bliżej przedszkola 2.113 luty 2011
46
U progu kariery...
To nie żłobek, gdyż do niego uczęszcza zaledwie 2% populacji
dzieci do trzeciego roku życia, ale właśnie przedszkole jest
pierwszym, często niezwykle silnym zderzeniem socjalizacji
domowej dziecka z oczekiwaniami pedagogów, którzy są mu obcy.
To MOJE dziecko
– czyli o problemach wzajemnych relacji między
nauczycielami przedszkolnymi a rodzicami ich podopiecznych
P
rzedszkole jest szczególnego typu
instytucją dla wspomnianego
w tytule procesu i piszę o tym nie
dlatego, że mój tekst kierowany jest do
nauczycieli przedszkoli. Nawet nie zda-
jemy sobie sprawy, jak silnie to, w jaki
sposób komunikujemy się z rodzica-
mi naszych podopiecznych sprawia,
że warunkujemy tym samym postawy
dorosłych wobec nas oraz instytucji
edukacyjnych w ogóle. Nie ma się co
oszukiwać. Nauczyciel może nie wiem
jak silnie emocjonalnie angażować się
w relacje ze swoimi podopiecznymi,
uwielbiać kontakt z nimi, pasjonować
się ich każdym, codziennym, a prze-
cież coraz dojrzalszym reagowaniem
na doświadczanie świata w warunkach
organizowanych przez niego zajęć czy
też obserwowanych, a spontanicznych
zachowań, a i tak nie jest ani mamą, ani
tatą, ani babcią czy dziadkiem, a więc
kimś naturalnie mu bliskim.
A jednak szczególny poziom zbliżo-
nych do rodzinnych relacji z maluchem
może nastąpić – pod warunkiem, że nie
będziemy w nachalny sposób zabiegać,
specjalnie oczekiwać czy usilnie się
domagać tego poziomu. Wiele nauczy-
cielek ma poczucie, że skoro wkłada
w kontakt z dziećmi tyle własnego ser-
ca, czasu, uwagi, zaangażowania, to tak
ono, jak i jego rodzice czy opiekunowie
powinni dostrzec te działania i czuć się
zobowiązani do odwzajemnienia uczuć
oraz podejmowania oczekiwanej aktyw-
ności. Kiedy tego nie ma – lub jest, ale
objawia się zbyt słabymi dla pedagoga
sygnałami – może zrodzić się w nim po-
czucie żalu czy rozczarowania, pewien
niedosyt nieodwzajemnionych uczuć
czy trosk.
Socjalizacja przedszkolna jest jednak
szczególnego rodzaju procesem, w któ-
rym po raz pierwszy dochodzi do silnej
konfrontacji społecznej postaw doro-
słych wobec dzieci, wynikającej z rodzą-
cej się samoświadomości dziecka, ro-
zumienia przez nie własnej sytuacji
społecznej i poczucia własnej odrębno-
ści oraz tożsamości na miarę własnego
Profesja nauczyciela stawia przed każdym pedagogiem wysokie
wymagania natury zawodowej, etycznej. Wystarczy wymienić
niektóre z nich: niewyczerpywalna cierpliwość, nieokiełznana
pomysłowość, świadoma odpowiedzialność za siebie i innych,
terminowość związana z „papierami”. W procesie wychowaw-
czym niezbędna jest współpraca nauczyciela z rodzicami dzie-
cka. Wzajemne kontakty wspomagają rozwój dziecka, ułatwiają
rozumienie przez niego nowych sytuacji, otwierają na coraz szerszą rzeczywistość.
Nie zawsze obydwie strony chcą współdziałać ze sobą, co może wynikać z wielu
przyczyn, jak choćby z braku zaufania względem kompetencji (szczególnie mło-
dego stażem) nauczyciela lub wiecznego braku czasu zabieganego rodzica. Jak
uświadomić wartość rozmowy o dziecku i z dzieckiem? W jaki sposób ujednolicić
postępowanie wychowawcze nauczycieli i rodziców? Jak rozmawiać z rodzicami
dziecka? O postawach rodziców i nauczycieli, istocie wzajemnych kontaktów osób
zatroskanych o rozwój dziecka pisze prof. Bogusław Śliwerski, odwołując się do
popularnej typologii postaw rodzicielskich. Jedną z nich jest postawa akcepta-
cji, o której można przeczytać w artykule Katarzyny Brońskiej. Autorka dostrzega
niezwykłą wartość rozmowy i zarazem podpowiada, jak efektywnie ją prowadzić.
Zachęcam do lektury!
KInGA KUrCZEK
■
Bogusław Śliwerski
bliżej przedszkola 2.113 luty 2011
47
blizejprzedszkola.pl
wieku, do rozpoznawania tego, co jest
jego i z nim związane, w odróżnieniu
od tego, co jest mu obce, inne, odległe,
choć także już jakoś do niego odnoszo-
ne. Dziecko ma takie samo prawo jak
dorosły do bycia rozżalonym, rozcza-
rowanym z powodu nieokazywania mu
oczekiwanej akceptacji, przeżywania
żalu czy poczucia odrzucenia, kiedy
pani czegoś w nim nie dostrzeże, nie
potwierdzi czy nie wzmocni. Jest to
rozpoznawalne szczególnie wówczas,
kiedy dziecko po dłuższej nieobecności
w przedszkolu z powodu choroby czy
ferii wraca z „duszą na ramieniu”, z nie-
pokojem, czy pani, aby na pewno je pa-
mięta, jak zareagują na nie inne dzieci,
czy mama znowu przyjdzie po i zabie-
rze je do domu itp.
Między obiema stronami toczy się swoi-
stego rodzaju „gra” o wzajemny kontakt,
więź, uczucia, rozumienie, akceptację,
bezpieczeństwo i szacunek. Jak ją po-
prowadzić, by odmienne perspektywy
stymulowania określonych, a przecież
w zdecydowanej większości nieznanych
nauczycielom relacji osobowych, które
mają miejsce w rodzinnym środowisku
dziecka, spróbować zsynchronizować
z własnymi postawami wobec niego?
Jak komunikować się ze sobą, by nie na-
ruszyć granic, w wyniku czego możemy
stracić czyjeś zaufanie? Nie ulega wąt-
pliwości, że jest to temat rzeka, powra-
cający nieustannie we wszystkich moż-
liwych rodzajach wypowiedzi – felieto-
nach, esejach, rozprawach naukowych
czy reportażach. Jak mówić o dziecku
(o jego problemach, ale też o jego osiąg-
nięciach), o niepokojach i spostrzeże-
niach nauczyciela? Jak pokazać rodzico-
wi, że nauczyciel, podejmując rozmowę,
jest przede wszystkim zatroskany o do-
bro dziecka, a nie wścibski, ciekawy czy
żądny sensacji? Gdzie jest granica do-
brego smaku? O co i jak pytać, aby nie
wypytywać? Jak poradzić sobie z różni-
cą wieku między młodym nauczycielem
a rodzicami (to bardzo ważne zwłaszcza
dla młodych nauczycieli!)? I wreszcie
– jak pomóc, aby nie zaszkodzić – mowa
tu o niebezpieczeństwach (nie)ingerencji
nauczyciela w rodzinne problemy, pra-
wnych możliwościach pomocy ze strony
nauczyciela; jak ich użyć, mając na uwa-
dze dobro dziecka?
W moim przekonaniu naturalna, a zatem
oczywista rozbieżność między posta-
wami rodziców wobec własnych dzie-
ci a postawami nauczycieli wobec nich
może w istotny sposób rzutować na
wzajemne relacje. W wielu przypadkach
uprzednia znajomość rodziców dziecka
odgrywa pewną rolę. Tak jest w sytuacji,
gdy do naszej grupy trafia dziecko z ro-
dziny, w której starsze rodzeństwo było
wcześniej pod naszą opieką, a zatem
mamy za sobą doświadczenie kontak-
tu z jego rodzicami. Ma to także miejsce
wówczas, gdy jest to dziecko tzw. VIP-a,
osoby powszechnie znanej czy dziecka
znajomych lub zaprzyjaźnionych z nami
osób. Im więcej wiemy o rodzicach malu-
cha, tym jest nam łatwiej uwzględnić ich
jawne lub domyślne oczekiwania i kiero-
wać się nimi w kontaktach z opiekunami
i dzieckiem. Inaczej komunikujemy się
z rodzicami, którzy mają jedno dziecko,
a inaczej z tymi, którzy mają dwoje czy
więcej dzieci. Stopień koncentracji na
własnym dziecku jest u każdego z nich
inny, toteż należy mieć świadomość tego
i odpowiednio ich traktować.
zeum czy teatru lalek.
W co piątej z wielodzietnych rodzin nie-
kiedy nie wystarcza pieniędzy nawet na
żywność, w większości zaś tych, które
osiągają niezbędne minimum socjalne
brak środków na poważniejsze wydatki
oraz rezerwy na wypadek np. ciężkiej
choroby. Codzienność tych rodzin jest
oparta bardziej na wyrzeczeniach niż
pragnieniach i osiągnięciach. Kierowanie
zatem do takich rodziców takich samych
roszczeń jak w stosunku do pozostałych
może wywoływać w nich albo konfuzję,
albo agresję. Problemem rodzin wielo-
dzietnych są w większości przypadków
trudności mieszkaniowe. Chociaż prze-
ważnie posiadają one własne lokum, to
jednak jego powierzchnia bardzo po-
garsza warunki życia dzieci. Jak wyka-
zują diagnozy socjologów, w 40% tych
rodzin dzieci nie mają własnego miejsca
do zabawy i nauki, a w ponad 30% nie
mają nawet własnego miejsca spania.
Im więcej wiemy o rodzicach malucha, tym jest nam łatwiej
uwzględnić ich jawne lub domyślne oczekiwania
i kierować się nimi w kontaktach z opiekunami i dzieckiem.
Nie bez znaczenia jest także fakt, jaka
jest to rodzina pod względem wyzna-
niowym. Nie chodzi o to, by wywierać
z tego tytułu na nią jakiś wpływ, gdyż
czynić nam tego nie wolno, ale nie mając
świadomości w tym względzie, może-
my niechcący sprawić komuś przykrość.
Nie można włączać dziecka z rodziny
prawosławnej w obrzędy czy uroczy-
stości, które dotyczą katolików lub osób
świeckich. Nie bez znaczenia jest także
to, w jakiej sytuacji materialnej znajdu-
ją się rodzice każdego przedszkolaka.
W większości przypadków to właśnie
z narodzinami trzeciego dziecka znacz-
nie obniża się standard życia rodziny,
a wydatki na żywność przekraczają tam
40% ogółu wszystkich kosztów. Są one
tak znacznym obciążeniem, mimo pro-
wadzenia w rodzinach wielodzietnych
daleko idących ograniczeń (np. kupowa-
nie tylko najtańszej żywności), iż ograni-
czają możliwość pożytkowania środków
finansowych na zaspokajanie potrzeb,
które można określić jako rozwojowe:
kultura, wypoczynek, rekreacja, zajęcia
pozaszkolne. Nie można zatem dziwić
się, że często bolesne jest dla rodziców
opłacenie dziecku biletu wstępu do mu-
Wyraźniejsza różnica między warunka-
mi rozwojowymi dzieci z rodzin mało-
i wielodzietnych rysuje się w środowi-
skach miejskich, na niekorzyść rodzin
liczniejszych. Dzieci z tych rodzin dużo
rzadziej uczestniczą w dodatkowych za-
jęciach edukacyjnych czy nawet korek-
cyjnych, jednakże nie wynika to wyłącz-
nie z braku środków finansowych na ten
cel, lecz także z faktu, iż dzieci te częściej
obarczane są pracą na rzecz rodziny, czy
opieką nad młodszym rodzeństwem.
Jakie rodzaje postaw rodzicielskich
można wyróżnić na podstawie boga-
ctwa ich zachowań wobec dzieci?
rysunek 1. Typologia postaw rodzicielskich
wg marii Ziemskiej
bliżej przedszkola 2.113 luty 2011
48
U progu kariery...
W pedagogice społecznej przyjęła się
typologia Marii Ziemskiej, która – jak
każda inna – ma charakter umowny,
wskazując na pewną dominantę za-
chowań rodzica w stosunku do włas-
nego dziecka. Mogą one mieć charakter
negatywny (oznaczone na zewnątrz
schematu) lub pozytywny (wewnątrz
schematu) dla rozwoju dziecka. Pośród
postaw pozytywnych Maria Ziemska
wyróżniła:
1
Postawę akceptacji,
którą cechuje
przyjęcie dziecka takim, jakim ono
jest, ale zarazem nie całkiem bezkry-
tyczny stosunek do niego, lecz wysoki
stopień empatii i tolerancji, co ułatwia
zrozumienie indywidualnych potrzeb
i trudności, które ono napotyka nie-
ustannie w swym rozwoju. To autenty-
czne zainteresowanie dzieckiem i obda-
rzanie go miłością sprawia, że nabiera
ono pewności, że zawsze będzie obok
niego ktoś, kto o nie zadba, wysłucha je,
uzna jego problemy za ważne, uszanu-
je jego indywidualność oraz będzie go
obdarzać uczuciem miłości stwarzając
zarazem możliwości do wyrażania ich
także w stosunku do siebie. Rodzice
akceptujący dziecko mają z nim dobry
kontakt, nie wstydzą i nie lękają się oka-
zywać mu swoich uczuć. Są oni wyczu-
leni na odbieranie różnych oznak syg-
nalizujących potrzeby dziecka, umieją
je „odczytywać” i na nie właściwie re-
agować. Kiedy jednak dziecko źle się
zachowa, wyrażają swoją negatywną
opinię, która odnosi się tylko do tego
postępowania. Z takim rodzicem zna-
komicie się współpracuje, o ile przeja-
wiamy tożsamy typ postaw w stosunku
do jego dziecka.
2
Postawę uznania praw dziecka,
wyrażającą się tym, że dziecko jest
traktowane jako równe, bez przecenia-
nia i niedoceniania jego roli. Rodzice
przejawiają szacunek dla indywidu-
alności dziecka, nie „duszą” jej przez
narzucenie własnego zdania i opinii.
Dziecko zaś ma prawo do własnej ak-
tywności, która nie jest tłumiona przez
rodziców. Tacy rodzice wymagają je-
dnak od dziecka, by było odpowie-
dzialne za własne działania, nie stosują
nakazów, starają się mu niczego nie na-
rzucać, ale operują sugestią, tłumaczą
mu i wyjaśniają powody pożądanego
zachowania, na miarę jego możliwości.
Dziecko doświadcza w rodzinie tego,
że jest jej równoprawnym członkiem
dopuszczanym, w miarę jak wzrasta,
do coraz szerszego kręgu spraw, w któ-
rych współuczestniczy i współdecydu-
je. Z rodzicami o tego typu postawie
współpraca jest trudniejsza, bowiem
ich dziecko nie jest jedynym w gru-
pie. Musi ono podporządkowywać się
wspólnym regułom, a te nie zawsze
są zgodne z jego oczekiwaniami.
Wprowadzanie w grupie przedszkolnej
nakazów jest czasami koniecznością,
gdyż dziecko nie jest tu jedynakiem,
ale musi funkcjonować tak, jakby było
w rodzinie wielodzietnej, toteż dobrze
jest włączać rodziców z takimi posta-
wami do współtworzenia owych norm,
by mogli uczulać swoje pociechy w do-
mach na ich zasadność.
3
Postawę współdziałania
– polegają-
cą na włączaniu i angażowaniu dzie-
cka w zajęcia i sprawy gospodarstwa
domowego z uwzględnieniem pozio-
mu jego rozwoju. Rodzice preferujący
ten typ postawy także żywo interesują
się tym, co robi ich dziecko w przed-
szkolu, czego tam doświadcza (a nie
tylko, czy i co jadło), angażują się w róż-
ne formy jego aktywności, także w za-
bawę. Wprowadzają dziecko w świat,
wyjaśniając mu i tłumacząc sprawy,
które wzbudzają w nim ciekawość.
Wdrażają dziecko do samodzielności
i samokształcenia, ale też są gotowi do
wspierania go w sytuacjach trudnych.
Dziecko jest dla nich partnerem w roz-
mowie i działaniu. Jego autoekspresja
sprawia im radość. Współpraca z takim
rodzicami jest przyjemna, naturalna,
gdyż oni sami jej oczekują i chętnie włą-
czają się, jeśli tylko pozwala im na to
czas, w różne inicjatywy programowe.
Takich rodziców trudno jest zniechęcić,
gdyż są bardzo otwarci na współpracę
z nauczycielami.
4
Postawę rozumnej swobody
– jest
postawą bazującą na respektowa-
na potrzeb dziecka, pozostawiania mu
dużego marginesu swobody przy jed-
noczesnym stawianiu mu określonych
wymagań. Tacy rodzice dbają o własny
autorytet bez odwoływania się do wła-
dania dzieckiem, dyrygowania nim,
ale też nie ulegają mu i nie są bierni
w stosunku do niego w sytuacji, gdy
obawiają się o jego szeroko rozumiany
stan rozwojowy. Ich relacje z dzieckiem
są oparte na autonomii wewnętrznej, co
pozwala mu zachować własną odręb-
ność. Wychowują dziecko w atmosferze
sprzyjającej nabywaniu przez nie pew-
ności siebie, rozwojowi samodzielności
i odpowiedzialności za własne postę-
powanie, dążeniom do pokonywania
trudności i przeszkód, do kończenia
podjętych zadań czy czynności. Rodzice
o tej postawie dbają o szeroko rozumia-
ne zdrowie i bezpieczeństwo dziecka,
są obiektywni w ocenie jego możliwości
i istniejących zagrożeń. Tego typu ro-
dzice są także znakomitymi partnerami
nauczycieli, o ile oni też preferują tego
typu sposób stymulowania rozwoju
dziecka. Jeżeli nauczyciel jest zbyt dy-
rektywny, lękający się niemal wszyst-
kiego, może formułować wobec rodzi-
ców oczekiwania związane z większym
dyscyplinowaniem go w domu, przez
co nie tylko nie uzyska wsparcia, ale
i sam stanie się obiektem krytyki z ich
strony.
Reasumując, łatwiej komunikować się
z rodzicami akceptującymi swoje dziecko
i przyjmującymi w stosunku do niego tę
pozytywną postawę. Jednak dość łatwo
można stracić ich zaufanie lub wyzwo-
lić w nich opór, jeśli oczekujemy od nich
reakcji, które są sprzeczne z ich własną
kulturą wychowawczą w domu. Na ro-
dzicach o pozytywnych postawach wo-
bec własnych dzieci można polegać. Oni
częściej dopytują się o losy swoich po-
ciech, włączają się do współpracy z pla-
cówką i często oferują z własnej inicja-
tywy daleko idącą pomoc, także ma-
terialną, a związaną z doposażeniem
sal czy nawet wsparcie innych dzieci
Edukacja alternatywna rodzi liczne dylematy zarówno w teorii, jak i w praktyce, dlatego każda okazja do wymiany poglądów, idei, prezentacji rozwiązań teoretycznych
i praktycznych, do prowadzenia sporów czy wzmacniania własnych celów i rodzajów zaangażowania – będzie wpisywać się w dobro wspólne, z którego w kolejnych latach
będą mogli korzystać inni, choć i nam zapewne ten udział przyda się do czegoś istotnego (zapewne tu i teraz trudnego do wymienienia). Spór o pedagogikę i edukację alter-
natywną jest podtrzymywany w wielu publikacjach teoretyków i praktyków oświatowych, podczas konferencji, sesji, w mediach oraz w programach i w treściach kształcenia
nauczycieli czy wychowawców, ponieważ jest on symptomem nieustającej walki o wolność w kształceniu i wychowaniu młodego pokolenia.
Bogusław Śliwerski, Zbyszko Melosik
Edukacja alternatywna w XXI wieku + DVD
cena: 58,00 zł
kupisz w sklepie
BlizejEdukacji.pl
tel. 12 262 50 34; www.blizejedukacji.pl
R E K L A M A
bliżej przedszkola 2.113 luty 2011
49
blizejprzedszkola.pl
w grupie. Tacy rodzice szanują prawa
i uczucia innych, dbają o utrzymanie jak
najlepszej atmosfery, bo wiedzą, że dzię-
ki niej także ich dziecku będzie dobrze
w przedszkolu. Problemy nauczycieli
dotyczą zatem przede wszystkim tych
rodziców, którzy przejawiają wobec
własnych dzieci negatywne postawy
wychowawcze:
Postawa
odtrącająca i unikająca
– które cechuje nadmierny dystans
wobec własnego dziecka, przy czym
przy postawie odtrącenia sposób wyra-
żania tego dystansu jest czynny, a przy
postawie unikania – bierny. Rodzice są
albo obojętni, powściągliwi wobec dzie-
cka, nie przejawiają wobec niego uczuć,
albo jawnie je odtrącają, czy wyrażają
w stosunku do niego nawet wrogość.
Skoro nie dążą do kontaktów z dzie-
ckiem, unikają ich lub traktują je bardzo
powierzchownie, to trudno, by byli za-
interesowani jakimikolwiek uwagami
czy opiniami nauczycielki przedszko-
la o ich dziecku. Dla nich dziecko jest
przecież ciężarem, kłopotem, więc jeśli
jeszcze nie zachowuje się ono w sposób
właściwy poza domem, w przedszkolu,
to tym bardziej są nim rozczarowani
lub zawiedzeni, co zresztą demonstru-
ją, kiedy muszą je przyprowadzać czy
odprowadzać z placówki. Oni nie wni-
kają w motywy zachowania się swojego
dziecka, nie interesują ich jego potrzeby,
w związku z tym na negatywne opinie
pedagogów najczęściej reagują suro-
wymi karami, zastraszaniem dziecka
czy stosowaniem wobec niego różnych
represji. Mówienie takim rodzicom
o słabościach, problemach czy wadach
dziecka zwiększa tylko w nich „margi-
nes” braku tolerancji i rodzi przemoc.
Nauczycielom przedszkola nie pozosta-
je nic innego, jak unikanie negatywnych
komunikatów, by zarazem radzić sobie
z problemowymi zachowaniami dzie-
cka w przedszkolu bez poszukiwania
wsparcia jego rodziców, bo ono będzie
doświadczało z tego tytułu w domu nie-
zadowolenia, dokuczliwych uwag, zrzę-
dzenia, nadmiernej krytyki i potępienia
jego zachowania nawet wówczas, gdy
będzie starało się wszelkimi siłami im
dogodzić i spełnić ich życzenia. Postawa
ta może jednak przybrać mniej skrajne,
a zarazem bardziej wyrafinowane for-
my.
Postawa nadmiernej ochrony
– jest
antynomią powyższych postaw,
bowiem przejawia się w bezwzględ-
nym utrzymywaniu stałego i bliskiego
kontaktu z dzieckiem, eliminując przy
tym lub ograniczając jego społeczne
kontakty z innymi dziećmi czy doro-
słymi. Postawa okazywania dziecku
nadmiernej miłości i akceptacji rodzi
nadkontrolę i wygórowane oczekiwa-
nia wobec niego. Tacy rodzice aż do
przesady ułatwiają dziecku życie, roz-
wiązują za nie wszystkie trudności,
wręcz nie dopuszczając do samodziel-
ności, do wysiłku, usuwając z jego dro-
gi wszelkie przeszkody. Ulegają wszel-
kim kaprysom dziecka, zaspakajając
jego zachcianki, przez co pozwalają so-
bą kierować. Często przejawiają silny
lęk o jego zdrowie i bezpieczeństwo,
hamując jego aktywność i samodziel-
ność oraz nakładając na nie wiele ogra-
niczeń. Powodują swoją postawą, że
dziecko skupia miłość na sobie samym
oraz usprawiedliwiają jego wymagania
i oczekiwania jej od innych. Tego typu
postawy są sprzeczne z założonym pro-
gramem wychowawczych przedszkoli,
toteż nauczycielki mogą spodziewać
się ze strony tych rodziców postaw
roszczeniowych, podejmowania prób
włączania się przez takich rodziców do
współpracy, by móc cały czas czuwać
nad dzieckiem i kontrolować zacho-
wania nauczycieli wobec niego. Nie
pozostaje wychowawczyniom przed-
szkolnym nic innego jak zapewniając
rodziców o pełnym bezpieczeństwie
ich dziecka, określać wyraźne granice
dopuszczalnej ich aktywności na tere-
nie placówki.
Postawa nadmiernie wymagająca
– jest postawą cechującą przeważ-
nie tych rodziców, którzy posiadają
w stosunku do dziecka wysokie aspi-
racje, chcą je ukształtować według ide-
alnego wzorca, nie licząc się z jego re-
alnymi zdolnościami i możliwościami.
Takie dziecko znajduje się więc pod cią-
głą presją, a jego swoboda ograniczona
jest przez ciągłe narzucanie mu nowych
zadań, wymuszanie dodatkowych form
aktywności, stosowanie sztywnych reguł,
niedopuszczanie do odstępstw od usta-
lonych przez rodziców
zasad czy wręcz zarzu-
caniem dużą ilością pro-
pozycji. Takim rodzicom
jest wiecznie mało, toteż
zapisują swoje pociechy
na wszystkie możli-
we zajęcia dodatkowe
w przedszkolu, byleby
tylko ono na czymś nie straciło, by mogło
być najlepsze. Są zachłanni i bezkrytycz-
ni zarazem. Ich dziecko nie może być
sobą, gdyż jest nieustannie porówny-
wane z jakąś miarą ustanawianą przez
rodziców. Taktowny nauczyciel przed-
szkola będzie starał się tak komuniko-
wać możliwe zagrożenia z tego tytułu,
by możliwe było redukowanie tej posta-
wy rodziców w kierunku uznania jego
praw rozwojowych.
Negatywne, „chore” – jak je nazwała
Maria Ziemska – postawy rodziców
wobec dzieci zdecydowanie utrudniają
osiąganie zamierzonych celów wycho-
wawczych, wypaczają lub zakłócają nie
tylko rozwój osobowości dziecka, ale
także utrudniają nauczycielkom przed-
szkolnym dotarcie do fałszywej lub tok-
sycznej świadomości rodziców. Nie cho-
dzi tu o to, by ich zmieniać, ale by ich po-
stawy nie były przenoszone do ich pracy
z dziećmi w placówce czy też, by nie
uruchamiały konfliktów społecznych.
Dorośli w życiu dziecka, zarówno jego
rodzice, jak i nauczyciele, stanowią coś
w rodzaju drabiny, która musi być osa-
dzona na solidnym fundamencie. Dzieci
mocno się jej chwytając, mogą piąć się
w górę i nabierać siły, próbując balan-
sować i atakować jej kolejne szczeble.
Niesłychanie ważne jest zatem, by oba
ramiona owej „drabiny” były równo-
ważne, symetryczne.
Sposób komunikowania się z rodzicami
dzieci jest także silnie uwarunkowany
postawami nauczycieli wobec samych
siebie. Ci, którzy mają zaniżoną lub za-
wyżoną samoocenę, stają się tak dla sie-
bie, jak i dla swoich rozmówców silnym
zagrożeniem. Jest to jednak problem na
odrębną analizę.
Bibliografia:
Lee C., Wzrastanie i rozwój człowieka, Warszawa
1997.
Przetacznikowa M., Włodarski Z., Psychologia
wychowawcza, Warszawa 1981.
Ziemska M. Postawy rodzicielskie, Warszawa
1969.
Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski – profesor zwyczajny Chrześci-
jańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie i Akademii Pedagogiki
Specjalnej w Warszawie; wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Pe-
dagogicznych PAN oraz Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego.
Jego zainteresowania naukowe koncentrują się na pedagogice
ogólnej, teorii wychowania, współczesnych kierunkach pedago-
giki i pedagogice wczesnoszkolnej oraz problemach kształcenia
pedagogów.