C H A R L O T T E S I L L S
S U E F I S H
P H I L L A P W O R T H
POMOC PSYCHOLOGICZNA
w ujęciu
GESTALT
INSTYTUT PSYCHOLOGII ZDROWIA
Polskie Towarzystwo Psychologiczne
WARSZAWA 1999
1
Spis treści
Podziękowania ?
O książce ?
Część I Tło
Rozdział l Krótka historia Gestalt 11
Rozdział 2 Rozwój podejścia Gestalt 16
Część II Teoria Gestalt
Rozdział 3 Relacja terapeutyczna w podejściu Gestalt 23
Rozdział 4 Świadomość 29
Rozdział 5 Pojęcia zdrowia i choroby w ujęciu Gestalt 41
Rozdział 6 Tworzenie i domykanie postaci 4?
Rozdział ? Powiązania 80
Część III Praktyka Gestalt
Rozdział 8 Diagnoza i planowanie terapii 89
Rozdział 9 Fenomenologia i świadomość 99
Rozdział 10 Praca w dialogu 110
Rozdział 11 Promowanie zdrowego procesu 120
Rozdział 12 Budowanie eksperymentu 129
Rozdział 13 Eksperymentalne środowisko 146
Część IV Rozszerzenie
I
integracja
Rozdział 14 Razem z terapeutą Gestalt: opis przypadku 163
Rozdział 15 Sugestie dotyczące rozwoju terapeuty 184
Załącznik I Kwestionariusz do diagnozy 18?
Załącznik II Karta klienta 190
Bibliografia 193 Indeks podstawowych terminów Gestalt 196
2
Charlotte Sills jest licencjonowanym psychoterapeutą i doradcą, prowadzi prywatną praktykę Jest również trenerem i
konsultantem Stosuje podejście Gestalt do wielu zagadnień zdrowia psychicznego Jest również licencjonowanym
nauczycielem i superwizorem w zakresie analizy transakcyjnej oraz kierownikiem Departamentu Szkolenia w Analizie
Transakcyjnej w Metanom Gościnnie prowadzi tez zajęcia w ramach kursów dyplomowych Gestalt
Sue Fish jest licencjonowanym psychoterapeutą, trenerem i superwizorem Gestalt Psychotherapy Institute of Great
Britain, posiada również certyfikat trenera i superwizora w zakresie analizy transakcyjnej Odbyła intensywne szkolenie i
posiada ogromne doświadczenie w pracy terapeutycznej z dziećmi i młodzieżą Przez kilka lat kierowała oddziałem dla
dorastające) młodzieży Jest założycielem ośrodka Metanom, w którym prowadzi psychoterapię dzieci, rodzin i dorosłych, a
także treningi i superwizje w zakresie terapii Gestalt
Phil Lapworth jest licencjonowanym psychoterapeutą, doradcą i specjalistą w zakresie kliniczne] analizy transakcyjne]
Praktykę psychologiczną podjął dzięki doświadczeniu w dziedzinie pedagogiki specjalnej Pracował w Londynie jako zastępca
dyrektora szkoły dla dzieci z trudnościami w uczeniu się oraz jako nauczyciel w szpitalu psychiatrycznym w Maudsiey Przez
wiele lat był dyrektorem kliniki w Metanom Obecnie prowadzi prywatną praktykę terapeutyczną i superwizyjną w Bath.
Wszyscy troje są autorami licznych publikacji z zakresu pomocy psychologicznej i psychoterapii Wspólnie napisali
książkę Transactional analysis counselhng (Lapworth, Sills i Fish, 1993), która została wydana w serii „Essential Counsellmg
Series", a także Understand and use your dreams (Fish i Lapworth, Bath 1994, Dormouse Press) Ich kolejną wspólną książką
ma być opublikowana w tej same) serii wydawnictwa Winslow praca Integratiye counselhng
Podziękowania
Pragniemy podziękować redaktorowi serii Royowi Barleyowi za jego wsparcie i cierpliwość podczas pisania przez nas tej
książki oraz To-ny'emu Watermanowi za doskonałą pracę redakcyjną Chcielibyśmy przekazać wyrazy uznania przyjaciołom i
kolegom za ich ogromną pomoc Philowi Joyce'owi za opinie wyrażane przez cały czas pisania pracy, Jenny Mackewn za jej
pomocne i szczere sugestie, Lanowi Greenwayowi za cenne uwagi, Lauriemu Lapworthowi za diagramy i Jannice Scott
-doradcy, terapeucie i trenerowi w Metanoia - za udostępnienie materiałów ilustrujących praktykę Gestalt zawartych w
rozdziale 14
Ogromne podziękowania należą się Cathy Chase, która - poproszona o przeczytanie te] książki z pozycji „zwyczajnego
czytelnika"- okazała się czytelnikiem wyjątkowym Chcemy również podkreślić naszą wdzięczność dla dr Petruski Ciarkson
Bycie jej uczniem wywarło ogromny wpływ na naszą pracę Jak to zwykle bywa, najważniejszymi nauczycie lami byli nasi
klienci i uczniowie, którzy stale przyczyniają się do naszego rozwoju zawodowego
Na koniec chcielibyśmy podziękować sobie nawzajem za radość, ciepło i stymulację podczas wspólnej pracy Sue i Phil
chcieliby specjalnie podziękować Charlocie za podjęcie się roli głównego autora - roli, którą wypełniała wielkodusznie i z
zaraźliwym poczuciem humoru
O książce
Książka składa się z czterech części W części I przedstawiono pokrótce historię powstania podejścia Gestalt, jego rozwój i
założenia teoretyczne W części II omówiono najważniejsze zasady pomocy psychologicznej w tym ujęciu Opisano każde
pojęcie i jego zastosowanie oraz przedstawiono pewne ćwiczenia, aby Czytelnik mógł sam sprawdzić te zasady w działaniu
Część III poświęcona jest praktyce Gestalt W każdym rozdziale podano przykłady zastosowań, zachęcając Czytelnika do eks -
perymentowania Część IV zawiera studium przypadku, w którym dokonano integracji teorii i praktyki W części tej
przedstawiono również zalecenia, które mogą sprzyjać osobistemu rozwojowi terapeuty, w tym sugestie co do szkoleń i dalszej
lektury
3
Część I
Tło
Rozdział l
Krótka historia Gestalt
Jeśli nie wiesz nic na temat Gestalt, zacznij lekturę od części II książki. Pozwoli to lepiej zrozumieć podejście Gestalt.
Później możesz powrócić do części I, by poznać źródła tej koncepcji.
Podejście Gestalt w terapii
wprowadzili Frederick (Fritz) Perls i jego żona Laura, a także Paul Goodman. Połączyli wiele
różnych koncepcji psychologicznych, dzięki czemu powstała metoda pracy z ludźmi, która rzucała wyzwanie tradycyjnym
modelom stosowanym w owym czasie i współgrała z anarchistycznymi i wolnomyślicielskimi nastrojami lat 60. Zręby
teoretyczne podejścia Gestalt były rozwijane i doskonalone od momentu powstania tego kierunku w Ameryce. W zasadzie
kierunek ten nadal się rozwija, gdyż teoretycy i praktycy Gestalt podtrzymują tradycję kwestionowania ustalonych modeli i
starają się patrzeć raczej na to, co rzeczywiście jest, a nie na to, co wydaje się być.
Centralnym pojęciem w podejściu Gestalt jest całościowość (whole-ness). Samo słowo „Gestalt"
niemieckiego znaczy tyle, co „zorganizowana całość". Pojęcie to podkreśla konieczność całościowego i zintegrowanego
ujmowania doświadczeń - niezależnie od tego, czy dotyczą one grup, obiektów czy jednostek - a nie dzielenie ich na dające się
wyodrębnić fragmenty. Dla przykładu, można analizować korzeń, łodygę, liść, płatek, pręcik i słupek, ale nie odda się w ten
sposób całości kwiatu rosnącego w ogrodzie. Głównym przesłaniem jest tu stwierdzenie, że całość jest czymś więcej niż tylko
sumą części. Będziemy mówić więcej o całości w dalszej części książki. W tym momencie Ty, Czytelniku, spotykasz się z
pierwszą postacią - jest nią samo podejście Gestalt.
Skomponowano je z wielu różnorodnych części, które razem tworzą unikalną całość koncepcji Gestalt
Historia terapii Gestalt rozpoczyna się w Niemczech na początku XX wieku Fritz Perls urodził się w Berlinie i mieszkał
w Niemczech do 1933 roku Jego wczesne życiowe doświadczenia - był Żydem mieszkającym w nie żydowskiej okolicy,
podzielał antyfaszystowskie poglądy, miał osobowość buntownika i studiował wiele dziedzin wiedzy - wpłynęły później na
opracowaną przez niego koncepcję Po uzyskaniu dyplomu lekarza Perls rozpoczął szkolenie w psychoanalizie freudowskiej,
które ukończył w Wiedniu w 1928 roku W tym czasie, a także później, sam kilkakrotnie poddał się analizie. Trening w
zakresie psychoanalizy wywarł ogromny wpływ na jego późniejsze idee Wiele wątków zaczerpniętych z psychoanalizy
stanowi podstawę podejścia Gestalt Należą do nich przekonania ze doświadczenia z dzieciństwa wpływają na dorosłe życie, ze
„patologiczne" zachowanie ma swe, niekiedy ukryte w nieświadomości, znaczenie, które można sobie uświadomić, ze ludzie
kierują się naturalnymi popędami, a także iż ludzie mają wewnętrzną tendencję do zachowywania homeostazy, czy tez
równowagi
Perls uległ szczególnemu wpływowi teoretyków, zwanych niekiedy „psychoanalitykami interpersonalnymi", którzy
rozwijali i poszerzali idee Freuda, dochodząc do bardzie] holistycznego i skoncentrowanego na osobie podejścia do klienta
Teoretycy ci to Fromm, Adler i Rank, a także bardziej radykalni analitycy tacy jak Reich, który rozwinął teorię, iż ludzkie
problemy wyrażają się nie tylko w obszarze psychiki, ale mają i przejawy fizyczne w postaci „zbroi ciała", oraz koncentrował
swą pracę na ciele i znaczeniu katarktyczne) ekspresji
W tym samym czasie Perls zainteresował się innymi prądami naukowymi rozwijającymi się w Niemczech, w tym
psychologią postaci Kierunek ten dał początek nazwie poradnictwo,psychoterapia Gestalt. Perls poznał swoją przyszłą żonę
Laurę Posner, psychologa postaci, która wiele go nauczyła i przyczyniła się znacznie do postępów jego dalszej pracy To
właśnie z psychologu postaci Perls zaczerpnął swoje idee dotyczące spostrzegania nasza percepcja jest ukierunkowana na
spostrzeganie całości, co sprzyja nadawaniu sensu światu ujmowanemu w całościowych obrazach i doświadczeniach Co
1
Zarówno w oryginalnym tytule te) książki, jak i w je) tekście występuje termin „counselling", który me ma - jak dotąd - odpowiednika w języku
polskim Trudności z przekładem nastręcza także określenie osoby zajmującej się udzielaniem tego rodzaju pomocy psychologiczne). W tym wydaniu przyjęto
stosowanie terminów „terapia" i „terapeuta" (przyp. tłum )
2
W polskiej literaturze pojęcie „Gestalt" tłumaczone jest również jako „postać" W naszym przekładzie przyjęto stosowanie tego terminu w odniesieniu
do kierunku teoretycznego i metody terapii Gdy w oryginale stówo „Gestalt" pojawia się jako określenie całości, tłumaczone jest jako „postać" (przyp tłum )
4
więcej, mamy tendencję do skupiania uwagi na tych bodźcach - spośród wszystkich, które jesteśmy w stanie odebrać w danym
momencie - które tworzą „całość" zgodną z naszymi potrzebami Na przykład, głodny człowiek spośród wszystkich przedmio -
tów w kuchni zauważy chleb, ser i masło, ponieważ będą one tworzyć „kanapkę" Dopiero później dostrzeże pozostawioną
przez żonę kartkę z informacją, ze kolacja jest w lodówce. To koncentrowanie się na bez
pośrednich potrzebach odgrywa ogromną rolę w naszym życiu, ma również duże znaczenie dla terapii
Inną znaczącą ideą zaczerpniętą z psychologu postaci był „efekt Zeigarnick" Psycholog B W Zeigarnick pierwsza
zwróciła uwagę na zjawisko powszechnie znane jako „niedokończona sprawa" Dostępność niektórych tylko elementów
sytuacji czy postaci uaktywnia naturalne dążenie do poszukiwania brakujących elementów po to, by uzyskać całość Na
przykład, jeśli napiszemy słowo „krokody", to Czytelnik najprawdopodobniej automatycznie doda w myśli literę „l" Jesteśmy
niezadowoleni z rzeczy niedokończonych Nie wyjaśnione wydarzenia;
nie dokończone rozmowy, nie wyrażone uczucia przesiadują nas i powstrzymują od pełnego poświęcenia się temu, co dzieje
się obecnie
Perls studiował również filozofię egzystencjalną, która wywarła wpływ na jego pracę Rozmiary książki nie pozwalają nam
omówić dokładnie założeń tego nurtu filozoficznego Warto wszakże wspomnieć, ze Perls był pod wrażeniem poglądów
głoszonych przez egzystencjalistów, zgodnie z którymi istoty ludzkie są z natury odrębne i samotne, mimo ze łączą }e liczne
więzi tak z innymi ludźmi, jak i z innymi żywymi istotami To poczucie indywidualne) samotności jest rodzajem wolności, z
której me zawsze zdajemy sobie sprawę W naszych wyobrażeniach jesteśmy zwykle powiązani na rożne sposoby z innymi
ludźmi Zdawanie sobie sprawy z takiej wolności w świecie, w którym desperacko poszukujemy znaczenia, może prowadzić do
niepokoili i rozpaczy Może prowadzić wszakże do innej wolności - do autentycznego życia bez fałszywych ograniczeń i
zobowiązań, do brania odpowiedzialności za własne osobiste znaczenie Wcześnie) podkreślaliśmy znacznie całościowości,
teraz podkreślamy znaczenie odrębności egzystencji Zarówno całościowość, jak i odrębność zajmują centralną pozycję w
koncepcji Gestalt
Perls zajmował się również fenomenologią - badaniem spostrzegania rzeczy takimi, jakimi się jawią. Fenomenolodzy
oferują metodę, dzięki której stajemy się świadomi procesu nadawania znaczeń i rozumiemy, na czym ten proces polega
Podkreślają, ze jedyną prawdą możliwą do poznania jest to, co dzieje się w danym momencie Stąd wywodzi się zasada „tu i
teraz", którą wkrótce omówimy obszernie)
W 1933 roku Perlsowie opuścili Niemcy i po spędzeniu roku w Holandii przenieśli się do Afryki Południowej Tam
zainteresowali się ideami holizmu głoszonymi przez Jana Smutsa, który pełnił wówczas funkcję premiera rządu
południowoafrykańskiego W podejściu holistycznym podkreśla się wzajemne powiązania wszystkich rzeczy, podobnie jak w
teorii pola Kurta Lewina. Obie koncepcje stały się fundamentem koncepcji Gestalt Teoria pola stanowi sedno tego podejścia
Podkreśla
wyraźnie, że wszystko ma swój kontekst i niczego nie da się zrozumieć w oderwaniu od tego kontekstu. Podejście holistyczne
koncentruje się na naturalnym dla ludzi dążeniu do tworzenia całości i w ten sposób da się dobrze powiązać z poglądami
Perlsa na temat pracy metodą Gestalt.
W Afryce Południowej Fritz i Laura Perlsowie napisali książkę Ego, hunger and aggression (Perls, 194?). W pracy tej -
opartej na ideach Freuda połączonych z teoriami pochodzącymi z innych obszarów zainteresowań Perlsa - przedstawili
pierwszy zarys nowatorskich poglądów na terapię. Czynności związane z jedzeniem (gryzienie, żucie, wypluwanie, przeły-
kanie, trawienie) są w niej metaforą relacji człowieka ze światem, a agresja zdrowym popędem, dzięki któremu wchodzi się w
kontakt ze światem i coś od niego uzyskuje.
Fritz i Laura Perlsowie przebywali w Afryce Południowej do 1946 roku, kiedy niezadowoleni z sytuacji politycznej
przenieśli się do Nowego Jorku. Fritz Perls miał wówczas 53 lata. W Ameryce współpracował z wieloma ludźmi, którzy
odegrali istotną rolę w rozwoju terapii Gestalt. Wśród nich byli filozof i pisarz Paul Goodman i Paul Weiss, którzy
wprowadzili Perlsa w duchowe tradycje Wschodu i jego koncepcje filozoficzne. Buddyzm zeń podkreślający rolę
świadomości w drodze do osiągnięcia oświecenia szczególnie zaintrygował Perlsa. Idea znaczenia świadomości osiąganej w
danym momencie dobrze korespondowała z ideami wyprowadzonymi z egzystencjalizmu i fenomenologii.
Poszukując korzeni Gestalt trzeba na koniec wspomnieć o teatrze, w którym Perls był zakochany. Perlsa z jego
skłonnością do dramatyzowania bardzo pociągała praca Moreno, twórcy psychodramy, mimo że relacje między nimi nie
układały się pomyślnie. W części III książki przekonamy się, jak w pracy metodą Gestalt można niekiedy stosować dramę dla
wzmocnienia siły doświadczenia.
Począwszy od 1946 roku aż do śmierci w 19?0 roku Perls i jego współpracownicy byli zaangażowani w tworzenie i
umacnianie koncepcji terapii Gestalt. Ważnymi ośrodkami tego nurtu stały się Nowy Jork, Cleveland, Esalen w Kalifornii i
Cowichan w Kanadzie. Przyzwyczajenie do podróżowania sprawiło, że Perls nie chciał osiedlić się w jednym miejscu. Co
kilka lat przenosił się do innego miasta i zakładał nowy ośrodek, pozostawiając w dawnym kontynuatorów swojej pracy.
W tym momencie, jak określił to Mackewn (1994), „z tych zintegrowanych i dynamicznych korzeni wyrosły dwa odrębne
nurty". Liderem jednego z nich był sam Fritz Perls, który stał się sławny z powodu tego, co sam nazywał „cyrkiem".
Demonstrował wówczas swoją unikalną i charyzmatyczną metodę terapii w wypełnionej po brzegi sali wykładowej. Zapraszał
ochotników na scenę, sadzał ich na „gorącym krześle"
i pracował z nimi. Powszechnie podziwiano jego nowatorskie, obrazoburcze idee i metody. Podczas gdy jedni opisywali go
jako czułego, wielkodusznego i wrażliwego, inni krytykowali go za arbitralność, arogancję i gotowość do przyjmowania
konfrontacyjnej, oskarżycielskiej postawy. To wszystko razem sprawiało, że człowiek ten - tak samo jak stworzona przez
niego metoda terapii - był intrygującą, wieloaspektową całością. Zainteresowanych dodatkowymi informacjami na temat
5
Perlsa i jego pracy odsyłamy do publikacji Clarksona i Mackewna (1993) oraz Mackewna (1994).
Drugi nurt poradnictwa i terapii Gestalt, praktykowany i rozwijany przez niektórych współpracowników i uczniów Perlsa,
zachował wiele z bogactwa swych różnorodnych źródeł. Mackewn (1994) wymienia tu gestaltystów takich jak Laura Perls,
Fromm, Simkin, Erving i Miriam Polsterowie oraz Kepner, którzy przyczynili się do rozwoju Gestalt w latach 60. i ?0. Od
tamtej pory wymienieni terapeuci wraz z innymi nie ustawali w wysiłkach dalszego rozwijania zarówno teorii, jak i praktyki
Gestalt. W 19?? roku zaczęto wydawać w Ameryce The Gestalt Journal, który stał się forum wymiany myśli i rozwoju idei.
Na kilku stronach nie można przekazać ani głębi i złożoności idei, które przyczyniły się do powstania podejścia Gestalt,
ani wpływu, jaki podejście to wywarło na praktykę w zakresie pomocy psychologicznej i psychoterapii. W ciągu minionych
20 lat podejście Gestalt zajęło ważne miejsce wśród koncepcji terapeutycznych stosowanych w Europie, a europejscy autorzy
wydatnie przyczyniają się do jego rozwoju. Doskonały British Gestalt Journal zaczął ukazywać się w 1991 roku. Czasopismo
to nieustannie analizuje najnowsze trendy i nowe zjawiska pojawiające się na obrzeżach głównego nurtu. To właśnie prace
wielu nowych gestaltystów (będziemy się do nich odwoływać w dalszej części tekstu) obok poglądów Perlsa i jego wczesnych
współpracowników stały się inspiracją dla idei prezentowanych w tej książce.
6
Rozdział 2
Koncepcja Gestalt i jej rozwój
Zasady
Jak zdołaliśmy się przekonać, praktyka terapii Gestalt wyłoniła się w drodze syntezy wielu podejść i filozoficznych
koncepcji. Były wśród nich: tradycyjna psychoanaliza, psychologia postaci, fenomenologia, egzystencjalizm, psychoanaliza
interpersonalna, praca z ciałem lansowana przez Reicha, holizm, teoria pola, buddyzm zeń, psychodrama i teatr.
Podkreśliliśmy już wcześniej, że sama teoria Gestalt stanowi swoistą postać. Każdy z jej elementów jest odrębną całością,
razem zaś tworzą zintegrowaną teorię i praktykę Gestalt. Zrozumienie człowieka w ujęciu Gestalt opiera się na wielu zasadach.
Samoświadomość
Ludzie mogą uświadamiać sobie swoje emocje, myśli, doznania cielesne i spostrzeżenia. Po to, by wprowadzić zmiany w
nas samych i w naszym życiu (a to jest właśnie to, czego pragną przychodzący do nas klienci), musimy rozwinąć w sobie
swobodę wyboru w zakresie nowych sposobów odczuwania, myślenia i działania. Taka zmiana jest możliwa tylko wów czas,
gdy uświadomimy sobie nasz aktualny (być może wynikający z przyzwyczajenia) sposób istnienia i odczuwania. Już sama ta
świadomość może doprowadzić do zmiany. Na przykład klient, który uświadomi sobie napięcie własnego ciała, może dzięki
temu zdać sobie sprawę z wypartych uczuć i wyrazić je.
Całościowość
Osoba jest całością, którą stanowią: ciało, emocje, myśli, doznania cielesne i spostrzeżenia. Wszystkie te elementy
współdziałają ze sobą, tworząc całość. Tak, więc pacjentka w szpitalu może być potraktowana jako „przypadek choroby nerek
z łóżka numer 3", choć jest w rzeczywistości panią Mary Jones - młodą, wystraszoną, brązowooką, dowcipną matką dwójki
dzieci, by wymienić tylko niektóre z jej cech.
Odpowiedzialność
Ludzie są raczej istotami proaktywnymi niż reaktywnymi. Sami wyznaczają swoje reakcje na otaczający świat.
Samoświadomość daje im tę możliwość wyboru. Dzięki uświadomieniu sobie, że to my sami odczuwamy, myślimy i
zachowujemy się, bierzemy odpowiedzialność za to, jacy jesteśmy. Przestajemy wierzyć, że „taki już jestem i nic na to nie
mogę poradzić".
Zaspokojenie potrzeb
Ludzie mają swe wewnętrzne potrzeby i naturalną zdolność ich zaspokojenia. Potrzeby te mogą mieć fizyczny, lub też
społeczny charakter. Na przykład, potrzeba towarzystwa wydaje się uniwersalna. Większości ludzi udaje się zdobyć
wystarczającą liczbę przyjaciół, by zaspokoić tę potrzebę.
Wartość
człowieka
Ludzie nie są z natury ani dobrzy, ani źli. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy w danym momencie. Dla terapeuty Gestalt
oznacza to przejście od oceniania do potwierdzania odkryć klienta dotyczących jego samego i wspierania jego samorealizacji.
Tu i teraz
„Tu" oznacza miejsce, w którym się aktualnie znajdujemy, a „teraz" - teraźniejszość. Mówi się czasami o ludziach, że
„żyją przeszłością" lub „trawią czas na marzeniach o swym życiu". To jak wykorzystujemy nasz czas jest ważne. Ludzie mogą
doświadczać przeszłości, przypominając ją sobie tu i teraz i wyobrażać sobie przyszłość, starając się przewidzieć ją tu i teraz.
Możemy być tylko w teraźniejszości. H.L. Mencken w książce The Littie zeń companion (1994) napisał: „Jesteśmy tutaj i to
dzieje się teraz. Poza tym momentem cała ludzka wiedza jest tylko fantazją".
Wzajemne
powiązania
Ludzie są częścią swojego środowiska i nie można ich analizować w oderwaniu od niego. Kontakty z otoczeniem i
związki z nim są zawsze obecne w naszym doświadczeniu. Prawdziwe związki z innymi sprzyjają samourzeczywistnieniu. Nie
oznacza to, że powinniśmy określać siebie w relacji do innych. Kontakty z innymi pomagają nam natomiast odnaleźć siebie.
Jasne więc, że relacja z terapeutą otwiera taką możliwość.
Figura i tło
W kontakcie ze środowiskiem zmieniamy ostrość naszego spostrzegania. Pewne przedmioty zaczynają wyodrębniać się,
7
inne zaś pozostają
w tle W jednym z wcześniejszych przykładów opisywaliśmy głodnego mężczyznę Stojąc w kuchni, traktował całe
pomieszczenie jako tło Te spośród wszystkich przedmiotów w kuchni, które tworzyły „kanapkę", stawały się figurą
Domykanie całości
Ludzie mają naturalną tendencję do domykania własnych doświadczeń, niezależnie od tego, czy są to wydarzenia,
uczucia, myśli czy działania Niedokończone doświadczenie czy postać będą ciągle zaprzątać uwagę i uniemożliwiać pełne
przezywanie teraźniejszości. Jeśli kiedykolwiek zaprzątała Cię myśl o tym, czego nie zdążyłeś powiedzieć osobie, która
zmarła, to wiesz, jak może prześladować taka „niedokończona sprawa"
Samoregulacja
Samoregulacja jest naturalną tendencją ludzi do utrzymywania stanu równowagi Obejmuje np pocenie się dla
utrzymywania stałe) temperatury, gdy jest gorąco, szybsze oddychanie w czasie biegu, by dostarczyć mięśniom więcej tlenu
niezbędnego do właściwej pracy, picie, gdy czujemy pragnienie i tym podobne Hunter Beaumont (1993) woli używać terminu
„samoorganizacja" Termin ten jest obszerniejszy i uwzględnia również tendencję do utrzymywania równowagi w zakresie
myślenia, nadawania znaczeń, organizowania samych siebie i naszego świata Tak, więc samoregulacja,samoorganizacja
obejmuje również „upuszczanie pary", gdy jesteśmy źli, śmianie się, gdy jesteśmy szczęśliwi, wycofywanie się, gdy czujemy
nadmiar stymulacji i poszukiwanie doznań, gdy się nudzimy
W części II książki omówimy te zasady szerzę), pokazując ich zastosowanie w terapii Gestalt W części III
skoncentrujemy się na tym, co faktycznie dzieje się pomiędzy terapeutami i ich klientami
Współczesne tendencje w podejściu Gestalt
W latach 60 terapia Gestalt miała dramatyczny i konfrontacyjny charakter Klienci zasiadali na „gorącym krześle" Nie tyle
zachęcano ich do poszerzania świadomości samych siebie, ile doprowadzano do tego za
pomocą interwencji i technik Rewolucja kulturalna owych czasów popychała ludzi do odrzucania własnych dawnych
ograniczeń i powinności po to, by „robić swoje", i to niezależnie od opinii innych Słynne powiedzenie Perlsa „porzuć rozum i
dotrzyj do swych zmysłów" oznaczało pierwotnie rodzą) zachęty dla ludzi, by zamiast analizować siebie i zastanawiać się nad
sobą zaczęli być sobą Czasami jednak zasada ta brana była zbyt dosłownie - ludzie działali bardzo impulsywnie, nie zasta-
nawiając się nad konsekwencjami swego postępowania Panowało przekonanie, ze można pomoc klientom odkryć samych
siebie i osiągnąć swój potencjał Ponadto niektóre elementy filozofii Perlsa zdawały się sugerować, ze ludzie mogą osiągnąć to
jako Jednostki Ignorowano fakt, ze jednostki są zawsze włączone w relacje z innymi i uwikłane w szerszy kontekst społeczny
Od samego początku jednak, zwłaszcza w ramach „drugiego nurtu" Gestalt (Mackewn, 1994), następowały pewne
zmiany Znaczący wpływ na praktykę w ramach Gestalt wywarli między innymi Rogers, Buber, szkoła relacji z obiektem,
psychologia „]a" Wzrastało zrozumienie wagi l znaczenia relacji terapeuta - jego klient Rozwijało się również wśród
terapeutów przekonanie, ze prawdziwy rozwój i uleczenie mogą nastąpić wyłącznie w relacji, ze jednostki nie sposób
oddzielać od jej sytuacji
Ponadto gestaltysci stwierdzili, ze bardzie) drastyczne techniki, jakkolwiek dają natychmiastowe i silne efekty, nie zawsze
prowadzą do długotrwałych i korzystnych zmian u klienta Przeciwnie, atak na to, jaki klient jest, może prowadzić do
zachwiania poczucia własne] wartości Długotrwałe zmiany wydawały się wynikać z pełnego szacunku i uwagi kontaktu
terapeuty z klientem, •%• którym - być może po raz pierwszy -klient jest naprawdę widziany i słyszany, a pełnia jego
doświadczeń ceniona i wspierana
Podejście Gestalt jest obecnie ekscytującą mieszanką, było nią zresztą zawsze Jej rdzeniem są relacja terapeutyczna oraz
metoda poznawania i zwiększania świadomości poprzez dialog W ramach tej relacji gestal tysta może zachęcać klienta do
wychodzenia poza własne ograniczenia na wiele sposobów typowych dla Gestalt Część tej ekscytującej mieszanki spróbujemy
przekazać na następnych stronach
8
CZĘŚĆ II
Teoria Gestalt
Rozdział 3
Relacja terapeutyczna w podejściu
Gestalt
Jesteśmy przekonani, ze do zdrowia i rozwoju człowieka najlepiej przyczyniają się jego relacje z innymi ludźmi
Najważniejszą rzeczą, jaką terapeuta może zaoferować klientowi, jest chęć do spostrzegania, słyszenia i akceptowania go
takim, jakim jest, a więc bez żadnych wstępnych założeń, oczekiwań lub ocen Skupiając się z uwagą i szacunkiem na myślach,
uczuciach i zachowaniu naszych klientów, skłaniamy ich, by traktowali siebie w ten sam sposób Zachęcamy ich, by byli
świadomi siebie i wyrażali siebie w całe] pełni Pełnimy rolę świadków i potwierdzamy, kim są nasi klienci Joseph Zmker (19?
5) ujął to następująco „Nasze najgłębsze wzruszenia, szacunek i miłość dla siebie, a także wiedza o nas samych ujawniają się
w obecności osoby, która w pełni nas akceptuje" Ktoś, kto doświadczył poczucia, ze był widziany i słyszany przez osobę,
która nie oceniała, a jedynie stwierdzała, jaki jest, wie, o czym mowa
Często jako terapeuci możemy myśleć, ze naszym klientom potrzebne są skomplikowane techniki lub teoria, która
pomoże im ziozumiec siebie Należy jednak pamiętać, ze w relacji z terapeutą klient mógł po raz pierwszy znaleźć się w
centrum uwagi drugie] osoby To pokrzepiające doświadczenie może być najbardziej leczącym elementem w całe] terapii
Zbędne interwencje i techniki mogą niekiedy przerwać proces leczenia Mackewn (1994) twierdzi, ze „mocy leczenia nie
posiada ani terapeuta, ani klient Moc tkwi w tym, co dzieje się między nimi"
Dlaczego relacja jest taka ważna
?
Terapia Gestalt nie polega na zmienianiu ludzi czy mówieniu im, co powinni robić
Nie chodzi nawet o zachęcanie do prób zmieniania siebie Dla podejścia Gestalt charakterystyczne jest przekonanie, ze istoty
ludzkie - nawet te znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji - najlepiej będą rozwijać się i brać odpowiedzialność za własne
życie, jeśli staną się bardzie] świadome tego, kim są wraz ze wszystkim swoimi potrzebami i pragnieniami, uczuciami i
myślami, sprzecznościami l konfliktami, z tym co mówią i co robią Tylko wtedy mogą czuć się odpowiedzialne za własne
życie i dokonywać wyborów tak, by znaleźć najlepsze rozwiązanie własnych problemów
Jeśli jakakolwiek osoba ma być bardzie) świadoma tego, kim jest, to musi mieć wyraźne poczucie „ja" - co to znaczy „]a"
i „nie-ja" Czy byłeś kiedykolwiek. Czytelniku, we wnętrzu cysterny? Jesteś zanurzony w ciepłej (o temperaturze ciała) wodzie,
jest ciemno i cicho Szybko zaczynasz czuć, ze Ty i wszechświat to jedno Ciepła woda podpiera l otacza Twoje ciało do tego
stopnia, ze trudno określić, gdzie się ono kończy i zaczyna woda To doświadczenie może być zbliżone do przeżyć dziecka w
łonie matki Takie same doznania pojawiają się w Tobie, me czujesz jednak wielkości, kształtu, pozycji ciała i kończyn - nie
masz prawdziwego poczucia siebie Abyśmy naprawdę czuli się sobą, musimy mieć cos, co będąc „nie-nami", dotknie naszych
granic Może to być dotyk przedmie tu na nasze] skórze, światło wpadające do oka czy słyszany dźwięk
Poczucie siebie, w sensie psychologicznym, tworzy się w ten sam sposób Człowiek może zdefiniować siebie jako ]a" i
wiedzieć, co to znaczy, tylko wówczas, gdy to „ja" znajduje się w relacji do czegoś, co stanowi „nie ja" W rozdziale ?
opisujemy, w jaki sposób zdajemy sobie sprawę z czegokolwiek, uwzględniając kontekst Kropla wody jest trak towana
zupełnie inaczej wówczas, kiedy razem z innymi spada jako deszcz na ziemię i wówczas, gdy kapie z rury i wsiąka w dywan
Nie można natomiast wcale mowie o kropli wody, kiedy jest ona częścią zawartości wanny Dlatego „ja" może tylko wtedy być
w pełni „sobą" i wiedzieć kim jestem, gdy wchodzę w relację z czymś lub kimś
Relacje strategiczne i relacje autentyczne
Czasami patrzymy na świat i ludzi, biorąc pod uwagę to, co my możemy zrobić z mmi i co om mogą zrobić z nami
Myślimy „o" rzeczach i ludziach „Okno jest brudne Czy powinienem je umyć
”
, „To jest John Jak zwykle jest w złym
humorze" Nawet gdy rozmawiamy z kimś -„Cześć John, chcesz herbaty? To ci poprawi humor" - to, jak się niekiedy określa,
„manipulujemy środowiskiem" Decydujemy, jacy są ludzie na podstawie minionych doświadczeń lub na podstawie aktualnych
pragnień i fantazji Bob Resmck (1992, informacja ustna) nazywa to „relacją strategiczną" Wykorzystujemy nasze uprzednie
doświadczenia życiowe w celu zrozumienia obecne) sytuacji i do przewidywania przyszłości Tak więc, często nieświadomie,
9
„manipulujemy" sytuacją, by osiągnąć to, czego chcemy lub oczekujemy
Weźmy pod uwagę dwa przykłady W pierwszym kobieta, którą
uważam (na podstawie zdobytego doświadczenia - jakże inaczej?) za swojego przyjaciela, przychodzi do mnie uśmiechając się
Na podstawie wcześniejszych kontaktów z nią przypuszczam, ze przychodzi, by porozmawiać Wstawiam czajnik z wodą,
szykuję dwa krzesła i zapalam ogień na kominku Tak naprawdę wpadła na chwilę, zęby cos pożyczyć ale widząc moje
przygotowania postanowiła zostać na pogawędkę A teraz drugi przykład Zostałem zaproszony na przyjęcie i jestem
zdenerwowany, bo boję się, ze nie będę miał nic do powiedzenia i każdy weźmie mnie za nudziarza Przypomina mi to wiele
sytuacji ze szkoły, w których ja -jedynak - czułem się nieakceptowany przez grupę Idę na przyjęcie, a ponieważ jestem
zdenerwowany, to stoję w kuchni i z nikim nie rozmawiam Naturalnie prawie nikt nie rozmawia ze mną Czuję się jak odrzu -
cony samotnik i świetnie zdaję sobie sprawę, jaki jestem nudny W obu przypadkach spowodowałem, ze potwierdziły się moje
oczekiwania
Czasami jednak widzimy ludzi w ich prawdziwym człowieczeństwie, a nie przez pryzmat tego, jak pasują do naszego
świata Wówczas nawiązujemy z nimi kontakt , pozycji naszego prawdziwego człowieczeństwa a nie wyobrażenia o sobie
samych jakie chcielibyśmy u nich wytworzyć Bob Resmck nazywa to relacją autentyczną. Oto przykład Klientka kończy
opowiadać terapeucie o dręczącym ją dylemacie czy powinna rozstać się z mężem, czy tez nie
?
Zdesperowana pyta: „Co
powinnam zrobić? Odpowiedź terapeuty: Nie wiem współbrzmi z jej ambiwalencją i rozpaczą Oboje patrzą na siebie w
milczeniu Są dwiema istotami wspólnie przezywającymi chwilę, w które) zdają sobie sprawę z tego, jak skomplikowane jest
życie
Dialog
W podejściu Gestalt taki rodzą] spotkania, jak opisane wyżej, może być nazwany dialogiem Ja-Ty Koncepcja ta wywodzi
się z prac Martina Bubera (1984) filozofa-egzystencjalisty, który starał się wyróżnić czynniki decydujące o ludzkim rozwoju i
sprzyjające osiąganiu doskonałości Buber doszedł do wniosku, ze rozwój , podmiotowości może nastąpić wyłącznie w drodze
autentycznego spotkania dwu osób, które wchodzą ze sobą w kontakt porzucając wszelkie obawy i z pełną otwartością,
zachowując jednocześnie świadomość własnej jednostkowej odrębności i łączących je związków Do rozwoju osobistego, a
nawet - jak twierdzi Buber - do duchowej transcendencji dochodzi dzięki takiemu spotkaniu dwu osób
Buber opisywał również inną formę relacji, którą określał mianem relacji Ja-To. W relacji tego rodzaju wchodzimy w
kontakt z resztą świata (zarówno ludźmi, jak i przedmiotami), a więc z obiektami, na których obecność możemy wpływać,
które możemy kontrolować i które podlegają naszej manipulacji. (My także możemy czuć, że „To" oddziałuje na nas,
kontroluje i manipuluje nami). W codziennym życiu często musimy oczywiście nawiązywać kontakt ze światem w taki
właśnie sposób, gdyż sprzyja to koncentracji na naszych potrzebach, pragnieniach i planach. Powszechnym przykładem tego
jest sytuacja, w której odgadujemy (na podstawie wyglądu), z jakiego rodzaju osobą mamy do czynienia i wcho dzimy w
kontakt z tą osobą, przyjmując, że jest ona taka właśnie, jak nam się wydaje. Powstałe w taki sposób wyobrażenie osoby może
być trafne, może bowiem opierać się na dobrej obserwacji i intuicji. Może również opierać się na naszym oczekiwaniu, że
zostaniemy potraktowani przez drugą osobę tak samo, jak traktują nas inni - np. nasi rodzice, nauczyciele, przyjaciele.
Nazywamy to przeniesieniem, ponieważ „przenosimy" nasze dawne doświadczenia do teraźniejszości. W obu przypadkach
mamy do czynienia z relacją Ja-To, ponieważ wykorzystujemy własne oczekiwania, nie zaś doświadczenia zbierane tu i teraz.
Szczególnie łatwo przyjmować pozycję Ja-To, gdy drugi człowiek pełni w kontakcie z nami określoną rolę. Skupiamy się
wówczas przede wszystkim na tej roli, a nie na osobie. Na przykład, będąc na zatłoczonym londyńskim dworcu bardzo staram
się, by kupić bilet i dotrzeć na peron na czas. Wejście otwiera się akurat wtedy, gdy nadchodzę, a spory tłum ludzi zaczyna
przepychać się, idąc w stronę peronu. Ciała w tłumie są ściśnięte. Każdy grzecznie, ale zdecydowanie napiera do przodu, by
zdążyć znaleźć dla siebie miejsce siedzące. Wszyscy w tej sytuacji znajdujemy się w relacji Ja-To, traktując kasjera i innych
podróżnych jako etapy zadania, które aktualnie realizujemy. Nie oznacza to, że traktujemy ich brutalnie. Przeciwnie,
najprawdopodobniej postępujemy z nimi uprzejmie, tak jak nauczyliśmy się postępować z ludźmi wówczas, gdy zależy nam
na spodziewanym rezultacie: często mówimy „przepraszam" i „dziękuję", nie krzyczymy i nikogo nie bijemy. Nagle
upuszczam parasol, podnosi go kobieta idąca obok mnie. Podaje mi parasol, wymieniamy spojrzenia. Widzę kobietę w mniej
więcej moim wieku. Uśmiecham się do niej z podziękowaniem, a ona odwzajemnia mój uśmiech. Przez moment widzę osobę,
a nie innego współpasażera pociągu. Wymieniliśmy kilka zdawkowych słów o sprawach związanych z pociągiem, niemniej
oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że w tej właśnie chwili doszło między nami do prawdziwego spotkania. Relacja między nami
stała się relacją Ja-Ty. Doszło do jakościowej zmiany w naszym spotkaniu spowodowanej uświadomieniem sobie tego, że
byliśmy dwiema ludzkimi istotami w otaczającym świecie.
Życie, w którym nie dochodziłoby do spotkań osoba - osoba byłoby puste i - zdaniem Bubera - nie dawałoby nam
prawdziwej szansy przekonania się, kim jesteśmy. Lynne Jacobs (1989) twierdzi: „Relacja Ja-To jest niezbędna po to, by żyć,
relacja Ja-Ty po to, by zrealizować własne człowieczeństwo". Cytuje również Bubera: „Bez Tego człowiek nie mógłby żyć,
komu wystarcza tylko To, ten nie jest człowiekiem". Wszyscy musimy jednak spędzać sporo czasu w relacjach typu Ja-To, by
nadać naszemu życiu zorganizowany charakter. Opisując relację z terapeutą, Jacobs używa określenia „proces dialogowy" w
odniesieniu do przechodzenia pomiędzy dwoma sposobami kontaktowania się terapeuty. Związek z terapeutą stanowi unikalną
10
okazję do angażowania się w relację Ja-Ty z inną osobą, dzięki czemu można stać się w większym stopniu sobą.
Sytuacja terapeutyczna jest szczególnym rodzajem spotkania. Jakkolwiek możliwy jest dzięki niej rozwój zarówno
terapeuty, jak i klienta, to jednak musimy pamiętać, że klient nie znalazł się w tej sytuacji, by sprzyjać naszemu rozwojowi.
Obie strony znalazły się w niej z jednego, uzgodnionego między sobą powodu. Jest nim rozwój i postęp osiągany przez
klienta. Satysfakcja terapeuty wynika z zaangażowania się w realizację tego zadania. W tym sensie w relacji klient - terapeuta
nie ma wzajemności. Można zaobserwować natomiast interesujący paradoks. Powiedzieliśmy, że pod względem intencji
relacja ta nie jest relacją wzajemną. Oznacza to, że w szerszym kontekście sytuacji terapeutycznej relacja pomiędzy terapeutą i
kleniem jest relacją typu )a-To. Nie przeszkadza to jednak, by doszło do prawdziwego spotkania uczestników. W relacji
terapeutycznej terapeuta dysponuje kontinuum od Ja-To do Ja-Ty. Jego zadaniem jest podchodzić do klienta z postawą i
intencja typową dla relacji Ja-Ty. Wierzymy, ze rozwój klienta łączy się z rozszerzaniem zdolności do wchodzenia w
prawdziwie wzajemne relacje.
Klienci zgłaszający się na terapię rzadko natychmiast angażują się w relację Ja-Ty. Większość przychodzi do terapeuty,
gdy ma trudności lub zaburzenia. Być może będą traktować wówczas terapeutę jako tego, kto rozwiąże problem lub jako
„magika", który sprawi, że poczują się lepiej. Niektórzy mogli nie mieć wcześniej wielu doświadczeń, które pomagałyby im
być świadomymi samych siebie w danym momencie. Nawet ci, którzy mieli takie doświadczenia, mogą początkowo wchodzić
w kontakt z terapeutą z pozycji relacji Ja-To. To jest bardzo naturalne zjawisko i dotyczy również terapeuty. Zanim dojdzie do
spotkania, zarówno klient, jak i terapeuta będą mieli wyobrażenia, fantazje i oczekiwania dotyczące siebie nawzajem, oparte
na wcześniejszych doświadczeniach. Ważne, by
terapeuta ograniczył (patrz rozdział 9) te wcześniejsze koncepcje i odwoływał się do nich wyłącznie po to, by lepiej zrozumieć
klienta. Gdy już dojdzie do spotkania, terapeuta będzie angażował się w kontakt z klientem, prezentując postawę
charakterystyczną dla relacji Ja-Ty. Jego zadaniem jest ułatwianie klientowi rozwijania świadomości własnych przeżyć, które
zachodzą tu i teraz. Klient oczywiście będzie potrzebował nieco czasu, by przystosować się do nowego pomieszczenia i nowej
sytuacji. Stopniowo obok relacji Ja-To będą pojawiać się coraz częstsze momenty dialogu w relacji Ja-Ty. Może to nastąpić
nawet w czasie pierwszej sesji, ale niektórzy klienci potrzebują na to więcej czasu -tygodni, miesięcy, lub nawet lat.
Nie sugerujemy, że terapeuta nigdy nie użyje relacji typu Ja-To w kontakcie ze swoim klientem. Przeciwnie, terapeuci
stosują kontakt Ja-To przez większość czasu. Nieprzerwane pozostawanie w relacji Ja-Ty jest niemożliwe. Ponadto oznacza
również, że nigdy nie myślelibyśmy o naszych klientach. Poza sesją możemy myśleć o tym, co klient nam powiedział, i
zdecydować, co chcemy poddać superwizji (patrz rozdział 15). Możemy również ocenić, czego klient od nas może
potrzebować. Ponadto zadaniem terapeuty jest wykorzystywanie wiedzy klinicznej i doświadczenia w trakcie sesji. Jeśli klient
jest w głębokiej depresji i nie może spać, terapeuta może zdać sobie sprawę z pojawienia się u siebie niepokoju i troski.
Pojawia się „pierwszoplanowa" figura: „Czy klient może być w tak głębokiej depresji, że potrzebuje pomocy medycznej? Czy
może być niebezpieczny dla siebie?". Trzeba znaleźć inne „symptomy". Terapeuta zaczyna więc realizować swój strategiczny
plan pomocny w uzyskaniu potwierdzenia wstępnych założeń. W tym okresie kontaktuje się z klientem z pozycji Ja-To. Nie
tylko angażuje się w to, co aktualnie się dzieje, ale również kieruje rozmową.
W części III książki opisujemy techniki i sposoby stosowania teorii Gestalt. Po to, by ułatwić efektywne stosowanie
podejścia Gestalt, musimy nawiązywać kontakt w sposób właściwy dla relacji Ja-To. Intencją terapeuty jest wszakże, by
wszelkie interwencje wypływały z toczącego się dialogu, a nie były po prostu „stosowane".
11
Rozdział 4
Świadomość
Świadomość stanowi rdzeń zarówno teorii, jak i praktyki Gestalt. Gary Yontef (Yontef i Simkin, 1989, s. 33?) ujmuje to
następująco: „W terapii Gestalt jedynym celem jest świadomość" (podkreślenie w oryginale). Świadomość to zdawanie sobie
w całej pełni sprawy z własnego doświadczenia. Jesteśmy świadomi tego, co czujemy, o czym myślimy i co robimy w danym
momencie, a także tego, co aktualnie wokół nas się dzieje. Zacytujmy znów słowa Gary'ego Yontefa: „Świadomość jest
rodzajem doświadczenia, które można zdefiniować jako pozostawanie w kontakcie w własnym istnieniem, z tym co jest"
(tamże, podkreślenie w oryginale). Takie ujęcie zagadnienia wydaje się oczywiste. W jaki więc sposób świadomość tworzy
rdzeń Gestalt?
Na kolejnych stronach rozwiniemy to niby proste pojęcie świadomości i damy Czytelnikowi okazję, by przekonał się, jak
niewielu rzeczy jesteśmy na co dzień świadomi i jak wzbogacającym doświadczeniem może być zwiększanie świadomości.
Pełna świadomość samego siebie oznacza, że znamy samych siebie i bogaciej przeżywamy nasze życie. Świadomość oznacza
również przebywanie w teraźniejszości, która z definicji jest nowa w każdym kolejnym momencie. Doświadczenia i spo-
strzeżenia są żywe i silne. Interakcje, które dzięki przyzwyczajeniu mogły stać się na poły rytuałami, ulegają odświeżeniu,
stają się prawdziwie bezpośrednie. Jesteśmy w kontakcie z samymi sobą i z rzeczywistością otaczającego nas świata.
Bycie świadomym obejmuje również przywrócenie tych naszych właściwości, które utraciliśmy, nie używając ich (tak jak
w przypadku intuicji) bądź wypierając je (tak jak w przypadku nieakceptowanych uczuć i myśli). Jest wiele przyczyn, dla
których nie przyznajemy się do części samych siebie, niektóre z nich omówimy w dalszej części książki. Często to
nieprzyznawanie się jest „nieświadomym" procesem. Oznacza to, że nie zdajemy sobie z niego sprawy. Terapia może pomóc
ludziom odwrócić ten proces. Jak określili to Erving i Miriam Polsterowie (19?3):
„staramy się uczynić świadomym to »ja«, które zostało »zdradzone«".
Perls nie zgadzał się z Freudem, że najlepszą metodą pracy w przypadku „nerwic" (zaburzeń w zdrowych procesach) jest
docieranie do ich historycznych korzeni. Perls twierdził, że jedyną drogą do tego, by
prawdziwie doświadczać życia, jest koncentrowanie się na teraźniejszości Tak więc gdy uświadomimy sobie nasze aktualne
funkcjonowanie, sprowadzamy proces własnego życia do tego miejsca, w którym się znajdujemy Możemy wtedy wziąć
odpowiedzialność za to, co robimy, także za naszą nerwicę, oraz zdajemy sobie sprawę z naszych potrzeb i wyborów
życiowych Gdy nasza świadomość jest całkowicie skupiona na teraźniejszości, mamy możliwość efektywnego radzenia sobie
z sytuacjami w miarę, jak one powstają Nie odwołujemy się już do starych nawyków, które w danym momencie mogą nie
przystawać do naszych potrzeb
Wyróżnia się trzy sfery świadomości
1 Wewnętrzną świadomość ciała, wszelkich doznań cielesnych oraz uczuć Wymienione tu elementy zachodzą na siebie i
są ze sobą związane Będziemy omawiać każdy z nich po to, by zwrócić uwagę na bogactwo naszego wewnętrznego świata
-
2 Zewnętrzną, doznania związane z pięcioma zmysłami, a także z mówieniem i poruszaniem się Gestaltyści zwykli
nazywać je „funkcjami związanymi z kontaktem", gdyż by wejść z kimś lub czymś w pełny kontakt, trzeba patrzeć, słuchać,
widzieć, słyszeć, mówić, dotykać, poruszać się, smakować i wąchać
3 Pośrednią świadomość fantazji, myśli i wyobrażeń Ta sfera jest oczywiście częścią naszego wewnętrznego świata Fntz
Perls nazywa ją pośrednią dla podkreślenia jedne) z jej funkcji - pośredniczenia pomiędzy świadomością wewnętrzną i
zewnętrzną oraz nadawania znaczenia im obu Świadomość pośrednia jest więc dla nas ogromnie ważna Jest również u
człowieka znacznie bardzie] rozwinięta niż u jakiegokolwiek innego ssaka Może być wyjątkowo twórcza i „pomysłowa"
Niemnie) może być także źródłem problemów Perls był przekonany, ze wiele trudności życiowych pojawia się za sprawą
ludzi, którzy żyją zbyt pogrążeni w świadomości pośrednie) we wspomnieniach, wyobrażeniach, marzeniach i racjonalizacjach
Pamiętajmy, ze Perls radził, by „porzucić rozum i dotrzeć do swych zmysłów", a więc uaktywnić wewnętrzną i zewnętrzną
świadomość W pracy z klientami bardzo ważne jest, by skłaniać ich do zwiększania świadomości w obu tych sferach i pełnego
doświadczania płynących z nich doznań Niemnie] ważne w poradnictwie Gestalt jest również to, by pomóc klientom zdać
sobie sprawę z ograniczeń i zakłóceń świadomości pośrednie) oraz zwiększyć jej kreatywność
Dość
JUŻ
jednak mówienia o sferach świadomości zapraszamy Cię, Czytelniku, do uczenia się poprzez doświadczenie
Zabieramy Cię na wyprawę w Twoje sfery świadomości
Świadomość - sfera wewnętrzna
Fizyczność
12
Przez kilka chwil stara) się zdawać sobie sprawę z pozycji, jaką w tym momencie zajmuje Twoje ciało Być może siedzisz
na wygodnym krześle, przy stole Być może leżysz, lub nawet stoisz Zwróć uwagę, które partie Twego ciała są rozluźnione, a
które napięte Zauważ, czy są obszary, w których odczuwasz dyskomfort, z którego wcześniej nie zdawałeś sobie sprawy Jedna
z Twoich nóg może być nieco sztywna, może pojawić się uczucie swędzenia na plecach, możesz nawet stwierdzić, ze masz
pełny pęcherz (w tym przypadku uwzględni] swoją potrzebę - uwzględni] każdą z potrzeb, które przeszkadzają Ci się
skoncentrować) Porusza] nieco ramionami i zauważ, jak inaczej czujesz teraz swoje mięśnie w tym obszarze Czy ten ruch
wpłynął również na inne części Twego ciała?
Napnij ramię lub nogę i ponownie zwróć uwagę na zmiany doznań w swoim
ciele
Znajdź wygodne miejsce, gdzie będziesz mógł usiąść lub położyć się na kilka minut i gdzie nikt nie będzie Cię niepokoił
Zamknij oczy i najpierw skoncentruj się na swoim oddechu, na tym jak klatka piersiowa i brzuch unoszą się i opadają w miarę
wypełniania się powietrzem Teraz zrób powolny wydech Wykona) kilka głębokich i powolnych oddechów i bądź świadom
tego, ze rytm Twego oddychania staje się coraz bardzie] dogodny dla Ciebie Następnie skoncentruj się na swoje] prawe]
stopie, bądź świadom jej kształtu i masywnosci Robiąc wdech napina] mięśnie palców i stopy, a rozluźniaj je przy wydechu
Zrób tak samo z kolanem, pośladkiem, biodrem Powtórz te czynności z drugą nogą Następnie powoli kontynuuj ten proces z
innymi częściami ciała - plecami, genitaliami, brzuchem, klatką piersiową, ramionami, rękami, dłońmi, szyją i głową Bądź
szczególnie uważny, stając się świadomy swojej głowy, a późnię) każde) części twarzy - czoła, oczu, nosa, policzków, warg,
języka, brody Stara) się pieścić wnętrze swojego ciała świadomością odczuwania go Zobacz, czy możesz zdać sobie sprawę z
bicia swego serca i pracy jelit Znów skoncentruj się na oddychaniu i bądź świadom całego swojego ciała Jeśli zaczniesz
uświadamiać sobie pojawiające się myśli bądź zewnętrzne zakłócenia, to po prostu zauważ je i pozwól im odejść Pozostań,
siedząc lub leząc, w stanie zrelaksowane; świadomości przez kilka następnych minut
Możesz, jeśli chcesz, wykonać to ćwiczenie z pomocą partnera, który będzie mówił do Ciebie powoli w każdym
kolejnym etapie ćwiczenia Możesz również nagrać ćwiczenie na taśmę magnetofonową Mów wówczas bardzo wolno i
uspokajająco, dodaj, jeśli chcesz, kilka zdań, które ma)ą dla Ciebie szczególne znaczenie Posłuchaj taśmy
Uczucia i emocje
Podczas ostatniego ćwiczenia mogłeś już uświadomić sobie własne emocje Są one ściśle związane z naszym ciałem
Często ludzie mówią o różnych uczuciach w różnych częściach ciała Osoby, które me są przyzwyczajone do rozpoznawania
swoich uczuć, mają również, co nie powinno dziwić, trudności z rozpoznaniem towarzyszących im doznań cielesnych Mogą
potrzebować pomocy w nazywaniu swoich uczuć, a także w odbieraniu ich jako sygnałów własnego doświadczenia
Jak się teraz czujesz
?
Zwróć uwagę na to, co czynisz, by stwierdzić, jakie są Twoje uczucia, jak kierujesz swą
świadomość na samego siebie, co odbierasz jako wskaźniki Odczuwane doznania mogą być słabe, ale będziesz coś odczuwał,
coś co stanowi odmianę lub kombinację czterech podstawowych uczuć szczęścia, smutku, gniewu i strachu Ty sam możesz
jednak nie stosować takich określeń Zwykle używamy sformułowań takich, jak „w porządku", „mam wszystkiego dość",
„znudzony", „przygnębiony" itp Liczba odmian uczuć jest nieskończona Dla ułatwienia zachęcamy Cię do zbadania sposobu,
w jaki doświadczasz tylko tych podstawowych uczuć
SZCZĘŚCIE
Przypomni) sobie czas, kiedy naprawdę czułeś się szczęśliwy. Staraj się odtworzyć to doświadczenie w teraźniejszości
Uświadom sobie, jak odczuwasz swoje ciało, gdy jesteś szczęśliwy możesz odczuwać pełne energii drżenie kończyn, twarz
może być rozjaśniona, możesz chcieć się uśmiechnąć
SMUTEK
Teraz przypomni] sobie okres smutku Czy czujesz ciężar w piersiach, żołądku lub twarzy
?
Czy czujesz, jak łzy cisną się
do oczu?
GNIEW
A teraz przypomni) sobie, kiedy ostatni raz byłeś zły. Co było powodem Twojego gniewu
?
Po czym poznajesz, ze jesteś
zły? Odczuwasz napięcie barków, ramion i dłoni - zupełnie Jakbyś był gotowy do walki Możesz odczuwać, jak na twarzy
pojawia się rumieniec, a szczęki stają się napięte
STRACH
Pomyśl o czymś, co wywołuje u Ciebie strach Gdzie pojawia się strach
9
Często ludzie odczuwają go jako ściskanie w
żołądku lub w piersiach Może brakować Ci powietrza, możesz zdawać sobie sprawę z tego, jak krew odpływa Ci z twarzy
Oczy robią się szerokie
Silne uczucia, zwłaszcza doświadczane „tu i teraz", są często hałaśliwe i mokre Krzyczymy, płaczemy, wrzeszczymy,
śmiejemy się Wyrażamy je w naturalny sposób Uczucia te szybko zanikają W długotrwałe) sytuacji, tak jak w żałobie, uczucia
zanikają po tym, jak zostaną wyrażone Często jednak powracają kolejnymi fałami Mnie) intensywne uczucia są wyrażane w
podobny sposób, aczkolwiek ich ekspresja jest mnie) hałaśliwa Czasami powielamy jednak pewien „zwyczaj" wyrażania
uczuć -możemy stale wypierać nasze uczucia, lub tez wyrażać uczucia dobrze nam znane, unikając odmiennego reagowania na
nowe doświadczenie Pod koniec rozdziału 6 omawiamy te zwyczajowe reakcje bardzie] szczegółowo, nazywając je
„utrwalonymi postaciami"
Wyobraź sobie teraz, ze utkwiłeś w korku w drodze na dworzec kolejowy Pociąg odjeżdża za 20 minut, a Ty posuwasz się
do przodu w ślimaczym tempie Co czujesz
?
W którym miejscu Twojego ciała pojawia się to uczucie
?
Czy to jest takie uczucie,
13
które zwykle towarzyszy Ci w sytuacjach trudnych lub w stresie
?
CIEKAWOŚĆ
Trwają spory o to, czy ciekawość jest naturalnym uczuciem My wierzymy głęboko, ze jest to popęd, z którym
przychodzimy na świat Uważne przyglądanie się niemowlęciu pozwoli nam przekonać się, jak głębokie są pragnienia
dosięgania różnych przedmiotów oraz poznawania świata i z jakim zdziwieniem witane jest każde nowe odkrycie To właśnie
ciekawość stymuluje niemowlę do raczkowania, gdy dostrzeże ciekawy obiekt To ciekawość mobilizuje je do poruszania się w
jego kierunku
Kiedy ostatni raz coś Cię zaciekawiło
?
Jakie doznania w ciele towarzyszyły tej ciekawości
?
Postaraj się choć
częściowo odczuć je ponownie w tym momencie Czy czujesz pojawiające się podniecenie w piersiach lub w żołądku
?
Czy
czujesz energię w swych kończynach
?
Oddech może ulec przyspieszeniu, a serce zacznie bić szybciej
Świadomość - sfera pośrednia
W tym obszarze naszego wewnętrznego świata mieszczą się słowa i wyobrażenia, a także w pełni uformowane myśli
Znów postaraj się przez kilka minut siedzieć wygodnie Jeśli chcesz, możesz zamknąć oczy Uświadom sobie każdą mysi,
wspomnienie lub fantazję, jakie Ci przyjdą do głowy Postaraj się nie „przywiązywać" do żadne) z nich Po prostu zauważa] je i
pozwól im odejść Nie zmuszaj się do myślenia, me wpływa] na me Nie cenzuruj swoich myśli, a jeśli to robisz, zdaj sobie z
tego sprawę i pozwól, by myśli dale] napływały Możesz uznać, ze interesujące byłoby nagranie swoich myśli na taśmę i
przesłuchanie je} później Zwróć uwagę na to, jak wiele z tego, o czym myślisz, to wspomnienia lub plany na przyszłość, a nie
świadomość tego, co dzieje się tu i teraz Wspomnienia i plany są niezbędną częścią naszego codziennego życia Czasami
jednak możemy być zaskoczeni faktem, jak mało naszych myśli dotyczy tego, co dzieje się w danym momencie
Możemy przyzwyczaić się do myśli, podobnie jak przyzwyczajamy się do uczuć Czy zdajesz sobie sprawę z
powtarzających się tematów Twoich myśli
?
Powróć do wyobrażenia o korku ulicznym Niezależnie od uczuć, z których zdajesz
sobie sprawę, czy Jesteś również świadomy myśli i wyobrażeń skojarzonych z tą sceną, np „Jestem głupi, powinienem
wyjechać wcześniej" lub „Dlaczego to mnie zawsze spotyka
?
", czy tez „Będę miał problemy z szefem"
?
Czy któreś z tych
myśli przypominają Ci te, które pojawiają się, gdy napotykasz trudności
?
Jeśli tak, to mogą one stanowić zwyczajowe reakcje
lub utrwalone postacie, o których wspominaliśmy wcześnie]
Świadomość - sfera zewnętrzna
Prosimy, byś wykonał następujących pięć ćwiczeń, siedząc tam, gdzie teraz jesteś Zachęcamy, byś robił je systematycznie
w różnych sytuacjach i miejscach - w metrze, w parku, oglądając telewizję, stojąc w kolejce, w biurze itp Zauważ, jak w miarę
wykonywania ćwiczeń zmienia się doświadczanie przez Ciebie chwili obecne)
Widzenie
Spojrzyj w górę znad książki Co widzisz
?
Zauważ kształty przedmiotów i ludzi wokół siebie Zauważ ich kolor i wielkość,
odległość, w jakie] się znajdują, to, czy szczegóły ich wyglądu są wyraźne czy zamazane. Jeśli znajdujesz się w pokoju,
popatrz w kąty Czy zauważasz jakieś pajęczyny
lub siady, których me dostrzegłeś wcześnie]
?
Popatrz teraz na swoje dłonie Przyjrzy] się kształtowi, liniom, włosom na ich
powierzchni, bliznom, plamkom, żyłom Często mówimy, ze znamy cos tak dobrze „jak własną dłoń" Czy bez identyfikujących
Cię akcesoriów, takich jak lakier do paznokci czy pierścionek naprawdę byłbyś w stanie rozpoznać swoją dłoń wśród wielu
innych dłoni
?
Słuchanie
Może okazać się, ze to ćwiczenie lepie) Ci będzie wykonywać z zamkniętymi oczami Zwróć uwagę na to, co słyszysz
Zauważ różnicę w wysokości, głośności, tonie i intensywności dźwięku Czy możesz powiedzieć, w jakie) odległości znajdują
się źródła dźwięków
?
Czy cichy dźwięk dochodzi z bliska, a głośny z daleka
?
Czy możesz usłyszeć swój oddech
?
Wykonując to
ćwiczenie, zauważysz, ze jest wiele takich dźwięków, z których przedtem nie zdawałeś sobie sprawy, które włączałeś w
otoczenie Może to być śpiew ptaków, szum ulicy czy odgłos pracującej maszyny. Gdybyśmy byli świadomi wszystkich
dźwięków, jakie nas otaczają, byłoby nam trudno koncentrować się na czymkolwiek innym
Dotykanie
Wstań i przejdź się po pokoju, dotykając ropnych obiektów wokół siebie Zauważ, czy ba gorące czy zimne, chropowate
czy gładkie kanciaste czy okrągłe Mając zamknięte oczy, weź do ręki jakiś przedmiot i dotykaj go. Staraj się robić to tak,
jakbyś nie wiedział, co to jest, jakbyś poznawał go po raz pierwszy Zwróć uwagę na to jak jesteś wrażliwy i jak wiele
informacji możesz uzyskać za pomocą swoich palców A teraz bada] swą lewą dłoń za pomocą prawe) i zda) sobie sprawę ze
wszystkich doznań, jakie odczuwasz w obu dłoniach Połóż obie dłonie na czubku głowy i delikatnie masuj skórę głowy. Znów
zwróć uwagę na doznania odczuwane w palcach i głowie
14
Ćwicz uświadamianie sobie doznań z całego ciała Zwróć uwagę na miejsca, w których Twoje ciało styka się z otoczeniem
Poczuj nacisk krzesła pod Tobą i nacisk Twoich stop na podłogę Zwróć uwagę na to, czy odczuwasz jakiś przeciąg lub wiatr i
jak odbiera to Twoja skora Czy jest ci zimno czy gorąco
?
Smakowanie
Jeśli znajdujesz się blisko kuchni, to weź cos do jedzenia, np. rodzynka czy kawałek sera lub chleba Usiądź i zamknij
oczy Włóż kęs do ust i bardzo powoli zacznij go jeść Zwróć uwagę, jak zaczynają pracować Twoje ślinianki i jak konsystencja
jedzenia zmienia się w ustach Czy to,
co jesz, jest chrupiące i chropowate, czy też gładkie i śliskie? Zwróć uwagę, czy wolisz żuć czy ssać i przez moment
skoncentruj się na tym, jak reagują Twoje kubki smakowe. Czy jedzenie jest gorzkie czy słodkie, słone czy bez smaku? Czy
smak zmienia się? Zwróć uwagę na to, czy jesteś gotowy, by przełknąć i wstrzymaj się na kilka chwil. Kiedy jesteś już gotowy
- przełknij i poczuj, jak jedzenie przesuwa się wzdłuż przełyku do żołądka. Jak często jesz w taki sposób?
Najprawdopodobniej jedząc, tak samo jak my, masz uwagę zajętą czymś innym. Zwracając uwagę na to, co wprowadzasz do
swego organizmu, możesz zmienić swoje nawyki żywieniowe. Możesz również uznać, że jest to właściwy sposób traktowania
własnego ciała!
Wąchanie
Chodź dookoła, bierz do ręki różne przedmioty i wąchaj je. Pewnie zdziwisz się, jak wiele rzeczy ma zapach. Zwłaszcza,
gdy znajdujesz się blisko ogrodu lub kuchni, zwróć uwagę na to, jak wiele jest tam równych zapachów. Powąchaj słoik z
kawą, pomarańczę, bochenek chleba, różne rośliny. Zdaj sobie sprawę, czy te zapachy są ostre i gryzące czy słodkie i
przyjemne, stęchłe i zbutwiałe, czy świeże i czyste. Poliż dłoń i powąchaj ją. Zwróć uwagę na zapach własnej skóry.
Mówienie
Zrób eksperyment i znajdź siedem różnych sposobów, by powiedzieć:
„Mam dla Ciebie propozycję". Postaraj się zmienić wysokość, ton i intonację głosu; spróbuj szeptać; staraj się, by słyszano Cię
na przysłowiowym końcu sali.
Poruszanie się
Tym razem wyobraź sobie, że naprzeciwko Ciebie siedzi klient. Znajdź siedem sposobów, by przekazać klientowi
wiadomość lub wywołać jakieś wrażenie, zmieniając pozycję, w jakiej siedzisz na krześle. Użyj postawy ciała, sposobu
siedzenia, stawów, napięcia mięśni, wyrazu twarzy i tak dalej.
Na koniec pozwól sobie na świadomość wszystkich swoich zmysłów. Nie ma tu żadnych reguł ani „dobrych" sposobów.
Po prostu bądź świadom widoków, dźwięków, kształtów i struktury, zapachów, smaków i ruchów, których doświadczasz w
danym momencie. Pozwól na swobodny przepływ świadomości pomiędzy kolejnymi zmysłami.
ĆWICZ Z PARTNEREM
Poproś przyjaciela lub kolegę, by wykonał to ćwiczenie razem z Tobą. Zacznijcie od obserwowania siebie nawzajem, a
potem mówcie po kolei. Nie interpretujcie tego, co widzicie. Po prostu powiedzcie, co widzicie:
„Zdaję sobie sprawę, że kołnierz marynarki otacza Twoją szyję. Zauważam Twoje oczy, to, jak na mnie patrzysz i widzę, jak
bardzo są niebieskie. A teraz widzę, jak śmiejesz się i odwracasz wzrok. Zdaję sobie sprawę z małych linii po bokach Twoich
ust i widzę, jak Twoje ciało jest skręcone na krześle" i tak dalej. Potem skoncentruj się na tym, co mówi partner. Zwróć uwagę
na brzmienie głosu i używane słowa: „Zdaję sobie sprawę, że mówisz dość szybko. Zdaję sobie sprawę, że bardziej zwracasz
uwagę na moją twarz niż na moje ciało. Zdaję sobie sprawę, że zauważasz kolory, a teraz zdaję sobie sprawę z miękkości
Twojego głosu" i tak dalej. Może okazać się, że to ćwiczenie jest dla Was czymś zaskakująco intymnym, a przecież to, co
robicie, to tylko zwracanie uwagi na zjawiska i nazywanie wielu rzeczy, które, na co dzień uważamy za oczywiste.
Poznawajcie nawzajem dotykiem swoje dłonie i bądźcie świadomi, co czujecie, gdy dotykacie i jesteście dotykani. Delikatnie
masujcie sobie barki i znów uświadomcie sobie, czego doświadczacie.
Łączenie sfer
Możesz zastosować to ćwiczenie, by obserwować i zwiększać naturalny przepływ świadomości. Znajdź wygodne
miejsce, aby usiąść, i obserwuj to, na czym koncentruje się Twoja świadomość. Używaj formuły: „A teraz zdaję sobie
sprawę...", by opisać swoje doświadczenie. Nie zapominaj o tym, że nie ma ani dobrego, ani złego sposobu wykonania tego
ćwiczenia - Twoje doświadczenie jest Twoim doświadczeniem. Zdawaj sobie po prostu sprawę z tego, czego kolejno jesteś
świadomy, nie krytykuj i nie oceniaj siebie. Jeśli coś Ci przeszkodziło wykonywać to ćwiczenie, zwróć uwagę, co to było. Na
przykład: „Teraz zdaję sobie sprawę z chmur ponad wierzchołkiem drzewa. Teraz zdaję sobie sprawę, że zastanawiam się, czy
będzie padać. Teraz zdaję sobie sprawę, że pranie wisi na sznurze. Teraz zdaję sobie sprawę, że moje zęby się zaciskają. Teraz
zdaję sobie sprawę, że jest mi zimno. Teraz zdaję sobie sprawę, że bawi mnie wykonywanie tego ćwiczenia" i tak dalej.
Wykonaj to ćwiczenie jeszcze raz. Tym razem posłuż się magnetofonem lub, jeszcze lepiej, wykonaj je z partnerem.
Przekonasz się, że w obecności drugiej osoby ćwiczenie nabrało innej jakości. Skorzystaj z obecności partnera lub wykorzystaj
15
magnetofon, by uzyskać informacje
zwrotne na temat tego, czego jesteś świadomy. Zwróć uwagę na to, jakie typy świadomości są najsilniejsze lub najczęściej się
pojawiają. Czy spędzasz więcej czasu w wewnętrznej, pośredniej czy zewnętrznej strefie świadomości? Których zmysłów
używasz najczęściej? Czy Twoja wewnętrzna świadomość dotyczy doznań z ciała, myśli czy uczuć? Możesz przekonać się,
zwłaszcza gdy robisz to ćwiczenie sam, że dość trudno jest być cały czas świadomym tego, co się odczuwa. Możesz
stwierdzić, że podążałeś za niektórymi ze swoich myśli, że zapominałeś co jakiś czas o koncentrowaniu się na tym, co
odczuwasz. Nie martw się, jeśli tak jest. Po prostu zwróć uwagę na to, kiedy znów zaczniesz zdawać sobie sprawę z tego, co
odczuwasz, i kontynuuj. Podobnie, dziwnym sposobem może okazać się, że chcesz przerwać ćwiczenie i ocenzurować część
swojej świadomości. Zauważ, że tak się dzieje - „Zdaję sobie sprawę, że unikam czegoś" - i pozostań z tym doświadczeniem.
A oto ćwiczenie w nadawaniu struktury świadomości. Wykonuj je etapami. Zacznij od zauważenia czegoś w swojej
zewnętrznej sferze, a potem przejdź do wewnętrznej lub pośredniej sfery. Użyj formuły: „Widzę, słyszę, czuję zapach itp. ... i
czuję (to może być doznanie lub emocja)... i myślę...". Na przykład: „Widzę plakat reklamujący festyn i czuję podniecenie i
myślę, że zabiorę przyjaciela na ten festyn", lub też: „Słyszę brzęk butelek na ulicy i myślę, że to prawdopodobnie mleczarz...
Myślę o śniadaniu i czuję, że jestem głodny".
Wykonaj teraz to ćwiczenie z partnerem. Na przykład: „Widzę, jak unosisz brwi i myślę, że oczekujesz czegoś ode
mnie i czuję się zaniepokojony, bo myślę, że nie wiem, czego chcesz... Zauważam, że teraz pochylasz się do przodu i czuję
wobec Ciebie cieple uczucia i myślę, że mnie lubisz... Słyszę, że się śmiejesz i czuję się szczęśliwy i myślę, że l (łbie robić to
ćwiczenie z Tobą". Zdaj sobie sprawę z tego, jakie znaczenie nadajesz swoim doświadczeniom. To jest funkcja sfery
pośredniej. Omawiając później to ćwiczenie z partnerem, możesz odkryć, że nie tylko masz skłonność do zauważania pewnych
rzeczy, ale także nadajesz im znaczenie w pewien określony sposób. W części III książki przedstawimy, jak ten rodzaj
świadomości pomaga w pracy z klientami.
Nasze ostatnie ćwiczenie koncentruje się na innym ważnym elemencie świadomości: na tych rzeczach, z których nie
chcemy sobie zdawać sprawy. Zrób najpierw to ćwiczenie sam, a następnie z przyjacielem. Podobnie jak wcześniej bądź
świadom swoich doświadczeń, ale tym razem mów: „Zdaję sobie sprawę z..., a to, co pominąłem, to było...". Możesz nawet
spróbować mówić: „Zdaję sobie sprawę, że unikam zwracania uwagi na...". Możesz być zaskoczony tym, co zauważyłeś teraz,
gdy wprowadziłeś do świadomości inne elementy.
Refleksje na temat świadomości
Jeśli wykonałeś niektóre z powyższych ćwiczeń, lub też wszystkie z nich, mogłeś zwrócić uwagę na następujące cechy
świadomości:
1. Świadomość jest tu - w tym miejscu oraz teraz - w tym czasie. Możemy być świadomi tego, co dzieje się w danym
momencie. Nawet wówczas, gdy odtwarzamy przeszłość lub przewidujemy przyszłość, nie możemy w pełni ich doświadczyć;
możemy mieć tylko wspomnienia lub fantazje, które stanowią część naszej aktualnej świadomości. Tak więc możemy
posługiwać się myślami i wyobrażeniami, by rozwodzić się nad przeszłością lub przyszłością. Doświadczenie, którego
jesteśmy świadomi, ma miejsce tylko w teraźniejszości.
2. Przepływ świadomości nie jest równomierny. Przesuwamy naszą uwagę z jednego obiektu na drugi, a także z jednej
sfery świadomości do drugiej - czasami na skutek ciągu skojarzeń, a czasami w odpowiedzi na nagłe zakłócenia lub zmianę
bodźca.
3. Jest wiele obszarów świadomości i wiele sposobów zdawania sobie sprawy z tego, czego doznajemy. Można wśród
nich wyróżnić świadomość świata zewnętrznego (sfera zewnętrzna) i naszego wewnętrznego świata (sfera wewnętrzna i
pośrednia). Zdawanie sobie sprawy z kontaktów, do jakich dochodzi pomiędzy naszymi wewnętrznymi i zewnętrznymi
światami, prowadzi do wzrostu wiedzy o tym, kim jesteśmy i jacy jesteśmy oraz dodaje kolorytu naszym doświadczeniom.
4. Jest nieskończenie wiele elementów, których możemy być potencjalnie świadomi w każdym dowolnym momencie.
Możemy zdawać sobie ogólnie sprawę z kilku spośród tych elementów. Możemy też bardziej skoncentrować się na jednym z
nich. Jeśli naprawdę koncentrujemy naszą uwagę, to w danym momencie możemy być w pełni świadomi jednego tylko
elementu. Postaraj się skupić na tej książce i jednocześnie na tym, jak się czujesz. Trudne, prawda? Możesz zauważyć, że
Twoja uwaga przeskakuje tam i z powrotem między tymi dwoma obiektami. Organizujemy wiele bodźców obecnych w
naszym świecie w struktury, które w Gestalt nazywane są „figurami", podczas gdy reszta pozostaje „tłem". Tak więc figura
jest tym, na czym koncentrujemy uwagę, tło zaś stanowi resztę. To, jaką figurę wybieramy, ma znaczenie w terapii. Na
przykład, nasz klient może uczynić figurą fakt, że Mary nie uśmiechnęła się do niego, a nie to, że John się uśmiechnął. Zdrowy
tryb życia polega na kreowaniu „pełnych życia" figur i zdawaniu sobie sprawy, jakich wyborów dokonujemy, tworząc takie
figury. Powrócimy to tej ważnej koncepcji w kolejnych rozdziałach.
5. W miarę jak stajemy się świadomi różnych elementów w naszym
świecie, organizujemy je w pełne figury i nadajemy im znaczenie. To bardzo ważne, by zdawać sobie sprawę ze znaczeń, które
nadajemy, gdyż poszerza to nasze możliwości wyboru. Na przykład, kiedy Jo unosi brwi, to Bob jest przekonany, że ona
głęboko się nad czymś zastanawia, a Tim myśli, że jest zła.
Pragniemy zakończyć ten rozdział trzema cytatami. Wszystkie podkreślają znaczenie świadomości. Pierwszy cytat to
definicja zaczerpnięta z pracy Yontefa i Simkina (1989), którzy twierdzą, że: „Pełna świadomość jest procesem, który polega
na czujnym kontakcie z najważniejszymi wydarzeniami w polu indywidualnego doświadczenia lub w środowisku, kontakcie,
który jest wspierany sensorycznie, emocjonalnie, poznawczo i energetycznie''. Drugi cytat wyraża cześć: „Świadomość jest
ogromna. To jak pytania o to, »Co to jest osoba?«, »Jakie znaczenie ma życie?«" (Joseph Zinker, 1990). W trzecim Henry
16
Miller - przytaczany przez Davida Schillera w książce The little zen companion - wysławia świadomość:
„Celem życia jest to, by żyć, a żyć to być świadomym - radośnie, pijacko, jasno, bosko świadomym".
17
Rozdział 5
Pojęcia zdrowia i choroby w ujęciu
Gestalt
Zdrowie
Zdrowi ludzie z reguły myślą o sobie pozytywnie i żywią wobec siebie pozytywne uczucia. Ich kontakty interpersonalne
są korzystne, a życie twórcze i satysfakcjonujące. Ludzie ci są aktywni w kontaktach z innymi osobami i środowiskiem, raczej
czynnie nawiązują relacje niż reagują na sygnały. Są świadomi swoich potrzeb i starają się twórczo je zaspokajać, nie tracąc
przy tym szacunku dla innych i środowiska.
Elementem zdrowia jest zdolność do samoregulacji i udzielania sobie samemu wsparcia w przypadku stresu, jak również
zdolność do rozpoznania potrzeby wsparcia ze strony innych ludzi. Oznacza to nawiązywanie takich relacji, w których nie
występuje podporządkowanie, w przeciwieństwie do relacji opartych na całkowitej zależności lub wykorzystywaniu partnera.
Zdrowi ludzie przyjmują również odpowiedzialność za swe życiowe wybory i za to, co uczynią ze swoim życiem. Świadomość
siebie i własnego środowiska jest nieodłączną częścią tej odpowiedzialności. Zdrowi ludzie są świadomi swoich doświadczeń,
a także swego środowiska i wykorzystują tę świadomość, twórczo przystosowując się do otoczenia.
Jak przekonasz się, czytając tę książkę, osiąganie świadomości nie polega na nieustannym, wręcz obsesyjnym
wpatrywaniu się w czubek własnego nosa. W gestaltowskim ujęciu zdrowej świadomości kładzie się nacisk na bezpośredni
kontakt z innymi oraz ze środowiskiem z pominięciem „bagażu" przeszłości lub przyszłości. Zdrowi ludzie mogą żyć pełnią
życia tu i teraz. Nie oznacza to, że cały czas są szczęśliwi. Oznacza natomiast, że żyją i pozostają w kontakcie z innymi i ze
środowiskiem wraz z całą gamą uczuć, myśli i działań. Zdrowa osoba może być smutna, zła, podniecona lub przestraszona i
jest zdolna wyrazić te uczucia we właściwy sposób.
W swej książce Creatwe process in Gestalt therapy Joseph Zinker (199?) sugeruje, że w trakcie terapii jej uczestnik:
• zwiększa swą świadomość ~ świadomość swego ciała, swych uczuć, swojego środowiska;
• uczy się uznawać za swoje własne doświadczenia, przestaje rzutować je na innych;
• uczy się zdawać sobie sprawę z własnych potrzeb i rozwija umiejętności niezbędne do ich zaspokajania tak, by nie
szkodzić innym;
• zwiększa kontakt z własnymi doznaniami, ucząc się odczuwać zapach, smak i dotyk, smakować, dotykać, słyszeć i
widzieć, a dzięki temu w pełni odczuwać wszystkie aspekty siebie samego;
• stopniowo doświadcza własnej mocy i możliwości dawania sobie wsparcia, porzucając jednocześnie tendencję do
narzekania, obwiniania lub prowokowania poczucia winy po to, by uzyskać wsparcie ze strony otoczenia;
• staje się wrażliwy na swoje otoczenie, a z drugiej strony chroni się przed destrukcyjnymi, zagrażającymi sytuacjami;
• uczy się brać na siebie odpowiedzialność za własne działania i ich konsekwencje;
• dobrze się czuje, zdając sobie sprawę z własnych fantazji i sposobów ich ujawniania.
Naranjo (1990) podaje listę zaleceń, które dotyczą pożądanych sposobów doświadczania i sprzyjają osiąganiu zdrowia.
Działania podejmowane w terapii Gestalt opierają się na tych zasadach.
1. Żyj w „teraz".
2. Żyj w „tu", w aktualnej sytuacji.
3. Akceptuj siebie takim, jaki jesteś.
4. Zobacz swoje środowisko takim, jakie ono jest. Z takim środowiskiem, jakie jest, a nie z takim, jakim chciałbyś, by
było, nawiązuj kontakt.
5. Bądź uczciwy wobec samego siebie.
6. Wyrażaj siebie, mówiąc, co chcesz, co myślisz, co czujesz. Nie manipuluj sobą i innymi poprzez racjonalizacje,
oczekiwania, osądy i zniekształcenia.
?. Doświadczaj w pełni całej gamy emocji, tak przyjemnych, jak i niemiłych.
8. Nie akceptuj żadnych zewnętrznych żądań, które są sprzeczne z Twoją wiedzą o sobie samym.
9. Bądź gotów do eksperymentowania, by napotkać nowe sytuacje. 10. Bądź otwarty na zmianę i rozwój.
Powyższe aspekty zdrowia to stany idealne. Są tym, do czego człowiek może dążyć w ciągu życia. W tym sensie zdrowie
jest procesem
dążenia do tego ideału - to proces ciągły, który trwa całe życie i nie jest ograniczony tylko do czasu trwania terapii. Tak jak
życie, również i terapia jest nie tyle linearnym, co cyklicznym lub spiralnym procesem. Stąd powraca się do tych samych
zagadnień na innym już nieco poziomie, w innym ujęciu, po to, by zwiększyć zakres doświadczeń.
18
Choroba
Perls podkreślał, że wszyscy mamy takie czy inne trudności, które mogą przeszkodzić w osiągnięciu stanu idealnego. W
miarę jak dążymy do osiągnięcia zdrowia psychicznego, stają się one przedmiotem bezpośrednich oddziaływań
terapeutycznych. Rozpatrzymy tutaj niektóre z typowych wzorów zachowań, które uniemożliwiają nam osiągnięcie pełni
życia.
Możemy być nadmiernie uzależnieni od wsparcia ze strony otoczenia. Oznacza to, że polegamy na innych do tego
stopnia, iż stajemy się bierni i niezdecydowani, oczekując od innych wskazówek, co mamy robić. Uzależnienie to prowadzi
zwykle do podporządkowania się żądaniom innych, bez względu na nasze własne uczucia, przekonania czy pragnienia. Z
drugiej strony możemy również dążyć do nadmiernej niezależności, buntując się przeciw żądaniom innych lub odmawiając
uczestniczenia w relacjach typu „dawanie i branie".
Możemy ograniczać zakres naszych doświadczeń, tłumiąc własne doznania, uczucia lub myśli do tego stopnia, że tracimy
kontakt z naszym prawdziwym „ja".
Możemy utracić część siebie, przywiązując się do specyficznego obrazu własnej osoby. W myśl filozofii Wschodu
istnieją yin i yang - dwa typy energii, dwa aspekty każdej sytuacji i dwa stany istnienia. W Gestalt dla opisania tego zjawiska
używa się terminu „przeciwieństwa". Każda jakość ma charakterystyczną dla siebie przeciwną jakość. Czasami jednak
przywiązujemy się do koncepcji siebie jako osoby o określonych właściwościach, na przykład spokojnej, uprzejmej i
delikatnej. Nie chcemy wówczas uznać za własne tego, co stanowi nieuniknioną „drugą stronę medalu", a więc porywczości,
egoizmu i grubiaństwa.
Możemy zatrzymać się na jednym biegunie, lub też nieustannie przeskakiwać z jednego bieguna na drugi bez
doświadczania jakichkolwiek pośrednich stanów. W ten sposób tracimy „twórczą obojętność" (Friedlander, 1918): punkt
środkowy pomiędzy biegunami, w którym odnosimy się do świata bez wstępnych założeń i uprzedzeń, otwarci na każde
doświadczenie i każdą możliwość. Rysunek l przedstawia przeci-
wienstwa raz w postaci linii z określonymi krańcami, a drugi raz jako koło, w którym dwa bieguny lezą bardzo blisko siebie Ta
właśnie wersja ilustruje zjawisko gwałtownego przejścia z jedne] skrajności w drugą, gdy nagle okazuje się, ze bieguny nie są
tak bardzo odległe od siebie (tak dzieje się w przypadku łagodne] osoby, która rzadko się złości, ale staje się agresywna, jeśli
już wpadnie w złość)
Możemy działać nawykowo, nie zdając sobie sprawy z możliwości, jakie mamy wdane) sytuacji Reagujemy na świat
stosując utrwalone Wzorce spostrzegania i zachowania, których podstawą są oczekiwania wynikające z naszego
wcześniejszego doświadczenia Nasze związki z innymi, zamiast opierać się na szczere) wymianie myśli, uczuć i pragnień są
zniekształcone przez przesądy, nadzieje i stare przekonania (Hunter Beaumont - 1992, informacja ustna - uważa, ze to, co
nazywamy „charakterem", jest w gruncie rzeczy kolekcją utrwalonych wzorów myślenia, uczuć i zachowania, które
powstawały przez całe nasze życie)
Zamiast żyć prawdziwym życiem, możemy je „odgrywać", wydatkując sporo energii poza „tu i teraz", rozwodząc się nad
przeszłością lub przyszłością, a nawet angażując się w nie psychicznie W każdym momencie możemy koncentrować się nie
na tym, co przydarza się nam w danej chwili, ale na wspomnieniach tego, co minęło lub na trosce o to, co może nastąpić
Możemy również mowie „Ciekawi mnie, co robi teraz Jim", skupiając się raczej na „tam" niż na naszym własnym otoczeniu,
a więc na „tu"
Możemy odrzucie to, kim jesteśmy i nieustannie starać się być kimś innym
Możemy przyzwyczaić się do tego, co )uz znamy i zdusić w sobie naturalną potrzebę rozwoju
Jeśli postępujemy w taki sposób, to nie jesteśmy w dobrym kontakcie z samymi sobą, innymi ludźmi, czy tez
19
środowiskiem, teraźniejszość staje się mglistym miejscem pozbawionym jasnych figur i ekscytacji daną chwilą
„Ja" i środowisko
Wielu ludzi znających koncepcję Gestalt z lat 60 i 70 było rozczarowanych indywidualistyczną koncepcją zdrowia
wyrażoną w sformułowaniu „Rób swoje”. Być może koncepcja ta była nieunikniona w zwiąż ku z typową dla tamtych lat
afirmacją indywidualizmu Być może Ujęcie Gestalt zostało niewłaściwie zrozumiane Niezależnie od tego jak było naprawdę,
już od pierwszych dni kładziono nacisk nie tylko na świadomość indywidualnych doznań, ale także na świadomość
środowiska, w którym jednostka istnieje - bez tego środowiska nie mogłaby zresztą istnieć Podkreśla się wzajemne powiązania
jednostek i ich środowiska Świadomość kontekstu i odpowiedzialność w obrębie tego kontekstu są elementami zarówno ideału
zdrowia jak i naszych procesów intrapsychicznych. Nie możemy dłużej lekceważyć naszych związków z innymi przyjaciółmi i
rodziną, lokalną społecznością, a także ze społecznością całego świata, podobnie jak związków ze światem fizycznym i jego
zasobami, zwłaszcza w obliczu takich zagrożeń, jak zatrucie atmosfery i wycinanie lasów, traktując je jako nieistotne i nie C?
U)ąc się za nie odpowiedzialni Wszystkie te związki składają się na zdrowie Brak świadomości takich zależności sugeruje
pewien poziom zaburzenia zdrowia
Takie poglądy na dobre życie nie są nowe Poniższe wskazówki pochodzą od Indian amerykańskich
•
Traktuj z szacunkiem ziemię i wszystko, co na niej jest
•
Okazuj wielki szacunek swoim bliźnim
•
Pracuj wspólnie z innymi dla dobra całej ludzkości
•
Pomagaj i bądź uprzejmy zawsze, gdy to jest potrzebne
•
Dbaj o dobrą formę ciała i umysłu
•
Poświęć część swojego wysiłku realizacji nadrzędnej wartości (większemu dobru)
•
Bądź zawsze prawdomówny i uczciwy.
•
Przyjmuj pełną odpowiedzialność za swe czyny.
Podsumowanie
Zdrowie jest naturalnym stanem, z którym przychodzimy na świat. Weź pod uwagę zdrowe małe dziecko: czujne, pełne
życia, elastyczne, twórcze, przystosowujące się do sytuacji, odpowiedzialne, nawiązujące kontakt z innymi. Choroba to
wszelkie braki w obrębie tych właściwości, ich zaburzenie czy sztywność. Możemy opisywać chorobę na wiele sposobów, ale
ostatecznie najlepszą definicją jest ta, która mówi, że choroba jest tym, z czym przychodzą do nas pacjenci.
20
Rozdział 6
Tworzenie i domykanie postaci
Całościowość
W rozdziale l wspomnieliśmy już, że słowo „gestalt" pochodzi z języka niemieckiego i oznacza „zorganizowaną całość".
Wynika stąd, że jakakolwiek całość - obiekt, idea, sytuacja czy osoba - jest czymś więcej niż tylko sumą swoich części; jest
również inna.
Czytając tę książkę, tworzysz postaci lub całości. Każde ze stów składa się z liter, niemniej nie czytasz ich oddzielnie,
lecz pozwalasz oczom ujmować je w całości, chyba że akurat uczysz się czytać lub nie znasz dobrze danego słowa. To
całościom nadajemy znaczenia. Części, pojedyncze litery, odpowiadają tylko pojedynczym dźwiękom. Na przykład litery M,
A, S, Ł, O traktowane oddzielnie są graficznymi symbolami konkretnych dźwięków i nic więcej dla nas nie znaczą. Jednak,
gdy widzimy je w takim właśnie porządku jako całość, wówczas nabierają znaczenia. Zmieńmy porządek liter na SŁOMA i
choć części pozostają te same, to tworzą one nową całość. Zmiana organizacji liter doprowadziła do zmiany znaczenia.
Podobnie dzieje się w przypadku wyrażeń czy zdań. Części, tym razem pojedyncze słowa, są czymś mniejszym i innym niż
całe zdanie. Dodanie lub pominięcie, zmiana ich kolejności spowoduje zmianę znaczenia zwrotu lub całego zdania. Zdanie
„Śnieg pada na drzewo" jest całkowicie różne od zdania „Drzewo pada na śnieg".
Proces czytania i rozumienia stów stanowi większą całość. Możemy połączyć litery Ś, N, I, E, G w słowo ŚNIEG, ale bez
pewnej wiedzy o tym, czym jest śnieg, nadal mamy tylko zestaw dźwięków. Potrzeba nam uprzedniego doświadczenia w
łączeniu konkretnych dźwięków z ich symbolami, tak by można było nadać słowu znaczenie. Francuskie słowo la neige nie
będzie miało dla nas żadnego znaczenia, jeśli nie przetłumaczymy go na nasz własny język, nic nie wiemy o śniegu i nie mamy
żadnych związanych z nim doświadczeń. Nasze rozumienie słów, jako pewnych całości, zależy od naszego doświadczenia.
Doświadczenia jednej osoby mogą być różne od doświadczeń kogoś innego, stąd nawet używa-
jąć tego samego języka, nie możemy zakładać, że ludzie nadają słowom takie samo znaczenie. Ktoś pochodzący z tropiku,
posiadający wiedzę o śniegu wyłącznie z opisów i fotografii, inaczej spostrzeże śnieg niż Eskimos.
Koncepcja całościowości ma dla terapeuty ogromne znaczenie. Po pierwsze, rzutuje na to, jak podchodzimy do klientów.
Widzimy klientów „holistycznie" jako kompletne osoby: posiadające ciało, umysł i duszę. Nie patrzymy jedynie na ich
problemy. Widzimy naszych klientów całościowo w kontekście - bierzemy pod uwagę warunki kulturowe i socjoekonomiczne,
w jakich żyją, a także ważne wydarzenia, które oddziałują na ich życie. Rozważmy następujący przykład - do terapeuty zgłasza
się kobieta z depresją. Terapeuta nie myśli tak po prostu: „Mam przed sobą osobę z depresją". Analizuje cały obraz. Czy ta
kobieta była już kiedyś w depresji; czy depresja jest w jej przypadku typowym stanem emocjonalnym? Czy ostatnio utraciła
kogoś bliskiego? Czy zaszła w jej życiu inna poważna zmiana? Czy urodziła dziecko? Jaki jest stan jej zdrowia? Jak wygląda
jej sieć społeczna? I tak dalej.
Drugą ważną konsekwencją całościowości jest sposób, w jaki posługujemy się tą 'koncepcją tu i teraz w kontakcie z
klientem. Sposób, w jaki ludzie tworzą swój świat - „całości" znaczeń, które nadają, postaci, które widzą i tworzą w swoim
życiu - stanowi o tym kim si}. Celem terapeuty jest tworzenie związku z klientem (współtworzenie postaci), w którym klient
będzie mógł uświadomić sobie, jak konstruuje swój świat. W kolejnych podrozdziałach dokładnie przedstawimy najważniejsze
elementy całości i ich znaczenie dla nas - istot ludzkich.
Figura i tło
Czytając tę książkę, koncentrujesz wzrok i uwagę na słowach znajdujących się na kartce, ale także nadajesz znaczenie
tym słowom. Możesz również, w zależności od tego, gdzie przebywasz czytając, spostrzegać to, co znajduje się pod książką,
ponad nią lub obok - może to być kolor i wzór twojego ubrania, powierzchnia stołu czy światło słoneczne wpadające przez
okno. Książka stanowi figurę, a pokój i przedmioty w nim stanowią tło. W pewnym momencie możesz popatrzeć przez okno
na przechodzącą osobę i układ figury i tła ulegnie zmianie. Przechodząca osoba staje się figurą, zaś książka - elementem tła.
Popatrz teraz na obraz na sąsiedniej stronie.
Czy zobaczyłeś Madonnę z Dzieciątkiem? Przymknij oczy i popatrz raz jeszcze w miejsce, gdzie lewa ręka matki
obejmuje ciało dziecka. Być
21
może zobaczysz twarz, która jednak nie jest zbyt pociągająca. Zauważysz, że gdy widzisz brzydką głowę, to nie możesz
zobaczyć ręki i fałdów materiału. Pozostała część obrazu staje się tłem. Popatrz ponownie na matkę i dziecko, a obraz odzyska
swoje piękno.
Podobnie Perls, Hefferline i Goodman, korzystając ze wspomnianych wcześniej prac psychologów postaci, posłużyli się
dobrze znanym dziś rysunkiem (rysunek 2), by zilustrować to samo zjawisko. Jeśli traktujesz
Rysunek 2
czarne części rysunku jako tło i białe jako figurę, to widzisz biały kielich. Jeśli traktujesz białą część jako tło, a czarną jako
figurę, to widzisz dwa skierowane do siebie profile. Jakkolwiek można przenosić uwagę z jednej figury na drugą bardzo
22
szybko, to jednak nie można widzieć ich obu jednocześnie. Jak tylko jedna część staje się figurą, druga natychmiast staje się
tłem. Zwróć uwagę na to, że figura i tło wzajemnie od siebie zależą. Nie możesz widzieć kielicha bez tła złożonego z twarzy i
odwrotnie. Obie części są niezbędne do spostrzegania figury na tle. Tak, więc wszystko jest ważne i ma znaczenie: elementy
całości są ze sobą powiązane. Wrócimy do tego, omawiając teorię pola.
Gestaltyści używali koncepcji figury i tła, żeby wyjaśnić proces, który rozpoczyna organizowanie spostrzegania, co z kolei
prowadzi do powstawania całości i umożliwia nadawanie znaczeń. Nie można zobaczyć jednocześnie kielicha i twarzy.
Również nie możemy widzieć jednocześnie nas samych i naszego środowiska. Niektóre rzeczy stają się figurą, a inne tłem.
Zależy to od naszych aktualnych potrzeb. Można to zilustrować prostym przykładem skrzynek pocztowych. Na ogół nie
zauważamy skrzynek pocztowych, ale jeśli chcemy wysiać list, to zaczynamy ich szukać. Na krótką chwilę skrzynka pocztowa
staje się figurą na tle pozostałych elementów. Gdy tylko wyślemy list, skrzynka wraca na swoje miejsce w tle.
O wzajemnych powiązaniach elementów będziemy mówić szerzej w rozdziale ?. Na razie jednak zostańmy przy
przykładzie skrzynek pocztowych, który dobrze nadaje się do przedstawiania w tym miejscu zagadnień związanych z figurą i
tłem. Możemy zobaczyć, że nasza potrzeba wysłania listu musi być powiązana z naszą wiedzą i doświadczeniem, zgodnie, z
którymi listy wrzucane są do skrzynek pocztowych, skrzynki te można znaleźć w wybranych miejscach i z reguły mają one
określony kształt i kolor. Stąd wynika być może chwila wahania związana z wysyłaniem listu w obcym kraju - gdy widzimy
kwadratową, żółtą konstrukcję, w której tylko otwór w kształcie listu potwierdza nasze przypuszczenia. List wymaga znaczka
o określonym nominale i ma być zaadresowany do osoby, do której chcemy go wysłać. Wydaje się to zupełnie oczywiste -
przyswoiliśmy sobie bowiem wszystkie powiązane wzajemnie aspekty wysyłania listu, są one w tle naszej świadomości i nie
ma potrzeby umieszczać ich na pierwszym planie jako figury. Jednak stanowią one istotny element całości, prowadząc do
domknięcia tej całości, a więc do wysłania listu.
Domykanie całości
Ludzie mają nie tylko naturalną tendencję do widzenia całości, ale również „potrzebę ich domykania". Staramy się
tworzyć całości z części, a także nadawać im znaczenie. Pisanie i czytanie są umiejętnościami, których oczywiście trzeba się
nauczyć, niemniej opierają się one na naturalnej dla człowieka tendencji do domykania całości. Nawet dziecko uczące się
czytać (jeśli nie ma jakiś zaburzeń percepcji, które utrudniają naukę) szybko zaczyna układać pojedyncze litery w słowa i
nadaje im znaczenie bez przywiązywania specjalnej uwagi do części, z których się składają. Po przeczytaniu do tego miejsca
mniejszego rozdziału trudno Ci będzie patrzeć na litery ŚNIE bez dodania G i domknięcia słowa.
Tę naturalną tendencję do domykania i formowania całości zademonstrowali w latach 20. i 30. psychologowie postaci,
którzy prowadzili badania nad prawami percepcji. Pokazywali swoim studentom serie niedokończonych obrazów
składających się z linii i różnych kształtów. Studenci natomiast widzieli je jako dokończone obrazy. Najprawdopodobniej
robiłeś to sam wiele razy, patrząc na rysunki naszkicowane machinalnie w czasie rozmowy telefonicznej. Spostrzegasz te
przypadkowe linie, pętle i kształty jako twarz, kwiat lub jakieś zwierzę. Uzupełniasz wzrokiem przerwy tak, by powstała
całość. Możesz nawet zamknąć tę całość na papierze. Podobnie dzieje się w czasie obserwowania chmur. Wówczas różne
pętle, zwoje, miejsca oświetlone i cienie spostrzegasz jako zamek, smoka lub krajobraz. Przykład takiego zjawiska pokazano
na rysunku 3, przedstawiającym zbiór linii, w którym bez trudu dostrzeżesz twarz.
Nasza tendencja do domykania i tworzenia całości dotyczy również codziennego życia, każdej kolejnej chwili, ale też i
dłuższych okresów. Jeśli rozmowa z przyjacielem zostanie przerwana w samym środku intrygującej opowieści, to będziemy
chcieli ją dokończyć jak najszybciej, by usłyszeć dalszy ciąg i tym samym całą historię. Jeśli czytamy dobrą powieść, trudno
nam odłożyć książkę (zwłaszcza, gdy zostało już niewiele stron), nie dowiadując się, jaki jest koniec. Autorzy powieści i
sztuk teatralnych, a także twórcy filmowi nieźle zarabiają na naszej potrzebie domykania i tworzenia całości. Codzienne
odcinki „oper mydlanych" ilustrują to wyjątkowo dobrze. Ich niejednoznaczne zakończenia skłaniają widownię do obejrzenia
kolejnego odcinka.
23
Niektóre rodzaje zadań pozostają w naszej pamięci tak długo, aż je dokończymy. Możesz pamiętać o liście, który trzeba
wysłać, o wiadomości do przekazania, praniu, które trzeba dokończyć, książce, którą trzeba
odnieść do biblioteki i tak dalej. Okazuje się, że nie można odsunąć od siebie tych myśli, dopóki zadania nie zostaną
zakończone. Gdy to się stanie, możemy skupić naszą uwagę na czymś innym.
Tendencja do domykania całości ma zastosowanie także w naszym życiu emocjonalnym. Rozważmy przykład Jima, który
nie miał żadnych wiadomości od Stephanie od wielu lat - od momentu, gdy zerwała z nim, by podjąć pracę za granicą. Jim
czuł się bardzo zraniony, ale nie okazywał tego. Jakoś dawał sobie radę w życiu, choć często popadał w depresję. Kiedy jednak
spotkał Stephanie po jej powrocie do Londynu, natychmiast poczuł całe cierpienie i złość, których dotąd nie okazywał. Czuł,
że nie może wejść z nią w kontakt, dopóki nie powie jej o uczuciach, które przeszkadzały mu w odnowieniu ich przyjaźni.
Kiedy ujawnił swoje uczucia - innymi słowy, gdy doszło do domknięcia emocjonalnej całości.
- nic już nie przeszkadzało mu odnosić się do Stephanie otwarcie.
Całe nasze życie jest pełne postaci, które są tworzone, domykane i tworzone na nowo. Można traktować proces
domykania i tworzenia jako cykliczny.
Cykl doświadczania jako model zdrowego funkcjonowania
Wszystkie zjawiska w życiu mają swój początek, środek i koniec;
można je więc traktować jako zjawiska cykliczne. Regularnie następują po sobie dzień i noc, budzimy się i zasypiamy,
bierzemy wdech i robimy wydech. Ciągle powtarza się cykl, w którym czujemy głód i dążymy do jego zaspokojenia. Jest
również i cykl życia - od poczęcia do narodzin, od wczesnego etapu rozwoju do osiągnięcia dojrzałości, od pierwszych oznak
starzenia się do śmierci. U roślin i zwierząt, nie wyłączając ludzi, każde kolejne pokolenie kontynuuje cykl życia. Każdy żywy
organizm ma charakterystyczny dla siebie cykl życia, a w nim szereg mniejszych cykli
- różnych dla każdego gatunku. W Gestalt koncentrujemy się na cyklach doświadczania, z których składa się życie.
Wyobraź sobie człowieka leżącego w łóżku i pogrążonego we śnie. Właśnie dzwoni telefon. Dźwięk dzwonka zaczyna
stopniowo przedzierać się przez mgłę snu. W miarę jak człowiek się budzi, zaczyna uświadamiać sobie natrętny hałas, który
jeszcze kilka chwil wcześniej wydawał się być częścią jego snu. Zdaje sobie sprawę, że to telefon. Przez kilka sekund leży
nieruchomo, zastanawiając się, czy podnieść słuchawkę. Zdecydowawszy się jednak zareagować, napina mięśnie, siada i sięga
po
słuchawkę telefonu. Podnosi ją, mówiąc: „Halo". W słuchawce słyszy słowa: „Zamawiał Pan budzenie na siódmą piętnaście".
Dziękuje więc dzwoniącemu, odkłada słuchawkę i z powrotem opada na poduszkę. Mięśnie stają się znów rozluźnione, a
człowiek wykorzystuje jeszcze kilka chwil na odpoczynek i zebranie myśli.
Prześledziliśmy właśnie jeden z naturalnych cykli, z jakich składa się nasze życie. W ciągu życia jesteśmy poddawani
działaniu milionów bodźców, które automatycznie sortujemy według ważności. Bodźce te mogą mieć wewnętrzne źródło, jak
np. doznanie głodu, emocja czy nagły pomysł, który przyszedł nam do głowy; mogą również pochodzić z zewnątrz, jak
dzwonek telefonu w powyższym przykładzie lub dźwięk głosu, działanie innej osoby czy wreszcie zmiana pogody. Wiele z
tych bodźców pozostaje w „tle" i nie wprowadzamy ich do naszej świadomości. Wiele z nich dostrzegamy przez krótki czas
jako przemijające „figury". Na niektórych natomiast koncentrujemy uwagę i wprowadzamy do naszej świadomości jako
wyraźne „figury". W powyższym przykładzie dzwonek telefonu początkowo był elementem tła śpiącej osoby. Stopniowo stał
się figurą, zaś człowiek przygotował się do odpowiedzenia na bodziec i podjęcia stosowanego działania. Telefon został
odebrany, wiadomość przyjęta, a postać (a więc doświadczenie) domknięta. Człowiek był gotowy do skupienia się na nowej
figurze - planie na kolejny dzień.
Terapeuci Gestalt podzielają przekonanie, że zdrowe funkcjonowanie to świadomy proces dostrzegania, tworzenia figury
i podejmowania działania, który zachodzi w teraźniejszości. To również branie odpowiedzialności za dokonywane wybory -
wybór figury i reakcji na nią.
Twórcami idei stadiów naszego doświadczania byli Perls (194?) i Paul Goodman (Perls i in., 1951), następnie rozwinął ją
Zinker (19?^. Stadia te były rozmaicie nazywane przez różnych teoretyków i w różnym czasie, co samo w sobie odzwierciedla
rozwój i zmiany w obrębie koncepcji Gestalt. Prezentujemy tutaj własną wersję stadiów rozwoju, którą można porównać z
poglądami innych autorów (patrz Clarkson i Mackewn, 1993).
Stadium 1: Doznanie
Jednostka odbiera bodziec działający z zewnątrz lub pochodzący z jej wnętrza. To stadium nazywa się „doznaniem", gdyż
obejmuje wpływ bodźców na nasze zmysły. Coś może pojawić się w naszym polu widzenia lub możemy zacząć odbierać
jakieś doznania cielesne. W naszym przykładzie był to zewnętrzny bodziec w postaci dzwoniącego telefonu, który śpiący
człowiek stopniowo zaczynał słyszeć.
Stadium 2: Rozpoznanie
Doznanie staje się figurą, którą jednostka stopniowo sobie uświadamia, lokalizuje, próbuje rozpoznać i - jeśli jest to
możliwe - również nazwać. Wewnętrzne doznanie ściskania w klatce piersiowej może przez jedną osobę być natychmiast
rozpoznane jako smutek, podczas gdy inna rozpozna je jako początek przeziębienia. Dla jeszcze innej osoby rozpoznanie może
być trudniejsze, a samo doznanie pozostanie po prostu uczuciem ściskania w klatce piersiowej, z którego człowiek zdaje sobie
24
sprawę. W naszym przykładzie budzeniu się towarzyszy stopniowe identyfikowanie dźwięku jako dzwonka telefonu.
Stadium 3: Ocena i planowanie (mobilizowanie energii)
W tym stadium człowiek zaczyna reagować na bodziec, nadawać mu znaczenie i decydować o tym, co robić. Odczuwa
różne doznania, myśli o nich i doświadcza przypływu energii w miarę przygotowywania się do działania. Czasami taka ocena
towarzyszy procesowi rozpoznawania, gdy jednostka reaguje na coś, co jest dla niej nowe i nieznane. Czasami będzie to
wzrost świadomości własnych potrzeb i uczuć, gdy człowiek analizuje różne opcje i wybiera plan działania. W naszym
przykładzie osoba, która rozpoznała dźwięk telefonu, zdecydowała się podnieść słuchawkę i przygotowała mięśnie do
wykonania tej czynności.
Stadium 4: Działanie
Teraz człowiek wykonuje pewne ruchy, aby przybliżyć osiągnięcie celu. Może eksperymentować z różnymi rodzajami
działania, dopóki nie znajdzie najbardziej zadowalającego, lub też stwierdzić, że można postąpić tylko w jeden sposób. Plan
wprowadzany jest w życie. Tak, więc leżący człowiek przekręca się na bok, by dosięgnąć telefonu.
Stadium 5: Kontakt
Teraz człowiek jest już w pełni zaangażowany w to, co zdecydował się robić. Wszystko inne staje się tłem, gdyż
podejmowane działanie jest zgodne z potrzebami i staje się wyraźną i kompletną figurą. Głodny mężczyzna, na przykład,
delektuje się zjadaną kanapką i w danym momencie tylko w to jest zaangażowany; kobieta skupia wszystkie swoje zmysły na
widoku i dźwięku pszczół latających nad bladoróżowymi kwiatami. W analizowanym przez nas przykładzie człowiek podnosi
słuchawkę telefonu, słyszy głos i odbiera wiadomość.
Stadium 6: Asymilacja i domknięcie
Jeśli potrzeba została w pełni zaspokojona poprzez pełny kontakt, człowiek ma fizyczne i psychiczne poczucie
domknięcia i zadowolenia. Nawet, jeśli działanie polegało na wyrażeniu smutku i lamentowaniu, to i tak pojawia się poczucie
ulgi i przekonanie o stosowności takiego postępowania. W tym stadium jednostka upewnia się, czy istotnie doszło do
zaspokojenia potrzeb. Proces, który to umożliwia, można nazwać „powtórną oceną". Jeśli utrzymują się pierwotne doznania i
ich świadomość, to jednostka może wrócić do stadium oceny i sformułować nowy plan działania. Widzimy w ten sposób, jak
możemy przechodzić tam i z powrotem z jednego stadium do drugiego, nieprzerwanie reagując świadomie na wewnętrzne i
zewnętrzne bodźce. Perls i współautorzy (1951) nazwali ten proces „organizmiczną samoregulacją", a Hunter Beaumont
(1993) - „samoorganizacją".
W naszym przykładzie człowiek nadał znaczenie temu, co przeszkodziło mu rano i zgodnie z tą oceną postępował dalej.
Przeszedł do ostatniego stadium.
Stadium 7: Wycofanie
Człowiek odwraca uwagę od figury. W miarę jak traci nią zainteresowanie, figura staje się tłem. W naszym przykładzie
osoba odkłada słuchawkę, opada na poduszki i jest gotowa do skupienia uwagi na czym innym. W ten sposób postać została
domknięta (patrz rysunek 4).
Przestrzeń pomiędzy stadiami
Pomiędzy stadiami 7 i l w cyklu Gestalt pozostaje wszakże pewna przestrzeń. Nie jest to stadium w pełnym tego słowa
znaczeniu, nie ma bowiem kontynuacji. To stan po wycofaniu uwagi, ale przed pojawieniem się kolejnej figury, w którym
jednostka odpoczywa. Perls (1976) określił go mianem „płodnej próżni". W tym stanie nie wypełniamy naszego życia
25
wspomnieniami i planami, ale jesteśmy gotowi doświadczać poczucia braku ukierunkowania, dzięki czemu nadal pozostajemy
„tu i teraz" i możemy w pełni reagować na to, co dzieje się w danym momencie. Jesteśmy świadomi bodźców, które nas
otaczają i pochodzą z naszego wnętrza - jesteśmy gotowi utworzyć kolejną postać. Można dokonać rozróżnienia pomiędzy
płodną próżnią, której doświadczenie staje się podłożem rozwoju i bezpłodną, w której jest tylko pustka, bezsens i przerażenie.
Wówczas człowiek albo pogrąża się rozpaczy, albo stara się za wszelką cenę wypełnić pustkę jakąkolwiek aktywnością
umysłową bądź fizyczną. Osoba w analizowanym przez nas przykładzie leży zrelaksowana i spokojna tak długo, dopóki nie
pojawi się chęć wstania z łóżka.
Zdajemy sobie sprawę, że dokładny opis powyższych stadiów może sprawiać wrażenie, iż cały cykl jest bardzo
poważnym i pochłaniającym wiele czasu doświadczeniem. Nie zawsze tak się dzieje. Dla przykładu -pisząc o cyklu jedna z
autorek poczuła coś na skórze. Spoglądając w dół, zobaczyła (i natychmiast rozpoznała!) osę. Przestraszyła się i podniosła
rękę, by ją strzepnąć. Doznanie związane z dotknięciem owada, widok spadającej osy oraz uczucie ulgi i satysfakcja wystąpiły
prawie równocześnie. Kilka następnych chwil zajęło wyciszenie strachu i rozluźnienie się - to domknęło postać. Cały cykl
trwał tak krótko, że przerwa w pisaniu była prawie niezauważalna.
Niekiedy cykl może trwać dłużej. Można posłużyć się nim do opisu pianisty, który uczy się grać nowy utwór - od
wstępnego pragnienia, poprzez uczenie się i ćwiczenie do pełnego kontaktu podczas wykonywania utworu, po którym
następuje zadowolenie i na koniec wycofanie zainteresowania. Cały cykl może objąć minuty, dni lub miesiące w zależ ności od
umiejętności pianisty. Cykl doświadczania może pomóc zrozumieć stadia procesu żałoby, a także zmiany, do jakich dochodzi
w procesie terapii - od pierwszego uświadomienia sobie przez klienta jego uczuć i myśli do stopniowego przejmowania
odpowiedzialności za swoje życie.
Zaburzenia cyklu
Wydaje się nieuniknione, że wiele z potencjalnych cykli pozostanie niedomkniętych. Nie jest bowiem możliwe, by
uświadomić sobie w pełni każdy bodziec i odpowiednio nań zareagować. Są tysiące takich bodźców, które musimy ignorować,
gdyż inaczej nie moglibyśmy normalnie żyć. Nawet teraz, gdy piszemy tę książkę, nasze zmysły są atakowane miliardami
różnych bodźców. Mogą one pochodzić z wnętrza ciała, tak jak doznania związane z procesami fizjologicznymi, które
nieprzerwanie zachodzą w naszym ciele; mogą to być również wspomnienia, myśli czy uczucia związane z tymi z elementów
naszego życia, które nie są związane z pisaniem tej książki. Ze świata zewnętrznego dociera do nas krajobraz za oknem,
możemy więc przerwać pisanie i skupić się na kolorach i kształtach, dźwiękach i zapachach. Lista ta jest nieskończenie długa.
Zdecydowaliśmy się jednak zignorować większość z tych bodźców po to, by poświęcić się zadaniu pisania książki.
Przedwcześnie zamykamy potencjalne postacie, mówiąc: „Pisanie jest w tej chwili najważniejsze". W tym przypadku
zdecydowaliśmy się skoncentrować na naszej bieżącej pracy.
Czasami zdarza się jednak, że przerywamy cykl tworzenia się postaci i w ten sposób ograniczamy możliwość
doświadczania naszych aktualnych potrzeb w „tu i teraz". Trudności mogą pojawić się wówczas, gdy występuje zaburzenie w
którymkolwiek ze stadiów cyklu, co z kolei prowadzi do niewłaściwego domknięcia postaci lub do „odchyleń" w kolejnych
stadiach. Terapeuta pomaga klientowi uświadomić sobie zaburzenia, do jakich dochodzi w różnych etapach, co z kolei
pozwala klientowi zbadać, jak - a czasem nawet i dlaczego - pojawiają się zaburzenia. Może okazać się, że klienci zaburzają
naturalne następstwo kolejnych stadiów cyklu, gdy jest to dla nich korzystne. Najważniejsze może się wydać to, żeby nie
zdenerwować rodziców; przystosowanie się w konkretnej sytuacji może sprzyjać rozwiązaniu problemu. Może nawet uratować
życie. W podejściu Gestalt takie zaburzenie naturalnego przepływu doświadczenia jest nazywane „twórczym
przystosowaniem", co podkreśla fakt, że dziecko stosując je po raz pierwszy, zrobiło coś twórczego w odpowiedzi na
dostrzegany problem lub zagrożenie. Taki sposób postępowania przez pewien czas był skuteczny. „Twórcze przystosowanie"
stało się następnie nawykiem, który obecnie może nie być już tak użyteczny. Usuwanie zaburzeń w cyklu doświadczania jest
ważnym elementem terapii Gestalt. Wrócimy do tego zagadnienia później.
W tym miejscu omówimy, jak ujawniają się u naszych klientów, a także u nas samych, zaburzenia w obrębie konkretnych
stadiów cyklu.
Nie podajemy tutaj wyczerpującej listy, dostarczamy jedynie materiału do przemyśleń i dalszych analiz. Jak można będzie
zauważyć, niektóre z zaburzeń prowadzą, z różnych powodów, do wystąpienia tego samego problemu.
Zaburzenie w obrębie stadium doznań przejawia się w różny sposób. Zwykle osoby, u których zaburzenia pojawiają się w
tym stadium, mogą mieć trudności ze zidentyfikowaniem i rozróżnieniem doznań płynących z ciała. Prowadzi to do braku
dbałości o siebie lub do niemożności określenia własnych pragnień. Osoby takie mogą również nie być świadome własnego
otoczenia. Mogą cierpieć z powodu chronicznych dolegliwości, gdyż dochodzi u nich do somatyzacji stresu. Mogą wycofywać
się z kontaktu z otoczeniem, wydawać się otępiałe, ujawniać niewiele emocji lub nie ujawniać ich wcale, mogą mieć niewielu
przyjaciół. Niekiedy, w przypadku skrajnych zaburzeń, może dochodzić do samookaleczeń.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym zaburzeniu, które pojawia się w stadium doznania - o nadwrażliwości. Niekiedy
jednostki mają trudności z powodu wielu różnych bodźców, które bombardują ich zmysły. Reagują bez przerwy na stymulację
ze świata zewnętrznego, ale także na doznania płynące z wnętrza i nie mogą wybrać bodźców, które w danej chwili są dla nich
najistotniejsze. Często mają kłopot z wyraźnym rozpoznaniem bodźców i dokonaniem ich analizy, a więc określeniem, jakie są
odbierane doznania i co oznaczają. Klient może więc być nadmiernie pobudzony i nerwowy. Może nie móc skupić się na tym,
co znajduje się na pierwszym planie. Takiej osobie wszystko wydaje się pierwszoplanowe. W takim przypadku terapeuta nie
będzie koncentrował się na pomaganiu klientowi we wzmacnianiu doznań i poszerzaniu świadomości. Będzie go natomiast
uczył, jak zredukować poziom energii i jak znaleźć sposób na opanowanie własnych intensywnych doznań.
26
Zaburzenie w stadium rozpoznania może prowadzić do trudności w nazywaniu doznań, co przyczynia się do zakłóceń w
rozpoznawaniu własnych potrzeb. Klienci z tego rodzaju zaburzeniami trafiają do terapii z przekonaniem, że „coś jest nie tak".
Nie mogą jednak określić, co to jest. Osoba, u której występują zaburzenia w tym stadium, może również zachowywać się
bardzo impulsywnie i być bardzo ożywiona. Zdaje sobie sprawę z odbierania doznań. Nie nazywa ich jednak właściwie, nie
„ocenia" prawidłowo, niemniej podejmuje natychmiastowe działanie, które jest działaniem nieprzemyślanym.
Zaburzenia w stadium oceny i planowania mogą prowadzić do depresji lub niepokoju, gdyż jednostka mobilizuje energię,
ale nie przetwarza jej na efektywne działanie. Innym zjawiskiem może być zamartwianie się i trudności z podejmowaniem
decyzji. Warto przypomnieć, że w
analizowanym stadium wykorzystuje się dokonania poprzedniego - stadium rozpoznania - a więc odwołuje się do nadanego
znaczenia. Stadium to pełni bardzo ważną rolę w nadawaniu sensu naszemu doświadczeniu. Jeśli klient nadaje znaczenie
sytuacji w sposób, który nie jest ani logiczny, ani prawdopodobny, możemy podejrzewać, że mamy do czynienia z
zaburzeniami tego stadium.
Zaburzenia na przejściu od stadium oceny do stadium działania ujawniają się w odkładaniu aktywności na później.
Odwrotnie jest natomiast na przejściu od stadium działania do stadium kontaktu. Tutaj zaburzenie ujawnia się w postaci
nadmiernej, nieustannej aktywności. Osoby z takim zaburzeniem mogą skarżyć się na przeżywany stres bądź go nie
przeżywać. W obu przypadkach mają tendencję do ciągłego powtarzania swoich doświadczeń. Nie są jednak przekonane, że
naprawdę im się „udało". Ludzie ci określani są niekiedy mianem „pracoholików". Mogą być perfekcjonistami, którzy starają
się, by wszystko „było jak trzeba". Nie udaje im się jednak wejść w pełny kontakt z zadaniem, czy też inną osobą. Mogą mieć
sporo znajomych, z których tylko niewielu to prawdziwie bliscy przyjaciele. U mężczyzn, u których występują zaburzenia tego
stadium, rozpoznaje się niekiedy „zespół Casanovy". Jedna seksualna zdobycz następuje po drugiej, co pozwala uniknąć praw-
dziwie intymnego kontaktu z drugą osobą.
Ludzie, którzy mają trudności z osiąganiem satysfakcji, mogą mieć problemy związane ze stadium asymilacji i
domknięcia. Mogą być ciągle niezadowoleni, że nie byli perfekcyjni w tym, co robili. Jeśli klient skarży się, że nie jest dość
dobry, warto zwrócić uwagę, czy wynika to z zaburzenia w stadium oceny, gdy rezygnuje się z „niedobrych" planów, czy z
zaburzenia w stadium kontaktu, gdy ludzie pozbawiają ^!ę pełnego doświadczenia, czy też z zaburzenia w stadium asymilacji i
domknięcia, gdzie mimo wystąpienia kontaktu pojawia się brak satysfakcji. Znów możemy mieć do czynienia z pewnym
rodzajem „pracoholizmu".
Zaburzenia w obrębie stadiów asymilacji i domknięcia oraz wycofania można podejrzewać u klientów, u których
pojawiają się kwestie związane z kończeniem. Trudności z kończeniem mogą manifestować się na wiele sposobów, nie tylko
w związku z niedokończonym procesem żałoby, oczywistą utratą czy separacją. Człowiek może bardzo bać się być sam. Może
mieć problemy z dokonaniem wyboru, ponieważ wybierając jedną rzecz, naraża się na utratę tej „nie wybranej". Może mieć
ogólne problemy z kończeniem - od wychodzenia po zakończeniu sesji terapeutycznej po kończenie rozpoczętego zdania.
Klient, który mówi tak długo, dopóki mu się nie przerwie, również może być osobą z zaburzeniami w tym stadium cyklu.
Podaliśmy kilka przykładów tego, jak mogą ujawniać się zaburzenia w cyklu doświadczania. W Gestalt często stosujemy
termin „przerwy", pozwalający opisać aktywny, dziejący się tu i teraz proces, wskutek którego jednostka zaburza naturalny
bieg cyklu. Termin ten stosowany jest dla podkreślenia, że dochodzi do rzeczywistego przerwania cyklu. Niemniej, należy
pamiętać, że przerwanie (interruption) nie musi być prostym zerwaniem (breaking of f). Może przybrać postać zakłócenia,
zmiany, przemieszczenia, zamiany itp.
Przerwy w cyklu doświadczania
Wyróżnia się siedem sposobów, w jakie może dojść do przerwania cyklu. Są to:
(l) desensytyzacja; (2) defleksja; (3) introjekcja; (4) projekcja; (5) retrofleksja; (6) egotyzm i (7) konfluencja. Procesy te
mogą pojawić się w dowolnym stadium cyklu. Innymi słowy możemy przerwać nasze doświadczenie na każdy z tych siedmiu
sposobów tak w stadium doznania, jak i rozpoznania, oceny i planowania, działania, kontaktu, asymilacji i domknięcia, a także
wycofania. Często niektóre z wymienionych procesów łączą się; następuje wówczas przerwa w naturalnym cyklu, a także inny
rodzaj zakończenia. Sytuacja taka może mieć zarówno korzystne, jak i niekorzystne konsekwencje. O zdrowych i pożądanych
konsekwencjach mówimy, na przykład, wówczas, gdy powstrzymujemy ogromną ochotę kopnięcia osoby, która wpycha się
bez kolejki; o niepożądanych natomiast wtedy, gdy powstrzymujemy się od powiedzenia zaufanemu przyjacielowi o naszym
smutku. Chcemy dodać, zanim opiszemy szczegółowo powyższe przerwy w cyklu, że to „metafory, a nie byty absolutne" (łan
Greenway, przyjaciel i współpracownik, 1994, informacja ustna). Używa się ich, by lepiej zrozumieć coś, co jest unikalne dla
każdej jednostki. Stąd nie należy stosować ich jako etykiet.
Desensytyzacja
Desensytyzacja jest procesem, przez który jednostka paraliżuje swoją naturalną zdolność do odczuwania świata. Oznacza
to, że tłumi swą zdolność do widzenia, słyszenia, odczuwania smaku, zapachu i dotyku. Dotyczy to zarówno pojedynczych
zmysłów, jak i kombinacji doznań. Jasne, że desensytyzacja najczęściej pojawia się w stadium doznawania. Ma wówczas
najbardziej szkodliwy wpływ. Człowiek odcina się od swoich doznań i dosłownie nie reaguje ani na wewnętrzne, ani na
zewnę-
trzne bodźce. Na przykład Arthur wchodząc do gabinetu terapeuty, uderza mocno łokciem o drzwi. Zdaje się teeo jednak nie
27
zauważać, nie pamięta o tym również i później, pytany w czasie sesji. Nie zdaje sobie także sprawy z niewygody - siedzi
bowiem dziwacznie na samym brzegu krzesła. Daje to terapeucie informację, że Arthur w czasie terapii powinien skupić się na
stawaniu się bardziej świadomym doznań pochodzących z własnego ciała, a także na kontakcie. Desensytyzacja w tym
punkcie cyklu może przybierać różne formy - od braku kontaktu z własnym ciałem do stanu pełnej katatonii.
Innym aspektem doznawania, oprócz desensytyzacji, jest nadwrażliwość. W tym przypadku, w odróżnieniu od tłumienia i
wyciszenia, mamy do czynienia z nadmierną stymulacją organizmu przez różnorodne doznania. Nadwrażliwość może
prowadzić do unikania kontaktu z ważnymi bodźcami, które, mimo że niekiedy przykre, wymagają reakcji. Desensytyzację i
nadwrażliwość można osiągnąć za pomocą niektórych substancji, takich jak nikotyna, alkohol, narkotyki, kofeina,
węglowodany, cukier i inne.
Desensytyzacja może również wystąpić w innych fazach cyklu. Rozważmy przykład Molly, która pełna entuzjazmu
ciężko pracowała, przygotowując się do egzaminu z muzyki. Gdy w końcu poszła na uroczystość rozdania nagród, stłumiła
pełne przeżycie satysfakcji z odniesionego sukcesu - nie usłyszała, gdy wyczytano jej nazwisko z informacją o otrzymanym
wyróżnieniu.
Czasami desensytyzacja nie tyle krępuje organizm, co ułatwia jego funkcjonowanie. W finale ważnego meczu tenisowego
jeden z graczy może zignorować ostry ból w kolanie, by odnieść zwycięstwo. Rozpatrując to w kategoriach samoregulacji,
dochodzimy do wniosku, że desensytyzacja, do jakiej doszło u tenisisty, przerwała naturalny cykl troski o własne kończyny.
Co prawda, w równoległym cyklu osiągania długofalowego celu (zdobycia nagrody) wspomniana desensytyzacja występuje w
stadium kontaktu. Tym, co różni zdrową przerwę w cyklu od niezdrowej, jest zwykle towarzysząca im świadomość i
możliwość wyboru. Niekorzystne przerwy zwykle mają „kompulsywny" charakter.
Możesz, Czytelniku, przybliżyć sobie zjawisko desensytyzacji, rozpoznając jego przejawy we własnym życiu, również w
tym momencie. Przestań koncentrować się na lekturze tej książki i zwróć uwagę na te części swego ciała, które utrzymujesz w
niewygodnej pozycji. Możesz, na przykład, krzyżować nogi w taki sposób, że jedno z kolan drętwieje. Możesz ignorować taką
biologiczną potrzebę, jaką jest głód. Czasami, gdy otrzymujemy coś „dla ducha", potrzeby cielesne schodzą na dalszy plan. Po
to, byś na powrót połączył się z naturalnymi cielesnymi doznaniami, radzimy Ci poszukać takiej pozycji, w której będziesz
odczuwał całe ciało.
Wielu ludzi „nowoczesnej" cywilizacji potrzebuje pomocy okularów. Czasami wynika to z nadmiernego eksploatowania
wzroku w związku z czytaniem, pisaniem i korzystaniem z komputera. W społeczeństwach, w których ludzie nie wykonują tak
często wymienionych czynności, stan ich wzroku jest zwykle lepszy. Sugerujemy, byś zorganizował sobie tak czas, by w
każdej godzinie czytania, co najmniej pięć minut poświęcić na przyglądanie się czemuś na horyzoncie.
Czy są takie sprawy w Twoim życiu, które osiągają duże nasilenie, zanim je zauważysz? Czy zdarza się, że nagle zdajesz
sobie sprawę z tego, jak jesteś głodny lub zmęczony? Czy często stwierdzasz, że zjadłeś zbyt dużo? Czy masz siniaki na ciele,
których pochodzenia nie znasz? Zacznij rozpoznawać obszary, w których dochodzi u Ciebie do desensytyzacji.
Z drugiej strony możesz również odczuwać zbyt intensywnie, tak jak opisaliśmy to wcześniej. Czy zdarza się, że czujesz
się przytłoczony nadmierną ilością bodźców z otaczającego Cię świata? Czy masz trudności z dokonaniem wyboru ważnych
informacji? Możesz chcieć zwolnić tempo, wycofać się w głąb siebie i zdecydować, czego pragniesz, zanim zmierzysz się ze
światem.
Defleksja
Defleksja jest procesem, w którym dochodzi do skierowania energii na inną niż zwykle drogę. Wskutek niego bodźce
docierające ze środowiska nie wywierają wpływu. Defleksja może nastąpić w dowolnym punkcie cyklu doświadczania. Często
pojawia się w stadium rozpoznania jako sposób obrony przed nieprzyjemnymi doznaniami. Hilda, na przykład, wygląda na
smutną, gdy mówi o swych staraniach o utrzymanie dobrej relacji z mężem. Gdy jeden z członków grupy terapeutycznej
stwierdza, że to istotnie smutna sytuacja, Hilda odpowiada: „Cóż, jesteśmy małżeństwem od 18 lat". Zachęcona przez grupę do
powiedzenia, jak się czuje, stosuje defleksję i pyta: „Co rozumiesz przez »smutna«?". Defleksję w stadium działania można
zilustrować na przykładzie Tima, który już miał powiedzieć jednej z uczestniczek grupy, jak złości go jej częsta nieobecność,
ale skomentował jedynie wzór jej swetra.
Defleksja jest szczególnie użyteczna wówczas, gdy pełne rozpoznanie sytuacji mogłoby utrudnić jej domknięcie. Jean jest
przerażona wizytą u dentysty. Dokonuje defleksji i odcina się od swojego strachu, starając się przypomnieć sobie słowa
pewnej piosenki. W tym czasie dentysta może dokończyć zakładanie plomby.
Możesz, Czytelniku, jeśli masz na to ochotę, spróbować przeanalizować stosowane przez siebie defleksję. O jakich
rzeczach wolisz nie myśleć? Gdybyś starał się szczerze odpowiedzieć na to pytanie, pewnie byś
stwierdził, że szybko zacząłeś myśleć o czymś innym lub zająłeś się inną czynnością. Czy wiesz, czego starałeś się uniknąć;
jakie niemiłe uczucia lub myśli wydawały Ci się nie do zniesienia? Czytając powoli następującą listę zauważ, przy których
słowach wzdragasz się: chleb, książki, pająki, drzewa, śmierć, Mozart, rak, seks, Hitler, lizaki, dentyści, jaskinie, chmury,
ptaki, lód, polistyren, głód.
Introjekcja
Introjekcja polega na przyjmowaniu pochodzących od otoczenia reguł, przekazów, modeli itp. To najbardziej powszechny
ze sposobów zakłócania zdrowego funkcjonowania jednostki. Elementem, który uległ introjekcji jest to, co zostało przyjęte w
przeszłości i odbija się na teraźniejszości. Introjekcja jest możliwa w każdym okresie życia, skoro uczymy się i wzorujemy na
otaczających nas ludziach. Niemniej, większość introjekcji zachodzi w dzieciństwie, gdy jesteśmy najbardziej podatni na
28
wpływy, gdy nasze przetrwanie zależy od silnych i kochanych przez nas dorosłych, których aprobaty ogromnie potrzebujemy.
To właśnie od rodziców (lub innych osób sprawujących nad nami opiekę) otrzymujemy i przyjmujemy większość aksjomatów.
Stosujemy je później przez całe życie, chcąc nadać sens naszej egzystencji, naszym związkom z innymi, wreszcie sobie
samym. Introjekcja przekazów otoczenia odbywa się na nieskończenie wiele sposobów. Jej wyrazem są potrawy, które jemy;
sposób, w jaki się ubieramy; typ relacji z ludźmi, których szukamy; co uważamy za dobre maniery lub ich brak i tak dalej.
Powodzenie reklamy opiera się również na zjawisku introjekcji - produkty są nabywane bez starannego rozważenia.
Introjekcja może wystąpić w stadium oceny i planowania. Andrew już ma się rozpłakać, gdy nagle stwierdza: „To
głupstwo nie jest warte leź". Później w czasie sesji terapeutycznej przypomina sobie, że jego matka często mówiła chłopcom
w ich rodzinie, by nie robili problemów z drobiazgów i rzeczy nieistotnych.
Celta zastanawia się nad możliwością zmiany zawodu i sporządza listę zajęć, które mogłaby wykonywać. Grupa zwraca
jej uwagę na to, że na liście widnieją wyłącznie typowo kobiece zawody, takie jak pielęgniarka, sekretarka czy
przedszkolanka. Jeden z członków grupy stwierdza:
„Jesteś świetna w liczeniu, dlaczego nie dopiszesz księgowej?". Słysząc to, Celta zaczyna czuć się nieswojo i staje się
niespokojna. Analizując dalej swoje doświadczenia, dochodzi do wniosku, że w jej rodzinie to mężczyźni zwykle bywali tymi
„zdolnymi", a kobiety zajmowały się domem i opiekowały innymi. Praca księgowej byłaby spostrzegana jako mało kobieca.
Odtwarzając źródło przekazów, które uległy introjekcji, Celia
przypomina sobie, jak matka wpisała jej do pamiętnika następujące słowa:
„Bądź dobrą i miłą dziewczynką i pozwól tym mądrzejszym...".
Introjekcja może pojawić się również w innych stadiach i wówczas zwykle pociąga za sobą dalsze procesy przerwania
cyklu. Dla wspomnianej wcześniej Hildy, u której wystąpiła defleksja wobec smutku, charakterystyczny był wewnętrzny
nakaz: „Nie denerwuj się". Molly, która odcięła się od doznań związanych z odniesionym sukcesem, była przekonana, że „nie
powinna dać się ponieść emocjom".
Odrzucanie tego, czego się nauczyliśmy od rodziców i rodziny, byłoby oczywiście dużym błędem. Przyjmowanie reguł
regulujących życie jest częścią mechanizmu, dzięki któremu uczymy się i jesteśmy bezpieczni. Początkowym etapem uczenia
się jest naśladowanie, a więc dokonywanie introjekcji zachowania modela. Później, gdy doskonalą się nasze umiejętności,
zaczynamy szlifować nasz własny styl i przejmujemy to, co lepiej odpowiada indywidualnym potrzebom i talentom. Dziecko
słyszy na przykład: „Nie wybiegaj na drogę", „Bądź uprzejmy dla innych", „Odżywiaj się zdrowo", „W ten sposób się czyta" -
wszystko to stanowi elementy wiedzy niezbędnej do życia w społeczeństwie. Jest wiele przekazów, które uległy introjekcji.
Decydujemy się je zatrzymać nawet wówczas, gdy wiemy, że nie stanowią one obiektywnej PRAWDY, a są jedynie opiniami
naszych rodziców. Są, bowiem użyteczne i znajdują zastosowanie w naszych relacjach z otoczeniem. Przykładem mogą być
takie prawdy jak: „Należy szanować innych ludzi", „Przemoc jest zła", „Piękno należy cenić".
Innym ważnym czynnikiem, który należy uwzględnić w przypadku introjektów, jest kultura. Wiele z nich zostało nam
bowiem przekazane poprzez krąg kulturowy, w którym żyjemy. Ich przekaźnikami są rodzice, szkoła, przyjaciele, sąsiedzi,
księża itp. Stąd wynikają różnice w obrębie systemów przekonań i wartości pomiędzy mieszkańcami różnych krajów, a także
pomiędzy ludźmi należącymi do rozmaitych grup tworzących jedno na pozór społeczeństwo: Irlandczykami, Azjatami,
Latynosami, robotnikami z Północy, białymi przedstawicielami klasy średniej, katolikami, metodystami itp. Pracując z
klientami należy być świadomym, co jest kulturową introjekcją u nas samych, a co u klienta. Możemy w ten sposób uniknąć
narzucenia własnego układu odniesienia w sytuacji terapeutycznej. Możemy również odnosić się z należytym szacunkiem do
kulturowego dziedzictwa klienta, zachęcając go jednocześnie do uświadomienia sobie, jakim wpływom kulturowym ulegał i
pozwalając mu, gdy tak zdecyduje, pracować w obrębie tego układu odniesienia.
Namawiamy Cię, Czytelniku, byś zastanowił się przez moment nad swoimi przekonaniami związanymi z proszeniem o
pomoc. Czy mówisz
na przykład „Och, nie chcę obarczać innych moimi problemami" lub „Jeśli cos ma być zrobione dobrze, trzeba to zrobić
samemu" albo „Poproś, a będzie ci dane", czy tez „Chcę - me dostanę", a może jeszcze coś innego
?
Z pewnością część Twoich
wypowiedzi jest efektem introjekcji, jakiej uległy przekazy od rodziców i wzory ich zachowań
Weź pod uwagę różne obszary swojego życia, a przekonasz się, jak bardzo ulegasz wpływom, dokonując swoich,
wydawałoby się osobistych, wyborów Czy przekonania o tym „jak ma być" są nadal aktualne, czy tez masz ochotę je zmienić
?
Jeśli chcesz udoskonalić umiejętność rozróżniania i zwalczyć introjekcję, spróbuj stosować regularnie następujące podstawowe
pytania „Czy ]a tego chcę
?
", „Czy zgadzam się z tym
?
", „Czy to mi odpowiada
?
", a także pewne podstawowe autoinstrukcje
„Przemyśl, zanim przyjmiesz", „Mogę mieć własną świeżą opinię na ten temat"
Projekcja
Projekcja jest procesem wypierania pewnego aspektu„)a" i umieszczania go w czymś na zewnątrz - w inne) osobie,
zwierzęciu lub przedmiocie Jednostka dokonuje projekcji, gdy wyobraża sobie, ze wie, co inny człowiek czuje bądź myśli lub
dlaczego cos robi Niekiedy projekcja jest właściwie oparta na naszym życiowym doświadczeniu Gdy Robert ma nachmurzoną
minę i odpowiada monosylabami, to dokonując projekcji, stwierdzam, ze jest na mnie zły i ze nie pora teraz na przytulenie się
do mego Stwierdzam to, nie pytając Roberta, zaś mój wniosek opiera się na fakcie, ze zwykle ludzie zachowują się tak jak
Robert, gdy są źli Decyduję się przerwać postać, którą tworzyłam Podobnie, gdy koleżanka podchodzi do mnie z uśmiechem i
wyciągniętą ręką, wyobrażam sobie, ze jest przyjaźnie nastawiona Bazuję tutaj na uprzednim doświadczeniu z osobami, które
zachowywały się w taki sposób
Artyści stosują pewne formy projekcji, gdy przekształcaj swe pomysły w obrazy na płótnie, w rzeźby itp Architekci
29
używają projekcji, planując centrum handlowe - dzięki nie) wyobrażają sobie, jakie udogodnienia będą potrzebne Mv także
posługujemy się projekcją, pakując walizkę przed wyjazdem na wakacje Zginęlibyśmy bez projekcji - prawda ta odnosi się do
wszystkich sposobów przerywania cyklu doświadczania
Projekcja stanowi przerwę w naturalnym cyklu doświadczania, gdy człowiek, z którym się stykamy tu i teraz me jest
odbierany takim, jakim jest Snujemy fantazje na temat jego postaw i nie sprawdzamy, w jakie] mierze są one prawdziwe W
zasadzie nie zdajemy sobie sprawy, ze to fantazje Uważamy raczej, że „wiemy", jak jest
Często projekcja ma także dodatkowe wymiary Mówiliśmy
JUŻ
o znaczącym wpływie, jaki wywierali na nas w okresie
dzieciństwa nasi
rodzice Elementy, które uległy introjekcji, obejmują również obrazy reakcji naszych rodziców i innych osób znaczących Na
podstawie tych obrazów oczekujemy, ze inni będą reagować wobec nas w taki sam sposób Dlatego tez, gdy Andrew
powstrzymał łzy, nie tylko uaktywnił element introjekcji („nie robić problemu z drobiazgów"), ale także dokonał projekcji
twarzy matki na terapeutę i pomyślał „Uzna, ze jestem niemądry" Susan, które) ojciec był surowy i pełen rezerwy, dokonywała
projekcji ojca na każdego znaczącego mężczyznę i wyobrażała sobie, ze on me może się nią interesować W grupie nie
nawiązywała kontaktu z żadnym mężczyzną, gdyż przypuszczała, ze nie życzyłby sobie tego W ten sposób przerywała swe
naturalne pragnienie zbliżenia się do innych ludzi
Często ludzie posługują się projekcją, która jest konsekwencją przekazu zabraniającego zachowywania się w określony
sposób Jakaś kobieta może być przekonana na przykład, ze jest złym człowiekiem, jeśli odczuwa gniew Stąd, gdy zaczyna
odczuwać gniew, musi odcinać tę część siebie Mężczyzna może czuć silny wstyd z powodu swe) słabości fizycz ne) l stara się
pozbyć tego uczucia Używając projekcji, człowiek może oddzielić część siebie i przenieść na innych, gdzie będzie łatwiej ją
zaakceptować, a nawet - z pewnym poczuciem wyższości - poddawać krytyce Tak więc Deirdre, której nie wolno odczuwać
złości, wyobraża sobie, ze to je) terapeuta jest zły, sama jest więc przestraszona John, który był kiepski w sporcie, gardzi
Alanem za jego fizyczną słabość i niski wzrost
Projekcja dotyczy nie tylko właściwości negatywnych, ale również i cech pozytywnych, których dotąd nie
zintegrowaliśmy Jess, mająca bardzo niskie poczucie własne) wartości, dokonała projekcji swej inteligencji i żywego
usposobienia na Judith (która czasami przypominała je] młodszą siostrę - ulubienicę całej rodziny), a sama czuła, ze jest głupia
i nosiła w sobie silną urazę Była zdumiona, gdy usłyszała od grupy „Dokładnie te cechy - inteligencję i żywe usposobienie -
widzimy u ciebie"
Gdy do projekcji dochodzi w stadium działania, po zmobilizowaniu całej energii, dokonująca jej osoba, wskutek
własnych fantazji i utrwalonych postaci, zmienia kierunek swe] aktywności Zdarza się to zwłaszcza w procesie budowania
kontaktu z drugim człowiekiem w stadium rozpoznania jednostka błędnie interpretuje wysyłane przez innych sygnały, w
stadium oceny ogranicza oparte na własne) projekcji możliwości, którymi dysponuje, w stadium kontaktu traci prawdziwą
świadomość same] siebie i tej drugie) osoby, odnosząc się do własnego wyobrażenia o nie]
Pewna postać projekcji, a w zasadzie połączenie projekcji z retrofleksją, nazywana jest „profleksją" Profleksja jest
procesem, w którym
robimy dla innych to, co mamy nadzieję, ze oni zrobią dla nas Ludzie dokonujący profleksji me dają sobie prawa do
posiadania potrzeb i do proszenia o to, czego pragną Mają jednak potrzeby i przekładają je na działania skierowane na innych
Z profleksją mamy do czynienia wówczas, gdy ktoś, kto sam ma pragnienie, oferuje nam filiżankę herbaty, gładzi nas po
plecach, gdy chce zwrocie na siebie uwagę, mówi ciepło do psa, gdy potrzebuje słyszeć miłe słowa itp.
Po to, by rozpoznać pewne aspekty samego siebie, które projektujesz, w trakcie czytania tej książki, wyraz swoją opinię
na temat je) autorów Czy jest to uzasadniona opinia bazująca na treści i stylu tego, co przeczy tałes, czy tez są w nie] elementy
dotyczące Twoich właściwości, które wypierasz
?
Jednym z bezpośrednich sposobów na to, by zacząć ponownie „uznawać za własne te elementy, które uległy projekcji
może być wzięcie pod uwagę następujących pytań Pod jakim względem ja również taki jestem
?
' , Jakie części samego siebie
ignoruję, kiedy wyrażam skrajne poglądy
?
" Kiedy ostatni raz zapytałeś przyjaciela lub osobę z rodziny, czy czegoś chcą, gdy
tak naprawdę Ty sam tego chciałeś
?
Szczerość i uczciwość wobec własnych potrzeb i pragnień zapobiegnie stosowaniu
profleksji
Retrofleksja
Retrofleksja jest procesem, za pomocą którego energia naturalnie kierowana na zewnątrz zostaje skierowana do
wewnątrz - osoba, która
CZU
]
Ł
impuls do mówienia, gestykulowania czy działania, blokuje przepływ energii i kieruje ją w głąb
siebie Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek, ze byłeś na koncercie i miałeś ochotę kichnąć w czasie, gdy orkiestra grata piano
?
Jeśli Twoim ciałem wstrząsnęła wówczas swoista wewnętrzna eksplozja, ale me wydobył się z niego żaden dźwięk to właśnie
była retrofleksja. Gdy powstrzymujesz się od ziewania w czasie rozmowy panujesz nad sobą i nie wpychasz się na początek
kolejki, powstrzymujesz się by nie warknąć na policjanta, to właśnie dokonujesz retrofleksji Wyraźnie widać, iż bez
retrofleksji społeczeństwa nie funkcjonowałyby harmonijnie
Istnieją dwa typy retrofleksji W pierwszym człowiek kieruje swą energię na siebie, zamiast poddać się zdrowemu
impulsowi do użycia jej wobec drugiej osoby. Robię więc sobie to, co chciałbym zrobić tobie. Jednym z najbardziej typowych
przejawów retrofleksji z jakimi spotykają się terapeuci, jest retrofleksja złości. Zamiast ujawnić złość wobec tego kto ją
sprowokował, człowiek tłumi ją. Może to wynikać z dotyczącego wyrażania złości przekazu, który uległ introjekcji. Może on
przybrać formę: Inni ludzie nie będą cię lubić lub ,Nie wolno ci ranić uczuć
innych", bądź tez „Nie stwarza; problemów" W każdym z tych wariantów człowiek dokonuje retrofleksji złości i może
30
skierować ją na siebie, krytykując swoją głupotę lub obwiniając się za przebieg wydarzeń Takie wzory zachowań są często
utrwalane w okresie dzieciństwa, gdy młody człowiek kieruje swą złość na siebie zarówno z obawy przed odwetem ze strony
rodziców, jak i z potrzeby podtrzymania przekonania, ze „rodzice są dobrzy" Dla małego dziecka przerażająca może być
bowiem mysi, ze rodzice nie zawsze są doskonali
Można podać wiele innych przykładów tego rodzaju retrofleksji Susan, która wierzyła, ze mężczyźni w grupie nie będą
nią zainteresowani, dokonała retrofleksji swego pragnienia, by okazać uczucie Robertowi Zamiast pogłaskać jego, zaczynała
głaskać swoje ramię Joe był gotów krzyknąć ze zdziwienia, ale zagryzł wargi, pamiętając o tym, by „nie robić z siebie głupca"
Gdy Des był w potrzebie, nigdy nie prosił o wsparcie Dusił to w sobie i potrząsał stopą w miarę narastania napięcia W ten
sposób osoba dokonująca retrofleksji zarówno uruchamia ten proces, jak i mu podlega Umieszcza siebie na miejscu otoczenia i
wchodzi w relację sama z sobą Z tego powodu retrofleksja często pojawia się w stadium działania i kontaktu Osoba
powstrzymuje działanie, kieruje je na siebie, a następnie zajmuje się wyłącznie własnymi uczuciami i myślami zamiast
kontaktować się z otaczającym światem
Filozofia Gestalt, która traktuje osobę jako całość wierząc, ze nie można rozdzielać ciała, umysłu i emocji, prowadzi do
ciekawych hipotez na temat zdrowia Uwzględniając takie holistyczne ujęcie, możemy spekulować, ze wiele chorób fizycznych
ma wśród swoich przyczyn zarówno czynniki emocjonalne i umysłowe, jak i fizyczne Emocje, które uległy retrofleksji, a więc
energia zatrzymywana w organizmie, mimo ze powinna być wypchnięta na zewnątrz, przyczyniają się do naszych zaburzeń
fizycznych Tak samo jak szybkowary, w których możliwe jest uwalnianie pary, tak i my, ludzie, musimy dać upust naszym
uczuciom i emocjom Jeśli me może to nastąpić za pomocą normalnych kanałów, to tworzone są zastępcze Te rożne drogi
uwalniania energii często prowadzą do zakłóceń w pracy organizmu Moglibyśmy postawie hipotezę smutek, który uległ
retrofleksji, manifestuje się poprzez choroby takie jak prze ziębienie, które powoduje, ze cieknie nam z oczu i nosa, złość może
znaleźć ujście poprzez bardziej „kwaśne' choroby, jak choroba wrzodowa, strach może ujawnić się w postaci gorączki itd.
Drugi typ retrofleksji pojawia się wówczas, gdy człowiek robi sobie lub dla siebie to, co chciałby uzyskać od otoczenia
Robię, więc sobie to, co chciałbym, byś ty zrobił mnie Mężczyzna, który chce być nakarmiony, ale nie może o to poprosić,
zapala papierosa Kobieta, której rodzice me
postawili właściwych ograniczeń, pragnie, by otoczenie dawało jej jasne informacje zwrotne, by ustalało dla niej granice. Ona
sama ustala granice, krytykując się ostrzej, niż mógłby zrobić to ktokolwiek inny, a także stawiając sobie niemożliwe do
wykonania zadania.
Są okoliczności, w których uczenie się dokonywania retrofleksji jest wskazane. Brenda utraciła kiedyś posadę, gdyż miała
„niewłaściwą postawę". W grupie opowiedziała o tym, jak znów poniosły ją nerwy, gdy nowy szef poprosił, by wykonała
jeszcze raz część pracy. Brenda miała apodyktycznego i stosującego przemoc ojca, miała również tendencję do przyjmowania
obronnej postawy, a następnie do atakowania, gdy czuła się krytykowana przez mężczyznę. Grupa pomogła jej zrozumieć, że
jej gniew nie wynika z faktów, a osoby chcące utrzymać posadę muszą czasami powstrzymać wybuch złości, nawet w obliczu
rzeczywistej lub podejrzewanej krytyki.
Uświadomienie sobie, jak traktujesz samego siebie, może być pierwszym krokiem do rozpoznania sposobu, w jaki
poddajesz retrofleksji swą energię, zamiast skierować ją na zewnątrz. Czy obgryzasz paznokcie lub skórki wokół nich? Czy
przygryzasz lub ssiesz wargi? Czy powtarzasz regularnie gest, który obejmuje jakąś formę dotykania, uderzania siebie?
Można zastosować proste działania po to, by odwrócić dokonywane drobne retrofleksje. Zamiast tłumić gniew i zaciskać
pięści można otworzyć dłoń tak, jakby się chciało uwolnić zamkniętego w niej owada. Można podrzeć papierową chusteczkę.
Pewna osoba, która wiedziała, że nie byłoby rozsądne wyrażanie złości podczas spotkania, szła natychmiast na spacer do lasu,
gdzie mogła bezpiecznie uwolnić ją, krzycząc do woli. Wiele retrofleksji utrwaliło się w przeszłości jako najlepsze wówczas
sposoby obrony. Usuwanie ich wymaga cierpliwości i uwagi, niekiedy również pomocy z zewnątrz.
Egotyzm
Egotyzm to proces samoobserwacji i koncentracji na sobie. Zapobiega pełnemu zaangażowaniu się w jakiekolwiek
doświadczenie. Egotyzm może być pomocny, powiedzmy, kandydatowi na kierowcę lub terapeucie, który słucha nagrania
prowadzonej przez siebie sesji. W obu przypadkach służy nadzorowaniu samego siebie i może poprawić wykonanie
czynności. Może być także niezbędny dla tych, którzy muszą zwiększyć świadomość samych siebie - tak jak ma to miejsce we
wszystkich opisywanych dotąd ćwiczeniach. Niemniej może być również procesem, który uniemożliwia kontakt z
wewnętrznym i zewnętrznym środowiskiem.
Egotyzm może wystąpić w dowolnym stadium cyklu, jednak szczególnie przerywa przepływ energii w stadium
asymilacji i domknięcia.
Zamiast być świadomą poczucia domknięcia i przeżywać zadowolenie, które się wówczas w sposób naturalny pojawia,
jednostka staje obok siebie, przygląda się i ocenia, jak wywiązuje się lub jak wywiązała się ze swoich zadań. Takie osoby nie
odwołują się do swych wewnętrznych doznań, by zdecydować, czy postać została domknięta. Stają się zewnętrznymi
obserwatorami, badawczo obserwującymi samych siebie. Rozważmy przykład Sandy, która bardzo płakała w związku ze stratą
przyjaciela, potem uspokoiła się i usiadła wyprostowana. Zamiast pozostać w kontakcie z samą sobą i z terapeutą, natychmiast
zaczęła komentować swoje zachowanie i oceniać je: czy płakała dość długo; jak głośno płakała;
czy jest dobrą klientką; zauważyła również, że jej ręce wyglądają bardzo dziecinnie; myślała, że miało to związek z jej matką
itd.
Egotyzm może przeszkadzać w utrzymaniu prawdziwego kontaktu, gdyż jednostka wycofuje się z niego, by obserwować
siebie budującą kontakt. Egotyzm może przybrać postać podziwu i dumy z siebie samego bądź krytycyzmu i oczerniania
31
siebie. W tym drugim przypadku świadomość tego, jak widzą mnie inni ludzie i wyobrażenia o tym, jak krytycznie o mnie
myślą, jest bardzo bolesna. Człowiek często żywi następujące przekonanie: „Gdyby ludzie naprawdę mnie znali, to
wiedzieliby, że jestem kompletnym zerem". Myśląc w ten sposób, czuje potrzebę ukrycia się przed innymi.
Terapeuci powinni zdawać sobie sprawę, że tendencja do pojawiania się egotyzmu może wzrastać u klientów, wobec
których stosowane są oddziaływania zachęcające do autoanalizy. Charakterystyczny dla Gestalt nacisk na samoświadomość
może prowadzić, poprzez egotyzm właśnie, do swoistej formy introspekcji przerywającej naturalny cykl doświadczania i
utraty spontanicznego kontaktu z otoczeniem, świadczącego o prawdziwej świadomości. Laura Perls (1992) twierdzi, że
„zakłopotanie to nieuchronna świadomość braku wsparcia towarzysząca ekscytującemu początkowo kontaktowi z każdym
nowym doświadczeniem". Podkreśla również, że jeśli podejdziemy do doświadczenia z pełną otwartością, nie kontrolując go
w żaden sposób, to poczujemy się wytrąceni z równowagi, niepewni i bezbronni. Nie powinniśmy unikać takich doświadczeń
za pomocą egotyzmu lub jakiegoś innego procesu, który przerywa kontakt z otoczeniem, lecz być gotowi na ich przyjęcie.
Aby doświadczyć, na czym polega egotyzm, można spróbować się komentować na bieżąco własne zachowanie w każdej
sytuacji. Na przykład, rozmawiając z przyjacielem, można opisywać wszystko to, co się mówi i robi. „Uśmiecham się
uprzejmie do mojego przyjaciela i okazuję mu zainteresowanie. Teraz patrzę z dziwną miną i przyjaciel pewnie zastanawia się,
o czym mogę myśleć. Proszę go, by opowiedział mi więcej
na temat swojej sytuacji. Słucham go z głową pochyloną na bok". Czy czujesz już, w jaki sposób egotyzm uniemożliwia
prawdziwy kontakt z przyjacielem?
Konfluencja
Konfluencja polega na takim stopieniu się z otoczeniem, że zagubiona zostaje świadomość własnej odrębności.
Negatywnym aspektem jest to, że nie dopuszcza do różnicowania i indywidualizacji. Osoby, u których doszło do stopienia się
z otoczeniem, nie dokonują rozróżnienia pomiędzy własnymi doświadczeniami i doświadczeniami innych. Nie mają kontaktu
z własną i cudzą indywidualnością. Felicity i Tom, na przykład, będący małżeństwem od 9 lat, przyzwyczaili się używać
zaimka „my", gdy mówią o swych indywidualnych skłonnościach. Terapeuta i klient muszą zdawać sobie sprawę (i uważać na
to), że pewien rodzaj bliskości, pełne empatii spotkanie i unikalna jakość relacji terapeutycznej mogą sprzyjać wystąpieniu
konfluencji.
W relacji, w której doszło do konfluencji, jednostka ma trudności z odseparowaniem się i uwolnieniem się od
doświadczenia. Prowadzi to do szczególnych trudności w tym stadium cyklu doświadczania, które nazywane jest stadium
wycofania się. Trzeba być wówczas gotowym, po domknięciu postaci, do wycofania się do „płodnej próżni" i przyjęcia nowej
wyłaniającej się figury. Klient ulegający konfluencji może mieć trudności z wyjściem, gdy sesja dobiega końca. Przypomina
mu się wówczas, co jeszcze powinien powiedzieć lub zrobić - wszystko po to, by nie przerywać doświadczania.
Konfluencja może również pojawić się w każdym innym stadium cyklu i powodować niechęć do porzucenia pomysłu,
zmiany uczuć czy sytuacji. Lucy, starając się wymyślać sposoby rozwiązania problemu w pracy, przywiązała się do jednego
pomysłu i nie chciała z niego zrezygnować.
Konfluencja szczególnie dotyczy par. Stapiająca się para nie może badać ani doświadczać własnej pełnej
indywidualności. Konfluencja wyklucza pojawienie się twórczego konfliktu w związku. Potrzeba utrzymania homeostazy jest
tak silna, że nie ma miejsca na nic nowego i nieoczekiwanego, na żaden eksperyment. Pomimo ogromnego pragnienia, by
stanowić jedność, partnerzy często doświadczają w takiej relacji poczucia nudy.
Podobnie jak inne opisane wcześniej procesy, także konfluencja ma swoje pozytywne aspekty. Potrzebujemy chwil
stopienia się, by być empatycznym wobec drugiego człowieka. Znane przysłowie indiańskie mówi, by nie oceniać człowieka,
zanim „nie przejdziemy przynajmniej
mili w jego mokasynach". Silne bliskie związki również obejmują momenty stapiania się. Zupełnie naturalne jest stapianie
się matki i niemowlęcia we wzajemnej relacji. Często ludzie wspominają o „zatracaniu" się w akcie seksualnym. Po takim
pozytywnym stopieniu się z otoczeniem następuje jednak właściwe wycofanie się.
32
Bob Resnick (1985) przedstawił interesujące teoretyczne ujęcie konfluencji w odniesieniu do par. Opisał kontinuum
stapianie się - izolacja, na którym ludzie przenoszą się od izolacji poprzez separację do kontaktu, bliskości i stapiania się aż
do wycofania się. Kontinuum to jest przedstawione na rysunku 5. Zaproponowany przez Resnicka model ukazuje, że w
zdrowej relacji z drugą osobą potrzeba zdolności zarówno do dystansowania się, jak i do osiągania bliskości, a także
zdolności do przechodzenia od jednego do drugiego stanu. Jest bardzo ważne, by umieć się znaleźć w każdym z nich.
W tej chwili Ty, Czytelniku, możesz określić kilka sposobów, które stosujesz, gdy pozwalasz sobie na konfluencję.
Pomyśl o jakiejś bliskiej relacji, w którą jesteś zaangażowany. Może to być relacja z partnerem, rodzicem, dzieckiem,
rodzeństwem lub przyjacielem. Zrób listę rzeczy, które Ty i ta druga osoba lubicie, zaczynając każdą wypowiedź od „my".
Sprawdź, pytając tę drugą osobę, czy wybrałeś właściwie. Po to, by zapobiec stapianiu się, mógłbyś wziąć pod uwagę inną
bliską osobę i poszukać rzeczy, które oboje lubicie, bądź których nie lubicie, a także rzeczy, które lubi tylko jedno z was.
Niedokończone sprawy
Perls (1976) nazwał przerwy w cyklu „niedokończonymi sprawami". Stwierdził, że dokąd nie zakończymy takiej sprawy
(domkniemy postać, utworzymy całość), nie możemy w pełni być w „tu i teraz". Nasza świadomość teraźniejszości będzie
podlegała oddziaływaniu niedokończonych doświadczeń z przeszłości. Musimy zakończyć doświadczenie, zanim będziemy
mogli wycofać naszą energię. Jest oczywiście wiele takich sytuacji w życiu, które nie mogą zostać od razu zakończone.
Musimy odkładać na później zaspokajanie naszych potrzeb i uczyć się radzić sobie z tą zwłoką. Czasami łatwiej to przychodzi,
czasami trudniej. Można stosunkowo łatwo odłożyć na później napisanie wypracowania, by w danej chwili porozmawiać z
przyjacielem. Gdy rozmawiając, czekamy na wiadomość o tym, jak przebiegła operacja siostry, tak długo dopóki nie
otrzymamy telefonu ze szpitala, bardzo trudno nam się będzie skupić w pełni na tym, co mówi przyjaciel. Pewną rolę odgrywa
tu, rzecz jasna, poziom przyjemności i zadowolenia związany z potrzebami. Możemy odwlekać tygodniami wizytę u dentysty,
ale gdy ząb zaczyna nas boleć, potrzeba odbycia tej wizyty skupia całą naszą uwagę, dopóki jej nie zaspokoimy.
Zwlekanie z kończeniem zadania, podobnie jak ograniczanie pełnej ekspresji uczuć czy powstrzymywanie jakiegoś
pomysłu, pochłaniają energię. Możemy być zdolni do tego, by odłożyć na bok jedną rzecz i zająć się drugą, ale sam akt
utrzymywania jej poza głównym nurtem naszej aktywności wymaga wiele energii. Richard opowiada swemu terapeucie o
stresie i wyczerpaniu związanymi z pracą, a także o tym, że jest krytykowany z powodu słabych dokonań. Richard pracuje
jako sekretarz w prężnie działającej firmie. Jego typowy dzień wygląda następująco:
przepisuje na maszynie ważny list, gdy dzwoni telefon. To telefon od osoby, która chce złożyć duże zamówienie. Richard
zaczyna więc notować życzenia klienta. Wtedy dzwoni wewnętrzny telefon. Richard przeprasza klienta i odbiera telefon od
szefowej, która prosi o znalezienie pewnych akt. Tymczasem pojawił się kolega, pytając, jaką kanapkę Richard chciałby zjeść
podczas lunchu. W ciągu kilku minut uwagę Richarda przyciągają różnego rodzaju zadania. Niektóre z nich z konieczności
pozostają niedokończone. By móc zająć się wszystkimi zadaniami, Richard musi je uszeregować według ważności, wycofać
tymczasowo swą uwagę z niektórych z nich, aby skupić ją na innych. Do czasu przerwy na lunch list nadal nie jest przepisany
do końca, a zamówienie klienta nie trafiło do właściwego działu. Nic w tym dziwnego, że Richard czuje się wyczerpany - nie
chodzi tutaj o pracę, którą wykonał, ale o tracenie energii na okresowe odwracanie uwagi od niedokończonych zadań. Gdyby
mógł całkowicie zignorować stawiane mu wymagania lub zdecydował się nie
reagować na nie, wówczas sytuacja byłaby inna. Nie mógł jednak tego zrobić. Nawet jedząc kanapkę, nie mógł przestać
myśleć o dokończeniu listu. Opowiadając o tym, Richard zaczął zdawać sobie sprawę, jak sam siebie stresuje i zaproponował
omówienie sposobów ułatwienia sobie życia przez ograniczenie niektórych wymagań oraz dokończenie niektórych zadań.
W gruncie rzeczy przez cały czas odkładamy na bok niedomknięte postaci, by zająć się nimi później. To naturalny
sposób radzenia sobie z wieloma wymaganiami, jakie stawia nam życie. Są jednak pewne doświadczenia, które z różnych
powodów możemy „wziąć w nawias" i nie odwracać od nich uwagi. Gdy opisywaliśmy potrzebę dokończania, wspo-
minaliśmy o Jimie i jego uczuciach krzywdy i gniewu z powodu porzucenia go przez Stephanie. Jim „odłożył" swe uczucia na
jakiś czas i powrócił do nich dopiero wówczas, gdy ponownie spotkał Stephanie. Jednak w czasie „wytrwania" używał wiele
energii na to, by nie pozwolić sobie na świadomość tego, co czuje - stąd nawroty „depresji". Gdyby potrafił żyć w większej
harmonii z samym sobą, mógłby nawet pod nieobecność Stephanie zamknąć niedomkniętą postać, dzieląc się swoimi
uczuciami i wyrażając je w rozmowie z przyjacielem czy terapeutą.
Podobny przykład sposobu, w który niedokończona sprawa domaga się zamknięcia, zawiera psychoanalityczna zasada
przymusu powtarzania. Arthur utracił matkę w wieku 3 lat. Od tamtej pory przez całe dzieciństwo i w wieku dojrzałym
poszukiwał kogoś, kto mógłby otoczyć go opieką. Kobiety, którymi się interesował, można określić mianem matkujących.
Były zwykle starsze od Arthura i wyglądały dość staroświecko.
Niedomknięte postacie mogą wpływać na nas w jeszcze jeden sposób, wywołując przy tym wiele szkody. W czasie sesji
z terapeutą Jill stwierdza, że nie wie, o czym ma mówić. Zbyt wiele rzeczy ją martwi - jej relacje z ludźmi, praca, spory z
matką itp. Twierdzi, że nie potrafi wybrać jednego spośród wielu swoich problemów. Terapeuta pyta, który z nich wydaje się
jej najważniejszy - stanowi pierwszoplanową figurę - w tym momencie. Jill patrzy przez jakiś czas w okno, po czym mówi:
„Nie wiem. Nie wiem, co jest ważne. Nie wiem, co czuję. (Śmieje się nerwowo). Nie wydaje mi się, bym wiedziała, kim
jestem".
Terapeuta proponuje eksperyment:
„Co czujesz w tej chwili w swoim ciele?".
JILL: Cóż, czuję się dobrze. Noga mi trochę ścierpła (porusza nogą, by ją rozluźnić) i zdaję sobie sprawę, że muszę
33
zrobić siusiu.
TERAPEUTA: Czy chcesz coś zrobić w związku z tą potrzebą?
JILL: Nie wiem. Nie chcę tracić czasu, jest przecież tyle ważnych rzeczy, którym powinniśmy się przyjrzeć - ale dobrze,
pójdę. (Wstaje i idzie do toalety. Wraca uśmiechnięta).
JILL: Teraz już rozumiem. Spędzam zbyt wiele czasu, myśląc i martwiąc się różnymi rzeczami. Tracę kontakt z sobą.
Muszę zwracać uwagę na występujące „tu i teraz" potrzeby i pragnienia i postępować w zgodzie z nimi -
wtedy będę wiedziała, kim jestem.
Utrwalone postacie
Wiele niedokończonych postaci pochodzi z okresu dzieciństwa. Jeśli nie rozpoznamy ich w porę i nie zwrócimy uwagi
na możliwości ich domknięcia, to mogą rzutować na całe nasze dorosłe życie. Perls używał terminu „przedwczesne
zamknięcie" do opisania takiej przerwy w cyklu doświadczania, która hamuje naturalne reakcje i często wprowadza w ich
miejsce inne zachowania. Zjawisko takie może pojawić się w traumatycznych okolicznościach, ale częściej dochodzi do niego
w rezultacie powtarzających się ograniczeń i zakazów wprowadzanych przez środowisko, które nie pochwala jednych
zachowań i zachęca do innych. Typowym przykładem jest tutaj historia Petera, który nauczył się opanowywać łzy w chwilach
smutku, gdyż jego rodzice zwykli powtarzać: „Duzi chłopcy nie płaczą". Wyrażali natomiast aprobatę, mówiąc: „Mój dzielny
chłopiec", gdy Peter zachował się asertywnie lub był zły. Podporządkowując się rodzicom, Peter nauczył się dokonywać
retrofleksji smutku i przetwarzać go w gniew. Sytuacja taka może powtarzać się wielokrotnie, co sprzyja utrwaleniu się wzoru
zachowań, zgodnie z którym człowiek staje się zły, a nie smutny. To właśnie nazywa się „utrwaloną postacią".
Kilkuletnią Florence za każdym razem, gdy była rozkapryszona, odsyłano na górę do jej pokoju. Pozwalano jej zejść na
dół, gdy na powrót „stanie się miłą Florence". Sama w swoim pokoju dziewczynka nie mogła poradzić sobie z własnymi
uczuciami, dokonywała ich retrofleksji i kierowała nagromadzoną w sobie energię (dokonywała defleksji) na porządkowanie
książek i zabawek. Jako dorosła kobieta stosowała tę samą defleksję polegająca na porządkowaniu domu za każdym razem,
gdy była zdenerwowana. W czasie sesji terapeutycznej zdała sobie sprawę, że starała się „sprzątnąć" tę część siebie, której nie
akceptowali rodzice. Introjekcję „bądź miłą Florence" interpretowała jako wyraz konieczności uporządkowania silnych uczuć.
Wiele pracy terapeutycznej koncentruje się na rozpoznawaniu i usuwaniu utrwalonych postaci, a także na zamykaniu
niedomkniętych postaci wywodzących się z przeszłości, tak by nie rzutowały na teraźniejszość, w jakiej znajduje się klient.
Gdy Caroline była dzieckiem, rodzice ignorowali jej potrzeby dotyczące opieki i troski. Czasami dziewczynka płakała, chcąc
zwrócić na siebie ich uwagę, czasami wpadała w złość. Wszystkie jej wysiłki zmierzające do uzyskania opieki były jednak
systematycznie ignorowane. W efekcie sama Caroline nauczyła się nie zwracać uwagi na własne potrzeby. Ciągle tkwiła w
niej jednak tendencja do domykania. Stąd „domykała" postać, jaką tworzyły jej potrzeby, mówiąc sobie, że ma zbyt wiele
potrzeb, że jest zbyt samolubna i powinna nauczyć się stawiać potrzeby innych ponad własne. Mówienie sobie takich rzeczy
umożliwiało pewien rodzaj zamknięcia własnych uczuć. Ten sposób reagowania utrwalił się w dorosłym życiu. Jako dorosła
kobieta, pomimo samotności i utrzymującego się uczucia pustki, Caroline odkładała przez wiele lat decyzję o udaniu się do
terapeuty. Traktowała kontakt z terapeutą jako wyraz „pobłażania sobie" i wielokrotnie w czasie pierwszych sesji starała się
ignorować własne potrzeby, próbując przy tym troszczyć się o terapeutę. Mówiła na przykład: „Jak się czujesz? Wyglądasz na
zmęczonego", lub też: „Och, nie chcesz o tym wszystkim słuchać. Musisz być tym naprawdę znudzony". W miarę upływu
czasu, dzięki zaufaniu i właściwościom relacji terapeutycznej, Caroline zaczęła wyrażać swoje potrzeby. Nauczyła się w
sposób bardziej odpowiedni domykać potrzebę doznawania opieki - tak w czasie sesji z terapeutą, jak i poza nimi.
Ćwiczenia
l. Całościowość
a. Na kilka chwil oderwij wzrok od książki i przyjrzyj się swemu otoczeniu. Nie skupiając uwagi na żadnym konkretnym
obiekcie, pozwól swoim oczom ogarnąć wszystko, co możesz zobaczyć, i stwórz całość z własnego wizualnego
doświadczenia.
b. Gdy widzisz „całość", bądź świadom swoich innych zmysłów. Co słyszysz? Jaki zapach czujesz? Jaki czujesz smak? Jakie
doznanie fizyczne i emocjonalne odbierasz? Bądź świadom całości swojego doświadczenia. Odbieraj wszystkie doznania
jednocześnie w takim stopniu, w jakim jest to możliwe.
c. Wybierz teraz jeden obiekt w swym środowisku i skoncentruj się na nim. Pozwól, by stał się figurą, podczas gdy pozostałe
elementy staną się tłem. Zwróć uwagę, że figura jest nadal częścią większej całości. Zwróć
uwagę na to, jak jej krawędzie są określane przez tło. Zauważ, jak jej kolor pasuje do reszty środowiska.
d. Skieruj uwagę na coś innego. Co stało się z doświadczeniem związanym z pierwszym obiektem, na którym koncentrowałeś
uwagę? Jak zmieniła się Twoja percepcja tego obiektu? e. Przenieś się teraz do innej części pokoju. Jak zmiana Twojego
położenia w obrębie całej sytuacji zmieniła tę całość? Jak odbierasz teraz obiekty, na których koncentrowałeś się wcześniej?
34
2. Domykanie
a. Nie patrząc, nabazgraj coś na kawałku papieru. Popatrz, co narysowałeś i zobacz, jaki obraz tworzysz na podstawie tych
przypadkowych linii. Jeśli nie uda Ci się zobaczyć niczego na rysunku, spróbuj obracać kartkę na różne strony. Wypełnij linie
tak, by bardziej przypominały stworzony przez Ciebie obraz. Zauważ, w jaki sposób dodałeś w swym umyśle pewne elementy
i pominąłeś inne po to, by dopełnić obraz. To właśnie zrobiłeś wzrokiem, gdy pierwszy raz patrzyłeś na rysunek. b. Połóż
kawałek papieru na stronie tej książki tak, by przykrywał okoto centymetra tekstu na dole lewej strony. Przeczytaj teraz akapit
lub dwa i zobacz jak wiele spośród słów, zwrotów i zdań możesz dokończyć, mimo że niektóre słowa są przykryte w połowie
lub w całości. c. Zobacz, czy możesz przeczytać niektóre ze zdań bez uzupełniania braków! Nie wychylaj się
przez .........................
„Cześć" - powiedziała Joan - „nie widziałam cię od ........................."
W terapii Gestalt kładzie się nacisk na tu i .........................
Zbyt dużo ......................... może zepsuć rosół.
Zostawiłem swoje ......................... w San Francisco.
......................... dobre, co się dobrze kończy.
......................... deptać trawników.
d. Być może realizujesz wszystkie swoje zadania życiowe na bieżąco. Jeśli nie, to zrób listę tych zadań, o których nieustannie
myślałeś przez ostatnich kilka dni, gdyż wymagały dokończenia. Czy któreś z nich mógłbyś wykonać teraz? Zrób to. Jak się
czujesz teraz, gdy zakończyłeś zadanie? Wykonaj inne, jeśli chcesz.
W tym rozdziale wprowadziliśmy pojęcie tworzenia się postaci i opisaliśmy pewne aspekty tego procesu, oraz ich znaczenie
dla terapii Gestalt. W podejściu Gestalt, podobnie jak w innych koncepcjach psychologicznych, pojawia się pogląd, zgodnie z
którym przeszłość znacząco wpływa na nasze życie. Nasze doświadczenia, przypisywane im znaczenie i
sposoby, w jakie na nie reagujemy, są często wzorami reakcji, które miały swój początek w dzieciństwie, gdy stanowiły
„twórcze przystosowanie się" do otaczającego nas świata. Utrwaliły się jednak i tak mocno stopiły się z nami, iż przestaliśmy
zdawać sobie sprawę, że decydujemy o nich. Podejście Gestalt pomaga nam rozwinąć świadomość tego, kim jesteśmy, jak
żyjemy i jak kontaktujemy się z otaczającym nas światem. Dzięki tej świadomości zaczynamy w pełni uczestniczyć w obecnej
rzeczywistości, widzieć rzeczy takimi, jakimi są oraz decydować, na które potrzeby zwrócić uwagę. Obecna rzeczywistość jest
miejscem, które znaliśmy już w dzieciństwie, zanim rozwinęliśmy nasze nawykowe sposoby istnienia. Jest również miejscem,
do którego w głębi serca chcemy powracać. Kończymy ten rozdział cytatem z pracy Laury Perls (1992):
„Celem terapii Gestalt jest kontinuum świadomości, swobodnie przebiegający proces tworzenia się postaci, w którym to, co
jest najważniejsze dla organizmu, relacji, grupy lub społeczeństwa staje się postacią, wchodzi na pierwszy plan, gdzie można
tego w pełni doświadczyć i poradzić sobie z tym doświadczeniem (przyjąć, przepracować, uporządkować, zmienić, pozbyć się
go etc.) w taki sposób, że będzie mogło potem przejść do tła (ulec zapomnieniu lub asymilacji i integracji) i zwolnić pierwszy
plan dla następnej istotnej figury".
35
Rozdział 7
Powiązania
Powiązania
Nic nie istnieje w izolacji. Wszystko jest powiązane z czymś innym, ma swój kontekst i pole, w którym istnieje.
Spostrzeżenie lub zrozumienie jakiegokolwiek zjawiska wymaga przyjrzenia się całej sytuacji.
Ostatnio pojawiły się w telewizji reklamy gazety, w których na początku można było zobaczyć scenę przedstawiającą
elegancko ubranego businessmana z teczką idącego ulicą. Za mężczyzną biegnie skinhead, rzuca się na niego i spycha z
chodnika. Wydawać by się mogło, że jesteśmy świadkami napadu. Ale gdy pokazano tę scenę ponownie, tym razem w
szerszym planie, mogliśmy zobaczyć ciężki przedmiot spadający z rusztowania. Szerszy kontekst zupełnie zmienił znaczenie
tej sceny. Młody człowiek zapobiegł poważnemu wypadkowi. Ta nowa perspektywa zmienia zupełnie nasze spojrzenie -
młodzieniec z napastnika przekształca się w wybawcę. Przesłanie reklamy jest oczywiste - gazeta pokaże wydarzenia w ich
szerokim kontekście i dzięki temu poznamy „prawdę". Wnikliwy telewidz zwróci z pewnością uwagę na jeszcze szerszy
kontekst wynikający z faktu, że chodzi o reklamę, a każda reklama ma na celu zwiększenie sprzedaży. Możemy oczywiście
doceniać finezję przekazu, niemniej by zdecydować, czy zgadzamy się z jej myślą przewodnią, musimy przeczytać
reklamowaną gazetę.
Oto jeszcze jeden przykład powiązań, ilustrujący konieczność ujmowania rzeczy w kontekście. Gdy my wszyscy, autorzy tej
książki, zajmowaliśmy się pisaniem, przyszedł do nas jeden z synów Phila i zapytał „Która?". Każde z nas odpowiedziało mu
inaczej. Phil, wiedząc, że syn przygotowywał omlet, uznał, że pyta o przyprawę i odpowiedział: „Tymianek". Prawidłowo
bowiem uchwycił powiązania komunikatu syna z sytuacją, w której się pojawił. Charlotta i Sue, nie znając kontekstu i idąc za
właściwą im tendencją do domykania postaci i szukania powiązań, usłyszały inne pytanie
. Charlotta odpowiedziała„Dziesięć
po pierwszej". W tym samym czasie Sue stwierdziła „Myślę, że już czas na obiad". Obie potraktowały słowo „która" jako
pytanie o godzinę i nadały mu własne znaczenie w stworzonych przez siebie różnych kontekstach.
Powyższe przykłady uwzględniają całościowość, tworzenie się zamkniętej figury oraz powiązania. Wszystkie te elementy
są ze sobą nierozerwalnie połączone. Szczerze mówiąc, trudno było nam pisać o nich oddzielnie, gdyż wymagało to wyrwania
części z całości, gdzie występują wzajemne powiązania.
W podejściu Gestalt zwraca się uwagę na fizyczne, emocjonalne, psychologiczne, społeczne, historyczne i kulturowe
aspekty środowiska jednostki. Nie sposób oderwać nikogo od jego środowiska, nie sposób również abstrahować od różnych
jego aspektów.
Teoria pola
„Powiązania" to termin, który wybraliśmy, by opisać to, co w gruncie rzeczy odnosi się do teorii pola. Kurt Lewin (1935,
1952) ujmował człowieka w kontekście jego środowiska i w powiązaniu z nim. Pogląd taki ma kilka poważnych
konsekwencji. Zrozumienie człowieka wymaga dostrzeżenia w pierwszej kolejności całej sytuacji. Koncentrowanie uwagi na
jej elementach może nastąpić dopiero później. W środowisku człowieka zachodzą zmiany. Jednostka organizuje całość
środowiska odmiennie w różnych sytuacjach i w zależności od różnych potrzeb. Figurę może, więc stanowić coraz to inny
aspekt środowiska. Ludzie organizują pole wokół siebie tak, że w efekcie je tworzą. Ma to szczególne znaczenie dla relacji
terapeutycznej. W czasie każdego spotkania pole to jest współtworzone. Terapeuta i klient mają wspólną przestrzeń, w której
w każdej chwili może powstać nowe pole.
W teorii pola wyróżniono pięć zasad (patrz Malcolm Parlett, 1991).
Zasada organizacji
Spostrzeżenie całości - całej sytuacji - pozwala na nadanie jej znaczenia. Podany przez nas przykład reklamy gazety
ilustruje, w jaki sposób znaczenie może się zmienić wówczas, gdy zobaczymy całą sytuację. To, co w jednym kontekście ma
określone znaczenie, może nabrać zupełnie odmiennego znaczenia w innym. Zbiornik wodny może pomóc ugasić pragnienie
lub przemieścić się z jednego miejsca w drugie. Może być także barierą, która utrudni kontakty między ludźmi, polem
działania dla żeglarzy, miejscem prania, źródłem pożywienia czy wreszcie elementem
3
Trudna do przetłumaczenia fonetyczna gra słów W oryginale syn pyta „thyme
?
" (czyli tymianek), mając na myśli przyprawę, którą chciałby dodać do
przygotowywane) potrawy Słowo to brzmi w języku angielskim bardzo podobnie do słowa czas (linie) Różnice w reakcjach uczestników sytuacji wynikały z
fonetycznego podobieństwa obu słów i różne) interpretacji tego, co brzmiało bardzo podobnie By zachować główną myśl autorów, dokonano w przekładzie
niezbędnych zmian (przyp tłum )
36
krajobrazu. W zależności od okoliczności i naszych potrzeb konstelacja elementów w polu zmienia się.
By zrozumieć naszych klientów, powinniśmy jako terapeuci Gestalt umożliwić rozwój pola. Gdy Derek rozpoczyna sesję
od informacji o śmierci ojca, terapeuta nie spieszy z kondolencjami, ale poświęca czas na zbadanie pola tego doświadczenia i
stara się odkryć jego znaczenie dla Dereka. Rozluźniona postawa ciała, brak napięcia mięśni twarzy, spokojny głos, dobry
kontakt wzrokowy, używane słowa i treść wypowiedzi ujęte razem w jedną całość wskazują, że w tym momencie Derek
odczuwa ulgę.
Zasada współczesności
Niezależnie od charakteru sytuacji to, co się dzieje w niej, dzieje się teraz. Tylko na podstawie wpływu, jaki obecnie
wywiera na nas pole, możemy dociec sensu naszego aktualnego doświadczenia. Być może w zeszłym tygodniu byliście źli na
tego, kto was zlekceważył, może jutro będziecie smutni z powodu czyjegoś wyjazdu. Jeśli czujecie złość teraz, to tylko
dlatego, że w obecnym polu waszych myśli pojawiają się wspomnienia sytuacji, w której potraktowano was lekceważąco.
Podobnie, gdy teraz jesteście smutni z powodu jutrzejszego rozstania, to tylko dlatego, że myślicie o wyjeżdżającej osobie i
wyobrażacie sobie jej nieobecność. W pierwszym przypadku sytuacja należy do przeszłości. W drugim - jeszcze nie nastąpiła.
Tylko aktualne pole złożone z myśli i fantazji opartych na przeszłych doświadczeniach, które również stały się elementem
aktualnego pola, może wyjaśnić Wasze obecne samopoczucie.
Terapeuci Gestalt nie pomijają przeszłości i przyszłości swych klientów. Koncentrują uwagę na tym, jak przeszłość i
przyszłość są doświadczane teraz, w aktualnym polu, które zawiera w sobie każdą myśl, uczucie lub działanie, a także
wydarzenia, do jakich dochodzi w relacji między terapeutą i klientem.
Gdy Derek mówi o uldze, jaką odczuwa po śmierci ojca, terapeutę interesuje, w jaki sposób doświadcza tej ulgi obecnie,
jak ją wyraża (lub unika), w jaki sposób mówienie wpływa w tej chwili na relację pomiędzy terapeutą i klientem, jakie
znaczenie może mieć nagły ruch nogą klienta, w jakim stopniu oddychanie odzwierciedla bieżące doświadczenie itp.
Wszystko, co się dzieje - dzieje się teraz i stanowi część bieżącego doświadczenia Dereka. Nawet wtedy, gdy jeden element
staje się figurą, terapeuta zwraca również uwagę na współwystępujące z nią tło.
Zasada niepowtarzalności
Każdy człowiek jest wyjątkowy. Niepowtarzalne jest również doświadczenie każdej osoby. Czytając tę książkę,
kładziecie nacisk na pewne
idee, wiążecie je z innymi zagadnieniami, dostosowujecie do własnych doświadczeń i interpretujecie w sposób dla Was tylko
właściwy. Wasze indywidualne pole, którego jesteście również elementem, wpłynie na Wasze doświadczenie. Wasz stan
emocjonalny, umysłowy i fizyczny, kontekst związany z tym kiedy, gdzie, dlaczego i w jaki sposób czytacie tę książkę - to
elementy Waszego unikalnego doświadczenia w danej chwili.
W koncepcji Gestalt kładzie się nacisk na to „co jest". Każda generalizacja jest odejściem od aktualnego doświadczenia,
od świadomości tego, co dzieje się tu i teraz. Terapeuta nie „leczy" więc depresji, stresu, lęku czy fobii, ale spotyka całą
osobę, która w danym momencie może doświadczać każdego z tych uogólnionych stanów w dla siebie tylko charak-
terystyczny sposób.
Nie oznacza to całkowitego ignorowania wszelkich wzorców, które mogą mieć związek z doświadczeniami jednostki i
dlatego warte są uchwycenia. Najważniejsze są nie tyle oparte na generalizacjach wstępne założenia, ile bieżące
doświadczenie traktowane jako figura w aktualnie istniejącym polu. Powróćmy do naszego ostatniego przykładu. Terapeuta
może doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że ludzie we wszystkich kręgach kulturowych po śmierci kogoś bliskiego
przechodzą przez różne fazy procesu żałoby. Niemniej takie doświadczenie jest niepowtarzalne w przypadku każdej osoby.
Terapeuta będzie więc towarzyszył Derekowi w charakterystycznym dla niego doświadczaniu uczuć, myśleniu i zacho-
wywaniu się teraz w reakcji na śmierć ojca.
Zasada zmieniającego się
procesu
Nic nie jest statyczne. Nic nie jest stałe. Życie jest zawsze procesem. Zmiana zachodzi nieustannie. Choć nadal czytasz tę
książkę, to zmieniła się sytuacja i doświadczasz. Czytelniku, czegoś innego. Nawet gdybyś przeczytał natychmiast jeszcze raz
to zdanie, nie mógłbyś powtórzyć swojego pierwszego doświadczenia związanego z czytaniem go. Pole w każdej chwili jest
tworzone na nowo.
Podejście Gestalt kładzie nacisk na nieustanną zmianę, ujmuje i opisuje doświadczenia jako proces oraz unika pokusy, by
tworzyć definicje i używać języka w sposób, który sugeruje stałość. Gestaltyści nie lubią określać zachowania w kategoriach
patologii. Używają raczej terminu „twórcze przystosowanie", gdy opisują pojawianie się zachowania, które w danym
momencie stanowi najlepszy sposób postępowania. Nie ma ludzi nieśmiałych (a więc osób, których zachowanie zawsze i w
każdej sytuacji wynikałoby z ich nieśmiałości). Ktoś może natomiast być nieśmiały w danym momencie, w konkretnej sytuacji.
Podobnie nazwanie kogoś
ekstrawertykiem zakładałoby stałość (i wynikające stąd ograniczenia) jego zachowania. Nawet jeśli ktoś często zachowuje się
ekstrawertywnie, to nie robi tego zawsze i we wszystkich sytuacjach. Raczej jest ekstrawertywny w danym momencie i w tej
konkretnej sytuacji. Z tego, co wiemy, wynika również, że osoba opisywana jako nieśmiała i osoba opisywana jako
ekstrawertywna może być tym samym człowiekiem, zachowującym się tak, jak tego wymagają okoliczności. Warto zauważyć,
że Perls i in. (1951) określili „ja" jako strukturę, która nieustannie tworzy się na granicy kontaktu - granicy pomiędzy
jednostką a jej środowiskiem.
37
W czasie sesji terapeuta towarzyszy Derekowi i jego bieżącym doświadczeniom, mając świadomość, że te doświadczenia
nie są stałe, że stanowią proces, w którym dochodzi do nieustannych zmian. Gdy Derek mówi o uldze związanej ze śmiercią
ojca, terapeuta zdaje sobie sprawę, że doświadcza jej w tym momencie. Gdy Derek zaczyna później płakać, terapeuta
przyjmuje to jako bieżące doświadczenie. Derek nie jest ani „osobą odczuwającą ulgę po śmierci ojca", ani „osobą
przeżywającą smutek po śmierci ojca". Jest osobą w procesie, poruszającą się w ciągle zmieniającym się polu swej percepcji.
Kiedy uśmiecha się, dzieląc się z terapeutą wspomnieniami o ojcu, nie zaprzecza tym odczuwaniu ulgi czy smutku. W tym
konkretnym momencie przeżywa ciepłe uczucia wobec ojca i odsłania swą indywidualną, zmieniającą się rzeczywistość.
Zasada możliwego znaczenia
Każdy element pola ma swoje potencjalne znaczenie. Jest częścią ogólnej organizacji. Zgodnie z tą zasadą nie możemy z
góry lekceważyć znaczenia czegokolwiek, co znajduje się w polu. Parlett (1991) formułuje to następująco: „Terapeuci Gestalt
są zainteresowani tym, co »oczywiste«;
ujmowaniem na nowo tego, co stało się niewidoczne i automatyczne lub jest traktowane jako naturalne lub pozbawione
znaczenia". Posługuje się analogią do oglądania obrazu i opisuje, w jaki sposób teoretyk pola byłby świadomy nie tylko treści
obrazu, ale także stylu jego ramy i całego kontekstu wystawy, widząc wszystkie te elementy jako istotne w doświadczaniu
obrazu.
Podobnie dzieje się w czasie pracy z klientami. Terapeuta Gestalt nie odrzuca z góry żadnego elementu jako
pozbawionego znaczenia, lecz dopuszcza w każdej chwili możliwe znaczenie nie tylko treści wypowiedzi klienta, ale także
jego stroju, stylu mówienia, manieryzmów, ruchów ciała, oddychania, kontaktu wzrokowego, sposobu zwracania się do
terapeuty. Gdy Derek zaczyna gwałtownie poruszać nogą, mówiąc o śmierci swego ojca, terapeuta nie lekceważy tego ruchu,
lecz decyduje się zwrócić na niego uwagę klienta, by zbadać znaczenie, jakie ruch ten
może mieć w polu jego doświadczenia. Przekształcenie tła w figurę może ujawnić gniew, jaki Derek odczuwał wobec swego
ojca i wcześniej nie był tego świadomy.
W III części książki będziemy badać zjawiska (fenomenologię) i dialoe w relacji terapeutycznej i mamy nadzieję ukazać,
jak można pojęcia powiązań przełożyć na praktykę pracy z klientem. Zanim jednak omówimy tę kwestię, proponujemy kilka
kolejnych ćwiczeń.
Ćwiczenia
1. Wszyscy tworzymy własne powiązania. Mamy własne sposoby zestawiania spraw lub rzeczy i umieszczania ich w
kontekście. Niczego nie doświadczamy w izolacji. Gdy wyobrażamy sobie fotel, natychmiast tworzymy obraz małego
przytulnego pokoju, wypełnionego meblami i mnóstwem poduszek. Możemy wyobrażać sobie szczapy na kominku, książkę,
filiżankę kakao, a to spowoduje, że zaczniemy myśleć o dziadkach. Możemy wówczas przypomnieć sobie, jak siedzieliśmy na
kolanach babci, słuchając bajki, czując się bezpiecznie... itd. Zobacz, jakie powiązania tworzysz, wyobrażając sobie
następujące przedmioty lub sytuacje:
Dzbanek mleka.
Traktor.
Laska.
Dwie tyczki i zawieszoną między nimi linę.
Zapach ogniska.
Doznanie wiatru wiejącego w twarz.
Sterta ubrań na brzegu rzeki.
Dźwięk wystrzału.
Możesz poprosić przyjaciół, by wykonali to samo ćwiczenie. Interesujące może być porównanie Waszych odpowiedzi, gdyż
ilustruje różnice percepcji. Czy w przypadku sterty ubrań na brzegu rzeki myślałeś o kimś, kto robił pranie, o pływaniu w
słoneczne popołudnie, czy też o tragicznych śladach samobójstwa? Zdawanie sobie sprawy z tego, jak postrzegamy nasz świat
jest częścią samoświadomości. Jak myślisz, co Twoje skojarzenia mówią o Tobie w tym momencie?
2. Pomyśl o swoim przyjacielu. W jakim bezpośrednim kontekście go umieszczasz? Uświadom sobie, gdzie go sobie
wyobrażasz i w jaki sposób. Bądź świadom szczególnych powiązań, jakie tworzysz, myśląc o nim.
38
CZĘŚĆ III
Praktyka Gestalt
Rozdział 8
Diagnoza i planowanie terapii
Zanim przejdziemy do omawiania praktyki Gestalt, musimy zatrzymać się na krótko nad pierwszym spotkaniem z
klientem. Rozważmy, jak skonstruować plan wspólnej pracy; plan, który byłby elastyczny oraz uwzględniał zmieniające się
potrzeby chwili i charakter relacji. Perls (194?) ujmuje to następująco: „Gdy tylko struktura... stanie się dla terapeuty jasna,
powinien on zaplanować przebieg swojego działania, zachowując jednak w czasie całego leczenia czujność i elastyczność". To
proste stwierdzenie uwzględnia trudności, z jakimi spotyka się terapeuta Gestalt, związane z podstawowymi dla tego nurtu
założeniami obejmującymi fenomenologię, holizm i szacunek dla indywidualności. Z opisu „struktury" dokonanego przez
Perlsa wynika zadanie postawienia diagnozy, kontrowersyjne dla niektórych praktyków. Przedwczesne lub zbyt sztywne
przyjęcie diagnozy będzie zniekształcać naszą percepcję i sprzyjać stereotypowemu ujmowaniu klienta bez uwzględniania jego
wyjątkowości i dokonujących się w nim zmian. W konsekwencji wielu terapeutów zupełnie zarzuciło dokonywanie diagnozy z
obawy przed utratą niepowtarzalności tego, co dzieje się tu i teraz.
Wielu praktyków Gestalt docenia jednak wartość diagnozy dla planowania efektywnej terapii. W pewnym sensie nie
możemy nie diagnozować. Jak przekonaliśmy się wcześniej, ludzie są istotami, które wszystkiemu nadają znaczenie.
Dostrzegają i przez cały czas nadają znaczenie temu, co dostrzegają. Od pierwszej chwili, w której klient wchodzi do gabinetu,
zwracamy uwagę nie tylko na niego samego, ale również na uczucia, jakie w nas wywołuje i na nasze reakcje wobec niego. Są
to elementy naszej diagnozy, które mogą być potem omawiane z klientem i wspomagać formułowanie celów terapii.
Diagnoza w terapii Gestalt jest najbardziej użyteczna, jeśli ma feno-menologiczny charakter (uwzględnia doświadczenia
terapeuty i jego klienta).
Diagnoza fenomenologiczna
Obserwowalne funkcje związane z kontaktem
Sposób poruszania się. Jak porusza się Twój klient - w sposób sztywny czy swobodny? Wykonuje dużo ruchów czy
pozostaje bez ruchu?
Glos. Donośny czy cichy, przytłumiony czy wyraźny; mówi płynnie, potoczyście czy urywanymi zdaniami?
Wzrok. Czy utrzymuje kontakt wzrokowy? Patrzy pewnie, czy zerka niespokojnie?
Słuch. Czy słyszy to, co mówisz? Słyszy dokładnie to, co mówisz, czy też sprawia wrażenie, że Cię źle zrozumiał?
Granice kontaktu
Czy Twój klient łatwo wchodzi z Tobą kontakt? Jakiego rodzaju jest ten kontakt? Czy odczuwasz, że natychmiast reaguje,
czy też jest roztargniony i nieobecny? Jak i kiedy przerywa kontakt?
39
Cykl doświadczania
Czy klient odbiera wyraźne doznania i je rozpoznaje? Czy potrafi zmobilizować energię, by reagować na swoje potrzeby;
czy potrafi planować i podejmować działanie? Czy kończy pomyślnie działanie, a następnie wycofuje się?
Jakie przerwy zauważyłeś w cyklu doświadczania? Jakie niedokończone sprawy lub utrwalone postacie zauważyłeś lub o
jakich mówił Twój klient?
Wspieranie samego siebie i wsparcie ze strony środowiska
W jaki sposób klient oddycha? Czy jest to głęboki i spokojny oddech, wskazujący na zaufanie zarówno do siebie, jak i do
świata, który potrafi wesprzeć? Czy klient wydaje się zdolny do wyciszenia i regulowania swego doświadczenia? Czy siedzi
swobodnie na krześle? Czy odrzuca Twoje informacje zwrotne bądź jest nadmiernie od nich uzależniony? Czy wspomina o
rodzinie lub przyjaciołach, którzy zapewniają mu wsparcie?
Pole
Z jakimi okolicznościami życiowymi klient boryka się aktualnie? Jakie są kulturowe, społeczne lub seksualne
konsekwencje jego sytuacji?
Twoja reakcja
Jakie uczucia i wyobrażenia pojawiają się w związku z klientem? Czy
lubisz go? Dlaczego? Pozwól, by Twoje obserwacje były tymczasowe. Powiedzenie o kimś: „W jego cyklu doświadczania jest
przerwa w fazie oceny i planowania" daje efekt w postaci nadania stałej etykietki. Jeśli mówimy: „On przerywa...", to
uwzględniamy aktywny proces, w którym możliwe są zamiany.
Oprócz ogólnej diagnozy opisanej powyżej kluczowe znaczenie ma uwzględnienie kilku specyficznych kwestii. Dlaczego
klient się zgłosił? Z jakimi problemami przychodzi i czego oczekuje od terapeuty? Jaki związek ma to, co dostrzegłeś we
wstępnej diagnozie, z problemami klienta? W jaki sposób zaburza to kontakt i funkcjonowanie klienta? Nad którymi
problemami będziecie wspólnie pracować?
Na końcu książki zamieściliśmy dwa formularze, które mogą okazać się pomocne we wstępnej diagnozie. Jednym z nich
jest Kwestionariusz do diagnozy (Assessment Checklist, Greenway, 1992), drugim - Karta pacjenta (Client Intake Sheets,
Joyce, 1992). Oba zawierają dokładniejsze wskazówki dotyczące diagnozy w ujęciu Gestalt. Można wykorzystać je po
przeprowadzeniu wstępnego wywiadu do uporządkowania swojej wiedzy o kliencie, a następnie uzupełniać w miarę
pojawiania się nowych ważnych informacji. Bądź świadom tego, co dostrzegasz, ale nie staraj się nadawać znaczenia temu
wszystkiego w trakcie sesji. Diagnozowanie nie powinno przeszkadzać Twojemu spotkaniu z klientem. Wymaga co prawda
kontaktu typu Ja-To, ale kontakt ten jest podstawą pojawienia się relacji typu Ja-Ty. W rozdziale 9 opisujemy „branie w
nawias", podkreślając wagę odkładania na bok własnych ocen i sądów.
Czy terapia Gestalt jest odpowiednia dla wszystkich?
Koncepcja Gestalt dostarcza bardzo skutecznych narzędzi służących poszerzaniu świadomości, z których wcale nie
najmniej ważnym jest praca w dialogu zakładająca konieczność kontaktu. Umożliwia pacjentom wejście w kontakt z
nieznanymi wcześniej „częściami siebie" i rozluźnienie krępujących więzów, wynikających z niepełnej wiedzy, nawyku bądź
strachu. Terapia Gestalt bywa nazywana „rozpuszczalnikiem" starych, sztywnych wzorów funkcjonowania, który stosuje się,
by umożliwić rozwój nowych.
Są jednak ludzie, dla których terapia ta nie jest odpowiednia, bądź co najmniej powinno się ją stosować z wielką
ostrożnością. Należą do nich osoby, które pogubiły się już w swoim życiu. Często mają poczucie
rozbicia na części, zagubienia, braku ugruntowania, Tacy ludzie potrzeują spoiwa, nie zaś „rozpuszczalnika". Muszą znaleźć
sposób na scalenie własnego „ja" i zajęcie normalnego miejsca w świecie. Nie chcemy powiedzieć, że w takich przypadkach
podejście Gestalt jest zupełnie nieprzydatne. Wielu gestaltystów osiąga sukcesy w terapii psychotyków. Ich praca opiera się w
takich przypadkach na zmniejszaniu lęku, testowaniu rzeczywistości i powolnym budowaniu relacji; która zachęcałaby
klientów do coraz lepszego kierowania własnym życiem i wspierała ich w tym. Świadomość jest rozszerzana powoli, unika się
konfrontacji. Czytelnikom zainteresowanym tymi zagadnieniami polecamy artykuły, które ukazały się w wydanym wiosną
1979 roku numerze American Gestalt Journal, a także rozdział napisany przez Harrisa, zamieszczony w książce Gestalt
therapy perspectives and applications pod redakcją Edwina Nevisa (1992). Początkujący terapeuci Gestalt nie powinni jednak
podejmować się tak specjalistycznej pracy bez superwizji lekarza psychiatry.
Zdrowie może być traktowane jako kontinuum. Na jednym jego krańcu znajduje się doskonały stan zdrowia, zaś na
przeciwnym -głębokie zaburzenie. Każdego z nas można umieścić w jakimś punkcie takiego kontinuum. Nikt nie jest w pełni
zdrowy; u wszystkich w jakimś momencie pojawia się pewien rodzaj zaburzeń. Zadaniem diagnozy jest znalezienie miejsca
na kontinuum, w którym znajduje się nasz potencjalny klient. Musimy bowiem być pewni, że mamy wystarczający zakres
umiejętności i doświadczenia, by z nim pracować, a także że klient może odnieść korzyści ze stosowanej przez nas metody.
Podanie pełnego opisu różnych rodzajów psychopatologii, które można spotkać w pracy terapeutycznej, nie byłoby tu
właściwe, podamy zatem kilka podstawowych wskazówek, które mogą pomóc w podjęciu decyzji o użyteczności podejścia
Gestalt w danym przypadku.
40
l. Jeśli Twój potencjalny klient ma tak poważnie zaburzone funkcje związane z kontaktem, że nie jest w stanie wejść z Tobą w
prawdziwy kontakt, a więc jeśli Jego doświadczenia są dość niezwykłe - na przykład widzi nie istniejące obiekty lub słyszy
dźwięki nie słyszane przez Ciebie;
nie udziela sensownych odpowiedzi na pytania; posługuje się dziwacznym językiem i nie znajdujesz sensu w jego
wypowiedziach - to najprawdopodobniej nie odniesie szybkich korzyści z terapii Gestalt. Uważamy, że Twoje zadanie,
przynajmniej w pierwszym przypadku, polega na zapewnieniu takiej osobie pomocy medycznej. Być może później, przy
stałym wsparciu ze strony lekarza, użyteczna będzie terapia skoncentrowana przede wszystkim na wzmacnianiu zdolności do
znajdowania wsparcia w sobie samym.
Mark ma 19 lat i rozpoczął naukę w college'u. Przyjaciel zaprowadził go do terapeuty, ponieważ Mark stał się ostatnio
bardzo przygnębiony. Na życzenie Marka towarzyszył mu w rozmowie z terapeutą. Mark utrzymywał kontakt wzrokowy,
choć nie stale. Początkowo na pytania terapeuty udzielał stosownych odpowiedzi. Mówił, że nie cieszy go życie w college'u,
gdyż nikt go nie lubi. Zapytany, na jakiej podstawie tak sądzi, odrzekł najpierw, że widzi to w oczach ludzi. Potem
powiedział, że słyszał jak o nim rozmawiają, mimo że był wówczas sam. Głosy krytykowały go i określały jako szumowinę,
głupca, niedorostka i tym podobne. Gdy terapeuta delikatnie zasugerował, że być może Mark pomylił się lub źle zrozumiał to,
co usłyszał, klient stał się bardzo podniecony. Pomimo upału nosił sweter i rozsiewał wokół siebie nieprzyjemny zapach.
Terapeuta podejrzewał początek psychozy i pomógł Markowi nawiązać kontakt z lekarzem, który natychmiast skierował
go do psychiatry.
2. Jeśli Twój potencjalny klient ma pewne poważne zaburzenia funkcji związanych z kontaktem i przerwy w cyklu
doświadczania, jednak potrafi wejść z Tobą w znaczący kontakt i myśleć wspólnie z Tobą o problemie, to pomoc medyczna
również może być dla niego korzystna. Pomoc ta może jednak iść w parze z sesjami Gestalt. Superwizor pomoże Ci ustalić,
jak najlepiej pracować z tym klientem i jak zapewnić mu niezbędne bezpieczeństwo.
Jim jest 37-letnim księgowym. Sporadycznie nawiązuje kontakt wzrokowy z terapeutą. Mówi powoli, z długimi
przerwami i bezbarwnym głosem. Wygląda dość niechlujnie. Przerywa cykl doświadczania w stadium oceny i planowania,
obsesyjnie opowiadając o problemie. Niemniej jego wypowiedzi są jasne i zrozumiałe dla terapeuty. Potrafi opowiedzieć o
sobie, o swojej przeszłości i podać powody, dla których zgłosił się do terapeuty. Zdaje sobie sprawę z tego, że funkcjonuje w
sposób zaburzony.
Clare ma 45 lat. Jest mężatką z trojgiem dorastających dzieci, które zaczynają się usamodzielniać i odchodzić z domu.
Wpatruje się w podłogę i nie odpowiada na pytania. Twierdzi, że nie może znieść życia, mówi niespójnie, cały czas mnąc w
palcach chusteczkę. Jest strasznie chuda i ma sińce pod oczami. Wydaje się być uwięziona we własnym mrocznym świecie.
Kiedy jednak terapeuta delikatnie prosi, by spojrzała na niego, Clare podnosi wzrok. Potrafi opisać swoje życie (codzienne
czynności, związki z ludźmi itp.) i może określić, od jak dawna jest w depresji.
Zarówno Jim, jak i Clare mogą skorzystać z terapii Gestalt. Clare potrzebuje jednak na początku leków, aby pomogły jej
wydobyć się z trwającej od jakichś ośmiu miesięcy depresji.
3. Jest jeszcze jedna sytuacja, w której terapia Gestalt nie powinna być stosowana. Zawsze bierzcie pod uwagę własne uczucia.
Na przykład nie podejmujcie się pracy z klientami, którzy Was przerażają. Byłoby to nie w porządku wobec obu stron. Nawet
jeśli dojdziecie do wniosku, że strach wynika z Waszych własnych niedokończonych spraw, a nie z zachowania klienta, to i
tak nie będziecie w stanie zapewnić mu pełnej swej uwagi. Omówcie z superwizorem znaczenie tego strachu.
Planowanie pracy
Gdy już zdecydowaliście, że podejście Gestalt jest odpowiednie dla Waszego potencjalnego klienta, możecie pomyśleć o
kierunku terapii i „negocjować porozumienie" (Zinker, 1977), to znaczy uzgodnić przedmiot wspólnej pracy. Jeśli terapeuta i
klient zgodzili się pracować w czysto gestaltowski sposób, powinni, na ile to możliwe, całkowicie przenieść się do „tu i teraz",
żeby dostrzegać oraz badać wszystko, co się wyłania i osiągnąć wzajemność kontaktu. Klienci rzadko przychodzą jednak z
takimi oczekiwaniami. Zgłaszają się z problemami oraz trudnościami i oczekują pomocy terapeuty w ich rozwiązaniu. To na
terapeucie ciąży obowiązek pogodzenia tych dwóch podejść: przekonania, że rozwój i zdrowie są efektem relacji pomiędzy
dwiema osobami, które spotykają się wolne od wstępnych oczekiwań i pragnień, oraz potrzeby klienta, by uzyskać pomoc w
rozwiązaniu konkretnego problemu. Innymi słowy: z jednej strony celem jest „spotkanie w dialogu", w którym dochodzi do
naturalnych przejść pomiędzy kontaktem Ja-To i Ja-Ty, z drugiej natomiast występuje konieczność koncentracji w
specyficznym kontakcie Ja-To na tym, jak klient sam przyczynia się do swoich trudności.
Tak więc plan terapii nie może obejmować po prostu listy objawów z określeniem sposobów i kolejności zajmowania się
nimi. Musi być subtelnym przewodnikiem, w którym zawsze można uwzględniać zmiany. Często używa się słowa „podróż"
dla opisania procesu rozwoju i zmiany, jaki zachodzi w towarzystwie terapeuty. My wolimy patrzeć na życie jak na podróż i
traktować spotkania z terapeutą jako część lub stadium tej podróży. W planowaniu terapii można wyróżnić dwa elemen ty,
które ułatwiają odbycie tej części podróży. Są to: mapa i metoda podróżowania.
Mapa
Często mówi się, że nie należy mylić mapy z terytorium, które opisuje. Warto o tym pamiętać przy planowaniu
terapeutycznej podróży. Musimy zawsze reagować na rzeczywiste „terytorium", które napotykamy, być gotowi do zmiany
41
trasy, postojów, a nawet do zmiany celu podróży. Proponujemy tutaj nieformalną mapę terapii Gestalt. Pomyślcie o niej jak o
mapach, które tworzyły dzieci - bohaterowie książki Arthura Ransome'a Swallows and Amazons. Dzieci spędzały lato na
wędrówce i poznawaniu szlaków wodnych wraz z okolicą. Ich mapa początkowo składała się z linii rzek i brzegów, potem
uzupełniały ją same w miarę poznawania okolicy. Oznaczały bagna, strumyki, miejsce, gdzie spotkały wypalaczy węgla
drzewnego, i miejsce, w którym przycumowano barkę. Każde z tych miejsc nazwały po swojemu. Nie korzystały z czyjejś
mapy, ponieważ ich doświadczenia były niepowtarzalne i ich własne. To samo stosuje się do Twojego planu terapii. Zacznij od
ogólnego zarysu i wypełnij go unikalnymi szczegółami podróży, którą odbywacie ze swoim klientem. Używaj mapy do
nanoszenia na nią przygód, a nie do narzucania ich. Nasza mapa jest bardzo prosta. Powstaje w trzech fazach.
faza pierwsza
Najważniejszym zadaniem pierwszej fazy terapii jest zbudowanie relacji opartej na zaufaniu i zaangażowaniu, która da
klientowi poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. Są one niezbędne, by podjął czekającą go ' podróż. Praca terapeutyczna
rozpoczyna się po uzgodnieniu granic dotyczących czasu, miejsca, opłat i poufności sesji. Klienci szybko zdają sobie sprawę,
że oczekuje się od nich, by zwracali uwagę na siebie i szanowali samych siebie. W ten sposób rośnie ich świadomości, co jest
zadaniem terapii. Przyjmuje się, że czują również, iż ktoś się o nich troszczy, słyszy ich i rozumie. W miarę trwania tej fazy
postępuje również proces eksploracji. Obszary, które wymagają zbadania, wyłaniają się w naturalny sposób w kontakcie
między dwiema osobami.
Zadaniem klienta jest znalezienie odpowiedzi na pytania: „Kim jestem? W jaki sposób istnieję w świecie?". W zasadzie
faza ta nie dotyczy zrinany - chyba że pojawiłby się jakiś niespodziewany'kryzys lub problem wymagający podjęcia działań -
ale bycia sobą i wyrażania siebie. Chodzi w niej również o rozwijanie zdrowych procesów i wystarczającego „wsparcia dla
samego siebie", aby można było głębiej zbadać i podważyć dotychczasowe sposoby funkcjonowania. Stopniowo ujawniające
się treści oraz wzorce myślenia, odczuwania i zachowania zaczynają być uświadamiane. W fazie tej dochodzi też do
rozpoznania nieuznawanych dotąd
aspektów samego siebie, zmierzenia się z nimi i zintegrowania ich z Ja.
W przypadku niektórych klientów ta wstępna faza może trwać krótko. Jeśli klient łatwo wchodzi w kontakt i zna pojęcie
zwiększania świadomości, szybko może przejść do następnych etapów. Niektórym klientom faza ta może zająć więcej czasu -
tygodnie, miesiące, a nawet dłużej. Jeśli klient nawykowo przerywa kontakt, dokonując projekcji zagrożenia, może upłynąć
wiele czasu, zanim zbuduje relację, w której zaufa terapeucie. Jeśli dochodzi do blokady cyklu doświadczania w stadiach
doznania i rozpoznania, to proces zwiększania świadomości będzie przebiegał powoli.
Czas trwania tej fazy zależy również od tego, czy klient i terapeuta uzgodnili długo- czy krótkoterminowy kontrakt
terapeutyczny. Niekiedy klient może zrezygnować z terapii pod koniec tej fazy. Być może powodem kontaktu z terapeutą była
chęć lepszego poznania siebie, uzyskanie pomocy w podjęciu decyzji lub przepracowanie żalu po stracie. W takiej sytuacji
cele klienta zostały osiągnięte, a praca zakończona. W każdym dogodnym dla siebie momencie klient może wybrać
kontynuowanie swej podróży bez dalszego towarzystwa terapeuty. W przyszłości może zdecydować się na powrót, by
kontynuować pracę w kolejnych fazach.
Faza druga
Zadaniem drugiej fazy terapii jest głębsze zbadanie treści, które wyłoniły się wcześniej. Czasami może to polegać na
rozpoznaniu i rozwiązaniu niedokończonych spraw z przeszłości. Terapia Gestalt koncentruje się na teraźniejszości. Kładzie
się akcent na tym, co istnieje tu i. teraz. Niemniej nie żyjemy tylko w teraźniejszości, wszyscy mamy bowiem przeszłość i
przyszłość. Celerh terapii jest nie tylko ożywienie dzisiejszej figury, ale także odkrycie, w jaki sposób wczorajsze figury
-nasza historia (nazywana przez Gordona Wheelera, 1991 „ strukturą tła") - ciągle wpływają na teraźniejszość, przyjrzenie się
potencjalnym figurom pożądanej przyszłości i rozwój umożliwiający ich realizację. Klienci mogą odkryć i zakwestionować
leżące u podstaw zaburzeń podstawowe przekonania o sobie samych, innych ludziach oraz świecie. Mogą eksperymentować z
nowymi wariantami zachowań. Ta faza polega na wpływaniu na nieoznakowane wody, jeśli posłużyć się znów analogią mapy.
W tym miejscu użyteczna jest jeszcze jedna metafora zaczerpnięta od Gordona Wheelera. Opisywał on (1994) uczucia jako
„kompas... pomagający nam w orientacji, wskazujący, dokąd chcemy iść (lub skąd nie chcemy odejść)".
Druga faza terapii może trwać krócej lub dłużej. Terapeuta musi zdawać sobie sprawę ze wszystkich trudności, z jakimi
klient się zgłosił i zadbać, by zostały uwzględnione w pracy terapeutycznej. Posługując się
metaforą można powiedzieć, że terapeuta i klient eksplorują szkic mapy, który zrobili. Określa to strukturę podejmowanej
podróży. Terapeuta nie zmusza klienta, by wsiadł do łodzi i wypłynął na ocean. Jeśli czytaliście Swallows and Amazons, to
wiecie, jak byłoby to niewłaściwe.
Faza końcowa
Ta faza podróży obejmuje integrowanie i ćwiczenie nowych sposobów istnienia i zachowania się. Część pracy należy
powtórzyć i utrwalić. Relację pomiędzy terapeutą i klientem charakteryzuje w tej fazie poszerzanie się autentycznego dialogu,
gdyż obie strony widzą się takimi, jakimi są naprawdę i mogą spotkać się w prawdziwie wzajemnym kontakcie.
Stopniowo zaczynają pojawiać się kwestie związane z zakończeniem sesji. Klient i terapeuta zasiadają nad mapą i z
satysfakcją dokonują przeglądu miejsc, w których byli. Niekiedy trzeba ponownie odwiedzić jakiś obszar. Zakończenie tego
szczególnego fragmentu życiowej podróży może wywoływać smutek, ale zarazem i podniecenie związane z tworzeniem
42
planów na przyszłość. Dla klientów, którzy przeżywają trudności pod koniec cyklu doświadczania - w stadium zamknięcia i
wycofania się - jest to szczególnie istotny okres, w którym można przeprowadzić wiele ważnej pracy. Klienci tacy uzyskują
możliwość zakończenia inaczej niż zwykle - nie poprzez kurczowe trzymanie się kontaktu czy gwałtowne zerwanie dla
uniknięcia bólu rozstania. Mogą, co jest idealnym rozwiązaniem, zastanowić się nad tym, czego się nauczyli i co osiągnęli,
wyrazić swoje uczucia i przygotować się do odejścia. Terapeuta zrobi to samo. Potem mogą się pożegnać.
Metoda podróżowania
Drugim elementem ułatwiającym podróż jest metoda podróżowania. Bohaterowie The swallows and Amazons połączyli
wędrowanie z pływaniem łódkami, czasami przy użyciu wioseł, czasami żagli. Wybrana metoda była związana z rodzajem
aktywności podejmowanej danego dnia, pogodą, głębokością wody i realizowanym zadaniem. W terapii Gestalt metodą
podróżowania jest podejście, które również, zaakcentujmy to, ma dwa nurty.
Pierwszy nurt związany jest ze stosowaniem metody fenomenologicznej po to by zwiększyć zakres świadomości i
zdolność do wchodzenia w relacje tu i teraz w dialogu, który zapewnia autentyczne pole do dalszej "pracy. Obejmuje również
wspomaganie zdrowego funkcjonowania (jak to
opisano wcześniej oraz w rozdziale 11) i rozwój sposobów wspierania samego siebie. Te dwa podejścia można stosować
wobec wszystkich klientów, niezależnie od ich problemów i potrzeb.
Drugi nurt związany jest ze stosowaniem specyficznych metod interwencji w celu towarzyszenia klientowi w osiąganiu
lepszego rozumienia i świadomości siebie, w poznawaniu i rozwijaniu nowych możliwości, a także w badaniu tych części
siebie, które wcześniej były ukryte i niedostępne. Część z nich pokrywa się z działaniami podejmowanymi w ramach
pierwszego nurtu, gdyż dotyczy również np. wspierania samego siebie. Interwencje te określa się wspólnym mianem
„eksperymentów". Wybrano to właśnie słowo, gdyż dobrze oddaje założenie, zgodnie z którym terapeuta Gestalt nie zamierza
zmienić klienta, lecz spotkać się z nim tam, gdzie on jest i zachęcić go do rozszerzenia - poprzez ekspe rymentowanie - granic
nawykowych sposobów istnienia. W eksperymentach poświęca się specjalną uwagę zakłóceniom w zdrowym funkcjonowaniu:
utrwalonym postaciom, niezadowalającym zakończeniom, brakom lub trudnościom w zakresie funkcji związanych z
kontaktem i każdemu innemu aspektowi funkcjonowania klienta. Terapeuta dostrzega figury i ich związek z problemem
przedstawianym przez klienta. Może wybierać spośród wielu technik Gestalt, by znaleźć najlepszą w danym przypadku.
Wspomniane techniki mogą służyć promowaniu zdrowego funkcjonowania bądź eliminowaniu ograniczających klienta
wzorów zachowań. Wybór eksperymentów zależy od potrzeb klienta, zaś ich efektywność łączy się z wieloma zmiennymi, w
tym momentem zastosowania, dopasowaniem do problemu itp.
Jak można przypuszczać, różnica pomiędzy oboma nurtami jest subtelna i musieliśmy dokonać naszej kategoryzacji w
dość arbitralny sposób. W praktyce terapeuta Gestalt przechodzi łatwo od jednego nurtu do drugiego, uwzględniając
charakterystyczne dla klienta tempo i jego energię - w miarę postępu pracy fenomenologiczna analiza łagodnie zamienia się w
eksperymentowanie. Warto jednak rozważać oba nurty oddzielnie, by lepiej zdawać sobie sprawę z tego, co robi terapeuta. W
kolejnych pięciu rozdziałach opiszemy szczegółowo oba nurty.
43
Rozdział 9
Fenomenologia i świadomość
Zdaniem Terry’ego Coopera (informacja ustna, 1980) proces terapeutyczny to sytuacja, w którą klient wnosi swoje
doświadczenie jak by to była bardzo cenna własność. To doświadczenie oferuje terapeucie. Można wyróżnić kilka typów
terapeutów. Pierwszy przyjmuje to, co jest mu oferowane, przygląda się uważnie, a potem chowa do kieszeni „na później".
Inny przyjmuje dar, zmienia jego kształt i oddaje z powrotem zmieniony nie do poznania. Jeszcze inny przyjmuje dar,
przygląda się mu, a następnie podrzuca do góry z krzykiem, jakby to był gorący ziemniak. Dobry terapeuta to osoba, która
przyjmuje dar z pełnym szacunkiem i przygląda mu się uważnie z różnych stron. Demonstruje go klientowi, by ten mógł
również przyjrzeć się z innej perspektywy, a następnie oddaje właścicielowi.
Powyższa analogia jest oczywiście dość uproszczona. Sposób, w jaki klient i terapeuta są związani ze sobą, jest polem, w
którym nadają znaczenie temu doświadczeniu i które wpływa na samo doświadczenie. To, co klient wnosi, nie może pozostać
niezmienione w ciągu całego procesu. Powyższa analogia jest jednak bardzo użyteczna i dobrze opisuje większość
podstawowych form terapii Gestalt.
W części II książki opisaliśmy krótko filozofię egzystencjalną i fenomenologię, które stanowią trzon teorii Gestalt. W tym
rozdziale przyglądamy się, jak można przełożyć fenomenologię na praktykę. Przypominamy, iż opisywaliśmy fenomenologię
jako subiektywne doświadczanie „tego, co jest". To studium uczuć klienta, sposobu nadawania przez niego znaczeń, tego, co
stanowi dla niego prawdę. Zanim opiszemy metodę fenomenologiczna, zachęcamy do wykonania ćwiczenia. Przyjrzyj się
zdjęciu mężczyzny na sąsiedniej stronie. Zanotuj co najmniej osiem różnych rzeczy, które przychodzą Ci na myśl, gdy na
niego patrzysz. Nie przerywaj, żeby sprawdzić swoje reakcje, po prostu zapisuj je w miarę, jak się pojawiają. Ile z nich to
czyste opisy? Mogłeś zauważyć na przykład, że mężczyzna jest siwy, gładko ogolony itp. Najprawdopodobniej wiele z Twoich
zapisków zawiera jednak pewną interpretację. Mogłeś opisać go jako osobę w złym humorze, zamyśloną, poważną, spokojną,
przyjazną. Mogłeś zauważyć, że mężczyzna zdaje się napotykać Twoje spojrzenie. Być może zwróciłeś uwagę na jego ubiór.
Mógłbyś poprosić przyjaciela
lub kolegę, by wykonał to samo ćwiczenie. Czy zauważył takie same rzeczy, a może coś innego? Czy jego interpretacja
dostrzeżonych szczegółów jest taka sama jak Twoja? Prawdopodobnie nie.
Co w reakcjach na zdjęcie zwróciło Twoją uwagę? Co mówią one o Tobie, co ujawniają? Na przykład, czy masz jakieś
inklinacje w myśleniu o ludziach związane z płcią? Czy jesteś osobą, która opisuje innych, ale nie „czuje" ich? Czy też
odwrotnie - myślisz o innych w kategoriach relacji: jak mogliby zachować się wobec Ciebie, a Ty wobec nich?
Powyższe ćwiczenie w prosty sposób ilustruje pojęcia, o których pisaliśmy w części II tej książki. Mamy własne sposoby
spostrzegania i interpretowania tego, co dostrzegamy. Ich podstawą są indywidualne, społeczne i kulturowe doświadczenia
uczenia się, z których jedynie częściowo zdajemy sobie sprawę, a także czynniki sytuacyjne i nasz aktualny nastrój. Ernesto
Spinelli (1989) ujmuje to następująco: „ nie będąc obiektywnymi, nasze spostrzeżenia dotyczące innych zwykle zawierają
zmienne, które lepiej określają i opisują psychologiczną strukturę osoby spostrzegającej niż wskazują ścisłe, uniwersalne
44
»fakty« dotyczące osoby spostrzeganej".
Fenomenologia naszych klientów to sposób, w jaki oni widzą siebie, innych ludzi i świat. Pierwszym zadaniem terapeuty
jest udzielenie im pomocy w uświadomieniu sobie, jak spostrzegają świat. Carl Rogers
(1951) podkreślał, że osoba nie może zmienić psychologicznie swojej sytuacji, dopóki nie zostanie w niej w pełni
zaakceptowana. Prawdziwość tego twierdzenia łatwo potwierdzić. Pomyśl o dniu, w którym zawzięcie kłóciłeś się z
przyjacielem czy partnerką. Możliwe, iż mieliście inny punkt widzenia. Najbardziej denerwowało Cię i frustrowało to, iż Twój
pogląd nie został potraktowany poważnie. Zwykle nie potrzebujemy, by inna osoba zgodziła się z nami (choć to także jest
miłe!) - potrzebujemy, by nas słyszano. Gdy przyjaciel dostrzega nasz punkt widzenia i mówi:
„Rozumiem, że czujesz to w taki sposób...", lub też: „Doświadczyłeś tego, że...", stajemy się spokojniejsi. Czujemy się
zrozumiani i jesteśmy gotowi usłyszeć inny pogląd.
Klienci potrzebują nas, by ich słuchać i rozumieć; potrzebują słuchać i rozumieć samych siebie. Stają się świadomi tego,
kim są. Następnie, co jest dość paradoksalne, będą gotowi do rozwoju. My, jako terapeuci, musimy odłożyć na bok nasze
spostrzeżenia, inklinacje, interpretacje i wartościujące oceny po to, by być w pełni otwartymi na prawdziwe doświadczenia
klienta. W ten sposób zachęcamy go do poszerzania świadomości w duchu pełnych zainteresowania dociekań i poszukiwań, a
nie etykietowania i oceniania. Postępując zgodnie z metodą fenomeno-logiczną, terapeuta stosuje trzy techniki lub postawy.
Epoche lub branie w nawias
Epoche to greckie słowo określające zatrzymanie, sprawdzanie lub przerwę. Pochodzi od ep-echein - „mieć lub trzymać".
W terminologii terapeutycznej oznacza to, że chcemy chwilowo odłożyć na bok wszystkie nasze wartości, uprzedzenia,
sposoby rozumienia i priorytety - krótko mówiąc, wszystko to, co zabarwia nasze doświadczenie. Jest to niezbędne, by można
było zająć się doświadczeniem klienta „bez wspomnień i bez pragnień" (Bion, 1959). Później, w stosownym momencie,
możemy przywołać część z nich. W praktyce wzięcie w nawias wszystkich naszych spostrzeżeń i sądów jest oczywiście
niemożliwe. Są przecież częścią nas-Niemniej, jako terapeuci Gestalt, staramy się to robić. Gdy klientka mówi:
„Spodziewam się dziecka", nie przyjmujemy automatycznie, iż jest to dla niej szczęśliwe wydarzenie; możemy raczej zapytać:
„Co czujesz w związku z tym?". Nasz klient może być przestraszony, wstrząśnięty, zły lub podniecony. Kiedy mówi:
„Kierowca autobusu krzyczał na mnie", to nie zakładamy, że jest zdenerwowany tak, jak my moglibyśmy być zdenerwowani
w tej sytuacji. Klient mógł być ożywiony. Zamiast wyciągać pochopne wnioski, czekamy na to, co się okaże.
Aktywność terapeuty nie powinna polegać na interpretowaniu lub kojarzeniu faktów. Nie polega również na zadawaniu
pytań: „Dlaczego?" lub: „Po co?". Terapeuta pyta: „Co teraz robisz?", „W jakiej pozycji utrzymujesz swoje ciało?", „Co
czujesz?", „Co mówisz sobie, gdy to robisz?", „Co ci to daje?", „Co dzieje się potem?", „Czy chcesz tak robić?", „Co jeszcze
mógłbyś zrobić?".
Poniżej przedstawiamy przykład sytuacji, w której terapeuta stosuje branie w nawias, gdy jego klientka - Emily - opisuje
scenę w miejscu pracy. Twierdzi, że szef obraża ją. Terapeuta natychmiast wyobraża sobie tyranizującego otoczenie,
łysiejącego mężczyznę - nieco podobnego do jego własnego ojca - i zaczyna odczuwać współczucie pomieszane z gniewem.
Jednak bierze swoje reakcje w nawias.
TERAPEUTA: Jak to odbierasz?
EMILY: To jest dość śmieszne, bo ona siedzi na wózku inwalidzkim i nie mogłaby mnie uderzyć, a mimo to bardzo się
boję.
TERAPEUTA: Myślisz więc, że to dziwne, że się boisz,
EMILY: Tak przypuszczam. Ona tak krzyczy i wrzeszczy.
TERAPEUTA: Czego się boisz?
EMILY: No, boję się... Właściwie, to boję się, że ona umrze, tak
samo jak moja babka, która umarła, krzycząc. Nigdy
wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że ona tak bardzo
przypomina mi babcię.
Każda z interwencji terapeuty zawierała pewne elementy brania w nawias. Najpierw dotyczyło to wstępnej reakcji, gdy
wyobraził sobie własnego ojca, później poglądu, że jakikolwiek krzyk jest nieprzyjemny. Wreszcie wziął w nawias
przypuszczenie, że Emily bała się o własne bezpieczeństwo. Dzięki fenomenologicznym dociekaniom mógł ułatwić Emily
zrozumienie głębszych przyczyn jej strachu.
Opis
Drugą regułą metody fenomenologicznej jest opisywanie zamiast wyjaśniania. Wziąwszy w nawias własne
przypuszczenia i wartości, napotykamy drugą tendencję, bardzo ważną w życiu, niemniej w tym kontekście mocno
ograniczającą. Jest to tendencja do nadawania znaczenia i wyjaśniania tego, co się dzieje, zamiast doświadczania biegu wyda-
rzeń. Przykładem tego jest kobieta siedząca w słońcu na leżaku, która
45
mruży oczy. Opisem jest po prostu stwierdzenie, że kobieta mruży oczy. Wyjaśnieniem - że chroni je przed blaskiem słońca.
Gdy jednak uwolnimy się od ograniczeń naszych pierwszych spostrzeżeń (przypomnijcie sobie rysunki w rozdziale 6),
możemy dać wiele możliwych wyjaśnień jej zachowania. Kobieta może myśleć o skomplikowanym problemie; może starać się
zobaczyć, jak spod wpół przymkniętych powiek wyglądają drzewa; może ćwiczyć mięśnie twarzy.
Postępując zgodnie z regułą opisywania, unikamy nakładania interpretacji na zjawiska i pozwalamy klientowi poznawać
własną fenomenologię. Możemy zwrócić uwagę klientów na to, co my spostrzegliśmy w ruch i zachęcić do spostrzegania
siebie w taki sam sposób. Dowiadujemy się, jakie jest ich wyjaśnienie. Nie szukamy tego, co niewidoczne lub trudno
uchwytne; patrzymy na to, co oczywiste. Clarkson i Mackewn (1993) cytują słowa Perlsa: „Często stwierdzałem, że to, co
oczywiste, jest przyjmowane za pewnik nie tylko przez pacjenta, ale również i przez terapeutę".
Terapeuci Gestalt zadają sobie sprawę, że utrwalone postaci, choć początkowo stworzone jako sposób twórczego
przystosowania się do minionych sytuacji, nie pozostały w przeszłości. Są w teraźniejszości: „W najbardziej zewnętrznej
warstwie naszego zachowania wyraża się nasza aktualna dominująca potrzeba i nasze niedokończone sprawy" (Clarkson i
Mackewn, 1993). Dostrzegając, nazywając i badając to, co „oczywiste", pomagamy ludziom w uświadomieniu sobie tych
utrwalonych postaci i odtwarzamy ich zdolność do twórczego i elastycznego reagowania na życiowe doświadczenia. Czasami
warto, by klient mówił o przeszłości, a nawet przeżył na nowo niektóre sytuacje po to, by zamknąć niedokoń czone sprawy.
Często celem terapeuty będzie wydobycie tych starych wzorów zachowania, myślenia i odczuwania na pierwszy plan, gdzie
można - w teraźniejszości - doświadczać ich jako świadomych rodzajów aktywności, za które klient może przyjąć
odpowiedzialność. Terapeuta umożliwia to, zwracając uwagę na ton głosu i gesty, wyraz twarzy, używane słowa, wybór
ubrania, pracy, samochodu itp. i komentując to, co widzi. Wszystkie te interwencje polegają na opisie i pozwalają klientowi w
całej pełni przyjrzeć się sobie w teraźniejszości.
Horyzontalność
Horyzontalność oznacza, że wszystko w polu klienta jest tak samo ważne. Dla opisania tego zjawiska używa się również
określenia „zrównanie". W pewnym sensie jest to odmiana brania w nawias, gdyż terapeuta
zawiesza swe prawo do określania priorytetów i dokonywania wyboru. Doświadczenie klienta jest traktowane tak, jak
wieloelementowa układanka obrazkowa. Każda jej część jest jednakowo ważna dla całości obrazu, nawet jeśli jest „tylko"
kawałkiem nieba, a nie elementem twarzy.
Znaczenie horyzontalności w terapii polega na umożliwieniu terapeucie i klientowi oglądania całości. Wszystko ma
bowiem znaczenie -od niewielkiego ruchu palcem wykonanego przez klienta w trakcie wypowiedzi do czegoś, co - jak fakt
kupienia nowej pary rękawiczek -da się umieścić w szerszym polu. Ważne jest również to, o czym klient nie wspomina, np. co
robił przez godzinę poprzedzającą wizytę matki lub jak się czuje, przygotowując się do odbycia trudnej rozmowy telefonicz-
nej. Strach przed końmi ujmowany jest inaczej, jeśli klient mieszka w centrum miasta, a inaczej - jeśli obok stajni
wyścigowych.
Od kilku tygodni Betty mówiła o braku pewności siebie. Dzisiaj wydaje się apatyczna i trudno jej się na czymkolwiek
skupić.
TERAPEUTA: Widzę, że włożyłaś dzisiaj czerwony sweter. Nigdy wcześniej nie widziałem cię w czerwonym.
BETTY: Oh, nigdy go nie nosiłam. Włożyłam go dlatego, że wszystko inne było w praniu.
TERAPEUTA: Wyglądałaś na pełną energii, gdy to mówiłaś.
BETTY: Cóż, chyba tak... wiesz, właśnie dostałam ten list od matki. Pomyślałam: „Mama by tego nie zniosła, powie-
działaby, że jest za jaskrawy" i włożyłam go.
TERAPEUTA: A więc ten wybór jest znaczący.
BETTY: (chichocze) Myślę, że tak. Myślę, że chciałam się jej przeciwstawić. Lubię czerwony i lubię nosić rzeczy w tym
kolorze.
Betty mówi dalej z ożywieniem o chęci przeciwstawienia się matce.
Inna ważna wartość horyzontalności to umożliwienie terapeucie i klientowi skupienia się na tym, jak reagują na siebie
nawzajem. Początkowo może się to wydać niestosowne i bez związku z sytuacją. W szczególności mogą zauważyć i
przeanalizować zjawisko przeniesienia i przeciwprzeniesienia. Przeniesienie pojawia się wówczas, gdy klient „przenosi" na
terapeutę własne myśli, uczucia i reakcje wobec kogoś w przeszłości. Dzieje się tak, jakby terapeuta „miał cudzą twarz".
Przeciw -przeniesienie odnosi się do reakcji terapeuty wobec klienta. Mogą to być naturalne reakcje jednej osoby na drugą,
pociągają jednak za sobą różne następstwa. Może je wyzwalać siła przeniesienia ze strony klienta, mogą stanowić oddźwięk
nie wyrażonych przez niego uczuć. Niekiedy terapeu
ta przenosi swe wcześniejsze relacje do teraźniejszości. Uczucia związane z przeniesieniem i przeciwprzeniesieniem, które nie
podlegają uaktualnieniu tu i teraz, są wskaźnikami niedokończonych spraw i utrwalonych postaci.
Peter patrzy na terapeutę z oburzeniem, opisując nieuczciwość swojej żony.
TERAPEUTA: W twoim głosie słychać gniew, a ja czuję w tej chwili smutek. Zastanawiam się, czy nie jesteś smutny. (Twarz
Petera łagodnieje, a potem tężeje)
46
PETER: Masz rację. Jestem bardzo smutny. Nie wiem co robić, gdy jestem smutny.
Przykłady zastosowania metody fenomenologicznej
Trzy zasady metody fenomenologicznej są wzajemnie powiązane. W poniższych przykładach terapeuta w celu
zwiększenia świadomości klienta stosuje branie w nawias, opis i horyzontalność, a także swą własną fenomenologię. Klientka
opowiada o nieporozumieniach małżeńskich.
JEAN: Im więcej o nim myślę, tym większy czuję smutek. Ciągle żałuję swych słów i przez cały czas mam ochotę płakać.
TERAPEUTA: Mówisz mi, że jesteś smutna, a potem patrzysz na mnie i uśmiechasz się.
JEAN: Naprawdę?
TERAPEUTA: Czy nie zdawałaś sobie z tego sprawy?
JEAN: Nie, wiesz, ja... wtedy to zrobiłam - uśmiechnęłam do ciebie, gdy zaczęłam mówić.
TERAPEUTA: Czego jesteś świadoma, gdy się uśmiechasz?
JEAN: Myślę, że nie chcę cię zdenerwować... hmm... Myślę, że chcę cię przekonać, że ze mną jest wszystko w porządku.
TERAPEUTA: Wyglądasz na niespokojną, gdy to mówisz, a w twym głosie jest wiele energii.
JEAN: Tak, czuję niepokój. To głupie, ale obawiam się, że możesz popaść w depresję... o, tak (wzdycha)... jak moja
matka... kiedykolwiek miałam jakiś problem, ona cierpiała więcej niż ja i często była w głębokiej depresji.
Nauczyłam się udawać, że wszystko jest dobrze. Udawać i udawać. I
wiesz co? Tak samo postępuję z Rickiem.
TERAPEUTA: A ja zauważam, że przestałaś się uśmiechać, kiedy teraz do mnie mówisz.
Klientka zdała sobie sprawę z tego, że projektowała matkę na osobę terapeuty oraz stosując introjekcję i retrofleksję,
przerwała zdrowy proces związany z „ja".
W kolejnym przykładzie terapeuta i klient badają charakterystyczny dla Billa brak energii w stadium oceny i planowania
w cyklu doświadczania.
BILL: Spotkania w grupie nie dają mi tego, czego chcę.
TERAPEUTA: A czego chcesz?
BILL: No, to jest... Nie wiem, czego chcę... Chcę, by grupa mi pomogła.
TERAPEUTA: Zauważam pozycję, w której teraz leżysz. Jak ci w niej jest?
BILL: Cóż, leżę niemal na płask z głową opartą na poduszce. Sądzę, że jestem „zdołowany".
TERAPEUTA: A ja widzę, że oddychasz bardzo płytko.
BILL: To prawda. W zasadzie w takiej pozycji trudno głęboko oddychać. Tak naprawdę czuję się jak mors, który utknął
na mieliźnie.
TERAPEUTA: Idea bycia morsem na mieliźnie napawa cię smutkiem.
BILL: Złe się czuję, gdy tak mówisz - no i trochę wystraszony. To by oznaczało, że nie mogę się swobodnie poruszać.
Muszę czekać na przypływ, by odzyskać swobodę.
TERAPEUTA: Swobodę?
BILL: Ruchów... by być takim, jakim chciałbym być. (Bili iuygli}da na zamyślonego). Ale nawet morsy poruszają się
same. Mogą dobrnąć do morza... Muszę dojść do morza... dojść tam, gdzie chcę i robić to, co chcę.
TERAPEUTA: Kiedy to mówisz, zaczynasz siedzieć prosto i gestykulujesz rękami. Co się teraz z tobą dzieje?
BILL: Chcę wstać i chodzić.
W ostatnim przykładzie Dave przerywa cykl w stadium doznania i rozpoznania.
DAVE: Nie wiem, o czym mówić. Czuję się dziś przygnębiony i bez życia.
TERAPEUTA: Słychać to w twoim głosie. Twoje ciało wygląda na napięte
i niespokojne. Co odczuwasz w swoim ciele?
DAVE:
Tak, czuję się niespokojny. Nie wiem dlaczego. Czuję się
niespokojny i pobudzony.
TERAPEUTA: Teraz marszczysz brwi, a w twoim głosie słychać złość.
DAVE:
Masz rację. Czuję złość. Myślę, że jestem zły od wczoraj,
kiedy szef zbeształ mnie za coś, z czym nie miałem nic
wspólnego.
TERAPEUTA: Jest w tobie teraz wiele energii. Atmosfera w pokoju
zupełnie się zmieniła.
DAVE:
Czuję złość. Myślę, że pójdę jutro do niego i wszystko
wyjaśnię.
47
Ćwiczenia
I. Ujawnianie wstępnych założeń
Wróć do ilustracji na stronie 100. Wyobraź sobie, że przedstawiony na
zdjęciu mężczyzna nazywa się Augustus Bennet-French. Co zmieniło się
lub co nowego pojawiło się w Twoich założeniach dotyczących tego
mężczyzny?
Teraz wyobraź sobie, że mężczyzna ten jest lekarzem; śmieciarzem;
księgowym; terapeutą Gestalt. Jak wpływa to na Twoją interpretację tego zdjęcia?
Dalszą część ćwiczenia wykonaj wspólnie z partnerem. Mówcie kolejno o czymś, co Was interesuje lub martwi. Słuchający
ogranicza stosowane interwencje do klaryfikacji systemu przekonań mówiącego. Używajcie sformułowań takich jak: „A więc
jesteś przekonany, że...", „Brzmi to tak, jakbyś uważał...", „Jest dla ciebie ważne, by..." itp. Nie jest to ćwiczenie w metodzie
fenomenologicznej, ale w poszerzaniu świadomości założeń i wartości uwikłanych we wszystko, co mówimy. Dostrzeżenie
założeń dotyczących cudzych wartości może być bardzo odkrywcze. Dla celów tego ćwiczenia starajcie się klaryfikować
każde przekonanie, nawet gdy jesteście pewni, że je znacie lub jeśli zgadzacie się z nim całym sercem. Ćwiczenie to jest nieco
sztuczne. Niemniej ukaże Warn, jak wiele w czasie rozmowy wynika z osobistego układu odniesienia. A oto przykład prze-
biegu ćwiczenia.
JO: Tak więc jechałem z prędkością między 35 a 40 mil na godzinę.
JIM: To brzmi tak, jakby dokładność miała dla ciebie duże znaczenie.
JO: Bo ma. A ten straszny facet gnał zewnętrznym pasem co najmniej 80.
JIM: Uważałeś, że on źle robi jadąc tak szybko.
JO: No, to było szybciej niż dozwolona prędkość.
JIM: Twoje przekonanie o tym, co jest złe, jest usankcjonowane przez prawo. Uważasz więc, że łamanie prawa jest złe?
JO: Na drodze, tak.
JIM: Tak więc myślisz, że są prawa, które można łamać i takie, których nie wolno?
JO: Tak sądzę. W tym samochodzie były dzieci.
JIM: To brzmi tak, jakbyś myślał, że bezpieczeństwo dzieci jest ważniejsze niż bezpieczeństwo dorosłych.
JO: No tak. One przecież nie mogą zatroszczyć się o siebie, prawda? Polegają na dorosłych.
JIM: Tak więc, jeśli dana osoba nie może sama zatroszczyć się o siebie, to jej bezpieczeństwo jest ważniejsze.
JO: Chyba zawsze uważałem, że potrzeby słabszych są ważniejsze.
I tak dalej. Wykonajcie to ćwiczenie i przekonajcie się, co uda Warn się odkryć na własny temat. Pracując z klientami nie
należy, oczywiście, przerywać po każdym zdaniu i wyjaśniać ich przekonań. Czasami będziecie musieli przyjąć prowizoryczne
założenia, które mogą później zmienić się lub potwierdzić.
2. Opis
Pozostań w tej samej pozycji siedzącej, w jakiej czytasz tę książkę. Opisz
teraz siebie tak, jak mógłbyś być widziany przez kogoś innego. Postaraj
się nie wyjaśniać ani nie interpretować.
Wykonaj to ćwiczenie, opisując osobę w telewizji, mężczyznę siedzącego
naprzeciw Ciebie w autobusie itp.
W kontakcie z partnerem ćwicz odzwierciedlające słuchanie tego, co on
mówi. W swoim opisie zawrzyj tylko treść tego, co partner mówi, a także
to, co widzisz lub słyszysz.
3. Horyzontalność
Jaka jest najważniejsza rzecz dotycząca Ciebie, z której zdajesz sobie w tej chwili sprawę? Skup się teraz na swej lewej stopie.
Co w niej czujesz? W jakiej jest pozycji? Wyobraź sobie, że Twoja lewa stopa jest teraz najważniejszą częścią Ciebie. Co
mówisz do siebie samego za pośrednictwem swej stopy?
W parze z partnerem mówcie i słuchajcie na zmianę, komentując wszystko, co dostrzegacie, niezależnie od tego, czy wydaje
się to sensowne czy nie. Przekazujcie informacje zwrotne o tym, jak doświadczacie tego ćwiczenia.
4. Łączenie elementów
Wspólnie z partnerem lub z klientem ćwicz wszystkie trzy elementy metody fenomenologicznej. Zwracaj uwagę na to, co
wnosi klient, ale także szczególnie staraj się ująć w nawias swoje założenia i otwórz swą świadomość na bogactwo aktualnego
doświadczenia klienta. Ćwicząc, przekonasz się, że Twoją uwagę przyciągają różne rzeczy, dopóki z tła nie wyłoni się figura.
Ty i Twój klient badacie ją. Twoja uwaga spoczywa na figurze: czy jest to nowa i ostra figura, dobrze domknięta, czy raczej
48
utrwalona lub przerwana? Co klient w związku z tą figurą ujawnił przed Tobą i przed samym sobą? A teraz odwróć od niej
uwagę i bądź znów gotów na wyłonienie się nowej figury.
49
Rozdział 10
Praca w dialogu
Yontef i Simkin (1989) stwierdzili, że „Świadomość i dialog to dwa podstawowe narzędzia terapeutyczne w Gestalt". W
części II książki opisaliśmy relację terapeutyczną w Gestalt oraz proces zdrowienia, który zachodzi poprzez ten kontakt. Jak
zatem oferujemy taki rodzaj relacji? Trzy podstawowe elementy dialogu Ja-Ty opisane przez Martina Bubera (1984) są tymi
jakościami, które terapeuta wnosi do relacji z klientem. Nie oznacza to, że celem jest pozostawanie przez cały czas w
kontakcie typu Ja-Ty. Nie byłoby to zresztą możliwe. Jak twierdzi Hycner (1990), „»Wymuszanie« relacji Ja-Ty to ponoszenie
winy za współczesną »pychę i arogancję”. Tym, do czego się dąży, są „podejście, postawa, orientacja, perspektywa... chęć...
znalezienia się »pomiędzy«” (ibidem).
Obecność
Jak wskazuje sama nazwa „obecność" to bycie w pełni tu i teraz, zdawanie sobie sprawy z każdej cząstki bieżącej chwili.
W odniesieniu do dialogu obecność oznacza gotowość do szczerego spotkania z klientem, uświadomienia sobie własnych
myśli, uczuć i zachowań wobec klienta oraz relacji, którą budujecie. Nacisk kładziony jest na autentyczność, nie zaś na
przyjmowanie opiekuńczej roli wobec klienta czy na zachowanie neutralności. Szanujemy samych siebie i klienta, jesteśmy
gotowi poznawać siebie. Okazywana przez terapeutę otwartość i akceptacja skłania klienta do podobnej otwartości. W
rozdziale 3 opisaliśmy moment prawdziwego kontaktu pomiędzy dwiema osobami na stacji kolejowej. Z naszego
doświadczenia wynika, że tego rodzaju spotkanie zdarza się tylko wówczas, gdy całkowicie znajdujemy się w teraźniejszości i
chcemy całkowicie poświęcić się spotkaniu w tym właśnie momencie. W terapii dochodzi do częstych przejść od Ja-To do Ja-
Ty i odwrotnie. Naszym celem jest bycie obecnym i dostępnym w czasie całej sesji.
John wchodzi do gabinetu terapeutki i siada. Terapeutka siedzi i koncentruje się na nich obojgu, siedzących razem. Zdaje
sobie sprawę z własnych ciepłych uczuć wobec Johna, którego zna już od pewnego czasu. Jest również świadoma spokoju i
ciszy panującej w pokoju i wygody, jaką
daje jej krzesło. Patrzy na Johna. Jego twarz wydaje jej się mizerna i smutna. Niepokoi się o niego. Czeka, by zaczął mówić.
Włączenie
Termin ten oznacza, iż terapeuta, będąc obecnym, próbuje wejść w fenomenologiczny świat swego klienta, patrzeć jego
oczami i potwierdzić to, że klient został „zrozumiany i uznany" w całej swojej istocie (Buber, 1965). Staramy się doświadczyć,
jak to jest, gdy się jest tą drugą osobą, ze wszystkimi jej myślami, uczuciami i postawami. Niektóre doświadczenia, takie jak
strata czy samotność, są wspólne wszystkim. Współbrzmią z naszymi doświadczeniami, nawet jeśli ich okoliczności były
zupełnie inne. Pomaga to nam wejść w świat klienta. Ostrożny terapeuta pamięta jednak o tym, że różni ludzie mogą w różny
sposób reagować na te same wydarzenia. Czasami sytuacja klienta jest na tyle różna od naszych życiowych doświadczeń, że
nie ma żadnych wspólnych elementów. Co prawda ludzkie uczucia są uniwersalne i zawsze znajdą się takie aspekty sytuacji,
które możemy sobie wyobrazić i zidentyfikować się z nimi, uważnie słuchając opowieści klienta i widząc świat jego oczami.
Zachowujemy jednocześnie poczucie siebie jako odrębnej osoby. Pozwalamy sobie na to, by ulec oddziaływaniu klienta,
pozostając świadomymi, że wobec jego Ja jesteśmy Ty lub To. Również klient w relacji z nami stanowi Ty lub To. Jesteśmy
gotowi odłożyć własne wartości lub uprzedzenia, by w pełni respektować prawdę drugiej osoby. Pragniemy podkreślić, że
włączenie nie oznacza całkowitego zatopienia się w doświadczeniu klienta. Nie możemy za niego odczuwać, nie możemy za
niego myśleć. Możemy natomiast stać się empatyczni wobec jego doświadczeń. To trochę tak, jakbyśmy weszli w świat jego
doświadczeń -dość głęboko, by go zrozumieć - a następnie wrócili do naszych własnych. Ten proces łączenia się i rozdzielania
może przebiegać tak szybko, ze wydaje się, iż obie jego części zachodzą w tym samym czasie.
Ze wzrokiem wbitym w podłogę, ściszonym głosem John zaczyna opowiadać o swej samotności. Trzy miesiące temu
zmarła jego żona i choć dobrze daje sobie radę z codziennymi sprawami, wszystko utraciło dla niego sens. Mówi, że odczuwa
albo głęboki smutek, albo totalną pustkę. Gdy wychodzi z domu, trudno mu się pogodzić z tym, że inni ludzie żyją tak jak
zwykle. Dziwne mu się wydaje, że dla reszty świata nic się nie zmieniło. Terapeutka reaguje na doświadczenie straty i
wyobcowania. Może wyobrazić sobie, jak czułaby się na miejscu Johna. Jest smutna i ma wrażenie, że John jest gdzieś bardzo
daleko od niej. Daje wyraz swojej
empatii i okazuje, jak bardzo jest poruszona. Potem mówi: „Brzmi to tak, jakbyś czuł, że nie należysz już do tego świata". Łzy
napływają Johnowi do oczu, pierwszy raz patrzy w twarz terapeutce. „Dokładnie tak się czuję". Patrzą na siebie przez chwilę.
Przez tę chwilę John dzieli swój smutek z terapeutką.
50
Autentyczne komunikowanie się
Obecność i włączanie się w świat doświadczeń klienta pociąga za sobą natychmiastową reakcję na klienta, która opiera
się na naszej własnej fenomenologii. Dzielenie się tym doświadczeniem to wyraz otwartej i szczerej komunikacji z klientami.
Powinniśmy komunikować niektóre z naszych myśli i uczuć, nawet jeśli nie od razu zostaną zrozumiane. Dzięki temu
nawiązujemy prawdziwą relację z drugą osobą: przestajemy być tylko lustrem czy interpretatorem.
Nie oznacza to jednak, że musimy mówić wszystko, czego jesteśmy świadomi. Na przykład, jeśli dzięki całej naszej
wiedzy i doświadczeniu zauważymy coś, co dotyczy klienta, wcześniej niż on sam to zauważy, korzystniej może być pozwolić
mu, by doszedł do tego samodzielnie, pracując we własnym rytmie. Nie będziemy również przerywać klientowi, by podzielić
się każdą naszą refleksją, gdyż oznaczałoby to przerywanie toczącego się procesu. Chodzi o to, by komunikować wszystko, co
może zwiększyć autentyczność spotkania i ułatwić klientowi rozwój. Można ująć to inaczej: komunikować należy wszystko to,
co zakłóci przebieg spotkania, jeśli nie zostanie powiedziane. Jest to bardzo delikatne zadanie, gdyż rola terapeuty polega nie
tylko na akceptowaniu klienta i byciu z nim, ale także na towarzyszeniu mu w rozwoju - poprzez potwierdzanie jego
potencjału.
Obecność i autentyczne komunikowanie doświadczenia może oznaczać również ujawnianie uczuć irytacji bądź mówienie
klientowi, że nie możemy skupić się na jego opowieści z powodu manieryzmów w jego zachowaniu. Może oznaczać także
powiedzenie, że zaczęliśmy czuć niewytłumaczalny smutek w czasie wypowiedzi klienta - nawet gdy nie wiemy, czy to jest
sensowne. Jesteśmy gotowi podjąć ryzyko umieszczenia naszych doświadczeń w obrębie relacji z klientem, bez kontroli nad
skutkami, jednak z pełną otwartością na spotykanie i bycie spotykanym. Zbliżamy się do klienta i zapraszamy go, by zbliżył
się do nas - wszystko to w duchu autentycznej i otwartej eksploracji. Akceptujemy to, co jest, a nie to, co naszym zdaniem
powinno być.
W dalszej części sesji, gdy John opisywał pogrzeb swej żony, terapeut
ką uświadomiła sobie to, co zauważyła - że wielokrotnie pociągał kołnierz swetra. Zaczęło jej być duszno i poczuła, że marzy
już o końcu sesji.
TERAPEUTKĄ: To może nie mieć związku z twoim doświadczeniem,
niemniej zauważyłam, że z jakiś powodów zaczynam
myśleć o wyjściu stąd.
JOHN: Chciałem wyjść z kościoła. Czy to nie okropne? Ale
chciałem. Chciałem krzyknąć: „Niech to się wreszcie
skończy!".
Trzy elementy dialogu w terapii występują obok siebie. Nieustannie przechodzimy od jednego do drugiego w
zmieniającym się procesie, gdyż towarzyszymy naszym klientom, słuchamy ich historii, zdajemy sobie sprawę z naszej
reakcji na nią i szukamy sposobu na dzielenie się odczuciami. „Terapeuci szanują subiektywny świat klientów i wchodzą w
ten świat, akceptując i umacniając ich indywidualność. Jednocześnie nabywają umiejętności pozostawania w kontakcie ze
sobą na tyle, by dobrze znać i rozsądnie ujawniać siebie, a nie odgrywać kogoś innego" (Mackewn, 1994). Następujący
przykład pracy w dialogu ilustruje przechodzenie od jednego elementu do drugiego.
Mary opisuje, jak przez większość czasu brak jej poczucia pewności siebie i jak boi się, że „zrobi coś złego". Szczególnie
źle czuje się w pracy, zawsze bowiem kiedy jej szef pojawi się w pokoju, zaczyna odczuwać niepokój. Mówi również, że
czuje zdenerwowanie w towarzystwie każdej osoby, którą uważa za autorytet. Terapeutką pyta, kogo uważa za „autorytet", a
Mary, śmiejąc się, odpowiada: „Właściwie to prawie wszystkich. Obawiam się, że zamierzają mnie krytykować".
TERAPEUTKA: Czy mnie również traktujesz jako osobę, która będzie cię
krytykować?
MARY: Tak, ciebie też.
TERAPEUTKA: Jak czujesz się teraz ze mną?
MARY: Czuję niepokój - mam ściśnięty żołądek i myślę: „Ona
uważa, że jestem głupia, taka głupia...".
TERAPEUTKA: Mam propozycję. Czy jesteś gotowa powiedzieć to do
mnie?
MARY: Myślisz, że jestem głupia. {Patrzy w bok) Ciężko tak
patrzeć na ciebie i mówić.
TERAPEUTKA: Czy trudno ci patrzeć na mnie?
MARY: Tak, boję się zobaczyć krytyczną minę na twojej twarzy.
TERAPEUTKA: Jak wyobrażasz sobie w tej chwili moją twarz?
MARY: Złą i zimną, ze zmarszczonymi brwiami i zaciśniętymi
ustami, jakbyś szykowała się, żeby nakrzyczeć na mnie.
TERAPEUTKA: To rzeczywiście brzmi przerażająco. (Terapeutka podziela uczucie niepokoju Mary i jednocześnie zdaje
sobie sprawę, że nie czuje się dobrze z pozycja przypisywany jej przez Mary).
TERAPEUTKA: Moim zdaniem dwie rzeczy mają teraz miejsce. Boisz się, że jestem nastawiona krytycznie i widzę, jak
bardzo cię to przeraża. Jednocześnie bojąc się, przerywasz kontakt ze mną, patrzysz w bok, a więc nie
możesz się dowiedzieć, czy to, o czym jesteś przekonana, jest prawdą czy nie.
51
MARY: Dowiedzieć się?... Ach tak, już rozumiem, boję się, bo wyobrażam sobie, jak wyglądasz i co myślisz. Mogłabym
przecież sprawdzić. (Patrzy na terapeutkę).
TERAPEUTKA: I co widzisz?
MARY: Twoją twarz. Nie wygląda tak, jak myślałam (uśmiecha się)... co naprawdę myślisz o mnie?
TERAPEUTKA: W tej chwili myślę, że wyglądasz na bardziej pewną siebie. Twoje ciało rozluźniło się, gdy popatrzyłaś na
mnie.
MARY: Nie boję się teraz. Cieszę się, że zaryzykowałam i popatrzyłam na ciebie.
W tym przykładzie Mary zaczyna od kontaktu w układzie Ja-To. Nie widzi terapeutki jako drugiej pełnej osoby. Często
zdarza się tak naszym klientom, zbyt zaabsorbowanym problemami, z którymi się zgłosili, by móc wejść z nami w kontakt.
Terapeutka pozostaje w kontakcie z klientką w układzie Ja-Ty. Stosuje włączenie i stara się zrozumieć doświadczenie Mary.
Później - dzieląc się niektórymi reakcjami i myślami - proponuje inną możliwość kontaktu, którą Mary gotowa jest przyjąć.
Warto zauważyć, że zarówno Mary, jak i Betty (przykład w poprzednim rozdziale) miały trudności w patrzeniu terapeucie w
oczy, ale znaczenie tej trudności było inne.
Kolejny przykład ilustruje efekt występowania terapeutki w układzie Ja-To oraz zmiany do jakich doszło, gdy stała się
bardziej inkluzywna. Michael przyszedł na trzecią z kolei sesję. Został skierowany przez swego lekarza, któremu uskarżał się
na objawy związane ze stresem. W czasie każdej sesji mówił prawie bez przerwy i dość głośno, nie dając terapeutce
możliwości powiedzenia czegokolwiek. Wydał jej się dość arogancki i apodyktyczny. Podejrzewała, co prawda, że Michael
mógł być zdenerwowany, trudno było jednak pamiętać o tym, gdy na każdy jej komentarz reagował lekceważącym
spojrzeniem i kontynuował swój monolog. Terapeutka zaczęła więc szukać sposobów powiedzenia mu o tym, jak go
doświadcza.
MCHAEL: ... i oczywiście musieliśmy zwolnić 26 osób. To część naszej pracy, ktoś to przecież musi zrobić. Przypuszczam
jednak, że ktoś taki jak ty powiedziałby, że muszę być z tego powodu zestresowany. Moja przyjaciółka,
Lois, która jest terapeutą, mówi, że muszę czasem czuć się tak, jakbym był przytłoczony, ale ma się pracę
do wykonania i -
TERAPEUTKA: Zastanawiałam się -
MICHAEL: Ale najważniejszą rzeczą jest, że koncentrujemy się tutaj na problemie. Muszę szybko dotrzeć do korzeni, a
potem ruszyć do przodu... (ź dalej w tym stylu).
TERAPEUTKA: Zaczynam mieć dość -
MICHAEL: Myślałem, że to powiesz. Lois zawsze twierdzi, że mówi swoim klientom, jak się czuje... ale sądzę, że
powinniśmy przyjrzeć się problemowi. W jaki sposób zamierzamy pozbyć się objawów stresu? Wiesz, w
mojej pracy ja... (I tak dalej. Terapeutka zaczęła czuć się kompletnie pomijana przez klienta i postanowiła,
że musi powiedzieć coś na tyle mądrego - a przynajmniej coś, o czym nie pomyślała Lois -żeby przyciągnąć
uwagę Michaela).
TERAPEUTKA: Wydaje się, że starasz się żyć tak, jak myślisz, że powinieneś.
MICHAEL: Wiesz, czasami ktoś wzywa człowieka do biura i...
TERAPEUTKA: Często mówisz „ktoś", gdy opowiadasz o sobie. Czy zgodziłbyś się spróbować mówić „ja" i zobaczyć, czy
będziesz czuł się inaczej?
MICHAEL: No, tak! Lois też tak mówi do swoich klientów. Rzeczywiście mówię „ktoś" bardzo często. Cóż, skoro mówię...
Zmiana nastąpiła dopiero wówczas, gdy terapeutka przestała rywalizować o uzyskanie kontroli nad sytuacją. Michael
opowiadał o tym, jak stara się robić wszystko właściwie, wykonywać dobrze swoje różne obowiązki i jak zawsze znajduje
jakieś drobne niedociągnięcia. Stwierdził ze śmiechem: „Można by powiedzieć, że jestem bardzo wymagający wobec siebie".
Nagle terapeutka zauważyła napięcie w jego ciele i usłyszała niepokój w głosie. Zrozumiała, jak bardzo Michael obawiał się
dezaprobaty - w tym jej dezaprobaty. W tej samej chwili zobaczyła, kim jej klient mógłby być. Wyobraziła sobie jego
rozluźnione ciało, ufne spojrzenie prosto w oczy. Dialog, w który mogli wejść oboje. Potem poczuła falę ciepła wobec tej
zestresowanej osoby, którą miała przed sobą. Łagodnie, z głębi serca, powiedziała: „Tak, jesteś dla siebie rzeczywiście bardzo
wymagający". Michael przestał mówić i spojrzał wprost na nią,
chyba po raz pierwszy. Odrzekł: „Dziękuję", a jego oczy wypełniły się łzami.
Od tego momentu relacja między nimi znacznie się pogłębiła. Tera-peutka zdała sobie sprawę z tego, iż skupiając się na
tym, że Michael jej nie „widzi", postępowała tak samo. Wchodziła z nim w kontakt z pozycji Ja-To, nie słyszała ani nie
widziała jego doświadczenia, starając się uczynić go kimś innym, niż był w istocie. Michael musiał odbierać to jak sytuację, w
której kolejna osoba oczekiwała, że będzie „robił lepiej". Nic więc dziwnego, że nie chciał słuchać. Moment włączenia był
momentem, w którym doszło do spotkania Ja-Ty.
Więcej na temat dialogu w terapii Gestalt, obok tekstów już wymienionych, można przeczytać w pracy Developing
Gestalt counselling (Mackewn, w druku), w której uwzględniono składniki relacji terapeutycznej według Gelso i Cartera
(1985).
52
Ćwiczenia
Dla samego siebie
1. Obecność
Następnym razem, gdy będziesz rozmawiał z przyjacielem, postaraj się przez chwilę zdać sobie sprawę z tego, gdzie jesteś.
Usuń z umysłu wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy dotyczą przeszłości i ciągle Cię niepokoją, czy też związane są
planami na przyszłość bądź obawami o przyszłość. Skoncentruj całą swoją świadomość na teraźniejszości. Zwróć uwagę na
pozycję ciała i oddech. Możesz zmienić pozycję, by była jak najwygodniejsza. Zwróć uwagę na każde doznanie w obrębie
ciała. A teraz popatrz na przyjaciela (To wszystko naprawdę trwa tylko sekundę lub dwie, choć opis zajął kilka linijek).
Zauważ wszelkie zmiany swojej postawy wobec spotkania z przyjacielem.
2. Włączenie
Słuchając kogoś opowiadającego swą historię (może to być przyjaciel lub ktoś w telewizji), postaraj się wyobrazić sobie, jak
by to mogło być, gdybyś był tą osobą w opisywanej przez nią sytuacji. Jak zmieniłoby się Twoje doświadczenie? Pozostań
przez kilka chwil w skórze tej osoby, nie wyrażaj swoich opinii i nie korzystaj z własnego doświadczenia. Poproś przyjaciela
lub osobę uczestniczącą razem z Tobą w szkoleniu o wspólne wykonanie tego ćwiczenia. Zaproponuj im, by opowiedzieli Ci o
czymś, co się ostatnio zdarzyło w ich życiu. Przećwicz kilka sposobów sprawdzania, czy właściwie rozumiesz ich
doświadczenie. Na przykład:
(a) podsumowując fakty, które wysuwają się na pierwszy plan w usłyszanej historii. Gdy Twój przyjaciel mówi: „Szef
powiedział, że mogę wziąć urlop od piątku, ale teraz poprosił mnie, żebym poszedł na spotkanie w poniedziałek. Nie wiem,
czy powinienem coś mu na ten temat powiedzieć", możesz odpowiedzieć mu następująco: „Nie wiesz, czy przeciwstawić się
szefowi"; (b) odzwierciedlając uczucia przyjaciela,mówiąc:
„Brzmi to tak, jakby pomysł przeciwstawienia się szefowi napawał Cię niepokojem"; (c) komentując wartości i przekonania
zawarte w wypowiedzi przyjaciela poprzez stwierdzenie: „Mam wrażenie, że uważasz, iż ludzie powinni dotrzymywać
ustaleń" lub: „Nie jesteś pewien, czy masz prawo przeciwstawić się szefowi" bądź: „To brzmi tak, jakbyś nie wierzył, że twój
szef mógł się pomylić",
Posłuchaj o doświadczeniu przyjaciela, a następnie zwróć uwagę, jakie reakcje w Tobie wywołuje.
3. Prawdziwe komunikowanie się
Znów poproś o pomoc przyjaciela lub innego uczestnika szkolenia. Posłuchaj relacji o jego doświadczeniu, (a) Zwróć uwagę
na własne emocje, myśli i doznania w czasie słuchania wypowiedzi i dziel się nimi syste matycznie, nie starając się ich
analizować i nie powstrzymując się od ich ujawniania, na przykład: „Czuję podniecenie, gdy tak mówisz... Teraz czuję się
dość smutny... Czuję teraz słabszy związek z Tobą... Czuję, że trochę się boję"; (b) zwróć uwagę na charakterystyczny dla
Twojego przyjaciela sposób ekspresji i skomentuj to, na przykład: „Zauważyłem, że gdy mówiłeś o popsutych planach
wakacyjnych, to zwinąłeś dłoń w pięść, ale teraz, gdy zastanawiasz się, czy porozmawiać z nim, twoje ramiona luźno zwisają,
a głos stracił na sile".
Eksperymentuj z dostrzeganiem, a potem puszczaniem wolno pojawiających się myśli lub reakcji, dzieląc się tylko tymi, które
powracają i pozostają w Twojej świadomości. Na przykład możesz zauważyć, że irytuje Cię wahanie przyjaciela, a potem,
pozwalając odejść temu uczuciu, zaczynasz wczuwać się w jego dylemat. Masz kilka przemijających wrażeń: przyjacielowi
krawat się przekrzywił; wiewiórka przebiegła za oknem. Zaczynasz uświadamiać sobie - gdy Twój przyjaciel siedzi bezradnie
-że odczuwasz pewien niepokój. Nadal czujesz się trochę niespokojny, mimo że chcesz się pozbyć tego uczucia. Dzielisz się
więc nim z przyjacielem.
Z klientami
W kontakcie z klientami nie można oczywiście posługiwać się opisanymi ćwiczeniami. Omawiane w tym rozdziale aspekty
relacji terapeutycznej powinny natomiast znaleźć odzwierciedlenie w autentycznym bezpośre-
dnim spotkaniu. Dlatego też sugerujemy, by intensywnie ćwiczyć zgodnie z powyższymi wskazówkami z przyjaciółmi i
uczestnikami treningu, zanim zacznie się pracować z klientami. Ułatwi to pełne zrozumienie, na czym polega dialog. Podczas
pracy z klientami pełna obecność i włączenie będą prawdopodobnie największym darem, jaki można im ofiarować. Ujawniając
własne doznania, należy pamiętać, by czynić to z należytym szacunkiem. Trzeba pamiętać również o tym, że ekspresja myśli i
uczuć ma służyć klientowi i winna być podejmowana z „intencją dialogu", a nie jako sposób uwolnienia się od własnych
niedokończonych spraw.
Ostatnie słowo na temat relacji
53
Wprowadzając w życie prezentowane tutaj podejście, możecie zauważyć wyraźne różnice w sposobie, w jaki klienci
wchodzą w relacje z Wami. Niektórzy łatwo mówią o sobie, nie potrzebując w zasadzie żadnej reakcji z Waszej strony. Inni są
spragnieni zrozumienia i empatii, ale nie reagują na inne formy interwencji. Jeszcze inni przeciwnie - wydają się być bardziej
zainteresowani usłyszeniem Waszych komentarzy.
W tej książce opisujemy znaczenie kontaktu i prosimy Was o zaobserwowanie, w jaki sposób klienci rnogą przerywać
własne doświadczanie i kontakt z Wami. Zwrócenie na to uwagi klienta jest częścią pracy terapeuty. Zadajecie sobie różne
pytania. Czy klient, który mówi, nie pragnąc reakcji z Waszej strony, unika kontaktu z Wami i faktycznie z samym sobą? Czy
klientka, która rozpaczliwie szuka u terapeuty zrozumienia, nie potrafi zaufać swoim uczuciom lub być może nie chce ich
rozróżniać? Czy klient oczekujący Waszej opinii unika samodzielnego myślenia o tym, czego chce i co sam sądzi, lub też stara
się zrzucić na Was odpowiedzialność za swoje działanie? Bardzo możliwe, że sposób nawiązywania kontaktu wiele ujawni.
Możliwe jednak, że powyższe zjawiska odzwierciedlają również uzasadnione i zdrowe potrzeby. W różnych stadiach
procesu terapeutycznego klient może w różnym stopniu potrzebować Waszej uwagi. Niektórzy ludzie uważają, że w
odniesieniu do tej kwestii przydatne jest myślenie o stadiach rozwoju dziecka i jego potrzebach. Możemy postawić hipotezę,
że w określonym stadium rozwoju klient nie miał odpowiedniej relacji lub była ona nieadekwatna, stąd wciąż jest aktualna
jedna z jego rozwojowych potrzeb i ona właśnie tworzy część niedokończonej sprawy, z którą przychodzi do terapeuty.
Może to być potrzeba kontaktu emocjonalnego, uzyskania „afektywnego dostrojenia", jak to określili Stern (1985) i inni
autorzy. Jest to sposób
kontaktu z niemowlęciem. Inna możliwość to potrzeba uzyskania pomocy w nazwaniu i werbalnym wyrażeniu doświadczeń
lub w myśleniu o nich i planowaniu realizacji własnych pragnień. Może to być również potrzeba, by „zrobić to samemu", co w
gabinecie terapeuty może oznaczać wypracowanie czegoś dla samego siebie, z minimalną pomocą, po to, by osiągnąć poczucie
władzy nad własnym życiem. Może to być także echo przeżyć trzy- lub czterolatka - szczebioczącego z podnieceniem o sobie,
swoich dokonaniach, przywdziewającego coraz to nową tożsamość w miarę poszukiwania, kim jest i kim chciałby być. W tym
przypadku klientowi nie potrzeba nic innego, jak tylko pełnego zainteresowania uznania ze strony terapeuty, który będzie
starał się nie ograniczać klienta żadnymi „ukierunkowującymi" uwagami. I tak dalej.
Takie ujęcie ma pewne implikacje dla dialogu. Zanim skomentujesz brak zainteresowania klienta Twoimi reakcjami,
zastanów się, czy przypadkiem twoja obecność jako zainteresowanego świadka nie jest wszystkim, czego potrzeba. Kiedy
klienci próbują znaleźć odpowiednie słowa, być może wystarczy emocjonalne wleczenie, a poznawcze ujęcie jest niemożliwe,
gdyż nie ma słów na opisanie takiego doświadczenia. Innym razem afektywne dostrojenie się może nie być stosowne, gdyż
klient potrzebuje, byś nazwał to, co słyszysz, aby mógł zrozumieć samego siebie.
Są również sytuacje, kiedy komunikowanie się, nawet autentyczne, może przeszkodzić klientowi w samodzielnym
badaniu bądź po prostu opowiedzeniu Ci swojej historii. Zdarza się, że źródłem wielkiej ekscytacji będzie wspólna eksploracja
możliwa dzięki wymianie, do której dochodzi w dialogu. Gdy dajesz siebie w czasie spotkania, pamiętaj, że potwierdzanie jest
istotną częścią tego, co terapeuta ma do zaoferowania. Potwierdzamy całość, jaką jest klient i to potwierdzenie może dotyczyć
różnych aspektów jednostki w różnych momentach.
Czytelnik zainteresowany tę ideą stadiów rozwojowych może przeczytać o nich w pracach Sterna (1985), Levina (19?4),
Mahler i in. (19?5) oraz Eriksona (1950). Szczegółowa wiedza nie jest jednak potrzebna, gdy pracuje się w pełnym dialogu.
Jeśli poświęcasz klientowi całkowitą i pełną szacunku uwagę, jeśli jesteś gotów reagować na niego i zwracać uwagę na to, czy
te reakcje były pomocne, będziesz w stanie odkryć, czego klient potrzebuje od Ciebie w danym momencie. Jeśli nie jesteś
pewny, czy to, co robisz, pomaga Twemu klientowi, możesz go o to zapytać.
54
Rozdział 11
Promowanie zdrowego procesu
W poprzednich dwu rozdziałach podkreślaliśmy znaczenie spotkania z klientem wyłącznie „takim, jakim jest". Jesteśmy
jednak przekonani, że terapeuta jest w pewien sposób odpowiedzialny za wspieranie i kształtowanie specyficznych aspektów
jego funkcjonowania. Omawiamy pięć obszarów, których to dotyczy.
Integrowanie psychiki i ciała
Perls twierdził, że ludzie są „zjednoczonymi organizmami", będąc częścią swego środowiska i pozostając z nim w
związku (Perls i in.,1951). Krytycznie odnosił się do psychiatrii i tych nurtów psychoterapii, które uwzględniały jedynie
oddzielne części - psychikę lub ciało, myśli lub uczucia, bycie lub działanie, osobę lub środowisko - zamiast traktować
człowieka całościowo. Ujął to następująco: „Jesteśmy przekonani, że podział na »psychiczne i fizyczne« lub »psychikę i ciało«
jest całkowicie sztuczny. Koncentrowanie się na jednym z elementów tych fałszywych podziałów sprzyja utrzymywaniu
nerwicy, a nie leczeniu jej" (Perls, 19?6). Terapeuta Gestalt pomaga klientowi powtórnie połączyć to, co zostało rozdzielone -
zarówno w poglądach klienta o nim samym, jak i w relacjach ze środowiskiem. Zachęca klienta - z reguły uwikłanego w
nawyk „myślenia o czymś" lub analizowania sytuacji - do powtórnego skoncentrowania się na ciele i emocjach po to, by
zintegrować je jako naturalne części zdrowego życia. Pisząc poprzednie zdanie, zdawaliśmy sobie sprawę, jak każde
wyrażenie sugeruje podział na umysł, ciało i uczucia. Jest prawie niemożliwe, by używać słów i nie czynić tego. Mimo tego
paradoksu zachęcamy Cię, byś próbował skłaniać się ku przyjęciu koncepcji jedności.
Ludzie potrafią odbierać doznania, przeżywać emocje i myśleć w tym samym czasie. Należy więc pamiętać, że w każdym
momencie istnieją wszystkie te trzy aspekty. Uwzględnianie ich jest warunkiem bycia w pełni zintegrowaną osobą. Nie
możemy oczywiście w pełni zdawać sobie
sprawy ze wszystkich tych trzech aspektów jednocześnie. Możemy jednak nauczyć się płynnie przechodzić od jednego do
drugiego. Terapeuta skłania klienta, by poszerzał świadomość samego siebie i nauczył się kierować ją na różne procesy.
Należy pamiętać również, iż nie wszyscy utkwili w obszarze własnych myśli. Każdy ma preferowany przez siebie sposób
doświadczania. Niektórzy wolą doznania intelektualne, inni emocjonalne, jeszcze inni fizyczne. Prowadzi to do zróżnicowania
w zakresie sposobu ekspresji i komunikowania się.
Terapeuta zauważył, że Jim mówi wyłącznie o tym, co myśli, pomija natomiast zupełnie swe emocje i doznania.
Delikatnie zachęca go do skoncentrowania się na ciele i zwrócenia uwagi na to, co przekazują mu napięte mięsne lub jakie
emocje odczuwa. Jill, która chętnie skupia się na doznaniach płynących z jej ciała - bólach głowy, napięciu, energii swoich
ramion itp. - może potrzebować pomocy w przełożeniu tych doznań na uczucia, nazwaniu tych uczuć i myśleniu o nich. Sally
głównie jest świadoma swoich zmysłów w odniesieniu do świata zewnętrznego, tego co widzi i słyszy wokół siebie. W jej
przypadku rozwój dotyczy zwrócenia się do wewnątrz, zamiast na zewnątrz. Z kolei Sandrę, która jest bardzo emocjonalna,
terapeuta prosi, by myślała o tym, jak w tej chwili coś rozumie: jakie nadaje znaczenie, jaki bieg wydarzeń przewiduje, co chce
robić.
Sprzyjanie zdrowej „agresji"
Perls używał słowa „agresja" w znaczeniu proaktywnego, umożliwiającego samospemienie się ruchu na zewnątrz, ku
światu i środowisku (Persi i in., 1951). Wszyscy, z wielu różnych powodów, tłumimy czasami to podniecenie. Niektóre z tych
powodów są zdrowe, inne nie. Możemy słusznie powstrzymać się od przebiegnięcia ruchliwej ulicy w pogoni za autobusem,
ale niesłusznie - od powiedzenia miłych słów lub poskarżenia się przyjacielowi.
Powiedzieliśmy, że rdzeń terapii Gestalt stanowi relacja z klientem. To właśnie we wzajemnej relacji terapeuta i klient
kontaktują się ze sobą, dzięki czemu możliwe jest przeżywanie podniecenia, które dopóki nie zostanie powstrzymane,
prowadzi do zdrowej „agresji" wobec świata. Zadaniem terapeuty jest dopomożenie klientowi w uświadomieniu sobie, w jaki
sposób tworzy kontakt w trakcie sesji i uczynienie tego kontaktu tak żywym, jak to tylko możliwe. Terapeuta zadaje sobie
pytania: Czy jestem w kontakcie z klientem? Jaki jest ten kontakt? Kiedy klient prze-
rywa kontakt? Jak to robi? Co dzieje się później? Mówi klientowi, co zauważył, a ten zaczyna być świadomym tego, jakie
przerwy w kontakcie lub utrwalone postacie tłumią jego naturalne podniecenie i naturalną chęć wyjścia na zewnątrz, do świata
i „zaatakowania" go.
55
Zwiększanie wsparcia dla samego siebie
Wspieranie samego siebie oznacza świadomość oraz możliwość korzystania ze wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych
zasobów i możliwości. Ujmując prościej - to robienie tego, co trzeba, by czuć się na tyle pewnie, aby sprostać każdej sytuacji
najlepiej, jak jest to możliwe. Perls twierdzi, że wspieranie samego siebie to bycie w pełnym kontakcie ze sobą i ze
środowiskiem - w pewnym sensie jest to więc główny cel terapii Gestalt (Perls i in., 1951).
Osoba, która nie ma wsparcia w samej sobie, najprawdopodobniej przestanie w pełni doświadczać siebie w każdej
sytuacji stresowej, ograniczając kontakt typu tu-i-teraz i powracając do utrwalonych postaci. Wsparcie to można osiągnąć na
kilka sposobów.
Wsparcie fizyczne
Osoba wspierająca samą siebie oddycha równo i głęboko, co sprzyja dotlenieniu i uspokaja. Jej ciało jest rozluźnione i
zachowuje równowagę. Zmagazynowana w nim energia w każdej chwili może być wykorzystana. Osoby takie nie siedzą
skurczone czy zgarbione, nie przyjmują niewygodnej pozycji, wyginając dziwacznie kończyny. Wykonaj pewien eksperyment:
usiądź na brzegu krzesła, a potem odchyl się do tyłu, starając się opaść na oparcie krzesła, przechyl głowę w bok i opuść
brodę, tak by oddech stał się płytki. Jak się czujesz? A teraz usiądź wygodnie, rozkładając równomiernie ciężar ciała. Trzymaj
głowę prosto i rozluźnij ramiona. Oddychaj głęboko, ale swobodnie. Jak teraz się czujesz? Zaskakująca różnica, prawda?
Funkcje związane z kontaktem
Innym ważnym źródłem wsparcia dla samego siebie jest zdolność i pełne zaufanie do posługiwania się wszystkimi
funkcjami związanymi z kontaktem. Można to robić na wiele sposobów, co prowadzi do rozszerzenia świadomości.
(Przykłady można znaleźć w rozdziale 4). Klient -zachęcany do koncentrowania się na swoich zmysłach i do ufania im -
doświadcza wzrastającego podniecenia i pełniejszego kontaktu z samym sobą i z otoczeniem.
Bycie w teraźniejszości
Pełne wspieranie samego siebie obejmuje również bycie w pełni świadomym tego, co dzieje się w teraźniejszości,
zdolność do planowania przyszłości i korzystanie z minionych doświadczeń w twórczy sposób.
Wykorzystywanie środowiska
Ludzie zakładają niekiedy, że wsparcie dla samego siebie oznacza również samowystarczalność. Nie zawsze jest to
prawda. Odmowa skorzystania z pomocy otoczenia nie jest przejawem wspierania samego siebie. Prawdziwe wsparcie dla
samego siebie to zdolność do korzystania ze wsparcia środowiska, gdy jest to potrzebne, przy zachowaniu przekonania, że inni
chcą i mogą nam pomóc. Wspierająca samą siebie osoba wie, kiedy i do kogo zwrócić się o pomoc: na przykład kierowca
wzywa pomoc drogową, zamiast tkwić na autostradzie w zepsutym samochodzie; lub też ktoś, kto zdobył szokujące nowiny
idzie podzielić się nimi z przyjacielem.
Identyfikacja z doświadczeniem
Bob i Rita Resnickowie (1990, informacja ustna) twierdzą, że wspieranie samego siebie to identyfikowanie się z własnym
doświadczeniem. W stresie często uciekamy od nieprzyjemnych uczuć właśnie dlatego, że są nieprzyjemne; lub też dlatego, że
nie pasują do naszego obrazu własnej osoby. Odcinamy się od niepokoju, tłumiąc przy tym część naszych doświadczeń.
Uznanie i nazwanie tego, co dzieje się w nas samych umożliwia osiągnięcie takiej swobody, która pozwoli na myślenie o tym,
czego potrzebujemy, i planowanie przyszłości. Jest to szczególnie wyraźne w traumatycznych sytuacjach, takich jak śmierć
bliskiej osoby, kiedy potrzebne jest rozpoznawanie własnych uczuć i reakcji, ale także i w prostszych sytuacjach, na przykład
zakłopotania wywołanego wytknięciem nam jakiegoś błędu.
Zwiększanie poczucia odpowiedzialności za siebie
Pojęcie odpowiedzialności za siebie zawiera się w egzystencjalnym przekonaniu, że jesteśmy samotni i sami nadajemy
znaczenie. Naszym zadaniem jest zaakceptowanie pełnej odpowiedzialności za nasze doświadczenie, gdyż tworzymy je i, w
pewnym sensie, wybieramy. Poczucie odpowiedzialności za siebie jest centralną zasadą terapii Gestalt. Stając się
bardziej świadomi samych siebie w swoim środowisku, poszerzamy własną wiedzę o naszych potrzebach i lepiej je
rozumiemy. Więcej wiemy również o tym, jak staramy się zaspokajać nasze potrzeby oraz jak reagujemy na innych ludzi i
wydarzenia, które mają miejsce w naszym życiu. Dostrzegamy, że wybieramy nasze reakcje i że są inne możliwości, które
moglibyśmy uwzględnić w naszych działaniach, myślach i uczuciach.
Dla terapii ma to ważne następstwa. Klienci, którzy mają niską świadomość samych siebie, prawdopodobnie nie sądzą, że
są odpowiedzialni za własne doświadczenia. W miarę jak rośnie ich świadomość siebie, rośnie także zdolność rozumienia, jak
tworzą własne doświadczenie, mogą zatem zacząć czuć się za nie bardziej odpowiedzialni. Uważny terapeuta uwzględnia rytm
pracy klienta i prowadzi go, poprzez zwiększanie świadomości, do'osiągnięcia poczucia odpowiedzialności za siebie.
Proces zwiększania poczucia odpowiedzialności za siebie sam w sobie jest potężnym narzędziem zmiany. John Harris w
56
broszurze Gestalt:
Idiosyncratic introduction (1989) przedstawia prosty model zmiany uwzględniający trzy stadia zwiększania świadomości i
odpowiedzialności za siebie.
Stadium pierwsze: „Taki właśnie jestem"
Pierwszy krok w kierunku zmiany to pełna i wolna od ocen akceptacja istnienia wszystkich naszych uczuć, myśli i
zachowań - nawet tych, których wolelibyśmy nie dostrzegać. Alex, na przykład, skarżyła się, że nikt jej nie lubi. W czasie sesji
terapeuta poprosił ją o przyjrzenie się własnemu zachowaniu. Zauważyła, że jest krytyczna i zgryźliwa w stosunku do
przyjaciół. Początkowo czuła się tym zawstydzona, ale później - zachęcona przez terapeutę - odłożyła na bok potępienie
moralne i „uznała za własne" swe zgryźliwe zachowanie. Używamy zwrotu „uznać za własne" nie w znaczeniu „przyznania
się do własności", tak jak przyznaje się do winy, lecz „przyjmowania na własność". Alex mogła więc powiedzieć „To
zachowanie jest moje".
Stadium drugie: „Jestem taki, ponieważ taki chcę być"
Kolejnym stadium po zaakceptowaniu siebie takimi, jacy jesteśmy, jest uznanie, iż w każdej chwili wybieramy sposób, w
jaki zareagujemy na otaczający nas świat. Początkowo może to się wydawać trudne, gdyż często czujemy, że „nie możemy nic
na to poradzić" lub mówimy „to" (lub on, ona, oni) sprawiło, że tak się czuję. Stopniowo zaczynamy zdawać sobie sprawę, że
są również i inne możliwości. Możemy postępować zgodnie z wyborami dokonanymi dawno temu, które wówczas stanowiły
twórcze przystosowanie się do sytuacji. Pytanie, jakie się tutaj nasuwa brzmi: Jak powstrzymujemy się teraz od dokonywania
innych wyborów? Alex zdała sobie sprawę, że ponieważ spodziewała się odrzucenia, to podchodziła do ludzi podejrzliwie i ze
złością. Początkowo wydawało jej się niemożliwe, by mogła być inna. Jak inaczej mogłaby reagować? Terapeuta zachęcił ją
do uświadomienia sobie, w jaki sposób nadaje znaczenie. Alex zdała sobie sprawę, że przestała witać swoich przyjaciół z
obawy przed odrzuceniem. Chroniła siebie, odrzucając ich pierwsza.
Stadium trzecie: „Jeśli zechcę, mogę być inny"
W tym stadium odpowiedzialności za siebie przejmujemy kontrolę nad naszym życiem. Możemy chcieć
eksperymentować z różnymi sposobami myślenia i zachowania się. Niekiedy może to być naprawdę proste. Czasami sam akt
zdania sobie w pełni sprawy z tego, kim jesteśmy i jak podtrzymujemy swój sposób bycia może ułatwić zmianę w nas samych.
Niekiedy jest to jednak trudniejsze. Może wymagać podjęcia ryzyka. Co by nie mówić - znane może być bolesne, ale
przynajmniej jest przewidywalne. Nowość zawsze jest związana z czymś nieoczekiwanym, co z jednej strony może być
podniecające, ale z drugiej przerażające. Wierzymy jednak, że jeśli będziemy świadomi własnych potrzeb i życzeń, zawsze
zwycięży naturalna tendencja do podtrzymywania zdrowia i rozwoju.
Rozstaliśmy się z Alex z naszego przykładu w momencie, gdy zaczynała zdawać sobie sprawę z tego, że może inaczej
reagować wobec swoich przyjaciół. Alex zaczęła dostrzegać wiele sposobów, w jakie mogłaby okazać im ciepło i sympatię.
Najpierw przećwiczyła je z terapeutą, gdyż wobec niego, jak łatwo to sobie wyobrazić, również była zgryźliwa i podejrzliwa.
(Dlaczego terapeuta miałby różnić się od innych?). Uświadamiając sobie własne prawdziwe uczucia, zaczęła dostrzegać to, co
jej się w terapeucie podobało i czynić uwagi na ten temat. Powiedziała, iż bała się, że nie będzie jej lubił, a ona bardzo tego
pragnęła. Potem próbowała zachowywać się inaczej wobec napotkanych ludzi. Mówiła, co jej się podoba, zamiast krytykować.
Pytała ich z zainteresowaniem o nich samych i opowiadała im o sobie. Dość szybko zaczęła informować o zupełnie innych
relacjach z przyjaciółmi i rodziną.
Podając listę zasad Gestalt wykazaliśmy, że człowiek nie może istnieć w oderwaniu od środowiska. Wszyscy jesteśmy
częścią systemu interakcji i wzajemnych zależności. Nasz przykład ukazuje, jak zmiana w nas samych może mieć znaczący
wpływ na nasze środowisko. Branie odpowiedzialności za siebie samych oznacza również uwzględnianie konsekwencji
naszych działań.
I jeszcze ostatnia uwaga na temat odpowiedzialności za siebie. Zakła-
damy tu, że w pełni decydujemy o tym, jak funkcjonujemy w świecie. Oczywiście, nie zawsze tak jest. Nie ma sensu
dyskutować, czy możemy „sprawić", że będziemy przeżywali określone uczucia, jeśli jesteśmy bezbronnymi dziećmi,
głodujemy, czy też poddają nas torturom. Mimo że nie jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co nam się zdarza, możemy
jednak być w stu procentach odpowiedzialni za nasze reakcje i znaczenie, jakie przypisujemy wydarzeniom. Trudne warunki
życiowe czy przemoc psychiczna mogą spowodować, że nie będzie nam łatwo poczuć możliwość wyboru własnych reakcji.
Niemniej wiadomo, że nawet w ekstremalnych warunkach ludzie okazywali zadziwiającą siłę, starając się zawsze brać
odpowiedzialność za swoje uczucia, myśli i zachowanie. Przykłady tego najpiękniej opisali Victor Franki (1964) w Man's
search for meaning i Bruno Bettelheim (1986) w The informed heart ~ obie książki dotyczą przeżyć w obozie
koncentracyjnym - a ostatnio również Brian Keenan (1992) w opowieści o latach, kiedy był zakładnikiem pt. Ań mil cradling.
Edukacja
W pewnym sensie terapeuci Gestalt od pierwszej chwili prowadzą edukację swych klientów. Możemy pytać klientów, jak
się czują w gabinecie terapeuty, czynić uwagi na temat ich westchnień lub wahania, z jakim zaczęli mówić o swojej rodzinie
itp. Uczymy ich zwracać uwagę na samych siebie i zdawać sobie sprawę z tego, kim są. Jednak bywają takie sytuacje, w
57
których edukacja polega na przekazywaniu informacji.
Zasadniczo terapeuta Gestalt nie uczy swego klienta. Oznaczałoby to narzucanie mu własnego systemu wartości, a to jest
zupełnie sprzeczne z filozofią Gestalt. Ponieważ całkowite odsunięcie na bok własnych przekonań i wartości byłoby
niemożliwe, jako terapeuci Gestalt staramy się ująć je w nawias. Jesteśmy co najmniej czujni na nasze własne uprzedzenia. Są
jednak okoliczności, gdy właściwe i użyteczne jest „uczenie" klienta - gdy jesteśmy przekonani, że nie posiada on informacji
na jakiś temat. Pozwolenie na to, by dana osoba sama radziła sobie z problemem, nawet wówczas, gdy wiemy, że pewna
konkretna istotna informacja mogłaby pomóc w jego rozwiązaniu, jest zgodne z zasadami niedyrektyw-nego postępowania.
Nieudzielenie pomocy w takim przypadku może jednak, naszym zdaniem, czasami świadczyć o lekceważeniu klienta, jest
również nieetyczne.
Ruth skarżyła się na napięcie i pobudzenie. Mówiła, że jest „w ciągłym stanie lekkiego niepokoju i nie wie, dlaczego".
Później zwierzyła się, że jest „kawoszem" i w pracy w ciągu godziny wypija zwykle jedną lub dwie filiżanki kawy. Terapeuta
postanowił sprawdzić, czy Ruth wie
o pobudzającym działaniu kofeiny. Okazało się, że nie wiedziała. Postanowiła odstawić kofeinę na jakiś czas. Terapeuta
ostrzegł ją o możliwości wystąpienia bólów głowy trwających dzień lub dłużej, będących reakcją na pozbawienie organizmu
tej substancji.
Udzielanie klientom krótkich wyjaśnień dotyczących zdrowego procesu może być dla nich bardzo pomocne - wyjaśnienia
te obejmują informacje o kontakcie i jego przerwach, o niedokończonych sprawach i odpowiedzialności za siebie. Wynika to z
kilku powodów. Po pierwsze, wielu ludzi czerpie korzyści z zapoznania się z modelem teoretycznym, który mogą zastosować
w swoim przypadku. Klienci często twierdzą, że posiadanie takiego rodzaju informacji zwiększa ich poczucie kompetencji i
daje nadzieję. Jest również inny argument przemawiający za mówieniem - ujawnienie klientowi układu odniesienia, w jakim
rozpatruje się jego osobę, jest bardziej etyczne. Układ ten i tak jest obecny i wywiera wpływ na klienta. Ujawniając go, daje się
klientowi możliwość przyjęcia go lub odrzucenia.
Inny przykład dotyczący edukacji, jaką terapeuta prowadzi wobec klienta, dotyczy sfery relacji. Wielu ludziom brak
informacji o społecznych umiejętnościach: bezpiecznym seksie, wyrażaniu siebie - co Steiner (1984) nazwał podstawowymi
zdolnościami emocjonalnymi - i tym podobnych. Uwzględnienie tych deficytów w edukacji może być bardzo korzystne dla
klienta. Czasami wymaga to skierowania go do właściwej placówki lub grupy samopomocy.
Praktyczna zasada, którą warto tu uwzględnić, dotyczy umieszczania potrzeb edukacyjnych klienta w ramach tworzonych
przez metodę fenomenologiczną, dialog i pole. Dzięki temu terapeuta reaguje na wyraźną postać, jaką stanowią potrzeby
klienta w kontekście jego życia.
Podsumujmy. Niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy spotkać się z klientem, korzystając z całkowicie otwartego
umysłu, jak odsuwalibyśmy od siebie wszystkie nasze uprzedzenia, i tak nie możemy udawać, że zdrowie nie stanowi dla nas
określonej wartości. Wydaje się logiczne, że jako terapeuci zajmujący się zdrowiem i rozwojem naszych klientów promujemy
tę właśnie wizję zdrowia. Wymieniliśmy pięć obszarów, które naszym zdaniem stanowią sedno typowego dla Gestalt podejścia
do zdrowego procesu.
Ćwiczenia
l (a). Jaki jest Twój główny kanał ekspresji - odczuwanie, myślenie czy doznawanie?
Postaraj się regularnie ćwiczyć wszystkie swoje funkcje, by poszerzyć sposoby doświadczania siebie. Może okazać się, że
lepiej czujesz się, gdy robisz to w określonej kolejności. Niektórzy ludzie wolą najpierw myśleć, potem przeżywać uczucia,
następnie odbierać doznania; inni preferują odmienną kolejność - uczucia, myślenie, doznawanie i tak dalej. Wypróbuj
wszystkie możliwości i znajdź tę, która Ci najbardziej odpowiada.
(b) Postaraj się dostrzegać kanały, jakie preferują Twoi klienci i stopniowo zachęcaj ich do rozszerzania świadomości
samych siebie.
2 (a) Przeanalizuj listę metod wspierania samego siebie. Uświadom sobie, które z nich stanowią Twoje mocne strony. Co
możesz zrobić w przypadku pozostałych?
(b) Pracując z klientami, dostrzegaj moment, w którym tracą oparcie w samych sobie. Ważny jest sposób, w jaki
przerywają kontakt z Tobą. Zbadaj wspólnie z nimi, jak to zrobili. Być może utracili kontakt z samymi sobą, lub też wypierają
uczucie dyskomfortu. Być może przerywają doświadczanie poprzez projekcję lub retrofleksję itp. Zbadaj te przerwy i skłoń
klienta do zastanowienia się nad typowymi dla niego metodami wspierania samego siebie, które wcześniej były skuteczne, i
nad tym, czy można zastosować je obecnie. Wspieraj klienta w miarę, jak odzyskuje równowagę i znów wchodzi z Tobą w
kontakt.
3 Przypomnij sobie wydarzenie, które Cię zirytowało. Opowiedz je koledze w taki sposób, by nie było wiadomo, kto jest za
nie odpowiedzialny. Na przykład: samochód jechał główną ulicą i nagle przede mną pojawiła się kobieta przechodząca przez
jezdnię. Samochód skręcił i o mały włos nie uderzył w latarnię. To było naprawdę okropne. Samochód ledwo ją ominął i w
zasadzie wymknął się spod kontroli. Kiedy podróż się już skończyła, okazało się, że jajka spadły na podłogę samochodu i
potłukły się. To było takie irytujące.
Opowiedz tę historię jeszcze raz, tym razem używając języka wskazującego na przyjmowanie odpowiedzialności. Na
58
przykład: prowadziłem samochód, jadąc główną ulicą. Zamyśliłem się i nagle zauważyłem, że tuż przede mną jakaś kobieta
zaczęta przechodzić przez jezdnię. Skręciłem, starając się ją ominąć i zacząłem jechać prosto na latarnię. Byłem naprawdę
przestraszony. Skręciłem kierownicę, potem jeszcze raz i przez moment myślałem, że straciłem panowanie nad samochodem.
Kiedy skończyłem podróż, zauważyłem, że skręcając, zrzuciłem jajka na podłogę samochodu i sprawiłem, że się potłukły.
Byłem naprawdę zirytowany. Zauważysz ogromną różnicę, opowiadając tę historię na dwa sposoby.
59
Rozdział 12
Budowanie eksperymentu
Czym jest eksperyment?
Klienci doświadczają trudności życiowych najprawdopodobniej z powodu ograniczeń w zakresie sposobów myślenia,
przeżywania uczuć i zachowania. Jedną z technik, które może zastosować terapeuta, by pomóc klientowi poszerzyć jego
możliwości jest procedura określana zwykle mianem eksperymentu. Eksperyment to pewien rodzaj doświadczenia
wprowadzonego w krytycznym momencie sesji terapeutycznej, gdy wydaje się właściwe podjęcie działań mających na celu
wsparcie klienta. Projektuje go zwykle terapeuta, ale niekiedy sam klient. W eksperymencie wykorzystuje się wyobraźnię i
odgrywanie ról, by poszerzyć doświadczenia klienta, a dzięki temu zwiększyć jego świadomość, wyklarować wyłaniającą się
figurę, zintensyfikować uczucia lub dosłownie eksperymentować z nowymi sposobami istnienia i zachowania się.
Celem eksperymentu jest podważenie nawykowych wzorów zachowań i zaproponowanie nowych możliwości. Jak twierdzi
Mackewn (1994):
„klient wypróbowuje nowe zachowania i obserwuje, co się dzieje" (podkreślenie w oryginale). Tak jak przy każdym nowym
doświadczeniu, także i w tym wypadku klient może bać się lub czuć się dziwnie. Wiele eksperymentów może odbywać się
poza gabinetem terapeuty (w ramach „pracy domowej"), jednak lepiej, gdy pierwsze próby uczenia się poprzez doświadczanie
nastąpią w bezpiecznych okolicznościach sytuacji terapeutycznej. Perls i in. (1951) nazwali taką procedurę „bezpiecznym
nagłym wypadkiem". Mamy tu do czynienia z ciekawym użyciem zwrotu „nagły wypadek", który dotyczy zarówno
zagrożenia, jak i wyłaniania się figury
Zinker (1977) pisze: „Większość eksperymentów ma jedną cechę wspólną - klient proszony jest w nich o wyrażenie czegoś
poprzez zachowanie, nie zaś poznawczo czy poprzez doświadczenie wewnętrzne". Christina, na przykład, bezbarwnym i
oficjalnym tonem opowiada grupie o zakończeniu z powodzeniem trudnej pracy. Pytana o to, czy oczekuje czegoś od grupy,
znów dość powściągliwie stwierdza, że chcia-łaby, by ludzie dostrzegli, jak świetnie się spisała. Terapeuta zauważa, że
Christina mówiąc, cały czas trzyma ręce skrzyżowane na piersi. Prosi ją, żeby wstała, wyciągnęła ręce i krzyknęła:
„Skończyłam pracę. Zrobiłam to wspaniale!". Christina robi to i grupa widzi, jak ożywia się „uznając za własne" okazane
podniecenie i satysfakcję.
Charles opowiada o tym, jak źle potraktował go mechanik samochodowy. Terapeutka dostrzega, że skarżąc się, cały czas
potrząsa przy tym stopą. Prosi więc klienta o zwrócenie uwagi na stopę i spotęgowanie tego ruchu. W miarę poruszania stopą
Charles zaczyna nią kopać i szybko łączy ten ruch z gniewem, który uległ retrofleksji. Rozładowuje złość, kopiąc poduszkę po
całej sali. Siada uspokojony.
Etapy eksperymentu
Budowanie eksperymentu przebiega w kilku etapach, które nie muszą następować zawsze w tej samej kolejności:
terapeuta i klient płynnie przechodzą z jednego etapu do drugiego, powracają do wcześniejszych, tak jak wymaga tego
rozwijający się proces. Dla zilustrowania etapów eksperymentu posłużyliśmy się stadiami cyklu doświadczania. Podsumo-
waliśmy je w tabeli l.
Etap pierwszy: doznanie
W tym stadium zadaniem terapeuty jest pozostawanie w dialogu z klientem, stosowanie metody fenomenologicznej do
obserwacji treści, procesu i pola klienta. Terapeuta stara się być jak najbardziej otwarty, interweniuje tylko po to, by nawiązać
kontakt z klientem, zwiększyć świadomość i nadać ostrość figurom.
Etap drugi: rozpoznanie
Zadaniem terapeuty i klienta na tym etapie jest rozpoznanie tematu lub tematów, które zaczynają się pojawiać. Terapeuta
obserwuje figurę bądź figury wyłaniające się z tła myśli, uczuć i zachowań klienta. Czasami jedna z figur niesie większy
ładunek energii niż inne. Ta właśnie figura może przyciągnąć uwagę terapeuty i stać się tematem eksperymentu. Innym razem
może wyłonić się kilka jednakowo naładowanych energią figur, wówczas terapeuta znajduje ich wspólny temat - bazę dla
eksperymentu. Niekiedy wyłaniająca się figura jest zdaniem terapeuty bardzo ważnym obszarem, lecz lekceważonym, i ją
4
Gra słów. W oryginale użyto zwrotów emergency (nagły wypadek) i emerging figurę (wyłanianie się figury). Oba mają ten sam żródioslów (przyp. tłum.).
60
właśnie postanawia uczynić przedmiotem eksperymentu.
Tabela l. Stadia eksperymentu
Stadium
Zadanie terapeuty i obszar zainteresowania
Doznania
Dostrzeżenie wyłaniającego się tematu
Rozpoznania
Rozpoznanie wyłaniającego się tematu i nadanie mu
ostrości
Oceny i planowania
Zwrócenie uwagi na właściwy moment Wybór poziomu
ryzyka Wybór formy,procedury Negocjacje, adaptacja i
akceptacja
Działania
Wstępne działania i adaptacje
Kontaktu
Pełny kontakt z doświadczeniem
Asymilacji,domknięcia
Domknięcie doświadczenia Integracja i nadanie
znaczenia
Wycofania
Wycofanie energii i zainteresowania
Temat eksperymentu nie musi odnosić się jedynie do treści, może również wynikać z zestawienia treści, procesu i
wyłaniającej się figury. Bob, na przykład, mówi wiele o swojej matce. Co chwila odwołuje się do jej okrutnego krytycyzmu.
Opowiada o tym ze spuszczonym wzrokiem, rzadko patrząc na terapeutkę. Na tej podstawie oraz wykorzystując wiedzę -
pochodzącą z wcześniejszych sesji - o niskim poczuciu wartości Boba oraz nadużyciach seksualnych, których był ofiarą,
terapeutka decyduje o wyborze tematu. Możliwe tematy mogłyby dotyczyć badania dokonanej przez Boba introjekcji
stosującej werbalną i fizyczną przemoc matki; projekcji matki na inne osoby; krytycyzmu wobec samego siebie;
niskiego poczucia własnej wartości i braku kontaktu wzrokowego. Terapeutka jest świadoma tego, że nicią łączącą te figury
jest krytycyzm. Zdaje się on również pochłaniać obecnie prawie całą energię Roberta. Terapeutka czeka, by umożliwić
przepływ energii w innych kierunkach, co może potwierdzić jej obserwacje.
W ostatnich kilku akapitach opisywaliśmy, z punktu widzenia terapeuty, jego możliwe postępowanie. Może to stworzyć
wrażenie, że przebieg sesji całkowicie zależy od terapeuty. W rzeczywistości tak nie jest.
Jak ujmuje to Mackewn (1994): „terapia Gestalt jest wspólnie tworzonym doświadczeniem". Jest „stałym
eksperymentowaniem w tym sensie, że ani terapeuta, ani klient nie mogą przewidzieć, jak rozwinie się sesja".
Etap trzeci: ocena i planowanie
USTALANIE CZASU
Określenie czasu, w którym podjęty zostanie eksperyment, jest bardzo ważne zarówno w kontekście konkretnej sesji, jak i
w kontekście rozwoju relacji z terapeutą. Niektóre nagrania wideo sesji prowadzonych przez Fritza Perlsa ukazują, że
wprowadza on eksperyment w ciągu kilka minut od spotkania z klientem. Czasami taka forma interwencji jest bardzo
wskazana. Z drugiej strony jednak może podważyć wzajemne zaufanie między klientem i terapeutą, lub też skupić uwagę na
czymś, co stanowiło jedynie „rozgrzewkę" przed podjęciem kwestii znacznie ważniejszych dla klienta. Zachęcanie Steve'a,
który spóźnił się pięć minut na sesję, by dokończył zdanie: „Chcę uniknąć..." może nie mieć związku z jego sytuacją lub być
nawet obraźliwe, jeśli takie spóźnienie miało miejsce pierwszy raz. Może być jednak bardzo skuteczną interwencją, jeśli Steve
zwykle się spóźnia.
Czasami różnica pomiędzy skutecznym i mniej skutecznym terapeutą tkwi nie tyle w oryginalności stosowanych
eksperymentów, ile we wprowadzaniu ich w odpowiednim czasie. Mniej skuteczny terapeuta korzysta zwykle z pierwszej
okazji do przeprowadzenia eksperymentu i zamyka w ten sposób dalszy przebieg procesu u klienta, lub też opóźnia interwen -
cję tak, że klient czuje się wciągnięty ponownie w coś, co już przestało być dla niego pierwszoplanowym zagadnieniem.
Inaczej postępuje skuteczny terapeuta, dla którego prawidłowe określenie momentu wprowadzenia eksperymentu oznacza
uwzględnianie rozwoju procesu u klienta - eksperyment staje się więc częścią tego procesu, nie przerywa go.
Jeśli masz wątpliwości - poczekaj. Czekając, możesz zastanowić się, czy zainteresowanie eksperymentem w danym
momencie wynika z Twoich potrzeb, czy też raczej służy potrzebom klienta. Czasami terapeuta angażuje się bardzo w
eksperyment, gdyż czuje potrzebę „zrobienia czegoś pożytecznego", a niekiedy nawet, nie uświadamiając sobie tego, odczuwa
potrzebę przeprowadzenia eksperymentu dla siebie samego. Czekając na odpowiedni moment, możecie zebrać więcej
61
informacji o kliencie, które pomogą zweryfikować Wasze pomysły.
Niektóre eksperymenty są możliwe dzięki temu, że wcześniej przeprowadzono inne. Czas, w jakim się pojawią, może być
również uwarunkowany rozwojowo. Bob, na przykład, wielokrotnie wprowadzał tematy dotyczące własnej seksualności w
okresie dorastania. Terapeutka miała
pewne pomysły dotyczące eksperymentów z „16-letnim Robertem", ale odłożyła je na kolejne sesje. Zdecydowała bowiem, że
najpierw trzeba się zająć dużo wcześniejszymi, powtarzającymi się doświadczeniami wykorzystania seksualnego, by można
było później bezpiecznie zastosować jakikolwiek terapeutyczny eksperyment dotyczący seksualności.
PRZEDMIOT I POZIOM EKSPERYMENTÓW
Poziom eksperymentów terapeutycznych zależy od klienta, terapeuty i okoliczności. Konieczne jest uwzględnienie
gotowości klienta do udziału w eksperymencie, jego możliwości w zakresie udzielania sobie samemu wsparcia oraz jego
aktualną sytuację poza terapią. Niektóre eksperymenty są głębokie i, lub złożone. Dotyczą obszarów, które przez wiele lat
mogły pozostawać poza świadomością klienta, podważając podstawowe przekonania i sposoby funkcjonowania w życiu.
Takie eksperymenty są właściwe tylko w przypadku klientów, którzy zdołali nawiązać oparty na zaufaniu sojusz z terapeutą.
Mimo to głębokie eksperymenty mogą być czasami niewskazane, nawet jeśli mamy do czynienia z bardzo doświadczonym
klientem. Tak jest na przykład wówczas, gdy klient znajduje się w trudnej sytuacji życiowej. Co więcej, jeśli głębokie i
złożone eksperymenty są stosowane w czasie pojedynczej sesji, trzeba mieć pewność, że klient będzie miał dość czasu, by
zintegrować ich rezultaty, zanim opuści bezpieczny gabinet terapeuty. Pracując z Bobem w czasie pobytu jego poważnie
chorej żony w szpitalu, terapeutka unika takich eksperymentów, które mogłyby osłabić jego odporność i zwiększyć
zapotrzebowanie na wsparcie ze strony bliskich mu osób.
Stopniowanie eksperymentów będzie wymagało uwzględnienia różnorodnych aspektów sytuacji terapeutycznej.
Terapeuta weźmie pod uwagę stopień intymności odpowiedni do sytuacji. Prośba terapeutki, by Bob utrzymywał z nią kontakt
wzrokowy, zakłada wyższy poziom intymności niż prośba o zwrócenie uwagi na to, w którą stronę patrzy. Innym elementem,
który może być stopniowany jest spostrzegane ryzyko. Eksperyment często powoduje, że klient odczuwa pewien strach,
wypróbowując coś nowego. To bardzo naturalne, a ponadto strach i podniecenie są pokrewnymi uczuciami. Poziom strachu
nie powinien być jednak zbyt wysoki, gdyż wówczas przyniesie więcej szkody niż pożytku. Warto, by terapeuta i klient
zastanowili się najpierw, jakie mogłoby być początkowe ryzyko, a następnie stopniowo je zwiększali. Jeśli stwierdzisz, że
klient, który zgodził się na uczestniczenie w eksperymencie, „natrafił na pewien opór", to być może eksperyment jest jednak
zbyt ryzykowny i można go zastąpić innym, mniej śmiałym zadaniem. Jest również możliwe, że eksperyment wymaga zbyt
wyraźnej konfrontacji z podstawowymi prze-
konaniami - wówczas potrzebna jest dalsza eksploracja. Będzie o tym jeszcze mowa później.
Istotne znaczenie może mieć preferowany przez klienta sposób funkcjonowania (a więc przeżywania uczuć, myślenia czy
doznawania). Jeśli celem eksperymentu nie jest poszerzanie bądź integrowanie różnych funkcji, lepiej wybrać taki, który
odwołuje się do „silnej strony" klienta wówczas, gdy podejmuje on ryzyko poszerzania granic w mniej znanym sobie obszarze.
Tak więc poproszono Susan, która z łatwością kontaktuje się ze swymi uczuciami, lecz z mniejszą gotowością myśli o nich i
nadaje im znaczenie, aby najpierw w nieustrukturalizowany sposób wyraziła swoją złość wobec ojca, którego wyobrażała
sobie siedzącego na krześle na wprost niej. Następnie terapeuta zaproponował jej, by posłużyła się myśleniem i ujęła w słowa
to, co wywołuje jej złość oraz to, czego pragnie.
Terapeuta projektuje również struktura eksperymentu, biorąc pod uwagę szczególne okoliczności danej sytuacji. Czasami
bardzo prosta struktura może mieć ogromny wpływ. Tak było w przypadku Jake'a, noszącego ślady poważnych oparzeń na
ręce, którego poproszono o wyobrażenie sobie, że jest własną ręką, a następnie o mówienie tak, jakby nią był.
Terapeuta powinien pomyśleć o fizycznej przestrzeni na przeprowadzenie eksperymentu. Wykorzystywany obszar może
być różny - od krzesła klienta, w którym można usiąść spokojnie i pomyśleć, poprzez cały gabinet, po którym klient może się
poruszać, aż do obszaru poza gabinetem. Może być wskazane, na przykład, pójście do parku czy do sklepu. Pożądane może
być również spotkanie z klientem we wcześniej umówionym miejscu, takim jak budynek z windą, co umożliwi pracę nad
lękiem związanym z zamkniętymi pomieszczeniami. Kolejnym czynnikiem wpływającym na stopniowanie eksperymentu jest
kontinuum czasu. W Gestalt możliwe są wszystkie ramy czasowe. Czasami przyjmuje się, że skoro esencją Gestalt jest praca w
„tu i teraz", wyklucza to odwoływanie się do „tam i wtedy", a więc do naszej przeszłości i przyszłości. Tak jednak nie jest.
Klient może pracować nad zmianą swojego obecnego życia, stosując eksperymenty, które obejmują różne okresy jego życia
-począwszy od embrionu, którym kiedyś był, poprzez wszelkie stadia rozwoju, aż do spodziewanej śmierci. Podstawową cechą
eksperymentu jest to, że wymaga wyobrażania sobie i odgrywania w teraźniejszości doświadczeń z „tam i wtedy" - tak jakby
wszystko miało miejsce w teraźniejszości.
WYBIERANIE FORMY I PROCEDURY EKSPERYMENTU
Jest wiele form eksperymentów, a wśród nich: uwrażliwianie, odgrywanie ról, praca z pustym krzesłem, fantazja
sterowana, twórcza ekspre
sja za pomocą różnych środków, praca ze snem, spotkanie z inną osobą lub osobami, a także eksperymenty, które klient może
wykonać pomiędzy sesjami.
Uwrażliwianie. Ten rodzaj eksperymentu obejmuje wszelkie sugestie dawane klientowi po to, by zwiększył świadomość
swego ciała, postawy, tonu głosu, gestykulacji, stroju czy napięcia mięśni. Przykładem może być sytuacja, w której
62
poproszono Muriel o spotęgowanie ruchu pocierania kciukiem górnej wargi.
Odgrywanie ról. W eksperymencie tego rodzaju terapeuta prosi klienta, by odegrał różne aspekty samego siebie, siebie w
konkretnych sytuacjach, a nawet w innych postaciach, takich jak inni ludzie, zwierzęta czy wręcz przedmioty, które aktualnie
są istotne w jego rzeczywistym życiu lub świecie fantazji. Na przykład Peter został poproszony o to, by stał się dinozaurem ze
snu, o którym niedawno opowiadał.
Praca z pustym krzesłem. Tym razem klient proszony jest o zwrócenie się do wyobrażonej osoby (może to być jakiś
aspekt samego siebie, inna osoba, zwierzę, wartość czy przedmiot) znajdującej się zwykle przed nim i często reprezentowanej
przez puste krzesło czy poduszkę. Beatrice poproszono na przykład o wyobrażenie sobie własnej depresji w pustym krześle i
rozpoczęcie dialogu z tak wyodrębnioną częścią własnej osoby.
Fantazja sterowana. Jest to forma eksperymentu, w którym klienci pozostając w bezruchu, odprężają się, podczas gdy
terapeuta posługuje się technikami umożliwiającymi im wykorzystanie ich twórczej wyobraźni do poszerzania i analizowania
możliwości, z których mogą skorzystać w bieżącej sytuacji. Bardzo ważne jest, by terapeuta używał „otwartych zwrotów" i
ogólnych pojęć - umożliwia to rozwijanie symboli i wyobrażeń stosowanych przez klienta, a nie przez terapeutę. John bardzo
denerwuje się przed czekającym go egzaminem na prawo jazdy. Prosi terapeutkę o przeprowadzenie eksperymentu z fantazją
sterowaną, który pomoże mu się zrelaksować i pomyślnie zdać egzamin. Terapeutka instruuje go, by przybrał wygodną
pozycję. Wybiera taśmę z uspokajającą i dyskretną muzyką, która pomoże wyłączyć lewą półkulę mózgu i ułatwi pracę
bardziej twórczej półkuli prawej. Sugeruje, by John przypomniał sobie taki moment w życiu, gdy osiągnął to, czego pragnął i
czuł się dobrze. Przez jakiś czas prowadzi go przez różne szczegóły tej sytuacji tak, jakby miała ona miejsce w teraźniejszości.
Uwrażliwia jego świadomość na wszystkie zmysły, prosząc, by zwrócił uwagę na to, co widzi, czuje
węchem, słyszy i odczuwa przez dotyk, jaką pozycję przyjmuje jego ciało, kto jeszcze jest obecny itp. Szczególnie zachęca
Johna do skupienia uwagi na tym wszystkim, co odczuwa w momencie triumfu. Potem starając się połączyć miniony sukces z
ambicjami na przyszłość, proponuje mu, by wybrał w wyobraźni coś z tej sytuacji - jakiś totem czy talizman - co mógłby
zabrać ze sobą jako źródło wsparcia. Następnie prosi o to, aby John przeniósł się w przyszłość, do momentu egzaminu,
wyobraził sobie, że ma ze sobą w samochodzie wybrany talizman i wyraźnie wyobraził sobie zdany egzamin. Terapeutka
kończy wzmianką, że po zakończeniu fantazji John będzie odprężony, ale i czujny. Na koniec prosi go, by wyszedł z fantazji i
w pełni skoncentrował się na chwili obecnej, podjął kontakt z terapeutką i otoczeniem.
Podany przykład ilustruje zastosowanie różnych technik indukcji hipnotycznej, takich jak relaksacja, wykorzystanie
niezwykłych zestawień obrazów, usypianie lewej półkuli i skłanianie prawej do wyobrażeń itp. Należy pamiętać, że niektórzy
ludzie reagują na te techniki bardzo silnie. Nie stosujcie więc tego typu fantazji wobec kogoś, kogo dobrze nie znacie, dopóki
nie będziecie pewni, że osoba ta ma silne poczucie rzeczywistości. Doświadczenie zdobyte w takim eksperymencie nie będzie
bowiem pomocne dla ludzi, którzy już się pogubili w swoim życiu. Uważajcie bardzo na bezpieczne procedury. Warto
powiedzieć klientowi na wstępnym etapie: „Jeśli odwołam się do wyobrażenia, które w Twoim przypadku nie ma sensu lub
jest bezużyteczne, po prostu zignoruj to". Wiele uwagi musicie poświęcić „wychodzeniu z fantazji", nazywając kolejne fazy
powrotu do tu i teraz.
Twórcza ekspresja za pomocą różnych środków. Nie ma ograniczeń w tym, co może być stosowane, by wspomóc
eksperyment. Najczęściej stosuje się pióra, ołówki, kredki, farby, plastelinę, samoprzylepny papier, glinę, koraliki, pluszowe
zabawki, rośliny, przybory kuchenne, żywność, stare czasopisma, przedmioty przeznaczone dla niemowląt, wodę i piasek.
Dodaj do tej listy to, co uważasz za wskazane. Niektórzy terapeuci korzystają w swych eksperymentach z wielu różnych
materiałów. Inni wolą, gdy eksperyment jest częścią dialogu i nie stosują żadnych „rekwizytów". Nie ma tutaj dobrych ani
złych rozwiązań; należy stosować to, co jest zgodne z Twoim stylem pracy i co odpowiada klientowi. Jeśli wykorzystujesz
różne sprzęty w czasie eksperymentów, warto zastanowić się, czy trzymać je poza zasięgiem wzroku, na przykład w szafie.
Schowane stanowią część pola terapeuty, ale już nie pola klienta - dzięki temu nic nie zakłóca procesu. Z drugiej strony
umieszczone w widocznym miejscu mogą stymulować klienta i zachęcać do eksperymentowania.
Jean nie może wejść w kontakt z doświadczeniami z dzieciństwa, jest oderwana od nich i „dorosła", gdy mówi o bardzo
ważnym okresie poczucia braku kontroli nad swym życiem. Terapeuta podaje jej papier i kredki, proponując, by napisała swe
imię dziecięcym charakterem pisma, posługując się lewą ręką, a nie dominującą prawą. Jean początkowo chichocze, borykając
się z zadaniem, a potem spontanicznie wchodzi w kontakt z niewyrażonymi uczuciami związanymi z tym okresem swego
dzieciństwa.
Praca ze snem. „Perls traktował sny jako swoistą dodatkową premię, w postaci egzystencjalnego przekazu, który mówi
nam, gdzie dokładnie w relacji do nas samych i otaczającego świata aktualnie się znajdujemy. Podczas gdy Freud nazywał
marzenie senne »królewską drogą do nieświadomości", Perls określał je jako »królewską drogę do integracji«, gdyż widział w
nim możliwość odzyskania zagubionych części osobowości i stania się całością" (Ann Faraday, 19?3). Wielu praktyków
Gestalt podtrzymuje przekonanie, że wszystkie aspekty snu stanowią projekcję pewnych aspektów osoby śniącej. My
uważamy, że można wyróżnić pięć rodzajów snów: (l) powiązane z codziennymi aktualnymi wydarzeniami;
ten rodzaj snów może pociągnąć za sobą rozwiązanie problemu, skupienie uwagi na pewnym zagadnieniu, ćwiczenie i
potwierdzenie ukrytych umiejętności i sukcesów, wyładowanie nieujawnionych dotąd uczuć; (2) rozwiązujące w
teraźniejszości przeszłe problemy; tutaj sny mogą pomóc poprzez dostarczenie brakujących rozwojowych powiązań,
63
zintegrowanie traumatycznych doświadczeń czy „uznanie za własne" wypartych aspektów własnego „ja"; (3) przygotowujące
do przyszłych zdarzeń; (4) wspólne wielu ludziom; (5) dotyczące niezwykłych przeżyć i zjawisk nadprzyrodzonych (patrz Fish
i Lapworth, 1994).
Perls... traktował każdy aspekt snu jako część osobowości śniącego. Tak więc praca ze snem dotyczy ponownego
uznania za własne i odzyskania tych części śniącego, które uległy projekcji na osoby i przedmioty występujące w tym
śnie. I tak osoba, która śni o podróży samochodem może eksplorować bycie samochodem, drogą, miejscem
przeznaczenia, okolicą, prędkością itp. Perls prosił osoby pragnące opowiedzieć swój sen, aby przedstawiły go w czasie
teraźniejszym po to, by ponowne doświadczenie go było równie żywe i intensywne. Umożliwia to również uznanie za
własne różnych jego elementów i powiązanie ich z aktualną sytuacją życiową śniącego. Na przykład: „Jadę z Londynu
do Glasgow. Jestem w niebieskim aucie. Nie mogę znaleźć głównej drogi, ale nie mogę się zatrzymać. Jestem zmęczony.
Teraz widzę znak drogowy" i tak
dalej. Po opowiedzeniu całego snu w czasie teraźniejszym śniący opowiada następnie ten sen z pozycji różnych jego
elementów:
„Jestem niebieskim autem. Prowadzi mnie roztrzepana młoda kobieta, która stara się zabrać mnie do Szkocji". W
opisywanym tu przykładzie opowiadająca sen kobieta po wypowiedzeniu słowa „niebieski" zaczęła płakać, gdyż zdała
sobie sprawę ze swojej depresji i sposobu,w jaki unikała przyznania się do niej przed sobą samą: zmuszając się do
bezustannej ciężkiej pracy i aktywności
(Fish i Lapworth, 1994).
NEGOCJOWANIE, ADAPTACJA I AKCEPTACJA EKSPERYMENTU
Po stwierdzeniu, że nadszedł właściwy czas na przeprowadzenie eksperymentu terapeuta musi powiedzieć o tym
klientowi. Czasami wystarczy zasugerować mu, by coś zrobił. Jean przeżywała na nowo sen, tym razem z perspektywy
głównego obiektu, a więc kolorowego latawca. Właśnie powiedziała: „Ktoś ciągle szarpie moje sznurki" i terapeuta poprosił:
„Powiedz to jeszcze raz". Używamy słowa eksperyment dla określenia wszystkich interwencji, które poprzez zwiększanie
świadomości wprowadzają klienta w nowe obszary doświadczania. Tutaj nie są potrzebne żadne negocjacje, gdyż interwencje
te stanowią element relacji między terapeutą i klientem.
Innym razem ważne jest, by oferując klientowi możliwość przeprowadzenia eksperymentu, uzyskać jego zgodę. Deborah
pracowała nad niemożnością podtrzymywania swych opinii w obliczu wyraźnej opozycji. Pamiętając o pewnych szczegółach
dotyczących jej rodziny, terapeuta zapytał ją, czy byłaby skłonna podjąć eksperyment związany z posiłkiem w gronie rodziny.
Deborah poprosiła o szczegóły. Terapeuta powiedział wówczas, że pamięta o tym, iż jako najmłodsza w rodzime często była
szykanowana przez rodzeństwo i aroganckiego ojca. Zaproponował, by odtworzyła rodzinny posiłek (poprzez odgrywanie ról)
i wybrała spośród innych uczestników grupy osoby, które będą reprezentować członków jej rodziny. Zasugerował również, że
w jakimś momencie posiłku Deborah może znaleźć sposób na przeciwstawienie się swoim gnębicielom. Po namyśle klientka
zgodziła się, twierdząc, że najlepszy do tego eksperymentu byłby niedzielny obiad.
Inny przykład negocjacji dotyczy Felicity, której zaproponowano eksperyment polegający na darciu gazety dla
odreagowania gniewu, który uległ retrofleksji. Zgodziła się, że czynność darcia papieru jest tym, czego jej trzeba. Stwierdziła
jednak, że darcie gazety zrobi zbyt wiele
bałaganu, a ponadto można pobrudzić się farbą drukarską. W efekcie gazetę zastąpiono starym kolorowym czasopismem.
Etap czwarty: działanie
Gdy klient podejmuje eksperyment, często okazuje się, że trzeba wprowadzić pewne modyfikacje. Terapeuta powinien,
gdy eksperyment się rozpocznie, monitorować jego przebieg i wprowadzać niezbędne zmiany tak, by przynosił korzyść
klientowi. Rozmawiając z mężem siedzącym na pustym krześle naprzeciwko, Margaret rozgniewała się i zaczęła klepać się po
udzie. Terapeuta szybko zainterweniował, by powstrzymać tę potencjalnie szkodliwą retrofleksję. Poprosił Margaret, by
zastosowała inne gesty dla wyrażenia swego gniewu.
Etap piąty: kontakt
Stadium pełnego kontaktu trwa zwykle krótko. Należy całkowicie do klienta, który pogrąża się we własnym
doświadczeniu. Nie są potrzebne żadne dalsze wskazówki ze strony terapeuty, który trzyma się na uboczu. Może to być
moment pełnej ekspresji lub zrozumienia znaczenia. W przykładzie podanym wcześniej, gdy Jean powtórzyła słowa: „Ktoś
ciągle szarpie moje sznurki", terapeuta czekał, aż klientka doświadczy wszystkich implikacji swojej wypowiedzi. Jean
szlochając powiedziała, że ciągle reaguje na ograniczenia narzucane jej przez matkę.
Etap szósty: asymilacja i domknięcie
Po zakończeniu eksperymentu klient potrzebuje nieco czasu na nadanie znaczenia swojemu nowemu doświadczeniu i
zintegrowanie go z dotychczasowym. Wymagany okres może trwać od kilku sekund do kilku minut, a nawet dłużej.
Po podarciu starych czasopism Felicity opadła na krzesło i oddychała ciężko. Patrzyła przez kilka minut na stertę papieru
przed sobą, a potem śmiejąc się, zebrała skrawki i podrzuciła w powietrze. Podczas niedzielnego obiadu Deborah stanęła na
5
W oryginale użyto słowa blue, które oznacza zarówno kolor niebieski, jak i przygnębienie, chandrę, oraz czasownika to drive posiadającego wiele znaczeń,
w tym: „prowadzić samochód" i „zmuszać, zaganiać do czegoś" (przyp. tłum.).
64
stole i powiedziała swojemu ważnemu bratu, by się zamknął. Dało jej to natychmiastową ulgę i sprawiło przyjemność. W fazie
asymilacji i domykania powiedziała pozostałym członkom grupy, jak inaczej czuła się podczas trwania eksperymentu.
Stwierdziła również, że myśli o sytuacjach, w których mogłaby być - i będzie -bardziej asertywna.
Etap siódmy: wycofanie
W tym stadium klient wycofuje energię z sytuacji eksperymentu i pozwala, by wtopiła się w tło jego świadomości. W tym
czasie najlepiej
nie mówić zbyt dużo o eksperymencie, ani też nie kierować energii zbyt szybko z powrotem w inne eksperymenty. Przez
moment klient odpoczywa, zanim nie pojawią się nowe doznania. Często w czasie wycofywania się nadal nadaje znaczenie
swemu doświadczeniu. Efekty tego mogą stopniowo pojawiać się w ciągu następnych dni lub tygodni.
Pełniejsze przykłady eksperymentów
W poniższych przykładach zapisów sesji terapeutycznych zastosowano różną czcionkę dla wyróżnienia różnych stadiów
eksperymentu. W pierwszym przykładzie eksperyment pojawia się w naturalny sposób bez potrzeby specjalnego negocjowania
lub stopniowania. Terapeuta podaje po prostu sugestię, na którą klient reaguje.
Simon
Simon opowiada o przygotowaniach do końcowego egzaminu.
doznania i rozpoznanie wyłaniającej się figury
SIMON: Kilku z moich przyjaciół zdaje egzamin w lipcu. Wiem, że też mógłbym. Chcę go zdawać. Moi instruktorzy
mówią, że jestem gotowy, ale ja zbyt się boję. Może nie jestem naprawdę gotowy. Nie wiem, co najlepiej
byłoby zrobić. To przydarzało mi się również poprzednio. Ilekroć mam zdawać duży test ogarnia mnie
niepokój i nie wiem, co robić.
TERAPEUTA: To wygląda na typowe dla ciebie - kiedy jesteś w stresie ogarnia cię napięcie i niepokój i nie wiesz, co robić.
SIMON: Tak, właśnie tak.
TERAPEUTA: Zdaję sobie sprawę, że twój oddech jest płytki, a ciało napięte i skurczone.
SIMON: Czuję się jak struna, która zaraz pęknie.
ocena i planowanie wyostrzanie figury
TERAPEUTA: Proponuję, byś pozostał z tą świadomością i zobaczył, czy
naprawdę możesz czuć napięcie w ciele.
SIMON: OK, czuję, że to się nasila, gdy staję się bardziej świadomy,
to tak jakby... Ja naprawdę chcę coś zrobić, mam tę całą
energię...
zaproponowanie eksperymentu
TERAPEUTA: Mówiąc to, siedzisz zupełnie spokojnie. Mam propozycję,
jeśli jesteś nią zainteresowany.
SIMON: Tak, a jaką?
TERAPEUTA: Wstań z miejsca i zacznij chodzić tam i z powrotem.
działanie
(Simon zaczyna chodzić dziarsko tam i z powrotem)
TERAPEUTA: Jak się teraz czujesz?
SIMON: Czuję się silniejszy, tak jakbym był bardziej opanowany.
TERAPEUTA: OK. Chodź nadal i powiedz mi, o czym teraz myślisz.
SIMON: Że nie chcę, by ten egzamin mnie wykończył, że chcę być opanowany.
TERAPEUTA: Twój głos brzmi silnie i przekonywająco, gdy mówisz:
„Chcę być opanowany".
SIMON: Naprawdę?
TERAPEUTA: Tak. Pytasz, jakbyś był zaskoczony.
SIMON: Nie widzę siebie, jako osoby silnej czy opanowanej.
TERAPEUTA: Skąd się to wzięło?
SIMON: Zawsze jako dziecko myślałem, że mój ojciec wie lepiej. Nigdy nie pozwalano mi się z nim spierać. Zawsze był
opanowany.
TERAPEUTA: Czy to opanowanie dotyczyło również egzaminów?
SIMON: O, tak. Pamiętam, że kiedy zdawałem egzaminy w szkole średniej, powiedział mi, że powinienem dostać lepsze
65
oceny niż mój brat. Przestraszyło mnie to, gdyż nie byłem zbyt dobry w niektórych przedmiotach,
odczuwałem więc ogromną presję, by się starać i wypaść lepiej, niż byłem w stanie. Bałem się coraz bardziej
i nie mogłem się uczyć.
TERAPEUTA: Co chciałbyś powiedzieć ojcu, gdybyś mógł cofnąć czas i porozmawiać z nim?
kontakt
SIMON: (przestaje chodzić i zaciska pięści) Zostaw mnie. Pozwól mi zdawać egzaminy po swojemu. Zrobię, co będę mógł
(patrzy na terapeutę). Tak, chciałbym mu to powiedzieć. Widzę wyraz jego twarzy. Wolałby nie słyszeć
czegoś takiego, ale nie dbam o to.
TERAPEUTA: Jak czujesz się teraz, powiedziawszy to, co chciałeś?
asymilacja i zamknięcie
SIMON: Zdecydowanie lepiej. Nie czuję takiego napięcia. I zdałem sobie z czegoś sprawę. Powodem, dla którego jestem
tak niespokojny w związku z egzaminem jest to, że moi koledzy też go zdają. Czuję jakbym musiał
rywalizować z nimi i sprawdzić, czy potrafię zdać go lepiej niż oni.
TERAPEUTA: Czy to naprawdę jest dla ciebie takie ważne?
SIMON: Widzę teraz, że nie; nie ma znaczenia, kto jest lepszy. Zdam najlepiej jak potrafię - dla siebie samego... (pauza).
Teraz czuję się znacznie lepiej. Zdjęto mi z ramion ciężar. Niemal widzę, jak cieszę się, zdając ten egzamin!
TERAPEUTA: Wyglądasz teraz na zadowolonego i podnieconego.
SIMON: Tak. Będę zdawał ten egzamin w lipcu.
wycofanie
TERAPEUTA: Czy potrzebujesz teraz czegoś jeszcze?
SIMON: Nie. Czuję, że skończyłem.
Molly
W kolejnym przykładzie widać, jak w stadium oceny negocjuje się i stopniuje eksperyment.
doznania i rozpoznanie tematu
MOLLY: Wyjeżdżam na wakacje do Ameryki Południowej i chcę przed wyjazdem zrobić coś z tym, że tak potwornie boję
się karaluchów. Pewnie zobaczę tam ich bardzo dużo i boję się, że stracę panowanie nad sobą.
ocena, planowanie i negocjowanie
TERAPEUTA: Słyszę, że boisz się dwu rzeczy - jedną są karaluchy, a
drugą utrata panowania nad sobą.
MOLLY: Tak, sądzę, że tak jest, ale ten drugi strach występuje tylko
wtedy, gdy widzę karalucha.
TERAPEUTA: Czy chcesz tutaj, razem ze mną, zmierzyć się ze swym
strachem?
MOLLY: Chyba chcę.
TERAPEUTA: Nie jesteś tego zbyt pewna.
MOLLY: Cóż, boję się, ale... Tak, rzeczywiście chcę coś z tym
zrobić.
TERAPEUTA: OK. Chciałbym coś zaproponować; powiedz mi, czy ci to
odpowiada. Wyobraź sobie, że na podłodze przed tobą
jest karaluch.
MOLLY: Oj, nie, nie mogłabym. To zbyt straszne.
TERAPEUTA: Jak straszne na skali od jednego do dziesięciu?
MOLLY: Około siedmiu.
TERAPEUTA: Jak straszne byłoby narysowanie karalucha na tablicy?
MOLLY: Około trzech lub czterech.
TERAPEUTA: Czy chciałabyś spróbować na tym poziomie strachu?
MOLLY: Tak, spróbuję, ale nawet myślenie o kształcie karalucha
powoduje, że się trzęsę.
TERAPEUTA: Proponuję, byś rysowała go, trzęsąc się przy tym tak
mocno, jak chcesz.
działanie
MOLLY: (przy tablicy) One mają długie czarne ciała takie jak to i
duże kosmate nogi i skrzydła... ojej... nie mogę dalej... to
okropne. (Upuszcza mazak i zaczyna owijać rąbek swetra
wokół dhni).
TERAPEUTA: Wyglądasz teraz jakbyś była bardzo mała i bezradna.
66
MOLLY: (kiwa głowa i po chwili mówi cichym głosem) Nie chcę go
widzieć... Nie chcę go dotknąć.
TERAPEUTA: (przysuwając się do Molly) Gdzie on jest, Molly?
kontakt
MOLLY: On chce mi go wsadzić we włosy {Molly wybucha płaczem i zakrywa głowę dłońmi). Zrób coś, żeby go zabrał.
TERAPEUTA: Jestem tu, Molly. Jestem z tobą.
MOLLY: (płacze, potem odwraca się w stronę terapeuty) Co mam zrobić?
TERAPEUTA: Powiedz mu, żeby przestał.
MOLLY: Przestań. Przestań. PRZESTAŃ... (pauza)... Nie powstrzymałam go wtedy, ale, do cholery, powstrzymam go
teraz! (Molly milknie i patrzy zamyślona).
asymilacja i domknięcie
TERAPEUTA: Co się teraz dzieje, Molly?
MOLLY: Czuję ulgę. Myślę o tamtym razie. Mój brat zawsze dokuczał mi i strasznie znęcał się nade mną. Jednego dnia
zagroził, że wsadzi mi we włosy dużego czarnego żuka. Ciągle widzę jego ruszające się nogi, kiedy brat
trzymał go przy mojej twarzy. Ze strachu zmoczyłam się i było mi bardzo wstyd z powodu mokrych majtek
i sukienki.
TERAPEUTA: Jak myślisz, co mógłby zrobić ten żuk, gdyby twój brat go nie trzymał?
MOLLY: Myślę, że bał się tak samo jak ja i uciekłby, gdyby mógł.
TERAPEUTA: Jak myślisz, co mogłyby zrobić karaluchy w Ameryce Południowej, gdybyś je tam spotkała?
MOLLY: Mam nadzieję, że zwiałyby.
TERAPEUTA: Co najgorszego mogłoby nastąpić, gdyby jednak nie zwiały?
MOLLY: No, jeśli najgorszą rzeczą byłoby zmoczenie majtek, to myślę, że przeżyłabym to jakoś. Gdybym zobaczyła, że
jest ich dużo, mogłabym nosić dodatkową parę w torbie. (Śmieje się).
TERAPEUTA: Z pewnością mogłabyś. Albo jakiś środek owadobójczy!
MOLLY: Szkoda, że wtedy nie miałam takiego sprzymierzeńca jak ty
TERAPEUTA: Czy mogłabyś dokończyć rysunek na tablicy tak, by skończyć tę pracę w sposób, który ci najbardziej
odpowiada? MOLLY: Tak. (Kończy rysunek karalucha i dodaje osobę, która atakuje go z ogromnym obrzydzeniem.
Dorysowuje karaluchowi twarz
z wyrazem przerażenia oraz triumfalna minę atakującej go
osobie).
TERAPEUTA: (śmieje się) To fantastyczne. Jesteś fantastyczna.
wycofanie się
Ćwiczenia
Proponujemy, byś wykonał te ćwiczenia teraz, po to, by pozostać w kontakcie z własnymi twórczymi zdolnościami, a potem
wykonał je ponownie po przeczytaniu następnego rozdziału. Pomysły na eksperymenty pojawiają się na gorąco, gdy jednostka
doświadcza ukierunkowania swej energii, tego, jak może być ona blokowana i w jaki sposób uwolniona. Dlatego trudno
sugerować ćwiczenia w tworzeniu eksperymentów. Niemniej podajemy tutaj kilka propozycji do wykorzystania.
Ćwicz określanie momentu, w jakim należy przeprowadzić eksperyment i jego treści, oglądając postaci w telewizji. Korzystaj
z wideo, jeśli możesz. Obejrzyj film lub sztukę i zwróć uwagę, kiedy jakaś osoba blokuje swój zdrowy proces, przerywając
kontakt, poprzez utrwaloną postać itp. Zatrzymaj film i wyobraź sobie, jaki eksperyment zaprojektowałbyś dla tej osoby.
Skorzystaj z pomocy innego uczestnika treningu i kolejno mówcie i słuchajcie. Rozpoznaj chwile dużej energii. Potem
przedyskutujcie najbar
dziej odpowiednie eksperymenty. Gdy nabierzecie pewności siebie, dajcie upust przeczuciom i intuicji. Pamiętajcie, by
stosować metodę fenomenologiczną, tak byście byli otwarci na szeroki zakres możliwości związanych z pojawiającymi się
figurami.
Na koniec wypróbujcie dwa eksperymenty dotyczące własnych granic i możliwości.
Co dzieje się teraz w Tobie? Czy odpowiedziałeś na to pytanie za pomocą uczuć, myśli, doznań czy działań? Eksperymentuj z
dawaniem odpowiedzi, uwzględniając wszystkie trzy pozostałe możliwości.
Kończysz już ten rozdział. Pomyśl, co zwykle zrobiłbyś teraz. Zaksperymentuj ze zrobieniem czegoś zupełnie innego!
67
Rozdział 13
Eksperymentalne środowisko
W rozdziale tym omawiamy sytuacje, w których terapeuta może zaproponować przeprowadzenie eksperymentu. Funkcją
eksperymentu w terapii Gestalt jest oferowanie klientowi nowym potencjalnych figur. Figury te wyłaniają się z samego
procesu terapii i ani terapeuci, ani klienci nie powinni ograniczać swojej aktywności oczekiwaniem pojawienia się
konkretnego rezultatu. Eksperyment powinien być odkrywczą przygodą.
Pisząc to, nie zapominamy jednak, iż niekiedy eksperyment dotyczyć będzie specyficznych obszarów, w których klient
spodziewa się zmiany. Ważne, by terapeuta trwał przy podejściu, że eksperyment służy poznawaniu nowych możliwości, nie
zaś znajdowaniu „właściwej drogi". Eksperyment proponowany jest z szacunkiem i w sposób elastyczny osobie, która w
danym momencie nie dysponuje twórczymi zasobami. W tym sensie jest źródłem energii mobilizującej klienta do podążania
we własnym kierunku - niekiedy z zupełnie niespodziewanym rezultatem.
Dla uproszczenia wyróżniliśmy trzy kategorie eksperymentów:
(l) zwiększające świadomość, (2) przywracające zdrową samoregulację, (3) rozwijające nowe zachowania i umiejętności.
Obszary te nie są w pełni rozłączne; w wielu przypadkach możliwe jest ich nakładanie się i prze nikanie. Każdą z powyższych
kategorii przedstawimy oddzielnie, podając przykłady typowych eksperymentów. Zachęcamy do zwrócenia uwagi na to, jak
jeden eksperyment może pociągać za sobą następny. Prowadząc terapię, wymyślajcie swoje własne eksperymenty - takie, które
pojawią się naturalnie w trakcie sesji. Eksperymenty, które mają swe źródło w dialogu są najcenniejsze. Yontef (1991) ujmuje
to następująco: „Połączenie dialogu i fenomenologicznego eksperymentowania jest najcenniejszą i unikalną zdobyczą terapii
Gestalt".
Zobaczycie, że niektóre z interwencji przedstawione w tej części książki były już opisane w innych miejscach. Wiele
sposobów zwiększania świadomości lub odtworzenia samoregulacji wynika automatycznie z metody fenomenologicznej. W
takim przypadku etapy budowania eksperymentu opisane w rozdziale 12 nie będą konieczne, gdyż interwencja jest naturalną
częścią dialogu z klientem. Przedstawiamy je jednak, ponieważ
jesteśmy przekonani, iż wszelka interwencja zmieniająca kierunek, w jakim rozwija się proces klienta, jest w pewnym sensie
zaproszeniem do eksperymentu.
Zwiększanie świadomości
Nadawanie ostrości figurze
Wiele z interwencji prowadzonych przez terapeutę można określić jako nadawanie ostrości figurze. Przyjrzymy się więc
dokładniej temu rodzajowi eksperymentu. Celem klienta jest doświadczanie w całej pełni myśli, uczuć i działań - tak
intensywnie, jak tylko jest to możliwe. Można mu to ułatwić na wiele sposobów. Terapeuta wybiera jeden z aspektów osoby
klienta i przedstawianej przez niego historii. Na nich właśnie będzie się koncentrować, zdając sobie sprawę, że wszystko może
tu mieć znaczenie. Stąd uwagi takie jak: „Westchnąłeś, mówiąc to", „Zwróć uwagę na to, co robi twoja ręka", „Co to słowo
dla ciebie znaczy?", „Jakie nadajesz temu znaczenie?" lub też: „Gdzie w twoim ciele tak czujesz?" itp. są sposobami na
wyostrzanie figury.
Polster (198?, 1991) zwraca uwagę na zjawisko, które określa „psychologicznym poślizgiem", definiując je jako utratę
kierunku, brak powiązań między elementami wypowiedzi klienta. Proponuje metodę „uściślania sekwencji", w której
terapeuta prowadzi klienta tak, by „ podążał w naturalnym kierunku swych słów i działań, stosując jak najmniej ogólników,
zastrzeżeń, aluzji, nielogiczności i przemilczeń". Klient może następnie wejść w strumień „ciągłego następstwa" - naturalnego
przepływu, który zarówno ogranicza poczucie strachu przez swoje „ukierunkowanie", jak i zwiększa wibrację figury. Tak
więc klient odkrywa to, co może być przesłonięte i łączy swoje doświadczenie z jego naturalnymi następstwami. Na przykład
- jeśli nie jesteś w pełni świadomy swego smutku, możesz tylko narzekać. Gdy jednak w pełni uświadomisz sobie swoje
uczucie, możesz połączyć je z naturalnymi formami ekspresji, płaczem lub też ze wspomnieniem, pragnieniem, decyzją. I tak
dalej.
Polster proponuje uwzględnienie trzech wymiarów związanych z uściślaniem sekwencji. Pierwszym jest różnica
pomiędzy prawdziwym kontaktem i przeniesieniem (odegraniem dawnych relacji w teraźniejszości). Ścisła sekwencja
oznacza, że powinno wystąpić jedno bądź drugie - a nie, jak to zwykle bywa, mieszanina obu. Terapeuta może więc pomóc
klientowi „odciąć się" od przeniesienia, sugerując na przykład utrzymywanie kontaktu wzrokowego. Może też namówić go do
pogrążenia się w przeniesieniowej projekcji, odwołując się do wspomnienia ojca lub matki.
Drugi wymiar to związek pomiędzy świadomością i działaniem. Sama świadomość, zdaniem Polstera, prowadzi do
skondensowania energii, „implozywności" lub oddawania się marzeniom. Podobnie i samo działanie - bez świadomości jest
mechaniczne, bezcelowe i nie przynosi zadowolenia. Terapeuta pomaga klientowi powiązać to, czego jest świadomy, z
68
działaniami, które mogą temu towarzyszyć. Może to być zatem świadomość jakiegoś uczucia i sposób jego wyrażania - tak jak
w powyższym przykładzie dotyczącym smutku. Terapeuta może również zachęcić klienta do połączenia tego, o czym mówi, z
działaniem pozornie niespójnym lub nie mającym żadnego związku z przedmiotem wypowiedzi.
Rozważmy następujący przykład. Joan opowiada o trudnościach z mężem, który chciałby się z nią kochać wówczas, gdy
ona nie ma na to ochoty. Gdy analizuje tę kwestię, bardzo starając się uwzględniać stanowiska obu stron, jej głos jest całkiem
spokojny i rzeczowy. Terapeuta zauważa, że mówiąc, Joan nieustannie otrzepuje dłonią spódnicę. Prosi ją, by trochę
wzmocniła ten ruch. Gdy Joan zaczyna mocno strzepywać coś z siebie, natychmiast staje się świadoma swego uczucia złości.
Podnosząc głos, mówi: „Zostaw mnie!" i obiema rękami otrzepuje spódnicę energicznym ruchem. To działanie pobudza
kolejny wątek świadomości. Joan przypomina sobie, jak została osaczona i molestowana przez grupę chłopców w szkole.
Złość przeradza się we wściekłość, w miarę jak słownie i fizycznie broni się w sposób, którego nie mogła zastosować
wcześniej.
Powyższy przykład pokazuje, jak świadomość poznawcza zostaje połączona z nieświadomym działaniem, a następnie ze
świadomym działaniem, które prowadzi do pogłębienia się świadomości. W dalszej części tego rozdziału znajdziecie wiele
eksperymentów, których celem jest zacieśnienie związku pomiędzy świadomością i działaniem.
Trzeci wymiar to związek pomiędzy abstraktem a szczegółami. Zasadniczo abstrahowanie oznacza uogólnianie
szczegółów w postaci podsumowującego stwierdzenia. Uszczegółowienie oznacza natomiast opisywanie specyficznych
elementów doświadczenia, sytuacji lub wydarzenia. Polster posługuje się analogią do różnicy między rozdziałem i jego
tytułem. Podkreśla, że nie można uprawiać terapii, posługując się wyłącznie tytułami. Stosując uogólnienia, klient i terapeuta
mogą omawiać coś wspólnie na płaszczyźnie abstraktu, „przyjmując... puste i pozorne wyjaśnienia" i zakładając, że wiedzą
nawzajem to, co mają na myśli. Prosząc klienta, by był precyzyjny - na przykład mówiąc do Johna: „Mówisz, że ojciec
przychodzi i sra na ciebie. Co to dokładnie znaczy, jak on sra na ciebie?" - skłaniamy go, by przestał użalać się w stylu „czyż
to nie jest okropne", a zaczął opowiadać swoją prawdziwą historię, tę, która przyda
rzyła się właśnie jemu, tę, która zawiera jego prawdziwe uczucia i myśli. Jeśli chcecie przeczytać więcej o koncepcji Polstera,
odsyłamy do książki Every person's Ufe is worth a novel (1987).
Warto wszakże pamiętać, że prawdziwa bywa niekiedy również sytuacja odwrotna. Czasami klient gubi się w plątaninie
szczegółów, angażując w to wiele własnej energii, a także energię terapeuty. Mamy tu do czynienia z przypadkiem, gdy „zza
drzew nie widać lasu". Korzystne jest, gdy w takiej sytuacji terapeuta ułatwia posługiwanie się abstrahowaniem. Brian, na
przykład, mówiąc o znęcającym się nad nim ojcu, ujawniał tendencję do defleksji własnych uczuć i działań poprzez
koncentrowanie się na szczegółach. Terapeuta poprosił go: „Powiedz swojemu ojcu -w jednym zdaniu - co takiego ci zrobił".
Brian zamilkł na chwilę, a potem krzyknął głosem pełnym rozpaczy: „SKRZYWDZIŁEŚ MNIE!".
Intensyfikowanie doświadczenia
Warto pamiętać, że zawsze, gdy proponujemy coś klientowi, dokonujemy swoistej konfrontacji - przerywamy proces i
skłaniamy do uświadomienia sobie doświadczenia. Tak jest zawsze, gdy podejmujemy decyzję o skupieniu się na słowie lub
wyrażeniu, gdy zauważamy ruch czy komentujemy coś. Każda propozycja, by klient zrobił coś inaczej, jest zachętą do
eksperymentu. Sposoby zachęcania mogą być bardzo proste:
powiedz to jeszcze raz i bądź świadom tego, co mówisz;
powiedz to (lub to słowo czy wyrażenie) głośniej;
zatrzymaj się i powiedz to jeszcze raz;
weź oddech i powiedz to;
powiedz to, wyobrażając sobie, że on (ona, oni, matka) stoi przed
tobą;
wstań i powiedz to;
popatrz na mnie i powiedz to.
Nie zapominajcie, że to naprawdę silne interwencje i mogą wywrzeć taki sam skutek, jak prawdziwa konfrontacja.
Należy je wprowadzać z dużym wyczuciem.
Skupianie się na aspektach teraźniejszości - tu i teraz
Eksperymenty skoncentrowane na pewnych aspektach obecnego zachowania klienta służą, rzecz jasna, wzmocnieniu
jego kontaktu ze światem.
Opowiadając o tym, jak się czuje, Malcolm cały czas wpatruje się w podłogę i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego z
terapeutą. Eksperymenty, które mogłyby wzmocnić kontakt, obejmują np. prośbę o to, żeby
popatrzył na terapeutę, nic nie mówiąc; odwrócił się do niego plecami, nie przerywając rozmowy; kontynuował swoją
wypowiedź, częściej patrząc terapeucie w oczy; pytanie Malcolma o to, co takiego widzi na podłodze; zabawę polegającą na
tym, aby starać znaleźć się na linii jego wzroku.
Skupianie się na aspektach relacji między klientem i terapeutą
Terapeuta stanowi niekiedy dla klienta reprezentację innych ludzi występujących w jego życiu - zarówno przeszłym, jak i
obecnym. Sposób, w jaki klient kontaktuje się z terapeutą, wskazuje sposób kontaktowania się z członkami własnej rodziny i
społeczności, w której żyje. Niekiedy warto więc skupić uwagę na relacji między klientem i terapeutą, aby zwiększyć kontakt
69
między nimi lub uświadomić sobie, jak dawne lub obecne wzorce i związki powtarzane są w gabinecie terapeutycznym.
Paul wylicza sytuacje, w których czuje, że przyjaciele i rodzin zawiedli go. Często wydaje się zawiedziony, ale nie
przyznaje się do tego. Terapeutka prosi, żeby pomyślał o tym, w jakich sytuacjach ona sarna sprawia mu zawód. Początkowo
Paul mówi: „O nie, nie mógłbym tego zrobić" i wydaje się przerażony. Terapeutka proponuje eksperyment. Paul zaczyna
mówić, najpierw cicho, potem coraz głośniej: „Zawiodłaś mnie. To ważne, byś pamiętała, co ci mówię, a ty czasami
zapominasz".
Przenoszenie przeszłości lub przyszłości do teraźniejszości - wtedy i teraz
Latner (1992) jest zdania, że gestaltyści interesują się bardziej „doświadczaniem i uświadamianiem sobie procesu
pamiętania" niż tym, co zapamiętane. Jeśli część energii pochłaniają doświadczenia z naszej przeszłości lub przewidywana
przyszłość, to nie można z niej korzystać, doświadczając teraźniejszości. Nie znaczy to jedynie, że nasze problemy mają
historyczny charakter. Dysponując ograniczoną energią lub świadomością, możemy z powodzeniem tworzyć nowy obszar,
który później będzie wymagał tej energii. Wbrew temu, co może się wydawać, celem eksperymentów jest wniesienie
pełniejszej energii w przeszłe i przyszłe sprawy, aby spowodować ich zamknięcia i integrację, by nie wkraczały już więcej w
teraźniejszość. Trudne minione doświadczenia mogą dzięki temu stać się wspomnieniami.
W dzieciństwie często zamykano Betty za karę w spiżarni. Wskutek tego cierpiała na klaustrofobię, bała się, że zostanie
gdzieś uwięziona i nie uzyska znikąd pomocy. Jeden z eksperymentów polegał na powrocie w trakcie sesji do czasu, gdy Betty
miała osiem lat. W prawdziwych
sytuacjach była tak przerażona, że nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. Teraz, w odtworzonej sytuacji, zachęcano ją do
wołania o pomoc najgłośniej jak potrafi. Wybrała jednego z członków grupy terapeutycznej, który miał usłyszeć jej wołanie i
„uratować" ją z ciemnej spiżarni.
Fred opowiedział terapeucie o kilku nieprzespanych nocach i niepokoju związanym z przemówieniem, jakie miał
niebawem wygłosić. Eksperymentował, sprawdzając w czasie sesji swe przewidywania - te najgorsze i te najlepsze. Najpierw
stał w dziwnej pozycji przed grupą i recytował niezrozumiałym żargonem, obrażał słuchaczy, udawał, że upuścił notatki i
rozlał wodę. I on, i grupa śmiali się do rozpuku. Potem zaczął jeszcze raz. Oddychał powoli i głęboko, stojąc twarzą do grupy.
Popatrzył prosto na słuchaczy i zaczął mówić jasno i z zapałem na przewidziany temat. Grupa nagrodziła go oklaskami.
Przywracanie zdrowej samoregulacji
Skupianie się na odpowiedzialności za siebie samego
Jednym z głównych sposobów, w jakie powtarzamy niezdrowe wzorce życiowe jest zaprzeczanie temu, że możemy sami
zmienić nasze życie. Czekamy na coś lub na kogoś, żeby za nas dokonał zmiany. Język, jakiego używamy, potwierdza i
wspiera naszą wolność lub nasze ograniczenia. Słowa takie jak: „ktoś" zamiast „ja", „nigdy", „nie mogę", „muszę",
„powinienem" itp. utrwalają naszą bierną pozycję.
Ruth opisuje swoje rozstanie z synem, gdy ten pierwszy raz wyjeżdżał do szkoły z internatem. Kiedy mówi: „W takich
momentach człowiek zawsze czuje smutek", terapeuta prosi ją, by powiedziała „ja" zamiast „człowiek" i zobaczyła, czy
poczuje się inaczej. Ruth robi to i najpierw czuje się nieswojo. Potem zaczyna „uznawać za własne" swoje myśli, uczucia oraz
działania i bierze za nie odpowiedzialność, w tym również odpowiedzialność za wybór szkoły dla swego syna.
Usuwanie przerw w cyklu doświadczania
Zasadniczo wszystkie eksperymenty są ukierunkowane na poprawę kontaktu i zdrowe funkcjonowanie. Czasami
wskazane jest skoncentrowanie uwagi na przerwach w cyklu doświadczania, które towarzyszą problemom klienta. Różne
rodzaje eksperymentów stosowane są przy każdym z siedmiu rodzajów przerw. Podajemy tutaj kilka przykładów. Warto
przyjąć pewne zastrzeżenia. Nigdy nie spieszcie się z proponowaniem eksperymentów eliminujących przerwy w
doświadczaniu, zanim nie
zbadacie ich dokładnie z klientem. Oczywiście, w pewien sposób będziecie sprawdzać je i rzucać im wyzwanie od samego
początku pierwszej sesji - prosicie przecież klienta, aby odczuwał i był świadomy; odzwierciedlacie jego sposób myślenia;
opisujecie zachowanie; zachęcacie do kontaktu; prosicie, by asymilował swoje doświadczenia i uczył się z nich;
oczekujecie, że sam będzie dla siebie źródłem wsparcia. W te i inne sposoby możecie proponować klientowi śmiałe
„eksperymenty" i stwierdzić, czy stawiane mu wyzwania są dla niego trudne czy nie. Jeśli tak, to kuszące może być
zaproponowanie eksperymentu, którego jawnym celem jest natychmiastowe usunięcie przerwy. Przerwy zostały kiedyś
„wybrane" jako najlepsze wówczas sposoby poradzenia sobie z sytuacją. Często towarzyszą im przekazy, które uległy
introjekcji, wyjaśniające przyczyny sposobu funkcjonowania danej osoby. Dokładne badanie przerwy rozpoczynające się, na
przykład, od: „Zauważyłem u Ciebie spadek energii... Co się stało?" doprowadzi klienta do uświadomienia sobie
podstawowych przekonań. Świadomość i zrozumienie są nie tylko wyrazem szacunku wobec danej osoby i tego jaka jest, ale
są również bezpieczniejsze. Być może klient stwierdziłby, że niektóre z jego przekonań mają straszne konsekwencje, gdyby
najpierw nie osiągnął pełnej świadomości „tu i teraz".
Kiedy Paul był małym chłopcem, wierzył, że matka opuściłaby go, gdyby nie okazywał jej zawsze miłości i nie śpieszył z
pomocą. Gdy jako dorosły człowiek zaczął wskutek terapii asertywnie zaspokajać swoje potrzeby, ogarnęła go depresja i
wycofał się z kontaktu ze światem. Dokładne badanie wykazało, iż Paul nadal żywił przekonanie, że zostanie porzucony za
70
„upór" i, w pewnym sensie, doprowadzał do tego, wycofując się sam.
Przypominając o ostrożności, namawiamy Was, byście wykorzystali - i zachęcali do tego klientów - podniecenie związane
z tym, co dzieje się teraz między Wami, do wymyślania i podejmowania eksperymentów, które przywrócą im zdrowie i zapał
do życia.
Jake lekceważył okropną bliznę po oparzeniu na ręce, mówiąc: „To nic takiego". Terapeuta, chcąc podważyć tę
desensytyzację, poprosił go, by stał się własną ręką i pozwolił jej na wyrażenie uczuć.
W środku opowiadania terapeucie o swych koszmarach sennych Sarah zaczęła niespodziewanie komentować ornamenty
na szafie z książkami. Terapeuta - by doprowadzić do konfrontacji ze stosowaną przez nią defleksję - zaproponował
eksperyment, w którym Sarah miała komentować swoje koszmary senne, podobnie jak ornamenty na szafie.
George myśli o kupieniu pierwszego w życiu nowego samochodu, lecz nie przestaje wypominać sobie rozrzutności i
egoizmu. Terapeuta
wiedząc, iż jest on, co prawda, bardzo hojny dla innych, ale rzadko ulega własnym zachciankom, proponuje eksperyment
polegający na dialogu pomiędzy Georgem i jego skąpym ojcem. George wyobraża sobie, że ojciec znajduje się w tym samym
pokoju i rozmawia z nim.
Connie mówi terapeucie, że wie, iż jest zniecierpliwiony jej zbyt wolnymi postępami. Terapeuta wcale nie odczuwa
zniecierpliwienia i chcąc pomóc klientce uwolnić się od projekcji, prosi, by usiadła na jego krześle i porozmawiała z wątpiącą
w siebie Connie. Dzięki temu klientka zaczyna zdawać sobie sprawę, że krytycyzm pochodzi z części niej samej.
Robert zagryza dolną wargę, opowiadając o rodzicach. Żeby podnieść jego świadomość, przed okazaniem jakich uczuć
się powstrzymuje
, terapeuta proponuje mu, aby pozwolił swoim wargom „prychnąć" wobec wyobrażonej pary rodziców.
Fermy nieustannie mówi o tym, jak widzi siebie i jak mogą ją widzieć inni. Świadomie obserwuje samą siebie. Terapeuta
zmusza ja do udziału w żartobliwej walce na poduszki. W czasie tej zabawy egotyzm Penny zastępuje spontanicznie
przeżywana radość.
Elizabeth często opowiada o swych zainteresowaniach używając zaimka „my" - odnosząc go do swego męża i siebie.
Zostaje zachęcona do „uznania za własne" swych niezależnych osobistych preferencji przez wyliczenie rzeczy, które ona lubi,
a których nie lubi jej mąż. Musi zatem użyć słowa „ja", co zmniejsza negatywne aspekty konfluencji z mężem.
Dzięki świadomości, kontaktowi i eksperymentowaniu terapia Gestalt może przekształcić:
desensytyzację poprzez ponowne uwrażliwienie;
defleksję poprzez ukierunkowanie;
introjekcję poprzez cofnięcie i wybiórczą asymilację;
projekcję poprzez odzyskanie;
retrofleksję poprzez aktywność skierowaną na zewnątrz;
egotyzm poprzez zaangażowanie;
konfluencję poprzez różnicowanie.
Wywoływanie „całości"
W rozdziale 11 pisaliśmy o integracji myślenia, przeżywania uczuć i doznawania. Równie ważna jest integracja zachowania.
Ze względu na nasz temperament oraz doświadczenia z dzieciństwa jedna z tych sfer może zacząć przeważać ze szkodą dla
innych. Eksperymenty Gestalt można stosować właśnie dla przywrócenia zachwianej równowagi
MYŚLENIE I ROZUMIENIE
Niekiedy ludzie są tak uwikłani w sytuację, czy wręcz przytłoczeni nią, że czują, iż nie radzą sobie. W takich
okolicznościach rolą terapeuty jest stworzenie klientowi możliwości klaryfikacji myśli. Dla jednej osoby może to oznaczać
rozszerzenie zakresu myślenia, dla innej uczenie się porządkowania lub odrzucania nieistotnych kwestii.
Terapeuta prosi Jamesa, który podaje chaotyczny opis cyklu swoich zachowań, o narysowanie na tablicy diagramu
przedstawiającego jego sytuację. To graficzne ujęcie pomaga i klientowi, i terapeucie spojrzeć na sytuację z innej
perspektywy. Dostarcza również wglądu w to, jak James sam przyczynia się do utrzymywania się problemu.
UCZUCIA
Właściwe wyrażanie uczuć jest ważnym aspektem zdrowej samore-gulacji. Niemowlęta spontanicznie dokonują takiej
samoregulacji, wyrażając swe emocje. Brak odpowiedniej reakcji opiekunów na okazywane przez dzieci emocje powoduje, że
wielu ludzi nie ujawnia swoich uczuć. W idealnym przypadku zdolności do myślenia i przeżywania uczuć uzupełniają się.
Ahmed nie jest w stanie płakać po swej niedawno zmarłej siostrze, mimo że czuje się przepełniony żalem. Wiedząc, że
oboje z siostrą lubili muzykę klasyczną, terapeuta prosi go o przyniesienie nagrań, które najbardziej kojarzą mu się z siostrą.
DZIAŁANIE
Działanie zgodnie z naszymi myślami, uczuciami i pragnieniami jest istotnym elementem holistycznego funkcjonowania.
Eksperymenty przeprowadzane w gabinecie terapeuty, a także poza nim, mogą okazać się pomocne, gdy działanie jest
6
Nieprzetłumaczalna gra słów. Czasownik (o bite oznacza gryźć, zaś to bite back kontrolować, zapobiegać wyrażeniu czegoś (przyp. tłum.).
71
ograniczone lub zniekształcone.
Annę i jej terapeuta wypracowują program stopniowego wydłużania podróży, by mogła poradzić sobie w ten sposób z
poczuciem braku bezpieczeństwa podczas jazdy pociągiem. Z powodu niepokoju Annę eksperyment jest zaprojektowany tak,
by obejmował posiadanie rzeczy „zapewniającej bezpieczeństwo", wybranej przez nią w gabinecie terapeuty, którą będzie
mogła przy sobie nosić.
FIZYCZNA SAMOREGULACJA
Fizyczna ekspresja jest sposobem komunikowania się z innymi. Jej ograniczenia i zaburzenia prowadzą do osłabienia
kontaktu i zubożają nasze relacje z innymi.
Felicity zaczynała odzyskiwać siły. Mimo że osiągnęła wiele w sensie emocjonalnym i poznawczym, postawa jej ciała
ciągle odzwierciedlała
niewłaściwe zahamowania. Opracowany dla niej eksperyment uwzględniał przyjmowanie rozmaitych rodzajów asertywnej
postawy ciała i zmianę mowy ciała tak, by harmonizowała z nowo odkrytą siłą.
Czasami zaburzenia fizycznej samoregulacji wymagają pomocy dietetyka, osteopaty (kręgarza) i innych specjalistów.
DUCHOWOŚĆ
Ze względu na swe zakorzenienie w religii i filozofii Wschodu podejście Gestalt może być narzędziem umożliwiającym
klientowi poznawanie różnych aspektów jego duchowego rozwoju. Większość klientów musi najpierw skupić się na sprawach
dla siebie podstawowych, zanim bezpiecznie będą mogli przenieść uwagę na stosunkowo mało znany wymiar transpersonalny.
Choć Peggy pracowała nad swym żalem po stracie maleńkiego synka, jej wiara uległa zachwianiu. W jednym z
proponowanych jej eksperymentów miała przyjąć na siebie rolę Boga i z Jego pozycji mówić do siebie o swoim synku. W
czasie ćwiczenia zdała sobie sprawę, że utraciła kontakt z Bogiem i zaczęła kontaktować się z własną projekcją.
Promowanie samoaktualizacji
Wiele z naszych dziecięcych aspiracji pozostaje w ukryciu pod presją i w obliczu oczekiwań ze strony środowiska. W
czasie sesji terapeutycznych klienci mogą podejmować eksperymenty, aby odkryć dawne marzenia i osobiste możliwości.
David poszedł w ślady ojca i zajął się architekturą. Odniósł sukces finansowy, ale nie był szczęśliwy. W trakcie terapii
wyobraża sobie, że znów dorasta, i przypomina mu się pewien okres w życiu. Miał wówczas sześć lat i ogromną przyjemność
sprawiało mu urządzanie własnego ogródka. Odkrywszy swą zapomnianą miłość do ogrodnictwa, David przekwalifikowuje
się i porzuca tradycyjną architekturę na rzecz architektury krajobrazu. W nowej pracy znajduje nieznane mu dotąd poczucie
zawodowej satysfakcji.
Promowanie wyboru i możliwości
Wszystkie eksperymenty opisane w tej części stwarzają nowe możliwości. Za każdym razem, gdy klient próbuje zrobić
coś inaczej, przekonuje się o istnieniu innych opcji. Jedna z podstawowych różnic pomiędzy klientem a terapeutą polega na
tym, że ten drugi nie jest ograniczony zamkniętym kręgiem możliwości dostępnych klientowi. Dobry terapeuta może twórczo
skonstruować takie eksperymenty, które pomogą klientowi poszerzyć repertuar sposobów na efektywne życie.
Andrew spędza większość czasu w pracy bądź na spotkaniach z nią związanych. Mówi, że nie potrafi pomyśleć o
czymkolwiek innym, co wolałby robić. Terapeuta proponuje eksperyment, w którym Andrew ma kilkakrotnie szybko
dokończyć zdanie: „Gdybym miał czas, to bym ...".
„Uznawanie za własne" przeciwieństw
Terapeuta wspomaga rozwój klienta za pomocą eksperymentów umożliwiających głębsze zbadanie unikania przez niego
konkretnych przeciwieństw i osiągnięcie twórczej obojętności w odniesieniu do kwestii podnoszonych w czasie sesji.
Naomi przez większą część swego życia wydawała się osobą niezależną; była źródłem wsparcia dla wielu ludzi
zwracających się do niej o pomoc. Jednak sama czuła się coraz bardziej wykorzystywana i zaniedbywana przez innych.
Terapeuta zasugerował, by rozważyła drugą skrajność i pozwoliła członkom grupy wziąć się na ręce i kołysać. To był jeden z
pierwszych kroków do tego, by Naomi poznała oba krańce kontinuum zależności i stopniowo zbliżyła się do jego środka -
pozycji twórczej obojętności - gdzie może w pełni doświadczać współzależności.
Warren twierdzi, że nie lubi bliskich kontaktów z ludźmi. Wolałby zawsze być sam. Terapeuta sugeruje, by zbadał tę
możliwość, wyolbrzymiając ją. Warren zaczyna mówić: „Lubię być sam, jestem bardzo szczęśliwy z dala od ludzi. Nie chcę
być blisko kogokolwiek. Zawsze będę sam. Nigdy nikogo nie pokocham i nikt nie pokocha mnie". Nagle milknie i staje się
blady. „To nieprawda. Jestem samotny". Zaczyna płakać.
Jednymi z najbardziej znanych pojęć w koncepcji Gestalt są odnoszące się do przeciwstawnych części w nas samych
pojęcia „pana" (topdog) i „poddanego" (underdog}. Część nas zwana „panem" to, jak wskazuje sama nazwa, głosy w naszych
głowach, które uległy introjekcji, a teraz krytykują, strofują, karzą, moralizują, nakazują, nieprzychylnie nastawiają do innych.
Bombardują nas zasadami i przepisami, zaleceniami i zakazami. „Poddany" - będący adresatem tych przekazów - to ta część
nas samych, która tęskniąc za spontanicznością i naturalną ekspresją, bezwzględnie podporządkowuje się, lub też buntuje
wobec „pana". Eksperymentalnie stworzony dialog pomiędzy tymi dwiema częściami pozwala uświadomić sobie zarówno
proces, który prowadzi do zahamowania, jak i punkty, w których dochodzi do impasu. Dialog taki często powoduje zmianę
kierunku energii niezbędną do przełamania impasu.
Brenda, która właśnie przygotowuje się do egzaminu, łatwo się dekoncentruje. Skarży się swemu terapeucie, że na nic się
72
nie zda przystępowanie do egzaminu. Terapeuta proponuje, by używała słowa „ja" zamiast „to". Uwzględniając reakcję
Brendy na jej własne słowa: „Do
niczego się nie nadaję", rozwija dialog pomiędzy „panem" i „poddanym". Po chwili proponuje, by z pozycji „pana" mówiła:
„ty jesteś..." zamiast „ja". Brenda zaczyna słyszeć i rozpoznawać „pana", wyobrażając sobie głos swego bardzo krytycznego
ojca. Pozwala jej to przenieść się na pozycję realistycznej samooceny i stwierdzić, iż to nieprawda, że do niczego się nie
nadaje, i że może zdać egzamin.
Badanie i rozwijanie nowych zachowań i umiejętności
Joseph Zinker (19??) opisuje podejście Gestalt jako integrację fenomenologii i behawioryzmu. Stwierdza, że „wyjątkową
właściwością terapii Gestalt jest nacisk na modyfikowanie zachowania osoby już w samej sytuacji terapeutycznej. Ta
systematyczna modyfikacja zachowania, gdy wyrasta z doświadczeń klienta, nazywana jest eksperymentem".
Rozwiązywanie wewnętrznych i zewnętrznych konfliktów
Wielu klientów podnosi w czasie spotkań z terapeutą kwestie związane z konfliktami. Jak wspomniano wyżej, impas, w
jakim żyją, może dotyczyć wewnętrznych i,lub zewnętrznych przeciwieństw. Myśli, uczucia i pragnienia mogą pozostawać w
konflikcie ze sobą lub z myślami, uczuciami i pragnieniami innych ludzi. Eksperymenty dotyczące tego zakresu problemów
są zaprojektowane tak, by rozwiązać konflikt.
Steve twierdzi, że nie ma czasu, by uprawiać swe ulubione sporty. Większość czasu spędza, starając się zaspokoić żądania
swojej żony. Zapytany o własne potrzeby, odpowiada, że „nie pomyślałby" o postawieniu siebie na pierwszym planie; jego
żona urodziła dziecko, była zmęczona i potrzebowała go. Terapeuta proponuje, by przeprowadził rozmowę z żoną. Najpierw
ma mówić do żony, którą wyobraża sobie siedzącą naprzeciw, potem zamienić krzesła i stać się własną żoną. Stephen
powiedział żonie, że „nie pomyślałby" o swych własnych potrzebach i chęciach. Terapeuta zachęcił go, by nieco to wzmocnił,
mówiąc:
„Nigdy nie postawiłbym siebie na pierwszym miejscu". Będąc swą żoną, Stephen zdał sobie sprawę, jak denerwowała ją jego
bezinteresowność i jak bardzo spodziewała się być później „ukarana". Uświadomił sobie, że tak mogłoby być w istocie. Zaczął
uwzględniać swoje potrzeby, rezygnując z postawy męczennika.
Niekiedy rozwiązaniem impasu jest zaakceptowanie niepewności,
niezależnie od tego, jak bardzo może to być niewygodne.
Michael stoi w obliczu decyzji: opuścić żonę lub stracić kochankę. W trakcie zgłębiania tego dylematu terapeuta
proponuje, by odegrał w gabinecie scenę pójścia drogą, która na końcu rozwidla się. Jedna z odnóg to życie z kochanką, druga
- dalsze pożycie z żoną. Idąc jakiś czas każdą z dróg, klient ma wyobrażać sobie swoje doświadczenia i składać z nich relacje.
Stwarzanie sytuacji, które wzmocnią umiejętności
Ze względu na okoliczności, w jakich żyjemy, większość z nas nie miała okazji ćwiczyć i rozwijać niektórych
pożądanych umiejętności. Gabinet terapeuty jest odpowiednim miejscem do rozpoznania tych umiejętności, a następnie do ich
ćwiczenia i rozwoju.
W czasie gorącej dyskusji lub sporu Maureen nie jest w stanie zabrać głosu. Ćwiczy więc sztukę replikowania w różnych
scenariuszach eksperymentalnych, takich jak odgrywanie roli politycznego przywódcy podczas debaty parlamentarnej czy
wypowiadanie swej opinii wobec „eksperta", którego wyobraża sobie siedzącego naprzeciw.
Zamykanie niedokończonych spraw
Może być wiele takich sytuacji z przeszłości, które wymagają zamknięcia, zanim będziemy mogli poświęcić całą energię
sprawom teraźniejszym. Pisaliśmy już o tym wcześniej. Eksperymentowanie pod kierunkiem terapeuty jest jednym z
najbardziej prawdopodobnych sposobów dochodzenia do właściwego zakończenia i domknięcia.
Sharon żałuje, że nie mówiła swej zmarłej matce zarówno pozytywnych, jak i negatywnych rzeczy. Terapeuta proponuje
jej wyobrażenie sobie matki na łożu śmierci i powiedzenie jej tego wszystkiego, co wcześniej nie zostało wyrażone.
Joan odreagowała we wcześniej opisanym przykładzie swe doświadczenie związane z molestowaniem przez grupę
chłopców z jej szkoły. Wcześniej, w realnej sytuacji, bała się i wstydziła. Uciekała, nigdy nie mówiąc o tym nikomu. Ten
incydent przyczynił się do tego, że dorastała bojąc się świata - szczególnie mężczyzn - i doświadczając poczucia bezsilności.
W czasie sesji ujawniła swą wściekłość na molestujących ją chłopców i odegrała scenę mówienia o wszystkim swemu
nauczycielowi. Stanowiło to początek znajdowania przez nią nowego poczucia mocy.
Odrabianie deficytów rozwojowych
Jako dzieci często jesteśmy zmuszani przez dorosłych do przyspieszonego lub opóźnionego osiągania naturalnych etapów
rozwoju. Prowadzi to do powstawania obszarów deficytów, które krępują nasze dorosłe życie
i ograniczają świadomość niezbędną do kierowania rozwojem w wieku dojrzałym. Na szczęście terapeuci mają doświadczenie
i rozumieją stadia dzieciństwa i potrzeby rozwojowe w każdym z nich. Rozpoznają więc i określą obszary deficytu i
zaproponują odpowiednie eksperymenty.
Z powodu wady stawu biodrowego Adrian spędził część swego dzieciństwa w gipsie. Jako dorosły zdaje sobie sprawę ze
73
swej ograniczonej ciekawości wobec świata i innych ludzi. Terapeuta proponuje mu, by zadawał członkom grupy pytania,
jakie przychodzą mu do głowy, a także by wzorem dwulatka zbadał zawartość spiżarni.
Podsumowanie
W rozdziale tym dokonaliśmy przeglądu eksperymentów. Powinieneś jako terapeuta stopniowo wprowadzać
eksperymenty, sprawdzając za ich pomocą, czy Twoje sugestie są właściwe. Wykorzystuj informacje zwrotne od klienta jako
wskazówki dla siebie. Kiedy zaznajomisz się z tą metodą pracy, stwierdzisz, że niektóre eksperymenty przebiegają szybko i
łatwo, zaś świadomość klienta i dostrzegane przez niego możliwości natychmiast i nieodwracalnie rosną. Czasami, jednak,
jakiś fragment zachowania, nawyk myślenia i odczuwania są tak głęboko zakorzenione, że eksperyment wyglądający na udany
zdaje się nie przynosić żadnego efektu, a klient wraca do punktu wyjścia. Ważne, by klient i terapeuta nie zniechęcali się w
takiej sytuacji. To, co się stało, nie oznacza, że terapeuta jest kiepski, ani też że klient nie dość się starał. Niektóre z naszych
najbardziej trwałych zaburzeń wymagają powolnego i uważnego działania. Eksplorowanie mające na celu zwiększenie
świadomości wymaga czasu, eksperymenty będą musiały być powtórzone w wielu formach, zanim klient ostatecznie stanie się
wolny i będzie mógł być tym, kim chce. Cokolwiek wyniknie z eksperymentu, nie powinno być oceniane jako złe lub dobre,
ale po prostu jako interesujące. Jest tym, czym jest. Klient jest tym, kim jest. To właśnie jest fascynujące w terapii.
74
CZĘŚĆ IV
Rozszerzenie i integracja
Rozdział 14
Razem z terapeutą Gestalt:
opis przypadku
Miejsce terapii i klient
Terapeuta pracował w ośrodku pomocy osobom, które utraciły kogoś bliskiego. Ośrodek finansowany był przez lokalne
władze i oferował krótkoterminową pomoc psychologiczną. Klientka - Alice - była 58-letnią mężatką, zatrudnioną na pół etatu
terapeutką zajęciową. W wolnym czasie pracowała jako wolontariusz w organizacji „Posiłek na kółkach", gdzie była kierowcą.
Alice miała dwoje dzieci - 35-letniego żonatego syna i córkę Fionę, która zmarła niespełna rok wcześniej w wieku 32 lat.
Fiona od dzieciństwa chorowała na padaczkę, zmarła w czasie napadu podczas kąpieli. Była wówczas sama w domu.
Alice była najmłodsza z czworga rodzeństwa. Dwoje z nich pochodziło z małżeństwa ojca z jego pierwszą żoną. Alice i
jej brat przyszli na świat w drugim związku. Matka odeszła od ojca, zabierając ze sobą syna i córkę, gdy Alice miała około 4
lat. Początkowo Alice nie pamiętała tego wydarzenia. Matka powiedziała jej, że ojciec nie żyje. Dopiero wiele lat później
Alice odkryła, że nie umarł. Opowiadając o tym terapeucie, stwierdziła, że gdyby wiedziała, iż ojciec żyje, mogłaby się z nim
spotkać. Matka Alice zmarła przed 18 laty na skutek udaru.
Alice nie korzystała wcześniej z pomocy psychiatry ani terapeuty. Przyszła do ośrodka, gdyż przeżywała depresję i nie
była w stanie angażować się w swoją pracę. Przypuszczała, że jej stan wynikał z żałoby po stracie córki. Sądziła również, że
nie przeżywa tej żałoby właściwie. Poddała się badaniom lekarskim, które potwierdziły jej dobry stan zdrowia. Mimo to czuła
ogromne zmęczenie.
Oto jak terapeutką przedstawia ten przypadek swoimi słowami.
Wywiad diagnostyczny
Alice była dobrze ubraną kobietą o krępej budowie i wyprostowanej postawie ciała. Jej twarz pokrywały niewielkie
zmarszczki, a oczy czasami wyglądały na zapuchnięte.
Siedziała wygodnie oparta, ze skrzyżowanymi nogami i w czasie wstępnego spotkania wydawała się rozluźniona. Nie
wykonywała żadnych specyficznych, powtarzających się gestów rękami. Tarła jedynie oczy charakterystycznym, kolistym
7
Autorzy dziękują Janice Scott za udostępnienie studium przypadku.
75
ruchem. Wydawało się, że robi to, by dodać sobie pewności. Mówiła czystym głosem, który był jednak stosunkowo cienki i
brzmiał jak głos osoby znacznie młodszej.
Alice oddychała płytko i wstrzymywała oddech, gdy była zdenerwowana. Wydawała się osobą całkowicie
samowystarczalną. Nigdy nie prosiła o wparcie i nie otrzymywała wsparcia ze strony swojego środowiska. (Stwierdziłam
interesującą rzecz - na tę i następne sesje Alice przynosiła własne chusteczki. Nie korzystała z chusteczek dostępnych w
moim biurze. Wydaje się to symbolizować poziom jej „samowystarczalności").
Zapytana o dostępne jej wsparcie, opowiadała o swym mężu Bobie, który wydawał się nieco wycofany. Alice
powiedziała, że „on dobrze sam dba o siebie" po ataku serca przeżytym 3 lata wcześniej. Wspomniała również o synu
mieszkającym zagranicą i jednej dobrej przyjaciółce, która sama miała liczne trudności, więc nie należało niepokoić jej
prośbami o wsparcie.
Alice była w kontakcie ze swymi trudnymi emocjami i ciężko jej było żyć, gdyż nie potrafiła opanować ekspresji swego
żalu po stracie. Była w stanie zbudować kontakt ze mną i opisać swoje życie - tak jak je czuła i doświadczała. Stwierdziłam, że
często patrzy mi w oczy i wytrzymuje moje spojrzenie. Wydawało się, że Alice dobrze mnie słyszy. Nie zrobiła ruchu, by
podać mi rękę lub wejść w jakikolwiek fizyczny kontakt ze mną.
Moje reakcje i myśli związane z relacją z klientką
Moja reakcja na Alice była pozytywna. Byłam nią zainteresowana i odczuwałam wobec niej empatię. Zdawałam sobie
sprawę z różnicy wieku między nami i zastanawiałam się, czy fakt, że byłam znacznie młodsza nie zahamuje jej. Dla mnie
samej nie stanowiło to jednak trudności.
Jeśli chodzi o kwestie związane z przeniesieniem, zdawałam sobie sprawę, że jej córka i ja byłyśmy w podobnym wieku.
Sądziłam, że to
mogłoby stać się ważne w toku sesji. Wyobraziłam sobie, że mogłabym reprezentować jej córkę Fionę. Myślałam również, że
sposób zakończenia sesji mógłby odzwierciedlać jej ostatni kontakt z córką. Tak więc Alice mogła odejść bez pożegnania lub
źle zakończyć sesję.
Ważne kwestie
Przypadek Alice stanowił przykład niedokończonej postaci. Klientka przeżywała żałobę po stracie 32-letniej córki, która
zmarła niecały rok wcześniej. Nie mogła pogodzić się z tym, że Fiona nie żyje. Miała nadzieję, że córka wróci, bo „Ja byłam
dobra".
Myślałam, że Alice prawdopodobnie była wtórnie stymulowana wydarzeniami i wspomnieniami z dzieciństwa, takimi jak
oddzielenie od ojca i życia rodzinnego. Utrwalone postacie z jej dzieciństwa - które znikły ze świadomości - nagle zaczęły
pojawiać się w świadomości wraz z uczuciem żalu po śmierci córki.
Umowa
Oceniłam, że Alice ma silną motywację, pewien wgląd we własne trudności oraz że chce i może wejść ze mną w relację.
Myślałam, że będzie w stanie w pełni skorzystać z terapii Gestalt. Ze względu na specyficzny obszar, którego miały dotyczyć
sesje uznałam, że odpowiednia będzie terapia krótkoterminowa. Uzgodniłyśmy, że spotkamy się na 12 godzinnych sesjach.
Klientka sformułowała swe oczekiwania następująco:
1. Móc lepiej funkcjonować w pracy. Oznaczało to, że chciała móc pracować ze swymi pacjentami bez obaw, że mogą ją
zdenerwować.
2. Móc myśleć i mówić o swojej córce.
Diagnoza w ujęciu Gestalt
W stanie stresu Alice ujawniała wiele przerw w kontakcie ukazujących, jak w okresie dzieciństwa nauczyła się
zachowywać i funkcjonować w świecie.
Desensytyzacja i defleksja
Alice pamiętała, że jako dziecko patrzyła na inne dzieci, widziała, jak się śmieją i zdawała sobie sprawę, że ona nigdy się
nie śmieje i nie czuje się szczęśliwa. Zauważyła, że dorośli reagują na śmiejące się dzieci, zaczęła więc ćwiczyć uśmiechanie
się. W czasie sesji ujawniła mało
wspomnień dotyczących czucia się szczęśliwą. Stwierdziła, że nie ma żadnych wspomnień z okresu sześciu miesięcy po
rozstaniu z ojcem.
Język, jakiego Alice używała, świadczył o wysokim stopniu defleksji. Posługiwała się, na przykład, zaimkami „ktoś",
„ty", „to". Wcześnie podjęłam decyzję, by nie prosić jej bezustannie o używanie słowa „ja". Czułam, że taka powtarzająca się
interwencja postrzegana będzie jako krytyka i sama w sobie mogłaby stanowić defleksję. Słuchałam więc i reagowałam tak,
76
jakby Alice mówiła „ja". Gdyby terapia była długoterminowa, mogłabym wprowadzić interwencje odnoszące się do jej
języka defleksji. W czasie drugiej sesji Alice powiedziała: „Jako małe dziecko doznało się dość bólu i nie można sobie już z
nim poradzić".
Byłam przekonana, że Alice przystosowała się do swego środowiska w najlepszy dostępny sobie sposób: nie
dopuszczając do kontaktu z własnym doświadczeniem dzięki desensytyzacji i defleksji.
Retrofleksja
Najbardziej destrukcyjnym aktem retrofleksji jest samobójstwo. Ya-lom (1980) definiuje samobójstwo jako „podwójne
zabójstwo", zaś Perls (194?) stwierdza, że „Samobójstwo jest substytutem zabójstwa lub morderstwa". O możliwości
samobójstwa Alice mówiła w czasie trzeciej sesji. Wyobraziła sobie, że stoi na górze, krzycząc: „Nienawidzę tego choler nego
świata, chcę odejść!" i wyraziła chęć popełnienia samobójstwa. Powiedziałam, że zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo cierpi.
Zauważyłam również, że w jej głosie było wiele złości, gdy mówiła o nienawiści do świata. Zasugerowałam, że skoro myśli o
samobójstwie, mogłaby pomyśleć również o tym, kto lub co ją jeszcze złości. Mówiła o samobójstwie na początku i w środku
terapii, w czasie jednej z późniejszych sesji stwierdziła jednak, że myśli samobójcze pojawiają jej się znacznie rzadziej.
Innym sposobem, w jaki Alice nawykowo dokonywała retrofleksji, była jej niezdolność do otwartego wyrażania uczuć:
„Mam oczy skłonne do płaczu, zawsze są gotowe do łez". W czasie trzeciej sesji powiedziała, że zaczyna czuć złość z powodu
sposobu, w jaki traktowała ją matka. Do tej pory przeżywała w związku z matką jedynie poczucie winy.
Introjekcja
Kiedy Alice czuła smutek i własną bezradność, w jej wypowiedziach pojawiało się wiele przekazów, które uległy introjekcji,
na przykład:
„Marnuję twój czas. Nie powinnam tego robić". Szczególnie sztywne introjekty dotyczyły troski o innych i robienia
„właściwych rzeczy". W czasie trzeciej sesji Alice przyznała się, iż matka mówiła jej, że „powinna pójść do pracy; opiekować
się ludźmi; być pielęgniarką; nauczycielką".Alice nigdy nie chciała być terapeutą zajęciowym. Nakazy matki miały taką moc,
że wpłynęły na wybór jej drogi zawodowej.
Przekazy, które uległy introjekcji, ujawniające się w wypowiedziach Alice, wskazywały poziom stosowanej przez nią
retrofleksji. Jednostka stosuje introjekty do kontrolowania zdrowych zachowań: „U podłoża retrofleksji leży toksyczny
introjekt" (Smith, 1988, s. 52). Używając słowa „toksyczny", Smith ukazuje, jak pewne ukryte i jawne przekazy odbierane
przez dzieci mogą zatruwać ich zdrowy rozwój.
Projekcja i profleksja
Podczas pierwszej sesji Alice projektowała własną potrzebę opieki na innych. Zaczynała od mówienia o pacjencie, z
którym pracowała, przeżywającym żałobę. Wydawało się, że Alice może dać innym opiekę, którą jej samej trudno było
uzyskać.
Konfluencja
Alice opisała swój związek z córką. Rozmawiały ze sobą codziennie:
od Piony jechało się pięć minut samochodem. Fiona przywoziła do matki swoje pranie i korzystała z jej pralki. Czułam, że
tutaj Alice przejawiała konfluencję. Patrząc na drugą skrajność - Alice podejmowała decyzje jako dziecko, stosownie do
izolacji, w jakiej się znajdowała.
Jako dziecko przebywała w czasie wojny w Londynie. Mając 11 lat myślała o umieraniu. Zdecydowała, że bolesnym
aspektem umierania byłaby konieczność pozostawienia przedmiotów i ludzi, na przykład wózka swojej lalki czy matki. W
czasie sesji przypomniała sobie, że jako 11-letnie dziecko postanowiła: „Nigdy nie kochać nikogo i niczego", wówczas
umieranie nie będzie takie przykre. Perls nazywa taką decyzję „tragedią neurotyka" (Perls, 194?): „Tragedią neurotyka nie jest
to, że nigdy nie rozwinął w sobie uczucia miłości, nie jest nią również to, że uległ regresji do okresu dzieciństwa. Tragedia ta
polega na powstrzymywaniu się od przeżywania miłości, a jeszcze bardziej na niezdolności do jej wyrażania" (tamże, s. 160).
Wydaje się, że Alice postąpiła wbrew swej wcześniejszej decyzji i pozwoliła sobie na pokochanie Piony. W czasie
przedostatniej sesji zaczęła zdawać sobie sprawę, że „jest zdana na samą siebie" - co było konsekwencją jej decyzji z
dzieciństwa.
Przebieg terapii
Pierwsza sesja
„Czy mogę po prostu mówić i płakać?". Alice bardzo wyraźnie określiła, czego potrzebuje.
Podczas sesji opisała ostatnią rozmowę telefoniczną z córką, w czasie której Fiona ciągle ją przepraszała: „Bardzo mi
przykro, mamusiu, bardzo mi przykro", Alice zaś w końcu powiedziała: „Jeśli nie przestaniesz mówić, że ci przykro, to nigdy
już nie będę z tobą rozmawiać". Córka przeprosiła znowu i Alice odłożyła słuchawkę. To była ich ostatnia rozmowa. Alice
zaczęła zadawać mi pytania, które zadawała sama sobie od śmierci córki: „Nie wiem, jak była zdenerwowana, nie wiem, czy
mnie potrzebowała... Nie wiem, dlaczego umarła, miała wcześniej wiele ataków padaczki... Czuję się winna z powodu
77
wszystkiego, co się stało mojej córce, myślę, że to moja wina". Poskładała razem fragmenty dzieciństwa Piony i historii jej
choroby i doszła do wniosku, że jest odpowiedzialna za padaczkę córki.
Alice opisała również, jakiego wstrząsu doznały jej wewnętrzne nakazy, które już nie są dla niej teraz tak ważne. Wydaje
się, że ogromny szok, jakim była śmierć córki, rozluźnił to, co wcześniej uległo introjekcji, czym żyła przez wiele lat.
Podczas tej sesji Alice wyraziła życzenie przypomnienia sobie dzieciństwa. Jednocześnie bała się tego i kiedy
zaczęłyśmy wspólnie pracować, wpadła na wspaniały pomysł. Było to wyobrażenie siebie otwierającej drzwi prowadzące do
niej samej i do jej przeszłości. Ustaliłyśmy, że kontroluje te drzwi: kiedy je otwiera i z kim. Wyobrażenie to wzmocniło jej
zdolność samoregulacji.
Alice dokonywała retrofleksji odpowiedzialności i poczucia winy, aby odciąć się od swoich uczuć. Zaproponowałam, by
między tą a następną sesją zawsze, gdy poczuje się winna z powodu tego, jakie życie zgotowała córce, przypomniała sobie jej
słowa, że była cudowną matką. Poprosiłam również Alice, by pomyślała o innych uczuciach, które mogłaby przeżywać,
gdyby nie czuła się winna.
Druga sesja
„Czy to dla ciebie strata czasu?" - zapytała po kilku minutach Alice. Spytałam ją, czy robię coś takiego, co wywołuje
myśli o marnowaniu mego czasu. Odpowiedziała, że w czasie pierwszej sesji zadałam jej pytanie, czy ma kogoś, z kim
mogłaby porozmawiać, które odebrała jako sugestię, by poszukała sobie kogoś innego. Stosowała defleksję w swych
wypowiedziach, takich jak: „Ludzie nie chcą słuchać innych ludzi". Gdy zapytałam ją, czy ktoś w przeszłości potraktował ją w
ten sposób, posmutniała i odrzekła: „To sposób, w jaki jest się wychowywanym".
Stwierdziła, że powiedziała jednej przyjaciółce o tym, jak się czuła. W zamian za wysłuchanie zaproponowała jej pomoc.
Dla Alice nie było bowiem możliwe szukanie u kogoś wsparcia bez dawania czegoś w zamian. Żałowała, że płakała przy
mnie, bo trudno jej było odsunąć od siebie uczucia. W zeszłym tygodniu przywiozła do domu maszynę do szycia, która
należała do Piony. Zdjęła przykrycie z maszyny i poczuła, że mogłaby ją przytulić. Tak jakby czuła zapach Fiony.
Dyskutowała o śmierci i postawach wobec śmierci. Na temat własnej śmierci powiedziała: „Myślę, że to byłoby bardzo
miłe; sam fakt jest dość przerażający, ale zapomnienie byłoby dobre". Omawiałyśmy kwestię samobójstwa i zaproponowałam
jej umowę, że nie skrzywdzi siebie ani nikogo innego, w sposób zamierzony bądź niezamierzony, podczas trwania terapii u
mnie; był to kontrakt, który chronił jej bezpieczeństwo. Przystała na to. Proszenie kogoś, by obiecał, że nie uczyni czegoś w
sposób niezamierzony może wydawać się dziwne. Jestem przekonana, że uwzględniając ten warunek, Alice godziła się mieć
się na baczności i zwracać uwagę na możliwość „przypadkowego" zrobienia sobie krzywdy, zgadzała się na uczynienie z jej
bezpieczeństwa centralnej figury.
Alice mówiła dalej: „Jako małe dziecko doznało się dość bólu i nie można sobie już z nim poradzić". Czas, o jakim mówiła, to
okres wojny:
matka pracowała w szpitalu; nie było żadnych publicznych zgromadzeń;
codziennie słychać było odgłosy strzałów z broni maszynowej, zaś ona sama jako dziecko miała sny pełne martwych ciał.
Jestem przekonana, że decyzja o defleksji cierpienia była także związana ze sposobem bardzo płytkiego oddychania, który
Alice stosowała, żeby obniżyć poziom fizycznego bólu, przeżywanego wskutek przemocy. O doznawanej w dzieciństwie
przemocy wspomniała w czasie kolejnych sesji. Alice opisała swoje odrętwienie w czasie pogrzebu Fiony, które dla mnie
stanowiło kolejny przejaw jej zdolności do desensytyzacji.
Trzecia sesja
W czasie trzeciej sesji Alice powiedziała, że naprawdę potrafi zrozumieć pacjenta pogrążonego w żałobie. Stanowiło to
prawdziwy postęp:
mniej obawiała się uczuć pacjentów i czuła się w większym stopniu zdolna do poradzenia sobie w pracy.
Powiedziała, że w nocy po drugiej sesji miała sen związany z Fioną. W tym śnie widziała ją i przytuliła. Dom, w którym
to się działo, był bardzo ładny. Fiona znajdowała się w długim pokoju, gdzie stał drew-
niany stół. Alice próbowała założyć córce na szyję piękny naszyjnik, ale zdała sobie sprawę, że Fiony „tak naprawdę nie ma" i
naszyjnik nie ma na czym się utrzymać. We śnie Alice wiedziała, że Fiona nie żyje, niemniej sen bardzo jej się podobał.
Opowiadając ten sen, wyglądała na podnieconą i szczęśliwą.
Czułam, że taki sen jest znaczący, gdyż Alice wiedziała w nim, że Fiona nie żyje. W trakcie poprzedniej sesji ciągle
spodziewała się, że córka wróci. Wydawało się, że Alice stopniowo zaczyna akceptować realność swojej straty.
Alice mówiła dalej, że robi różne rzeczy bez większego entuzjazmu. Gdy starała się robić coś, na co nie miała ochoty,
czuła się źle: „Powinnam robić coś znacznie bardziej rozsądnego... na przykład jakieś prace domowe lub coś bardziej
pożytecznego". Tutaj Alice zaczynała odrzucać -emocjonalnie i fizycznie - przekazy, które w ciągu jej życia uległy introjekcji,
sprawiające, że czuła się wartościowa, jeśli troszczyła się o innych: „Czułam się jałowa i wypalona, jeśli nie robiłam nic dla
innych". Spinelli (1989, s. 110) opisuje ,ja" w takim stanie jako „podzielone i bierne, traktujące innych jako podstawowy
środek pozwalający na określenie własnego statusu".
Alice znów zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie. W czasie pomiędzy sesjami przypomniała sobie niejasno, jak ktoś
bardzo miły powiedział do niej: „Kiedy będziesz dorosłą dziewczyną, wróć do domu". Czuła, że było to wspomnienie jej ojca.
Zdawała sobie sprawę z „pokrzepiającego uczucia". Pierwszy raz w jej bieżącej świadomości pojawiło się jakiekolwiek
wspomnienie o ojcu.
78
Następnie zaczęła mówić o matce i związanych z nią wspomnieniach. Włączam tutaj fragment jej wypowiedzi, gdyż, jak
sądzę, bardzo obrazowo przedstawia niektóre z jej doświadczeń: „Zabiera się je (Alice jako dziecko) z jego domu, otacza
obcymi, zostawia, jest narażone na wiele okropnych rzeczy, ... a potem matka wraca, głaszcze cię po głowie i mówi:
»Tęskniłam za tobą« i »Kocham cię«... zawsze byłam wdzięczna matce za uratowanie mnie od czegoś... ciężko pracowała,
żeby nas utrzymać i mówiła, z czego musiała dla nas zrezygnować".
Alice powiedziała, że w ciągu całego tygodnia była zła na matkę i znajdowała przyjemność w tej złości. Czułam, że
zaczyna lepiej zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć. Ta wzrastająca świadomość mogła być skutkiem zakwestionowania
tego, co uległo introjekcji. Alice stwierdziła również, że jestem jedyną osobą, za którą nie czuje się odpowiedzialna.
Patrząc wstecz na ten epizod, sadzę, że to była prawdziwa chwila „Ja-Ty" - ta „specjalna chwila wglądu lub olśnienia,
której uczestnicy umacniają się nawzajem w swoim unikalnym istnieniu" (Jacobs, 1989, s. 29).
ALICE: Jakbym myślała, że nie ponoszę za ciebie żadnej odpowiedzialności.
JA: Nie, nie ponosisz.
ALICE: Ponieważ powiedziałaś, że to ośrodek zajmujący się ludźmi w żałobie, nie czuję, bym coś ci była winna... Nie muszę
myśleć, czego ona potrzebuje?... Nie muszę martwić się o ciebie... Nie jestem za ciebie odpowiedzialna, bardzo się
cieszę, że cię widzę... Po prostu przychodzę tutaj i przez godzinę mówię o sobie. Oczy jej pojaśniały, na twarzy
pojawił się uśmiech i zdawała się
prawdziwie rozkoszować myślą, że nie jest za mnie odpowiedzialna. Ja
także odczuwałam wpływ jej radości. Dla nas obu była to specjalna
chwila.
Czwarta sesja
„Byłam dobra i myślę, że już czas, by wróciła, to trwa wystarczająco długo. Nie wierzę, że naprawdę nie żyje... Byłam
strasznie dobra, nie płakałam w tym tygodniu, radziłam sobie w pracy... proszę, czy teraz moja córka może wrócić?". Alice
była przejęta tym, że ciągle myśli, iż Fiona może wrócić. Poświęciłyśmy sporo czasu na analizowanie normalnego procesu
żałoby i gdy o tym rozmawiałyśmy, Alice powiedziała, że choć sesje są dla niej bardzo bolesne, to teraz może myśleć o Pionie
bez konieczności odsuwania od siebie własnych wspomnień.
Pamięta „ciocie" wynajmowane przez matkę jako opiekunki dla niej i jej brata. Te ciocie biły ją paskiem, gdy zmoczyła
łóżko (co zdarzało się dość często). Miała wówczas 5-8 lat. Często z powodu jej moczenia się przenoszeni byli do nowych
cioć.
„W tamtych czasach dzieci były na podorędziu, gdy ktoś się zdenerwował, bił je. Gdy wstrętni starzy mężczyźni lubili je
dotykać, robili to". W miarę mówienia Alice ogarniało coraz większe poruszenie. Powiedziała mi o tym, co wywnioskowała -
otóż musiała być bardzo złym dzieckiem, skoro tak wiele złych rzeczy ją spotykało. Opisała swoje trzy różne dzieciństwa:
rodzinę i bezpieczny dom; „czasy Dickensowskie", w których „ludzie nie mogli ze mną wytrzymać, gdyż byłam bardzo złym
dzieckiem"; wreszcie szkołę z internatem.
Patrząc na postęp, którego dokonała Alice, mam wrażenie, że wspomnienia z dzieciństwa były związane z jej nastrojem i
pojawiły się w świadomości z powodu przeżywanej żałoby. Daniel Stern (1985) omawia zjawisko pamięci zależnej od
nastroju, gdy wspomnienia mogą być sprowokowane doświadczaniem określonego uczucia. Stawia hipotezę, że u dzieci
rozwija się to, co sam nazywa „uogólnionymi reprezentacjami interakcji" (representations of interactions that have been
generalised - RIGs), a więc wrażenie sytuacji, które stało się elementem oczekiwań wobec
życia. Struktury te nie są utrwalone i mogą ulegać zmianie. Stern sugeruje, że określone uczucie przeżywane przez dziecko
przywołuje tę uogólnioną reprezentację interakcji (RIG), której elementem jest to uczucie. „Kiedykolwiek dochodzi do
aktywacji RIG, w pamięci pojawiają się żywe wspomnienia minionych przeżyć" (Stern, 1985).
Żal po śmierci Fiony obudził wspomnienia i niedokończone postacie związane z podobnymi emocjami, a więc dotyczące
śmierci rodziców i krzywd doświadczanych z rąk ciotek, nauczycieli i innych ludzi.
Piąta sesja
Sesja ta odbyła się w przeddzień pierwszej rocznicy śmierci Fiony. Alice opisywała, co przeżywa w miarę jak zbliża się ta
rocznica. Dzień wcześniej była „bardzo, bardzo smutna", bo zobaczyła kogoś, kto wyglądał jak jej córka: „To jest jak fizyczny
ból, obejmuje cię całą". Pomyślałam, że Alice wykazuje rosnącą świadomość doznań cielesnych i tego, w jaki sposób jej ciało
wyraża ból psychiczny. Zaczęła ujawniać różne przekazy, które uległy introjekcji, na przykład to, że jest „zbyt pobłażliwa dla
samej siebie" i tym podobne. Stwierdziłam, że nie wiem, czy może być coś bardziej bolesnego od obserwowania czyjegoś
rozwoju przez 30 lat, a potem patrzenia, jak ten ktoś umiera. Powiedziałam jej, że nie sądzę, by zbyt pobłażała sobie i że
widzę, jak bardzo cierpi.
Sądziłam, że Alice raczej myśli niż czuje. Zaproponowałam, by spróbowała oddychać głębiej, gdyż zwykle oddychała
bardzo płytko. Opisała swe uczucie, jakby miała zemdleć. Otworzyłam okno i w czasie tej sesji już nie koncentrowałam się na
jej oddychaniu. Choć nie zdawałam sobie wówczas z tego sprawy, u Alicji w wyniku kilku głębokich oddechów doszło do
hiperwentylacji (patrz opis sesji ósmej, gdzie zostało to omówione szerzej).
Alice zdecydowała się iść do pracy w dzień rocznicy śmierci swojej córki. Powiedziałam, że niepokoję się o to, jak będzie
tego dnia pracować, gdyż wydawała się bardzo zdenerwowana. Uważałam, że nie jest wskazane, by pracowała tego dnia ze
swymi pacjentami. Miałam wrażenie, że Alice próbuje dokonać defleksji swoich uczuć.
Mówiła dalej, opisując swego męża, który zdawał się nic nie odczuwać, i własny żal, który jej zdaniem był „najbardziej
79
wyczerpującą rzeczą, jakiej w życiu doświadczyła". Od swej aktualnej sytuacji przeszła do relacji o dzieciństwie. Mówiła (bez
opisywania szczegółów) o czymś, co przydarzyło jej się w łóżku, kiedy była dzieckiem. W ciągu minionego tygodnia
wspomnienia pojawiały się wówczas, gdy znajdowała się w łóżku. „Wszystko wracało, zdrada i przerażenie, i strach; to trwało
około 20 minut. Tak samo czułam się w związku z pewnym wydarzeniem z
dzieciństwa... to był ten rodzaj uczucia, które się ma, gdy na nikim nie można polegać".
W tym miejscu wyobraziłam sobie, że Alice zaczyna ujawniać, nie opisując dokładnie, sytuację wykorzystania
seksualnego. Nie zapytałam jej, co się wydarzyło: pamiętałam, że w czasie pierwszej sesji bardzo wyraźnie powiedziała, że
doświadczyła czegoś, o czym nie chce mówić. Czułam, że jeśli mam rację, to bezpośrednie zapytanie jej byłoby z mojej
strony nadużyciem, zwłaszcza w świetle jej stwierdzenia z pierwszej sesji. Pozostawiłam Alice podjęcie decyzji o tym, co
ujawnić, a czego nie ujawniać. Miałam nadzieję, że w ten sposób dam jej okazję do doświadczenia innego rodzaju relacji -
takiej, w której ona sama kontroluje poziom intymności tego, o czym mówi. Posługując się metaforą drzwi, można
powiedzieć, że Alice miała możliwość zdecydowania o tym, kiedy i jak szeroko otworzyć drzwi do swej przeszłości.
Mówiła dalej, że ludzie mogą wykorzystać ją, gdy cierpi. Zapytałam, w jaki sposób ja mogłabym ją wykorzystać, ale
odpowiedziała, że nie wie. W miarę jak mówiła, ujawniała przekonanie, że musiała być okropnym dzieckiem i osobą, skoro
tak wiele złych rzeczy ją spotykało. Sądziłam, że starając się domknąć postać, uznała, że jej doświadczenia wynikały z tego,
że była zła i zawiodła oczekiwania.
„Pierwszy kawałek mojego życia musiał być bardzo dobry, inaczej nie przetrwałabym go". Uważałam, że Alice wyraziła
się bardzo jasno. Jej stwierdzenie doprowadziło mnie do wniosku, że wczesny okres życia dostarczył jej „dość" troskliwej
opieki rodzicielskiej, by umożliwić jej przetrwanie i ukształtowanie życia, jakie wiodła. Obecnie Alice wydawała się bardzo
samotna. Powiedziała, że przyszła do mnie, bo: „Chciałam potrzymać kogoś za rękę, gdyż jestem zbyt dziecinna, by sama
sobie z tym poradzić". Zapytałam, kogo chciałaby trzymać za rękę. Odpowiedziała, że nie wie, później zaczęła mówić o mężu.
Powiedziała, że pogodziła się już z faktem, że jej mąż nigdy nie będzie taki, jak oczekiwała. Jego nieczułość była jednak dla
niej teraz źródłem wielu trudności.
Podczas tej sesji i później byłam przytłoczona ogromem bólu, który okazywała Alice. W tym momencie nie byłam
pewna, czy doświadczam przeciwprzeniesienia, czy też znajduje we mnie odbicie proces zachodzący w Alice. Nie chciałam
sprawiać wrażenia, że nie mogę poradzić sobie z jej uczuciami, tak samo jak ona w relacji ze swymi pacjentami w klinice.
Ponieważ nie byłam pewna swoich uczuć, nie ujawniłam ich. Na szczęście bezpośrednio po tej sesji miałam superwizję,
podczas której zdałam sobie sprawę z tego, że moje poruszenie było do pewnego stopnia związane z moimi własnymi
doświadczeniami separacji w okresie dzieciństwa. Teraz czuję, że część z uczuć, których doświadczałam, była skutkiem
rezonansu
i włączenia się w jej przeżycia. Myślałam o Jacobsie (1989) cytującym Bubera: „terapeuta musi poczuć drugą stronę relacji -
stronę pacjenta;
dotknąć, by dowiedzieć się, jak pacjent to czuje" (Buber, za Jacobs, 1989, s. 45).
To była bardzo ciężka sesja dla nas obu. Myślę, że można się było tego spodziewać ze względu na zbliżającą się rocznicę
śmierci córki Alice.
Szósta sesja
„W niedzielę poszłam na grób. Było to dla mnie dość proste... włożyłam płaszcz i poszłam. Kupiłam jej doniczkę
różowych pelargonii". Alice mówiła o minionej sesji. Czuła się „okropnie" i nie poszła do pracy do końca tygodnia. Koleżanka
przyniosła jej jakieś kwiaty i Alice „zalała ją łzami". Czułam, że dla Alice była to ogromna zmiana. Nie mogła już dłużej
powstrzymywać swej potrzeby ujawniania uczuć i była otwarta na wsparcie ze strony koleżanki.
„Myślę, że ostatni tydzień był czymś w rodzaju... wiesz, w ostatnim tygodniu było bardzo źle... tak, jakby coś pękło,
jakby przecięto wrzód". Opowiadała o swoich reakcjach na ostatnią sesję i o tym, że po jej zakończeniu czuła się tak, jak
wtedy, gdy umarła Fiona. Zamiast jednak mówić sobie, że musi się trzymać (tak jak mówiła sobie na pogrzebie), pozwoliła
sobie na łzy. Potem Alice zaczęła mówić o swej matce: „To ważne, by myśleć, że przyjaźniłyśmy się (nie widywały się zbyt
często). Gdy ma się mało czasu, to się chce ten czas naprawdę dobrze wykorzystać. I gdyby ona była niezadowolona,
pozostałoby tylko to niezadowolenie. Gdyby była ze mnie zadowolona, mogłabym przetrwać ten tydzień". Powiedziałam, że
dzieci wykorzystają wszystko, co się da i przetrwają, a ona odrzekła: „Małe biedactwo".
Stern (1985) opisuje funkcję, jaką pełni „wywołany towarzysz" dziecka, który gdy dziecko jest samo, odgrywa rolę
rodzica, by zrównoważyć uczucie osamotnienia. W przypadku Alice zjawisko to działało na dwa sposoby. Gdy wspominała
opiekującą się nią matkę, mogła wywołać postać troskliwego rodzica; gdy była niezadowolona, mogła wywołać jedynie
rodzica niezadowolonego. Alice czerpała doznania związane z opieką z tylu źródeł, z ilu mogła. Beaumont (1991) i Yontef
(1983) zgadzają się ze stanowiskiem Winnicotta (1958), że dziecko doznające „wystarczająco dobrej" opieki rodzicielskiej
przetrwa: „z pewną dozą opieki rodzicielskiej dziecko nie jest w sytuacji beznadziejnej i ma wybór" (Yontef, 1983, s. 69).
Siódma sesja
W tym tygodniu Alice pełniej zdała sobie sprawę z tego, ze Fiona
nigdy nie wróci. Uświadomiła sobie również to, że starała się znaleźć kogoś, kogo można by obarczyć winą za śmierć córki.
Myślę, że był to ważny krok naprzód, gdyż po raz pierwszy (w czasie sesji) starała się znaleźć winnego, zamiast obarczać
odpowiedzialnością siebie samą. Myślała o przyjacielu Piony i znalazła powód, by go obwiniać - nie było go z Fiona podczas
jej ataku. Kiedy wzięła pod uwagę przyczyny związane z przyjacielem córki, poczuła „ulgę w całym ciele". Znalezienie kogoś
80
innego, kto był winien, pozwoliło jej pozbyć się poczucia odpowiedzialności. Nadal powtarzała, że obwiniała się od czasu
śmierci córki.
Usuwanie retrofleksji odzwierciedla ideę Perlsa, zgodnie z którą „nadmiernie surowa świadomość może zostać wyleczona
tylko wówczas, gdy wyrzuty kierowane przeciwko sobie samemu zostaną zastąpione podejściem ukierunkowanym na obiekt"
(Perls, 194?, s. 159), gdzie „obiekt" oznacza inną osobę.
Niezależnie od gniewu związanego z osobą przyjaciela Piony, Alice ujawniła również pierwszy raz, że wkrótce po
śmierci córki czuła też złość wobec Piony. Znów zobaczyłam, jak Alice wprowadza znaczące zmiany do sposobu, w jaki
kontaktuje się ze swymi uczuciami i myślami. Moją troską było, by usuwanie retrofleksji dokonywało się powoli. Perls i in.
(1951) jasno stwierdzają, że retrofleksyjne wzory należy usuwać bardzo uważnie, w przeciwnym razie osobowość klienta
„przystąpi do obrony, by zapobiec katastrofie" (Perls i in., 1951).
W dalszym etapie sesji Alice znów zaczęła obwiniać siebie, tym razem z powodu tego, jaką była matką. Zdawałam sobie
sprawę, że jest zła i znów dokonuje retrofleksji gniewu i poczucia winy. Czułam, że jest zła na siebie w sposób, w jaki nie
mogła być zła na swą matkę. Powiedziałam Alice o tym, co, moim zdaniem, się dzieje. Zrobiło jej się słabo i poczuła mdłości.
Zrozumiałam, że taka interwencja nastąpiła zbyt szybko, mimo że Alice sama ciągle podnosiła kwestie związane z
dzieciństwem i opieką rodzicielską. Radziła sobie z sytuacją słabnąc i odczuwając mdłości, co powodowało, że odchodziłyśmy
od tego tematu i wprowadzałyśmy działania, które sprawiały, że czuła się lepiej, na przykład otwieranie okna.
Zachowanie Alice nasunęło mi myśl, że ma niezwykle silny zakaz wewnętrzny (introjekt) dotyczący okazywania złości
na matkę i innych ludzi. Gdy zakazy takie nie są przestrzegane, może pojawić się intensywny lęk. Smith (1988) napisał, że
kiedy nie postępuje się zgodnie z przekazami, które uległy introjekcji, to „doświadcza się poczucia zagrożenia tak, jakby miało
nastąpić coś okropnego, przerażającego, katastrofalnego". W świetle takich obserwacji reakcje Alice wydają się zrozumiałe.
Dotknęła „sytuacji ostatecznej" (Levin, 1991), a więc punktu, którego nie mogła przekroczyć, i kierowała sobą najlepiej jak
mogła, poprzez odczu-
wanie mdłości. Alice zaczęła stosować analogię do grzebania zbyt głęboko i swojego życzenia, by pozostawić drzwi
zamknięte. Przypomniałam jej, że ma prawo zamknąć drzwi kiedykolwiek zechce. Miała także prawo otworzyć je szeroko, jak
chce i kiedy chce, wiedząc o możliwości zamknięcia ich w każdej chwili.
W czasie tej sesji, gdyby to było możliwe, skorzystałabym z przycisku „cofnij". Pospieszyłam się i wprowadziłam
niewłaściwą interwencję. Alice jednak poradziła sobie w sposób, jakiego nauczyła się w przeszłości i powiedziała mi,
posługując się analogią „zbyt głębokiego grzebania", że posunęłam się za daleko.
Ósma sesja
„Nie zdejmę płaszcza, nie zostanę tu" - tymi słowami Alice rozpoczęła ósmą sesję. Powiedziała, że był to cytat ze starej
audycji radiowej. Przyznała, że jest taka część jej osoby, która nie chce „zostać". Po ostatniej sesji znów czuła się fizycznie
źle. Nie poszła do lekarza, gdyż było to tym, „co rozpoznaję u siebie, gdy jestem bardzo zdenerwowana". Alice powie działa,
że o tym, co się dzieje, znacznie częściej mówi jej ciało niż umysł. Czułam, że poziom desensytyzacji u Alice był znacznie
niższy. Stwierdziłam, że doceniam to, iż potrafi słuchać swego ciała i uznawać swe potrzeby. Ustaliłam, że przebyła ostatnio
badania lekarskie, w których nie znaleziono żadnych przyczyn uczucia mdłości, które nasiliło się od śmierci córki.
W ciągu tygodnia Alice mogła myśleć o swej matce „z innym uczuciem miłości, bez poczucia winy, naprawdę były to
ciepłe uczucia wobec niej". Ujawniła, że w poprzednim tygodniu bardzo się rozgniewała:
„Nawet byłam trochę zła na Fionę". Powiedziawszy to, posmutniała i oczy zaszły jej łzami. Potwierdziłam, że może odczuwać
smutek i złość, a mimo to funkcjonować. Opisała, co się dzieje, gdy pozwala „opanować się" swym uczuciom: „Moje ręce
stają się bardzo duże i rośnie mi głowa. Wszystko staje się szare, zmienia się odległość i zaczynam się bać... kręci mi się w
głowie".
Opisała, jak czasami staje się „samym krzykiem i płaczem". Powiedziałam jej, że gdy tylko zacznie czuć się w ten
sposób, może wydobyć się z tego stanu, stosując specjalne strategie. Podkreśliłam, że wybór należy do niej, podobnie jak od
niej zależy poziom kontroli nad tym, czy „to" się wydarzy. Alice zapytała: „Czy to wspomnienie choroby z dzieciństwa, gdyż
właśnie wtedy to się zaczęło?".
W czasie superwizji opisałam charakterystyczny dla Alice wzór odczuwania mdłości i pojawiania się zniekształceń
percepcji. Okazało się, że Alice ulega hiperwentylacji. Byłam zaskoczona i jednocześnie wszystko
stało się jasne. Zwykle Alice oddychała bardzo płytko, poruszając tylko górną częścią klatki piersiowej. Wzięcie przez nią
głębszego oddechu mogło spowodować „przedawkowanie" tlenu. Jeśli jej ciało przyzwyczaiło się do minimalnego poziomu
tlenu i wysokiego poziomu dwutlenku węgla, to jakakolwiek zmiana w tym zakresie mogła mieć poważne skutki.
Dowiedziałam się, że hiperwentylacja może ujawniać się w różny sposób - od brania „normalnego fizjologicznego" oddechu
po gwałtowne zbyt głębokie oddychanie.
Dziewiąta sesja
Alice wyraziła zaniepokojenie tym, że zapomina o swojej córce. Miałam wrażenie, że odpoczywa po bardzo trudnym dla
siebie okresie. Powiedziałam jej o tym. Nabrała głęboko powietrza i wyraźnie się rozluźniła. Zmieniła się jej twarz i
uśmiechnęła się: „Tak właśnie się czuję". Ciark (1982), który opisuje cykl przeżywania żałoby, stwierdza, że by umożliwić
samoregulację organizmu, „trzeba odpocząć emocjonalnie, odizolować się, by odzyskać siły".
Alice zaczęła robić coraz częściej aluzje do tego, co jej się przydarzyło i jak to odebrała. Użyła po raz pierwszy określenia
„wykorzystanie seksualne" i powiedziała, że miała wówczas osiem lat. Nie zrobiłam nic, by ukierunkować jej relację. Mówiła
81
dalej: „Gdybym wiedziała, że to nie była moja wina, byłabym zła na ludzi, a nie na moją matkę, którą chciałam zabić...". Gdy
powiedziała te słowa, byłam bardzo poruszona tym, że miała odwagę popatrzeć w przeszłość po tylu latach i dostrzec tak
wyraźnie rolę, jaką pełniło obwinianie się. Przyznałam, że zdolność do zabicia innego człowieka tkwi w każdym z nas, zaś
zdanie sobie sprawy z możliwości zastosowania przemocy sprawia, że jej pojawienie się jest mniej prawdopodobne.
Alicje opowiadała o płaczu po śmierci ojca - to było coś, czego nigdy nie zrobiła. Opisała swoją wizytę w Somerset
House, dokąd udała się, by zobaczyć akt jego zgonu. Czuła, że ten akt jest jedynym namacalnym dowodem jego istnienia. Akt
zgonu zawierał informację o liczbie dzieci posiadanych przez zmarłego. Powiedziałam, że ona była jednym z tych dzieci.
Zaczęła płakać i stwierdziła: „Chcę być czyimś dzieckiem". Szybko oddaliła od siebie tę myśl, przypominając samej sobie, że
ma już 58 lat.
Dziesiąta sesja
Dwa tygodnie później, tuż po wejściu do gabinetu i zajęciu miejsca, Alice rozpoczęła sesję. Zaczęła opowiadać sen, jaki
miała dwie noce wcześniej; powiedziała, że był to sen o mnie. We śnie widziała ogromnego białego ptaka, jej zdaniem była to
gołębica. Uważała, że ten ptak to ja.
We śnie mogła oprzeć głowę na piersi ptaka i zrzucić z siebie wszystko (całe swoje brzemię).
Była bardzo podniecona tym snem i jego wyraźnym związkiem z tym, co robiła wspólnie ze mną. Byłam poruszona
relacją, ale nie proponowałam zbadania możliwej projekcji. Zamiast tego zdecydowałam się skoncentrować na uczuciach
skojarzonych ze snem. Twarz Alice była bowiem bardzo ożywiona, gdy wspominała sposób, w jaki zrzuciła z siebie
„brzemię". Zwróciła uwagę na mój głos (ciągle jeszcze chrypiałam po przeziębieniu). Powiedziałam jej bardzo wyraźnie, że
miałam dobrą opiekę i czuję się już dobrze. Natychmiast wyraziła ulgę, że nie musi się o mnie troszczyć i przeszła do uczucia
ulgi związanego ze śmiercią córki. Czuła, że nie musi się martwić o nią tak jak zwykle. Martwiła się, na przykład, o to, czy
Fiona czuje się dobrze, czy uważa przechodząc przez jezdnię itp. Rozumiałam jej uczucie ulgi i powiedziałam jej o tym.
Następnie Alice poczyniła jeszcze jedną istotną uwagę o doświadczeniach związanych z sesjami i ze mną. Powiedziała, iż
chciałaby, bym podjęła decyzję o tym, czy powinna wziąć dwa dni wolne i wyjechać z przyjaciółką. Chciała, bym ja podjęła
decyzję, bo wówczas mogłaby mnie uczynić winną tego, że szef będzie niezadowolony z wzięcia przez nią wolnych dni. Perls
(1969) traktował takie zachowanie jako sposób na złagodzenie poczucia winy, jednocześnie jednak osłabia ono funkcje ego
związane z kontaktem. Twierdził również, że takie zachowanie jest skutkiem „niedostatecznie rozwiniętego poczucia
odpowiedzialności". Jego teoria świetnie tu pasuje, gdyż Alice powiedziała potem żartem: „Chcę, by mamusia zdecydowała".
Dla mnie był to fascynujący moment wglądu. Przez całą sesję zdawałam sobie sprawę z możliwości pojawienia się kwestii
związanych z przeniesieniem. Wiedząc, że jestem w wieku córki Alice, przypuszczałam, że mogę stanowić jej reprezentację.
Nigdy nie pomyślałam jednak o tym, że Alice mogłaby zobaczyć we mnie swoją matkę. I co jest fascynujące, że ani wiek, ani
płeć nie mają znaczenia w przeniesieniu, do którego dochodzi w relacjach terapeutycznych. Dla Alice stałam się tym, kto
rozwojowo był jej potrzebny - jej matką. Fakt, że byłam w wieku jej córki, nie miał żadnego znaczenia.
W przypadku Alice niedokończone sytuacje związane z jej nerwicą, domagające się zakończenia, stały się figurą na tle jej
ostatnich doświadczeń. Myślę, że starając się odzyskać zdrowie, klienci znajdą to, czego im potrzeba, by zostali uleczeni. Tak
samo jak Alice, która w trakcie dziewiątej sesji powiedziała: „Chcę być czyimś dzieckiem".
Myśląc o tym, jak słuchałam Alice i śledziłam to, co mi mówiła, uważam, że takie „empatyczne interwencje" naśladują
zachowanie rodziców wobec małego dziecka. Zarówno Stern (1985), jak i Mahler i in. (19?5)
opisują wokalizacje i zachowania rodziców odzwierciedlające zachowania dziecka. Przychodzi mi na myśl, że terapeuta,
stosując takie interwencje, może przypomnieć klientowi okres, kiedy inni reagowali na jego zachowanie takimi właśnie
lustrzanymi technikami. Jeśli potrzeba znalezienia się ponownie pod rodzicielską opieką stanowić będzie figurę, to rozwinie
się przeniesienie, które terapeuta Gestalt musi uwzględnić i ustosunkować się do niego w jawny lub ukryty sposób. Zdaniem
Ciarksona (1989) można pozwolić na to, by przeniesienie stało się częścią rozwiązania problemu klienta. Alice pozostały
jednak już tylko dwie sesje, stąd zdecydowałam się na interwencję, która, miałam nadzieję, zredukuje poziom przeniesienia i
prawdopodobną zależność ode mnie. Poprosiłam ją, by stała się własną mamą i zobaczyła, jaka wówczas byłaby jej
odpowiedź. Alice bardzo szybko powiedziała, że chciałaby dwa dni przerwy i zwróci się o nie.
Alice opisała swoje szczęśliwe i pełne ciepła wspomnienia związane z Fioną, a następnie stwierdziła, że naprawdę
chciałaby wiedzieć, co się teraz z nią dzieje. Zapytałam ją, jak zmieniłoby się jej życie, gdyby wiedziała, co się dzieje z Fioną.
Alice odpowiedziała, że czułaby się wspaniale. Odbierałam ją jako osobę, która poszukuje „odpowiedzi" w nadziei, że
znaleziona odpowiedź przywróci dobre samopoczucie. Spinel-li mówi w takim przypadku o aktywności, w którą ludzie
angażują się, by uniknąć „niewiedzy życiowej": „Aby być autentycznym, musimy przyznać, że cała nasza życiowa wiedza jest
i pozostanie niepełna i niepewna; niezależnie od tego, jakie znaczenia ma dla nas nasze życie, to jest to znaczenie, które sami
mu nadaliśmy, a zatem w sensie ostatecznym nasza egzystencja jest bez znaczenia" (Spinelli, 1989, s. 113).
Uwzględniając hipotezę Spinellego, zdałam sobie sprawę, że Alice uzależnia swe przyszłe uczucia od odpowiedzi na
pytanie, której nigdy nie uzyska. Powiedziałam jej, iż odbieram ją jako osobę poszukującą odpowiedzi i uzależniającą swój
stan od odpowiedzi, której nigdy nie pozna. Znów zadziwiła mnie głębią swego wglądu. Odpowiedziała bowiem: „Może ciągle
unikam faktu, że Fiona nie żyje. Tak długo, jak szukam, nie muszę stawić mu czoła... Bardzo trudno jest żyć w teraźniejszości,
być może łatwiej jest szukać czegoś, co naprawdę nie istnieje niż patrzeć na życie takie, jakim rzeczywiście jest". Gdyby
Spinelli potrzebował przykładu dla ilustracji swoich poglądów, to Alice właśnie mu go dostarczyła.
Alice zaczęła mówić o swoim mężu, który ostatnio kilkakrotnie się rozpłakał. Wydawała się zaintrygowana jego płaczem,
gdyż nie płakał przez prawie rok po śmierci Fiony. Podsunęłam jej myśl, że być może mąż zauważył zmiany, jakie zachodzą w
82
niej samej i czuł, że może płakać
razem z nią. Powiedziałam, że ludzie zmieniają się, w miarę jak zmieniają się inni wokół nich. Ja również zmieniłam się w
czasie naszych kontaktów, tak samo jak ona mogła się zmienić, będąc ze mną: „bycie" z drugą osobą jest w gruncie rzeczy
procesem zmiany. Alice zgodziła się z tym i stwierdziła, że zmieniła się i nadal się zmienia. Powiedziała również, że jest
bardziej przyjazna wobec swego męża.
Jedenasta sesja
Alice spędziła mile Boże Narodzenie, ale czasami była smutna. Zdała sobie sprawę, że może mieć dobry okres, a
jednocześnie odczuwać smutek. Opisała, jak smutek przeradza się w ciepłe uczucia. Mówiła również o uprzejmości innych,
która „na poły smuci, na poły cieszy i wzrusza". Zdawała sobie sprawę, że ignorując swój smutek, nasila go. Jako dziecko
nauczyła się tego, że płacz jest czymś „sztucznym": „Jeśli już musisz płakać, to rób to w samotności, nigdy w obecności
innych ludzi".
ALICE: Tutaj jednak można płakać.
JA: Myślę, że płacz w czyjejś obecności może uzdrawiać. W płaczu jest coś bardzo ważnego, co leczy - gdy ktoś go słyszy i
widzi łzy.
ALICE: Dlaczego tak jest?
JA: Myślę, że przede wszystkim dlatego, że jesteśmy ludźmi.
ALICE: Tak, to wspaniała myśl. Jesteśmy tak daleko od prawdziwego człowieczeństwa, starając się zachowywać jak
maszyny... Chcę znaleźć grupę ludzi, którzy nie chcą, by ktokolwiek był czymś innym, bez żadnych oczekiwań...
Chciałabym po prostu być z ludźmi tam, gdzie mogłabym.
W czasie tej sesji podkreśliłam odwagę i motywację Alice do przychodzenia na sesje ze mną. Alice na chwilę wstrzymała
oddech. Taka pozytywna informacja zwrotna przytłoczyła ją. Pamiętam, że w czasie wcześniejszych sesji również dokonywała
defleksji pozytywnych uwag, jakie otrzymywała ode mnie. Ta interakcja przypomniała mi, że komplementy dawane osobie,
która nie jest do nich przyzwyczajona, mogą być dla niej tak samo lub nawet bardziej zagrażające niż krytyka.
Alice zdawała się wycofywać i zaczynała patrzeć w stronę przyszłości. Pokazywała, że potrafi sama sobie dawać
wsparcie, mówiła również o przyłączeniu się do kobiecej grupy wsparcia. Poziom energii w czasie sesji był ustabilizowany i
czułam, że Alice zbliża się do końca terapii.
Dwunasta sesja
„Tak więc jest to nasza ostatnia sesja" - powiedziałam. Alice poświęciła nieco czasu przyszłości -jak chciałaby się
przygotować do emerytury, możliwemu wsparciu, jakie mogłaby uzyskać w czasie dalszej terapii. Nie sądziłam, by
dokonywała defleksji tego, co działo się w czasie ostatniej sesji, wykorzystywała mnie raczej jako źródło informacji o innych
możliwych rodzajach terapii, na przykład w grupie.
Dokonała przeglądu czasu spędzonego ze mną, pamiętając, jak płakała z powodu swej córki w czasie pierwszej sesji i jak
bardzo ją samą to zaskoczyło. Mówiła o bólu, jakiego doświadczyła i głębi, do jakiej dotarła. Opisała, jak trudno byłoby jej
zaufać komuś na tyle, by pozwolić na zobaczenie siebie w takim stanie. Wolałaby raczej uciec. Zapytałam ją, jak czuła się ze
mną. Odpowiedziała, że ze mną było inaczej.
W czasie tej sesji przypomniałam Alice o kontrakcie zawartym w czasie drugiej sesji - dbaniu o bezpieczeństwo w czasie
terapii. Zanim skończyłam, uśmiechnęła się i stwierdziła, że nie ma zamiaru umierać, dopóki nie osiągnie podeszłego wieku.
Gdy sesja zbliżała się do końca, zapytałam ją, czy chciałaby powiedzieć coś, bądź czy oczekuje czegoś ode mnie. Była
pewna, że nie ma nic takiego; powiedziała, że zawsze starała się mówić w stosownym czasie niż żałować później, że czegoś
nie powiedziała. Było to jednym z powodów jej trudności po śmierci Fiony.
Stwierdziłam, że nauczyłam się czegoś od niej. Była zdziwiona i zapytała, czego. Pamiętając, że słuchanie pozytywnych
wypowiedzi jest dla niej trudne, ostrożnie powiedziałam, że o poziomie motywacji do pracy, jaki można mieć w ciągu 12
sesji. Powiedziałam również, że nauczyłam się sporo na temat odwagi. Patrzyła w dół i milczała. Potem odwzajemniła moje
spojrzenie, twarz jej się rozjaśniła, a oczy rozbłysły.
ALICE: Ty się zmieniłaś... jesteś w wieku mojej córki, około trzydziestki.
JA: Mam 36 lat.
ALICE: Nie wyglądasz dość zestresowana na 36 lat (śmieje się)... Nie widziałam cię wcześniej... wyglądasz na wesołą...
dobrze ci w tym kolorze... W zasadzie nigdy cię nie widziałam, po prostu mgiełka... niesamowite.
JA: Brzmi wspaniale.
ALICE: To ty powiedziałaś, że nauczyłaś się czegoś ode mnie. To tak jak dzielenie się czymś osobistym... Nie jestem już
twoja klientką... jesteś innym dorosłym... jeśli znów cię spotkam to nie będę twoją klientką.
To był rzeczywiście cudowny moment, moment „czystego kontaktu". Kilka minut później pożegnałam ją.
Byłam bardzo poruszona. Alice przyszła do mnie, mówiąc, że chciałaby potrzymać kogoś za rękę, a ja założyłam, że
nieświadomie mówiła o swojej matce. W świetle tego, co się stało, zaproponowałam, by stworzyła sobie to, czego szukała -
matkę, która mogła trzymać ją za rękę. Gdy nadszedł czas pożegnania, puściła tę rękę, zobaczyła mnie jako mnie i odeszła.
83
Dyskusja
Wskazówką dla terapeutki w czasie opisanej wyżej pracy z klientką było stwierdzenie Gary'ego Yontefa (cytowane w
Mulgrew i Mulgrew, 198?), który powiedział, że celem terapii Gestalt jest „sprawienie, by znajdujący się w stanie stresu ludzie
doświadczyli pełniejszego kontaktu ze swym światem, by mogli zebrać lub odrzucić swoje doświadczenia". Alice, która
„chciała, by ktoś trzymał ją za rękę", miała wyraźne oczekiwania. Przyszła do terapeutki na pięć tygodni przed pierwszą
rocznicą śmierci swej córki. Jej dzieciństwo, to, jak stała się tym kim jest, jak wyrażała swoje uczucia, jak zachowywała się
wobec otoczenia - to wszystko wpływało na jej aktualne doświadczenia życiowe.
Terapeutka oceniła, że jej związek z klientką będzie najważniejszym czynnikiem leczenia. Wykorzystała tutaj koncepcję
Sterna (1985) mówiącą o „wywołanym towarzyszu". Alice ustaliła sztywne wzory relacji z ludźmi, które uniemożliwiły jej
bycie w pełnym kontakcie z własnymi uczuciami i potrzebami. Jednocześnie wzory te powodowały, że nie mogła
zaakceptować wsparcia ze strony przyjaciół. Niektóre z tych utrwalonych postaci zostały zmienione w czasie terapii, co
sprzyjało osiągnięciu zdrowszej struktury „ja".
Uznając, że najważniejsza jest akceptacja klientki, terapeutka zrezygnowała ze stosowania dużej liczby eksperymentów.
W czasie terapii żalu po stracie często warto skłonić klienta do udziału w dialogu „na dwa krzesła" ze zmarłą osobą.
Terapeutka stwierdziła jednak, że lepiej będzie pozwolić Alice mówić o jej córce i związanych z nią wspomnieniach niż
angażować ją w pracę z dwoma krzesłami. Skłanianie do wyobrażania sobie Fiony obecnej w gabinecie zawsze wtedy, gdy
Alice mówiła o niej, na pewno nasiliłoby blokujące ekspresję uczuć przekazy, które uległy introjekcji. Mogłoby również
wesprzeć brak wiary w to, że Fiona umarła, a także nadzieję, że Fiona może „wrócić", gdy tylko Alice będzie się odpowiednio
zachowywać.
Alice była w kontakcie ze swymi trudnymi przeżyciami i dobrze
wiedziała, czego oczekuje. W czasie sesji ujawniała wysoki poziom samo-regulacji, była w stanie wyrazić część swojego bólu,
a następnie przechodziła do fazy zamknięcia i wycofania się.
Najważniejszym składnikiem terapii była zapewne motywacja Alice. Klient z niską motywacją pozbawi mocy najbardziej
nawet wprawnego terapeutę. Jacobs (1989) twierdzi, że terapeuta „nie ma mocy, by zmienić pacjenta". Alice rozpoczęła swoje
sesje z pełnym zaangażowaniem i odwagą. W przyszłości może chcieć dalszych kontaktów z terapeutami. Niemniej proces
terapii, w którym uczestniczyła, wydaje się zakończony;
przebiegał płynnie zgodnie z cyklem świadomości. Alice przyszła wiedząc, czego chce, powiedziała o tym, otrzymała to,
czego oczekiwała i w końcu wycofała się.
84
Rozdział 15
Sugestie dotyczące rozwoju
terapeuty
Szkolenie
Zachęceni nieortodoksyjnymi wystąpieniami Perlsa, niektórzy gestaltyści nabrali przekonania, że teoria, planowanie i
formalne szkolenie są nieistotne i sprzeczne z pojęciem spontaniczności. Naturalna intuicja i gotowość pójścia za chwilą
wydawały się wszystkim, co potrzebne. Jak już wspomnieliśmy, często cytuje się słowa Perlsa: „porzuć rozum i dotrzyj do
swych zmysłów". Czasami jednak ludzie nie dostrzegają faktu, że Perls mógł twórczo posługiwać się intuicją dlatego, że miała
ona solidne podstawy: przygotowanie kliniczne i doświadczenie. Jego działania nie opierały się jedynie na dobrych intencjach
i spontaniczności. To była „figura" na „tle" jego rozległej wiedzy i umiejętności rozwijanych przez lata analizy, szkoleń oraz
integracji idei i działań praktycznych.
Jesteśmy przekonani, że podstawowe szkolenie jest niezbędne do osiągnięcia kompetencji. Szkolenie takie umożliwia
przyswojenie sobie teorii Gestalt i nabycie praktycznych umiejętności, daje również okazję do zastosowania tych umiejętności
w praktyce w bezpiecznym i wspierającym środowisku. Doskonałe szkolenia w zakresie psychoterapii i poradnictwa Gestalt
oferowane są w Wielkiej Brytanii, a także w innych krajach europejskich, w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Istnieją
jednak różne orientacje, perspektywy i ujęcia - co staje się niekiedy podstawą żywych sporów. Proponujemy, by w jakimś
momencie szkolenia spróbować różnych podejść w celu zyskania szerszego oglądu.
Zainteresowanym najbardziej aktualnymi publikacjami dotyczącymi teorii i praktyki Gestalt polecamy British Gestalt
Journal i amerykańskie czasopismo The Gestalt Journal.
Superwizja
Poddanie się superwizji jest podstawowym wymaganiem ośrodków szkolenia w zakresie Gestalt. Superwizja powinna
rozpocząć się, gdy tylko szkolący się zacznie pracować z klientami i powinna, naszym zdaniem, trwać przez cały okres
zawodowej kariery terapeuty. Superwizja zapewnia szkolącemu się - a także wykwalifikowanemu terapeucie - stały ogląd jego
kompetencji w pracy z klientem, ciągły rozwój wiedzy i umiejętności, wsparcie, wyzwanie i zachętę, a także niezbędny
monitoring jego działań. Umożliwia również rozważenie wszelkich praktycznych i etycznych kwestii, jakie mogą pojawić się
w czasie terapii oraz uzyskanie potwierdzenia, że zachowano właściwe granice. Każdy terapeuta powinien należeć
przynajmniej do jednej organizacji zawodowej, posiadającej jasno sformułowany kodeks etyczny.
Własna psychoterapia
Podczas szkolenia wymagane jest przejście własnej psychoterapii. Doświadczenie „z pierwszej ręki" bycia „po drugiej
stronie" relacji terapeutycznej pomaga lepiej zrozumieć i wczuć się w doświadczenia klientów. To, co nie wydaje się niczym
ważnym z punktu widzenia profesjonalisty, może wyglądać zupełnie inaczej z drugiej strony. Twoje własne doświadczenie
dostarcza wewnętrznej mapy terapii, mapy, która okaże się bezcenna w pracy z klientami. Dostarcza Ci również modelu
terapeuty: co z tego, co terapeuci robią lub mówią, okazuje się użyteczne; jak ich osobisty styl wpływa na relacje z klientem;
czy chciałbyś być takim właśnie terapeutą? Korzystne może być uczestniczenie w terapii prowadzonej przez różne osoby.
Pomoże Ci doświadczyć różnych stylów działania i podejść, które mogą wzbogacić Twoją własną praktykę terapeutyczną.
Jeśli pracujesz z indywidualnymi klientami, doświadczenia z własnej terapii powinny również pochodzić z indywidualnych
kontaktów z terapeutą. Pracując z grupami, należy zdobyć ten rodzaj doświadczeń. Radzimy jednak zdobywać oba rodzaje
doświadczeń w miarę postępów szkolenia.
Innym ważnym aspektem własnej terapii jest uwolnienie się od ograniczeń, utrwalonych postaci lub „białych plam",
dzięki czemu będziesz mógł w pełni wykorzystywać swoją energię dla dobra klienta. Im więcej pracujesz nad sobą, tym
mniejsze ryzyko narzucenia klientowi lub projektowania na niego Twoich własnych problemów. Świadomość wła-
snego procesu i „martwych punktów" ujawnionych w czasie własnej terapii lub superwizji pomoże Ci wykorzystać własne
reakcje na klientów (Twoje przeciwprzeniesienie) dla ich rozwoju i zmiany - a nie do niezamierzonego przenoszenia na nich
własnych problemów. Podczas terapii przeszłe deficyty rozwojowe i urazy mogą zostać uleczone, dzięki czemu aktualna
energia może być w pełni wykorzystana do radzenia sobie z potrzebami rozwojowymi klientów.
Twoja własna terapia ma znaczenie nie tylko dla Ciebie jako terapeuty - ma także ogromną wartość dla Ciebie jako osoby.
Jeśli jesteś przekonany, że jest dobra dla innych, dlaczego nie miałaby być dobra również dla Ciebie? Uważamy, że
85
powinieneś przejść własną terapię nie tylko dlatego, iż takie są wymagania szkolenia, ale dlatego, że sam chcesz uwolnić się
od swych ograniczeń.
Załącznik I: Kwestionariusz do diagnozy
Funkcje związane z kontaktem
PATRZENIE Kiedy klient patrzy na mnie,unika patrzenia na mnie? Jak patrzy
(ukradkiem, prosto w oczy etc.)? Jakie emocje wyraża w swoim spojrzeniu?
MÓWIENIE Opis głosu. Jakie emocje ujawnia? Jakim językiem się posługuje? Jakich
słów i charakterystycznych zwrotów używa? Czy posługuje się słowami w sposób
bezbarwny, obrazowy, rzeczowy, poetycki itp.? Czy używa języka, by uzyskać
informacje, komunikować się, dla rozrywki, wywołania wrażenia? Czy wybiera słowa
w „odpowiedzialny" sposób („uznaje za własne" swoje doświadczenie), czy raczej
dokonuje defleksji? Czy wyraża się jasno, precyzyjnie, zrozumiale, czy też niejasno,
ogólnikowo, chaotycznie?
SŁUCHANIE Czy zdaje się słyszeć mnie dobrze? Czy muszę powtarzać swoje słowa?
Czy słyszy coś innego, niż ja mówię?
DOTYKANIE Jak reaguje na mój dotyk (np. podanie ręki)? Czy zdaje się zachęcać do
dotyku, czy też unika go? Czy ja sam chcę dotknąć tego klienta,być przez niego
dotykanym? Jak dotyka (mocno, delikatnie, ciepło itp.)?
WYGLĄD ZEWNĘTRZNY Czego mogę się dowiedzieć z ubioru, włosów, kolorytu
skóry, rysów twarzy, sposobu poruszania się, postawy ciała, porównania części ciała
(strona prawa,lewa, góra,dół, przód,tył)? Czy to, jak klient wygląda, jest spójne z tym,
co o sobie mówi?
8
© I. Greenway, 1992. Kwestionariusz ten może być kopiowany wyłącznie do celów szkoleniowych.
86
Funkcje związane ze wsparciem
Jak korzysta ze wsparcia środowiska, na przykład z krzesła czy poduszki, na
których siedzi? Jak wspiera sam siebie? Siedzi sztywny, wyprostowany, czy też
rozparty, ufny, jeśli chodzi o wsparcie ze strony środowiska? Jak wspiera sam
siebie za pomocą oddychania? Oddycha głęboko czy płytko; bierze ufnie
oddech, czy też chwyta go pospiesznie? Czy sposób oddychania pomaga mu w
mówieniu? Czy czuję, że muszę go wspierać (będąc taktownym, delikatnym,
uspokajając itp.)? Czy zdaje się mieć potrzebę wspierania mnie? Jak
uwzględnione wyżej charakterystyki ulegają zmianie w chwilach niepokoju
(związanych z ciszą, pytaniami, wspomnieniami)? Codzienne wsparcie: jaką
siecią wsparcia dysponuje (przyjaciele, związki z innymi ludźmi itp.)? Jak
wspiera sam siebie w chwilach podniecenia lub trudności (przyjaciele, alkohol,
narkotyki, ćwiczenia fizyczne, telewizja, jedzenie, spanie itp.)?
Pole
Jakie wydarzenia,okoliczności życiowe mają na niego wpływ? Czy są jakieś
polityczne lub społeczne okoliczności, które mogą mieć szczególny wpływ na
aktualny stan jego psychiki? Jakie wpływy lub naciski kulturowe go dotyczą?
Moja reakcja
Jak czuję się w związku ze wszystkim, co zostało uwzględnione wyżej? Kogo
lub co klient mi przypomina? Jakie kwestie związane z przeciwprzeniesieniem
mogą się pojawić?
Cykl świadomości
Czy klient ma wyraźne doznania? Czy wie, co oznaczają jego doznania? Czy
wie, co czuje? Czy potrafi powiedzieć o swoich uczuciach i myślach lub
wyrazić je? Czy rozumie własne potrzeby? Czy wydaje się być zdolny do
zmobilizowania się?
9
© I. Greenway, 1992. Kwestionariusz ten może być kopiowany wyłącznie do celów szkoleniowych.
87
Czy skutecznie ocenia i planuje? Czy podejmuje właściwe działania? Czy zdaje się
skutecznie budować kontakt? Czy odczuwa potem satysfakcję? Czy pozwala sobie na
wycofanie się w odpowiedni sposób i bez trudu? W jakich obszarach swego życia
przechodzi,nie przechodzi łatwo przez ten cykl? Czy poruszają go pytania o jego
wewnętrzny świat? Czy nadążam za jego sposobem nadawania znaczeń? Czy uczucia,
jakie przeżywa, są zgodne z tym, o czym mówi?
Przerwy w cyklu doświadczania
Z jakich przerw najlepiej zdaję sobie sprawę w czasie interakcji z klientem? W jakich
okolicznościach klient najbardziej demonstruje te przerwy? Jak mogę sformułować
problem klienta w kategoriach przerw w cyklu doświadczania?
Przyczyny poszukiwania terapii (sformułowane przez klienta lub ujawnione w czasie
terapii)
Czy mogę zrozumieć powody, dla których klient przyszedł do mnie i omówić je z nim?
Co stanowi „treść": a więc jakie kwestie, objawy, niedokończone sprawy, problemy,
doświadczane trudności powinny zostać poruszone? Jak połączę z tym „proces"
opisany wyżej: funkcjonowanie klienta, przerwy, funkcje związane z kontaktem,
relacje ze światem, wspieranie samego siebie?
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe zagadnienia - które z obszarów życia klienta
zdają się wymagać uwagi; czego brakuje, co mogłoby polepszyć jego życie; które ze
sposobów, w jakie zakłóca swój kontakt, staną się głównym obszarem pracy? Jakie
cele ustaliłem z klientem?
10
© I. Greenway, 1992. Kwestionariusz ten może być kopiowany wyłącznie do celów szkoleniowych
88
Załącznik II: Karta klienta
Arkusz 1.
Nazwisko i imię
Adres:
Telefon: (domowy) (służbowy)
Data
urodzenia
Wiek:
Nazwisko lekarza rodzinnego
Adres, telefon
Data pierwszej wizyty
Skierowany przez:
11
(Ten arkusz nie powinien być przechowywany razem z notatkami dotyczącymi terapii)
© Copyright: P. Joyce, 1992. Karta klienta może być kopiowana wyłącznie do celów szkoleniowych.
89
Arkusz 2
;
Imię lub kryptonim
Data rozpoczęcia terapii
Zawód
Stan cywilny ! Liczba dzieci
Rodzice
Rodzeństwo
Dane dotyczące zdrowia fizycznego,psychicznego
Picie , narkotyki,próby samobójcze , samouszkodzenia
Obecny poziom funkcjonowania i stresu
Wcześniejsza terapia,pomoc psychologiczna
Zgłaszone problemy
Oczekiwania i pożądany efekt terapii
Kontrakt Częstość i czas trwania sesji Honorarium
(l) Niestosowanie przemocy wobec siebie, terapeuty, otoczenia. (2) Ograniczenia poufności: (a)
superwizja, (b) zagrożenie. (3) Informacja o zaprzestaniu terapii z 4-tygodniowym
wyprzedzeniem. (4) Zasady dotyczące odwoływania sesji i sesji mieszanych. (5) Nagrania i
notatki mogą być prezentowane innym profesjonalistom.
Copyright: P. Joyce, 1992. Karta klienta może być kopiowana wyłącznie do celów szkoleniowych.
90
Arkusz 3
Funkcje związane z kontaktem Mówienie Słyszenie Widzenie Dotykanie Sposób poruszania się
Wsparcie dla samego siebie
Wsparcie ze strony otoczenia
Przerwy w kontakcie Introjekcja, retrofleksja, defleksja, desensytyzacja, projekcja, konflu-
encja, egotyzm
Niezakończone sprawy
Wrażenia dotyczące klienta i reakcje na niego
Diagnoza i plan leczenia
Kwestie do zapamiętania
Przedruk za zgodą z: Joyce P. Client Intake. Gestalt Psychotherapy Student Handbook Metanoia, London 1992.
© Copyright: P. Joyce, 1992. Karta klienta może być kopiowana wyłącznie do celów szkoleniowych.
91
Bibliografia
Beaumont H. (1991). Fragile self process. Workshop Presentation. London:
Metanoia. Beaumont H. (1993). Martin Buber's I-Thou and fragile selfzorganisation: Gestalt
couples therapy. British Gestalt Journal, 2 (2). Bettelheim B. (1986). The informed heart. London: Peregrine. Bion W.R. (1959).
Experiences m groups. New York: Basie Books. Buber M. (1965). The knowledge of mań. New York: Harper & Rów. Buber M. (1984). I
and Thou. 2nd edn. Edinburgh: T. & T. Ciark. Ciark A. (1982). Grief and Gestalt therapy. The Gestalt Journal, 5 (l). Ciarkson P. (1989).
Gestalt counselling in action. London: Sagę. Ciarkson P., Mackewn J. (1993). Fritz Perls. W: W. Dryden (red.): Key figures
in counselling and psychotherapy. London: Sagę. Erikson E. (1950). Childhood and society. New York: W.W. Norton. Faraday A. (19?3).
Dreamwork. London: Pan. Fish S., Lapworth P. (1994). Understand and use your dreams. Bath: Dormouse
Press.
Franki V. (1964). Man's search for meaning. London: Hodder & Stoughton. Friedlander S. (1918). Schopferische Indifferenz. Munich: Georg
Muller.
Gelso C.J., Carter J.A. (1985). The relationship in counselling and therapy:
components, consecjuences and theoretical antecedents. The Counselling
Psychologist, 13 (2).
Greenway I. (1992). Assessment Checklist. Nottingham: Sherwood Institute. Harris J. (1989). Gestalt: Ań idiosyncratic introduction.
Manchester: Gestalt
Centre. Hycner R.A. (1990). The I-Thou relationship and Gestalt therapy. The Gestalt
Journal, 13 (l). Jacobs L. (1989). The dialogue in theory and therapy. The Gestalt Journal, 12
(l). Joyce P. (1992). Client intake. Gestalt Psychotherapy Student Handbook. London:
Metanoia.
Keenan B. (1992). Ań evil cradling. London: Hutchison. Latner J. (1992). The theory of Gestalt therapy. W: E. Nevis (red.): Gestalt
therapy. New York: Gardner Press. Levin J. (1991). Perls, Hefferline and Goodman. Workshop Presentation. London:
Metanoia.
Levin P. (19?4). Becoming the way we arę. San Francisco: Transpubs. Lewin K. (1932). A dynamie theory of Personality. New York:
McGraw-Hill.
Lewm K (1952) Fieid theory in social science Selected theoretical papers London Tavistock
Mackewn J (1994) Modern Gestalt - Ań mtegrative and ethlcal approach to counselling and psychotherapy Counselling, May
Mackewn J Developing Gestalt counselling London Sagę (w druku)
Mahler M S, Pme F, Bergman A (19?5) The Psychological birth of the human infant New York Basie Books
Mencken H L (1994)) W D Schiller (red ) The littie zeń compamon New York Workman Pubhshmg Company
Mulgrew E , Mulgrew J (198?) Awareness of self and other in Gestalt therapy
The Gestalt Journal, 10 (2) Naranjo C (19?0) Present-centeredness Technicjues, prescnptions and ideał
W J Fagan, I L Sheperd (red ) Gestalt therapy nów New York Harper & Rów
Nevis E C (red) (1992) Gestalt therapy verspectives and applications New York Gestalt Institute of Cleveland Press,Gardner Press
Parlett M (1991) Reflections on fieid theory Bntish Gestalt Journal, l Perls F S (194?) Ego, hunger and aggression New York Vmtage Books
Perls F S (1969) Gestalt therapi, Verbatim Moab, Utah Real People Press Perls F S (19?6) The Gestalt approach and eye zuitness to therapy
New York
Bantam Perls P S , Hefferline R, Gooddmann P (1951) Gestalt Therapy The Julian
Press
Perls L (1992) Lmng at the boundary W J Wysong (red ) New York The Gestalt Journal
Polster E (198?) Every person life is worth a novel New York W W Norton Polster E (1991) Tight therapeutic secjuences Bntish Gestalt
Journal, l (2)
Polster E, Polster M (19?3) Gestalt therapy Integrated New York Random House
Resmck R (1985) Presentation at the Gestalt Conference Exeter Rogers C (1951) Client centered therapy London Constable and Co
Schiller (red ) (1994) The littie zeń compamon New York Workman Publishmg Company
Smith E (1988) Self mterruptions in the rhytm of contact and withdrawal The Gestalt Journal, 11 (2)
Spinelli E (1989) The interpreted worid Ań introduction to phenomenological psychology London Sagę
Steiner C (1984) Emotional literacy Transactwnal Analysis Journal, 14 (3) Stern D (1985) The interpersonal worid of the infant New York
Basie Books
Wheeler G (1991) Gestalt reconsidered New York Gestalt Institute of Cleveland Press,Gardner Press
Wheeler G (1994) Compulsion and cunosity - a Gestalt approach to obsessive
compulsive disorder Bntish Gestalt Journal 2 (11) Winmcot D (1958) Collected papers through paediatncs to psychoanalysis London
92
Tavistock
Yalom I (1980) Existential psychotherapy New York Basie Books Yontef G (1983) The self in Gestalt therapy The Gestalt Journal, 6 (l)
Yontef G (1991) Technicjues in Gestalt therapy Bntish Gestalt Journal, l (2)
Yontef G M , Smkm J F (1989) Gestalt therapy W R Corsim i D Weddmg (red) Current psychotherapies, 4th edn Illmois F E Peacock
Zinker J (19?5) On lovmg encounters A phenomenological view W F Stephenson (red ) Gestalt therapy pnmer Chicago Charles Thomas
Zmker J (19??) Creative process in Gestalt therapy New York Brunner,Mazel Zinker J (1990) Chapter 3 W R L Harman (red ) Gestalt
therapy discussions with the masters Spnngheid, Illmois Charles Thomas
93
Indeks podstawowych terminów
Gestalt
agresja (aggression) 14,121-122
asymilacja (assimilation) 56, 60,139
autentyczne komunikowanie się (genuine communication) 112-118
bezpieczny nagły wypadek (safe emergency) 129 branie w nawias (bracketing) 101-102
całościowość (wholeness) 16, 4?-48
choroba (ill-health) 43-45, 46
cykl doświadczania (cycle of expeńence) 53-?3, 90
usuwanie przerw w... (resolving interruption) 151-153
defleksja (deflection) 63-64 depresja (depression) 28, 59, 83 desensytyzacja (desensitization) 61-63
dialog Ja-To (Mt dialogue) 25-28 dialog Ja-Ty (I-Thou dialogue) 25-28 domknięcie (completion) 18,
51-53, 60, 139 doznanie (sensation) 54, 59, 130 działanie (action) 55, 139, 154
efekt Zeigarnick (Zeigarnick effect) 13 egotyzm (egotism) ?0-?2 egzystencjalizm (existentialism) 13, 25-26
eksperyment, stadia... (expeńment, stages of...) 130-140 epoche (epoche) 101-102
fantazja sterowana (guided fantasy) 135-136 fenomenologia (phenomenology) 13, 90-91, 99-109 figura i tło
(figurę and ground) 1?, 48-51
gorące krzesło (hot-seat) 14-15, 18
holizm (holism) 13 horyzontalność (horisontalism) 103-105
impas (impasse) 158 introjekcja (introjection) 64-66
konfluencja (confluence) ?2-?3 kontakt (contact) 55, 90, 139
lewa i prawa półkula mózgu (left and right brain) 135-136 mobilizowanie energii (mobilizing energy) 55
niedokończona sprawa (unfinished business) 13, ?4-?6, 158 nowe zachowanie (new behaviour) 15?-159
obecność (presence) 110-111
ocena (appraisal) 55, 59-60, 132
odgrywanie ról (role-play) 135
odpowiedzialność za siebie (self-resposibility) 9, 123-126, 151
opis (description) 102-103
organizm (organism) 53, 120
pan,podwładny (topdog,underdog) 156-15?
percepcja (perception) 12
planowanie pracy (planning the work) 94-98, 132-133
potrzeby (needs) 1?
powiązania (connectedness) 80-81
praca z ciałem (bodywork) 31-38
praca z dwoma krzesłami (two-chair work) 182
praca z pustym krzesłem (empty chair work) 135
praca ze snem (dreamwork) 13?-138
projekcja (projection) 66-68
próżnia (void) 5?, ?2
przeciwieństwa,bieguny (polarities) 43-45
94
„uznawać za własne" (owning) 156-15?
przeciwprzeniesienie (counter-transference)
104-105 przeniesienie (transference) 26, 104-105 psychoanaliza (psychoanalysis) 12 psychodrama (psychodrama)
14
psychologia postaci (Gestalt psychology) 12-13 psychoza (psychosis) 92
retrofleksja (retroflection) 68-?0 rozpoznanie (recognition) 55, 59, 130-131
samoregulacja (self-regulation) 18, 151-15? samoświadomość (self-awareness) 16 superwizja (supewision) 185
środowisko (environment) 45-46, 122-123
eksperymentalne (expeńmental) 146-159 świadomość (awareness) 29-40
zwiększanie (heightening) 14?-151
fenomenologia i ... (phenomenology and... ) 99-109
sfery... (zones...) 30-38
tu i teraz (here and nów) 1?, 33, 39, 150 twórcze,a (creatwe)
przystosowanie (adjustment) 58, 83
ekspresja (expression) 136-13?
obojętność (indifference) 43
utrwalona postać (fixed gestalt) 34, ?6-?? uwrażliwienie (self-sensitization) 135
włączanie (inclusion) 111-112 wsparcie (support)
środowiskowe (enyironmental) 90
wspieranie siebie samego (self-support) 90, 122-123 wycofanie (withdrawal) 56, 139-140
zdrowie (health) 41-43, 46 zeń (zeń) 14
95