Santo subito
Mój ulubiony święty
Nasz Dziennik, 2011-03-07
Z ks. prof. dr. hab. Henrykiem Misztalem,
specjalistą prawa kanonizacyjnego i prawa
wyznaniowego na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim im. Jana Pawła II, rozmawia Mariusz
Kamieniecki
Proszę powiedzieć, czy i na ile Jan Paweł II zmienił
postrzeganie świętości?
- Koncepcja świętości Ojca Świętego była przepiękna,
nowatorska, a zarazem zgodna z nauczaniem Soboru Watykańskiego II. W liście apostolskim
"Novo millennio ineunte" Jan Paweł II napisał, że "świętość jest to wysoka miara
zwyczajnego życia chrześcijańskiego". Tym samym wezwał do wyzbycia się przeciętności,
minimalizmu w życiu duchowym. Jednocześnie w tym samym dokumencie dodał, że zadać
katechumenowi pytanie: czy chce przyjąć chrzest, znaczy zapytać go zarazem: czy chcesz
zostać świętym. Zatem można powiedzieć, że Jan Paweł II jako wyznawca ukazał nam
świętość od nieco innej strony. Nie tyle od strony praktyki cnót, co oczywiście jest tożsame,
ile właśnie od strony nieustannego i bardzo dokładnego wypełniania obowiązków swojego
stanu. Była to niejako kontynuacja koncepcji świętości zapoczątkowana jeszcze przez
Benedykta XV w 1916 r., kiedy beatyfikował on furtiana z pewnego zakonu, który poprzez
swoją dokładność i miłość, z jaką traktował swoje proste obowiązki, zasłużył na świętość.
Wówczas Papież w homilii podczas beatyfikacji powiedział, że świętość polega jedynie na
zgadzaniu się z wolą Bożą wyrażaną przez nieustanne i bardzo dokładne wypełnianie
obowiązków swojego stanu. Inni Papieże także podkreślali tę koncepcję.
Jak możemy się przygotować do czekającej nas beatyfikacji?
- Wydaje mi się, że jest to dzisiaj pytanie kluczowe. Ponieważ to, co obecnie robią niektóre
media, doszukując się sensacji w wyniesieniu Jana Pawła II na ołtarze, nie ma nic wspólnego
z tym, czego nauczał. Może zatem warto zastanowić się nad głębią przesłania papieskiego.
Uważam, że ten okres oczekiwania każdy z nas powinien wykorzystać na refleksję nad sobą
samym, bez względu na wiek, wykształcenie czy stan. Spróbujmy się zastanowić nad tym,
czego możemy się nauczyć od Jana Pawła II i co możemy zastosować w swoim życiu.
Wystarczy krótka refleksja, by ujrzeć swoje błędy i spróbować je naprawić. Warto też
zastanowić się nad wypełnianiem obowiązków swojego stanu, jak być w tym dobrym, ale z
motywacji wiary, z miłości do Boga i bliźniego. Piękno tej postaci daje szerokie możliwości
zaaplikowania jej przykładu do naszego życia indywidualnego i wspólnotowego oraz zachęca
do zmiany naszych postaw.
Był Ksiądz Profesor blisko związany z Ojcem Świętym. Co uderzało w Jego postaci?
- Przede wszystkim był to człowiek modlitwy bezgranicznie oddany Chrystusowi.
Wielokrotnie miałem okazję widzieć się z Nim. Nawet gdy był już ciężko chory, pół godziny
modlił się przed Mszą Świętą. Nie ustrzegł się przelania krwi 13 maja 1981 r., ponadto
posiadał umiejętność przebaczania, nawet swojemu niedoszłemu zabójcy. Doświadczony
chorobą nie wstydził się swego cierpienia, a jednocześnie nie eksponował tego stanu, ucząc
nas dostrzegać w cierpieniu sens. To sprawia, że świętość Jana Pawła II jest ciągle aktualna.
Kim dla Księdza pozostaje Papież Wojtyła?
- Jan Paweł II to dla mnie największy i najbliższy święty od momentu Jego odejścia z tej
ziemi. Codziennie prywatnie modlę się do Niego. Pamiętam, jak pewnego razu w Watykanie
zapytał mnie, z czym przyszedłem. Odpowiedziałem: "Widzę, że Ojciec Święty jest chyba
schorowany". "Tak, ale to nic nie szkodzi" - odparł, po czym dodał: "A jak Ty mógłbyś mi w
tym pomóc? Modlisz się za mnie?" - zapytał. "Tak, modlę się, ale czy Ojciec Święty czegoś
więcej potrzebuje?". "A co mógłbyś mi dać" - ciągnął dalej Papież. "Jestem schorowany,
mam podejrzenie choroby nowotworowej, więc może bym ofiarował Ojcu Świętemu moje
cierpienie" - oznajmiłem. Wtedy Papież mnie przygarnął, przytulił do siebie, ucałował i
powiedział: "Przyjmuję Twój dar". Teraz ten mój dar cierpienia jest Mu już niepotrzebny.
Dlatego modlę się, by przed tronem Pana Boga wypraszał łaski nie tylko dla mnie, ale dla
całego naszego pogubionego i uśpionego w letargu Narodu. Kilka lat temu zapytano mnie,
jaki jest mój ulubiony święty. Bez wahania odpowiedziałem: Jan Paweł II.
Dziękuję za rozmowę.