AMDG
Parę myśli na temat ministrantury
FILOZOFIA ZAGADNIENIA
Każdy mężczyzna-katolik powinien umieć służyć przynajmniej do Mszy
czytanej.
Każdy ministrant umie w miarę możliwości wszystko, zna wszystkie funkcje;
dodatkowe dary i umiejętności są potrzebne, aby stać się ceremoniarzem (MC).
Należy odpowiedzieć sobie na pytania: Dla kogo jest Msza? Po co jestem/chcę
być ministrantem? Kto i po co wychodzi do prezbiterium?
Nazwa „ministrant” pochodzi od łacińskiego czasownika „ministro, ministrare”,
który oznacza „służyć”.
W prezbiterium powinno znajdować się tyle osób, ile potrzeba – obowiązkiem
ceremoniarza jest dopilnować, aby w prezbiterium znajdowali się wyłącznie
ministranci mający konkretne zadania. Jak jednocześnie starać się oto, aby
docenić zaangażowanie i gotowość do służby wszystkich zgłaszających taką
gotowość? Dać im konkretne zadanie w prezbiterium – na przykład wyznaczyć
ich na cereferariuszy. Czasem zaś zasadne i pożyteczne będzie odesłanie
gotowego do służby na kościół.
Kluczowa potrzeba to zaufanie na linii celebrans<->MC.
Posłuszeństwo ceremoniarzowi wyraża się w sformułowanej z uśmiechem
zasadzie: „Jeśli ceremoniarz każe celebransowi usiąść na ołtarzu, to ten ma to
zrobić”. Należy używać zdrowego rozsądku; natomiast zupełnie serio: dopóki
MC nie proponuje bezpośrednio świętokradztwa albo czegoś, co zgorszy
wiernych – celebrans ma być posłuszny decyzjom ceremoniarza.
Posłuszeństwo ceremoniarzowi obowiązuje również, oczywiście, ministrantów.
Jeśli ministrant nie słucha ceremoniarza, należy odsunąć takiego ministranta od
służby.
SamoOrganizowanie się ministrantów na zasadzie pospolitego ruszenia opartego
na umiejętnościach i autorytecie. Normalna jest sytuacja, w której żaden z
ministrantów (w tym MC) nie ma problemów ze służeniem (innemu) MC;
radość, że ktoś nowy już umie innych poprowadzić!
Odpowiedzialność MC – jest duża.
Niektórzy nie nadają się na ministrantów i trzeba to szczerze powiedzieć – a
jeśli potrzeba usunąć; problem mogą stanowić np. rozproszenia w prezbiterium;
choć chyba łatwiej nauczyć kogoś skupienia, powagi w prezbiterium niż
wyrugować ducha nieposłuszeństwa i buntu „Non serviam!”. Nieposłusznych
ministrantów trzeba tępić ogniem i mieczem.
Nikt nie ma PRAWA przebywać w prezbiterium; domagających się służby
„wiecznych ministrantów” należy odsyłać na kościół. Podobnie dla zdrowia od
czasu do czasu regularnie służących bardziej doświadczonych ministrantów
odsyłać do nawy.
[Zresztą inaczej przeżywa się Mszę, uczestniczy w niej jako M i jako wierny z
ławki – w I przypadku: większe skupienie na dobrym technicznym przebiegu
celebry; w II przypadku: nie muszę mieć oczu dookoła głowy, spokojniej
uczestniczę; inna odpowiedzialność, w każdym razie uczestniczę we Mszy
inaczej – i trzeba dać każdemu M również tę szansę.]
Wiek ministrantów – mają to być w miarę możliwości ludzie młodzi;
ministranci to nie klub starych kawalerów ani niespełnionych obleśnych
starców.
Ministrantami są – poza sytuacjami wyjątkowymi – kawalerowie; miejsce
mężczyzn żonatych jest w nawie przy żonie i dzieciach.
Do prezbiterium wchodzą ministranci zdrowi – w widoczny sposób chorym
(np. w gipsie lub widocznym bandażu) nie wolno pojawiać się w prezbiterium.
Ceremoniarz ma zachęcać i dawać pierwszeństwo do służenia tym, którzy
najbardziej
potrzebują doświadczenia.
Nie wszyscy nadają na MC i trzeba to szczerze powiedzieć.
Ministranci powinni znać wzajemnie swoje umiejętności; znać ludzi, z którymi
się służy. Również ich charakter, słabe i mocne strony.
Rotacja w składzie ministrantów i rotacja funkcji. Trzeba zatroszczyć się
również o to, aby MC miał możliwość poprowadzenia szczególnych celebracji,
takich jak Msza requiem, Niedziela Palmowa, czy chrzest.
Ministranci i wierni robią wszystko to, w czym mogą zastąpić kapłana, tak aby
mógł on skoncentrować się i poświęcić maksimum uwagi temu, co tylko on
może zrobić.
Ministranci pod kierownictwem MC przygotowują prezbiterium do celebracji.
Ministranci sami kupują stroje liturgiczne, sami je piorą i prasują.
Dobrze rozumiana szlachetna prostota wskazuje na to, aby stroje ministrantów
były czyste, wyprasowane, jednolite i powściągliwe.
Ministranci i wierni przygotowują sprzęty do celebracji: palmy, kartki z
modlitwami dla celebransa, materiały dla wiernych; przynieść i pokazać
celebransowi: to jest, to mamy, mamy coś nowego, cennego i schludnego,
użyjmy tego.
Łapanka, czyli wyrywanie ludzi i marazmu i z ławek i skłanianie, żeby przyszli
pomóc w służbie. Jeśli ktoś na prośbę o pomoc reaguje pozytywnie, to znak, że
ma zdrowe pojęcie o tym, co znaczy „służyć”. Nierzadko spośród osób
„wyrwanych” z ławek wyrastają z czasem wspaniali ministranci.
Uniepotrzebnianie się. Aktualnie służącym ministrantom powinna towarzyszyć
taka myśl: „Co zrobić, aby znaleźli się w naturalny sposób kolejni ministranci,
kontynuatorzy, którzy będą służyć, gdy ja przestanę to robić?”
Od początku zwracamy nowym ministrantom uwagę na elementy podstawowe:
mycie rąk, ręce prawidłowo złożone, odpowiednie buty; postawa, przyklękanie
& klękanie z wyprostowanymi plecami. Należy to z uśmiechem i stanowczo
egzekwować.
MC ma oczy dookoła głowy; przebywa zasadniczo w zakrystii i wysyła innych
ministrantów do spełnienia poszczególnych zadań. Podobnie ministranci:
wzajemnie się widzą i pomagają sobie.
Błędy należy rugować od razu: np. długie włosy w prezbiterium – out!
Szczególnie jak się coś zaczyna, od razu trzeba robić to dobrze: nie popuszczać,
bo błędy i złe przyzwyczajenia się rozrosną.
Uczenie się ministrantury musi być żywe, spotkania z żywymi ludźmi; ciągły
rozwój; potrzeba miejsca celebracji; nie da się przez dłuższy czas uczyć na
sucho; potrzebna jest actio.
Lepiej zrobić mniej, a porządnie, niż próbować robić więcej nie mając po temu
środków. Jeżeli w Niedzielę Palmową albo Wielki Piątek nie ma trzech
diakonów do wykonania Pasji, to śpiewa ją (lub czyta) celebrans – inne
rozwiązania to nadużycie.
Bez folgowania sobie – Missa solemnis z fałszywym subdiakonem jako
absolutny wyjątek.
Msza powinna odprawiać się jako solenna nawet jeśli nie ma wiernych, a
przemawia za tym ranga święta – i jest odpowiednia obsługa: schola i
ministranci.
Czy ciągniemy się wzajemnie do góry, czy opuszczamy.
Śpiew to integralna część liturgii.
Należy śpiewać a capella.
Rozwiązanie praktyczne dla wiernych: wierni śpiewają z książeczek; graduale,
liber, mszalik. W biografii abpa Lefebvre’a wspomniana jest Msza, podczas
której wierni uczestniczyli również w śpiewie części zmiennych.
Jeśli Msza jest śpiewana to muszą być zaśpiewane wszystkie propria; Ewangelia
też ma być śpiewana (nie ma tłumaczenia, że ksiądz nie nauczył się śpiewać – to
niech w takim razie odprawia Mszę czytaną).
Hojność i autentyzm.
Wszystko jak najpiękniejsze.
Świece woskowe.
Trybularz ma dymić AMDG; nie żałować węgli i kadzidła.
Accept no substitutes. Prawdziwe palmy.
KLASYCZNY RYT RZYMSKI
Motto:
Często im mniej argumentów istnieje na uzasadnienie tradycyjnego zwyczaju,
tym trudniej się go pozbyć.
(Often the less there is to justify a traditional custom, the harder it is to get rid
of it.)
Mark Twain, The Adventures of Tom Sawyer, Chapter V
Uzasadnienie dla nadużyć często przybiera taką postać: „bo u nas tak się robi”.
Lekarstwem na takie podejście jest pokora, zdrowy rozsądek i książka autorstwa
x. Piotra Mańkowskiego pt. Po naszemu – lektura obowiązkowa!
Mamy świadomość działania po pewnej przerwie; budowania i odczytywania
czegoś, co zostało w wielkiej mierze przerwane, zapomniane – mowa o liturgii
rzymskiej – dlatego trzeba czytać, czytać i czytać. I pytać.
Szczególnie dziś, gdy niemal każdy chciałby stosować (w imię czego?
oryginalności?) tzw. „chwalebny zwyczaj lokalny”; warto wyjść od zwyczaju
rzymskiego; aby gdzieś na świecie było co najmniej jedno miejsce, gdzie służba
liturgiczna odbywa się po rzymsku.
Gdy „powszechna praktyka” jest niezgodna z przepisami i duchem liturgii,
należy ją zmienić.
Rationabile Obsequium; liturgia = publiczny kult; harmonia zachowań; miejsce
na „indywidualną pobożność”, „pobożność ludową, zwyczajową” jest w innych
okolicznościach.
Zdrowy rozsądek i powściągliwość gestów. Gdy C okadza ołtarz, zdarza się, że
lewici lub MC z T szarpią za ornat i gniotą go – bez sensu, jeśli ornat jest lekki;
zamiast tego trzeba podtrzymać łokcie, bo to trybularz jest ciężki.
Liturgia ma przebiegać sprawnie; pamiętajmy jednocześnie o harmonii i
decorum. Unikać nerwowości ruchów, pośpiechu i hałasu (szybkie okadzanie z
dzwonieniem łańcuszkami okropne, podobnie dzwonki kręcone).
MC, CZYLI MASTER OF CEREMONIES
Ceremoniarz ceremoniuje.
Kto chce zostać MC, powinien wykazać inicjatywę i samemu zgłaszać, że chce
nim być – niekiedy sprawdza się zasada stosowana w wojsku: ministrant mający
potrzebne cechy i odpowiedni zasób wiedzy sam przejmuje inicjatywę.
Ceremoniowanie to szczególna odpowiedzialność, z którą łączy się prawo i
obowiązek decydowania.
Podczas celebry MC znajduje się tam, gdzie jest potrzebny; dlatego nie da się
jego funkcji opisać w skrypcie instruktażowym typu: MC idzie na stronę lekcji
etc.
Ważna jest punktualność; MC jak kapitan pierwszy przybywa i ostatni
wychodzi.
Czasem potrzeba pomysłu praktycznego i udzielenia dokładnych instrukcji:
rozwiązanie praktyczne: rozdzielić młodszych ministrantów starszymi; w ten
sposób nie zawsze skupieni młodsi nie będą rozrabiać w prezbiterium.
Idealnie wyrzucać innych MC z prezbiterium, bo miewają odruchy
ceremoniarskie, które utrudniają szczególnie nowemu MC panowanie nad
sytuacją.
Wymienne ceremoniowanie bardziej rozbudowanych liturgii; aby każdy mógł
poceremoniować Popielec, Zesłanie Ducha Św., requiem, Wielki Tydzień itd. –
celebracje specjalne, które odbywają się np. raz w roku
MINISTRANT, CO ROBI MINISTRANT PRZED CELEBRĄ
Dyspozycja ministranta przystępującego do służby: ministrant powinien być w
stanie łaski uświęcającej.
Mycie rąk.
Modlitwa przed włożeniem sutanelli i komży ad libitum – myślę, że warto.
Wspólna modlitwa na rozpoczęcie spotkania MM.
TRAINING DAY, TECHNIKALIA, FILOZOFIA SZKOLENIA
Zadawać pytanie o zasadność tego, co robimy. Dlaczego jest tu dzwonek itd.?
Znaleźć harmonię między troską o solidne przygotowanie i decyzją o
wpuszczeniu nowego ministranta do prezbiterium wystarczająco wcześnie, aby
nie zniechęcić go zbyt długimi przygotowaniami.
Powaga młodszych chłopców w prezbiterium.
Ministranci wchodzą w jakąś rzeczywistość – młodsi mając wokół siebie
poważnych starszych sami zachowują się w prezbiterium poważnie.
Regularne spotkania z celebransami.
Zachowanie delikatnej równowagi między celebransem a MCs; kapłan deleguje
techniczną część celebracji na innych; celebrans powinien wiedzieć, co ma
robić, MC musi wiedzieć, co celebrans ma robić.
Rotacyjne „prowadzenie” spotkań, podczas których ujawnią się liderzy,
„prowodyrzy”.
Nauka ceremoniarstwa:
Podczas ćwiczeń, gdy odgrywam celebransa, zadaję kandydatowi na MC
pytanie: co teraz mam robić? To Ty prowadzisz C i MM; wydaj im polecenie,
co mają robić.
Podobnie turyfer (T) – T ma prowadzić CF; tym sposobem obserwujemy, czy T
ma kompetencje i zdolności do stania się MC; A1 prowadzi A2 itd.
Liberum veto dotyczące wprowadzania zmian w sposobie służenia; liberum veto,
które w grupie rozsądnych i przejętych Sprawą ludzi nie jest nadużywane – co
pokazuje praktyka.
Jedność gestów ustalić.
Praca 1 na 1 oraz indywidualna praca, a po odpowiednim przygotowaniu praca
w większej grupie.
Bez zazdrości, bez unoszenia się (przecież jestem starszy); liczy się, kto co
umie.
Ciągły ferment umysłowy, dialog, komentarz i konstruktywna krytyka z
uśmiechem (ileż dobrego może zrobić podejście do siebie z humorem);
śmiertelnie poważnie traktować, to co masz zrobić; siebie umieć potraktować z
przymrużeniem oka.
Ewentualna reprymenda po zakończeniu celebry.
ORA, LABORA ET LEGE
Czytać:
Ritus servandus
Ordo Missae z różnych lat
świadomość zmian liturgicznych
Ordo Romanus Primus
Po naszemu
MINISTRANT POSIADA MÓZG I WYMAGAM OD NIEGO UŻYCIA GO
ZMYSŁ I DUCH LITURGII
Uczyć się uniwersalnie – przygotowując do służby w każdym kościele; tak, żeby
M wiedział, co robić, niezależnie od tego, gdzie przyjdzie ku służyć.
Confiteor, Agnus Dei -> wskazywanie ręką na siebie na słowa dotyczące mnie:
Domine, non sum dignus...; logika gestu.
Ministrant słucha treści modlitw – skłon jest na Iesus, a nie automatycznie przy
każdej doxologii w oracji.
Bez zerkania na boki, bez Allaha na confiteor – gdy MM niemal biją czołem w
ziemię i koncentrują się na obserwowaniu innych posługujących, próbując
ustalić, kiedy już należy się wyprostować, nie słuchają już wypowiadanych
przez siebie i przez celebransa słów.
Fortescue o dokładnym opisie okadzania ołtarza: We need not regret the minute
exactness. Such increased definiteness was bound to come and, after all, you
must incense an altar somehow; it does not hurt to be told how to do so.
Własne myślenie w ramach posłuszeństwa rubrykom.
Bez dziadostwa: albo ubieramy się w sutanelle i komże albo elegancko po
cywilnemu (do zbierania tacy); wkładanie samej komży to dziadostwo.
Wyrzucać z prezbiterium ludzi nieubranych.
Omnia AMDG