Ew wg Pradziadka Świętego

background image

Maciej Psyk

Spis tre ci:

Od Redakcji

Przedmowa

Encyklika „Imitatio Papae” Pradziadka wi tego Jana Pawła VII

JEZUS PRZEDSTAWIA SENS YCIA

JEZUS UCZY RELIGII W SZKOLE

JEZUS WYCHOWUJE SZMULA

JEZUS ANTYDATUJE DYSPENS

JEZUS ROZMAWIA Z NIEWIERZ CYMI

CHRZE CIJANIE STARTUJ W WYBORACH

JEZUS PREZENTUJE POLITYK WOBEC KOBIET

JEZUS WYGRYWA PRZETARG NA RELIGI PA STWOW

JEZUS PRZESTRZEGA PRZED HEREZJAMI

JEZUS UNAOCZNIA RÓ NIC MI DZY WIERZ CYMI A NIEWIERZ CYMI

JEZUS MAKSYMALIZUJE ZYSKI

JEZUS WPROWADZA ROZDZIAŁ KO CIOŁA OD PA STWA

JEZUS PROWADZI PORADNI KATOLICK

JEZUS WALCZY Z ZEREM

JEZUS KUPUJE MARI MAGDALEN

JEZUS SPRZEDAJE OPASKI CBZGBU

Wydanie I

© Copyright Maciej Psyk, Racjonalista.pl E-Book 2003

Wszelkie prawa zastrze one. adna cz

niniejszej ksi ki nie mo e by przedrukowana, reprodukowana ani wykorzystywana w

jakiejkolwiek formie, czy to z zastosowaniem rodków elektronicznych, mechanicznych, czy wszelkich innych, znanych obecnie lub

wynalezionych w przyszło ci – bez pisemnej zgody autora. W sprawach zwi zanymi z prawami autorskimi prosz pisa :

copyright@racjonalista.pl

background image

Od Redakcji

„Ewangelia według Pradziadka wi tego” jest satyr na leniwych ksi y, nieskorych na przestrzeni

swych dziejów, a do dzi , wypełnia nakazy Pana. Powołuj si oni na Bibli i na Jezusa, lecz wiat

katolicki i wiat biblijny maj ze sob tyle wspólnego co Polacy z Sarmatami. Mog co najwy ej

odwoływa si do dwójki uczniów Jana i Jakuba, synów Zebedeusza: byli to „porywczy bracia, którzy

chcieli niego cinn samaryta sk wiosk obróci w popiół ogniem z nieba (Łk 9, 54), mieli ambitne

plany, którym - według Mateusza - sprzyjała tak e ich matka. Pragn li mianowicie w Królestwie

Niebieskim zaj miejsca bezpo rednio po prawicy i lewicy Jezusa." (U. Ranke-Heinemann). W Biblii

jest ponadto wiele fragmentów, które z punktu widzenia doktryny ko cioła mog uchodzi za czyste

herezje. Ko ciół zdawał sobie z tego spraw . „Ko ciół katolicki zawsze bardzo niech tnie dopuszczał

(a có dopiero mówi o zach caniu!) laików do lektury Pisma wi tego. (...) Niech Ko cioła do

udost pnienia wszystkim Pisma wi tego miała przyczyny oczywiste: była to ksi ga heretyków i

swobodna jej lektura mogła doprowadzi jedynie do nast pnych herezji” (L. Kołakowski). To tak

jakby dzi Polakom zabroni czyta Konstytucji i obok prawnych obostrze w tym zakresie spali

wszystkie polskie egzemplarze wydaj c ograniczon ich ilo dla komórek rz dowych w j zyku

francuskim. Konstytucyjne byłoby to co władza mówi, e jest konstytucyjne, gdy przecie najlepiej o

tym wie. Tak post powano w wiecie katolickim odno nie Biblii. W 1229 synod w Tuluzie umie cił

jej tekst obok pism zakazanych. Kanon 14 synodu mówił: „Ludzie wieccy nie mog posiada Ksi g

Starego i Nowego Testamentu; wolno im mie tylko psałterz i brewiarz albo godzinki maryjne, ale i te

ksi gi nie w tłumaczeniach na j zyki narodowe”. Kiedy zacz ły si upowszechnia tłumaczenia na

narodowe j zyki, to była dopiero tragedia! W 1545 r. na soborze trydenckim autorytet tradycji

ogłoszony jako równoznaczny z autorytetem Biblii, pot piono te „plag Biblii drukowanych w

j zykach narodowych”. Fragment ekspertyzy wewn trzko cielnej sporz dzonej za pontyfikatu

Juliusza III (1550-1555) mówił: „I wreszcie: spo ród wszystkich rad, jakich mo emy obecnie udzieli ,

najwa niejsz jest ta, by doło ono wszelkich stara , i by nikt nie miał sposobno ci przeczyta cho by

niewielkiego fragmentu ewangelii w swoim j zyku narodowym i eby z takiej sposobno ci nie

skorzystał...” Zarz dze w podobnym duchu w ci gu wieków było bardzo wiele. W zamian dano

wiernym swoj wersj Biblii - w postaci okrojonej, poci tej na kawałki i rozło onej na cały rok

liturgiczny. Z roku na rok czytano te same fragmenty pomijaj c inne, mniej wygodne. Praktycznie

dopiero w ci gu ostatnich dekad, po Soborze Watyka skim II, realne stało si upowszechnienie Biblii

w ród katolików. Ci jednak, bogu dzi ki!, niezbyt skwapliwie korzystaj z tego przywileju...

Antoni Pawlak (poeta, dziennikarz, wydawca, redaktor naczelny portalu literatura.net.pl) pisał w

zwi zku z tym: „Kiedy czytam Kazanie na Górze, wracaj do mnie pytania, które dorosły człowiek

wstydzi si zada (...) To proste pytania o katolicyzm kapłana błogosławi cego oddziały ołnierzy

id cych gin i zadawa mier . Błogosławi cego ich w imi tego samego Boga, który wygłosił owo

kazanie. Pytania o katolicyzm innych ksi y, siej cych w kazaniach, audycjach radiowych i listach

pasterskich nienawi do ludzi my l cych inaczej, odmiennie rozumiej cych otaczaj cy ich wiat,

wyznaj cych inne warto ci (...) Tych zasadniczych pyta wstydzimy si dlatego, bo doskonale wiemy,

e zaraz jaki uczony m drala od teologii wy mieje nas publicznie. Powie, e nie rozumiemy prostych

przeno ni i metafor w tek cie, w których przecie nie ma metafor i przeno ni. (...) Nasz polski

katolicyzm nie jest podbudowany gł bsz refleksj etyczn . Jest płytki i płaski jak nale nik" ("Krótka

pami chrze cijan”, Newsweek)

Krótk pami chrze cijan w tym zakresie od wie ali my na stronach: 474, 1024, 335, 331, 336, 329,

340, 333, 338, 339, 341, 337, 332, 330, 334, 342, 328, 1241, 1255, 235, 1047 (Racjonalista.pl) - o

najwa niejszych przyczynach dla których ko ciół nie mo e odwoływa si do Biblii. Teraz jednak

inna propozycja: napisanie takiej wersji ewangelii, która mogłaby by bez obaw promowana w

naszym wiecie „cywilizacji miło ci”.

Jest to jednak uj cie satyryczne, napisane wprawdzie z niezwykł lekko ci i dowcipem, lecz polecane

tylko dla tych, którzy jak my, mówi za dawnym Kołakowskim, i s w stanie „trwałego zaniku

poczucia wi to ci”, albo te dla tych których cechuje zdolno do krytycznej oceny własnego

background image

ko cioła, czy te pewien dystans wobec Transcendencji. Przede wszystkim nale y podkre li , i utwór

poni szy nie ma nic wspólnego ani z Bibli , ani zasadniczo z dogmatami ko cielnymi – Ewangelia

według Pradziadka wi tego jest bowiem swoist ekstrapolacj dziejów ko cioła i post powania „sług

bo ych”. Cho wydarzenia i postacie s fikcyjne, jednak ka da niemal scenka znajduje swoj analogi

w faktach historycznych oraz naszym yciu codziennym (tutaj odniesie do stron w Racjonali cie

podawa nie b d , gdy zbyt wiele miejsca by to zaj ło). Cały utwór jest satyr z gatunku theology-

fiction: oto fikcyjny papie przyszło ci wydaje encyklik Imitatio Papae w której wyja nia gł boki

kryzys jaki trapi jego ko ciół, po czym proponuje uzdrowienie sytuacji poprzez wydanie nowego

pisma wi tego, które stanowi zał cznik do encykliki. Zbie no imion, nazwisk, tudzie symboli jest

czysto przypadkowa, w czym upewni Was encyklika.

Jednostkom „uczuciowym” czytanie odradzamy, a jednostkom które maj zwyczaj traktowa

wszystkie przejawy ycia społecznego w pryzmacie interesów partyjno-religijnych – odradzamy w

szczególno ci. Wszystkim innym – serdecznie polecamy, wierz c, e dowcip autora zapewni Wam nie

tylko wiele „wra e ”, ale i powa nych przemy le . Jak by uj ł to Boccaccio: „Umysł spaczony

adnego słowa w jego prawdziwym nie we mie znaczeniu. ... Kto jednak korzy ci i nauki b dzie

pragn ł, ten si nie zawiedzie. Je li teksty te b d czytane ... przez osoby, dla których je napisano -

po ytecznymi i przyzwoitymi si oka . Kto przekłada nad nie trzepanie ojczenaszków albo gniecenie

kiszek czy placków dla spowiednika, ten niechaj ich nie rusza. Nie uganiaj one za nikim, nie prosz ,

aby je czytano.”

Mariusz Agnosiewicz

background image

Szanowny Czytelniku!

Oddaj w Twe r ce "Ewangeli według Pradziadka

wi tego". Zbiór opowie ci do

pornograficznych by si zaczerwieni , do erotoma skich by poczu obrzydzenie, do

nihilistycznych by zje kebaba w pi tek, do beznadziejnie ł cz cych psychopatyczny koszmar

made in inkwizycja z pieprzeniem o miło ci i prawach człowieka czy infantylnym "agugowaniem" by

si roze mia oraz do odwa nych, by - za kardynałami i Magisterium - o zało enie tego wi tego

cyrku oskar y Jezusa. Krótko mówi c - całkowicie katolickich.

Nie wiem czy w przyszło ci który papie wł czy to do ksi g kanonicznych, ale faktem jest, e

ka dy ma do tego pełne prawo. Katolicy i tak nie czytaj Biblii - na całe szcz cie dla hierarchów -

wi c ró nicy nawet nie zauwa . Co najwy ej zapłac dwa złote wi cej za now wersj , gdy b d j

kupowa na Pierwsze Legalne Zjedzenie Jezusa dla swoich chrze niaków, którzy odło j na półk i

zaczn gra na otrzymanym z tej okazji komputerze. A ksi a b d mogli czyta na mszy ile wlezie

bez obawy, e przeczytaj co nieodpowiedniego. Hunwejbini cywilizacji miło ci ( rednia wieku 75

lat, powszechna umiej tno czytania i pisania i zawodowe bronienie Polski) zyskaj wreszcie dowód

czarno na białym, e Bóg jest katolickim klech w randze Uberpapst. Je li jaki kardynał dopisze

werset: "I chwycił Jezus miotł i zacz ł goni z ni staruszk , która otworzyła przed nim Tor i

przeklinaj c j wrzeszczał, e jak jeszcze raz zadzwoni do mieszkania to wezwie policj " otworzy to

mo liwo zgodnego z biblistyk podej cia do sekt z gatunku domokr nych. W zasadzie katolicy w

ogóle nie potrzebuj nic innego ni Ewangelii według Pradziadka wi tego natomiast Watykan

potrzebuje jej jak kania d d u. Wystarczy przypomnie to, co głosi si od stuleci – tzn., e poza

Ko ciołem nie ma zbawienia – a heretycy z całego wiata podnosz wrzaw , e to okropnie

nieekumeniczne i e nie ma tego w Biblii. Nie mo e Mahomet do góry – wi c musi góra do

Mahometa.

Hitler miał pełn wiadomo , e eksterminuj c europejskich

ydów wy wiadcza

chrze cija stwu przysług . e za pomoc dwudziestowiecznej techniki, biurokracji i reszty zdobyczy,

które pozwoliły pojawi si totalitaryzmowi wykonuje jedynie to, o czym teolodzy redniowiecza

mogli zaledwie marzy . Była to przysługa – by tak rzec – przedsoborowa, jak przedsoborowy był

Hitler. Palenie ywcem, pieczenie stóp, mia d enie w imadle, łamanie kołem, gwałcenie, głodzenie –

tak, tak, to wszystko bardzo przedsoborowe! Jaka post powa (posoborowa...) zmiana obecnie!

Bredzenie do mikrofonu o miło ci, godno ci i tych, no, jak im tam – prawach człowieka;

przytupywanie w ko ciele na sakrokoncertach, walka o klienta mi dzy proboszczami („Uwierzy pani?

Ten proboszcz z Naj wi tszego Serca jest za t cał Uni ! Ju tam nie wejd . Teraz chodz do

wi tego Jacka”), segmentacja mszy zgodnie z potrzebami klientów. Co tam dalej – rywalizacja

bezplemnikowo zrobionego Tatusia wi tego z Mickiem Jaggerem na listach przebojów, pierwsza na

wiecie wypo yczalnia ró a ców, giga krzy e do skoków band i, liberalna i modernistyczna

akceptacja szczepionek, awansowanie przy niemym zachwycie całego pogłowia i dy urnych

klakierów ydów z bogobójców na standardowych sekciarzy bez szans na zbawienie, pluralistyczna

rywalizacja Jezusa z Okiem Horusa o miejsce na moim mostku, przeja d ka na rowerze w wykonaniu

prymasa, ba! nawet przeprosiny za co poniektóre zbrodnie, w Polsce za ksi y-patriotów (tym razem

to nie jest art)! No, to po prostu wierzy si nie chce jaka reforma nastała. Czy nie wy wiadczam

tym specom od moralno ci szyjki macicy podobnej przysługi? Tyle, e jak e posoborowej!

A wi c – czy Czytelniku sw powinno , to znaczy – czytaj.

Maciej Psyk

background image

Encyklika „Imitatio Papae” Pradziadka wi tego Jana Pawła VII

Do czcigodnych braci kardynałów, arcybiskupów, biskupów, proboszczów, ksi y oraz całej

wieckiej hołoty.

Wiadomo Wam, czcigodni bracia, jak w przeszło ci Poprzednicy Nasi, to znaczy Jana oraz

Pawła, wszelkich stara dokładali aby my wszyscy a zwłaszcza umiłowani przez Nas wieccy

wierzyli w to, e mamy co wspólnego z ydowskim m drcem Jezusem.

Nie tylko mordowali oni z wielkim zapałem tych, którzy z niesłychan zuchwało ci o mielali

si mówi , e tak nie jest, ale równie tych, którzy nie wzdragali si głosi , e odeszli my od nauk

Naszego Pana. Wiadomo wam dobrze, e pracowicie i niezmordowanie, bez adnej korzy ci własnej,

jedynie dla zbawienia dusz powierzonych Naszej opiece przez Boga, mordowali oni stulecie za

stuleciem jedn sekt za drug , cho były ich dziesi tki i całe setki, a do całkowitej eksterminacji i

spalenia przywódców.

Ale cho zbo na ta praca i ich niesłychany wysiłek nie poszły na marne i zachowały Nasz

władz nad wiatem na całe stulecia, to bezbo ne umysły ry pocz ły w historii aby odrze

wspomnianego rabina z mitów i cudów, które tyle korzy ci Poprzednikom Naszym i całej strukturze

przysporzyły, gdy wiat przy ich staraniu i błogosławie stwie pozostawał ciemny, głupi i

barbarzy ski. A inni, całkowicie zuchwale, nie zwa aj c ani na to, e jak najsurowiej zostało zakazane

czytanie Biblii ani na kar spalenia na stosie, któr w przezorno ci swojej wszyscy kolejni

Poprzednicy Nasi przyrzekali ka demu, kto pozbawi ich najmniejszego skrawka władzy, maj tków i

bosko ci, porównywa pocz li nasz wi t Wiar do sekt poga skich, które zast pili Nasi wielcy

Poprzednicy z takim profesjonalizmem, e ludy, które obj li pod swoj władz , nawet si nie

spostrzegły, e zabrano im ich religi i dano now . Cho nigdy nie ustawano w tropieniu i

torturowaniu tych przewrotnych ludzi, to jednak rozeszła si fama, e nasza wi ta Wiara to przeróbki

wszystkich starszych, przezornie przez Poprzedników Naszych wyt pionych i wszystko, co jest dobre

w jej teorii zostało po prostu przywłaszczone przez Ojców i Doktorów Ko cioła z tego, co było na tym

wiecie na długo przed niepokalanym zapłodnieniem Matki Boskiej. Nie trzeba wam tłumaczy ,

czcigodni bracia, jak wielkie spustoszenia ta my l poczyniła i ilu duszom odebrała nadziej zbawienia.

A jeszcze inni wymy lili demokracj i wieck etyk oraz nowo ytn nauk , tak, e nie tylko stali my

si niepotrzebni, ale wszystkie bez wyj tku papieskie bajki, od dyktowania Nam encyklik przez Boga

do Naszej władzy nad wiatem, zostały wy miane i o mieszone.

W tych straszliwych czasach naj mielsi z wrogów wi tej Wiary, której My, Jan i Paweł,

jeste my stra nikami, nazywali ju ka dego kolejnego Piusa „Piusem ostatnim”. Ale pró ne były to

oczekiwania, bo nieocenieni Poprzednicy Nasi zastosowali ryzykowny lecz arcymistrzowski manewr

taktyczny czyli znan wam dobrze „ucieczk do przodu”. Nie bez powodu jakobini, karbonariusze,

bolszewicy, mienszewicy, faszy ci, monarchi ci, komuni ci, ludowcy, chadecy, socjali ci,

konserwaty ci, liberałowie, anarchosyndykali ci, junty wojskowe i cała reszta wieckiej hałastry w

niemym zachwycie ogl dała przez wieki nasz polityczn mimoz z któr nikt i nic równa si nie

mo e. Podeptali my to, co mówili my dzie wcze niej i zostali my przyjaciółmi demokracji i praw

człowieka. Nasz wielki Poprzednik, Jan Paweł II, doszedł w tym do perfekcji i ogłosił wprost, e jest

obro c praw człowieka, które wynikaj z chrze cija stwa. Na dobr spraw ogłosił, e wszystko, co

dobre, wynika z chrze cija stwa. Zapewniło to całej strukturze spokój na pół wieku.

Niestety, znów odezwały si bezbo ne głosy i to ze zdwojon sił , ju nie tylko wieckich, ale

nawet samego kleru, e jeste my, to znaczy Jan oraz Paweł, nieprzyjaciółmi prawdy, sprawiedliwo ci,

post pu oraz szcz cia wszystkich ludzi, cho Bóg raczy wiedzie , ile razy Poprzednicy Nasi

tłumaczyli, e jest odwrotnie. Nie tylko nie mo emy za to ju mordowa , nie tylko – cho ju tutaj

słusznie załamywali Poprzednicy swoje wi te r ce – nikt ju nie boi si i do piekła, cho by mu

nawet papie kułakiem wygra ał przed samym nosem, ale nawet tego ostatniego, co nam, zdawa by

si mogło, zostało, to jest tego, e jeste my wielk rodzin dzieci Bo ych i si wszyscy kochamy i

ogólnie jest bardzo fajnie, zwłaszcza na koncertach w ko ciołach a płyty Nasze s lepsze ni Deep

background image

Purple, ZZ Top i ABBA razem wzi te, nikt ju nie chce słucha . Wierni Nam ksi a s o mieszani na

lekcjach religii bezbo nymi pytaniami o zygot Jezusa, zupełnie nie licz c si z tym, e jest to Wielka

Tajemnica Wiary. Za wycieraczki limuzyn wiernych Nam biskupów młodzie wkłada wi te obrazki i

zakłada prezerwatywy na lusterka boczne, mówi c, e to dla ochrony przed diabłem. I coraz wi cej

Naszych poddanych zaczyna u ywa rozumu przez co nieuchronnie stwierdza, e aby by wiernym

Jezusowi trzeba opu ci nasze szeregi i ani pro b ani gro b nie mo na im ju wytłumaczy , e jest

odwrotnie, bo to co My, Jan oraz Paweł, mówimy, to mówimy dlatego, e przekazujemy nauczanie

Jezusa na którym znamy si My a nie oni. Ju nawet ksi a nie boj si otwarcie mówi , e chc od

Nas prawa do uprawiania miło ci bez hipokryzji i wyrzutów sumienia, całkiem w swej głupocie nie

wiedz c, e je li nie b dzie hipokryzji i wyrzutów sumienia to nie b dzie niczego a przynajmniej

niczego co chrze cija skie.

W tak straszliwych czasach, cho wszystko wydaje si by ju tym razem naprawd stracone,

nie załamali my Naszych ob linionych r k i gdy tylko zrz dzeniem Opatrzno ci, przy minimalnym

tylko wsparciu Naszej kandydatury przez Centraln Agencj Wywiadowcz , Federaln Słu b

Bezpiecze stwa, Urz d Ochrony Konstytucji i MI-5, zasiedli my na Stolcu Piotrowym, podj li my

działania zmierzaj ce do zatrzymania tego trendu, po którym niechybnie nie zostanie ju zbawiona ani

jedna dusza. Dzisiaj ogłaszamy urbi et orbi wyniki pracy Naszej osobi cie oraz ostatniej kopy

wiernych i posłusznych Nam teologów. Korzystaj c z faktu, e Nasze dzieła maj by traktowane tak

jak pisma kanoniczne, wydajemy przeto now , pi t ewangeli zwan od dzisiaj „Ewangeli według

wi tego Pradziadka” i polecamy wszystkim, którzy wzgl d na ycie wieczne maj , aby wszystko, co

w niej zapisane, za prawdziwe i potwierdzone Nasz nieomylno ci uznawali. Ewangelia ta, na któr

jest dziesi procent rabatu przy zakupie tysi ca egzemplarzy, przełamuje ten pozorny i jak e

fałszywy dystans mi dzy Nami a Jezusem. Pozwoli ka demu zrozumie , e argumenty jakoby

Poprzednicy Nasi pobł dzili i nie przedstawiali prawdziwych nauk Naszego Pana s całkowicie i z

gruntu kłamliwe.

Nie omieszkajcie jej czyta dziatkom do poduszki, naturalnie, o ile maj r czki na kołderce.

Ewangelia według wi tego Pradziadka jest zał cznikiem do niniejszej encykliki.

Pradziadek wi ty

Jan Paweł VII

Kigali, wi to Sło ca 2035

ZAŁ CZNIK: Ewangelia według Pradziadka wi tego

JEZUS PRZEDSTAWIA SENS YCIA

Pewnego razu, gdy Jezus miał w Jerozolimie odczyt na temat moralno ci kalendarzyka

mał e skiego, podszedł do niego biskup diecezji jerozolimskiej i powiedział:

- Rebe, mam tutaj pewnego bardzo namolnego wiernego, który od dwóch miesi cy usiłuje dosta si

do mojego pałacu i porozmawia ze mn na temat sensu ycia.

- To nic wielkiego. – Odparł Jezus. – Powiedz mu po prostu co co go uspokoi.

- Nie mog . Odpowiem jemu to przyjdzie stu nast pnych eby ze mn rozmawia i nie b d miał

czasu na obowi zki biskupie. Ale skoro jeste tu z nami to mo e powiesz mu co takiego, eby si

odczepił i do tego był zadowolony? – Poprosił hierarcha.

- Jak e ja mam z nim rozmawia , skoro ty sam z nim nie chciał a przecie ty jeste biskupem a ja

samym Bogiem?? – Zdumiał si Jezus. Biskup zrobił si p sowy a wszyscy, którzy to słyszeli spu cili

background image

głowy lub zacz li si od nich oddala . Jedynie najstarszy po ród grupki otaczaj cej Jezusa kardynał

chrz kn ł i wzi ł oddech, by powiedzie co o pogodzie.

Wtem z tłumu wysun ł si m czyzna redniego wieku i raptownym susem przedzieraj c si

przez kordon ochroniarzy padł jak placek przed Jezusem. Ochroniarze doskoczyli, ale Jezus dał r k

znak by go nie odci gali wi c obszukali go jedynie czy nie ma przy sobie czego przydatnego do

zamachu – no a lub czego w tym rodzaju – i dyskretnie odeszli.

- To wła nie ten facet. – Wydusił blady z przera enia biskup.

- Jezusku kochanie ki, poratuj- e ty mnie! Nie wiem co jest sensem ycia. yj sił inercji, e si tak

wyra , bo jedyne co chc to spyta ci o to a je li mi nie powiesz to ycie moje b dzie definitywnie

bez sensu. – Spazmował, przerywaj c od czasu do czasu na pocałowanie Jezusowych laczków.

- Nic si nie przejmuj, bracie mój we mnie. – Uspokoił go Mistrz. – Sprawa jest bardzo prosta i a si

dziwi , e sam na to nie wpadłe . Sensem ycia jest zbieranie czapek.

- Słucham?? – Wykrztusił wierny.

- Tak jak słyszałe . Najwi ksz rado w yciu daje zbieranie czapek. Zbierasz, zbierasz a je li masz

wi cej ni dwie szafy to idziesz do nieba.

M czyzna nie miało podniósł si na kl czki a pó niej w pokłon.

- No jasne! Faktycznie! Od razu moje ycie nabrało kolorów i sensu. Jak e jestem ci wdzi czny, rebe!

- Dziesi srebrników. – Odparł spokojnie Jezus.

- A niech tam! Dam pi tna cie! Od dzisiaj zaczn zbiera czapki. Ludzie, ludzie – moje ycie ma sens!

Po wi c si utworzeniu najwi kszej kolekcji czapek na wiecie. Muzeum czapek na dwa, albo nawet

trzy pi tra. Czapki rzymskie, ydowskie, murzy skie, fenickie, babilo skie. Sam b d oprowadzał. –

Krzyczał. Wyci gn ł z kieszeni pi tna cie srebrników i ochoczo wrzucił do skarbony.

Zdumieli si wszyscy – i dostojnicy i wieccy – e tak łatwo mo na komu przywróci sens

ycia. I rozsławiano t metod jako „terapi Jezusa” po całym Bliskim Wschodzie.

Zdarzyło si , e pół roku pó niej Jezus był ponownie w Jerozolimie i spotkał tego samego

człowieka. Miał on ju wówczas całkiem poka n kolekcj czapek z pi tnastu krajów, podpisane

umowy na dostaw czapek ze wszystkimi wła cicielami karawan w Jerozolimie i wci ogromny

zapał do dalszej samorealizacji. Zacz ł z dum pokazywa Jezusowi swoje eksponaty, które

zajmowały ju cał cian w jego domu na pi ciu regałach. Jezus po kilku minutach usiadł i zapłakał.

- Có w nich złego, rebe? – Przeraził si kolekcjoner.

- Ty o le! – Wyszlochał Jezus. – Ty tr bo jerycho ska! Co ty najlepszego zrobił?!?

- Przecie ... tak jak powiedziałe ... zbieram czapki. – Zadr ał nieszcz nik odruchowo padaj c na

kolana. – Sam przecie powiedziałe , e jest to celem ycia.

- Czapki, czapki. – Burkn ł Bóg. – Ale jakie masz, niedojdo?? Przecie to jasne, e tylko czapki

Z POMPONEM. – Powiedziawszy to, wyszedł poci gaj c nosem od nagłego wzruszenia.

W domu rozległ si straszliwy lament i zawodzenie. Serce si ciskało od słuchania tego

nieludzkiego wycia. Trwało to z dziesi minut i nikt nie odwa ył si wówczas wej do domu. Gdy

płacz i lament ustał s siedzi, s dz c, e si uspokoił, weszli do jego domu. Na haku wbitym w sufit

obok przewróconego krzesła bujał si jeszcze kolekcjoner czapek.

JEZUS UCZY RELIGII W SZKOLE

Poniewa nikt nie wiedział jak uczy religii w szkole, Jezus wzi ł ze sob dwunastu uczniów z

przygotowaniem pedagogicznym i poszedł do dyrektora liceum w Tel-Awiwie.

- Dzie dobry. Jestem Bogiem. – Przedstawił si Jezus. – Chciałbym uczy mojej religii w pa skiej

szkole.

- Niestety to niemo liwe. Nie mo emy robi wyj tków nawet dla Boga. – Odparł uprzejmie dyrektor.

- Zapewne pan nie wie – powiedział Jezus z niezm conym spokojem – e doktryna konstytucyjna

Imperium Rzymskiego podlega ewolucji i wyklucza zachowywanie skamielin konstytucyjnych.

background image

- No dobrze. – Rzekł dyrektor po chwili namysłu. – Ale bez wynagrodzenia i na pierwszej lub

ostatniej lekcji. – Jezus skin ł głow . – I jedna godzina w tygodniu.

- Graba! – Potwierdził przybysz i wyci gn ł swoj . Targ został dobity.

- I co teraz? – Spytał papie Piotr Pierwszy gdy wyszli z gabinetu.

- Spoko wodza, Piotru . Napisz program nauki a dyrektorem zajm si pó niej.

Nim min ł miesi c Jezus uczył ju religii na pełnym etacie. Apostołowie jako praktykanci

siedzieli z tyłu co rusz robi c notatki.

- Siemanko, bracia i siostry we mnie. – Powitał uczniów Jezus. – Jestem Bogiem i b d was

uczył swojej religii. Musicie wiedzie , e mog ka demu załatwi trafienie do piekła wi c lepiej ze

mn nie pogrywajcie.

Uczniowie – w wi kszo ci potomstwo obywateli rzymskich i co bogatszych rabinów – słuchali

go z pewnym zainteresowaniem.

- Najpierw musicie mie zeszyt z moj podobizn na okładce. Tak si składa, e mam je tu ze sob w

cenie hurtowej. – Skin ł na wi tego Marka, który z neseseru wyj ł trzydzie ci zeszytów i rozdał

ka demu z uczniów. – Na jutro chc mie od wszystkich po dwadzie cia srebrników, bo b dzie

obni ona ocena ze sprawowania.

Nast pnie – ci gn ł – długopis. Nie zwykły, ale religijny. Mam tutaj takie z napisem „Jezu

kocham Ciebie”. Na religii piszemy tylko tymi długopisami, bo inaczej b dzie obni ona ocena ze

sprawowania. – Skin ł na wi tego Andrzeja, który rozdał długopisy. – Długopisy po pi talu. Razem

dwadzie cia pi srebrników na jutro, albo b dzie obni ona ocena ze sprawowania. Jak si komu

wypisze to niech si zgłosi po nast pny.

Dalej – jutro o szesnastej po wi cenie tornistrów w ko ciele mojego serca. Obecno

obowi zkowa. Czy s jakie pytania do tej cz ci? – Nie było.

wietnie – Jezus a zatarł r ce z ukontentowania. – Piszemy. Katecheza pierwsza. Temat –

Jezus mnie kocha. Ju ? Piszcie: „Bóg stworzył cały wiat a tym Bogiem jest mój nauczyciel religii

Jezus Chrystus. Poniewa stworzył tak e ludzi to znaczy, e... no to pisz gamoniu a nie si rozgl daj...

powtarzam – poniewa stworzył tak e ludzi to znaczy, e jeste my jego dzie mi. A poniewa rodzice

kochaj swoje dzieci to znaczy, e Jezus mnie kocha”. Wszyscy maj ? Czy s jakie pytania? Nie

widz . Piszemy. Katecheza druga. Temat – ja kocham Jezusa. Punkt pierwszy. Miło Jezusa do mnie

– zobacz katecheza pierwsza. Punkt drugi. Jezus jest moim ojcem. Punkt trzeci. Kocham moich ojców.

Punkt czwarty. Kocham Jezusa. Wszyscy maj ? Bardzo dobrze. Czy s jakie pytania? Nie widz . I o

to chodzi. Piszemy. Katecheza trzecia. Temat – moralno onanizmu. Punkt pierwszy. Moich organów

płciowych u ywa b d zgodnie z przeznaczeniem. Punkt drugi. Bo inaczej b d mie grzech. Punkt

trzeci. Znaczy si , e b d ich u ywa do robienia dzieci oraz miksji. Punkt czwarty. Znaczy si , e

onanizm jest sprzeczny z planem Jezusa odno nie teleologicznego przeznaczenia moich narz dów

płciowych. Punkt pi ty. Onanizm jest czynem niemoralnym i gorszym ni zabójstwo. Punkt szósty.

Nie b d si onanizowa , bo pójd do piekła. Wszyscy maj ? Czy s jakie pytania? Tak Icek?

- Przepraszam bardzo. – Odezwał si Icek Rubermann. – Ale ja nie widz zwi zku przyczynowo-

skutkowego mi dzy poszczególnymi punktami. Wydaje mi si ...

- No wła nie, Icek. Wydaje ci si . A nie widzisz zwi zku bo głupi. Ja mówi , e to wszystko prawda

a jestem Bogiem. Potrzebujesz czego wi cej? Czy wyobra asz sobie, jakie masz szcz cie, e ciebie,

głupiego ydziaka, uczy religii sam Bóg? Wydaje ci si , e tak b dzie za sto, dwie cie czy tysi c lat w

Tel-Awiwie albo gdziekolwiek indziej? Mylisz si Icek. Jeste cie wszyscy naprawd cholernymi

fuksiarzami. Nie macie kompletnie adnych problemów z przekazem mojego nauczania, z

fałszerstwami, z wymy laniem dogmatów słu cych osobistym celom papie y – nic, kompletnie nic z

tego, co w przyszło ci, je li wszystko le pójdzie oczywi cie, mo e si jeszcze wydarzy . I ty na to

wszystko Icek mówisz, e masz w tpliwo ci?! Pała Icek. Pała na czerwono. – To mówi c, wzi ł

wielki czerwony długopis i wstawił do dziennika wielk czerwon pał na półtorej kratki. – Czy

jeszcze komu co si wydaje? – Powiódł wzrokiem po klasie. Nikomu si nic nie wydawało. – OK.

Na nast pne zaj cia ka dy napisze sto razy: „Kocham Jezusa”. I na jutro dwadzie cia pi srebrników

a o szesnastej po wi cenie tornistrów. Zbiera si .

background image

Kiedy dzieciarnia wyszła, Jezusa otoczyli praktykanci.

- Jak zwykle byłe rewelacyjny, Mistrzu. – Zacz ł Piotr.

- Czy wyobra acie sobie ile osi gniemy, je li obejmiemy tym programem wszystkie szkoły w

Imperium? – Rozmarzył si Paweł.

- Ci, którzy mnie ogl dali nie odejd do mojego starego zanim si to stanie. – Rzekł uroczy cie Jezus.

Uradowali si wielce, e tak dobrze id ich sprawy lecz Jezus odwrócił si na pi cie i

zakomenderował: - A teraz wszyscy na Rad Pedagogiczn . Pami tajcie eby wykrzykiwa , e mam

racj i nie b dziecie niewolnikami Persów.

Rada Pedagogiczna wła nie si zaczynała. Pod oknem u szczytu stołu siedział dyrektor.

Widz c nauczyciela religii wchodz cego z dwunastoma praktykantami dyrektor zmarszczył brwi i

zrobił usta w ciup.

- Zaczynamy Rad Pedagogiczn panie Chrystus. Zechce nam pan nie przeszkadza ? – Rzucił oschle.

- Panie dyrektorze wielka krzywda si dzieje i my chcemy ratowa nasz naród ydowski. Czy my

mamy by niewolnikami Persów? – Spytał Jezus.

- Nie pozwolimy rozkra Izraela! – Wrzasn ł papie .

- A dy ! Nie b dziemy z ynteligencyj gada , bo wi kszo inteligencji ydowskiej przestała by

narodem! – Darł si wi ty Jan. Powstało zamieszanie. Nauczyciele zacz li si przekrzykiwa , e nie

pozwol to na to, to na tamto, e na sali s ydzi i e oni s ydami co mog w ka dej chwili naocznie

i namacalnie udowodni . Dyrektor przestał panowa nad zebraniem i korzystaj c z okazji upu cił

cukierka w dekolt pani od hebrajskiego. Apostołowie darli si jak Pan Bóg przykazał – e ha ba,

zdrada, pi tnasty rozbiór Izraela, nie b d niewolnikami Persów i tak dalej. Gdy si troch zm czyli,

dyrektor zwrócił si wreszcie do Jezusa:

- Panie Chrystus, ale o co tak naprawd si rozchodzi?

- No bo lekcje religii maj by pierwsze albo ostatnie. Ja chc , eby były w rodku i nic mnie nie

obchodzi jak to zrobicie.

- Panie Chrystus, były ustalenia... – Wycedził dyrektor. Wtem Chrystus skin ł głow i cyrk zacz ł si

od pocz tku – e Izrael ginie, e Rada Pedagogiczna b dzie niewolnikami Persów i Greków i tak w

kółko. Do tego doszły gro by i nikczemno ci – e je li chrze cija stwo nie przestanie by

dyskryminowane to nauczycielce hebrajskiego ogol głow a dyrektorowi zetn ten wszawy łeb skoro

do niczego mu nie potrzebny i tak dalej. Po pi ciu minutach dyrektor poddał si .

- Dobra. Rób pan sobie te lekcje kiedy chcesz i ebym tu was wi cej nie widział. Wynocha, wiry. –

Hukn ł na chrze cijan. Ci wyszli z godno ciom osobistom. Kiedy ostatni apostoł złapał klamk z

zewn trz papie padł jak placek i poło ył stop Jezusa na swojej głowie. Apostołowie ustawili si w

kolejk i po kolei składali przez Jezusem ten hołd niewolników.

- To jeszcze nie koniec, moi drodzy. Ale co si odwlecze to nie uciecze. – Rzekł Jezus gdy akt

samoponi enia został zako czony. – A teraz – dalej na religi .

Zaczynała si wła nie kolejna lekcja i Jezus ze swymi lud mi wszedł do klasy w ostatniej

chwili, kiedy ju w młodych głowach witała nadzieja, e nie b dzie reli.

- Jak wiecie, jestem waszym nauczycielem religii a prywatnie jestem Bogiem. – Przedstawił si . –

Zrealizujemy katechezy od cztery do sze , bo zgubiłem kartk z pierwszymi trzema. Te przerobimy

na kolejnej lekcji.

- Przepraszam a co na to władze o wiatowe? – Spytała rezolutnie dzieweczka o niebieskich oczach.

- Nie maj nic do gadania. Program pisz ja, zatwierdzam ja i ja go robi . Jak sobie napisz , e macie

słucha Imperatora tylko w tym na co ja wam pozwalam to tak zapiszecie i tak si nauczycie. Poniała?

Wywód był klarowny wi c dziewcz skin ło noskiem.

- No to jedziemy. Piszemy. Katecheza czwarta. Temat – wi to Matki Boskiej. Punkt pierwszy.

Jezus Chrystus jest Bogiem bo tak mówi. Punkt drugi. Znaczy, e jego mama jest Matk Bosk . Punkt

trzeci. Boga nie mo e urodzi pierwsza lepsza. Punkt czwarty. Znaczy, e Matka Boska jest dziewic .

Punkt pi ty. Znaczy, e jest czysta. Punkt szósty. Powtarzam Mosze specjalnie dla ciebie – punkt

pi ty: znaczy, e jest czysta. Punkt szósty. Znaczy, e jest Naj wi tsz Dziewic czyli bogini . Punkt

siódmy. Znaczy si , e zmazała grzech Ewy, która zadawała si z alegorycznym pr ciem i mo e

background image

rozkazywa samemu Bogu. Wszyscy maj ? Bardzo dobrze. Czy s jakie pytania? Nie widz . I o to

chodzi. Ka demu po plusie za niezadawanie pyta . – Jezus otworzył dziennik na religii i wpisał z góry

na dół ka demu po plusie. Jedziemy dalej. Katecheza pi ta. Temat – zbawienna cnota posłusze stwa.

Piszemy. Punkt pierwszy. Adam my lał i z tego powodu umieramy. Punkt drugi. Mówi to samo za

siebie, ale na wszelki wypadek przeczytam i wezm sobie do serca kolejne punkty. Punkt trzeci.

My lenie boli i kosztuje dziesi tysi cy kalorii. Punkt czwarty. Naukowo udowodniono, e gdyby

wszyscy ludzie na wiecie my leli to nie starczyłoby jedzenia na zaspokojenie tego wydatku

energetycznego. Punkt pi ty. Si znaczy, e kiedy jest kryzys niemy lenie jest patriotyzmem. Punkt

szósty. Kto my li mo e utraci wiar a kto traci wiar ten nie pójdzie do nieba. Punkt siódmy.

Posłusze stwo Ojcu wi temu koniecznie potrzebne do zbawienia. – Jezusowi wydawało si , e Piotr

w tym momencie podkr cił w sa, ale wolał nie przeł cza si na tryb bosko ci eby to sprawdzi . –

Punkt ósmy. Szatan te s dził, e to wszystko nieprawda. Wszyscy napisali? Przeczytajcie to dziesi

razy zanim pójdziecie spa . Czy s jakie pytania? – Nie było. – OK. Wcze niej sko czymy to

wcze niej was puszcz . Piszemy. Katecheza szósta. Temat – metoda Billingsów w wietle Objawienia.

Có , ten temat jest, e tak powiem opisowy i oczywi cie wymaga pewnej, no, tego, pewnej, e si tak

wyra , dozyyyyy... yyy... znajomo ci płciowo ci. No wi c jak mamy człowieka, co nie... – narysował

człekopodobny kontur na tablicy; w ostatnich ławkach uczniowie ku konsternacji apostołów zacz li

rozwi zywa lekcje albo czyta „Jerusalem Post” – no wi c moi bracia i siostry we mnie, tutaj mniej

wi cej – zaznaczył kółkiem omawiany obszar – w pobli u miejsca z którego wydalane s resztki

przemiany materii, to znaczy stolec i mocz... to znaczy stolec tak bardziej z tyłu a mocz to w zasadzie

zale y od uwarunkowa płciowych... to znaczy od istoty płciowo ci... no wi c, jak ju mówiłem, tutaj

wła nie... w tym mniej wi cej rejonie... znajduje si sfera nieczysta. Nazywamy j sfer nieczyst

poniewa znajduje si w sferze wydalania nieczysto ci. – „Jerusalem Post” kr yło po klasie;

uczniowie zrzynali od siebie zaległe prace domowe – Otó prosz ja was... jakby wam to powiedzie ...

w tej strefie nieczystej znajduj si narz dy słu ce do robienia i rodzenia dzieci. Na przykład gdyby

nie pochwa to dziecko by wypadło na ulic normalnie. To wszystko s sprawy, które ju by mo e

znacie... chciałbym przej do religijnej strony sfery nieczystej... no wi c wydziela si w niej... prosz

mnie le nie zrozumie ... ale to... tak, to w ko cu mój stary to wymy lił... u kobiet jedynie, co warto

odnotowa ... mianowicie luz. – Uczniowie jedli kanapki albo półgłosem rozmawiali o nadchodz cym

weekendzie. – Rozci gliwo tego luzu pochwowego czy mo e lepsza nazwa... luzu po prostu...

zmienia si . Tak... czy mo ecie mnie wreszcie posłucha ...? – zakl ł w duchu, zły, e jako nauczyciel

nie mo e wł czy trybu bosko ci. Miał na to wielk ochot , ale wiedział, e katecheci w przyszło ci

b d zwykłymi lud mi, takimi jak on w trybie człowiecze stwa wi c nie szedł na łatwizn tylko

postanowił wytrwa do ko ca lekcji. Odsapn ł chwil , wzi ł gł boki oddech i wrócił do lekcji – Na

czym to ja sko czyłem... acha... na rozci gliwo ci luzu. No wi c jego obserwacja jest wa nym...

wa nym elementem poznawania swojej płciowo ci. Saro czy ty badasz swój luz?

Przez chwil w klasie panowała kompletna cisza. Wszyscy przestali rozmawia , je , odrabia

lekcje i czyta gazety.

- Odczep si zbocze cu. – Odpowiedziała dziewczyna o niebieskich oczach. Kilka osób zachichotało.

Jedna parskn ła miechem. Wszyscy wrócili do wynalezionych sobie zaj . Jezus si gn ł po dziennik

i przewrócił kartki na uwagi o złym zachowaniu.

- Je li natychmiast przede mn nie ukl kniesz i nie pocałujesz w laczka to wpisz tak uwag , e ci

nawet Moj esz nie pomo e.

- Masz jakie inne fantazje, ksi ulu? – Parskn ła Sara.

- Dobrze, sama tego chciała . – Wzi ł wielki czerwony długopis i wpisał tak mocno, e a rowki si

zrobiły: „SARA ROSENSTEIN ROBI SOBIE ZE MNIE JAJA. JEZUS CHRYSTUS”.

- Mam nadziej , e nie b d musiał wi cej ucieka si do takich rodków. – W ostatniej ławce

uczniowie zabijali czas usiłowaniem dotkni cia koniuszkiem j zyka do nosa. – Tak wi c luz, na

którym to wła nie sko czyłem – powiedział Jezus mocno akcentuj c ostatnie słowa – bada si pod

k tem rozci gliwo ci. Otó je li jest jak kurze białko, to wtedy...

W tym momencie rozległ si dzwonek i uczniowie zacz li si pakowa .

background image

- Jeszcze nie sko czyłem! Dzwonek jest dla mnie! Stójcie, bo b dzie obni ona ocena ze sprawowania!

– Krzyczał Jezus, ale nikt nie zwracał na to uwagi.

- Id sprawdzi rozci gliwo luzu. Pomo e mi ksi dz? – Spytała Rebeka przechodz c koło biurka.

Cz

klasy, która jeszcze nie wyszła wybuchn ła gromkim miechem.

Gdy wszyscy wyszli praktykanci-apostołowie powoli podeszli do siedz cego z twarz w dłoniach

Jezusa.

- Echmm. – Chrz kn ł wreszcie nie miało papie po minucie bezruchu.

- No i co wy na to?

- Niew tpliwie podszepty szata skie. – Orzekł wi ty Jan. – Trzeba ich spali na stosie dla ich dobra.

- Mo e by starczyło zanurzy t Sar w gor cej smole? – Gło no my lał apostoł Andrzej.

- Po co od razu torturowa ? Zabi jej rodzin i zabra wszystko co maj z przeznaczeniem na

ewangelizacj . – Zaproponował wi ty Marek.

- Jest gorzej ni my licie. – Rzekł Jezus po chwili milczenia. – Nie zrobimy nic z tych rzeczy.

- Dlaczego?? – Spytali jednocze nie.

- Wiem, e w innej sytuacji przetestowaliby my wszystkie te rodki zaradcze, ale niestety w tym

przypadku mo emy tylko ewangelizowa i – ostatecznie – wstawia pały i uwagi do dziennika.

- Jak to? Nie mo emy nawet ich bi ? – Zdumiał si Ojciec wi ty.

- Nie.

- Mistrzu, có to za wychowanie ju nie tylko bez torturowania ale nawet bez zwykłego bicia?

- I do tego ma to nas spotyka za darmo?? – Wykrzykn ł nagle wi ty Paweł, nie bez powodu

zrobiony Głównym Ekonomem Chrze cija stwa. – Przecie to kara dla nas a nie troska o narybek.

- Otó to. Idziemy do wydziału edukacji.

Ruszyli. Na przodzie Chrystus, za nim w parach, które tworzyli prywatnie – apostołowie.

- Wariant ten sam? – Spytał rzeczowo Ojciec wi ty.

- Tak. Ale b dziecie musieli gło no si drze i wyzywa samego cesarza. Inaczej nie przejdzie.

Wydział Edukacji Prowincji ydowskiej mie cił si przy ulicy Artemidy Dziewicy 10.

Portierka widz c trzynastu m czyzn s dziła, e to atak terrorystyczny. Dopiero gdy Jezus wyja nił

jej, e jest Bogiem nieco si uspokoiła. Naczelnik miał gabinet na samej górze. Gdy stan li przed jego

pokojem Jezus powiódłszy wzrokiem po swoich ludziach spytał:

- Gotowi? – Apostołowie skin li głowami. – No to wchodzimy.

Jezus pchn ł drzwi i wszedł do rodka.

- A pan tu czego? Umówiony? – Warkn ła sekretarka. Po chwili głos uwi zł jej w gardle. – Panowie o

co chodzi? Nie tak kup . Delegacja, delegacja... Pan naczelnik teraz nie ma czasu... – Błagała.

Jezus wszedł do gabinetu. Za nim apostołowie.

- Panie naczelniku, my nie pozwolimy, eby był rozbiór Izraela! – Wrzasn ł.

- Nie! Precz z Grekami! – Darli si apostołowie. – Niech najja niejszy cesarz pije siki swojego konia,

bo pi sików naszego Jezuska nie jest godzien!

- Gadaj z nami póki my dobrzy. – Groził kułakiem wi ty Paweł.

- Ale o co chodzi? O co chodzi panowie? – Bełkotał przera ony naczelnik.

- Nie pozwolimy na planow poganizacj naszego narodu. Wczoraj Macedonia dzisiaj Rzym!

- Ale o co chodzi panowie? – Prawie płakał Rzymianin.

- O kas za nauk religii. Mamy dostawa tyle co inni nauczyciele. – Odpowiedział Chrystus.

- Precz z nie ydowskimi r koma Rzymu! – Darli si apostołowie. – Niech yjemy! – Pochlebiali

sobie.

- Nie ma na to pieni dzy. Przykro mi.

- A na konkurs wiedzy o mitologii rzymskiej to jest, tak? A na edukacj seksualn i uczenie, eby po

randce moczy e skie narz dy w kiszonej kapu cie to si znalazło?? – Przekrzykiwali si intruzi. –

Izrael ginie. Ratujmy Izrael!

- Panie naczelniku my krzewimy warto ci chrze cija skie znaczy si uczymy dobra. I to w pocie czoła

i jak jeste my traktowani? No jak? Ani grosza za to nie dostaniemy? A przecie wi cej religii to mniej

background image

przest pstw. Mniej na wi zienia, policj , s dy. Precz z zabijaniem dzieci narodzonych i

nienarodzonych!! – Hamletyzował Jezus.

- Ale sam si pan zgodził na prac za darmo. – Zauwa ył naczelnik.

- Lewicowo-liberalna centrala antyewangelizacyjna chciała mnie zabi . – Odparł pewnie Jezus.

Edukator prowincjonalny, jak brzmiała oficjalna funkcja Rzymianina, pokiwał głow jakby to

przes dzało spraw . Wydawał si waha .

- Jest pan za zabijaniem dzieci czy za godno ci człowieka? – Spytał Jezus.

- Za godno ci człowieka. – Odparł szczerze naczelnik.

- No to przecie my tego uczymy na religii. Dwa razy wi cej powinni my dostawa ni normalnie, bo

bez nas nie b dzie tu moralno ci.

- Dobra. Dostaniecie pensje od przyszłego roku. – Powiedział po namy le.

- No. I tak ma by . – U miechn ł si Jezus. Wyszedł pierwszy a za nim apostołowie.

- Znowu si udało, Mistrzu. – Powiedział Ojciec wi ty Piotr Pierwszy. Co teraz?

- Nie musicie chodzi na te lekcje. Widzieli cie co tam si dzieje. Powiecie, e mieli cie inne

obowi zki bo podlegacie mi i b d musieli si odczepi . Wa ne, eby płacili regularnie pensj .

JEZUS WYCHOWUJE SZMULA

Pewnego razu gdy Jezus miał wykład o eschatologii jajników podeszła do niego kobieta z

dzieckiem i powiedziała:

- Rebe, ty mnie pomó bo ja ju nie wiem co robi . Mój Szmul nic nie chce je . Ani po pro bie ani po

gro bie nie zje pełnego talerza ogórkowej.

Jezus pochylił si nad Szmulem i spytał:

- Dlaczego, Szmulciu, nie jesz mamy zupek?

- Bo mama je robi niedobre. Za słone, wodniste, przypalone i stoj w garnku tydzie a wszystko

zjemy.

- Jako chrze cijanin jeste powołany do cierpienia, Szmulciu. Człowiek, który nie cierpi przestaje by

dzieckiem Bo ym.

- Ale to jest naprawd nie do zjedzenia. Chce si wymiotowa .

- Wiesz co si dzieje z dzie mi, które nie chc cierpie i nie jedz niedobrych zupek?

- Nie.

- Umieraj zanim dorosn . Najcz ciej w m czarniach. Ale my lisz, e to koniec? To dopiero

pocz tek. Trafiaj do piekła gdzie musz odcierpie to czego nie chciały cierpie na Ziemi plus

oczywi cie odsetki. Diabły wlewaj im zupy ogórkowe prosto do gardła a s to zupy zło one ze

spalonej wody, której nie ma na ziemi a jest tylko w piekle. Zupa taka wypala wn trzno ci a skóra na

brzuchu robi si cienka jak papier a czasami robi si a dziura i zupa wylewa si z brzucha. Taka na

przykład owsianka zamienia si w brzuchu w wod królewsk i wy era ciało a dotrze do stóp.

Wówczas diabły wyci gaj dusz grzesznika i wkładaj j do kolejnego ciała, które produkuj

milionami dziennie eby nad y z karaniem. Co do krupnika to mierdzi on tak straszliwie, e nawet

diabły nie chc go wlewa grzesznikom rurkami do oł dków, bo zdarza si , e same ze wstr tu

wymiotuj . Stawka wynosi tysi c zupek piekielnych za jedn mamin . Jak s dzisz, co si bardziej

opłaca?

Od tego czasu Szmul zacz ł si moczy w nocy, ale zupki jadł póki nie zwymiotował.

JEZUS ANTYDATUJE DYSPENS

Pewnego razu przyszedł do Jezusa tajemniczy jegomo i kład c na stole banknot

stusrebrnikowy powiedział, e chce rozmawia na osobno ci. Jezus schował do kieszeni sto

srebrników i zaprosił przybysza do zakrystii.

background image

- To oczywi cie zaliczka. – Powiedział przybysz gdy zamkn ły si za nim drzwi. – Je li tylko

wy wiadczy mi pan pewn przysług .

- Od razu wida , e pan nie z naszych. – Odparł Jezus patrz c mu w oczy. Nieznajomy stropił si

przez chwil lecz wkrótce odzyskał rezon bo rzekł:

- Nasz czy nie nasz jak przychodz i płac to pewnie wasz. Klient.

- Mów pan. – Przerwał Jezus.

- No wi c zabiłem faceta.

- Nie ma sprawy. Udzielam ci rozgrzeszenia. Jeste my kwita.

- Nie, nie o to chodzi.

- Nie o to? – Mimowolnie zdziwił si Bóg. – A o co?

- Wróciłem wcze niej z delegacji. No i wiadomo – ona w łó ku z gachem. eby to chocia jaki

playboy to bym przebaczył a przynajmniej zrozumiał. Ale to zwykły pokurcz, który mi kładł glazur .

- No i? – zainteresował si Jezus.

- Chwyciłem go cia jak psa i zrzuciłem ze schodów. Niestety, łeb poobijał i fikn ł w kalendarz.

Zostałem wczoraj oskar ony o zabójstwo w afekcie.

- Mam robi za papug ?

- A sk d. Lini obrony ju mam. Potrzebuj tylko przysługi z pana... to znaczy – Pana Boga, strony.

- Co konkretnie.

- Wy macie te dyspensy, co nie? Co mówi , e grzech nie jest grzechem je li jest pozwolenie na

popełnienie od biskupa.

- To konieczne. I bardzo przydatne, nawiasem mówi c.

- No wła nie. To tak se pomy lałem, e jakbym miał tak dyspens to bym mógł powiedzie , e

pozwalała mi na to religia. A tu ju wchodzi wolno sumienia i tego mi nie podwa .

- Cholera... dobre. Całkiem dobre. – Przyznał Jezus. – Ale przecie ju pan go zabił.

- No wła nie. Dlatego trzeba t dyspens przesun troch w czasie. – Wyj ł z aktówki pismo o

nast puj cej tre ci:

„D Y S P E N S A

Niniejszym zezwalam Panu Izajaszowi Hamburgowi na zabicie kochanka ony je li ten e przyłapany

zostanie in flagranti. Czyn ten nie b dzie grzechem. Bóg Wszechmog cy Jezus Chrystus”

Brak było miejscowo ci, daty, podpisu i piecz ci. – To jak? Starczy stówka?

- Bez artów panie Hamburg. Tysi c srebrników yw gotówk .

- Ile?? Chyba pan artuje. Druga stówa i jeste my kwita.

- Niech b dzie dziewi set, bo mnie pan rozbawił.

- Nie tra my czasu panie Jezus. Dwie cie pi dziesi t i podpisuj pan!

Po pół godzinie stan ło na pi ciuset. Jezus wpisał miejscowo , dat dwa tygodnie przed

zabójstwem, podpisał dyspens i opatrzył wszystkimi mo liwymi piecz ciami. W promocji gratis

dorzucił akt chrztu sprzed miesi ca. Izajasz Hamburg bardzo zadowolony prosto z zakrystii poszedł do

swojego adwokata.

JEZUS ROZMAWIA Z NIEWIERZ CYMI

Za ka dym razem gdy Jezus szedł z pałacu na msz przechodził obok trzech tych samych

m czyzn siedz cych sm tnie na ławce.

- Czemu cie to panowie tacy pos pni w tak pogodny dzionek? – Spytał kiedy , gdy sytuacja

powtórzyła si który raz z rz du.

- Nie kochamy ani pana ani pana wi tej głowy ani pa skiej matki, bogini Maryi. – Odrzekł pos pnie

najstarszy. – Nie kochamy tak e Ojca wi tego Piotra Pierwszego i nie jeste my mu posłuszni dlatego

po mierci, która codziennie ku nam zmierza, pójdziemy do piekła i b dziemy tam torturowani przez

cał wieczno .

background image

- Nie kierujemy si w naszym yciu waszymi uniwersalnymi warto ciami, które głosicie dlatego

jeste my niemoralni. – Dodał drugi.

- Nie wierzymy w pana ani w pa skiego ojca, którym sam pan jeste dlatego jeste my zdolni do

ka dego okrucie stwa gdy nie mamy adnych hamulców przed czynieniem zła i wszystko jest dla

nas dozwolone. – Dodał trzeci.

- Jeste my spragnieni krwi dzieci nienarodzonych i opowiadamy si za demoralizacj młodzie y. –

Zacz ł drug kolejk najstarszy.

- Nie wierzymy w pana ani w pa skiego ojca, którym sam pan jeste dlatego nie widzimy w człowieku

jego godno ci, która wynika z tego, e jest dzieckiem Bo ym. – Ci gn ł drugi.

- Nie widzimy w yciu adnego celu poza bogaceniem si dlatego nasze ycie jest bez sensu. –

Zaszlochał trzeci.

- Poniewa ka dy człowiek d y do pana chocia w pana mo e nie wierzy , postawili my w miejsce

pana bo ka mamony. – Zacz ł trzeci kolejk pierwszy.

- Nie lubimy cierpie dlatego nie rozumiemy sensu cierpienia. – Ci gn ł sm tnie drugi.

- Poniewa nie kierujemy si wasz etyk seksualn jeste my niewolnikami swoich pop dów i

zwierz cych instynktów. – Minorowo zako czył trzeci kolejk trzeci.

Zapadła cisza. Jezus podrapał si w głow my l c co powiedzie .

- Dlaczego po prostu nie uwierzycie we mnie i nie zaczniecie kocha mnie, moj głow , moj mam ,

mojego tat i Ojca wi tego? Wszystkie wasze problemy znikn jak r k odj ł i zamieni si w swoje

przeciwie stwo.

- My leli my nad tym, ale my po prostu nie wierzymy w pana i s dzimy, e le pan sko czy z cał t

swoj now religi . B dzie miał pan szcz cie je li wymiga si od ukrzy owania. Natomiast pana

matki nie kochamy i nie czujemy do niej adnego poci gu. Wolimy pani Piłatow . To jest babka z

klas . Ani pana ani Ojca wi tego nie kochamy bo jeste my hetero. Skoro jest pan swoim własnym

ojcem to patrz punkt trzeci. Natomiast perspektywa kochania pa skiej głowy nie wydaje nam si

kusz ca.

- Nie, nie. Nie w tym znaczeniu macie we mnie wierzy . Poza tym poniewa cierpienie jest najwy sz

warto ci człowieka ukrzy owanie jest celem ycia. To wielkie zwyci stwo kiedy z człowieka krew

tryska jak z fontanny i nie zostaje w nim nic ludzkiego i zwisa jak mielonka całkowicie odarta z

człowiecze stwa. Tak wi c nie macie panowie racji nawet pozostaj c w swoim bł dzie.

- To wi e si tym, e jak ju mówili my, nie rozumiemy sensu cierpienia.

- Sami widzicie, e z powodu niekochania mnie popełniacie bł d w rozumowaniu. – Zauwa ył Jezus.

- Nie ma pan racji. – Oznajmił autorytatywnie ten z lewej. – Poniewa to co nazywa pan bł dem jest

bł dem tylko przy monistycznym zało eniu, e pa ski wiatopogl d, który nadaje cierpieniu

najwy sz warto czyli oznacza, e dla cierpienia warto cierpie , jest prawdziwy.

- No bo tak jest. – Przerwał Jezus.

- O wła nie! A dlaczego?

- Bo jestem Bogiem i tak mówi .

- Otó to, panie Jezu. Otó to. Ale eby my uwierzyli w to, e jest pan Bogiem musimy przyj pa ski

autorytet czyli uwierzy , e jest pan Bogiem! – Wtr cił drugi.

- W sumie tak... – Niech tnie zgodził si Jezus.

- Czyli musimy wierzy , e jest pan Bogiem eby uwierzy , e jest pan Bogiem. Przyzna pan, e to

dobre co najwy ej dla niepi miennych niewolników z których zreszt rekrutuj si pa scy wyznawcy.

- Kolega dobrze wykazał, e eby my przyj li pa skie dogmaty i cał religi musimy wej na cie k

na któr nic nie wiedzie poza zorganizowanym l kiem przed yciem i wypełniaj c psyche nico ci ,

posuni t do pragnienia bycia t nico ci . Oznak tej psyche w somie jest płaszczenie si przed

panem, całowanie pa skich stóp, kl kanie i wszystkie te akty samoponi enia i piosenki o tym eby

sta si pyłem, które dla nas s wprost odra aj ce i wiadcz o zaniku człowiecze stwa. –

Podsumował trzeci.

- Próbowali my sta si chrze cijanami eby unikn chocia tego piekła w którym diabły b d si

nad nami zn ca za to, e nie jeste my posłuszni Ojcu wi temu Piotrowi Pierwszemu, ale

background image

Beruseliusz – rodkowy wskazał na tego z prawej – powiedział, e nikt nie jest w stanie tak okrutnie i

ch tnie torturowa innego człowieka (a tak wła nie przedstawiacie piekło i zasiedlaj ce je diabły) jak

tylko człowiek wierz cy osob , któr uzna za wroga swojej religii. Co wi cej, według pa skiej

teologii diabły te s pa skimi wrogami wi c je li my nie mamy z panem nic wspólnego a co wi cej –

cał pa sk robot uwa amy za szkodliw i ze wszech miar niebezpieczn – to przecie diabły

powinny nas traktowa w piekle jak pan swoich wi tych w niebie. Nie ma wi c innej mo liwo ci jak

ta tylko, e b d si nad nami zn ca wi ci w niebie w ramach rozrywki dla gawiedzi

chrze cija skiej. Ostatecznie diabły mogły by si zn ca nad nami jako podwykonawcy woli Boga, ale

kto z kim walczy – i to ju cztery tysi ce lat – nie robi z nim interesów a poza tym wci mówimy o

potencjalnych członkach frontowych dywizji szatana wi c mo emy to miało odrzuci . Nie mówimy

tu jeszcze ani słowa o Bogu czyli panu, który na to pozwala i zdaje si sprzedawa mieszka com tego

raju miechy aby my szybciej zacz li skwiercze a jedynie prostuje szkolne bł dy tej doktryny, które

jest w stanie zauwa y nawet dziecko. A to oznacza, e pa skie piekło nie istnieje przynajmniej

dopóki nie ogłosi pan urbi et orbi, e owymi diabłami s wi ci Pa scy. Lepiej niech pan nie zaczyna

kombinowa z jakim ogl daniem pana albo pa skiej matki i cierpieniem z tego powodu, bo wpadnie

pan z deszczu pod rynn . Skoro rz dzicie w niebie to pobyt w piekle jest dla nas naturalny a jak ju

powiedziałem mamy prawo przypuszcza , e i komfortowy. Tym samym stracili my ostatni

motywacj do stania si pa skimi wyznawcami.

Jezus podrapał si w głow i powa nie zamy lił. Tak trudnej przeprawy jeszcze nie miał. To

nie to co niepi mienni pariasi Imperium i jego niewolnicy.

- Ale to piekło istnieje, bo jest to tajemnica wiary. Je li w nie nie wierzycie to wła nie za to do niego

traficie. – Zaryzykował. W odpowiedzi niewierz cy wybuchn li nagłym miechem.

- No dobrze. – Zacz ł ostro nie. – Ale nic przecie nie stoi na przeszkodzie, eby cie zacz li mnie

kocha po kawałku. Mamy tak szeroki wachlarz wzmacniaczy miło ci do mnie – e wymieni tylko

pielgrzymki, peregrynacje wi tych obrazów czy moje pielgrzymki do moich ludzi – e wystarczy

małe ziarnko, aby cie za pół roku stali si wzorowymi chrze cijanami z perspektywami kanonizacji.

- Jak konkretnie miałoby wygl da to ziarnko? – Dociekał Berseliusz.

- Z reguły zaczynamy od tego, e jestem Bogiem i kto mnie nie słucha ten pójdzie do piekła. –

Przyznał Jezus.

- To ju mamy omówione.

- Owszem. Skutkuje w wi kszo ci przypadków, imaginujcie sobie. Je li tego mało, mówi o

braterstwie i pokoju, o tym, e my bronimy biednych, e nikogo nie mo na wyzyskiwa i tak dalej. To

skutkuje na prawie cał reszt .

- Wiemy o tym. Dlatego pa scy wyznawcy rekrutuj si z nizin społecznych. To te odpada. Czy ma

pan co dla nas? – Spytał drugi.

- S dz , e tak. Otó , je li stracili cie panowie du sum pieni dzy, albo kto was oszukał, obni yła

si wasza pozycja społeczna, albo najlepiej – stracili cie grunt pod nogami czy umarł wam kto bliski,

to zapraszam do mojej poradni gdzie mo emy o tym porozmawia .

- Przykro mi, ale jestem bogaty, mam ustabilizowan pozycj społeczn i nikt bliski mi nie umarł.

Jedyne co mi dokucza to to wszystko co my panu wymienili na pocz tku. – Odpowiedział pierwszy.

Po nim pokiwali głowami dwaj jego koledzy.

- Czy to ju wszystko, panie Chrystus?

- Nie załamujcie si . Przyjd cie po prostu do ko cioła nawdycha si oparów kadzidła, pokl cze

przede mn , po piewacie, e chcecie by moimi wiecznymi sługami i tak mniej wi cej przez tydzie .

Po tygodniu wrócimy do rozmowy. – Salomonowo zaproponował Jezus.

- Po co mamy to robi skoro wiemy, e na ko cu tej drogi jest upodlenie i zanik człowiecze stwa, plus

odebranie rozumu i negowanie wszystkiego co wam zagra aj ce na dokładk ?

Jezus bezradnie rozło ył r ce.

- Próbuj wam pomóc wi c wy pomó cie sami sobie je li chcecie przesta przejmowa si tymi

farmazonami o których mówili cie a które wymy la nasz Tajny Wydział Propagandy. – Rzucił oschle.

- Zatruli cie nimi nasze ycia, ale nie dali cie nam nic poza powodami do odrazy. – Krzykn ł trzeci.

background image

- No dobrze. Skoro tak, to mam dla was ofert specjaln . Co zupełnie, ale to zupełnie ekstra. –

Siedz cy unie li głowy z zaciekawieniem. – Nie musicie mnie kocha ani wierzy w to co mówi . Po

prostu chod cie do ko ciołów i na pielgrzymki, całujcie mnie w laczki i mówcie, e jestem dla was

autorytetem. A jak wrócicie do domów mo ecie si z tego mia a nawet ze mnie kpi . Wtedy ja b d

mówił, e jeste cie wielkimi naukowcami i b d wam dawał ordery ko cielne. B d si z wami

pokazywał i ciskał. Lepiej na tym wyjdziecie ni na waszej dzisiejszej chałturze. – Zapadła cisza.

Ławkowicze my leli.

- Nie. Gorzej. – Orzekł Berseliusz.

- Gorzej. – Dodał drugi.

- Gorzej. – Potwierdził trzeci.

- Jak chcecie. Zrobiłem co mogłem. Nie skorzystali cie a wi c sied cie tu i czekajcie a wreszcie

umrzecie. My lcie o tym, e jeste cie zwierz tami, które nie potrafi si umartwia i kopuluj kiedy

tylko chc , nie macie godno ci dzieci Bo ych i tak dalej. Adieu. – Powiedział Jezus.

Zanim zniknał za rogiem odwrócił si na chwil . Trójka jego rozmówców siedziała sm tnie

my l c o piekle do którego trafi za kar , e w nie nie wierzyli.

- Có za zbrodnia przeciwko yciu. – Mrukn ł Bóg. – Cywilizacja mierci. – Splun ł z pogard i

ruszył przed siebie odprawi sum .

CHRZE CIJANIE STARTUJ W WYBORACH

Gdy nadszedł termin konstytucyjny, Najja niejszy Cesarz zarz dził w Imperium wybory

municypalne. Doniesiono o tym Jezusowi pytaj c go czy mo na to wykorzysta do budowania

cywilizacji miło ci.

- Naturalnie. Mamy obowi zek startowa w wyborach. – Odpowiedział Mistrz.

- Obowi zek? – Nie dowierzał wi ty Andrzej.

- Tak. Bo inaczej popełniliby my grzech zaniechania w budowie moje... echm... znaczy si ... miałem

na my li – cywilizacji miło ci.

- A co ma robi radny chrze cija ski? – Pytali niektórzy.

- Och, ró ne rzeczy. Stawia i odsłania pomniki Ojca wi tego oraz krzy e, nadawa ulicom imiona

naszych ludzi, walczy o kaplice w urz dach, walczy z prostytucj , edukacj seksualn i rodkami

antykoncepcyjnymi, rozbija spotkania sekt, popiera i promowa naszych ludzi, cenzurowa sztuki

teatralne a przede wszystkim pilnowa eby ko cioły i organizacje ko cielne dostawały jak najwi cej

ziemi i pieni dzy a organizacje feministyczne, planowania rodziny i inne wyznania ani pi dzi i grosza,

udziela biskupom informacji kto, z kim, co, po co i za ile oraz głosowa tak, jak powiedz mu

biskupi jako przewodnicy duchowi.

- A kogo we miemy na listy? – Spytał wi ty Jan.

- Tych, którzy s mi bezgranicznie oddani i je li si dostan b d wykonywa moje polecenia. –

Odpowiedział Jezus.

- No có . Nigdy jeszcze nie startowali my w wyborach. – Zafrasował si Ojciec wi ty Piotr

Pierwszy.

- Nic nie szkodzi. Gdybym nic nie robił po raz pierwszy to do dzisiaj bym raczkował. Zapami tajcie to

sobie. Trzeba przeczyta ordynacj wyborcz , zarejestrowa listy i zrobi kampani wyborcz .

- A kto jest naszym elektoratem? – Pytali apostołowie.

- Ci, którzy chodz do ko ciołów i daj nam pieni dze.

- Rebe! Ty prawdziwie jeste najwi kszym autorytetem moralnym wiata! – Wykrzykn ł wi ty

Paweł.

- Nie czas na gadanie. Pora działa . Piotrek, przynie list naszych najwi kszych ofiarodawców.

Pierwsz dziesi tk wrzu na pierwsze miejsca, drug na drugie i tak dalej a zapełnisz listy do

wszystkich okr gów. Paweł, id do ko cioła i zbierz podpisy pod nasz list do rejestracji.

- A jak nazwiemy nasz komitet rebe?

background image

- Dobre pytanie. Zostawiam to wam.

- Mo e „Razem Izraelowi”? – Zaproponował Ojciec wi ty.

- Dobre, ale sugeruje koalicj . B d nas pyta kto z kim jest tym „razem”. A startuj tylko nasi ludzie.

- Mo e „Bojownicy o Zabicie Czarownic, Onanistów, Cudzoło ników, Gejów, Innowierców i

Producentów Pornografii”? – Rzucił wi ty Paweł.

- Bardzo dobre. Oddaje istot rzeczy i nasz program. Ale ma jedn wad – jest za długie. – Orzekł po

namy le Jezus.

- To mo e „Przymierze fundamentalistyczne”? – Odezwał si wi ty Marek.

- Kapitalne! Rewelacyjne! Krótkie, zwi złe, dosadne, tre ciwe, wpadaj ce w ucho i łatwe do

zapami tania. Moi drodzy! Witajcie w „Przymierzu fundamentalistycznym”!

Rozległy si gromkie oklaski. Ruszyła robota biurokratyczna i polityczna. wi ty Paweł

jeszcze tego samego dnia zebrał w ko ciołach potrzebne podpisy. Pozostali apostołowie obwiesili

ko cioły plakatami kandydatów a Jezus osobi cie napisał list pasterski o tym, e obowi zkiem

chrze cijan jest głosowa na ludzi tak prawych jak na przykład tych z komitetu „Przymierze

fundamentalistyczne”. Nast pnie zebrał wszystkich kandydatów i wysłał ich na liposukcj , przeszczep

włosów, korekcj wzroku, przygładzanie uszu, podnoszenie i powi kszanie piersi, usuwanie

zmarszczek i blizn, peeling, podnoszenie wydolno ci aerobowej, do fryzjera, manicurzystki,

kosmetyczki na masa twarzy, regulacj brwi, usuwanie owłosienia z nosa, uszu, pleców, na leczenie

z bów i tak dalej co komu było potrzeba a dla tych z pierwszych miejsc starczyło jeszcze na nowe

szaty z firmy ubieraj cej samego Imperatora.

Gdy to wszystko było ju zrobione Jezus zorganizował konferencj prasow w której udział

wzi li wszyscy liderzy list.

- Dlaczego macie program taki sam jak my? Połowa wygl da na przepisan !! – Krzyczał jeden z

liderów „Porozumienia zawistnych impotentów”.

- Stul pysk b karcie szatana bo spalimy ci na stosie a ko ci rzucimy psom. – Nie dał si wci gn w

jałow dyskusj lider okr gu trzeciego.

- Jak zamierzacie walczy z prostytucj ? – Pytała wła cicielka sieci domów publicznych.

- Za przyłapanie na prostytucji prostytutk b dziemy kara mierci przez utopienie we wrz cej smole

a jej klienta obci ciem tego... no... jakby to pani powiedzie ... yyyyyy... no wie pani... nie mog

powiedzie , bo si wstydz . – Odpowiedział kolejny działacz „Przymierza fundamentalistycznego”.

- Pojawiaj si głosy, e stanowicie zagro enie dla warto ci konstytucyjnych Imperium. – Indagował

prezes Towarzystwa Wolnomy licieli.

- Ach, to zupełne nieporozumienie, które mog powtarza jedynie osoby boj ce si obecno ci wiata

aksjologii chrze cija skiej w yciu publicznym. wiat warto ci chrze cija skich stanowi uwie czenie

moralno ci, która opiera si na posłusze stwie autorytetowi Boga-Stwórcy, który jest prawodawc

mianowicie twórc prawa naturalnego, które znajduje tak doskonały wyraz w naszym nauczaniu. Tak

wi c prawo stanowione musi mie oparcie w trwałym fundamencie warto ci bez których Imperium

Rzymskie łatwo zamieni si w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm i my wła nie punkt po punkcie

b dziemy te warto ci b dziemy przypomina : zakaz rozwodów, prowadzenia sklepów mi snych w

pi tki, czegokolwiek w niedziele, zakaz sprzedawania rodków antykoncepcyjnych i pornografii i tak

dalej i tak dalej. Przypominam panu, e przełomowa encyklika Jezusa Chrystusa „Autonomus

tugederus” mówi, e jakkolwiek władza wiecka ma prawo istnie to musi by posłuszna prawu

boskiemu. Jej przełomowo polega na tym, e wyklucza teokracj jako form rz dów. Ko ciół

popiera kompromisowy model „ yczliwej autonomii” w którym władza, któr wybiera naród

wykonuje polecenia Ko cioła jako stra nika moralno ci. Mamy tutaj – uczy Jezus Chrystus – do

czynienia z uzupełnianiem si dwóch porz dków z których ka dy potrzebuje drugiego. Jezus pisze

wr cz o „potrzebowaniu si jak cholera”.

- Nieprawda!! Napisał „w du ym stopniu”. – Wykrzykn ł prezes.

- Ale sk d! „Jak cholera”! – Równie zapalczywie odkrzykn ł stół prezydialny.

background image

Powstało zamieszanie. Zacz to wyja nia rozbie no ci w tłumaczeniu, znaczenie semantyczne

oryginalnego „likeus ewilus”, intencje tłumaczy i znaczenie zwrotów „jak cholera” i „w du ym

stopniu”. Po kwadrancie prezes ust pił.

- Tak wi c widzi pan – ci gn ł dalej działacz – e takiego zagro enia nie tylko nie ma, ale nasza

obecno jest konieczna aby respektowane były uniwersalne warto ci chrze cija skie.

- Jakie b dziecie popiera inwestycje? – Padały pytania.

- Nale y jak najpr dzej wybudowa now komunaln sal tortur. Stara pami ta Termopile i grzesznicy

musz czeka na wykonanie wyroku miesi cami, bo ci gle si co psuje. Ostatnio poszedł zawias w

„hiszpa skiej dziewicy” i wieko z kolcami trzeba było dociska butem. Tymczasem wzrasta

przest pczo w tym ta najci sza – rozbieranie si u lekarza, publiczne całowanie si , trzymanie si

za r ce osób stanu wolnego i chodzenie w mini. Musimy powiedzie tym zboczeniom „do ”!

Przymierze fundamentalistyczne doprowadzi ponadto do publicznego palenia osób skazanych za

obraz uczu religijnych.

- Ile na waszych listach jest kobiet? – Chciała wiedzie pani z „ZO KI”.

- Trzydzie ci pi procent. Nie mamy tu problemu poniewa s to wszystko bez wyj tku kobiety,

które chc dla całego wiata wprowadzenia naszego programu w tym temacie. Wspólnie zwalczamy

poni aj c kobiety ideologi feminizmu. Przy pogl dach naszych kandydatek mogłoby to by sto

procent. Tak wi c pytanie jest le postawione. Je li chce pani wiedzie czy chc prze y orgazm albo

by podrywane to ani im to w głowie – one si tym brzydz tak jak wolno ci brzydzi si niewolnik,

który chce nim by . – Wyja nił lider okr gu „ ciana płaczu”.

Wi cej pyta nie było wi c na tym konferencja si sko czyła. Przy wyj ciu apostołowie

rozdawali ulotki z nazwiskami kandydatów dwóch rodzajów dla dwóch ró nych uczestników

spotkania: dla elektoratu twardego ze zwykłym „je li nie zagłosujesz na kandydatów Przymierza

fundamentalistycznego to pójdziesz do piekła gdzie b dziesz nabijany na pal przez co najmniej pół

miliona lat” a dla elektoratu mi kkiego z podkre leniem zasług i programu komitetu. Wszyscy

apostołowie i liderzy list zgodnie stwierdzili, e ten pierwszy sposób przekonywania wyborców jest o

niebo prostszy i skuteczniejszy.

Przed wyborami chrze cijanie zrywali plakaty najwi kszego rywala – „Porozumienia

zawistnych impotentów” a w dniu wyborów we wszystkich ko ciołach w Jerozolimie ksi a nachalnie

wzywali do głosowania na „Przymierze fundamentalistyczne”. Mimo to po podliczeniu głosów

okazało si , e komitet Jezusa o włos przekroczył próg wyborczy co dało mu zaledwie kilka

mandatów. Dowiedziawszy si o tym, Jezus zwołał sztab wyborczy i spytał:

- I kto jest temu winny?

- Mentalno odziedziczona po Aleksandrze Macedo skim. – Odpowiedział Ojciec wi ty.

- Centrala antyewangelizacyjna, która pozostaje anonimowa. – Dopowiedział wi ty Paweł.

- Społecze stwo nie dorosło do tego eby my nim rz dzili. – Dorzucił wi ty Jakub.

- Ludzie nie chc cierpie dlatego nie słuchaj naszych zakazów, które wymy lamy dla ich dobra. –

Potwierdził wi ty Jan.

Po tygodniu koło „Przymierza” rozpadło si poniewa dwóch radnych przeszło do

„Impotentów” za stanowisko członka zarz du. Oskar yli Jezusa o defraudacj i łapówkarstwo. W

zamian za to Jezus rzucił na nich ekskomunik . Nast pne wybory odbyły si cztery lata pó niej.

JEZUS PREZENTUJE POLITYK WOBEC KOBIET

Aby zwerbowa do swego ko cioła wi cej kobiet Jezus wygłosił odczyt „Eschatologia

jajników i moralno p cherzyka Graffa w zamy le Bo ym” poł czony z dawaniem papki

wegetaria skiej w Centrum Zdrowia Kobiet. Przybyło tyle słuchaczek, e skarbony wypełnione po

brzegi opró niano cztery razy.

- Czy s jakie pytania? – Spytał Jezus na zako czenie godzinnego wykładu prezentuj cego

chrze cija sk papk teologiczno-ginekologiczn i niemoralno wspomaganej reprodukcji.

background image

- Przepraszam, nie wiem czy dobrze zrozumiałam. – Wstała dziewczyna, która zjadła pi porcji

jedzenia a wpłaciła zaledwie trzy srebrniki. – Czy wolno wkłada por do vulwy?

- Przykro mi. To wykluczone. Jak ju powiedziałem – powiedział z naciskiem Bóg – sprzeciwia si to

jej naturalnemu powołaniu do miksji i wydalania potomstwa. Jest wi c niemoralne. Ani pory, ani

marchewki ani adnego warzywa ani pantofla ani butelki. Nic z tych rzeczy. Chrze cijanki musz do

tego podej bardzo powa nie.

- Ale to bardzo trudne. Zwłaszcza, kiedy sp dza si samotnie czas w długi wieczór. – Zauwa yła

druga.

- Oczywi cie. Dzi ki temu drogie panie b dziecie odczuwa cierpienie, konflikt sumienia, rozterki a to

pozwala ujarzmi tkwi ce w człowieku zwierz . Bez tego nie b dziecie w nienawi ci u wiata a jest to

naszym celem. – Wyja nił Jezus.

- Wszystko pi knie. – Wstała dobrze ubrana dama okołobalzaakowska. – Rebeka Wulwenstein z

Towarzystwa Sceptycznego. Czy mo e pan przedstawi polityk wobec kobiet jak zamierzacie

wprowadzi gdy zdob dziecie władz ?

- Jak najbardziej. Kobieta to dla nas albo dziewica albo prostytutka. Do ywotnie dziewice czyli

maszkary same odrzucaj ce od siebie kobieco na które aden m czyzna ku ich rado ci nigdy nie

chciał spojrze b dziemy kanonizowa czyli stawia za wzór. B dziemy t pi ka dy, nawet

najmniejszy, przejaw kobieco ci i sex-appealu. Sprowadzimy kobiety do roli słu ebnej, zawsze i we

wszystkim słu ebnej gdy s za głupie aby robi cokolwiek innego poza rodzeniem i

wychowywaniem dzieci. Nie b d miały adnych praw. B dziemy prze ladowa i zwalcza

wszystkich, którzy b d chcieli zmieni ten stan rzeczy. Zabronimy kobietom pełnienia jakichkolwiek

funkcji o du ym presti u społecznym. Wszystko pełni b d m czy ni. Je li wygramy wojn to

b dziemy gwałci kobiety wrogów tak jak dostaje si nagrod za zwyci stwo w konkursie. B dziemy

kobiet nienawidzi i ba si ich. Dlatego b dziemy stosowa wobec nich przemoc, represje i upadla

je aby pokaza im i sobie, e jeste my ich panami. W tym celu b dziemy je torturowa i pali na

stosach. Pozwolimy m om bi swoje ony, byle nie cz ciej ni raz w miesi cu. B dziemy

kanonizowa tych, którzy rozwin nasz nienawi do nich i wymy l nowe prawa lub przes dy

antyfeministyczne. B dziemy dba o to eby adna kobieta nie umiała pisa i czyta . B dziemy je

wychowywa w posłusze stwie dla tego stanu rzeczy jako naturalnego. B dziemy im zakłada

metalowe kaga ce na ich kobiece narz dy aby nie zboczyły z drogi cnoty z której na skutek swojej

upadłej natury łatwo mog zboczy . – Mówił z emfaz Jezus. W miar jak mówił na oczach zebranych

pojawiało si najpierw niedowierzanie, potem obrzydzenie a wreszcie panika. Słuchaczki zacz ły

wstawa i ucieka . Gdy Jezus sko czył wi kszo była ju przy drzwiach albo w szatni.

- I chce pan eby po tym całym horrorze, który mógł powsta tylko w chorym umy le zboczonego

psychopaty, aby kobiety wst powały do pana ko cioła? – Wykrztusiła dr cym głosem pani

Wulwenstein.

- Nie wiem o czym pani mówi. – Odparł spokojnie Jezus. – Nasza religia nada kobiecie wi ksz rol i

rang ni miały one kiedykolwiek wcze niej w historii. To dopiero my przyznamy kobietom nale ny

im szacunek.

Słysz c to, ju ubieraj ce si albo wychodz ce kobiety uspokoiły si i wróciły do Jezusa i

wypełniły deklaracje członkowskie a pani Wulwenstein nawróciła si pierwsza i była bardzo gorliw

chrze cijank a nawet zabiła w zasadzce cał Rad Naczeln Towarzystwa Sceptycznego.

JEZUS WYGRYWA PRZETARG NA RELIGI PA STWOW

Najja niejszy Imperator ogłosił przetarg na religi pa stwow . Jezus wezwał apostołów i

powiedział:

- Czytajcie. – Ogłoszenie było bowiem zamieszczone w sobotnio-niedzielnym „Jerusalem Post”.

Gazet wzi ł Ojciec wi ty i przeczytał na głos:

background image

- Najja niejszy Imperator ogłasza przetarg nieograniczony na religi pa stwow . Udział mog wzi

wszystkie religie Imperium. Warunki uczestnictwa. Jeden. Podnoszenie morale i waleczno ci armii.

Dwa. Spajanie poddanych Imperium. Trzy. Rozwini cie koncepcji nietykalno ci władcy i obowi zku

posłusze stwa jemu i jego rz dom.

- Czy my lisz, Mistrzu, e mamy szanse? – Spytał papie .

- Jeszcze si pytasz?? – Zdumiał si Jezus. Jedziemy do Rzymu zosta religi pa stwow .

Tydzie pó niej wszyscy byli w Rzymie. Po drobnych perturbacjach trafili do sali

konferencyjnej Pałacu Imperium w którym odbywał si przetarg. Obecni byli przywódcy pi ciu

religii. Po korytarzu kr yła plotka, e w komisji przetargowej zasi dzie osobi cie Imperator.

- Mo na? – Spytał Jezus jakiego brodacza wskazuj c na krzesło obok niego.

- Prosz . – Odparł brodacz. – Pan z jakiej religii?

- Chrze cija stwo. A pan?

- Mitraizm. Słyszałem o panu. Jezus Chrystus, prawda?

- Niemo liwe?! Pan Mitrowski? – Ucieszył si Jezus. – Bardzo mi miło. – Potrz sał energicznie dło

rywala.

Nagle otwarły si tylne drzwi i do sali wszedł minister wyzna , trzygwiazdkowy dyrektor

departamentu wychowania MON-u i... sam Imperator. Wszyscy wstali i powitali władc dono n

owacj . Po pi ciu minutach ten dał zna , e wystarczy i mo na usi

.

- Witam wszystkich pa stwa. Przyjechali cie tu z ró nych zak tków naszego wielkiego imperium aby

walczy o to co mo na wygra tylko raz. Nie raz na rz dy cesarza, nie raz na ycie człowieka i nawet

nie raz na stulecie. Raz w historii naszego imperium, oby trwało wiecznie! – Przemówił cesarz. –

Witam panów reprezentuj cych swoje religie. Pana Animskiego, przywódc animistów. – Za

Animskim, który zło ył gł boki pokłon cesarzowi rozległy si oklaski jego wyznawców. – Pana

Zorro, przywódc religii dualizmu. Pana Kajfasza, naczelnego rabina Izraela. Pana Parandowiusza,

przywódc religii apeninizmu. Pana Mitrowskiego, zwierzchnika mitraizmu. Oraz pana Jezusa

Chrystusa twórc ko cioła swojego imienia. – Tutaj najgło niej ze wszystkich swego przywódc

nagrodzili siedz cy za nim apostołowie. – Czy rozumiej panowie warunki przetargu? – Spytał cesarz.

Wszyscy zebrani skin li głowami. – Bardzo dobrze. Zaczynamy. Prosz panie Animski.

- Dzie dobry. Jestem Bogiem. – Odezwał si Animski.

- Mistrzu, przecie to ty jeste Bogiem. – Szepn ł Jezusowi na ucho papie . Jezus dał zna , aby

milczał.

- I có w zwi zku z tym? – Spytał cesarz.

- Je li nie wygram tego przetargu to odrodzi si pan jako padalec. – Zagroził.

- Czy to ju wszystko?

- A czy trzeba czego wi cej? – Retorycznie spytał Animski. – Padalec. Taka glizda bez nóg. Do

rozdeptania. Je li nie wygram przetargu.

- Rozumiem. Dzi kuj bardzo. – Spokojnie odpowiedział cesarz. – Prosz panie Zorro.

- Nawet zwykły obywatel rzymski nie b dzie wierzył w jakie padalce, którymi Najja niejszego

Cesarza usiłuj straszy inne padalce. – Grał va banque Zorro. – Co innego w trafienie do piekła. Tak

si składa, e to ja wysyłam ludzi do piekła wi c tak e po mierci cesarza – niech yje jak najdłu ej –

b d musiał podj decyzj czy wysła go do piekła gdzie jest le czy do nieba gdzie jest dobrze. W

piekle, przykro mi to mówi , torturuje si ludzi w najrozmaitszy sposób – ucina r ce i nogi, wlewa

kwas do gardła i tak dalej. Poniewa dobrem jest wzmacnianie mojej religii je li nie wygram tego

przetargu b dzie to zapisane na koncie Najja niejszego Pana i wtedy nie wiem... – ciszył głos – nie

obiecuj nieba.

- Rozumiem. Czy to ju wszystko? – Spytał znowu władca.

- Mog ujawni , e najwi ksi sady ci s w sekcji grzechów przeciwko dualizmowi. Ucinaj

szczypcami ci gle odrastaj ce j zyki natomiast...

- Wystarczy, panie Zorro. Dzi kuj . Prosz panie Kajfasz. – Przerwał bezceremonialnie cesarz.

- Najja niejszy panie! Nasza religia słu y nam od niezliczonych pokole i nie chwal c si jest

najstarsza i najszacowniejsza spo ród tu reprezentowanych.

background image

- Do rzeczy, do rzeczy panie Kajfasz. Warunki przetargu.

- Oczywi cie. No wi c je li chodzi o funkcj integruj c to nie mamy tu sobie równych i nikt nawet

nie b dzie miał miało ci z nami rywalizowa . Nasz naród przetrwał dzi ki temu tyle wojen, okupacji

i zniewole , e o ka dym innym nie wiedziałby nawet Herodot. Sprawdza si to wy mienicie tak e

dzi... – zaj kn ł si – dzi ki temu, e... yyy....

- Tak e dzisiaj, kiedy yjecie pod naszymi rz dami. – Dopowiedział cesarz patrz c ydowi w oczy.

Kajfasz zbladł jak ciana.

- Miałem na my li wył cznie przeszło . – Wymamrotał. – Nasz naród...

- Pa ski naród ydowski, panie Kajfasz, yje dzisiaj pod naszymi rz dami i to co chce pan

zaproponowa całemu imperium słu y wam do przetrwania i wychowywania spiskowców przeciwko

nam. – Wyło ył karty na stół cesarz. – W pa skim pałacu spotykaj si spiskowcy przeciwko rz dom

mojego wielkorz dcy, Poncjusza Piłata. My li pan, e o tym nie wiem? Mo e mnie pan nienawidzi ,

ale prosz nie mie mnie za głupca, panie Kajfasz. Jak to czym si bronicie przed imperium ma

wzmocni imperium?? Integruje to wasz narodowo wi c jak niby wyobra a pan sobie przeniesienie

tego na wiadomo rzymsk ?

- No có . S dzimy, e ze dwa rewolucyjne synody mogłyby to zmieni . Potrzebujemy jedynie dwóch

lat.

- Anulujecie wiadomo narodow o której sam pan przed chwil z tak dum mówił i w ci gu

dwóch lat przelejecie to na obywatelstwo rzymskie?? – Ironicznie spytał cesarz.

- Tak, hmm... có , wiem, e mo e si to wydawa trudne, ale za dwa lata... jestem pewien...

- Do tego, panie Kajfasz. Wracaj pan do siebie póki pana nie aresztowano za spiskowanie przeciwko

Poncjuszowi Piłatowi. – Kajfasz zbladł jak ciana po raz drugi, odwrócił si i chyłkiem wybiegł z sali

razem ze swymi rabinami.

- Wyj tkowo szybko nam to idzie. Pan Parandowiusz.

- Najja niejszy panie. Oto otwiera si przed tob niepowtarzalna okazja, abym ogłosił ci którym z

naszych licznych bogów. Sam mo esz sobie wybra czego chcesz by patronem – niw, dobrej

pogody, wojny – mog zrobi jakie przesuni cia w tym celu. Twojej szczególnej uwadze polecam

ogłoszenie si synem boga bogów, bo tylko to przystoi twojej władzy.

- Dzi kuj . Nie jestem zainteresowany. Co ma pan do zaoferowania?

- Oczywi cie. No wi c przede wszystkim głosimy kult siły i t yzny fizycznej. – Wiceminister MON

w tym momencie pochylił si do przodu. – Kto nie jest podobny do bogów ten nie jest godny by

twoim ołnierzem. – Cesarz spojrzał na generała. Ten skin ł głow z aprobat .

- Prosz dalej panie Parandowiuszu. – Nieoczekiwanie ciepło zach cił imperator.

- Mamy mnóstwo bogów a w ród nich odbicia wszystkich wad i zalet człowieka. To

nieprawdopodobnie rozwija wyobra ni , literatur i wra liwo .

- Macie u siebie jaki spisek przeciwko bogowi bogów. – Zauwa ył minister wyzna . Parandowiusz

poczerwieniał.

- Taaak. Ale to nic wielkiego. Archetyp ojcobójstwa, nic wi cej.

- Rozumiem, e macie bogów od wszystkiego? – Spytał cesarz.

- W rzeczy samej.

- To znaczy, e je li który czego zabroni, na przykład bóg od tekstyliów zabroni nosi zielone

skarpetki to ludzie nie b d ich nosi ? Albo bóg od ywno ci udławi si fig . Importerzy fig pójd z

torbami? – Dociekał władca. Parandowiusz zmieszał si .

- Teoretycznie... to znaczy... mog powiedzie , e nie ma takiego zagro enia. Ja ani moi najbli si

współpracownicy tego nie wymy limy i nie podamy do wierzenia.

- Ale wrogowie imperium albo importerzy granatów mog i mog t opowie rozpowszechnia

w ród ludzi? – Napierał cesarz.

- Nic na to nie poradz . – Wydusił przywódca religijny. – Ale jest to ryzyko, które musisz panie,

ponie bez wzgl du na twój wybór. – Cesarz gł boko westchn ł. Minister wyzna pokiwał głow i

szepn ł co władcy do ucha.

- Czy co jeszcze? – Spytał.

background image

- To by było na tyle. S dz , e i tak to lepsze ni oferty moich poprzedników.

- Dzi kuj . Pan Mitrowski.

- Najja niejszy panie! Moja religia jest tym czego potrzebujesz. Nie jest to religia etniczna –

rekrutujemy wyznawców spo ród wszystkich narodowo ci imperium. Do scalenia wyznania i

obywatelstwa rzymskiego w jednym porz dnym dogmacie potrzebujemy raptem jednego soboru.

Nasza ekspansja terytorialna i ludno ciowa po wygranym przetargu w ci gu zaledwie paru lat obejmie

całe imperium a wtedy pomoc w odparciu ataków barbarzy ców stanie si obowi zkiem nie tylko

obywatelskim, ale tak e religijnym, bo zadbamy o wł czenie tego do obowi zków naszych

wyznawców. Ministrowie siedz cy po bokach cesarza przyklasn li rozpromienieni, ale cesarz

zauwa ył:

- Naszym celem nie jest odpieranie ataków barbarzy ców aby przetrwa , ale zaniesienie granic

imperium tam gdzie s lwy.

- W niczym to nie przeszkadza. – Nie dał si zbi z tropu Mitrowski. – To dodatkowe zabezpieczenie

tak jak pies obronny w obej ciu nie zabezpiecza przed po arem, ale za to doskonale przed włamaniem.

- To znaczy, e nie ma pan nic ofensywnego a jedynie obowi zek religijny obrony ju wytyczonych

granic? – Indagował cesarz.

- Najja niejszy panie. Je li chcesz si posłu y instrumentem religii, to nie znajdziesz nic lepszego. –

Odpowiedział pokornie kolejny przywódca.

- Dobrze, panie Mitrowski. Czy jeden pa ski wyznawca mo e zabi drugiego?

- W celu zapewnienia spokoju społecznego poło yli my na to ogromny nacisk. Zabicie wiernego

przez wiernego to zmniejszenie ich liczby a wi c grzech najstraszniejszy z mo liwych skutkuj cy

wysłaniem do owego piekła, którym ci tu panie straszono.

- No dobrze. Załó my, e zewn trzni wrogowie przyjmuj na pokaz mitraizm. Staj si pa skimi

bra mi. Jeden legion barbarzy skich przechrztów przekracza granice eby pomóc budowa drogi i

mosty w ramach obowi zku religijnego obrony przed nie-przechrztami. Po przekroczeniu zaczynaj

pali miasta i wsie, łupi , mordowa jak to normalnie przy napa ci zbrojnej. Moi poddani i nawet

ołnierze nie chc z nimi walczy , bo s to mitraici chocia na pozór, czego oni nie dostrzegaj .

Nawet je li walcz to bez woli zabicia. Pa ska religia obraca si przeciw imperium. Czy nie tak? –

Mitrowski zbladł jak wcze niej Kajfasz.

- To... to... niemo liwe... panie.

- Czy macie jakie zabezpieczenia teologiczne przed czym takim?

- To tak nieprawdopodobne, e... no có ... rozwi emy ten problem na najbli szym soborze.

- Ale je li tamci b d mówi , e s naszego wyznania to w najlepszym wypadku podwójna

przynale no spowoduje dezorientacj moich obywateli i wojsk. Wszystkie rodki zaradcze tylko to

minimalizuj czy nie tak?

Mitrowski sm tnie spu cił głow .

- Je li chodzi o posłusze stwo twoim rz dom to b dziesz synem Boga a wi c sprzeciw b dzie

sprzeciwem przeciwko samemu Bogu. – Odezwał si sm tnie po chwili milczenia.

- To wszystko?

- Tak.

- Dzi kuj . – Zapadła cisza. – Panowie. – Odezwał si wreszcie władca. – Kiepsko to, kiepsko.

Uzyska status religii pa stwowej to by ka dy chciał, ale za co, pytam ja si was? Tylko w dwóch

przypadkach były jakie próby, ale i to niespecjalne. Straszenie mnie obcinaniem j zyka w piekle jest

ałosne i enuj ce, panowie. aden z was nie spełnił wszystkich warunków przetargu.

Nagle Ojciec wi ty Piotr Pierwszy chrz kn ł.

- Ach tak. Zapomniałem. Jeszcze pan Jezus Chrystus. Prosz . Ma pan co do zaoferowania poza

wysłaniem mnie na wieczne m czarnie za nieprzyznanie wygranej?

- Najja niejszy panie. Słuszny jest twój zawód, bo nikt z moich przedmówców nie pokwapił si

stworzy takiej religii, która spełniałaby twoje podstawowe warunki. Jak sam powiedziałe zaledwie

w dwóch przypadkach mo emy mówi o nie miałych próbach, ale było to jedynie zaoferowanie ci

tego, co stworzone zostało cz sto przed stuleciami. Przy takim postawieniu sprawy wi kszo

background image

dogmatyki nie b dzie miała adnego znaczenia dla twoich celów, cz

b dzie z nimi wprost

sprzeczna, co nie uszło twojej nadludzkiej uwadze. Zaledwie reszta b dzie w mniejszym czy

wi kszym stopniu odpowiadała przetargowi.

- Prawd rzekłe , przybyszu. Oto jego owoc, e ciebie jednego mog wysłucha . Mów!

- Czy stroje swoje wybierasz spo ród niesko czonych ilo ci na chybił trafił zszytych materiałów czy

ka esz krawcowi zdj z ciebie miar i czekasz na garnitur?

- Prawda sama z ust twoich płynie, m drcze ydowski. Mów- e!

- Nie musimy by wi niami zmurszałych religii wymy lonych przed najdalszym wzrokiem Herodota

i Flawiusza, których od dawna dziecinne zakazy i nakazy rozumiej jedynie najwi ksi m drcy za kpi

z nich wszyscy od ministra do niewolnika. Oto poszukujesz religii, która wzmocni morale i bitno

twoich armii i która pcha je b dzie naprzód i wci naprzód we wszystkich kierunkach, za

pierzchaj cymi przed nimi lwami. Wyobra sobie panie twoje imperium pomniejszone tysi c miriad

razy. – Mówi c to Jezus uło ył przed komisj przetargow koło z pestek słonecznika, który le ał do

cz stowania si i stan ł wewn trz niego. – Oto twoje imperium i jego granice. To, co poza nim nale y

do barbarzy ców. W tej chwili twoje armie pchaj naprzód rozkazy generałów. ołnierze potrzebuj

odpoczynku od marszu i walki, bo zaczn si buntowa co zawsze zaczyna si od niezadowolenia. Ale

ty chcesz czego wi cej. Chcesz, aby zdobywali te ziemie tak ch tnie jak zdobywali swoje ony. –

Jezus spojrzał w oczy cesarza. Malował si w nich podziw. – Dlatego wezwałe przywódców

religijnych aby usłysze jak to zrobi , ale nie usłyszałe dobrej odpowiedzi. Panie! Ta ziemia –

wskazał na wn trze koła w którym stał – nale y do ciebie a ty rz dzisz ni w imieniu Boga! – Komisja

przetargowa po kolei przełykała lin . – Bóg chce odzyska cał reszt , ale barbarzy cy, którzy nie

kieruj si słowem Bo ym wypowiadanym przez twoje usta, nie chc na to pozwoli , bo s dzie mi

szatana. – Cesarzowi za wieciły si oczy. – Tymczasem zadaniem miertelników jest umiera . Dopóki

cały wiat nie jest we władzy swego stwórcy co oznacza – twojej, bliscy twoich ołnierzy po mierci

trafiaj do piekła gdzie zn caj si nad nimi wychodz cy walczy z imperium barbarzy cy. Dopiero

wyt pienie ich do nogi przyniesie wyzwolenie zmarłym bliskim twoich ołnierzy.

- To jest okrutne. To pozbawia ich człowiecze stwa... – Cicho powiedział minister wyzna .

- To jest genialne. Absolutnie genialne. – Zaoponował cesarz. Czy nie, generale?

- Je li chodzi o pragmatyzm tej koncepcji, to nie ma co do tego w tpliwo ci. – Przyznał wiceminister.

- Imperatorze! Twoi ołnierze b d słania si ze zm czenia a jeszcze b d prosi dowódców, aby

pozwolili im stoczy bitw albo przej jeszcze tysi c kroków. A w bitwie b d walczy tak, e

wn trzno ci barbarzy ców b d le e na polach bitew jak ryby na targu.

- Jezusie, ty sam jest szatanem, bo człowiek nie zrobiłby tego człowiekowi. Ale to jest to czego

chciałem.

Zebrani przywódcy religijni wymienili mi dzy sob zawistne spojrzenia. Jedynie apostołowie

jedli wyło one winogrona ostentacyjnie ciamkaj c.

- L kasz si czy podwójna przynale no – do imperium i do chrze cija stwa – nie osłabi woli walki z

tymi, którzy dla ratowania swej skóry lub podst pu przyjm chrzest. Zauwa panie, e kto przyjmuje

chrzest w tak nikczemnym celu okłamuje Boga a wi c dwakro i trzykro na mier zasługuje i dobrze

je li od miecza a nie od młota czy roz arzonej agwi. A okłamuje go ka dy, kto nie pała dz

zabijania jak najwi kszej liczby barbarzy ców na mocy tego co my ju omówili. Mo e oczywi cie

przyj chrzest ergo – obywatelstwo ten, kto w neofickim zapale poprowadzi twoje wojsko na swoje

miasto i na jego czele wyr nie niedawnych s siadów. Grzechem było by kogo takiego nie przyj do

naszej rodziny Ludu Bo ego.

Przez sal przeszedł szmer. Szmer zaczynaj cych si ba pokonanych rywali. Apostołowie

zjedli wszystkie winogrona i wzi li si za paluszki.

- Chcesz o boski zintegrowa społecze stwo pod sztandarem jednej religii. Tak, to jest do zrobienia.

My to zrobimy lepiej ni by sobie sam yczył. – Zawiesił głos Jezus a siedz cy za jego plecami

przywódcy religijni poczuli ciarki na plecach.

- I chcesz zupełnie słusznie, aby twoja władza zyskała wsparcie autorytetu religii. To doskonale, bo

mo emy ubi interes na najbli szy tysi c lat. Imperatorzy b d mianowani przez moich nast pców w

background image

sukcesji jako zesłani przez Boga i z jego woli rz dz cy a w zamian za to wszelki spisek na władz

cesarza nie mówi c ju o zamachu karany b dzie nie tylko tutaj, ale tak e i przede wszystkim przez

miriady miriad lat w piekle. Zatem nawet samobójstwo nie uratuje spiskowca a jedynie odda go

wprost w r ce diabłów. Ka da rewolucja zostanie wykryta i unieszkodliwiona w zarodku gdy kto

wykryje spisek na władz cesarza b dzie miał ycie wieczne. Oprócz pieni dzy, które słu do tego

obecnie. A poza tym stanie si to w ogóle niepoj te. Taka my l nigdy nie pojawi si w głowach twoich

poddanych.

- Od Arystotelesa nie było na wiecie wi kszego geniusza, przywódco sekty z prowincji ydowskiej. –

Powiedział z uznaniem władca.

- To jeszcze nie koniec mo liwo ci, które da ci moja religia. B dzie ona tym czego b dziesz

potrzebował, czegokolwiek b dziesz potrzebował. We my – głód. Bywa. To najcz stszy powód

rewolucji. Ale je li wiadomo b dzie, e głód zesłał Bóg poniewa głoduj cych kocha, bo oni cierpi

za dusze, które pozostaj poza władz cesarza i dlatego nie mog ogl da Boga b d si radowa .

B d umiera z głodu szcz liwi, e bilans wyszedł na zero i zbawili swym cierpieniem dusze

barbarzy ców. Z tego co słyszałem masz tutaj problemy z cz stymi buntami niewolników. Lecz to

minie je li usłysz , e z woli Boga niewolnictwo jest stanem naturalnym i bunt b dzie buntem

przeciwko urz dzeniu wiata zgodnemu z jego wol . Chcesz jeszcze? Oto budowniczy dróg i mostów.

Dzi s to niewolnicy, którzy pracuj kiedy nadzorca na nich patrzy i dostaj za to jedzenie i spanie.

Gdyby ich uwolnił pracowaliby za pieni dze a w zamian za to nikt by ich nie pilnował ani nie dawał

im jedzenia czy spania. Nikt nie musiałby tego jedzenia dla nich kupowa i gotowa . Sami by je

kupowali tak jak miejsca do spania za cz

pieni dzy, które by dostawali za t prac . Wystarczy knut

nadzorcy zamieni na niewidzialny knut potrzeby pieni dzy a b d si bi i błaga , aby mogli

wykonywa t prac i b d to robi lepiej ni dzisiaj robi to niewolnicy a koszty tego zamiast

wzrosn spadłyby. To tak na marginesie. Ale dodaj do tego wiar , e przyczyniaj si do pokonania

barbarzy ców, którzy w piekle z którego pochodz zn caj si nad ich zmarłymi bliskimi a b d

budowa drogi tak jak ołnierze – walczy . Ka dy yj cy z tym przekonaniem stałby si trybem

d

cym do jak najszybszego podbicia całego wiata. Oto jak religia, która mo e skłoni człowieka a

do m cze stwa mo e i powinna z t sam sił słu y tobie i twojemu imperium, cesarzu!

- To diabeł wcielony. – Szepn ł Zorro do Mitrowskiego.

- Wystarczy. Jeste niezrównany. Wypełniłe wszystkie warunki przetargu z nawi zk . Zasłu yłe na

to by twój ko ciół stał si religi pa stwow . – Powiedział cesarz. – Czego dasz?

- Ja a po mnie moi sukcesorzy b dziemy koronowa cesarzy. Nikt nie b dzie miał prawa nas s dzi .

Tylko my b dziemy kontaktowali si z Bogiem. Nas b dziecie całowali w laczki i nie wydacie

adnego prawa, które wyst powało by przeciwko naszej religii. Obywatelstwo rzymskie i wyznanie

chrze cija skie stanie si jednym i tym samym. W zamian za to b dziesz rz dził z woli i łaski Boga i

dostaniesz to wszystko co powiedziałem.

- Musimy si naradzi . Natomiast pa stwu dzi kuj za przybycie. egnam. – Zwrócił si władca do

przegranych. Ci zacz li wychodzi . Wyszedł i cesarz z doradcami naradzi si . Wrócił po pi ciu

minutach i powiedział rozpromieniony:

- To twój wielki dzie , przywódco ydowski, Jezusie Chrystusie. Zgoda! Oto Ko ciół Jezusa

Chrystusa staje si od dzisiaj religi pa stwow .

Cesarz z Jezusem podpisali i wymienili dokumenty. Nast pnie Jezus pochylił si nad

imperatorem i szepn ł mu do ucha:

- Jest jeszcze co , co nale y zrobi .

- Mów miało.

- Przywódcy konkurencji. Nie mog odej za daleko. Musz zosta schwytani i powiedzie na

m kach gdzie maj swoje skarby i kto nale y do ich kleru. Potem zabi a schwyta tych, których

wydadz . Ci zanim umr wydadz kolejnych i tak dalej a pozb dziemy si wszystkich sekciarzy i

urzeczywistnimy punkt drugi tak pomy lnie zako czonego przetargu.

- Nie, Jezusie. Tego nie mog zrobi . My, Rzymianie, jeste my tolerancyjni.

- Musz umrze wszyscy. Inaczej nie b dzie tego co sam mie chciałe .

background image

- Nie mo emy tego robi za cen zabijania ich.

- Mylisz si , cesarzu. Musisz zacz my le inaczej. Musisz zacz by chrze cijaninem. Musisz

pokona tych, którzy ze swojej głupoty nie chc przyj mnie i mojego nauczania. – Imperator

zawahał si . – No nie wiem. Nie miałem tego na my li.

- Od dzisiaj jeste chrze cijaninem. Musisz przesta my le w kategoriach imperium. Musisz by

ołnierzem chrze cija stwa. Musisz wytrzebi to bezrozumne bydło. – Nalegał Jezus.

- No dobrze. ci gn ich z powrotem i poprosz o nawrócenie w imi dzi zapocz tkowanej nowej

przyszło ci imperium. Stra ! Schwyta wszystkich przywódców religijnych i przyprowadzi z

powrotem.

Jezus u miechn ł si .

JEZUS PRZESTRZEGA PRZED HEREZJAMI

- Mistrzu, jak b dzie wygl dała nasza przyszło ? Czy b dzie zawsze tak fajnie jak teraz? – Spytał

pewnego razu Ojciec wi ty gdy Jezus z apostołami siedział przy zgrzewce browara.

Jezus zas pił si .

- Nie. – Odpowiedział po gł bokim namy le. Na to zas pili si apostołowie.

- Czy spadnie dynamika przyrostu wyznawców? – Spytał wi ty Paweł.

- Gorzej.

- Gorzej??

- Du o gorzej. – Pokiwał głow Jezus.

- A có mo e to by ? – Pytali uczniowie.

- Je li nie zachowacie czujno ci powstan liczne sekty i odłamy. Powstan ci, którzy b d mieni si

chrze cijanami chocia b d si eni . Inni nie b d kocha mojej mamy jako bogini Maryi. Inni b d

u ywa rodków antykoncepcyjnych a jeszcze inni b d si ry ka w pi tki a nawet je hamburgery

w Wielki Tydzie . A w czasach ostatecznych nikt nie b dzie chciał cierpie a kobiety b d

kapłankami i b dzie moda na seks zbiorowy z powodu upadku moralno ci w wyniku chodzenia w

spódniczkach za kolana.

Rozpłakali si apostołowie jak bobry słysz c te straszne rzeczy. wi ty Jan polał po maluchu

na ukojenie nerwów. Wypili jednocze nie z hukiem odstawiaj c kielonki na stół w tym samym

momencie. Niewolnica wi tego Jana przyniosła sok pomara czowy a jej pan polewał drug kolejk

gdy Jezus mówił dalej:

- Przyjd takie czasy, e nikt nie b dzie chciał całowa nast pcy naszego Piotrusia w laczka.

Przynajmniej z co znacz cych, bo motłoch zawsze do tego jest i b dzie skory. Ewentualnie w r k a i

to nie zawsze. I b d o nas kr yły dowcipy i nic na to nie b dzie mo na poradzi . I nawet nasi wła ni

ksi a nie b d uwa a , e onanizm jest grzechem ani wierzy , e mnie jedz .

Zapłakali ponownie apostołowie nad tymi oznakami działalno ci szatana. Janek postawił przed

ka dym drug kolejk .

- I b dzie wolno słowa, sumienia i wyznania co znaczy, e ka dy b dzie mógł mówi co chce i

wierzy w co chce.

- To niemo liwe! Takie społecze stwo skazane jest na nieuchronny upadek! – Krzykn li zgodnie

apostołowie.

- Naturalnie. Ale nikt nie b dzie naszych ludzi słuchał.

- Chlu niem bo u niem. – Powiedział gospodarz. Wychylili kolejk na drug nog .

- I b d rozwody i aborcja i el antykoncepcyjny na penisa dla m czyzn i budki z pieczonymi

kurczakami w pi tek i seks oralny i szkoły karate i taplanie w kisielu rozebranych dziewczyn i

eutanazja i edukacja seksualna w szkołach i pornografia wsz dzie dost pna i transplantacje serca i

szczepionki przeciwko chorobom i sekcje zwłok i rozbieranie si do naga u lekarza i kremowanie ciała

i osiemna cie metod wspomaganego rozrodu i schroniska dla zwierz t i studiowanie matematyki i

geometrii b dzie obowi zkowe i celem władzy wieckiej nie b dzie nam słu y . – Wyrzucił z siebie

background image

Jezus do ko ca cał gorycz. Apostołom włosy stan ły d ba z przera enia. Nie mie ciło im si to w

głowach. Czy by szatan mógł wywalczy a tyle?

- Ale b dziemy zabija tych odszczepie ców, co si , tfu, eni z tymi, no... kobietami? – Chciał

wiedzie wi ty Paweł.

- Mo e troch z pocz tku. Ale zło rozprzestrzeni si tak, e w imi wi tego spokoju nawet ksi a

machn r k i przestan walczy i judzi . – Odpowiedział Jezus przybity własn wizj . – I tego mało.

Ledwie kilkaset lat po ostatniej porz dnej rzezi na tych heretykach nasi ludzie zaczn ... – Jezus ukrył

twarz w dłoniach i zacz ł szlocha – zaczn ... zaczn ... – zawodził – zaczn prowadzi z nimi dialog

ekumeniczny. – Wyrzucił wreszcie.

Tego było ju za wiele. Apostołowie zerwali si gotowi komu przyło y .

- Siadajcie. – Uspokoił ich Jezus. – To wszystko b dzie tylko próba gł boko ci wiary. Na ko cu

niepokalane wn trzno ci mojej mamy ostatecznie zatriumfuj .

To chłopaków nieco uspokoiło i po chlu ni ciu kolejnej kolejki zacz li rozmawia o nowych

chłopcach, którzy w tym miesi cu przyj li chrzest.

JEZUS UNAOCZNIA RÓ NIC MI DZY WIERZ CYMI

A NIEWIERZ CYMI

Pewnego razu gdy Jezus z apostołami robili obchód terenów ko cielnych odezwał si wi ty

Marek:

- Mistrzu, tyle nam mówiłe o cywilizacji mierci, zabijaniu dzieci i centrali antyewangelizacyjnej,

która pozostaje anonimowa. Ale ci o których mówiłe wygl daj tak jak my i mówi , e te s

przeciwko wojnie i za wolno ci religijn i za godno ci człowieka i tak dalej. Jak mamy odró ni

ziarna od plew?

A przechodzili akurat obok targowiska na którym diecezja jerozolimska wydzier awiała

kupcom boksy targowe.

- Chod cie za mn a si przekonacie. – Odpowiedział Jezus. – Oto wiecie, e jestem Bogiem jak mój

ojciec i kto nie jest mi posłuszny ten pójdzie do piekła na wieczne m czarnie. Kto ma uszy nie na

kolczyki i oczy nie do strzelania niechaj patrzy i słucha.

Jezus ze swymi lud mi podszedł do handlarki owoców.

- Dzie dobry panom szanownym. – Uradowała si widz c grup kilkunastoosobow . – Co poda ?

Mam maliny jak maliny jak to si mówi. Do czterech kobiałek pi ta gratis. Marchewk – do sałatki,

do zupy. Wi nie słodziutkie, e si ludzie wracaj i jeszcze bior . Zapraszam na degustacj nektarynek

bezpestkowych. – Uwijała si .

- Widzi pani, ja w innej sprawie. – Przyznał Jezus.

- A o co si rozchodzi? – Spytała podejrzliwie handlarka. – Za boks ju em zapłaciła.

- Nie o to chodzi. Widzi pani, jestem Bogiem.

- ???

- Tak jak pani słyszy. Kto nie jest mi posłuszny ten idzie do piekła na wieczne m czarnie.

- Kupuje co czy nie? – Warkn ła kobieta.

- Mog pani zapewni ycie wieczne. W tej chwili. Tak jak tu stoj . Je li tylko uznam, e pani na to

zasługuje. – Ci gn ł niezra ony Jezus. – Ale w tym celu trzeba przestrzega naszej etyki seksualnej.

To nie takie proste. Mamy do ostre normy. Mi dzy innymi...

- Kupujecie czy nie?? Co dla panów? – Zwróciła si do apostołów.

- ... mi dzy innymi nie mo na uprawia seksu analnego. Je li go pani nigdy nie uprawiała to zapewni

pani ycie wieczne. To jak?

- e co???

- Czy uprawiała pani kiedy seks analny?

Oczy kobieciny stały si na moment okr głe ze zdumienia. Po sekundzie wybuchła:

background image

- Ludzie!! Ludzie!! Zboczeniec!! Zbocze cy!! Ratunku! Policja, wezwijcie policj ! – Chwyciła za

garnek i ruszyła z nim przeciwko intruzom. Chrze cijanie salwowali si ucieczk . Kto zacz ł ich

goni . Słyszeli za sob tupot cigaj cych ich nóg, ludzie krzyczeli, e bandyci napadli na handlark i

chcieli j zgwałci . Jezus z uczniami wybiegli na ulic i co tchu p dzili przed siebie pokonuj c kolejne

bramy i płoty. Po pi ciu minutach stan li na dr cych nogach i zdyszani zacz li oddawa dług

tlenowy. Tylko Jezus przeł czył si na tryb bosko ci i wyrównał oddech w jednej chwili.

- Ładna mi rozmowa z Bogiem. – Powiedział z wyrzutem Ojciec wi ty. – Wy lesz j do piekła,

prawda mistrzu?

- Nie.

- Nie?? Omal nie złapała nas policja! Mogli my siedzie na komendzie oskar eni o usiłowanie gwałtu.

- Otó to. Widzieli cie jak na Słowo Bo e reaguj wyznawcy relatywizmu moralnego i cywilizacji

mierci. A teraz idziemy do klasztoru.

Po pół godzinie, wci l kaj c si czy kto ich nie rozpozna i nie wszcznie rabanu, dotarli do

klasztoru.

- Przyprowad cie przed moje oblicze siostr Weronik . – Polecił Jezus matce przeło onej. Po chwili

cała dr c i boj c si czego mo e chcie od niej sam Chrystus podeszła do niego młodziutka siostra

Weronika. Upadła przed nim na twarz i zacz ła całowa laczki.

- Oto jestem mój Panie. Twoja niegodna niewolnica, niegodna eby na niej usiadł. Zrób ze mn co

zechcesz. – Przywitała si . Apostołowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Weroniko czy chcesz by moj niewolnic i pyłem na moich stopach? – Spytał Jezus.

- Panie, ty wiesz, e niczego innego nie pragn . – Odpowiedziało dziewcz nie podnosz c wzroku

wy ej kostek Chrystusa.

- Aby była tego godna musisz by mi posłuszna i przestrzega reguł ycia zakonnego. Czy

zapomniała o tym? – R ce dziewczyny zacz ły dr e jak galareta.

- O Panie! Wszystko robi tak jak ka e mi matka przeło ona! Wszystko!

- Wiesz, e seks analny jest surowo zabroniony. Czy miała kiedy co tak ohydnego?

- Nie, nigdy. Przenigdy, przysi gam! – Zaskomliła zakonnica.

- Pami taj, e jestem Bogiem. Znam twoje uczynki i my li. Przyznaj si albo oddal ci z klasztoru.

- To... – płakała dziewczyna – to nie był stosunek. Tylko wodziłam paluszkiem po odbycie.

- Weroniko! Ukorz si przede mn ! – Rozkazał Jezus.

- Jeden, jedyny raz. Tak. Wło yłam tam koniuszek banana. I zaraz wyj łam. I od razu si

wyspowiadałam. Biczowałam za to moje grzeszne ciało a tryskała krew. – Spazmowała dziewczyna

w histerii wci le c przed Jezusem plackiem.

- Uległa namowom szatana, który jest w klasztorze pod postaci dziewicy, aby lepiej zwodzi takie

dusze jak ty.

- W klasztorze? U nas? To niemo liwe! Wszystkie bardzo si kochamy i chcemy by twoimi

duchowymi towarzyszkami w niebie!

- Która z was jest przebranym diabłem? – Pytał dalej Jezus. – Mów!

Apostołowie odwracali si z obrzydzeniem i odchodzili o dwa kroki.

- Nie wiem. Sam to wiesz panie, kto chce nakłoni nas do złego. Ratuj nas!

- Oka e si czy jeste ju gotowa by by moj duchow kochank . Czy pokonała szatana

przegl daj c jego zamiary i przebranie. Powiedz a ju na zawsze b dziesz mi usługiwała u mojego

boku jako moja ulubiona zakonnica. Która z was jest szatanem?

- Nie wiem. Wszystkie gor co si modlimy i robimy to co si nam ka e.

- Je li nie rozpoznała szatana nie jeste godna aby mieszka w klasztorze. Oddal ci i jeszcze dzisiaj

b dziesz na targu sprzedawa włoszczyzn a klienci b d na ciebie patrze i b d niby to przypadkiem

dotyka twojej r ki. – Dziewczyna prezentowała sob wrak, zupełny wrak. Zanosiła si od

bezgło nego płaczu.

- Siostra Sara! Tak! To na pewno siostra Sara! Widziałam jak pod prysznicem wkłada sobie palec do

pochwy. I wycierała si r cznikiem mi dzy nogami mocno pocieraj c od góry. To siostra Sara!

background image

- Tak. Dobrze s dziła . Wsta . – Weronika nie miało wstała. Najpierw na kolana, potem na jedno

kolano i wreszcie z oci ganiem stan ła przed Jezusem. Ten mocno przytulił j do piersi.

- Zwyci yła szatana i zwierz w sobie. W niebie czeka na ciebie zapłata. Wyci gn ł r k do

ucałowania.

- Dzi kuj ci, mój panie. – Powiedziała, składaj c na dłoni ognisty pocałunek.

JEZUS MAKSYMALIZUJE ZYSKI

wi ty Paweł zło ył przed Jezusem i reszt apostołów sprawozdanie finansowe. Okazało si ,

e z powodu obowi zku płacenia normalnych podatków i du ych wydatków chrze cija stwo

zako czyło rok deficytem w wysoko ci pi tysi cy srebrników. Zafrasowali si uczniowie i radzili co

pocz .

- Mo e porwiemy Piłatowi córk i uwolnimy jak nas zwolni ze wszystkich podatków? –

Zaproponował Główny Ekonom.

- Nie. To zły pomysł Pawełku. – Odpowiedział Jezus.

- Mo e przyci niemy naszych wiernych eby wi cej nam dawali? – Rzucił pomysł Ojciec wi ty.

- To te zły pomysł. Wyci gamy ju od nich tyle, e tylko kary piekła i ekskomuniki utrzymuj ich w

ryzach a i to zaczynaj szemra . – Odparł Jezus.

- Mo e porwiemy Piłatowi córk i za damy dotacji w wysoko ci dziesi ciu tysi cy srebrników? –

Podrzucił wi ty Andrzej.

- Nie było by złe z tym, e jest jeden feler. Zostanie to odebrane jako zwykłe porwanie dla okupu.

- Przecie robimy to dla szerzenia ewangelizacji a wtedy nie ma grzechu. – Bronił si Andrzej.

- Tak, ale o tym wiemy my a nie oni. Nie b dziesz miał grzechu a do wi zienia i tak pójdziesz. Nie za

bardzo si to opłaca.

- To mo e to jako zarobimy? – Powiedział wi ty Łukasz.

- Mamy sami sobie płaci za sprz tanie ko ciołów? Czy sprzedawa marchewk jak ta handlarka

przez któr o mało nie wyl dowali my na komisariacie? – Zaperzył si wi ty Jan. – Do wy szych

rzeczy jeste my stworzeni!

- Có tedy nam czyni ? – I tak rozmowa wróciła do punktu wyj cia.

- Obaj macie racj moi drodzy. – Odezwał si Jezus. – Do wy szych rzeczy jeste my stworzeni i nie

b dziemy si zajmowa tym co dziecioroby. A pieni dze musimy zarobi .

- Jak to zrobi , panie? – Spytali wszyscy.

- Sposobów jest wiele je li si tylko chce si je dostrzec. Na pocz tek wy lijcie listy do wszystkich

parafian, e jeste my w potrzebie i liczymy na ich hojno . B dziecie si modli za ofiarodawców

bezpo rednio do mojej mamy albo do patrona parafii czyli mojego serca i tak dalej. Pomo e – nie

pomo e a na pewno nie zaszkodzi. Ile zdob dziecie tyle b dziecie mieli. To chyba proste. To jest raz.

Dwa. Ogło cie, e trzech najbardziej hojnych ofiarodawców z ka dej parafii pójdzie do nieba. Ludzie

zaczn wpłaca aby si dosta do tej trójki a poniewa suma b dzie rosła to im wi cej wpłac tym

bardziej b dzie im al odpa i z tym wi kszym uporem wpłac reszt . Zawsze przynajmniej

dziesi ciu zrujnuje si do cna a wygra i tak tylko trójka. Która dostanie pozwolenie na grzeszenie, bo i

tak pójd do nieba. To dwa. Dalej. Bierzcie opłaty za wszystko co robicie. Za chrzty, luby, pierwsze

komunie, bierzmowania i pogrzeby. Bierzcie pieni dze nawet za ogłoszenie lubu i wydanie aktu

chrztu. To trzy. Dalej. Dzieci dostaj na pierwsze komunie du o pieni dzy, które s im niepotrzebne.

Niech prezenty sobie zostawi a pieni dze przynios wam. To ju cztery. Idziemy dalej. Mam tutaj

wiele rzeczy, które s mi niepotrzebne i wy na pewno te co takiego macie u siebie. O! Mój stary

misiu wypychany g bk . Miał trepanacj czaszki ale mo na zszy . Dotykałem go jak byłem malutki a

nawet liniłem si na niego kiedy wyrzynały mi si mleczaki. Pójdzie za tysi c srebrników najmniej.

We my – te ko ci. – Wskazał Jezus na ko ci po golonce, któr wła nie spałaszowali. – Dotykali my

ich naszymi wi tymi ustami, co nie? Nie s dzicie, e to co znaczy? Ty Pawełku wła nie

wysmarkałe nos. Jeste na najlepszej drodze eby t o lizł papierow szmatk wyrzuci do kosza. A

background image

przecie jeste pierwszym papie em. – Ojciec wi ty patrzył zdumiony i skonsternowany. Nigdy by

na to nie wpadł. – Nie mówi ju o obci tych paznokciach czy moczu. Dziennie jak jest upał mo ecie

go naprodukowa z pi buteleczek. Daje to sze dziesi t buteleczek moczu apostolskiego dziennie

czyli tysi c osiemset przez jeden jedyny miesi c. Nie chc ju mówi co b dzie je li któremu z was

trzeba b dzie co amputowa . Na jednej nodze nawet poni ej kolana zarobimy półroczne przychody z

tego roku. Oto sposób pi ty i przyznacie chyba, e otwieraj cy przed nami zupełnie nowe

perspektywy. Sze – mo emy si przecie modli za pieni dze. Za trupy o wej cie do nieba, za

yj cych o to samo albo o zdrowie czy cokolwiek. Mo na si modli w ka dej intencji, która jest

odpowiednio opłacona. Oczywi cie, nie za darmo tylko za „Bóg zapła ” i to z tych wi kszych

prostok tów... aden z was o tym nie pomy lał. Nawet ty, Pawełku. Siedem. Napiszemy pozwolenia

na grzech. Szczególnie du y popyt b dzie na grzechy okołogenitalne, bo jest to to czym zapewnili my

sobie posłusze stwo i uległo naszych wiernych szybciej i skuteczniej ni jakakolwiek inna religia.

Osiem. Wprowadzimy zasad , e dziesi procent upraw i wszystkich produktów rolnych chłopi maj

obowi zek nam dawa .

- Tak po prostu? e maj obowi zek dawa nam jedn dziesi t ze wszystkiego co wypracuj ? –

Niedowierzali apostołowie.

- Tak. Dokładnie tak. Inaczej Bóg spali im cały dobytek piorunem a całe ziarno zjedz szczury i

zgnije. Je li to mało mo na doda gru lic albo pomór bydła.

- Genialne... – Wyszeptali apostołowie. – Prawdziwie ten jest synem Bo ym.

- To było, je li palce mi si nie pomyliły, osiem. Dziewi . Ka dy, kto boi si mierci a tych jest

dziewi dziesi ciu dziewi ciu na stu na ło u mierci ch tnie nam da wszystko co ma je li otrzyma

nadziej zbawienia albo przynajmniej obietnic , e zneutralizuje to grzechów za pół miliona lat

czy ca co mo e ostatecznie przewa y na korzy nieba na S dzie Ostatecznym. A do umieraj cych

b dziemy mieli najlepszy dost p na wiecie. Wystarczy eby przed zej ciem zło y jeden male ki

podpis pod tym co ju my zawczasu przygotujemy. Dziesi . Mo emy we wszystkich miejscach

pielgrzymek naszej trzody sprzedawa gipsowe figurki mojej mamy i aniołków, pachn ce ró a ce,

kalendarze z moimi złotymi my lami i naszymi dziejami, obrazy i puzzle ze mn albo Ojcem

wi tym, albumy ze zdj ciami, poradniki pielgrzyma i tak dalej. To nie musz by rzeczy dobrej

jako ci, wystarczy zwykły bohomaz albo maszkara a pieni dze i tak popłyn . Trzeba to sprzedawa

we wszystkich centrach pielgrzymkowych i bazylikach. Ile to ju było? Dziesi . Dalej. Jedena cie.

Róbcie akcje charytatywne. Ludzie z natury s współczuj cy chyba, e maj do czynienia z wrogami

swojej religii. Nawet ubodzy ch tnie daj pieni dze na sieroty, wcze niaki czy do ywianie dzieci.

Róbcie du o takich akcji i zbierajcie kas , ale zostawiajcie sobie połow tego co zbierzecie. Nikt nie

musi o tym wiedzie . Wystarczy, e pojawicie si w ród tych dla których przeznaczyli cie drug

połow i b dzie to wydarzenie publiczne i medialne. Dwana cie. Wejd cie w spółk z władzami

miasta i ustalcie, e za ka d decyzj i załatwienie sprawy trzeba dawa pieni dze na nasze potrzeby –

ławki, ołtarze, dzwonnice i tak dalej. Chcesz dowód osobisty – prosz bardzo. Wpła dziesi

srebrników na konto bazyliki. Chcesz si o eni – sto srebrników na krzy trzydziestometrowy.

Zapewniam was, e da ka dy cho by miał wyci gn ostatnie grosze, bo załatwianie spraw

administracyjnych jest konieczne do ycia w społecze stwie. Oto podałem wam dwana cie pewnych

sposobów na doj cie do du ej kasy bez adnego wysiłku, wykorzystuj c jedynie nasz pozycj i

specyfik . Ka dy z was mógłby wpa na jeden z tych pomysłów, ale cie ciarachy. No, wierz w was.

Wyrobicie si , ale niech ka dy z was zajmie si od dzisiaj jedn z tych metod. Oprócz tego oczywi cie

trzeba naciska na zwolnienie z podatków i upusty na przynajmniej dziewi dziesi t procent jak co

kupujemy. No i prowadzi normaln działalno gospodarcz – prowadzi fabryki, produkowa bro ,

dzier awi , obraca nieruchomo ciami, złotem i robi wszystko na czym poza tym mo na jeszcze

zarobi .

- Mistrzu, dzi ki temu chrze cijanie nie b d nam w ogóle do niczego potrzebni. Ewentualnie

pozwolimy by przychodzili i dawali nam pieni dze. – Wykrzykn ł wi ty Paweł.

- Dobrze kombinujesz Pawełku. I dlatego jeste Głównym Ekonomem Chrze cija stwa.

background image

Nast pny rok zamkn li ju znacznym zyskiem a ka dy kolejny był lepszy od poprzedniego. I

radowali si apostołowie, bo ci gn li zyski ze wszystkiego co powiedział im Jezus.

JEZUS WPROWADZA ROZDZIAŁ KO CIOŁA OD PA STWA

Zdarzyło si pewnego razu, e pewnemu bardzo pobo nemu chrze cijaninowi uton ł synek.

Powiedział wi c pozostałym swym dzieciom w domu, eby si nie martwiły, bo ich brat poszedł

odwiedzi dziadka i nazajutrz wróci. A gdy wszystkie zasn ły podszedł do nich i zabił jedno po

drugim aby trafiły do nieba razem z bratem swym Jechud gdy rodze stwo bardzo si kochało. Płacz

i lament rozległ si w całym Izraelu a s siedzi chcieli tego ojca nadzia na hak rze nicki a gdy

zobaczyli, e jest ju w areszcie spalili jego dom i nie zostawili kamienia na kamieniu i za dali od

komendanta aby wydał chrze cijanina eby go zlinczowa . Piłat wysłał stu policjantów do ochrony

aresztu gdy tłum zagroził, e sił wedrze si do rodka i rozszarpie go na strz py i ci dopiero po

wielu apelach uspokoili sytuacj i skłonili ludzi do rozej cia si .

Spytał wi c s dzia gdy rozpocz ł si proces:

- Czy udusiłe trójk swoich dzieci gdy spały?

- Tak. Zrobiłem to. – Odpowiedział chrze cijanin. S dzia odwrócił od niego wzrok eby si nie

wyrzyga i miał ju skaza go na ukamienowanie ale dla formalno ci spytał:

- Dlaczego to zrobiłe ?

- To dla ich dobra. Oto uton ł mój syn Jechuda. Poszedł do nieba bo spowiadał si zaledwie kilka

godzin wcze niej. Bardzo kochał brata i dwie siostry a oni kochali jego wi c zabiłem drugiego syna i

dwie córki eby razem mogli by w niebie.

Przewodnicz cy składu spojrzał na siedz cych obok niego s dziów a ci skin li głowami na znak

zgody. Ju wi c s dzia chciał ogłosi wyrok gdy nagle odezwał si Jezus, który był obro c

dzieciobójcy:

- Mój klient jest niewinny. Zrobił to z pobudek religijnych i nie popełnił adnego bł du doktrynalnego

ani teologicznego. Korzystał wi c z prawa do wolno ci religijnej zagwarantowanej konstytucyjnie.

Takie czyny podlegaj tylko os dowi przez s d ko cielny je li popełniłby blu nierstwo – na przykład

gdyby był pewny, e dzieci, które zabił na sto procent pójd do nieba. Tymczasem takiej pewno ci nie

miał gdy usilnie si w tej intencji modlił. Mówi o tym li tylko informacyjnie gdy jak wykazałem

s dzenie tego człowieka byłoby naruszeniem rozdziału... czy mo e lepiej – wzajemnej autonomii

imperium i naszego ko cioła.

Zdumieli si s dziowie słysz c tak lini obrony. Udali si na narad po której przewodnicz cy

rzekł:

- Uznajemy oskar onego niewinnym gdy działał z pobudek religijnych. Słusznie podniósł obro ca

Jezus Chrystus, e nale y przestrzega wzajemnej autonomii imperium i chrze cija stwa.

I uradował si Jezus i wszyscy przywódcy religijni z tego wyroku.

Kilka miesi cy pó niej pewien samiczy b karci pomiot szatana niech jej ko ci z mi sa

ogryzaj psy przeszedł z chrze cija stwa na buddyzm. Złapała j specjalna grupa antysektowa i

przywi zała do pala a chrze cijanie znosili wokół niej chrust gdy Jezus obiecał za to odpust zupełny.

- Saro Aserejen. Przeszła na buddyzm mimo, e zmiany wyznania zakazuje kanon tysi c pi set

sze dziesi t osiem. Zgodnie z kanonem tysi c pi set sze dziesi t dziewi jedynym ratunkiem dla

ciebie, który mo e oczy ci twoj dusz , jest spalenie na stosie. – To powiedziawszy Jezus przyło ył

pochodni do drew i wkrótce ogie obj ł słup i heretyczk , która w ci gu pi ciu minut si usma yła.

Dowiedzieli si o tym jej rodzice i oskar yli Jezusa o porwanie córki, torturowanie i zabójstwo

ze szczególnym okrucie stwem i za dali kary mierci dla Jezusa i apostołów, delegalizacji

chrze cija stwa, przepadku całego mienia tego ko cioła i wypłacenia im z niego odszkodowania.

- Wysoki S dzie! – Bronił si Jezus osobi cie gdy stan ł przed s dem. – Sara Aserejen przyst piła do

naszego ko cioła dobrowolnie co oznacza, e akceptowała wszystkie jego zasady. Tymczasem zasada

numer tysi c pi set sze dziesi t osiem głosi, e chrze cijanom do mierci to znaczy – przenigdy, nie

background image

wolno zmienia wyznania. Sankcje za to przewiduje zasada tysi c pi set sze dziesi t dziewi to

znaczy spalenie na stosie. I taki wła nie wyrok został wykonany. Wi c prosz si łaskawie odczepi i

nie miesza do naszych wewn trznych spraw.

I znów s dziowie nie znale li podstaw do skazania Jezusa, który powoływał si na wolno

sumienia i wyznania i go uniewinnili.

Gdy uniewinnienie Jezusa stało si tematem medialnym przyszedł do s du pewien człowiek i

za dał delegalizacji ko cioła Jezusa Chrystusa ze wzgl du na deprawowanie swych wyznawców i

odbieranie im sumienia przez spowied oraz wywoływanie przest pstw seksualnych w wyniku

zmuszania do celibatu. Przewodnicz cy składu ju na „dzie dobry” o wiadczył:

- Szanowny panie! Jak e mamy s dzi to wyznanie skoro nie do nas to nale y? To co sobie ustal jest

ich spraw i nie b dziemy narusza wzajemnej autonomii imperium i ko ciołów. Nie mo emy

ogranicza wolno ci religijnej.

- Oto s dzili cie menad era pewnej piosenkarki, który zorganizował konkurs polegaj cy na tym, e

kto podniesie roz arzony pr t i rzuci go na podest ten dostanie darmowy bilet na koncert. Nikogo do

tego nie zmusił i tym, którzy tego dokonali dał te bilety wi c ani si nad nikim nie zn cał ani nikogo

nie oszukał. Ale osoby, które stan ły do konkursu doznały straszliwych poparze r k. I skazali cie go

nie dalej ni miesi c temu. – Argumentował postkomunistyczny demoliberał. Zafrasowali si

s dziowie na te słowa i udali si na narad . Radzili dwie godziny a gdy wrócili przewodnicz cy

oznajmił z markotn min :

- Uniewinnili my ju jednego chrze cijanina, który zabił własne dzieci eby mogły trafi do nieba

oraz samego Jezusa, który spalił na stosie dziewczyn , która od nich odeszła. Musimy bra pod uwag

te wyroki i wzorowa si na nich przy podobnych sprawach. Poza tym Imperium potrzebuje dzisiaj,

kiedy Ojcem wi tym jest civilus Romanus, spokoju społecznego i nie b dzie wdawa si w adne

kontrowersyjne awantury! Musimy szanowa specyficzny wkład ko cioła Jezusa Chrystusa w nasz

cywilizacj . Nie, nie mo emy przychyli si do pa skiego wniosku.

I takie status quo ju zostało.

JEZUS PROWADZI PORADNI KATOLICK

- Musimy zało y poradni katolick dla mał e stw i w ogóle. – Powiedział pewnego wieczoru Jezus

apostołom.

- B dziemy pomaga mał e stwom? To wietny pomysł. – Ucieszył si Judasz.

- Nie. Chodzi o to eby da odpór tentencjom sekularstycznym i cywilizacji mierci no i przy okazji

co zarobi . B dziemy tam po prostu wpaja posłusze stwo naszym daniom. – Wyja nił Jezus. Po

miesi cu parafianie wybudowali budynek nad którym zawisła tabliczka: „Poradnia katolicka. Wjazd

10 srebrników”. Nast pnego dnia przyszła pewna kobieta i po uiszczeniu opłaty nie miało usiadła na

brzegu krzesła przed Jezusem:

- B d pochwalony.

- Na miriady lat. Dzi ki. O co chodzi? – Zagadn ł Bóg.

- No wi c... hmm... jakby to powiedzie ... chodzi o to, e... – Dukała kobieta.

- Mów miało. Ja to i tak wiem. Jestem przecie Bogiem. O smyranie chodzi?

- Nooo... tak mo na powiedzie . Mój m ... tego, kurde... – Dostosowała j zyk do rozmówcy.

- Nie mo e wprowadzi pr cia do pani vulvy? – Strzelił Jezus.

- Nie.

- Ma za mało plemników?

- Nie.

- Pani nie mo e zaj w ci

?

- Nie.

- No to o co wreszcie chodzi?

- Nie poci ga mnie.

- e co?

background image

- No, w łó ku czuj si jakbym zmywała klatk schodow . Bo w tym tygodniu moja kolej. I podobna

cz stotliwo .

- Wszystko jest w porz dku. – Odpowiedział Jezus.

- Naprawd ?

- Tak. Jeste cie wzorcowym mał e stwem chrze cija skim. Ile to ju trwa?

- Przynajmniej jakie pi lat.

- Jak wytrzyma pani drugie pi to was osobi cie beatyfikuj . Tylko adnej antykoncepcji.

Kobieta popatrzyła na Jezusa niepewnie.

- Dzi kuj . Teraz prosz pocałowa mnie w ten haftowany szalik. – Kobieta wykonała polecenie. – Z

Bogiem. Nast pny prosz .

Nast pny był wysoki i chudy m czyzna, który zacz ł si wierci na krze le gdy tylko na nie

usiadł. Oprócz tego przygryzał warg i wyłamywał ko ci w palcach.

- W czym mog pomóc? – Spytał rzeczowo zza biurka Chrystus.

- Jezusku! Pomó mi. Wyrwij mnie ze szponów szatana! – Zaskowyczał.

- Ale o co chodzi?

- Wiesz o co. Przecie jeste Bogiem.

- O... TO? – Spytał podejrzliwie Jezus. Chuderlak poci gaj c nosem skin ł głow .

- To znaczy o co?? – Zaripostował Mistrz.

- No tak. Wła nie o to. – Płaczliwym głosem przyznał przybysz.

- Musisz powiedzie .

- Ale przecie wiesz.

- Wiem, ale musisz powiedzie .

- To konieczne?

- Tak. – Zapadła chwila milczenia. Wreszcie chuderlak wzi ł gł boki oddech i wyrzucił z siebie:

- O ptaszka.

- Jakiego? – Indagował Jezus.

- Mojego. – Wypłakał przybysz.

- Nie działa?

- Działa.

- No to o co chodzi?

- Ja go... tego... no... wła nie to.

- No mów człowieku bo ci wy l do piekła do sekcji ptaszków. – Chudzielec zbladł jak ciana i

uchwa zacz ła mu si trz

z przera enia.

- Nie. Tylko nie to. Błagam.

- No to mów.

- Ja si nim bawi .

Jezus zmartwiał ze zdumienia a potem zatrz sł si z oburzenia.

- Bawisz si ptaszkiem???

- Tak.

- I miesz tu przychodzi ?? Po tym co zrobiłe ?

- To ja mo e ju pójd . – Odezwał si grzesznik nie wytrzymawszy napi cia.

- A gdzie? Siad. Nie wyjdziesz póki nie rozwi emy tego problemu. – Chudzielec zacz ł bezgło nie

chlipa .

- Wiesz, e zabroniłem? – Spytał Jezus.

- Wiem.

- Wiesz ile razy?

- Chyba z osiem razy w przynajmniej czterech encyklikach.

- To same encykliki! A bulle? A adhortacje? A przemówienia? Ł cznie b dzie tego z pół kopy

najmniej. – Chudzielec wyj ł chusteczk i zasmarkał cał jednym dmuchni ciem. – Zgadza si ?

- Tak.

- No to dlaczego to robisz?

background image

- Wci ulegam podszeptom szata skim.

- A modlisz si chocia o cnot czysto ci?

- Tak.

- Do kogo?

- Do wi tego Alfonsa.

- Ty idioto! W tej sprawie trzeba si modli do wi tego Matubanta. Modlitwy do wi tego Alfonsa

mog przynie skutek odwrotny od oczekiwanego. Teraz musz oczy ci twoj hipotek z modlitw

do złego patrona. No tak. Ju j widz . Jest gorzej ni my lałem. – Powiedział Jezus po chwili

wpatrywania si w sufit.

- Naprawd ?

- Niestety. Tu mo e pomóc ju tylko mocne postanowienie poprawy i modlitwy osobi cie do mojej

mamy.

- Do pa skiej mamy?

- Tak. Jest specjalistk od tego problemu. Pomogła ju wielu. Pro j o łaski i tak dalej. A jak b dziesz

miał ochot jeszcze raz zrobi t straszliw rzecz to id pobiegaj.

- Dookoła bloku?

- Dookoła całej Jerozolimy póki nie padniesz na pysk, idioto. No, id ze mn . Pomodl si w twojej

sprawie do mojej mamy. B dziesz miał przetarty szlak.

- A nie b dzie to kumoterstwo?

Jezusa tym razem naprawd zatkało.

- Ile masz kasy?

- Dwadzie cia trzy sreberka.

- To daj trzydzie ci.

- Czemu?

- Dwadzie cia trzy za porad i siedem za zadawanie głupich pyta . Pocałuj mnie w ten haftowany

szalik. Z Bogiem.

- Z Bogiem. Siedem jutro. – Powiedział grzesznik po pocałowaniu szalika i wyło eniu całej kasy.

- Nast pny! – Krzykn ł Jezus. Weszła druga kobieta.

- B d pochwalony.

- Na miriady lat. Dzi ki. Co my tu mamy tym razem?

- M ... jako si zaniedbuje.

- Nic nie pije?

- Nie. Pije jak nale y.

- No to o co chodzi?

- Nie przytuli, nie pogłaszcze, nie powie, e kocha.

- A ile lat jeste cie po lubie?

- Pi tna cie.

- Nic dziwnego. To normalne przy takim sta u.

- A nie mo na by go jako ... rozrusza ?

- A co to motor jaki?

- No... tak my lałam eby był taki jak dawniej.

- Przed lubem?

- Wła nie.

- Ale jeste cie po lubie.

- No tak...

- Czyli nie ma po co. Nie ma adnej motywacji.

- Nic nie mo na zrobi ?

- Przysi gała mu pani?

- Oczywi cie. Miło , wierno , uczciwo i tak dalej.

- No wi c ma pani obowi zek go kocha .

- A jakby jaki seksowny szlafroczek, wiece, streaptease i te sprawy?

background image

- To wykluczone. Tymi sprawami zajmuj si tylko dziwki.

- No to ja si chc rozwie .

- To wykluczone. Nawet o tym nie my l. Musisz z nim y a jedno z was umrze.

- No to co ja mam zrobi ?

- To proste. Musisz d wiga swój krzy nawet je li b dzie napełnia ci to cierpieniem. Pami taj, e

je li b dziesz cierpie to b d ci szczególnie kochał. A teraz pocałuj mnie w ten haftowany szalik.

JEZUS WALCZY Z ZEREM

Pewnego razu Szmul, prymus ochrzczony zaledwie miesi c wcze niej, podszedł do Jezusa i

powiedział:

-

Interesuje mnie filozoficzne zagadnienie nico ci. Czy mo esz mi to wyja ni ?

-

Oczywi cie. Jestem swoim ojcem i stworzyłem wiat z niczego.

-

No tak, ale czym było to „nic”?

-

Głupi , Szmul. Nie było niczego, o le. Przejd si pół tysi ca kilosów na pielgrzymce to

odechce ci si zadawa głupie pytania.

Szmul zapisał si na pielgrzymk , ale wywalono go na zbity pysk po dwóch dniach gdy

obliczył, e taniej wyjdzie jecha wozem ni zdziera kilkana cie par sandałów i przyjmowa dziennie

pi tysi cy kalorii. W skrajnym przypadku – przekonywał kierownika pielgrzymki – je li cała

pielgrzymka zabierze si na stopa to koszty spadn do zera a na miejscu b d tydzie wcze niej. – Za

takie my lenie dostał od ksi dza w łeb rondlem i wrócił stopem do Tel-Awiwu. Odnalazł Jezusa, który

grał na plebanii w karty o niedzieln tac i rzecze:

- Kierownik pielgrzymki mnie wywalił i uderzył rondlem. Wróciłem stopem w ci gu sze ciu

godzin za pi srebrników podczas gdy do punktu Z szedłem dwa dni i zjadłem jedzenia za pi tna cie.

I pomy lałem sobie tak: je li poka jeden palec to zapisz , e pokazałem jeden. Je li poka dziesi

to zapisz , e pokazałem dziesi . A je li nie poka adnego, to mam zapisa , e ile pokazałem?

- Oj Szmul. Ty jeszcze głupszy wrócił ni pojechał. Doszlusuj do pielgrzymki w ci gu jednego

dnia, id w rodku i g by nie otwieraj. Wyszalejesz si , nachodzisz, odechce ci si bawi ptaszkiem i

zadawa głupie pytania.

Ale Szmul poszedł do dyrektora Instytutu Matematyki na Uniwersytecie w Tel-Awiwie.

Przedstawił si i spytał:

- Panie profesorze. Je li poka jeden palec to zapisz , e pokazałem jeden. Je li poka dziesi

to zapisz , e pokazałem dziesi . A je li nie poka adnego, to mam zapisa , e ile pokazałem?

Profesor spojrzał na Szmula i wyci gn ł koniak. Polał do dwóch i stukn ł. Gdy obaj wychylili

profesor odpowiedział:

- Młody przyjacielu. Zastanawiam si nad tym od dawna. Nie mam zielonego poj cia. Tu trzeba

Archimedesa.

- Panie profesorze. Archimedes zasłu enie pije ambrozj na Olimpie. To co mamy zrobi to trafi

tam tak jak on. Nie korzy si przed herosami nale y lecz stawa si im równym. Nie skowycze do

Hery by miała lito nad swym niewolnikiem lecz patrze na ni póki wzroku na pytona jej twarz

ogl daj cego nie spu ci.

- A niech mnie wszyscy diabli. – Zatkało profesora. – Za to musimy wypi . Polał ponownie. –

Młody przyjacielu! Wkraczamy do Historii. Ona jest prawdziwym Olimpem, bo wpuszcza tylko tych,

którzy stawszy si w m stwie gdy ołnierzem wiedzy, gdy uczonym, talencie gdy artyst równymi

herosom na nie miertelno bez ambrozji zasłu yli!!! A gdy kto szcz cie w niewolnictwie głosi

miał b dzie – to do diabła z nim!

Wypili na drug nog i u ciskali si serdecznie.

- Có tedy proponujesz, skoro adnego palca nie pokazałe ? Je li nic nie pokazałe to jak mo na

liczb to wyrazi ?

background image

- Trudna rada. Ale je li b d mógł adnego nie pokaza i dwie próby miał b d i w pierwszej nie

poka adnego a w drugiej jednego to ile razem poka ?

- Jednego.

- Czy zmarnuj pierwsz prób ?

- NA DRZEWO PITAGORASA! NIE!!

- A je li w trzeciej próbie poka dwa to ile razem?

- Trzy.

- Sk d wynik?

- Dodałem.

- Palce ze wszystkich trzech prób?

- Na dywan Sierpi skiego! Nie inaczej! W pierwszej adnego plus jeden w drugiej plus dwa w

trzeciej. Razem trzy.

- Czyli, e policzył pan profesor NIC z pierwszej próby.

- Tak, na cał geometri Euklidesa! Policzyłem NIC, które musi by liczb skoro je dodałem. Oto

liczba, która niczego nie wyra a chocia istnieje. Jak j nazwiesz?

Szmul zamy lił si . My lał dłu sz chwil a odezwał si wreszcie:

- ZERO.

- Czemu to? – Spytał profesor.

- No có , panie profesorze. Miałem w yciu cztery kobiety. Zosi , El , Reni i Oliwi . Wszystkie

porz dne dziewczyny, ani słowa bo na udeptan ziemi . Ka da uczyniła mnie bogatszym ni byłem.

Niech pami o nich trwa tak jak zawsze trwa b dzie w mojej pami ci. – Profesor poklepał Szmula

po ramieniu. – Ciesz si synu, e jeste tak porz dny, e b d musiał mówi tylko dwie sylaby a nie

sze .

Jeszcze tego samego dnia profesor napisał prac naukow z dowodu Szmula. Szmul odczytał j na

zebraniu Towarzystwa Matematycznego. Po u wiadomieniu sobie doniosło ci dowodu członkowie

nagrodzili go owacj na stoj co i wybrali na honorowego prezesa. Po miesi cu Szmul z r k ministra

edukacji odebrał stypendium dla młodych geniuszy i zaproszenie do studiowania na Uniwersytecie

Imperium w Rzymie.

Po powrocie z Rzymu Szmul poszedł do Jezusa i opowiedział o swoim wielkim odkryciu.

- No i co z tego? I tak umrzesz. – Odpowiedział Jezus. – Nie ma takiego co nie umrze.

- No trudno. Jako to prze yj .

- Czy my lałe o S dzie Ostatecznym? Tam nie b dzie si liczy , e wymy liłe zero tylko liczba

pielgrzymek i ofiarno dla ksi y. A to u ciebie kuleje. – Powiedział Jezus oschle.

Szmul wyci gn ł banknot stusrebrnikowy i wrzucił do skarbony.

- Dostałe tyle, e t stów powiniene sobie wła nie zostawi . – Skrzywił si Jezus.

- Dostałem na studia. Jad do Rzymu na Uniwersytet Imperium.

- Ale i tak umrzesz.

- No trudno. Ale umr jako absolwent ku ni elit imperium.

- Mo esz umrze ju jutro. Zapomniałe o tym?

- No to trudno si mówi do cholery. mierci nie zaplanuj , ale studia – tak.

- Je li Pan Bóg ony nie zapłodni daremne m a zdejmowanie spodni. – Przypomniał credo Jezus.

- Czego chcesz ode mnie? Daj mi spokój! – Wykrzykn ł Szmul.

- Ach, tak dobrze si zapowiadałe przed tym przez diabła nadanym zerem! Diabeł ci podkusił, eby

i do tego profesora zamiast na pielgrzymk . Je li nie b dziesz zgł bia moich nauk to na nic

wszystkie twoje studia. Nie b dziesz wiedział co jest moralne i w ogóle. Wszystko b dzie dobrze,

Szmulciu. Nie bój si . Powiedz tylko, e zero nie istnieje.

- e co???

- E ZERO NIE ISTNIEJE.

- Istnieje, bo niektórzy tyle wła nie maj rozumu.

- Ach, tak? Sam tego chciałe . Zrobimy ci proces.

background image

Po trzech dniach Szmul stan ł przed pi dziesi cioosobowym Trybunałem Inkwizycyjnym

oskar ony o szerzenie niepokojów w ród ludu z powodu zera.

- Czy przyznajesz si do winy? – Spytał Jezus.

- Nie.

- Czy twoje zero wyst puje w Starym Testamencie? – Indagował Bóg.

- Nie.

- Nie?

- Nie.

- Ach tak. Wymy liłe co czego nie ma w Starym Testamencie. To znaczy, e jest niepotrzebne do

zbawienia?

- Zgadza si .

- Wymy lił zero, które nie pochodzi od Boga, bo nie ma go w Biblii. I pewnie chcesz eby inni si o

nim uczyli? – Szmul zwiesił głow .

- T... tak. – Powiedział cicho.

- Chcesz eby si uczyli o jakim zerze a nie o mnie?

- Tego nie powiedziałem.

- Tylko dlatego, e nie jeste całkiem głupi! Czy mo esz nam powiedzie czym jest to zero?

- Naturalnie. Wyobra cie sobie, e liczycie moje palce, które wam raz za razem pokazuj . Mog nie

pokaza adnego, mog pokaza ka d liczb a do dziesi ciu. Je li nie poka adnego palca...

- Zaraz tak si stanie je li ci wszystkie odr biemy! – Za artował Ojciec wi ty. Sala gruchn ła ze

miechu.

- ... no wi c wtedy musicie przyzna , e próba si odbyła chocia nie pokazałem...

- Do tych bredni! – Wykrzykn ł Jezus. – Zero nie istnieje. To oczywiste. Przyznaj si do bł du a ci

nie zabijemy. Je li si pokajasz i oddasz nam całe stypendium to nic ci nie zrobimy.

Szmul rozgl dał si po sali. Wpatrywało si w niego pi dziesi t par nienawistnych i

prymitywnych oczu.

- Mów! – Ponaglali inkwizytorzy.

Chłopak pomy lał o Zosi, Eli, Reni i Oliwi, o ministrze edukacji, gratulacjach, stypendium i

niewzruszonym gmachu Uniwersytetu Imperium. Je li umrze to t pi ludzie przed nim ukradn jego

pieni dze. Je li nie umrze to te to zrobi . Czasem trzeba y , gdy tak bardzo si tego pragnie.

Zamkn ł oczy i wyszeptał:

- Zero nie istnieje.

- Gło niej, nie słycha ! – Zawyli inkwizytorzy.

- ZERO NIE ISTNIEJE. – Krzykn ł tłumi c łzy.

- Bardzo słusznie. – Odezwał si uradowany Chrystus. – Daj nam swoje stypendium. B dziesz mógł

za to studiowa teologi . Dzi ki temu nie poniesiesz uszczerbku na duszy.

Szmul poło ył na stole wszystko co mu zostało na rozpocz cie studiów w Rzymie.

- A jednak istnieje, bo liczy wasz rozum, kanalie. – Mrukn ł schodz c z podestu.

JEZUS KUPUJE MARI MAGDALEN

Jako, e ewangelizacja szła piorunem i Kuria Jerozolimska prowadziła rozległe interesy, Jezus

stwierdził, e potrzebuje sekretarki do prac biurowych. Wybrał si wi c ze wi tym Piotrem na targ

niewolników dokona odpowiedniego zakupu.

Drobni handlarze, tacy do dziesi ciu sztuk, zostali wyeliminowani z rynku a w najlepszym

wypadku zepchni ci do wynajmu niewolników na godziny w wypo yczalniach osiedlowych. Jezus

poszedł wi c do hipermarketu Slaverton, który miał ich w ofercie pi tysi cy ze wszystkich

podbitych krajów w tym pi ciuset dziennie w promocji.

Wzi ł gazetk z mapk hipermarketu. Znajdowały si w nim działy: Rolny, Edukacyjny,

Proletariacki, Domowy, Piel gniarski, Seksualny i Obronny. Tu przy wej ciu znajdował si dział

background image

rolny. Na podestach stali niewolnicy znaj cy si na pracy na roli – małe dzieci do zbierania bawełny,

kobiety do zbioru truskawek, rolnicy od sadzenia, bronowania i całej reszty. Ka dy niewolnik miał na

plakietce zawieszonej na szyi swoj cen . Ci sprzedawani w promocji mieli ółte plakietki. Je li przez

dwa tygodnie nie było na niewolnika ch tnego to dostawał niebiesk plakietk z napisem „wyprzeda ”

i cena spadała o połow . Obok był dział edukacyjny. Wykształceni niewolnicy edukacyjni, którzy

potrafiliby opowiada dzieciom o kraju w którym ich złapano i uczy Rzymiani tka swojego j zyka

byli hitem sezonu, ale byli tak drodzy, e sta było na nich tylko nielicznych.

- Spójrz Jezu. Całkiem dobra nauczycielka z Lechistanu. Tylko trzysta dziewi dziesi t pi

srebrników. – Wskazał głow Piotr. Niewolnica była jeszcze do młoda, wygl dała na dobrze

od ywion .

- Je li mo na wynaj to po co przepłaca . – Skrzywił si Jezus. – Wynajmiesz na godzin

tygodniowo za dziesi srebrników.

- No tak. Ale tak mam własn . I sam mog wypo ycza . – Powiedz mi. – Zwrócił si do nauczycielki.

– Ten Lechistan to na górze, nie?

- Nie na górze tylko na północy, ofermo. – Burkn ła. – Jestem nauczycielem mianowanym. Uczyłam

geografii.

- O! Moje dzieci lubi geografi . Mo esz je oprowadza po górach i tak dalej?

- Pokazywa leby, doliny, kotliny i warstwy skalne? Pewnie.

Nagle jak spod ziemi wyrósł kierownik działu edukacyjnego.

- Doskonały wybór. Promocja – tylko do ko ca tygodnia trzysta dziewi dziesi t pi srebrników.

Prosz sobie wyobrazi , e oni zarabiaj tam tyle, e sami si poddaj naszym wyprawom po

niewolników.

- Naprawd ? – Zdziwili si obaj, Jezus z Piotrem.

- Ale tak. Mamy tu nawet jednego doktora socjologii. Zarabiał tyle co sprz taczka. Przedzierał si

tydzie przez puszcz eby podda si naszej wyprawie. Prosz spojrze . – Wskazał r k na

m czyzn z wielkim „990” zawieszonym na szyi.

- To prawda? – Zainteresował si Jezus.

- Tak. Panowie, ja na uczelni defekowałem na sraczu tak mierdz cym i pobitym, e bałem si

poło y na niego własny tyłek, eby si nie rozleciał. Wykłady miałem w salce której ciany porastał

grzyb. Krzesła rozpadały si pod studentami. Spróchniałe okna si nie domykały i po sali hulał wiatr.

Słu bowo podlegałem profesorom, którzy ostatni prac naukow przeczytali przed wier wieczem.

Zarabiałem tyle co sprz taczka. A je li tego wszystkiego wam mało to robiłem to po to, eby stu

młodych ludzi miało odfajkowane ile tysi cy godzin wi c nic ich nie obchodziło to co mówiłem tylko

czekali a b d mogli wreszcie pój i mie mnie z głowy. No wi c gdy tylko si dowiedziałem, e

Rzymianie poluj na niewolników to postanowiłem si zaci gn . Jestem doktorem socjologii. Nie

kupiliby cie mnie? Tylko 990.

- Niestety. My tu w innej sprawie. Ale yczymy powodzenia. – Odparł Jezus i poci gn ł za r kaw

Piotra, który cały czas zastanawiał si nad zakupem geograficy.

Przeszli przez rz dy niewolników do działu seksualnego. Stali tam półnadzy niewolnicy płci

obojga. Jaka matrona pokazywała złot kart kredytow Slavertonu i dopominała si u kierownika

działu o przetestowanie niewolnika na miejscu.

- Przykro mi. Mo e go pani odda w ci gu siedmiu dni bez podania przyczyn je li go pani nie

uszkodzi. Tak. Ja wiem. Oczywi cie, e jest pani jedn z najlepszych klientek. Ja pani rozumiem.

Zapraszamy pani zawsze. Nie ma takiej mo liwo ci. Nigdy si nie obawiali my ocen naszych

klientów. Mo e pani odda . Tak, mo na na kredyt. Nie, to niemo liwe. Przetestuje pani w domu. –

Wyrzucał z siebie kierownik wbijaj c si w przerwy mi dzy słowotokiem damy. Ta widz c, e nic nie

wskóra skin ła wreszcie na Murzyna i poszła z nim do kasy.

- Ma pan jakie modele wielofunkcyjne? – Podszedł natychmiast do niego człowiek stoj cy z boku.

- Oczywi cie. Najnowsza dostawa z Indii. Cała Kamasutra w paluszku. Półtora tysi ca. Mo na

ratalnie.

background image

- Nieee... widzi pan... chodzi mi o pranie, gotowanie, opiek nad dzie mi, pilnowanie domu,

strzy enie trawników i tak dalej.

- Działy proletariacki i domowy s obok. Na pewno znajdzie pan co odpowiedniego.

- Tak, ale ja bym chciał to wszystko w jednym modelu. Razem z tym tutaj, rozumie pan.

- W tej sytuacji polecam panu anons matrymonialny. – Rzekł po namy le kierownik. – Klient z

markotn min odszedł bez słowa.

- Co dla panów? – Podszedł szef do Jezusa i Piotra. Mo e ta? Prosz tylko spojrze . – Wskazał na

urocz niewolnic w topless.

- Jak pan mie?? Jestem Bogiem! – Wykrzykn ł oburzony Jezus.

- Ach tak? Bardzo mi miło. Wobec tego polecam ofert specjaln – tuzin małych chłopców. Płaci pan

za dziesi ciu a dwóch gratis. Oczywi cie – do chóru chłopi cego. – U miechn ł si .

Jezus z Piotrem spojrzeli po sobie.

- A za ile? – Spytali niemal jednocze nie.

- Osiemdziesi t za jednego. Razem osiemset. I bierze pan dwunastu. Wszyscy od dziesi ciu do

trzynastu lat. Je li przekroczy pan tysi c to dziesi procent zni ki. Czyli jak pan kupi co za dwie cie

to płaci pan pół ceny.

- A mo na ich obejrze ?

- Oczywi cie. S jeszcze w magazynie. Prosz za mn .

Chór chłopi cy niedawno przyjechał i dopiero co został rozładowany. Wystraszone buzie

patrzyły na kierownika i dwóch kupuj cych.

-

Umiesz piewa ? – Spytał Jezus pierwszego z brzegu.

-

Nie.

-

Powiedz, e tak, to dostaniesz cukierka.

-

Ale ja nie umiem.

Jezus wyci gn ł z kieszeni wielkiego cukierka z nadzieniem waniliowym i zjadł go na oczach

dziecka.

-

A teraz umiesz?

-

Umiem. – Mrukn ł chłopiec.

Jezus dał mu cukierka i pytał wszystkich po kolei czy umiej piewa rozdaj c reszt cukierków.

Okazało si , e wszyscy umieli.

- I co ty na to? – Spytał Piotra.

- My l , e mo emy ich kupi z czystym sumieniem. – Odparł Ojciec wi ty.

- Tak. Z czystym sumieniem. Wszyscy przecie powiedzieli, e umiej piewa . – Dodał Jezus. –

Zdecydowali my si . Prosz ich ju nie wystawia . Wkrótce wrócimy. – Rzucił do kierownika.

Nast pnie udali si do działu proletariackiego. Rzut oka na list towaru wystarczył do

stwierdzenia, e w sklepie były dwie sekretarki. Bóg z apostołem podeszli do pierwszej.

-

Jakie masz kwalifikacje? – Spytali.

-

Pi j zyków, bezwzrokowe pisanie na papirusie, do wiadczenie, referencje.

-

A czy czasem si onanizujesz?

-

Nie. Cierpi na całkowity zanik pop du seksualnego. – Odpowiedziała.

Podeszli wi c do drugiej.

-

Jakie masz kwalifikacje?

-

Stemplowałam kiedy znaczki.

-

Co poza tym?

-

Robiłam za go ca póki mnie nie schwytano.

-

Potrafisz obsługiwa biuro?

-

S dz , e si naucz .

-

A czy czasem gmerasz paluszkiem?

-

Dział seksualny jest...

-

Wiemy gdzie jest. – Przerwał oschle Jezus. – Odpowiadaj.

-

Ale ja... tutaj jest dział proletariacki... – wyj kała kobieta spuszczaj c wzrok.

background image

-

Tak czy nie??

-

Owszem. Od czasu do czasu..

-

I jak si wtedy czujesz?

-

Mam wra enie, e trac wtedy ł czno z... hmm... jakby to powiedzie ... czuj si jakbym

prze yła tak mał mier .

Nabywcy odeszli na bok.

- To co? Kupujemy t poliglotk , bierzemy chór i wracamy. – Bardziej stwierdził ni spytał

Ojciec wi ty.

-

Wa ne jest eby kupi tak , która respektuje wiat naszej aksjologii, Piotrze.

-

Si wie. Dlatego kupujemy tamt . Przecie ona w ogóle nie odczuwa libido.

-

No wła nie.

-

Co „no wła nie”? – Nie zrozumiał papie .

-

Czy ona grzeszy? W znaczeniu okołogenitalnym?

-

No wła nie nie. Jest idealna. Bije na głow wielu naszych.

-

Oj, głupi ty jednak, Piotrek. – Zbeształ papie a Jezus. – Rusz głow . W ogóle nie odczuwa

pop du seksualnego, tak?

-

Tak.

-

Wi c w ogóle nie grzeszy w ten sposób, tak?

-

Tak.

-

Wi c w ogóle si z tego nie spowiada, tak?

-

Tak.

-

No wi c powiedz mi wreszcie – czy ona cierpi, czy ona b dzie umartwia swoje ciało,

biczowa si , przezwyci a w sobie zwierz , okiełznywa je, histeryzowa , popada w obł d

latami wykrawaj c ze swego ciała połow swego człowiecze stwa?? – Ojciec wi ty spojrzał

na Jezusa jakby dostał obuchem.

-

Nie. – Wyszeptał wreszcie.

-

No. W ko cu zaczynasz my le . A teraz pomy l o tej drugiej. Co ona powiedziała?

-

e po ka dym tym, co nie powiem, bo si wstydz , traci z czym ł czno .

-

Ze mn przecie . Bo traci stan łaski u wi caj cej w któr wp dza si grzeszeniem. I co jeszcze

powiedziała?

-

Nie pami tam.

-

To pomy l.

-

e po ka dym tym... co wiadomo, czuje si jakby prze yła mał mier .

-

Sam bym tego lepiej nie uj ł! – Wykrzykn ł Jezus.

-

A co ona miała na my li?

-

Nadal nie wiesz? Jak to co? e grzech, który popełnia oddala j od łaski u wi caj cej i

zbawienia i szans na niebo! I ka dy grzech jest tak mał mierci , bo zbli a nieuchronnie w

stron cywilizacji mierci.

-

O kurcz .

-

Nie „o kurcz ” tylko kanonizacja si szykuje. Takiej wrogo ci do swego ciała mog jej

zazdro ci nawet zakonnice.

-

Ale ona nie jest dobr sekretark . Kosztuje tylko trzysta czterdzie ci osiem.

-

To si nauczy. Znale li my tutaj nieoszlifowany diament, kapujesz?

-

Poddaj si . Kupujemy.

-

Jak ci na imi ? – Spytał Jezus niewolnic gdy do niej podszedł.

-

Maria Magdalena.

-

Kupujemy ci . Jeste super. Chod . – Powiedział i ruszył z ni do kasy a za nimi Ojciec wi ty

z chórem chłopi cym.

background image

JEZUS SPRZEDAJE OPASKI CBZGBU

Statystyki policyjne nieubłaganie wykazywały, e od pewnego czasu w Ziemi wi tej

lawinowo wzrastała przest pczo . Zebrał wi c Jezus apostołów i rzekł:

- Komendant policji przysłał mi list. Posłuchajcie. „Umiłowany Jezusku! Od dawna wysyłam

moich policjantów na pielgrzymki tak jak kazałe . Nasza współpraca z ksi dzem kapelanem

Symeonem jest wzorowa i mamy ju oddan do u ytku kaplic . Ksi dz kapelan ma ju załatwiony

awans na podinspektora. Ostatnio mieli my wi cenie koni policyjnych. Mamy jednak wzrost

przest pczo ci mniej wi cej od pocz tku Twego nauczania a zwłaszcza wprowadzenia spowiedzi.

Gwałtów o 576%, pedofilii o 853%, zabójstw noworodków przez matki dwadzie cia siedem z

poziomu dwa, czynów lubie nych wobec osób chorych umysłowo czterna cie z poziomu zero,

przest pstw gospodarczych o 753%, oszustw o 1028%, kradzie y o 213%, pobi i okalecze ciała o

340% do tego mas patologii w rodzinach z dziesi ciorgiem dzieci i to wszystko nie licz c

samobójstw i autoagresji typu samobiczowanie na tle seksualnym. Modlimy si z ksi dzem kapelanem

o spadek tych wska ników, ale jak na razie nie nad amy z sam robot papierkow . Gdyby był tak

dobry i co z tym zrobił to mogliby my zaakceptowa nadanie nam jakiego patrona. Nie wiem czy

zaostrzenie kar w piekle czy zwi kszenie pokuty czy co innego. Do , e wy wtr cacie si w nasze

sprawy wi c ja nie b d w wasze. Sługa sług Waszej Wszechmocno ci. PS: Sprawie z tym waszym

pedofilem łba nie mogłem ukr ci bo była policja wewn trzna z samego Rzymu. Przepraszam!” I co

wy na to? – Spytał Jezus apostołów.

- Wida , e to dobry nasz komendant. Ja tam bym mu pomógł. Zatuszował dla nas ju trzy sprawy.

– Powiedział wi ty Jan. – Nale y mu si . – Pozostali kiwali głowami na znak zgody.

-

No dobrze. To teraz mi tylko powiedzcie co zrobimy.

-

Spalmy na stosie troch obra aczy. – Rzucił wi ty Andrzej. Obra acze uczu religijnych byli

bowiem wydawani władzom ko cielnym na mocy konkordatu mi dzy Jezusem a cesarzem.

-

Skleroza? Wszystkich spalili my w zeszłym tygodniu. – Fukn ł Bóg.

-

To dajmy mu jaki order. – Podsun ł wi ty Paweł.

-

Ju ma dwa. Musimy co zrobi z t przest pczo ci . – My lał gło no Jezus.

-

Gdyby ka dy wiedział jak si nale y zachowywa sprawa byłaby załatwiona. – Odpowiedział

Ojciec wi ty.

-

Ale tak! To wietny pomysł! B dziemy ludziom kaza si zastanawia co by zrobili gdyby

byli uczciwi. – Po dyskusji postanowiono sprzedawa opaski na r k . Poniewa całe „co bym

zrobił gdybym był uczciwy” byłoby nieco przydługie stan ło na skrócie: „CBZGBU”.

-

No, to mamy kolejn spraw szcz liwie zako czon . wiat na pewno byłby lepszy gdyby

ludzie zacz li my le co by zrobili gdyby byli uczciwi. – Podsumował Jezus.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mowa eucharystyczna w ewangeli wg świętego Jana jak u Meyneta
zło wg świętego Augustyna
TEORIA NUEROHORMONALNA EW
7 tydzień Wielkanocy, Zesłanie Ducha Świętego
KOLOKWIUM 2 zadanie wg Adamczewskiego na porownawczą 97
1F CWICZENIE zadanie wg Adamczewskiego na porownawczą 97id 18959 ppt
Ustalony ruch przez dyfuzje gazow wg Maxwella
4 ŚMIERĆ ŚWIĘTEGO WOJCIECHA
(1955) CO PISMO ŚWIĘTE MÓWI O ŻYCIU POZAGROBOWYMid 876
konstytucje wg ayurvedy
EW Pierniczki
A Biegus projektowanie konctrukcji stalowych wg PN EN 1993 1 1 cz 1
Ostateczny porządek Świata wg żydów
EW Sałatka z pesto
Fugate R Wychowanie dziecka według Pisma Świętego
EW Ciasto czekoladowe
EW Karp po żydowsku

więcej podobnych podstron