maj by pierwsze albo ostatnie. Ja chc , eby były w rodku i nic mnie nie
obchodzi jak to zrobicie.
- Panie Chrystus, były ustalenia... – Wycedził dyrektor. Wtem Chrystus skin ł głow i cyrk zacz ł si
od pocz tku – e Izrael ginie, e Rada Pedagogiczna b dzie niewolnikami Persów i Greków i tak w
kółko. Do tego doszły gro by i nikczemno ci – e je li chrze cija stwo nie przestanie by
dyskryminowane to nauczycielce hebrajskiego ogol głow a dyrektorowi zetn ten wszawy łeb skoro
do niczego mu nie potrzebny i tak dalej. Po pi ciu minutach dyrektor poddał si .
- Dobra. Rób pan sobie te lekcje kiedy chcesz i ebym tu was wi cej nie widział. Wynocha, wiry. –
Hukn ł na chrze cijan. Ci wyszli z godno ciom osobistom. Kiedy ostatni apostoł złapał klamk z
zewn trz papie padł jak placek i poło ył stop Jezusa na swojej głowie. Apostołowie ustawili si w
kolejk i po kolei składali przez Jezusem ten hołd niewolników.
- To jeszcze nie koniec, moi drodzy. Ale co si odwlecze to nie uciecze. – Rzekł Jezus gdy akt
samoponi enia został zako czony. – A teraz – dalej na religi .
Zaczynała si wła nie kolejna lekcja i Jezus ze swymi lud mi wszedł do klasy w ostatniej
chwili, kiedy ju w młodych głowach witała nadzieja, e nie b dzie reli.
- Jak wiecie, jestem waszym nauczycielem religii a prywatnie jestem Bogiem. – Przedstawił si . –
Zrealizujemy katechezy od cztery do sze , bo zgubiłem kartk z pierwszymi trzema. Te przerobimy
na kolejnej lekcji.
- Przepraszam a co na to władze o wiatowe? – Spytała rezolutnie dzieweczka o niebieskich oczach.
- Nie maj nic do gadania. Program pisz ja, zatwierdzam ja i ja go robi . Jak sobie napisz , e macie
słucha Imperatora tylko w tym na co ja wam pozwalam to tak zapiszecie i tak si nauczycie. Poniała?
Wywód był klarowny wi c dziewcz skin ło noskiem.
- No to jedziemy. Piszemy. Katecheza czwarta. Temat – wi to Matki Boskiej. Punkt pierwszy.
Jezus Chrystus jest Bogiem bo tak mówi. Punkt drugi. Znaczy, e jego mama jest Matk Bosk . Punkt
trzeci. Boga nie mo e urodzi pierwsza lepsza. Punkt czwarty. Znaczy, e Matka Boska jest dziewic .
Punkt pi ty. Znaczy, e jest czysta. Punkt szósty. Powtarzam Mosze specjalnie dla ciebie – punkt
pi ty: znaczy, e jest czysta. Punkt szósty. Znaczy, e jest Naj wi tsz Dziewic czyli bogini . Punkt
siódmy. Znaczy si , e zmazała grzech Ewy, która zadawała si z alegorycznym pr ciem i mo e
rozkazywa samemu Bogu. Wszyscy maj ? Bardzo dobrze. Czy s jakie pytania? Nie widz . I o to
chodzi. Ka demu po plusie za niezadawanie pyta . – Jezus otworzył dziennik na religii i wpisał z góry
na dół ka demu po plusie. Jedziemy dalej. Katecheza pi ta. Temat – zbawienna cnota posłusze stwa.
Piszemy. Punkt pierwszy. Adam my lał i z tego powodu umieramy. Punkt drugi. Mówi to samo za
siebie, ale na wszelki wypadek przeczytam i wezm sobie do serca kolejne punkty. Punkt trzeci.
My lenie boli i kosztuje dziesi tysi cy kalorii. Punkt czwarty. Naukowo udowodniono, e gdyby
wszyscy ludzie na wiecie my leli to nie starczyłoby jedzenia na zaspokojenie tego wydatku
energetycznego. Punkt pi ty. Si znaczy, e kiedy jest kryzys niemy lenie jest patriotyzmem. Punkt
szósty. Kto my li mo e utraci wiar a kto traci wiar ten nie pójdzie do nieba. Punkt siódmy.
Posłusze stwo Ojcu wi temu koniecznie potrzebne do zbawienia. – Jezusowi wydawało si , e Piotr
w tym momencie podkr cił w sa, ale wolał nie przeł cza si na tryb bosko ci eby to sprawdzi . –
Punkt ósmy. Szatan te s dził, e to wszystko nieprawda. Wszyscy napisali? Przeczytajcie to dziesi
razy zanim pójdziecie spa . Czy s jakie pytania? – Nie było. – OK. Wcze niej sko czymy to
wcze niej was puszcz . Piszemy. Katecheza szósta. Temat – metoda Billingsów w wietle Objawienia.
Có , ten temat jest, e tak powiem opisowy i oczywi cie wymaga pewnej, no, tego, pewnej, e si tak
wyra , dozyyyyy... yyy... znajomo ci płciowo ci. No wi c jak mamy człowieka, co nie... – narysował
człekopodobny kontur na tablicy; w ostatnich ławkach uczniowie ku konsternacji apostołów zacz li
rozwi zywa lekcje albo czyta „Jerusalem Post” – no wi c moi bracia i siostry we mnie, tutaj mniej
wi cej – zaznaczył kółkiem omawiany obszar – w pobli u miejsca z którego wydalane s resztki
przemiany materii, to znaczy stolec i mocz... to znaczy stolec tak bardziej z tyłu a mocz to w zasadzie
zale y od uwarunkowa płciowych... to znaczy od istoty płciowo ci... no wi c, jak ju mówiłem, tutaj
wła nie... w tym mniej wi cej rejonie... znajduje si sfera nieczysta. Nazywamy j sfer nieczyst
poniewa znajduje si w sferze wydalania nieczysto ci. – „Jerusalem Post” kr yło po klasie;
uczniowie zrzynali od siebie zaległe prace domowe – Otó prosz ja was... jakby wam to powiedzie ...
w tej strefie nieczystej znajduj si narz dy słu ce do robienia i rodzenia dzieci. Na przykład gdyby
nie pochwa to dziecko by wypadło na ulic normalnie. To wszystko s sprawy, które ju by mo e
znacie... chciałbym przej do religijnej strony sfery nieczystej... no wi c wydziela si w niej... prosz
mnie le nie zrozumie ... ale to... tak, to w ko cu mój stary to wymy lił... u kobiet jedynie, co warto
odnotowa ... mianowicie luz. – Uczniowie jedli kanapki albo półgłosem rozmawiali o nadchodz cym
weekendzie. – Rozci gliwo tego luzu pochwowego czy mo e lepsza nazwa... luzu po prostu...
zmienia si . Tak... czy mo ecie mnie wreszcie posłucha ...? – zakl ł w duchu, zły, e jako nauczyciel
nie mo e wł czy trybu bosko ci. Miał na to wielk ochot , ale wiedział, e katecheci w przyszło ci
b d zwykłymi lud mi, takimi jak on w trybie człowiecze stwa wi c nie szedł na łatwizn tylko
postanowił wytrwa do ko ca lekcji. Odsapn ł chwil , wzi ł gł boki oddech i wrócił do lekcji – Na
czym to ja sko czyłem... acha... na rozci gliwo ci luzu. No wi c jego obserwacja jest wa nym...
wa nym elementem poznawania swojej płciowo ci. Saro czy ty badasz swój luz?
Przez chwil w klasie panowała kompletna cisza. Wszyscy przestali rozmawia , je , odrabia
lekcje i czyta gazety.
- Odczep si zbocze cu. – Odpowiedziała dziewczyna o niebieskich oczach. Kilka osób zachichotało.
Jedna parskn ła miechem. Wszyscy wrócili do wynalezionych sobie zaj . Jezus si gn ł po dziennik
i przewrócił kartki na uwagi o złym zachowaniu.
- Je li natychmiast przede mn nie ukl kniesz i nie pocałujesz w laczka to wpisz tak uwag , e ci
nawet Moj esz nie pomo e.
- Masz jakie inne fantazje, ksi ulu? – Parskn ła Sara.
- Dobrze, sama tego chciała . – Wzi ł wielki czerwony długopis i wpisał tak mocno, e a rowki si
zrobiły: „SARA ROSENSTEIN ROBI SOBIE ZE MNIE JAJA. JEZUS CHRYSTUS”.
- Mam nadziej , e nie b d musiał wi cej ucieka si do takich rodków. – W ostatniej ławce
uczniowie zabijali czas usiłowaniem dotkni cia koniuszkiem j zyka do nosa. – Tak wi c luz, na
którym to wła nie sko czyłem – powiedział Jezus mocno akcentuj c ostatnie słowa – bada si pod
k tem rozci gliwo ci. Otó je li jest jak kurze białko, to wtedy...
W tym momencie rozległ si dzwonek i uczniowie zacz li si pakowa .
- Jeszcze nie sko czyłem! Dzwonek jest dla mnie! Stójcie, bo b dzie obni ona ocena ze sprawowania!
– Krzyczał Jezus, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
- Id sprawdzi rozci gliwo luzu. Pomo e mi ksi dz? – Spytała Rebeka przechodz c koło biurka.
Cz
klasy, która jeszcze nie wyszła wybuchn ła gromkim miechem.
Gdy wszyscy wyszli praktykanci-apostołowie powoli podeszli do siedz cego z twarz w dłoniach
Jezusa.
- Echmm. – Chrz kn ł wreszcie nie miało papie po minucie bezruchu.
- No i co wy na to?
- Niew tpliwie podszepty szata skie. – Orzekł wi ty Jan. – Trzeba ich spali na stosie dla ich dobra.
- Mo e by starczyło zanurzy t Sar w gor cej smole? – Gło no my lał apostoł Andrzej.
- Po co od razu torturowa ? Zabi jej rodzin i zabra wszystko co maj z przeznaczeniem na
ewangelizacj . – Zaproponował wi ty Marek.
- Jest gorzej ni my licie. – Rzekł Jezus po chwili milczenia. – Nie zrobimy nic z tych rzeczy.
- Dlaczego?? – Spytali jednocze nie.
- Wiem, e w innej sytuacji przetestowaliby my wszystkie te rodki zaradcze, ale niestety w tym
przypadku mo emy tylko ewangelizowa i – ostatecznie – wstawia pały i uwagi do dziennika.
- Jak to? Nie mo emy nawet ich bi ? – Zdumiał si Ojciec wi ty.
- Nie.
- Mistrzu, có to za wychowanie ju nie tylko bez torturowania ale nawet bez zwykłego bicia?
- I do tego ma to nas spotyka za darmo?? – Wykrzykn ł nagle wi ty Paweł, nie bez powodu
zrobiony Głównym Ekonomem Chrze cija stwa. – Przecie to kara dla nas a nie troska o narybek.
- Otó to. Idziemy do wydziału edukacji.
Ruszyli. Na przodzie Chrystus, za nim w parach, które tworzyli prywatnie – apostołowie.
- Wariant ten sam? – Spytał rzeczowo Ojciec wi ty.
- Tak. Ale b dziecie musieli gło no si drze i wyzywa samego cesarza. Inaczej nie przejdzie.
Wydział Edukacji Prowincji ydowskiej mie cił si przy ulicy Artemidy Dziewicy 10.
Portierka widz c trzynastu m czyzn s dziła, e to atak terrorystyczny. Dopiero gdy Jezus wyja nił
jej, e jest Bogiem nieco si uspokoiła. Naczelnik miał gabinet na samej górze. Gdy stan li przed jego
pokojem Jezus powiódłszy wzrokiem po swoich ludziach spytał:
- Gotowi? – Apostołowie skin li głowami. – No to wchodzimy.
Jezus pchn ł drzwi i wszedł do rodka.
- A pan tu czego? Umówiony? – Warkn ła sekretarka. Po chwili głos uwi zł jej w gardle. – Panowie o
co chodzi? Nie tak kup . Delegacja, delegacja... Pan naczelnik teraz nie ma czasu... – Błagała.
Jezus wszedł do gabinetu. Za nim apostołowie.
- Panie naczelniku, my nie pozwolimy, eby był rozbiór Izraela! – Wrzasn ł.
- Nie! Precz z Grekami! – Darli si apostołowie. – Niech najja niejszy cesarz pije siki swojego konia,
bo pi sików naszego Jezuska nie jest godzien!
- Gadaj z nami póki my dobrzy. – Groził kułakiem wi ty Paweł.
- Ale o co chodzi? O co chodzi panowie? – Bełkotał przera ony naczelnik.
- Nie pozwolimy na planow poganizacj naszego narodu. Wczoraj Macedonia dzisiaj Rzym!
- Ale o co chodzi panowie? – Prawie płakał Rzymianin.
- O kas za nauk religii. Mamy dostawa tyle co inni nauczyciele. – Odpowiedział Chrystus.
- Precz z nie ydowskimi r koma Rzymu! – Darli si apostołowie. – Niech yjemy! – Pochlebiali
sobie.
- Nie ma na to pieni dzy. Przykro mi.
- A na konkurs wiedzy o mitologii rzymskiej to jest, tak? A na edukacj seksualn i uczenie, eby po
randce moczy e skie narz dy w kiszonej kapu cie to si znalazło?? – Przekrzykiwali si intruzi. –
Izrael ginie. Ratujmy Izrael!
- Panie naczelniku my krzewimy warto ci chrze cija skie znaczy si uczymy dobra. I to w pocie czoła
i jak jeste my traktowani? No jak? Ani grosza za to nie dostaniemy? A przecie wi cej religii to mniej
przest pstw. Mniej na wi zienia, policj , s dy. Precz z zabijaniem dzieci narodzonych i
nienarodzonych!! – Hamletyzował Jezus.
- Ale sam si pan zgodził na prac za darmo. – Zauwa ył naczelnik.
- Lewicowo-liberalna centrala antyewangelizacyjna chciała mnie zabi . – Odparł pewnie Jezus.
Edukator prowincjonalny, jak brzmiała oficjalna funkcja Rzymianina, pokiwał głow jakby to
przes dzało spraw . Wydawał si waha .
- Jest pan za zabijaniem dzieci czy za godno ci człowieka? – Spytał Jezus.
- Za godno ci człowieka. – Odparł szczerze naczelnik.
- No to przecie my tego uczymy na religii. Dwa razy wi cej powinni my dostawa ni normalnie, bo
bez nas nie b dzie tu moralno ci.
- Dobra. Dostaniecie pensje od przyszłego roku. – Powiedział po namy le.
- No. I tak ma by . – U miechn ł si Jezus. Wyszedł pierwszy a za nim apostołowie.
- Znowu si udało, Mistrzu. – Powiedział Ojciec wi ty Piotr Pierwszy. Co teraz?
- Nie musicie chodzi na te lekcje. Widzieli cie co tam si dzieje. Powiecie, e mieli cie inne
obowi zki bo podlegacie mi i b d musieli si odczepi . Wa ne, eby płacili regularnie pensj .
JEZUS WYCHOWUJE SZMULA
Pewnego razu gdy Jezus miał wykład o eschatologii jajników podeszła do niego kobieta z
dzieckiem i powiedziała:
- Rebe, ty mnie pomó bo ja ju nie wiem co robi . Mój Szmul nic nie chce je . Ani po pro bie ani po
gro bie nie zje pełnego talerza ogórkowej.
Jezus pochylił si nad Szmulem i spytał:
- Dlaczego, Szmulciu, nie jesz mamy zupek?
- Bo mama je robi niedobre. Za słone, wodniste, przypalone i stoj w garnku tydzie a wszystko
zjemy.
- Jako chrze cijanin jeste powołany do cierpienia, Szmulciu. Człowiek, który nie cierpi przestaje by
dzieckiem Bo ym.
- Ale to jest naprawd nie do zjedzenia. Chce si wymiotowa .
- Wiesz co si dzieje z dzie mi, które nie chc cierpie i nie jedz niedobrych zupek?
- Nie.
- Umieraj zanim dorosn . Najcz ciej w m czarniach. Ale my lisz, e to koniec? To dopiero
pocz tek. Trafiaj do piekła gdzie musz odcierpie to czego nie chciały cierpie na Ziemi plus
oczywi cie odsetki. Diabły wlewaj im zupy ogórkowe prosto do gardła a s to zupy zło one ze
spalonej wody, której nie ma na ziemi a jest tylko w piekle. Zupa taka wypala wn trzno ci a skóra na
brzuchu robi si cienka jak papier a czasami robi si a dziura i zupa wylewa si z brzucha. Taka na
przykład owsianka zamienia si w brzuchu w wod królewsk i wy era ciało a dotrze do stóp.
Wówczas diabły wyci gaj dusz grzesznika i wkładaj j do kolejnego ciała, które produkuj
milionami dziennie eby nad y z karaniem. Co do krupnika to mierdzi on tak straszliwie, e nawet
diabły nie chc go wlewa grzesznikom rurkami do oł dków, bo zdarza si , e same ze wstr tu
wymiotuj . Stawka wynosi tysi c zupek piekielnych za jedn mamin . Jak s dzisz, co si bardziej
opłaca?
Od tego czasu Szmul zacz ł si moczy w nocy, ale zupki jadł póki nie zwymiotował.
JEZUS ANTYDATUJE DYSPENS
Pewnego razu przyszedł do Jezusa tajemniczy jegomo i kład c na stole banknot
stusrebrnikowy powiedział, e chce rozmawia na osobno ci. Jezus schował do kieszeni sto
srebrników i zaprosił przybysza do zakrystii.
- To oczywi cie zaliczka. – Powiedział przybysz gdy zamkn ły si za nim drzwi. – Je li tylko
wy wiadczy mi pan pewn przysług .
- Od razu wida , e pan nie z naszych. – Odparł Jezus patrz c mu w oczy. Nieznajomy stropił si
przez chwil lecz wkrótce odzyskał rezon bo rzekł:
- Nasz czy nie nasz jak przychodz i płac to pewnie wasz. Klient.
- Mów pan. – Przerwał Jezus.
- No wi c zabiłem faceta.
- Nie ma sprawy. Udzielam ci rozgrzeszenia. Jeste my kwita.
- Nie, nie o to chodzi.
- Nie o to? – Mimowolnie zdziwił si Bóg. – A o co?
- Wróciłem wcze niej z delegacji. No i wiadomo – ona w łó ku z gachem. eby to chocia jaki
playboy to bym przebaczył a przynajmniej zrozumiał. Ale to zwykły pokurcz, który mi kładł glazur .
- No i? – zainteresował si Jezus.
- Chwyciłem go cia jak psa i zrzuciłem ze schodów. Niestety, łeb poobijał i fikn ł w kalendarz.
Zostałem wczoraj oskar ony o zabójstwo w afekcie.
- Mam robi za papug ?
- A sk d. Lini obrony ju mam. Potrzebuj tylko przysługi z pana... to znaczy – Pana Boga, strony.
- Co konkretnie.
- Wy macie te dyspensy, co nie? Co mówi , e grzech nie jest grzechem je li jest pozwolenie na
popełnienie od biskupa.
- To konieczne. I bardzo przydatne, nawiasem mówi c.
- No wła nie. To tak se pomy lałem, e jakbym miał tak dyspens to bym mógł powiedzie , e
pozwalała mi na to religia. A tu ju wchodzi wolno sumienia i tego mi nie podwa .
- Cholera... dobre. Całkiem dobre. – Przyznał Jezus. – Ale przecie ju pan go zabił.
- No wła nie. Dlatego trzeba t dyspens przesun troch w czasie. – Wyj ł z aktówki pismo o
nast puj cej tre ci:
„D Y S P E N S A
Niniejszym zezwalam Panu Izajaszowi Hamburgowi na zabicie kochanka ony je li ten e przyłapany
zostanie in flagranti. Czyn ten nie b dzie grzechem. Bóg Wszechmog cy Jezus Chrystus”
Brak było miejscowo ci, daty, podpisu i piecz ci. – To jak? Starczy stówka?
- Bez artów panie Hamburg. Tysi c srebrników yw gotówk .
- Ile?? Chyba pan artuje. Druga stówa i jeste my kwita.
- Niech b dzie dziewi set, bo mnie pan rozbawił.
- Nie tra my czasu panie Jezus. Dwie cie pi dziesi t i podpisuj pan!
Po pół godzinie stan ło na pi ciuset. Jezus wpisał miejscowo , dat dwa tygodnie przed
zabójstwem, podpisał dyspens i opatrzył wszystkimi mo liwymi piecz ciami. W promocji gratis
dorzucił akt chrztu sprzed miesi ca. Izajasz Hamburg bardzo zadowolony prosto z zakrystii poszedł do
swojego adwokata.
JEZUS ROZMAWIA Z NIEWIERZ CYMI
Za ka dym razem gdy Jezus szedł z pałacu na msz przechodził obok trzech tych samych
m czyzn siedz cych sm tnie na ławce.
- Czemu cie to panowie tacy pos pni w tak pogodny dzionek? – Spytał kiedy , gdy sytuacja
powtórzyła si który raz z rz du.
- Nie kochamy ani pana ani pana wi tej głowy ani pa skiej matki, bogini Maryi. – Odrzekł pos pnie
najstarszy. – Nie kochamy tak e Ojca wi tego Piotra Pierwszego i nie jeste my mu posłuszni dlatego
po mierci, która codziennie ku nam zmierza, pójdziemy do piekła i b dziemy tam torturowani przez
cał wieczno .
- Nie kierujemy si w naszym yciu waszymi uniwersalnymi warto ciami, które głosicie dlatego
jeste my niemoralni. – Dodał drugi.
- Nie wierzymy w pana ani w pa skiego ojca, którym sam pan jeste dlatego jeste my zdolni do
ka dego okrucie stwa gdy nie mamy adnych hamulców przed czynieniem zła i wszystko jest dla
nas dozwolone. – Dodał trzeci.
- Jeste my spragnieni krwi dzieci nienarodzonych i opowiadamy si za demoralizacj młodzie y. –
Zacz ł drug kolejk najstarszy.
- Nie wierzymy w pana ani w pa skiego ojca, którym sam pan jeste dlatego nie widzimy w człowieku
jego godno ci, która wynika z tego, e jest dzieckiem Bo ym. – Ci gn ł drugi.
- Nie widzimy w yciu adnego celu poza bogaceniem si dlatego nasze ycie jest bez sensu. –
Zaszlochał trzeci.
- Poniewa ka dy człowiek d y do pana chocia w pana mo e nie wierzy , postawili my w miejsce
pana bo ka mamony. – Zacz ł trzeci kolejk pierwszy.
- Nie lubimy cierpie dlatego nie rozumiemy sensu cierpienia. – Ci gn ł sm tnie drugi.
- Poniewa nie kierujemy si wasz etyk seksualn jeste my niewolnikami swoich pop dów i
zwierz cych instynktów. – Minorowo zako czył trzeci kolejk trzeci.
Zapadła cisza. Jezus podrapał si w głow my l c co powiedzie .
- Dlaczego po prostu nie uwierzycie we mnie i nie zaczniecie kocha mnie, moj głow , moj mam ,
mojego tat i Ojca wi tego? Wszystkie wasze problemy znikn jak r k odj ł i zamieni si w swoje
przeciwie stwo.
- My leli my nad tym, ale my po prostu nie wierzymy w pana i s dzimy, e le pan sko czy z cał t
swoj now religi . B dzie miał pan szcz cie je li wymiga si od ukrzy owania. Natomiast pana
matki nie kochamy i nie czujemy do niej adnego poci gu. Wolimy pani Piłatow . To jest babka z
klas . Ani pana ani Ojca wi tego nie kochamy bo jeste my hetero. Skoro jest pan swoim własnym
ojcem to patrz punkt trzeci. Natomiast perspektywa kochania pa skiej głowy nie wydaje nam si
kusz ca.
- Nie, nie. Nie w tym znaczeniu macie we mnie wierzy . Poza tym poniewa cierpienie jest najwy sz
warto ci człowieka ukrzy owanie jest celem ycia. To wielkie zwyci stwo kiedy z człowieka krew
tryska jak z fontanny i nie zostaje w nim nic ludzkiego i zwisa jak mielonka całkowicie odarta z
człowiecze stwa. Tak wi c nie macie panowie racji nawet pozostaj c w swoim bł dzie.
- To wi e si tym, e jak ju mówili my, nie rozumiemy sensu cierpienia.
- Sami widzicie, e z powodu niekochania mnie popełniacie bł d w rozumowaniu. – Zauwa ył Jezus.
- Nie ma pan racji. – Oznajmił autorytatywnie ten z lewej. – Poniewa to co nazywa pan bł dem jest
bł dem tylko przy monistycznym zało eniu, e pa ski wiatopogl d, który nadaje cierpieniu
najwy sz warto czyli oznacza, e dla cierpienia warto cierpie , jest prawdziwy.
- No bo tak jest. – Przerwał Jezus.
- O wła nie! A dlaczego?
- Bo jestem Bogiem i tak mówi .
- Otó to, panie Jezu. Otó to. Ale eby my uwierzyli w to, e jest pan Bogiem musimy przyj pa ski
autorytet czyli uwierzy , e jest pan Bogiem! – Wtr cił drugi.
- W sumie tak... – Niech tnie zgodził si Jezus.
- Czyli musimy wierzy , e jest pan Bogiem eby uwierzy , e jest pan Bogiem. Przyzna pan, e to
dobre co najwy ej dla niepi miennych niewolników z których zreszt rekrutuj si pa scy wyznawcy.
- Kolega dobrze wykazał, e eby my przyj li pa skie dogmaty i cał religi musimy wej na cie k
na któr nic nie wiedzie poza zorganizowanym l kiem przed yciem i wypełniaj c psyche nico ci ,
posuni t do pragnienia bycia t nico ci . Oznak tej psyche w somie jest płaszczenie si przed
panem, całowanie pa skich stóp, kl kanie i wszystkie te akty samoponi enia i piosenki o tym eby
sta si pyłem, które dla nas s wprost odra aj ce i wiadcz o zaniku człowiecze stwa. –
Podsumował trzeci.
- Próbowali my sta si chrze cijanami eby unikn chocia tego piekła w którym diabły b d si
nad nami zn ca za to, e nie jeste my posłuszni Ojcu wi temu Piotrowi Pierwszemu, ale
Beruseliusz – rodkowy wskazał na tego z prawej – powiedział, e nikt nie jest w stanie tak okrutnie i
ch tnie torturowa innego człowieka (a tak wła nie przedstawiacie piekło i zasiedlaj ce je diabły) jak
tylko człowiek wierz cy osob , któr uzna za wroga swojej religii. Co wi cej, według pa skiej
teologii diabły te s pa skimi wrogami wi c je li my nie mamy z panem nic wspólnego a co wi cej –
cał pa sk robot uwa amy za szkodliw i ze wszech miar niebezpieczn – to przecie diabły
powinny nas traktowa w piekle jak pan swoich wi tych w niebie. Nie ma wi c innej mo liwo ci jak
ta tylko, e b d si nad nami zn ca wi ci w niebie w ramach rozrywki dla gawiedzi
chrze cija skiej. Ostatecznie diabły mogły by si zn ca nad nami jako podwykonawcy woli Boga, ale
kto z kim walczy – i to ju cztery tysi ce lat – nie robi z nim interesów a poza tym wci mówimy o
potencjalnych członkach frontowych dywizji szatana wi c mo emy to miało odrzuci . Nie mówimy
tu jeszcze ani słowa o Bogu czyli panu, który na to pozwala i zdaje si sprzedawa mieszka com tego
raju miechy aby my szybciej zacz li skwiercze a jedynie prostuje szkolne bł dy tej doktryny, które
jest w stanie zauwa y nawet dziecko. A to oznacza, e pa skie piekło nie istnieje przynajmniej
dopóki nie ogłosi pan urbi et orbi, e owymi diabłami s wi ci Pa scy. Lepiej niech pan nie zaczyna
kombinowa z jakim ogl daniem pana albo pa skiej matki i cierpieniem z tego powodu, bo wpadnie
pan z deszczu pod rynn . Skoro rz dzicie w niebie to pobyt w piekle jest dla nas naturalny a jak ju
powiedziałem mamy prawo przypuszcza , e i komfortowy. Tym samym stracili my ostatni
motywacj do stania si pa skimi wyznawcami.
Jezus podrapał si w głow i powa nie zamy lił. Tak trudnej przeprawy jeszcze nie miał. To
nie to co niepi mienni pariasi Imperium i jego niewolnicy.
- Ale to piekło istnieje, bo jest to tajemnica wiary. Je li w nie nie wierzycie to wła nie za to do niego
traficie. – Zaryzykował. W odpowiedzi niewierz cy wybuchn li nagłym miechem.
- No dobrze. – Zacz ł ostro nie. – Ale nic przecie nie stoi na przeszkodzie, eby cie zacz li mnie
kocha po kawałku. Mamy tak szeroki wachlarz wzmacniaczy miło ci do mnie – e wymieni tylko
pielgrzymki, peregrynacje wi tych obrazów czy moje pielgrzymki do moich ludzi – e wystarczy
małe ziarnko, aby cie za pół roku stali si wzorowymi chrze cijanami z perspektywami kanonizacji.
- Jak konkretnie miałoby wygl da to ziarnko? – Dociekał Berseliusz.
- Z reguły zaczynamy od tego, e jestem Bogiem i kto mnie nie słucha ten pójdzie do piekła. –
Przyznał Jezus.
- To ju mamy omówione.
- Owszem. Skutkuje w wi kszo ci przypadków, imaginujcie sobie. Je li tego mało, mówi o
braterstwie i pokoju, o tym, e my bronimy biednych, e nikogo nie mo na wyzyskiwa i tak dalej. To
skutkuje na prawie cał reszt .
- Wiemy o tym. Dlatego pa scy wyznawcy rekrutuj si z nizin społecznych. To te odpada. Czy ma
pan co dla nas? – Spytał drugi.
- S dz , e tak. Otó , je li stracili cie panowie du sum pieni dzy, albo kto was oszukał, obni yła
si wasza pozycja społeczna, albo najlepiej – stracili cie grunt pod nogami czy umarł wam kto bliski,
to zapraszam do mojej poradni gdzie mo emy o tym porozmawia .
- Przykro mi, ale jestem bogaty, mam ustabilizowan pozycj społeczn i nikt bliski mi nie umarł.
Jedyne co mi dokucza to to wszystko co my panu wymienili na pocz tku. – Odpowiedział pierwszy.
Po nim pokiwali głowami dwaj jego koledzy.
- Czy to ju wszystko, panie Chrystus?
- Nie załamujcie si . Przyjd cie po prostu do ko cioła nawdycha si oparów kadzidła, pokl cze
przede mn , po piewacie, e chcecie by moimi wiecznymi sługami i tak mniej wi cej przez tydzie .
Po tygodniu wrócimy do rozmowy. – Salomonowo zaproponował Jezus.
- Po co mamy to robi skoro wiemy, e na ko cu tej drogi jest upodlenie i zanik człowiecze stwa, plus
odebranie rozumu i negowanie wszystkiego co wam zagra aj ce na dokładk ?
Jezus bezradnie rozło ył r ce.
- Próbuj wam pomóc wi c wy pomó cie sami sobie je li chcecie przesta przejmowa si tymi
farmazonami o których mówili cie a które wymy la nasz Tajny Wydział Propagandy. – Rzucił oschle.
- Zatruli cie nimi nasze ycia, ale nie dali cie nam nic poza powodami do odrazy. – Krzykn ł trzeci.
- No dobrze. Skoro tak, to mam dla was ofert specjaln . Co zupełnie, ale to zupełnie ekstra. –
Siedz cy unie li głowy z zaciekawieniem. – Nie musicie mnie kocha ani wierzy w to co mówi . Po
prostu chod cie do ko ciołów i na pielgrzymki, całujcie mnie w laczki i mówcie, e jestem dla was
autorytetem. A jak wrócicie do domów mo ecie si z tego mia a nawet ze mnie kpi . Wtedy ja b d
mówił, e jeste cie wielkimi naukowcami i b d wam dawał ordery ko cielne. B d si z wami
pokazywał i ciskał. Lepiej na tym wyjdziecie ni na waszej dzisiejszej chałturze. – Zapadła cisza.
Ławkowicze my leli.
- Nie. Gorzej. – Orzekł Berseliusz.
- Gorzej. – Dodał drugi.
- Gorzej. – Potwierdził trzeci.
- Jak chcecie. Zrobiłem co mogłem. Nie skorzystali cie a wi c sied cie tu i czekajcie a wreszcie
umrzecie. My lcie o tym, e jeste cie zwierz tami, które nie potrafi si umartwia i kopuluj kiedy
tylko chc , nie macie godno ci dzieci Bo ych i tak dalej. Adieu. – Powiedział Jezus.
Zanim zniknał za rogiem odwrócił si na chwil . Trójka jego rozmówców siedziała sm tnie
my l c o piekle do którego trafi za kar , e w nie nie wierzyli.
- Có za zbrodnia przeciwko yciu. – Mrukn ł Bóg. – Cywilizacja mierci. – Splun ł z pogard i
ruszył przed siebie odprawi sum .
CHRZE CIJANIE STARTUJ W WYBORACH
Gdy nadszedł termin konstytucyjny, Najja niejszy Cesarz zarz dził w Imperium wybory
municypalne. Doniesiono o tym Jezusowi pytaj c go czy mo na to wykorzysta do budowania
cywilizacji miło ci.
- Naturalnie. Mamy obowi zek startowa w wyborach. – Odpowiedział Mistrz.
- Obowi zek? – Nie dowierzał wi ty Andrzej.
- Tak. Bo inaczej popełniliby my grzech zaniechania w budowie moje... echm... znaczy si ... miałem
na my li – cywilizacji miło ci.
- A co ma robi radny chrze cija ski? – Pytali niektórzy.
- Och, ró ne rzeczy. Stawia i odsłania pomniki Ojca wi tego oraz krzy e, nadawa ulicom imiona
naszych ludzi, walczy o kaplice w urz dach, walczy z prostytucj , edukacj seksualn i rodkami
antykoncepcyjnymi, rozbija spotkania sekt, popiera i promowa naszych ludzi, cenzurowa sztuki
teatralne a przede wszystkim pilnowa eby ko cioły i organizacje ko cielne dostawały jak najwi cej
ziemi i pieni dzy a organizacje feministyczne, planowania rodziny i inne wyznania ani pi dzi i grosza,
udziela biskupom informacji kto, z kim, co, po co i za ile oraz głosowa tak, jak powiedz mu
biskupi jako przewodnicy duchowi.
- A kogo we miemy na listy? – Spytał wi ty Jan.
- Tych, którzy s mi bezgranicznie oddani i je li si dostan b d wykonywa moje polecenia. –
Odpowiedział Jezus.
- No có . Nigdy jeszcze nie startowali my w wyborach. – Zafrasował si Ojciec wi ty Piotr
Pierwszy.
- Nic nie szkodzi. Gdybym nic nie robił po raz pierwszy to do dzisiaj bym raczkował. Zapami tajcie to
sobie. Trzeba przeczyta ordynacj wyborcz , zarejestrowa listy i zrobi kampani wyborcz .
- A kto jest naszym elektoratem? – Pytali apostołowie.
- Ci, którzy chodz do ko ciołów i daj nam pieni dze.
- Rebe! Ty prawdziwie jeste najwi kszym autorytetem moralnym wiata! – Wykrzykn ł wi ty
Paweł.
- Nie czas na gadanie. Pora działa . Piotrek, przynie list naszych najwi kszych ofiarodawców.
Pierwsz dziesi tk wrzu na pierwsze miejsca, drug na drugie i tak dalej a zapełnisz listy do
wszystkich okr gów. Paweł, id do ko cioła i zbierz podpisy pod nasz list do rejestracji.
- A jak nazwiemy nasz komitet rebe?
- Dobre pytanie. Zostawiam to wam.
- Mo e „Razem Izraelowi”? – Zaproponował Ojciec wi ty.
- Dobre, ale sugeruje koalicj . B d nas pyta kto z kim jest tym „razem”. A startuj tylko nasi ludzie.
- Mo e „Bojownicy o Zabicie Czarownic, Onanistów, Cudzoło ników, Gejów, Innowierców i
Producentów Pornografii”? – Rzucił wi ty Paweł.
- Bardzo dobre. Oddaje istot rzeczy i nasz program. Ale ma jedn wad – jest za długie. – Orzekł po
namy le Jezus.
- To mo e „Przymierze fundamentalistyczne”? – Odezwał si wi ty Marek.
- Kapitalne! Rewelacyjne! Krótkie, zwi złe, dosadne, tre ciwe, wpadaj ce w ucho i łatwe do
zapami tania. Moi drodzy! Witajcie w „Przymierzu fundamentalistycznym”!
Rozległy si gromkie oklaski. Ruszyła robota biurokratyczna i polityczna. wi ty Paweł
jeszcze tego samego dnia zebrał w ko ciołach potrzebne podpisy. Pozostali apostołowie obwiesili
ko cioły plakatami kandydatów a Jezus osobi cie napisał list pasterski o tym, e obowi zkiem
chrze cijan jest głosowa na ludzi tak prawych jak na przykład tych z komitetu „Przymierze
fundamentalistyczne”. Nast pnie zebrał wszystkich kandydatów i wysłał ich na liposukcj , przeszczep
włosów, korekcj wzroku, przygładzanie uszu, podnoszenie i powi kszanie piersi, usuwanie
zmarszczek i blizn, peeling, podnoszenie wydolno ci aerobowej, do fryzjera, manicurzystki,
kosmetyczki na masa twarzy, regulacj brwi, usuwanie owłosienia z nosa, uszu, pleców, na leczenie
z bów i tak dalej co komu było potrzeba a dla tych z pierwszych miejsc starczyło jeszcze na nowe
szaty z firmy ubieraj cej samego Imperatora.
Gdy to wszystko było ju zrobione Jezus zorganizował konferencj prasow w której udział
wzi li wszyscy liderzy list.
- Dlaczego macie program taki sam jak my? Połowa wygl da na przepisan !! – Krzyczał jeden z
liderów „Porozumienia zawistnych impotentów”.
- Stul pysk b karcie szatana bo spalimy ci na stosie a ko ci rzucimy psom. – Nie dał si wci gn w
jałow dyskusj lider okr gu trzeciego.
- Jak zamierzacie walczy z prostytucj ? – Pytała wła cicielka sieci domów publicznych.
- Za przyłapanie na prostytucji prostytutk b dziemy kara mierci przez utopienie we wrz cej smole
a jej klienta obci ciem tego... no... jakby to pani powiedzie ... yyyyyy... no wie pani... nie mog
powiedzie , bo si wstydz . – Odpowiedział kolejny działacz „Przymierza fundamentalistycznego”.
- Pojawiaj si głosy, e stanowicie zagro enie dla warto ci konstytucyjnych Imperium. – Indagował
prezes Towarzystwa Wolnomy licieli.
- Ach, to zupełne nieporozumienie, które mog powtarza jedynie osoby boj ce si obecno ci wiata
aksjologii chrze cija skiej w yciu publicznym. wiat warto ci chrze cija skich stanowi uwie czenie
moralno ci, która opiera si na posłusze stwie autorytetowi Boga-Stwórcy, który jest prawodawc
mianowicie twórc prawa naturalnego, które znajduje tak doskonały wyraz w naszym nauczaniu. Tak
wi c prawo stanowione musi mie oparcie w trwałym fundamencie warto ci bez których Imperium
Rzymskie łatwo zamieni si w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm i my wła nie punkt po punkcie
b dziemy te warto ci b dziemy przypomina : zakaz rozwodów, prowadzenia sklepów mi snych w
pi tki, czegokolwiek w niedziele, zakaz sprzedawania rodków antykoncepcyjnych i pornografii i tak
dalej i tak dalej. Przypominam panu, e przełomowa encyklika Jezusa Chrystusa „Autonomus
tugederus” mówi, e jakkolwiek władza wiecka ma prawo istnie to musi by posłuszna prawu
boskiemu. Jej przełomowo polega na tym, e wyklucza teokracj jako form rz dów. Ko ciół
popiera kompromisowy model „ yczliwej autonomii” w którym władza, któr wybiera naród
wykonuje polecenia Ko cioła jako stra nika moralno ci. Mamy tutaj – uczy Jezus Chrystus – do
czynienia z uzupełnianiem si dwóch porz dków z których ka dy potrzebuje drugiego. Jezus pisze
wr cz o „potrzebowaniu si jak cholera”.
- Nieprawda!! Napisał „w du ym stopniu”. – Wykrzykn ł prezes.
- Ale sk d! „Jak cholera”! – Równie zapalczywie odkrzykn ł stół prezydialny.
Powstało zamieszanie. Zacz to wyja nia rozbie no ci w tłumaczeniu, znaczenie semantyczne
oryginalnego „likeus ewilus”, intencje tłumaczy i znaczenie zwrotów „jak cholera” i „w du ym
stopniu”. Po kwadrancie prezes ust pił.
- Tak wi c widzi pan – ci gn ł dalej działacz – e takiego zagro enia nie tylko nie ma, ale nasza
obecno jest konieczna aby respektowane były uniwersalne warto ci chrze cija skie.
- Jakie b dziecie popiera inwestycje? – Padały pytania.
- Nale y jak najpr dzej wybudowa now komunaln sal tortur. Stara pami ta Termopile i grzesznicy
musz czeka na wykonanie wyroku miesi cami, bo ci gle si co psuje. Ostatnio poszedł zawias w
„hiszpa skiej dziewicy” i wieko z kolcami trzeba było dociska butem. Tymczasem wzrasta
przest pczo w tym ta najci sza – rozbieranie si u lekarza, publiczne całowanie si , trzymanie si
za r ce osób stanu wolnego i chodzenie w mini. Musimy powiedzie tym zboczeniom „do ”!
Przymierze fundamentalistyczne doprowadzi ponadto do publicznego palenia osób skazanych za
obraz uczu religijnych.
- Ile na waszych listach jest kobiet? – Chciała wiedzie pani z „ZO KI”.
- Trzydzie ci pi procent. Nie mamy tu problemu poniewa s to wszystko bez wyj tku kobiety,
które chc dla całego wiata wprowadzenia naszego programu w tym temacie. Wspólnie zwalczamy
poni aj c kobiety ideologi feminizmu. Przy pogl dach naszych kandydatek mogłoby to by sto
procent. Tak wi c pytanie jest le postawione. Je li chce pani wiedzie czy chc prze y orgazm albo
by podrywane to ani im to w głowie – one si tym brzydz tak jak wolno ci brzydzi si niewolnik,
który chce nim by . – Wyja nił lider okr gu „ ciana płaczu”.
Wi cej pyta nie było wi c na tym konferencja si sko czyła. Przy wyj ciu apostołowie
rozdawali ulotki z nazwiskami kandydatów dwóch rodzajów dla dwóch ró nych uczestników
spotkania: dla elektoratu twardego ze zwykłym „je li nie zagłosujesz na kandydatów Przymierza
fundamentalistycznego to pójdziesz do piekła gdzie b dziesz nabijany na pal przez co najmniej pół
miliona lat” a dla elektoratu mi kkiego z podkre leniem zasług i programu komitetu. Wszyscy
apostołowie i liderzy list zgodnie stwierdzili, e ten pierwszy sposób przekonywania wyborców jest o
niebo prostszy i skuteczniejszy.
Przed wyborami chrze cijanie zrywali plakaty najwi kszego rywala – „Porozumienia
zawistnych impotentów” a w dniu wyborów we wszystkich ko ciołach w Jerozolimie ksi a nachalnie
wzywali do głosowania na „Przymierze fundamentalistyczne”. Mimo to po podliczeniu głosów
okazało si , e komitet Jezusa o włos przekroczył próg wyborczy co dało mu zaledwie kilka
mandatów. Dowiedziawszy si o tym, Jezus zwołał sztab wyborczy i spytał:
- I kto jest temu winny?
- Mentalno odziedziczona po Aleksandrze Macedo skim. – Odpowiedział Ojciec wi ty.
- Centrala antyewangelizacyjna, która pozostaje anonimowa. – Dopowiedział wi ty Paweł.
- Społecze stwo nie dorosło do tego eby my nim rz dzili. – Dorzucił wi ty Jakub.
- Ludzie nie chc cierpie dlatego nie słuchaj naszych zakazów, które wymy lamy dla ich dobra. –
Potwierdził wi ty Jan.
Po tygodniu koło „Przymierza” rozpadło si poniewa dwóch radnych przeszło do
„Impotentów” za stanowisko członka zarz du. Oskar yli Jezusa o defraudacj i łapówkarstwo. W
zamian za to Jezus rzucił na nich ekskomunik . Nast pne wybory odbyły si cztery lata pó niej.
JEZUS PREZENTUJE POLITYK WOBEC KOBIET
Aby zwerbowa do swego ko cioła wi cej kobiet Jezus wygłosił odczyt „Eschatologia
jajników i moralno p cherzyka Graffa w zamy le Bo ym” poł czony z dawaniem papki
wegetaria skiej w Centrum Zdrowia Kobiet. Przybyło tyle słuchaczek, e skarbony wypełnione po
brzegi opró niano cztery razy.
- Czy s jakie pytania? – Spytał Jezus na zako czenie godzinnego wykładu prezentuj cego
chrze cija sk papk teologiczno-ginekologiczn i niemoralno wspomaganej reprodukcji.
- Przepraszam, nie wiem czy dobrze zrozumiałam. – Wstała dziewczyna, która zjadła pi porcji
jedzenia a wpłaciła zaledwie trzy srebrniki. – Czy wolno wkłada por do vulwy?
- Przykro mi. To wykluczone. Jak ju powiedziałem – powiedział z naciskiem Bóg – sprzeciwia si to
jej naturalnemu powołaniu do miksji i wydalania potomstwa. Jest wi c niemoralne. Ani pory, ani
marchewki ani adnego warzywa ani pantofla ani butelki. Nic z tych rzeczy. Chrze cijanki musz do
tego podej bardzo powa nie.
- Ale to bardzo trudne. Zwłaszcza, kiedy sp dza si samotnie czas w długi wieczór. – Zauwa yła
druga.
- Oczywi cie. Dzi ki temu drogie panie b dziecie odczuwa cierpienie, konflikt sumienia, rozterki a to
pozwala ujarzmi tkwi ce w człowieku zwierz . Bez tego nie b dziecie w nienawi ci u wiata a jest to
naszym celem. – Wyja nił Jezus.
- Wszystko pi knie. – Wstała dobrze ubrana dama okołobalzaakowska. – Rebeka Wulwenstein z
Towarzystwa Sceptycznego. Czy mo e pan przedstawi polityk wobec kobiet jak zamierzacie
wprowadzi gdy zdob dziecie władz ?
- Jak najbardziej. Kobieta to dla nas albo dziewica albo prostytutka. Do ywotnie dziewice czyli
maszkary same odrzucaj ce od siebie kobieco na które aden m czyzna ku ich rado ci nigdy nie
chciał spojrze b dziemy kanonizowa czyli stawia za wzór. B dziemy t pi ka dy, nawet
najmniejszy, przejaw kobieco ci i sex-appealu. Sprowadzimy kobiety do roli słu ebnej, zawsze i we
wszystkim słu ebnej gdy s za głupie aby robi cokolwiek innego poza rodzeniem i
wychowywaniem dzieci. Nie b d miały adnych praw. B dziemy prze ladowa i zwalcza
wszystkich, którzy b d chcieli zmieni ten stan rzeczy. Zabronimy kobietom pełnienia jakichkolwiek
funkcji o du ym presti u społecznym. Wszystko pełni b d m czy ni. Je li wygramy wojn to
b dziemy gwałci kobiety wrogów tak jak dostaje si nagrod za zwyci stwo w konkursie. B dziemy
kobiet nienawidzi i ba si ich. Dlatego b dziemy stosowa wobec nich przemoc, represje i upadla
je aby pokaza im i sobie, e jeste my ich panami. W tym celu b dziemy je torturowa i pali na
stosach. Pozwolimy m om bi swoje ony, byle nie cz ciej ni raz w miesi cu. B dziemy
kanonizowa tych, którzy rozwin nasz nienawi do nich i wymy l nowe prawa lub przes dy
antyfeministyczne. B dziemy dba o to eby adna kobieta nie umiała pisa i czyta . B dziemy je
wychowywa w posłusze stwie dla tego stanu rzeczy jako naturalnego. B dziemy im zakłada
metalowe kaga ce na ich kobiece narz dy aby nie zboczyły z drogi cnoty z której na skutek swojej
upadłej natury łatwo mog zboczy . – Mówił z emfaz Jezus. W miar jak mówił na oczach zebranych
pojawiało si najpierw niedowierzanie, potem obrzydzenie a wreszcie panika. Słuchaczki zacz ły
wstawa i ucieka . Gdy Jezus sko czył wi kszo była ju przy drzwiach albo w szatni.
- I chce pan eby po tym całym horrorze, który mógł powsta tylko w chorym umy le zboczonego
psychopaty, aby kobiety wst powały do pana ko cioła? – Wykrztusiła dr cym głosem pani
Wulwenstein.
- Nie wiem o czym pani mówi. – Odparł spokojnie Jezus. – Nasza religia nada kobiecie wi ksz rol i
rang ni miały one kiedykolwiek wcze niej w historii. To dopiero my przyznamy kobietom nale ny
im szacunek.
Słysz c to, ju ubieraj ce si albo wychodz ce kobiety uspokoiły si i wróciły do Jezusa i
wypełniły deklaracje członkowskie a pani Wulwenstein nawróciła si pierwsza i była bardzo gorliw
chrze cijank a nawet zabiła w zasadzce cał Rad Naczeln Towarzystwa Sceptycznego.
JEZUS WYGRYWA PRZETARG NA RELIGI PA STWOW
Najja niejszy Imperator ogłosił przetarg na religi pa stwow . Jezus wezwał apostołów i
powiedział:
- Czytajcie. – Ogłoszenie było bowiem zamieszczone w sobotnio-niedzielnym „Jerusalem Post”.
Gazet wzi ł Ojciec wi ty i przeczytał na głos:
- Najja niejszy Imperator ogłasza przetarg nieograniczony na religi pa stwow . Udział mog wzi
wszystkie religie Imperium. Warunki uczestnictwa. Jeden. Podnoszenie morale i waleczno ci armii.
Dwa. Spajanie poddanych Imperium. Trzy. Rozwini cie koncepcji nietykalno ci władcy i obowi zku
posłusze stwa jemu i jego rz dom.
- Czy my lisz, Mistrzu, e mamy szanse? – Spytał papie .
- Jeszcze si pytasz?? – Zdumiał si Jezus. Jedziemy do Rzymu zosta religi pa stwow .
Tydzie pó niej wszyscy byli w Rzymie. Po drobnych perturbacjach trafili do sali
konferencyjnej Pałacu Imperium w którym odbywał si przetarg. Obecni byli przywódcy pi ciu
religii. Po korytarzu kr yła plotka, e w komisji przetargowej zasi dzie osobi cie Imperator.
- Mo na? – Spytał Jezus jakiego brodacza wskazuj c na krzesło obok niego.
- Prosz . – Odparł brodacz. – Pan z jakiej religii?
- Chrze cija stwo. A pan?
- Mitraizm. Słyszałem o panu. Jezus Chrystus, prawda?
- Niemo liwe?! Pan Mitrowski? – Ucieszył si Jezus. – Bardzo mi miło. – Potrz sał energicznie dło
rywala.
Nagle otwarły si tylne drzwi i do sali wszedł minister wyzna , trzygwiazdkowy dyrektor
departamentu wychowania MON-u i... sam Imperator. Wszyscy wstali i powitali władc dono n
owacj . Po pi ciu minutach ten dał zna , e wystarczy i mo na usi
.
- Witam wszystkich pa stwa. Przyjechali cie tu z ró nych zak tków naszego wielkiego imperium aby
walczy o to co mo na wygra tylko raz. Nie raz na rz dy cesarza, nie raz na ycie człowieka i nawet
nie raz na stulecie. Raz w historii naszego imperium, oby trwało wiecznie! – Przemówił cesarz. –
Witam panów reprezentuj cych swoje religie. Pana Animskiego, przywódc animistów. – Za
Animskim, który zło ył gł boki pokłon cesarzowi rozległy si oklaski jego wyznawców. – Pana
Zorro, przywódc religii dualizmu. Pana Kajfasza, naczelnego rabina Izraela. Pana Parandowiusza,
przywódc religii apeninizmu. Pana Mitrowskiego, zwierzchnika mitraizmu. Oraz pana Jezusa
Chrystusa twórc ko cioła swojego imienia. – Tutaj najgło niej ze wszystkich swego przywódc
nagrodzili siedz cy za nim apostołowie. – Czy rozumiej panowie warunki przetargu? – Spytał cesarz.
Wszyscy zebrani skin li głowami. – Bardzo dobrze. Zaczynamy. Prosz panie Animski.
- Dzie dobry. Jestem Bogiem. – Odezwał si Animski.
- Mistrzu, przecie to ty jeste Bogiem. – Szepn ł Jezusowi na ucho papie . Jezus dał zna , aby
milczał.
- I có w zwi zku z tym? – Spytał cesarz.
- Je li nie wygram tego przetargu to odrodzi si pan jako padalec. – Zagroził.
- Czy to ju wszystko?
- A czy trzeba czego wi cej? – Retorycznie spytał Animski. – Padalec. Taka glizda bez nóg. Do
rozdeptania. Je li nie wygram przetargu.
- Rozumiem. Dzi kuj bardzo. – Spokojnie odpowiedział cesarz. – Prosz panie Zorro.
- Nawet zwykły obywatel rzymski nie b dzie wierzył w jakie padalce, którymi Najja niejszego
Cesarza usiłuj straszy inne padalce. – Grał va banque Zorro. – Co innego w trafienie do piekła. Tak
si składa, e to ja wysyłam ludzi do piekła wi c tak e po mierci cesarza – niech yje jak najdłu ej –
b d musiał podj decyzj czy wysła go do piekła gdzie jest le czy do nieba gdzie jest dobrze. W
piekle, przykro mi to mówi , torturuje si ludzi w najrozmaitszy sposób – ucina r ce i nogi, wlewa
kwas do gardła i tak dalej. Poniewa dobrem jest wzmacnianie mojej religii je li nie wygram tego
przetargu b dzie to zapisane na koncie Najja niejszego Pana i wtedy nie wiem... – ciszył głos – nie
obiecuj nieba.
- Rozumiem. Czy to ju wszystko? – Spytał znowu władca.
- Mog ujawni , e najwi ksi sady ci s w sekcji grzechów przeciwko dualizmowi. Ucinaj
szczypcami ci gle odrastaj ce j zyki natomiast...
- Wystarczy, panie Zorro. Dzi kuj . Prosz panie Kajfasz. – Przerwał bezceremonialnie cesarz.
- Najja niejszy panie! Nasza religia słu y nam od niezliczonych pokole i nie chwal c si jest
najstarsza i najszacowniejsza spo ród tu reprezentowanych.
- Do rzeczy, do rzeczy panie Kajfasz. Warunki przetargu.
- Oczywi cie. No wi c je li chodzi o funkcj integruj c to nie mamy tu sobie równych i nikt nawet
nie b dzie miał miało ci z nami rywalizowa . Nasz naród przetrwał dzi ki temu tyle wojen, okupacji
i zniewole , e o ka dym innym nie wiedziałby nawet Herodot. Sprawdza si to wy mienicie tak e
dzi... – zaj kn ł si – dzi ki temu, e... yyy....
- Tak e dzisiaj, kiedy yjecie pod naszymi rz dami. – Dopowiedział cesarz patrz c ydowi w oczy.
Kajfasz zbladł jak ciana.
- Miałem na my li wył cznie przeszło . – Wymamrotał. – Nasz naród...
- Pa ski naród ydowski, panie Kajfasz, yje dzisiaj pod naszymi rz dami i to co chce pan
zaproponowa całemu imperium słu y wam do przetrwania i wychowywania spiskowców przeciwko
nam. – Wyło ył karty na stół cesarz. – W pa skim pałacu spotykaj si spiskowcy przeciwko rz dom
mojego wielkorz dcy, Poncjusza Piłata. My li pan, e o tym nie wiem? Mo e mnie pan nienawidzi ,
ale prosz nie mie mnie za głupca, panie Kajfasz. Jak to czym si bronicie przed imperium ma
wzmocni imperium?? Integruje to wasz narodowo wi c jak niby wyobra a pan sobie przeniesienie
tego na wiadomo rzymsk ?
- No có . S dzimy, e ze dwa rewolucyjne synody mogłyby to zmieni . Potrzebujemy jedynie dwóch
lat.
- Anulujecie wiadomo narodow o której sam pan przed chwil z tak dum mówił i w ci gu
dwóch lat przelejecie to na obywatelstwo rzymskie?? – Ironicznie spytał cesarz.
- Tak, hmm... có , wiem, e mo e si to wydawa trudne, ale za dwa lata... jestem pewien...
- Do tego, panie Kajfasz. Wracaj pan do siebie póki pana nie aresztowano za spiskowanie przeciwko
Poncjuszowi Piłatowi. – Kajfasz zbladł jak ciana po raz drugi, odwrócił si i chyłkiem wybiegł z sali
razem ze swymi rabinami.
- Wyj tkowo szybko nam to idzie. Pan Parandowiusz.
- Najja niejszy panie. Oto otwiera si przed tob niepowtarzalna okazja, abym ogłosił ci którym z
naszych licznych bogów. Sam mo esz sobie wybra czego chcesz by patronem – niw, dobrej
pogody, wojny – mog zrobi jakie przesuni cia w tym celu. Twojej szczególnej uwadze polecam
ogłoszenie si synem boga bogów, bo tylko to przystoi twojej władzy.
- Dzi kuj . Nie jestem zainteresowany. Co ma pan do zaoferowania?
- Oczywi cie. No wi c przede wszystkim głosimy kult siły i t yzny fizycznej. – Wiceminister MON
w tym momencie pochylił si do przodu. – Kto nie jest podobny do bogów ten nie jest godny by
twoim ołnierzem. – Cesarz spojrzał na generała. Ten skin ł głow z aprobat .
- Prosz dalej panie Parandowiuszu. – Nieoczekiwanie ciepło zach cił imperator.
- Mamy mnóstwo bogów a w ród nich odbicia wszystkich wad i zalet człowieka. To
nieprawdopodobnie rozwija wyobra ni , literatur i wra liwo .
- Macie u siebie jaki spisek przeciwko bogowi bogów. – Zauwa ył minister wyzna . Parandowiusz
poczerwieniał.
- Taaak. Ale to nic wielkiego. Archetyp ojcobójstwa, nic wi cej.
- Rozumiem, e macie bogów od wszystkiego? – Spytał cesarz.
- W rzeczy samej.
- To znaczy, e je li który czego zabroni, na przykład bóg od tekstyliów zabroni nosi zielone
skarpetki to ludzie nie b d ich nosi ? Albo bóg od ywno ci udławi si fig . Importerzy fig pójd z
torbami? – Dociekał władca. Parandowiusz zmieszał si .
- Teoretycznie... to znaczy... mog powiedzie , e nie ma takiego zagro enia. Ja ani moi najbli si
współpracownicy tego nie wymy limy i nie podamy do wierzenia.
- Ale wrogowie imperium albo importerzy granatów mog i mog t opowie rozpowszechnia
w ród ludzi? – Napierał cesarz.
- Nic na to nie poradz . – Wydusił przywódca religijny. – Ale jest to ryzyko, które musisz panie,
ponie bez wzgl du na twój wybór. – Cesarz gł boko westchn ł. Minister wyzna pokiwał głow i
szepn ł co władcy do ucha.
- Czy co jeszcze? – Spytał.
- To by było na tyle. S dz , e i tak to lepsze ni oferty moich poprzedników.
- Dzi kuj . Pan Mitrowski.
- Najja niejszy panie! Moja religia jest tym czego potrzebujesz. Nie jest to religia etniczna –
rekrutujemy wyznawców spo ród wszystkich narodowo ci imperium. Do scalenia wyznania i
obywatelstwa rzymskiego w jednym porz dnym dogmacie potrzebujemy raptem jednego soboru.
Nasza ekspansja terytorialna i ludno ciowa po wygranym przetargu w ci gu zaledwie paru lat obejmie
całe imperium a wtedy pomoc w odparciu ataków barbarzy ców stanie si obowi zkiem nie tylko
obywatelskim, ale tak e religijnym, bo zadbamy o wł czenie tego do obowi zków naszych
wyznawców. Ministrowie siedz cy po bokach cesarza przyklasn li rozpromienieni, ale cesarz
zauwa ył:
- Naszym celem nie jest odpieranie ataków barbarzy ców aby przetrwa , ale zaniesienie granic
imperium tam gdzie s lwy.
- W niczym to nie przeszkadza. – Nie dał si zbi z tropu Mitrowski. – To dodatkowe zabezpieczenie
tak jak pies obronny w obej ciu nie zabezpiecza przed po arem, ale za to doskonale przed włamaniem.
- To znaczy, e nie ma pan nic ofensywnego a jedynie obowi zek religijny obrony ju wytyczonych
granic? – Indagował cesarz.
- Najja niejszy panie. Je li chcesz si posłu y instrumentem religii, to nie znajdziesz nic lepszego. –
Odpowiedział pokornie kolejny przywódca.
- Dobrze, panie Mitrowski. Czy jeden pa ski wyznawca mo e zabi drugiego?
- W celu zapewnienia spokoju społecznego poło yli my na to ogromny nacisk. Zabicie wiernego
przez wiernego to zmniejszenie ich liczby a wi c grzech najstraszniejszy z mo liwych skutkuj cy
wysłaniem do owego piekła, którym ci tu panie straszono.
- No dobrze. Załó my, e zewn trzni wrogowie przyjmuj na pokaz mitraizm. Staj si pa skimi
bra mi. Jeden legion barbarzy skich przechrztów przekracza granice eby pomóc budowa drogi i
mosty w ramach obowi zku religijnego obrony przed nie-przechrztami. Po przekroczeniu zaczynaj
pali miasta i wsie, łupi , mordowa jak to normalnie przy napa ci zbrojnej. Moi poddani i nawet
ołnierze nie chc z nimi walczy , bo s to mitraici chocia na pozór, czego oni nie dostrzegaj .
Nawet je li walcz to bez woli zabicia. Pa ska religia obraca si przeciw imperium. Czy nie tak? –
Mitrowski zbladł jak wcze niej Kajfasz.
- To... to... niemo liwe... panie.
- Czy macie jakie zabezpieczenia teologiczne przed czym takim?
- To tak nieprawdopodobne, e... no có ... rozwi emy ten problem na najbli szym soborze.
- Ale je li tamci b d mówi , e s naszego wyznania to w najlepszym wypadku podwójna
przynale no spowoduje dezorientacj moich obywateli i wojsk. Wszystkie rodki zaradcze tylko to
minimalizuj czy nie tak?
Mitrowski sm tnie spu cił głow .
- Je li chodzi o posłusze stwo twoim rz dom to b dziesz synem Boga a wi c sprzeciw b dzie
sprzeciwem przeciwko samemu Bogu. – Odezwał si sm tnie po chwili milczenia.
- To wszystko?
- Tak.
- Dzi kuj . – Zapadła cisza. – Panowie. – Odezwał si wreszcie władca. – Kiepsko to, kiepsko.
Uzyska status religii pa stwowej to by ka dy chciał, ale za co, pytam ja si was? Tylko w dwóch
przypadkach były jakie próby, ale i to niespecjalne. Straszenie mnie obcinaniem j zyka w piekle jest
ałosne i enuj ce, panowie. aden z was nie spełnił wszystkich warunków przetargu.
Nagle Ojciec wi ty Piotr Pierwszy chrz kn ł.
- Ach tak. Zapomniałem. Jeszcze pan Jezus Chrystus. Prosz . Ma pan co do zaoferowania poza
wysłaniem mnie na wieczne m czarnie za nieprzyznanie wygranej?
- Najja niejszy panie. Słuszny jest twój zawód, bo nikt z moich przedmówców nie pokwapił si
stworzy takiej religii, która spełniałaby twoje podstawowe warunki. Jak sam powiedziałe zaledwie
w dwóch przypadkach mo emy mówi o nie miałych próbach, ale było to jedynie zaoferowanie ci
tego, co stworzone zostało cz sto przed stuleciami. Przy takim postawieniu sprawy wi kszo
dogmatyki nie b dzie miała adnego znaczenia dla twoich celów, cz
b dzie z nimi wprost
sprzeczna, co nie uszło twojej nadludzkiej uwadze. Zaledwie reszta b dzie w mniejszym czy
wi kszym stopniu odpowiadała przetargowi.
- Prawd rzekłe , przybyszu. Oto jego owoc, e ciebie jednego mog wysłucha . Mów!
- Czy stroje swoje wybierasz spo ród niesko czonych ilo ci na chybił trafił zszytych materiałów czy
ka esz krawcowi zdj z ciebie miar i czekasz na garnitur?
- Prawda sama z ust twoich płynie, m drcze ydowski. Mów- e!
- Nie musimy by wi niami zmurszałych religii wymy lonych przed najdalszym wzrokiem Herodota
i Flawiusza, których od dawna dziecinne zakazy i nakazy rozumiej jedynie najwi ksi m drcy za kpi
z nich wszyscy od ministra do niewolnika. Oto poszukujesz religii, która wzmocni morale i bitno
twoich armii i która pcha je b dzie naprzód i wci naprzód we wszystkich kierunkach, za
pierzchaj cymi przed nimi lwami. Wyobra sobie panie twoje imperium pomniejszone tysi c miriad
razy. – Mówi c to Jezus uło ył przed komisj przetargow koło z pestek słonecznika, który le ał do
cz stowania si i stan ł wewn trz niego. – Oto twoje imperium i jego granice. To, co poza nim nale y
do barbarzy ców. W tej chwili twoje armie pchaj naprzód rozkazy generałów. ołnierze potrzebuj
odpoczynku od marszu i walki, bo zaczn si buntowa co zawsze zaczyna si od niezadowolenia. Ale
ty chcesz czego wi cej. Chcesz, aby zdobywali te ziemie tak ch tnie jak zdobywali swoje ony. –
Jezus spojrzał w oczy cesarza. Malował si w nich podziw. – Dlatego wezwałe przywódców
religijnych aby usłysze jak to zrobi , ale nie usłyszałe dobrej odpowiedzi. Panie! Ta ziemia –
wskazał na wn trze koła w którym stał – nale y do ciebie a ty rz dzisz ni w imieniu Boga! – Komisja
przetargowa po kolei przełykała lin . – Bóg chce odzyska cał reszt , ale barbarzy cy, którzy nie
kieruj si słowem Bo ym wypowiadanym przez twoje usta, nie chc na to pozwoli , bo s dzie mi
szatana. – Cesarzowi za wieciły si oczy. – Tymczasem zadaniem miertelników jest umiera . Dopóki
cały wiat nie jest we władzy swego stwórcy co oznacza – twojej, bliscy twoich ołnierzy po mierci
trafiaj do piekła gdzie zn caj si nad nimi wychodz cy walczy z imperium barbarzy cy. Dopiero
wyt pienie ich do nogi przyniesie wyzwolenie zmarłym bliskim twoich ołnierzy.
- To jest okrutne. To pozbawia ich człowiecze stwa... – Cicho powiedział minister wyzna .
- To jest genialne. Absolutnie genialne. – Zaoponował cesarz. Czy nie, generale?
- Je li chodzi o pragmatyzm tej koncepcji, to nie ma co do tego w tpliwo ci. – Przyznał wiceminister.
- Imperatorze! Twoi ołnierze b d słania si ze zm czenia a jeszcze b d prosi dowódców, aby
pozwolili im stoczy bitw albo przej jeszcze tysi c kroków. A w bitwie b d walczy tak, e
wn trzno ci barbarzy ców b d le e na polach bitew jak ryby na targu.
- Jezusie, ty sam jest szatanem, bo człowiek nie zrobiłby tego człowiekowi. Ale to jest to czego
chciałem.
Zebrani przywódcy religijni wymienili mi dzy sob zawistne spojrzenia. Jedynie apostołowie
jedli wyło one winogrona ostentacyjnie ciamkaj c.
- L kasz si czy podwójna przynale no – do imperium i do chrze cija stwa – nie osłabi woli walki z
tymi, którzy dla ratowania swej skóry lub podst pu przyjm chrzest. Zauwa panie, e kto przyjmuje
chrzest w tak nikczemnym celu okłamuje Boga a wi c dwakro i trzykro na mier zasługuje i dobrze
je li od miecza a nie od młota czy roz arzonej agwi. A okłamuje go ka dy, kto nie pała dz
zabijania jak najwi kszej liczby barbarzy ców na mocy tego co my ju omówili. Mo e oczywi cie
przyj chrzest ergo – obywatelstwo ten, kto w neofickim zapale poprowadzi twoje wojsko na swoje
miasto i na jego czele wyr nie niedawnych s siadów. Grzechem było by kogo takiego nie przyj do
naszej rodziny Ludu Bo ego.
Przez sal przeszedł szmer. Szmer zaczynaj cych si ba pokonanych rywali. Apostołowie
zjedli wszystkie winogrona i wzi li si za paluszki.
- Chcesz o boski zintegrowa społecze stwo pod sztandarem jednej religii. Tak, to jest do zrobienia.
My to zrobimy lepiej ni by sobie sam yczył. – Zawiesił głos Jezus a siedz cy za jego plecami
przywódcy religijni poczuli ciarki na plecach.
- I chcesz zupełnie słusznie, aby twoja władza zyskała wsparcie autorytetu religii. To doskonale, bo
mo emy ubi interes na najbli szy tysi c lat. Imperatorzy b d mianowani przez moich nast pców w
sukcesji jako zesłani przez Boga i z jego woli rz dz cy a w zamian za to wszelki spisek na władz
cesarza nie mówi c ju o zamachu karany b dzie nie tylko tutaj, ale tak e i przede wszystkim przez
miriady miriad lat w piekle. Zatem nawet samobójstwo nie uratuje spiskowca a jedynie odda go
wprost w r ce diabłów. Ka da rewolucja zostanie wykryta i unieszkodliwiona w zarodku gdy kto
wykryje spisek na władz cesarza b dzie miał ycie wieczne. Oprócz pieni dzy, które słu do tego
obecnie. A poza tym stanie si to w ogóle niepoj te. Taka my l nigdy nie pojawi si w głowach twoich
poddanych.
- Od Arystotelesa nie było na wiecie wi kszego geniusza, przywódco sekty z prowincji ydowskiej. –
Powiedział z uznaniem władca.
- To jeszcze nie koniec mo liwo ci, które da ci moja religia. B dzie ona tym czego b dziesz
potrzebował, czegokolwiek b dziesz potrzebował. We my – głód. Bywa. To najcz stszy powód
rewolucji. Ale je li wiadomo b dzie, e głód zesłał Bóg poniewa głoduj cych kocha, bo oni cierpi
za dusze, które pozostaj poza władz cesarza i dlatego nie mog ogl da Boga b d si radowa .
B d umiera z głodu szcz liwi, e bilans wyszedł na zero i zbawili swym cierpieniem dusze
barbarzy ców. Z tego co słyszałem masz tutaj problemy z cz stymi buntami niewolników. Lecz to
minie je li usłysz , e z woli Boga niewolnictwo jest stanem naturalnym i bunt b dzie buntem
przeciwko urz dzeniu wiata zgodnemu z jego wol . Chcesz jeszcze? Oto budowniczy dróg i mostów.
Dzi s to niewolnicy, którzy pracuj kiedy nadzorca na nich patrzy i dostaj za to jedzenie i spanie.
Gdyby ich uwolnił pracowaliby za pieni dze a w zamian za to nikt by ich nie pilnował ani nie dawał
im jedzenia czy spania. Nikt nie musiałby tego jedzenia dla nich kupowa i gotowa . Sami by je
kupowali tak jak miejsca do spania za cz
pieni dzy, które by dostawali za t prac . Wystarczy knut
nadzorcy zamieni na niewidzialny knut potrzeby pieni dzy a b d si bi i błaga , aby mogli
wykonywa t prac i b d to robi lepiej ni dzisiaj robi to niewolnicy a koszty tego zamiast
wzrosn spadłyby. To tak na marginesie. Ale dodaj do tego wiar , e przyczyniaj si do pokonania
barbarzy ców, którzy w piekle z którego pochodz zn caj si nad ich zmarłymi bliskimi a b d
budowa drogi tak jak ołnierze – walczy . Ka dy yj cy z tym przekonaniem stałby si trybem
d
cym do jak najszybszego podbicia całego wiata. Oto jak religia, która mo e skłoni człowieka a
do m cze stwa mo e i powinna z t sam sił słu y tobie i twojemu imperium, cesarzu!
- To diabeł wcielony. – Szepn ł Zorro do Mitrowskiego.
- Wystarczy. Jeste niezrównany. Wypełniłe wszystkie warunki przetargu z nawi zk . Zasłu yłe na
to by twój ko ciół stał si religi pa stwow . – Powiedział cesarz. – Czego dasz?
- Ja a po mnie moi sukcesorzy b dziemy koronowa cesarzy. Nikt nie b dzie miał prawa nas s dzi .
Tylko my b dziemy kontaktowali si z Bogiem. Nas b dziecie całowali w laczki i nie wydacie
adnego prawa, które wyst powało by przeciwko naszej religii. Obywatelstwo rzymskie i wyznanie
chrze cija skie stanie si jednym i tym samym. W zamian za to b dziesz rz dził z woli i łaski Boga i
dostaniesz to wszystko co powiedziałem.
- Musimy si naradzi . Natomiast pa stwu dzi kuj za przybycie. egnam. – Zwrócił si władca do
przegranych. Ci zacz li wychodzi . Wyszedł i cesarz z doradcami naradzi si . Wrócił po pi ciu
minutach i powiedział rozpromieniony:
- To twój wielki dzie , przywódco ydowski, Jezusie Chrystusie. Zgoda! Oto Ko ciół Jezusa
Chrystusa staje si od dzisiaj religi pa stwow .
Cesarz z Jezusem podpisali i wymienili dokumenty. Nast pnie Jezus pochylił si nad
imperatorem i szepn ł mu do ucha:
- Jest jeszcze co , co nale y zrobi .
- Mów miało.
- Przywódcy konkurencji. Nie mog odej za daleko. Musz zosta schwytani i powiedzie na
m kach gdzie maj swoje skarby i kto nale y do ich kleru. Potem zabi a schwyta tych, których
wydadz . Ci zanim umr wydadz kolejnych i tak dalej a pozb dziemy si wszystkich sekciarzy i
urzeczywistnimy punkt drugi tak pomy lnie zako czonego przetargu.
- Nie, Jezusie. Tego nie mog zrobi . My, Rzymianie, jeste my tolerancyjni.
- Musz umrze wszyscy. Inaczej nie b dzie tego co sam mie chciałe .
- Nie mo emy tego robi za cen zabijania ich.
- Mylisz si , cesarzu. Musisz zacz my le inaczej. Musisz zacz by chrze cijaninem. Musisz
pokona tych, którzy ze swojej głupoty nie chc przyj mnie i mojego nauczania. – Imperator
zawahał si . – No nie wiem. Nie miałem tego na my li.
- Od dzisiaj jeste chrze cijaninem. Musisz przesta my le w kategoriach imperium. Musisz by
ołnierzem chrze cija stwa. Musisz wytrzebi to bezrozumne bydło. – Nalegał Jezus.
- No dobrze. ci gn ich z powrotem i poprosz o nawrócenie w imi dzi zapocz tkowanej nowej
przyszło ci imperium. Stra ! Schwyta wszystkich przywódców religijnych i przyprowadzi z
powrotem.
Jezus u miechn ł si .
JEZUS PRZESTRZEGA PRZED HEREZJAMI
- Mistrzu, jak b dzie wygl dała nasza przyszło ? Czy b dzie zawsze tak fajnie jak teraz? – Spytał
pewnego razu Ojciec wi ty gdy Jezus z apostołami siedział przy zgrzewce browara.
Jezus zas pił si .
- Nie. – Odpowiedział po gł bokim namy le. Na to zas pili si apostołowie.
- Czy spadnie dynamika przyrostu wyznawców? – Spytał wi ty Paweł.
- Gorzej.
- Gorzej??
- Du o gorzej. – Pokiwał głow Jezus.
- A có mo e to by ? – Pytali uczniowie.
- Je li nie zachowacie czujno ci powstan liczne sekty i odłamy. Powstan ci, którzy b d mieni si
chrze cijanami chocia b d si eni . Inni nie b d kocha mojej mamy jako bogini Maryi. Inni b d
u ywa rodków antykoncepcyjnych a jeszcze inni b d si ry ka w pi tki a nawet je hamburgery
w Wielki Tydzie . A w czasach ostatecznych nikt nie b dzie chciał cierpie a kobiety b d
kapłankami i b dzie moda na seks zbiorowy z powodu upadku moralno ci w wyniku chodzenia w
spódniczkach za kolana.
Rozpłakali si apostołowie jak bobry słysz c te straszne rzeczy. wi ty Jan polał po maluchu
na ukojenie nerwów. Wypili jednocze nie z hukiem odstawiaj c kielonki na stół w tym samym
momencie. Niewolnica wi tego Jana przyniosła sok pomara czowy a jej pan polewał drug kolejk
gdy Jezus mówił dalej:
- Przyjd takie czasy, e nikt nie b dzie chciał całowa nast pcy naszego Piotrusia w laczka.
Przynajmniej z co znacz cych, bo motłoch zawsze do tego jest i b dzie skory. Ewentualnie w r k a i
to nie zawsze. I b d o nas kr yły dowcipy i nic na to nie b dzie mo na poradzi . I nawet nasi wła ni
ksi a nie b d uwa a , e onanizm jest grzechem ani wierzy , e mnie jedz .
Zapłakali ponownie apostołowie nad tymi oznakami działalno ci szatana. Janek postawił przed
ka dym drug kolejk .
- I b dzie wolno słowa, sumienia i wyznania co znaczy, e ka dy b dzie mógł mówi co chce i
wierzy w co chce.
- To niemo liwe! Takie społecze stwo skazane jest na nieuchronny upadek! – Krzykn li zgodnie
apostołowie.
- Naturalnie. Ale nikt nie b dzie naszych ludzi słuchał.
- Chlu niem bo u niem. – Powiedział gospodarz. Wychylili kolejk na drug nog .
- I b d rozwody i aborcja i el antykoncepcyjny na penisa dla m czyzn i budki z pieczonymi
kurczakami w pi tek i seks oralny i szkoły karate i taplanie w kisielu rozebranych dziewczyn i
eutanazja i edukacja seksualna w szkołach i pornografia wsz dzie dost pna i transplantacje serca i
szczepionki przeciwko chorobom i sekcje zwłok i rozbieranie si do naga u lekarza i kremowanie ciała
i osiemna cie metod wspomaganego rozrodu i schroniska dla zwierz t i studiowanie matematyki i
geometrii b dzie obowi zkowe i celem władzy wieckiej nie b dzie nam słu y . – Wyrzucił z siebie
Jezus do ko ca cał gorycz. Apostołom włosy stan ły d ba z przera enia. Nie mie ciło im si to w
głowach. Czy by szatan mógł wywalczy a tyle?
- Ale b dziemy zabija tych odszczepie ców, co si , tfu, eni z tymi, no... kobietami? – Chciał
wiedzie wi ty Paweł.
- Mo e troch z pocz tku. Ale zło rozprzestrzeni si tak, e w imi wi tego spokoju nawet ksi a
machn r k i przestan walczy i judzi . – Odpowiedział Jezus przybity własn wizj . – I tego mało.
Ledwie kilkaset lat po ostatniej porz dnej rzezi na tych heretykach nasi ludzie zaczn ... – Jezus ukrył
twarz w dłoniach i zacz ł szlocha – zaczn ... zaczn ... – zawodził – zaczn prowadzi z nimi dialog
ekumeniczny. – Wyrzucił wreszcie.
Tego było ju za wiele. Apostołowie zerwali si gotowi komu przyło y .
- Siadajcie. – Uspokoił ich Jezus. – To wszystko b dzie tylko próba gł boko ci wiary. Na ko cu
niepokalane wn trzno ci mojej mamy ostatecznie zatriumfuj .
To chłopaków nieco uspokoiło i po chlu ni ciu kolejnej kolejki zacz li rozmawia o nowych
chłopcach, którzy w tym miesi cu przyj li chrzest.
JEZUS UNAOCZNIA RÓ NIC MI DZY WIERZ CYMI
A NIEWIERZ CYMI
Pewnego razu gdy Jezus z apostołami robili obchód terenów ko cielnych odezwał si wi ty
Marek:
- Mistrzu, tyle nam mówiłe o cywilizacji mierci, zabijaniu dzieci i centrali antyewangelizacyjnej,
która pozostaje anonimowa. Ale ci o których mówiłe wygl daj tak jak my i mówi , e te s
przeciwko wojnie i za wolno ci religijn i za godno ci człowieka i tak dalej. Jak mamy odró ni
ziarna od plew?
A przechodzili akurat obok targowiska na którym diecezja jerozolimska wydzier awiała
kupcom boksy targowe.
- Chod cie za mn a si przekonacie. – Odpowiedział Jezus. – Oto wiecie, e jestem Bogiem jak mój
ojciec i kto nie jest mi posłuszny ten pójdzie do piekła na wieczne m czarnie. Kto ma uszy nie na
kolczyki i oczy nie do strzelania niechaj patrzy i słucha.
Jezus ze swymi lud mi podszedł do handlarki owoców.
- Dzie dobry panom szanownym. – Uradowała si widz c grup kilkunastoosobow . – Co poda ?
Mam maliny jak maliny jak to si mówi. Do czterech kobiałek pi ta gratis. Marchewk – do sałatki,
do zupy. Wi nie słodziutkie, e si ludzie wracaj i jeszcze bior . Zapraszam na degustacj nektarynek
bezpestkowych. – Uwijała si .
- Widzi pani, ja w innej sprawie. – Przyznał Jezus.
- A o co si rozchodzi? – Spytała podejrzliwie handlarka. – Za boks ju em zapłaciła.
- Nie o to chodzi. Widzi pani, jestem Bogiem.
- ???
- Tak jak pani słyszy. Kto nie jest mi posłuszny ten idzie do piekła na wieczne m czarnie.
- Kupuje co czy nie? – Warkn ła kobieta.
- Mog pani zapewni ycie wieczne. W tej chwili. Tak jak tu stoj . Je li tylko uznam, e pani na to
zasługuje. – Ci gn ł niezra ony Jezus. – Ale w tym celu trzeba przestrzega naszej etyki seksualnej.
To nie takie proste. Mamy do ostre normy. Mi dzy innymi...
- Kupujecie czy nie?? Co dla panów? – Zwróciła si do apostołów.
- ... mi dzy innymi nie mo na uprawia seksu analnego. Je li go pani nigdy nie uprawiała to zapewni
pani ycie wieczne. To jak?
- e co???
- Czy uprawiała pani kiedy seks analny?
Oczy kobieciny stały si na moment okr głe ze zdumienia. Po sekundzie wybuchła:
- Ludzie!! Ludzie!! Zboczeniec!! Zbocze cy!! Ratunku! Policja, wezwijcie policj ! – Chwyciła za
garnek i ruszyła z nim przeciwko intruzom. Chrze cijanie salwowali si ucieczk . Kto zacz ł ich
goni . Słyszeli za sob tupot cigaj cych ich nóg, ludzie krzyczeli, e bandyci napadli na handlark i
chcieli j zgwałci . Jezus z uczniami wybiegli na ulic i co tchu p dzili przed siebie pokonuj c kolejne
bramy i płoty. Po pi ciu minutach stan li na dr cych nogach i zdyszani zacz li oddawa dług
tlenowy. Tylko Jezus przeł czył si na tryb bosko ci i wyrównał oddech w jednej chwili.
- Ładna mi rozmowa z Bogiem. – Powiedział z wyrzutem Ojciec wi ty. – Wy lesz j do piekła,
prawda mistrzu?
- Nie.
- Nie?? Omal nie złapała nas policja! Mogli my siedzie na komendzie oskar eni o usiłowanie gwałtu.
- Otó to. Widzieli cie jak na Słowo Bo e reaguj wyznawcy relatywizmu moralnego i cywilizacji
mierci. A teraz idziemy do klasztoru.
Po pół godzinie, wci l kaj c si czy kto ich nie rozpozna i nie wszcznie rabanu, dotarli do
klasztoru.
- Przyprowad cie przed moje oblicze siostr Weronik . – Polecił Jezus matce przeło onej. Po chwili
cała dr c i boj c si czego mo e chcie od niej sam Chrystus podeszła do niego młodziutka siostra
Weronika. Upadła przed nim na twarz i zacz ła całowa laczki.
- Oto jestem mój Panie. Twoja niegodna niewolnica, niegodna eby na niej usiadł. Zrób ze mn co
zechcesz. – Przywitała si . Apostołowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Weroniko czy chcesz by moj niewolnic i pyłem na moich stopach? – Spytał Jezus.
- Panie, ty wiesz, e niczego innego nie pragn . – Odpowiedziało dziewcz nie podnosz c wzroku
wy ej kostek Chrystusa.
- Aby była tego godna musisz by mi posłuszna i przestrzega reguł ycia zakonnego. Czy
zapomniała o tym? – R ce dziewczyny zacz ły dr e jak galareta.
- O Panie! Wszystko robi tak jak ka e mi matka przeło ona! Wszystko!
- Wiesz, e seks analny jest surowo zabroniony. Czy miała kiedy co tak ohydnego?
- Nie, nigdy. Przenigdy, przysi gam! – Zaskomliła zakonnica.
- Pami taj, e jestem Bogiem. Znam twoje uczynki i my li. Przyznaj si albo oddal ci z klasztoru.
- To... – płakała dziewczyna – to nie był stosunek. Tylko wodziłam paluszkiem po odbycie.
- Weroniko! Ukorz si przede mn ! – Rozkazał Jezus.
- Jeden, jedyny raz. Tak. Wło yłam tam koniuszek banana. I zaraz wyj łam. I od razu si
wyspowiadałam. Biczowałam za to moje grzeszne ciało a tryskała krew. – Spazmowała dziewczyna
w histerii wci le c przed Jezusem plackiem.
- Uległa namowom szatana, który jest w klasztorze pod postaci dziewicy, aby lepiej zwodzi takie
dusze jak ty.
- W klasztorze? U nas? To niemo liwe! Wszystkie bardzo si kochamy i chcemy by twoimi
duchowymi towarzyszkami w niebie!
- Która z was jest przebranym diabłem? – Pytał dalej Jezus. – Mów!
Apostołowie odwracali si z obrzydzeniem i odchodzili o dwa kroki.
- Nie wiem. Sam to wiesz panie, kto chce nakłoni nas do złego. Ratuj nas!
- Oka e si czy jeste ju gotowa by by moj duchow kochank . Czy pokonała szatana
przegl daj c jego zamiary i przebranie. Powiedz a ju na zawsze b dziesz mi usługiwała u mojego
boku jako moja ulubiona zakonnica. Która z was jest szatanem?
- Nie wiem. Wszystkie gor co si modlimy i robimy to co si nam ka e.
- Je li nie rozpoznała szatana nie jeste godna aby mieszka w klasztorze. Oddal ci i jeszcze dzisiaj
b dziesz na targu sprzedawa włoszczyzn a klienci b d na ciebie patrze i b d niby to przypadkiem
dotyka twojej r ki. – Dziewczyna prezentowała sob wrak, zupełny wrak. Zanosiła si od
bezgło nego płaczu.
- Siostra Sara! Tak! To na pewno siostra Sara! Widziałam jak pod prysznicem wkłada sobie palec do
pochwy. I wycierała si r cznikiem mi dzy nogami mocno pocieraj c od góry. To siostra Sara!
- Tak. Dobrze s dziła . Wsta . – Weronika nie miało wstała. Najpierw na kolana, potem na jedno
kolano i wreszcie z oci ganiem stan ła przed Jezusem. Ten mocno przytulił j do piersi.
- Zwyci yła szatana i zwierz w sobie. W niebie czeka na ciebie zapłata. Wyci gn ł r k do
ucałowania.
- Dzi kuj ci, mój panie. – Powiedziała, składaj c na dłoni ognisty pocałunek.
JEZUS MAKSYMALIZUJE ZYSKI
wi ty Paweł zło ył przed Jezusem i reszt apostołów sprawozdanie finansowe. Okazało si ,
e z powodu obowi zku płacenia normalnych podatków i du ych wydatków chrze cija stwo
zako czyło rok deficytem w wysoko ci pi tysi cy srebrników. Zafrasowali si uczniowie i radzili co
pocz .
- Mo e porwiemy Piłatowi córk i uwolnimy jak nas zwolni ze wszystkich podatków? –
Zaproponował Główny Ekonom.
- Nie. To zły pomysł Pawełku. – Odpowiedział Jezus.
- Mo e przyci niemy naszych wiernych eby wi cej nam dawali? – Rzucił pomysł Ojciec wi ty.
- To te zły pomysł. Wyci gamy ju od nich tyle, e tylko kary piekła i ekskomuniki utrzymuj ich w
ryzach a i to zaczynaj szemra . – Odparł Jezus.
- Mo e porwiemy Piłatowi córk i za damy dotacji w wysoko ci dziesi ciu tysi cy srebrników? –
Podrzucił wi ty Andrzej.
- Nie było by złe z tym, e jest jeden feler. Zostanie to odebrane jako zwykłe porwanie dla okupu.
- Przecie robimy to dla szerzenia ewangelizacji a wtedy nie ma grzechu. – Bronił si Andrzej.
- Tak, ale o tym wiemy my a nie oni. Nie b dziesz miał grzechu a do wi zienia i tak pójdziesz. Nie za
bardzo si to opłaca.
- To mo e to jako zarobimy? – Powiedział wi ty Łukasz.
- Mamy sami sobie płaci za sprz tanie ko ciołów? Czy sprzedawa marchewk jak ta handlarka
przez któr o mało nie wyl dowali my na komisariacie? – Zaperzył si wi ty Jan. – Do wy szych
rzeczy jeste my stworzeni!
- Có tedy nam czyni ? – I tak rozmowa wróciła do punktu wyj cia.
- Obaj macie racj moi drodzy. – Odezwał si Jezus. – Do wy szych rzeczy jeste my stworzeni i nie
b dziemy si zajmowa tym co dziecioroby. A pieni dze musimy zarobi .
- Jak to zrobi , panie? – Spytali wszyscy.
- Sposobów jest wiele je li si tylko chce si je dostrzec. Na pocz tek wy lijcie listy do wszystkich
parafian, e jeste my w potrzebie i liczymy na ich hojno . B dziecie si modli za ofiarodawców
bezpo rednio do mojej mamy albo do patrona parafii czyli mojego serca i tak dalej. Pomo e – nie
pomo e a na pewno nie zaszkodzi. Ile zdob dziecie tyle b dziecie mieli. To chyba proste. To jest raz.
Dwa. Ogło cie, e trzech najbardziej hojnych ofiarodawców z ka dej parafii pójdzie do nieba. Ludzie
zaczn wpłaca aby si dosta do tej trójki a poniewa suma b dzie rosła to im wi cej wpłac tym
bardziej b dzie im al odpa i z tym wi kszym uporem wpłac reszt . Zawsze przynajmniej
dziesi ciu zrujnuje si do cna a wygra i tak tylko trójka. Która dostanie pozwolenie na grzeszenie, bo i
tak pójd do nieba. To dwa. Dalej. Bierzcie opłaty za wszystko co robicie. Za chrzty, luby, pierwsze
komunie, bierzmowania i pogrzeby. Bierzcie pieni dze nawet za ogłoszenie lubu i wydanie aktu
chrztu. To trzy. Dalej. Dzieci dostaj na pierwsze komunie du o pieni dzy, które s im niepotrzebne.
Niech prezenty sobie zostawi a pieni dze przynios wam. To ju cztery. Idziemy dalej. Mam tutaj
wiele rzeczy, które s mi niepotrzebne i wy na pewno te co takiego macie u siebie. O! Mój stary
misiu wypychany g bk . Miał trepanacj czaszki ale mo na zszy . Dotykałem go jak byłem malutki a
nawet liniłem si na niego kiedy wyrzynały mi si mleczaki. Pójdzie za tysi c srebrników najmniej.
We my – te ko ci. – Wskazał Jezus na ko ci po golonce, któr wła nie spałaszowali. – Dotykali my
ich naszymi wi tymi ustami, co nie? Nie s dzicie, e to co znaczy? Ty Pawełku wła nie
wysmarkałe nos. Jeste na najlepszej drodze eby t o lizł papierow szmatk wyrzuci do kosza. A
przecie jeste pierwszym papie em. – Ojciec wi ty patrzył zdumiony i skonsternowany. Nigdy by
na to nie wpadł. – Nie mówi ju o obci tych paznokciach czy moczu. Dziennie jak jest upał mo ecie
go naprodukowa z pi buteleczek. Daje to sze dziesi t buteleczek moczu apostolskiego dziennie
czyli tysi c osiemset przez jeden jedyny miesi c. Nie chc ju mówi co b dzie je li któremu z was
trzeba b dzie co amputowa . Na jednej nodze nawet poni ej kolana zarobimy półroczne przychody z
tego roku. Oto sposób pi ty i przyznacie chyba, e otwieraj cy przed nami zupełnie nowe
perspektywy. Sze – mo emy si przecie modli za pieni dze. Za trupy o wej cie do nieba, za
yj cych o to samo albo o zdrowie czy cokolwiek. Mo na si modli w ka dej intencji, która jest
odpowiednio opłacona. Oczywi cie, nie za darmo tylko za „Bóg zapła ” i to z tych wi kszych
prostok tów... aden z was o tym nie pomy lał. Nawet ty, Pawełku. Siedem. Napiszemy pozwolenia
na grzech. Szczególnie du y popyt b dzie na grzechy okołogenitalne, bo jest to to czym zapewnili my
sobie posłusze stwo i uległo naszych wiernych szybciej i skuteczniej ni jakakolwiek inna religia.
Osiem. Wprowadzimy zasad , e dziesi procent upraw i wszystkich produktów rolnych chłopi maj
obowi zek nam dawa .
- Tak po prostu? e maj obowi zek dawa nam jedn dziesi t ze wszystkiego co wypracuj ? –
Niedowierzali apostołowie.
- Tak. Dokładnie tak. Inaczej Bóg spali im cały dobytek piorunem a całe ziarno zjedz szczury i
zgnije. Je li to mało mo na doda gru lic albo pomór bydła.
- Genialne... – Wyszeptali apostołowie. – Prawdziwie ten jest synem Bo ym.
- To było, je li palce mi si nie pomyliły, osiem. Dziewi . Ka dy, kto boi si mierci a tych jest
dziewi dziesi ciu dziewi ciu na stu na ło u mierci ch tnie nam da wszystko co ma je li otrzyma
nadziej zbawienia albo przynajmniej obietnic , e zneutralizuje to grzechów za pół miliona lat
czy ca co mo e ostatecznie przewa y na korzy nieba na S dzie Ostatecznym. A do umieraj cych
b dziemy mieli najlepszy dost p na wiecie. Wystarczy eby przed zej ciem zło y jeden male ki
podpis pod tym co ju my zawczasu przygotujemy. Dziesi . Mo emy we wszystkich miejscach
pielgrzymek naszej trzody sprzedawa gipsowe figurki mojej mamy i aniołków, pachn ce ró a ce,
kalendarze z moimi złotymi my lami i naszymi dziejami, obrazy i puzzle ze mn albo Ojcem
wi tym, albumy ze zdj ciami, poradniki pielgrzyma i tak dalej. To nie musz by rzeczy dobrej
jako ci, wystarczy zwykły bohomaz albo maszkara a pieni dze i tak popłyn . Trzeba to sprzedawa
we wszystkich centrach pielgrzymkowych i bazylikach. Ile to ju było? Dziesi . Dalej. Jedena cie.
Róbcie akcje charytatywne. Ludzie z natury s współczuj cy chyba, e maj do czynienia z wrogami
swojej religii. Nawet ubodzy ch tnie daj pieni dze na sieroty, wcze niaki czy do ywianie dzieci.
Róbcie du o takich akcji i zbierajcie kas , ale zostawiajcie sobie połow tego co zbierzecie. Nikt nie
musi o tym wiedzie . Wystarczy, e pojawicie si w ród tych dla których przeznaczyli cie drug
połow i b dzie to wydarzenie publiczne i medialne. Dwana cie. Wejd cie w spółk z władzami
miasta i ustalcie, e za ka d decyzj i załatwienie sprawy trzeba dawa pieni dze na nasze potrzeby –
ławki, ołtarze, dzwonnice i tak dalej. Chcesz dowód osobisty – prosz bardzo. Wpła dziesi
srebrników na konto bazyliki. Chcesz si o eni – sto srebrników na krzy trzydziestometrowy.
Zapewniam was, e da ka dy cho by miał wyci gn ostatnie grosze, bo załatwianie spraw
administracyjnych jest konieczne do ycia w społecze stwie. Oto podałem wam dwana cie pewnych
sposobów na doj cie do du ej kasy bez adnego wysiłku, wykorzystuj c jedynie nasz pozycj i
specyfik . Ka dy z was mógłby wpa na jeden z tych pomysłów, ale cie ciarachy. No, wierz w was.
Wyrobicie si , ale niech ka dy z was zajmie si od dzisiaj jedn z tych metod. Oprócz tego oczywi cie
trzeba naciska na zwolnienie z podatków i upusty na przynajmniej dziewi dziesi t procent jak co
kupujemy. No i prowadzi normaln działalno gospodarcz – prowadzi fabryki, produkowa bro ,
dzier awi , obraca nieruchomo ciami, złotem i robi wszystko na czym poza tym mo na jeszcze
zarobi .
- Mistrzu, dzi ki temu chrze cijanie nie b d nam w ogóle do niczego potrzebni. Ewentualnie
pozwolimy by przychodzili i dawali nam pieni dze. – Wykrzykn ł wi ty Paweł.
- Dobrze kombinujesz Pawełku. I dlatego jeste Głównym Ekonomem Chrze cija stwa.
Nast pny rok zamkn li ju znacznym zyskiem a ka dy kolejny był lepszy od poprzedniego. I
radowali si apostołowie, bo ci gn li zyski ze wszystkiego co powiedział im Jezus.
JEZUS WPROWADZA ROZDZIAŁ KO CIOŁA OD PA STWA
Zdarzyło si pewnego razu, e pewnemu bardzo pobo nemu chrze cijaninowi uton ł synek.
Powiedział wi c pozostałym swym dzieciom w domu, eby si nie martwiły, bo ich brat poszedł
odwiedzi dziadka i nazajutrz wróci. A gdy wszystkie zasn ły podszedł do nich i zabił jedno po
drugim aby trafiły do nieba razem z bratem swym Jechud gdy rodze stwo bardzo si kochało. Płacz
i lament rozległ si w całym Izraelu a s siedzi chcieli tego ojca nadzia na hak rze nicki a gdy
zobaczyli, e jest ju w areszcie spalili jego dom i nie zostawili kamienia na kamieniu i za dali od
komendanta aby wydał chrze cijanina eby go zlinczowa . Piłat wysłał stu policjantów do ochrony
aresztu gdy tłum zagroził, e sił wedrze si do rodka i rozszarpie go na strz py i ci dopiero po
wielu apelach uspokoili sytuacj i skłonili ludzi do rozej cia si .
Spytał wi c s dzia gdy rozpocz ł si proces:
- Czy udusiłe trójk swoich dzieci gdy spały?
- Tak. Zrobiłem to. – Odpowiedział chrze cijanin. S dzia odwrócił od niego wzrok eby si nie
wyrzyga i miał ju skaza go na ukamienowanie ale dla formalno ci spytał:
- Dlaczego to zrobiłe ?
- To dla ich dobra. Oto uton ł mój syn Jechuda. Poszedł do nieba bo spowiadał si zaledwie kilka
godzin wcze niej. Bardzo kochał brata i dwie siostry a oni kochali jego wi c zabiłem drugiego syna i
dwie córki eby razem mogli by w niebie.
Przewodnicz cy składu spojrzał na siedz cych obok niego s dziów a ci skin li głowami na znak
zgody. Ju wi c s dzia chciał ogłosi wyrok gdy nagle odezwał si Jezus, który był obro c
dzieciobójcy:
- Mój klient jest niewinny. Zrobił to z pobudek religijnych i nie popełnił adnego bł du doktrynalnego
ani teologicznego. Korzystał wi c z prawa do wolno ci religijnej zagwarantowanej konstytucyjnie.
Takie czyny podlegaj tylko os dowi przez s d ko cielny je li popełniłby blu nierstwo – na przykład
gdyby był pewny, e dzieci, które zabił na sto procent pójd do nieba. Tymczasem takiej pewno ci nie
miał gdy usilnie si w tej intencji modlił. Mówi o tym li tylko informacyjnie gdy jak wykazałem
s dzenie tego człowieka byłoby naruszeniem rozdziału... czy mo e lepiej – wzajemnej autonomii
imperium i naszego ko cioła.
Zdumieli si s dziowie słysz c tak lini obrony. Udali si na narad po której przewodnicz cy
rzekł:
- Uznajemy oskar onego niewinnym gdy działał z pobudek religijnych. Słusznie podniósł obro ca
Jezus Chrystus, e nale y przestrzega wzajemnej autonomii imperium i chrze cija stwa.
I uradował si Jezus i wszyscy przywódcy religijni z tego wyroku.
Kilka miesi cy pó niej pewien samiczy b karci pomiot szatana niech jej ko ci z mi sa
ogryzaj psy przeszedł z chrze cija stwa na buddyzm. Złapała j specjalna grupa antysektowa i
przywi zała do pala a chrze cijanie znosili wokół niej chrust gdy Jezus obiecał za to odpust zupełny.
- Saro Aserejen. Przeszła na buddyzm mimo, e zmiany wyznania zakazuje kanon tysi c pi set
sze dziesi t osiem. Zgodnie z kanonem tysi c pi set sze dziesi t dziewi jedynym ratunkiem dla
ciebie, który mo e oczy ci twoj dusz , jest spalenie na stosie. – To powiedziawszy Jezus przyło ył
pochodni do drew i wkrótce ogie obj ł słup i heretyczk , która w ci gu pi ciu minut si usma yła.
Dowiedzieli si o tym jej rodzice i oskar yli Jezusa o porwanie córki, torturowanie i zabójstwo
ze szczególnym okrucie stwem i za dali kary mierci dla Jezusa i apostołów, delegalizacji
chrze cija stwa, przepadku całego mienia tego ko cioła i wypłacenia im z niego odszkodowania.
- Wysoki S dzie! – Bronił si Jezus osobi cie gdy stan ł przed s dem. – Sara Aserejen przyst piła do
naszego ko cioła dobrowolnie co oznacza, e akceptowała wszystkie jego zasady. Tymczasem zasada
numer tysi c pi set sze dziesi t osiem głosi, e chrze cijanom do mierci to znaczy – przenigdy, nie
wolno zmienia wyznania. Sankcje za to przewiduje zasada tysi c pi set sze dziesi t dziewi to
znaczy spalenie na stosie. I taki wła nie wyrok został wykonany. Wi c prosz si łaskawie odczepi i
nie miesza do naszych wewn trznych spraw.
I znów s dziowie nie znale li podstaw do skazania Jezusa, który powoływał si na wolno
sumienia i wyznania i go uniewinnili.
Gdy uniewinnienie Jezusa stało si tematem medialnym przyszedł do s du pewien człowiek i
za dał delegalizacji ko cioła Jezusa Chrystusa ze wzgl du na deprawowanie swych wyznawców i
odbieranie im sumienia przez spowied oraz wywoływanie przest pstw seksualnych w wyniku
zmuszania do celibatu. Przewodnicz cy składu ju na „dzie dobry” o wiadczył:
- Szanowny panie! Jak e mamy s dzi to wyznanie skoro nie do nas to nale y? To co sobie ustal jest
ich spraw i nie b dziemy narusza wzajemnej autonomii imperium i ko ciołów. Nie mo emy
ogranicza wolno ci religijnej.
- Oto s dzili cie menad era pewnej piosenkarki, który zorganizował konkurs polegaj cy na tym, e
kto podniesie roz arzony pr t i rzuci go na podest ten dostanie darmowy bilet na koncert. Nikogo do
tego nie zmusił i tym, którzy tego dokonali dał te bilety wi c ani si nad nikim nie zn cał ani nikogo
nie oszukał. Ale osoby, które stan ły do konkursu doznały straszliwych poparze r k. I skazali cie go
nie dalej ni miesi c temu. – Argumentował postkomunistyczny demoliberał. Zafrasowali si
s dziowie na te słowa i udali si na narad . Radzili dwie godziny a gdy wrócili przewodnicz cy
oznajmił z markotn min :
- Uniewinnili my ju jednego chrze cijanina, który zabił własne dzieci eby mogły trafi do nieba
oraz samego Jezusa, który spalił na stosie dziewczyn , która od nich odeszła. Musimy bra pod uwag
te wyroki i wzorowa si na nich przy podobnych sprawach. Poza tym Imperium potrzebuje dzisiaj,
kiedy Ojcem wi tym jest civilus Romanus, spokoju społecznego i nie b dzie wdawa si w adne
kontrowersyjne awantury! Musimy szanowa specyficzny wkład ko cioła Jezusa Chrystusa w nasz
cywilizacj . Nie, nie mo emy przychyli si do pa skiego wniosku.
I takie status quo ju zostało.
JEZUS PROWADZI PORADNI KATOLICK
- Musimy zało y poradni katolick dla mał e stw i w ogóle. – Powiedział pewnego wieczoru Jezus
apostołom.
- B dziemy pomaga mał e stwom? To wietny pomysł. – Ucieszył si Judasz.
- Nie. Chodzi o to eby da odpór tentencjom sekularstycznym i cywilizacji mierci no i przy okazji
co zarobi . B dziemy tam po prostu wpaja posłusze stwo naszym daniom. – Wyja nił Jezus. Po
miesi cu parafianie wybudowali budynek nad którym zawisła tabliczka: „Poradnia katolicka. Wjazd
10 srebrników”. Nast pnego dnia przyszła pewna kobieta i po uiszczeniu opłaty nie miało usiadła na
brzegu krzesła przed Jezusem:
- B d pochwalony.
- Na miriady lat. Dzi ki. O co chodzi? – Zagadn ł Bóg.
- No wi c... hmm... jakby to powiedzie ... chodzi o to, e... – Dukała kobieta.
- Mów miało. Ja to i tak wiem. Jestem przecie Bogiem. O smyranie chodzi?
- Nooo... tak mo na powiedzie . Mój m ... tego, kurde... – Dostosowała j zyk do rozmówcy.
- Nie mo e wprowadzi pr cia do pani vulvy? – Strzelił Jezus.
- Nie.
- Ma za mało plemników?
- Nie.
- Pani nie mo e zaj w ci
?
- Nie.
- No to o co wreszcie chodzi?
- Nie poci ga mnie.
- e co?
- No, w łó ku czuj si jakbym zmywała klatk schodow . Bo w tym tygodniu moja kolej. I podobna
cz stotliwo .
- Wszystko jest w porz dku. – Odpowiedział Jezus.
- Naprawd ?
- Tak. Jeste cie wzorcowym mał e stwem chrze cija skim. Ile to ju trwa?
- Przynajmniej jakie pi lat.
- Jak wytrzyma pani drugie pi to was osobi cie beatyfikuj . Tylko adnej antykoncepcji.
Kobieta popatrzyła na Jezusa niepewnie.
- Dzi kuj . Teraz prosz pocałowa mnie w ten haftowany szalik. – Kobieta wykonała polecenie. – Z
Bogiem. Nast pny prosz .
Nast pny był wysoki i chudy m czyzna, który zacz ł si wierci na krze le gdy tylko na nie
usiadł. Oprócz tego przygryzał warg i wyłamywał ko ci w palcach.
- W czym mog pomóc? – Spytał rzeczowo zza biurka Chrystus.
- Jezusku! Pomó mi. Wyrwij mnie ze szponów szatana! – Zaskowyczał.
- Ale o co chodzi?
- Wiesz o co. Przecie jeste Bogiem.
- O... TO? – Spytał podejrzliwie Jezus. Chuderlak poci gaj c nosem skin ł głow .
- To znaczy o co?? – Zaripostował Mistrz.
- No tak. Wła nie o to. – Płaczliwym głosem przyznał przybysz.
- Musisz powiedzie .
- Ale przecie wiesz.
- Wiem, ale musisz powiedzie .
- To konieczne?
- Tak. – Zapadła chwila milczenia. Wreszcie chuderlak wzi ł gł boki oddech i wyrzucił z siebie:
- O ptaszka.
- Jakiego? – Indagował Jezus.
- Mojego. – Wypłakał przybysz.
- Nie działa?
- Działa.
- No to o co chodzi?
- Ja go... tego... no... wła nie to.
- No mów człowieku bo ci wy l do piekła do sekcji ptaszków. – Chudzielec zbladł jak ciana i
uchwa zacz ła mu si trz
z przera enia.
- Nie. Tylko nie to. Błagam.
- No to mów.
- Ja si nim bawi .
Jezus zmartwiał ze zdumienia a potem zatrz sł si z oburzenia.
- Bawisz si ptaszkiem???
- Tak.
- I miesz tu przychodzi ?? Po tym co zrobiłe ?
- To ja mo e ju pójd . – Odezwał si grzesznik nie wytrzymawszy napi cia.
- A gdzie? Siad. Nie wyjdziesz póki nie rozwi emy tego problemu. – Chudzielec zacz ł bezgło nie
chlipa .
- Wiesz, e zabroniłem? – Spytał Jezus.
- Wiem.
- Wiesz ile razy?
- Chyba z osiem razy w przynajmniej czterech encyklikach.
- To same encykliki! A bulle? A adhortacje? A przemówienia? Ł cznie b dzie tego z pół kopy
najmniej. – Chudzielec wyj ł chusteczk i zasmarkał cał jednym dmuchni ciem. – Zgadza si ?
- Tak.
- No to dlaczego to robisz?
- Wci ulegam podszeptom szata skim.
- A modlisz si chocia o cnot czysto ci?
- Tak.
- Do kogo?
- Do wi tego Alfonsa.
- Ty idioto! W tej sprawie trzeba si modli do wi tego Matubanta. Modlitwy do wi tego Alfonsa
mog przynie skutek odwrotny od oczekiwanego. Teraz musz oczy ci twoj hipotek z modlitw
do złego patrona. No tak. Ju j widz . Jest gorzej ni my lałem. – Powiedział Jezus po chwili
wpatrywania si w sufit.
- Naprawd ?
- Niestety. Tu mo e pomóc ju tylko mocne postanowienie poprawy i modlitwy osobi cie do mojej
mamy.
- Do pa skiej mamy?
- Tak. Jest specjalistk od tego problemu. Pomogła ju wielu. Pro j o łaski i tak dalej. A jak b dziesz
miał ochot jeszcze raz zrobi t straszliw rzecz to id pobiegaj.
- Dookoła bloku?
- Dookoła całej Jerozolimy póki nie padniesz na pysk, idioto. No, id ze mn . Pomodl si w twojej
sprawie do mojej mamy. B dziesz miał przetarty szlak.
- A nie b dzie to kumoterstwo?
Jezusa tym razem naprawd zatkało.
- Ile masz kasy?
- Dwadzie cia trzy sreberka.
- To daj trzydzie ci.
- Czemu?
- Dwadzie cia trzy za porad i siedem za zadawanie głupich pyta . Pocałuj mnie w ten haftowany
szalik. Z Bogiem.
- Z Bogiem. Siedem jutro. – Powiedział grzesznik po pocałowaniu szalika i wyło eniu całej kasy.
- Nast pny! – Krzykn ł Jezus. Weszła druga kobieta.
- B d pochwalony.
- Na miriady lat. Dzi ki. Co my tu mamy tym razem?
- M ... jako si zaniedbuje.
- Nic nie pije?
- Nie. Pije jak nale y.
- No to o co chodzi?
- Nie przytuli, nie pogłaszcze, nie powie, e kocha.
- A ile lat jeste cie po lubie?
- Pi tna cie.
- Nic dziwnego. To normalne przy takim sta u.
- A nie mo na by go jako ... rozrusza ?
- A co to motor jaki?
- No... tak my lałam eby był taki jak dawniej.
- Przed lubem?
- Wła nie.
- Ale jeste cie po lubie.
- No tak...
- Czyli nie ma po co. Nie ma adnej motywacji.
- Nic nie mo na zrobi ?
- Przysi gała mu pani?
- Oczywi cie. Miło , wierno , uczciwo i tak dalej.
- No wi c ma pani obowi zek go kocha .
- A jakby jaki seksowny szlafroczek, wiece, streaptease i te sprawy?
- To wykluczone. Tymi sprawami zajmuj si tylko dziwki.
- No to ja si chc rozwie .
- To wykluczone. Nawet o tym nie my l. Musisz z nim y a jedno z was umrze.
- No to co ja mam zrobi ?
- To proste. Musisz d wiga swój krzy nawet je li b dzie napełnia ci to cierpieniem. Pami taj, e
je li b dziesz cierpie to b d ci szczególnie kochał. A teraz pocałuj mnie w ten haftowany szalik.
JEZUS WALCZY Z ZEREM
Pewnego razu Szmul, prymus ochrzczony zaledwie miesi c wcze niej, podszedł do Jezusa i
powiedział:
-
Interesuje mnie filozoficzne zagadnienie nico ci. Czy mo esz mi to wyja ni ?
-
Oczywi cie. Jestem swoim ojcem i stworzyłem wiat z niczego.
-
No tak, ale czym było to „nic”?
-
Głupi , Szmul. Nie było niczego, o le. Przejd si pół tysi ca kilosów na pielgrzymce to
odechce ci si zadawa głupie pytania.
Szmul zapisał si na pielgrzymk , ale wywalono go na zbity pysk po dwóch dniach gdy
obliczył, e taniej wyjdzie jecha wozem ni zdziera kilkana cie par sandałów i przyjmowa dziennie
pi tysi cy kalorii. W skrajnym przypadku – przekonywał kierownika pielgrzymki – je li cała
pielgrzymka zabierze si na stopa to koszty spadn do zera a na miejscu b d tydzie wcze niej. – Za
takie my lenie dostał od ksi dza w łeb rondlem i wrócił stopem do Tel-Awiwu. Odnalazł Jezusa, który
grał na plebanii w karty o niedzieln tac i rzecze:
- Kierownik pielgrzymki mnie wywalił i uderzył rondlem. Wróciłem stopem w ci gu sze ciu
godzin za pi srebrników podczas gdy do punktu Z szedłem dwa dni i zjadłem jedzenia za pi tna cie.
I pomy lałem sobie tak: je li poka jeden palec to zapisz , e pokazałem jeden. Je li poka dziesi
to zapisz , e pokazałem dziesi . A je li nie poka adnego, to mam zapisa , e ile pokazałem?
- Oj Szmul. Ty jeszcze głupszy wrócił ni pojechał. Doszlusuj do pielgrzymki w ci gu jednego
dnia, id w rodku i g by nie otwieraj. Wyszalejesz si , nachodzisz, odechce ci si bawi ptaszkiem i
zadawa głupie pytania.
Ale Szmul poszedł do dyrektora Instytutu Matematyki na Uniwersytecie w Tel-Awiwie.
Przedstawił si i spytał:
- Panie profesorze. Je li poka jeden palec to zapisz , e pokazałem jeden. Je li poka dziesi
to zapisz , e pokazałem dziesi . A je li nie poka adnego, to mam zapisa , e ile pokazałem?
Profesor spojrzał na Szmula i wyci gn ł koniak. Polał do dwóch i stukn ł. Gdy obaj wychylili
profesor odpowiedział:
- Młody przyjacielu. Zastanawiam si nad tym od dawna. Nie mam zielonego poj cia. Tu trzeba
Archimedesa.
- Panie profesorze. Archimedes zasłu enie pije ambrozj na Olimpie. To co mamy zrobi to trafi
tam tak jak on. Nie korzy si przed herosami nale y lecz stawa si im równym. Nie skowycze do
Hery by miała lito nad swym niewolnikiem lecz patrze na ni póki wzroku na pytona jej twarz
ogl daj cego nie spu ci.
- A niech mnie wszyscy diabli. – Zatkało profesora. – Za to musimy wypi . Polał ponownie. –
Młody przyjacielu! Wkraczamy do Historii. Ona jest prawdziwym Olimpem, bo wpuszcza tylko tych,
którzy stawszy si w m stwie gdy ołnierzem wiedzy, gdy uczonym, talencie gdy artyst równymi
herosom na nie miertelno bez ambrozji zasłu yli!!! A gdy kto szcz cie w niewolnictwie głosi
miał b dzie – to do diabła z nim!
Wypili na drug nog i u ciskali si serdecznie.
- Có tedy proponujesz, skoro adnego palca nie pokazałe ? Je li nic nie pokazałe to jak mo na
liczb to wyrazi ?
- Trudna rada. Ale je li b d mógł adnego nie pokaza i dwie próby miał b d i w pierwszej nie
poka adnego a w drugiej jednego to ile razem poka ?
- Jednego.
- Czy zmarnuj pierwsz prób ?
- NA DRZEWO PITAGORASA! NIE!!
- A je li w trzeciej próbie poka dwa to ile razem?
- Trzy.
- Sk d wynik?
- Dodałem.
- Palce ze wszystkich trzech prób?
- Na dywan Sierpi skiego! Nie inaczej! W pierwszej adnego plus jeden w drugiej plus dwa w
trzeciej. Razem trzy.
- Czyli, e policzył pan profesor NIC z pierwszej próby.
- Tak, na cał geometri Euklidesa! Policzyłem NIC, które musi by liczb skoro je dodałem. Oto
liczba, która niczego nie wyra a chocia istnieje. Jak j nazwiesz?
Szmul zamy lił si . My lał dłu sz chwil a odezwał si wreszcie:
- ZERO.
- Czemu to? – Spytał profesor.
- No có , panie profesorze. Miałem w yciu cztery kobiety. Zosi , El , Reni i Oliwi . Wszystkie
porz dne dziewczyny, ani słowa bo na udeptan ziemi . Ka da uczyniła mnie bogatszym ni byłem.
Niech pami o nich trwa tak jak zawsze trwa b dzie w mojej pami ci. – Profesor poklepał Szmula
po ramieniu. – Ciesz si synu, e jeste tak porz dny, e b d musiał mówi tylko dwie sylaby a nie
sze .
Jeszcze tego samego dnia profesor napisał prac naukow z dowodu Szmula. Szmul odczytał j na
zebraniu Towarzystwa Matematycznego. Po u wiadomieniu sobie doniosło ci dowodu członkowie
nagrodzili go owacj na stoj co i wybrali na honorowego prezesa. Po miesi cu Szmul z r k ministra
edukacji odebrał stypendium dla młodych geniuszy i zaproszenie do studiowania na Uniwersytecie
Imperium w Rzymie.
Po powrocie z Rzymu Szmul poszedł do Jezusa i opowiedział o swoim wielkim odkryciu.
- No i co z tego? I tak umrzesz. – Odpowiedział Jezus. – Nie ma takiego co nie umrze.
- No trudno. Jako to prze yj .
- Czy my lałe o S dzie Ostatecznym? Tam nie b dzie si liczy , e wymy liłe zero tylko liczba
pielgrzymek i ofiarno dla ksi y. A to u ciebie kuleje. – Powiedział Jezus oschle.
Szmul wyci gn ł banknot stusrebrnikowy i wrzucił do skarbony.
- Dostałe tyle, e t stów powiniene sobie wła nie zostawi . – Skrzywił si Jezus.
- Dostałem na studia. Jad do Rzymu na Uniwersytet Imperium.
- Ale i tak umrzesz.
- No trudno. Ale umr jako absolwent ku ni elit imperium.
- Mo esz umrze ju jutro. Zapomniałe o tym?
- No to trudno si mówi do cholery. mierci nie zaplanuj , ale studia – tak.
- Je li Pan Bóg ony nie zapłodni daremne m a zdejmowanie spodni. – Przypomniał credo Jezus.
- Czego chcesz ode mnie? Daj mi spokój! – Wykrzykn ł Szmul.
- Ach, tak dobrze si zapowiadałe przed tym przez diabła nadanym zerem! Diabeł ci podkusił, eby
i do tego profesora zamiast na pielgrzymk . Je li nie b dziesz zgł bia moich nauk to na nic
wszystkie twoje studia. Nie b dziesz wiedział co jest moralne i w ogóle. Wszystko b dzie dobrze,
Szmulciu. Nie bój si . Powiedz tylko, e zero nie istnieje.
- e co???
- E ZERO NIE ISTNIEJE.
- Istnieje, bo niektórzy tyle wła nie maj rozumu.
- Ach, tak? Sam tego chciałe . Zrobimy ci proces.
Po trzech dniach Szmul stan ł przed pi dziesi cioosobowym Trybunałem Inkwizycyjnym
oskar ony o szerzenie niepokojów w ród ludu z powodu zera.
- Czy przyznajesz si do winy? – Spytał Jezus.
- Nie.
- Czy twoje zero wyst puje w Starym Testamencie? – Indagował Bóg.
- Nie.
- Nie?
- Nie.
- Ach tak. Wymy liłe co czego nie ma w Starym Testamencie. To znaczy, e jest niepotrzebne do
zbawienia?
- Zgadza si .
- Wymy lił zero, które nie pochodzi od Boga, bo nie ma go w Biblii. I pewnie chcesz eby inni si o
nim uczyli? – Szmul zwiesił głow .
- T... tak. – Powiedział cicho.
- Chcesz eby si uczyli o jakim zerze a nie o mnie?
- Tego nie powiedziałem.
- Tylko dlatego, e nie jeste całkiem głupi! Czy mo esz nam powiedzie czym jest to zero?
- Naturalnie. Wyobra cie sobie, e liczycie moje palce, które wam raz za razem pokazuj . Mog nie
pokaza adnego, mog pokaza ka d liczb a do dziesi ciu. Je li nie poka adnego palca...
- Zaraz tak si stanie je li ci wszystkie odr biemy! – Za artował Ojciec wi ty. Sala gruchn ła ze
miechu.
- ... no wi c wtedy musicie przyzna , e próba si odbyła chocia nie pokazałem...
- Do tych bredni! – Wykrzykn ł Jezus. – Zero nie istnieje. To oczywiste. Przyznaj si do bł du a ci
nie zabijemy. Je li si pokajasz i oddasz nam całe stypendium to nic ci nie zrobimy.
Szmul rozgl dał si po sali. Wpatrywało si w niego pi dziesi t par nienawistnych i
prymitywnych oczu.
- Mów! – Ponaglali inkwizytorzy.
Chłopak pomy lał o Zosi, Eli, Reni i Oliwi, o ministrze edukacji, gratulacjach, stypendium i
niewzruszonym gmachu Uniwersytetu Imperium. Je li umrze to t pi ludzie przed nim ukradn jego
pieni dze. Je li nie umrze to te to zrobi . Czasem trzeba y , gdy tak bardzo si tego pragnie.
Zamkn ł oczy i wyszeptał:
- Zero nie istnieje.
- Gło niej, nie słycha ! – Zawyli inkwizytorzy.
- ZERO NIE ISTNIEJE. – Krzykn ł tłumi c łzy.
- Bardzo słusznie. – Odezwał si uradowany Chrystus. – Daj nam swoje stypendium. B dziesz mógł
za to studiowa teologi . Dzi ki temu nie poniesiesz uszczerbku na duszy.
Szmul poło ył na stole wszystko co mu zostało na rozpocz cie studiów w Rzymie.
- A jednak istnieje, bo liczy wasz rozum, kanalie. – Mrukn ł schodz c z podestu.
JEZUS KUPUJE MARI MAGDALEN
Jako, e ewangelizacja szła piorunem i Kuria Jerozolimska prowadziła rozległe interesy, Jezus
stwierdził, e potrzebuje sekretarki do prac biurowych. Wybrał si wi c ze wi tym Piotrem na targ
niewolników dokona odpowiedniego zakupu.
Drobni handlarze, tacy do dziesi ciu sztuk, zostali wyeliminowani z rynku a w najlepszym
wypadku zepchni ci do wynajmu niewolników na godziny w wypo yczalniach osiedlowych. Jezus
poszedł wi c do hipermarketu Slaverton, który miał ich w ofercie pi tysi cy ze wszystkich
podbitych krajów w tym pi ciuset dziennie w promocji.
Wzi ł gazetk z mapk hipermarketu. Znajdowały si w nim działy: Rolny, Edukacyjny,
Proletariacki, Domowy, Piel gniarski, Seksualny i Obronny. Tu przy wej ciu znajdował si dział
rolny. Na podestach stali niewolnicy znaj cy si na pracy na roli – małe dzieci do zbierania bawełny,
kobiety do zbioru truskawek, rolnicy od sadzenia, bronowania i całej reszty. Ka dy niewolnik miał na
plakietce zawieszonej na szyi swoj cen . Ci sprzedawani w promocji mieli ółte plakietki. Je li przez
dwa tygodnie nie było na niewolnika ch tnego to dostawał niebiesk plakietk z napisem „wyprzeda ”
i cena spadała o połow . Obok był dział edukacyjny. Wykształceni niewolnicy edukacyjni, którzy
potrafiliby opowiada dzieciom o kraju w którym ich złapano i uczy Rzymiani tka swojego j zyka
byli hitem sezonu, ale byli tak drodzy, e sta było na nich tylko nielicznych.
- Spójrz Jezu. Całkiem dobra nauczycielka z Lechistanu. Tylko trzysta dziewi dziesi t pi
srebrników. – Wskazał głow Piotr. Niewolnica była jeszcze do młoda, wygl dała na dobrze
od ywion .
- Je li mo na wynaj to po co przepłaca . – Skrzywił si Jezus. – Wynajmiesz na godzin
tygodniowo za dziesi srebrników.
- No tak. Ale tak mam własn . I sam mog wypo ycza . – Powiedz mi. – Zwrócił si do nauczycielki.
– Ten Lechistan to na górze, nie?
- Nie na górze tylko na północy, ofermo. – Burkn ła. – Jestem nauczycielem mianowanym. Uczyłam
geografii.
- O! Moje dzieci lubi geografi . Mo esz je oprowadza po górach i tak dalej?
- Pokazywa leby, doliny, kotliny i warstwy skalne? Pewnie.
Nagle jak spod ziemi wyrósł kierownik działu edukacyjnego.
- Doskonały wybór. Promocja – tylko do ko ca tygodnia trzysta dziewi dziesi t pi srebrników.
Prosz sobie wyobrazi , e oni zarabiaj tam tyle, e sami si poddaj naszym wyprawom po
niewolników.
- Naprawd ? – Zdziwili si obaj, Jezus z Piotrem.
- Ale tak. Mamy tu nawet jednego doktora socjologii. Zarabiał tyle co sprz taczka. Przedzierał si
tydzie przez puszcz eby podda si naszej wyprawie. Prosz spojrze . – Wskazał r k na
m czyzn z wielkim „990” zawieszonym na szyi.
- To prawda? – Zainteresował si Jezus.
- Tak. Panowie, ja na uczelni defekowałem na sraczu tak mierdz cym i pobitym, e bałem si
poło y na niego własny tyłek, eby si nie rozleciał. Wykłady miałem w salce której ciany porastał
grzyb. Krzesła rozpadały si pod studentami. Spróchniałe okna si nie domykały i po sali hulał wiatr.
Słu bowo podlegałem profesorom, którzy ostatni prac naukow przeczytali przed wier wieczem.
Zarabiałem tyle co sprz taczka. A je li tego wszystkiego wam mało to robiłem to po to, eby stu
młodych ludzi miało odfajkowane ile tysi cy godzin wi c nic ich nie obchodziło to co mówiłem tylko
czekali a b d mogli wreszcie pój i mie mnie z głowy. No wi c gdy tylko si dowiedziałem, e
Rzymianie poluj na niewolników to postanowiłem si zaci gn . Jestem doktorem socjologii. Nie
kupiliby cie mnie? Tylko 990.
- Niestety. My tu w innej sprawie. Ale yczymy powodzenia. – Odparł Jezus i poci gn ł za r kaw
Piotra, który cały czas zastanawiał si nad zakupem geograficy.
Przeszli przez rz dy niewolników do działu seksualnego. Stali tam półnadzy niewolnicy płci
obojga. Jaka matrona pokazywała złot kart kredytow Slavertonu i dopominała si u kierownika
działu o przetestowanie niewolnika na miejscu.
- Przykro mi. Mo e go pani odda w ci gu siedmiu dni bez podania przyczyn je li go pani nie
uszkodzi. Tak. Ja wiem. Oczywi cie, e jest pani jedn z najlepszych klientek. Ja pani rozumiem.
Zapraszamy pani zawsze. Nie ma takiej mo liwo ci. Nigdy si nie obawiali my ocen naszych
klientów. Mo e pani odda . Tak, mo na na kredyt. Nie, to niemo liwe. Przetestuje pani w domu. –
Wyrzucał z siebie kierownik wbijaj c si w przerwy mi dzy słowotokiem damy. Ta widz c, e nic nie
wskóra skin ła wreszcie na Murzyna i poszła z nim do kasy.
- Ma pan jakie modele wielofunkcyjne? – Podszedł natychmiast do niego człowiek stoj cy z boku.
- Oczywi cie. Najnowsza dostawa z Indii. Cała Kamasutra w paluszku. Półtora tysi ca. Mo na
ratalnie.
- Nieee... widzi pan... chodzi mi o pranie, gotowanie, opiek nad dzie mi, pilnowanie domu,
strzy enie trawników i tak dalej.
- Działy proletariacki i domowy s obok. Na pewno znajdzie pan co odpowiedniego.
- Tak, ale ja bym chciał to wszystko w jednym modelu. Razem z tym tutaj, rozumie pan.
- W tej sytuacji polecam panu anons matrymonialny. – Rzekł po namy le kierownik. – Klient z
markotn min odszedł bez słowa.
- Co dla panów? – Podszedł szef do Jezusa i Piotra. Mo e ta? Prosz tylko spojrze . – Wskazał na
urocz niewolnic w topless.
- Jak pan mie?? Jestem Bogiem! – Wykrzykn ł oburzony Jezus.
- Ach tak? Bardzo mi miło. Wobec tego polecam ofert specjaln – tuzin małych chłopców. Płaci pan
za dziesi ciu a dwóch gratis. Oczywi cie – do chóru chłopi cego. – U miechn ł si .
Jezus z Piotrem spojrzeli po sobie.
- A za ile? – Spytali niemal jednocze nie.
- Osiemdziesi t za jednego. Razem osiemset. I bierze pan dwunastu. Wszyscy od dziesi ciu do
trzynastu lat. Je li przekroczy pan tysi c to dziesi procent zni ki. Czyli jak pan kupi co za dwie cie
to płaci pan pół ceny.
- A mo na ich obejrze ?
- Oczywi cie. S jeszcze w magazynie. Prosz za mn .
Chór chłopi cy niedawno przyjechał i dopiero co został rozładowany. Wystraszone buzie
patrzyły na kierownika i dwóch kupuj cych.
-
Umiesz piewa ? – Spytał Jezus pierwszego z brzegu.
-
Nie.
-
Powiedz, e tak, to dostaniesz cukierka.
-
Ale ja nie umiem.
Jezus wyci gn ł z kieszeni wielkiego cukierka z nadzieniem waniliowym i zjadł go na oczach
dziecka.
-
A teraz umiesz?
-
Umiem. – Mrukn ł chłopiec.
Jezus dał mu cukierka i pytał wszystkich po kolei czy umiej piewa rozdaj c reszt cukierków.
Okazało si , e wszyscy umieli.
- I co ty na to? – Spytał Piotra.
- My l , e mo emy ich kupi z czystym sumieniem. – Odparł Ojciec wi ty.
- Tak. Z czystym sumieniem. Wszyscy przecie powiedzieli, e umiej piewa . – Dodał Jezus. –
Zdecydowali my si . Prosz ich ju nie wystawia . Wkrótce wrócimy. – Rzucił do kierownika.
Nast pnie udali si do działu proletariackiego. Rzut oka na list towaru wystarczył do
stwierdzenia, e w sklepie były dwie sekretarki. Bóg z apostołem podeszli do pierwszej.
-
Jakie masz kwalifikacje? – Spytali.
-
Pi j zyków, bezwzrokowe pisanie na papirusie, do wiadczenie, referencje.
-
A czy czasem si onanizujesz?
-
Nie. Cierpi na całkowity zanik pop du seksualnego. – Odpowiedziała.
Podeszli wi c do drugiej.
-
Jakie masz kwalifikacje?
-
Stemplowałam kiedy znaczki.
-
Co poza tym?
-
Robiłam za go ca póki mnie nie schwytano.
-
Potrafisz obsługiwa biuro?
-
S dz , e si naucz .
-
A czy czasem gmerasz paluszkiem?
-
Dział seksualny jest...
-
Wiemy gdzie jest. – Przerwał oschle Jezus. – Odpowiadaj.
-
Ale ja... tutaj jest dział proletariacki... – wyj kała kobieta spuszczaj c wzrok.
-
Tak czy nie??
-
Owszem. Od czasu do czasu..
-
I jak si wtedy czujesz?
-
Mam wra enie, e trac wtedy ł czno z... hmm... jakby to powiedzie ... czuj si jakbym
prze yła tak mał mier .
Nabywcy odeszli na bok.
- To co? Kupujemy t poliglotk , bierzemy chór i wracamy. – Bardziej stwierdził ni spytał
Ojciec wi ty.
-
Wa ne jest eby kupi tak , która respektuje wiat naszej aksjologii, Piotrze.
-
Si wie. Dlatego kupujemy tamt . Przecie ona w ogóle nie odczuwa libido.
-
No wła nie.
-
Co „no wła nie”? – Nie zrozumiał papie .
-
Czy ona grzeszy? W znaczeniu okołogenitalnym?
-
No wła nie nie. Jest idealna. Bije na głow wielu naszych.
-
Oj, głupi ty jednak, Piotrek. – Zbeształ papie a Jezus. – Rusz głow . W ogóle nie odczuwa
pop du seksualnego, tak?
-
Tak.
-
Wi c w ogóle nie grzeszy w ten sposób, tak?
-
Tak.
-
Wi c w ogóle si z tego nie spowiada, tak?
-
Tak.
-
No wi c powiedz mi wreszcie – czy ona cierpi, czy ona b dzie umartwia swoje ciało,
biczowa si , przezwyci a w sobie zwierz , okiełznywa je, histeryzowa , popada w obł d
latami wykrawaj c ze swego ciała połow swego człowiecze stwa?? – Ojciec wi ty spojrzał
na Jezusa jakby dostał obuchem.
-
Nie. – Wyszeptał wreszcie.
-
No. W ko cu zaczynasz my le . A teraz pomy l o tej drugiej. Co ona powiedziała?
-
e po ka dym tym, co nie powiem, bo si wstydz , traci z czym ł czno .
-
Ze mn przecie . Bo traci stan łaski u wi caj cej w któr wp dza si grzeszeniem. I co jeszcze
powiedziała?
-
Nie pami tam.
-
To pomy l.
-
e po ka dym tym... co wiadomo, czuje si jakby prze yła mał mier .
-
Sam bym tego lepiej nie uj ł! – Wykrzykn ł Jezus.
-
A co ona miała na my li?
-
Nadal nie wiesz? Jak to co? e grzech, który popełnia oddala j od łaski u wi caj cej i
zbawienia i szans na niebo! I ka dy grzech jest tak mał mierci , bo zbli a nieuchronnie w
stron cywilizacji mierci.
-
O kurcz .
-
Nie „o kurcz ” tylko kanonizacja si szykuje. Takiej wrogo ci do swego ciała mog jej
zazdro ci nawet zakonnice.
-
Ale ona nie jest dobr sekretark . Kosztuje tylko trzysta czterdzie ci osiem.
-
To si nauczy. Znale li my tutaj nieoszlifowany diament, kapujesz?
-
Poddaj si . Kupujemy.
-
Jak ci na imi ? – Spytał Jezus niewolnic gdy do niej podszedł.
-
Maria Magdalena.
-
Kupujemy ci . Jeste super. Chod . – Powiedział i ruszył z ni do kasy a za nimi Ojciec wi ty
z chórem chłopi cym.
JEZUS SPRZEDAJE OPASKI CBZGBU
Statystyki policyjne nieubłaganie wykazywały, e od pewnego czasu w Ziemi wi tej
lawinowo wzrastała przest pczo . Zebrał wi c Jezus apostołów i rzekł:
- Komendant policji przysłał mi list. Posłuchajcie. „Umiłowany Jezusku! Od dawna wysyłam
moich policjantów na pielgrzymki tak jak kazałe . Nasza współpraca z ksi dzem kapelanem
Symeonem jest wzorowa i mamy ju oddan do u ytku kaplic . Ksi dz kapelan ma ju załatwiony
awans na podinspektora. Ostatnio mieli my wi cenie koni policyjnych. Mamy jednak wzrost
przest pczo ci mniej wi cej od pocz tku Twego nauczania a zwłaszcza wprowadzenia spowiedzi.
Gwałtów o 576%, pedofilii o 853%, zabójstw noworodków przez matki dwadzie cia siedem z
poziomu dwa, czynów lubie nych wobec osób chorych umysłowo czterna cie z poziomu zero,
przest pstw gospodarczych o 753%, oszustw o 1028%, kradzie y o 213%, pobi i okalecze ciała o
340% do tego mas patologii w rodzinach z dziesi ciorgiem dzieci i to wszystko nie licz c
samobójstw i autoagresji typu samobiczowanie na tle seksualnym. Modlimy si z ksi dzem kapelanem
o spadek tych wska ników, ale jak na razie nie nad amy z sam robot papierkow . Gdyby był tak
dobry i co z tym zrobił to mogliby my zaakceptowa nadanie nam jakiego patrona. Nie wiem czy
zaostrzenie kar w piekle czy zwi kszenie pokuty czy co innego. Do , e wy wtr cacie si w nasze
sprawy wi c ja nie b d w wasze. Sługa sług Waszej Wszechmocno ci. PS: Sprawie z tym waszym
pedofilem łba nie mogłem ukr ci bo była policja wewn trzna z samego Rzymu. Przepraszam!” I co
wy na to? – Spytał Jezus apostołów.
- Wida , e to dobry nasz komendant. Ja tam bym mu pomógł. Zatuszował dla nas ju trzy sprawy.
– Powiedział wi ty Jan. – Nale y mu si . – Pozostali kiwali głowami na znak zgody.
-
No dobrze. To teraz mi tylko powiedzcie co zrobimy.
-
Spalmy na stosie troch obra aczy. – Rzucił wi ty Andrzej. Obra acze uczu religijnych byli
bowiem wydawani władzom ko cielnym na mocy konkordatu mi dzy Jezusem a cesarzem.
-
Skleroza? Wszystkich spalili my w zeszłym tygodniu. – Fukn ł Bóg.
-
To dajmy mu jaki order. – Podsun ł wi ty Paweł.
-
Ju ma dwa. Musimy co zrobi z t przest pczo ci . – My lał gło no Jezus.
-
Gdyby ka dy wiedział jak si nale y zachowywa sprawa byłaby załatwiona. – Odpowiedział
Ojciec wi ty.
-
Ale tak! To wietny pomysł! B dziemy ludziom kaza si zastanawia co by zrobili gdyby
byli uczciwi. – Po dyskusji postanowiono sprzedawa opaski na r k . Poniewa całe „co bym
zrobił gdybym był uczciwy” byłoby nieco przydługie stan ło na skrócie: „CBZGBU”.
-
No, to mamy kolejn spraw szcz liwie zako czon . wiat na pewno byłby lepszy gdyby
ludzie zacz li my le co by zrobili gdyby byli uczciwi. – Podsumował Jezus.