Komorowski nie słucha rodzin
Nasz Dziennik, 2011-03-07
Kancelaria Prezydenta nie wyraziła zgody na
przesunięcie państwowych uroczystości 10 kwietnia
pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na
wojskowych Powązkach na godziny popołudniowe,
o co prosiły rodziny tragicznie zmarłych. W liście
ministra Jacka Michałowskiego czytamy:
"Oficjalne uroczystości państwowe zaplanowano w
godzinach przedpołudniowych".
Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej wystosowały w czwartek list do Bronisława
Komorowskiego. Apelowały w nim, by oficjalne uroczystości z udziałem prezydenta i władz
państwowych były tak rozplanowane, aby pierwszą połowę dnia 10 kwietnia pozostawić do
dyspozycji najbliższych. Stąd postulat, by wszystkie ceremonie z udziałem władz
państwowych oraz ewentualnych delegacji zagranicznych planowane na warszawskich
Powązkach pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej rozpoczęły się po uroczystej Mszy
św. o godz. 13.00 w archikatedrze św. Jana w Warszawie. Byłaby to szansa na przeżywanie
żałoby tego dnia w godnej atmosferze.
Prezydencki minister Jacek Michałowski w odpowiedzi na list rodzin miał niewiele do
zaoferowania. Zapewnił, że "w toku wielu spotkań, również z udziałem Bliskich Ofiar
katastrofy smoleńskiej, uzgodniono kalendarz rocznicowych obchodów", oraz wyraził smutek
z powodu niemożności pogodzenia postulatów wszystkich rodzin. List rodzin ocenił
jednocześnie jako "cenny głos w dyskusji, która służy godnemu upamiętnieniu wszystkich,
którzy zginęli w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku".
Michałowski bynajmniej nie wymienił w swoim piśmie nazwisk rodzin, które uczestniczyły
w "wielomiesięcznych spotkaniach", na których zaakceptowano plany organizacji
uroczystości. Ten fakt niepokoi Andrzeja Melaka, brata tragicznie zmarłego pod
Smoleńskiem Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego. - Pod naszym listem podpisało
się kilkadziesiąt osób. Apeluję do Kancelarii Prezydenta, aby ujawniła, z którymi rodzinami
rozmawiała, zamiast podejmować takie kroki, jak to pismo pana Michałowskiego, które
kontynuuje bardzo przykry dla nas proces dzielenia rodzin - stwierdził w rozmowie z
"Naszym Dziennikiem" Andrzej Melak.
Odpowiedź, jaką otrzymały rodziny, osobiście odbiera jako wyraz pychy doradców
prezydenta i samej głowy państwa. Jak dodaje nasz rozmówca, w różnych miejscach Polski
rodziny smoleńskie mają szanse, aby te bolesne chwile przeżyć w atmosferze spokojnej
modlitwy, zadumy, osobistej żałoby. Nasz rozmówca podkreśla, że na Powązkach bliscy ofiar
tam spoczywających takiej szansy mieć nie będą.
- Pan prezydent nie liczy się z wolą rodzin, w sposób bezpardonowy zamierza najwyraźniej
wykorzystać bliskich ofiar do kreowania swojego wizerunku. My mamy być tłem dla jego
medialnego wystąpienia. Przecież uroczystości państwowe mogłyby się odbyć po południu,
ale - jak widać - ważniejsze od szacunku dla rodzin jest budowanie wizerunku prezydenta -
wskazuje Andrzej Melak.
W liście Jacka Michałowskiego nie został uwzględniony żaden powód, który jednoznacznie
świadczyłby o tym, że godziny popołudniowe nie wchodzą w grę. Jedynym argumentem, jaki
znajdziemy w piśmie, jest to, że tak zostało zaplanowane oraz że kancelaria organizuje
pielgrzymkę do Smoleńska 9 kwietnia, co było już dostatecznym wyjściem naprzeciw
oczekiwaniom rodzin.
Intencją autora listu do prezydenta, jak również jego sygnatariuszy, było to, aby wszystkie
rodziny miały 10 kwietnia możliwość osobistego i spokojnego przeżycia rocznicy nagłej
śmierci ich bliskich. - Trudno nie dostrzec w odpowiedzi kancelarii tego, że prezydent
Komorowski nie zamierza czynić ustępstwa, tkwi w niezrozumiałym uporze, który jest
oznaką buty. Najbardziej boli i szokuje nas to, że głowa państwa i jego doradcy nie widzą
naszych intencji, nie rozumieją, o co my tak naprawdę prosimy - ocenia Andrzej Melak.
Wyraża zarazem nadzieję, że odpowiedź Kancelarii Prezydenta jeszcze się zmieni.
Paulina Jarosińska